IGOR WITKOWSKI
TAJNE PROJEKTY TRZECIEJ RZESZY
IGOR WITKOWSKI
TAJNE PROJEKTY TRZECIEJ RZESZY
t e c h n ik a w y s o k i e j c z ę s t o t l iw o ś c i,
CZYLI ZAPOMNIANE KIERUNKI ROZWOJU RADARÓW
Zagadnienie niemieckich prac nad radarami oraz prób wykorzystania fal radiowych jako bron b ronii samej sam ej w sobie, wciąż nie ni e docz d oczek ekało ało się pełne pe łnego go opisu. opis u. W „Nowej pra p rawd wdzie zie o Wunderwaffe” Wunderwaffe” znalazły się opisy niektórych niektóry ch awangardowych konstrukcji kon strukcji (systemu kierowani kierowaniaa ogniem „Egerland” „Egerland” dla kierowanych kierowanych rakiet ziemia - powietrze, powietrze, radarów zakresu centymetrowego centymetro wego „Berlin” i „Marbach „Marb ach””, połączen po łączenia ia radar rad aruu „Wurzburg - Riese” Riese” z ciepłonamiernikiem oraz eksperym entalnych radarów do śledzenia ledzenia lotu rakiet dalekie dalekie się .), jed k wciąż wciąż jest tu wiele do nadro n adrobien bienia. ia. Ciekawych k struk str uk
TAJNE PROJEKTY TRZECIEJ RZESZY
dokumentów, które bezpośrednio lub pośrednio dotyczyły tej właśnie sprawy - badań SS wkraczających na najbardziej awangardowe pole elektroniki i radio lokacji. Oprócz uzu pełnienia rozdziału poświęconego badanio m w rejonie Książa informacje te m ogą również służyć jako rodzaj suplementu do innego z rozdziałów niniejszej książki - poświęconego broni strategicznej SS. Z tego powodu, że jest to jeszcze jedna odsłon a zagadnienia niezbyt dotychczas uświadamianego, to znaczy imp erium badawczego „czarnego za konu ”, jakie zwłaszcza w 1944 r. rozrastało się w zaskakującym tempie, a przy tym w tajemnicy przed M inisterstwem Zbrojeń i Produkcji Wojennej min istra Speera. Jeśli więc mo żna na s prawę spojrze ć w nowym świetle, to warto za cząć od uważ niejszego niż dotychczas przyjrzenia się wspomnianemu dokumentowi dotyczące mu realizacji badań z zakresu tzw. wysokiej częstotliwości w Książu (termin ten był szyl dem, po d któ rym realizow ano głównie prace nad rad ara mi krótszych niż dotychczas zakresów, zwłaszcza fal centymetrowych, ale też nad systemami precy zyjnego sterowania dla różnego rodzaju rakiet i innych broni dalekiego zasięgu). Zacznę więc od przetłumaczenia sporych fragmentów owego dokumentu - z 7 styczn ia 1944 roku. Nie muszę chyba dodawać, że był to dok ument tajny... Niestety całego przetłumaczyć się nie da, ponieważ niektóre fragmenty są prawie nieczytel ne. Pogrubienia po chodz ą ode mnie:36 „Radca Stanu dr inż. H. Plendl
Berlin - Gatow, 711944
(...)
Do Reichsfiihrera SS Pana ministra Rzeszy Himmlera Berlin W. 8 Prinz-Albrecht Str. 8 Wielce Szanowny Reichsfiihrerze! Wracając do mojej wizyty w kwaterze „Hochwald” [w Pozezdrzu koło Kętrzy na - I.W.] w dniu 9 X 1943 roku oraz dodatkowo odnośnie oddania kierowania nad badaniami z zakresu wysokich częstotliwości, pozwolę sobie krótko opisać tutaj stan współpracy z organami Reichsfiihrera w zakresie niemieckich badań nad wysokimi częstotliwościami. W sierpniu 1943 roku wspólnie z Reichsfiihrerem SS (z Głównym Urzędem Go spodarczo - Administracyjnym) utworzono w obozie koncentracyjnym Dachau In st yt ut Wyso kich Częstotl iwości. Szefem tego inst ytut u został S S-Oberstu rmfiihrer Schróder. Do jego dyspozycji są wyłącznie więźniowie, pełniący obowiązki pracow ników, a kierownikiem naukowym został więzień Hans Maier - były dyrektor cen tralnego laboratorium firmy Siemens und Halske. Kolejnych 20 - 25 więźniów, któ rzy są inżynierami dyplomowanymi, fizykami, inżynierami i technikami, zajmuje się zagad nieni ami f achowym i. Udostępnienie odpowiednich urządz eń i instru mentów
' a r o w y c h oraz maszyn nastąpiło za pośrednictwem Reichsstelle fü r HochfrequP° , rschung e.V., za stawianie zadań odpowiada zaś BHF [Pełnomocnik Führera j s B a d a ń z zakresu Wysokich Częstotliwości, którym był Göring, jako że radio lo k a c j a służyła głównie Luftwaffe], ^ Aby do celów badań nad wyso kimi częstotliwościami moc wykorzystać na dużą skalę także niewykwalifikowanych więźniów obozów koncentracyjnych, w obozie koncentra■ m Gross Rosen zostanie rozbudowany w ykorzystywany ju ż warsztat, co ju ż jest owadzone - dzięki szczególnemu wsparciu Reichsfiihrera SS [od nośnie Gross Rosen: atrz r e l a c j e prof. Mo łdawy z „Nowej pr awdy o Wund erwaffe ” dot. kom and znajdują c y c h się w Książu, np. ze str. 303]. Warsztat ten zajm uje 4 baraki o powierzchni ok. 1700 metrów kwadratowych. Przewiduje się zakończenie rozbudowy baraków na początku marca. Wykorzystanie baraków przewid ziano w taki sposób, że 1,5 baraku zajmie ins ty tut dotychczas znajdujący się w Dachau, a pozostałe 2,5 baraku przeznaczon e zostanie na własny warsztat badawczy. Gdy tylko baraki zostaną przygotowane, do celów badań z zakresu wysokich częstotliwości ma zostać przydzielonych 150 - 200 więźniów pod kierownictwem inżyniera i pięciu majstrów (...) Wspomniana tutaj siła robocza m oże realizować także zadania zlecone przez Reichsführera SS, takie jak np. postawione przed nimi prze z Sturmbannführern Siepena, bez angażowania instancji pośredniczących. Jako że Pan, wielce szanow ny Reichsfiihrerze, p rzez swą pom oc w ydatn ie ułat wił badania z zakresu wysokich częstotliwości, pozwalam sobie przedstawić w załączniku nr. 1 sprawozdanie, które dałem Panu Marszałkowi Rzeszy. Zarządzon e tam szkole nie młodzieży dla sektora wysokich częstotliwości ma być wspierane przez szefa służb łączności Reichsführera SS, SS-Obergruppenführera i generała Waffen-SS Sachsa szczególnie poprzez postawienie do dyspozycji kad ry dyda ktycznej niemieckiej a ma torskiej służby krótkofalarskiej, co będzie stanowiło istotne wsparcie. (...) Twierdzę to biorąc pod uwagę wysiłki, jakie podejmuje przeciw nik w tej „wojnie fiz yków”, rozumia nej p rze z niego (Z ałącznik 2) ja ko nieodłącz ny warun ek sukcesu. To, co mogą realizować potęgi zachodn ie z ich dziesięciokrotnie w iększym pot encja łem, obfitymi środkami finansow ymi, surowcami i w znac znym zakresie bez zniszczeń spowodowanych bombami - temu możemy przeciwstawić tylko wewnętrzne zaanga żowanie i ofiarność niemieckich naukow ców i inżynierów. Jest to moim zdaniem je dy ny działający „środek czarodziejski”, który na dłużs zą me tę może przeł ama ć barierę. Heil Hitler! Pański wielce oddany Plendl” Wraz z tym dokumentem posiadam kilka innych, które albo stanowiły załączniki do niego, albo dołączyłem je później z innyc h źródeł, gdyż dotyczyły tych samych spraw. Jednym z nich jest teleks z Osobistego Sztabu Reichsfiihrera SS do wspomnian ego w p o przednim dokum encie, dosyć enigmatycznego SS-Oberg uppenfiihrera Sachsa, który rzuca jakby uzupełniające światło na p lany Him mlera - w tym dotyczące Książa. Nosi on datę 21 X 1944 r., czyli powstał prawie dziesięć miesięcy po wcześniej cytowanym
'T AJME PRP)EKTY TgZECiEf*BZE52 Y
: Bsą->
"ochvorehrtor itcichcfiłh r
R" ‘>l'- r-—L.
—
. . . .
$ R C h s
—---- —
__________
—
—
lb«,n
»r RoJoîiom r«^# i'"v,en dô'7«ra«ch « Eeisafiweß‘Í^^¿Ur^oobîr-jeü^¿r ^_=» a^lecheJtoerlcb! ?S?SSld«te otalV Brsotaiwa ^nnt,-.l3 nr£^!“*#£4mSa « " « h e ï f c er i c b ïc n v on û«r > J « " * _ ^ - * . cf ct f - l r ru
iCŁnmitM w laornc)
ç«ton- >(cił,Ł
• fi e » w w a s í fi S Í S S ^ ^r.inhr«'-- tfo^iU-tor-iotwe**8»; y, i I ï °' 5 ft_ 5Í o j v l ar t c a ii t r e r .
aleneis I t S ' Ï S ' m « 1. 1» v , r lolat «or^en e«10.
/■' UilnM»litr t «•!**»«
□=m
Desu^nshner.O ,«T neir.or. BODUC'i in ".ńochwcie“ c-u 5 0 . l u . 1 9 4 5 «r «. ? w . i - . - - l i c ' : : ¿« i* A b ^ j o ć o r j p ü h r u n " d e r " o c n - ' f r c q u c R s f o r e c t a x . ; « r l , . *. :' ia i c h : i l r ‘ .’. b o r ( ¡ o n ¿ e r s e i û i j e n 3t a n a d e r Ź u s a ^ r . n r . U 'W l Z 3 it c en ir^siiion defl ¡¡«lahsfUh^ cra Sä Tür die -t.'=c!:s Csr iä -.WtJC'i er. '^c'-.fr s .««RS.'crschsR .; tu berichten. rU'-.rcr -- —' VirlicIu .rVjvc rv.r.ltiui^u huup tartt - is :\or.::ontr.i- ', tlonöl-.-jcr Dsch.-u sin .\schrre-.u3V-nf e r g e h m ^ - Z r .g 11 t a t c - tn S u r i o h l e » . . L û l t O . 1 O c :: I c a l i U i t O J 1 s t :.av SD-Cbcv.iUUxiriihrey • S c h r ä d e r . D c i i n s t i t u t s te h en u u to c ^ .l lo a e li ch D l i i t l i n y a a l s M i t a r b e i t e r t u r V s r i t k . vu i i i u n d s t v u r a l s v v l a av n e c h a f t l i c h c r I m i t e r û c r - t f t l i n " ¿ a nu I.’ 1 1 i r , e h e n & l i j j ¿ e r D i r e k t o r ¿ c s £c h t r e l i a b o r a ¿ e r r c . S i a a e r . s , ' : : f i 3 k e u n d j s o i t c r o 2 0 b i s 2 5 2 ä i t l £ r < ; e , ¿10 S i b l ^ - I r ç j e r . i c r . r o , r h y s i h e r . ' ■ I n g e n i e u r e u r. ń _ e c W ï ï n i r t u f f a c h l i c h o l n a c h l r ^ i ^ e c l e b t e t c i n ô T ^' î ir ê ’ '3 ë r â i ' t . j t ë l l u n r . c a r c r f o r d e r l l C h o n " e a ô ^ e r h t a , .£ ^ e a s i n s t r i a c r . t e u uû .‘e r k s e a is a n s c h i se n e r f o l - t d ur c h c l e ? ielc'u&a te lle ?Ur .l ‘. qcls fre:;eoi>:śrorochnn£ e.V ., d ie St ellun g f v o n r o r 8 o h i o i : ‘s a i r f t r J l r e n d u r c h Cor 3 . 1 1 . ? . Ub la ■■ veltjr bo.'.crcr. UsTang auch ungeler nt e l'üiftlir^ o d e r C o r . s e n t r a t l o n o l a s c r f U r d i i Zu» alce d e r Kochf reqtiesgf o: ij- s c h u n j n u t z b a r s u d a c h e n , —t d y d i n Ä 9 n s 9 x # r a t i o b n l ;
Ji ùrooarescn auf Grundder^teeoaderen l'r.terBtUt.-ar.-durch Relc:-i3f'.;hrcr
^ d e r A u s b a u e i n e r ? o r a o h u r tç - : v e r i e s t n t t z u r s e t v ,
1
_____
Pierwsze strony dokumentów cytowanych w niniejszym rozdziale. Jeden, ze stycznia 1944 r., dotyczy ..In stytutu Wysokich Częstotliwości" w Dachau. Napisano o budowie w związku z tym zaplecza badawczego w obozie Gross Rosen - nie wyjaśniono, czy chodzi tu o budowę filii Instytutu, czy może o jego przeniesie nie na Dolny Śląsk. Tak czy inaczej, była to jeszc ze propozycja. Z czasem została ona skonkretyzowana: w drugim dokumencie, z października tego samego roku, mowa jest już o „Centralnym Instytucie Wysokich Częstotliwości”, podtegtym Waffen-SS. Instytut ten jako pierwszy badat aliancki radar H2S - pierwszy radar decymetrowy, jaki wpadt w ręce Niemców. Tym samym to właśnie Waffen-SS Niemcy zawdzięczali rozwój swych radarów centymetrowych.
dokumencie, mówiącym o przen iesieniu insty tutu SS z Dachau do G ross Rosen (w isto cie do jednego z zewnętrznych kom and tego ob ozu):37 „Obergruppenführerze! [etykieta SS nakazywała niestosow anie formy „pan”] W odpowiedzi na pańską propozycję, Reichsfiihrer-SS zezwala na jak najszybsze przepr owadzenie wspomni anych testów dotyczących zwalc zania celów naziemnych z po mocą urząd zeń elektronicznych w Centraln ym Ins tyt uci e d.s. Tech niki Wyso kich Częstotliwości i Techniki Łączności [na Dolnym Śląsku??? - I.W. W oryginale: Zentralinstitut für Hochfrequenz- un d Fernmeldetechnik], również na zdanie mu raportu na temat wyników. Drugą propo zycję Reichsführe r SS uw aża za nie nadającą się do realizacji. Uważa on, że w tych warunkach osadzeni [więźniowie Gross Rosen? - I.W.] w wymierzony przec iwko nam sposób będą kombinow ać i nadawać meld unki prz ez radio. Z tych względów wniosek przedstawion y ju ż przed dw oma laty zostaje oddalony.”
iu ił i w u j u
,.,
Centralny Instytut” - czy cele Himm lera były związane z klasycznie rozumiaradiolokacją, czy może bardziej z systemami kierowania i naprowadzania dla broni strategicznej? Pytan ie to wydaje się być o tyle istotne, że mo że rzucić światło a wagę i charakter „S onderbauv orhaben S III”, w skład którego wchodziło najwy raźniej i „Riese” 3placówki związane z „nowymi broniami powietrznymi” (vide: relacja Mołdawy) w Książu. Tak czy inaczej, trudno uniknąć wrażenia, że chodzi ło o pewne centrum, ośrodek, gdzie skoncentrowano pod koniec wojny wysiłek badawczy z kilku dziedzin . Uchwycenie związku między tym i aspektami działań mogłoby dostarczyć nam dosyć wartościowej informacji... Wśród wspomnianych dokumentów znalazł się też kilkustronicowy raport samego Sachsa. Jest on ciekawy z dw'óch powodów: p o pierwsze jako wysoki stopniem generał SS (na równi z Kammlerem czy Jiittnerem) Sachs jest wart zauważenia jako kolejna szara eminencja” - kluczowa z punktu widzenia planu Himmlera, a jednak nawet jego zdjęcia nie ma w internecie, podobnie jak np. zdjęcia Schwaba! Po drugie raport ten przygotowany został jesienią 1944 r., czyli kilka miesięcy po desancie alian tów w Nor mandii i stanowi dosyć ciekawą, szczerą i wręcz odważną próbę oceny niemieckich wysiłków na polu zarówno budowy radarów, jak i sys temów sterowania dla broni kierowanych (pamiętajmy, że stosowany tu niemiecki termin obejmował obie te dziedziny!). Zawiera też pew ne refleksje ciekawe z punktu widzenia zasad rozwoju na uki w Niemczech, ale rów nież kryteriów wykorzysta nia radiolokacji i elektroniki w Trzeciej Rzeszy - jakby stra tegii nauki i ogólnej percepcji tych zagadnień w Niemczech. Najwyraźniej Sachs reprezen tował dosyć wysoki poziom, jeśli pokusił się o tak kom pleksową ocenę, której nie wątpliwie towarzyszyła świa domość szybko upływającego czasu! Jako dokument chyba mgdy nie publikowany, wydał mi on ciekawy i spore frag menty postanowiłem przetłu maczyć-42 Radar „Freya" w swej podstawowej wersji. ' ■
T f NE P R O J E K T Y T R Z EC H Ł ) k ^ c
ü t
r c c r v i f ii a r w T S O K i e | c /. ą s i u
i u w o t c t : ;
„Ernst Sachs SS- Obergruppenführer i generał Waffen-SS (...)
Reichsführerze! Najwięk szym sukcesem wojskow ym, j aki Anglicy i A merykan ie d otychcz as odnie śli, jest niewątpliwie wyłączenie naszej wojny podwodnej. Przede wszystkim umożli wiło to przeprowadzenie inwazji w obecnej sile. To z kolei - podobnie jak złamanie naszych nalotów bombowych na Londyn - można było osiągnąć tylko [podkr. orygi nalne - I.W.] dzięki zastosowaniu techniki wysokich częstotliwości. Jakkolwiek m y sami pro ponowaliśm y tę dziedzi nę elektroniki na długo prze d zasto sowaniem jej przez przeciwnika, to na pierwszy rzut oka widać, że nie wykorzystaliśmy jej nawet w przybliżeniu w takim stopniu. Moje założenie, że liczne instalacje radarowe wzd łuż kana łu byłyby rozlokowane w przyczajeniu i w m omencie rozpoczęcia inwazji pra cowałyby na wcześniej nie wykorzystywan ych zakresach fa l [podkr. oryginalne - I.W.] jest najw yraźniej nietrafne, jako że przypadki odstrzału wrogich statków byłyby znacznie częstsze [trudno dociec o co autorowi tu chodziło! - I.W.]. Na lądzie metod y zwal czani a celów na ziemn ych są tr udniejs ze do wykorzy stania [zapewne chodzi tu o drugi aspekt zagadn ienia wysokich częstotliwości, w jego nie mieckim rozumieniu, to znaczy bron i precyzyjnych ? - I.W.]. Nie zasz kodz ą im ciemności i mgła również sztuczna - jed nak pod warunkiem, że pomiędzy stacją pomiarową [punktem naprowa dzania?] a celem nie będzie prze szkód w rodzaju domów, gęstego lasu, pagórków itp. Sądzę jednak, że wróg, który z uwagi na swój ogromny wysiłek i organizację w dziedzinie wysokich częstotliwo ści jest daleko przed nam i, pracuje też nad tym, cojest zaw arte w tych przemy śleniach i uważam za cał kiem możliwe, że np. samobieżne działa szturmowe, które zostałyby wyposażone w takie urządzenia [jak więc widać, termin dotyczył także podczerwieni...] - przede wszystkim w nocy i w warunkach zastosow ania sztu czne j mgły , mogłyby niszczyć nasze czołgi, bez Rad ar Würzburg C" - pierwowzór pozmejszego radaru , 0 ..Würzburg-Riese". możliwości obrony, podczas gdy .............
Sam „Würzburg-Riese".
my nie bylibyśmy w stanie dosięgnąć przeciwn ika [tu akurat Sachs chyba trochę stra szył Himm lera, bo może paradoksalnie, w tej dziedzinie Niemcy akurat wyprzedzali aliantów i podejrzew ani, że on jedna k to wiedział - I.W.]. Jako, że w ka żdych oko licznościach należy tego uniknąć, w zywam do przyspieszenia prakty czne j weryfikacji [podkr. oryginalne - I.W.]. Na drodze do szybk iego [j.w.] przep rowa dzenia takich badań stoi nasze trudne położen ie w sensie zasobów roboczych i organizacji, a szczególnie: 1. Pełnomocnik [Hitlera] d.s. Wysokich Częstotliwości, radca stanu profi dr [Abraham] Esau przyjmuje, że należy ograniczyć się do badań naukowych . Będzie on, jak mi w związku z powyższym sam wyjaśnił, prowadził badania „możliwie jak w czasie pokoju ”i wyniki będzie udostępniał technice i przemysłowi. 2. Nasz przem ysł zasadniczo słabo jes t w stanie szybko przerabiać wyni ki ba dań, jest ociężały. Administracja, kwestionowanie pewnych rzeczy przez firmy i nie wystarczająca znajomość oczekiwań oddziałów utrudniają szybką pracę inżynierów odpowiadającą potrzebom frontu.
TAJNE PROJEKTY TRZECIEJ RZESZ Y
W taki sposób nie wyprzedzim y przeciwnika! Musimy uciec się do samopomocy! Proponuję, aby te próby zostały zrealizowane przez pozostający pod pan a komendą, Reichsfiih rerze, „Centralny Ins tyt ut d.s. Techniki Wysokich Częstotliwoś ci i Techniki Łąc znoś ci”. Mu si on dzia łać na szerokic h po dsta wach i zost ać ja k najlep iej wyposa żony. Uzgod niłem ju ż z SS-Brig adefi ihrere m K eilhau sem, że wyk orz yst am y małe, ale skuteczne i mające bardzo duże możliwości, laboratorium krótkofalowców niemiec kich. Kieruje nim od strony technicznej SS-Stu rmban nfiihrer Plitsch (allgemeine SS) [czyli czarne mundury... - I.W.], który jest jednym z niewielu techników w Niemczech dysponujących ogromną wiedzą teoretyczną oraz [podkreślenie oryg inaln e - I.W.] doświadczeniem praktycznym. Poza tym wspomniany Instytut zostanie zasilony fa chowcami spośród kręgów krótkofalarskich, któ rzy wiedzę teoretyczną umieją szybko przełożyć na pracę praktyczną. W związku z powyższym wnoszę ponadto, aby wykorzystać krótkofalowców amatorów re krutowanych spośród jeńców wojennych, jacy są w prawie każdym obozie dla jeńców i w związku z prz ydz iała mi infor mują o swoje j wied zy i d o świadczeniach. Po systematyc znym podsłuchiwa niu ich rozmów obiecuję sobie bardzo wiele, jako że bez wątpieni a rozma wiają oni międ zy sobą o problemach wysokich częstotliwości i wymie niają doświadczenia. W wyp adku odpowiedniego ich potraktowania i interesującego zatrudnienia, pozw olą oni te d oświadcz enia wykorzystać. Po zostaje tu mieć n adzieję, że po zn am y wartościo we podstawy, jakich dotychczas nie uzyskaliśmy. [Trudno tu dociec, czy to dziwne stwierdzenie reprezentuje perspektywę niemiecką, czy może perspektywę i ambic je SS - I.W.] (...). SS-Brigadefuhrer Keilhaus otrzymuje odpis. Heil Hitler! Pański Sachs” Po naświetleniu tego, nieznanego chyba wcześniej aspektu niemieckiej radiolokacji (roli SS i ambicji Himmlera tchnięcia nowej jakości w rozwój tej dziedziny), p rze jdę w ko ń cu do opisu samych radarów. Zacznę od mniej znanych konstrukcji z wczesnego okresu - ra darów produkowanych i stosowanych. Nieco dalej opiszę awangardę z końcowego okresu Antena radaru „Wassermann S".
WO jn y. ..38'39'40
Ciekawym i wciąż słabo spopularyzowanym zagadnieniem są niemieckie pra ce nad radarami dalekiego zasięgu, które rozpoczęto na samym początku wojny, a zakończono dopiero w roku 1945. Głównymi „graczami” na tym polu były dwa wielkie koncerny radiowe - Siemens i GEMA i oba postano wiły potraktować jako nunkt wyjścia radary „Freya”, których zasięg w stosunku do celów powietrznych był różny w zależności od odmiany i warunków, jedna k był to rząd wielkości 50 km na dużym pułapie. Siemens postanowił najpierw połączyć cztery kratownicowe anteny „Freyi”, umieszczając je szeregowo (pionowo) na maszc ie o wysokości 36 m. Maszt był obra cany, aczkolwiek wiązka rada ru o miatała prz estrze ń nie prz ez obró t anteny, lecz dzięki przesunięciu fazy. Takie ro związanie było dług o sto sowane przez Niemców jako podstawowe, aczkol wiek oznaczało małe pole przeszukiwania. W sumie w przypadku dużych samolotów osiągnięto wzrost zasięgu do ok. 200 km, głównie przez wzrost mocy, jedn ak rozdzielczość kątowa była bardzo skromn a - szerokość wiązki wynosiła bowiem z grubsza 5°. Radar taki móg ł więc pełnić rolę systemu wczesnego ostrzegania, jednak do precyzyjnego naprowadzania już się nie nadawał... W ten spos ób pow stał rad ar „Wassermann L” (oznaczenie wojskowe FuMG-41). Aby polepszyć jego osiągi, czego domagało się Luftwaffe, Siemens postanowił najpierw podwoić licz bę anten od „Freyi” do ośmiu i nieco podwyższyć maszt. Odnotowano zasięg dochodzący do 300 km, jednak na rozdzielczość kątow ą nie uzyskano więk szego wpływu. W związku z tym kolejna decyzja polegała na opracowaniu nowy ch anten , wprawd zie niewiele różniących się od poprz ednich . Tak powsta ły „Wassermanny” serii M z masztami o wysokości od 40 do aż 60 m (czyli ponad 20 pięter). Wpraw dzie polepszyła się rozdzielczość w poziomie, około dwukrotnie, jednak zasięg nie wzrósł - jedynie nad morzem udawało się wykrywać cele w odległości dochodzącej do 400 km. Właściwie jedyn ym niewąt pliwym p luse m modernizac ji było wypo sażenie tych radarów w urządzen ia identyfikacji „swuj - obcy”. Konkurencja - koncern GEMA - odnotowała nieco lepsze wyniki, w tym samym czasie wyprowa dzając do uzbrojenia radary „Mammut I” (FuMG41G). Były one analogiczne, stąd bardzo podobne oznaczenia. Później powstał jeszcze „Mammut II”. FuMG-A02 „Wassermann M".
c One także powstały przez połączenie kilku (ośmiu) anten od radarów „Freya”, jednak w poziomie. Prostokąt układu antenowe go był poziomy, o wysokości dwóch anten od „Freyi" i długości czterech - w sumie 28,5 m. Pozwoliło to uniknąć z daleka rzu cających się w oczy masztów, ale też kilku krotnie zwiększyło rozdzielczość kątową w poziomie. W ten sposób przy podobnym koszcie i gabarytach uzyskano przewagę nad radarami Siemensa. Zasięg był jednak podob ny, rzędu 300 km. „Ma mm uty” pro dukowano zarówno dla Luftwaffe, jak i dla Kriegsmarine, jednak w obu przypadkach były one umieszczane głównie na wybrze żu - jako brzegowe stacje radiolokacyjne średniego zasięgu, pracujące w większym systemie wczesnego ostrzegania. „Wasserman ny” pełniły zresztą taką sam ą rolę. Równocześnie, to znaczy od samego Radar FuMG-68 ..Ansbach". początku wojny, rozwijano jed nak radary chyba ciekawsze - o innej konstruk cji i pra cujące na dłuższych falach. Kosztem rozdzielczości kątowej miały one zapewniać o wiele większy zasięg - jak się z czasem miało okazać, nawet wielu tysięcy kilome trów. W ramach tego kierunku prac powstały radary określane jako pozahoryzontalne, które oparte były na zjawisku uginania fal radiowych w górnych warstwach atmosfery. Prace nad nimi nie wynikały jednak z chęci wykrywania np. formacji floty z ogromnych odległości, lecz były ubocznym skutkiem opracowywania syste mów radiotechnicznych do napro wadzania lotnictwa bombowego na cele. Jednym z nich był „Knic kebein”, który emitował wiązki o zasięgu pokrywającym praktycz nie całą Wielką Brytanię. Dwa na dajniki kierunkowe umieszczano w dużej odległości od siebie i emi towały one wiązki, które przeci nały się w określonym, odległym o setki kilometrów rejonie. Dzięki temu bombowce Luftwaffe mogły bom bard ować wybra ne brytyjskie Nieukończony radar „Mammut". zdobyty przez aliantów miasta bez widoczności ziemi, co na wybrzeżu Francji.
ocZyVviście znacznie zm niejszało ryzyko ich zestrzelen ia przez artyl erię przec iwlo t niczą Pierwszy (1941 r.) taki układ dwóch an ten tworzyły nadajniki zainstalowane p anii, na górze Sto llberg i koło Kleve w zacho dnic h Niem czech - tuż przy gra nicy holenderskiej. Nieco później analogiczne instalacje powstały na południu Niemiec (ta pokrywała zasięgiem głównie Szwajcarię), w południowej Norwegii i w Holan dii W łaściwie były to więc głównie radiote chniczne nadajniki kierunkow e, służące nawigacji. Nie trzeba było jednak wiele, aby system ten przerobić na rada r dalekiego zasię gu, tym bardziej, że wykorzystywane prz ezeń fale uginały się w atmosferze. W ten sposób jeszcze w 1941 r. zainstalowano prototyp radaru pozahoryzon talnego Knickebein J” („J” od „Jonosphäre”). Jego zasięg nominalnie wynosił 3000 km, jednak mógł on się bardzo zmien iać w zależności od w arun ków atmosferyczn ych, a zwłaszcza od natężenia wiatru słonecznego, czyli strumienia cząstek naładowa nych, wpływającego na kształt magnetosfery naszej planety. Podobno zdarzały się przypadki, gd y wykryw ano echo od w ybrzeża Amery ki Północnej. Ubo cznym i nie spodziewanym efektem zastosowania „Knickebeina J” było nawet zarejestrowanie tła radiowego Drogi Mlecznej, czyli płaszczyzny dysku naszej Galaktyki! Był to, wbrew wersji encyklopedycznej, pierwszy przypadek zarejestrowania promienio wania kosmicznego, który został odnotowany jako taki (wersja encyklopedyczna mówi o pierwszym naukowym projekcie badawczym, przed którym postawiono taki cel, w latach sześćdziesiątych, nato miast fakt, że promieniowan ie takie reje stro wano już wcześniej, jest mniej znany). Drugim krokiem n a tym p olu było zaprojektowanie wyspecjalizowanych radarów dalekiego zasięgu, stworzonych pod kątem wykrywania określonych celów. Oczywi ście wykorzystywanie takich radarów do wykrywania samolotów na odległościach tysięcy kilometrów było niemożliwe z uwagi na małą moc echa, malejącego propor cjonalnie do kwadratu odległości (tzn. przy wzroście zasięgu ze 100 do 1000 km, moc odbieranego echa spadnie 100 razy). Nie miałoby to zresztą żadnego uzasadnienia. Urządzeniami takimi była natomiast zainteresowana Kriegsmarine, głównie pod ką tem lokalizacji celów dla U-Bootów, oczywiście celów znacznie większych od samo lotów. Najważniejszą niemiecką konstrukcją tego rodzaju był rada r poz ahoryzontalny „See-Elefant”. Były to duże i kosztowne instalacje - jedna o nazwie „Max” znajdo wała się w Holandii, a druga o nazwie własnej „Robbe” na wspomnianej w „Nowej prawdzie o W underwaffe” duń skiej wyspie Rom. Pomimo olbrzymiego, jak n a radar wykorzystywany operacyjnie, zasięgu, z biegiem czasu udało się uzyskać zarówno dużą precyzję pomiar ów (ok. 1km w odległo ści i 1° w kierunku, choć początkow o ok. 4°), jak i bardzo dużą czułość. O tym drugim najlepiej świadczy to, że w momencie gdy Brytyjczycy rozpoczęli intensywną akcję dezinformacyjną w związku z atakami rakietami V-2 - z amieszczano naw et fałszywe nekrologi, mające dać obraz trafień Wzupełnie inn e rejony - Niemcy postanowili wykorzystać do śledzenia lecących V-2 właśnie „See-Elefanty” (oba). Z uwagi na pozahoryzo ntalny tryb pracy, mogły one śledzić rakietę prawie aż do momentu trafienia. Z uwagi na to, że rakieta od momentu
wyłączenia silnika leciała właściwie jak pocisk artyleryjski, miejsca trafień można było nanosić na mapę dosyć dokładnie. Właśnie z tego powodu „See-Elefant” miał służyć do śledzenia późniejszych rakiet międzykontynentalnych, co zostało opi sane w „Nowej prawdzie o Wunderwaffe”. Zasięg praktyczny tych radarów w sto sunku do celów pływających nominalnie wynosił 4000 km, jednak bardzo rzadko udawało się uzyskać zbliżoną wartość. Znany jest jednak przypadek rozpoznania i zlokalizowania alianckiego konwoju koło norweskiej wyspy Jan Mayen, to znaczy w odległości 2200 km. Mało znanym faktem jest prowadze, , , . , , . Eksperymentalny radar..Wiirzmann" na Rugii. me badan jeszcze kilku innych typów radarów o ekstremalnie dużym zasięgu. Jednym z nich był prototyp dosyć niezwykłego radaru „Wiirzmann”, jaki testowano koło miejscowości Góhren na Rugii. Był to maszt o wysokości 36 m, na którym połą czono w układzie syntetycznej a pertu ry wiele identycznych mod ułów (w taki sposób uzyskuje się wzrost rozdzielczości przez synchronizację faz elementów składowych - rozdzielczość określają nie param etry elementów' składowych , ale odległość między skrajnymi elementami, przy czym wiązka jest odchylana przez przesunięcie fazy po między elementami układ u antenowego). Było to 16 modułó w od radiotechnicznych systemów naprowadzania samolotów typu „Michael”. Uzyskano konstrukcję orygi nalną, która znowu przyczyniła się do rozwoju... astronomii, jako że w 1944 r. udało się dzięki niej odebrać wiązkę radarową odbitą od Księżyca, to znaczy z odległości prawie 400.000 km! Pomim o imponujących dla nas parametrów, radary o ekstremalnie dużym zasię gu miały dla Niemców znaczenie drug orzędne. Znacznie większą wagę przykładano do precyzji wyk rywania celów, a zwłaszcza do coraz większej odpo rności na za kłó cenia, jako że najpilniejszym zadaniem był wzrost skuteczności wykrywania forma cji bombowców. Jest faktem wartym odnotowania, że pomimo wspomnianej wcze śniej dysproporcji pomiędzy środkami finansowymi wydawanymi na ten cel przez aliantów i przez Niemców', Trzeciej Rzeszy udało się jednak do trzym ać kroku p rze ciwnikowi pod koniec wojny. To, że znalazło to niewielkie odbicie w statystykach strat, wynikało już głównie z faktu braku bazy produkcyjnej. Najlepszym dowodem tego postępu są typy radarów opisane dalej (pominąłem tu radar zakresu centyme trowego „Berlin-S”, krótko opisany w „Nowej prawdzie...”). Na razie widać, że osiągnięto dosyć spory postęp w radarach dalekiego zasię gu, głównie morskich. Nasilające się naloty na Niemcy pokazały, że dotychczasowe
Jeden z najnowocześniejszych radarów niemieckich, służących do naprowadzania środków obrony przeciw lotniczej i myśliwców na cele powietrzne: ..Jagdschloss A". Pod koniec wojny powstał jeszcze prototyp nowej wersji „Z", pracującej na falach zakresu centymetrowego, z anteną paraboliczną.
radary do kierowania artylerią przeciwlotniczą i do naprowadzania myśliwców, takie jak chociażby „Freya”, a później „Wiirzburg” i „Wiirzburg-Riese”, miały poważne ogra niczenia. Poza zagadnieniem od porności na zakłócenia, zwłaszcza paskami metaliz o wanej folii generującymi fałszywe echa, które starano się rozwiązać m.in. poprzez do danie ciepłonamiernika (jednak skutecznego na znacznie mniejszych odległościach), podstawowym ograniczeniem było niewielkie pole widzenia danego radaru. Trzeba bowiem wiedzieć, że zarówno „Freya”, jak i „Wiirzburg”, m iały anteny nieruchome. Częściowo problem ten znikał w przy padku sterowania wiązką metodą przesunięcia fazy między dipolami (jak w radarze „Ma mm ut”), jednak te radary pracowały z kolei na stosunkowo długich falach, przez co był)' mniej precyzyjne. W trakcie wojny jeden z najpilniejszych kierunków prac obejmował więc radary z antenami obrotowymi, omiatającymi całą przestrzeń powietrzną wokół nich. Jed nocześnie starano się przeciwdziałać zakłóceniom przez przystosowywanie radarów do możliwości przestrajan ia częstotliwości (paski folii działały tylko n a ściśle określo nych długościach fal), z jednoczesnym trendem do stosowania fal coraz krótszych. Najbardziej znan ym przed stawicielem tej generacji nazie mnych radarów wcze snego ostrzegania był FuMG-404 „Jagdschloss”, który został ukończony przez Sie mensa w 1943 r. (choć prace rozpoc zęto jeszcze przed wojną!) i w 1943 r. wprow a dzono go do produkcji. Miał on poziomą antenę z rzędem dipoli. Jego moc wyno siła 150 kW. Oprócz znacznie większej przestrzeni, jaką przeszukiwał, miał szereg innych, istotnych zalet: Większą odp orność na zakłócenia. Dużą precyzję pomiarów położenia, mierzoną już w metrach!
• Zasięg pozwalający na ostrzeganie wystarczająco wczesne, aby można było np. w porę poderw ać w powietrze myśliwce. Wynosił on w przypadku bombowców od ok. 60 km na średnich wysokościach, do 200 km w przypadku dużych for macji lecących wysoko. • Bardzo dużym plusem była możliwość dołączenia do rada ru urządzenia auto matycznej identyfikacji swój/obcy. Był to system FuG-25a „Erstling” (opisany w „Nowej prawdzie o Wunderwaife” przy okazji systemów korygowania lotu rakiet balistycznych, jako że w istocie był to system kodowania sygnałów ra diowych, który mógł mieć różne zastosowania). Był to mechaniczny system kodujący, który jednak dawał sygnał cyfrowy - dziesięciobitowy szereg cyfr, kodowanych- na zasadzie alfabetu Morsea. Pozwalało to na przesłanie dwóch rodzajów danych - o przynależności państwowej samolotu oraz o przynależ ności do eskadry. Oczywiście sam system mógł mieć i inne zastosowania, jak właśnie wspomniane przesyłanie łączem kodowanym informacji korygujących trajektorię lotu rakiety... Radar „Jagdschloss” w tej wersji, wyprodukowanej do wiosny 1945 r. w ilości 44 sztuk, charakteryzował się poziomym, prostokątnym układem antenowym. Z re guł)'' był on umieszczany na dachu bunkra lub budynku i oczywiście wirował. Na dajnik powtarzał impulsy 500 razy na sekundę, a operator obserwował wskazania
Modul radaru „Jagdschloss A" z widocz nym kineskopem wyświetlającym sytuację taktyczną oraz przyktadowy obraz z tego kineskopu. Przedstawia on nalot ciasnej formacji ok. 400 bombowców na Berlin z 30 stycznia 1944 r. Pole widzenia obejmuje ob szar o średnicy ok. 200 km.
ekranie monitora. Oprócz echa pierwotnego, na tym samym ekranie wyświetla ły się planlki (z niewielkim przesunięciem) generowane przez przelicznik systemu „Erstling W 1944 r. rozpoczęto prace nad gruntownie zm odernizowanym radarem, któv formalnie reprezentował ten sam tym (był to „Jagdschloss-Z”), chociaż wyglą dał już zupełnie inaczej. Otrzymał dużą antenę paraboliczną, podobną do anteny Wiirzburga”, gdyż złożoną z pewnych segmentów tej właśnie anteny. Oparty był on ”uż na technologii magnetronow ej. P racował na krótszej fali, o długości 9 cm. Prze d końcem wojny prawdopodobnie istniał jednak tylko w formie jednego prototypu, który był testowany w Werneuchen po d Berlinem i nie doczekał się produkcji. Nie był to jed nak jedyny radar niemiecki z anten ą wirującą, przez sam ych N iem ców określany mianem „panoramicznego”. Przed końcem wojny testowano jeszcze pojedyncze egzem plarze konk uren cyjnych systemów: „Jagdhütte” (uproszczony „Jagdschloss”), „Forsthaus” oraz „Jagdwagen”. Trzeci rodzaj radiolokatorów, jaki w miarę upływu czasu stawał się coraz bar dziej potrzebny, a w historiografii rzadko jest wspominany, to systemy do napro wadzania kierowanych rakiet ziemia - powietrze. W ostatnich miesiącach wojny zapadła decyzja o wyborze rakiet „Wasserfall”, jako podstawowych kierowanych pocisków przec iwlotniczych (które z uwagi na prędkość lotu nie m ogły być n ap ro wadzane ręcznie, radiokomendowo), jednak już wcześniej, na podstawie badań poligonowych także inny ch typów rakiet stawało się jasne, że jakikolwiek poc isk mający zwalczać najbardziej typowe cele, lecące na pułapach rzędu 10 km, będzie musiał, tak czy inaczej, otrzymać jakiś rodzaj naprowadzania automatycznego czy półautom atycznego. Niemożliwością było opty czne śledzenie m ałej rakiety z od le głości powiedzmy kilkunastu kilometrów', nie wspominając o ręcznym sterowaniu nią z takiego dystansu. Tym bardziej, że wiele nalotów realizowano w nocy i w w a runkach ogran iczonej widzialności. W związku z tym nad radiolokatorami tego rodzaju pracowano od dłuższego czasu, aczkolwiek bez żadnego pr iorytetu. Takie precyzyjne systemy stanowiły w te dy bardzo poważne wyzwanie techniczne, dlatego że wymagały zarówno innych radarów (innych, niż np. „Würzburgi” czy „Freye”), jak i niepotrze bnych dotychczas automatycznych systemów korelujących pozycję rakiety z pozycją celu - wylicza jących te różnice. Rada ry musiały być inne głównie z tego pown du, że w' w ypa d ku braku w rakiecie systemu autonomicznie przejmującego naprowadzanie w jego końcowej fazie, rad ar mu siał się charakteryzow ać znacznie większą precyzją pomi a ru pozycji niż dotychczas, ponadto musiał wyłapać echo (względnie sygnał z urzą dzenia odzewowego) od stosunkowo małej rakiety. Krótko wspom niałem o tym kieru nku prac już w „Nowej prawdzie o Wund erwaffe” i część tego opisu pozwolę sobie powtórzyć, gdyż służy on w charakterze wstępu do dalej przedstawionych informacji. Oczywiście już w roku 1943 nie był to temat całkowicie nowy, gdyż już w' przy padku lotów próbn ych V-1 i V-2 korz ystan o z doraźnie stworzonego systemu
PujyiG-75 „Mannheim-Riese”, który połączenie rad aru FuMG-64 ¡vlannheim” oraz FuMG-65 „Würzburg pjese”. Jeden z nielicznych egzemplarzy tego systemu znajdował się w Peene münde i dzięki niemu określano trajek torię lotu, a następnie sprawnie i szybko znajdowano później szczątki pocisków po ich upad ku. „Man nheim-R iese” był systemem precyzyjnym, jednak bardzo drogim, skomplikowanym i dosyć awa ryjnym, wymagającym od obsługi sporo pracy, zatem niezb yt spełniającym kry te ria systemu bojowego, zdolnego wytrzy mać „trudy” produkcji seryjnej. W oparciu o te doświadczenia począt kowo stworzono podobny system, prze znaczony dla rakiet przeciwlotniczych, dekodujący systemu „Erstling", wchodzącego w którym „Mannheim-Riese” został uzu wUktad sktad radaru „Jagdschloss A”. pełniony p rzez urządzenie „Rheinland”. Też jedna k był to system raczej doświadczalny. „Mann heim” m iał teraz służyć wy łącznie do wy krywania i śledzenia celu (celów), natomias t „Rh einland” był pasyw nym radarem namierzającym emisję radiową z nadajnika instalowanego w rakiecie. System ten wykorzystywał komputer analogowy, zapewniający wprowadzenie star tującej rakiety w wiązkę radaru „Rhein land”, a następnie zapewniający jej auto ma tyczne śledzenie. Operator systemu dysponował ekranem pokazującym wskazania z obu radarów i jego zadanie sprowadzało się do nałożenia na siebie dwóch plamek - jednej pokazującej cel, a drugiej pocisk. Przesyłanie danych do rakiety (zgodnie z przyjętymi założeniami, do „Wasserfalla”) zapewniał zmodyfikowany, niekodow any system „Kehl/Strassburg”, przemianowany na „Burgund”. Do tego dochodziło stanowisko dowodzenia baterii oraz nadajnik sygnałów sterujących (wysyłanych do rakiety), z umieszczoną na wysokim maszcie anteną dipolową. Stanowiska star towe baterii rakietowej miały znajdować się w odległości 200 - 500 m od kom pleksu radiolokacyjnego. Z uwagi na wykorzystanie skomplikowanego i drogiego radaru »Mannheim”, cały system wciąż niezbyt nadawał się do masowej p rodukcji. Dopiero na przełomie lat 1944/1945 stw orzono system nowszej generacji o nazwie „Egerland i przed końcem wojny przekazano do badań dwa takie zestawy. Trudno ustalić jednoznacznie, że system byłby wprowadzony do produkcji na potrzeby pro gramu „Vesuv” Kammlera (programu stworzenia zintegrowanej, rakietowej obrony przeciwlotniczej Rzeszy), jed nak wszystko na to wskazuje, gdyż w istocie nie miał °n alternatywy. „Egerland” był od podstaw zaprojektowany pod kątem półautoma tycznego naprowadzania rakiet ziemia - powietrze i wykorzystywał dwa zupełnie stanow ił
Jedną z wielkich zalet radaru Jagdschloss A" byta możliwość jego pracy w sieci obejmującej większy obszar i ewentualnie inne środki wykrywania. Widoczny na zdjęciu modut radaru nosit nazwę „Landbriefträger-1 i byt to w istocie interfejs generujący sygnat, który specjalnym kablem mógł być przesytany na odlegle nawet stanowisko dowodzenia. Pozwalało to stworzyć w przyszłości półautomatyczny system obrony przeciwlot niczej, czego próbkę stanowi aliancki opis zamieszczony na stronie 159 „Nowej prawdy o Wunderwaffe''.
’
nowe typy stacji radiolokacyjnych. W 1944 r. Niemcy wprow adzili do ograniczonej prod ukcji seryjnej rad ary p okła dow e zakresu centymetro wego FuG-240 „Berlin-S” (otrzyma ło je 25 myśliwców nocnych Ju-88 G6), a następnie „Ber lin-U”. W oparciu o tą samą technologię magnetronową stworzono również awangardowy, naziemny radar FuMG-76 „Marbach”, również pra cujący na fali 9 cm i wykorzystujący wersję rozwojową tego samego magnetronu. Przed końcem wojny istn iały więc trzy typy niemiec kich radarów zakresu centymetrowego: ró wnież „Berlin” i „Jagdschloss -Z”. „Marbach” był wyposażony w znacz nie większą niż „Berlin” antenę parabolicz ną o średnicy 4,5 m (pod sam koniec wojny powstał jeszcze ulepszony FuMG-77 „Marbach-V”). Ten miał służyć do śledzenia rakie ty Drugi komponent systemu „Egerland” to równie awangardowy, i zresztą rów nie mało znany, radar z wirującą anteną dipolową FuMG-74 „Kulmbach”. Był on przeznaczony do wykrywania celów i zapewne również do ich śledzenia. Skuteczny zasięg całego systemu był stosunkowo duży i wynosił ok. 50 km (oko ło dwukrotnie przekraczający skuteczny zasięg rakiety „Wasserfall”), przy czym precyzja określania pozycji celu wynosiła średnio 35 m, co wystarczało do jego zniszczenia, jako że ładunek wybuchowy rakiety miał masę 235 kg, więc do za pew nien ia skuteczności wystarczyłby np. zapalnik zbliżeniowy - mniejsze typy rakiet wymagałyby zapewne dodatkowej głowicy samonaprowadzającej... Oprócz „Marbacha” i „Kulmbacha” w skład systemu „Egerland” wchodziły jeszcze inne
- - - - - « .» -» wm m
w r « . • a~j
v i > .i n
komponenty, w tym system kierowania ogniem, który korelował dane z obu radarów. W przypadku dwóch wspomnianych prototypów systemy kierowania ogniem zainstalowano w pojazdach (Bedienungswagen-74/76 „Bayern”), aczkol wiek w przypadku docelowych systemów bojowych, które przeznaczone byłyby głównie do obrony miast, „Bayerny” miały być stacjonarne i znajdowałyby się w specjalnie projektowanych bunkrach. Oprócz ekranów' obu radarów' i stanowisk dla kilku żołnierzy, kluczowym elementem był system synchronizujący oba radary i wypracowujący sygnały naprowadzania. W istocie był to komputer ana logowy, który nosił kryptonim „Leonard”. System ten został stworzony i miał być produko wany przez kon cern AEG. Pewne zaskoczenie budzi fakt, że w odróżnieniu od Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, Niemcy nie inw'estow'ali zbytnio w rozwój zapalników zbliżenio wych. Kilka typów badano i niektóre byty dosyć udane, jednak najwyraźniej był to sprzęt podobnie niedoceniany, jak np. celowniki noktowizyjne, chociaż niewąt pliwie znacznie zwiększyłby sk uteczność rakiet. Cho dzi oczywiście o to, że do wy wołania detonacji głowicy nie byłoby konieczne bezpośrednie trafienie i możnaby jakby pełniej wykorzystać jej duży pro mień rażenia. System „Egerland” był precyzyjniejszy i znacznie odporniejszy na zakłócenia od poprzednika. Wygląda na to, że nie zdążył trafić już do seryjnej produkcji, jed nak stanowi dowód, że Niemcy mieli nie tylko działające rakiety, ale również, że fi zycznie istniał niezwykle nowoc zesny system radarowy, który pozwoliłby zamienić je w realnie skuteczną b roń, jako całość bardz o znacznie w yprzedzającą swą epokę. Przy okazji jeszcze raz dow odził, że mim o dz iesięciokrotnie mniejszych inwestycji w rozwój techniki radarowej, niż w przypadku aliantów, Niemcom udało się dogo nić ich na tym polu. Połączyli przy tym ra dary ze swymi niezwykłymi osiągnięciami w dziedzinie techniki obliczeniowej oraz z technologią półprzewodnikową (chodzi tu o głowice samonaprow'adzające, działające w podczerwieni), co łącznie dałoby przełom czysto wojskowy, n iewątpliwie znacznie bardziej wymierny niż np. w prz y padku rakiety V-2. Przy okazji powyższa sprawa pozwala w nieco nowy sposób spojrzeć na kry tycyzm Speera wobec sabotowania prog ramu rozwoju rakiet ziemia - powietrze, pokazując, że samo ich istnienie, np. w 1943 roku, niczego w istocie by nie z ałatwiło! Potrzebny był złożony i stanowiący jeszcze większe wyzwanie niż sam e ra kiety (!), tystem radarowy i elektroniczny, który pozwoliłby wykorzystać ich potencjał. Bez niego pełne wykorzystanie rakiet na odległościach kilkunastu, czy nawet 20 - 30 ometrów, było zwyczajnie niemożliwe. Tym samym wprowadzenie rakiet kieowanych do produkcji przed stworzeniem wspomnianego systemu niewątpliwie y oby później krytykowane jako marnotrawstwo - zapewne podobnie, jak dzisiaj ceniamy kosztow ne forsowanie p rodukcji V-2! Zresztą, jak już pisałem wcześniej, Przypadek V-2 jest podobny także w' tym sensie, że w wypadku połączenia możWosci rakiety balistycznej z zaletami układów' precyzyjnego naprowadzania lub ronią masowego rażenia, p otencjał bojowy całości też wzrósłby radykalnie, więc