E man cy pan CI
i EMANCYPATORZY
E man cy pan CI Maciej Duda
i EMANCYPATORZY Mężczyźni wspierający emancypację Polek w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku
UNIWERSYTET SZCZECIŃSKI ROZPRAWY I STUDIA T. (MLVII) 983
Szczecin 2017
Rada Wydawnicza Tomasz Bernat, Anna Cedro, Urszula Chęcińska, Beata Kędzia-Klebeko Małgorzata Makiewicz, Małgorzata Ofiarska, Aleksander Panasiuk Małgorzata Puc, Karol Sroka, Renata Urban, Grzegorz Wejman Marek Górski – przewodniczący Rady Wydawniczej Elżbieta Zarzycka – dyrektor Wydawnictwa Naukowego Recenzenci prof. dr hab. Ewa Kraskowska dr hab. Wojciech Śmieja Redakcja językowa i korekta Izabela Krupa Projekt graficzny Piotr Łyczkowski Publikacja powstała w ramach stypendium przyznanego przez Narodowe Centrum Nauki w konkursie „Fuga 3”. Tytuł projektu: Publicystyczna i prozatorska działalność mężczyzn na rzecz polskich ruchów emancypacyjnych i feministycznych w latach 1842–1939, nr grantu 505-3500-250930. © Copyright by Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 2017 ISBN 978-83-7972-139-9 ISSN 0860-2751 WYDAWNICTWO NAUKOWE UNIWERSYTETU SZCZECIŃSKIEGO Wydanie I. Ark. wyd. 25,0. Ark. druk. 27,5. Format 170/240
SPIS TREŚCI Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania 9 Stan badań 12 | Metoda 18 | Mężczyźni i feminizm(y) 23 | Pod prąd? Rysopis feministy 30 | Razem czy osobno? 42 | Geograficzno-polityczne ramy badań 51 | Wielkie Księstwo Poznańskie 52 | Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy 56 | Pierwszy sojusz: „Przegląd Naukowy” 56 | Kolejne sojusze: okres postyczniowy 57 | Dalsza walka o wykształcenie, pracę, prawa i obyczaje 58 | „Ster”, „Nowe Słowo”, stowarzyszenia i organizacje 58 | Konteksty 59 | Układ badań 62 | Nieobecności (nie)obecnych 69 | Niezamierzona antyfraza Józefa Ignacego Kraszewskiego 70 | „swoisty, odrębny sposób” Bolesława Prusa 71 | Boy, Kaden i inni 76
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet 81 „Przegląd Naukowy” 81 | Redaktor Dembowski 83 | Redaktor Skimborowicz 85
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową 93 Po co pisał Chmielowski lub Kobiety Chmielowskiego 96 | Chmielowski emancypant 102 | Gdzie kończy się tolerancja emancypatora? 108
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego 117 Teoria 117 | Praktyka 119 | Świętochowski i wyższe wykształcenie kobiet 133 | Po latach 136
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych 141 Glosa historyczna 141 | O kobiecie 143 | Kobieta lekarz 153 | Bastard lekarz 161 | Tak, ale 166 | Polemika naukowa 180
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami 185
Niezależności kobiety 187 | Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej 190 | Zwyczaje i obyczaje 203 | Rodzina a postronne zapłodnienie 206 | Prostytucja i inne problemy korespondencyjne 214
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet 227 O prawach kobiet 229 | Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet 235 | Prawo serii 245 | Mąż swojej żony 252 | Liga Mężczyzn 260 | Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego 264 | Katolicyzm a polityczne równouprawnienie kobiet 273 | Różnica i relacja 279
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet 283 Co to jest emancypacja? 291 | Zderzenie perspektyw 300 | Słaby mężczyzna i strach przed aktywnością kobiet 308 | Gościnność 312
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów 317 Rama 317 | Tu i teraz 319 | (Auto)biografie jako narzędzie w rękach pamiętnikarzy i historyków (literatury) 320 | Problemy 321 | „Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać” 334 | Tyrani, szaleńcy, socjaliści i seksiści/mizogini 343 | „Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty 345 | Pamiętnik Odona Bujwida. Po/między życiem i męskością 361 | Po/między 365 | Męskość i życie 378 | System małych przesunięć 380
Próba podsumowania 383 Emancypacja mężczyzny 383 | Męskość emancypantów 387
Bibliografia 394 Nota edytorska 424 Indeks nazwisk 426 Summary 435
PODZIĘKOWANIA
Każde badanie rozpoczyna się od badacza czy badaczki. Jego/jej ciekawości, świadomości i pewnie też tego, co nieświadome. W tym wymiarze niniejszy tom staje się zapisem fundamentów albo genealogii autora oraz wszystkich mężczyzn, którzy współpracowali i współpracują z emancypantkami i feministkami. W tym miejscu chciałbym podziękować tym, bez których przeprowadzenie oraz upowszechnienie badań byłoby niemożliwe. Podziękowania kieruję do prof. dr hab. Ingi Iwasiów, dzięki której znalazłem i odnalazłem się w szczecińskiej grupie badaczek. Z nimi mogłem konsultować kolejne historyczne odkrycia i ich interpretacje. Rozmowy, seminaria oraz wspólne konferencje z dr hab. Agatą Zawiszewską, dr hab. Arletą Galant i dr Aleksandrą Krukowską dały mi poczucie merytorycznego i osobistego wsparcia. Dzięki nim badani przeze mnie emancypanci i emancypatorzy zaistnieli na kartach wielu monografii i czasopism. Czas badań to również lata owocnej współpracy i wielu, także nocnych, rozmów z dr Moniką Świerkosz. Gdyby nie one, nie ustalilibyśmy kilku błyskotliwych hipotez. Kłaniam się wdzięcznie. Podziękowania za rozmowy o mężczyznach w emancypacji kieruję także do Piotra Lachowicza oraz wszystkich uczestniczek i uczestników szczecińskiego seminarium (Auto)biografie męskości zorganizowanego w 2016 roku. Za pomoc w kwestii publikacji dziękuję Zespołowi Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu Szczecińskiego. Za redakcyjną pracę i godziny telefonicznych rozmów pani Izabeli Krupie. W tym samym miejscu dziękuję dr Urszuli Kluczyńskiej. Wsparcie i możliwość wymiany doświadczeń między dwojgiem badaczy znajdujących się w równoległym procesie twórczym, badawczym, wydawniczym i kwalifikacyjno-formalnym było i jest nieocenione. Niech trwa. Za lekturę niniejszego tomu, recenzje oraz wskazówki bardzo dziękuję prof. dr hab. Ewie Kraskowskiej oraz dr. hab. Wojciechowi Śmiei. Na końcu, ale nie ostatnim, dziękuję moim przyjaciółkom dr Joannie Krajewskiej, dr Małgorzacie Zduniak-Wiktorowicz oraz siostrze Joannie Dudzie. Dziewczyny, dziękuję, że jesteście. Prawnuk emancypatora
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
Czy macie pojęcie, ile co roku powstaje książek poświęconych kobietom? A wiecie, jaką część tych dzieł piszą mężczyźni? Czy zdajecie sobie sprawę, że chyba o żadnym stworzeniu świata nie napisano tyle, co o nas? 1
Powyższe słowa zanotowała autorka Fal. Zrobiła to zaraz po tym, jak przejrzała katalog Muzeum Brytyjskiego, w którym szukała informacji na temat kobiet i literatury. Woolf zbierała wówczas źródła do wykładu dla dwóch żeńskich kolegiów uniwersytetu w Cambridge: Newnham College i Girton College. Był rok 1928. Angielski parlament przyznał Brytyjkom pełne prawo wyborcze. Rok później po raz pierwszy opublikowano Własny pokój. Po latach ta pisana z żarliwym przekonaniem błahostka, jak wypowiadała się o niej sama autorka 2, na stałe weszła do kanonu europejskiej eseistyki. Do wspomnianego muzeum Woolf przyszła z jasno wytyczonym celem. W ciągu jednego popołudnia chciała znaleźć gotową prawdę o kobietach i literaturze. Zarówno narzędzia: zeszyt i ołówek, jak i wygospodarowany na badania czas okazały się niewystarczające.
1 V. Woolf, Własny pokój, przeł. E. Krasińska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002, s. 40. 2 Por. E. Krasińska, Wstęp, w: V. Woolf, Własny pokój..., s. 7.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
10
Przebiegając wzrokiem spis tytułów, wyobraziłam sobie całą armię profesorów i podobnie liczną armię duchownych, którzy z wysokości swoich katedr i ambon rozprawiają o nas bez końca, niepomni faktu, że wyznaczony zwyczajem godzinny czas wykładu lub kazania dawno minął. Zjawisko doprawdy niezwykłe, które, jak się wydaje – tu zajrzałam do katalogu pod literę „M” – spotykane jest wyłącznie u mężczyzn. Kobiety nie zajmują się opisywaniem mężczyzn, stwierdziłam z ulgą 3.
Naprzeciwko armii profesorów i duchownych autorka postawiła „stado słoni i kolonię pająków” 4. Nie ołówek, nie notes, nie kobieta dysponująca jednym wolnym popołudniem. Tylko pod postacią animalnej kolonii lub stada mogłaby dokonać tego, co sobie zamierzyła – zbliżyć się do prawdy o kobietach. Z tego powodu wizyta w Muzeum Brytyjskim stała się przyczyną zagubienia. Jak można było zorientować się w pismach mężczyzn, którzy mieli tak wiele do powiedzenia na temat kobiet, „a każdy mówi[ł] co innego” 5. Jedni odmawiali kobiecie duszy, inni oddawali jej cześć boską. Kolejni twierdzili, że jej mózg jest słabszy od męskiego. Ich dyskutanci pisali, że ten obdarzony jest większą podświadomością. Jedni szanowali, drudzy pogardzali. Zeszyt bohaterki szybko zapełnił się chaotycznymi zapiskami, a sama autorka stała się „przygnębiona, zdezorientowana i upokorzona. Prawda uciekała [jej] przez palce” 6. Jej zagubienie szybko przerodziło się we wstyd i hańbę odczuwaną wobec siedzącego obok sąsiada, który w swoich notatkach sporządzał jasne i systematyczne streszczenia kolejnych badanych książek. Dopiero później wstyd zmienił się w gniew, a „[l]ektura dzieł tylu nader uczonych autorów omawiających zagadnienie kobiecości z wszelkich możliwych punktów widzenia – politycznego, rodzinnego, finansowego, moralnego i jakiego tam jeszcze – okazała się czystą stratą czasu. Równie dobrze mogłam ich nie czytać” 7 – podsumowała Woolf. Gniew bohaterki i narratorki miał być reakcją na utajony w czytanych książkach gniew ich autorów: Przywołując wrażenie, jakie wywarły na mnie ich księgi, uświadomiłam sobie, iż wyczuwało się w nich jakieś nieujawnione podniecenie. Podniecenie
3 V. Woolf, Własny pokój..., s. 41. 4 Tamże. 5 Tamże. 6 Tamże, s. 45. 7 Tamże.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
11
przybierające różne postacie, lecz zawsze obecne, niezależnie od tego, czy tekst był satyryczny, sentymentalny, dociekliwy czy karcący. Często jednak pojawiał się jeszcze inny, trudniej uchwytny ton. Ton, nazwijmy to, gniewny. Ton gniewu utajonego, splecionego z całkiem odmiennymi uczuciami. Sądząc po tym, do czego doprowadził, nie był to zwyczajny, jawny gniew, lecz gniew ukryty i pomieszany 8.
Przyglądając się własnym emocjom, szukając ich źródła, Woolf wskazała na ideologiczne podłoże treści książek, które miała wówczas na pulpicie. Przykładem stało się monumentalne dzieło profesora X Umysłowe, fizycznie i moralne upośledzenie kobiety. Tytuł wymyślony, choć analogiczny do tych, które powstawały i cieszyły się czytelniczą popularnością w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku. Ów mógłby stać się synonimem gatunku, który jest popularny do dzisiaj. Do czytania Woolf wróciłem w samym środku prowadzonych badań nad mężczyznami piszącymi o kobietach. Jej eseistyka miała być chwilową ucieczką, nagrodą za zakończenie jednego z etapów pracy. Okazało się, że nie uciekłem daleko.
Proste analogie są jednak fałszywe. Moja rola czytelnika nie jest symetryczna względem roli Woolf. Dzieli nas czas, kapitał społeczny, kulturowy, język oraz płeć. Łączą nas uczucia „ciekawości, zakłopotania, rozbawienia i znudzenia” 9, wreszcie gniewu.
Zdaję sobie sprawę z faktu, że rozpoczynanie wstępu do pracy badawczej od opisu emocji jej autora, więc badacza, którego główną cechą i nakazem jednocześnie powinna być obiektywność, jest niecodzienne. Ów wpis nadaje się do sztambucha, ewentualnie może zaistnieć na marginesie prowadzonych badań. Nie da się jednak ukryć, że praca w słowie łączy się z porywami emocji. Z tej przyczyny wymaga wielokrotnej lektury i odniesienia do historycznego kontekstu. Stosowania mechanizmu stopklatki i ponownego oglądu badanego materiału z innej perspektywy. Pisząc o emocjach, stawiam je w dziennym świetle. Mówię o tym, co powinno zostać stłumione. Zdając sobie sprawę z tego, że stłumione prędzej czy później może wrócić poza naszą kontrolą, w pierwszych 8 Tamże, s. 47.
9 Tamże, s. 46.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
12
linijkach wykładam to, co sprawiało mi trudność. W ten sposób obłaskawiam lęk o to, co może się stać bezpodstawnym zarzutem wobec wyników badań historycznych dyskursów emancypacyjnych.
Woolf zilustrowała to, co towarzyszyło mi w ciągu kilku ostatnich lat badań pism polskich sojuszników emancypacji kobiet. Jej lektura pozwoliła mi w pełni zrozumieć moje nastawienie, przyjrzeć się uczuciom, ich źródłom i ponownie wrócić do badań, do wielokrotnej lektury słów mężczyzn wspierających kobiety w emancypacji.
Stan badań Literatura sprawy niewieściej w ostatnich kilku latach rozmnożyła się u nas wyraźnie. [...] Przypatrując się tym traktatom widzimy w nich jeszcze pewną powierzchowność sądu, sentymentalne reminiscencje, ubóstwo argumentów, kosmopolityzm nieuwzględniający potrzeb i warunków miejscowych, ale widzimy także wybitny postęp przekonań. [...] W dwu latach ostatnich szpargałów takich pojawiło się mnóstwo. Kto tylko kochał choć jedną kobietę, a znał choć kilka, zaraz czuł się powołanym i uzdolnionym do układania praw dla połowy rodzaju ludzkiego 10.
Tak w 1873 roku na łamach „Przeglądu Tygodniowego” pisał Aleksander Świętochowski. Powyższy cytat, choć jego autor przede wszystkim pochylał się na nad literaturą pisaną przez kobiety, doskonale ilustruje także publicystyczny rezonans działań ówczesnych emancypantek oraz ruchów emancypacyjnych kształtujących się pod zaborami. Tak zwana kwestia kobieca, czyli starania i walka o równouprawnienie kobiet i mężczyzn w sferze edukacji, na płaszczyźnie ekonomicznej oraz na poziomie prawnym, stała się ważnym i aktualnym tematem polskiej publicystyki i literatury drugiej połowy XIX wieku. Do dziś historia literatury polskiej w dostateczny sposób nie pochyliła się jednak nad tekstami i działalnością publicystyczną mężczyzn, którzy piórem oraz społecznymi działaniami wspierali idee emancypacji kobiet. Ich 10 A. Świętochowski, Przegląd piśmiennictwa polskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1873, nr 6, s. 44. Interpunkcję i ortografię cytowanych fragmentów pozostawiono według zasad obowiązujących w trakcie ich tworzenia i pierwszej publikacji. Decyzja zakładająca najmniejszą ingerencję edytora stała się powodem wewnętrznych nieścisłości między zapisami w poszczególnych cytatach. Należy pamiętać, że przywoływane i cytowane wypowiedzi powstały na przestrzeni sześciu dekad usytuowanych między dwoma stuleciami. To wpłynęło na zróżnicowanie ich zapisu.
Stan badań
13
nazwiska nie są obce historykom literatury, ale do tej pory, z wyjątkami, pozostają na marginesie opowieści o polskich emancypantkach.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat pojawiły się liczne publikacje uzupełniające, a raczej konstytuujące nurt odkrywania tradycji literatury kobiecej, tzw. nurt ginokrytyczny 11, przez Ewę Kraskowską łączony z próbą definicji „estetyki żeńskiej” 12. Ów ciąg ustanawiają m.in. Kobiety i duch inności Marii Janion (1996), Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej Grażyny Borkowskiej (1996), Ciało, pożądanie, ubranie Krystyny Kłosińskiej (1999) czy Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia międzywojennego Ewy Kraskowskiej (1999). Dopiero publikacje dotyczące refleksji nad emancypacyjnym dyskursem, nie nad kształtem literatury, ustawiły w polu odniesienia konteksty działań mężczyzn. Wśród nich, jako najważniejsze, należy wymienić książkę Sławomiry Walczewskiej Damy, rycerze i feministki (1999), Anety Górnickiej-Boratyńskiej „Stańmy się sobą”. Cztery projekty emancypacji (1863–1939) (2001) i Ursuli Phillips Narcyza Żmichowska. Feminizm i religia (2008). Wskazane badania nadal nie obejmują jednak korpusu tekstów pisanych przez mężczyzn popierających emancypację kobiet. Walczewska, Górnicka-Boratyńska czy Phillips umieściły nazwiska interesujących mnie twórców na marginesie swoich badań. Entuzjastów i sojuszników emancypacji wspominały w przypisach, we wstępie lub posłowiu, co dyktowała im raczej kwestia historycznego porządku niż zainteresowanie ich działalnością.
Szczegółowy przegląd literatury rozpocznę od wspomnianej książki Grażyny Borkowskiej. Opisując Sprawę Entuzjastek, badaczka zanotowała: „Kiedy Piotr Chmielowski wziął się do pisania o twórczych Polkach, wcale nie należał do prekursorów tego tematu” 13. Ta uwaga odnosi się do wydanego w 1885 roku dzieła Autorki polskie wieku XIX. Studyum literacko-obyczajowe. Sześćdziesiąt cztery lata wcześniej, w 1821 roku, Jan Sowiński opublikował książkę O uczonych Polkach. Na jej kartach zamieścił 53 biogramy autorek. Swoją pracę kontynuował przez kolejne 25 lat, do 1846 roku, kiedy poszerzoną wersję publikacji oddał w ręce Józefa Korzeniewskiego, także interesującego się twórczością kobiet. Tyle wiemy od samego Chmielowskiego. Niestety, 11 Por. E. Showalter, Towards a Feminist Poetics, w: Women Writing and Writing about Women, ed. M. Jacobus, London 1979. 12 E. Kraskowska, Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia międzywojennego, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1999, s. 9. 13 G. Borkowska, Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 1996, s. 21.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
14
nawet on nie dotarł do informacji, co stało się z późniejszą wersją rozprawki O uczonych Polkach.
Wskazaną publikację Chmielowskiego poprzedziły także rozpoznania Hipolita Skimborowicza, który w dziesiątym numerze „Bluszczu” z roku 1880, pod pseudonimem Sfinx, opublikował rozprawę Gabryella i Entuzjastki. Borkowska, za Chmielowskim, przytoczyła także informacje o innej publikacji Skimborowicza – Umysłowość kobiet w Polsce 14. Na jej kartach autor doliczył się już około setki kobiet tworzących literaturę. Wykaz badaczki zamknęło wspomnienie działalności Karola Estreichera. Jak pisała: W serii artykułów opublikowanych na łamach pisma „Niewiasta” w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia [XIX w.] Karol Estreicher doliczył się już około 480 kobiet zajmujących się piśmiennictwem. Uwadze bibliografa nie uszedł fakt, że poziom literatury kobiecej jest bardzo różny i trudno tu o jakieś generalne prawidłowości 15.
Wskazania Borkowskiej odnoszą się tylko do jednego rodzaju publicznej aktywności kobiet, do tworzenia literatury. Jako takie nie muszą mieć nic wspólnego z wykazem pism i działań sojuszników emancypacji kobiet. Borkowska wskazała mężczyzn piszących o autorkach. Wyraźnie zaznaczyła prokobiecą sympatię Chmielowskiego i związek Skimborowicza z grupą Entuzjastek. Nie jest to jednak tematem jej pracy. Proemancypacyjny kontekst działań polskich mężczyzn wyraźnie skomplikują prace samego Chmielowskiego. Przegląd jego pism pokaże, że już w 1873 roku, w momencie pierwszego wydania Kobiet Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, autora żywotnie interesowała kwestia kobiet. Komplikacji ulegnie także opis działań Skimborowicza. Tymczasem przyjrzeć się należy kolejnym tytułom ustanawiającym historię emancypacyjnych dyskursów Polek.
W tym kontekście jako istotną pozycję można określić wspomnianą książkę Sławomiry Walczewskiej Damy, rycerze i feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce. Pracę Walczewskiej zamyka wykaz tekstów źródłowych, wśród których znalazły się książki i artykuły 14 H. Skimborowicz, Umysłowość kobiet w Polsce, „Kalendarzyk Damski na r. 1844”. 15 G. Borkowska, Cudzoziemki..., s. 22.
Stan badań
15
pisane przez dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych autorów wspierających kwestię emancypacji kobiet. Znajdziemy tam publikacje Antoniego Czajkowskiego, Aleksandra Świętochowskiego, Edwarda Prądzyńskiego, Piotra Chmielowskiego, Benedykta Dybowskiego, Józefa Langego, Stanisława Koszutskiego czy Jana Hulewicza i Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Kilku z nich – Benedykt Dybowski jako autor O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, Edward Prądzyński jako twórca O prawach kobiety, Aleksander Świętochowski piszący O średnim wykształceniu kobiet i O wyższym wykształceniu kobiet oraz Tadeusz Boy-Żeleński jako skryptor Piekła kobiet – stało się pełnoprawnymi podmiotami badań Walczewskiej.
Z sądami autorki należy się jednak spierać. Opisując książkę Prądzyńskiego, zanotowała, że autor „był gorącym rzecznikiem równouprawnienia kobiet, co nie przeszkadzało mu prezentować ultrakonserwatywn[ych] pogląd[ów] na małżeństwo” 16. Przytoczyła też słowa Cecylii Walewskiej, według której autor O prawach kobiety w trakcie jednego z czwartkowych spotkań u Deotymy od „kilkudziesięciu poważnych wiekiem i stanowiskiem pań” 17, w podzięce za zasługi dla emancypacji kobiet otrzymał albumy z fotografiami i dedykacją. Komentarz Walczewskiej brzmi następująco: „wystarczyło wówczas być mężczyzną i rzecznikiem emancypacji, podnoszącym zasługi kobiet z przeszłości, domagającym się zwiększenia udziału kobiet we współczesnym życiu publicznym, by spotkać się z entuzjazmem i wdzięcznością ze strony kobiet” 18. Tę ironiczną uwagę można odnieść do sądów Prądzyńskiego na temat małżeństwa oraz do emancypacyjnych poglądów Deotymy i gościń jej salonu. Określenie „ultrakonserwatywne poglądy” należy traktować jednak jako klasyfikację ahistoryczną. W kontekście epoki oraz treści całej książki Prądzyńskiego 19, którą bez wątpienia można 16 S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Wydawnictwo eFKa, Kraków 1999, s. 127.
17 C. Walewska, Ruch kobiecy w Polsce. Część I, Gebethner i Wolff, Warszawa 1909, cyt. za: S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki..., s. 127. 18 S. Walczewska, Damy, rycerze, feministki..., s. 127–128. 19 W odpowiednich miejscach tego tomu, w przypisach, umieszczam biogramy autorów, których prace omawiam lub przywołuję. Dziś trudno odtworzyć biografię Prądzyńskiego. Mateusz Skucha pisał: „Jego biogram nie pojawia się ani w Polskim Słowniku Biograficznym, ani w Korbucie. Z kolei Estreicher wzmiankuje jedynie o jego dwóch publikacjach. Tylko tyle. Z tego, co udało się ustalić, wyłania się skrótowa biografia. Edward Emilian Julian Prądzyński, herbu Grzymała, urodził się 13 października 1838 r. Był potomkiem uczestników Sejmu Wielkiego. Jego ojciec, Wincenty, był politykiem i urzędnikiem, a także bratem generała Ignacego Prądzyńskiego – wodza naczelnego powstania listopadowego. O matce nie wiadomo nic. W latach 1850–1857 uczęszczał do gimnazjum w Warszawie, następnie
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
16
ocenić jako forpocztę systemowych zmian dotyczących pozycji kobiet w społeczeństwie europejskim, wydaje się nieadekwatne. Nie opisuje, lecz ocenia postulowany przez Prądzyńskiego model małżeństwa oparty na dziewiętnastowiecznym kontrakcie płci. W swojej pracy autor rysował projekt obejmujący możliwość edukacji, pracy oraz zmianę praw cywilnych kobiet. W tym ujęciu ironia współczesnej badaczki wydaje się chybiona. Podobnie chybiona wydaje się w kontekście swoistego hołdu, jaki Prądzyńskiemu złożyły „poważne wiekiem i stanowiskiem” panie. Jeśli tę uwagę interpretować jako odniesienie do braku postępowości Deotymy i gościń jej salonu, nadal pozostając w kontekście historycznym, zaskakująco wypadłaby późniejsza ocena dokonań Prądzyńskiego. Mam tu na myśli opinie i odwołania do jego książki umieszczane na łamach „Steru” 20. Powyższe uwagi nie mają charakteru korygującego. Wskazują jednak na inne nachylenie niniejszej pracy. Badania działalności mężczyzn wspierających emancypację Polek w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX wieku umieszczam w kontekstach historycznych, nie w kontekście współczesnych teorii emancypacyjnych.
Bohaterowie moich badań pojawiali się także na kartach książek innych współczesnych badaczek literatury kobiet oraz emancypacyjnych dyskursów kobiet. W pracy Górnickiej-Boratyńskiej znajdziemy wypisy z artykułów Aleksandra Świętochowskiego, Piotra Chmielowskiego czy Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Pierwsi będą towarzyszyć opisowi dokonań Elizy Orzeszkowej. Działania ostatniego staną się kontekstem prezentacji feministycznych tez Ireny Krzywickiej. Z kolei w wymienionej wcześniej książce Narcyza Żmichowska. Feminizm i religia Ursula Phillips oświetliła postacie Edwarda Dembowskiego i Hipolita Skimborowicza, a Izabela Filipiak w treści Obszarów odmienności zamieściła informacje o Piotrze Chmielowskim, który wcielił się w rolę nauczyciela literatury Marii Komornickiej.
– studiował prawo w Paryżu i na «uniwersytetach niemieckich». Brał udział w powstaniu styczniowym, wskutek czego został zesłany na Syberię. Po powrocie objął dobra rodzinne we wsi Wola Wiązowa w województwie sieradzkim. Miał żonę – Marię ze Skórzewskich oraz kilkoro dzieci (nie udało mi się ustalić ich liczby). [...] Niewiele więcej da się powiedzieć o jego życiu. Wiadomo, że przed śmiercią ciężko chorował, prawdopodobnie był sparaliżowany. Zmarł w 1895 roku, został pochowany na cmentarzu w Woli Wiązowej” (tegoż, „Niewieści Palladyn”. Rzecz o Edwardzie Prądzyńskim, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6), s. 181–183). Prądzyński wydał także drugą książkę – Kobieta i wymiar kary w społeczeństwie (1874). Jednym ze źródeł informacji zebranych przez Skuchę jest niepublikowana rozprawa magisterska Jolanty Ślusarczyk, napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Ewy Skorupy na Wydziale Polonistyki UJ w 2008 r. Słowem w bezprawie. Edwarda Prądzyńskiego głos w sprawie emancypacji. 20 O tych ostatnich także pisał Mateusz Skucha. Por. tegoż, „Niewieści Palladyn”..., s. 177–189.
Stan badań
17
Jak widać, wskazania kolejnych badaczek są tożsame. Nazwiska mężczyzn kojarzonych z kwestią emancypacji Polek się powtarzają. Ponownie należy zaznaczyć, że ich publikacje były tylko kontekstem wymienionych badań, a rola mężczyzn w polskich ruchach emancypacji kobiet nie doczekała się jeszcze monograficznego opracowania 21. Wskazanego braku nie można jednak odczytywać jednoznacznie – jako tendencji wykluczającej. Jak pokazuje bowiem historia dyskursu emancypacyjnego, studia posługujące się kategorią męskości w obrębie studiów kulturowych funkcjonują jako kontynuacja studiów kobiecych. Badanie działalności emancypacyjnej i feministycznej mężczyzn może nastąpić dopiero w chwili, gdy ukonstytuują się badania dotyczące kobiecego dyskursu emancypacyjnego, a te w Polsce są coraz wyraźniej reflektowane. Wskazuje na to wydana w 2013 roku publikacja Katarzyny Majbrody Feministyczna krytyka literatury w Polsce po 1989 roku. Tekst, dyskurs, poznanie z odmiennej perspektywy. Dopiero w ostatnich latach zaczęły się pojawiać pojedyncze teksty, które można włączyć w stan badań nad zajmującą mnie kwestią. Pierwszymi sygnałami zainteresowania mężczyznami piszącymi o kobietach i kwestii emancypacji były teksty Ewy Kraskowskiej i Małgorzaty Fuszary. Kraskowska w krótkiej rozprawce Juliusza Kadena-Bandrowskiego walka o Nową Kobietę 22 przyjrzała się ostatniemu rozdziałowi wydanej w 1931 roku książki Pióro, miłość i kobieta 23. Fuszara uczciła 150. rocznicę urodzin Ludwika Krzywickiego tekstem Niekonsekwentny feminista czy niekonsekwentny antyfeminista? Krzywicki jako badacz społecznej i ekonomicznej sytuacji kobiet 24. Autorem, którego publikacje najczęściej bada się w kontekście dyskursu emancypacji kobiet, jest Tadeusz Boy-Żeleński. Ten pojawił się na kartach wspomnianych wyżej książek Anety Górnickiej-Boratyńskiej oraz Sławomiry Walczewskiej. Jego postawie względem kobiet oraz poglądom na temat kwestii kobiet przyjrzała się także 21 Jako odniesienie dla niniejszej pracy można wskazać tom pod redakcją Michaela S. Kimmela i Thomasa E. Mosmillera, Against the Tide. Pro-feminist Men in the United States, 1776–1990. A Documentary History, Beacon Press, Boston 1992. 22 E. Kraskowska, Juliusza Kadena-Bandrowskiego walka o Nową Kobietę, w: Lektury płci. Polskie (kon)teksty, red. M. Dąbrowski, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2008, s. 153–164. 23 J. Kaden-Bandrowski, Walka o nową kobietę, w: tegoż, Pióro, miłość i kobieta, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Warszawa 1931, s. 91–177. 24 M. Fuszara, Niekonsekwentny feminista czy niekonsekwentny antyfeminista? Krzywicki jako badacz społecznej i ekonomicznej sytuacji kobiet, w: Wizjoner i realista. Szkice o Ludwiku Krzywickim, red. J. Hrynkiewicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012, s. 165–186.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
18
Kazimiera Szczuka 25, Małgorzata Szpakowska 26 oraz Marta Wysocka 27. Równolegle z prowadzonymi przeze mnie badaniami 28 w rozproszeniu pojawiły się teksty Mateusza Skuchy 29, Agnieszki Bąbel 30, Hanny Ratusznej 31 i książka Magdaleny Gawin. Skucha w poszczególnych tekstach odnotował, co na temat emancypacji kobiet pisali Józef Ignacy Kraszewski 32, Cyprian Kamil Norwid i Stanisław Przyborowski 33, Aleksander Świętochowski 34, Edward Prądzyński 35, Benedykt Dybowski i Władysław Popiel 36. Gawin na warsztat wzięła m.in. publicystykę Kazimierza Kelles-Krauza, Bolesława Prusa oraz Jana Urbana 37.
Metoda Korpus przeprowadzonych badań stanowią teksty publicystyczne sensu largo, wygłoszone mowy, odezwy, polemiki drukowane w dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych czasopismach ukazujących się na 25 K. Szczuka, Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2004.
26 M. Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012, s. 135–137. 27 M. Wysocka, Odbrązowić Boya, http://lewica.pl/?id=22312 (dostęp 5.12.2016). 28 M. Duda, Obywatel bez płci. Publicystyka Eugeniusza Starczewskiego na początku XX wieku, w: Postscriptum. Wielka Wojna – ważne sprawy – zwykli ludzie, red. A. Zawiszewska, S. Kubiak, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2015, s. 105–116; tenże, Pamiętnik Odo Bujwida. Po/między życiem i męskością, w: Autobiografie (po)graniczne, red. T. Czerska, I. Iwasiów, Universitas, Kraków 2016, s. 221–238; tenże, Gdzie kończy się tolerancja emancypatora, czyli Piotr Chmielowski czyta Klementynę z Tańskich Hoffmanową, w: Wymiary tolerancji w literaturze 1864–1914, red. M. Kłosińska i in., Wydawnictwo Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2017, s. 31–48; tenże, (Auto)biografia jako materiał w badaniach historii równouprawnienia kobiet. Przyczynek do dyskusji, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6), s. 25–37; tenże, Piotr Chmielowski jako historyk kwestii kobiet i emancypator, w: Sporne postacie polskiej krytyki feministycznej po 1989 roku, red. M. Świerkosz, Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2016, s. 143–170; tenże, Kobieta lekarz. XIX- i XX-wieczni publicyści oraz naukowcy o edukacyjnych i zawodowych możliwościach kobiety, w: Kobieta, literatura, medycyna, red. A. Galant, A. Zawiszewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2016, s. 23–42. 29 M. Skucha, Poczet feministów polskich XIX wieku, w: Przemiany formuły emancypacji kobiet od XVII wieku do XX‑lecia międzywojennego, red. A. Janicka, Alter Studio, Białystok, w druku. 30 A. Bąbel, «Anioł z patentem» i dzielna lekarka – ewolucja obrazu kobiety uczonej na łamach „Przeglądu Tygodniowego” w latach 1866–1875, w: Pozytywiści warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015, s. 195–208. 31 H. Ratuszna, „Geniusz kobiety” – Adam Wiślicki i „sprawa kobieca” na łamach „Przeglądu Tygodniowego”, w: Pozytywiści warszawscy..., s. 209–219. 32 Fragmenty pracy Mateusza Skuchy, Ładni chłopcy i szalone. Męskość i kobiecość w późnym pisarstwie Józefa Ignacego Kraszewskiego, Collegium Columbinum, Kraków 2014. 33 M. Skucha, Feminizm pozorny, albo jak mizogini walczyli o prawa kobiet, „Bibliotekarz Podlaski” 2015, nr 31, s. 155–170. 34 M. Skucha, Adwokat sprawy niewieściej. O dwóch cyklach artykułów Aleksandra Świętochowskiego w „Przeglądzie Tygodniowym”, w: Pozytywiści warszawscy..., s. 178–194. 35 M. Skucha, „Niewieści Palladyn”..., s. 177–189. 36 M. Skucha, Benedykt Dybowski i Włodzimierz Popiel, albo o pewnym dyskursie profeministów polskich przełomu XIX i XX wieku, „Pamiętnik Literacki” 2016, z. 2, s. 47–66. 37 M. Gawin, Spór o równouprawnienie kobiet (1864–1919), Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2015.
Metoda
19
terenach trzech zaborów oraz rozprawy naukowe, społeczno-obyczajowe czy historyczno-literackie. Prym wiodą czasopisma i rozprawy ukazujące się w Warszawie. Prócz tych badania obejmują także tytuły wydawane we Lwowie, Krakowie i Poznaniu. Najważniejsze z nich to „Przegląd Naukowy. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęcony”, „Przegląd Tygodniowy”, „Niwa”, „Świt”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Bluszcz”, „Tygodnik Mód i Powieści”, lwowski i warszawski „Ster”, „Nowe Słowo” i „Głos Kobiet”. Powyższe staram się oświetlić w kontekście instytucjonalnym, naukowym i osobistym. Z tych powodów kontekstem opracowań stają się dokumenty oficjalne, takie jak treść aktów prawnych regulujących prawa kobiet, statuty i sprawozdania z działalności wybranych stowarzyszeń działających na rzecz emancypacji kobiet, sprawozdania z uniwersyteckich posiedzeń rad wydziałów czy regulaminy dziewiętnastowiecznych pensji dla dziewcząt.
Ramy naukowości badanych tekstów wyznaczają teorie socjologiczne, antropologiczne, psychologiczne i biologiczne przywoływane przez zwolenników i przeciwników emancypacji kobiet. Wśród nich znajdują się odniesienia do pism Auguste’a Comte’a, Herberta Spencera, Henry’ego Thomasa Buckle’a, Paula Topinarda, Rudolfa Gottfrieda Arndta, Havelocka Ellisa, Karola Darwina, Cesarego Lombrosa, Eduarda von Reicha. Obok pojawiają się konteksty pedagogiczne (Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, Eleonora Ziemięcka, Bronisław Trentowski, Jan Władysław Dawid, Antoni Dygasiński, Ellen Key) i społeczno-polityczne (John Stuart Mill, Karol Marks, August Bebel).
Najwięcej pracy wymagało zrekonstruowanie kontekstów biograficznych. Badania archiwalne uzupełniłem informacjami pochodzącymi z pamiętników, wspomnień czy not pośmiertnych drukowanych w czasopismach. Podstawą wielu informacji biograficznych stały się noty osobowe zawarte w kolejnych tomach Polskiego Słownika Biograficznego. Tylko w niewielu przypadkach biografie udało uzupełnić się dzięki listom (Kazimierz Kelles-Krauz), pamiętnikom (Odo Bujwid, Benedykt Dybowski), wspomnieniom bliskich osób (Ludwik Krzywicki, Ignacy Radliński) oraz wcześniej opracowanym biografiom (Benedykt Dybowski, Aleksander Świętochowski). Biogramy kilku bohaterów niniejszych badań nie zostały odtworzone. Tak stało się w przypadku publikującego na łamach warszawskiego „Steru”
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
20
studenta Uniwersytetu Jagiellońskiego Stefana Karczewskiego i lekarza medycyny Włodzimierza Popiela. Skromnych informacji zawartych w podpisie tekstu Karczewskiego nie udało się jednoznacznie zweryfikować na podstawie innych źródeł z epoki, toteż autor podpisany został jedynie nazwiskiem. Można przyjąć, że przywoływany tekst jest wypowiedzią młodego mężczyzny. Na to wskazuje studencka afiliacja. Powyższe przypuszczenie jest jednak tylko hipotezą badacza. Niewiele wiadomości wnosi także biogram Stanisława Kijewskiego. Proces poszukiwania informacji na temat bohaterów niniejszej pracy najlepiej odsłania przypis umieszczony przy ostatnim z wymienionych nazwisk. Wszelkie informacje na temat biografii Kijewskiego pochodzą z noty pośmiertnej przedwcześnie zmarłego studenta publikującego na łamach „Steru” oraz z pamiętników Romany Pachuckiej 38. Drugie źródło, bardzo cenne w zakresie informacji na temat działalności ruchów emancypacji Polek na przełomie XIX i XX wieku, w tym wypadku zasób wiadomości biograficznych wzbogaca jedynie o wskazanie przyczyny śmierci sympatyka ruchu kobiet. Do problemu lektury biograficznej wrócę we fragmentach poświęconych badaniu pamiętników, wspomnień i listów. Wówczas szerzej odniosę się do konkretnych źródeł oraz mechanizmu budowania biografii poszczególnych bohaterów prezentowanych badań. ***
Badanie pism oraz działalności mężczyzn wspierających kobiety walczące o swoje prawa traktuję jako pracę z pogranicza historii ujmowanej bezprzymiotnikowo, historii kobiet 39 oraz historii w perspektywie płci/historii rodzaju 40. Jest to odruch przepisywania historii kultury 41. 38 R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśnienia J. Hulewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1958.
39 Polskie badania nad historią kobiet wyznaczyły działania Anny Żarnowskiej, redaktor serii Kobieta i..., która stworzyła zespół historyków i historyczek badających dzieje kobiet w kontekście polityki, edukacji, kultury, pracy, życia codziennego i obyczajów. 40 Por. M. van Tilburg, Historia kobiet czy historia „gender”? Poststrukturalistyczne inspiracje w badaniach nad dziejami płci, przeł. E. Domańska, „Historyka. Studia Metodologiczne” 2000, t. 30, s. 27–37; D. Kałwa, Historia kobiet versus studia gender – o potrzebie interdyscyplinarnego dialogu, w: Historia – dziś. Teoretyczne problemy wiedzy o przeszłości, red. E. Domańska, R. Stobiecki, T. Wiślicz, Universitas, Kraków 2014; taż, W stronę historii gender, „Rocznik Antropologii Historii” 2014, nr 2 (7), s. 7–10; E. Głowacka-Sobiech, Odkrycie mężczyzny i jego roli w rodzinie i społeczeństwie jako efekt postmodernistycznego nurtu narracji w filozofii historii, w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 2: Wiek XX, red. E. Głowacka-Sobiech, J. Gulczyńska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010, s. 9–14. 41 Por. J.-F. Lyotard, Przepisać nowożytność, przeł. W. Szydłowska, przejrzał S. Czerniak, w: Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów, red. S. Czerniak, A. Szahaj, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1996, s. 45–58.
Metoda
21
Przyświecają mu dwa cele. Pierwszy to uzupełnienie informacji na temat działań ruchów emancypacyjnych o szczególny, w wymiarze płci, komponent współpracy kobiet z mężczyznami czy mężczyzn z kobietami. Drugi to komplikacja dotychczasowych badań historii kobiet i próba odpowiedzi na pytania o możliwość aktywności mężczyzn w ramach historycznych ruchów kobiet na rzecz emancypacji oraz o możliwy zakres efektów działań samodzielnych kobiet w społecznej strukturze, która uniemożliwiała kobiecie pełnienie jakiejkolwiek funkcji publicznej, ograniczała jej podmiotowy i bezpośredni wpływ na kształt polityki rozebranego państwa. Istotnym wskazaniem drugiego celu jest także pytanie o wymuszony sojusz kobiet, organizacji kobiet ze społecznymi aktorami, których prawo i obyczaj wyposażyło w narzędzia normatywizujące życie kobiet i mężczyzn. W ten sposób omawiane w tomie teksty-artefakty jednocześnie wzbogacą wiedzę na temat historii emancypacji Polek oraz sam historyczny dyskurs na temat uwłasnowolnienia (się) Polek. Już zdanie rozpoczynające poprzedni akapit sugeruje podmiotowość i uwzględniane przeze mnie zależności. Przybliżani przeze mnie bohaterowie są sojusznikami tzw. sprawy kobiet. Ich działania są wyrazem poparcia i wsparciem aktywności emancypantek. I choć konstruowany tom uwzględnia tylko pisma tworzone przez mężczyzn, wpisuje się w nurt konstruowania historii jako możliwość buntu, emancypacji właśnie, historii w wymiarze krytycznym, przeciw-historii 42. Nienapisana historia mężczyzn sojuszników emancypacji Polek komplikuje zarówno główny nurt historii, wobec którego praktyka historiograficzna nazywana historią kobiet postrzegana jest jako rewizyjna, jak i sam dyskurs emancypacyjny. Nie oznacza to jednak, że tworzony projekt ma prowadzić do przewrotu i zastąpienia tworzonej, zaskorupiającej się historii kobiet oraz skostniałego już nurtu historii, którego twórcy i twórczynie nie uwzględniali kontekstu płci społeczno-kulturowej. Wynikiem badań nie ma być też suplement, czy w tym wypadku suplement do suplementu, bo tak można by przedstawić historię działalności zwolenników emancypacji kobiet w ramach marginalizowanej historii ruchów kobiet. Suplement wiązałby się ze zgodą na uznanie modelu dyskursu o wiedzy historycznej, którego podstawą są myślenie hierarchiczne, kategoria uznania lub zgoda na istniejący 42 Por. M. Solarska, S/Przeciw-historia. Wymiar krytyczny historii kobiet, Oficyna Wydawnicza Epigram, Bydgoszcz 2011.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
22
kontrakt wyznaczający wagę tematów, kontekstów i bohaterów 43. Zamiast tego skupiam się na krytycznym wymiarze pracy. Na aspekcie uwzględniającym niezgodę wobec istniejącego porządku społecznego i narracyjnego. Porządku, który tworzą relacje władzy 44.
Niemniej historia działań i pism badanych przeze mnie autorów ma istotny wymiar rewoltujący. Dotychczas historyczne studia poświęcone literaturze i działalności kobiet, ukazując literackie i światopoglądowe polemiki, naprzeciwko siebie stawiały najczęściej pióra kobiet i mężczyzn 45. Mogło to wynikać z polaryzacji publicystycznych opinii opartych na kanwie hasła „wojna płci”, które jako hasło krytyczne towarzyszyło przeciwnikom ruchu emancypacyjnego w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku w całej Europie. Metafora „walka/wojna płci” ukazywała i ukazuje relacje kobiet i mężczyzn w patriarchalnej optyce, która zakłada płciową i systemową podległość, podporządkowanie kobiet. W jej ramach emancypacyjny i feministyczny zwrot mający doprowadzić do równości praw kobiet i mężczyzn przez tych ostatnich postrzegany był jako bunt lub rewolucja, jako wypowiedzenie wojny nie tylko naturalnemu porządkowi, lecz także samym mężczyznom. Jako bunt przeciw danym wzorom, przeciwko esencji i binarnemu porządkowi. Badania historyczne ukazujące rolę mężczyzn w polskich ruchach emancypacyjnych i feministycznych XIX i XX wieku niosą szanse uzupełnienia tej prostej tezy nieznanymi dotąd kontekstami. Zamiast przeciwstawienia ról i interesów kobiet i mężczyzn akcentują możliwość ich podmiotowej współpracy, która nierzadko wykraczała poza główne społeczne ustalenia kształtujące ówczesne relacje między płciami. Prezentowane rozpoznania każdorazowo zostają osadzone w historycznych kontekstach, które nie obniżają ich stopnia rewolucyjności i nowoczesności. Ten ostatni, w wymiarze jednostkowym, może być różnie oceniany z dzisiejszych pozycji krytycznych, które podstawę zyskały w postrukturalistycznej myśli badawczej odwołującej 43 Por. E. Domańska, Historie niekonwencjonalne. Refleksja o przeszłości w nowej humanistyce, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2006; F. Ankersmit, Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiografii, przekł. i red. E. Domańska, Universitas, Kraków 2004. 44 Por. M. Foucault, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2009; M. Foucault, Historia seksualności, przeł. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszewski, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2010. 45 Ze wskazaniem najważniejszego tekstu w tym zakresie: K. Kłosińska, Kobieta autorka, w: tejże, Ciało, pożądanie, ubranie, Wydawnictwo eFKa, Kraków 1999. Tę dychotomię wyraźnie rozbijają dopiero badania Joanny Krajewskiej. Por. tejże, „Jazgot niewieści” i „męskie kasztele”. Z dziejów sporu o literaturę kobiecą w Dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo PTPN, Poznań 2010.
Mężczyźni i feminizm(y)
23
się do „takich kategorii organizujących myślenie o literaturze (choć nie tylko o niej), jak tekstualność, narratywizm, wielość praktyk dyskursywnych, władza i przemoc, zróżnicowanie etniczne i płciowe” 46. Wskazany aspekt nie leży jednak w polu moich badawczych zainteresowań. Wyraźnie rozgraniczam treść badanych dokumentów, nie poddając jej ahistorycznej weryfikacji, oraz sposób pisania o badanych tekstach. Pierwszą plasuję w wymiarze historycznym, drugi w kontekście współczesnej nauki na temat tworzenia wiedzy o przeszłości.
Mężczyźni i feminizm(y) Profeministyczne badania mężczyzn pochylających się nad zmultiplikowaną kategorią męskości rozwijają się od lat sześćdziesiątych XX wieku. Wówczas męskość przestała być bytem przezroczystym. Anglosaskie badaczki i badacze wykorzystali teorie feministyczne, by przyjrzeć się roli, jaką w patriarchalnym społeczeństwie odgrywać musiał mężczyzna. Pozycja mężczyzny w badaniach feministycznych stała się tematem analiz pisanych dwie dekady później. Wtedy padło pytanie: „jak wyznaczyć potencjalnie produktywne stosunki mężczyzn z feminizmem, nie reprodukując nieświadomie historycznie uwłaczającego [...] stosunku mężczyzn do kobiet?” 47. Alice Jardine w opublikowanym w 1987 roku eseju Men in Feminism: Odor di Uomo Or Compagnons de Route? wyróżniła wśród akademików trzy postawy wobec feminizmu. Pierwsza opiera się na ignorancji wobec praktyki feministycznej. Badaczka nazwała ją milczącą większością, która nie czyta tekstów pisanych przez krytyczki. Druga grupa nie identyfikuje się z krytyką feministyczną, pozostaje na zewnątrz, ale kontaktuje się z feminizmem, „zmienia coś w swojej teorii i praktyce”. Wynikami kontaktu najczęściej jest „podstępna sympatia” albo „autorytatywne pisanie”, które spełnia się w negatywnych opiniach na temat książek pisanych przez kobiety. Trzecią grupę stanowią sojusznicy i sprzymierzeńcy, którzy „faktycznie 46 T. Walas, Historia literatury w perspektywie kulturowej – dawniej i dziś, w: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. Markowski, R. Nycz, Universitas, Kraków 2006, s. 127. 47 C. Thomas, Men and Feminism Criticism, w: A History of Feminist Literary Criticism, ed. G. Plain, S. Sellers, Cambridge University Press, Cambridge and New York 2007, s. 196, cyt. za: K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2010, s. 634. Jedenasty rozdział książki Kłosińskiej – Mężczyzna w feminizmie czy mężczyzna i feminizm? – staje się postawą fragmentu, w którym referuję splot mężczyzn i feminizmu w wymiarze praktyki krytycznoliterackiej.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
24
próbują, faktycznie czytają i zmieniają” 48. To oni stali się głównym problemem kolejnych rozpraw.
Już sama formuła aktywnego feministycznie mężczyzny okazała się problematyczna. Mężczyzna w feminizmie, mężczyzna i feminizm, mężczyzna o feminizmie, czyli znajdujący się na zewnątrz, czy mężczyzna robiący/działający w feminizmie, więc mężczyzna wewnątrz feminizmu. Kłosińska, przyglądając się dyskusji, której pokłosiem była antologia Men in Feminism, za jej autorkami i autorami pisała o podstawowych pytaniach i stwierdzeniach padających wówczas wobec mężczyzn, którzy – używając cytowanej już formuły – faktycznie próbowali, czytali, zmieniali.
Czy mężczyzna może być także podmiotem, nie tylko przedmiotem badań feministycznych, czy męski feminizm to oksymoron, czy pragnienie mężczyzny, by być podmiotem dyskursu feministycznego, nie jest chęcią podstępu, skolonizowania ostatniego terytorium, na którym nie ma głosu. Ten sam zestaw pytań w 1998 roku powtórzyli autorki i autorzy antologii Men Doing Feminism 49. Mimo zmiany formuły zawartej w tytule i zaakcentowania feministycznego sprawstwa mężczyzn spora część tekstów zawartych w tym tomie także odnosi się do postawionych wcześniej pytań. Inne jest pole, które, używając formuły Paula Smitha tłumaczonego przez Kłosińską, penetrowali 50 opisani feminiści. Polem działania były badania socjologiczne, kulturowe, nie badanie literatury. Autorki i autorzy tekstów zawartych w antologii Toma Digby’ego wciąż pytali o to, czy mężczyzna może być podmiotem myśli feministycznej 51. Odpowiadając, odnosili się do formuły oksymoronu 52 albo hamletyzowali 53. Przyznać należy, że same tytuły ich tekstów mogą być mylące. Choć ich autorki i autorzy odwoływali się do wyraźnych seksistowskich kliszy i wskazywali na nadal aktualne problemy, ich odpowiedzi czy wypowiedzi były dla działających feministycznie mężczyzn przychylne. W jaki sposób – odpowiem 48 K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 634–635. Obok Kłosińskiej o problemie mężczyzn w feminizmie pisał Mateusz Skucha. Por. tegoż, Męski feminizm [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka i in., Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014, s. 311–314. 49 Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. 50 Por. K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 635. 51 S. Harding, Can Men Be Subjects of Feminist Thought?, w: Men Doing Feminism..., s. 171–196. 52 D.J. Kahane, Male Feminism as Oxymoron, w: Men Doing Feminism..., s. 213–236. 53 H. Brod, To Be a Man, or Not to Be a Man – That Is the Feminist Question, w: Men Doing Feminism..., s. 197–212.
Mężczyźni i feminizm(y)
25
poniżej. Najpierw jednak uzupełnię wątek mężczyzn w feministycznej krytyce literackiej.
Pogodzenie niemożliwego, więc rozmontowanie oksymoronu, wymagało zerwania z „reprodukcją męskiej dominacji” 54. Mężczyzna musiał powtórzyć gest, który wcześniej wykonały feministki. Zmuszony był do renegocjacji swojej tożsamości, do rezygnacji z negatywnych skłonności „uzurpowania sobie prawa mówienia w imieniu kobiet, w imię doświadczenia kobiet, i do pouczania kobiet, jak powinny uprawiać refleksję feministyczną” 55. Kwestie porzucenia męskiego przywileju, zajmowanej pozycji i zmiany języka stały się podstawowe, obligatoryjne i niepodważalne. Mężczyzna mógł się uczyć od feministek, mógł u nich terminować, przy czym jego rola pozostawała w sferze podejrzeń. Problematyczna była także kwestia doświadczeń. Te miały różnicować pozycję wypowiadania i samą wypowiedź mówcy i mówczyni.
W chwili omawiania doświadczeń pojawiła się kolejna komplikacja, problem uniwersalizacji zarówno doświadczenia mężczyzn, jak i doświadczenia kobiet. Wszelkie uniwersalistyczne operacje są błędem utożsamiania jednostki ze wszystkimi. Są powtórzeniem działań uniwersalizowanego męskiego podmiotu. Według głosu Elizabeth Weed 56 uniwersalizacja kobiet przez kobiety nie jest symetryczna względem uniwersalizacji mężczyzn przez mężczyzn, ponieważ ci drudzy odwołują się do ogólnej kategorii ludzkości. Sytuację komplikuje wskazanie sprzeczności w jednostkowych działaniach społecznych, „nie ma nic jednoczącego, na przykład, w równoczesnej przynależności do kategorii biologicznego mężczyzny, mężczyzny-w-praktyce i mężczyzny teoretycznego, w jakie wpisuje się wielu mężczyzn” 57 – uzasadniał Andrew Ross 58. Rozwiązaniem miała być formuła mężczyzny posługującego się feminizmem, przy wskazaniu politycznej pozycji, z której mówi. Ta formuła pozwoliła rozróżnić osoby i formacje dyskursywne. Te ostatnie, co wiemy dzięki tzw. zwrotowi lingwistycznemu, stają się podstawą władzy i dyscypliny. W ten sposób mężczyzna nie musiał mówić ze swojego ciała. Co więcej, podejmując sugestie krytyki 54 K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 636. 55 Tamże. 56 E. Weed, A Man’s Place, w: Men Writing Feminine: Literature, Theory and the Question of Genders, ed. T.E. Morgan, State University of New York Press, Albany 1994. Por. K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 638. 57 K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 639. 58 A. Ross, No Question of Silence, w: Men Writing Feminine...
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
26
feministycznej, nie był skazany tylko na powtórkę wykonanych już wobec męskiego ciała operacji.
Oczekiwania wobec mężczyzn w feminizmie objęły aktywność mężczyzn, ich pracę. Alice Jardine nie interesowała się męskim poczuciem winy, współczuciem czy admiracją opartą na rekonstruowanej różnicy seksualnej. Badaczka apelowała o to: aby mężczyźni analizowali nie seksualność kobiecą, ale seksualność męską i aby powiązali ją z kwestiami takimi, jak: konstrukcja męskiego podmiotu, narcyzm, voyeryzm, fetyszyzm, pornografia, homoseksualność, szaleństwo, przyjemność i pożądanie [...], aby przeanalizowali swój związek ze śmiercią, bronią, wojną, ale także techniką i sportem. [...] Pozytywna odpowiedź mężczyzn na takie wyzwanie byłaby [...] spełnieniem jednego z ważnych warunków ich produktywnego związku z feminizmem 59.
Tak postulaty Jardine streściła Kłosińska. Kluczowym warunkiem wskazanej pracy było i jest pisanie poza formułą uniwersalności i anonimowości. Zaznaczenie własnej pozycji. Kolejna dekada przyniosła studia, które spełniły wymienione warunki. Analiza cielesności objęła także mężczyzn. Badacze i badaczki zajęli się męską seksualnością, męskim ciałem oraz męską podmiotowością. Doszło do zwrotu analnego. Uwaga dyskursu krytycznego nie skupiała się już tylko na przedniej części męskiego ciała. Objęła także męski odbyt. Kontekstem była dyskusja wokół AIDS, co nadal podtrzymywało przekonanie, że o męskim ciele dyskutuje się jedynie w obliczu śmierci albo bezbronności. Dopiero teoria queer spowodowała ostateczne zerwanie jednoznacznego związku analizy męskiej cielesności z heteroseksualną optyką. Konsekwencją wskazanego zwrotu było pojawienie się pytania o gejowskich mężczyzn w ruchu feministycznym. Według Craiga Owensa homoseksualni mężczyźni są sojusznikami feministycznych krytyczek. Badacz nie chciał budować wspólnoty wykluczonych. Zamiast tego postulował skupienie się na analizie „konstrukcji (homo)sekusalnej tożsamości” 60 i wypracowanie związku między feministyczną i gejowską polityką. Istotna stała się dla niego kategoria homofobii i jej zbieżność 59 K. Kłosińska, Feministyczna krytyka literacka..., s. 644. 60 Tamże, s. 646.
Mężczyźni i feminizm(y)
27
z gynofobią oraz opracowana przez Eve Kossofsky Sedgwick teza o podwójnym związaniu.
Pytanie o mężczyzn w feminizmie stało się pytaniem o korzyści, jakie krytyczki feministyczne mogą wyciągnąć z działań badaczy reprezentujących studia nad męskością (masculinity studies) oraz teorię queer.
W praktyce związanej z działalnością feministycznych ruchów społecznych, w kontekście aktywności mężczyzn akcentuje się interes i kobiet, i mężczyzn. Feministyczna aktywność, jeśli nie wiąże się z jednym z typów wskazanych przez Davida Kahane’a 61 , uznawana jest za możliwą i wskazaną. Zanim napiszę o możliwościach i miejscach wspólnych działań kobiet i mężczyzn w feminizmie, przybliżę pułapki, które wskazał Kahane.
Autor zwrócił uwagę na cztery postawy męskich feministów. Opisał także związane z nimi motywacje. Pierwszy typ wiązał się z udawaniem, czyli intelektualnym zainteresowaniem feministyczną teorią, które objawia się dyskusją z powyższą. Dyskusja prowadzona jest z pozycji, która nie uwzględnia płci, rasy, pochodzenia oraz innych czynników wyznaczających tożsamość interlokutora perorującego na temat feminizmu. Autor nazwał go poseur. Druga postawa wiąże się z brakiem wyczucia i autorefleksji, które mimo lektury właściwych książek (reads the right books), poczucia etycznej i politycznej wspólnoty oraz zaangażowania w pracę nie prowadzi do autorefleksji na temat własnego interesu i własnych męskich przywilejów. Ten określony został mianem insider. Insider nie dostrzega swoich seksistowskich i ugenderowionych tendencyjnych zachowań. Jest świadomy, feminizm traktuje poważnie, nie jako intelektualne zadanie, ale pozostaje ślepy wobec samego siebie. Kahane odrzucił także nadmierną autorefleksyjność mężczyzn, którzy wykorzystują teorie feministyczne tylko do odpowiedzi na pytania o to, jak patriarchat wypacza i zniekształca ich własny obraz, poczucie samych siebie. Mężczyzna, który chce się uwolnić od stereotypowo pojętej męskości, być innym rodzajem mężczyzny, bardziej wrażliwym i mniej podporządkowanym społecznym strukturom patriarchatu, nosi miano humanisty. Problematyczny jest jego brak zainteresowania opresją kobiet oraz współpracą z kobietami. 61 Por. D.J. Kahane, Male Feminism as Oxymoron...
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
28
Ostatnim typem niepożądanej aktywności jest samobiczownik (self‑flagellator). Jego analizy skupiają się na własnej winie, co mogłoby być podstawą zmiany. Niestety, self-flagellator postrzega siebie jako bierne narzędzie patriarchatu. Dla Kahane’a takie skupienie się na własnym poniżeniu wpływa na brak aktywności. Nie prowadzi do zmiany, przez co nie jest adekwatne do wyzwań feminizmu.
Z powyższego można wnosić, że wymiar feministycznej refleksji mężczyzny chcącego realnie zaangażować się w działania ruchów feministycznych nie może być zbyt płytki, ale też zbyt głęboki. Nie może prowadzić do ślepoty ani do zawężenia obrazu i skupienia na (nie) własnej winie. (Nie)własna wina skutkuje bowiem wyparciem odpowiedzialności, co z kolei kończy się zadaną sobie biernością. Kahane nie prowadził jednak psychologicznej analizy wskazanych typów. Pokazał ich zapętlenie i zależność od patriarchalnego układu, którego byli i są aktorami i beneficjentami. Jego zdaniem, identyfikacja mężczyzny z feminizmem wymaga jedności i świadomości w zakresie działań, uczuć i teorii. Swoją wypowiedź kończył stwierdzeniem: „Przyzwoity/porządny mężczyzna musi próbować zachowywać się jak feminista, ale tylko w głęboko odmienionym świecie męski feminizm (male feminism) będzie czymś innym niż oksymoron” 62.
Innego zdania był Harry Brod 63, który nie tylko utrzymywał, że mężczyzna może być feministą, lecz także, iż będąc nim, nie musi porzucać własnej męskości. Poza nakazowością i sprzecznością znalazły się także inne teksty opublikowane w zbiorze Men Doing Feminism. James P. Sterba 64, odpowiadając na pytania, czy feminizm jest dobry dla mężczyzn oraz czy mężczyźni są dobrzy dla feminizmu (a raczej czy ich obecność i aktywność w ruchu feministycznym niesie korzyści dla ruchu), w obu przypadkach udzielił pozytywnej odpowiedzi. Dzięki wspólnemu działaniu kobiety i mężczyźni zyskują większą wolność w konstruowaniu własnych tożsamości, są wolne i wolni od społecznych i kulturowych wykładni płci. Ponadto ich sojusz ma prowadzić do łatwiejszej walki z indywidualnymi i instytucjonalnymi praktykami seksistowskimi. Możliwość współpracy akcentowała także Sandra Harding, która swoim tekstem odpowiedziała na pytanie, czy mężczyzna może być 62 Tamże, s. 232.
63 H. Brod, To Be a Man, or Not to Be a Man... 64 J.P. Sterba, Is Feminism Good for Men and Are Men Good for Feminism?, w: Men Doing Feminism..., s. 291–304.
Mężczyźni i feminizm(y)
29
podmiotem myśli feministycznej. Harding stwierdziła, że mężczyzna może być twórczy w zakresie feministycznego postrzegania społeczeństwa. Odnosząc się do różnych rodzajów feministycznej myśli i praktyki, zakreśliła szanse i wskazała ograniczenia czy trudności, na które muszą uważać mężczyźni. Miejsce dla mężczyzn znalazła w feminizmie liberalnym, feminizmie marksistowskim, feminizmie socjalistycznym oraz radykalnym 65.
Wspólny interes stał się także podstawą tekstu Michaela Kimmela Who’s Afraid of Men Doing Feminism? 66. Odpowiedzią na pytania o to, czy mężczyzna może robić feminizm, czy powinien to robić i co się stanie, jeśli to robi – miała być wieloletnia praktyka badacza, który współpracując z feministycznymi badaczkami i organizacjami, zajmował i zajmuje się badaniem męskości. Wśród tych, którzy boją się profeministów, Kimmel wskazał młodych, białych, obronnie nastawionych mężczyzn, którzy sądzą, że feminizm im coś odbiera, oraz feministki. Jego interakcja z pierwszą grupą miała kończyć się wyzwiskami odbierającymi badaczowi męskość. Dla nich autor stawał się nieprawdziwym mężczyzną lub gejem. Rozmawiając z mężczyznami, Kimmel wskazywał na korzyści płynące ze wsparcia feministycznych idei i działań. Korzyści wynikające z systemowo i partnersko pojętej współpracy mężczyzn i kobiet. Ta prowadzi do spełnienia potrzeb mężczyzn, które do tej pory znajdowały się poza wymiarem kulturowo zakrojonej męskości. W ten sposób wsparcie feministycznych imperatywów etycznych daje mężczyznom dostęp do tego, co zabiera im patriarchat – m.in. możliwość pogłębionych, bardziej satysfakcjonujących relacji z kobietami i innymi mężczyznami oraz opieki nad dziećmi. Feministyczne podważanie działań Kimmela jest bardziej złożone i problematyczne. Autor wspomniał sytuację, w której „jedna czy dwie feministki” wyraziły niezadowolenie z jego wykładu. Pisał o ich niezadowoleniu, wskazywaniu luk w jego argumentacji, ujawnianiu niespójności i sprzeczności. Dalsze pytania krytyczek i wywiązująca się z nich dyskusja przypominała zastawianie sideł, szykowanie pułapki albo szczucie, co miało wywołać reakcję profeministy, jego potknięcie lub próbę obrony. Takie działanie Kimmel określił jako przynętę 65 S. Harding, Can Men Be Subjects...
66 M. Kimmel, Who’s Afraid of Men Doing Feminism?, w: Men Doing Feminism..., s. 57–68.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
30
patriarchatu/szczucie patriarchatem (patriarchy-baiting). Wspomniana obrona czy potknięcie ujawniły patriarchalną stronniczość profeministy, jego tendencyjność. Replika feministek miała być głośna i triumfująca: „Aha, wiedziałyśmy!” Po niej nastąpiło ciche westchnienie ulgi: „Wszyscy mężczyźni są tacy sami i tak samo patriarchalni” (All men are the same, and that s ame is partiarchal).
W tym wypadku nie jest ważne, czy opisana sytuacja jest hipotetyczna, czy realna. (Re)konstruując ją, Kimmel chciał wskazać na działanie, które może wynikać z ideologicznych uprzedzeń blokujących możliwość współpracy feministek z mężczyznami, przez autora nazywanych profeministami. Dyskutując z taką reakcją, Kimmel rozmontował uogólnienia. Nie zaprzeczył systemowemu działaniu patriarchatu. Jako badacz męskości wie jednak, że doświadczenia mężczyzn są różne. Korzyści i przywileje nie wyznaczają tej samej pozycji i tych samych możliwości każdemu mężczyźnie. Płeć nie zawsze zapewnia alibi innym czynnikom dyskryminującym, które mogą mieć pierwszeństwo w określeniu indywidualnej tożsamości mężczyzny. Ten może nie czuć siły, którą ma mu zapewniać patriarchat, ponieważ władza tego systemu nie traktuje swych beneficjentów równo.
Kimmel nie podważył działania patriarchatu, zwrócił jednak uwagę na pozycje, jakie zajmują w nim mężczyźni. Skupił się na pozycji profeministów, na zyskach i kosztach, jakie ponosili, wierząc, że kobiety mają prawo do własnych ciał, nazwisk i własności. Odniósł się do mężczyzn, których pisma, wraz z Thomasem Mosmillerem, zebrał w tomie Against the Tide: Profeminist Men in the United States, 1776–1990.
Pod prąd? Rysopis feministy When we told our feminist women friends and colleagues that we were compiling a documentary history of men who had supported women’s struggles in U.S. history, some appeared bemused. „Men who supported feminism?” said one. „That will surely be the shortest book in history!” 67
67 Against the Tide..., s. XIX.
Pod prąd? Rysopis feministy
31
Kimmel i Mosmiller szukali profeministów. Zrezygnowali z użycia określeń feminista (feminist man) i męski feminista (male feminist). We wprowadzeniu do swojej pracy zapewniali, że mężczyzna może wierzyć w feminizm (believe in feminism). Tę formułę poprzedzili uwagą o empirycznej obserwacji, której wyniki wskazują brak równości między mężczyznami i kobietami w przestrzeni publicznej i prywatnej. Mężczyźni zgadzający się z moralnym założeniem feminizmu popierają działanie na rzecz równości i sprawiedliwości. W taki sposób została scharakteryzowana wiara w feminizm. Ale, jak pisali badacze, bycie feminist(k)ą 68 obejmuje także inny warunek: doświadczenie opresji, której nie odczuwają mężczyźni. W przypadku mężczyzn płciową opresję zastępuje przywilej. Mężczyzna czerpie zyski z genderowo ustalonych relacji. Autorzy zapewnili dalej, że każdy mężczyzn także odczuwa/może odczuwać różne rodzaje opresji, nie jest to jednak opresja mężczyzny jako mężczyzny/opresja, której warunkiem jest płeć mężczyzny (opressed as me n) 69. Wśród istotnych czynników dyskryminujących mężczyzn Kimmel i Mosmiller wymienili rasę, klasę, wiek, pochodzenie, orientację seksualną. Reasumując, bycie feminist(k)ą wymaga udziału w feministycznej analizie i wizji oraz doświadczenia opresji. Mężczyzna wspierający walkę o równość płci może być określony w dwojaki sposób: jako antyseksista lub profeminista. Kimmel, chcąc akcentować pozytywne wsparcie walki kobiet, wybrał drugie określenie. Dyskusje na temat powyższego określenia nie ustają. Ustalenia wymaga sama pisownia: pro-feminiści/profeminiści 70 oraz podstawy podziałów wpływające na nazewnictwo członkiń i członków ruchów kobiet i mężczyzn. O krytyce podziałów i określeń mężczyzn w kontekście męskich ruchów społecznych działających na rzecz kobiet pisał Marcin Śmietana: 68 Kimmel i Mosmiller używają formuły niewskazującej na płeć: feminist. Lektura ich tekstu pozwala sądzić, że piszą w tym miejscu o kobiecie. Na to wskazuje logika omawianego akapitu. Ze względu na funkcjonowanie obu terminów w literaturze: feministka i feminista, pozwalam sobie rozszerzyć tę kategorię, zmieniając jej zapis. Na rozszerzenie pozwala mi także wspomniana logika opisywanego akapitu, w którym badacze rozsądzają, czego brakuje mężczyznom, by stali się feministami. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z faktu, że zapis umieszczający głoskę żeńskiego sufiksu w nawiasie może być odbierany jako językowa marginalizacja kobiet. Nie taka jest moja intencja.
69 Trudno zgodzić się z tą tezą badaczy. Seksizm jest formą dyskryminacji i opresji, która może uderzyć w obie płcie, w kobiety i mężczyzn. Tę możliwość zapewnia ugenderowienie społeczeństwa, z czego zdają sobie sprawę obaj badacze. Nie jest to jednak główny wątek publikowanych badań. Z tego powodu powyższą uwagę, na prawach zgeneralizowanego sprostowania, umieszczam na marginesie. 70 O problemie pisowni z łącznikiem lub bez pisał Harry Brod w tekście To Be a Man, or Not to Be a Man – That Is the Feminist Question, w: Men Doing Feminism..., s. 205–210.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
32
Ruch pro-feministów nazywany jest także czasem ruchem feministów. Bardziej powszechna jest nazwa „pro-feminiści”, podczas gdy nazwa „feminizm” rezerwowana jest dla kobiet w założeniu, że tylko one mogą w pełni doświadczyć dyskryminacji kobiet i stać się feministkami. Ów podział na „feminizm kobiet” i „pro-feminizm mężczyzn” jest jednak często krytykowany, szczególnie przez organizacje transwestytów i trans-seksualistów, jako zbyt zakorzeniony w determinizmie biologicznym i esencjalizmie 71.
Prowadząc badania polskich mężczyzn wspierających idee i walkę kobiet o równouprawnienie, zrezygnowałem z anglosaskiego określenia pro-feminists (profeminiści). Opisywanych mężczyzn nie nazywam także feministami. Zaważyły na tym względy historyczne, nie ideowe. Nazwanie mężczyzn, którzy wspierali grupę Entuzjastek oraz emancypacyjne dążenia kobiet, określeniem feminiści albo pro-feminiści byłoby historycznym nadużyciem. Wykorzystując powyższą praktykę, można ich określić jako entuzjastów lub pro-entuzjastów, emancypantów lub pro-emancypantów, którzy popierali i wspierali dążenia kobiet do edukacji średniej i wyższej, ich nieograniczoną możliwość pracy zawodowej oraz uzyskanie praw cywilnych równych mężczyznom.
Przy wyborze określenia dla owych mężczyzn najważniejszym dokumentem stał się dla mnie słownik zbierający słownictwo z epoki, w której działali. W tym wypadku był to Słownik języka polskiego Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego i Władysława Niedźwiedzkiego. Redaktorzy podali dwie formy określające mężczyzn związanych z kwestią/ruchem emancypacji kobiet. Pierwsza to emancypant, czyli zwolennik emancypacji kobiet. Druga to emancypator, czyli „krzewiciel emancypacji, oswobodziciel. Torował drogę, po której mieli stąpać przyszli emancypatorowie” 72. Samą emancypację definiowali jako uwolnienie z zależności, usamowolnienie, równouprawnienie kobiet, niewolników, włościan.
W prezentowanych badaniach sięgam do obu określeń. Piszę o emancypantach i emancypatorach. Dzięki temu zachowuję historyczną zgodność językową, wskazuję stopień aktywność bohaterów (nie tylko 71 M. Śmietana, Ruchy społeczne mężczyzn na tle studiów nad męskością, w: Mężczyźni na rzecz zmiany, red. A. Lipowska-Teutsch, Towarzystwo Interwencji Kryzysowej, Kraków 2006, s. 12. 72 Słownik języka polskiego, red. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiedzki, t. 1, Warszawa 1900 [reprint, PIW, Warszawa 1952], s. 691.
Pod prąd? Rysopis feministy
33
deklarowane wsparcie, lecz także działanie) i nie powoduję ideowej kolizji zarysowanej w badaniach anglosaskich. W ten sposób udaje mi się także znaleźć formułę inną niż określenie sojusznik, która może wskazywać bycie poza, akcentuje okazjonalną pomoc, nie zaangażowanie i działanie w sprawie.
Wprowadzając do użytku historyczne określenia, chcę zaznaczyć pewną zależność. Mianowicie dopiero od momentu, gdy reprezentantki ruchów na rzecz kobiet samodzielnie zaczęły się określać mianem feministek, nie emancypantek, określenie ich męskich współpracowników możemy derywować od nazwy ich ruchu. Nie czynię tego jednak w niniejszych badaniach. Przede wszystkim z tego powodu, że sami panowie nie stosowali wobec siebie takich określeń, poza tym dlatego że niemożliwe stałoby się określenie momentu zmiany, wskazanie chwili bądź roku, kiedy np. działający na przełomie wieków Aleksander Świętochowski lub Ludwik Krzywicki z emancypantów przekształciliby się w feministów. Nazywając ich emancypantami i emancypatorami, zachowuję ciągłość między czasem, kiedy Polki walczyły o emancypację kobiet poza strukturami ruchów społecznych, oraz chwilą, gdy ukonstytuowały się odpowiednie organizacje zwane kobiecymi lub feministycznymi. Reasumując, po pierwsze, odwołuję się do historycznych określeń, które akcentują aktywność i stałość działań mężczyzn wspierających kobiety. Po drugie, zachowuję historyczną zgodność, nie nadużywając ahistorycznie rozumianego pojęcia feminizm, feministki oraz feminiści. Po trzecie, staram się podążać za formami, jakie pojawiały się w omawianych tekstach. Ostatni punkt jest najtrudniejszy, ponieważ często równolegle funkcjonowały takie określenia, jak kwestia kobiet, sprawa kobiet, tzw. kwestia kobiet, emancypacja kobiet i uwłasnowolnienie. Z czasem dołączyły do nich równouprawnienie i feminizm. Różnice między pierwszą i drugą grupą wydają się proste, mogą wynikać z chronologii i kolejnych osiągnięć walczących o emancypację kobiet. Pojedyncza „kwestia” czy „sprawa” staje się terminem o znaczeniu ogólniejszym – emancypacją lub uwłasnowolnieniem równolegle obejmującym prawo do edukacji, pracy oraz czynne i bierne prawa wyborcze. Problem jednak w tym, że działaniom emancypantek towarzyszyła szeroka krytyka, która według założeń rozpisanych przez Butler
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
34
w Walczących słowach 73 nie nazywała, lecz przezywała aktorki owych działań.
Pisma krytyków nie potwierdzają zarysowanej powyżej zależności chronologicznej. Jeśli szukać jakiejkolwiek struktury czy porządku w użyciu ww. terminów, przy dużym uogólnieniu można napisać, że w przypadku pism krytyków działała odwrotna zależność. Im dalej od idei i działań kobiet walczących o emancypację plasowali swoją pozycję krytycy, tym ogólniej określali i definiowali działania owych kobiet. Im mocniejszy miał być wydźwięk ich krytyki, tym mniej precyzyjnie określano dążenia kobiet 74. Z tej przyczyny określenia feminizm i feministki dość szybko pojawiły się w tekstach krytycznie oceniających dążenia emancypantek. Znaczenia nabierał także fakt, że określenie emancypacja w odbiorze czytelniczek i czytelników mogło funkcjonować jako epitet wskazujący działania Polek, jako wyrażenie rodzime, bliższe. Inaczej miała być odbierana formuła: feminizm. Ta w pismach krytyków wiązała się ze zgubnym wpływem wzorców zachodnich, najczęściej francuskich i amerykańskich, z czasem także wschodnich, bolszewickich 75. Nie oznacza to jednak, że sprzymierzeńcy emancypacji kobiet i emancypantki nie odwoływali się do zachodnich wzorów. W ich tekstach także znajdują się przykłady działań Francuzek, Amerykanek czy Brytyjek. Są to jednak przykłady konkretnych kobiet noszących nazwiska, nie oceny ich działań oparte na uogólnieniach i niezweryfikowanych sądach. Na tej podstawie widać, że używanie określeń feministka, feminizm i feminista dla nazwania działań polskich emancypantek oraz opisywanych przeze mnie mężczyzn także 73 J. Butler, Walczące słowa. Mowa nienawiści i polityka performatywu, przeł. A. Ostolski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.
74 O „nowatorach i emancypistach” w 1877 r. nieprzychylnie pisał Stanisław Bronikowski (tegoż, Emancypacya i równouprawnienie kobiety, Poznań 1877, s. 96). Pejoratywne sformułowania odnoszące się do feminizmu pojawiły się później, np. w tekście Antoniego Werytusa pt. Feminizm i feministki, który można uznać za swoisty bestiariusz feministek („Wędrowiec” 1897, nr 5, s. 74–76), lub w publikacji Karola Niedziałkowskiego Nie tędy droga, Szanowne Panie! Studyum o emancypacji kobiet (Warszawa 1900), w której w lekceważącym kontekście pojawiło się stwierdzenie „feministkom i ich przyjaciołom” (s. 27). W 1904 r. Kazimierz Niedzielski, w Słówku w sprawie feminizmu, pisał o „dreszczach feminizmu”. O francuskich feministkach nieprzychylnie i złośliwie pisał Teodor Jeske-Choiński w Kobietach rewolucyi francuzkiej (Warszawa 1906), zaś o „czerwonych feministkach” w Nowoczesnej Kobiecie (Warszawa 1917). Dla księdza Ignacego Charszewskiego feminizm był radykalną, obcą antychrześcijańską tendencją (por. tegoż, Niebezpieczeństwo żydowskie w niebezpieczeństwie kobiecym, [brak oznaczenia wydawcy], Warszawa 1929). Więcej na ten temat w rozdziale prezentującym retorykę tekstów polemicznych. 75 Tendencje emancypacyjne, a później feministyczne jako „filozofje i teorje, które ani w dziedzinie społecznej, ani w życiu publicznym nie uznają powagi prawa bożego” od samego początku mierzyły się w Polsce z oskarżeniem o wpływy socjalistyczne i komunistyczne. W 1875 r. pisał o tym Edward Prądzyński. Na kartach O prawach kobiety przyglądał się tekstom swoich polemistów, którzy wykorzystując powyższe określenia, pisali w katolickich periodykach o prawach kobiet. Prądzyński, kontrargumentując, tłumaczył podstawowe różnice między równouprawnieniem kobiet a komunizmem i socjalizmem. Por. tegoż, O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875, s. 39–42. Na początku XX w. oskarżenie o komunizm zastąpiono oskarżeniem o bolszewizm. Por. T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta, M. Szczepkowski, Warszawa 1917 oraz I. Charszewski, Niebezpieczeństwo żydowskie...
Pod prąd? Rysopis feministy
35
mogłoby się wiązać z ich nie krytycznym, lecz niewspółmiernym z autooznaczeniem przezwaniem.
Co ważne, w słowniku Karłowicza, Kryńskiego i Niedźwiedzkiego obok nienacechowanych pozytywnie ani negatywnie słów emancypacja, emancypantka, emancypant i empancypator widnieją także nienacechowane określenia feministka i feminizm. Między nimi znajduje się jeszcze jedna forma, która określa mężczyzn – feminiściarz. Tę redaktorzy scharakteryzowali jako żartobliwe określenie zwolennika feminizmu. Źródłem tego określenia ma być pisarstwo Prusa 76.
W tym miejscu należy zapytać, co oznaczało bycie emancypantem lub emancypatorem? Kim byli emancypanci i emancypatorzy? Jaka była ich motywacja? Jakie zyski i straty ponosili, współpracując z emancypantkami i organizacjami kobiecymi? Zwolennik i krzewiciel emancypacji Polek mógł popierać edukację kobiet, możliwość ich pracy zawodowej, możliwość swobodnego zawierania umów, równość w prawach małżeńskich i rodzicielskich, równość w prawach dziedziczenia, wreszcie równość praw w zakresie działalności publicznej, urzędowej i politycznej. Wskazany rząd reform jest ogólnikowy. Każdy z wymienionych zakresów dyskutowany był osobno. Już sama kwestia edukacji obejmowała takie zagadnienia, jak obowiązek nauki dla dziewcząt, udoskonalenie programów nauczania na prywatnych pensjach, organizację szkolnictwa publicznego, nieodpłatnego, zrównanie poziomu edukacji dziewcząt i chłopców, organizację edukacji na poziomie średnim, możliwość podjęcia studiów wyższych przez kobiety oraz możliwość ukończenia ich z dyplomem. Na podstawie tego krótkiego przykładowego wyliczenia można wyobrazić sobie różnorodność projektów emancypacyjnych, które popierali emancypanci, lub tych, które (współ)tworzyli i o które walczyli emancypatorzy. Prezentowane badania nie porównują poszczególnych projektów, ustawiając je w kolejności od najbardziej konserwatywnych do najbardziej liberalnych lub odwrotnie. Moim zamiarem nie jest skonstruowanie tabeli, w której w odpowiedniej rubryce wybranym symbolem można zaznaczyć poparcie lub jego brak dla wpisanego w nią zakresu reform. Taka strukturyzacja staje się niemożliwa z kilku względów. 76 Słownik języka polskiego..., s. 731.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
36
Po pierwsze, tom obejmuje badania pism tworzonych między 1842 i 1918 rokiem, a w warstwie opisowej i interpretacyjnej kontekstowo sięgam do zapisów powstałych do 1939 roku. Poruszam się między czterema epokami. Każda z nich była zasilana wpływem innych prądów intelektualnych, co znajdzie odzwierciedlenie w pismach emancypatorów. Po drugie, zakresem badań obejmuję teren wszystkich trzech zaborów, co wiąże się z kontekstem różnych systemów prawnych, kwestiami gospodarczymi i możliwościami edukacyjnymi. Po trzecie, istotne pozostają także czynniki pochodzenia i klasy społecznej, którą reprezentują opisywani panowie. Po czwarte, duże znaczenie dla kształtu popieranych reform mają także poglądy polityczne oraz ugrupowania partyjne, z którymi identyfikowali się bohaterowie tego tomu. I wreszcie po piąte, bardzo istotną kwestią jest także wprowadzanie w życie reform, które stopniowo wywalczyły Polki. Kolejni panowie, biorąc pod uwagę chronologię tworzenia omawianych tutaj pism, swoją walkę o emancypację rozpoczynali z innymi doświadczeniami i możliwościami, co nie oznacza prostej zależności, według której większe możliwości działań wiązały się z żądaniem szerszych reform w każdym z wymienionych wyżej zakresów. Dla przykładu można wskazać projekty Edwarda Prądzyńskiego i Eugeniusza Starczewskiego. Pierwszy zaprezentowany w 1873 roku był najpełniejszym, najbardziej przekrojowym omówieniem praw kobiet. Obejmował wszystkie wymienione wyżej zakresy reform. Nie oznacza to jednak, że gwarantował kobietom pełną wolność i podmiotowość. Prądzyński chciał zapewnić kobietom pełnię praw, wymienił jednak czynnik, który ograniczał możliwość podejmowania przez kobiety samodzielnych kroków. Tym czynnikiem było małżeństwo. Jego podstawy Prądzyński osadził na kontrakcie dwóch stron, których równoznaczność w podejmowaniu rodzinnych decyzji mogła prowadzić do impasu. Wyjściem z patowej sytuacji było zróżnicowanie prawnych możliwości małżonków na rzecz bardziej doświadczonego społecznie i politycznie, czyli mężczyzny. To założenie prowadziło do paradoksu, w którym panna ciesząca pełnią praw, traciła je na rzecz męża, z którym zawierała kontrakt oparty na właściwościach wynikających z płci kulturowej. Właśnie to rozwiązanie Walczewska nazwała ultrakonserwatywnym. Kwestia doświadczenia i jego braku wpływała także na podział kobiet na tzw. jednostki wyjątkowe, które dzięki reformom miały się
Pod prąd? Rysopis feministy
37
spełniać zawodowo, urzędniczo, politycznie, oraz większość, która nie odznaczała się (jeszcze) właściwościami i zdolnościami, by piastować funkcję urzędnika państwowego. To założenie w 1916 i 1917 roku powtórzył Eugeniusz Starczewski. Pisma Starczewskiego ujawniają jego dyskusję z trzema projektami emancypacji zarysowanymi na łamach „Pokłosia Kobiecego”, dodatku do wydawanych w Kijowie „Kłosów Ukraińskich”. Autorkami owych projektów były Helena Pinińska, Amelia Grabowska i Ala Rosé-Drewnowska. Autor skłonił się wówczas do uobywatelnienia kobiet, zarysował też kilka wyjątków. Jednym z nich był zakaz pracy kobiet na stanowisku sędziów. Argumentował to faktem, że wskazana praktyka wymaga obiektywności i odrzucenie emocji, co miało być trudne dla nieodpowiednio socjalizowanych i wykształconych kobiet. Projekty emancypacji kreślone przez Prądzyńskiego i Starczewskiego dzielą 43 lata i wiele reform, o które walczyły kobiety (edukacja średnia, zawodowa, wyższa, możliwość pracy zawodowej, możliwość prowadzenia stowarzyszeń i zgromadzeń) oraz wybuch wojny światowej. Od 1897 roku Polki mogły zdobywać wykształcenie wyższe w akademiach działających w Galicji. To istotny czynnik, który mógł wpłynąć na socjalizację i wykształcenie kobiet. Dla Starczewskiego jest on jednak mniej istotny niż jego troska o władzę i rządy projektowanego pod koniec wojny niepodległego państwa. Jak widać, polityczny kontekst miał często zasadnicze znaczenie dla popieranych przez emancypantów reform. Podobne pęknięcie zarysuje porównanie obu spisanych przez Starczewskiego projektów, pierwszego wydanego w 1905 roku oraz drugiego datowanego na 1917 rok, do którego nawiązałem powyżej 77. Dodatkowo, zestawiając pisma Prądzyńskiego i Starczewskiego, należy zaznaczyć, że pierwszy był potomkiem rodziny herbowej, kształcił się w warszawskim gimnazjum, studiował prawo w Paryżu. Drugi był ziemianinem. Edukację także rozpoczął w Warszawie, zakończył w Dorpacie i Moskwie. Pierwszy działał w zaborze rosyjskim, drugi w Galicji, a w czasie wojny w Rosji, gdzie próbował zorganizować polski ruch demokratyczny. Po wojnie osiadł w Warszawie. Wskazane różnice, hipotetycznie, także mogły wpływać na kształt myśli emancypantów. 77 Omówienie pism Starczewskiego, ze wskazaniem różnic między tezami głoszonymi w 1905 i 1917 r., umieszczam w dalszych partiach tego tomu.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
38
Kolejne pytanie brzmi: kim byli emancypanci i emancypatorzy. W opisywanym gronie znajdują się bracia emancypantek (Leon Petrażycki, brat Jadwigi Petrażyckiej‑Tomickiej) lub mężowie (Hipolit Skimborowicz, mąż entuzjastki Anny z Sokołowskich; Jan Władysław Dawid, mąż Jadwigi Szczawińskiej; Stanisław Koszutski, mąż Ludwiki Jahołkowskiej; Odo Bujwid, mąż Kazimiery z domu Klimontowicz). Trudno jednak uznać, by postawa wymienionych zmieniała się właśnie pod wpływem ich partnerek czy spokrewnionych z nimi kobiet walczących o własne prawa. Być może ich bliskość wpłynęła na aktywność działań mężczyzn, z emancypatów przekształciła ich w emancypatorów. Nie można jednak założyć, że wskazane relacje łączą się z całkowitą inwersją mężczyzn wcześniej obojętnych na losy kobiet.
Większość z nich zdobyła wyższe wykształcenie, miała szlacheckie pochodzenie, mieszkała w dużych aglomeracjach miejskich, edukację wyższą odebrała na kilku uniwersytetach, reprezentowała inteligencję. Nie oznacza to jednak, że wśród emancypantów nie znajdowali się inni mieszkańcy miast – rzemieślnicy, sprzedawcy, robotnicy, reprezentanci służby. Hipotetyczną grupę sojuszników można rozszerzyć o mieszkańców wsi, z którymi chciał współpracować jeden z bohaterów tego tomu, Edward Dembowski. W aspekcie klasowym, na tym etapie badań, niemożliwe staje się jednak wyjście poza hipotezę. Archiwa nie dysponują dokumentami potwierdzającymi działania reprezentantów ww. grup w badanym okresie. Można założyć, że takie dokumenty, utrwalone relacje nigdy nie istniały. Ostatnią hipotezę mogą unieważnić dalsze badania, które objęły również prasę ukazującą się w latach 1918–1939 78. Rysopis emancypantów może skomplikować wykorzystanie soczewki politycznej. W tym wypadku istotne staną się informacje dotyczące politycznych sympatii i przynależności emancypatorów. Wśród opisywanych mężczyzn znajdowali się demokratyczni liberałowie (Edward Prądzyński, Aleksander Świętochowski), socjaliści (Ludwik Krzywicki, Kazimierz Kelles-Krauz), narodowi demokraci (Eugeniusz Starczewski) czy konserwatyści (Jan Urban). 78 Praca nad niniejszym tomem ujawniła, że dany okres należy objąć osobnymi badaniami. Mogę wskazać dwie główne przyczyny takiego podziału. Pierwsza powszechnie znana: zmiany polityczne uwzględniające upodmiotowienie państwa i jego obywatelek. To wpływa na przesunięcie konstelacji kontekstów społecznych, których zmian domagały się organizacje kobiet. Drugi, bardziej prozaiczny, problem to liczba odnalezionych publikacji i polemik, które pisali i toczyli emancypatorzy. Niniejsza publikacja, z przyczyn logistycznych, może być ich wyborem, reprezentacją całości. Działalność mężczyzn z Dwudziestolecia międzywojennego zasługuje na osobne omówienie. Tutaj jest jedynie wspominana.
Pod prąd? Rysopis feministy
39
Wiele biogramów mężczyzn, których pisma przedstawiam, zawiera także informacje o ich osadzeniu w więzieniach, odbywaniu kar za udział w protestach przeciw zaborczej władzy (Benedykt Dybowski, Józef Karol Potocki), za wzywanie do niesubordynacji wobec władzy (Leon Petrażycki), za przygotowanie tajnych kursów (Jan Władysław Dawid aresztowany i osadzony wraz z żoną Jadwigą Szczawińską), jako wynik oskarżenia o spisek (Edward Dembowski), o przygotowywanie powstania i szkodliwą patriotyczną działalność żony (Hipolit Skimborowicz), o udział w powstaniu (Ignacy Junosza Drewnowski, Karol Lichtański) lub konspirację i próbę zamachu (Bronisław Piłsudski). Powyższy wykaz może sugerować przyległość postawy patriotycznej, propaństwowej oraz emancypacyjnej. Obrazuje ich suplementarność, nie przeciwieństwo. Nie oznacza to jednak, że związki emancypacji kobiet oraz interes narodowy lub państwowy zawsze szły w parze. Mogły się zazębiać, mieć części wspólne, nie były jednak tożsame. Pisała o tym Urszula Górska, rozpatrując różne drogi emancypacji kobiet w Galicji 79. Rysopis emancypantów i emancypatorów obejmuje także ich profesje i funkcje. Wśród nich znajdowali się dziennikarze, publicyści, pisarze, wydawcy (Aleksander Świętochowski, Hipolit Skimborowicz, Adam Wiślicki, Józef Karol Potocki), redaktorzy, pedagodzy (Jan Władysław Dawid, Piotr Chmielowski), bibliotekarze (Edward Chwalewik), prawnicy (Karol Dunin, Józef Lange), wykładowcy uniwersyteccy (Piotr Chmielowski, Jan Baudouin de Courtenay), naukowcy: biolodzy (Benedykt Dybowski), socjologowie (Ludwik Krzywicki), chemicy (Bronisław Pawlewski), etnolodzy (Bronisław Piłsudski), bakteriolodzy (Odo Bujwid), prawnicy (Leon Petrażycki), lekarze (Włodzimierz Popiel, Walenty Łukasz Miklaszewski), działacze i twórcy systemów filozoficznych (Kazimierz Kelles-Krauz, Karol Lichtański). Zajmowali różne funkcje i stanowiska. Wśród nich byli studenci (Stanisław Kijewski, Stanisław Karczewski), posłowie różnych parlamentów (Leon Petrażycki, Eugeniusz Starczewski) i profesorowie (Piotr Chmielowski, Napoleon Cybulski, Benedykt Dybowski, Jan Baudouin de Courtenay, Bronisław Pawlewski). Funkcje, które pełnili, okazywały się ważnym aspektem ich działań w sprawie równouprawnienia kobiet. 79 Por. U. Górska, Płeć i nacjonalizm, w: tejże, Drogi wolności. Ruch emancypacyjny kobiet w monarchii habsburskiej na podstawie publicystyki i twórczości literackiej w latach 1867–1918, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2016, s. 55–59. Na przykładzie Galicji Górska problematyzowała związki feminizmu (polskiego i ukraińskiego) z ruchem narodowowyzwoleńczym oraz z ruchem socjalistycznym. W obu przypadkach akcentowała różnice, nie podobieństwa wskazanych nurtów/działań.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
40
Dosłownie informują nas o tym pisma Petrażyckiego i Bujwida. Obaj tematyzowali straty, jakie na polu zawodowym ponosili przez poparcie sprawy kobiet 80.
Wyposażeni w społeczny i kulturowy kapitał, w możliwości działania, wykształceni, mogli pozostawić ślady swojej działalności, które objęły niniejsze badania. Wśród tych śladów znalazły się pisma udostępnione szerokiemu odbiorcy: odczyty (Aleksander Świętochowski), mowy (Ludwik Krzywicki), publicystyka prasowa (Adam Wiślicki, Jan Władysław Dawid, Jan Urban, Walenty Łukasz Miklaszewski, Józef Karol Potocki, Kazimierz Kelles-Krauz), polemiki (Henryka N....... z Henrykiem N__m [Władysławem Nowickim] [1872], Edwarda Prądzyńskiego z Henrykiem Struvem [1874–1875], Aleksandra Świętochowskiego z Edwardem Prądzyńskim [1873], Kazimierza Kelles-Krauza z Janem Lorentowiczem [1895], Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit z Aleksandrem Świętochowskim [1907]), publikacje popularnonaukowe (Karol Lichtański, Ludwik Krzywicki, Piotr Chmielowski, Benedykt Dybowski, Włodzimierz Popiel, Witold Jaroszyński), sprawozdania z podróży (Bronisław Piłsudski), sprawozdania z międzynarodowych kongresów i zjazdów kobiet (Kazimierz Kelles‑Krauz, Stanisław Kijewski), omówienia zapisów prawa (Karol Dunin, Józef Lange), listy publiczne (Ludwik Krzywicki), publikacje krytyczno- i historycznoliterackie (Piotr Chmielowski) manifesty i odezwy do mężczyzn (Witold Lewicki, Bronisław Pawlewski, Ignacy Drewnowski, Stanisław Karczewski) oraz dokumenty prywatne, takie jak listy Kelles-Krauza, pamiętniki Odona Bujwida czy Benedykta Dybowskiego. Wszystkie zostały opublikowane po śmierci ich twórców. Powyższy rysopis obejmuje cechy podstawowe: klasę, wykształcenie, zawód, pełnione funkcje. Obszerniejsze informacje na temat bohaterów tego tomu zostały pomieszczone w biogramach oraz w omówieniach ich tekstów. Nie oznacza to jednak, że dziś mamy dostęp do informacji, które w pełni oświetliłyby życie codzienne emancypantów i emancypatorów. Tak dzieje się tylko w kilku przypadkach, lecz także wówczas są to informacje szczątkowe, które przekazali samodzielnie, konstruując pamiętniki, lub informacje zapisane przez ich bliskich. Z tego powodu głównym kryterium doboru bohaterów niniejszych badań były oficjalne teksty, oficjalna działalność, nie dokumenty osobiste. 80 Sygnalizowany problem, a także kwestie zajmowanych pozycji oraz języka, jakim posługiwali się emancypanci i emancypatorzy, rozwijam we fragmencie opisującym retorykę toczonych polemik.
Pod prąd? Rysopis feministy
41
Tworząc wstęp do zbioru pism amerykańskich profeministów, Kimmel i Mosmiller pisali, że prezentowani mężczyźni nie byli aniołami, a związki, które tworzyli, często oparte były na konserwatywnie pojętym kontrakcie płci. Podobnie, na postawie szczątkowej wiedzy, można napisać o emancypantach i emancypatorach. Niewielki zakres materiałów, do jakiego ma dostęp współczesny badacz, obejmuje sylwetkę Ludwika Krzywickiego (wspomnienia jego synowej Ireny Krzywickiej), Odona Bujwida (pamiętniki), Ignacego Radlińskiego (beletryzowane wspomnienia jego córki Heleny Boguszewskiej, wspomnienia Radlińskiego), Kazimierza Kelles-Krauza (listy do żony), Benedykta Dybowskiego (pamiętnik oraz fragmenty listów i wspomnień jego córki) i Aleksandra Świętochowskiego (pamiętniki Romany Pachuckiej, wspomnienia Krzywickiego, materiały przebadane przez Marię Brykalską).
Ważnym kontekstem, który pozwolił nakreślić sylwetki autorów badanych pism, są także wspomnienia pośmiertne (o Piotrze Chmielowskim), żałobne noty prasowe (Stanisław Kijewski) oraz rocznicowe publikacje dziękczynne (np. teksty drukowane na łamach „Steru” z okazji trzydziestolecia pracy Aleksandra Świętochowskiego). Ostatnich nie można jednak traktować jako źródeł informacji o codzienności. Ich funkcją było i jest zbudowanie obrazu zasłużonego dla sprawy lub złożenie hołdu czy spłacenie długu wdzięczności wobec mistrza. Takie działania można by nazwać stawianiem pomnika z brązu. Prezentowane badania nie są jednak głosem w dyskusji brązowników z tymi, których patronem staje się Boy-Żeleński. Co więcej, nie mogą nim być, ponieważ w większości opisywanych przypadków nie ma podstaw do takiej dyskusji. Istnieją narzędzia, nie ma jednak pola badań – danych, informacji, przekazów. Z tego powodu przyglądam się zarysowanym problemom z pozycji badacza, który nie porównuje samych informacji o bohaterach (przytacza je), problematyzuje zaś ich funkcje oraz pozycje autorów i autorek owych informacji. Istotniejsze staje się pytanie, jak informacje z dokumentów osobistych, wspomnienia i anegdoty wykorzystują historycy i historyczki piszący o polskim dyskursie emancypacyjnym oraz jak ich działania można odnieść do kategoryzowania męskości we współczesnym dyskursie genderowym.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
42
Razem czy osobno? W 2011 roku Katarzyna Wojnicka i Justyna Struzik przyjrzały się działaniom męskich ruchów społecznych w Polsce 81. Skategoryzowały je jako profeministyczne i maskulinistyczne 82. Główny obszar działań pierwszych to aktywność na rzecz poprawy sytuacji, w której znajdują się kobiety. Aktorzy ruchów maskulinistycznych działają w interesie własnym, np. wspierają prawa ojców lub w ramach ruchów mitopoetyckich i (para)religijnych zajmują się odbudowywaniem męskości.
Szukając polskich wzorów dla współcześnie działających w kraju profeministów i feministów 83, autorki wskazały działania Tadeusza Boya‑Że leńskiego. Wśród zasług prekursora rodzimych profeministów wymieniły tworzoną przez niego publicystykę – Piekło kobiet, promocję świadomego macierzyństwa i kontroli urodzin (współzałożyciel Poradni Świadomego Macierzyństwa) oraz dbałość o gromadzoną przez jego matkę Wandę spuściznę po Narcyzie Żmichowskiej. W jednym z przypisów autorki wskazały także wielu innych mężczyzn wspierających sprawę kobiecą w XIX i na początku XX wieku, wśród nich Edwarda Prądzyńskiego, Adama Wiślickiego, Aleksandra Świętochowskiego, Leona Bilińskiego i Ludwika Krzywickiego. Żaden z nich nie stworzył jednak organizacji, która spełniałaby wytyczne ruchu społecznego 84.
Wskazane badania socjologiczne skupiły się na działaniu współczesnych męskich ruchów. Część historyczna pełni w nich jedynie funkcję wprowadzającej glosy. Wiedzę historyczną pogłębił Mateusz Skucha 85. Opisując męski feminizm, wspomniał o zawiązanej w 1913 roku Lidze Mężczyzn dla Obrony Praw Kobiet 86. 81 K. Wojnicka, M. Struzik, Mężczyźni w działaniu. Problematyka męskich ruchów społecznych w Polsce, w: K. Wojnicka, E. Ciaputa, Karuzela z mężczyznami. Problematyka męskości w polskich badaniach społecznych, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2011. O problematyce i historii męskich ruchów społecznych pisali także cytowany wcześniej Marcin Śmietana oraz Marcin Filipowicz, por. tegoż, Men’s studies / masculinity studies [hasło], w: Encyklopedia gender..., s. 305–308.
82 Jest to oczywiście podział uproszczony, adekwatny dla opisu działań polskich społecznych ruchów mężczyzn. Autorki wspominają także szersze kategoryzacje: Michaela Kimmela, który rozróżnił trzy typy ruchów: antyfeministyczne, maskulinistyczne i profeministyczne, czy Kennetha Clatterbaugha wyodrębniającego osiem perspektyw dla scharakteryzowania amerykańskich ruchów mężczyzn. Obok tego wskazały także kategoryzację Ewy Hyży (podział na ruchy hegemonistyczne i kontrhegemonistyczne) oraz Michaela Messnera, który odrzucił wszelkie kategoryzacje, każdy ruch określając jako wyjątkowy. Por. K. Wojnicka, M. Struzik, Mężczyźni w działaniu..., s. 258. 83 Używając pierwszego określenia, badaczki wzorują się na rozpoznaniach anglosaskich badaczy. Druga kategoria obejmuje autoidentyfikacje współczesnych polskich mężczyzn działających na rzecz kobiet. 84 Por. S. Mandes, Ruchy społeczne w Polsce, w: Wymiary życia społecznego. Polska na przełomie XX i XXI wieku, red. M. Marody, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2007, s. 439–466; D. della Porta, M. Diani, Ruchy społeczne. Wprowadzenie, przeł. A. Sadza, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. 85 M. Skucha, Męski feminizm... Por. także M. Skucha, Poczet feministów polskich XIX wieku... 86 Te same informacje pojawiają się w kolejnym tekście Katarzyny Wojnickiej, Męskie ruchy społeczne we
Razem czy osobno?
43
O stworzeniu Ligi dowiadujemy się z kart „Steru”. W zeszycie 19–20 z 1913 roku ukazał się tekst Liga mężczyzn do obrony praw kobiet. Ten obejmował informacje na temat samej ligi oraz tekst wystosowanej przez Ligę odezwy skierowanej do „wszelkiej kategorji organizacji i stowarzyszeń, tak męskich jak i kobiecych” 87. Liga działała pod przewodnictwem prezydium, którego członkami byli Bronisław Pawlewski, Witold Lewicki i Ignacy Drewnowski. Z zapisów Romany Pachuckiej wiemy, że w jej szeregi zapisało się „40 przedstawicieli różnych stronnictw: ludowcy, postępowcy, socjalista, narodowi demokraci i klerykał” 88. Lektura „Steru” pokazuje nam także wzory działań dla krajowych mężczyzn. W 9 zeszycie z 1907 roku znajdziemy informacje o Lidze mężczyzn działającej w Anglii 89, a we wspomnianym zeszycie z 1913 roku notę o zjeździe działającej od 1911 roku Międzynarodowej Ligii Mężczyzn 90. Wydaje się, że wskazaną organizację uznać można za pierwowzór współczesnych społecznych działań mężczyzn na rzecz spraw kobiet. Poza Ligą Mężczyzn do Obrony Praw Kobiet mężczyźni działali także w ramach organizacji 91 kobiecych. Z zalegalizowanym w kwietniu
współczesnej Polsce: Wybrane ustalenia i wnioski, „Acta Universitatis Lodziensis”, Folia Sociologica 47, 2013, s. 87–103. 87 [autorstwo nieznane], Liga mężczyzn do obrony praw kobiet, „Ster” 1913, z. 19–20, s. 117. 88 R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 273. 89 T. Lubińska, Liga mężczyzn dla wywalczenia praw wyborczych kobiet w Anglii, „Ster” 1907, z. 9, s. 356–367. 90 Więcej informacji na temat Ligi Mężczyzn do Obrony Praw Kobiet oraz ich międzynarodowych i angielskich wzorów zamieszczam w części pracy poświęconej wyborczym prawom kobiet. 91 Istotnym dokumentem prezentującym polskie kobiece stowarzyszenia powstałe przed 1939 r. jest wydana w serii Bibljoteka Nowej Cywilizacji praca Jana Bełcikowskiego Polskie Kobiece Stowarzyszenia i Związki Współpracy Międzynarodowej Kobiet, Wydawnictwo Polska Zjednoczona, Warszawa 1939. Bełcikowski opracował dane historyczne oraz przedrukował fragmenty regulaminów i statutów 9 polskich stowarzyszeń kobiecych. Jego zbiór przyjmuje jednak wyraźną granicę. Autor pisał: „właściwy, formalny międzynarodowy ruch kobiecy w Polsce rozpoczyna się dopiero po powstaniu niepodległej państwowości polskiej, po pamiętnym Zjeździe Kobiet Polskich w dniach 7-go i 8-go września 1917 roku w Warszawie” (s. 11). Według autora głównym dążeniem międzynarodowych organizacji kobiecych był pokój na świecie. Był także przekonany o odmienności męskiej i kobiecej rasy/cywilizacji. Mężczyźni mieli być odpowiedzialni za politykę agresji, walki i wszczynania wojen, działania kobiet miały być pokojowe. Wstęp do jego pracy nosi tytuł Ku końcowi cywilizacji rasy męskiej. Nie jest to jedyna publikacja Bełcikowskiego (1874–1940) poświęcona kobietom. Autor wydawał periodyk Kobieta a naukowa organizacja pracy (1929), Na drogach istotnego powołania kobiety (1929) oraz ułożył I-szy projekt konstytucji żeńskiej na postawie zasadniczych elementów polskiego ruchu kobiecego (Warszawa 1931). Pod redakcją Bełcikowskiego miała się także ukazać seria tytułów Kobiecy Paryż, Kobiecy Lwów, Praga kobieca, Berlin kobiecy i Warszawa kobieca (1930). Poza ostatnią resztę prac wymieniam za adnotacją znajdującą się na końcowej karcie wydania projektu żeńskiej konstytucji. Wszystkie wymienione widnieją tam jako pozycje uwzględnione w planie wydawniczym w serii Bibljoteki Nowej Cywilizacji, czyli „wydawnictw[a] poświęcone[go] propagandzie Pokoju Wewnętrznego i Zewnętrznego pod postacią Ruchu kobiecego”. Kobieca Warszawa obejmuje wykaz stowarzyszeń ziemianek, kół wyznaniowych, zawodowych, drużyn kobiecych, kobiecych związków mniejszości narodowych. Łącznie autor wynotował 73 organizacje z siedzibą w Warszawie działające między końcem XIX w. i datą wydania publikacji, czyli 1930 r., 54 z nich opisał na postawie zebranych informacji. Według wstępnej adnotacji informacje pochodziły ze „źródeł bezpośrednich, sprawozdań, z protokołów i z organów prasowych odnośnych stowarzyszeń” (s. 5), prócz tego przeprowadzono wywiady osobiste i rozmowy telefonicznie. Celem publikacji było uzupełnienie historii Ruchu Kobiecego, a w szczególności założenie Archiwum Ruchu Kobiecego, który do tej pory przedstawiały publikacje Cecylii Walewskiej (Ruch kobiecy w Polsce. Część I, Warszawa 1909) i Sylwii Bujak-Boguskiej (Na straży praw kobiet. Pamiętnik Klubu Politycznego Kobiet Postępowych 1919– 1930, Warszawa 1930). Tym samym Jan Bełcikowski stał się archiwistą Ruchu Kobiet, a jego główną ideą było
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
44
1907 roku Związkiem Równouprawnienia Kobiet kierowanym przez Paulinę Kuczalską-Reinschmit związani byli „ci z mężczyzn, którzy reprezentowali ideologię postępu społecznego” 92. W tym samym czasie (legalizacja w lipcu 1907) w zarządzie Polskiego Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet obok siebie zasiadali kobiety i mężczyźni 93. Członkiem zarządu był Stanisław Koszutski. Omawiając rozłam obu organizacji, Pachucka wspomniała zdanie Kuczalskiej-Reinschmit, która twierdziła, że „jest bardzo niebezpieczną rzeczą mieć wśród siebie takich «jedynaków», jakim był wówczas p. Stanisław Koszutski, mąż p. Ludwiki Jahołkowskiej” 94. Przytoczonej uwagi nie skomentowała ani nie wyjaśniła. Należy zaznaczyć, że mimo tej uwagi pamiętniki Pachuckiej obejmą szeroki wykaz nazwisk mężczyzn pomagających autorce lub współpracujących z organizacją Kuczalskiej-Reinschmit. Jednym z pierwszych pomocników/sojuszników Pachuckiej był Kazimierz Twardowski, profesor filozofii Uniwersytetu Lwowskiego. Pachucka spotkała się z Twardowskim w 1906 roku. Wówczas kobiety mogły studiować na uniwersytetach austriackich, musiały jednak spełnić odpowiednie warunki. Pachucka przedstawiła ich zakres. Sama nie uzyskała świadectwa edukacji formalnej, nie była bowiem absolwentką państwowego gimnazjum rosyjskiego, którego ukończenie stanowiło podstawę do ubiegania się o przyjęcie w poczet studentów. Za radą Twardowskiego studentka in spe na uzyskanym świadectwie ukończenia siedmiu klas prywatnej szkoły średniej oraz na świadectwie domowej nauczycielki znalazła zapisy analogiczne do tych widniejących na wymaganych dokumentach ukończenia państwowego gimnazjum rosyjskiego. Tak skonstruowane podanie Pachuckiej poparł Twardowski. Z przychylnym wnioskiem wysłał je do ministerstwa w Wiedniu, które pozytywnie rozpatrzyło ich wspólną
napisanie historii owego ruchu w służbie przyszłego pokoju. Jak pisał we wstępie do Kobiecej Warszawy: „Znajomość jednak źródeł dziejowych Ruchu Kobiecego jest niezbędną nie tylko do poznania dziejów I-szej i innych brygad, ale i dla dodania mocy ożywczej obecnemu Ruchowi Kobiecemu. A ruch ten dzisiejszy, niestety, na znacznych odcinkach swego frontu, zatraciwszy swój rozmach pierwotny, zaczyna po prostu kręcić się w kółko i nawracać do spraw już dawno przebrzmiałych, co znów wywołuje skądinąd słuszne uwagi o nieprzygotowaniu kobiet do jakiejś wielkiej roboty państwowej. W istocie rzeczy jednak na szczęście tak nie jest. Kobieta była, jest i pozostanie «Wielką Inną», i jakiemikolwiek byłyby jej rządy, byłyby innymi, nie tak przede wszystkiem monotonnymi i wprost nudnymi, jak od wieków ględzące wciąż jedno w kółko rządy męskie” (s. 12). Uzupełniając informacje na temat Bełcikowskiego, należy odnotować, że autor był mężem Alicji Bełcikowskiej (1898–1940), pisarki i działaczki społecznej, która w czasie pierwszej wojny z ramienia Ligi Kobiet uczestniczyła w Polskim Pogotowiu Wojennym, a w latach 1927–1928 współpracowała z Demokratycznym Komitetem Wyborczym Kobiet Polskich. Jej też dedykował pracę Polskie Kobiece Stowarzyszenia i Związki Współpracy Międzynarodowej Kobiet. Oboje zginęli w Palmirach. 92 R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 93, przypis opracowany przez redaktora Jana Hulewicza. 93 Tamże, przypis opracowany przez redaktora Jana Hulewicza. 94 Tamże, s. 145.
Razem czy osobno?
45
prośbę. Dzięki temu Pachucka została przyjęta na uniwersytet w charakterze słuchaczki nadzwyczajnej. W Pamiętnikach notowała: Sprawa pani – dodał [Twardowski] jest precedensem dla wszystkich innych kandydatek z Królestwa, które obecnie na podstawie świadectw domowej nauczycielki, otrzymanego na mocy egzaminu, a nie po ukończeniu państwowego gimnazjum w Królestwie, będą mogły wstępować w charakterze słuchaczek nadzwyczajnych na uniwersytety w Krakowie i Lwowie 95.
Opis aplikacji na studia wyższe ujawnia ogromną determinację samej Pachuckiej. Spotkanie z Twardowskim było ostatnim punktem w jej drodze na uniwersytet. Jak uznała, był to jednak punkt newralgiczny. Pedagog musiał wysłuchać jej wyrzutów, a w jej głosie czuć „nieomal rozpacz i tłumione łzy” 96. Nie wiemy, jaka była motywacja Twardowskiego. Czy poczuł litość, empatię, czy dostrzegł potencjał przyszłej studentki. Jego postać pojawia się ponownie na kartach Pamiętników w momencie opisu inauguracji działań organizacji Zjednoczenie Studentek w 1909 roku. Wówczas wygłosił odczyt na temat: „Niektóre zagadnienia z kwestii wyższego wykształcenia kobiet”, w którym podkreślił, że znaczenie równouprawnienia kobiet polega nie tyle na pracy zarobkowej kobiet, ile na fakcie, że kobieta „świadoma” i „wolna” wniesie do życia narodu i ludzkości dary swego serca i umysłu jako nową i trwałą zdobycz w dziedzinie kultury i cywilizacji 97.
Odczyt profesora kontrastuje z listą instytucji, które nie przyjęły zaproszenia na inaugurację Zjednoczenia Studentek, oraz z opisem wiecu, na którym studentki zamierzały ogłosić i uchwalić statut Zjednoczenia Słuchaczek Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Wiec odbył się w napiętej atmosferze, wśród krzyków, gwizdów, wycia, walenia w pulpity, uderzeń w podłogę laskami, nogami i przyniesionymi przez studentów pałkami. Po jego zakończeniu słuchaczki musiały przejść przez szpaler wrogich im studentów, którzy w rękach trzymali kije i pałki. „Nie pobili nas, tylko znów zahuczały gwizdy, wycia, walenie i tupot w podłogę lasek, kijów i butów, padło wreszcie kilka zgniłych jaj” 98 – zapisała Pachucka. Na tym tle działania Twardowskiego zostają wyróżnione. 95 Tamże, s. 72. 96 Tamże, s. 71. 97 Tamże, s. 121–122. 98 Tamże, s. 115.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
46
Dalej, wśród mężczyzn wspierających Związek Równouprawnienia Kobiet, autorka wskazała publikującego na łamach lwowskiego „Steru” Piotra Chmielowskiego oraz piszących do warszawskiej edycji czasopisma Bronisława Piłsudzkiego i Stanisława Kijewskiego. W szeregach „przyjaciół-członków Związku, mężczyzn” 99 znaleźli się także występujący na wiecach organizowanych w ramach poparcia praw wyborczych dla kobiet Józef Lange, Walenty Łukasz Miklaszewski, Józef Wasercug, Wacław Łypacewicz 100, wygłaszający serię odczytów o kwestiach etycznych Jerzy Kurnatowski 101, wypowiadający się na tematy społeczno-polityczne i literackie redaktor „Myśli Niepodległej” Andrzej Niemojewski, profesor Chełmiński i Szczawiński wygłaszający prelekcje na temat Nauki ścisłe w szkole średniej a umysłowość dziewcząt 102, występujący na zorganizowanym z inicjatywy Kuczalskiej tajnym jubileuszu dwudziestopięciolecia pracy literackiej Elizy Orzeszkowej Ludwik Krzywicki, Aleksander Świętochowski, mecenas Lednicki, Stanisław Kempner 103, 99 Tamże, s. 165–166.
100 Por. tamże, s. 215. O Wasercugu pisała: „miał wykład na temat: Kobieta w religiach, Stanowisko kobiety wśród różnych ras i cywilizacji, Dzieje stosunku religii do moralności od czasów pierwotnych do dnia dzisiejszego. Młody prelegent szczerze lgnął do Związku i chętnie mówił w naszej sali”; o Wacławie Łypacewiczu: „miał serię odczytów na temat: Kobieta a prawo, w których zdolny mówca objął początki ruchu kobiecego, jego rozwój i stanowisko, jakie zajmowała kobieta w kodeksie cywilnym, wreszcie – przyszłość feminizmu. Mec. Władysław [sic!] Łypacewicz należał do wypróbowanych przyjaciół Związku, służył poradami prawnymi, zawsze uczynny, kulturalny, o miłej, eleganckiej powierzchowności inteligenta około lat czterdziestu paru. Walczył wraz z nami o reformę praw cywilnych, zwłaszcza o zmianę odpowiednich artykułów kodeksu Napoleona, o co wówczas podjęły bój feministki całej Europy” (tamże, s. 132–133). Wacław Wincenty Łypacewicz (1871–1951) – adwokat, poseł na sejm, działacz polityczny. Ukończył studia na Wydziale Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego. W trakcie nauki zajmował się nielegalną działalnością oświatową, m.in. prowadził wykłady dla robotników. Następnie studiował w Rzymie i Paryżu. Po powrocie do kraju, przez wzgląd na zbyt radykalne poglądy – sympatyk socjaldemokracji – nie otrzymał stanowiska adiunkta przy katedrze ekonomii UJ. Otworzył kancelarię adwokacką w Warszawie. Za działalność oświatową i społeczną został aresztowany w 1903 r. i zesłany do Odessy. Na mocy amnestii wrócił do Warszawa w 1905 r. W tym też roku na zgromadzeniu adwokatów poparł wniosek Stanisława Koszutskiego o ogłoszenie strajku sądowego w celu poparcia żądania wprowadzenia do sądownictwa Królestwa języka polskiego. W czasie pierwszej wojny był związany z Polskim Związkiem Postępowców. Po 1918 r. przystąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego, po 1935 r. skoncentrował się na działalności w ruchu pacyfistycznym. Działał w Lidze Obrony Praw Człowieka i Obywatela, zajmował się zagadnieniami mniejszości narodowych. Por. Z. Landau, Łypacewicz Wacław Wincenty [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 18, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1973, s. 596–598. Źródło informacji o wykładach Łypacewicza oraz Langego: Trzy konferencje: 1. Kobiety wobec stulecia kodeksu Napoleona, „Ster” 1908, nr 6, s. 240; o wykładach Łypacewicza: Sześć wykładów prawa, „Ster” 1907, z. 7, s. 299; Wykłady prawa, „Ster” 1908, z. 6–7, s. 311; o wykładach Wasercuga: „Ster” 1908, z. 9, s. 364. 101 Por. J. Kurnatowski, Normy etyczne „Ster” 1908, z. 2, s. 64–68; z. 3, s. 94–98; z. 4–5, s. 143–157; J. Kurnatowski, Jednostka w zrzeszeniu, „Ster” 1907, z. 3, s. 130–135; z. 6, s. 218–225. Wykazy wykładów Kurnatowskiego znajdują się w kolejnych zeszytach „Steru” 1907, z. 7, s. 300; 1907, z. 8, s. 337; 1908, z. 9, s. 363–364. 102 Por. R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 257–258. 103 Stanisław Aleksander Kempner (1857–1924) – ekonomista, dziennikarz. Ukończył gimnazjum w Kaliszu, rozpoczął studia na wydziale prawnym Uniwersytetu Warszawskiego. Sympatyzował z ruchem socjalistycznym i kołami młodzieży postępowej. Był współpracownikiem redagowanego przez Świętochowskiego dziennika „Nowiny”. Publikował także w „Gazecie Handlowej”. „Dał się poznać jako publicysta o rozległych zainteresowaniach. Zajmował się aktualnymi problemami społecznymi i politycznymi (m.in. podjął krytykę antypolskiej polityki Niemiec, przeciwstawił się antysemityzmowi, a z drugiej strony zwalczał syjonizm, potępiając wszelkie formy nacjonalizmu), jak również krytyką literacką i teatralną” (s. 340). Głównym tematem jego zainteresowań były badania prowadzone w zakresie nauk ekonomicznych. „Jako ekonomista znajdował się pod wpływem Marksa, choć odrzucał materialistyczne podstawy jego teorii. [...] Uważał, że
Razem czy osobno?
47
T. Wróblewski 104, wreszcie współpracujący w Galicji z Marią Dulębianką i Komitetem Równouprawnienia Kobiet poseł Stronnictwa Ludowego Jan Stapiński 105, bez którego poparcia Dulębianka nie mogłaby wziąć biernego udziału w wyborach w 1908 roku. Na kartach pamiętników Pachuckiej pojawia się także postać profesora Trzaskowskiego 106, dyrektora pierwszego na ziemiach polskich gimnazjum żeńskiego, z którego inicjatywy w 1869 roku zorganizowano w Tarnowie pierwszą szkołę wydziałową dla kobiet. Zapisy Pachuckiej obejmują również informacje o mężczyznach współpracujących z petersburskim odziałem Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich. Pisała o Ossendowskim, który przed zebraniem oddziału datowanym na 20 listopada 1910 roku na łamach „Dziennika Petersburskiego” ogłosił artykuł Za nasze i wasze prawa, o pośle Babińskim wygłaszającym odczyt o historii ruchu kobiecego w narodach słowiańskich oraz o Janie Baudouinie de Courtenay 107. W opinii Pachuckiej: „Oddział Petersburski zyskał sobie poparcie wśród opinii przedstawicieli prasy, polityków i młodzieży męskiej” 108. ustrój kapitalistyczny jest etycznie obojętny, a jego niedomagania wynikają właśnie z tej obojętności” (s. 340). Naprawie służyć miało wprowadzenie weń zasad etyki i humanitaryzmu.
Kempner prowadził działalności organizacyjną, społeczną i pisarską. Redagował „Ekonomistę”. W 1905 r. podjął działalność polityczną, związał się z Postępową Demokracją. Wykładał w kółkach samokształceniowych oraz w ramach żeńskich kursów handlowych, w 1918 r. także w Wolnej Wszechnicy Polskiej. „Rozległa działalność K[empnera], jego związki z kołami liberalnymi, sympatie do ruchu robotniczego oraz wolnomyślicielstwo zyskały mu dużą popularność w Królestwie, a także wrogów w skrajnej prawicy. W niewybrednych atakach posługiwano się także sloganami antysemickimi” (s. 340). Por. J. Tomaszewski, Kempner Stanisław Aleksander [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12, , red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1973, s. 340–341. O wkładzie Kempnera w popularyzację równouprawnienia kobiet pisała Paulina Kuczalska-Reinschmit w tekście Jubileusz Stanisława Kempnera, „Ster” 1909, z. 1, s. 8–10. Redaktorka przypomniała, że w 1903 r. na łamach redagowanej przez Kempnera „Gazety Handlowej” zamieszczano felietony „Budnika”, który „z istotnym zrozumieniem i przychylnością poruszał [...] sprawę kobiet” (s. 9). Następnie, gdy dyskusja wokół równouprawnienia ożywiła się, w 1905 r. „Gazeta Handlowa” publikowała głosy kobiet: „Od początku swego istnienia «Gazeta Handlowa» przyznała sprawie kobiecej na łamach swoich prawo obywatelstwa, traktując ją na równi z innymi ruchami społecznymi i nie skąpiąc dla niej miejsca” (s. 9), co skutkowało sprawozdaniami z działań stowarzyszeń kobiecych oraz kroniką ruchu kobiecego. W swoim tekście Kuczalska przypomniała także mowę Kempnera wygłoszoną z okazji jubileuszu Orzeszkowej. 104 Por. R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 157. 105 Jan Stapiński (1867–1947) – działacz i jeden z założycieli ruch ludowego, redaktor „Przyjaciela Ludu”, poseł do parlamentu austriackiego 1898–1918. W latach 1919–1922 i 1928–1930 był posłem na Sejm II Rzeczypospolitej. Studiował na Wydziale Prawa Uniwersytetu Franciszkańskiego we Lwowie. Był członkiem tajnej organizacji szkolno-akademickiej pod nazwą Liga Narodowa. W 1913 r. stanął na czele rozłamowego stronnictwa PSL Lewica. Por. K. Dunin-Wąsowicz, Stapiński Jan [hasło osobowe], http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/jan-stapinski (dostęp 15.12.2016). 106 Bronisław Trzaskowski (1824–1906) – pedagog, językoznawca, badacz języka polskiego. Po ukończeniu studiów filozoficznych we Lwowie wstąpił do jezuitów (1842–1848). Po wystąpieniu z zakonu pracował jako nauczyciel i dyrektor gimnazjalny w Tarnowie, w 1868 r. zainicjował działanie galicyjskiego Towarzystwa Pedagogicznego. W latach 1869–1870 redagował czasopismo „Szkoła”. W 1884 r. został wybrany na stanowisko pierwszego prezesa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Tarnowie. Pełnił funkcję dyrektora założonego staraniem Kazimiery i Odona Bujwidów w 1896 r. I Gimnazjum Żeńskiego w Krakowie. Por. R. Dutkowa, Żeńskie gimnazja Krakowa w procesie emancypacji kobiet (1896–1918), Księgarnia Akademicka, Kraków 1995; K. Dormus, Krakowskie gimnazja żeńskie przełomu XIX i XX wieku, „Studia Paedagogica Ignatiana” 2016, vol. 19, z. 2, s. 87–103. 107 Por. R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 186–188. 108 Tamże, s. 188.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
48
Domowa wizyta w domu profesorstwa Baudouin de Courtenay zaowocowała opisem profesora, męża Romualdy, której teksty na temat emancypacji kobiet drukowane były m.in. w „Świcie” i „Sterze”. Jan Baudouin de Courtenay 109 jawił się Pachuckiej jako majestatyczna, poważna i arbitralna postać, wobec której rodzina stała na baczność, „nikt nie śmiał się sprzeciwiać jego woli” 110. Miał też momenty humoru. Pamiętnikarka wysłuchała jego odczytu na temat rodzaju gramatycznego. Zapamiętała lekki i ironiczny humor wykładowcy. Treść wystąpienia Rodzaj gramatyczny w związku ze światopoglądem, ustrojem i sposobem życia plemion i narodów z językami urodzajowionymi omówiła następująco: Profesor wykazał, jaki wpływ na religię, sztukę, układ społecznych stosunków wywiera dzielenie rzeczowników na rodzaje. Mężczyzna „pan stworzenia”, w formach językowych podtrzymuje w podległości kobietę przez nawyk używania tych form i bezwiedny układ myśli według nich u kobiet i mężczyzn. Jako przykład przytoczył, że niemowlę płci męskiej powoduje przy obecności setek kobiet konieczność używania form „byliśmy”, „robiliśmy”, a nie „byłyśmy”, „robiłyśmy”. Uczony lingwista, społecznik i myśliciel uważa za źródło zboczeń umysłowych „chroniczny erotyzm”, który jest dla ludów ario-europejskich „klęską
109 Jan Baudouin de Courtenay (1845–1929) – lingwista i publicysta. Najstarszy z dwanaściorga rodzeństwa, absolwent gimnazjum realnego w Warszawie i wydziału filologiczno-historycznego Szkoły Głównej. Jako Polak nie mógł liczyć na stanowisko naukowe w Warszawie. Z tego powodu wyjechał do Lipska, gdzie obronił doktorat, a dalej do Petersburga, gdzie objął posadę prywatnego docenta językoznawstwa porównawczego. Jego ścieżka naukowa objęła jeszcze Kijów, Kazań, Dorpat, Kraków, by ostatecznie w latach 1900–1918 osiąść w Petersburgu. Dopiero po 1918 r. został powołany jako profesor honorowy do Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie pracował do śmierci. Jest autorem około 300 rozpraw i artykułów językoznawczych. Kazimierz Nitsch pisał: „Całe życie walczył o prawdę, tak w nauce jak i w życiu [...]. Wybitny intelektualista, może sobie czasem tę prawdę zbyt prosto wyobrażał, ale nigdy nie kierował się żadnym osobistym interesem, nigdy własną ambicją, zawsze gotów do uznania swej pomyłki. A że walczył w życiu gorąco, miał gorących wielbicieli, ale też w pewnych okresach i w pewnych sferach jeszcze bardziej zawziętych wrogów, niemogących się wznieść do sprawiedliwej jego oceny i wprost wyrządzających mu krzywdy. On sam starał się zawsze zrozumieć pobudki działania swych wrogów, dopiero pod koniec życia wyraźnie zgorzkniał, tak z powodów społecznych, jak i widząc mały plon naukowy swego życia, wywołany niemożnością dłuższej pracy w tych samych warunkach. Społecznie radykalny, religijnie i narodowo gorący obrońca wszelkich szczerych przekonań, namiętny wróg wszelkiego prześladowania ludzi za ich idee. Niesłusznie nieraz posądzany o działalność antyreligijną lub o narodową obojętność, był tylko osobiście naturą niereligijną, a narodowo niezdolną do jakiejkolwiek nieżyczliwości dla ludzi obcych językowo i rasowo. Za młodu, zdaje się, uległ chwilowo kierunkowi narodowemu (zachowała się jego fotografia w czamerce), z tem też w związku było jego pierwsze małżeństwo z Cezarią Pryfke, którego pamięć uczcił w imieniu pierwszej córki z drugiej żony [Romualdy z Bagnickich]” (s. 361). Miał czworo dzieci. Por. K. Nitsch, Baudouin de Courtenay Jan [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 1, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1935, s. 359–362. Baudouin de Courtenay jest także autorem wydanej w 1923 r. broszury Tolerancja. Równouprawnienie. Wolnomyślicielstwo. Wyznanie paszportowe (Stowarzyszenie Myślicieli Polskich, Warszawa) oraz Wyznaniowe i pozawyznaniowe śluby i rozwody (z powodu oczekiwanej reformy prawa małżeńskiego), Skład Gł. Księgarni Robotniczej, Warszawa 1926. Drugą publikację powinno się czytać równolegle z późniejszą i bardziej znaną wypowiedzią na ten temat, z Dziewicami konsystorskimi Tadeusza Boya-Żeleńskiego. 110 R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 189.
Razem czy osobno?
49
i potęgą” zarazem. Tego nieprzyjaciela trzeba znać, bo znając można go unieszkodliwić 111.
Co istotne, do twierdzeń Baudouina de Courtenay odwołują się także współczesne badaczki języka – Małgorzata Karwatowska i Jolanta Szpyra-Kozłowska. Przedstawiają go jako prekursora badań nad językową dyskryminacją kobiet 112.
Lektura Pamiętników Romany Pachuckiej ujawnia wielu emancypantów i emancypatorów. Autorka opisała ich w anegdotach, wspominała współpracę z nimi, ich pomoc, wsparcie lub samodzielne działania. W poszukiwaniu mężczyzn wspierających ruchy kobiece owocna jest także lektura zapisów Cecylii Walewskiej, Sylwii Bujak‑Boguskiej i Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej. Pierwsza pisała: Na wyżyny jednego z najpoważniejszych zagadnień społecznych dźwignęli kwestję kobiecą u nas Piotr Chmielowski, Aleksander Świętochowski, prof. Dr. B. Dybowski i Ludwik Krzywicki. [...] Adam Wiślicki w „Przeglądzie Tygodniowym”, Aleks. Świętochowski w „Prawdzie”, Marjan Bohusz w „Głosie”, otworzyli naoścież wrota krzykom bólu i krzywd, świtom nowych potrzeb i spowiedzi nowych dusz kobiecych. [...] Jako ogniwo w łańcuchu ogólnych dążeń do wyzwolenia, uważa sprawę kobiecą też i L. Krzywicki. O ile Świętochowski uznaje w niej jednak pobudki ideowe, o tyle Krzywicki opiera ją na podłożu czysto ekonomicznem, nadając hasłom ideowym znaczenie co najwyżej latarki, przyświecającej ruchowi, wywołanemu „naprzekór kobiecie” wirem nowych potrzeb i przełomów życiowych. [...] Do gorliwych rzeczników równouprawnienia kobiet należeli w ciągu ubiegłego ćwierćwiecza: prof. Adrjan Baraniecki, założyciel wyższych kursów dla kobiet w Krakowie i Edward Łojko, który w 1884 r. zapisał 20000 rb. na stypendjum dla studentek warszawskiego uniwersytetu (suma, która ze względu na zamknięty dla kobiet pomimo dwukrotnych petycji uniwersytet nie mogła być przyjęta). Ze współczesnych orędują za prawami kobiet bądź piórem, bądź żywem słowem mecenasi: Al. Lednicki, Tad. Wróblewski, prof. Petrażycki, Karol Dunin, H. Konic, Sf Posner, St. Koszutski, W. Łypacewicz, St. Popowski, W. Chrzanowski, Józef Lange, R. Pinkus, dr. W. Miklaszewski,
111 Tamże. 112 Por. M. Karwatowska, J. Szpyra-Kozłowska, Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2010, s. 253. Za autorkami wskazuję wcześniejsze badania prezentujące działania profesora: R.A. Rothstein, The Linguist as Dissenter: Jan Baudouin de Courtenay, w: A.M. Schenker, For Wiktor Weintraub, Mounton, Haga 1975; R.A. Rothstein, Działalność społeczna Jana Baudouina de Courtenay, „Poradnik Językowy” 1976, nr 1.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
50
dr. Aug. Wróblewski, Antoni Miller, Jerzy Kurnatowski, prof. Jezierski, prof. Jan Michalski i inni 113.
Sylwia Bujak-Boguska, charakteryzując Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, w rubryce współpracowali wymieniła nazwiska: „Ludwik Krzywicki, Stanisław Koszutski, W. Łypacewicz, Henryk Konic, Kurantowski, Popławski, Emil Rapaport, Sobolewski, Wacław Makowski, dr. Sterling, Kazimierz Stołyhwo, Józef Wasowski, Stanisław Kempner” 114. Wyliczenie, podobnie jak Walewska, zakończyła stwierdzeniem „i inni”. Dziś do wszystkich nazwisk wskazanych na obu listach nie da się dopisać biogramów 115.
Z kolei z zapisów Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej 116, która zestawiła dane dotyczące Związku Równouprawnienia Kobiet we Lwowie, znamy liczbę członkiń i członków stowarzyszenia w latach 1909–1914. I tak, sprawozdanie za rok 1909/10 wskazuje 200 członków, w tym 24 mężczyzn; sprawozdanie za rok 1910/11 – 238 członków, w tym 29 mężczyzn; sprawozdanie za rok 1911/12 – 345 członków, w tym 39 mężczyzn; sprawozdanie za rok 1912/13 – 400 członków, w tym 35 mężczyzn; sprawozdanie za rok 1913/14 – 446 członków, w tym 40 mężczyzn. Dwa ostatnie sprawozdania pokazują także mężczyzn tworzących komisję rewizyjną ZRK: Bronisław Laskowski i Kazimierz Bogdanowicz. Prócz tego Petrażycka-Tomicka wymieniła także mężczyzn biorących udział w wiecach i zabierających głos w dyskusji (16 maja 1914) na temat reformy wyborczej 117. 113 C. Walewska, Ruch kobiecy w Polsce. Część I..., s. 20–22. 114 S. Bujak-Boguska, Na straży praw kobiet. Pamiętnik Klubu Politycznego Kobiet Postępowych 1919–1939, Zakład Drukarski Jan Ulasiewicz i Syn, Warszawa 1930, s. 14. 115 Proces identyfikacji autorów tekstów publicystycznych nie w każdym przypadku przyniósł zadowalające efekty. W tym momencie należy zanotować dwie uwagi natury metodologicznej. Obie odniosą się do głównego źródła informacji biograficznych, do Polskiego Słownika Biograficznego. Lektura kolejnych tomów wydawanych na przestrzeni XX w. odsłania akcentowanie różnych wątków składających się na pisane biografie. Te pozostają zbieżne z obowiązującym w chwili wydawania danego tomu politycznym kształtem państwa. Wśród nich znajduje się działalność polityczna i partyjna. Drugi problem to kwestia języka. Znaczna część mężczyzn, którym przyglądam się w niniejszej pracy, doświadczyła różnych form prześladowania. Był to wynik ich działań narodowowyzwoleńczych bądź oświatowych i kulturalnych. Historycy konstruujący ich biogramy powtarzają frazy typu „zmuszony był opuścić kraj”, „wyjechał z kraju”, „uciekł z kraju”. Wymienione odnoszą się do okresu 1864–1906. Wydaje się, że taki historyczny opis jest nieścisły, odnosi się do mitu, fantazmatu lub braku, nie do realności. Użycie podmiotu „kraj” bez odpowiedniej przydawki wydaje się nieadekwatne do opisywanej sytuacji. Z perspektywy badań postkolonialnych i postzależnościowych taki sposób konstruowania opisu rzeczywistości domaga się krytyki. W związku z tym w niniejszym tomie rezygnuję z użycia przywołanych fraz. 116 Związek Równouprawnienia Kobiet we Lwowie. Przyczynek do historii równouprawnienia kobiet w Polsce, oprac. J. Petrażycka‑Tomicka, Gebethner i Wolff, Kraków 1931. 117 „Na wiec przyszli posłowie do parlamentu (w Wiedniu): Śliwiński, dr. Diamand, Hudec, byli obecni radni:
Geograficzno-polityczne ramy badań
51
Sprawozdania Petrażyckiej-Tomickiej notują co roku około dziesięciu procent członków wpisanych na listę Związku Równouprawnienia Kobiet we Lwowie. Ich aktywność przejawiała się w czynnym udziale w wiecach i dyskusjach. Podobnie w pozostałych organizacjach, w których mężczyźni nie tylko byli w nich obecni, lecz także czynni: współpracowali, pomagali, zasiadali we władzach, w komisjach. Nie są to informacje rewolucjonizujące historię ruchu kobiet w Polsce, z pewnością jednak są to informacje dotychczas niezbadane.
Niemniej wydaje się, że samych działań opisywanych emancypantów i emancypatorów nie da się definiować za pomocą kategorii prokobiecego czy pro(-)feministycznego ruchu społecznego. Widzimy jedynie początki ruchu, który zaczął się kształtować dopiero przed wybuchem Wielkiej Wojny. Większość z przedstawianych mężczyzn można traktować jako satelitów, ewentualnie członków kobiecych ruchów społecznych, nie jako przedstawicieli ruchów męskich. Emancypanci i emancypatorzy rzadko zajmowali się opisem własnej pozycji. Ich pisma nie zawierały wątków osobistych czy autorefleksji. W ten sposób nie spełniają oni wymogów, jakie przed współcześnie działającymi feministami postawiła Alice Jardine. Nastawieni byli na współpracę ponad płciowym podziałem. To owocowało różnymi projektami. Mogło np. prowadzić do odpłciowienia obywatelek w trakcie ich uobywatelnienia (Starczewski), co wiązało się z mylnym ujęciem tego, co męskie, jako uniwersalne, obiektywne i pożądane, albo do oddania się pod przewodnictwo doskonalszych od mężczyzn kobiet (Dybowski).
Geograficzno-polityczne ramy badań Mapa wydawnictw publikujących pisma, odezwy, broszury oraz książki emancypantów i emancypatorów obejmuje Kraków, Lwów, Petersburg, Poznań oraz Warszawę. Gdyby powołać się na statystykę i wskazać liczbę tytułów ukazujących się w danych centrach, kolejność alfabetyczna zmieni się następująco: Warszawa, Kraków, Lwów, dr. Dwernicki, redaktor Laskownicki, pr. Majerski, pr. Pazdro, pr. Zawojski. W Dyskusji głos zabierali: dr. Dwernicki, red. Laskownicki, dr. Diamand i in.” (Związek Równouprawnienia Kobiet we Lwowie..., s. 29).
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
52
Poznań, Petersburg. Można uznać, że zarysowany układ odpowiada natężeniu myśli i działań emancypacyjnych w danych zaborach.
Pozostawiając Petersburg, w którym działał oddział Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich, wykładali Jan Baudouin de Courtenay i Leon Petrażycki, w tym miejscu przyjrzę się ziemiom znajdującym się pod zaborem pruskim. Działania emancypantów i emancypatorów z zaboru rosyjskiego oraz Galicji 118 staną się podstawą głównych wątków tej pracy. W ten sposób w centrum badań znajdą się trzy ośrodki myśli i działań emancypantów – w kolejności alfabetycznej: Kraków, Lwów i Warszawa.
Wielkie Księstwo Poznańskie
W 1939 roku Jan Hulewicz pisał, że „ziemie zaboru pruskiego odegrały w rozwoju kwestii kobiecej rolę stosunkowo najmniejszą ze wszystkich dzielnic w XIX wieku” 119. To samo, w stosunku do stolicy regionu, w 2015 roku powtórzyły autorki z Kolektywu Aleje Bibianny: „Poznań emancypantek, sufrażystek, feministek jest miastem wyśnionym, niemożliwym, nieprawdopodobnym. Poznań nigdy nie należał do kobiet działających na rzecz równouprawnienia i dopominających się o swoje prawa” 120. Kolektyw jako jedną z ważniejszych przyczyn takiego stanu rzeczy wskazał podrzędność miasta, które do 1919 roku nie miało uniwersytetu. Z tego powodu leżało poza mapą dyskusji o wyższej edukacji kobiet, jednego z najistotniejszych postulatów emancypantek z przełomu wieków. Poznań nie był też centrum przemysłowym, w którym prężnie rozwijał się ruch robotniczy.
118 W kontekście Galicji za reprezentatywną dla badań nad ruchem emancypacyjnym i modernizacyjnym należy uznać przywoływaną już pracę Urszuli Górskiej Drogi wolności. Ruch emancypacyjny kobiet w monarchii habsburskiej na podstawie publicystyki i twórczości literackiej w latach 1867–1918 oraz książkę Bogusławy Czajeckiej „Z domu w szeroki świat...” Drogi kobiet do niezależności w zaborze austriackim w latach 1890–1914, Universitas, Kraków 1990. 119 J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 122. W podobny sposób o zaborze pruskim pisała Maria Brykalska, która jako główną wielkopolską emancypantkę wskazała Julię Molińską-Woykowską. Por. M. Brykalska Emancypacja kobiet [hasło], w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002, s. 226. O edukacji i roli kobiet w Wielkopolsce w XIX w.: W. Molik, Drogi edukacji córek ziemiańskich w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku, w: Humanistyka i płeć. Studia kobiece z psychologii, filozofii historii, red. J. Miluska, E. Pakszysz, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1995, s. 147–167; K. Szafer, Matka – opiekunka – społecznik. Rola kobiety w Wielkim Księstwie Poznańskim na przełomie XIX i XX wieku, w: Partnerka, matka, opiekunka. Status kobiety w dziejach nowożytnych od XIV do XX wieku, red. K. Jakubiak, Wydawnictwo Uczelniane Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy, Bydgoszcz 2000, s. 109–120. 120 Kolektyw Aleje Bibianny [D. Dombrowska, K. Frąszczak, K. Granops, Z. Kołupajło, K. Kończal, L. Marzec, A. Sołtysiak, W. Zawadzka], Poznań emancypantek, w: Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek, red. E. Furgał, Fundacja Przestrzeń Kobiet, Kraków 2015, s. 88.
Geograficzno-polityczne ramy badań
53
Kobiety były oceniane i oceniały się wzajemnie przez pryzmat wypełniania obowiązków patriotycznych oraz stosunku do polskości i polskiej wiary (katolicyzmu przeciwstawionego pruskiemu protestantyzmowi i ewangelizmowi). Chyba w żadnym innym zaborze emancypacja nie była tak ściśle połączona z kwestią narodową, jak w Poznaniu i Wielkopolsce. Być może nigdzie indziej wyrazy alternatywnych postaw i poglądów nie były tak surowo oceniane przez społeczności, wyłączone z oficjalnego obiegu informacji, a potem z opowieści o mieście i pamięci kulturowej 121.
Te słowa poprzedzają dziesięciopunktowy opis trasy po Poznaniu Emancypantek. Trasy, której punkty ukazują miejsca związane z życiorysami emancypantek, prokobiecych działaczek, feministek mieszkających i pracujących w stolicy Wielkopolski na przestrzeni ostatnich 160 lat.
Dla Hulewicza wielkopolska refleksja nad emancypacją była odpryskiem dyskusji, które toczyły się w zaborze rosyjskim. Myśl Estkowskiego była kontynuacją myśli Tańskiej. Obok Estkowskiego wskazał on pisma Trentowskiego i Libelta, autorów krytycznych wobec emancypacji. Jedynym „[o]gniskiem samodzielnej myśli” 122 miał być „Dziennik Domowy”, ze wskazaniem numerów z lat 1840–1847. Na kartach „Dziennika” dyskutowali wówczas W. Bentkowski, J. Moraczewski, Karol Libelt i Konstancja Łubieńska. Relacjonując ich dyskusję, Hulewicz wskazał różnice między śmielszymi, bardziej postępowymi artykułami członków redakcji „Dziennika” (z wyjątkiem Libelta) oraz tekstami współpracowników, którzy stali na „stanowisku tradycjonalistycznym” 123. Należy zaznaczyć, że „Dziennik Domowy” nie miał wielu prenumeratorów i szybko zniknął z rynku. W ten sposób nie odegrał znaczącej roli w dyskusji na temat tzw. kwestii kobiet. W podobny sposób należy odczytać wpływ wydanej w 1877 roku książki Stanisława Bronikowskiego Emancypacya i równouprawnienie kobiety 124. Tej nie sposób czytać bez lektury pism warszawskich pozytywistów i pozytywistek, w całości odnosi się bowiem do głoszonych przez nich tez, komentuje je. Podstawą krytycznych opinii Bronikowskiego były już wówczas przebrzmiałe teksty Karola Libelta. 121 Tamże, s. 89.
122 J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet..., s. 122. 123 Tamże, s. 130. 124 Więcej o książce Stanisława Bronikowskiego w części pracy prezentującej krytykę emancypacji.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
54
Następnie, w kontekście zaboru pruskiego, należy odnotować publikację książki zbiorowej Kobieta współczesna 125. Tom ukazał się w 1904 roku nakładem tygodnika „Bluszcz”. Publikacja zawiera szkice na temat kobiet działających w różnych polach kultury i gospodarki. Kontekstami poszczególnych opracowań stały się narodowość i geografia. Wśród tekstów znajduje się rozdział zatytułowany Kobieta współczesna w Wielkim Księstwie Poznańskim 126. Jego autor bądź autorka 127 skupił/a się na przedstawieniu poziomu oświaty różnych klas społecznych: robotnic, włościanek i sług, sfery drobnomieszczańskiej, czyli żon i córek rzemieślników, oraz kobiet z wyższym wykształceniem. W przypadku pierwszej klasy społecznej dowiadujemy się, że podniósł się poziom życia włościan i robotnic. Ich dzieci są lepiej ubrane, domy czystsze, polepszył się także sposób odżywiania. Wskazany awans odbył się kosztem pracy kobiet. Włościanki i robotnice „w dzień chodzą na zarobek zarówno z mężczyznami, a nocą piorą, reperują odzież, robią porządek w chałupie” 128. Problematyczna pozostała kwestia ich wykształcenia. Kobiety nie należały do żadnych kół pomocy i kształcenia, nie brały udziału w wiecach. Mimo to „w pochodzie kulturalnym nie pozostają zbyt daleko za mężczyznami”. Wszystko to dzięki „niezwykłej elastyczności umysłu kobiet z ludu”. Autor/ autorka zastanawiał/a się, jak bardzo podniósłby się stan ekonomiczny i narodowa świadomość włościan, gdyby odpowiednio rozwijano „przyrodzone zdolności” 129 kobiet. Na tym tle gorzej wypadły drobnomieszczanki. Poziom ich oświaty był niezmienny. Obejmował szkołę elementarną, której program niedostatecznie rozwijał zdolności dziewcząt. Absolwentki szkół elementarnych nie tworzyły stowarzyszeń, nie działały też publicznie, co cechowało absolwentów szkół. Nawet absolwentki kursów Baranickiego w Krakowie czy kursu w szkole gospodarczej w Kuźnicach wracały do domu i uprawiały „pracowite próżniactwo” 130. W omawianym tekście znajdziemy gorzkie podsumowanie tego stanu:
125 W tym samym roku na łamach „Nowego Słowa” książkę omówił Karol Radek. Opisał ją jako zbiór sztampowych poglądów, publikację postulującą zwiększenie swobód kobiet, ale tak, by nie zatraciły one „anielskich przymiotów”. Por. tegoż, Kobieta współczesna, „Nowe Słowo” 1904, nr 15–16, s. 351–358. 126 J.O., Kobieta współczesna w Wielkim Księstwie Poznańskim, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904. 127 Tekst sygnowany jest inicjałami J.O., przy czym w treści znajdziemy sygnatury wskazujące rodzaj osoby piszącej: „Powiedziałem na początku” (s. 103) i „Jestem przekonaną” (s. 110). Nie rozstrzygam, która może być redakcyjnym błędem. Wnosić można także, że tekst może mieć podwójną autorską asygnację. 128 J.O., Kobieta współczesna..., s. 103. 129 Tamże, s. 104. 130 Tamże, s. 106.
Geograficzno-polityczne ramy badań
55
Niestety, wciąganie kobiet do pracy społecznej znajduje u nas dużo jeszcze przeciwników tak wśród mężczyzn, jak i wśród kobiet. Społecznica, feministka, itp. (co wszystko w pojęciu niektórych ludzi jedno oznacza) ma w ogóle opinię złą, jaką zaryzykować mogą jedynie kobiety, nie mające już pretensyi 131.
Wyższe wykształcenie Wielkopolanek obejmowało tylko specjalizację nauczycielską i łączyło się z wyjazdem z Księstwa, „studya uniwersyteckie – nie cieszą się uznaniem. Pierwsza i jedyna dotąd Poznanianka p. s. studyuje chemię w Genewie, a twierdzić można na pewno, że długo ona jeszcze jedynaczką pozostanie” 132 – pisał/a autor/ka. Problem braku wykształcenia lub wykształcenia niepełnego nie wynikał jednak z braku oferty kursów oraz braku uniwersytetu. W omawianym tekście znajdują się informacje o działaniach Izabeli Moszczeńskiej, która w Wielkopolsce ogłosiła cykl wykładów z literatury i psychologii wychowawczej. Niestety, nie znalazła chętnych słuchaczek. Z tego powodu musiała zaniechać planowanych działań. Jedynymi organizacjami, które mogły mieć pozytywny wpływ na wykształcenie i wiedzę kobiety, było Towarzystwo Pomocy Naukowej dla Dziewcząt, któremu przewodziła Bibianna Moraczewska, oraz założone w 1894 roku stowarzyszenie „Warta”.
Trzy przytoczone opinie, bez względu na rok ich publikacji – 1904, 1939, 2015 – są zgodne. Mieszkanki i mieszkańcy Wielkiego Księstwa Poznańskiego nie odegrali znaczącej roli w dyskusji na temat emancypacji kobiet 133. Na tym tle ciekawie wypadają teksty Józefa Goździewicza i Piotra Adamka. Pierwszy, O emancypacyi zarobkowej kobiet, opublikowany został w serii Odczytów Popularnych dla Towarzystw Polskich. Drugi, Kobieta w życiu zarobkowem. Przyczynek do kwestyi kobiecej, znalazł miejsce w serii Głosy na Czasie. Oba ukazały się nakładem Drukarni i księgarni św. Wojciecha w Poznaniu. Trudno jednak uznać, by Goździewcz lub Adamek zaproponowali nową, inną niż w pozostałych zaborach konceptualizację kwestii pracy zarobkowej 131 Tamże, s. 107. 132 Tamże, s. 106.
133 Informacje na temat tego, co w związku z kwestią kobiecą działo się w Poznaniu i Wielkopolsce na przełomie XIX i XX w., można znaleźć także na łamach „Nowego Słowa”, gdzie dość regularnie pojawiały się korespondencje z Poznańskiego i sprawozdania na temat działań ruchu kobiet w Wielkopolsce. Por. Korespondencje z Poznańskiego, „Nowe Słowo” 1902, nr 1, s. 14–15; nr 9, s. 219–221; nr 22, s. 532–533; 1903, nr 2, s. 36–39; 1905, nr 3, s. 58–61; nr 7, s. 146–152; nr 21, s. 490–493. Wskazany wybór jest tylko reprezentacją.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
56
kobiet. Ich tekstów nie można także uznać za prekursorskie. Goździewicz publikował w 1904, a Adamek w 1909 roku 134, gdy dyskusja na temat kwestii emancypacji zarobkowej już wybrzmiała, a kobiety mogły studiować na wyższych uczelniach w Galicji. Z tego powodu można uznać, że wskazane publikacje potwierdzają tradycjonalistyczne i pozytywistyczne podejście Wielkopolanek i Wielkopolan do kwestii zmian społecznych. Wydaje się, że akceptowano je wówczas, gdy wiązały się ze zmianami gospodarczymi, nie ideowymi.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy Pierwszy sojusz: „Przegląd Naukowy” Ustalenia badawcze ukazują kilka ważnych epizodów, wokół których można grupować nazwiska i działania kolejnych bohaterów niniejszych studiów. I tak, jako pierwszą ważną grupę twórców i publicystów zainteresowanych kwestią emancypacji kobiet należy wskazać towarzyszy Entuzjastek. Początek ich działań będzie wyznaczać pierwszą z dat granicznych niniejszych badań, rok 1842. W tym roku zaczął ukazywać się „Przegląd Naukowy. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęcony”. Czasopismo redagowane przez Edwarda Dembowskiego (do 1843) i Hipolita Skimborowicza do historii literatury weszło jako tytuł, który opublikował Pogankę Narcyzy Żmichowskiej. Warto jednak pamiętać, że prócz wymienionej powieści na łamach „Przeglądu Naukowego” ukazywały się teksty Entuzjastek oraz ich towarzyszy i reprezentantów postępowego środowiska literatów, którzy zaznaczali swoje poparcie dla starań o prawo kobiet do edukacji, do pracy i samostanowienia. O emancypacyjnej działalności wskazanych autorów, jeszcze przed 1929 rokiem, we wstępie do wydanej w serii Biblioteki Narodowej Poganki Narcyzy Żmichowskiej pisał Tadeusz Boy-Żeleński 135. 134 W tym miejscu jedynie sygnalizuję teksty, które znalazły się poza polem zainteresowań Hulewicza i Kolektywu Aleje Bibianny oraz z przyczyn chronologicznych nie mogłyby być uwzględnione w tomie Kobieta współczesna. Ich brzmienie omawiam w części poświęconej ekonomii i pracy zarobkowej kobiet. 135 Por. T. Boy-Żeleński, Wstęp, w: N. Żmichowska, Poganka, oprac. T. Żeleński (Boy), Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1959.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
Kolejne sojusze: okres postyczniowy Niewątpliwie okres postyczniowy był czasem, kiedy nastąpiła najsilniejsza aktywizacja ruchu emancypacyjnego, tzw. kwestia kobiet, w szczególności ich wychowania i edukacji, dyskutowana była w redakcji każdego czasopisma. Periodyki drukowały głosy poparcia i sprzeciwu dla starań kobiet. Wśród tych pierwszych należy wskazać serię tekstów Adama Wiślickiego, która w 1866 roku pod wspólnym tytułem Niezależność kobiety ukazała się na łamach „Przeglądu Tygodniowego”. Następnie w 1869 roku nakładem autora wydano broszurę Witolda Jaroszewskiego Kobieta. Studyum. W 1872 roku „Niwa” opublikowała tekst Aleksandra Świętochowskiego W sprawie kobiet. W tym samym roku na łamach „Bluszczu” ukazał się tekst Henryka N....... Słowo o kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety. Jego autor polemizował z tezami zawartymi w publikacji Henryka N__go [Władysława Nowickiego], Kilka myśli wstępnych o emancypacji kobiet. W 1873 i 1874 roku Aleksander Świętochowski wygłosił cykle publicznych wykładów O średnim wykształceniu kobiet oraz O wyższym wykształceniu kobiet. Oba także przedrukowano w „Przeglądzie Tygodniowym”. Równolegle na szpaltach „Przeglądu Tygodniowego”, „Tygodnika Mód i Powieści”, „Bluszczu” i „Niwy” toczyły się dyskusje wokół opublikowanej w 1873 roku książki Edwarda Prądzyńskiego O prawach kobiety. W tym samym roku ukazało się także pierwsze wydanie książki Piotra Chmielowskiego Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Zarys literacki, Leon Biliński 136 przeprowadził cykl wykładów na Uniwersytecie Lwowskim O pracy kobiet ze stanowiska ekonomicznego 137, a w 1876 roku Stanisław Przyborowski wydał broszurę O prawach kobiety 138.
136 Leon Biliński (1846–1923) – minister skarbu. Ukończył studia prawne we Lwowie. W 1867 r. uzyskał stopień doktora praw, następnie habilitował się z zakresu ekonomii społecznej. Od 1877 r. profesor zwyczajny, kilkakrotnie dziekan wydziału prawnego oraz rektor Uniwersytetu Lwowskiego. W 1892 r. opuścił uniwersytet na skutek powołania na stanowisko prezydenta generalnej dyrekcji austriackich kolei państwowych.
Ogłosił wiele rozpraw naukowych w języku polskim i niemieckim. Prowadził działalność społeczną. Jako polityk określany jest mianem „umiarkowanego konserwatysty” (s. 97), wielokrotny minister skarbu. Biliński „odegrał wybitną rolę przed wybuchem wojny światowej. Był on jednym z owych czterech ministrów, którzy [...] na radzie koronnej oświadczyli się [...] za takim sformułowaniem ultimatum do Serbii, aby go Serbia spełnić nie mogła. Jako najgorliwszy orędownik rozwiązania sprawy polskiej w duchu austrofilskim, był później także rzecznikiem idei wyodrębnienia Galicji. [...] Małżeństwo z Niemką i stały pobyt w Wiedniu nie stępiły jego uczuć dla Polski” (s. 98). Por. S. Głąbiński, Biliński Leon [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 2, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1936, s. 97–98. 137 L. Biliński, O pracy kobiet ze stanowiska ekonomicznego, Nakładem autora, Lwów 1874. 138 S. Przyborowski, O prawach kobiety, Drukarnia A. Kurzątkowskiego, Radom 1876.
57
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
58
Dalsza walka o wykształcenie, pracę, prawa i obyczaje W prasowych dyskusjach wsparcia ruchowi emancypacyjnemu udzielili także Antoni Wojkowski, Antoni Czajkowski, Wincenty Statkowski, Stanisław Przyborowski, Ludwik Krzywicki, Wacław Nałkowski i inni. W ósmej i dziewiątej dekadzie XIX wieku emancypanci wypowiadali się za pośrednictwem redagowanego przez Konopnicką „Świtu” oraz prowadzonej przez Świętochowskiego „Prawdy”. Wśród autorów należy wymienić Ludwika Krzywickiego, Józefa Karola Potockiego, Adolfa Dygasińskiego, Teodora Tomasza Jeża, Jana Władysława Dawida i Kazimierza Kelles-Krauza. Wielu z nich opublikowało także osobne broszury poświęcone kwestiom edukacji, ekonomii, praw dla kobiet. Inni sprawozdawali obrady międzynarodowych kongresów kobiet lub relacjonowali działania sufrażystek. Koniec XIX i początek XX wieku to także okres, kiedy ukazały się wspomniane już krytyczne studia Piotra Chmielowskiego Autorki polskie wieku XIX. Studyum historyczno-obyczajowe (1885), biolog Benedykt Dybowski w 1897 roku wydał traktat o wyższości kobiet nad mężczyznami – O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, a Włodzimierz Popiel rozprawę Kobieta wobec badań nauki współczesnej (1902). W tym czasie w Poznaniu ukazały się także wspomniane już publikacje Goździewicza i Adamka.
„Ster”, „Nowe Słowo”, stowarzyszenia i organizacje
Opisywani mężczyźni, co odnotowała przytoczona wcześniej Pachucka, współpracowali także z wydawanym we Lwowie i Warszawie „Sterem” Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. Do lwowskiej odsłony pisał Piotr Chmielowski, w edycji warszawskiej, w latach 1907–1914, znalazły się pisma Józefa Langego, Walentego Łukasza Miklaszewskiego, Ludwika Krzywickiego, Stanisława Karczewskiego, Stanisława Poraja, Stanisława Kijewskiego, Stanisława Posnera i Bronisława Piłsudskiego. Wówczas głównymi tematami była kwestia zmiany praw politycznych i obyczajów. Na ten sam temat wypowiadali się również Leon Petrażycki, Eugeniusz Starczewski, Jan Urban i Karol Dunin.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
59
Na łamach „Nowego Słowa” pisali m.in. Zygmunt Poznański, Jan Kleczyński, Stanisław Lack (kierownik działu literackiego „Nowego Słowa”), Adam Kowalewski, Bolesław Drobner, Józef Ciembroniewicz, Tadeusz Żeleński i Bronisław Piłsudzki. Autorami największej ilości tekstów publikowanych we wskazanym dwutygodniku byli Karol Radek i Stanisław Kelles-Krauz. Ten ostatni współtworzył stałą rubrykę Kronik. Publikował w niej omówienia książek, kongresów oraz korespondencję z Paryża. Pod koniec XIX wieku funkcjonowały także wspomniane już opisane przez Jana Bełcikowskiego stowarzyszenia i organizacje wspierające emancypację kobiet, w szczególności ich dążenia do zdobycia wykształcenia i uzyskania praw wyborczych. I tak, w 1868 roku w Krakowie Adrian Baraniecki uruchomił Kursa Wyższe dla Kobiet, gdzie do 1897 roku, kiedy otworzono uczelnie wyższe dla kobiet, na kursach rocznych lub dwuletnich wykształciło się około trzech tysięcy kobiet 139, w 1891 roku Odo Bujwid i Napoleon Cybulski otworzyli w Krakowie gimnazjum żeńskie, z kolei w 1896 roku, decyzją profesorów Uniwersytetu we Lwowie, powołano Towarzystwo Kursów Uniwersyteckich dla Kobiet. Wszystkie wskazane zmiany wprowadzono oczywiście dzięki wcześniejszym staraniom i walce kobiet. Wymienieni byli często ostatnim, oficjalnym i jednocześnie nieuniknionym ogniwem wprowadzanych reform. Działania profesora Odona Bujwida, męża Kazimiery Bujwidowej, obejmujące uczestnictwo w Towarzystwie Szkoły Ludowej, Stowarzyszeniu Pomocy Naukowej dla Polek im. Józefa Ignacego Kraszewskiego czy założenie Towarzystwa Gimnazjalnej Szkoły Żeńskiej, doskonale ilustrują jego pamiętnikowe i wspomnieniowe zapiski, które profesor zaczął prowadzić po śmierci żony w 1932 roku. Po śmieci profesora powyższe zostały zebrane i opublikowane w tomie Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932–1942 140. Ich tom także buduje bibliografię podmiotową niniejszych badań, jednocześnie je zamykając.
Konteksty
Autorzy i tytuły wskazane powyżej nie zamykają listy publikacji poświęconych kwestii kobiet bądź samym kobietom. Armia profesorów 139 Zob. J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet..., s. 231–232.
140 O. Bujwid, Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932–1942, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
60
i duchownych, naprzeciw której Woolf chciała postawić „stado słoni i kolonię pająków” 141, obejmuje także autorów, których można umieścić w gronie sojuszników, emancypantów. Wśród nich znajdują się ci, którzy pozycję i zdolności kobiet próbowali opisać jak gdyby poza dyskusją o emancypacji. Nie da się jednak ukryć, że nawet jeśli wspomniani wprost nie wypowiadali się przeciw kwestii kobiet, ich badania stawały się argumentami w dyskusji na temat zmian lub podtrzymania społecznego status quo kobiet 142. Tak można przedstawić historyczne badania Kazimierza Władysława Wójcickiego 143, Władysława Chomętowskiego 144, Zygmunta Kaczkowskiego 145, Witolda Koszutskiego 146 oraz opis zdania Spencera na temat psychologii kobiety, który sporządził Ludwik Dziankowski 147.
W tym miejscu należy także wspomnieć o polskich przekładach prac poświęconych kwestii fizycznych i psychicznych zdolności dziewcząt, ich edukacji oraz pracy i praw kobiet. Do najważniejszych należą prace Juliena-Josepha Vireya 148, Teodora Stantona 149, Henry’ego Thomasa Buckle’a 150, Pierre’a Paula Leroy-Beaulieu 151, Johna Stuarta Milla 152, 141 V. Woolf, Własny pokój..., s. 41.
142 Witold Koszutski we wprowadzeniu do Naszych prababek pisał: „O przeszłości polskiej kobiety pisali dotychczas między innymi: 1) Aleksander Przeździecki w 4-tomowem dziele pt. Jagiellonki polskie w XVI wieku obraz rodziny i dworu Zygmunta I-go i Zygmunta Augusta – królów polskich; 2) Władysław Chomętkowski w rozprawie Stanowisko praktyczne dawnych niewiast; 3) Kazimierz Wł. Wójcicki [Niewiasty polskie zarys historyczny oraz Niewiasta polska w początkach naszego stulecia (1800–1830)]; 4) Dr. Antoni Rolle [Niewiasty kresowe]; 5) Piotr Chmielowski Autorki polskie wieku XIX; 6) Aleksander Kraushar Barbara Brezianka, obrazek obyczajowy; 7) Ernest Świeżawski w rozprawie pt. Esterka i inne kobiety Kazimierza Wielkiego oraz 8) Zygmunt Kaczkowski wydając obszerne dzieło pt. Kobieta w Polsce. Z opracowań tych kobiety powinny być zupełnie zadowolone, wszyscy bowiem autorowie są wprost rozkochani w kreślonych przez siebie typach, charakterach i postaciach, a gdzie sumienność i ścisłość badań nasuwa im przed oczy obrazy mniej jasne, tam starają się przynajmniej złagodzić winy naszych prababek, omawiając i tłumacząc w najrozmaitszy sposób ich wady i przekroczenia. Szczególnie łaskawymi okazują się: Kaczkowski i Wójcicki. Obaj, pisząc swoje dzieła, nie byli już młodzieńcami. Fakt ten zdaje się dużo mówić i kto wie, czy nasza «płeć piękna» wymowność jego pojęła” (tegoż, Nasze prababki. Szkic historyczno‑obyczajowy, Nakładem i Drukiem M. Arcta, Warszawa 1905, s. 3–4). 143 K.Wł. Wójcicki, Niewiasta polska w początkach naszego stulecia (1800–1830), Nakładem i drukiem W. Dyniewicza, Chicago 1895. 144 W. Chomętowski, Stanowisko praktyczne dawnych niewiast, Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1872. 145 Z. Kaczkowski, Kobieta w Polsce. Studia historyczno-obyczajowe. Tom II z przedmową i uwagami Piotra Chmielowskiego, Nakładem księgarni Kazimierza Grendyszyńskiego, Petersburg 1895. Chmielowski donosił, że tom pierwszy złożony z dwóch części został wydrukowany z datą 1862, „ale nie był puszczony w obieg księgarski prawie wcale, gdyż Spółka została rozwiązana” (s. II–III). 146 W. Koszutski, Nasze prababki... 147 L. Dziankowski, O charakterze Kobiet podług Spencer’a, Nakładem A. Piotrowskiego, Warszawa 1877. 148 J.-J. Virey, O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem, przeł. P.E. Leśniewski, b. P.N.P., wyd. 2, Druk i nakład S. Orgelbranda Księgarza i Typografa, Warszawa 1857. 149 T. Stanton, Kwestia kobieca w Europie, przeł. K. Sosnowski, Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1885. 150 H.T. Buckle, Wpływ kobiet na postęp wiedzy, spolszczył Stanisław Czarnowski, Drukarnia Karola Kowalewskiego, Warszawa 1867. 151 P.P. Leroy-Beaulieu, Praca kobiet w XIX wieku, przeł. A.S., Nakładem J. Korzeniewskiego, Drukarza, Warszawa 1875. 152 J.S. Mill, Poddaństwo kobiet, przeł. M. Chyżyńska, G. Gethner i S-ka, Kraków 1887.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
61
Georga Thomasa Patricka 153, Eugeniusza Dühringa 154, Augusta Bebla 155, Klary Zetkin 156, Ellen Key 157.
Prezentowany wykaz powinien odsłonić także głosy najbardziej rozpoznawalnych krytyków emancypacji kobiet. Wśród nich znajdą się publikacje Henryka Struvego 158, Antoniego Marcinkowskiego 159, Alfreda Zagórskiego 160, Władysława Nowickiego 161, Stanisława Bronikowskiego 162, Karola Niedziałkowskiego 163, Henryka Nussbauma 164, Wirylisa 165, Ludwika Rydygiera 166, Kazimierza Niedzielskiego 167, Teodora Jeske-Choińskiego 168 i Ignacego Charszewskiego 169. W okresie najgorętszych dyskusji kwestia emancypacji kobiet stała się także popularnym wśród pisarzy tematem literackim 170 oraz źródłem wielu karykatur umieszczanych w prasie codziennej 171. ***
153 G.T. Patrick, Psychologia kobiety w świetle nowych faktów i teoryj, przeł. J.Wł. Dawid, wyd. K. Kowalewski, Warszawa 1896. 154 E. Dühring, Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet i współczesna nauka uniwersytecka, przeł. S. Brzozowski, „Biblioteka Samokształcenia”, Warszawa 1904. 155 A. Bebel, Kobieta w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, streścił Z.S.S., Nakładem Nowej Spółki Wydawniczej, Warszawa 1906. 156 K. Zetkin, Socjalne stanowisko kobiety, przekł. z niemieckiego [brak oznaczenia], Nakładem Księgarni Popularnej, Warszawa 1905. 157 E. Key, Stulecie dziecka, przeł. I. Moszczeńska, Nakładem Księgarni Naukowej, Warszawa 1904; taż, Trwonienie sił kobiecych, przeł. I. Moszczeńska, Księgarnia Naukowa, Warszawa 1905. 158 H. Struve, O emancypacji kobiet, [odbitka z „Kroniki Rodzinnej”], Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1868. 159 A. Nowosielski [A. Marcinkowski], O kwestyi kobiecej, „Gazeta Polska” 1870, nr 126 i 127. 160 A. Zagórski, Ostatni odczyt dla kobiet z psychologii. Niektóre psychiczne właściwości kobiet, Nakładem autora, Lwów 1872. 161 [W. Nowicki], Kilka myśli wstępnych o emancypacji kobiet przez N__go, Drukarnia Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, Warszawa 1872. 162 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety, Nakładem i drukiem Jarosława Lettgebra, Poznań 1877. 163 K. Niedziałkowski, Nie tędy droga, Szanowne Panie. Studyum o emancypacji kobiet, Wydanie drugie dopełnione, Nakładem Księgarni Teodora Paprockiego i S-ki, Warszawa 1900. 164 H. Nussbaum, Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego, Druk Emila Skiwskiego, Warszawa 1897. 165 Wirylis, Nasze kobietki, Nakładem autora, Warszawa 1893. 166 L. Rydygier, O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich, [odbitka], „Przegląd Lekarski” 1895, nr 7. 167 K. Niedzielski, Słówko w sprawie feminizmu, [odbitka], Drukarnia Piotra Laskauera i S-ki, Warszawa 1904. 168 T. Jeske-Choiński, Kobiety rewolucyi francuzkiej, Nakł. i druk Akc. Tow. S. Orgelbranda S-ów, Warszawa 1906; tenże, Nowoczesna Kobieta, M. Szczepkowski, Warszawa 1917. 169 I. Charszewski, Niebezpieczeństwo żydowskie... 170 W 1873 r. ukazały się Emancypowane Michała Bałuckiego oraz Emancypowana Teodora Jeża. W 1880 r. Józef Ignacy Kraszewski opublikował Szaloną. W 1894 r. ukazały się Emancypantki Bolesława Prusa (w latach 1900–1903 publikowane na łamach „Kuriera Codziennego”). Dwa lata później wyszła kolejna komedia Bałuckiego – Sprawa kobiet, a w 1898 r. szkic powieściowy Teodora Szabłowskiego Emancypantki warszawskie. W 1901 r. ukazała się Wyzwolona Wiktora Gomulickiego. 171 Por. E. Pawlak-Hejno, Sufrażystki angielskie w konwencji satyryczno-humorystycznej, w: tejże, Bojownice czy wariatki? Obraz sufrażystek angielskich w prasie polskiej (1911–1914), Wydawnictwo UMCS, Lublin 2016, s. 117–146.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
62
Dyskusja na temat kwestii kobiet oraz działania wspierające emancypację Polek nie ma wyraźnych uskoków. Zmieniają się pola dyskusji, łamy czasopism oraz dyskutowane reformy, dochodzą nowi uczestnicy. Zmienia się także temperatura sporów. Tę oddaje liczba publikacji przypadająca na daną dekadę. Poza momentem działalności Entuzjastek nie da się jednak jednoznacznie wydzielić kolejnych faz omawianej dyskusji. Można jedynie wskazać zespoły problemów, które w danym momencie obejmowała polemika zwolenniczek/ów i przeciwniczek/ów emancypacji kobiet. Z tego powodu wyraźnie wskazuję tylko daty graniczne badanego materiału: początek, symbolicznie przypadający w roku premiery pierwszego numeru „Przeglądu Naukowego”, oraz koniec – moment symbolicznego (nieuregulowanego przez zapisy konstytucji) uzyskania przez Polki praw wyborczych. Niewątpliwie dla badanego materiału nie bez znaczenia pozostają takie daty, jak 1863/64, 1905 czy 1917 i związane z nimi wydarzenia militarne oraz ich polityczne, społeczne i gospodarcze następstwa. Te mogły odciskać piętno na formie wypowiedzi oraz na ideach prezentowanych w pismach emancypatorów lub ich przeciwników. Wskazane zbieżności należy w szczególności akcentować w trakcie omawiania poszczególnych pism Wiślickiego, Świętochowskiego, Petrażyckiego, Starczewskiego czy Jeske-Choińskiego.
Układ badań
Narzucającym się układem przedstawianych wyników badań mógłby być chronologiczny porządek działań przedstawicieli ruchów emancypacyjnych i feministycznych, uszeregowany zgodnie z przecięciami epok literackich. Już wstępne ustalenia pokazują jednak, że takie uszeregowanie nie tylko uprościłoby historyczny obraz opisywanych problemów, lecz także rozczłonkowałoby wiele istotnych inicjatyw, które trwały jakby na przekór podziałom fundowanym przez krytyków oraz historyków literatury i kultury. Zauważenie monograficznej luki dotyczącej historycznego i historycznoliterackiego oglądu działań zwolenników emancypacji daje możliwość jej uzupełnienia oraz wiąże się z nowym ukontekstowieniem okrzepłych już polemik i samych twórców. Uporządkowanie ich zgodnie z badanymi problemami może pokazać nowe punkty odniesienia i nieznane jeszcze przecięcia czy skrzyżowania publicystycznych nurtów na mapie historii literatury polskiej drugiej połowy XIX i pierwszej połowy XX wieku.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
63
Konstruując pracę o emancypantch i emancypatorach, korzystam z porządku, który obejmuje problemowy oraz kontekstowy opis zagadnienia. Nie utrzymuję ścisłego porządku chronologicznego. Porządek wyznacza następstwo zmian i reform, nie następstwo twórców i tekstów. W wielu przypadkach oba szeregi mogą się nakładać, nie jest to jednak obowiązkowa równoległość. Rezygnuję też z osobnego omawiania każdego z twórców i jego tekstów. Argumentacja wielu z nich się powtarza, poza tym osobne szkice biograficzno-kontekstowe nie mogłyby tworzyć spójnej całości monograficznej.
Uchylam się także przed rozpisaniem badań w układzie osobno odtwarzającym działania podejmowane na ziemiach danych zaborów. Rysuję różnice między Wielkim Księstwem Poznańskim oraz Galicją i zaborem rosyjskim. Te same wskażę w momencie omawiania kwestii możliwości nauki kobiet na studiach wyższych oraz możliwości biernego i czynnego udziału w wyborach do władz politycznych. W ten sposób układ badań odtwarza historyczne relacje, sieć i wpływy ruchów kobiet i współpracujących z nimi mężczyzn. Tę historyczną zgodność zostawiam, płacąc za to cenę hierarchizacji danych działań w układach geograficzno-politycznych centrów i peryferii.
Kolejnym porządkiem, który odrzucam, jest układ systemowy czy programowy. Napisałem powyżej, że porządek omówienia wyznacza następstwo zmian i reform. Nie oznacza to jednak, że wskazany ład zaprezentuje zwarte programy reform proponowane przez emancypantów. Nie jest to możliwe, ponieważ większość z nich, z wyjątkiem Prądzyńskiego i Starczewskiego, takich holistycznych reform nie zaproponowała. Omawiane tutaj teksty w większości są tekstami reaktywnymi. Prezentowane w nich idee wiązały się z prądami epoki, z działaniami oddolnymi, np. narodowowyzwoleńczymi, albo podporządkowane były zmianom gospodarczym. Ich autorzy nie stworzyli osobnych systemów filozoficznych. Poza wskazanymi nie projekto-wali pakietów reform holistycznie zmieniających sytuację Polek. Każde badania niosą pokusę klasyfikacji. Mateusz Skucha wyróżnił kilka „dyskursów feministów” 172 XIX wieku. Do najważniejszych zaliczył: „dyskurs «feminizmu pedagogicznego» (Aleksander Świętochowski i Adam Wiślicki), «feminizmu ekonomicznego» (Leon Biliński, Ludwik Krzywicki), «feminizmu prawniczego» (Edward Prądzyński,
172 M. Skucha, Benedykt Dybowski i Włodzimierz Popiel, albo o pewnym dyskursie..., s. 49.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
64
Józef Lange, Leon Petrażycki) oraz feminizmu krytycznego (Hipolit Skimborowicz, Piotr Chmielowski)” 173. W innym miejscu odnotował także feminizm pozorny 174.
Z autorem należy się zgodzić w momencie, w którym definiuje pojęcie dyskursu. Odnosi się wówczas do używanego przez emancypantów języka i sposobu budowania argumentacji, co można rozumieć jako próbę odszukania metafor i wyobrażeń kształtujących myślenie emancypantów oraz strategie ich działania. W ten sam sposób postępowała Sławomira Walczewska, opisując kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polce. Wyróżniła wówczas strategie nakierowane na podkreślenie kobiecej samodzielności (zdobycie wykształcenia i praca zarobkowa), strategie renegocjujące kontrakt płci (hierarchie i hierarchie odwrócone – m.in. dowartościowanie kobiet, głoszenie wyższości kobiet nad mężczyznami) oraz strategie emancypacyjne, na które składały się argumentacje historyczne, socjologiczne i pedagogiczne 175.
W swoich badaniach czynię niejako krok wstecz i porządkuję zaproponowane klasyfikacje, jednocześnie nie proponując nowej, konkurencyjnej. Skucha, określając mężczyzn wspierających emancypację kobiet zgodnie z opisanym wcześniej założeniem teoretycznym Kimmela, wykorzystał „najbardziej neutralny” 176 termin „profeminista”. Tym samym wytyczona przez niego klasyfikacja odwołuje się do rodzajów feminizmu, nie emancypacji. Autor ahistorycznie nawiązał do nurtu ideowego, ruchu społecznego i kierunku politycznego związanego z równouprawnieniem kobiet. Tymczasem opisywane teksty, z wyjątkami, postulują zmiany częściowe, nie systemowe. Posługując się określeniem emancypacji i nazywając bohaterów badań emancypantami i emancypatorami, odwołuje się do dosłownego znaczenia tego stwierdzenia, do wypuszczenia z rąk, wyzwolenia i obdarzenia kogoś pełnią praw. Pojęcie emancypacji wydaje się bardziej adekwatne dla opisu oswobodzenia, które musiało zakładać
173 Tamże.
174 Por. M. Skucha, Feminizm pozorny, albo jak mizogini walczyli o prawa kobiet... 175 Por. S. Walczewska, Damy, rycerze i feministki... 176 M. Skucha, Benedykt Dybowski i Włodzimierz Popiel, albo o pewnym dyskursie..., s. 49.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
65
współpracę albo pomoc tych, którzy samodzielnie decydowali o prawach podległych im, niesamodzielnych członków społeczeństwa. Tak pojęta emancypacja, gdyby szukać powiązań z nurtami feminizmu, mieściłaby się raczej w pojęciu feminizmu relacyjnego, który opierał się na reformowanym, ale nie obustronnie i antysystemowo renegocjowanym kontrakcie płci.
W aspekcie rozróżnienia feminizmu i emancypacji istotna pozostaje także motywacja autorów zebranych tekstów. Refleksja obejmująca wskazanie roli, jaką w kwestii emancypacji kobiet mieli odegrać mężczyźni. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na słowa Edwarda Prądzyńskiego, który na kartach O prawach kobiety bezpośrednio kierował się do mężczyzn: Młodzieńcze, mężu i ojcze! Kobieta, uroczy przedmiot namiętnych hołdów a samolubnego władztwa twojego, dziś upomina się o człowieczeństwo swoje; berło myśli i pracy z tobą dzielić pragnie. Dziejowy rozwój społeczeństwa stanął już po jej stronie i bezsprzeczny jej w tych usiłowaniach gotuje tryumf. Złowrogie głosy zgubny w tem zapowiadają przewrót i w fantastycznem widmie kobiety-emancypantki już widzą osieroconą rodzinę, zszarganą godność niewiasty. Mężczyzno! W twojem ręku. Jeżeli twe serce umiłowało to, co prawdziwie piękne i szlachetne, nie rzucaj bezsilnego przekleństwa na nieunikniony postęp ludzkości. Rodzina zagrożona! a więc wesprzyj ją męzką siłą! staraj się zbliżyć do kobiety potęgą i czystością uczuć, odwróć się od zwodniczych zmysłowych uciech: ukochaj domowe ognisko, otocz czcią należną święty węzeł małżeński i nie szukaj w nim tylko wypoczynku dla przekwitłej młodości, pożądanej areny dla rozpanoszonej męzkiej dumy i tradycyjnie zaszczepionego samolubstwa; ale uczyń zeń raczej społeczność prawdziwą, związek dwóch równych i jednako uprawnionych istot, zdwajający siły jednostki, czyniący z rodziny przybytek życiowej wiedzy, szkołę uczuć, moralności i obywatelstwa, niewyczerpane źródło wzniosłych rozkoszy... a po tem wszystkim bądź pewny, że towarzyszki twojej, wyniesionej na wyższy szczebel życia, nie olśnią błyskotliwe utopie, że nie zamieni ona czarownej harmonii dusz waszych, na bezmyślny gwar uliczny, że nie poświęci obowiązków rodzinnych dla czczych urojeń próżności! 177
177 E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 172.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
66
Zacytowany akapit oddaje paradoks książki Prądzyńskiego. Autor dostrzegał potrzebę zmian pozycji kobiet, ale nie postulował zmiany ich roli. Zakładał też współpracę kobiet i mężczyzn oraz zmianę motywacji i zachowań tych ostatnich. Jednocześnie projekt emancypacji fizycznej, umysłowej i moralnej przedstawiał jako działania osobne, niezależne od utopii, która odciągała kobiety od ich zadań. Nadal to mężczyzna miał czuwać nad szlachetnością i pięknem kobiety, gwarantować jej związek jednako uprawnionych istot, moralność i obywatelstwo.
Kolejny z autorów, Stanisław Koszutski, pisał następująco:
Nad zbliżeniem tej chwili pracować winny w interesie własnym i kultury – kobiety, w interesie sprawiedliwości i dla zmazania z siebie ciężkiej winy odwiecznego poddaństwa kobiet – wszyscy czujący i myślący mężczyźni 178.
Opisywana chwila to równe i powszechne prawa wyborcze, dzięki którym zniknie „walka o przywileje dla mężczyzn lub o prawa dla kobiet, a miejsce jej zajmie wspólna praca nad budowaniem lepszego jutra ludzkości” 179. W tym akapicie autor ujął podwójny interes – indywidualny i wspólnotowy. Wskazał także odpowiedzialność i winę mężczyzn. Stanisław Kijewski, relacjonując I Wszechrosyjski zjazd w sprawie tzw. handlu żywym towarem w Petersburgu, donosił: Adwokat W. de Planson scharakteryzował 10-letnią działalność Tow. ochrony kobiet. Jedną z przyczyn słabego rozwoju Towarzystwa widzi referent w odnoszeniu się mężczyzny do tej sprawy. „Męska połowa społeczeństwa – powiada de Planson – sama przeszła przez szkołę prostytucji, sama została zbrukaną przez jej demoralizujące wpływy i obecnie jeżeli nie przeszkadza, to milczy lub omija tę bolączkę społeczną” 180.
W tym cytacie także odpowiedzialność splata się z winą mężczyzn, którzy zostali zbrukani łatwym dostępem do usług seksualnych i na różne sposoby podtrzymują zastany porządek społeczny, zamiast wspólnie walczyć z wykorzystywaniem kobiet. W innym miejscu Kijewski pisał: 178 S. Koszutski, Kobieta i polityka, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908, s. 30. 179 Tamże. 180 S. Kijewski, Walka z prostytucją, „Ster” 1910, z. 5, s. 230.
Ramy czasowe badań. Próba określenia sojuszy
67
I słusznie już ktoś wyrzekł, że instytucje nasze i prawa takie będą, jacy i my sami będziemy. Od nas mężczyzn musi się rozpocząć reforma, żadne prawa, żadne przepisy nie zwalczą tego zła, które swe źródło ma w nas samych 181.
Wskazane cytaty odnoszą się do różnych kwestii. Pierwszy do zrównania praw politycznych, dwa następne dotyczą walki z seksualnym wykorzystywaniem kobiet. Wszystkie wskazują odpowiedzialność i potrzebę aktywności mężczyzn. Motywacją do działania miało być odkupienie własnych win i walka o sprawiedliwość.
Najsilniej winę i odpowiedzialność mężczyzn akcentował Stanisław Karczewski w drukowanej na łamach „Steru” odezwie Zbudźmy się do czynu! Podmiotem tekstu Karczewskiego była zbiorowość, autor pisał „my”. W to miejsce w poszczególnych fragmentach tekstu można podstawić mężczyzn lub całe społeczeństwo. Ta kwestia nie zostanie rozstrzygnięta. Niektóre jednoznacznie odnoszą się do działań męskich oprawców, inne można generalizować poza płcią. Ważny pozostaje fakt, że obie interpretacje podmiotu niniejszej odezwy obejmują mężczyzn. W tekstach Karczewskiego pojawiają się retoryczne pytania i zarzuty: Czy nie my stworzyliśmy zło? Czy nie pchamy kobiety do spełnienia takiego okrutnego czynu? 182 [zabójstwa dziecka]
Jesteśmy mądrzy i przebiegli! Stworzyliśmy dwie „moralności”; jedną dla siebie, jako istot „wyższych” a drugą dla kobiet 183. Pozakładaliśmy osobne uczelnie, w których systematycznie staramy się skuć ich mózgi i wytresować dusze, bo przecież kobiecie nic nie wypada 184. Stworzyliśmy całe legiony lalek, kokietek i modnych kobiet, pchnęliśmy mnóstwo w przepaść brudu! 185
Skutkiem tej samokrytyki stało się wezwanie do opamiętania, do docenienia treści, a nie pustych form oraz do walki o wyzwolenie kobiety:
181 S. Kijewski, Z życia współczesnej niewolnicy, „Ster” 1910, z. 11–12, s. 264. 182 S. Karczewski, Zbudźmy się do czynu!, „Ster” 1909, z. 5, s. 173. 183 Tamże, s. 170. 184 Tamże. 185 Tamże, s. 171.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
68
Ukochajmy w kobiecie nie żonę tylko, lecz towarzyszkę i przyjaciółkę życia, matkę i wychowawczynię przyszłych pokoleń, kapłankę najwyższą domowego ogniska, twórczynię ciepła rodzinnego. Ukochajmy w kobiecie człowieka, ukochajmy jej duszę! Lecz aby kobieta mogła spełniać dobrze swe zadanie, do którego jest powołaną przez miłość – musi być wyzwoloną z pęt. Dążmy do wyzwolenia kobiet! Dążmy, jeśli nie chcemy zupełnie się pogrążyć w bagnie i brudach życiowych. Dążmy do wyzwolenia kobiet, bo przez wyzwolenie kobiety – przyjdzie wyzwolenie całego społeczeństwa! 186
Najpowszechniejsza wśród opisywanych działań wydaje się motywacja zakładająca wspólny interes społeczny. Sojusz zawarty ponad płciami. Sojusz, który miał owocować rozwojem obywatelskiej świadomości córek i synów ojczyzny, ich pracą na rzecz odzyskania niepodległości, a później staraniem o jak najlepszy kształt odradzającego się państwa. Ta argumentacja nie uwzględniała kwestii winy, a odpowiedzialność wiązała z dbałością o państwo i naród, czyli o obarczonych obowiązkami obywateli i obywatelki, nie o mężczyzn i kobiety z przysługującymi im prawami. Poniżej przywołam dwa reprezentatywne cytaty. Pierwszy z mowy Petrażyckiego: Interes dobra ogółu i kultury wymaga, abyśmy przyznali kobietom prawa polityczne, tj. prawa i obowiązki społeczne 187.
I drugi z artykułu Urbana:
Nawzajem, popierając dążenia kobiece, nie działamy dla jakiejś wrogiej nam, mężczyznom, klasy gdyż działamy w interesie naszych matek, żon, sióstr i córek. Podnosząc je, podnosimy samych siebie w nich. Przemawiając tedy za równouprawnieniem obywatelskiem kobiet, nie przemawiamy w imię jakiegoś ich wyłącznego interesu, przeciwstawionego interesom mężczyzn, ale w imię wspólnego dobra wszystkich. W równouprawnieniu kobiet dokona się wykończenie dzieła demokratyzacyi społeczeństw 188.
Odpowiedź na postawione wyżej pytanie dotyczące motywacji mężczyzn wspierających emancypację kobiet nie jest jednoznaczna i stosunkowo
186 Tamże, s. 172.
187 L. Petrażycki, O prawa dla kobiet. Mowa wygłoszona w Pierwszej Dumie rosyjskiej, przeł. J. Petrażycka-Tomicka, Wydawnictwo Polskie, Lwów 1919, s. 13. 188 J. Urban, O prawa obywatelskie dla kobiet, „Przegląd Powszechny” 1918, s. 430.
Nieobecności (nie)obecnych
69
rzadko odnosi się do postulatów zawartych w ideach ruchu feministycznego. Sojusz z kobietami działał na korzyść obywateli, narodu, państwa. Zgodny był z oświeceniowymi ideałami, demokratycznymi założeniami, postulatem powszechnej sprawiedliwości społecznej. Kwestia indywidualnego interesu kobiet wybrzmiewała w drugim planie albo w kontekście zmian gospodarczych. Autorefleksyjny głos mężczyzn, biorących odpowiedzialność za społeczną pozycję kobiet, silnie wybrzmiał dopiero w momencie dyskusji reform obyczajowych. Odpowiedź na pytanie o motywacje emancypantów może być także odpowiedzią na pytanie o to, co zyskiwali i co tracili mężczyźni współpracujący z emancypantkami i organizacjami kobiecymi. Po stronie zysków znajdowało się projektowane, niepodległe państwo, spełnienie demokratycznych ideałów oraz możliwość odkupienia win. Po stronie strat przyznanie się do winy, utrata przywileju i pozycji oraz ataki na mężczyzn wspierających kobiety. O tych piszę w innych częściach pracy.
Reasumując, przez wzgląd na zarysowane wyżej problemy badanie tekstów i działań mężczyzn wspierających emancypację kobiet oddaje układ dyskutowanych i wprowadzanych reform społecznych i politycznych, które wpływały na zmianę pozycji Polek w obszarze prywatnym i publicznym.
Najpierw przyglądam się temu, co na temat emancypacji kobiet pisali mężczyźni wpierający ich edukację. Następnie przyglądam się tekstom mężczyzn, dla których uwłasnowolnienie kobiet nabierało wagi w kontekście zmian gospodarczych. Dalej opisuję teksty na temat zmiany praw i obyczajów. Na końcu zamieszczam rozdział prezentujący (auto)biograficzną problematykę prowadzonych badań. W nim analizuję historyczne (auto)definicje emancypantów i emancypatorów. Oparciem dla tak pomyślanej analizy stały się metodologiczne ustalenia badań kulturowych opisywanych jako men studies.
Nieobecności (nie)obecnych Panteon mężczyzn, którzy mniej lub bardziej wspierali emancypację kobiet, jest spory. Wielu z nich zapisało się w historii. Historyczki
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
70
i historycy nie pamiętają jednak kart ich życiorysów, na których zapisali się jako emancypanci lub emancypatorowie. Nie wszyscy zostali opisani w niniejszym tomie. W tym miejscu należy wytłumaczyć się z kilku istotnych nieobecności.
Niezamierzona antyfraza Józefa Ignacego Kraszewskiego
Jednym z nieobecnych stał się Józef Ignacy Kraszewski. W kontekście emancypacji kobiet wagi nabiera odczyt Niewiasta polska, który w 1865 roku wygłosił w Dreźnie, oraz List do Romualdy Baudouin de Courtenay [Drezno 1880], który dzięki adresatce został opublikowany na łamach lwowskiego „Steru” w 1896 roku. Przytoczę jego fragment: Co się tyczy kwestii tak zwanej kobiecej, wykształcenia, przeznaczenia itp., przekonaniem moim, że kobieta – zupełnie tak jak mężczyzna – jest wielce różną w jednostkach. Jak my, tak i one mają naturą, usposobieniem, siłą im daną, uprawnienie do zajęcia takich stanowisk, jakie osiągnąć są zdolne. Gdziekolwiek kobieta może dojść – tam ma prawo być. Przeznaczenia są różne. Społeczność dobrze zorganizowana winna tak samo kobiecie, jak mężczyźnie ułatwienie wychowania, wykształcenia, zdobycia sił. Czy dziś społeczeństwa już są normalnie zorganizowane, to pytanie. Idą może do tego, lecz wiele zapór staje na drodze. Fałszywe idee, niezupełne pojęcie praw człowieka i nieposzanowanie ich długo jeszcze będą krzywić i zwichać wszelką pracę pojedynczych części. Lecz, bądź co bądź, pracować potrzeba, iść potrzeba, gdzie się widzi światło 189.
Wskazany cytat oraz informacja, że Kraszewski o kwestii kobiet wypowiadał się zarówno w pismach prywatnych, jak i w odczytach publicznych i w beletrystyce, stawiają autora w kręgu mężczyzn, którzy nie zostawali obojętni wobec dążeń kobiet do emancypacji. Co nie oznacza, że bezkrytycznie wspierał on ruch kobiet. Nastawienie Kraszewskiego do edukacji i pracy kobiet nie było jednoznaczne. Doskonale pokazuje to zestawienie wspomnianego odczytu Niewiasta polska oraz cytowanego listu. W odczycie z 1865 roku autor chwalił polską niewiastę oraz podważał zasadność emancypacyjnego ruchu kobiet. Według niego Polka nie musiała domagać się obywatelstwa i zrównania w prawie, ponieważ zawsze była obywatelką i jest równa mężczyźnie w prawach. To tylko część argumentacji pisarza. Całości przyjrzał 189 J.I. Kraszewski, List do Romualdy Baudouin de Courtenay [Drezno 1880], „Ster” 1896, z. 7, s. 104–105.
Nieobecności (nie)obecnych
71
się Mateusz Skucha, który szczegółowo analizując argumentację i formę odczytu, stwierdził, że jest to „znakomicie pomyślan[a] retorycznie” pozorna pochwała kobiety, „niezamierzon[a] antyfraz[a]” 190.
Jedynym powodem, dla którego Kraszewskiego nie włączyłem w poczet opisywanych emancypantów, jest fakt, że wcześniej wyczerpująco uczynił to wskazany badacz jego twórczości. W książce Ładni chłopcy i szalone. Męskość i kobiecość w późnym pisarstwie Józefa Ignacego Kraszewskiego umieścił dygresję, którą zatytułował Kraszewski o emancypacji 191. W ramach wspomnianego fragmentu przyjrzał się Listom z zagranicy z 1872 roku, w których Kraszewski opisywał kwestię pracy i edukacji kobiet w krajach europejskich, oraz wspomnianemu odczytowi Niewiasta polska. Badania Skuchy stały się podstawą niniejszej glosy.
„swoisty, odrębny sposób” 192 Bolesława Prusa
Dziś, w czasach powszechnej emancypacji, ostatnia ze swemi żądaniami przychodzi Kobieta, prosząc o obowiązki obywatelskie, pracę i – nieco większą odrobinę swobód. Nie wątpimy o spełnieniu tych życzeń. Lecz pragnęlibyśmy, ażeby – ze swobód wzięła tylko tyle, ile potrzeba do prawdziwego jej szczęścia, a z pomiędzy prac tylko takie, które – nie zaszkodzą rozwojowi Jej ludzkiego dostojeństwa i nie zgaszą jej anielskich przymiotów 193.
Tak kończy się wprowadzenie do wydanej w 1904 roku zbiorowej publikacji Kobieta współczesna. Autorem wstępu jest Bolesław Prus. W 1875 roku w jednej z Kronik tygodniowych wyznał zaś: „Wyrazy: d e s p o t y z m mę s ki, p rawa ko b iet , em anc ypac ja, obrzydły mi tak, że wymawiając którykolwiek z nich dostaję kaszlu” 194. Oba teksty dzieli 30 lat i odmienny kontekst społeczno-kulturowy.
Chronologicznie wcześniejszą wypowiedź pisał autor, który czytał publiczne dyskusje toczące się między szóstą i siódmą dekadą XIX wieku na łamach warszawskiej prasy pozytywistów. Drugi tekst pisał autor,
190 M. Skucha, Ładni chłopcy i szalone..., s. 106. 191 Tamże, s. 105–113.
192 P. Kuczalska-Reinschmit, Bolesław Prus, „Ster” 1912, z. 11, s. 4. 193 B. Prus, Ona, w: Kobieta współczesna..., s. 2. 194 Cyt. za: E. Pieścikowski, „Emancypantki” Bolesława Prusa, PIW, Warszawa 1970, s. 146.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
72
dla którego dyskusja nad emancypacją kobiet mogła być przestarzała, nieaktualna. Wszak w 1904 roku Polki kształciły się na uczelniach, mogły też pracować. Dwa główne postulaty emancypantek zostały społecznie zaakceptowane. Pozostała kwestia praw wyborczych kobiet. Pierwszy z tekstów niewiele mówi o samym nastawieniu kronikarza. Raczej ilustruje jego zmęczenie, może ironię. Z drugiego cytatu można wyczytać więcej. Jego autor dopuścił możliwość zmian, spełnienia życzeń szanowanej, pisanej wielką literą kobiety. Pozwolił na emancypację, jego pozwolenie jest jednak warunkowe: zmiany nie mogą zaszkodzić dostojeństwu i anielskim przymiotom pretendentki zgłaszającej prośbę.
Ów cytat brzmi jak refleksja sędziego, do którego napłynęła petycja. Ten zastanawia się, co zrobić. Wydaje wyrok, ogłasza jego warunki. Pozycje sędziego i petentki są jasne. Inaczej można oceniać samego Prusa. Opinia na temat jego stosunku do emancypacji kobiet nie będzie jednoznaczna.
Autor Lalki wielokrotnie pisał o emancypacji w ramach Kronik, kwestii kobiet poświęcił także pełnowymiarową powieść Emancypantki. W interesującym mnie kontekście jego pismom i twórczości przyjrzały się Krystyna Kłosińska 195, Magdalena Gawin 196 i Ursula Phillips 197. Gawin pisała o zgodności sądów Prusa na temat ułomnej edukacji z liberalnymi tendencjami epoki. Jednocześnie lektura jego Kronik przynosiła krytykę feminizmu. Autor „przestrzegał przed populizmem równości, który prowadził do absurdów i uruchomienia spirali społecznych roszczeń [...] wytykał feministkom absolutyzowanie czynnika płci w życiu społecznym” 198. Na kartach warszawskiej prasy nie zgadzał się z Pauliną Kuczalską-Reinschmit piszącą o pracy kobiet w rękodzielnictwie. Jego opinię atakowała z kolei Maria Dulębianka, zarzucając mu brak kompetencji i krótkowzroczność.
195 K. Kłosińska, Fantazmaty: Grabiński, Prus, Zapolska, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004. 196 M. Gawin, Równouprawnienie kobiet i ryzyko modernizacyjne według Bolesława Prusa, w: tejże, Spór o równouprawnienie kobiet... s. 185–199. 197 U. Phillips, Spiritual Equal or Existential Void? Female Emancipation in Mickiewicz and Prus, w: Women’s Voices and Feminism in Polish Cultural Memory, ed. U. Chowaniec, U. Phillips, Cambridge Scholars Publishing, Newcastle upon Tyne 2012, s. 78–99. 198 M. Gawin, Równouprawnienie kobiet..., s. 191.
Nieobecności (nie)obecnych
73
W debacie o równouprawnienie kobiet Prus nie znajdował się po żadnej ze skrajnych stron. Według Gawin nie był zwolennikiem nowoczesności ani bezrefleksyjnym tradycjonalistą: „Jego twórczość prozatorska i publicystyczna ujawnia szczerą empatię wobec losu kobiet i zjadliwą krytykę poczynań pierwszych feministek” 199. Pisarz rozłącznie traktował emancypacyjną praktykę i feministyczne idee. W ocenie badaczki Prusowi udało się wyjść z błędnego koła postulatu emancypacji. Błąd opierał się na założeniu, według którego „intelektualne równouprawnienie zależało od politycznego równouprawnienia, ale polityczne równouprawnienie było groźne bez intelektualnego równouprawnienia” 200. W ten sposób badaczka czyta Prusa jako przedstawiciela dziewiętnastowiecznej myśli liberalnej, jako sceptyka, który dostrzegał utopijne założenia społecznego i kulturowego modernizmu.
Autor Faraona wspierał dostęp kobiet do rzetelnej edukacji. W kwestii nadania im praw wyborczych był sceptyczny. Odrzucał czynnik płci. Wolał go zastąpić wiedzą, zdolnościami i wykształceniem. Te czynniki miały gwarantować grunt dla projektowanych reform praw politycznych.
Jednym z najbardziej znanych przejawów jego krytyki feministek była wspomniana powieść Emancypantki, w której zawarł karykaturalne opisy postaci Klary Howard, Eufemii i Heleny Norskiej. Należy zaznaczyć, że o Emancypantkach w kontekście emancypacji i/lub historii literatury, recepcji oraz krytyki literackiej pisali Kuczalska‑Rein schmit 201, Krzywicka 202, Markiewicz 203, Szweykowski 204, Głowiński 205, Wierzchołowska 206 oraz przywołane Kłosińska, Gawin i Phillips, a kontekst emancypacji i feministycznej krytyki literackiej różnicuje 199 Tamże, s. 197. 200 Tamże, s. 198. 201 P. Kuczalska-Reinschmit, Bolesław Prus, „Ster” 1896, z. 3. Przedruk: P. Kuczalska-Reinschmit, Nasze drogi i cele. Prace o działalności kobiecej, t. 1, Zebrała i wstępem opatrzyła A. Zawiszewska, Wydawnictwo Feminoteki, Warszawa 2012, s. 277–281; P. Kuczalska‑Reinschmit, Bolesław Prus, „Ster” 1912, z. 11, s. 1–5. 202 I. Krzywicka, Emancypantki dzisiaj, „Wiadomości Literackie” 1932, nr 1, s. 5. Przedruk: I. Krzywicka, Kontrola współczesności. Wybór międzywojennej publicystyki społecznej i literackiej z lat 1924–1939, zebrała i wstępem opatrzyła A. Zawiszewska, Wydawnictwo Feminoteki, Warszawa 2008, s. 188–195. 203 H. Markiewicz, O „Emancypantkach”, w: B. Prus, Emancypantki, PIW, Warszawa 1953. 204 Z. Szweykowski, Twórczość Bolesława Prusa, PIW, Warszawa 1972. 205 M. Głowiński, Anioł wśród fałszywych języków (O „Emancypantkach” Prusa), w: tegoż, Gry powieściowe. Szkice z teorii i historii form narracyjnych, PWN, Warszawa 1973. 206 D. Wierzchołowska, Świat kobiecy w „Emancypantkach” Bolesława Prusa, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, Zielona Góra 2001.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
74
wskazane ujęcia na omówienia bardziej i mniej przychylne sądom autora na temat kwestii kobiet.
Rozpoznania Kłosińskiej 207 wydają się biegunowe względem cytowanej opinii Gawin. Ta przeciwstawność jest wynikiem obranej metodologii. Gawin, opisując poglądy Prusa, próbowała ulokować je na mapie emancypacyjnych idei i ideologii dziewiętnastowiecznej Europy, Kłosińska czytała psychoanalitycznie, opowiadała na nowo „wedle własnego porządku i własnego «systemu» znaczeń. Jeśli się mylę, to mylę siebie. Jeśli fantazjuję, to na swój własny rachunek” 208 – pisała. Po mistrzowskich interpretacjach postaci Madzi Brzeskiej, jednej kolaborującej z Prusem, drugiej przeczącej jakiejkolwiek wspólnocie autora i badaczki, Kłosińska nazwała Emancypantki studium kobiecego samoponiżenia, a Prusowi zarzuciła mizoginię, „nieuleczalną chorobę” 209, która „objawiała się deprecjacją intelektualnych możliwości kobiet” 210. Przywołała też opinię Henryka Markiewicza, który pisał, że „[k]rzywdząca jednostronność spojrzenia Prusa na ruch emancypacyjny kobiet wynika chyba nie tylko z satyrycznego uwrażliwienia na pretensjonalność, nieszczerość i płyciznę umysłową wielu jego przedstawicielek” 211. Sama zaś stwierdziła: Pociąga go [Prusa] w kobietach „naiwność”, syci się ich samoponiżeniem, nawet głupota go podnieca, bo może ją przedstawić w karykaturze bądź grotesce. Prus gustuje w obrażaniu niskiej wartości kobiet w takim samym stopniu jak, wymieniając na chybił trafił, Freud czy Weininger. I nie trzeba w tym miejscu rozwijać znanych powszechnie stwierdzeń Freuda o nieużyteczności kobiet dla rozwoju cywilizacji czy oskarżeń Weiningera o skażenie duchowości przez „kobiecość” 212.
Ursula Phillips, omawiając Emancypantki, zwróciła uwagę nie tylko na bohaterki, bohaterów i narratora, lecz także na zabiegi literackie, jakie wykorzystał Prus, pisząc tę powieść. Najpierw zreferowała myśli 207 Należy pamiętać, że książka Kłosińskiej poprzedziła oba wydania badań Gawin – zarówno tekst opublikowany na łamach czasopisma „Kronos” w 2007 r., jak i rozdział Równouprawnienie kobiet i ryzyko modernizacyjne według Bolesława Prusa z książki Spór o równouprawnienie kobiet (1864–1919). W obu wydaniach Gawin nie odwołała się do pracy teoretyczki i historyczki literatury. 208 K. Kłosińska, Fantazmaty..., s. 82. 209 Tamże, s. 93. 210 Tamże. 211 H. Markiewicz, O „Emancypantkach..., s. XVII, cyt. za: K. Kłosińska, Fantazmaty..., s. 93. 212 K. Kłosińska, Fantazmaty..., s. 93–94.
Nieobecności (nie)obecnych
75
Gawin 213 i Kłosińskiej, następnie samodzielnie przyjrzała się figurze Madzi Brzeskiej. Skupiła się na formie powieści, która nie jest reportażem, nie odsłania osób, tylko cechy i zachowania krytykowane przez Prusa. Wśród nich znalazły się oszustwo, manipulacja, hipokryzja, pretensjonalność, zazdrość, rywalizacja i okrucieństwo 214. Zdaniem badaczki, choć powieść Prusa może być odczytywana jako „nie antyfeministyczna” 215, to jako satyra, groteska i karykatura, które feminizm wiążą z wpływami Zachodu i wymienionymi wyżej przywarami, z pewnością nie wpierała równościowego traktowania kobiet. Opinię historyczek uzupełnię słowami feministycznych działaczek z epoki Prusa.
Kazimiera Bujwidowa nazwała Prusa „wielkim przyjacielem wyzwolenia kobiety” 216, który niesłusznie został nazwany jej wrogiem. Romana Pachucka we wspomnieniach poświęciła mu cały akapit: W 1912 r. zmarł Bolesław Prus, z którym spotkałam się w czasie wakacji 1911 r. w Milanówku. Był on moim ukochanym autorem nowel i powieści wielokrotnie czytanych i interpretowanych [...]. Do oficjalnej, że się tak wyrażę, emancypacji Prus odnosił się krytycznie, ale zdawał sobie sprawę, ile krzywd wyrządzają kobiecie prawa niesprawiedliwe i przestarzałe konwenanse. Nazywał kobietę najnieszczęśliwszą istotą, słabszą i gorzej wynagradzaną, która sama dźwiga brzemię nielegalnych związków i hańbę macierzyństwa, gdy jej wspólnik chodzi z zadartą głową. Prus uznawał prawo kobiet do pracy, do wiedzy, przekonywał społeczeństwo, że rodzice winni desperować nie wtedy, gdy dziewczyna idzie do zajęcia, lecz gdy nic nie umie i nic nie robi. Szanował wiedzę i gorąco zaprzeczał, jakoby nauka prowadziła do zarozumiałości, niechlujstwa, pogardy bliźnich, że wyklucza skromność, miłosierdzie, czystość myśli i uczuć. Już w 1879 r. domagał się Prus otwarcia wyższego zakładu naukowego dla kobiet, a również takich instytucji, jak schroniska dla młodych nauczycielek, kasy pożyczkowej dla szwaczek, zreformowania biur nauczycielskich, otworzenia szkół gospodarczych. Prus był realistą, dlatego przestrzegał kobiety przed dyletantyzmem oraz przed naruszeniem sił bez pożytku na błahostki i dla cudzego egoizmu; był istotnym rzecznikiem poprawy ich doli
213 M. Gawin, Równouprawnienie kobiet i ryzyko modernizacyjne według Bolesława Prusa, „Kronos” 2007, nr 4, s. 127–138. 214 Por. U. Phillips, Spiritual Equal or Existential Void?..., s. 97–98. 215 Tamże, s. 104. 216 K. Bujwidowa, Wykształcenie kobiet, w: Głos kobiet w kwestii kobiecej, przedmowa M. Turzyma, Stowarzyszenie Pomocy Naukowej dla Polek im. J.I. Kraszewskiego, Kraków 1902, s. 20.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
76
oraz pełnego wyzwolenia. Jego wnikliwe spojrzenie jasnych, dobrych oczu zza okularów zapadło mi w duszę na całe życie. Cześć Twej pamięci, Oraczu rodzimej gleby kultury 217.
W odczuciu Pachuckiej diagnozowany przez Dulębiankę „wzrok za krótki” 218 zmienił się we „wnikliwe spojrzenie jasnych, dobrych oczu”. Obie metafory można wiązać oczywiście z retoryką tekstu polemicznego, interwencyjnego i wspomnieniowego czy pośmiertnego, pisanego ku pamięci. W tytule niniejszego fragmentu widnieją jednak słowa Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. Wydaje się, że są one najtrafniejszą klasyfikacją myśli Prusa. Kuczalska-Reinschmit pisała: „odezwy Prusa o kobietach i ich sprawach dowodzą jasno, w swoisty i odrębny sposób był on jednak rzecznikiem poprawy ich doli i wyzwolenia” 219. Nie ruch kobiet, ale poprawa ich doli, nie rzecznik, ale „jednak rzecznik”. Ilość uwagi, jaką działaczki i badaczki poświęciły i poświęcają stosunkowi Prusa do emancypacji, może dowodzić dwóch spraw. Po pierwsze, zwraca uwagę na komplikacje myśli pisarza, którego pisma w sporze o emancypację kobiet mogły pełnić funkcję języczka u wagi. Po drugie, może obrazować chęci albo potrzebę sojuszu działaczek ówczesnego ruchu kobiet z wpływowym, dziś użylibyśmy słowa: opiniotwórczym prozaikiem i publicystą.
Dopiero równoległa lektura pism publicystycznych oraz interpretacja beletrystki połączona z uwagą poświęconą recepcji Emancypantek, przy szczególnym uwzględnieniu wypowiedzi emancypantek i feministek czytających Prusa, daje pełny aspekt jego podejścia do kwestii emancypacji kobiet. Wydaje się, że pisma Kłosińskiej, Gawin i Phillips oddają wagę działań Prusa w zakresie wsparcia pracy i wykształcenia kobiet.
Boy, Kaden i inni
Badanie działań kolejnych mężczyzn, którzy wspierali emancypacyjne i feministyczne ruchy społeczne, wskazując tylko najbardziej 217 R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 261–262.
218 M. Dulębianka, Damscy kaznodzieje, „Prawda” 1894, nr 44, s. 524. 219 P. Kuczalska-Reinschmit, Bolesław Prus, „Ster” 1912, z. 11, s. 4.
Nieobecności (nie)obecnych
77
rozpoznawalnych, powinno objąć publicystykę i pisarstwo Mariana Dąbrowskiego 220, Stanisława Brzozowskiego 221, Juliusza Kadena-Bandrowskiego 222, Tadeusza Boya-Żeleńskiego 223 czy Hermana Rubinrauta 224 (po 1945 Henryka Babiniaka).
Przyglądając się wymienionym autorom, można zauważyć kilka konstytutywnych dla prezentowanych badań kwestii. Lektura Płomieni (1908), Głosów wśród nocy. Studiów nad przesileniem romantycznym kultury europejskiej (1912), pamiętnika, listów i pism publicystycznych pokazuje, jak Brzozowski odrzucał „dekadenckie fascynacje perwersją, przemocą, gwałtem. Potępia nihilizm erotyzmu. Perwersja i gwałt zostają u niego odarte z kolorytu niepokojącego piękna, okazują się doświadczeniami trywialnymi, pospolitymi, symptomami postawy nietwórczej, konsumpcyjnej, konformistycznej. Uprzedmiotowienie, perwersja i gwałt to prywatne, intymne odpowiedniki totalnego fałszu i wyzysku w życiu społecznym” 225. To nie tylko stawia go w kontrze do młodopolskiej mizoginii, lecz także zestawia tezy jego pism z postulatami ówczesnego ruchu emancypacyjnego, którego dążenia częstokroć zazębiały się z postulatami ruchu socjalistycznego. Doskonale przedstawiła to Lena Magnone w szkicu „Starannie 220 Marian Dąbrowski (1882–1925) – mąż Marii, publicysta, major oświatowy Wojska Polskiego, wolnomularz. Jest autorem Listów z Anglii, które w drugiej dekadzie XX w. publikował na łamach „Bluszczu”. We wskazanym cyklu opisywał działania angielskich sufrażetek. Choć jak większość piszących Dąbrowski także dystansował się wobec technik działań sufrażetek, wykazywał zrozumienie wobec ich walki i poparcie dla idei, o które walczyły, a same działania prezentował jako wynik rosnącej frustracji kobiet, których wcześniejsze, wieloletnie i pokojowe działania nie przynosiły zamierzonych efektów. Reporter współpracował także z „Tygodnikiem Polskim”, „Złotym Rogiem”, „Kurierem Lwowskim”. Pawlak-Hejno pisze, że jako reporter starał się zwalczać stereotypy dotyczące sufrażystek. Robił to poprzez przywoływanie statystyk czy wzbudzanie sympatii wobec rozpoznawalnych postaci angielskiego ruchu kobiet. Znaczenie miało tu wsparcie sprawy polskiej przez Pankhurst. „Mimo tych zabiegów redakcje wykorzystywały formułę zabezpieczającą przed niepożądaną interpretacją listów, stosując komentarz wyrażający dezaprobatę dla zbyt entuzjastycznych poglądów reportera” (E. Pawlak-Hejno, Bojownice czy wariatki?..., s. 219). 221 O wątkach kobiecych i feministycznych w twórczości Brzozowskiego pisały: L. Magnone, „Starannie wyedukowane dziewczęta rzucające bomby”. Feminizm i socjalizm (na marginesie „Płomieni”), w: Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011, 200–219; E. Szybowicz, Ciało, kobieta, zmiana. Brzozowski i inni, w: Brzozowski. Przewodnik..., s. 220–243; A. Wiśniewska, Upaprani w rodzinę, w: Brzozowski. Przewodnik..., s. 244–255. 222 J. Kaden-Bandrowski, Walka o nową kobietę,..., s. 91–177. O Kadenie w kontekście kwestii kobiet pisała przywoływana wcześniej Ewa Kraskowska. 223 T. Boy-Żeleński, Dziewice konstystorskie, Księgarnia Robotnicza, Warszawa 1929; T. Boy-Żeleński, Piekło kobiet, Bibljoteka Boy’a, Warszawa 1930; T. Boy-Żeleński, Jak skończyć z piekłem kobiet?, Bibljoteka Boy’a, Warszawa 1932; T. Boy-Żeleński, Nasi okupanci, Bibljoteka Boy’a, Warszawa 1932 i inne. O Boyu-Żeleńskim w kontekście emancypacji kobiet pisały przywoływane wcześniej Małgorzata Szpakowska i Marta Wysocka. 224 H. Rubinraut, Prostytutka i my, ludzie porządni, „Wiadomości Literackie” 1933, nr 7; tenże, Skuteczne i nieszkodliwe środki zapobiegawcze ciąży, Warszawa 1931; tenże, Zbudź się Żydówko! Jak ustrzec się przed niechcianą ciążą, Warszawa 1934. O Hermanie Rubinraucie pisała Sylwia Kuźma-Markowska, „Zbudź się, Żydówko!” Genderowe ujęcie tematu kontroli urodzeń wśród Żydów w międzywojennej Polsce, w: Nieme dusze? Kobiety w kulturze jidysz, red. J. Lisek, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2010, s. 465–480. 225 W. Gutowski, Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997, s. 314.
Mężczyźni o kobietach, czyli uwagi wstępne i próby uporządkowania
78
wyedukowane dziewczęta rzucające bomby”. Feminizm i socjalizm (na marginesie „Płomieni”). Równie ważne pozostaną literackie i publicystyczne wypowiedzi Juliusza Kadena-Bandrowskiego. Wiedząc, że autor był propagatorem koncepcji Nowej Kobiety, historyk literatury powinien przyjrzeć się kształtowi jego bohaterek, np. Marysi Miechowskiej z Łuku (1919), Hance Drwęskiej z Generała Barcza (1923) czy bohaterkom Czarnych skrzydeł (1925–1929), i zestawić je ze wspomnianą koncepcją, którą prezentował w cyklu odczytów wygłaszanych jesienią 1929 roku m.in. w Zamościu, Bydgoszczy, Lesznie, Łodzi i Toruniu, a później wydanych w tomie Pióro, miłość, kobieta (1931). Pisząc o Nowej Kobiecie, Kaden sytuował się w roli mężczyzny, w którego życiu kobiety odgrywały ważną rolę i który z męskiej perspektywy analizował kulturową pozycję kobiety. Warto sprawdzić, na ile wizja małżeństwa, pracy kobiet i „zmowy mężczyzn” prezentowana przez Kadena zbieżna jest z postawami międzywojennych feministek i czy różni się od wcześniejszych rozważań Piotra Chmielowskiego piszącego na temat kobiet w literaturze.
Ważnym kontekstem jest tu także recepcja przywołanych powieści oraz wspomnianego cyklu odczytów. Jak pisała Ewa Kraskowska: W listopadzie 1929 r. w Poznaniu, podczas odczytu wygłaszanego przez Kadena w Domu Ewangelickim, młodzież endecka wznosiła okrzyki „Precz z pornografią!”, „Precz z rozbijaniem rodziny!”, „Atak masonerii odeprzemy!”, „Niech żyje Polska katolicka i narodowa!”. Odśpiewano także Boże, coś Polskę. W Toruniu repertuar okrzyków poszerzył się o hasło „Precz z bolszewizmem!”. Ów zmasowany atak endecji, znajdujący wyraz także w prasowych paszkwilach antykadenowskich, doprowadził do tego, że brat pisarza, również prozaik, Jerzy Bandrowski, ogłosił w liście otwartym, iż nic go z autorem Łuku „ani życiowo, ani ideowo nie łączy” 226.
Działania emancypantów, emancypatorów i pro(-)feministów, podobnie jak kampanie emancypantek i feministek nie pozostawały bez reakcji oponentów i oponentek. Historia literatury zapamiętała kampanię wymierzoną w pisarstwo i działania Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który w latach trzydziestych XX wieku dzięki Karolowi Irzykowskiemu miał się stać naczelnym „ginekologiem, który literaturze zakłada 226 E. Kraskowska, Juliusza Kadena-Bandrowskiego walka o Nową Kobietę..., s. 157.
Nieobecności (nie)obecnych
79
pessarium” 227, ginagogiem, czy za Janem Emilem Skiwskiem „piewcą życia ułatwionego” 228. Prowadzoną w pierwszej połowie lat trzydziestych na łamach „Robotnika”, „Wiadomości Literackich” i „Pionu” dyskusję, której pokłosiem stały się powyższe krzywdzące metafory, przypomniała Joanna Krajewska w Sporze o literaturę kobiecą w Dwudziestoleciu międzywojennym 229. Wspomniane medykalizujące metafory nie były tylko wynikiem współtworzenia Poradni Świadomego Macierzyństwa czy napisania Piekła kobiet. Przypomniana kampania i jej środki były także narzędziem w dyskusji o kształcie ruchu socjalistycznego w ówczesnej Polsce.
Piekło kobiet, Jak skończyć z piekłem kobiet?, Dziewice konsystorskie Boya-Żeleńskiego, a dalej teksty Hermana Rubinrauta, który z pozycji socjalisty pisał o kwestii ciąży i urodzeń, pozostają ważnymi świadectwami i źródłami tworzonymi przez pro(-)feministów w trzeciej dekadzie XX wieku. Do dziś czekają one na uważną lekturę w kontekście badań kulturowych. Na to samo, zdaniem Ewy Kraskowskiej, zasługują „poglądy i retoryka Ignacego Fika (zwłaszcza utopijna wizja człowieka uniwersalnego, metafory pełni, harmonii, ładu) [które] byłyby warte krótkiej analizy w kontekście współczesnych mu ideologii lewicowych oraz późniejszych, także i drugofalowych, teorii i odmian dyskursu feministycznego” 230. Konstytutywny wydaje się tutaj następujący fakt – w Dwudziestoleciu międzywojennym zmieniły się akcenty działań feministycznych i prokobiecych. Po wywalczeniu praw wyborczych głównymi zagadnieniami pism/pracy feministek stały się świadoma seksualność oraz kontrola urodzin. Ówcześni pro(-)feminiści partycypowali w ich działaniach.
227 Por. „Boy przerwał ciążę literatury w Polsce i założył jej pessarium” (K. Irzykowski, Pisma rozproszone, t. 3: 1932–1935, red. A. Lam, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000, s. 80). 228 J.E. Skiwski, Życie ułatwione, „Wiadomości Literackie” 1931, nr 47. Przedruk w: tegoż, Na przełaj i inne szkice o literaturze i kulturze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999, s. 139. 229 J. Krajewska, Spór o literaturę kobiecą w Dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2014. 230 E. Kraskowska, Juliusza Kadena-Bandrowskiego walka o Nową Kobietę..., s. 157.
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
„Przegląd Naukowy” Józef Bachórz zwracał uwagę na fakt, że „[n]iezależnie od utrwalania się nazwy w odniesieniu do emancypantek związanych ze Żmichowską wystąpiła w dwudziestowiecznych badaniach literackich tendencja do ujmowania tego okresu [lat 1842–1848, czyli okresu wydawania „Przeglądu Naukowego”] w ścisłym powiązaniu z gronem mężczyzn – pisarzy i działaczy z E. Dembowskim na czele – jako jednej grupy Entuzjastek i Entuzjastów” 1. Powyższą opinię potwierdzały podręczniki do historii literatury romantyzmu. Z kolei jej źródłem stał się zarysowany przez Żmichowską Wstępny obrazek do książkowej edycji Poganki. Tam autorka sportretowała przyjacielskie koło „młodych zapaleńców” jednoczących się wokół „Przeglądu Naukowego” i samej pisarki. Niewątpliwie, nawet jeśli Dembowski grał w towarzystwie Entuzjastek i Entuzjastów pierwsze skrzypce, robił to krótko. Tylko do 1843 roku, 1 J. Bachórz, Entuzjastki i Entuzjaści, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002, s. 231.
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
82
kiedy pod groźbą aresztu musiał uciekać z Warszawy 2. Wówczas, bezsprzecznie, towarzystwo młodych postępowców i demokratów gromadziło się wokół Narcyzy Żmichowskiej.
Krótka charakterystyka programu grupy obejmuje organizację sojuszu narodowego ponad klasą społeczną i płcią. Współpraca z ludem miała obejmować wzbudzenie jego narodowej świadomości. Podobnie można określić dążenie do zmiany pozycji kobiet. Entuzjastki i Entuzjaści sprzeciwiali się dotychczasowym przeświadczeniom, które społecznie i kulturowo upośledzały kobietę, czyniąc z niej ładną, miłą i oddaloną od problemów społecznych i narodowych ozdobę salonu. Powyższe założenia poświadczają tezy zawarte w polemikach publikowanych na łamach „Przeglądu Naukowego. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęconego” 3.
W 1842 roku w zakres pierwszego numeru „Przeglądu Naukowego” został włączony tekst Uwagi o wychowaniu, ze szczególnym względem na kobiety. Redakcja nie wskazała jego autorstwa. Główna teza objęła przekonanie, że kobieta „z przyrody swej” 4 przeznaczona jest do pożycia rodzinnego opartego na miłości. Owa miłość powinna się łączyć z mądrością i potęgą. Odpowiedź na pytanie: „czy duch w kobiecie w ogólności ma zaród miłości, potęgi i mądrości?” – była twierdząca, toteż na każdym z etapów wychowania – córki, żony i matki, należy dbać o rozwój ducha kobiety: 2 Edward Dembowski (1882–1846) – emisariusz, filozof, publicysta. Kształcił się w domu, był jednym z bogatszych właścicieli ziemskich, odziedziczył kapitał matki i dziadka. Ożenił się z Anielą Chłędowską. Należał do literackiego grona Entuzjastów i Entuzjastek. W 1842 r. własnym kosztem założył „Przegląd Naukowy. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęcony”, który współredagował z Hipolitem Skimborowiczem. Na jego łamach publikował artykuły z dziedziny sztuki, filozofii, przyrody, przekłady poezji. Był zwolennikiem teorii Hegla. Należał do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego tajnego Związku Narodu Polskiego. Związek w 1844 r. miał wywołać trójzaborowe powstanie. Dembowski był odpowiedzialny za rozpoczęcie powstania w Poznaniu. Po wykryciu spisku Dembowskiemu udało się ujść do Poznania. Tam publikował w „Dzienniku Domowym”, „Tygodniku Literackim” oraz wydał Piśmiennictwo polskie w zarysie, w którym dorobek autorów oceniał pod kątem spełnienia idei demokratycznych. W 1844 r. wydalony z Poznania za propagowanie idei komunistycznych, udał się do Galicji i poświęcił się działalności spiskowej, agitował chłopów i terroryzował właścicieli ziemskich nieprzekonanych do idei ogólnozaborowego powstania oraz idei uwłaszczenia i zniesienia pańszczyzny. 27 lutego 1846 r. zorganizował procesję, by przekonać chłopów do współpracy z powstańczymi emisariuszami. Raniony bagnetem, zginał na krakowskim Rynku Podgórskim. Por. M. Stecka, Dembowski Edward [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1940, s. 85–161. Bachórz pisał z kolei, że Dembowski „zaświadczył swą wierność ideałom śmiercią od kul austriackich podczas rewolucji krakowskiej” (tegoż, Entuzjastki i Entuzjaści..., s. 232). 3 O tychże pisał Jan Hulewicz w Sprawie wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX. Por. tegoż, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 81–83. Ten fragment moich badań przypomina i poszerza opis Hulewicza, zwracając uwagę na rozdzielne traktowanie biologii i wychowania/socjalizacji. 4 [autorstwo nieoznaczone], Uwagi o wychowaniu, ze szczególnym względem na kobiety, „Przegląd Naukowy” 1842, nr 9, s. 363.
Redaktor Dembowski
83
Słabość i próżność, wady zwykłe płci kobiecej, nie wynikają z przyrody. Owszem są jej wprost przeciwne. Kobieta bowiem, z przyrody swej jest pełną uczucia i miłości prawdziwej, a miłość nie zna słabości i próżności, lecz jeżli od młodu, gnębiąc samoistność kobiety, zmuszając jej szlachetną i niewinną duszę w tór spowszedniały, zwyczai, które częstokroć są bezmyślnemi niestety; jeżli, mówię, zabijemy w niej dzielność ducha zamiast rozwinąć, wydoskonalić ją, nie dziwmy się, że z cnotliwej, silnej w duchu, słabą, próżną, zalotną, nawet podłą mieć będziem, boć uszczkniona róża, nie wonną, lecz odrażającą wkrótce się staje, i zwiędła nie zachwyca nas, lecz razi 5.
Wskazane wady, najczęściej łączone z kobiecością, w tym wypadku nie mają nic wspólnego z czymś, co zostało określone jako duch kobiety. Źródłem defektów i felerów miało być wychowanie, które przykrawa ducha córek, a następnie żon i matek. W ten sposób był tłamszony ich potencjał ulokowany w esencjalnie pojmowanej miłości i mądrości predestynujących kobiety do odpowiedzialnego pełnienia wyżej wskazanych ról. Przytoczone Uwagi o wychowaniu... odzwierciedlają konstytutywny wówczas kontrakt płci. Istotne staje się jednak założenie, według którego źródłem wad i słabości wytykanych kobietom była ich socjalizacja.
Redaktor Dembowski Rok później kwestią wychowania zajął się Edward Dembowski. Na łamach omawianego czasopisma ukazały się dwie części tekstu Rzut o wychowaniu osób pojedynczych i ludów według Filozofii stanowiska Twórczości, czyli samorodnej polskiej 6. Dembowski zrównał w nim wychowanie dziewcząt i chłopców, a samo wychowanie podniósł do rangi wiedzy, nauki. Pisał o sztuce wychowania. Zachęcał rodziców, by przed posłaniem dzieci do szkół zajmowali się nimi samodzielnie: „Pozwólmyż dziecku zabawek, niechaj się ślizga, niech po drzewach łazi, konno jeździ, bez względu na płeć; zakazywanie takich zabaw oburza dziecię, uczy je obłudy i nieufności” 7. Dalej nakłaniał ich do prowadzenia dzieci siłą rozumowania, siłą uczucia, odradzał „straszenie, 5 Tamże, s. 365.
6 E. Dembowski, Rzut o wychowaniu osób pojedynczych i ludów według Filozofii stanowiska Twórczości, czyli samorodnej polskiej, „Przegląd Naukowy” 1843, nr 6, s. 209–219 oraz 1844, nr 10, s. 281–289. 7 Tamże, 1843, nr 6, s. 213–214.
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
84
łajanie i batóg” jako niegodne rodziców narzędzie, które może stworzyć „zbrodniarza z dziecka” 8. Dzisiejsza lektura tekstu Dembowskiego przywodzi na myśl tezy emancypacyjnego, równościowego i otwartego wychowania oraz edukacji, która nastawiona jest na prezentowanie efektów pracy i samodzielne myślenie dziecka. Nawet forma tekstu zaskakuje zwrotami do obojga rodziców. Dembowski nie delegował całego wychowania jednemu z rodziców, matce. Pisał także o tym, że dzieciom należy dostarczać opowieści o czynach „prawdziwie wielkich i bohaterskich, wielkich mężów, kobiet” 9. W tym względzie także wskazał obie płcie. Dalej nie scharakteryzował wielkich czynów, toteż nie można jednoznacznie uznać, że ich wykaz przekroczyłby wszystkie różnice wynikające z kontraktu płci, zrównując możliwości kobiet i mężczyzn. Wagi nabiera jednak fakt, że historie o wielkich czynach mają opiewać zarówno bohaterów, jak i bohaterki. Pierwsza część Rzutu o wychowaniu... kończy się uwagami na temat edukacji instytucjonalnej. Dembowski nad edukację domową przedkładał nauczanie w szkole. Uważał, że jest bardziej wszechstronne, ponieważ uczeń ma więcej przestrzeni na samodzielny rozwój w grupie innych uczniów. Ostatni akapit należy zacytować w całości: Wychowanie dalsze i ostateczne zajmować powinno, umiejętności filozoficzne i estetyczne, oraz umiejętność którą za swój fach, kształcący się chce poczytać. – W tem ogólnem zdaniu zawiera się mniemanie, jakie ukształcenie przystoi kobiecie? Ileż to o tem było rozpraw! Ileż zżymań się na żądanie, aby i kobieta wiedziała, co to cykloidy, a znała własności kwasu saletrowego; a cóż dopiero gdy szło o Filozofiję!, rozumiano że kobieta nie powinna czuć; a tę która po łacinie by umiała; potępiono zawczasu jako pedantkę. Zarzut, z którym tryumfują zwykle przeciwnicy oświaty kobiet jest, że kobieta wyuczywszy się, nie ma czasu poświęcać się przedmiotom umysłowym. Muzykę, malarstwo nawet osądzono za zbyteczne zręczności dla kobiety!; szkoda tych co tak myślą. Kobieta równe ma prawo do odbycia wychowania się przygotowawczego jak mężczyzna, różnicy w naukach być nie może i nie powinno; w kształceniu się dalszem, podobnie jak mężczyzna trzy wielkie konary umiejętności, filozoficznych, estetycznych i fachowych; ale fach który kobieta właściwie obrać sobie ma, jest nauka, jak prowadzić i wychowywać dzieci; to jest największe zatrudnienie kobiety, to jest jej przeznaczeniem, olbrzymiem posłannictwem, do którego potrzeba wielkiego zasobu ukształcenia w filozoficznych,
8 Tamże, s. 215. 9 Tamże.
Redaktor Skimborowicz
85
estetycznych, filologicznych i nauk przyrodniczych umiejętnościach; do którego nie można dość obznajmić się i wgłębić, w poeziję, malarstwo, rzeźbiarstwo, budownictwo, słowem w umnictwo 10.
Dla Dembowskiego równość w wychowaniu oraz wykształceniu kobiet i mężczyzn nie zaprzeczała predestynacyjnemu ujęciu jednych i drugich. W drugiej części omawianego tekstu powyższe tezy uzupełnił uwagą dotyczącą nauki fachu przynoszącego dochód oraz wskazaniem na temat nauki tej dziedziny umysłowej, która nie przysporzy dochodu materialnego, a do której uczeń ma pociąg. Zalecenia zakończył wykrzyknieniem: W dziedzinie umysłowej, ku której czuję najwięcej zdolności, ku której mam skłonności, powinienem się kształcić niezależnie od umiejętności, którą będę uprawiał, dla zarobienia na utrzymanie, toż samo i o kobietach rozumieć należy, które oprócz nauk ogólnych, oprócz umiejętności filologicznych i estetycznych, oraz nauki swego powołania – nauki prowadzenia dzieci, – ten konar umysłowy niechaj uprawiają, który umiłują! 11
Redaktor Skimborowicz W 1847 roku na łamach „Przeglądu Naukowego” redagowanego już tylko przez Hipolita Skimborowicza 12 ukazał się tekst Bronisławy Julii 10 Tamże, s. 219.
11 Tamże, 1844, nr 10, s. 287. Jedyna różnica w edukacji kobiety i mężczyzny, którą wskazał Dembowski, obejmowała zakres nauk filologicznych, innych dla kobiet, innych dla mężczyzn. W tekście Dembowskiego nie znajdziemy jednak motywacji wskazanego rozróżnienia.
12 Hipolit Skimborowicz (1815–1880) – dziennikarz, redaktor, kolekcjoner, bibliograf, bibliotekarz, wydawca. Studiował w wileńskiej Akademii Medyko-Chirurgicznej oraz w wileńskiej Akademii Duchownej. W 1839 r. osiadł w Warszawie i podjął pracę dziennikarską. „Miał do niej wyjątkowo dobre dyspozycje – dużą energię, pomysłowość, ruchliwość i przedsiębiorczość. Łatwo nawiązywał kontakty i przyjaźnie z pisarzami” (s. 159). W 1839 r. przejął kierownictwo „Gazety Porannej”, w 1841 r. zmienił nazwę pisma na „Czas”. Jako redaktor chętnie drukował młodych, nieznanych jeszcze autorów. Był współzałożycielem i redaktorem „Przeglądu Naukowego. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęconego”. Prowadził je w duchu umiarkowanie liberalnym jako przeciwwagę dla „Biblioteki Warszawskiej”. Przez żonę Annę z Sokołowskich pozostawał w bliskich związkach z kręgiem Entuzjastek skupionych wokół Narcyzy Żmichowskiej. W 1846 r. na łamach „Przeglądu” drukował w odcinkach jej Pogankę. Sam stał się pierwowzorem Teofila – postaci ze Wstępnego obrazka do Poganki. W 1846 r. Skimborowicz został zatrzymany jako podejrzany o kontakty polityczne ze spiskowcami przygotowującymi powstanie w Królestwie Polskim. Do 1848 r. przebywał pod ścisłym dozorem policyjnym, wówczas został ponownie aresztowany za „«szkodliwy sposób myślenia», kontakty ze spiskowcami [...] oraz za tolerowanie «szkodliwej działalności» żony” (s. 160). Po odbyciu kary więzienia wraz z żoną został przesiedlony do Kijowa, gdzie obowiązywał go zakaz zajmowania się literaturą. Do Warszawy oboje wrócili w 1852 r. Od tego czasu Skimborowicz nie angażował się politycznie, kontynuował prace biograficzne i bibliograficzne, których wynikiem miał być słownik pisarzy i artystów polskich XIX w., oraz redagował popularnonaukowe czasopisma. W 1863 r. został bibliotekarzem warszawskiej Szkoły Głównej, a w 1873 r. rozpoczął nauczanie historii, języka i literatury polskiej w jednym z warszawskich gimnazjów. Jest autorem drukowanej na łamach „Bluszczu” serii Polki autorki i artystki (1879–1880) oraz wspomnienia Gabryella i Entuzjastki (pseudonim Sfinx, 1880). Por. R. Skręt, Skimborowicz Hipolit [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 37, red. H. Markiewicz i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1997–1998, s. 159–161.
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
86
Janiszewskiej Emancypacya kobiet i postęp. Jego publikacją redakcja otworzyła dyskusję na temat emancypacji kobiet. Autorka wskazanego tekstu nie krytykowała emancypacji en bloc, raczej ironicznie denuncjowała te, które na emancypantki pozowały.
Szydercze passusy na temat rehabilitacji kobiet, przywrócenia im czci, duszy i pozycji kończy uwaga, według której pozycja kobiet jest znacznie lepsza niż kiedyś, ponieważ nie zagraża im już przemoc ze strony mężów – „korka nawet u trzewików nie odstrzeli podchmielony małżonek, jak się to naszym prababkom zdarzało” 13.
W opisywanym tekście ironia przeplata się z powagą. W innym miejscu Janiszewska przytoczyła wiele historycznych postaci kobiecych, wspomniała m.in. Joannę d’Arc, Delfinę Stäel, panią Sommerville i inne, czym chciała udowodnić, że „kobieta umysłem równa się mężczyźnie – i że nikt jej władzy myślenia wziąć za złe nie może” 14. Wobec tego usamowolnienie, jakie obserwowała autorka, stawało się problematyczne, ponieważ „nie umacnia [kobiet] bynajmniej, nie podnosi ich ducha – owszem, zniża je, bo równa z mężczyznami, a – (niech nam tego za złe nikt nie bierze) – mężczyźni pod wiela względami niżej od kobiet stoją” 15. Ułuda to główny problem, który ilustruje tekst Janiszewskiej:
Niejedna z pokornych służek pana i małżonka swojego, co w domu szelągiem rozrządzić nie może, ani z najmniejszym wystąpić zdaniem; na wyraźny rozkaz swego władcy, pali cygaro, bo to moda – i mniema może, iż jest emancypowana! 16
Cytowany tekst był i jest problematyczny. Autorka splotła w nim tezy zaczerpnięte z pism zwolenniczek i zwolenników emancypacji z tymi, które mogła wyczytać w pismach krytyków tzw. kwestii kobiet. Te drugie wykorzystała w innym celu. Nie walczyła z emancypacją, lecz z ułudą na jej temat.
Walcząc z przeświadczeniami na temat postępu społecznego i kulturowego, sięgnęła po ironię. 13 B.J. Janiszewska, Emancypacya kobiet i postęp, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 21, s. 631. 14 Tamże, s. 632. 15 Tamże, s. 631. 16 Tamże, s. 633.
Redaktor Skimborowicz
87
W wydaniu Janiszewskiej wrogiem emancypacji stali się zarówno mężczyźni, „którzy pozwalają kobiecie być uczoną, utalentowaną, wyemancypowaną – byle nie względem ich władzy” 17, jak i kobiety, które zamiast się emancypować, podążają za modą, powtarzają gesty: I oto widomy znak emancypacyi, berło usamowolnienia kobiet – cygaro – zjawiło się w ustach niewieścich, a niepotrzebna poufałość, która szacunku nienakaże i przyjaźni nie wzbudzi; do przyjaźni albowiem trzeba więcej przymiotów, nad dar palenia tytuniu i umiejętności jazdy konnej – niepotrzebna więc poufałość powstała między kobietą i mężczyzną. A ród niewieści nabiera przywyknień niepotrzebnych niewłaściwych, podczas gdy płeć męzka dawnym idzie torem – mężczyźni się nie wznieśli, niewiasty spadają...
Cygaro w ustach kobiety i jazda konna to obok krótkich włosów i męskiego zegarka zestaw stereotypowych atrybutów, którymi krytycy usamowolnienia kobiet obdarzali emancypantki. Te same znaki w tekście Janiszewskiej mają denuncjować powierzchowną, naskórkową zmianę dyktowaną przez modę, nie przez chęć rozwoju. Wymienione przez nią pisarki, filozofki, naukowczynie podnosiły pozycję kobiet. Tymczasem postęp oparty na ironicznie uchwyconych przez nią praktykach uwłasnowolnienia wiązał się z upadkiem, nie z awansem kobiet. Wskazane przez nią przykłady zaświadczają, że kobietom nie można niczego odmówić. W tym sensie założenia autorki są emancypacyjne i podmiotowe. A stwierdzenie: „szczerze wyznajemy, iż nam nie wiadome pożytki emancypacyi” 18, nie jest krytyką usamowolnienia, lecz krytyką jego chybionych praktyk. Problemem była źle pojęta emancypacja. Przy czym, jak notowałem, krytyka tej ostatniej zbieżna była ze stereotypami, jakie na temat emancypacji rozpowszechniali jej przeciwnicy. Być może z tej przyczyny pod tekstem Janiszewskiej znalazła się uwaga od wydawcy: Redakcya bez najmniejszej zmiany umieszcza ten artykuł, w którym tyle widzi dobrych chęci młodej autorki, i tyle zapału do powstania przeciwko źle pojętej emancypacji kobiet. Wyraźny bowiem sarkazm, jaki się w całem przebija piśmie Panny Bronisławy, oczywiście dowodzi, do jak wysokiego stopnia się oburza czyste jej serce na to, iż tak profanują wyraz Emancypacya, i że do tego stopnia skrzywiają pojęcie usamowolnienia kobiet i świętego miana postępu. Jeśli się ze zbytku pośpiechu lub wrzenia uczuć wśliznęło jakie dwuznaczne
17 Tamże, s. 637. 18 Tamże.
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
88
wyrażenie, to sądzimy, iż z tego powodu zjawi się może i drugie pióro niewieście, co tak ważny przedmiot zgłębić zechce. Pismo nasze rzuca wyzwanie – i przyjmie wszelką polemikę 19.
Powyższa nota, prawdopodobnie wbrew zamiarom jej nadawcy, sprawia wrażenie ironicznego komentarza. Redakcja, tłumacząc Janiszewską, akcentowała jej sarkazm. Zapewniła, że młoda i zapalona autorka chciała dobrze. Jak gdyby w obawie przed niezrozumieniem intencji autorki i samego wydawcy drukującego jej tekst na łamach „Przeglądu Naukowego” redakcja odebrała podmiotowość Bronisławie. Z dalszej lektury tego samego tomu można wnieść, że ów komentarz stanowił tylko łącznik do gotowej odpowiedzi ujętej w tekście Słów parę na artykuł o emancypacyi kobiet 20. Teza repliki była prosta – usamowolnienie kobiet jest potrzebne.
W kolejnym numerze redakcja zamieściła tekst Delfiny (jak podał Hulewicz: Teresy z Karskich Kossakowskiej) Odpowiedź na wezwanie redakcji. Rzecz o emancypacyi 21. Autorka, nawiązując do Janiszewskiej, najpierw opisała złe rozumienie emancypacji, które opierało się na procesie kopiowania – „przedrzeźniania” wzorów znad Sekwany i nadawania sobie przydomków dzikich zwierząt – lwic. Dalej przedstawiła prawdziwy cel usamowolnienia, czyli „uznanie siebie, rozwijanie, kształcenie swej indywidualności na drodze rozumu, dla osiągnięcia wielkich moralnych celów” 22. Odpowiedź na pytanie o granice emancypacji, o równość z mężczyzną, o prawa natury i o przyszłość kobiety i mężczyzny każdy nosi we własnym „sumieniu i zdrowem pojęciu” 23. To enigmatyczne zakończenie było próbą pogodzenia pozytywnie definiowanej przez autorkę „wiary w indywidualne wysilenia” 24, w przyszłość i postęp oraz opinii tych, którzy krytykowali dążenia kobiet do samodzielności i indywidualności, przezywając je emancypantkami czy wyszydzając kobiecą współpracę. W ostatnim przypadku kobieta mogła zyskać miano gorsze od kobiety emancypowanej, „przekleństwo [...] imię komunistki!” 25. 19 Tamże.
20 „Przegląd Naukowy” 1847, nr 27, s. 848–850.
21 Delfina, Odpowiedź na wezwanie redakcji. Rzecz o emancypacyi, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 28, s. 888–892. 22 Tamże, s. 892. 23 Tamże. 24 Tamże. 25 Tamże, s. 890.
Redaktor Skimborowicz
W tym samym roku redakcja opublikowała anonimowy tekst Uwagi nad emancypacyą kobiet 26. Podstawą uwag zawartych w tym szkicu było założenie różnicujące kobietę i mężczyznę. Ich drogi były różne, ale równoległe. Oboje napotykali na swej drodze trudności, ich zadaniem było nie upaść: „Uznawszy inszość ich zawodu, nie przypuszczajmy z żadnej strony niższości, bo z poniżeniem moralnem jednej widzimy zawsze złączony upadek drugiej, bo oboje w zespoleniu wzajemnym tylko stają się twórcami przyszłości” 27. Wspólna droga wymagała „wzajemnego przyznania praw i godności człowieka, tak jednej, jak i drugiej połowie ludzkości, w zupełnej równości” 28. Wyzwolenie kobiet było zgodne z przyznaniem kobietom praw ludzkości. Problematyczne stały się prawo, opinia i obyczaj, które krępowały ducha i wolę kobiet. Sporny był także model wychowania, który wyrabiał w kobiecie „bierność, słabość, niedołęztwo” 29. Rozwiązaniem nie był jednak bunt kobiet, tylko ich dążenia, by udowodnić światu, że są dostatecznie przygotowane i uzdolnione do tego, by uznać je za istoty samodzielne, powołane do tego, by „tworzyć pierwszą opinię męża”, by być „drugim równoznacznym naczelnikiem rodziny” 30. Droga do emancypacji wiodła poprzez wypełnienie trzech warunków: przez poznanie siebie, udoskonalenie oraz uzgodnienie władz danych. Kobieta-człowiek musiała być oświecona: Ta konieczność [...] otwiera jej zawód nauk i wiadomości nie pobieżnie i niedokładnie, dorywczo tylko chwytanych, nie z dziełek dla kobiet wydanych, najzgubniej umysł ich w ciągłej utrzymujących niedojrzałości; lecz z dzieł dla ludzkości pisanych, czerstwo i zdrowo pojętych. Im więcej bowiem w kobiecie przeważa z jej natury uczucie, tem silniej zbroić jej umysł potrzeba zdrowym pokarmem nauki, ażeby nim zasilany uchronił się czczości i chorobliwych tylko marzeń wyobraźni 31.
Powyższy cytat odsłania drugie źródło niedoskonałości ducha, umysłu i charakteru kobiety. Okazuje się, że jej społeczną pozycję wyznacza nie tylko uczuciowa natura, lecz także opinia i wychowanie, które nakładają na nią wymóg bierności. Oświecona kobieta będzie 26 [autorstwo nieoznaczone], Uwagi nad emancypacyą kobiet, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 33–34, s. 1032–1040. 27 Tamże, s. 1034–1035. 28 Tamże, s. 1035. 29 Tamże, s. 1038. 30 Tamże, s. 1039. 31 Tamże, s. 1036.
89
Entuzjastki i Entuzjaści, czyli początki współpracy Polek i Polaków działających na rzecz tzw. kwestii kobiet
90
towarzyszką męża. Jej lica będą rumienić wrażenia umysłowe, nie instynktowne, bezmyślne uczucia.
Opisywaną dyskusję dopełnił tekst Franciszka Kandyda Nowakowskiego Słówko o emancypacyi kobiet 32. Autor uznał, że emancypacja ma ścisły związek z postępem i rozwojem całej ludzkości oraz że powstała z „czystości serca” 33. Bardziej namacalnym powodem powstania myśli emancypacyjnej było niestosowne i niepraktyczne wychowanie oraz wykształcenie kobiet, które odsuwało je od życia. Nowakowski zdefiniował szlachetną emancypację kobiet, którą opisał jako żądanie uczucia, wychowania i wykształcenia „takiego, jakie kobietę uzdolnić może do wypełnienia swych obowiązków – do połączenia strony estetycznej z uczuciem i rozumem” 34. Używając liczby mnogiej, deklarował, że tak przedstawionej emancypacji dziwić się nie będzie. W przeciwieństwie do sytuacji, kiedy „żądania emancypacyi kobiet połączy się z żądaniami naturze kobiet przeciwnemi – iż kobiety stanęły na stanowisku sobie obcem” 35. Obcym stanowiskiem była wiara w sądy, które miały sprawiać, że kobiety pozbywały się „wszelkiej uroczej kobiecości” 36. Chybionym przejawem emancypacji było żądanie zmian w podstawach małżeństwa, czyli zagwarantowanie kobietom możliwości podejmowania decyzji w kwestii rozstania z mężem oraz możliwości dysponowania własnymi środkami. Nowakowski zakładał, że emancypacja nie powinna odmieniać prawnych i społecznych reguł, tylko wpłynąć na zachowanie mężów, którzy z egoistycznych pobudek nadużywali własnej pozycji i ograniczali kobiety: „Myśl emancypacyi kobiet, wywrze pod tym względem zbawienny wpływ na mężczyzn, zmieni ich sposób myślenia i stworzy jedność małżonków, bo wywoła, czy chcąc czy nie chcąc, to, iż miłość rzeczywista stanie się zasadą, według której wszelkie swe stosunki urządzać będą” 37. Powierzchowne sądy zaowocowały także kopiowaniem męskiej swobody, paleniem cygar i fajek, a nawet żądaniem dostępu do hazardowych gier w karty, jakie wysuwały „chorobliwe głowy i chorobliwe serca” 38. 32 F.K. Nowakowski, Słówko o emancypacyi kobiet, „Przegląd Naukowy”, 1848, nr 8, s. 219–223; nr 9, s. 224–231. 33 Tamże, nr 8, s. 220. 34 Tamże, s. 222. 35 Tamże. 36 Tamże. 37 Tamże, nr 9, s. 227–228. 38 Tamże, s. 230.
Redaktor Skimborowicz
91
„Z jednej strony kobiety przeszły w żądaniu swojem miarę, tak z drugiej strony wyznać należy, że często samolubstwo mężczyzn było przyczyną owego wygórowania” 39 – wyrokował autor. Wskazane błędy nakazał naprawić, a wygórowanych żądań zaniechać. Postęp opisywany jako „podniesienie ludzkości do wyższego stopnia” miał zapewnić „wyższe i porządne wychowanie kobiet” 40, które sprawi, że oparciem dla ludzkości stanie się czysta idea moralności. Jan Hulewicz napisał, że „Przegląd Naukowy” przez skupienie wokół siebie grona Entuzjastek otworzył nowy etap w dziejach walki o wykształcenie kobiet. Co więcej, jeszcze przed opisaną polemiką na łamach czasopisma wybrzmiał głos Dembowskiego, który postulował równe wykształcenie dla obu płci. W następnych latach, poza streszczoną powyżej dyskusją, za sprawą Skimborowicza na łamach czasopisma pojawiały się także omówienia publikacji na temat kobiet i tzw. kwestii kobiet 41. W dyskusji udział wzięły zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Redakcja „Przeglądu Naukowego” wszystkich zachęcała do wypowiedzi na temat postępu i emancypacji. Dzięki działaniom Skimborowicza zyskaliśmy kilka odsłon emancypacji, kilka głosów krytycznych, w których odbijają się wczesne sądy na temat wykształcenia, pozycji oraz przeznaczenia kobiet. Na tle tekstu Dembowskiego większość późniejszych wypowiedzi wydaje się zachowawcza. Ich autorki i autorzy poparli idee edukacji kobiet, większość z nich robiła to jednak warunkowo. Ukazywali przejaskrawienia, błędne dążenia i fałszywe kwalifikacje działań kobiet, które pragnęły usamowolnienia. Nikt z dyskutantów nie podważył jednak idei samodoskonalenia, samorozwoju. Inaczej postrzegali cele i pola aktywności kobiet.
Działania Dembowskiego i Skimborowicza współpracujących z Narcyzą Żmichowską, Entuzjastkami i Entuzjastami 42 można określić jako pierwszy wyraźny sojusz kobiet i mężczyzn występujących przeciw przymusom tradycyjnej obyczajowości, postulujących równy dostęp kobiet i mężczyzn do nauki. 39 Tamże, s. 229.
40 Tamże, s. 231. 41 Por. Kobieta, miłość i małżeństwo pod względem moralnym, fizycznym i dyetetyczno-lekarskim, „Przegląd Naukowy” 1845, s. 42–47; O kobietach przez Marcyannę z N.J.S.M...ą, „Przegląd Naukowy” 1846, s. 24–28 i 72–77. 42 Por. Sfinx [H. Skimborowicz], Gabryella i Entuzjastki, „Bluszcz” 1880, nr 10, s. 73–74; nr 11, s. 81–82; nr 12, s. 89– 90; nr 13, s. 97–98; nr 14, s. 106–108; nr 15, s. 113–114; nr 16, s. 121–122; nr 18, s. 137–138; nr 19, s. 145–146; nr 21, s. 163–164; nr 27, s. 209–210; nr 28, s. 217–219; nr 29, s. 227–228; nr 30, s. 233–234; nr 32, s. 249–251. Cykl nie został ukończony, przerwała go śmierć autora. W numerze 31 „Bluszczu” z 1880 r. znajduje się napisane przez Stanisława Krzemińskiego pośmiertne wspomnienie Skimborowicza (s. 242–242).
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
Nazwisko Piotra Chmielowskiego 1 najczęściej łączone jest z historią literatury polskiej lub krytyką literacką. O jego krytycznoliterackich dokonaniach pisali m.in. Henryk Markiewicz 2, Ewa Paczoska 3 i Adam
1 Piotr Chmielowski (1848–1904) – krytyk literacki i historyk literatury, nauczyciel prywatny w Warszawie i profesor uniwersytetu we Lwowie. W 1874 r. uzyskał stopień doktora filozofii na Uniwersytecie w Lipsku. W 1882 r. nie przyjął nominacji na docenta Uniwersytetu Warszawskiego. Powodem odmowy był nakaz wykładania historii literatury polskiej po rosyjsku. Jako nauczyciel prywatny wykładał w szkole męskiej Jana Pankiewicza oraz na wielu pensjach żeńskich i w ramach tajnych kompletów domowych. Redaktor „Ateneum”, publikował m.in. w „Przeglądzie Tygodniowym”, „Niwie”, „Kłosach”. Pierwsza wydana praca Chmielowskiego to Geneza fantazji, szkic psychologiczny (1873), następnie ukazała się popularna wówczas praca Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (1873, 1881, 1886, 1895), dalej Zarys literatury lat szesnastu, Autorki polskie wieku XIX (1885) oraz inne prace monograficzne dotyczące polskiej literatury (Mickiewicz, Hoffmanowa, Żmichowska, Kraszewski), krytyki literackiej i metodyki historii literatury polskiej. Według autora hasła osobowego w Polskim Słowniku Biograficznym Chmielowski unikał współpracy z czasopismami klerykalnymi, konserwatywnymi oraz tymi określanymi jako ugodowe wobec ówczesnej władzy. „Chmielowski był wyznawcą metody Taine’a i bronił jej zawsze [...] w charakterystykach autorów i analizie dzieł uwzględniał pilnie te trzy czynniki, od których Taine uzależniał rodzaj indywidualności pisarskiej: po pierwsze «moc wewnętrzną» – rasę, tj. usposobienie wrodzone, po drugie «ciśnienie z zewnątrz», tj. środowisko [...], po trzecie «chyżość nabytą», tj. chwilę dziejową [...] stąd życie, charakter i twórczość autorów ukazują się na szerokim tle stosunków politycznych, społecznych, literackich i w ogóle kulturalnych” (s. 343). Najważniejszym kryterium oceny dzieł była dla Chmielowskiego użyteczność społeczna, nie artyzm. Por. I. Chrzanowski, Chmielowski Piotr [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 3, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1937, s. 342–344. 2 H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki, w: P. Chmielowski, Pisma krytycznoliterackie, oprac. H. Markiewicz, PIW, Warszawa 1961. 3 E. Paczoska, Krytyka literacka pozytywistów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1988. O funkcji krytyka Paczoska pisała następująco: „W latach siedemdziesiątych krytyk pełnić więc miał podstawową funkcję «przewodnika» czy «opiekuna», zaangażowanego emocjonalnie w sprawę, którą «młodzi» określali jako «postęp cywilizacyjny ludzkości». Druga funkcja przyjęta przez krytykę – «uczonego systematyka» – była wobec pierwszej wyraźnie upodrzędniona. Każdemu tekstowi o literaturze Chmielowskiego czy Świętochowskiego z tego okresu
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
94
Makowski 4, o historycznoliterackich osiągnięciach Henryk Markiewicz 5, a jego biografię kreślili Tadeusz Pini 6 i Ignacy Chrzanowski 7.
W pośmiertnym szkicu biograficznym, z którego dochód miał pokryć budowę pomnika Chmielowskiego, Pini przedstawiał autora Literatury polskiej ostatnich lat dwudziestu jako skrupulatnego czytelnika, który nie odchodzi od biurka, całkowicie poświęca się pracy „z wyjątkiem kilkuminutowej przerwy na skromny posiłek popołudniowy i wieczorny, cały czas do późna w nocy przepędzał z książką w ręku, z nią niemal zasypiał, a obudziwszy się, chwytał znów za nią” 8. Nie bez przyczyny przytaczam passus cytowany wcześniej przez Markiewicza. To właśnie odwołania do pracowitości, sumienności oraz ogromnej wiedzy literackiej mają charakteryzować postawę Chmielowskiego jako badacza. Nie da się jednak ukryć, że Markiewicz, a wcześniej Artur Gruszecki (1886), uznanie dla wysiłków badacza łączył z nutą pobłażliwości dla jego pracy krytycznoliterackiej. W podsumowaniu swojego szkicu Markiewicz napisał: Chmielowski nie był wielkim krytykiem [...]. Był wielkim poprzez niewiarygodną pracowitość, rozległość zainteresowań, ilościowe rozmiary swego dorobku [...]. Był wielkim przez rzetelność swego wysiłku intelektualnego, o którym pięknie, choć z przesadą, napisał Brzozowski: „Starał on się zrozumieć jak najwięcej, aby jak najwięcej dokonać. Nie oszczędzał sobie ani jednej kropli potu, ani jednej godziny mozołu. Pracował, trudził się. To nadaje ludzką wartość tym nawet jego sądom, w których na próżno szukalibyśmy głębszego rozumienia [...]. Był on historykiem i archiwariuszem racjonalizmu w Polsce. Cenił myśl i jej pracę, nienawidził wszelkiej niesumienności” 9.
towarzyszą wyraźne deklaracje ideowe. Widać to szczególnie w manifestach programowych, ale tendencja wychodzenia poza tekst literacki w stronę sporów ideowych obecna jest także w codziennej praktyce recenzenckiej. Usprawiedliwia taką taktykę założenie główne «młodych» krytyków – społeczeństwu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, jeśli nie zdecyduje się pójść torem nowoczesnych przemian, jeśli zmartwieje w poczuciu ostatecznej klęski. Literatura ma w owych przemianach pełnić rolę bardzo istotną – to ona właśnie winna iść «o krok przed społeczeństwem», aby ukazać mu perspektywy rozwoju. Nieprzypadkowo w manifestach mowa jest o ciasnych «klatkach pojęć», o literaturze «wziętej w śmiertelne kleszcze»” (tejże, Krytyka literacka pozytywistów..., s. 12, cytaty wtrącone: P. Chmielowski, Niemoralność w literaturze, w: tegoż, Pisma krytyczne, oprac. H. Markiewicz, PIW, Warszawa 1961, t. 1, s. 60). Twierdzenie, że literatura powinna iść „o krok przed społeczeństwem”, Chmielowski powtórzy we wstępie do Kobiet Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego – tytule istotnym dla moich rozważań. O tym dalej. Światło na metodę krytyczną Chmielowskiego rzucają także Tadeusz Budrewicz i Tomasz Sobieraj w rozprawie wstępnej do tomu W sprawie przełomu pozytywistycznego. Spory krytyczne wokół „Zarysu literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu” Piotra Chmielowskiego, Wydawnictwo PTPN, Poznań 2015, s. 33–47. 4 A. Makowski, Metoda krytycznoliteracka Piotra Chmielowskiego, IBL PAN Wydawnictwo, Warszawa 2001. 5 H. Markiewicz, Polska nauka o literaturze. Zarys rozwoju, PWN, Warszawa 1985. 6 T. Pini, Piotr Chmielowski. Wspomnienie pośmiertne, Nakładem Komitetu Pomnikowego, Lwów 1904. 7 I. Chrzanowski, Piotr Chmielowski... 8 T. Pini, cyt. za: H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 7. 9 S. Brzozowski, Współczesna krytyka literacka. Dzieła wszystkie, Warszawa 1935, s. 143, cyt. za: H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 53.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
95
Poprzedzone wyraźną oceną – „z przesadą” – słowa Brzozowskiego zamknięte zostały w swoistej klamrze. Od razu po nich Markiewicz dodał: Ale i ta wielkość Chmielowskiego jest wielkością martwą: może zjednać mu szacunek, nie – zainteresowanie dzisiejszych czytelników; tę niedogodną prawdę trudno przemilczeć nawet we wstępie do jego pism krytycznych. Jakież są więc racje ponownego ich wydania? Przede wszystkim – historycznoliteracka znamienność. Chmielowski reprezentuje w sposób najpełniejszy świadomość krytyczną okresu pozytywizmu i realizmu 10.
Jak widać, pochwała idzie tu w parze z próbą jej racjonalizacji. Zdaje się więc, że Chmielowski urasta do figury badacza, o którym nie można zapomnieć, ale też nie należy go przeceniać. Dla Markiewicza praca krytycznoliteracka Chmielowskiego nie oddziałuje poza pokoleniem, którego dotyczyła. Wydaje się, że podobnie traktowane są historycznoliterackie dokonania Chmielowskiego. W ocenie przywołuje się trud ich powstania oraz problemy zawodowe i zdrowotne ich autora, na przekór którym pisał. Wszystko to miało sprawiać, że kolejne publikowane przez niego książki były kompilacjami jego poprzednich szkiców, przedrukami wcześniej ogłaszanych rozpoznań krytycznoliterackich. Często pisane były pospiesznie, a ich zakres obejmował opis autorów i autorek kanonicznych oraz trzeciorzędnych, tych, o których dziś nie pamięta historia literatury polskiej. Konkludując, Markiewicz napisał: Nadto zaś prace Chmielowskiego, przy wszystkich swych usterkach, zachowały duże walory informacyjne: mogą być użyteczne nie tylko w funkcji dokumentu, ale i informatora o swej epoce, tam zwłaszcza, gdzie pozostały w historii literatury białe plamy zaległości badawczych 11.
Odmienną ocenę działań Chmielowskiego, przynajmniej w jednym z zakresów, ukazują badania Jana Hulewicza. Ten w 1939 roku pisał: „Piotr Chmielowski [...] pierwszy w Polsce zapoczątkował naukowe badania piśmiennictwa kobiet” 12. Ta uwaga poprzedziła prezentację lwowskiego „Steru”. Hulewicz badał kwestie wyższego wykształcenia Polek w XIX wieku, toteż Chmielowski interesował go przede 10 Tamże.
11 Tamże, s. 54. 12 J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 250.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
96
wszystkim jako emancypator i współpracownik periodyku redagowanego przez Paulinę Kuczalską-Reinschmit. Nawiązując do jednej z publikacji historyka literatury, stwierdził: „Pozytywny głos Chmielowskiego, wybitnego historyka literatury i umysłowości, cenionego w kołach młodzieży, uznanego autorytetu w sferach postępowych, był dla ruchu kobiecego sukursem nielada” 13. Ów cytat dotyczył artykułu O zdolnościach kobiet do uogólnień 14. Jest to jedyna, znaleziona przeze mnie, historyczna, pozytywna opinia na temat prac Chmielowskiego, która uwzględnia aspekt jego działania na rzecz emancypacji kobiet.
Po co pisał Chmielowski lub Kobiety Chmielowskiego W historycznoliterackie omówienia pism Chmielowskiego wkrada się wskazana wyżej nuta pobłażliwości. Opinia Markiewicza jest właściwie konstytutywna dla recepcji pism pozytywistycznego krytyka, według którego literatura powinna być „obrazem, a nie parawanem życia” 15. Chmielowski opowiadał się za literaturą społeczną, nad poezję wynosił powieść. Jedna z jego programowych wypowiedzi brzmi następująco: Pozytywizm pragnąłby znieść zaporę odgradzającą uprzywilejowanych od upośledzonych, i to za pośrednictwem nauki; chciałby rozpowszechnić do najszerszych granic tę myśl, że oświata dla wszystkich jest konieczna, zbawienna; że jedynie samoistna działalność mas może przynieść skutki najpożądańsze. Oczywiście nie może liczyć na poparcie ze strony uprzywilejowanych, którzy korzystając z zapewnionej sobie ciepłej wygody, ruszyć się z miejsca nie myślą. Zwraca się więc do mas, rachując na świeże ich siły i bezstronne umysły 16.
Twórca Metodyki historii literatury polskiej, towarzysząc współczesnym mu autorom i autorkom, częstokroć streszczał ich dzieła. Skupiał się na roli tworzonych przez nich bohaterów i bohaterek. Kreacja 13 Tamże.
14 P. Chmielowski, O zdolnościach kobiet do uogólnień, „Ster” 1896, z. 1 i 2. Tekst zbieżny jest z fragmentami wstępu i zakończenia Kobiet Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. W „Sterze” ukazał się także inny tekst Chmielowskiego: Praca zarobkowa kobiet w naszych powieściach, „Ster” 1897, z. 8. 15 P. Chmielowski, Niemoralność w literaturze, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 2. 16 P. Chmielowski, Pozytywizm i pozytywiści, „Niwa” 1873, nr 29, s. 14. Należy pamiętać, że Chmielowski był „burżuazyjnym liberałem, ale z tą rzetelnością intelektualną, która jednała mu szacunek przeciwników na ówczesnej lewicy (Feldman, Brzozowski)”, cyt. za: H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 15.
Po co pisał Chmielowski lub Kobiety Chmielowskiego
97
bohatera to kwestia, której dziewiętnastowieczni krytycy poświęcali sporo uwagi. Chmielowski nie był tu odosobniony, choć według Makowskiego jego postawa krytyczna przyjmowała pod tym względem postać „niezwykle wyrazistą” 17: Najjaskrawszym przejawem tej postawy jest młodzieńcza książka Chmielowskiego Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, wydana po raz pierwszy w 1873 roku i wznawiana (z uzupełnieniami) za jego życia jeszcze trzykrotnie (1880, 1886, 1895). Zawiera ona serię analiz psychologicznych postaci kobiecych z utworów trzech wieszczów romantycznych. Bohaterki te traktowane są jako autonomiczne indywidua, niejako wyizolowane z macierzystej fabuły „preparaty psychologiczne”, umieszczone pod analitycznym mikroskopem krytyka. Ten rodzaj wiwisekcji postaci literackiej spotkał się zresztą z protestem Stanisława Tarnowskiego, któremu bynajmniej nieobce było przyjmowanie perspektywy bohatera w interpretacji i streszczaniu utworu literackiego. [...] Argumenty Tarnowskiego są niewątpliwie rozsądne, choć ta szczególna perspektywa interpretacyjna, przyjęta przez Chmielowskiego (seria „portretów bohaterek”) wynikała z założenia książki, która miała być rodzajem socjologicznej analizy wzorców literackiego przedstawiania kobiety i reprezentowała – niemiłą Tarnowskiemu – postępowo-emancypacyjną „dążność”. Nie zmienia to jednak faktu, że w późniejszej działalności krytycznej Chmielowski również stosował technikę wydobywania bohaterów z otoczenia fabularnego, tyle że w sposób – by tak rzec – delikatniejszy: nie zrywając nici łączących ich ze światem przedstawionym, a jedynie nieco je „rozciągając” dla lepszego przyjrzenia się samej postaci 18.
Powyższy cytat staje się ważny z dwóch powodów. Przede wszystkim krytycznie odwołując się do ważnej nie tylko dla Chmielowskiego praktyki opisu bohaterów recenzowanych publikacji, Makowski oparł się, jak sam pisze, na najjaskrawszym przykładzie takiego działania – na książce Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. W dalszych partiach rozdziału dotyczącego rozbioru postaci literackiej badacz pochyli się jednak nad pismami krytyka, które nie dotyczą 17 A. Makowski, Metoda krytycznoliteracka Piotra Chmielowskiego..., s. 55.
18 Tamże, s. 55–56. Argumenty Tarnowskiego: „W ogóle nie możemy się zaprzeć pewnego niedowierzania względem tego rodzaju studiów. Przykład jego dali, jeżeli się nie mylimy, Niemcy, u których był on może skutkiem znacznego już obrobienia, a poniekąd i wyczerpania pytań i zagadnień krytyki. [...] droga taka, wyznajemy szczerze, wydaje nam się niepewną, i jak żeby na to stworzoną, by krążyć koło przedmiotu, a do rdzeni jego nie sięgnąć. Prócz tego zdaje nam się, że żadna postać niewieścia czy męska z poematu lub romansu nie da się dobrze zrozumieć i opisać, jeżeli sama tylko będzie przedmiotem pytania. Odpowiedź byłaby bardziej zajmująca i mniej jednostronna, gdyby ta pewna postać występowała w niej (jak występuje w poemacie) w związku z innymi, jako część pewnej całości, pewnej grupy” (H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 55–56).
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
98
bohaterek, tylko bohaterów literackich. Z jakiegoś powodu porzuci ów „najjaskrawszy przejaw” opisywanej postawy krytycznej. Dogodniejszą próbką staną się sądy krytyka na temat Sienkiewiczowskiego Zagłoby. W ten sposób książka Kobiety... szybko zniknie z pola widzenia czytelników Makowskiego. Drugim powodem tego długiego przytoczenia jest klasyfikacja wspomnianej publikacji: „młodzieńcza książka Chmielowskiego”. To określenie zdaje się odnosić nie tylko do faktu powstania książki w określonym czasie, lecz także do jej treści. W ostatnim przypadku Makowski wskazywałby na pewną niedojrzałość praktyki, a może i sądów krytyka. Co prawda, w następnej linijce napisze o trzykrotnym, uzupełnianym wznowieniu Kobiet... – nie wyciągnie z tego jednak żadnych wniosków. Ostatnie, uzupełnione wydanie Kobiet... przypadło na rok 1895. Edytował je dojrzały badacz. Wielokrotność wydania może także wskazywać na popularność zawartych w tej publikacji sądów, lecz Makowski nie pochylił się nad tą kwestią. Jego zapis sugeruje jedynie, że Chmielowski mimo upływu lat nie zmienił swojego młodzieńczego nastawienia. Wskazaną kwestię pominął także Henryk Markiewicz, który opisując działalność krytycznoliteracką Chmielowskiego, stwierdził: „w młodzieńczej książce [Chmielowski] wysuwał zabawne w swym doktrynerstwie pretensje, że romantyczna trójca nie dała obrazu «całkowitej działalności kobiety, wszystkich dążeń i usiłowań, jakie ona przedsiębierze w celu zrównania się z mężczyzną»” 19. Jak widać, żaden z badaczy nie mógł przejść obojętnie nad popularnością Kobiet Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Odwołanie do tej pozycji musiało pojawić się w pismach dotyczących Chmielowskiego. Obaj jednak wskazaną książkę potraktowali jako przejaw badawczej niedojrzałości. Inaczej ów tom opisał Tadeusz Pini we wspomnianym już szkicu pośmiertnym: Obok tych studiów nad filozofią obcą i polską zajmuje się kwestyami społecznemi, ogłasza programowe artykuły w postępowych pismach i zwraca się na pole pedagogiczne, rozumiejąc jego znaczenie dla sprawy narodowej. Nawet studium na pozór tak ściśle literackie, jak: Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego (1873) było silnie związane z ówczesnymi prądami – chodziło w niem nie tyle o zbadanie poruszonych kwestyi, ile o oddziałanie przez nie na społeczeństwo, dołączenie do teoretycznych rozpraw o emancypacji kobiet dokumentu historycznego. Chmielowski sam stwierdza to w przedmowie do
19 H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 24–25.
Po co pisał Chmielowski lub Kobiety Chmielowskiego
99
późniejszych wydań, tłumacząc, dlaczego w tej pracy położył taki „nacisk na dodatnie charaktery i na ich znaczenie w życiu społecznem” 20.
Sam Chmielowski we wprowadzeniu do Kobiet... – Kobieta w rzeczywistości i w poezji oraz w posłowiu Ideały dostatecznie zarysował postępowo-emancypacyjną dążność, o której wspominał Makowski w kontrze do Tarnowskiego. Pora oddać głos samemu krytykowi. Po prezentacji bohaterek wieszczów Chmielowski pisał: Teraz się budzimy. Przypominamy sobie wszystko, cośmy widzieli, i spostrzegamy, żeśmy mieli przed sobą prawie same patologiczne objawy życia kobiecego. Ilekroć pojawiły się strony dodatnie, pełne szczęścia ruchu, energii i samodzielności – przedstawiały się one albo ułamkowo, albo w pierwszym, bezświadomym niemal okresie wędrówki życiowej. Jakaż jest tego przyczyna? Łatwo możemy przypuścić, że kobiet samodzielnie występujących, ufnych we własny rozum i czynów dzielność, nie było jeszcze za czasów, kiedy poeci nasi nad społeczeństwem spostrzeżenia swe robili; przypuszczamy tak mianowicie dlatego, że kwestya usamowolnienia kobiety wtedy była dopiero w samych początkach w Europie nawet – nie mówiąc o naszym kraju. Zwolennikami więc i przedstawicielami tego kierunku poeci nasi być nie mogli. [...] Nic więc dziwnego, że kobiety samoistnej, dodatnio a świadomie na społeczeństwo wpływającej, nie znajdujemy w utworach naszych wieszczów. Ale niepodobna przypuścić, ażeby spółcześnie nie było zacnych kobiet-obywatelek, pojmujących swoje obowiązki nie tylko w rodzinie, ale i społeczeństwie 21.
Tłumacząc brak aktywnych i obywatelskich postaw kobiet w poezji wieszczów, krytyk stwierdził, że złożyły się nań dwie przyczyny. Pierwsza to fakt, że poeci szybko wyjechali z ojczyzny i jedyne, co zapamiętali z relacji z kobietami, to „dzieje serca – zwykle zawiedzonego” 22. Drugą okolicznością była życiowa kondycja twórców, którzy „żyli bez nadziei” oraz doświadczyli „dużo zawodów, dużo rozczarowań, dużo kłótni i swarów” 23. 20 T. Pini, Piotr Chmielowski. Wspomnienie..., s. 7–8.
21 P. Chmielowski, Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, L. Zwoliński i spółka, Kraków 1895, s. 269. Obok książki Chmielowskiego, na prawach analogii, należy wspomnieć dzieło Michała Bałuckiego, który przyjrzał się kobietom dramatów Słowackiego. Por. tegoż, Kobiety dramatów Słowackiego, Nakładem Fr. Grzybowskiego, Kraków 1867. 22 P. Chmielowski, Kobiety..., s. 270. 23 Tamże.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
100
Perspektywa, którą dziś nazwalibyśmy społeczną, odegrała zasadniczą rolę nie tylko w chwili tworzenia i wznawiania tomu Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, lecz także podczas tworzenia przez Chmielowskiego pozostałych pism krytycznych na temat twórczości polskich autorek. Każdorazowo, pisząc o autorkach i ich bohaterkach, krytyk odwoływał się do postulatu ogólnie dostępnej edukacji oraz możliwości pracy zawodowej, co szło w parze z poglądami emancypantek: Kobieta musi być samodzielną, ażeby zostać towarzyszką istotną nie zaś cieniem ukochanego młodzieńca; kobieta musi być samodzielną, ażeby zdobyć sobie niezależne stanowisko ekonomiczne; kobieta musi być samodzielną, ażeby nie paść ofiarą egoizmu mężczyzny ni też stawać się dla niego ciężarem. Przy wyrobieniu takiego charakteru, obok wielu innych czynników, niezmiernie ważną gra rolę nie tylko poczucie, ale i świadomości obywatelstwa. Kobieta powinna owładnąć myślą, interesować się i przejmować wszystkimi sprawami dotyczącemi ogółu, naprzód, jeżeli chce w nim stanowić rzeczywistą jednostkę ważącą coś na szali; powtóre, jeżeli chce być matką prawdziwą 24.
Istotny miał być proces socjalizacyjny, który wpływał na zachowania kobiet i mężczyzn. Już w tytule wstępu do omawianej publikacji autor rozdzielił to, co rzeczywiste, od tego, co społecznie wyobrażone.
Odnosząc się do kwestii współudziału kobiet w życiu społecznym, wyszczególnił kilka etapów działań kobiet we własnej sprawie. Zaczął od przywołania działalności Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, która opowiadając się za możliwością kształcenia, nie chciała „wychylać się poza obręb ogniska domowego” 25. Następnie pisał o Entuzjastkach i Narcyzie Żmichowskiej i ich roli w uzyskaniu swobód kształcenia i swobód towarzyskich. Jako trzeci punkt wskazał „postulat rozszerzenia zakresu pracy kobiecej” 26, który wyraźnie wybrzmiał po 1864 roku głosami wymienionych przez Chmielowskiego Elizy Orzeszkowej, Edwarda Prądzyńskiego i Aleksandra Świętochowskiego, a wcześniej Anastazji Dzieduszyckiej i Józefy Dobieszewskiej.
Podobnej syntezy Chmielowski dokonał we wstępie do studium na temat ruchu społeczno-obyczajowego Autorki polskie wieku XIX. 24 Tamże, s. 274. 25 Tamże, s. 1. 26 Tamże.
Po co pisał Chmielowski lub Kobiety Chmielowskiego
101
W szkicu wprowadzającym rozróżnił trzy fazy kwestii kobiecej w Polsce. Kolejno nazwał je fazą pedagogiczną, prawno-społeczną oraz ekonomiczno-zawodową. Podane określenia zależne są od postulatów głoszonych przez kobiety domagające się rozszerzenia własnych praw. W tym samym wstępie historyk zbudował także polską bibliografię kwestii kobiecej. Co ważne, prezentowana bibliografia objęła także pisma mężczyzn wspierających ruch kobiet. Wśród nich znalazł się Jan Sowiński. Ten w 1821 roku „ogłosił książkę O uczonych Polkach, w której zebrał nazwiska 56 autorek, podał życiorysy wielu z nich i króciutki, zazwyczaj zbyt pochlebny rozbiór ich utworów” 27, następnie Chmielowski wymienił Hipolita Skimborowicza, który życiorysami kobiet wypełnił karty Kalendarzyka Damskiego na r. 1844, a teksty dotyczące współczesnych mu piszących kobiet umieszczał na łamach „Bluszczu” w latach 1879 i 1880. Wśród zbierających informacje o polskich autorkach krytyk wymienił także Karola Estreichera piszącego Bibliografię Polską XIX stulecia. Do ważnych prac zaliczył też rozprawę doktorską Antoniego Czajkowskiego, który w 1836 roku pisał o prawach kobiety i „udowodnił, że kobieta była dotychczas w poniżeniu” 28. Szkice o polskich autorkach Chmielowski umieścił także w syntezach dotyczących współczesnej mu literatury. Nie zamykał ich tylko w specjalnych, dedykowanych im tomach. W ten sposób w wydanym w 1886 roku Zarysie literatury polskiej, w umieszczonym w części drugiej rozdziale dotyczącym powieściopisarzy znalazły się szkice o Marii Sadowskiej, Marii Ilnickiej, Jadwidze Łuszczewskiej, Elizie Orzeszkowej, Wilhelminie Zyndram-Kościałkowskiej, Marii z Mireckich Czarnowskiej, Stefanii Tąbeckiej-Chłędowskiej i Gabrieli Śnieżko-Zapolskiej. Krótkie noty wypełnił materiał porządkujący, w którym autor przedstawił tytuły publikowanych przez autorki tomów i zakres interesujących je tematów. Czasem dokonywał krótkiej charakterystyki ich bohaterek oraz wartościował ich prace. Rozdział dotyczący powieściopisarzy jest jedynym, w którym pojawiły się kobiety. W pozostałych dotyczących komediopisarstwa, stanu nauk w Polsce oraz metod badań dziejowych i filozofii dziejów historyk nie odnotował naukowczyń.
Kobiety wypełniły też Historyę Literatury Polskiej. W tomie IV wydanym w Warszawie w 1900 roku autor umieścił portrety Marii Wodzińskiej, 27 P. Chmielowski, Autorki polskie wieku XIX. Studyum literacko-obyczajowe, Skład Główny Spółki Nakładowej Warszawskiej, Warszawa 1885, s. 7. 28 Tamże, s. 6. Ten sam wykaz autorów przytoczyła wspomniana we wstępie Grażyna Borkowska.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
102
Delfiny Potockiej, Ludwiki Sadyk ze Śniadeckich i Celiny z Szymanowskich Mickiewiczowej. Wszystkie ilustrują biogramy poetów, dla których wymienione stały się muzami i towarzyszkami. W ten sposób krytyk dopełnił historycznoliteracką nieobecność piszących kobiet. Dopiero w piątym tomie Historyi Literatury Polskiej w rozdziale Okres III (1831–1850), w opisie literatury krajowej pojawiły się pierwsze nazwiska polskich autorek. Wśród nich Paulina z Lauczów Wilkońska, „którą można nazwać pierwszą naszą «literatką»” 29. Tę Chmielowski rozliczył z tworzonych przez nią powiastek oraz z jej stosunku wobec emancypacji. Pisał: [...] w sprawie emancypacji kobiet zachowała stanowisko umiarkowane. W początkach swego autorskiego zawodu mówiła wprawdzie z uznaniem o George Sand, ale niebawem zaczęła się krytycznie na doktryny przez nią głoszone zapatrywać i ślepe jej naśladowanie potępiać. Pragnęła dla kobiet wyższego wykształcenia, większej swobody towarzyskiej, nie miała nawet nic przeciwko paleniu cygar, ale raziło ją popisywanie się kobiet konną jazdą, a jeszcze w wyższym oczywiście stopniu, jaskrawe zrywanie z tradycyjnymi przepisami moralności 30.
Tom piąty objął również eseje na temat Narcyzy Żmichowskiej, Eleonory Ziemieckiej i Julii Molińskiej-Wojkowskiej, „pierwszej naszej emancypantki” 31, oraz informacje o wydających czasopisma Julii Goczałkowskiej, Karolinie z Rylskich Wojnarowskiej i Joannie z Sucheckich Widulińskiej.
Chmielowski emancypant Tak zarysowane tło dowodzi dwóch spraw: po pierwsze, kwestia emancypacji kobiet nie była Chmielowskiemu obojętna; po drugie, jako historyk literatury bacznie zwracał uwagę na jej rozwój i nie tylko ją opisywał, lecz także sam przyczyniał się do jej wprowadzenia. Zajmując się kwestiami pedagogicznymi, pisząc Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, wymagał, by poeci uzupełnili to, co pozostawili im wieszczowie, „jeszcze kopalnia poezyi nie wyeksploatowana: 29 P. Chmielowski, Historya Literatury Polskiej, t. 5, Nowy Świat 47, Warszawa 1900, s. 178. 30 Tamże, s. 179. 31 Tamże, s. 20.
Chmielowski emancypant
103
stoi dla was otworem. [...] ogrzejcie swe piersi i stwórzcie ideał – spółczesnej kobiety” 32 – nawoływał w kontrze do poezji, która „bierze kobietę nie w zwyczajnych warunkach życia, lecz albo w chwili roślinnie niewinnego rozkwitu, albo też w chwili namiętnego szału” 33.
Dla potwierdzenia swoich tez przywołał sąd, według którego to wychowanie, nie fizjologia jest główną przyczyną różnicowania zachowań kobiet i mężczyzn. Pisał: Dotąd różnica w wychowaniu mężczyzny i kobiety była przepaścista; nic więc dziwnego, że forma objawiania ich uczuć i myśli jest bardzo różna. Co więcej, utrzymuję, że cała różnica (nie mówiąc na teraz o względach fizyologicznych) wewnętrznej ich istoty na tej właśnie różnicy form polega. Złudzeni pozorem, bierzemy kształty zewnętrzne na treść najistotniejszą. Pomaga w tem sama natura rzeczy. Forma raz przybrana, zmieniona w przyzwyczajenie, w nałóg, wpływa na treść objawów, zaprowadzając w niej modyfikacye, których źródła szukać wypada nie w głębi duszy, ale pozewnątrz niej. Tworzy się w ten sposób siatka nader misternie spleciona, w której nasz umysł się gubi, nie mogąc pojedynczych rozwikłać oczek. Rozwikłać jednakże można, trzeba się tylko zastanowić i mieć cierpliwość 34.
Czytany współcześnie wstęp Chmielowskiego brzmi podobnie do prób wyjaśnienia czegoś, co w polskim tłumaczeniu nazywa się płcią społeczno-kulturową 35. W tym ujęciu słowa opublikowane w 1873 roku brzmią rewolucyjnie. Autor utrzymywał, że poza różnicą fizjologiczną nie ma istotowych różnic między obywatelami i obywatelkami. Odmienności psychologiczne mają przebiegać indywidualnie i zależeć (także?) od sposobów wychowania, nie od fizjologii, czyli płci biologicznej. Wyobrażenie wpływu tej ostatniej na społeczny obraz kobiety i mężczyzny porównał do misternie splecionej siatki przysłaniającej rzeczywiste przyczyny zachowań jednych i drugich. I dalej: Brak śmiałości, brak inicjatywy jest skutkiem cieplarnianego wychowania kobiety a nie – jej wewnętrznej natury. Wmawiając w nią od dzieciństwa, że jest
32 P. Chmielowski, Kobiety..., s. 275. 33 Tamże, s. 5. 34 Tamże, s. 8. 35 Por. J. Butler, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008; A. Łebkowska, Gender, w: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. Markowski, R. Nycz, Universitas, Kraków 2006, s. 367–408.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
104
istotą słabą, niezdolną samoistnie ruszyć krokiem, potrzebującą nieustannej opieki i nadzoru, łatwo wreszcie przemienić ją w piękną – roślinę. Takich fałszów psychicznych jest mnóstwo. One są powodem, że kobietę uważają za kobietę tylko, a nie za człowieka. Stąd to pochodzą owe zawzięte krzyki, chcące powstrzymać rozwój równouprawnienia. Jeżeli zaś przyjmiemy za prawdę to, co powyżej o naturze kobiecej powiedziałem: możemy być pewni, że ze zmianą wychowania zniknie ta przepaść, która odgranicza jedną połowę rodu ludzkiego od drugiej, z tem tylko zastrzeżeniem, że wtedy fizyologiczne różnice muszą otrzymać głos przeważny w sprawie zajęć kobiety, a ściśle z temi różnicami złączone usposobienia duchowe wyznaczą jej właściwy obręb i stopień wykształcenia. W ich zakresie ona do wszystkiego jest zdolna i wszystkim być może. Wiele przykładów z dzisiejszego i historycznego życia potwierdza ten pogląd. W każdym zaś razie, mamy prawo uważania kobiety za istotę wszechstronną... 36
Drugi z przytoczonych fragmentów ujawnia coś, co Chmielowski nazywał „usposobieniami duchowymi” związanymi z fizjologią. W dalszej części nie pojawi się wyjaśnienie tej teorii. Czytelnik wie tylko, że duchowe usposobienie nie jest pojedynczym wzorem. Krytyk pisał o nich w liczbie mnogiej oraz zaznaczył wielość życiowych scenariuszy: „W ich zakresie ona [kobieta] do wszystkiego jest zdolna i wszystkim być może” 37. Ważny pozostał fakt psychicznego i społecznego zrównania kondycji obywatelek i obywateli przy fizycznym zróżnicowaniu kobiet i mężczyzn.
Psychika stała się bohaterką jeszcze jednego tekstu Chmielowskiego – wspomnianego już O zdolnościach kobiet do uogólnień. W jego ramach autor zastanawiał się nad możliwościami kobiet do tzw. dobrych uogólnień. Dobre, dojrzałe uogólnienie miało być odmienne od tego, które powstawało dzięki subiektywnym i bezkrytycznym skojarzeniom. Analogia oparta na dostrzeganiu podobieństw i niezauważaniu lub niedocenianiu różnic zwana „niedostateczn[ą] indukcy[ą]” 38 miała cechować skojarzenia niedojrzałe, dziecięce i kobiece. W tym rozróżnieniu krytyk cytował zdanie Anny Wyczółkowskiej („Ateneum” 1891, t. 2) i szedł za myślą Johna Stuarta Milla, który dostrzegał w kobietach przewagę subiektywizmu. Zdaniem Chmielowskiego, ów subiektywizm miał przeciwdziałać umiejętności logicznego wyprowadzania 36 P. Chmielowski, Kobiety..., s. 4. 37 Tamże, s. 4. 38 P. Chmielowski, O zdolnościach kobiet do uogólnień, „Ster” 1895, z. 1, s. 4.
Chmielowski emancypant
105
wniosków ze zbioru podobieństw i różnic, był podstawą budowania luźnych analogii, które mogły cechować poezję lub salonową rozmowę, ale nie naukę matematyki. Ta ostatnia powinna stać się także jedną z podstaw kształcenia kobiet. Pełniłaby funkcję korektywną względem wskazanego subiektywizmu, uczyłaby „łatwe[go] chwytani[a] podobieństw i bystre[go] dostrzegani[a] różnic” 39. Wychowanie mogło wpłynąć na odmianę myślenia kobiet, na podciągnięcie ich i upodobnienie do myślenia obiektywnego, które miało cechować mężczyzn. Chmielowski pisał: Z natury nie jest kobieta bynajmniej upośledzoną pod względem zdolności poznawczych, [...] tylko dotychczasowy tryb wychowania i warunki życiowe utrwaliły w niej przewagę strony uczuciowej i subjektywnej ze szkodą przedmiotowego, chłodnego rozpatrywania cech ludzi, rzeczy i wypadków, uczyniły ją w wyższym stopniu jednostronną i mniej udolną od mężczyzny do przebywania na szczytach myśli ludzkiej, gdzie się ma do czynienia z samemi abstrakcyami 40.
Nieumiejętność dobrego uogólnienia nie jest brakiem kobiet, jest różnicą do skorygowania. Najważniejsze jest jednak założenie, według którego proponowane psychologiczne upodobnienie mężczyzny i kobiety było rozpatrywane tylko w zakresie nauki niemogącej być ozdobą, lecz potrzebą umysłu. Naukowa praktyka ma być obiektywna i krytyczna. W związku z tym należy zaznaczyć, że prokobieca interpretacja tekstu Chmielowskiego musi się wiązać z jego dobrym uogólnieniem, z odrzuceniem prostych analogii i niedostatecznej indukcji czytelników. Inaczej okaże się, że ów tekst stanie się postulatem odrzucenia tego, co kobiece, na rzecz tego, co męskie, a nie odrzuceniem subiektywnej metody poznania i opisu na rzecz obiektywizmu.
Teoretycy oraz historyczki literatury, wcześniejsi czytelnicy Chmielowskiego nie podejmowali wpisanych w jego prace wątków emancypacji kobiet, które dla opisywanego dzieła, jak również dla pism poświęconych polskim autorkom wydają się konstytutywne. Trudno dziś udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o powody marginalizacji Kobiet Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego, tym bardziej że nie tylko doskonale oddaje ona dążności epoki, lecz także wtapia się w dyskusję na temat emancypacji kobiet, która toczyła się wówczas na 39 Tamże, z. 2, s. 20.
40 Tamże.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
106
łamach prasy, o czym wspominał Hulewicz, Romankówna, Brykalska czy Skucha 41. Wydaje się, że w przypadku opisu pozytywistycznych dążeń dzieło Chmielowskiego jest symptomatyczne, podobnie jak liczba jego wznowień. W ten sposób nie da się go pominąć. Jednocześnie nie udało się go wcześniej opisać jako istotnego, co wpływa na jego historycznoliteracką recepcję i klasyfikację.
Nie mniej istotny wydaje się fakt, że dla badaczy pism Chmielowskiego przezroczysta pozostała także działalność krytyka i historyka literatury, który w kolejne swoje publikacje wpisywał dziewiętnastowieczne poetki i prozaiczki, wcześniej niecieszące się uwagą badaczy. Markiewicz w wyborze pism Chmielowskiego umieścił jego szkic dotyczący twórczości Marii Konopnickiej, Makowski zaś odwołał się do jego ocen dorobku Orzeszkowej. Nazwiska obu autorek pozostają jednak kanoniczne. Prawdopodobnie dzięki temu przedostały się do omówień dalszych badaczy, co uwyraźni tylko zaistniały proceder – marginalizowanie kwestii, która historycznoliterackiej i krytycznoliterackiej działalności Chmielowskiego nie zamykałaby dla jednego pokolenia, kwestii, która ukazałaby jego działalność jako historyka czy kronikarza roli kobiet w literaturze polskiej. Tę rolę wyznaczyć lub zwrócić mógł Chmielowskiemu nurt zainteresowania pisarkami XIX wieku, który w polskim literaturoznawstwie można datować na ostatnią dekadę XX wieku. Wówczas krytyczki posługujące się feministycznymi metodologiami skupiły się na uzupełnianiu białych plam historii literatury. Przypomnę, że według Markiewicza to właśnie w tym zakresie przyszli badacze mogą docenić pisma Chmielowskiego, traktując je jako źródło wielu, nieistotnych z kanonicznego punktu widzenia, informacji. Warto sprawdzić zatem, w jakich kontekstach w pismach badaczek zajmujących się historią polskiej literatury i polskiego ruchu kobiet Chmielowski pojawił się na przełomie XX i XXI wieku. Krytycznoliterackie pisma Chmielowskiego przywoływała Krystyna Kłosińska pisząca o wczesnych powieściach Gabrieli Zapolskiej, Grażyna Borkowska pisząca o Cudzoziemkach oraz Ursula Phillips
41 J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet...; M. Romankówna, Na nowych drogach. Studia o Elizie Orzeszkowej, Wydawnictwo M. Kot, Kraków 1948; M. Brykalska, Emancypacja kobiet [hasło], w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002, s. 225–229; M. Skucha, Ładni chłopcy i szalone. Męskość i kobiecość w późnym pisarstwie Józefa Ignacego Kraszewskiego, Collegium Columbinum, Kraków 2014.
Chmielowski emancypant
107
kreśląca związki feminizmu i religii w pismach Narcyzy Żmichowskiej. Pod piórem ostatniej, podobnie jak w przypadku Grażyny Borkowskiej, Chmielowski jako historyk i edytor pism Narcyzy Żmichowskiej został zestawiony z rozpoznaniami Romankówny. Konfrontacja dotyczy niekonkretnego definiowania ruchu Entuzjastek, co zdaniem Romankówny, ujmowało znaczenia opisywanemu ruchowi, oraz tego, czy należące doń kobiety działały jako konspiratorki, czy nie. Czytając pisma Skimborowicza i Chmielowskiego 42, Borkowska stwierdziła, że jasne definiowanie ruchu kobiet oraz opowiadanie o ich działalności konspiracyjnej „było po prostu niemożliwe, nawet aluzje narażały na niebezpieczeństwo” 43, toteż obu wskazanym badaczom pozostawały eufemizmy i przemilczenia. W taki sposób Chmielowski został przedstawiony jako ten, który unikał jasnego stawiania sprawy, nie z niechęci wobec ruchu Entuzjastek, lecz „w obawie, by akcentowana wyjątkowość Entuzjastek nie przysporzyła [im] wrogów” 44. Na rolę Chmielowskiego w kontekście twórczości kobiet uwagę zwróciła także Izabela Filipiak, pisząc o Marii Komornickiej 45. W jej dysertacji Chmielowski prezentowany jest przede wszystkim jako twórca Autorek polskich wieku XIX, czyli krytyk piszący o Entuzjastkach, emancypantkach i nieprzychylnej reakcji, jaka towarzyszyła ich działalności 46, oraz jako nauczyciel literatury Marii Komornickiej. Filipiak zestawiła go z Nałkowskim i opisała jako mentora autorki Xięgi poezji idyllicznej.
Pracę Chmielowskiego na polu women studies w pełni doceniła dopiero Ewa Kraskowska 47. To właściwie jedyna współczesna wyraźna opinia, która ukazuje Chmielowskiego jako sprzyjającego ruchowi emancypacyjnemu. W wymienionych wcześniej tytułach odgrywał on rolę historyka literatury, którego pisma przywoływane były jako jedno z wielu źródeł bądź kontekst wart odnotowania. 42 P. Chmielowski, Entuzjastki (od 1838 do 1850), w: tegoż, Autorki polskie wieku XIX...
43 G. Borkowska, Wstęp, w: N. Żmichowska, Poganka, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2013 (BN I 121), s. XXXI. 44 Tamże. 45 I. Filipiak, Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2007. 46 „Do wyrażenia «emancypacya kobiet» miano u nas wstręt od dosyć dawna; lękając się zapewne powtórzenia na naszym gruncie burzliwych i namiętnych scen Saint-Simonizmu, tacy nawet ludzie, co chcieli koniecznie rolę bierną kobiet na czynną zmienić [...], ze wstrętem o emancypacji mówili” (s. 262) i dalej: „Kobiety te mężnie przedsięwziąwszy walczyć z uprzedzeniami towarzyskimi, z szyderstwem i ukrytemi pociskami, musiały chcąc-nie-chcąc przyjąć narzucone sobie przezwisko «emancypantek», które ogółem ogłoszono nieprzyjaciółkami moralności rodzinnej i za wyjęte z pod szacunku publicznego uznano” (P. Chmielowski, Autorki polskie wieku XIX..., s. 263–264). 47 E. Kraskowska, Z dziejów badań nad polskim pisarstwem kobiet, w: Polskie pisarstwo kobiet w wieku XX: procesy i gatunki, sytuacje i tematy, red. E. Kraskowska, B. Kaniewska, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2015, s. 19–28.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
108
Emblematyczna stała się publikacja przewodnika Pisarki polskie od średniowiecza do współczesności, w którym Grażyna Borkowska, Małgorzata Czermińska i Ursula Phillips pomieściły także biogramy autorek polskich XIX wieku. Na kartach przewodnika znalazły się m.in. biogramy Ewy Felińskiej, Elżbiety Jaraczewskiej, Klementyny z Tańskich Hoffmanowej, Julii Woykowskiej, Eleonory Ziemięckiej i Narcyzy Żmichowskiej, czyli tych, którym literacko-obyczajowe studium Autorki polskie wieku XIX poświęcił Piotr Chmielowski. Co ważne, szczegółowa bibliografia dotycząca Felińskiej, Jaraczewskiej, Wojkowskiej, Ziemięckiej, a nawet Żmichowskiej pomija publikację Chmielowskiego. Jego studium zostało umieszczone tylko w opracowaniach ogólnych i pomocniczych w Słowniku. Wskazanego braku nie tłumaczy zakres bibliografii, która nie jest ujednolicona ani pod względem ilości pozycji, ani pod względem czasu powstania kolejnych źródeł, w taki sposób, że wskazanie nowszych badań eliminowałoby przytoczenie wcześniejszych. Tylko w jednym przypadku praca Chmielowskiego została odnotowana w bibliografii szczegółowej – w wykazie prac opisujących życie i twórczość Klementyny z Tańskich Hoffmanowej. Tutaj pojawiło się nawiązanie do wydanego w 1898 roku eseju Chmielowskiego 48. Trudno ocenić, czy nieobecność pism krytyka w bibliografii szczegółowej kolejnych biogramów umieszczonych w popularyzatorskiej, słownikowej publikacji jest przegapieniem, niedopatrzeniem czy działaniem intencyjnym. Ów brak jest jednak widoczny, szczególnie jeśli zestawi się go z cytowaną wcześniej opinią Markiewicza, według którego „prace Chmielowskiego, [...] mogą być użyteczne [...] tam zwłaszcza, gdzie pozostały w historii literatury białe plamy zaległości badawczych” 49.
Gdzie kończy się tolerancja emancypatora? Odruch rozliczania pisarek z ich stosunku do idei emancypacji lub idei równości ukształtował także spore partie wspomnianego w 1898 roku eseju Klementyna z Tańskich Hoffmanowa. Zarys biograficzno-pedagogiczny. Należy zaznaczyć, że tekst ten był przedrukiem artykułu o Klementynie z Tańskich Hoffmanowej, który trzynaście lat wcześniej ukazał się w warszawskim wydaniu Autorek polskich wieku XIX. Istotną
48 P. Chmielowski, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, Nakładem Kazimierza Grendyszyńskiego, St. Petersburg 1898. 49 H. Markiewicz, Piotr Chmielowski jako krytyk literacki..., s. 54.
Gdzie kończy się tolerancja emancypatora?
109
różnicą była zmiana pierwszego rozdziału. W pierwotnej wersji część wstępna umieszczała prace Hoffmanowej w kontekście działalności pedagogicznej. Chmielowski poświęcił kilkanaście stron opisowi istniejących wówczas teorii pedagogicznych, działalności Komisji Edukacji Narodowej oraz szkolnictwu, w szczególności działalności pensji żeńskich, nauczaniu domowemu i literaturze rozrywkowej dla dzieci. W wydaniu petersburskim wskazane wątki zastąpił esejem biograficznym przedstawiającym historię małżeństwa rodziców Hoffmanowej, jej narodzin, dorastania oraz małżeństwa. Po części biograficznej krytyk odniósł się do recepcji twórczości Hoffmanowej. Informował, że w 1821 roku Jan Sowiński w dziełku O uczonych Polkach pozycję dzieł Hoffmanowej porównywał z poczytnością książek Malwiny Wirtemberskiej. Według Chmielowskiego przyczynami takiego powodzenia był fakt, że „rzecz napisana została przez młodą Polkę, a właśnie uwaga ówczesnej publiczności zwróciła się na talenty kobiece, piszące po polsku, na talenty reprezentowane przez osoby z najwyższej sfery towarzyskiej” 50. W tym kontekście ważne było też wystąpienie autorki przeciw zwyczajowi powierzania dzieci, w szczególności córek, francuskim guwernantkom 51. Trzecią zależnością, na którą zwrócił uwagę krytyk, była zbieżność poglądów wychowawczych Tańskiej z sądami i opiniami mieszkańców królestwa kongresowego: Młoda Polka rozumiała wybornie najbardziej bijące w oczy różnice między dawnem staropolskim a nowem, napół lub zupełnie cudzoziemskiem wychowaniem; a wiedząc, że niepodobna wrócić narodowi do form dawnych, zajęła pośrednie stanowisko między dwoma naówczas walczącymi na polu praktycznym obozami wychowaczemi i potrafiła przeprowadzić konieczne, wymaganiami czasu nakazane ulepszenia wychowawcze, nie rażąc jednocześnie tych, co w najlepszość dawnego systemu wierzyli. Zajęcie tego pośredniego stanowiska wynikało bezpośrednio z rodzaju wychowania i wykształcenia, które sama właśnie Młoda Polka odebrała 52.
50 P. Chmielowski, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa..., s. 16. 51 Hoffmanowa sama po wielu latach kształcenia pod okiem Doroty Szymanowskiej w Izdebnie odrzuciła możliwość pisania w języku francuskim i wybrała język polski. Wątek zmiany języka był wielokrotnie eksponowany w szkicu Chmielowskiego. Krytyk połączył go z odrzuceniem lektury francuskich romansów, tak by zgubnie nie wpływały one na wychowanie dziewcząt. Walka z cudzoziemszczyzną, według Hulewicza, będzie też główną zaletą Pamiątki po dobrej matce: „Pamiątkę ożywia jeszcze jeden rys, który sprawi, że nabrała ona rumieńców życia, że stanęła w ogniu walki nurtującej społeczność polską początków w. XIX. Rysem tym walka z cudzoziemszczyzną, gorąca obrona narodowości, którą żyje i pulsuje każda karta Pamiątki ” (J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet..., s. 28). 52 P. Chmielowski, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa..., s. 17.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
110
Pośredniość zajmowanego przez Hoffmanową stanowiska jest głównym motywem opisu jej twórczości i zawartego w niej projektu wychowawczego. Przedstawiając pedagogiczne tezy autorki Krystyny, Chmielowski dowodził, że pisarka jednocześnie robi krok w przód i krok w tył. Krytyczną opinię umieścił w kontekście epoki, w której tworzyła autorka Pamiątki po dobrej matce. W jednym z akapitów pisał: „autorka Pamiątki nie popierała bynajmniej wstecznictwa; lecz owszem wymagania postępowe na swój czas umiała w takiej wystawić formie, że nie wywołały protestu ze strony starszego pokolenia” 53.
Głównym zarzutem, jaki krytyk postawił projektowi Hoffmanowej, było podejście autorki do kwestii edukacji kobiet. Rozpatrując jej tezy, zastanawiał się, czy i jak w drugim dziesięcioleciu XIX wieku w Polsce dyskutowana była kwestia edukacji kobiet. Odpowiadając, pisał, że bardzo słabo i bardzo rzadko podnosiły się wówczas głosy dotyczące poszerzenia praw kobiet. Z przykładów europejskich wymienił działalność pani Staël czy lady Stanhope. O polskim podwórku donosił, że nie można było mieć jasnych poglądów na „ówczesne stosunki «emancypacyi kobiet»” 54. Oburzeniu Tańskiej, która twierdziła: „znieść nie mogę, [...] kiedy się głos jaki nierozsądny odezwie i twierdzi: że źle iż kobiety są w tak szczupłym podług niego zamknięte obrębie. Jego zdaniem równe mężczyznom powinny posiadać nauki, do rządu należeć, ledwie że nie pierwsze piastować urzędy i chyba nie być kobietami” 55 – przeciwstawił opublikowany na łamach „Pamiętnika Warszawskiego” artykuł pani Ł... Myśl o wychowaniu kobiet, w którym autorka opowiedziała się za pełnym dostępem kobiet do wyższej edukacji i pełnienia urzędów. Na podstawie wspomnianego artykułu – „odosobnionego, choć wymownego głosu” – stwierdził, że „już wówczas [istniały] zarody tego, co się później w dążeniu emancypantek naszych (w dobrym znaczeniu wyrazu) rozwinęło; ale umysły ogółu w tym kierunku zwrócić się jeszcze nie mogły” 56. Przywołane zestawienie słów Tańskiej i wyraźnej kontropinii służyło jednak ochronie tych pierwszych. Chmielowski nie przypuszczał bowiem, by Tańska swoimi poglądami chciała dotknąć „te kobiety, co za czasów księstwa 53 Tamże, s. 20. 54 Tamże, s. 22. 55 Tamże. 56 Tamże, s. 23.
Gdzie kończy się tolerancja emancypatora?
111
warszawskiego regulamin pensyj żeńskich ułożyły, gdyż tu znajdowały się czczone przez Tańską obie księżne: Czartoryska i Wirtemberska” 57.
Odruch poszukiwania logiki towarzyszył lekturze wszystkich wypowiedzi Hoffmanowej i wielokrotnie obrazował sprzeczności w tzw. pośredniej wobec edukacji kobiet postawie autorki. Adekwatnie ilustruje to analiza nauk, które Hoffmanowa proponowała kobiecie: Wyliczając [...] nauki potrzebne kobiecie: religię, moralność, historyę, gieografię, mitologię, historyę naturalną, Tańska pominęła zupełnie przyjętą już na pensyach naukę rachunków i regulaminem szkolnym z 1810 r. nakazaną umiejętność prowadzenia ksiąg gospodarskich i handlowych, dodając jeszcze, dowcipnie raczej niż słusznie, że z matematyki kobieta znać powinna tylko tyle, żeby nigdy z prostej nie zboczyła linii. A chociaż umysł wielce praktyczny nie pozwolił Tańskiej zapomnieć w innym rozdziale o „książkach registrowych”, o ścisłem pilnowaniu wydatków gospodarskich; nie chciał przecież robić z tego nauki rachunków, ażeby zbyt uczoną nazwą matematyki nie odstraszyć panienek 58.
Tańska, poruszając się między różnymi podejściami wychowawczymi, ale przynależąc do konkretnej klasy społecznej, zdaniem Chmielowskiego, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co i dla kogo pisze. Stąd nauka rachunków została przedstawiona jako praktyka ważna dla codziennego życia, matematyka pozostała zaś nauką teoretyczną zarezerwowaną dla mężczyzn. Własną opinię krytyk zawarł w powściągliwej kwalifikacji „dowcipnie raczej niż słusznie”, lecz jako historyk literatury nie napisał więcej. Wydaje się jednak, że ów dowcip nie leżał w guście emancypatora. Krytyczną ocenę myśli Tańskiej zniweluje odwołanie do życiorysu samej Hoffmanowej, która „zajmując się [...] naukami, uznawała ich ważność w sprawie wychowania kobiecego” 59. Ta pochwała była jednocześnie uwagą na temat pedagogicznej niekonsekwencji. Wytykając dalsze nieścisłości, Chmielowski cytował Tańską: [...] kobietom przystoi raczej praktyka niż teoria, raczej gospodarstwo niż nauki; że kobieta nie powinna bronić uporczywie swego zdania (IX, 410); ale chciałaby jednocześnie, żeby kobiety więcej polegały na sobie, żeby się więcej
57 Tamże. 58 Tamże, s. 28. 59 Tamże.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
112
ceniły [...] żąda, żeby panny „lepszego wychowania” więcej miały wolności, gdyż byłyby otwartsze, naturalniejsze w obchodzeniu się z mężczyznami, nie pragnęłyby tak dalece iść za mąż, a nawykłszy z wolna do strzeżenia samych siebie, lepiejby w dalszem życiu prowadzić się potrafiły. Na te atoli kobiety, które chciały pójść drogami nowemi, które pragnęły niezależności i gruntownej wiedzy, mało dbając o podobanie się mężczyznom, piorunowała Hoffmanowa, źle zapewne poinformowana o postępowaniu takich kobiet u nas. „jestże w ich liczbie – pyta się z urąganiem – choć jedna żona bez zarzutu i skazy; jedna dobra i szczęśliwa matka, jedna prawdziwa chrześcijanka? Nie; są to albo młode bez doświadczenia kobiety, albo takie, co większej siły rozumu od ogółu, ale mniej rozsądne, dawszy się unieść bądź zbyteczną czułością, bądź wygórowaną imaginacyą, bądź niepohamowaną próżnością, zeszły z drogi powinności” (IX, 22). Że były i takie, niepodobna zaprzeczyć; istniały jednak szlachetne, pragnące szczerze polepszenia bytu kobiecego, a o tych Hoffmanowa albo nie wiedziała, albo wiedzieć nie chciała, zalecając wszystkim bez wyjątku, pragnącym „usamowolnienia”, czytać Pismo św., zamiast książek światowych 60.
Chmielowski ilustrował łatwość kategoryzowania oraz nieumiejętność utrzymania argumentacji i brak konsekwencji. W przeciwieństwie do Hoffmanowej, która nie indywidualizowała kobiet i nie rozróżniała grup społecznych, autor Historyi Literatury Polskiej cieniował nastawienie kobiet wobec sprawy usamowolnienia. Potrafił skrytykować „damy sentymentalne” 61 i odróżnić je od Entuzjastek 62. Dostrzegał też podwójną normę Hoffmanowej, która rozróżniła kobiety tylko względem wieku, urody i wyjątkowego refleksyjnego usposobienia. Przykładem będzie fabuła Krystyny. Nawiązując do niej, Chmielowski nazwał Hoffmanową propagatorką wybiórczej emancypacji: 60 Tamże, s. 60. 61 Tamże, s. 21. 62 Pisząc esej o Entuzjastkach (od r. 1838 do 1850), za pomocą anegdot Chmielowski unaocznił panujące wówczas stereotypy, z którymi sam próbował walczyć: „Powstały też niebawem wśród reszty kobiet, należących do klasy niby-wykształconych, plotki, przycinki, których i sami mężczyźni nie szczędzili. Skimborowicz opowiada np., co o samej Narcyzie w jego domu mówiono. January Suchodolski, zacny wojak-artysta, który znał Skimborowiczową od dzieciństwa, przyszedłszy raz w odwiedziny, zapytał żartobliwie: «Czy to prawda, że panna Żmichowska chodzi w surducie, na którym wisi zegarek przyczepiony do białej tasiemki; ma włosy obcięte po męsku i...» Skimborowiczowa nie pozwoliła mu skończyć. Korzystając tylko ze sposobności, że Gabriela była w drugim pokoju, wyszła i przyprowadziwszy ją potem za rękę, starała się zapoznać z nią Januarego. «A teraz – dodała – jużeś się pan przekonał, że Narcyzka nasza nie ma włosów obciętych, że nosi zegarek, jak noszą wszystkie kobiety, i ma zupełnie podobną do mojej suknię». Takie były rozprawy pomiędzy ludźmi uczciwymi, rozsądnymi i przyjaznymi sobie. Ale czego też nie wynajdowali źli, mniej rozumni i wrogowie wszelkiej zmiany w tradycyjnych zwyczajach!” (tegoż, Autorki polskie wieku XIX..., s. 258). Powyższe kwestie poruszył także w szkicu Udział kobiet w twórczości literackiej zamieszczonym w książce zbiorowej Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904, s. 47–74.
Gdzie kończy się tolerancja emancypatora?
113
Jeżeli jednak ogół niewiast, mających być żonami i matkami, nie powinien brać nauki za cel życia, to jednostki wykolejone z ogólnego toru nie są tem prawem związane. Myśli tej nie wypowiedziała Tańska w żadnym dziele, mniej więcej systematycznie wyraziła ją w jednym z ostatnich, najbardziej przemyślanych utworów swoich, w Krystynie, która starą panną zostaje. [...] Gdyby Hoffmanowa była rozważyła, że nie tylko brak urody, nie tylko groźba staropanieństwa, nie tylko wyjątkowe usposobienie refleksyjne; ale ogólny postęp oświaty w narodzie i sprawa wychowania dorastających pokoleń wymagają po kobietach gruntownej i obszernej wiedzy: byłaby poglądy wypowiedziane w Krystynie wprowadziła do systemu pedagogicznego i zastosowała je do edukacji płci żeńskiej w ogóle, i tym sposobem byłaby uniknęła zarzutów, które jej robiono i robią 63.
Dalej, posługując się przykładem Tańskiej i Entuzjastek, wyraźnie skontrastował stanowiska kolejnych pokoleń upominających się o emancypację kobiet: Wiele kobiet choć nie głośno, ale za to praktycznie zaprotestowało przeciwko zasadom Tańskiej; a były między niemi i takie, które słuchały jej kursu moralności w instytucie guwernantek. Kobiety te, którym Żmichowska przydomek entuzjastek nadała, pragnęły i szczerego i głębszego życia duchowego; ale na życzeniach, na kilku pismach, na kilku ekscentrycznościach i na utorowaniu drogi dla późniejszych pokoleń skończyły. Czas na uwzględnienie potrzeb, przez nie wygłaszanych, nie był jeszcze nadszedł 64.
W innym miejscu, kończąc tę myśl, Chmielowski pisał, że ogół złożony z „umysłów średniej zdolności, z serc ciepłych a nie wulkanicznych” 65 szedł jednak za radami Tańskiej. Ta gorzka uwaga ponownie ukaże pozytywny stosunek historyka literatury do kwestii emancypacji kobiet obejmującej możliwość edukacji, równość praw i możliwość pracy zawodowej. Pogłębi ją przywołanie opinii Kraszewskiego, który pisał, że powiastki Hoffmanowej „dla braku oryginalności i dla celu utylitarnego nie mogą być sądzone jako dzieła talentu, lecz jako drugiego rzędu wyroby” 66, oraz zdanie Edwarda Dembowskiego, który w dziełach Hoffmanowej widział „czczość, miałkość, brak artyzmu i wsteczne 63 P. Chmielowski, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa..., s. 53. 64 Tamże, s. 55. 65 Tamże. 66 Tamże, s. 89. Opinia Kraszewskiego nie obejmuje Karoliny, Krystyny oraz Jana Kochanowskiego, powstała bowiem przed publikacją tych trzech tekstów.
Wychowanie, czyli o tym, jak Piotr Chmielowski czytał Klementynę z Tańskich Hoffmanową
114
dążności” 67. Chmielowski zaznaczył jednak, że to jedyne krytyczne słowa publicznie wygłoszone za życia autorki 68. Opinię Dembowskiego wytycza perspektywa socjalistyczna. Wydaje się, że z podobnej skorzystał Chmielowski, wypominając Hoffmanowej klasowość: Najnowsza wówczas zdobycz cywilizacyi: idea równości cywilnej wszystkich mieszkańców kraju, nie miała z początku w Tańskiej zwolenniczki i propagatorki. Wprawdzie z najserdeczniejszym zajęciem mówiła o wieśniakach i zalecała obywatelom polepszenie ich doli; ale było to skutkiem uczuć dobroczynnych, nie zaś przekonania o równym dla wszystkich prawie 69.
Należy zaznaczyć, że mimo licznych uwag Chmielowski doceniał wkład Tańskiej w propagowanie wielu przekonań, na których opierał się ówczesny system pedagogiczny. Jak twierdził: Program nauk i zajęć nakreśliła Tańska wyłącznie tylko dla kobiet. Starała się w nim pogodzić dawniejszy tryb wychowania z nowszym t.j. przygotowanie do zatrudnienia i obowiązków gospodyni z dążnością oświecenia umysłu kobiet. Pogodzenie to jednak odbyło się ostatecznie kosztem nauk. Wprawdzie Tańska nie raz i nie dwa powtarzała, że nauki nie przeszkadzają powołaniu kobiety jako żony, matki i gospodyni; wprawdzie zachęcała jak najusilniej, ażeby kobiety wiadomości nabyte wzmacniały i rozszerzały czytaniem, a talenty wprawą doskonaliły, nawet poszedłszy za mąż; ale jak tylko miała zajść kolizya między gospodarstwem a ukształceniem, Tańska stawała zawsze po stronie pierwszego i wolała, żeby panna raczej wszystkich wiadomości swoich zapomniała, niż żeby miała wstręt do zajęć domowych, codziennych 70.
I dalej:
Tańskiej zasługa polega na tym, że umiała przemawiać do ogółu, że umiała w szczupłym zakresie wiele zdrowych zdań wypowiedzieć, wiele przesądów
67 Tamże. 68 Chmielowski nie przywołuje późniejszych głosów krytycznych. Wśród nich, przez kontekst, dla niniejszego tekstu ważne jest zdanie Aleksandra Świętochowskiego, który publikując na łamach „Przeglądu Tygodniowego” cykl tekstów dotyczący kwestii edukacji kobiet, w 1873 r. napisał: „Szanowna i wielkich skądinąd zasług autorka Krystyny bezwiednie, ale strasznie zawiniła względem oświaty niewieściej, którą cofnęła o lat kilkadziesiąt przynajmniej. Dość powiedzieć, że pisarze XVI w. byli od niej bardziej postępowi w swoich poglądach”. Świętochowskiego należy przywołać w jeszcze jednym kontekście. Jan Hulewicz opisał list, który 3 listopada 1870 r. Aleksander Świętochowski napisał do Piotra Chmielowskiego. W liście zdradził pomysł napisania pracy o kobietach autorkach i pytał krytyka o rady. W liście datowanym na dzień 8 czerwca 1871 r. napisał: „prowadzę dalej odczytywanie nieśmiertelnych płodów babskich. Złodziejska robota – bo nudna”. Czternaście lat później Piotr Chmielowski opublikował studium Autorki polskie wieku XIX. 69 P. Chmielowski, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa..., s. 47. 70 Tamże, s. 50.
Gdzie kończy się tolerancja emancypatora?
115
zachwiać, jeżeli nie obalić. Postępu w pedagogice, jako nauce, nie zrobiła żadnego, bo nie była teoretycznym talentem; ale przekonania, które wówczas w lepszych tylko głowach istniały, umiała rozpowszechnić, była bardzo dobrą propagatorką wyrobionych już pojęć pedagogicznych. W praktyce zaś pedagogicznej nie rachuje się na niezwykłe talenty; lecz na przecięciowe, średnie zdolności; i Tańska też do nich się zwraca. Szkoda zapewne, że skłonności do moralizowania i zbyt wyłączny kierunek praktyczny, utylitarny nie pozwoliły jej ocenić ważności kształcenia wyobraźni i znaczenia nauki jako środków rozwinięcia zdolności umysłowych; była to wina jej beletrystycznego przeważnie wychowania i braku znajomości rozwoju pedagogiki i psychologii; było to wynikiem ówczesnego położenia kraju, który w czasie ustalania się przekonań Tańskiej (1820–1830) żądał przede wszystkim mężczyzn i kobiet praktycznych. Komisya oświecenia, na której czele stał wtedy Stanisław Grabowski, najwyraźniej w instrukcyi swej dla szkół żeńskich oświadczyła, że pragnie tylko praktycznie uzdolnionych kobiet 71.
Działanie Tańskiej nie było więc działaniem jednoznacznie wstecznym dla czasów, w których tworzyła. Mimo przytoczonych słów Edwarda Dembowskiego Chmielowski, sprowadzając pisma Hoffmanowej do współczesnych jej kontekstów, potrafił pokazać zalety tych publikacji. Dopiero opinia ukazująca ewolucję ruchu emancypacyjnego, czyli działalność uczennicy Tańskiej, Narcyzy Żmichowskiej i Entuzjastek, oraz skontrastowanie przekonań autorki Pamiątki po dobrej matce z rosnącym poparciem dla kwestii edukacji i pracy kobiet pozwalają krytykowi przedstawić przekonania Hoffmanowej jako niewystarczające z punktu widzenie uwłasnowolnienia kobiet.
71 Tamże, s. 56.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego 1
Teoria W 1872 roku na łamach „Niwy” ukazał się tekst W sprawie kobiet. Jego autor nie dziwił się emancypacyjnemu nastawieniu kobiet. Jego zdaniem, zarodem każdej emancypacji było zakucie w kajdany. Dążenie do swobody rozpoczynało się z chwilą jej utraty, przechodziło przez fazę biernego oporu, przez aktywną, czynną agitację, do stworzenia ruchu społecznego, który walczy o własne prawa. W tę ostatnią fazę wkroczyły kobiety domagające się emancypacji. Niezdefiniowane przez Świętochowskiego swobody, które dotychczas wywalczyły, miały im zapewnić dalsze osiągnięcia. Przykładem 1 Aleksander Świętochowski (1849–1938) – pisarz, publicysta, filozof i historyk, krytyk, działacz społeczny. Studiował na wydziale filologiczno-historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. W 1874 r. wyjechał do Lipska, gdzie uzyskał doktorat z filozofii. Po powrocie do Warszawy publikował w „Przeglądzie Tygodniowym”. W latach 1878– 1881 redagował „Nowiny”, następnie założył tygodnik „Prawda”, który redagował do 1902 r. W latach 1908–1912 redagował miesięcznik „Kultura Polska”, następnie „Humanista Polski”. Oprócz artykułów społeczno-politycznych i krytycznoliterackich pisywał felietony pod pseudonimem Poseł Prawdy. Poza publicystyką uprawiał także twórczość dramaturgiczną i nowelistyczną. W latach 1906–1913 założył i kierował Towarzystwem Kultury Polskiej. Był rzecznikiem postępu, oświaty, kultury. Por. J. Data, Aleksander Świętochowski, http://literat.ug.edu.pl/autors/ swietoch.htm (dostęp 21.10.2016).
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
118
była Ameryka. Jej dojrzalsi, szukający wolności poza Europą mieszkańcy, byli wzorem dla tych, którzy muszą walczyć z przesądami. Owe przesądy blokowały możliwość praktycznej zmiany. Na przekór nim tekst Świętochowskiego prezentował stronę teoretyczną kwestii kobiet.
Przez przywołanie zdań filozofów, poetów, historyków, słowem mężczyzn, którzy musieli sobie odpowiedzieć na pytanie: co to jest kobieta? – Świętochowski zdefiniował formę, którą dziś można określić mianem seksizmu: Jest to mechaniczny zlepek cudzych aforyzmów i własnych konceptów, wyrażonych dosyć gładko ale czczych lub fałszywych. Czytając tę książkę, widzimy nie człowieka myślącego ale dowcipnisia, nie logiczne rozumowanie ale rój pustych baniek mydlanych 2.
Powyższa definicja opisuje większość dzieł, dziełek i broszur, których autorzy, zdaniem Świętochowskiego, prezentowali lekkomyślne, dowcipne czasem błyskotliwe, częściej krzywdzące i szydercze przekonania na temat kobiet. To dzieła krytyków emancypacji. Przedmiotem badań Świętochowskiego nie były jednak teorie krytyków, lecz pisma sprzymierzeńców emancypacji. Autor przyjrzał się temu, co deklarował John Stuart Mill, Henry Thomas Buckle 3, Ernest Legouvé czy Prosper Despine. Każdy z nich inaczej charakteryzował psychikę kobiet. Zestawienie poglądów tychże autorów umocniło argument, według którego „kobieta nie jest jeszcze dobrze poznaną, i że wszelkie o niej teoryje opierają się raczej na więcej lub mniej szczęśliwych domysłach w braku prawdziwie pozytywnych podstaw” 4. Na podstawie słów Świętochowskiego teorie odnoszące się do fizjologii czy psychologii kobiet można uznać za stworzone a priori systemy. „Jakie kto znał w swem otoczeniu kobiety, takie brał wzory do kreślenia swych ideałów. [...] Oderwany od życia filozof, jak sobie ustrugał foremkę dla pewnej kwestyi, to musi ją tam wpakować; inaczej zagrozi ludzkości zgubą” 5 – pisał autor. 2 A. Świętochowski, W sprawie kobiet, „Niwa” 1872, nr 10, s. 233–235. 3 Niezgodności sądów Milla i Bucka przyjrzał się także Edward Prądzyński. Por. tegoż, O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875, s. 151–153. 4 A. Świętochowski, W sprawie kobiet..., s. 233. 5 Tamże, s. 234.
Praktyka
119
Podobne działania obserwował lokalnie, „u nas” 6. „Manija kreślenia systematów”, „[c]oroczny zbiór [...] prac motylego istnienia”, „płytkie widzenia rzeczy”, „osobiste przekonanie” – wskazane określenia i wady dyskusji czy debaty publicznej sprawiały, że kwestia emancypacji „tak zbrukała się, że dziś odstrasza każdego pragnącego zabrać głos w jej imieniu” 7. Rozwiązaniem impasu miało być studium analityczne, metoda indukcyjnego badania, wyprowadzone z niej wnioski i fakty. W tym miejscu Świętochowski zgodny był z autorem Poddaństwa kobiet. Kluczowym warunkiem takich badań był zawarty w tekście postulat: Kobietę kształcić tak jak mężczyznę, dopuścić ją do wszystkich kierunków pracy, stąd gdzie się okaże niezdolną przez samo współzawodnictwo usunie się, tam gdzie jej siły będą odpowiednie wzbogaci swą pracą społeczeństwo i wytworzy zawsze korzystną dla niego emulacyją, wskutek której każda sprawa przychodzi w najzdolniejsze ręce 8.
Powyższe wskazanie miało jednak ograniczenie. Autor przypominał, że rozwój każdego organizmu i każdej kwestii odbywa się stopniowo, nie skokowo, toteż należało uwzględnić rozwojową fazę równouprawnienia, w której znajdowały się wówczas Polki, czyli stopień ich „gruntownego ukształcenia” 9. Dalszych postępów ani wprowadzać ani zrzekać się [...] nie możemy. W ręce dziecka nie można złożyć ani spraw ogólnych, ani też zaprzeczyć mu w nich udziału. Trzeba najprzód ażeby to dziecko dojrzało i ukształciło się. Takie jest właśnie zadanie naszej kobiety 10 – przestrzegał.
Praktyka
Rok później, w 1873, Świętochowski wygłosił odczyt publiczny O średnim wykształceniu kobiet. W tym samym roku przedruk wykładu ukazał się na łamach kilku numerów „Przeglądu Tygodniowego” 11. 6 Tamże.
7 Tamże. 8 Tamże, s. 235. 9 Tamże. 10 Tamże. 11 O odczycie Świętochowskiego pisał wcześniej Jan Hulewicz oraz Mateusz Skucha. Por. J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
120
We wprowadzeniu mówca zapewnił słuchaczy i czytelniczki o swojej przychylności wobec działań kobiet i nienowej kwestii emancypacji. Podkreślając jej aktualność, pisał: „Nigdy ona nie wzbudziła tyle zajęcia, nie zużyła tyle zapału, nie podrażniła tylu namiętności, nie wywołała tak gwałtownego oporu, nie zatrudniła nakoniec tylu potężnych i wątłych sił umysłowych jak obecnie” 12. Kwestia kobiet miała elektryzować spierających się ze sobą wyrostków, dojrzałych badaczy, idiotów, paszkwilistów, matematyków, filologów, każdego, który „nie uznając niczyjej kompetencyi, uznaje zarazem tylko własną” 13. Autor, jak twierdził, ze względu na znajomość zawiłości tematu, szacunek do sprawy oraz kwestie logistyczne postanowił zająć się „najskromniejsz[ym], ale zarazem najenergiczniej[szym] w skardze” 14 żądaniem kobiet. Jednocześnie odrzucił pytanie o możliwość edukacji kobiet. Przytoczone przez autora przykłady wykształconych kobiet udowadniały, że kobiety nie tylko chcą, lecz także mogą zdobywać wykształcenie, toteż Świętochowski nie zamierzał wdawać się w dyskusję z tymi, którzy nie starali się o dowody i znajomość rzeczy, zamiast tego osłaniając się „tarczą tradycji” 15. Przeciwników emancypacji kobiet opisał, używając topiki wojennej. Pisał o armii konserwatystów, która składała się z dzielnych i wyćwiczonych żołnierzy, ale „nie wystrzeliła dotąd ani jednego naboju, któryby zranił kobietę w walce za wolność kształcenia się” 16. Za Millem pisał o braku pozytywnych argumentów przeczących zdolnościom i możliwościom kobiet oraz o sofizmatach, wykrętnych rozumowaniach, naciągniętych przypuszczeniach, pobożnych westchnieniach i kłamliwej potwarzy przeciwników wyższego wykształcenia kobiet, którzy swoje sądy opierali na przymierzu „tradycyi, kodeksu i podrabianej władzy” 17. Dla nich kobieta zostawała wiecznie małoletnią, „umysłowo pośledniejszą” 18 istotą, która nie będzie miała okazji do wykorzystania zdobytej na uniwersytecie wiedzy. Otwierając jej drogę na akademię, należałoby także otworzyć jej drzwi urzędów i stanowisk społecznych. Temu, zdaniem Świętochowskiego, przeciwstawiali się konserwatyści. Zwrócił on uwagę na fakt, że rząd
w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 157–160; M. Skucha, Adwokat sprawy niewieściej. O dwóch cyklach artykułów Aleksandra Świętochowskiego w „Przeglądzie Tygodniowym”, w: Pozytywiści warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. nauk. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015, s. 178–194. 12 A. Świętochowski, O średnim wykształceniu kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1873, nr 14, s. 107. 13 Tamże. 14 Tamże. 15 Tamże, s. 108. 16 Tamże. 17 Tamże. 18 Tamże, nr 15, s. 114.
Praktyka
121
argumentów dotyczący umysłowej niższości, wrodzonej roli i zakresu obowiązków kobiety oraz próba udaremnienia zawodowej rywalizacji mężczyzn i kobiet, czyli „fałszywe argumenta” 19, nie zakazują kobietom pobierać nauk na średnim szczeblu edukacji. Tu zgadzali się postępowcy i konserwatyści. Problematyczna pozostawała jednak forma i zakres średniej edukacji, „[g]dy bowiem jedni pod nazwą tego wykształcenia, rozumieją wszechstronne i gruntowne, inni jednostronne i powierzchowne” 20 – pisał. Skupiając się na praktycznym wymiarze własnego wykładu, ograniczył się do omówienia polskiego gruntu edukacji domowej i prywatnej. Nie szukał europejskich paraleli. Interesowało go to, co dzieje się z młodzieżą żeńską między 10 a 20 rokiem życia. Przypatrywał się temu, w jaki sposób rozwija się duchowe władze jednostki i przygotowuje ją do życia. Pisał, że kobieta ze średnim wykształceniem „winna posiadać cały zasób umiejętności praktycznej, koniecznej do spełnienia obowiązków i załatwienia spraw osobistych, rodzinnych i obywatelskich. Do wiedzy zaś tej należy tak dobrze znajomość arytmetyki, jak i gospodarstwa społecznego” 21. Gruntowne i wszechstronne średnie wykształcenie kobiet miało zastąpić model oparty na zaleceniach Klementyny z Tańskich Hoffmanowej. Charakteryzując jej myśl, Świętochowski pisał: „Zły los chciał, ażeby gorąca miłość dla narodu, najszlachetniejsze cele, wysokie zdolności, osiadły w umyśle, który potrzeb swego wieku nie rozumiał i mimowolnie je gwałcił” 22. Szkoła Tańskiej nie była oryginalnym systemem wychowania. Autorka zebrała rady i myśli, które były „całkowitą własnością tradycyi” 23. Edukacja oparta na kodeksie Tańskiej zawierała, zdaniem Świętochowskiego, rzeczy cenne i użyteczne, ale też „grube przesądy” 24. Swoją opinię postanowił poprzeć sprawdzeniem rezultatów obowiązującej wówczas edukacji średniej dla kobiet.
Wyróżnił trzy rodzaje edukacji: fikcyjną, cząstkową i niezupełną. Każdą z nich scharakteryzował według planu nauczania oraz rezultatów, czyli osiągniętych przez uczennicę wiedzy i umiejętności, które mogła wykorzystać w dorosłym życiu. 19 Tamże.
20 Tamże. 21 Tamże, s. 115. 22 Tamże. 23 Tamże. 24 Tamże.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
122
Pierwsza, edukacja fikcyjna, zakładała domową, nienadzorowaną naukę pisania, czytania, podstaw rachunku, języka francuskiego i katechizmu. Otrzymywała ją zazwyczaj dziewczyna, która jako dziecko „zdradzała wielką pojętność” 25 i pomagała matce w zarządzaniu domem. Jej ojciec trzymał dzierżawę. Ukochana córka rodziców miała zostać żoną dziedzica. Jej brat kształcił się w mieście, ona szybko odłożyła książki, czytać miała powieści. Te były jej źródłem wiedzy o rzeczywistym świecie. Spis umysłowego kapitału, za który bohaterka Świętochowskiego kupiła sobie tytuł panny, a później żony ze średnim wykształceniem, obejmował „[w]prawne czytanie, błędne pisanie, elementarny rachunek, maleńkie doświadczenie życiowe, pasemko wiadomości domowo-gospodarczych, kilkadziesiąt wrażeń powieściowych” 26. Druga forma, edukacja cząstkowa, polegała na nadaniu uczennicy ogłady towarzyskiej. Jej formalizacja opierała się na zatrudnieniu bony czy guwernantki od wszystkiego: muzyki, języka francuskiego, języka polskiego, historii powszechnej, geografii i arytmetyki. Kształcenie obejmowało pamięciową recytację ustępów z podręcznika lub „papuzio trzepan[e] odmian[y]” 27. W całym wykładzie Świętochowski nie stronił od ironii i sarkazmu. Fragmenty jego wystąpienia można nazwać złośliwą satyrą na ówczesne wykształcenie kobiet. Ostrze satyry wymierzone było w rodziców, którzy przez źle pojętą miłość wobec córek, przez przesądy fundowali przyszłym żonom i obywatelkom los niesamodzielnych, zależnych od mężów, nudnych żon i uprzedzonych wobec prawdziwej wiedzy matek. Edukacja cząstkowa gwarantowała z czasem zanikające odłamki wiadomości, umiejętność gry na fortepianie i „pewną erudycyę powieściową” 28. Z kolei edukacja niezupełna objęła szerszy plan zajęć niż edukacja cząstkowa. Do prezentowanego wykazu zajęć włączano także nauki przyrodnicze i społeczne, a zakres wykładów o literaturze waloryzował dzieła, uczył ich krytycznej lektury. I tutaj problemowa była jednak nauka pamięciowa i brak nauki myślenia logicznego, które kolejne fakty i przedmioty wiązałyby w przyczynę i skutek. Ponadto dziedziny nauki były nieproporcjonalnie stopniowane. Wspomniane 25 Tamże, nr 16, s. 124. 26 Tamże. 27 Tamże, s. 125. 28 Tamże.
Praktyka
123
nauki przyrodnicze i społeczne traktowano powierzchownie i jednostronnie, co wynikało z przesądów, według których kształcenie kobiet powinno być lżejsze niż kształcenie mężczyzn. Uczennica nie umiała krytycznie podejść do prezentowanych jej wiadomości i wiedzy, nie umiała toczyć dyskusji, miała natomiast uczestniczyć w okolicznościowych konwersacjach oraz prezentować własny talent i wdzięk. Ogólny bilans umysłowości panny która odebrała całkowite średnie wykształcenie przedstawia się w następującym rezultacie: język francuzki, rossyjski, (jeżeli na pensyach) niemieckie kółko geniuszów z literatury, wiązka faktów z historyi, gromadka zwierząt z zoologii, pęczek roślin z botaniki, kupka kamieni z mineralogii, pięć dosłownie zapamiętanych kartek z geografii, dziewięć przykładów odmiany z gramatyki, mnóstwo wątpliwości z arytmetyki, nic albo kilka wesołych wspomnień z fizyki i chemii 29.
Skutkiem takiego kształcenia kobieta nie była zdolna do podjęcia jakiejkolwiek pracy, która gwarantowałaby jej bezpieczeństwo i niezależność. Pod tym względem nadal była zdana na opiekę rodziny lub męża: „Traci możność niepodległego i szczęśliwego istnienia” 30. Nie mogła rywalizować ze średnio wykształconym mężczyzną, którego pełniejsza i rozleglejsza wiedza gwarantowała mu wyższe i częstsze zarobki na posadzie prywatnego nauczyciela niż jej na posadzie niżej opłacanej guwernantki. Bez opieki pozostawała bezsilna.
W drugim planie – ta kolejność wydaje się niezwykle ważna – Świętochowski przestrzegał przed ujemnymi skutkami niepełnego wykształcenia kobiet dla rodzin. Kobieta pozbawiona wpływu i powagi była żoną i matką lekceważoną przez męża i syna, stanowiła „gałęź zeschłą” 31, która nie łączyła rodziny ze społeczeństwem. Także to ostatnie ponosiło straty powodowane fikcyjnym, cząstkowym i niezupełnym wykształceniem kobiet. Głównym przykładem stała się źle odrobiona praca źle wykształconej guwernantki lub nauczycielki, która kształciła dalsze pokolenia. W rezultacie krytyki wszystkich odmian nauczania dziewcząt pozytywista postulował trzy zasadnicze zmiany: 29 Tamże, nr 17, s. 131. 30 Tamże, s. 132. 31 Tamże, nr 18, s. 139.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
124
1) przyznać w teoryi kobiecie narówni z mężczyzną prawo do zupełnego wykształcenia średniego, 2) w praktyce dać jej takie wykształcenie, 3) oprzeć je na podstawach realnych. Oto jest najkrótsze wyrażenie reformy, której domagają się trzy potęgi: ogólna cywilizacya, nasz naród i jego warunki 32.
Sojusznikiem wskazanych zmian powinni być wszyscy ci, którzy wpływali na kształt dziennikarstwa, powieści i popularnych rozpraw. Przy ich pomocy autor planował reformę opinii publicznej, a dalej samej edukacji kobiet. Możliwość jej wykonania leżała w zasięgu wszystkich tych, którzy mieli wpływ na edukację domową i prywatną, czyli przede wszystkim rodziców. To ich autor przekonywał do tego, by gruntem nauki niezróżnicowanej płciowo stała się matematyka, nauki przyrodzone i społeczne. Te najdogłębniej rozwijają umysł i najlepiej przygotowują do praktycznego życia.
W ostatniej części swojego wystąpienia Świętochowski zwrócił się do publiczności, usprawiedliwił wcześniejszą, jednostronną prezentację. Mówił/pisał: [w]iem tak dobrze jak i Wy szanowni słuchacze że w społeczeństwie naszem nie zdrętwiała całkowicie żeńska jego połowa, że i u nas są światłe matki i ukształcone dziewice. W tłumie rozdrażnionych marzycielek, pustych cacek i martwych ciał, żyje i działa dość pokaźna liczba kobiet rozumnych 33.
Kobiety rozumne były jednak wyjątkami, które żyły w szczęśliwym położeniu albo odznaczały się szczególnymi zdolnościami. Miały kapitał lub ktoś pomógł im odkryć ich potencjał. Świętochowski zapewniał, że korzyści dla społeczeństwa nie można obliczyć na podstawie owych wyjątków. Ich fundamentem jest reguła, a ta niestety w najlepszym wypadku przynosiła niezupełne rezultaty. Średnie wykształcenie powinno pozwalać kobiecie „lepiej spełniać swe zadania [i łączyć] ją trwałym węzłem równości z mężczyzną” 34. Dajmy dziś kobiecie taką naukę jakiej wymaga jej obecne stanowisko, a za lat kilkanaście nie będziemy widzieć w jej najśmielszych żądaniach szaleństwa,
32 Tamże. 33 Tamże, nr 19, s. 146. 34 Tamże, s. 147.
Praktyka
125
w jej najgłębszej wiedzy wynaturzenia, w jej najrozleglejszej działalności odstępstwa od naturalnych przeznaczeń 35 – przekonywał autor.
To założenie miało różnicować postulat nauki średniej i wyższej dla kobiet. Do tej pierwszej dziewczęta były gotowe. Ta druga miała być dla nich dostępna w chwili, gdy panna zyska przygotowanie, gdy ukończy naukę średnią w takiej formie, jaką sugerował Świętochowski. W tym wypadku autor ponownie odwołał się do teorii ewolucji, nie był zwolennikiem przeskoków. Wnioskował, że rozwój emancypacyjnych postulatów powinien być zgodny z naturalnym, organicznym rozwojem, w którym istnieją rozwojowe formy pośrednie. Ponownie szukał analogii w przykładzie dziecka, na które nie można nakładać ciężarów odpowiednich dla dojrzałego organizmu. W tym miejscu sposób jego argumentacji stał się bliski przeciwnikom emancypacji, którzy sugerowali niedojrzałość kobiet. Dalej jednak przypomniał zasadnicze dla wygłaszanego tekstu założenie – praktyczne nastawienie mówcy. Rozróżnienie teorii i praktyki miało uprawomocnić wywód na temat edukacji średniej oraz zaakcentować wsparcie autora dla szeroko pojętej emancypacji kobiet: Kobieta nasza nie posiada jeszcze należytej siły do wystąpienia i utrzymania się na wszystkich stanowiskach pracy społecznej, sama więc jej niemoc miarkuje zbyt dalekie wyskoki teoryi. Zwolennicy natychmiastowego równouprawnienia pragną urządzić niczem nietamowany wyścig obu płci – najzupełniejsza zgoda! ale trzeba przedtem tak wzmocnić nauką stronę słabszą ażeby ona mogła istotnie współzawodniczyć w biegu z silniejszą. Zasadę więc równouprawnienia można posunąć do najdalszych krańców rozumowania, ale reform praktycznych niepodobna wyprowadzić po za granicę możliwości 36.
Argumentacja Świętochowskiego to jedno, lecz nie mniej ważna pozostaje forma jego odczytu. Całą wypowiedź cechują wspomniane wcześniej ironia i sarkazm. O średnim wykształceniu kobiet brzmi jak pamflet na wyznawczynie metody Tańskiej-Hoffmanowej, na rodziców, którzy mimo woli szkodzą ukochanym córkom, na córki – puste cacka i rozdrażnione marzycielki. Jeśli skorzystać z wojennej metaforyki, której także używał autor, można stwierdzić, że Świętochowski nie brał zakładników. Pociski jego słów celnie trafiały we wszystkie kobiety, wyimaginowane i realne Polki, które przedstawił w swojej mowie. 35 Tamże.
36 Tamże, s. 147.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
126
O Tańskiej i jej programie wychowania pisał: „Służebna uległość, pobożna ślepota, milcząca abnegacya, tkliwy idyotyzm, niewiara w swe siły – oto ideał niewieści, narysowany piórem Tańskiej. Tę zabójczą receptę kreśliła ona z słodkim uśmiechem na ustach i miłością w sercu; w cukierkach miłego słowa i zacnych tendencyi, podawała truciznę nieuctwa” 37. Charakteryzując zdolności uczennic, wykorzystywał anegdoty ilustrujące wiedzę przyszłych żon i matek. I tak, na obraz fikcyjnie kształconej uczennicy złożyła się następująca dykteryjka: Razu jednego rozstrzygnął [starszy brat] jej bardzo ważne pytanie: czy papież mieszka za granicą. Mając lat 18 z wielkiem zdziwieniem dowiedziała się od niego, że piorun nie jest strzałką. Długi czas objaśnienia o szybkości telegrafu uważała za żarty. Nigdy zaś uwierzyć nie chciała, że w chwili kiedy u nas jest dzień w innych krajach noc 38.
Umierająca z nudów uczennica, która pobierała edukację w formie cząstkowej, odradzała się w wieku lat szesnastu, gdy otrzymywała upragnioną długą suknię. Wówczas „[w]ir zabaw wywiał jej z pamięci puste ziarna książkowej wiedzy. Odtąd czuła się lekką. Z głowy próżnej, jak balon wydęty gazem palących się uczuć, ciągle wyrzucała balast nauki aby unieść się po nad skały i przepaście życia” 39. Jej przekonania były okolicznościowe, a „główka [jej] była to piękna pusta muszla, z której wlatywał do ucha szmer powietrza a nieświadomi sądzili że w niej coś żyje i szepcze” 40. Ostrze ironii ugodziło też niezupełnie wyedukowaną pannę: „Sądom jej brak było realnej podstawy – umysł zataczał się ciągle spity sentymentalizmem” 41. Krytyka naiwności, braku wiedzy, lektur francuskich romansów, sentymentalizmu, salonowych obyczajów, skupienia na wdziękach, kokieterii czy bezrefleksyjnego zainteresowania modą cechowała większość autorek i autorów, którzy postulowali reformę wychowania lub edukacji dziewcząt, bez względu na fakt, czy popierali emancypację kobiet, czy byli jej przeciwnikami, którzy w edukacji widzieli szansę podniesienia zdolności przyszłych żon i matek, a nie pełnoprawnych obywatelek. Kontekst tych wypowiedzi jeszcze bardziej wyostrza 37 Tamże, nr 15, s. 115. 38 Tamże, nr 16, s. 124. 39 Tamże, s. 125. 40 Tamże. 41 Tamże, nr 17, s. 132.
Praktyka
127
formę odczytu Świętochowskiego. Wydaje się, że autor odmówił podmiotowości wszystkim tym, które przedstawił w swoim tekście. Uczynił z nich kadłubki w długich sukniach, kukiełki z pustymi głowami, rozdygotane i ośmieszające się siostry, powabne panny zmieniające się w nudne i przygłupie żony, w najlepszym wypadku zaś nauczycielki nakazujące pamięciowe opanowanie fragmentów podręczników oraz odmianę i prawidłową wymowę francuszczyzny. Świętochowski nie miał dla nich cierpliwości, nie pochylał się nad ich losem, nie indywidualizował, raczej straszył i przestrzegał. Niewykształcone panny z jego tekstu są jak nakręcone zabawki, szukające uwagi przyszłych mężów. Trudno traktować je poważnie. Trudno zobaczyć w nich kobiety, które mają zdolności i chęci do usamodzielnienia się. Zamiast tego widzimy galerię produktów ukształtowanych według przepisu tradycji i obyczaju. Przed zarzutem mizoginii broni go jednak fakt, że w swoim tekście prezentował pewne wzory, typy postaw, które są pochodnymi kultury, konkretnego systemu wychowania sprzecznego z postulatami emancypacji kobiet. Projekt Świętochowskiego w wielu miejscach zbieżny jest z tezami zawartymi w Kilku słowach o kobietach Elizy Orzeszkowej. Autorka Marty broniła emancypacji kobiet poprzez wyraźne oddzielenie przejawów mody oraz potrzeb wynikających z realnych przeobrażeń społecznych i gospodarczych „Dziś nadszedł wiek taki, że czego kto sam nie zapracuje, tego posiadać nie będzie” 42 – dowodziła. W pierwszych – przejawach mody – dostrzegła powierzchowną i próżną grę cynicznych salonowych lwic, pysznych sawantek i pytii – fałszywych apostołek oraz krzewicielek emancypacji. Wskazane przez nią postawy powinny być źródłem kpiny i nie miały nic wspólnego z realną potrzebą edukacji i zawodowego rozwoju kobiet, z emancypacją „od słabości fizycznej bardziej narzuconej niż od natury wziętej, od braku sił moralnych na samoistne i logiczne życie, od klątwy wiecznego niemowlęctwa i anielstwa, od wypatrywania z cudzej ręki kawałka powszedniego chleba, od wiecznego zamykania przed nimi [kobietami] dróg poważnej i użytecznej pracy” 43. Dla Orzeszkowej kobieta „jest przede wszystkim i nade wszystko człowiekiem” 44, toteż powinna zdobyć umiejętności, jakie w życiu 42 E. Orzeszkowa, Kilka słów o kobietach, Nakład i druk S. Lewentala, Warszawa 1893, s. 157. 43 Tamże, s. 15 44 Tamże, s. 22.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
128
przysługują mężczyźnie. Tego ostatniego powinna także ciekawić nie samą powierzchownością, ale umiejętnościami i wiedzą, być jego partnerką, a do tego potrzeba „uzbroić jej rozum” 45.
Dwie główne części publikacji Orzeszkowej dotyczą wychowania i pracy kobiet. W rozdziale O wychowaniu kobiet wyszczególniła wychowanie fizyczne, umysłowe i moralne. Wszystkie trzy zakresy, zdaniem pisarki, były zaniedbane, skrzywione i niedostatecznie rozwijane. W przypadku wychowania fizycznego problematyczny był brak znajomości anatomii, fizjologii, zasad higieny, chemii i fizyki, które zapewniłyby matkom odpowiednią wiedzę pedagogiczną i zakończyły machinalną hodowlę niemowląt opartą na tchnieniu serca 46. Wzorem stał się zakład Froebla, którego założenia szczegółowo omówiła.
Błąd wychowania umysłowego tkwił w jego celowości. Nauka języków obcych i gry na fortepianie lub rysunków służyła odpowiedniej prezentacji nastoletniej panny, która dzięki rozwijanym umiejętnościom miała znaleźć męża. W razie niepowodzenia pobierana nauka przyniosłaby jej możliwość zarabiania na posadzie prywatnej nauczycielki. Ten model wychowania był nieadekwatny do zmniejszającej się liczby małżeństw, ubożejących rodzin, braku posagów, do obowiązku pracy, samodzielności i braku możliwości konkurowania z lepiej wykształconymi mężczyznami nauczycielami. Z tych powodów pisarka postulowała, by kobiety uczyły się: Wszystkiego, czego uczą się mężczyźni, wszystkiego, co z kobiety uczynić może prawego i rozumnego człowieka, wszystkiego na koniec, na czym wesprzeć się ma przyszły jej byt moralny i materialny. A jedynym ograniczeniem, jedynym prawidłem w tym razie mogą być tylko osobiste zdolności i popędy albo wyłączne potrzeby, wynikające z położenia i przewidywanych dróg uczącej się kobiety 47.
Powyższy postulat był wynikiem społecznych, nie indywidualnych potrzeb. Wykształcenie umysłowe miało być węzłem między małżonkami. Wszystkie córki nie miały być astronomami lub fizykami, ale powinny pojmować idee ich mężów oraz nauki, jakie będą pobierać ich dzieci. Z tego względu umysłowa edukacja dziewcząt poza językami i nauką 45 Tamże, s. 49.
46 Por. tamże, s. 118. 47 Tamże, s. 136–137.
Praktyka
129
sztuk pięknych musi obejmować nauki przyrodnicze, a następnie naukę zawodu. Tę ostatnią powinna panna odbywać w wieku 18–22 lat, co opóźniłoby jej zamążpójście i dało możliwość poznania „siebie, ludzi i świata” 48. I tutaj autorka zapewniła, że zawodowa działalność kobiet powinna odbywać się: na wszystkich [drogach] tych, które stoją otworem przed mężczyznami, na wszystkich, na których człowiek stać się może szczęśliwym i użytecznym, a jedyną w wyborze jednej z nich wskazówką mają być wrodzone zdolności, skłonności jednostki i okoliczności jej społecznego położenia 49.
Zdolności, skłonności i położenie miały umożliwiać podjęcie pracy w nauczycielstwie, w rzemiośle, przemyśle, handlu, artyzmie i literaturze. Zakładane przez kobiety zakłady rzemieślnicze lub handlowe nie przeszkadzałyby w rodzinnych obowiązkach kobiet. Autorka Nad Niemnem zakładała, że właścicielka takowego może go wciąż prowadzić, będąc żoną ubogiego pracownika, a jeśli będzie musiała wypełnić obowiązki macierzyńskie, swój zakład może przekazać siostrze, krewnej lub dotychczasowej pomocy czy pracownicy. Postulaty Orzeszkowej wymierzone były zarówno w wychowanie salonowe, w modę na zatrudnianie cudzoziemek jako bon i guwernantek, a nie tylko nauczycielek języka, w podwójną normę odbierającą kobietom możliwość równej edukacji i równej z mężczyznami płacy w zawodzie nauczyciela, w źle sprofilowane zakłady uczące rzemiosła, które kształciły w zakresie zawodów zupełnie nieprzydatnych na prowincji, poza Warszawą (np. w zakresie zecerstwa i drzeworytnictwa, zamiast tapicerstwa, tokarstwa, krawiectwa i sztuki wyrobów galanteryjnych), w panujący na prowincji deficyt „krawiectwa, szewstwa i rękawiczarstwa”, który przez brak konkurencji „nierzetelnie, nieumiejętnie” zapełniał „izraelicki proletariat” 50, wreszcie w „rutynę, tradycje i obawy” 51.
Kilka słów o kobietach zakładało reformy, które miały systemowo rozwiązać wiele wyszczególnionych przez Orzeszkową problemów. Jednocześnie rozwiązywały problem pozycji kobiet z wyższych warstw 48 Tamże, s. 163. 49 Tamże, s. 207. 50 Tamże, s. 233. 51 Tamże, s. 184.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
130
społecznych, regulowały kwestie zatrudnienia cudzoziemek oraz wpływały na „umoralnienie i pchnięcie ku oświacie pewnej części najnieoświeceńszej dotąd klasy Izraelitów [oraz do] starannego kształcenia się w rzemiosłach” 52. Ale najwyższym już, najcenniejszym, najbardziej obfitym w nieobliczone dobre następstwa rezultatem wzmożenia się pracy kobiecej będzie uszlachetnienie mężczyzn i nadanie im nowego, silnego ku pracy impulsu 53.
Dzisiejsza lektura tekstów autorów i autorek wspierających emancypację kobiet ujawnia pewną protekcjonalność skryptorów wobec opisywanych grup społecznych. W przypadku Świętochowskiego owo lekceważenie ujawniały adnotacje dotyczące ziemian ufających Tańskiej. U Orzeszkowej ów ton pobrzmiewał wówczas, gdy prezentowała różnice klasowe i wyznaniowe. Wydaje się, że wskazana cecha charakteryzuje znaczną część tekstów z epoki, a jej krytyka wywodzi się z systemu wartości, który kształtuje intersekcjonalną wrażliwość dzisiejszych społeczników. Z tego powodu wspomnianą klasową czy wyznaniową protekcjonalność chciałbym traktować jako ślepą plamkę ówczesnego systemu nauki, nie jako świadomą chęć krzywdzącego różnicowania przedstawicielek i przedstawicieli różnych klas społecznych.
W tym samym 1873 roku ukazała się także książka Edwarda Prądzyńskiego O prawach kobiety. Świętochowski recenzował ją na łamach „Przeglądu Tygodniowego” jeszcze przed wygłoszeniem własnego tekstu o średniej edukacji kobiet 54. Autor O prawach kobiety, podobnie jak John Stuart Mill w Poddaństwie kobiet, przyjrzał się każdej płaszczyźnie życia kobiet i mężczyzn oraz każdej roli społecznej, którą pełnili. Podobieństwo projektu Prądzyńskiego i Milla stało się zresztą argumentem w sporze omawianych emancypatorów, Świętochowskiego i Prądzyńskiego. Sprawę opisał Prądzyński w drugim wydaniu swojej książki. Wskazane wydanie, w stosunku do pierwszego, zostało wzbogacone o dział Przypiski. 52 Tamże, s. 269. 53 Tamże, s. 270.
54 Warto także zwrócić uwagę na fakt, że na początku siódmej dekady XIX w. Świętochowski na łamach „Przeglądu Tygodniowego” recenzował również odczyt publiczny Józefy Dobieszewskiej Wychowanie kobiet wobec dzisiejszych dążeń społecznych (1871, nr 41), książkę Anastazji Dzieduszyckiej Gawędy matki (1872, nr 40 i 41), wspomnianą książkę Edwarda Prądzyńskiego O prawach kobiety (1873, nr 6–9) oraz opisaną powyżej książkę Elizy Orzeszkowej Kilka słów o kobietach (1873, nr 45 i 46).
Praktyka
131
W tymże autor zamieścił wyciągi z dzieł, wyjątki z przemówień i korespondencji, na które powoływał się we własnym tekście. Przedruki prezentowały informacje dotyczące pozycji kobiet w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób wskazywał dobre praktyki demokratycznego państwa. Poza tym w Przypiskach znalazły się także przedruki recenzji pierwszego wydania O prawach kobiety oraz odpowiedzi autora na niektóre zarzuty recenzentów. Prądzyński odniósł się do tekstu Aleksandra Świętochowskiego wydrukowanego na łamach „Przeglądu Tygodniowego” 55. Recenzent i chwalił, i ganił. Głównym przedmiotem jego „pocisków” 56 stała się część historyczna książki Prądzyńskiego. Świętochowski wyłuskał z niej drobne błędy, niedokładności. W kilku miejscach zarzucił autorowi brak kontekstu historycznego lub etycznego. Poza szczegółami w recenzji padł także zarzut poniżenia kobiety względem mężczyzny poprzez przypisanie kobiecie przewagi uczucia. Wyjaśnienia objęły zastrzeżenia, według których wyłuskana uwaga odnosi się do konstrukcji psychicznej ukształtowanej przez wychowanie, nie przez naturę. To rozróżnienie znalazło się zresztą w pierwszym wydaniu tekstu Prądzyńskiego. Dalej padł koronny zarzut, według którego autor pracy O prawach kobiety broni ich swobody, „parafrazując, a miejscami przepisując rozumowania autora Poddaństwa kobiet” 57. W tym wypadku Prądzyński zaprzestał tłumaczeń, odpowiedź na powyższy zarzut objęła bowiem nakaz przedstawienia dowodów. W ramach kontrataku autor przytoczył informacje, jakoby w trakcie dwóch warszawskich prelekcji Świętochowskiego, o średnim i wyższym wykształceniu kobiet 58, ich referent pomówiony został, że z pracy Prądzyńskiego „nazbyt korzystał” 59. Autor O prawach kobiety wskazane pomówienie dookreślił jako „bezzasadne”, a ówczesną reakcję Świętochowskiego, który miał odpowiedzieć, że fakty historyczne i naukowe prawdy są własnością wspólną, nazwał „słuszną”. Ten swoisty ukłon w stronę wcześniejszych tłumaczeń prelegenta Świętochowskiego powinien wytrącić wszelkie argumenty z ręki recenzenta Świętochowskiego. Ta analogia odnosiła się do zarzutu parafraz informacji 55 Tekst recenzji z „Przeglądu Tygodniowego” został przedrukowany w drugim wydaniu książki Prądzyńskiego (Warszawa 1875) – s. 400–412. 56 E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 321. 57 Tamże, s. 324. 58 Teksty prelekcji Świętochowskiego wydrukowano na kartach „Przeglądu Tygodniowego” w latach 1873– 1874. 59 E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 324.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
132
zawartych w dziele Milla. Z kolei na zarzut „prostego przepisywania” Prądzyński odpowiedział następująco: Nie wiem czy w tem przemówiła nieuwaga czy zła wola; w jednym czy w drugim wypadku mam prawo domagać się, aby tak ważne oskarżenie poparte zostało czemś więcej niż gołosłownem twierdzeniem i aby wskazano słowa, które miałem sobie przywłaszczyć i za swoje podać bez wskazania ich źródła 60.
Powyższa polemika mogłaby pokazywać, że dla sojuszników emancypacji ważny pozostawał fakt, kto był pierwszy, bez względu na to, czy pozostaniemy w polu etyki i własności intelektualnej, czy zastanowimy się nad relacjami, społecznymi pozycjami i aspiracjami wskazanych dyskutantów. W drugim przypadku dzisiaj można już tylko snuć przypuszczenia, które nie będą miały oparcia w źródłach. Być może i Świętochowski, i Prądzyński aspirowali do roli polskiego Milla. Obaj głosili tezy na temat emancypacji kobiet na początku siódmej dekady XIX wieku. Należy jednak zauważyć, że zakres ich ówczesnych tez był różny. Świętochowski poprzestał na wsparciu idei średniej i wyższej edukacji kobiet, chciał działać praktycznie. Prądzyński zarysował pełen projekt praw, od edukacji, przez możliwość pracy, po prawa wyborcze. Nie wskazywał jednak sposobu, jak doprowadzić do zakładanej zmiany.
Prądzyński popierał trzy postulaty: równouprawnienie pod względem fizycznym, moralnym i umysłowym. Pierwsze zakładało równy rozwój sił i zdrowego ciała. Drugie miało umacniać rozeznanie w przepisach katechizmu oraz poczucie kontroli przed pokusami. Ostatnie zapewniało kobiecie możliwość czerpania ze źródeł wiedzy i budowania wszelkich umiejętności na równi z mężczyzną. Wskazane wymiary równouprawnienia odnosiły się do różnych etapów życia kobiety. W wygłosie swojej książki Prądzyński osobno wyszczególnił prawa niemowlęcia, dziewczyny, pracownicy, dziewicy, uwiedzionej, żony, matki i kobiety wszystkich stanów. Zaproponowany przez autora podział wynikał z barier społecznych oraz prawnych, jakie w danym okresie życia lub w zarysowanej sytuacji czy w trakcie pełnienia wskazanej roli społecznej ograniczały dziewczyny i kobiety. Ich rozłączność była pozorna, raczej porządkowa, podlegała zapisom ówczesnego prawa, którego reformy proponował autor. I tak, w kontekście edukacji najważniejsze stały się postulaty wytyczające pozycję dziewczyny: 60 Tamże, s. 325.
Świętochowski i wyższe wykształcenie kobiet
133
Dziewczyna ma prawo na równi z chłopcem do tego, by rozwijano w niej wszystkie fizyczne i duchowe siły, by ją chroniono w możliwej mierze od dolegliwości ciała i duszy; trzeba więc zmienić z gruntu wychowanie, hartować ciało i wiedzę bogacić, trzeba zaprzestać zgubnego idealizowania słabości fizycznej i umysłowej; otworzyć kobiecie przystęp do wszystkich źródeł nauki bez w yjątku 61.
Na kartach O prawach kobiety nie znajdziemy konkretnych wytycznych czy zaleceń, które budowałyby program edukacji, Prądzyński nie zakreślił bowiem osobnego projektu pedagogicznego. Podobnie jak Świętochowski namawiał czytelników, by porzucili bezowocne teoretyczne dociekania, by podjęli wspólną pracę, skłaniał się do praktyki, która miała rozwiązać kwestię kobiet. W przeciwieństwie do późniejszego redaktora „Prawdy” nie projektował jednak realnej reformy, nie postulował gotowych rozwiązań dostosowanych do obowiązujących warunków społecznych i kulturowych. Zakres edukacji opisywał na przykładzie nauki akademickiej. Zalecał rozwiązania oparte na koedukacji, ponieważ to nie wiązałoby się z kosztami związanymi z otwarciem uniwersytetów tylko dla kobiet oraz z ryzykiem obniżenia poziomu nauki w tychże 62. Koedukacyjną praktykę potwierdził pozytywnym przykładem uniwersytetu w Zurichu, którego profesorowie, opierając się na własnej praktyce, nie widzieli przeciwskazań dla wspólnej nauki mężczyzn i kobiet.
Świętochowski i wyższe wykształcenie kobiet Z końcem 1873 roku Świętochowski ponownie publicznie poparł postulaty ruchu kobiet. Tym razem odczyt wygłaszany w Resursie Obywatelskiej dotyczył wyższego wykształcenia kobiet. W kolejnym roku w dziewięciu częściach został opublikowany na łamach „Przeglądu Tygodniowego” 63. W tym wypadku autor nie mógł odwołać się do praktyki, gdyż Polki nie mogły wówczas studiować w uczelniach znajdujących się na ziemiach zabranych. By pobierać nauki, musiały wyjeżdżać na zachód. Brak doświadczenia sprawiał zauważalne przez autora 61 Tamże, s. 312.
62 Por. tamże, s. 59–63.
63 A. Świętochowski, O wyższym wykształceniu kobiet. Odczyt publiczny miany w Resursie Obywatelskiej dnia 1 (13) grudnia 1873 r. przez Al. Świętochowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 1, s. 9–10; nr 2, s. 17–18; nr 3, s. 25–26; nr 4, s. 32–33; nr 5, s. 41–42; nr 6, s. 49–50; nr 7, s. 56–57; nr 8, s. 65–66; nr 9, s. 73–74.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
134
niezdecydowanie i bierną postawę potencjalnych sojuszników sprawy kobiet. Celem Świętochowskiego nie było jednak zjednanie nieprzekonanych, lecz objaśnienie „kilku ważnych punktów” 64, wśród nich: 1) zsumować prawa kobiety do wyższego ukształcenia; 2) ukazać jego dla niej i ogółu potrzebę i korzyści; 3) stwierdzić teoretyczny wywód praktycznemi rezultatami studiów niewieścich odbywanych współcześnie w liczebnie większym stosunku; 4) nakreślić im najbardziej pożądane kierunki; 5) oznaczyć stanowisko jakie my wobec tej idei zająć powinniśmy 65.
Prawo kobiety do wyższego wykształcenia było niepodważalne. Przysługiwało jej z tytułu człowieczeństwa. Odmienne opinie fizjologów i psychologów zostały unieważnione za pomocą tych samych argumentów, które ukonstytuowały tekst opublikowany na łamach „Niwy”. Dodatkowo, korzystając z przykładów historycznych, Świętochowski przytoczył wykaz świadectw, które dowodziły edukacyjnych możliwości kobiet. Dalej polemizował z przeciwnikami wyższej edukacji kobiet, którzy przestrzegali przed kolizją roli studentki, uczonej oraz gospodyni, matki i żony. Tę kwestię autor rozgrywał retorycznie. Założył, że gdyby można było wykazać zależność między wiedzą zdobytą na uczelni a powinnościami ról projektowanych dla kobiet, ich kształceniu nie sprzeciwiłby się żaden konserwatysta. Jego sprzeciw musiałby się bowiem wiązać z niedocenieniem wagi rodziny i domu, o które miała dbać wykształcona i przygotowana do tego kobieta. W ten sposób Świętochowski odwrócił argumentację znaną z poprzedniego wystąpienia. W kontekście edukacji średniej pierwszoplanowy był interes jednostki, rodzina była na drugim planie – tym razem kobieta miała się kształcić dla rodziny, nie dla siebie, a zalecanymi dla niej kierunkami były psychologia i pedagogika, które pozwolą jej odpowiednio zająć się dziećmi. Świętochowski powołał się także na przykład „cywilizowanych społeczeństw”, jego obserwacje wskazywały, że istniały cenione gałęzie działalności kobiecej, wśród nich „pedagogika, domowe gospodarstwa i przemysł” 66. Jednak największą popularnością wśród studentek, co stanowiło dla autora zagadkę, cieszyła się medycyna, której sam nie uwzględnił w wykazie nauk polecanych. Na 64 Tamże, nr 1, s. 9. 65 Tamże. 66 Tamże, nr 8, s. 65.
Świętochowski i wyższe wykształcenie kobiet
135
tłumne dążenia studentek medycyny patrzył bez sympatii. Stwierdził nawet, że: Takie tłumne rzucanie się do jednej kategoryi studiów i to studiów wprost przeciwstawiających się dotychczasowemu wychowaniu kobiet, powszechnej o ich przeznaczeniu opinii i ustrojowi ciał społecznych, naprzód pozbawia oświatę krajową innych, zupełnie z istniejącym porządkiem rzeczy zgodnych wpływów i działań, powtóre nadwyręża moralny kredyt całej sprawy. Gdyby naród obok lekarek będących krańcową formą niewieściego wyzwolenia [...] otrzymywał równą liczbę kobiet, któraby bez szumu i wstrząśnień wniosły [sic!] głęboką wiedzę na skromne stanowiska pedagogiki, gospodarstwa, przemysłu – zbyt rażący i jaskrawy widok pierwszych, zrównoważyłby się i osłabił łagodnym widokiem drugich, idea wyższej nauki niewieściej poparta udziałem kapłanek dla ogółu sympatyczniejszych przejednałaby go dla siebie 67.
Autor nie projektował planu, według którego powinny funkcjonować ośrodki nauki wyższej dla kobiet, nie pisał o środkach, które potrzebne były do ich stworzenia. Nie zachęcał nikogo do inicjatywy powołania takowych, jedynie upominał i napominał studentki, by „łagodnym widokiem” jak kapłanki sprawy jednały sobie sprzymierzeńców, by wypełniając plan, przekonywały do swojej nauki konserwatystów, by zdobyte umiejętności wykorzystywały w praktyce, nie w nauce. Napominał też rodziców, by równouprawnili córki z synami, by zadbali o przygotowanie córek do dalszej, akademickiej nauki, „ażeby zwracali je głównie ku kierunkowi wiedzy najbardziej odpowiadającemu naturze niewieściego przeznaczenia, społecznego układu i nastroju w danej chwili” 68. Praktyczne wskazówki i perswazja autora O średnim wykształceniu kobiet zmieniają się tutaj w „dobroczynne natchnienia” 69 tego, który popiera wyższą edukację gospodyń, żon i matek. Jan Hulewicz, omawiając oba wystąpienia Świętochowskiego, pisał, że drugi odczyt nie jest tak konkretny jak mowa dotycząca wykształcenia średniego. Trudno jednak porównywać argumentację i formę obu tekstów. Pierwszy, oparty na gruncie praktyki, odwoływał się do konkretnego systemu, do doświadczeń, które obserwował redaktor. Był satyrą z dydaktycznym przesłaniem. Drugi osadzony został w rozważaniach teoretycznych. Biorąc pod uwagę tekst Świętochowskiego drukowany 67 Tamże, s. 66.
68 Tamże, nr 9, s. 74. 69 Tamże.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
136
w „Niwie”, należy stwierdzić, że oczekiwania, by ewolucyjnie nastawiony autor w gorący sposób agitował i namawiał do wprowadzenia konkretnej reformy obejmującej naukę akademicką, były płonne.
Po latach Ponad trzydzieści lat później Świętochowski jeszcze raz oficjalnie odniósł się do sprawy kobiecej. Jego przemówienie z 1907 roku ukazało się na łamach „Prawdy” oraz „Steru” 70. Wzbudziło też polemikę Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. Autor oświetlił związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa. Pisał o wyczerpaniu dyskusji na temat anatomii i fizjologii, o odrzuceniu zagadnień biologicznych, antropologicznych, psychologicznych i religijnych na korzyść kwestii społecznych. To przesunięcie sprawiło zaś, że kwestia kobiet jako „szczególny przypadek” weszła w „ogólną sprawę wolności” 71. Zdaniem Świętochowskiego, poprawa stanowiska kobiet nastąpiła dzięki zbieżności dwóch sił. Pierwszą były działania samych kobiet, ich publikacje, protesty, zabiegi, zjazdy. Druga to „ogólny postęp narodów, który oddziaływał na wszystkie sfery życia, [...] głębokie prądy rozwojowe, [...] prądy demokratyczne” 72. W założeniu autora współpraca, połączenie obu sił umożliwiały dalszy rozwój demokracji i wolności wszystkich ugrupowań społecznych. Ten sam sojusz zapobiegał także projektowanej ewolucji każdego samodzielnego ruchu. Jak pisał Świętochowski: „Prędzej, czy później każdy system przekonań i każdy wątek uczuć przeradza się w kult, każdy ma swoje dogmaty, przedmioty czci, żarliwość i fanatyzm” 73. Na początku XX wieku walka kobiet była walką z systemem. Objęła takie zagadnienia, jak stosunek kapitału do pracy, nietykalność osobistą, swobodę zebrań i związków czy zabezpieczenie mniejszości narodowych. Według autora „patriotyzm żeńskiego rodzaju” 74 to za mało. 70 A. Świętochowski, Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, przemówienie, „Prawda” 1907, nr 24, s. 274–276; tenże, Mowa Al. Świętochowskiego (zagadnienie sekcji etyczno-społecznej), „Ster” 1907, z. 5, s. 186–190. Warto odnotować także wydruk tekstu Świętochowskiego pt. Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, „Nowe Słowo” 1897, nr 14–15.
71 A. Świętochowski, Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, przemówienie, „Ster” 1907, z. 5, s. 187. 72 Tamże. 73 Tamże, s. 188. 74 Tamże, s. 189.
Po latach
137
Kobieta stała się towarzyszką mężczyzny w walce publicznej, tak jak niegdyś była jego towarzyszką w pracy rodzinno-domowej.
Wraz z przedrukowanym na łamach „Steru” tekstem przemówienia Świętochowskiego pojawiła się wspomniana polemika redaktorki czasopisma. Główna teza polemiki objęła zarzut usiłowania „na teraz przynajmniej odwrócić ruch kobiecy od bezpośrednich starań o prawa kobiet” 75. Kuczalska odnosiła się w ten sposób do twierdzeń Świętochowskiego, który pisał o łączności sprawy kobiecej z ogólnymi dążeniami wolnościowymi. Dla redaktorki „Steru” wskazana zbieżność nie była nowością. Pisała: To szczególne zwrócenie uwagi, jak gdyby chodziło o zasadę dotąd nieuznawaną zadziwia; gdyż łączność tych dwóch dążeń jest dawno uznanym punktem zasadniczym programu ruchu kobiecego, zaznaczanym w ustawach ich związków, orzeczeniach wieców i zjazdów. Leży ona tak bardzo w naturze rzeczy, iż w każdym kraju i w każdej epoce ruch kobiecy wyzwoleńczy zawsze najściślej zespala się z porywami ku wolności ogólnej – niosąc im pracę i ofiarę mąk nieraz krwawych 76.
Dalej polemizowała z zaproponowanym przez Świętochowskiego celem wspólnoty i rodzajem walki. Dla autorki jasne było, że wspólna walka zakłada wielość zgodnych ze sobą celów, niemniej nie ustępowała w chwili, gdy Poseł Prawdy postulował, by korpus kobiet stosował się do ruchów całej armii. Jej zdaniem, wszystkie działania powinny być wypadkową ustaleń wszystkich sił składających się na metaforyczną armię: Współpraca mężczyzn w zwalczaniu ucisku specjalnego z powodu płci, jest równie naturalną i potrzebną jak kobiet w zdobywaniu swobód ogólnych. Zwolennicy postępu uświadomić sobie muszą, że przyjmując porównanie autora Duchów kobiety nie tylko jeden korpus, ale liczniejszą część armji stanowią – i nie mogą, lecz muszą mieć – mniejsza czy własny sztandar – ale własną broń i komendę, a także nie stosować się do ruchów mniejszości armji, lecz wspólnie z nią układać i wykonywać te ruchy, gdyż dopiero wówczas układ odpowie i siłom i potrzebom ogólnym 77.
75 P. Kuczalska-Reinschmit, Słówko wyjaśnienia w sprawie mowy p. Al. Świętochowskiego, „Ster” 1907, z. 5, s. 191. 76 Tamże, s. 192. 77 Tamże, s. 194.
Emancypacja przez edukację, czyli równość według Aleksandra Świętochowskiego
138
W wygłosie tekstu ponownie akcentowała podmiotowość i interes kobiet. Nie sprzeciwiała się proponowanemu sojuszowi – zamiast tego dbała o pozycję i prawa kobiet. Jakby samodzielnie chciała oznajmić to, co mógłby odebrać jej głos mężczyzny. Jakby chciała przeciwdziałać temu, by żądania kobiet zostały zapomniane lub ustawione poniżej w hierarchii narodowych i obywatelskich kwestii do rozwiązania: I jeszcze jedno, nie tylko dobro mężczyzn staje się dobrem kobiet, ale i dobro kobiet w równym stopniu staje się dobrem mężczyzn, gdyż nie antagonizm, nie przeciwstawienie jest podłożem ustosunkowania płci obojej przez naturę, lecz dopełnienie i wspólność 78.
Należy dodać, że przypomniana dyskusja poprzedziła czynny udział redakcji „Steru” i samej Kuczalskiej-Reinschmit w obchodach czterdziestolecia pracy Aleksandra Świętochowskiego. Wówczas pośród wielu komunikatów i informacji na temat kolejnych zjazdów i odczytów organizowanych przez komitet rocznicowy na łamach „Steru” znalazły się wyrazy wdzięczności wobec działań Posła Prawdy: W dwóch ważnych momentach narodowego życia A. Świętochowski dopominał się, jeden z pierwszych, o równouprawnienie kobiet: w 1872 r. wobec dążenia do wiedzy odczytami O średnim i wyższym wykształceniu kobiet, a w 1905 wprowadził do programu żądań partji postępowej demokracji formułę „bez różnicy płci”. Zaznaczyć też trzeba, iż była to pierwsza partja nie socjalistyczna, która to uczyniła. Wobec tego słusznym jest i należnym, aby kobiety postępowe licznie pospieszyły na uroczystość uczczenia Świętochowskiego. Zdolność do wdzięcznego uznania zasług, poniesionych dla publicznego dobra, powinniśmy w sobie rozwijać, przez uzewnętrznianie, gdyż wpływa ona dodatnio na wyrabianie charakterów i sądów, oraz uczuć społecznych 79.
W tym miejscu domykam prezentację pism Aleksandra Świętochowskiego, które można nazwać programowymi publikacjami pozytywisty z zakresu emancypacji kobiet. Do sądów Posła Prawdy wrócę w trakcie omawiania obyczajów małżeńskich oraz relacji kobiet i mężczyzn. Sam Świętochowski stanie się także bohaterem ostatniego rozdziału, w którym przyjrzę się biografiom mężczyzn wspierających tzw. kwestię kobiet. Dopiero ta potrójna perspektywa zbliży mnie 78 Tamże, s. 195.
79 [Redakcja], Zjazd jubileuszowy A. Świętochowskiego, „Ster” 1908, z. 7–8, s. 258–259.
Po latach
139
do odpowiedzi na pytania: co postulowali, kim i jacy byli mężczyźni wpierający uwłasnowolnienie Polek.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
O tak, szanowni libertyniści i socjografowie, dosiadający konika fizjologicznych właściwości kobiety, – uzupełniające wobec siebie znaczenie obu płci wywoła ten społeczny skutek, że światłem i światem, w pierwszym rzędzie rządzić będą pary 1. Uświęcone powagą wieków maksymy mądrości politycznej pouczają, że ruchom, których nie można stłumić, należy starać się nadać kierunek, bardziej dogadzający ich przeciwnikom i jak najbardziej bezpłodny 2.
Glosa historyczna Pierwszymi studentkami Uniwersytetu Jagiellońskiego były Jadwiga Sikorska-Klemensiewiczowa, Janina Kosmowska i Stanisława Dowgiałło. Wszystkie przyjęto na studia farmaceutyczne w 1894 roku 3.
1 K. Lichtański, O metodzie wykładów na uniwersytetach niewieścich, Warszawa 1893, s. 32.
2 E. Dühring, Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet i współczesna nauka uniwersytecka, przeł. S. Brzozowski, „Biblioteka Samokształcenia”, Warszawa 1904, s. 48. 3 Por. Całej pensji i połowy władzy!, scen. i reż. M. Łazarczyk, Ł. Sosiński, prod. Feminoteka 2013 (film dostępny na stronie: https://www.youtube.com/watch?v=RVblk2cnTdo).
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
142
Jednak dopiero w 1897 roku kobiety uzyskały możliwość regularnych studiów na Wydziale Filozoficznym, a w 1900 roku na Wydziale Lekarskim w Cesarstwie Austriacko-Węgierskim. Ukończenie pierwszego wiązało się z uzyskaniem tytułu doktora. Uprawniało do tego napisanie rozprawy i pomyślne zdanie egzaminów. Ukończenie drugiego – Wydziału Lekarskiego – zapewniało dyplom doktora wszech nauk lekarskich. To właśnie ten kierunek, studia lekarskie, okazał się najczęściej wybierany przez pierwsze studentki. Mimo tych ograniczeń już w 1896 roku „Przegląd Lekarski” informował o Polkach, które zaczęły oficjalnie obejmować posady lekarskie w szpitalach 4. Wykształcenie mogły zdobywać we Francji, Szwajcarii, Anglii, Szwecji, Danii, Belgii czy Norwegii. Wiele Polek uzyskało prawo do wykonywania tego zawodu, zanim udostępniono im możliwość podjęcia studiów w Krakowie czy Lwowie. Z tego powodu już od 1892 roku Polki mogły podejmować pracę w zawodzie lekarki np. w Bośni i Hercegowinie, gdzie pracowało ich pięć: Teodora Krajewska, Bohusława Keck, Jadwiga Olszewska, Róża Einhorn i Gizela Khun-Januszewska. Pierwsze cztery zajmowały posady rządowe, ostatnia pracowała jako lekarka prywatna. W tym samym czasie we Francji prywatną praktykę otworzyła starsza siostra Marii Skłodowskiej-Curie, Bronisława Dłuska (która po nostryfikacji dyplomu na UJ w 1902 roku pracowała w sanatorium w Zakopanem), a chwilę później, w 1899 roku, po uzyskaniu dyplomu w Paryżu prywatną praktykę otworzyła Justyna Budzyńska-Tylicka. Z powodzeniem prowadziła ją przez siedem lat. Później przeprowadziła się do Warszawy. Dyplom nostryfikowała w Moskwie w 1909 roku 5. Co ciekawe, Polki decyzją wiedeńskiego ministerstwa od 1896 roku mogły uprawiać zawód lekarki także na terenie Galicji. To doprowadziło do paradoksalnej sytuacji, w której Polki nie mogły kształcić się w zawodzie lekarza, ale mogły go wykonywać, jeśli uzyskały amerykańskie lub europejskie wykształcenie i nostryfikowały dyplom.
4 Por. J. Suchmiel, Kariery zawodowe lekarek ze stopniem doktora wykształconych w Uniwersytecie Jagiellońskim podlegających pod Krakowską Izbę Lekarską, do r. 1939, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, Częstochowa 1998, s. 12. Dane na temat liczby lekarek oraz opis ich sytuacji w końcu XIX w. przedstawia także tekst Melanii Lipińskiej Kobiety lekarki. Por. tejże, Kobiety lekarki, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904, s. 88–96. Informacje na temat historii lekarek znajdziemy w tekście: J. Joteyko, Historia kobiet lekarzy, „Nowe Słowo” 1902, nr 8, s. 187–191; nr 9, s. 211–213; nr 10, s. 236–238; nr 11, s. 259–262; nr 12, s. 286–288. 5 Por. J. Suchmiel, Kariery zawodowe lekarek..., s. 12–29.
O kobiecie
143
Działania kobiet i wsparcie niektórych przedstawicieli kadry uniwersyteckiej zaowocowały możliwością zdobycia wykształcenia oraz podjęcia pracy przez wszystkie kobiety spełniające warunki, których wymagano od każdego studenta.
Już w 1903 roku w galicyjskim „Głosie Lekarzy” pojawił się tekst pt. Koleżanki, który był życzliwym powitaniem kobiet w zawodzie lekarza 6. Jak podaje Jadwiga Suchmiel: „z chwilą rozpoczęcia udziału kobiet w promocjach doktorskich «Przegląd Lekarski» cotygodniowo podawał do publicznej wiadomości nazwiska również nowo wypromowanych kobiet w obu galicyjskich uniwersytetach” 7. Z kolei w „Krytyce Lekarskiej” już w 1889 roku ukazał się tekst Adama Wrzoska, który pisał: „Teraz, gdy już setki kobiet praktykuje, spór o to, czy kobieta może być lekarką – stał się zbyt akademicki [...] przez to samo, że jest zdolna zostać lekarką, ma prawo nią być” 8.
Wspomniana dyskusja, w oficjalnym obiegu, na łamach prasy polskojęzycznej oraz na kartach drukowanych książek i rozpraw toczyła się w zaborze rosyjskim i austriackim przez ponad 30 lat, od lat sześćdziesiątych XIX wieku. Z mniejszym natężeniem toczyła się także w zaborze pruskim.
O kobiecie W latach 1842–1843 w Warszawie ukazało się tłumaczenie czterotomowej rozprawy Juliana-Josepha Vireya, doktora medycyny paryskiego fakultetu, Historya naturalna rodu ludzkiego. Za tłumaczenie odpowiadał Paweł Eustachy Leśniewski. Tom czwarty wydany w 1842 nosił tytuł O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem. Piętnaście lat później ukazało się drugie wydanie tomu poświęconego kobiecie.
W uwagach ogólnych autor kreślił obraz kobiety jako delikatnej istoty, „kwiatu żywej natury” 9. Na pytanie „Cóż więc jest kobieta?” 6 Koleżanki, „Głos Lekarzy” 1903, nr 10, s. 1.
7 J. Suchmiel, Kariery zawodowe lekarek..., s. 30.
8 A. Wrzosek, „Krytyka Literacka” 1899, nr 6, s. 191–193, cyt. za: J. Suchmiel, Kariery zawodowe lekarek..., s. 30. 9 J.-J. Virey, O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem, przeł. P.E. Leśniewski, b. P.N.P., wyd. 2, Druk i nakład S. Orgelbranda Księgarza i Typografa, Warszawa 1857, s. 2.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
144
odpowiedział: „Jest to matka naszego rodu, podobnie jak każda samica u zwierząt jest środkiem, główną istotą ich rodzaju; jest ona składem i pierwszym początkiem zarodu. [...] Każda kobieta, każda samica stworzona jest jedynie dla rozmnażania” 10. Ta definicja wyznaczała zakres całej pracy. W każdej z pięciu części 11 społeczna rola kobiety została podporządkowana temu, co na temat jej natury sądził paryski doktor medycyny. Podział jest klarowny. Układ fizyczny mężczyzny i kobiety ukazuje ich przeznaczenie. Mężczyznę natura predestynowała do walki fizycznej oraz do rozmyślania, „nakazała mu, aby siły rozumu i geniuszu używał dla rodziny, której głową być powinien” 12, kobieta ma „być składem pokoleń” 13, kobieta podlega zasadzie wilgotnej, mężczyzna żywiołowi gorąca. „Kobiety suchej, włóknistej kompleksji i męskiego charakteru bywają zwykle niepłodne, podobnie jak mężczyźni zbyt wilgotnej, miękkiej konstytucji łatwo stają się nieudolnymi” 14.
Szukając analogii, autor stwierdził, że kobieta pod wieloma względami podobna jest do dziecka, jest delikatniejsza, szybciej dojrzewa: „jeżeli czas ich wzrastania jest krótszy, to dlatego że one na zawsze pozostają w połowie dziećmi; cała ich konstytucja, będąc delikatniejsza, szczuplejsza, mniej potrzebuje czasu do zupełnego udoskonalenia się” 15. Także pod względem temperamentu bliżej jej do dziecka niż do dojrzałego mężczyzny. Nie zmieni tego także proces socjalizacji, ponieważ zachowanie jest „dalszym ciągiem stwarzania” 16, które wyznaczył Bóg. „Cały fizyczny układ kobiety wypływa głównie ze słabości jej organów; wszystko w niej podlega zasadzie, za pomocą której natura uczynić ją chciała niższą od mężczyzny” 17 – twierdził autor. Virey tylko w jednym zakresie zrównał znaczenie mężczyzny i kobiety – w chwili dyskusji na temat rozwoju gatunku. Zdawał sobie sprawę z tego, że w niektórych kulturach poprzez wielożeństwo kobiety były traktowane jak niewolnice. Opinia na temat nierówności i wyzysku kobiet dotyczyła jednak tylko tego aspektu. Dla doktora równość płci to 10 Tamże. 11 Poza pięcioma częściami publikacja zawiera także Rozprawę o rozwiązłości, s. 271–329. 12 J.-J. Virey, O kobiecie..., s. 142. 13 Tamże. 14 Tamże, s. 144. 15 Tamże, s. 149. 16 Tamże, s. 155. 17 Tamże, s. 177.
O kobiecie
145
przyzwoite stosunki „między mocnym a słabym” 18. Z tego układu rodzi się cywilizacja i właściwe jej sztuki. Autor nie udzielił kobietom praw ani umysłowych zdolności równych mężczyznom. Za takie rozgraniczenie odpowiadała macica: [...] nieugłaskany zwierz, jak mówi jeden starożytny autor [...]. Jest to środek, z którego rozchodzi się mnóstwo rozgałęzień nerwowych, a szczególniej w epoce dojrzałości i różnych innych okolicznościach. Łączność tego układu organów z układem nerwowym brzusznym [...] bywa przyczyną tak wielkiego wpływu macicy na wszelkie słabości kobiece, tak dalece iż czułość histeryczna nie tylko zdaje się być najnaturalniejszym jej stanem, ale nawet znakiem jej doskonałości 19.
Na „dolegliwości” mogło pomóc tylko wyjście za mąż. Z obserwacji autora wynika, że korpulentne panny, wychodząc za mąż, tracą tuszę dzięki „dzielności nasienia”, które natęża i wysusza włókna ich ciał. Drugim sprzymierzeńcem unormowania fizjologii i temperamentu kobiet jest dojrzałość. Ta także zmienia ich ciała i usposobienie, wiek osłabia bowiem energię wskazanego organu. W tym też czasie na ciałach niektórych kobiet pojawiają się włosy, nawet broda i wąsy, a ich „rozum większej nabiera mocy, jasności i żywotności” 20. To miało się wiązać z większą roztropnością. Konkludując, autor stwierdził, że kobieta obsypana jest wieloma darami, musi je tylko umieć wykorzystać dla dobra rodziny, nie dla własnych interesów, co według doktora miało miejsce pod panowaniem Ludwika XV we Francji. Wówczas to kobiety rządziły mężczyznami i kształtowały ich na wzór władcy. Virey wysunął paralelę, według której ilekroć na dworze przeważał wpływ kobiet, tylekroć szerzył się „marnotrawny przepych i wolność obyczajów” 21, a nauki i sztuki okazywały mniej prostoty, czystego smaku i głębokich uczuć. Dodatkowo kobieta, mając udział w prawach mężczyzn, np. rządząc, traciła właściwe jej przymioty, a jej władza szybko upadała. „Kobieta panować może tylko z uszczerbkiem swej sławy, a nawet na swoje nieszczęście” 22. W ten sposób do zguby, do zniewieściałości prowadziła także mężczyznę.
18 Tamże, s. 270. 19 Tamże, s. 216.
20 Tamże, s. 218. 21 Tamże, s. 256. 22 Tamże, s. 215.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
146
Dla doktora niemożliwe było także małżeńskie partnerstwo, ponieważ „każde [...] dąży do panowania” 23. Rozwiązanie było proste, „bądźcie więc kobietami tak jak was utworzyła natura, a znajdziecie jeszcze godny siebie szacunek” 24 – rozsądził.
Ta praca nie tylko potwierdzała obiegowe opinie, lecz także stała się konstytutywna dla dalszych rozpoznań na temat fizjologicznej i psychicznej kondycji kobiet, które chciały się edukować i pracować. W 1872 roku we Lwowie ukazał się drukiem Ostatni odczyt dla kobiet z psychologii. Niektóre psychiczne właściwości kobiet Alfreda Zagórskiego, posła na sejm krajowy Galicji X kadencji. Zwracając się do Łaskawych Pań, autor nie odmówił kobietom człowieczeństwa. Kobieta tak jak mężczyzna miała być człowiekiem, tyle że innym, słabszym. Nie gorszym, ale odmiennym fizjologicznie i psychologicznie: „Każda kosteczka, każdy gruczoł, każda mięśnia, każdy nerw, każda żyłka, każda kropla krwi, każda błonka i skórka inną jest u kobiety, a inną u mężczyzny, począwszy od przedednia jej bytu aż do ostatnich śladów jej egzystencji” 25. Dla Zagórskiego było jasne, że odmienne od wieków stanowisko kobiety i mężczyzny w rodzinie i społeczeństwie potwierdza ich fizyczne i psychiczne różnice. Jednak w chwili gdy fizycznym różnicom przyglądało się wielu badawczy, psychiczne różnice były słabiej zbadane i opisane. Mimo wspólnego typu duszy oboje – mężczyzna i kobieta – odznaczają się odrębną psychiką: „Kobieta równie jak mężczyzna myśli, czuje i pragnie, i niezaprzeczalnie w głównych zarysach myśli te, uczucia i pragnienia są jednakie. Nie można bowiem twierdzić, iż są pojęcia uczucia lub pragnienia, które w duszy kobiety powstawać by nie mogły – wskażę tylko, iż nie zawsze i nie wszystkie powstawać zwykły” 26. To dla autora główna przyczyna psychicznych różnic kobiet i mężczyzn. Kobiece nerwy cechuje większa wrażliwość i podatność na podrażnienie: „Kobieta znacznie więcej od mężczyzny odbiera wrażeń zewnętrznych i napełnia umysł przeważnie wyobrażeniami, których źródło tkwi w świecie zewnętrznym” 27, a jej wyobrażenia muszą być wiele mniej jasne niż wyobrażenia mężczyzn, których nerwy pracują spokojniej i wolniej, przez co siła wyobrażeń jest moc23 Tamże, s. 168. 24 Tamże, s. 215.
25 A. Zagórski, Ostatni odczyt dla kobiet z psychologii. Niektóre psychiczne właściwości kobiet, Nakładem autora, Lwów 1872, s. 2. 26 Tamże, s. 8. 27 Tamże, s. 10.
O kobiecie
147
niejsza i klarowniejsza. Równoległość kobiecych wyobrażeń, mogąca ją doprowadzić do zbałamucenia o wiele szybciej niż mężczyznę, mogła wynikać z różnicy w budowie mózgu lub z różnic duszy. Tego aspektu autor nie rozstrzygał. Pewne było to, że kobiece wyobrażenia zależne od zewnętrznych wpływów są bardziej zmysłowe niż rozumowe. Kobieta jest bardziej podatna na odbiór bodźców z otoczenia, co skutkuje jej mniejszym skupieniem, a unaoczniały to różnice w postępach edukacyjnych. W naukach początkowych, elementarnych postrzeganych jako bardziej „uzmysławiające” 28 szybciej postępy robiły uczennice. Inaczej w naukach wyższych, ścisłych i abstrakcyjnych. Tutaj prym wiedli mężczyźni, podczas gdy kobiety rozpraszały się lub nudziły nad naukową książką. Potwierdzeniem tego założenia było spostrzeżenie, „że nawet najwięcej naukowo wykształcone kobiety nie dorównały nigdy w nauce mężczyznom” 29. Zamykanie kobietom drogi do nauki nie było dla Zagórskiego argumentem, ponieważ sam potrafił naliczyć kilka kobiet, którym „tych zapor nie stawiano” 30. „Nie trzeba się zatem żalić na społeczeństwo – ale przyznać, że psychiczne kobiety właściwości rozwojowi ducha kobiecego w tym kierunku stoją na zawadzie. Psychiczne bowiem tylko właściwości zjawisko to tłumaczą” 31 – potwierdził, odrzucając jakiekolwiek czynniki socjologiczne i historyczne. Co ciekawe, mimo większej podatności na odbiór zewnętrznych sygnałów oraz większej drażliwości nerwów „wyobraźnia kobiet jest mniej bujną [...] bo kobieta ma mniejszy zapas elementów myśli, i nie jest tak nadpowietrzoną, nadzmysłową i nienaturalną” 32. Wyobraźnia kobiety miała się posługiwać obrazami rzeczywistych przedmiotów, mężczyzna myślał pojęciami abstrakcyjnymi.
Rozpoznania Zagórskiego można ograniczyć do przekonania, że kobieta i mężczyzna są „dwoma konarami tego samego pnia: człowieka”, ale „chociaż [...] kobieta w najgłówniejszym punkcie nie różni się od mężczyzny, bo jest człowiekiem – przecież odrębny ma charakter, motywujący odrębny sposób życia, wynikiem jest odrębnego fizycznego 28 Tamże, s. 13. 29 Tamże, s. 15. 30 Tamże. 31 Tamże, s. 16. 32 Tamże.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
148
i psychicznego rozwoju” 33. W rezultacie „w społeczeństwie nie może zajmować kobieta stanowiska, w sprawowaniu którego wymaga się większego skupienia myśli, szerszej samowiedzy, głębszego wnikania w prawa przyczynowości itd. [...] Kobieta bowiem wysokości geniuszu męskiego jeszcze nie osiągnęła i nie osiągnie – bo nie ma dość silnych węzłów, które by prawdziwy geniusz dotąd na uwięzi były utrzymały” 34. Swój odczyt dla kobiet [sic!] zakończył stwierdzeniem:
My jednak cieszmy się, że kobiety nasze w głównych zarysach jeszcze takie, jak matki nasze, babki a może i prababki – cieszmy się, bo nam tak jakoś z tem dziwnie dobrze. A przecież bardzo osładzają nam nasze życie mozolne te nasze „kobiece” kobiety! Zresztą i Paniom z tem przecież tak źle być nie może powinno, bo wierzcie, że tylko takie jak dotąd byłyście i jesteście – tą miłością, tą czcią, tym szacunkiem otaczać możemy z jaką dla Pań zawsze byliśmy – i mam nadzieję będziemy! 35
Ostatnie akapity można potraktować jako przestrogę dla kobiet, które w obliczu dyskutowanej na łamach prasy tzw. kwestii kobiet, ich emancypacji edukacyjnej, zawodowej, ekonomicznej zastanawiały się nad swoją rolą w społeczeństwie lub szukały odpowiedzi i wskazówek, co mogą zrobić, by zmienić własną sytuację, czy wsparcia tych, od których mogły zależeć zmiany. Wyrok był klarowny – nie możecie się zmienić. Nie tylko ze względu na ograniczenia psychiczne, lecz także przez wzgląd na mężczyzn, którzy przestaną was darzyć atencją, uczuciem czy opieką. Opinia wygłaszana ex cathedra wsparta została kategorią „my”, co oznaczało mężczyzn dających kobietom warunkową akceptację. Zagórski mówił wprost: będziemy was doceniać i szanować, jeśli nadal będziecie nam osładzać życie. Według Zagórskiego dysproporcja, a raczej jak sam to nazwał, różnica pozycji mężczyzny i kobiety w społeczeństwie i rodzinie, powinna być analogiczna do tej, którą opisał Virey. Fizyczności kobiety, tym razem ze stanowiska przyrodniczego, przyglądał się także doktor Henryk Nussbaum. W 1897 roku w Warszawie 33 Tamże, s. 33. 34 Tamże, s. 17. 35 Tamże, s. 35.
O kobiecie
ukazał się jego odczyt Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego. Celem jego pracy była chęć odpowiedzi na pytanie: „Czy kobieta i mężczyzna są to istoty, pomijając samą różnicę płci, równe sobie czy różne? Czy którakolwiek z nich jest doskonalszą?” 36. Odpowiadając na powyższe, chciał pominąć piękno i urok niewieści i przyjrzeć się kobiecie okiem badacza, nie męża.
Sporą część odczytu zajmują szczegółowe opisy różnic szkieletów kobiety i mężczyzny (kości udowej, piszczeli, miednicy, dalej klatki piersiowej i czaszki), dotyczących wielkości i grubości danych kości. Naświetlając różnice w wielkości mózgów, autor pytał: „Czy waga mózgu jest wykładnikiem uzdolnienia umysłowego?” 37 Odpowiadając, używał statystyki, która demonstrowała różnice w wielkości czaszek i mózgów różnych ras. Zestawiając uzyskane wyniki z hierarchiczną kategoryzacją cywilizacyjnego rozwoju ras, doszedł do wniosku, że „pomiary czaszek przemawiają za tem, iż waga mózgu jest w stosunku prostym do uzdolnienia umysłowego” 38. Wskazana metoda była zgodna z powszechnie wykorzystywanymi w dziewiętnastowiecznej antropologii teoriami Lombrosa, Plossa, Bartelsa czy Mobiusa 39. Korelacja była niepodważalna i wynikowa. Co ciekawe, w sąsiednim ustępie znalazła się informacja o tym, że waga mózgu kobiecego w stosunku do wagi jej ciała była większa niż waga mózgu mężczyzny w stosunku do jego ciała. Autor skomentował to następująco: „bądź-co-bądź nie jest [to] dostatecznie stwierdzonem, nie zmienia [to] stanu rzeczy” 40. Być może autor odwoływał się w tym miejscu do (nie)wielkości próby badawczej. Tego jednak nie wiemy. Argumentację zakończył we wskazanym miejscu.
Najobszerniejszą polską rozprawą na temat fizycznych i psychicznych właściwości kobiety była publikacja Włodzimierza Popiela 41 Kobieta wobec badań nauki współczesnej 42. Jej celem, jak informował autor – 36 H. Nussbaum, Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego, Druk Emila Skiwskiego, Warszawa 1897. 37 Tamże, s. 14. 38 Tamże, s. 18. 39 Por. K. Niedzielski, Słówko w sprawie feminizmu, [odbitka], Drukarnia Piotra Laskauera i S-ki, Warszawa 1904. 40 Tamże, s. 18.
41 Włodzimierz Popiel (1870–1943) – lekarz medycyny. Nie ma hasła osobowego w Polskim Słowniku Biograficznym. Prowadzone kwerendy nie przyniosły wiążących informacji biograficznych na temat autora. 42 W. Popiel, Kobieta wobec badań nauki współczesnej, Redakcja i Administracja, Nowy Świat 47, Warszawa 1902. Biologiczną stroną kwestii kobiecej zajmowali się także Benedykt Dybowski oraz Ludwik Krzywicki. Dla obu, tak jak dla Popiela, istotna, jeśli nie ważniejsza, pozostawała jednak problematyka społeczna. Krzywicki twierdził, że „[s]prawa kobieca [...] około w czterech piątych częściach jest zawikłaniem na wskroś społecznym” (tegoż, Wyzwolenie kobiety jako sprawa żywiołowa, „Prawda” 1889, nr 3, cyt. za: L. Krzywicki, Dzieła, t. 3: Artykuły i rozprawy 1886–1888, red. T. Kowalik, PWN, Warszawa 1959, s. 265).
149
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
150
doktor medycyny, było bezstronne sprostowanie „[b]łędnych zdań jednej i umiarkowanie zbyt lotnej fantazji drugiej strony” 43 toczącego się od wielu lat sporu o tzw. kwestię kobiet.
Zgodnie z metodologią prowadzonych wówczas badań Popiel szczegółowo przyjrzał się fizycznej budowie kobiet, wadze jej ciała, wysokości, długości tułowia, rąk, nóg, wielkości czaszki. Fragmenty poświęcone ciału wypełnił tabelami, w których zebrał dane statystyczne zaczerpnięte z badań innych naukowców. Porównywał ich wyniki, przez co jego publikacja stała się metabadaniem, przeglądem pozostałych analiz prezentujących wyniki pomiarów przedstawicielek i przedstawicieli różnych ras, klas i narodowości. Według Popiela prezentowane przez niego różnice były wynikiem warunków życia, uprawianych zajęć, jak również mody. Budowa i masa ciała była dziedziczona, charakterystyczna dla danej rasy i klasy, ale nie sama przez się, lecz przez miejsce, zajęcie oraz ubiór charakterystyczny dla badanej grupy społecznej. Nie wskazywał jednego pierwotnego źródła różnic, nie esencjalizował ich. Dzięki temu mógł postawić tezę, według której uwidocznione różnice nie zmniejszają potencjału ewolucyjnego. Przyglądając się statystyce, wielokrotnie zaznaczał, że interpretacja osiąganych przez różnych badaczy wyników była prowadzona zgodnie z założeniami tezy przyjmowanej przez danego badacza. Istotne stają się słowa, którymi rozpoczął rozdział na temat mózgu: Niemal wszystkie opisy wyników badań nad mózgiem płci żeńskiej nacechowane są dużą stronniczością. Wszelkie poszukiwania w tym kierunku były dokonywane zawsze z pewną ukrytą tendencyą i chęcią „wywyższenia” jednej płci kosztem drugiej 44.
Z punktu widzenia dzisiejszej wiedzy powyższy cytat można potraktować jako definicję neuroseksizmu 45. Popiel w całym rozdziale swojej pracy tropił stronnicze tendencje i fałszywe rezultaty badań. Ukazywał bezzasadność wysuwania analogii między możliwościami umysłowymi ludzi a rozmiarami i wagą mózgu lub siłą fizyczną. Konkludując rozpoznania dotyczące fizyczności, wnioskował, że „[p] rzed kobietą w zasadzie stać powinny otworem wszystkie zawody, które nie przeszkadzają jej w wypełnianiu normalnych funkcyj 43 W. Popiel, Kobieta wobec badań..., s. 5. 44 Tamże, s. 54. 45 Por. Różnimy się subtelnie. Z Anną Grabowską rozmawia Justyna Siemienowicz, „Znak” 2014, nr 3 (706), s. 6–13.
O kobiecie
151
ustrojowych i nie stają w poprzek spełnianiu obowiązków matki i wychowawczyni” 46.
Powszechne zarzuty wobec kobiet traktował jako wynik przesądów i hipokryzji. Twierdził, że ograniczone w aktywności edukacyjnej, zawodowej i społecznej kobiety poświęcają się temu, na co zyskują społeczne przyzwolenie. Z tego powodu ich aktywność nadmiernie przejawiała się w modzie i kokieterii. Odwracając perspektywę, nie wiązał wskazanych działań z charakterem kobiet, lecz z „wytworem obecnych warunków społecznych” 47.
Praca Popiela ma jednak istotne pęknięcie. O ile część publikacji poświęconą zagadnieniom fizycznej budowy ciał kończą prokobiece, proemancypacyjne interpretacje wyników badań, o tyle kolejne fragmenty, w których doktor pochylił się nad zagadnieniami psychicznymi kobiet, przedstawiają społeczne obserwacje zachowań, których źródłem były wrodzone skłonności wsparte wychowaniem. Z jednej strony mamy „dodatni[e] strony rozsądku i ducha”, z drugiej zaś „stron[ę] uczuciow[ą]” 48, czyli dominującą cechę umysłowości kobiecej. Ta ostatnia była barierą dla prawd naukowych. Jednocześnie Popiel odrzucił powszechną wówczas argumentację przeciwników emancypacji kobiet, którzy twierdzili, że brak kobiet uczonych, geniuszy i ich odkryć dowodził braku ich zdolności. Dla doktora jasny był fakt, że czynnikiem różnicującym okazał się tu wpływ społeczeństwa, wychowania, co dziś określane jest jako socjalizacja, nie cechy wrodzone. Wykorzystując ogrodniczą metaforę, dowodził, że nawet najlepszy szczep roślin zmarnieje bez odpowiedniego gruntu i warunków. Przywołując twierdzenia Spencera na temat prostej dziedziczności, twierdził, że: nieczęsto dziś spotykane, a głębiej nieco myślące kobiety za kilka lub kilkanaście dziesiątków lat nie będą wyjątkami. Gdy już mamy liczne dane świadczące, że praca umysłowa i rozwój intelektualny rozumnie stosowane i miarkowane nie oddziaływają, jak dotąd powszechnie sądzono, ujemnie na funkcye ustroju kobiecego 49.
46 W. Popiel, Kobieta wobec badań..., s. 88. 47 Tamże, s. 123. 48 Tamże, s. 146. 49 Tamże, s. 157.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
152
W podsumowaniu pracy zebrał wszelkie cielesne, duchowe i moralne różnice między kobietami i mężczyznami. Napisał, że kobieta jest uczuciową altruistką, „zbliża się do dziecka swą chwiejnością zdania, zbytnią wiarą, brakiem krytycyzmu” 50. Do wieku dziecinnego i młodocianego zbliżała ją też jej fizyczność i ustrój duchowy. Pod względem intelektualnym, przy odpowiednim wychowaniu, „nie przedstawia się gorzej niż mężczyzna” 51. Przytoczone sądy przypominają argumentację ówczesnych przeciwników emancypacji kobiet. Prowadzą jednak do innych wniosków: Jak widzimy, naukowe dane nie pozwalają nam wyprowadzać żadnych prawdziwych i stanowczych wniosków co do niższości kobiet, a wyższości rodu męzkiego lub odwrotnie. Nie możemy także mówić o równości obu płci, gdyż porównywać możemy tylko przedmioty podobne. Kobieta nie jest i nie będzie nigdy równą mężczyźnie, lecz może być mu równoznaczną 52.
Emancypacyjne przekonania Popiela mieszczą się więc w formule równości w różnicy albo równości w różnorodności. Przywołując ewolucję, udowadniał możliwość zmian. Odrzucał „dogmatyczne” i „bezpodstawne”, a często „niedorzeczne” 53 rozprawy udowadniające niższość płci. Nie da się jednak ukryć, że w centrum społecznej wizji Popiela stał mężczyzna albo człowiek, którego charakterystyka obejmowała cechy przypisywane mężczyźnie. Intelektualna i duchowa ewolucja kobiet zakładała dążenie do standardów wyznaczonych przez normy patriarchalne. Kobieta również była człowiekiem, który korzystał z praw i wypełniał obowiązki, tyle że inne niż mężczyzna. Jej obowiązkiem pierwszej linii było „podtrzymanie rodu ludzkiego” 54. Popiel dążył do tego, by poza wskazanym obowiązkiem nie były nudzącymi się w domu, wychowanymi i wykształconymi bez uzyskania konkretnej wiedzy i umiejętności, „pracowit[ymi] próżniakami” 55. Jego zdaniem, kobieta-człowiek miała być „współzawodniczką mężczyzny” 56, zdobyć wiedzę i doświadczenie, które nie tylko pozwoli jej wychować dzieci, administrować domem, lecz także pracować jako lekarz, urzędnik czy inżynier. 50 Tamże, s. 160. 51 Tamże.
52 Tamże, s. 161–162. 53 Tamże, s. 162. 54 Tamże, s. 163. 55 Tamże, s. 168. 56 Tamże, s. 164.
Kobieta lekarz
153
Rozprawa Popiela jest specyficzna. Zarówno w części poświęconej fizyczności, jak i psychice autor korzystał z argumentów przeciwników emancypacji kobiet, przy czym zestawiał je w taki sposób, by wnioski popierały działania emancypantek. Temu służyło zestawienia wyników różnych statystyk, temu służyło wskazanie przeświadczeń budujących interpretacje możliwości intelektualnych, temu wreszcie mogło służyć przejęcie języka mizoginistycznego – choćby porównanie pozycji kobiet do pozycji dziecka – i włączenie go w poczet argumentacji przemawiającej na rzecz ewolucyjnie pojmowanej emancypacji.
Mateusz Skucha pisał o mizoginistycznym dyskursie Włodzimierza Popiela 57. Powyższa interpretacja oparta jest na wspomnianych wcześniej, powtórzę, chęciach „sprostowania błędnych zdań jednej i umiarkowania zbyt lotnej fantazyi drugiej strony” 58. Zmieniając punkty widzenia, Popiel w jednej pracy mógł korzystać z metody pracy naukowej charakterystycznej dla Lombrosa, przywoływać jego rozpoznania i jednocześnie informować czytelników o tendencyjnych przeświadczeniach i tezach konstruowanych na przesądach. Należy jednak pamiętać o tym, że zarzut mizoginii, a także słabo dotychczas akcentowany przeze mnie aspekt badań Popiela, który może się stać podstawą do wystosowania wobec niego oskarżenia o rasizm, będzie charakterystyczny dla większości prowadzonych w XIX i na początku XX wieku badań antropologicznych. Nawet jeśli informację o mizoginii odczytamy jako opis niewartościujący ideowego wydźwięku słów Popiela, będzie to cecha współcześnie wartościowana ujemnie.
Kobieta lekarz Cytowany wcześniej Nussbaum także odniósł się do argumentacji, według której „kobieta jest zatrzymanym w rozwoju mężczyzną [...] w skali rozwojowej istotą, jakoby o szczebel niższą” 59. To założenie według badacza było błędne, ponieważ kobieta i mężczyzna to formy rozwojowe podążające w odmiennych kierunkach. Oboje rozwijają w sobie cechy dodatnie, tyle że inne, zgodne z zadaniami, jakie mają
57 M. Skucha, Benedykt Dybowski i Włodzimierz Popiel, albo o pewnym dyskursie profeministów polskich przełomu XIX i XX wieku, „Pamiętnik Literacki” 2016, nr 2, s. 47–66. 58 W. Popiel, Kobieta wobec badań..., s. 5. 59 K. Niedzielski, Słówko w sprawie feminizmu..., s. 32.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
154
wypełnić. Dla autora bezdyskusyjne było także przekonanie, że ludzkość nie może „czynić postępów, gdy połowa jej niewieścia postępować w rozwoju nie będzie” 60, co wiązało się z pozytywnym nastawieniem do edukacji kobiet. W tym aspekcie zasadnicze stało się pytanie: „Czy zawód lekarski odpowiada geniuszowi kobiecości?” 61 W odpowiedzi Nussbaum zarysował metaforę wolnej woli, której pozostawił indywidualną sprawczość, oraz metaforę dwóch żelaznych szyn biegnących „tam, gdzie chciała wola twórcza” 62, toru, który ograniczał nasze wybory. Doktor twierdził, że nikomu nie wolno ograniczać niczyjej „istoty rzeczywistego powołania” 63. Inny ogląd przyniosły rozważenia wskazanej kwestii ze stanowiska przyrodniczego. Nussbaum uważał, że zawód lekarski tylko pozornie odpowiadał „geniuszowi kobiecemu” 64, z którym kojarzy się cierpliwość, współczucie, łagodność. Istotniejszymi cechami lekarza są: „rozwaga, głęboki krytycyzm, stanowczość postanowienia, krew zimna, konsekwencja w stosowaniu metod leczniczych i przy tem wielki obiektywizm a przede wszystkim samodzielność pomysłu i czynu wobec każdego chorego” 65. Wskazane właściwości miały być „mniej reprezentowane w umysłowości kobie cej” 66. Autor nie radził jednak zamykać dla słuchaczek uniwersytetów lub tworzyć dla nich osobnych uczelni. Pierwsze było niesprawiedliwe, drugie miało zachęcać słuchaczki do kontynuacji lekarskiej drogi, która nie była im przeznaczona. Dopuszczenie kobiet do istniejących studiów lekarskich było tylko wybiegiem, by kobiety „same siłą swej słabości mogły się zdyskredytować” 67. Kończąc swój wywód, doktor wskazał zawód odpowiedniejszy dla kobiet. Postulował, by zamiast jeździć za granicę i uczyć się masaży i gimnastyki leczniczej, kształciły się w zakresie pedagogicznym: „Wyższe kursa pedagogiczne dla kobiet to niezbędna, zdaniem naszym, potrzeba – stokroć większa, niż wyższych kursów lekarskich. Lekarzy dobrych prawie za wiele – dobrych wychowawczyń za mało!” 68. W ten sposób kobiety zostały odesłane do służby narodowi, który po60 H. Nussbaum, Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego..., s. 39. 61 Tamże, s. 41. 62 Tamże. 63 Tamże. 64 Tamże, s. 42. 65 Tamże. 66 Tamże. 67 Tamże, s. 43. 68 Tamże, s. 45.
Kobieta lekarz
155
trzebuje nauczycielek i wychowawczyń, nie konkurentek na męskim lekarskim rynku.
Całość zamknął zaś metaforyczną wizją dwóch palm rosnących na pustyni. Jedna olbrzymia i wybujała z koroną niczym „wyniosły sztandar”, druga o niższym pniu, niewidoczna, jednak bujna. Jej liście rozchodzą się niby strzecha domu gościnnego dla zmęczonego wędrowca, „która z nich jest bardziej pożyteczną, bardziej dostojną, która z nich ważniejsze spełnia zadanie: czy ta, co drogę wskazuje i z piorunami zwycięsko walczy, czy też ta, co wytchnienie daje i orzeźwia?... [...] Kto mi [...] potrafi odpowiedzieć, której z dwu palm tych pierwszeństwo przyznać należy, ten również mię nauczy, czy wyższem jest w rodzie człowieczym dostojeństwo kobiety czy mężczyzny?” 69 W rozpoznaniach Nussbauma dziewiętnastowieczne teorie rasowe przenikają się z metaforyką obrazującą przeznaczenie kobiet i mężczyzn, ich naturalną rolę, bez względu na to, czy metafory będą przyrodnicze – opisane palmy, czy techniczne – wcześniej wskazane tory. Role dla obojga zostały rozpisane przez wolę twórczą. Naruszając je, i kobieta, i mężczyzna mogą stracić swoje dostojeństwo. Dosadniej w kwestii wykształcenia i pracy zawodowej kobiet wypowiedział się Stanisław Bronikowski, który w pracy Emancypacya i równouprawnienie kobiety wielokrotnie odwoływał się do kojarzonego z Wielkopolską działacza politycznego i społecznego Karola Libelta. Bronikowski napisał wprost: „Nie na lekarza, nie na profesora, uczonego, lub artystę rodzi się kobieta, ale przede wszystkim na żonę i matkę” 70; i dalej: „Niechaj żaden fałszywy prorok nie psuje głów kobiecych, głosząc im jakoby były stosowne i odpowiednie na stanowiska lekarzy, sędziów, urzędników policyjnych, kaznodziei, uczonych i filozofów” 71. Dlaczego? Sprawa była prosta. Kobieta lekarka, gdy przyjdzie „czas jej słabości” 72, będzie zmuszona zamknąć praktykę, wybrana na urząd, gdy zajdzie w ciążę, pozostawi interesy wyborców. Choroba mężczyzny była wyjątkiem – porody normą. Dla Bronikowskiego to koronny argument przeciw zawodowej emancypacji kobiet. Kobieta lekarz nie posunie nauki ani o krok do przodu. Kobieta lekarz, „tak jak się 69 Tamże, s. 47–48.
70 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety, Nakładem i drukiem Jarosława Lettgebra, Poznań 1877, s. 247. 71 Tamże, s. 5. 72 Tamże, s. 214.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
156
powinno pojmować lekarza, jest po prostu nonsensem” 73 – twierdził Bronikowski, przywołując zdanie doktora Reicha 74. Reich założył, że kobieta może zajmować się pielęgnowaniem chorych i położnictwem. Tym drugim pod okiem lekarza mężczyzny przy wcześniejszym zdobyciu odpowiedniego wykształcenia w odosobnieniu od mężczyzny, ponieważ „[k]obieta stojąca pospołu z mężczyzną przed nagim trupem męzkim, czy kobiecym – przestaje być kobietą!” 75. Reasumując, dla Bronikowskiego „kobieta-lekarz dla wszystkich osób i chorób bez wyjątku, jest co najmniej nie na swoim miejscu i smutnym pojawem przecywilizowanej epoki” 76.
Kwestia kobiet lekarzy interesowała także autora publikacji Nasze kobietki. W 1893 roku nakładem własnym w Warszawie opublikował ją niejaki Wirylis 77. To spora, ironiczna rozprawa wymierzona w zmiany, jakie społeczeństwu przyniosła tzw. kwestia kobiet i emancypacja. Autor pisał O niewoli kobiet, O piękności Polek, O wykształceniu kobiet naszych, O temperamencie i charakterze Polek oraz O tak zwanej donżuanerii i niektórych innych rzeczach. Tytuły kolejnych rozdziałów odsłaniają zamysł autora, który opisywał kobiety według norm grupowych, nie indywidualnych oraz określał je zaimkiem dzierżawczym „nasze”. Taki sposób przedstawienia nie odbiega od większości pism dotyczących kwestii kobiet, których autorami byli mężczyźni, szczególnie przeciwnicy emancypacji kobiet. Powyższe kwalifikacje nie tylko wynikają z chęci sprzeciwu wobec zmian społecznych, lecz także były wymierzone przede wszystkim w sytuację polityczną, w której Polki powinny zostać Polkami, naszymi kobietkami. Dla autora jasny pozostawał fakt, że „zwolennicy [sic!] równouprawnienia” 78 nie dostrzegali podstawowego faktu fizycznej niższości kobiet. Jak twierdził, nie ulega wątpliwości, że z powodu ustroju fizjologicznego kobieta nie jest tak silna i wytrwała jak mężczyzna. Hipotetycznie zastanawiając się nad tym, czy kobiety mogą współzawodniczyć z płcią brzydką jako lekarze, adwokaci, profesorowie, poeci, malarze czy rzeźbiarze, stwierdził, że „ustrój fizyczny stoi częstokroć 73 Tamże, s. 136.
74 E. von Reich, Studien über die Frauen, Jena 1875. Reich to doktor medycyny i chirurgii wielokrotnie przywoływany przez Bronikowskiego. 75 Tamże, s. 138. 76 Tamże, s. 137. 77 Wirylis, Nasze kobietki, Nakładem autora, Warszawa 1893. 78 Tamże, s. 52.
Kobieta lekarz
157
i tu na zawadzie, choćby tylko dla tego, że każda kobieta, jak wiadomo, jest chorą przez kilkadziesiąt dni w roku, co jest przeszkodą w zajęciach pilnych, terminowych i nieodbitych” 79. Krwawienie miesięczne miało wpływać na czas pracy i możliwości umysłowe kobiety. Taka opinia kończy rozdział O wykształceniu kobiet naszych. Stronę dalej autor umieścił dodatek, komentarz do tekstu, który 1 kwietnia 1889 roku ukazał się w 7 numerze „Przeglądu Pedagogicznego” – jak pisał Wirylis: „już po ukończeniu niniejszego rozdziału” 80. Wskazany tekst to korespondencja z Paryża. Jej autor donosił, że pomiędzy studentkami we Francji jest bardzo mało Francuzek, przeważają kobiety z innych europejskich narodów, w tym Polki. Te ostatnie szczególnie upodobały sobie medycynę, co dla autora było wynikiem pobudek „nierzadko ujemnej natury. Jedne pragną sławy – wybicia się na wierzch z pośród szeregu tłumu naszych kobiet, oddanych rodzinie i gospodarstwu; inne obierają ten zawód w nadziei zdobycia sobie chleba, a nader mało jest takich, które w wyborze swoim rządzą się rzeczywistym zamiłowaniem do niesienia pomocy” 81. Dla autora komentowanego tekstu tylko pobudki ekonomiczne i odpowiednie powołanie usprawiedliwiały kobiety chcące kształcić się na wydziałach lekarskich. Komentując tekst z „Przeglądu Pedagogicznego”, zastanawiał się, dlaczego kobiety nie poświęcają się filozofii, historii, lingwistyce, matematyce, prawu, naukom przyrodniczym: „Czyżby krajanie trupów, badanie ran i chorób najobrzydliwszych – przyglądanie się rozmaitym zewnętrznym oraz wewnętrznym procesom fizjologicznym i patologicznym było istotnie nauką najodpowiedniejszą dla naszych młodych panien” 82 – pytał, wykorzystując naturalistyczne obrazowanie. Wskazanej praktyce przeciwstawił wstydliwość, delikatność, poczucie kobiecości, wrażliwość nerwów oraz poczucie estetyki odpowiednie kobietom. Żadna z nich nie powinna poddawać się temu, do czego dążą emancypantki – ujętym przez autora w cudzysłów studiom nad organizmem człowieka, głównie męskim, jak ironicznie zauważył. Dla Wirylisa wszelkie zamiłowanie kobiet do studiów medycznych wynikało z pobudek ujemnych. Jak pisał: Zdaje się nam bowiem, że jest to wynik spotęgowanego upodobania w nagiem ciele, do jakiego dochodzą emancypowane nasze panienki przy pomocy
79 Tamże, s. 53. 80 Tamże, s. 64. 81 Tamże. 82 Tamże, s. 64.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
158
swobodnie wybujałej wyobraźni oraz wyzwolenia się z krępujących dawniej kobietę „zacofanych przesądów”, które niegdyś warunkowały tak zwaną „wstydliwość”... takiż to ma być owoc emancypacji? 83
Zagraniczne studia kobiet były tematem publikacji Józefa Karola Potockiego 84 Matka czy macocha 85. Autor dziewięć lat przed wypowiedzią Wirylisa, czyli w 1884 roku, przekonywał czytelników i czytelniczki „Prawdy” do idei założenia uniwersytetu dla kobiet w Warszawie. Stolica miała być matką nie macochą dla studiujących w biedzie, głodzie i nędzy Polek, które chcąc się edukować, były skazane na kosztowny wyjazd. „Ze wzrastającej wciąż liczby polskich studentek przekonać się można najprzód, iż chęć wyższego ukształcenia umysłu nie jest śród nich przelotną modą, kaprysem, ale wykładnikiem istotnej potrzeby społecznej” 86 – dedukował Potocki. W wygłosie tekstu swoje słowa poparł czynem, upraszając redakcję „Prawdy” „o wypożyczenie honoraryum za powyższy artykuł jednej z tych, które dług taki z lichwą społeczeństwu swemu wypłacą” 87. Do problemów studiujących kobiet odniósł się także Ludwik Krzywicki w tekście Studenci i studentki 88. Wykaz utrudnień, na które napotykały adeptki różnych kierunków studiów, uzupełnił opisem relacji, jakie panowały między kolegami i koleżankami z wydziałów. Studentki musiały się mierzyć z niechęcią męskiej młodzieży, która głośno domagała się ich usunięcia z uniwersytetów, w szczególności studentek cudzoziemek. Powody składanych przez nich petycji miały być błahe i nieważne. Panowie twierdzili, że walczą o ogólne dobro, obawiali się utraty uczciwości, wstydliwości i zdrowia swoich koleżanek. Żaden z nich nie występował jednak przeciwko zatrudnianiu 83 Tamże.
84 Józef Karol Potocki (1854–1898) – poeta, tłumacz, wydawca, socjolog, nauczyciel i publicysta. Studiował na wydziale przyrodniczo-matematycznym na Uniwersytecie Warszawskim. Jego artykuły publicystyczne i utwory poetyckie ukazywały się m.in. na łamach „Tygodnika Powszechnego”, „Wędrowca” i „Prawdy”. W 1886 r. wraz z Janem Ludwikiem Popławskim i Aleksandrem Więckowskim założył pismo „Głos”, następnie je odkupił i został jego redaktorem. W 1894 r. na skutek uczestnictwa redakcji „Głosu” w manifestacji patriotycznej ku czci Jana Kilińskiego został aresztowany i zesłany do Odessy. Z zesłania wrócił w 1897 r. Po skręcie redakcji „Głosu” w stronę nacjonalistyczną, w 1889 r. zaczął wydawać nielegalne pismo „Walka”. Potocki „sam to pismo roznosił i rozdawał znajomym. Ukazały się trzy zaledwie numery” (s. 77). Jesienią 1898 zniknął z Warszawy, „osamotniony i na pół ślepy [...] podobno przebywał na leczeniu w zakładzie dla nerwowo chorych w Tworkach; zginął w niewyjaśnionych okolicznościach [...] wg P. Hertza zginał w Warszawie śmiercią samobójczą [...]. Zwłok P[otocki]ego nie odnaleziono”. Por. J. Żurawicka, Potocki Józef Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 28, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1984–1985, s. 76–78. 85 J.K. Potocki, Matka czy macocha?, „Prawda” 1884, nr 2, s. 15–16. 86 Tamże, s. 15. 87 Tamże, s. 16. 88 L. Krzywicki, Studenci i studentki, „Świt” 1887, nr 8 (152).
Kobieta lekarz
159
kobiet w fabrykach, na nisko płatnych, wyczerpujących fizycznie stanowiskach. Ten kontrast ujawniał prawdziwe powody protestów studentów, którzy, zdaniem Krzywickiego, obawiali się konkurencji, w studentkach widzieli bowiem współzawodniczki. Ujawniając ten paradoks, Krzywicki demaskował klasowość i seksizm przeciwników nauki kobiet na uczelniach. Pisał o ich osobistych niechęciach i uprzedzeniach. Kolejnym przytoczonym przez niego dowodem na brak przeciwskazań do nauki kobiet oraz na strach przed konkurencyjnością była praktyka, jaką przyjęto na kursach medycznych w Londynie, gdzie kobiety mogły pobierać naukę, ale po jej ukończeniu nie mogły odbywać praktyki.
Wracając do tekstu Wirylisa, należy odnotować jeszcze jedną opowieść argument. Tym razem autor umieścił ją w przypisie. Jej przytoczenie miało unaocznić motywacje studentek – przyszłych lekarek. W ramach odsyłacza Wirylis skomentował tekst pani S.Z., który pojawił się w 123 numerze „Kuriera Warszawskiego” z 1889 roku. Jego autorka pisała, że znana jej emancypowana pensjonarka doniosła jej w liście, że chce zostać lekarką, ponieważ marzy o własnym powozie. Zakup tegoż możliwy był tylko przy znacznych dochodach. Takie ujęcie kwestii nauki kobiet na studiach medycznych było dyskryminujące dla autorki i Wirylisa. Przytaczana anegdota albo podawana z ust do ust plotka stawała się podstawą wielu publikacji na temat studiujących kobiet. Z takim rodzajem retoryki próbował walczyć Kazimierz Kelles-Krauz 89. W 1895 roku pod nazwiskiem Radosławski na łamach „Prawdy” polemizował z cyklem felietonów drukowanych w „Kurierze Codziennym”. Autorem sześciu felietonów Studentki paryskie 90 był Jan Lorentowicz. Ich lektura 89 Kazimierz Radosław Elehard Kelles-Krauz (1872–1905) – socjalista, filozof, socjolog, publicysta, pedagog. Działacz i teoretyk Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich, później Polskiej Partii Socjalistycznej. Wydalony z gimnazjum po spisku maturzystów, maturę zdał jako ekstern w Kielcach. Z powodu udziału w spisku nie został przyjęty na Wydział Prawa Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. W 1892 r. wyjechał do Paryża, gdzie pracował w Bibliotheque Nationale, podjął studia fizyczno-matematyczne na Sorbonie i nawiązał kontakty z międzynarodową emigracją socjalistyczną. W 1893 r. został członkiem Międzynarodowego Instytutu Socjologii. W 1894 r. został też członkiem Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich. W 1896 r. rozpoczął studia w Ecole Libre des Sciences Politiques (prawo, historia, ekonomia i socjologia), w 1897 r. został wykładowcą College Libre des Sciences Sociales w randze docenta. W 1901 r. po wygłoszeniu cyklu wykładów w Uniwersytecie Nowym w Brukseli otrzymał tytuł doktora nauk społecznych. Osiedlił się w Austrii. Napisał wiele prac z dziedziny filozofii i socjologii. Ożenił się z Marią z domu Goldsteyn, miał córkę Janinę. Osłabiony chorobą płuc, umarł przed ukończeniem studiów prawniczych. Por. W. Bieńkowski, Kelles-Krauz Kazimierz Radosław Elehard [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12, red. E. Roztworowski i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1966–1967, s. 328–332. 90 J. Lorentowicz, Studentki paryskie, „Kurier Codzienny” 1895, nr 102 z 13 kwietnia, s. 3–4; nr 106 z 17 kwietnia, s. 2; nr 107 z 19 kwietnia, s. 1–2; nr 108 z 20 kwietnia, s. 1; nr 109 z 21 kwietnia, s. 3; nr 113 z 24 kwietnia, s. 1.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
160
wywołała tekst Wróg studentek 91. Kelles-Krauz zamieścił w nim fabularyzowaną historię osiemnastoletniej Zosi, która kształciła się w domu, a lektura podsuniętej jej książki Milla oraz kilku numerów „Prawdy” sprawiła, że chciała wyjechać na studia medyczne do Paryża. Jej decyzji sprzeciwili się rodzice oraz cały rodzinny areopag w postaci ciotek perswadujących Zosi, co powinna, a czego nie, lub zapraszających ją do siebie w celach matrymonialnych. Nie mogąc odwieść córki od postanowienia wyjazdu, ojciec i ciotki powoływali się na informacje, które wyczytali z „Kuriera”. Przepowiadali latorośli, że stanie się ofiarą plotek, nie znajdzie dobrego męża, sama zostanie plotkarą oraz, krojąc trupa, wyzbędzie się wszelkich ludzkich uczuć i przyczyni się do nieszczęścia rodziny krojonego nieboszczyka. Wszystko to znaleźli w cyklu felietonów, które Kelles-Krauz nazwał „akumulator[em] [...] plotek” 92. Autorowi felietonów zarzucił przeciwdziałanie staraniom kobiet i stawianie kolejnych przeszkód na drodze studentek. W drugiej części polemiki zastanawiał się nad motywacją Lorentowicza. Pisał: Co do faktów, nagromadzone one są bez żadnego ładu, chaotycznie, ustawione z sobą tak, że często czytelnik musi się zapytywać: czego właściwie autor chce dowieść, czy bohaterstwa kobiet, wyjeżdżających na studya, aby żyć z kilkudziesięciu franków na miesiąc, czy też ich ryczałtowego egoizmu i czczości? 93
Kelles-Krauz twierdził, że opis życia studentek, jeśli oparty na faktach, byłby bardzo ważny, niestety, cykl Studentki paryskie prezentował „anegdotki bez żadnej wartości dla badacza” 94, pretensje do studentek, które wyjechawszy na studia za granicę, uczestniczyły w koleżeńskich balach, znajdowały sobie mężów, oraz zarzut, według którego kobiety nie studiują dla celów wyższych, lecz dla zarobku. W dwóch ostatnich kwestiach Kelles-Krauz szukał symetrii w postępowaniu studentek i studentów. Od autora cyklu felietonów żądał deklaracji, wyjaśnienia, w jakim celu napisał Studentki paryskie. Stawiał pytanie o stosunek autora do całej kwestii równouprawnienia kobiet. Tenże odpowiedział mu w tekście Obrońcy studentek 95. Komentując go, Kelles-Krauz pisał: 91 K. Radosławski [K. Kelles-Krauz], Wróg studentek, „Prawda” 1895, nr 24, s. 283–284. 92 Tamże, s. 283. 93 Tamże. 94 Tamże. 95 J. Lorentowicz, Obrońcy studentek, „Kurier Poranny” 1895, nr 204 z 26 lipca, s. 1–2.
Bastard lekarz
161
Autor używa sposobu, w „erystyce”, szczególnie w sofistyce, bardzo ciemnego, mianowicie przesuwa kwestye. Z odpowiedzi jego można wnosić, jakobym o to miał do niego pretensyę, że nie pisze o studentkach tylko „bezwzględnie dobrze”, że mówi o nich „bez uniesienia”, a więc jakobym ruch emancypacyjny uważał i chciał przedstawić, jako słońce bez plam. Tymczasem zarzucałem mu: co do formy a) że kwestyę opracował niestarannie i dane ustawił chaotycznie [...] b) że o poważnej kwestyi mówił lekkomyślnie i z akompaniamentem żartów, mogących głaskać przyjemnie ucho reakcyjnego przeciwnika emancypacyi [...] c) że się nie wypowiedział jasno za lub przeciw ruchowi kobiecemu, lecz pisał tak, że przeciwnicy jego mogli z artykułów p. J. L. czerpać dla siebie argumenty 96.
W ostatniej kwestii odnotował postęp, choć, jak twierdził, niektóre uwagi polemisty nadal mogły zostać użyte jako pociski przeciwko emancypacji. Podobnie jak powieść Prusa 97 czy list Zygmunta Laskowskiego 98 felietony Lorentowicza poprzez swoją niezrozumiałą formę, ironię, kpinę i niejednoznaczność osłabiały atmosferę akceptacji wobec poczynań studentek.
Bastard lekarz Najgłośniejszym wyrazem sprzeciwu wobec przyjęcia kobiet na studia medyczne wydaje się działalność profesora Ludwika Rydygiera.
96 K. Kelles-Krauz, Studentki, „Prawda” 1895, nr 37, s. 443. Dziewięć lat później problemom studentek przyjrzał się Karol Radek. W pierwszej części tekstu pisał o legendzie pierwszych studentek, które musiały się mierzyć z prawnymi zakazami, z uprzedzeniami społecznymi, z rodzinnymi sprzeciwami, z obcością i ekonomicznymi problemami spowodowanymi wyjazdami na zagraniczne studia. Ówczesne studentki były dla Radka jednostkami wybitnymi i silnymi. Druga część artykułu przedstawia opis studentek, które nie musiały wyjechać za granicę, dzięki zmianom mogły studiować w Krakowie lub Lwowie. Ich postawa była dla autora rozczarowująca. „Obecnie studia uniwersyteckie nie są tem czem niegdyś. Dawniej szła na uniwersytet ta tylko kobieta, która rzeczywiście dusiła się w stosunkach domowych. Szły tylko wybitne jednostki. Obecnie idzie masa chcąca zdobyć chleb, masa chcąca znaleźć równoważnik zamążpójścia, obecnie dość często niestającego się udziałem kobiet ze sfer średniozamożnych. I rzecz naturalna. Ta sama wnosi na uniwersytet cechy masy. A więc traktowanie nauki jak celu prowadzącego do 120 złr. (ideał!) miesięcznie w przyszłości, nie zajmowanie się sprawami społecznemi, kołtuństwo, frazesowiczostwo, płytkość, flirt...” – pisał (s. 440). Ważny był jednak fakt, że za upadek i masowość studiów wyższych, bo o tym pisał Radek, na równi odpowiedzialni byli studenci i studentki. Por. K. Radek, Studentka, „Nowe Słowo” 1904, nr 19, s. 435–442. 97 O powieści Emancypantki Kelles-Krauz wypowiedział się w tekście Klasowość w „Emancypantkach” oznaczonym nazwiskiem K. Radosławski i drukowanym na łamach „Przeglądu Poznańskiego” 1894, nr 21 z 19 sierpnia, s. 8–10. 98 Kelles-Krauz nawiązał tu do listu, który w 1893 r. na łamach „Gazety Radomskiej” opublikował uczestnik powstania styczniowego, profesor anatomii w Genewie. Ów list został także przedrukowany na łamach „Kuriera Warszawskiego” 1893, nr 106 z 18 kwietnia, s. 5. Kolejny list Laskowskiego został opublikowany w „Tygodniku Mód i Powieści” 1893, nr 29 z 10 czerwca, s. 227. W pierwszym liście autor dowodził, że entuzjastycznie nastawione studentki spotkają same rozczarowania. Powoływał się na swoją siedemnastoletnią praktykę, podczas której studia podjęło około 100 Polek. Wiele z nich umarło, inne przerwały studia skutkiem chorób i braku funduszy. Stopień naukowy na wydziale przyrodniczym uzyskały tylko dwie z nich. Żadna nie ukończyła studiów lekarskich. List kończy się zaleceniem, by młode dziewczyny wychodziły za mąż i zajmowały się rodziną, nie marnowały życia.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
162
Najmocniejsze spory z profesorem toczyła Kazimiera Bujwidowa. Twórca ponad setki rozpraw naukowych w historii ruchów feministycznych zapisał się jako autor odezwy O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich. Opublikował ją w 7 numerze „Przeglądu Lekarskiego” z roku 1895. Jak sam wyjaśniał: „pisząc do pisma lekarskiego, traktuję całą sprawę tylko ze stanowiska lekarskiego i potrzeb studyów lekar skich” 99. Warto prześledzić tok tej kilkustronicowej rozprawy. Motywacją do napisania tego tekstu była chęć odpowiedzi specjalisty na „modną natarczywie” 100 kwestię tytułową. Kwestią zasadniczą pozostał dla profesora fakt, że z punktu widzenia praw przyrody, które ułożył Bóg, „równouprawnienie kobiet z mężczyznami jest nonsen sem” 101. W przyrodzie role zostały podzielone. To jednak tylko wstępny argument. Dalej profesor skupił się na warunkach społecznych i ekonomicznych. Dowodził, że kobieta, jak każdy kandydat na studia lekarskie, powinna mieć odpowiednie wykształcenie gimnazjalne i zdaną maturę. Według wiedzy autora „takich kandydatek u nas wcale nie ma” 102. Druga sprawa to fakt, że statystyki i pisma lekarskie wykazywały przepełnienie na studiach lekarskich, nadmierną liczbę lekarzy, toteż konkurencja kobiet nie była potrzebna. Zarzut strachu przed konkurencją kobiety lekarza odpierał ponownym przywołaniem argumentacji przyrodniczej, „kobieta jest skazana na dom i zatrudnienie w nim” 103. Profesor odrzucił także argumentację ekonomiczną. Nieważny był fakt, jakoby nie wszystkie kobiety wychodziły za mąż i musiały się samodzielnie utrzymać. Według Rydygiera odpowiedzialność za to ponosiły same kobiety, które zniechęcały mężczyzn do ślubów, poza tym „dla wyjątków nie zmienia się porządku społecznego uświęconego wiekami” 104. Stylistyka wypowiedzi profesora jest jasna. Z jednej strony odwoływał się do argumentacji biologicznej, z drugiej do religijnej. Zawód lekarski to według profesora specjalizacja, do której ani fizycznie, ani umysłowo kobiety nie dorosły. Dowodząc tego, twierdził, że kobiety nie nadają się do wykonywania chirurgii ani do leczenia chorób wenerycznych u mężczyzn. Na przeszkodzie pierwszemu stoi słaba siła fizyczna, drugiemu wstyd. „Cóż na to powiedzą zwolennicy i zwolenniczki przypuszczenia 99 L. Rydygier, O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich, nr 7, [odbitka], „Przegląd Lekarski” 1895, s. 1.
100 Tamże. 101 Tamże. 102 Tamże, s. 2. 103 Tamże. 104 Tamże, s. 3.
Bastard lekarz
163
kobiet do studyów lekarskich, żeby kobieta manipulowała koło części płciowych mężczyzny” 105 – przestrzegał. W związku z powyższym kobieta nie mogłaby się kształcić w dziedzinach wiedzy związanych ze wskazanymi gałęziami medycyny. Były one dla niej nieodpowiednie. To wykluczało ją ze studiów w ogólności, ponieważ każdy lekarz musi „umieć i znać” 106 całość medycyny. „Taki niekompletny lekarz-kobieta, to bastard lekarz” 107 – wyrokował profesor. Rydygier rozprawił się także z argumentacją, według której mężczyźni kończący studia medyczne zostają na posadach w miastach, nie chcąc pracować na wsiach. Tam mogłyby pracować kobiety. Dla profesora to „absurdum”, ponieważ właśnie tam potrzebna jest lekarzowi wiedza całkowita, nie szczątkowa, a tylko taką, przez wzgląd na wcześniejszą argumentację, mogła zdobyć kobieta. Lekarz nie wyobrażał sobie także, by „góral czy wieśniak [miał] iść do kobiety-lekarza i dać leczyć jej swój wiewiór (tryper)” 108. „W najgorszym razie lepiej niech nie będzie tam żadnego lekarza, niż taki lekarz-bastard a w dalszej lub bliższej okolicy znajdzie się rzeczywisty lekarz!” 109 – podsumował.
Nawet położnictwo i leczenie chorób kobiecych nie było odpowiednie dla kobiety lekarza, ponieważ ginekologia to w dużej części chirurgia stosowana części rodnych kobiety. Zatrudnienie kobiet mogłoby obniżyć tę dziedzinę wiedzy do „słusznie wyśmiewanej Glycerin – Watte – Tampon – Gynaekologie” 110, a operacje na otwartym brzuchu wymagają zimnej krwi, rozwagi i „energii najlepszego mężczyzny”, „precz mi od nich z lekarzem-kobietą! Ani siłami ducha, ani ciała do takiego zadania kobieta nie dorosła!” 111 – krzyczał. W rozważnej pracy kobiecie przeszkadzała jej niedyspozycja, nerwowe rozdrażnienie oraz brak odporności na cierpienie. Przykładem ostatniej niemocy stał się poród. Według profesora mężczyzna lekarz odporny był na błagania i schlebiania rodziny – matki, męża, ciotek chcących ulżyć rodzącej. Nie dał się namówić do operacyjnej interwencji. Wiedział, że „mógłby od razu uwolnić męczącą
105 Tamże, s. 4. 106 Tamże. 107 Tamże, s. 3. 108 Tamże, s. 4. 109 Tamże, s. 5. 110 Tamże. 111 Tamże.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
164
się ofiarę” 112, ale wszystko przebiegać ma naturalnie. Zdaniem autora, kobieta nie miała stałości męskiego charakteru i nie oparłaby się takiej pokusie. „Chyba wąż w raju gorzej nie mógł kusić i wybrał sobie kobietę i dopiął swego. Bodaj czy obecna generacja kobiet jest oporniejsza!” 113 – ponownie wykrzyknął Rydygier.
Jedyna rola, jaką w naukach medycznych mogła odgrywać kobieta, to rola „inteligentnego posługacza” 114, który podawał profesorowi gotowe preparaty histologiczne pod mikroskop.
Ostatnim argumentem profesora były statystyki, które pokazywały odpływ liczby studentek medycyny w Genewie i w Paryżu w dalszych latach nauki. Wiele z kobiet nie kończyło studiów lub nie pracowało w zawodzie, przez co marnowały się miejsca dla studentów. „Precz więc z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!” 115 – unosił się Rydygier. Forma profesorskiej odezwy wydaje się bardzo ciekawa. Nie przez połączenie argumentacji przyrodniczej i religijnej, te jako wynik boskiej predestynacji często bowiem szły w parze. Ważniejszy wydaje się poziom emocji, które buzują między wersami. Rydygier nie tylko używał wyrazistej i obelżywej metafory lekarza bastarda, lecz także wiele zdań zamykał wykrzyknieniem. Jego tekst nosi znamiona płomiennej obrony wydziałów lekarskich i samego zawodu lekarza przed kobietami. W imię ochrony przyrody, religii i prestiżu.
Ciekawy przyczynek do odezwy profesora dopisała jego naukowa historia. W 1912 roku dyplom doktora wszech nauk lekarskich na Uniwersytecie Lwowskim otrzymała najstarsza córka Kazimiery i Odona Bujwidów, która została lekarzem ginekologiem. Jej promotorem był profesor Rydygier. Taką informację podał Odo Bujwid w swoich pamiętnikach 116. Nie wiadomo, czy profesor zmienił zdanie, czy ginekologia powróciła do „słusznie wyśmiewanej Glycerin – Watte – Tampon – Gynaekologie” 117. 112 Tamże, s. 7. 113 Tamże. 114 Tamże, s. 8. 115 Tamże, s. 9. 116 O. Bujwid, Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932–1942, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990, s. 262. 117 L. Rydygier, O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich..., s. 5.
Bastard lekarz
165
Wskazani powyżej doktorzy, profesorowie odmawiali czynnego udziału kobiet w praktyce lekarskiej. Ich opinii towarzyszyło także przeświadczenie o niemożliwości podjęcia przez nie pracy intelektualnej w tym zakresie. Wirylis wykpiwał rozprawę Karoliny Szulcówny, warszawianki, która obroniła w Paryżu dysertację doktorską Kobieta lekarz w XIX wieku. Autor i wielu innych komentatorów podważało wagę tej pracy, pytało: „czy była to rozprawa czysto lekarska? Raczej literacka, którą mógłby napisać nie lekarz; wygląda to tak samo, jak gdyby np.: ktoś dla pozyskania stopnia aptekarza lub budowniczego, zamiast badań specjalnych, przedstawił rozprawę o stanowisku aptekarza lub architekta w XIX wieku” 118. Podobną opinię wygłosił ksiądz Karol Niedziałkowski, który w swojej wznawianej rozprawie Nie tędy droga, Szanowne Panie! napisał: Ciągle się mnożą kobiety doktorowie nauk przyrodniczych, lekarki itp. – są rzeczywiście, ale pociecha z nich niewielka. Kobieta doktor nauk przyrodniczych może wprawdzie po długich przygotowaniach wygłosić prelekcję o rzeczy tak nowej i nikomu nieznanej, jak potrzeba nawozu dla pól wyczerpanych – ale nauki naprzód nie popchnie i na nic oryginalnego się nie zdobędzie; kobiety‑lekarki bywają posyłane do Indii lub Bośni dla kobiet miejscowych i są tam pożyteczne, bo lepszy rydz niż nic – ale poważnej konkurencji z mężczyznami wytrzymać nie są zdolne 119.
W ten sposób dezawuowane było wykształcenie, które kobiety zdobywały na europejskich wyższych uczelniach. Próby dezawuacji kobiet lekarzy przybierały różne formy. Często, jak w przypadku wspomnianego tekstu Kazimierza Niedzielskiego, nie przechodziły próby ich logicznego pojęcia. Czytając je, trudno odkryć logikę wypowiedzi autorów. Dla przykładu przytoczę jedną z anegdot Niedzielskiego: 118 Wirylis, Nasze kobietki..., s. 54. Powyższa opinia została napisana przed 1896 r. Wówczas Szulcówna nie mogła jeszcze nostryfikować swojego dyplomu na terenie dzisiejszej Polski. Ciekawym kontekstem jest tutaj tekst sygnowany W.W. Kobieta adwokat i kobieta lekarz. W tekście zostały opisane przygody panny Popelin, Belgijki, która ukończyła studia prawne w Brukseli, uzyskała stopień doktora i zwróciła się do władz z prośbą o pozwolenie dokonania urzędowej przysięgi, by poświecić się adwokaturze, niestety, usłyszała wówczas, że kobieta nie powinna być adwokatem. Druga bohaterka artykułu to Karolina Szulcówna, która napisawszy pracę oznaczoną formułką „nadzwyczaj dobrze”, w trakcie jej obrony od profesora Charcot usłyszała powinszowania i opinię, że jej pretensje do uprawiania lekarskiego zawodu są niezgodne z jej naturą, a kobieca ambicja sprawia, że kobiety lekarki nie chcą nieść pomocy na wsiach, tylko osiedlają się w dużych miastach. W tekście znalazła się polemika z powyższymi opiniami. W.W. wyjaśniał/a, że usuwana z wszelkich posad przez swych kolegów lekarzy kobieta może pracować tylko w prywatnej praktyce, co zmusza ją do zostania w mieście. Poza miastem prywatnej praktyki nie można było utrzymać. Por. W.W., Kobieta adwokat i kobieta lekarz, „Przegląd Tygodniowy” 1889, nr 1, s. 5–6. 119 K. Niedziałkowski, Nie tędy droga, Szanowne Panie! Studyum o emancypacji kobiet, Wydanie drugie dopełnione, Nakładem księgarni Teodora Paprockiego i S-ki, Warszawa 1900, s. 177.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
166
Miałem sposobność przestawać czas jakiś z pewnym lekarzem kobietą. Pani ta, dla wykazania uczoności swej, sypała cytatami i nazwiskami, jak z rękawa. Wszystkie te jednak, przytaczane przez nią, znakomitości były mężczyznami. I brał mnie gniew okrutny, że nie mogłem koleżance zapłacić pięknem za nadobne i zaimponować szeregiem nazwisk równie głośnych, które należałyby do luminarek wiedzy medycznej 120.
Skąd wspomniany gniew u przeciwnika kobiet lekarek, który uważał, że jednym lekarstwem na „dreszcze feminizmu” jest rychłe zamążpójście, do którego „zbolałe dusze te w skrytości wzdychają gorąco” 121? Wytłumaczyć mogłaby go tylko informacja o tym, że opisywana kobieta lekarz cytowanym luminarzom wytykała błędy. Wówczas anegdotę można by rozumieć jako ilustrację wojny płci. W innym przypadku można przypuszczać, że kobieta lekarz po prostu zawstydziła Niedziałkowskiego swoją wiedzą. To nie tłumaczy jednak chęci zaimponowania interlokutorce wykazem tez znanych lekarek.
Tak, ale Socjalne, a może nawet socjalistyczne nastawienie Piotra Adamka pozwoliło mu stwierdzić, że kobieta może i powinna pracować. Co więcej, w swojej publikacji Kobieta w życiu zarobkowem. Przyczynek do kwestyi kobiecej upominał się o równe traktowanie kobiet i mężczyzn przez pracodawców, o równe płace. Niestety, równy udział mężczyzn i kobiet w życiu zarobkowym nie był dla autora całkiem możliwy. Ze względów moralnych odmówił kobietom możliwości pracy pod ziemią, w nocy oraz w zakładach, w których z powodu gorąca trzeba się obnażać. Ze względów fizycznych i psychicznych kobieta „nie nadaje się do zawodów wojskowych, ściśle politycznych, teologicznych i sędziowskich” 122. Zdaniem Adamka, takie wykluczenie nie wiązało się z mniejszą wartością umysłową i duchową kobiety, tylko z różnicami fizycznymi i psychicznymi między obiema płciami. Każda z nich ma różne zalety i różne zadania. Próby wartościowania tych różnic nazwał „sofitycznym wnioskowaniem” 123. Z zadaniem kobiety zgodny pozostał 120 K. Niedzielski, Słówko w sprawie feminizmu..., s. 7. 121 Tamże, s. 1.
122 P. Adamek, Kobieta w życiu zarobkowem. Przyczynek do kwestyi kobiecej, Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha, Poznań 1909, s. 42. 123 Tamże.
Tak, ale
167
„wyższy zawód nauczycielki i lekarski” 124. Zawód nauczycielki dawał jej szerokie pole pracy zarobkowej, ponieważ mogła zająć posadę w szkołach wyższych dla dziewcząt, w gimnazjach żeńskich, w bibliotekach państwowych, w nadzorze szkolnym, a wyjątkowo zdolnym nie powinno się także „odmawiać prawa docentury na uniwersytetach” 125. Jako przykład podał Marię Curie. Adamek poparł także kształcenie się kobiet na wydziałach farmacji, dentystyki i chemii. Zaznaczał, że wielu profesorów krytykowało lekarską praktykę kobiet, stwierdził jednak, że „ogólne zaprzeczenie zdolności kobiet do zawodu lekarskiego jest dużą przesadą i rzeczywistości odpowiadać nie może” 126. Zdaniem Adamka, kobieta mogła oddać się studiom ginekologii, położnictwa i chorób dziecięcych, w tych dziedzinach przyniosłaby wiele pożytku. Mogła też pełnić funkcję asystentki w klinikach, szpitalach i sanatoriach. Przywołał także zdanie profesora Mausbacha 127, który stwierdził, że działalność lekarska kobiety jest pożądana także ze względu na moralność i przyzwoitość chorujących. Za tym samym autorytetem stwierdził ponadto, że kobieta lekarz nie zastąpi działalności mężczyzny lekarza, co w przypadku wielokrotnie podnoszonych przez Adamka aspektów ekonomicznych stanowiło komentarz uspokajający oponentów. Uzasadnieniem tej opinii było stwierdzenie, że kobiecie brak sił cielesnych oraz organizatorskiego talentu i autorytetu. Z tego względu nie mogła objąć stanowisk kierowniczych w szpitalach. Najważniejszym problemem poruszonym przez Adamka był sposób nauki na studiach wyższych. Koedukacyjna nauka kobiet i mężczyzn nastręczała wątpliwości natury moralnej. W salach, gdzie odbywały się sekcje i doświadczenia kliniczne, dochodziło do scen, „które czci niewieściej w wysokim stopniu uwłaczają” 128. Na potwierdzenie autor przytoczył opinię studentów uniwersytetu w Hali, którzy w 1899 roku domagali się wykluczenia kobiet ze studiów klinicznych, ponieważ „[d]o miejsc uczciwych zabiegów wkradł się razem z kobietami cynizm, na porządku dziennym są sprawy, które tak dla nauczycieli, jak dla uczni i pacjentów są w wysokim stopniu gorszące. Tutaj staje emancypacja wprost plagą...” 129. Autor nie wyjaśnił jednak, czyje zachowanie 124 Tamże, s. 43. 125 Tamże. 126 Tamże, s. 44. 127 J. Mausbach, Die Stellung der Frau im Menschheitsleben, München-Gladbach 1906, za: P. Adamek, Kobieta w życiu zarobkowem... 128 P. Adamek, Kobieta w życiu zarobkowem..., s. 44. 129 Tamże.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
168
bulwersowało studentów. Zachowanie kobiet wobec mężczyzn czy mężczyzn wobec kobiet, a może kobiet wobec pacjentów. Napisał tylko, że dziekan fakultetu medycznego w Hali zaprzeczył faktom podanym przez studentów. Jednocześnie za znamienny uznał fakt, że przeciw redaktorom odezwy uwłaczającej wydziałowi nie wystąpiono na drodze dyscyplinarnej. Bulwersujące zachowania nie zostały opisane. Niewyjaśniony pozostał też związek emancypacji z owym bulwersującym zachowaniem na salach sekcyjnych. Powyższa odezwa stała się jednak przyczynkiem do stwierdzenia, że kursa kliniczne i sale sekcyjne powinny być oddzielne dla kobiet i mężczyzn. Po to, by uniknąć niebezpieczeństwa grożącego studentkom.
Dyskusję nad modelem nauki dla kobiet można uznać za jeden z wątków nie tylko proemancypacyjnej publicystyki drugiej połowy XIX wieku. Model kształcenia dziewcząt opisywały Klementyna z Tańskich Hoffmannowa oraz Eleonora Ziemięcka. Dziś żadna z nich nie gości w panteonie zasłużonych matek emancypantek. W ich przypadku problematyczne może być oparcie głoszonych tez w wykładni chrześcijańskiej, przeświadczenie, że pensjonarki powinny uczyć się tylko tyle, by umieć prowadzić dom, gospodarstwo i zadbać o rodzinę i męża. Ich pedagogiczne projekty były zgodne z obowiązującymi w pierwszej połowie XIX wieku wyobrażeniami na temat roli Polek – matek dbających o narodowe i religijne wychowanie dzieci. Druga połowa XIX stulecia skomplikowała figurę uczennicy w polskim dyskursie pedagogicznym. Adolf Dygasiński 130 zwracał uwagę na większą podmiotowość i samodzielność przyszłych obywatelek, pracownic, żon, matek. Z czasem zaczął podlegać dyskusji nie tylko zakres, lecz także sposób nauki. Odkąd kobiety mogły zdobywać wyższe wykształcenie, najpierw za granicami zaborów, poszerzyło się także pole dysputy dotyczące sposobów nauki. Jednym z ciekawych przykładów ilustrujących wątek metodyczny jest publikacja Karola Wincentego Lichtańskiego 131 O metodzie wykładów na uniwersytetach niewieścich. Ukazała się w 1893 roku w Warszawie. 130 Por. A. Dygasiński, Od którego punktu ma się zacząć wychowanie kobiety?, „Świt” 1884, nr 2, s. 18; tenże, Wychowanie kobiety ze względu na cele społeczne, „Świt” 1884, nr 7, s. 107. 131 Karol Wincenty Lichtański (1835–1898) – powstaniec 1863 r., zesłaniec, pisarz filozoficzny. Studiował medycynę w Kijowie. Za udział w postaniu skazany na sześć lat katorgi. W 1865 r. wyrok Lichtańskiego na skutek oskarżenia go o organizację buntu przeciwko ciężkim warunkom bytowym został podwyższony. W 1880 r. wrócił do Warszawy i ożenił się z długoletnią narzeczoną. W trakcie zesłania zaczął tworzyć własny system filozofii społecznej i politycznej, która według Krzywickiego „odznaczała się niezwykłą oryginalnością, nie podbudowan[ą] jednak żadnymi głębszymi studiami [...]. Posługiwał się specjalną terminologią i frazeologią, które zaciemniały i tak już niejasny obraz jego poglądów” (s. 297). W latach 1887–1889 związał się z redakcją „Głosu” Józefa K. Potockiego. „Wśród zwolenników L-ego zwanych potocznie «lichtańczykami» przeważały kobiety zafascynowane jego postępowym podejściem do emancypacji i ich równouprawnienia w dziedzinie wykształcenia, wychowania
Tak, ale
169
Lichtański wyszedł z założenia, że przeciętna kobieta w walce ekonomicznej, politycznej czy umysłowej da się prześcignąć przeciętnemu mężczyźnie. Swoje założenie oparł na esencjalistycznym sądzie, według którego kobieta nie znosi walki, oraz na socjologicznym twierdzeniu, że nie jest do takiej walki przygotowana tak dobrze jak mężczyzna. Dla autora ważnym problemem był „rynkowy układ społecznych stosunków” 132. Temu przeciwstawiały się zwolenniczki i zwolennicy tzw. emancypacji kobiet oraz ogół społeczeństwa. Niestety, ta wspólna część poglądów była niewystarczająca, by poprzeć sprawę kobiet. Jak pisał Lichtański, ten potencjalny sprzymierzeniec był niestety wrogiem emancypacji kobiet. „Otóż, czy kobiecie współczesnej wyobraża się, że publiczność, jakkolwiek oburzona na owoce ultra-liberalizmu, zaprosi ją, nie posiadającą wykształcenia wyższego, do wielkiej sprawy reformy?” 133 – pytał i od razu odpowiadał: „Nie”. Uzasadniając, stwierdził, że najważniejszym aspektem zmian i reform jest nauka, wykształcenie wyższe. To w 1893 roku kobiety mogły zdobywać jeszcze wyłącznie za granicami rozebranej Polski. Rozprawę Lichtańskiego można sprowadzić do odpowiedzi na pytanie, jak sprawić, by kobieta mogła dotrzeć do tego miejsca, które autor dla niej projektował, by mogła stać się koleżanką współczesnego mężczyzny, by zajęła „współrzędne z mężczyzną naukowe stanowisko” 134. Przegląd zawodowych aktywności kobiet przyniósł przykłady literatek, prawniczek, filozofek, kobiet uprawiających zawód lekarski. Problematyczna pozostała kwestia odpływu kobiet ze studiów wyższych. Lichtański odrzucił argumenty informujące o złym przygotowaniu kobiet do nauki, o niewystarczających środkach finansowych oraz o niechęci profesorów i kolegów płci męskiej. Wskazanych nie
i roli w społeczności. [...] Brak zrozumienia poglądów L-ego w szerszych kołach spowodował odsunięcie się od niego dawnych przyjaciół i wreszcie całkowite osamotnienie” (s. 297). Wspomniani lichtańczycy założyli przedsiębiorstwo dorożkarskie (bez sukcesu) oraz pierwszą publiczną czytelnię warszawską, w której Maria Paszkowska uruchomiła socjalistyczny punkt kontaktowy. Por. E. Kozłowski, Lichtański Karol Wincenty [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 18, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1972, s. 297–298.
132 K. Lichtański, O metodzie wykładów..., s. 6. Por. także odpowiedź Lichańskiego na cykl artykułów Józefa K. Potockiego Dobór miłosny publikowanych na łamach „Szkiców Socjologicznych” (1892, nr 22–26): Uniwersytet dla kobiet, „Głos” nr 32 z 6 sierpnia 1892, s. 377–378. Lichtański postulował w nim założenie osobnych, praktycznych uczelni wyższych dla kobiet. Po jego wypowiedzi redakcja „Głosu” ogłosiła kwestionariusz dotyczący warunków, w jakich studiowały lekarki. Jedną z kwestii było pytanie o potrzeby osobnych studiów dla kobiet. Na kwestionariusz odpowiedziały Maria Czesława Przewórska, Zofia Daszyńska i Wanda Szczawińska. Wszystkie domagały się koedukcyjnych uniwersytetów i jednakowego programu nauczania dla kobiet i mężczyzn. Zwracały też uwagę na potrzebę lepszego przygotowania kobiet do studiów. Polemizował z nimi Potocki („Głos” 1892, nr 45 z 5 listopada, s. 528–530; nr 46 z 12 listopada, s. 540–542.) 133 K. Lichtański, O metodzie wykładów..., s. 7. 134 Tamże, s. 8.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
170
negował i traktował je jako przeszkody, ale rozpatrywał indywidualnie. W takim przedstawieniu sprawy pomogły mu statystyki. Cel Lichtańskiego sprowadzał się do założenia, by w społeczeństwie była taka sama liczba kobiet i mężczyzn z wykształceniem wyższym, by na „partyzancki czy kongresowy” 135 ruch kobiet mężczyzna nie patrzył z politowaniem lub przestrachem. Zastanawiał się, „[j]ak, jednym słowem, rozwiązać konflikt pomiędzy uznaną powszechnie potrzebą wyższego wykształcenia kobiety a sprawdzoną faktami niemożnością osiągnięcia przez nią tego celu?” 136.
Autor odrzucił przekonanie, że źródłem problemu jest „natura rzeczy [...]. Umysł kobiety nie jest ani niższym ani wyższym do umysłu mężczyzny” 137 – jest on „rodzajowo różny” 138. Jako poświadczenie przytoczył fakty z życia codziennego. Według niego kobieta szybciej niż mężczyzna rozwiązywała najtrudniejsze praktyczne okoliczności życia codziennego. Podobnie w zawodzie lekarki – kobiety kształcone praktycznie szybko stały się „naturaln[ym] uzupełnienie[m] mężczyzny na tem polu” 139. Ta obserwacja dowodziła, że umysłowość kobiety jest innego rodzaju niż umysłowość mężczyzny. Jak pisał: „Celuje ona przeciętnie wewnętrznym czynnikiem umysłu – przenikliwością – intuicją nie zaś jak mężczyzna – czynnikiem umysłu zewnętrznym – przemyślnością, extuicyą” 140. Dla Lichtańskiego przeciętna kobieta łatwiej operowała jakościową stroną idei i faktów, a przeciętny mężczyzna łatwiej radził sobie z ich stroną ilościową. Jak stwierdził: [...] to rzeczy nie warte dowodzenia, raz dla tego, że oczywiste a powtóre dla tego, że oponentami w sprawie są tu materjaliści, którzy wiedząc dobrze, że fakta są przeciwko nim, wmówili we współczesność, że nauka, jako taka, runie, jeśli w rzeczywistości szukać będziemy oprócz ilościowych, jeszcze jakościowych i sterowniczych cech i jeśli w badaniach posługiwać się będziemy nie tylko przemyślnością, lecz jeszcze przenikliwością i rozsądkiem 141.
135 Tamże, s. 10 136 Tamże. 137 Tamże. 138 Tamże, s. 27. 139 Tamże. 140 Tamże, s. 11. 141 Tamże, s. 27.
Tak, ale
171
Na podstawie tego rozróżnienia autor dowodził, że to metoda wykładów może być efektem odpływu kobiet z uczelni wyższych, toteż powinna ulec zmianie. Umysł praktyczny powinno się kształcić za pomocą praktycznej metody wykładów. Zdaniem autora, kobieta naukowo dosięgnie mężczyzny pod warunkiem, że na uniwersytetach niewieścich wykłady wszystkich przedmiotów będą prowadzone „przy pomocy indukcji i demonstracji, nie zaś dedukcyjnie i teoretycznie” 142. Tak wyglądał tzw. program przejściowy. Program ten miał umożliwić kobietom zajęcie miejsca w nauce i w społeczeństwie obok mężczyzn. Jak pisał: „Za najlepszych profesorów, urzędników, gospodarzy, badaczów, lekarzy ciała i duszy uznanemi będą nie mężczyzna lub kobieta lecz pary” 143. W wizji autora mieszane płciowo pary miały stworzyć stanowiska w adwokaturze, medycynie, filozofii, w urzędach oraz prasie. To odmieniłoby system doboru małżeńskiego, który sprofesjonalizuje się, łącząc życie zawodowe i prywatne par. Małżeństwa dwojga różnych zawodowych specjalistów zastąpiłyby małżeństwa eksperckie.
W jednym z ustępów zwrócił się do kobiet: „usiłowania wasze właśnie rozbijały się o to, że dążąc do celów dobrych, wybierałyście niewłaściwe drogi” 144. Złe drogi prowadzić zaś miały do obojętności i nieprzyjaźni ze strony publiczności. Lichtański twierdził, że kilkaset tysięcy posad urzędniczych w Europie i Ameryce nie zagwarantowało kobiecie „prawdziwie humanitarnego znaczenia” 145. Gwarantem tego będzie dopiero równość z mężczyzną w wyższym wykształceniu, a metoda praktyczna nauki miała być odpowiedzią na fory, które ówcześnie na polu nauki i pracy miał mężczyzna. Autor bronił środka, który „postawi przed [kobietą] otworem wykształcenie wyższe, który wyrówna w społeczeństwie procent filozoficznie i technicznie ukształconych 142 Tamże, s. 11. W 1910 r. na łamach „Steru” podobnie będzie pisał Stanisław Kijewski, który upominał się o powrót kobiet na wyższe studia w Rosji. Te studiować mogły od 1907 r., jednak w 1910 r. wprowadzono ponowny zakaz. Kijewski pisał, że obecność studentek uspokoiła i dodatnio odmieniła zachowanie samych studentów, zmieniła atmosferę w audytorium, a profesorowie chwalili ich pilność i pracowitość. Dowodził, że współzawodnictwo kobiet i mężczyzn przysłuży się jednym i drugim, podniesie poziom myśli oraz wpłynie na pozytywną zmianę stosunków rodzinnych. Zastanawiała go jednak różnica, którą akcentował Lichtański: „Mianowicie zastanowił mię objaw usuwania się kobiet od studiów w dziedzinie nauki teoretycznej, w dziedzinie myśli oderwanej. Czy to weźmiemy filozofię prawa i dziejów, socjologię, czy też dziedzinę czystej filozofii, etyki itp., tam kobiet spotykamy bardzo niewiele, albo też wcale, gdy tymczasem chętnie i sumiennie wykonywują wszelkie prace o charakterze bardziej empirycznym, jak to roboty statystyczne, ekonomiczne, doświadczenia przyrodnicze itp. Według mnie świadczy to do pewnego stopnia o niewdrożeniu umysłu kobiecego do myślenia abstrakcyjnego i o pewnej jakby niechęci do pracy w dziedzinie czystej teorii. Przy tym dawało się nieraz spostrzec brak odpowiedniego przygotowania” (S. Kijewski, W sprawie wyższych studiów kobiet, „Ster” 1910, z. 2, s. 68). 143 K. Lichtański, O metodzie wykładów..., s. 32. 144 Tamże, s. 12. 145 Tamże, s. 28.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
172
mężczyzn i kobiet” 146. Swoje założenie opatrzył jednak zastrzeżeniem, że proponowaną przez niego drogą pójść „mogłyby tylko kobiety, idealne lub ekonomicznie zabezpieczone” 147. Lichtański przedstawił to jako ograniczenie własnej rozprawy i stwierdził, że walka o prawa dotyczy tylko tej jednej kwestii.
W podsumowaniu tekstu wskazał własną motywację. Pisał, że przez nikłe wykształcenie kobiet mężczyzna traci sprzymierzeńca i współpracownika zarówno w myśli, jak i w życiu, toteż brak wykształconych kobiet to „nieobliczone klęski dla nauki, cywilizacji i losu ludzkiego w ogóle” 148. Jego motywacja była bliźniacza względem innych mężczyzn, którzy popierali aspekty składające się na kwestię emancypacji kobiet. Należy zauważyć, że pomysł osobnego kształcenia lekarek i lekarzy wybrzmiał już w 1866 roku. Wówczas Adam Wiślicki 149 opublikował na łamach „Przeglądu Tygodniowego” cykl artykułów o niezależności kobiet. W szóstej z jedenastu części autor pochylił się nad kwestią uniwersyteckiego wykształcenia kobiet oraz ich praktyki w zawodzie lekarza. Potwierdził istotne argumenty podnoszone przez przeciwników i przeciwniczki otwarcia zawodu lekarza dla kobiet. Nie zaprzeczył twierdzeniom, jakoby studia i praktyka medyczna wymagały olbrzymiej pracy, „napiętej myśli, silnej woli” 150. Podkreślił także aspekt obserwacji. Ten był zasadniczy dla zawodu medyka. Według publicysty ów zmysł obserwacyjny oraz umiejętność rozpoznawania indywidualnych charakterów to domena kobiet. Dla Wiślickiego to kobiety zostały więc niejako predestynowane do pełnienia funkcji lekarza rozpoznającego kondycję pacjenta i diagnozującego jego stan. Nauka medycyny opierała się na obserwacji, a prace wykonywane w jej trakcie nie nadwerężały kobiecego zdrowia bar146 Tamże.
147 Tamże, s. 29. 148 Tamże, s. 36.
149 Adam Wiślicki (1836–1913) – dziennikarz i publicysta, założyciel, wydawca oraz redaktor „Przeglądu Tygodniowego”. Ze względów ekonomicznych nie podjął studiów. Debiutował jako dziewiętnastolatek na łamach „Księgi Świata”. Współpracował z wieloma warszawskimi czasopismami. W 1864 r. założył „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych”, do którego pisał artykuły wstępne i felieton Tydzień warszawski. Był także autorem tekstów beletrystycznych. Ich fragmenty publikował w „Przeglądzie”. W 1879 r. ukazała się jego powieść Przeżyci. Od 1865 r. zajmował się również wydawaniem książek. Nakładem „Przeglądu” ukazała się m.in. Podręczna encyklopedia powszechna (1873–1875). Por. W. Albrecht-Szymanowska, Wiślicki Adam, w: Dawni pisarze polscy od początków piśmiennictwa do Młodej Polski. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny, t. 5: U–Ż, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2004, s. 67–68 oraz A.M. Pycka, Adam Wiślicki – pozytywista z krwi i kości, w: Pozytywiści warszawscy: „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Wydawnictwo Alter Studio, Białystok 2015, s. 63–78. 150 A. Wiślicki, Niezależność kobiety, cz. 6, „Przegląd Tygodniowy” 1866, s. 107.
Tak, ale
173
dziej niż inne prace już wykonywane przez kobiety, pisał. Publicysta polemizował także z argumentacją moralną, z zarzutami zniszczenia lub obrażania niewieściego wstydu. Jak twierdził: „właśnie ów wstyd, powinien w wielu wypadkach przywoływać kobiety tam, gdzie dotąd z jego obrazą, mężczyźni są używani, gdyż jest to wieczną obelgą dla płci niewieściej, badanie przymusowe dokonywane przez mężczyzn” 151. Tylko kształcenie lekarzy i żeńskich doktorów, jak lekarki określał Wiślicki, powinno się odbywać osobno. Publicysta przekonywał, że wspólna nauka mężczyzn i kobiet „jest prawie niemożliw[a] [...]. Nauka medycyny przedstawia takie drażliwości w wykładzie, które koniecznie rozdziału według płci w słuchaczach wymagają” 152. Proponowanego przez Wiślickiego rozdziału edukacji medycyny według płci nie ustanowiły inne niż wyżej wskazane argumenty. Publicysta nie odnosił się do tez różnicujących biologię czy psychikę kobiet i mężczyzn. Zamiast tego w dalszej części tekstu opisał trzy amerykańskie kolegia, które były upoważnione do wydawania kobietom patentów doktorskich. W tychże kolegiach kobiety nie tylko się kształciły, lecz także nauczały, zdobywszy uprzednio tytuły naukowe. Ten opis był również odpowiedzią na pytanie rozpoczynające omawiany fragment cyklu Wiślickiego, pytanie dotyczące miejsca kobiety na akademii i możliwości zdobycia tytułu doktorskiego i piastowania stanowiska akademickiego.
W podobnym tonie na temat wyższej edukacji kobiet wypowiadał się Eugeniusz Dühring. Jego książkę na temat wyższego wykształcenia zawodowego na język polski przełożył Stanisław Brzozowski, a ukazała się w 1904 roku 153. W przedmowie autor informował czytelników, że tezy, wokół których zorganizowana jest jego publikacja, po raz pierwszy wygłosił w 1876 roku w berlińskim ratuszu. Już w następnym roku tezy Dühringa miały przysłużyć się do usunięcia autora z zajmowanego przez niego od czternastu lat stanowiska prywatdocenta na berlińskim uniwersytecie. Co takiego napisał nie151 Tamże. 152 Tamże. 153 Omówienie książki Dühringa znalazło się m.in. na łamach „Nowego Słowa”. Por. K. Radek, Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet, „Nowe Słowo” 1904, nr 17–18, s. 399–402. Autor omówienia docenił doskonały przekład Stanisława Brzozowskiego i zachęcał do szerokiej, popularyzatorskiej lektury omawianej książki. Pisał: „Rzeczy nowych dr. Eugeniusz Dühring nie mówi. Gdy wygłaszał je w Niemczech przed laty trzydziestu, były one zapewne dla słuchaczy nowemi. U nas wygłaszano (zwłaszcza w warszawskich tygodnikach postępowych) niejednokrotnie sądy podobne do wyrażonych w książce Dühringa. Przeszły one jednak, jak w ogóle sądy w prasie wypowiadane, po powierzchni świadomości ludzkiej, u niektórych osobników pozostały w pamięci, u innych spłynęły w niepamięć. Toteż dobry zrobiła wybór Biblioteka samokształcenia przemawiając w sprawie w nagłówku wymienionej, książką, istotą bardziej natrętną i wytrwałą, mniej się nadającą do zawijania ciastek [...]” (s. 399).
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
174
miecki doktor, że w konsekwencji tego musiał pożegnać się z posadą wykładowcy? Czy jego kolegom nie spodobał się progresywny stosunek autora do edukacji wyższej kobiet, czy jednak przyczyny utraty stanowiska były inne?
Dühring dowodził, że to nie wyższe zawody są dla kobiet zbyt ciężkie, lecz sposób przygotowania do tych zawodów. Diagnoza Dühringa była druzgocąca. Według niego współczesny mu sposób nauki na uczelniach wyższych „jest sztucznym stwarzaniem i przygotowaniem trudności i przeszkód” 154. Same sposoby nauczania były przestarzałe i niepraktyczne. Opierały się na teoretycznym przetwarzaniu informacji, które nie przydają się po zakończeniu edukacji. Jego zdaniem, studenci byli uczeni „szkodliwej erudycji pamięciowej” 155, a cały system edukacyjny powinien przejść reformę, w taki sposób, by studia okazały się celowe, by program zajęć odpowiadał realnym wymaganiom, które absolwentom wyższych kierunków stawiali ich przyszli zlecenio- lub pracodawcy. Przykładem stały się studia medyczne i posada lekarza. Dla Dühringa niepodważalny był fakt, że kobieta powinna kształcić się w zawodzie lekarza. Przemawiała za tym jej skrupulatność oraz ekonomia zatrudnienia. Praca kobiet była tańsza niż mężczyzn. Po pierwsze, koszty przygotowania kobiety do fachowej pracy były mniejsze niż analogiczne kształcenie mężczyzn. Po drugie, kobieta lekarz zarabiała mniej niż mężczyzna. Dühring zwracał jednak uwagę, że „ta ostatnia okoliczność musi być zawsze poczytana za złe i zniknie wraz z wzrostem równości w położeniu wzajemnym mężczyzn i kobiet” 156. Kwestia wyższego zawodowego wykształcenia kobiet wydaje się jednak pretekstem do zreformowania całego sytemu edukacji, zarówno gimnazjów, jak i szkół wyższych, na które, zdaniem berlińskiego wykładowcy, kobiety miały utrudniony dostęp z kilku ważnych powodów. Po pierwsze, instytucje te były hierarchiczne i rządził nimi nepotyzm. Na krytykowanych przez Dühringa uczelniach studiowali i pracowali ci, którzy posady otrzymywali przez protekcję lub wżenienie się w rodzinę uniwersytecką czy medyczną. Autor wiele miejsca poświęcił nepotyzmowi biurokracji oraz nepotyzmowi cechowemu. Pisał: „Profesorowie wydziału rozstrzygają o tem, kto ma zostać ich kolegą i oczy-
154 E. Dühring, Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet..., s. 32. 155 Tamże, s. 26. 156 Tamże, s. 24.
Tak, ale
175
wiście starają się aby nie był on zbyt groźnym współzawodnikiem” 157. Obrazując nierówności, dowodził, że do profesury można dojść przez ożenienie się, czego nie mogą wykorzystać kobiety, ponieważ „mężczyźni nie są [...] towarem wystawionym na sprzedaż” 158. Po drugie, w gimnazjach, których zadaniem było przygotowanie kobiet do nauki na wyższych uczelniach, kształcili protegowani akademików. Ich program także był zorganizowany wokół poznawania i powtarzania teorii, nie nauki praktycznej. Autor optował za zmniejszeniem liczby wykładów, które nie dawały możliwości wymiany myśli i jako przeznaczone dla dużej liczby słuchaczy były ogólnikowe. Postulował wprowadzenie drukowanych podręczników oraz kształcenie praktyczne, odbywanie praktyk zawodowych. Wydaje się, że dla Dühringa kobiety miały stać się siłą rewolucji, która skruszy zastany model edukacji, monopol państwowych uczelni. Autor namawiał je, by korzystały z „bardziej zdrowych form zdobywania wiedzy i nie zrzeka[ły] się tych swoich dążeń na korzyść uprzywilejowanego przez państwo uniwersyteckiego monopolu” 159. Wykazywał niekonsekwencje i wady systemu edukacyjnego i jednocześnie domagał się innych możliwości zdobycia wykształcenia zawodowego dla kobiet. Według jego projektu studia teoretyczne dla kobiet nie powinny trwać dłużej niż dwa lata. Reszta nauki powinna opierać się na zdobywaniu doświadczenia praktycznego, samokształceniu opartym na lekturze podręczników tańszych niż uniwersytecka nauka, a wszystko powinien kończyć egzamin eksternistyczny: „Jeżeli się odrzuci cały zbyteczny «uczony» balast, wszystkie medyczne przesądy i pozostałości nawpół lekarskiego, na wpółkapłańskiego szarlatanizmu, to materiał naukowy, mogący stanowić przedmiot prawdziwie pożytecznego medycznego nauczania i wykształcenia okaże się nie zbyt zastraszającym pod względem ilościowym” 160. Droga prywatnej inicjatywy miała być także bardziej nowoczesna niż przestarzałe metody i przedmioty nauczania. Umożliwiałaby kobietom pozostanie na „mniej więcej jednym poziomie” 161 z profesorami. Lektura Wyższego wykształcenia zawodowego kobiet i współczesnej nauki uniwersyteckiej pokazuje, że sprawa gimnazjalnej, licealnej
157 Tamże, s. 58. 158 Tamże, s. 25. 159 Tamże, s. 75.
160 Tamże, s. 81–82. 161 Tamże, s. 83.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
176
i wyższej edukacji kobiet była tylko pretekstem do krytyki całego systemu 162. Pod piórem Dühringa ważniejsze stały się zarzuty archaizmu, średniowieczności i nepotyzmu państwowego systemu nauki uniwersyteckiej. Dążności kobiet, choć aprobowane i traktowane poważnie, splatają się tutaj, wydaje się, z ważniejszym dla autora aspektem, z wojną, jaką Dühring wypowiedział kolegom po fachu. Nie ulega jednak wątpliwości, że w tekście niemieckiego wykładowcy znajdziemy wiele fragmentów, w których wybrzmiało poparcie dla emancypacji kobiet.
W jednym z rozdziałów Dühring odwoływał się też do teorii twierdzących, że kobieta pod względem fizycznym i moralnym nie dorosła do zajmowania się leczeniem. Ich twórcom zarzucił brak logiki, ponieważ jednocześnie opisywali kobiety jako istoty niedojrzałe, niezdolne do nauki i pracy zawodowej oraz jako jednostki, które jeśli uzyskają wyższe wykształcenie zawodowe, zaszkodzą mężczyznom lekarzom, będą dla nich konkurencją na rynku usług medycznych. W innym miejscu wyszydził zapewnienia studentów i wykładowców, jakoby studia medyczne były tak wyczerpującą pracą wymagającą ofiar i wysiłków, że nawet przygotowani przez przyrodę mężczyźni mieli problem z podołaniem tejże nauce. Odparł też powszechne wówczas zarzuty narażania moralności kobiet, o których pisał Rydygier. Określił je jako preteksty niewytrzymujące krytyki. Podobnie zbył przekonanie o niebezpieczeństwach, jakie na rodzinę i małżeństwo miała sprowadzać pracująca zawodowo kobieta. Uznał je za niedorzeczne i przekonywał, że aktywna rola kobiet przynosi rodzinie pożytki: „kobieta-lekarz może chyba więcej i skuteczniej przyczynić się do dobrobytu swej rodziny, niż przeciętna lalka, ubrana zawsze według ostatniej mody” 163. 162 Kwestia reformy edukacji dla kobiet była podnoszona wielokrotnie. W kontekście studiów lekarskich pisał o niej Karol Hertz na łamach „Przeglądu Tygodniowego”. W 1882 r. opublikował tekst, w którym twierdził, „że przeciętny lekarz i profesor dadzą się wystrugać z każdego drzewa i że za materiał surowy, z którego w uczonych fabrykach przygotowują lekarzy i nauczycieli, może służyć każdy osobnik z gatunku człowieka” (s. 143). Według pedagoga, bo tak podpisał się autor, zmian wymagał tylko system średniego wykształcenia kobiet, który w żaden sposób nie przygotowywał ich do studiów wyższych, „do zawodów profesjonalno-naukowych, wątpić też należy, czy one rozwijały władze umysłowe uczennic, gdyż po wyłączeniu matematyki i nauk przyrodniczych pozostają tylko język ojczysty i historia, jako przedmioty, mające bardzo ważne znaczenie pod względem rozwijania umysłowych władz wychowanek” (s. 143). Hertz pedagog pisał, że reforma żeńskich gimnazjów była ważniejsza niż reforma szkół męskich, ponieważ w panujących warunkach kobiety po zakończeniu nauki w gimnazjum, by móc z powodzeniem starać się o miejsce na studiach zagranicznych, musiały od nowa rozpoczynać naukę. Równościowa argumentacja Hertza wynikała z obserwacji zmian społeczno-ekonomicznych, z potrzeby samodzielnego utrzymania się wszystkich obywatelek i obywateli. Por. tegoż, W kwestii średniego wykształcenia kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr 12, s. 142–144. 163 E. Dühring, Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet..., s. 89.
Tak, ale
177
Kwestia kobiety lekarza pojawiała się również w książce pod tytułem Thalitha Kumi, która została oznaczona pseudonimem Wiesław Sclavus. Tytuł przywołuje fragment Ewangelii św. Marka, w którym Jezus uzdrawia dwunastoletnią córkę przełożonego synagogi. Słowa thalitha kumi można przełożyć jako: dziewczyno, wstań. Cytat z Ewangelii znajduje się zresztą na stronie tytułowej książki Sclavusa, którego nietrudno odszyfrować jako Wacława Gąsiorowskiego, poczytnego autora powieści historycznych i dziennikarza.
Książkę na temat wyzwolenia kobiety pisał w Paryżu, a wydał w 1907 roku w Warszawie. Owo wyzwolenie widział jako część współczesnych mu programów zmierzających do odrodzenia ustroju społecznego ludzkości. Pod uroczystym wezwaniem do wyzwolenia kobiet widział jednak treść, która opierała się tylko na „głoszony[m] komuna[le] o gwałtownej potrzebie równouprawnienia obu płci” 164. Publicystyka Gąsiorowskiego prowadzi do tezy o uwolnieniu współczesnej rodziny z pęt różnych ograniczeń, toteż „[s]prawa niedoli kobiecej nie jest tylko kobiecą sprawą, lecz sprawą ogólno-ludzką” 165. Pęta kobiet ograniczały się przede wszystkim do kwestii prostytucji i rodzicielstwa. Te dwa tematy dyskutował autor. Pisał o ochronie praw dzieci, matek oraz o zniesieniu kontroli i sztucznej moralności odciskających piętno na prostytucji i seksualności kobiet. Tekst Gąsiorowskiego zasługuje na dłuższa analizę, choćby z tego względu, że autor pokusił się o opis możliwych dla emancypantek sojuszy politycznych, jak również ze względu na spore niejasności i częste autozaprzeczenia. Te ostatnie mogą wynikać z chęci wielostronnego przedstawienia opisywanych kwestii. Tutaj ograniczę się jednak do wątku prezentującego kobietę lekarza: Otóż, nade wszystko, zgódźmy się, że medycyna zupełnie odpowiada usposobieniu kobiety, że Weininger przesadza, odmawiając kobiecie zdolności do oddziaływania na chorego przez sugestię, no i wprost nadużywa kazuistyki, twierdząc, że kobieta dlatego jest znakomitą pielęgniarką, ponieważ brak jej współczucia, a więc znosi wybornie widok cierpienia, gdy mężczyzna, wobec swojej uczciwości, na cierpienie poglądać nie może... Wyrzućmy również poza nawias wszystkie wytarte argumenty o medycynie, jako o arcywysokim powołaniu, do którego kobieta nie dorasta 166.
164 W. Sclavus, Thalitha Kumi, Nakładem Kasy Przezorności i Pomocy Warszawskich Pomocników Księgarskich – Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa Warszawa 1907, s. 5. 165 Tamże, s. 290. 166 Tamże, s. 63.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
178
Ten dłuższy fragment obrazuje również styl Gąsiorowskiego. Autor, nawet gdy nie odnosił się krytycznie wobec dostępu kobiet do studiów medycznych, a tym bardziej do ich praktyki lekarskiej, wykorzystywał ton, który sygnalizuje zniecierpliwienie albo zmęczenie. Czytając jego słowa, można sądzić, że już samo poruszenie danej kwestii wymagało od autora pochylenia się nad sprawą, która jest niewarta uwagi bądź nudna.
Jako ilustrację kwestii kobiet lekarek wykorzystał dane statystyczne. Według jego wiedzy osiemdziesiąt procent absolwentów studiów medycznych wybierało ten fakultet dla dobrego zarobku, nie z powodu powołania. Tylko siedemdziesiąt procent z nich po odbyciu studiów nadal się dokształcało. Dla autora jasny był fakt, że tzw. powołanie to tylko osłona, która miała ukrywać pracę dla własnego interesu. Takie działanie obejmowało wszelkie zawody i profesje, było też zgodne z duchem czasu. Rok 1907 to moment, w którym autor mógł powiedzieć: sprawdzam. Mógł przyjrzeć się temu, ile kobiet lekarek wydały uniwersytety i jak radzą sobie one na rynku pracy, dawny „hałas i opór” 167 przedstawił zaś jako wynik strachu przed konkurencją. To „brać lekarska, przerażona okrzykami emancypantek, zobaczyła widmo pustych poczekalni, obniżenia honorariów i po trzy tablice doktorek na każdym domu... no i uderzyła w alarm” 168.
Przegląd absolwentek wydziałów lekarskich pokazał, że na studia medyczne najmniej aplikacji składają kobiety we własnych krajach, czyli tam, gdzie miałyby najłatwiej. We Francji studiowało najmniej Francuzek, w Szwajcarii Szwajcarek. Większość kobiet studiujących na Montpelier to Rosjanki. Drugą prawidłowością, którą obserwował autor, była zależność fizyczna: „na sto studentek, sześćdziesiąt jest bardzo brzydka fizycznie, a dwadzieścia zdradza silnie rozwiniętą pobudliwość płciową” 169. Dla Gąsiorowskiego wniosek był prosty: „powołanie kobiet do medycyny bywa zazwyczaj desperacją brzydoty fizycznej, beznadziejnością znalezienia męża czy przymusem, wiodącym do niezależności” 170. Ta informacja nie zniechęciła autora do dalszych badań. Sprawdził, które ze studentek kończą studia. Wśród absolwentek znalazły się Niemki i Francuzki. Działo się tak dlatego, 167 Tamże, s. 65. 168 Tamże. 169 Tamże, s. 66. 170 Tamże.
Tak, ale
179
że Francuzki studiowały, by nabyć wiedzę. Celem Polek i Rosjanek miało być życie niezależne, wolność i „nasycenie się aromatami wyższej cywilizacji” 171. Z tego powodu pierwsze tłumnie wyjeżdżały z kraju, chciały się uczyć, ale niestety, niewiele z nich wracało z dyplomami 172. Drugie porywać miała polityka lub „unosić fala cygańskiego życia” 173. Odzwierciedlają to szczegółowe statystyki kolejnych lat studiów. Im wyższy rok, tym mniej na nim kandydatek na przyszłe lekarki. Te, które odpadły, wcale nie znalazły męża. Mimo wiedzy na temat psychologii pociągu płciowego i fizjologii uległy „najtrywialniejszej potędze nadskakującego wróbla-filistra” 174. Inne utrudnienia to brak systematyczności w nauce i w przygotowaniu do zawodu. Jednocześnie te, którym udało się ukończyć studia medyczne, według Gąsiorowskiego, przewyższały inteligencją przeciętne kobiety i średnich intelektualnie kolegów. Były wybrankami. Strach przed konkurencją kobiet lekarek był więc przesadzony. Większość z nich nie kończyła studiów albo „szamocze się na rozmaitych szczeblach już bardzo zależnej pracy” 175, co nie wpływało na strukturalne zmiany w zawodzie lekarza. Powyższy opis sugeruje racjonalną postawę autora, który akceptował zmiany i przypatrywał się ich rezultatom. Odrzucił biologiczną i naturalistyczną argumentację z drugiej połowy XIX wieku, punktował także argumenty ekonomiczne. Niestety, te same pojawiły się w opisie studentek 176, a nie jak u innych – w charakterystyce potencjalnych kandydatek na studia. Gąsiorowski nie wyszedł więc poza biologiczno-rasową perspektywę zarysowaną przez dziewiętnastowiecznych twórców.
171 Tamże.
172 Autor rezygnuje w tym momencie z podania informacji, że „połowa lekarzów-kobiet, praktykujących we Francji, to cudzoziemki!”. Podaje ją kilka stron dalej. Ta nie wpływa jednak na zestawienie, według którego, jeśli Polka nie wróciła z dyplomem do miejsca, z którego wyjechała na studia, to znak, że nie ukończyła edukacji. Tamże, s. 69. 173 Tamże, s. 66. 174 Tamże, s. 67. 175 Tamże. 176 Ciekawym kontekstem wydaje się tutaj tekst Antoniny Mrożkowskiej Studentki w powieści polskiej. Autorka przyjrzała się powieściom Dewajtis, Straszny dziadunio Marii Rodziewiczówny, Niepowołanej Antoniny Myszyńskiej, Na przebój Marii Szeligi i Ćmom nocnym Franciszka Rawity. Ubolewała, że powieści przedstawiają tylko typ studentki medycyny, która pragnie niezależności, „kobiety, które zrezygnować powinny z wyższego wykształcenia poza widnokręgiem rodzinnego ogniska”. Pytała: „Czyż rzeczywistość nie daje nam innych typów? Czy po za temi, które jedynie niezależnego bytu szukają w medycynie, nie ma istot szczerze oddanych kultowi nauki, pragnących za jej pomocą zmienić bezmyślne lalki w myślących ludzi, w automatycznie działających kółkach maszyny społecznej obudzić iskrę samowiedzy [...]. Znamy dyplomowane przyrodniczki, którym tylko brak środków nie pozwala poświęcić się wyłącznie uprawianiu naukowej niwy, znamy takie, które leczyć będą zapewne tylko brudnych chałowatych pacjentów” (tejże, Studentki w powieści polskiej, „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 3, s. 34).
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
180
Polemika naukowa W 1897 roku ukazała się publikacja lwowskiego profesora, przyrodnika, podróżnika i lekarza, zwolennika idei otwarcia uniwersytetów dla kobiet, Benedykta Dybowskiego 177. Dochód z tej publikacji przeznaczony był na rzecz Gimnazjum Żeńskiego w Krakowie. Dybowski postanowił odnieść się do tego, co na temat edukacyjnych i zawodowych możliwości napisali polscy przeciwnicy emancypacji kobiet. Jednocześnie odniósł się także do sądów europejskich sceptyków, z których myśli korzystali polscy zwolennicy zastanego porządku płci. Konstrukcja polemiki Dybowskiego jest klarowna. Autor przytoczył argumenty przeciwników emancypacji kobiet i dyskutował z nimi, używając argumentacji biologicznej, antropologicznej i psychologicznej. Całość zamknął w tytule O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych. W tej ponadstustronnicowej publikacji opatrzonej przypisami w trzech językach znajduje się także passus na temat kobiety lekarza. Autor nie umieścił go w tekście głównym, lecz w przypisie. Należy zaznaczyć, że tekst Dybowskiego został skonstruowany w taki sposób, iż lwia jego część znajduje się właśnie w przypisach, które w sporych partiach książki odbierają miejsce tekstowi właściwemu. Przypis poświęcony możliwości nauki kobiet na wydziałach lekarskich objął polemikę z tezami Maxa Wolffa wygłoszonymi w książce Zwyrodnienie kobiety współczesnej 178. Dybowski przytoczył cztery tezy Wolffa. Pierwsza mówiła o tym, że wszechnice lekarskie były przepełnione, a zapotrzebowanie lekarzy
177 Benedykt Dybowski (1833–1930) – przyrodnik, lekarz, działacz niepodległościowy, sybirak. Naukę rozpoczął na uniwersytecie w Dorpacie. Zadencjunowany jako sekundant w pojedynku, kształcenie musiał kontynuować we Wrocławiu. Stamtąd wyjechał do Berlina. W trakcie studiów należał do Towarzystwa Patriotycznego oraz brał czynny udział w patriotycznych manifestacjach (m.in. śpiewał Boże, coś Polskę w trakcie mszy w katedrze wileńskiej), za co został aresztowany i przesiedlony w głąb Rosji. Przesiedlenie nie wpłynęło na przerwanie jego pracy naukowej. W 1862 r. uzyskał dyplom doktora. Ze względów politycznych nie otrzymał posady na Uniwersytecie Jagiellońskim, dlatego podjął pracę w Szkole Głównej w Warszawie. W trakcie powstania styczniowego z ramienia Rządu Narodowego, jako emisariusz, został wysłany do Żytomierza i Kijowa, gdzie podjął się misji pogodzenia „białych” i „czerwonych”. Po powstaniu osadzony w Pawiaku, skazany na 12 lat robót przymusowych na zesłaniu. Czas wolny poświęcał nauce, prowadzeniu obserwacji i zbieraniu kolekcji zoologicznych. Badania prowadził bez wsparcia instytucjonalnego, samodzielnie, często prymitywnymi metodami, które z czasem ulepszał. „Stale leczył nie tylko towarzyszy, ale i okoliczną ludność, zawsze bezinteresownie. To zyskało mu powszechną życzliwość nawet i władz, które korzystały z umiejętności zesłańca” (s. 27). W 1877 r. wrócił do Warszawy, gdzie z powodu różnicy zdań na temat darwinizmu nie objął dożywotniej posady kustosza w muzeum zoologicznym. Postanowił wrócić na wschód i prowadzić dalsze badania. Objął posadę lekarza rządowego w Pietropawłowsku na Kamczatce. Przebywał tam do 1883 r. Następnie objął katedrę na uniwersytecie we Lwowie, gdzie wykładał do 1906 r. Poza działalnością naukową od czasów studenckich zaangażowany był także w ruch antyalkoholowy. Pozostawił po sobie wiele zbiorów, katalogów, rozpraw naukowych oraz pamiętnik z zesłania. W 1886 r. poślubił Helenę z Lipnickich, z którą wychował dwie córki i syna. Por. L. Bykowski, Dybowski Benedykt [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 6, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1948, s. 36–40. 178 M. Wolff, Zwyrodnienie kobiety współczesnej, Warszawa 1896.
Polemika naukowa
181
na wiele lat do przodu zapewnione. Druga objęła przekonanie, że studia i praca lekarza jest dla kobiet zbyt ciężka fizycznie, kobiety nie są w stanie podołać lekarskim obowiązkom. Trzeci argument mówił o tkliwości kobiet, które widząc płaczącą pacjentkę, były gotowe zaniechać bolesnej operacji we właściwym dla niej czasie. Ostatni dodał komplementarny wobec poprzedniego sąd, jakoby na szpitalnej sali nie było miejsca dla „miękkich żywiołów” 179, ponieważ tylko przysłowiowy brak serca lekarza i jego rzekoma brutalność mogą zapobiec nieszczęściu i zapewnić powodzenie operacji. Według Wolffa odpowiednim zawodem dla kobiet, które interesują się medycyną i pomocą, była posada akuszerki. Każdy z powyższych argumentów został rozpatrzony osobno. I tak, odpowiadając na pierwszy, Dybowski stwierdził, że przepełnienie wszechnic jest nieprawdą, podobnie jak wystarczająca liczba lekarzy. Czytelników informował o tym, że na terenach wiejskich nie można znaleźć sumiennych lekarzy, którzy dbają o pacjentów. „Lekarze kobiety w Polsce, o ile sądzić można z tych, które praktykują dzisiaj u nas, i sądząc z charakteru niewiast naszych, nie będą należały nigdy do proletariatu medycznego. Owszem stanowią one już teraz i stanowić będą w przyszłości arystokrację w tym zawodzie” 180 – pisał. Powyższą pozycję miały im gwarantować sumienna praca, altruizm i delikatność.
Kontrargumentacja drugiej tezy objęła zarzut braku logiki. Dla Dybowskiego jasne było, że pełnienie funkcji akuszerki wymaga więcej siły fizycznej i odporności niż zawód lekarza praktykującego, „łatwiej jest bowiem przyjechać do chorego, obejrzeć go, zapisać receptę i wrócić do klubu na winta lub pogadankę” 181. W tym miejscu Dybowski zwracał także uwagę na nierówność płac wśród kobiet i mężczyzn pełniących funkcję akuszera. Płaca tej pierwszej zawsze była niższa, co według autora nie było motywowane ilością jej obowiązków. Autor krytycznie odniósł się również do założenia, według którego kobiety mogłyby studiować medycynę, ale po jej ukończeniu nadal pełniłyby funkcję akuszerki. Według niego akuszeria zasadzała się na „rzemieślniczym rękoczynie” 182, więc nie można od wykształconej kobiety
179 B. Dybowski, O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, Księgarnia Polska, Lwów 1897, s. 26. 180 Tamże, s. 27. 181 Tamże. 182 Tamże, s. 28.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
182
wymagać, by nie wykorzystywała zdobytej wiedzy. Powyższy pomysł postrzegał jako działanie „samczego cynizmu” cechującego wielu nauczycieli i doktorów ordynatorów szpitali, tych, którzy nie chcieli dopuścić do stwarzania konkurencji na lekarskim rynku. Dalsza dyskusja objęła odwołania do książki Johna Stuarta Milla, który dowodził, że społeczna charakterystyka kobiet jest uproszczona i nieprawdziwa, ponieważ ważniejsze pozostają cechy i zdolności indywidualne, nieszeregowane płciowo. Według Dybowskiego każda wykształcona kobieta potrafi panować nad własną tkliwością. Przykładem ilustrującym jego tezę stało się zdarzenie, które obserwował na Kamczatce, gdzie dwóch lekarzy odmówiło pacjentowi odcięcia zgangrenowanego palca. Operację wykonała dopiero lekarka. W ten sposób Dybowski wskazał na kulturowe i indywidualne różnice, które przebiegają w poprzek różnic płciowych.
W sporze na „miękkie żywioły” oraz „brutalność i brak serca” 183 okazywane na sali szpitalnej Dybowski zwrócił uwagę na fakt, według którego brak empatii i altruizmu: [...] pozwala wielu chirurgom traktować chorych jak przedmiot do swoich eksperymentów [...] pozwala lekarzom wielu wywieszać taksę na drzwiach wchodowych do swoich gabinetów i robić w ten sposób „z najszlachetniejszego zawodu najwstrętniejsze z rzemiosł”. Nadto tenże sam „brak serca” każe zanikać władzom sumienia, bo pozwala np. ogłaszać różne „specyfiki” za najskuteczniejsze lekarstwa i wyzyskiwać za pomocą nieszlachetnej reklamy nieszczęście ludzkie 184.
Kończąc wątek lekarski, stwierdził:
W moim przekonaniu mamy konieczny obowiązek zachęcać kobiety do zawodu lekarskiego, a szczególniej do zawodów umiejętnych akuszerów, zaś takimi stać się one mogą jedynie wtedy, gdy odbędą systematyczne studia z całego zakresu wiedzy lekarskiej 185.
*** 183 Tamże, s. 30. 184 Tamże. 185 Tamże.
Polemika naukowa
183
W podsumowaniu niniejszego rozdziału przywołam słowa, które równie dobrze mogłyby ów fragment rozpoczynać, chronologicznie poprzedzają bowiem większość tych, które omówiłem i przytoczyłem powyżej. Puentą, jeśli da się ją wyprowadzić, ma być kontrapunkt, a nie rozwiązanie kwestii historycznej. W 1873 roku Edward Prądzyński także rozważał kwestię kobiety lekarza. Twierdził, że trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy kobieta może sięgnąć do zawodu lekarskiego i czy będzie dobrym lekarzem. Pisał: Z jednej strony twierdzą niektórzy, że nie będzie dobrym lekarzem osoba, którą sam widok krwi i cierpienia przeraża, której on odjąć jest w stanie całą przytomność umysłu; lecz z drugiej, czyż także powiedzieć nie można, że znajomość medycyny i higieny przedziwnie przystoi tej, którą serce tkliwe i zapał szlachetny sprowadzają często do łoża cierpiących, która zresztą najbliższym jest i nieustającym lekarzem swoich własnych dzieci! Jak trudność rozwiązać? 186
Nie przepisami prawodawcy i regułami, lecz naturalnym biegiem rzeczy i doświadczeniem. Tak brzmiała odpowiedź Prądzyńskiego, który – powtórzę: w 1873 roku – przekonywał, by nie wzbraniać kobietom wstępu do akademii medycznych i nie odmawiać im lekarskiego dyplomu. Ten sam proponował także proste rozwiązanie drugiego problemu – postulowanego zbyt dużego napływu kobiet na medycynę. Jego zdaniem, wystarczyło umożliwić kobietom wstęp do innych zawodów. W przeciwieństwie do opisanego wcześniej Świętochowskiego, który proponował kobietom studia pedagogiki, gospodarstwa, przemysłu oraz strategię uwodzenia społeczeństwa „bez szumu i wstrząśnień” 187, zakres specjalizacji proponowanych przez Prądzyńskiego nie zamykał się w wąskim gronie praktyk zgodnych z „istniejącym porządkiem rzeczy” 188. Wśród zajęć zarobkowych dla kobiet wymienił medycynę, felczerstwo, aptekarstwo, zawody techniczne, adwokaturę, niższą służbę urzędniczą, administrację i kompanie przemysłowe 189. To miało uregulować liczbę studentek, studentów, specjalistów i specjalistek 186 E. Prądzyński, O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875, s. 180. 187 Por. A. Świętochowski, O wyższym wykształceniu kobiet. Odczyt publiczny miany w Resursie Obywatelskiej dnia 1 (13) grudnia 1873 r. przez Al. Świętochowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 8, s. 66. 188 Tamże. 189 Por. E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 181.
Kobieta i akademia – przedmiot i podmiot badań, czyli o różnicach i reformach wyrównawczych
184
we wszystkich zarobkowych zajęciach. Ten sąd opierał na „nowożytnych zasadach ekonomii politycznej” 190, czyli wolnej zasadzie ludzkiej działalności kierowanej osobistym interesem każdego i współubieganiem się konkurentów pracowników o zysk dla siebie. I to właśnie – kwestia interesu, osobistego bądź zbiorowego, nie zdolności – była podstawą całej powyższej dyskusji.
190 Tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
Prawem bytu człowieka jest praca. Pracą osiąga on materialne środki istnienia, pracą wykształca władze duchowe, pracą zdobywa szczęście, pracą w potęgę wyrasta 1. O tak, panowie! Dosyć czczych deklamacyj o niebezpieczeństwie niezależności dla kobiety! dość bezlitosnej wzgardy dla nieszczęsnych ofiar naszego samolubstwa! dość cynicznych przechwałek ze zdobyczy, które wywołują na nas przekleństwo! Czas ekonomicznego wyzwolenia kobiety jest dla nas czasem rachunku. Więc uderzmy się w piersi, pochylmy dumnie wzniesione czoła i chciejmy nareszcie zrozumieć, że uwieźdź dziewczynę i opuścić, zhańbić cudzą żonę i osławić, ukochać, poślubić i zdradzić, to nie nic nie znacząca igraszka, ale ohydny czyn, którego pieniądz nie zatrze a żądza nie rozgrzeszy, jak lekkomyślnie sądzić przywykliśmy 2.
Związki ekonomii i obyczaju w kapitalistycznym układzie społecznym są jasne, znaturalizowane i zrytualizowane. Ekonomia jako zobiektywizowana nauka albo zmetaforyzowana niewidzialna ręka rynku
1 E. Prądzyński, O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875, s. 174. 2 Tamże, s. 204.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
186
mogła i może wpływać na społeczne obyczaje, zmieniać je lub cementować bez ideologicznej dyskusji, ponieważ argumenty ekonomiczne najczęściej były i są prezentowane jako niepodważalny i pozaideologiczny „wymóg czasów” lub wynik niezawisłego i pozytywnie wartościowanego dążenia, jakim był i jest gospodarczy postęp i zysk.
Na podobnych zasadach argumenty ekonomiczne były wplatane w dyskusję na temat emancypacji kobiet. Z jednej strony akcentowano indywidualną sprawczość i możliwości, z drugiej upodmiotowienie i wsparcie. Punktem wyjścia nie były jednak chęci jednostek, lecz potrzeba reform uznawanych za odpowiedź na zmiany gospodarcze. Jan Hulewicz 3 wskazał kilka czynników, które przyspieszyły zmiany w programach i systemie edukacji dziewcząt i kobiet w XIX wieku. Wśród nich znalazł się „szalejący kryzys rolniczy” 4, polityczne skutki powstania listopadowego, emigracja. Kryzys, który naświetlił, miał miejsce w pierwszej ćwierci XIX wieku. Związany był z wojnami napoleońskimi i wpłynął na egzystencję drobnych i średnich rodzin szlacheckich. Jak pisał Hulewicz: „To załamanie się ekonomiczne przodującej warstwy społecznej niewątpliwie tworzyło podłoże, na którym wyrastało wiele wysiłków wychowawczych w zakresie kształcenia kobiet” 5.
Akcent padł tu na słowo: podłoże. Wskazany kryzys nie zmusił jeszcze kobiet z wymienionych rodzin do pracy zarobkowej. Ta zmiana, zdaniem Hulewicza, nastąpiła dopiero około szóstej dekady XIX wieku, wraz z powtórną falą kryzysu rolnictwa. Na razie na podatnym gruncie rozwijały się projekty wychowawcze młodych Polek, w szczególności ten zaproponowany przez Tańską-Hoffmanową. 3 Jan Hulewicz (1907–1980) – historyk wychowania, specjalista w zakresie dziejów kultury i oświaty. Początkowo nauczyciel szkół średnich. W czasie drugiej wojny światowej kierował Funduszem Kultury Narodowej w Londynie. Od 1956 r. pracował jako wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Interesował się dziejami szkolnictwa w drugiej połowie XIX w. oraz w dwudziestoleciu międzywojennym. Od 1946 r. był redaktorem serii wydawniczej Biblioteka Narodowa wydawanej przez Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Współzałożył i redagował „Przegląd Historyczno-Oświatowy”. Uporządkował i sprowadził do Polski archiwum profesora Stanisława Kota. Opublikował Udział Galicji w walce o szkołę polską (1934), Akademia Umiejętności w Krakowie 1873–1918. Zarys dziejów (1958), Studia Polaków w Uniwersytecie Liége 1880–1914 (1969). Por. A. Szczerba, Hulewicz Jan (1907–1980) pseud. Adam Ordęga, Adam Brzeski, Zygmunt Wicz, Edward Żywoń, Pedagog, J.H.L. [hasło osobowe], w: Słownik biograficzny polskiej historii wychowania, red. A. Meissner, W. Szulakiewicz, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008, s. 300–308. 4 J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 45. 5 Tamże.
Niezależności kobiety
187
Kryzys pierwszej ćwierci XIX wieku objął także „upadek handlu wywołany włączeniem Księstwa do systemu kontynentalnego Europy, wyludnienie kraju, zniszczenia wojenne, wreszcie nadmierne zadłużenie warsztatów rolnych” 6. Wszystko to stawało się źródłem niepokoju o dalszą egzystencję. Na tym tle pozycja szlacheckich córek, o których pisał Hulewicz, budziła zaniepokojenie ich opiekunów. Córki sposobione na życiowe towarzyszki stawały się bezbronne wobec zmian ekonomicznych. Wizja niezaradnej, niesamodzielnej, salonowej kobiety dla jednych była przestrogą, w innych budziła politowanie. W efekcie wzrastała świadomość na temat potrzeby kształcenia dziewcząt w taki sposób, by nie były obciążeniem, lub tak, by w ostateczności samodzielnie zadbały o własny byt.
Po upadku powstania listopadowego do efektów kryzysu rolniczego, do czynników zmieniających ekonomiczną sytuację ziemian, należy dodać „rozszalał[ą] orgi[ę] konfiskat majątków szlacheckich” 7, czyli akcję przeprowadzoną przez rosyjski rząd. W związku z powyższym zmiany w nastawieniu do edukacji dziewcząt i próby tamowania możliwości ich nauki, które nastąpiły po powstaniu listopadowym, nie wpłynęły na ich dążenia wynikające z przymusu i własnej chęci. Ważnym czynnikiem wspierającym edukacyjne zabiegi dziewcząt i kobiet była także emigracja. Hulewicz pisał o wyjałowieniu męskiego świata 8 spowodowanym wyjazdem oficerów, pisarzy, dziennikarzy. Za Boyem-Żeleńskim, który kreślił wstęp do Poganki Narcyzy Żmichowskiej, popowstaniowy okres nazwał duchowym matriarchatem 9. W czwartej i piątej dekadzie XIX wieku, mimo poprawy gospodarczej, fala edukacyjnych dążeń kobiet nie opadła. Rozwój świadomości i zmiana obyczaju podtrzymywały ich indywidualne starania.
Niezależności kobiety W szóstej dekadzie XIX wieku podstawą niezależności kobiety miała być edukacja i możliwość podjęcia pracy zarobkowej. W ten sposób samodzielność kobiet definiował cytowany już Adam Wiślicki. 6 Tamże, s. 46.
7 Tamże, s. 48. 8 Por. tamże, s. 50. 9 Por. tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
188
W cyklu tekstów publikowanych na łamach „Przeglądu Tygodniowego” 10 zapewniał, że najszczytniejszym stanowiskiem dla kobiety jest rodzicielstwo. Redaktor nie zamierzał z tym polemizować. Zamiarem jego publikacji była ilustracja stanu, w którym niemożliwe stawało się szczęście każdej Polki. Szczęście mierzone możliwością wyjścia za mąż i urodzenia dzieci. W tym celu Wiślicki przywołał dowody nauki – „suche cyfry statystyki” 11. Zestawienia liczby żyjących kobiet i mężczyzn wskazywały, że w 1866 roku „na każde dziesięć tysięcy mieszkańców znajduje się 78 kobiet średnio, które dla braku odpowiedniej liczby mężczyzn, nie mogą nigdy być żonami” 12. Na tę różnicę nałożył jeszcze niechęć żyjących mężczyzn do ożenku. Ich motywacja nie była tematem artykułu. Ważny był fakt, że wskazana praktyka multiplikowała liczbę samotnych kobiet, które powinny mieć szansę samodzielnego życia. To pierwszy z argumentów, którym autor przekonywał czytelników do poparcia idei niezależności kobiet. Drugi to wskazanie paradoksalnej praktyki społecznej, która różnicowała możliwości i zdolności panien, mężatek i wdów. Te ostatnie mogły po śmierci męża rzemieślnika we własnym imieniu prowadzić warsztat. Ówczesne prawo pozwalało im także „w znacznym stopniu” 13 zarządzać majątkiem. Wykorzystując liczbę mnogą, Wiślicki pytał retorycznie: „Zapytamy się więc teraz, czy zostając wdową, przestała być kobietą, czem poprzednio była? Czy tak nagle nabrała już doświadczenia, rozumu, pozbyła się swej słabości o którą, ją tak niedawno, wyraźnie oskarżano?” 14 – i od razu przecząco odpowiadał. Sytuację wdowy porównywał z sytuacją młodej dziewczyny, która także nierzadko musiała pracować na utrzymanie rodziny. Autorską perswazję i zaufanie czytelników podtrzymawało również wytyczenie wyraźnej granicy edukacyjnej i zawodowej aktywności kobiet. W tym wypadku redaktor „Przeglądu Tygodniowego” powołał się na rozsądek. Twierdził, że „rozsądna emancypantka, nie zachodzi tak daleko, aby chciała krzesła prezesów i radców, katedry professorów wszechnicy, zagarnąć choćby dla najpoważniejszej spódniczki” 15. 10 A. Wiślicki, Niezależność kobiety, cz. I–XI, „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 8, s. 59–60 (tu cz. I i II); nr 9, s. 70–71; nr 11, s. 84; nr 13, s. 100; nr 14, s. 107–108; nr 16, s. 123–124; nr 19, s. 147–148; nr 21, s. 162–163; nr 23, s. 179–180; nr 24, s. 187. 11 Tamże, cz. II, „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 8, s. 60. 12 Tamże. 13 Tamże, cz. IV, nr 11, s. 84. 14 Tamże. 15 Tamże, cz. V, nr 13, s. 100.
Niezależności kobiety
189
Potrzeba, konsekwencja i rozsądek. To argumenty, które miały popierać idee praktycznej edukacji i pracy kobiet. Wiślicki jednocześnie przekonywał do otwierania „rozmaitych zakładów edukacyjnych” 16 dla kobiet oraz odcinał się od debatowania nad „przypuszczeniem kobiet do uniwersytetów” 17. Ostatnią kwestię traktował jako zagadnienie przyszłości. Zatrzymał się na postulacie dopuszczenia kobiet do akademii w roli wolnych słuchaczek.
Przykładami innych państw europejskich Wiślicki przekonywał czytelników, że horyzont możliwości zarobkowania kobiet powinien być szczerszy niż praktyki obejmujące rysunek i prace igłą. Wskazał przykład pracy w biurze telegraficznym, na stanowisku kasjerki kas miejskich, praktykę stenografowania, druku, fryzjerstwa, krawiectwa. Odniósł się także do tematu „nowożytnej industryi” 18 i maszyny parowej, która zmieniła realia przemysłu. Sądził, że złożone i wielkie machiny zastępują inteligencję i samodzielność robotnika, który stawał się „więcej giętką, łatwiejszą w zastosowaniu” częścią maszyny, w związku z tym „[k]obiety [...] mogą zastąpić wszędzie niemal mężczyznę” 19. Dodatkową zaletą była tańsza siła robocza – „[t]o czegoby nigdy nie przyjął robotnik, tem kontentuje się robotnica” 20, która w fabryce zarobi więcej niż ręczną pracą wyrobniczą. Z tego powodu warsztaty przędzy, płótna, pończoch, papiernie, wytwórnie świec, zapałek, szpilek, igieł powinny być otwarte dla kobiet. Jedynym zagrożeniem fabrycznej pracy kobiet był ich moralny upadek, „szerzenie się prostytucji i nadużycia gorących napojów” 21. Lekarstwem na obie plagi była nauka czytania, edukacja w wieczorowych szkołach, sprawiedliwa płaca, udzielanie nauk religii oraz dopuszczenie kobiet do stowarzyszeń wzajemnej pomocy i nauka oszczędności. Wiślicki przekonywał także, że lepszym rozwiązaniem jest praca kobiet w małych warsztatach, w familijnym gronie, w otoczeniu rodziny, pod opieką pryncypała, który będzie z tej samej klasy, co pracownica. Takie rozwiązanie miało rozbrajać czyhające na kobiety sidła i zasadzki. Rodzinne, małe organizacje zapewniały większą swobodę pracy, tak by zamężne kobiety godzić mogły obowiązki gospodyni i pracownicy. 16 Tamże.
17 Tamże, cz. VI, nr 14, s. 107. 18 Tamże, cz. IX, nr 21, s. 162. 19 Tamże. 20 Tamże. 21 Tamże, s. 163.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
190
Ostatnią gałęzią pracy, którą Wiślicki rekomendował kobietom, było kupiectwo. Twierdził, że kobiety mają „prawdziwy kupiecki talent”, mogą sprzedać „wszystko i wszędzie” 22, a wskazana profesja nie wyrwie ich z życia familijnego. Zwrócił się też do panów, by ustąpili z posad i w zakresie kupiectwa nie konkurowali z kobietami: „precz ztąd moi panowie młodzi! Bo nie tylko, że nie jest tu wasze miejsce, ale jeszcze zajmujecie stanowisko przynależne innym!” 23. Praktykę w kupiectwie zalecił również kobietom z klasy wyższej. Jeśli te zajęłyby się prowadzeniem buchalterii i korespondencji handlowej, nie tylko staniem za kontuarem, to propozycja autora nie byłaby dla nich „pewnego rodzaju poniżenie[m]” 24.
Reasumując cykl postulujący niezależność kobiety, podkreślił pragnienie, by kobiety mogły szukać praktycznego, zarobkowego zajęcia wszędzie tam, „gdzie tylko jej organizacya i specyalność przymiotów, na zawadzie nie stoją nieprzebytą tamą” 25, by przez zmianę wychowania i edukacji ułatwiono kobietom możliwość samodzielnej, pożytecznej pracy. Oświatę mianował podstawą reformy społecznej, a swój tekst nazwał uderzeniem w zamknięte drzwi gmachu „głupstwa i przesądów” 26. Odniósł się także do żalu robotników, którzy kobiety winili za obniżenie ich płac, oraz odciął się od działań emancypantek europejskich. W sprawie pierwszych pisał: „Skargi mężczyzn na pracę kobiet, mają tyle wagi, co ich utyskiwania na machiny. Czas wykazuje całą ich płonność” 27, z drugimi nie miał „żadnej wspólności” 28.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej W 1874 roku Leon Biliński pisał:
Jestem bez zastrzeżeń za emancypacyą gospodarczą, naprzód z powodu, że kobiety w znacznej części potrzebują takowej, powtóre, że posiadają
22 Tamże, cz. X, nr 23, s. 179. 23 Tamże. 24 Tamże. 25 Tamże, cz. XI, nr 24, s. 187. 26 Tamże. 27 Tamże. 28 Tamże.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
191
niezaprzeczone zdolności po temu, po trzecie, że jako ludzie nam równi, mają równe z nami prawa do udziału w produkcji społecznej 29.
Publikacja Bilińskiego była główną rozprawą z zakresu ekonomii, na którą powoływali się zwolennicy zarobkowej emancypacji kobiet. W tym samym dziełku autor odciął się od politycznej emancypacji kobiet. Był jej przeciwnikiem. Kwestie prawa i funkcje rządowe miały znajdować się poza zasięgiem kobiet, życie polityczne uwłaczało bowiem życiu rodzinnemu. Postulat emancypacji gospodarczej był odpowiedzią na potrzeby społeczne, na problem poszukiwania nowych źródeł dochodu dla samotnych i biednych kobiet. Zapewnienie o umysłowych i fizycznych zdolnościach kobiet oraz równości z ludźmi – z nami, mężczyznami – nie doprowadziło autora do konsekwentnego postulatu emancypacji politycznej. Ów brak konsekwencji wypomniał Bilińskiemu Prądzyński w drugim wydaniu swojej książki 30. Obaj pisali o konieczności zawodowej i zarobkowej pracy kobiet. Obaj, podobnie jak wcześniej Wiślicki, porównywali statystyki ludności i przestrzegali przed przewyżką kobiet nad mężczyznami. Ostrzegali też przed spadającą liczbą małżeństw i proporcjonalnie rosnącą liczbą samotnych kobiet bez opieki i środków do życia. Powyższe fakty miały dla nich większą doniosłość niż „uporczywe twierdzenia” 31, że przeznaczeniem kobiety jest bycie żoną i matką, a nie praca poza domem. To, co Prądzyńskiego skłaniało do zakreślenia pełniejszej wizji emancypacji kobiet, dla Bilińskiego było podstawą tylko koniecznych przemian społeczno-obyczajowych. Kanwą dla zarobkowej emancypacji miała być odpowiednia edukacja techniczna. To odmieniłoby stan, w którym głównymi zarobkowymi zajęciami kobiet było „nauczycielstwo, teatr, sztuka, akuszerya, posługi sklepowe, igła i niższe zajęcia służebnicze” 32. Te obszary nie odpowiadały oczekiwaniom emancypantek oraz zwolennikom ich dążeń. Prądzyński dodał także, że pracując we wskazanych obszarach, kobieta „zanadto często niezależność moralnym upadkiem opłacała” 33. Wyjaśnieniem owego upadku nie była jednak jej zawodowa 29 L. Biliński, O pracy kobiet ze stanowiska ekonomicznego, Nakładem autora, Lwów 1874, s. 26. 30 Por. E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 27–28. 31 Tamże, s. 177. 32 Tamże, s. 202. 33 Tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
192
aktywność, lecz „bieda i brak oświaty” 34. Drugi problem miała rozwiązać propozycja rozwoju filantropijnej działalności prywatnych stowarzyszeń, których celem byłoby dbanie o rzemieślnicze i techniczne wykształcenie kobiet. Taka działalność odmieniłaby los zamożnych kobiet, które nie widziały, „jak spożytkować pieniądze, czas i niejedne w bezczynności marniejące dobre chęci”, oraz „bezpotomnych wdów i starszych panien bez bliższych rodzinnych obowiązków, które trawią dziś drogie chwile życia nad wyrobienie sobie wzajemności w ubóstwianych pieskach, kotkach i ptaszkach” 35. Zadania takich stowarzyszeń określił w podpunktach: 1) Zakładanie szkół i pensyonatów rzemieślniczych niższych i wyższych dla kobiet. 2) Umieszczanie wyszłych ztąd uczennic dla nabycia praktyki bądź w istniejących, bądź w potrzebie założyć się mogących specyalnych na ten cel warsztatach i rozciąganie opieki nad niemi. 3) Udzielanie kredytu uzdolnionym kobietom na zakładanie różnych przedsiębiorstw; a wreszcie jako ostateczny rezultat: 4) Popieranie kobiecej pracy domowej, wytwarzanie na tem polu nowych źródeł zarobku i ułatwianie zbytu otrzymanych w ten sposób produktów 36.
Wskazana działalność 37 uzupełniłaby ofertę płatnych placówek edukacyjnych, takich jak kursy Baranieckiego w Krakowie i istniejące w Toruniu czy Poznaniu kursy prowadzone przez Towarzystwa Pomocy Naukowej dla Dziewcząt. Prądzyński zakładał, że rozdźwięk między pracą kobiet i życiem rodzinnym to sprzeczność pozorna, której 34 Tamże.
35 Tamże, s. 193.
36 Tamże. Ostatni punkt ilustruje także tekst H. Wiercieńskiego Przemysł drobny w guberniach Królestwa Polskiego. Autor pisał o takich rodzajach zajęć, jak tkactwo, sitarstwo, koszykarstwo, kapelusznictwo, pończosznictwo, ozdobnictwo, bednarstwo, tokarstwo, kołodziejstwo, konserwowanie owoców i jarzyn. Trzydzieści lat po publikacji Prądzyńskiego praca domowa była traktowana przede wszystkim jako doraźna pomoc leżąca w zasięgu kobiet, nie jako możliwość podstawowego zarobku i utrzymania rodziny. Jej wynikiem mogło być „zadowolenie wewnętrzne z wykonania czegoś, co ma jakąś wartość, i przeświadczenie, że pracą swą wniósł coś [...] do skarbony dorobku społecznego” (s. 205). Realne dochody z domowych zajęć wymagały przystąpienia do odpowiednich związków, wiedzy, a która miała przeciwdziałać wyzyskowi pośredników i sprzedawców surowców oraz nierzadko kredytu. Ostatnie zdanie odsyła nas do założeń, które prezentował Prądzyński. Por. H. Wiercieński, Przemysł drobny w guberniach Królestwa Polskiego, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904, s. 197–206. 37 Wagę kobiecych stowarzyszeń oraz aktywności pań podkreślił także Zygmunt Cieszkowski, który nakładem drukarni „Czasu” w 1887 r. w Krakowie ogłosił broszurę Stowarzyszenie pań dla ochrony krajowego przemysłu. Cieszkowski akcentował konsumpcyjną aktywność pań reprezentujących sfery wyższe. Kobietę charakteryzował jako główną pośredniczkę ruchu spożywczego. Tylko ona mogła „najskuteczniej tamę złemu położyć, nadając codziennemu obrotowi pieniędzy odpowiedni kierunek” (s. 5). Zadaniem mężczyzny miało być przekonanie kobiety do tego, by jako nabywczyni towarów i usług powinna była wspierać rodzime wytwórstwo i handel. Autor prezentował przykład działającego w Krakowie koła kobiet, którego członkinie w trakcie wakacyjnych wyjazdów zbierały informacje o lokalnych wytwórcach, a ich towary udostępniały innym. Wskazana inicjatywa była dla autora wyrazem ekonomicznego patriotyzmu kobiet. Sama kobieta stawała się pośredniczką, dbającą o dobro narodowe wykonawczynią patriotycznego zlecenia.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
193
źródłem były rozmyślnie zestawione stosunki społeczne między kobietami i mężczyznami. Rozwiązaniem tej pozornej sprzeczności było rozszerzenie możliwości wyboru pracy przez kobiety tak, by z większą swobodą mogła łączyć „powołanie rodzinne [...] z mocy prawa natury” 38 z pracą zarobkową. Wśród rzemiosł odpowiadających warunkom kobiet wymienił rytownictwo, malarstwo, zegarmistrzostwo, złotnictwo, szlifierstwo, szczotkarstwo, rzeźbę i introligatorstwo. W ten sposób pokazał, że jądrem jego rozprawy były mieszkanki dużych miast. Nie oznacza to jednak, że w kwestii edukacji pominął kobiety żyjące na wsi. Tym zalecał nauki przyrodzone: chemię rolniczą, technologię i ogrodnictwo 39. Największe znaczenie w rozszerzeniu wachlarza zawodowych możliwości kobiet przypisał postępowi technicznemu: Praca kobieca, i bajeczne, rzec można, udoskonalenie maszyn, zbiegły się razem jako dwie ściśle ze sobą zespolone potężne ekonomiczne dźwignie 19-go wieku. Pokąd produkcya spowitą była w żelazne więzy herkulesowych wysileń, rzeczą było naturalną, że kobieta podrzędne w niej zajmowała miejsce. Użycie pary jako siły działającej zwolniło człowieka z czysto fizycznego mozołu i pozostawiło mu to tylko, co jest udziałem rozmysłu, zręczności, wprawy, pilności i czujności, a tem samem przez opatrznościowe zrządzenie losu utorowało drogę do ekonomicznego wyzwolenia kobiety 40.
W podobny sposób rewolucję industrialną przedstawił Pierre Paul Leroy-Beaulieu w Pracy kobiet w XIX wieku 41. Wyjściowym założeniem francuskiego autora stało się stwierdzenie faktu, że mężczyzna nie jest w stanie samodzielnie zapewnić żywności dla całej rodziny. Z tego powodu kobieta także powinna czynnie uczestniczyć w zarobkowaniu. Leroy-Beaulieu nie odnosił się wprost do żądań emancypantek, lecz do realiów życia klasy robotniczej we Francji, a konkretnie w Paryżu. Opisywał przemiany związane z organizacją pracy i postępem technicznym. Zwracał uwagę na fakt, że ręczna, domowa praktyka musiała ustąpić pracy fabrycznej, co wyrwało kobietę z domu. Odnosił się także do zmiany systemu płac, który dniówkę zastępował płacą za wykonaną pracę. 38 E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. 211. 39 Por. tamże, s. 199.
40 Tamże, s. 183. 41 P.P. Leroy-Beaulieu, Praca kobiet w XIX wieku, przeł. A.S., Nakładem J. Korzeniewskiego, Drukarza, Warszawa 1875.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
194
Kwestii płacy oraz nierównościom między wynagrodzeniem kobiet i mężczyzn poświęcił więcej miejsca. Odrzucił argumentację pracodawców, którzy twierdzili, że różnica płac podyktowana jest różnymi potrzebami kobiety i mężczyzny w zakresie pożywienia. Powodem „poniżenia zarobku kobiet” 42 miał być brak wyboru. Kobiety skutkiem tradycji i obyczajów „mało mają dróg przed sobą otwartych, i całym tłumem rzucają się na nie, a brak rozwoju umysłowego, nieumiejętność rzemiosła i na tych dostępnych drogach, stawia je na ostatnim szczeblu” 43. Miejsca, gdzie mogły pracować kobiety pozbawione odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia, były przepełnione. To umożliwiało obniżenie ich wynagrodzenia. Rozwiązaniem problemu nierównej płacy nie miała być rządowa ingerencja, która zabraniałaby pracy kobiet w myśl przekonania, że aktywność kobiet obniża wartość pracy mężczyzn i przeczy zasadzie dobrze urządzonego społeczeństwa, w którym „zasadniczą jednostkę [...] stanowi nie indywiduum lecz rodzina” 44. Leroy-Beaulieu sprzeciwiał się zasadom zakorzenionym w tradycji. Upominając się o pracownice fabryk, opisywał rozwiązania pomocowe dla młodych matek, które „smutna konieczność zmusza do pracy fabrycznej” 45. Proponował zapewnienie im „czasu na pokrzepienie sił, pielęgnowanie i karmienie dzieci” oraz wypłatę stałego zarobku przez sześć tygodni od „piętnastego dnia po odbytej słabości” 46. Mimo przekonania, że społecznie pożądaną rolą kobiety jest rola żony i matki, upominał się o edukację, która dałaby kobietom szerszą możliwość wyboru zajęć zarobkowych, poza fabrykami, np. w handlu. W tym celu powinny zostać powołane odpowiednie szkoły oraz stowarzyszenia wspomagające uczennice, przyszłe robotnice. Praca kobiet w XIX wieku obrazuje to, co nieuniknione. Badanie faktów i statystyka przedstawiały „najściślejszą prawd[ę]”, „[n]ie chodziło nam o działanie na wyobraźnię czytelnika roztaczaniem przed nim faktów, obrachowanych z góry na efekt, ale o prawdę rzetelną” 47. Ta prosta opowieść odsłoniła nędzę i cierpienie, zbudziła „głęboką litość i gorące współczucie” 48 dla pozbawionych wszelkiej pomocy kobiet. Ostrzegała przed przykuciem kobiety do domowego ogniska, co nie 42 Tamże, s. 90. 43 Tamże, s. 91.
44 Tamże, s. 130. 45 Tamże, s. 302. 46 Tamże. 47 Tamże, s. 195. 48 Tamże.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
195
przynosiło korzyści „ani sobie, ani domownikom” 49, przed działaniami, które mogły pozbawić kobiety pracy zabezpieczającej ich życie, a przemysłowi odebrać połowę rąk 50.
Praca zarobkowa miała być pierwszym polem wyzwolenia kobiety. Za tym poszłyby zmiany wychowania i edukacji. Na końcu mogła nastąpić emancypacja polityczna. Taką kolejność zmian rysowali wszyscy zwolennicy reform społecznych, takim progresem straszyli także przeciwnicy emancypacji. Ekonomiczny czynnik ruchu kobiecego był jednak bardziej skomplikowany. Nakaz lub możliwość pracy zarobkowej częściej niż podstawą do współdziałania stawały się bodźcem do podziałów, jak pisał o tym Ludwik Krzywicki 51. Jego tekst W obronie kobiety 52 można określić jako antyfeminstyczną diatrybę.
Krzywicki przeciwstawił sobie kobiety i feministki. Linią podziału stała się różnica klasowa. Feministki określił jak „patryot[ki] sprawy niewieściej”, „urzędowe wyznawczynie feminizmu [które] są kością z kości i ciałem z ciała inteligencyi mieszczańskiej” 53. Są wolne od społecznych obowiązków i zamożne. Nie zajmują się także tym, czym zajmuje się kobieta, czyli wychowaniem dzieci. Najmują niańki. Opisując je, Krzywicki wykorzystał takie określenia, jak „zanik uczuć najradykalniejszych”, „wynaturzenie” 54, ironizował na temat ciąży. Jego zdaniem, gdyby tylko istniała taka technologia, zamożne inteligentne mieszczanki poczęty płód od razu przekazałyby najmitce. W tym czasie marzyłyby „o własnej indywidualności” lub o uczestnictwie „w sejmach i sejmikach damskich” 55. Wśród pań ogarniętych dbaniem 49 Tamże, s. 140.
50 Por. tamże, s. 317.
51 Ludwik Krzywicki (1859–1941) – socjolog, działacz społeczny, publicysta. W 1882 r. skończył studia matematyczne w Warszawie. Następnie studiował medycynę. Należał do „krusińczyków”, którzy propagowali w Polsce publicystykę socjalistyczną opartą na myśli krytycznej zaczerpniętej z idei Karola Marksa. Po wydaleniu z uniwersytetu w Warszawie (za udział w wiecu protestacyjnym przeciwko rusyfikacji) studiował w Krakowie. Następnie wyjechał do Lipska. Tam studiował na wydziale filozoficznym oraz redagował pierwszy tom Kapitału Marksa. Po tem kształcił się w Paryżu i wrócił do Warszawy. Poślubił Rachelę Ludwikę Feldberg. Pisał, pracował naukowo, wykładał na tzw. Latającym Uniwersytecie, udzielał się w ruchu robotniczym. Ze względu na represje policyjne wyjechał do Berlina, skąd nadsyłał korespondencje do „Gazety Polskiej” oraz artykuły popularnonaukowe drukowane na łamach „Prawdy”. W 1906 r. uzyskał tytuł doktora filozofii Uniwersytetu Lwowskiego. Od tego czasu prowadził pracę naukową oraz działalność popularyzatorską i publicystyczną. Stał się jednym z czołowych organizatorów oświaty robotniczej. Po odzyskaniu niepodległości pracował w placówkach naukowo-badawczych i uczelniach. Por. T. Kowalik, Krzywicki Ludwik [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 15, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1970, s. 572–578. 52 L. Krzywicki, W obronie kobiety, „Prawda” 1893, nr 19, s. 224–225. O ekumenicznym i klasowym aspekcie kwestii kobiecej Krzywicki pisał już wcześniej, w 1889 r. Por. tegoż, Wyzwolenie kobiety jako sprawa żywiołowa, „Prawda” 1889, nr 3. 53 L. Krzywicki, W obronie kobiety..., s. 224. 54 Tamże. 55 Tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
196
o własną indywidualność wyróżnił konkretne typy: motoryczkę i pedantycznego umysłowo kobiecego eunucha. Pierwszą cechować miał chorobliwy pęd i „żądza ciągłej działalności”, jej aktywność nie wiązała się z konkretną treścią, nie prowadziła do osiągnięcia konkretnego celu – chciała coś robić, „żeby coś robić” 56. Dlatego raz była anarchistką, raz spirytystką, innym razem pisała poezję lub stawała się dewotką. „We wszystkich tych postaciach jest i pozostaje histeryczką” 57 – wyrokował Krzywicki. Drugi typ cechował się brakiem polotu wyobraźni, uczuciową tępotą oraz niezdolnością wzniesienia się „ponad własne «ja»”, umysłowa pedantka była „pożerana drobiazgową ambicyjką”, straciła świadomość tego, że „przyroda stworzyła ją jako organizm kobiecy” 58. Jest smutnym „a nawet wstrętn[ym] okaz[em] armii bezdzietnych. Ów niewieści eunuch dopuszczał się „gwałtu na własnej naturze” 59. Krzywicki opisywał ją/go jako zwiędłą, żylastą, kanciastą postać, która nabytą brzydotę maskowała garbami łachmanów i „inne[mi] wybryk[ami] kunsztu krawieckiego” 60. Zdaniem Krzywickiego, wskazane typy chciały się upodobnić do mężczyzn: Gotowe są one przekląć tę chwilę, w której na globie ziemskim zamiast nijakich jednokomórkowych organizmów zjawiły się istoty płciowe. Równości z mężczyzną za wszelką cenę! Pod takim feminizmem ukrywa się istotny maskulinizm – już nie kult wąsów i łydek męzkich, ale kult spodni i tużurka, jako najprzedniejszego ubioru 61.
Ruch emancypacyjny „zdrowej kobiety” nie upatrywał „bezwzględnej równości z mężczyzną”, jego celem była „równość dostępu do wszystkich źródeł indywidualnego szczęścia, zatem zupełna swoboda uczuć i zaspokojenie pragnień” 62, równość dostępu do pracy, do wiedzy, do uczestnictwa w życiu publicznym, zajmowania wysokiego stanowiska. Autor podkreślał fakt, że nierówności i różnic społecznych oraz płciowych nie da się uniknąć. Rozwiązaniem miała być pomoc i wsparcie zgodne z potrzebami każdej klasy i płci. 56 Tamże. 57 Tamże. 58 Tamże. 59 Tamże. 60 Tamże. 61 Tamże, s. 225. 62 Tamże.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
197
Krzywicki utrzymywał, że kobieta jest i ma być inna od mężczyzny, ma odmienne funkcje fizjologiczne i „prawdopodobnie” 63 też umysłowe. Trudno orzec, z jakiego powodu w omawianym tekście Krzywicki wykorzystał argumenty cechujące krytyków emancypacji i przeciwstawił się maskulinizacji kobiet. Podział klasowy odzwierciedlił za pomocą naturalizowanego podziału na okazy zdrowe, które należało chronić, oraz okazy chorobliwe, zwyrodnione, wynaturzone. To stylistyczne przesunięcie przykryło, wydaje się, główny motyw jego krytyki – różnice klasowe wewnątrz ruchu kobiet. Autor nie zgadzał się na działania indywidualistycznie nastawionych przedstawicielek wyższych klas, dla których wyzbycie się dotychczasowych obowiązków rodzinnych i możliwość aktywności w przestrzeni publicznej były zdobyczami oswobodzenia. Wskazane osiągnięcia nie zapewniały oswobodzenia robotnicom, pracownicom fizycznym. Dla nich praca zarobkowa nie była oznaką wyzwolenia, lecz przymusem, który odbierał im możliwość tego, co odrzucały reprezentantki inteligencji, możliwość prowadzenia gospodarstwa domowego i zajęcia się rodziną. Ten trop ujawnia rozpatrywana przez Krzywickiego kwestia płciowej indywidualności. Działania feministek opisał jako egoistyczne, prowadzące do wykreślenia ze słownika słowa kobieta i zastąpienia go słowem człowiek. Aktywność innego pionierskiego ruchu kobiecego miała doprowadzić do osiągnięcia osobistego szczęścia, które nie było okupione utratą. Miała prowadzić do swobody, nie do zrównania płci. Przedstawicielka zdrowego ruchu „wie [...], że jest kobietą, jak mężczyzna – mężczyzną; że posiada organizm, dla którego trzeba zdrowia, żeby kilka razy w ciągu życia rozwijał się w nim płód” 64. Ekonomiczne różnice klas ilustrował też Edward Chwalewik 65 w broszurce Polskiego Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet Ekonomiczne czynniki ruchu kobiecego. Rozprawka Chwalewika była próbą odpowiedzi na pytanie, jak ekonomia wpłynęła na emancypację kobiet. 63 Tamże. 64 Tamże.
65 Edward Chwalewik (1873–1956) – ekslibrisoznawca, kolekcjoner, bibliotekarz, prawnik, publicysta, dokumentalista historii książki i bibliotek. Współzałożyciel Towarzystwa Bibliofilów Polskich (1921) i Towarzystwa Miłośników Exlibrisu (1924). W 1895 r. rozpoczął studia w Warszawie. W 1902 r. za działalność w SDKPiL został zesłany do Wschodniej Syberii, gdzie wraz z żoną i dziećmi przebywał do 1905 r. W tym czasie Chwalewik pracował na kolei. Po powrocie zatrudnił się w Antykwariacie Polskim w Warszawie. W 1919 r. podjął pracę w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej i pracował tam do wybuchu drugiej wojny światowej. W 1922 r. został zaproszony do udziału w pracach Mieszanej Komisji Specjalnej. Jej zadaniem było wykonanie traktatu ryskiego, w tym punktów dotyczących zwrotu polskich zbiorów bibliotecznych z Petersburga i Kijowa. Pobyt w Moskwie oraz trudności z kompletacją przekonały go o konieczności utworzenia kompendium dotychczasowego stanu wiedzy o polskich zbiorach bibliofilskich. Rozpoczętą pracę kontynuował również podczas okupacji niemieckiej, którą spędził w majątku zięcia w Bielawie. Ogłosił przeszło 40 prac z zakresu ekslibrisu, historii bibliotek i zbiorów prywatnych, bibliografistyki oraz polityki socjalnej. Por. Chwalewik Edward, http://ekslibrispolski.pl/?page_id=2191 (dostęp 21.10.2016).
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
198
Kwestia ekonomiczna, jako świadoma lub nieświadoma, stała się dla niego podstawą wszystkich dążności. Historia społecznych zmian to ciągły spór o przywileje i wpływy, o warunki bytu. To opis rugowania kobiety, ograniczania jej wpływów, aktywności i podmiotowości. To obraz utowarowienia jej pracy i jej ciała. Chwalewik kładł akcenty na zmiany siłowe, na działania przemocowe, które postawiły kobietę w pozycji niewolnicy. Społeczne stanowisko kobiety cechowała coraz większa poddańczość wobec mężczyzny. Po upadku matriarchatu ograniczona została rola i wpływ kobiet w społeczeństwie pierwotnym. Z tej pozycji nie uwolniło jej nawet chrześcijaństwo, które propagowało ideowe, ale nie praktyczne wyzwolenie kobiety. Wieki średnie wykluczyły kobiety z rzemiosła. Dopiero manufaktury, a dalej rewolucja przemysłowa przyniosły możliwość jej zarobku. Ta druga – rewolucja – wyciągnęła kobietę z domu, wywołała jej aktywność, która przerodziła się w ruch kobiet. Kapitalistyczno-przemysłowy ustrój ograniczył zajęcia domowe, nie zniósł jednak barier konkurencyjności i nie wyposażył kobiet w odpowiednie wykształcenie i doświadczenie. Nie odciążył jej też z obowiązków wychowania dzieci. Tym samym wyzwolenie kobiety zmuszonej do pracy poza domem, z punktu widzenia robotnicy bez kapitału, było wyzwoleniem pozornym 66. Z kolei reprezentantki burżuazji mierzyły się z rozkładem patriarchalnej rodziny opartej „na dawnych zasadach wszechwładzy mężowskiej” 67. Zmuszone były do samodzielnego zarobku. Nie domagały się równości, tylko zwrotu odebranych im wpływów, możliwości i znaczenia, dostępu do wolnych zawodów, wyższego wykształcenia i praw politycznych. Zabiegi wszakże w tym kierunku spotkały się z ogromnemi przeszkodami; przedewszystkim większość zawodów była zmonopolizowana przez mężczyzn i dla kobiet zamknięta, po drugie, przygotowywać się do tych zawodów kobiety nie miały gdzie, po trzecie, nie mogły same dokonać żadnych zmian w prawodawstwie na swoją obronę, bo nie miały żadnych praw politycznych. Wobec tego zostały one zmuszone do podjęcia wytężonej walki w pierwszym rzędzie o pracę i niezbędne w tym celu wykształcenie 68.
66 Rysowany przez Chwalewika aspekt historycznych przemian, kwestia wartościowania społecznych relacji kobiet i mężczyzn oraz relacji kobiety i robotnika zbieżne są z socjalistycznymi tezami Augusta Bebla. Por. A Bebel, Kobieta w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, streścił Z.S.S., Nakładem Nowej Spółki Wydawniczej, Warszawa 1906. 67 E. Chwalewik, Ekonomiczne czynniki ruchu kobiecego, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908, s. 15. 68 Tamże, s. 16.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
199
W tych postulatach Chwalewik widział krótkowzroczność. Przestrzegał, że „pozyskanie stanowisk społecznych przez kilkadziesiąt czy kilka tysięcy kobiet inteligentnych” 69 nie zmieni sytuacji milionów kobiet. Sytuację burżujek porównał z sytuacją proletariuszek, które dawno osiągnęły jeden z celów wskazanych powyżej. Praca zawodowa była wyznacznikiem ich egzystencji, żadna z nich nie musiała walczyć o prawo do niej. Z tej przyczyny interes kwestii kobiety proletariuszki był zupełnie inny niż korzyści, o które walczyła kobieta wyzwalająca się z patriarchalnej burżuazyjnej rodziny. Dla proletariuszek najważniejszą kwestią było zabezpieczenie się przed „bezwzględnym wyzyskiem kobiet” 70. Pod tym względem interes kobiet był utożsamiony z interesem mężczyzn robotników, stawał się ogólną kwestią społeczną, toteż zamiast bojkotu i strajku pracowników powinien powodować solidarne działania pracownic i pracowników, zakładanie wspólnych związków zawodowych i walkę z przesądami prowadzącymi do obniżenia płac kobiet i mężczyzn. W wygłosie tekstu Chwalewik zaznaczał, że „utożsamianie ruchu kobiecego z ogólną kwestją społeczną rozdwaja [...] siły kobiece na dwie nierównomierne części i wnosi do całego ruchu rozdźwięk” 71. To samo miało jednak wytyczyć drogę rozwoju w przyszłości: Kobieta z klas pracujących cierpi podwójnie. Cierpi ona wskutek swych towarzyskich i społecznych upośledzeń, lecz głównie z powodu ekonomicznej zależności swej na równi z całą klasą pracującą. Ta właśnie zależność winna być drogowskazem dla rozwoju ruchu kobiecego w przyszłości 72.
O emancypacji i kwestii zarobkowej pisali także dwaj autorzy wskazani w części pracy poświęconej działaniom w zaborze pruskim: Józef Goździewicz i Piotr Adamek. Pierwszy zaznaczał, że osiągnięcie samodzielnego stanowiska zarobkowego kobiety jest najważniejszym celem „nowoczesnej emancypacyi kobiecej” 73. Wskazany postulat nie obejmował wybiórczych przypadków kobiet samotnych, skazanych na pracę. W tym celu należało otworzyć kobietom drogę do 69 Tamże, s. 18. 70 Tamże, s. 19. 71 Tamże, s. 20. 72 Tamże. 73 J. Goździewicz, O emancypacyi zarobkowej kobiet, Nakładem i czcionkami Drukarni św. Wojciecha, Poznań 1904, s. 10.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
200
„wszelkich gałęzi zarobkowych, do których przystęp mają mężczyźni” 74, oraz wyrównać płace pracujących już kobiet i mężczyzn. To miało gwarantować samodzielność zarobkową kobietom z klas wyższych, tym, które wkraczały na rynek pracy, oraz sprawiedliwość ekonomiczną dla pracujących już reprezentantek klasy niższej. Goździewicz krytykował różnicę płac, która była motywowana przeświadczeniami na temat fizjologii, charakteru czy wychowania i roli kobiety „wstępując[ej] w obowiązki zarobkowe [...] w przekonaniu, że kiedyś uda jej się wyjść za mąż” 75, toteż szybko porzuci pracę. Zrównaniu płac miała służyć reforma zakładająca ochronę robotników i robotnic oraz zmiany społeczne obejmujące podniesienie wykształcenia ogólnego i specjalistycznego, kierunkowego. Goździewicz pisał: Każda feministka, czy emancypantka upatruje swoje zadanie w dwóch najważniejszych punktach. Najpierw dąży ona do chleba, a potem do zupełnej równości z mężczyzną. Pierwsze życzenie jest chwalebne, ale powinno być zadaniem całego społeczeństwa, nie wyłącznie samej emancypacyi zarobkowej. Reforma stosunków społecznych da się tylko uskutecznić z wspólnym udziałem mężczyzn i kobiety 76.
Warunki prowadzące do zniknięcia „brudnej konkurencji” 77 obejmowały wyrównanie możliwości edukacyjnych oraz uznanie kwestii równej płacy kobiet i mężczyzn za kwestię ogólną, społeczną, nie tylko kobiecą. Do tego miał prowadzić sojusz mężczyzn i kobiet oraz organizowanie samopomocy. Drugi autor, Piotr Adamek, powtórzył większość argumentów przytaczanych około 40 lat wcześniej przez Adama Wiślickiego i Edwarda Prądzyńskiego. Pisząc Kobietę w życiu zarobkowem, sięgnął po przykład wdów, które utrzymywały się samodzielnie. Informował też o braku odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia zawodowego kobiet. Na podstawie statystyk ukazujących zwyżkę kobiet nad mężczyznami oraz przytoczonego sądu na temat „wygody i egoizmu” 78 kawalerskiego życia dowodził niemożliwości wyjścia za mąż. 74 Tamże, s. 11. 75 Tamże, s. 13. 76 Tamże, s. 16. 77 Tamże, s. 17. 78 P. Adamek, Kobieta w życiu zarobkowem. Przyczynek do kwestyi kobiecej, Nakładem i czcionkami Drukarni św. Wojciecha, Poznań 1909, s. 11.
Przezroczysty oksymoron, czyli o emancypacji zarobkowej
201
Odmianę losu kobiet przyniosłaby możliwość nauki w zakładanych państwowych, przymusowych szkołach fachowych dla kobiet oraz zmiana wychowania dziewcząt. Adamek sugerował także otwarcie zawodów odpowiednich dla kobiet. Możliwość ich pracy we wszystkich zawodach byłaby według niego „absurdem” – „są bowiem zawody, przed którymi cała natura kobieca się wzdryga” 79. To zawody, do których potrzebna jest duża siła fizyczna, oraz te, które moralność kobiety narażałyby „na szwank” 80. Z tego powodu nieodpowiednie miało być dla kobiet nie tylko wojsko, marynarka, policja, żandarmeria, straż graniczna, lecz także praca w kopalni, hucie, przemyśle maszyn ciężkich, budowalnym. Kobieta powinna się zajmować funkcjami opiekuńczymi, wychowawczymi, drobną produkcją, ewentualnie pracować w zawodach z „działu [płciowo] pogranicznego” 81, takich jak handel, krawiectwo czy sztuka kucharska. Te odpowiadały jej uzdolnieniom, „podatności fizycznej i duchowej” 82. Publikacja Adamka była głosem przedstawiciela tzw. środka. Autor twierdził, że popiera kwestię kobiet, ale odżegnywał się od „absolutnej emancypacyi” 83. Radykalne hasła głosiły Róża Luksemburg i Klara Zetkin. Głoszone przez nie tezy autor określił jako niebezpieczne dla ruchu społecznego. „[T]ak pojmować kwestyi kobiecej nie należy, gdyż w rzeczywistości kwestya kobieca a radykalna emancypacya to dwie różne rzeczy” 84 – pisał. Odrzucił także sądy Augusta Bebla i Johna Stuarta Milla. Nie propagował absolutnego zrównania i równouprawnienia kobiet i mężczyzn „na polu towarzyskim, socyalnym i politycznem” 85. Odrzucił teorie socjalistów i liberałów. Pozostał przy teorii socjologów chrześcijańskich. Twierdził, że „nie można ponad kwestyą kobiecą z uśmiechem lekceważenia i ironii przejść do porządku, a z drugiej strony, że nie wolno kwestyi kobiecej z absolutną emancypacyą utożsamiać i niema potrzeby uważać jej za niebezpieczeństwo dla obecnego porządku społecznego” 86. Dla potwierdzenia swoich słów przywoływał sądy Catherina 87, na którego zdanie 79 Tamże, s. 26. 80 Tamże. 81 Tamże, s. 28. 82 Tamże, s. 35. 83 Tamże, s. 8. 84 Tamże. 85 Tamże. 86 Tamże, s. 9. 87 V. Catherin, Die Frauenfrage, Österreichische Nationalbibliothek, 1909.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
202
dziewięć lat później powoła się także Jan Urban, piszący o politycznych prawach kobiet.
Nie zrównanie z mężczyzną i zupełne równouprawnienie, ale reforma edukacji i wychowania oraz ochrona kobiecej moralności przez „odnowienie wszystkiego w Chrystusie” 88 miały odrodzić społeczeństwo: Miłość bliźniego i zasady chrześcijańskie praktykowane w życiu, mogą jedynie okrutny egoizm i siłę przed prawem ze życia ludów usunąć. A wtedy reformy społeczne mogą być w całej pełni przeprowadzone, gdyż będą założone na fundamencie trwałym, na „miłości bliźniego”, bez której i najlepsze reformy zostają w większej części na papierze, i najczulsze urzędowe „oko bezpieczeństwa prawnego” okaże się niewystarczającem. A wtedy i robotnik, dziś „maszyna robocza”, przemieni się w wolnego człowieka pracy, wtedy stanie się i kobieta, dziś uważana przez „nadludzi” różnego pokroju za mniej wartościową istotę a wyzyskiwana w świecie zarobkowym materialnie i moralnie, towarzyszką oraz współpracowniczką mężczyzny. Przekonanie, że kwestya społeczna pod znakiem krzyża jedynie lub wcale rozwiązaną nie będzie, zjednywa sobie coraz więcej zwolenników między ludźmi „dobrej woli” 89.
Co ciekawe, odrzucając hasła Luksemburg, Zetkin i Bebla, Adamek nie odżegnał się od socjalistycznych postulatów obejmujących opiekę nad pracownicami. Przed pracą bronił dziewcząt poniżej szesnastego roku życia. Twierdził także, że obowiązkiem pracodawcy jest nie tylko wydanie sprawiedliwej płacy, lecz także zadbanie o życie i zdrowie robotników oraz o ich względy moralne. Opowiadał się za uregulowaniem czasu pracy, zapewnieniem opieki dla dzieci, przyznaniem z funduszu państwowego dodatku dla rodzin, dbaniem o wykształcenie pracowników, zorganizowaniem kobiet i mężczyzn w związkach zawodowych 90 oraz uregulowaniem ich płacy. Z powyższymi postulatami łączył przekonanie o słuszności nierównej płacy względem płci. Był przeciwny wyrównaniu dochodów kobiet i mężczyzn. Zdaniem Adamka, po zrównaniu płac pracodawca zwolniłby kobiety, preferując mężczyzn: 88 P. Adamek, Kobieta w życiu zarobkowem..., s. 72. 89 Tamże, s. 72–73. 90 „Również koniecznem jest zorganizowanie zawodowe kobiet pracujących [...]. Organizacya zawodowa zaś kobiet pracujących tylko wtedy może mieć realne znaczenie i siłę, jeżeli n iejako w yrośn ie z łon a org a n i z a c y i z awo dow yc h ro b o t ni ków, j eżeli b ęd z i e w ścisłej łączn ości, solidarn ości i w ciągłym ko n t a kc i e z o r ga n i z a c yą z awo d ow ą m ężc z yz n” (tamże, s. 56).
Zwyczaje i obyczaje
203
[...] robotnika bowiem może każdego czasu do pracy w nocy i ponad normę zawołać, może go dłużej w fabryce zatrudniać niż kobietę, dla której istnieje prawnie przepis krótszego dnia roboczego i zakaz pracy w nocy 91.
Skutek zaprowadzenia równej płacy miał być fatalny dla kobiet. Adamek twierdził, że takie działania „setki tysięcy kobiet i dziewcząt” zaprowadzą na bruk, „a tysiące rzuciłyby się, zniewolone biedą, w objęcia zawodowego nierządu” 92. Sądy autora nie miały podstawy w dążeniach do sprawiedliwości społecznej opartych na próbie wyrównania zawodowych szans kobiet i mężczyzn, lecz w etyce chrześcijańskiej, która zakładała opiekę nad kobietą wypełniającą swoje rodzicielskie przeznaczenie.
Autor odniósł się także do kwestii studiów kobiet. Mimo obaw przed ateizacją studentek zalecił im wyższy zawód nauczycielski i lekarski, ten drugi przy prowadzeniu osobnych zajęć praktycznych dla mężczyzn i kobiet. Jego zdaniem, kobieta mogła się spełniać i nieść społeczny pożytek w zakresie ginekologii, położnictwa, chorób dziecięcych, mogła także pracować jako asystentka w klinikach, szpitalach i sanatoriach. Wśród zalecanych kierunków znalazła się także farmacja i chemia. Czynnik umysłowy wykluczał ją z możliwości piastowania funkcji politycznych, teologicznych i sędziowskich.
Tekst Adamka pokazuje pewien progres. „Koła czasu zatrzymać nie można” 93 – pisał autor, który przyglądając się rzeczywistości, nie mógł jej zawrócić i opowiedzieć się przeciw możliwości pracy i edukacji kobiet. Jako przeciwnik emancypacji kobiet musiał uznać skutki walki ruchu kobiecego, nawet jeśli wolał akcentować tylko jedną podstawę zmian społecznych – kwestie ekonomiczne i przymus pracy kobiet, pomijając ich chęci uwłasnowolnienia. Być może z tego powodu wprowadził rozróżnienie na kwestię kobiet i radykalną emancypację, której mógł się sprzeciwić.
Zwyczaje i obyczaje Niezależnie od tego, jaką soczewkę przyjmiemy, czy za emancypantkami będziemy pisać o wyzwalaniu się z patriarchalnej rodziny, czy 91 Tamże, s. 64. 92 Tamże. 93 Tamże, s. 21.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
204
za uniwersalistami o zmianach gospodarczych pociągających za sobą rozkład burżuazyjnej familii opartej ma władzy męża będziemy opisywać jedną z najistotniejszych przemian społecznych drugiej połowy XIX wieku. Postulaty emancypantek oraz potrzeby wynikające z przemian gospodarczych zderzały się z obowiązującymi wówczas prawnymi ramami małżeństwa. W 1872 i 1873 roku na łamach „Przeglądu Tygodniowego” pisał o tym Aleksander Świętochowski w cyklu tekstów Kwestya małżeńska 94. Dla autora istotna pozostawała kategoria postępu. Śledził historyczny rozwój małżeństwa i wiązał go z bezpośrednim wzrostem znaczenia kobiety. Pisał: Dawniej rodzaj niewieści był to rodzaj użytecznych zwierząt, których mięso stanowiło bardzo ważny przysmak dla mężczyzn i na które oni polowali namiętnie i rozmaitą bronią. Stosunek był stosunkiem konsumenta do produktu. Dziś przedstawia się on zupełnie inaczej. Kobieta już nie jest tylko samicą ale jest istotą równą, posiada swą własną wolę, dość szeroki zakres samodzielnego życia i działania. Ztąd też dawniej małżeństwo było prostym nabytkiem, a często łupem jaki płeć silniejsza zdobywała na słabszej, dziś jest ono zupełną spółką 95.
Wraz z ewolucją małżeństwa zmienił się także język jego opisu. Ujęcie biologiczne zastąpiła klasyfikacja ekonomiczna. Związek to spółka, która, jak uzupełnił Świętochowski, nie przewidywała jeszcze „należytej harmonii” 96, czyli wyrównania praw i korzyści między obiema stronami zawartej umowy. Każda spółka zawierana jest w odpowiednim celu. Autor pisał o osobistym i ogólnym celu małżonków. Pierwszy określał zadowolenia jednostkowe, egoistyczne. Drugi zakres obejmował zobowiązania względem ogółu, powinności rodzinne i społeczne. Świętochowski sprowadził je do „pomnażania materialnego lub duchowego bogactwa narodu”, do poczęcia i wychowania dziecka lub traktowanego analogicznie napisania i wydania „dobrej książki” 97, która także miała służyć społeczeństwu. Drogą do osiągnięcia celu osobistego i ogólnego powinno być równouprawnienie obu stron spółki: „mąż i żona, powinni zająć w rodzinie zupełnie równe 94 A. Świętochowski, Kwestya małżeńska, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 46, s. 361–362; nr 48, s. 377–378; nr 50, s. 393–394; 1873, nr 3, s. 17–18. 95 Tamże, nr 46, s. 362. 96 Tamże. 97 Tamże.
Zwyczaje i obyczaje
205
stanowiska i módz rozejść się w chwili, gdy harmonja związku naruszoną zostanie” 98. Inaczej związek może zmienić się w kajdany, ostrzegał autor.
Żadna spółka nie mogła funkcjonować bez kapitału. Podobnie Świętochowski opisywał małżeństwo. Podstawą dla jego zwarcia nie powinno być zauroczenie powabami przyszłej żony czy miłość wobec przyszłego męża. Te autor zbywał drwiną: Gdy mężczyzna pokocha kobietę nie jako cielesną bryłę obrobioną w kształtne formy, ale jako swą towarzyszkę, współpracowniczkę na niwie rodzinnych i społecznych powinności, gdy naodwrót kobieta z temi samemi wymaganiami zwróci się do mężczyzny, ich miłość będzie aktem moralnej, potężnej i ścisłej spółki, a nie jak dotąd konwulsyami lub rozkosznem pijaństwem przed – mdłościami – po ślubie 99.
Wykształcenie, zdolności i praca miały być remedium na mdłości. Wspólnotę interesów małżeńskich oraz zabezpieczenie powinności społecznych sponsorowała praca męża oraz posag żony. To kapitał, którym mogła dysponować spółka małżeńska przed równouprawnieniem obu stron, przed zdobyciem wykształcenia, które przyszłej żonie gwarantowałoby możliwość pracy na utrzymanie rodziny lub w przypadku rozwodu na utrzymanie własne, „[z] dwojga więc jedno, albo trzeba płeć niewieścią uczynić ekonomicznie produkcyjną albo opłacić jej nieudolność” 100.
Tekst Świętochowskiego zawiera dwa główne postulaty. Pierwszy to wyrównanie pozycji stron w spółce małżeńskiej, drugi to dobrowolna możliwość rozwiązania umowy przez obie strony. Poligamia i zdrady skutkowały brakiem harmonii i wspomnianymi mdłościami. Te autor częściej dostrzegał u mężów, którzy dopuszczali się takich działań pod osłoną argumentacji biologicznej oraz przy społecznej tolerancji wobec popełnianych przez nich czynów. Wspomniana tolerancja nie obejmowała analogicznych działań żon, w czym autor widział brak logiki i zachęcał do stosowania równej miary wobec zdradzających mężów i żon. Choć nie odwołał się do terminu podwójnej normy, walczył z nią, ukazując hipokryzję opinii społecznej nazywaną tolerancją obyczajową. 98 Tamże.
99 Tamże, nr 48, s. 378. 100 Tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
206
Jednocześnie rozróżniał motywacje zdrad mężów i żon. Pierwszy miał być siłą sprawczą. Błąd drugiej miał pochodzić z jej bierności, niemocy, „niedostatku energii w oporze”, a czasem z „fatalizmu, który pcha ją do upadku” 101. W ten sposób aktywność zostawała po stronie mężczyzn. Kobieta, nawet jeśli była niemoralna, biernie poddawała się mężczyźnie. Ów wniosek, według autora, nie był generalizujący, „ale bardzo trafny” 102.
Ta sama tolerancja obyczajowa prowadziła do sytuacji, w której separacja była stanem wyzwolenia mężów i dalszego zniewolenia żon, a brak rozwodów zwiększał niemoralne zachowania. W najlepszym wypadku, przy większym społecznym oburzeniu spowodowanym zachowaniem żony, obie strony małżeństwa znajdującego się w separacji: [...] muszą pić z kałuży występku! Cudzołóstwo i nierząd! Oto potworne bóstwa, pod opiekę których muszą się uciec najświętsze porywy duszy ludzkiej. Prawo wypuszcza ofiary z więzienia, ale za najmniejsze skorzystanie z nadanej wolności, wlecze je pod pręgierz. Ta tylko różnica, że mężczyzna wstępuje na rusztowanie z dumą, a schodzi bez skazy, kobieta zaś idzie z rozpaczą, powraca z piętnem hańby na czole 103.
Odosobnienie czy separacja, o czym w późniejszych latach samodzielnie przekonał się Świętochowski, nie oznaczała zakończenia małżeńskich starć, nie usuwała źródeł nieszczęścia. Przeciwnie, miała rozpalać to, co mógłby ugasić rozwód. Z tego powodu w wygłosie ostatniego fragmentu Kwestyi małżeńskiej pojawił się wyraźny postulat: „prawo rozwodu jest koniecznym wynikiem obecnych stosunków, [...] małżeństwo we wszelkich wypadkach rozprzężenia powinno być rozwiązanem w zupełności” 104. Nie tylko w formie półśrodka, jakim był rozwód cywilny, lecz także w formie zwolnienia z wszelkich przysiąg.
Rodzina a postronne zapłodnienie Rodzina, obyczaj, związki damsko-męskie oraz moralność, seksualność i kwestie prokreacyjne to problemy, którym szczegółowo przyglądał
101 Tamże, nr 50, s. 394. 102 Tamże. 103 Tamże, nr 3, s. 17. 104 Tamże, s. 18.
Rodzina a postronne zapłodnienie
się również Eugeniusz Starczewski 105 w Ewolucyi przyszłości z 1905 roku. Pisząc o stosunku kobiet i mężczyzn, zauważył, że: Stosunek ten obecnie ulega przeróżnym ograniczeniom w dziedzinie prawnej i obyczajowej. Pod względem prawnym kobieta pozbawioną jest całego szeregu praw przysługujących mężczyźnie, a pod względem obyczajowym stanowisko kobiety oparte jest na pojęciu rodziny. Wreszcie kwestye te połączone są z kwestyą potomstwa 106.
Kwestie rodziny i potomstwa staną się dla publicysty zasadnicze. Rozpatrując pozycję kobiety w społeczeństwie i w małżeństwie, poruszył tematy opieki, cnoty i osobistego szczęścia, a przeciwnikom własnych twierdzeń zarzucił logiczne błędy, które dziś można nazwać podwójną normą. Starczewski zaczął jednak od wskazania pewnych ograniczeń. W 1905 roku przy omawianiu kwestii kobiecej nie interesowało go podłoże polityczne, lecz społeczne. Odpowiadając na pytanie, jakie prawa powinna mieć kobieta w życiu publicznym, nie zrównał jej z mężczyzną, zamiast tego napisał: Takie, jakie zdoła sobie wywalczyć w tem lub owem społeczeństwie. Ale w życiu publicznem udział tych lub innych czynników zawsze regulować się musi ich znaczeniem w temże życiu i nie może podlegać jakimś ogólnym reglamentacyom. Kobieta tymczasem tak daleko jeszcze stoi od życia publicznego, rola jej tak ograniczona była dotąd stanowiskiem jej w rodzinie, ona zaś sama tak różnorodny przedstawia materyał intellektualny, że wyprowadzenie jakiejś ogólnej zasady już dzisiaj, gdy emancypacya kobiety dopiero się zaczyna, jest rzeczą zgoła niemożliwą 107.
105 Eugeniusz Starczewski (1862–1927) – ziemianin, prawnik, publicysta, działacz liberalny. Był właścicielem majątków Hindawa, Dworzec, Omelanik, Chłopicze. Starczewski kształcił się w Warszawie, następnie w Dorpacie (historia) i w Moskwie (prawo). W 1909 r. zamieszkał w Kijowie, by być bliżej spraw politycznych. W 1905 r. w Krakowie wydał broszurę Ewolucya przyszłości. Myśli na dobie, w 1912 r. obszerną analizę Sprawa polska (tłumaczona na język francuski i niemiecki w 1913 r.). Napisał monografię historyczną Możnowładztwo polskie na tle dziejów. Tom pierwszy ukazał się w 1914 r., tom następny w 1917 r. W czasie pierwszej wojny współpracował z kijowskim dwutygodnikiem „Kłosy Ukraińskie”. Wówczas „patronował próbom zorganizowania w Rosji polskiego ruchu demokratycznego, konkurencyjnego wobec zdobywającej tam coraz większe wpływy Narodowej Demokracji” (s. 281). W 1916 r. wydał broszurę Nasze sprawy, w której umieścił krytykę poglądów Dmowskiego. Rok później ukazał się Ku odbudowie. W kwietniu 1918 r. Starczewski przeniósł się do Warszawy, ale zachował ścisły związek z życiem politycznym na Ukrainie. Wstąpił do PSL „Piast”, został prezesem Towarzystwa Kresów Wschodnich. W 1922 r. wydał Nasze rządy, gdzie analizował nową konstytucję i projekty dalszych działań kodyfikacyjnych. Z małżonką Marią z Kozłowskich miał pięciu synów. „Starczewski zmarł nagle 7 marca 1927 w pociągu pod Piotrkowem w drodze powrotnej z Nicei” (s. 283). Przez autora hasła w PSB został określony jako „polityk unikający ról spektakularnych. Chętnie, zwłaszcza w czasach warszawskich, w swym mieszkaniu przy ul. Wilczej podejmował się mediacji międzypartyjnych. Przede wszystkim jednak miał ambicję wykreowania w Polsce alternatywy wobec ideologii skrajnych, zarówno prawicowej, jak i lewicowej, oraz wobec postaw antydemokratycznych” (s. 283). Por. A. Zięba, Starczewski Eugeniusz [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 42, red. A. Romanowski i in., Wydawnictwo IH PAN, Warszawa–Kraków 2003–2004, s. 281–284. 106 E. Starczewski, Ewolucya przyszłości. Myśli na dobie, Skład Główny Księgarni G. Gebethnera i Spółki, Kraków 1905, s. 128. 107 Tamże, s. 128–129.
207
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
208
Kwestia publicznej działalności kobiet, choć wyjątkowo usprawiedliwiona i dopuszczona, a teoretycznie zupełnie nieograniczona, nie znalazła się w centrum zainteresowania Starczewskiego. W tym miejscu zakończył jej opis. Publiczną aktywność kobiety miała zabezpieczać jej inteligencja, wyjątkowość i niezdefiniowane dopuszczenie do takiej możliwości działania.
Kwestia aktywności i samodecydowania kobiet zupełnie inaczej kształtowała się w życiu prywatnym. „Tu wszelkie ograniczenia praw kobiety nie mogą być dostatecznie usprawiedliwione i, jako zabytek tradycyi, powinny być usunięte” 108 – wyrokował Starczewski. Według niego zmiany prawne powinny dotyczyć przede wszystkim nieślubnego potomstwa. Tutaj główną rolę miała odegrać opieka państwa. Chcąc uniknąć problematycznego i nonsensownego, jak ów proceder kwalifikował autor Ku odbudowie, dociekania ojcostwa, wysuwał postulat stworzenia odpowiednich instytucji, które powinny zapewnić opiekę kobietom w ostatnich miesiącach ciąży oraz tym po połogu, do czasu zakończenia karmienia. Dalej postulował zapewnienie opieki dzieciom, których matki będą pracować. Owa opieka powinna być dostępna za małą opłatą lub całkowicie bezpłatna. Projektowane instytucje byłyby przeznaczone dla kobiet z różnych klas społecznych. Takie rozwiązanie, przy społecznej akceptacji i braku etykietowania dzieci, których ojciec był nieokreślony, zniwelowałoby proceder spędzania płodu, mordowania niemowląt, śmiertelność dzieci oraz społeczne odium, którym naznaczane były kobiety zachodzące w ciążę przed ślubem. Emancypacyjny projekt rysowany na kartach Ewolucyi przyszłości przede wszystkim dotyczył sfery moralności i stosunków międzypłciowych. Publicystę zajmował nie tylko efekt w postaci niechcianej, pozamałżeńskiej ciąży, lecz także choroby grożące obu płciom. Jego zapisy równolegle dotyczą seksualnej aktywności panien, kawalerów oraz małżonków. Rozprzestrzenianiu choroby miało zapobiegać: uświadomienie mas, uświadomienie młodzieży, rozumny dozór lekarski, rozumna kontrola prostytucyi, tej plagi naszych stosunków monogamicznych, śmiałe reformy w samym procederze prostytucyi, z rewizyą przychodzących mężczyzn włącznie, ułatwione, nawet bezpłatne leczenie chorych, nadzór
108 Tamże, s. 129.
Rodzina a postronne zapłodnienie
209
nad nimi i po ustaniu pierwszych stadyów choroby żądanie świadectw lekarskich przy zawieraniu małżeństw 109.
Postulowana reforma obyczajowa objęła także zmiany dotyczące kwalifikacji życia małżeńskiego i rodzinnego. „Stosunki te nie zostaną z pod kontroli publicznej wyzwolone, tylko berło rządów w tej dziedzinie przejdzie ostatecznie od kościoła w ręce państwa. [...] Zasadą małżeństw wieku XX-go staną się tymczasowo śluby cywilne” 110. Starczewski pisał, że we współczesnym dla niego kształcie małżeństwo jest tylko pozornie monogamiczne. Według niego w europejskiej rzeczywistości panowała poligamia maskowana nieszczerością i obłudą. Przypatrując się płciowym funkcjom kobiet i mężczyzn, jako główną kategorię opisu i oceny wskazał osobiste szczęście. Naprzeciw niego postawił przesądy i konwenanse, które rozbijał logicznym osądem płciowej aktywności kobiet i mężczyzn: O ile mężczyzna korzysta pod tym względem z zupełnej swobody i nie podlega żadnym ograniczeniom, o tyle od kobiety poza małżeństwem wymagana jest czystość zupełna; i wymagania te idą tak daleko, że wszelkie przeciwko nim wykroczenia piętnowane są jako hańba na całe życie, jako nieszczęście, jako zbrodnia nie do darowania. Ze stanowiska rozumu, nieprzyciemnionego tradycyjnymi przesądami, różnica ta nie wytrzymuje żadnej krytyki. Kobieta ma te same prawa do szczęścia osobistego, jak i mężczyzna, i doprawdy organ jej płciowy nie jest żadnem sanktuaryum, a jej funkcye płciowe, jak takież funkcye u mężczyzny, nie zasługują na żadne szczególne względy i uwagę publiczną. Bożyszcze to, tzw. wstyd niewieści jest niczem więcej, jak zwykłym konwenansem tradycyjnym, i jeżeli możemy tolerować swobodę płciową mężczyzny, to musimy logicznie przyznać takież prawa i kobiecie bez względu na to, czy uznamy to jej zdetronizowaniem czy podniesieniem 111.
Polemika z podwójną normą objęła również ostrzeżenie przed chorobami, którymi zdradzający mąż zarazi żonę, oraz przed intruzami, jak autor nazwał pozamałżeńskie dzieci. I choroba, i dziecko – owoc postronnego zapłodnienia – powodują rozkład rodziny. Z tego względu seksualna swoboda żonatego mężczyzny powinna być ograniczona. Nie oznaczało to jednak małżeńskiej pułapki. Starczewski postrzegał
109 Tamże, s. 135–136 110 Tamże, s. 139. 111 Tamże, s. 142.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
210
małżeństwo racjonalnie, nie sentymentalnie. Miało być źródłem ludzkiego szczęścia. Jeśli nie było, para powinna się rozejść. Z tego powodu postulował, by małżonkowie zawierali śluby cywilne. Opowiedział się także za prawnym ułatwieniem rozwodów. Wartość moralną mężczyzny i kobiety budowały szlachetne czyny obojga, nie życie płciowe i sentymentalne.
Podsumowując swój projekt przyszłości, napisał:
Oprócz ślubów cywilnych i ułatwionych rozwodów opinia publiczna powinna poddać zupełnej rewizyi takie termina, jak: cnota niewieścia, wstyd niewieści, kobieta porządna itp., – wartość tych rzeczy sprowadzić do ich właściwej miary, uznać je za rzeczy ściśle indywidualne nie mogące decydować o wartości moralnej danego osobnika i zrównać pod względem wolności płciowej kobietę z mężczyzną. Ewolucya taka nie będzie ani utopią ani rozpustą, skoro raz przełamany zostanie stary przesąd nadawania tym rzeczom wagi przesadnej, skoro dziewiczość lub nie-dziewiczość kobiety nikogo nie będzie obchodzić i skoro sama kobieta przestanie uważać siebie za jakąś kapłankę czystości, a swój system płciowy za jakąś świętość nietykalną. Owszem zaniknie wtedy przeciętny typ dzisiejszej półdziewicy, skojarzony z myśli i upodobań rozwiązłych z zachowaniem w całości li tylko samego organu fizyologicznego 112.
Do kwestii kobiecej Starczewski powróci po dwunastu latach w tomie Ku odbudowie. Jeszcze przed rozdziałem zatytułowanym Kwestya kobieca napisze: Wypadnie też poddać gruntownej rewizyi stanowisko prawne kobiety, uchylić ograniczenia, istniejące dotychczas w kodeksie cywilnym, usunąć, bądź zmodyfikować, przewidziane w kodeksie karnym różne kary „za zbrodnie”, lub wykroczenia, wynikające na tle życia płciowego, z temi zbrodniami i wykroczeniami walczyć nie tyle środkami represyjnymi, ile raczej zapobiegawczymi; wreszcie poddać również gruntownej rewizyi prawodawstwo rodzinne, a zwłaszcza opiekę nad dziećmi nieprawemi 113.
Starczewski widział konieczność dostosowania normy prawnej do życia, co wydaje się zbieżne z późniejszymi projektami obyczajowymi Boya-Żeleńskiego. 112 Tamże, s. 145. 113 E. Starczewski, Ku odbudowie, Skład Główny w Księgarni N. Gieryna, Kijów 1917, s. 40.
Rodzina a postronne zapłodnienie
211
Uznawał, że dotychczasowa formuła, w której rola kobiety była sprowadzana do źródła nowych pokoleń i ich wychowania, podczas gdy miał je utrzymywać mężczyzna, jest niewystarczająca. Przeciwstawił się również działającemu w Królestwie prawu francuskiemu, które majątek żony oddawało we władzę męża. „Kobieta literalnie dźwigała kulę u nogi, której nie było u mężczyzny, i już przez to samo rywalizacya w walce o byt była dla kobiet niemożliwą, lub prowadziła do obniżenia pracy zarobkowej” 114 – pisał. Uznał, że wszelkie dotychczasowe rozwiązania tej kwestii były chybione, naiwne, bezsilne i arcyniedostateczne (brak reglamentacji nierządu, surowe prawa dla dzieciobójczyń, żłobki, które były nacechowane piętnem hańby i wysoką śmiertelnością dzieci). Powyższe założenia nawiązują do sądów wygłoszonych przez Starczewskiego jedenaście lat wcześniej. Należy jednak przyznać, że postulaty zapisane w latach 1916–1917 zawierają więcej szczegółów niż poprzednia wizja przyszłości. Przytoczę ustęp, w którym Starczewski dokładnie wypunktował kolejne obligatoryjne zmiany: Reforma będzie się musiała rozciągnąć na wszystkie stadya i wypadki życia kobiecego; a więc: 1) będą musiały być wszędzie założone przytułki dla położnic, z prawem przebywania w nich czas dłuższy przed i po rozwiązaniu, przyczem urządzenie ich powinno być takie, by w żadnym razie nie mogły być traktowane jako instytucye podejrzane, a tem bardziej piętnujące; 2) będą musiały powstać przytułki dla dzieci tak nieślubnych, jak też ślubnych, z prawem matek do opiekowania się i stałego nawet dozorowania swych dzieci – znów w ten sposób, by nie były traktowane, albo jako instytucye podejrzane, albo jako jałmużna; 3) przy zajmowaniu wszelkich urzędów i posad publicznych, kobiety na czas połogów będą musiały mieć prawo uzyskiwać dostatecznie długie urlopy, bez obawy utraty posad; 4) zaprowadzona być musi państwowa asekuracya kobiet, nie pracujących w instytucyach publicznych, względem wydawania im zapomóg na czas trwania niezdolności do pracy skutkiem połogów i pierwszych starań o dzieci; 5) te matki ślubne i nieślubne, które dzieci swe będą wychowywać w domu, będą miały prawo otrzymywać od państwa prawodawczo określone zapomogi na wyżywienie i wychowanie dzieci;
114 Tamże, s. 110.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
212
6) władza macierzyńska zrównaną zostanie z ojcowską, a przy ich kolizyi, z wyjątkiem wypadków przez prawo przewidzianych, władza macierzyńska będzie przeważającą; 7) skandaliczne procesy o sztuczne usuwanie macierzyństwa, o alimenta i dochodzenia ojcostwa będą uniemożliwione; 8) prawa wzajemne małżonków będą z sobą zrównane, a więc skasowane wszelkie ograniczenia praw żony na rzecz męża. Wszystkie te zarządzenia, rozwinięte celowo i należycie, zdejmą z barków kobiety ten nadmiar ciężarów w sprawie zabezpieczenia społeczeństwu przyszłych pokoleń, który wytwarza dziś jej zupełną bezbronność w konkurencyjnej z mężczyzną walce o byt materyalny. W życiu publicznem kobiecie przyznane być muszą wszystkie te prawa, z których korzysta mężczyzna, z wyjątkiem tych, które są przeciwne naturze kobiecej; więc powinna ona otrzymać najszersze prawa wyborcze i prawo do piastowania urzędów, z wyjątkiem jedynie tych, które wymagają zbyt wielkich wysiłków fizycznych lub nerwowych, jak w wojsku, w służbie ruchu na kolejach, w magistraturze sądowej itp. W życiu umysłowem, kobieta musi uzyskać zupełne równouprawnienie z mężczyzną, i wszystkie zakłady naukowe powinny stać dla niej otworem; przyczem system koedukacyjny powinien być stosowany wszędzie, gdzie przeciwko niemu nie będą przemawiały poważne względy obyczajowe 115.
Starczewski nie przeciwstawiał sobie kobiet i mężczyzn. Społeczny punkt widzenia pozwalał mu na rysowanie „zbawiennego dla całych stosunków społecznych” 116 projektu holistycznego. To pozwoliło mu uniknąć antagonizmów związanych z topiką wojny płci. Nie oznacza to jednak społecznego zrównania obu stanowisk. Sfera publiczna i polityczna nadal różnicowała możliwości kobiet i mężczyzn.
Wśród pozostałych projektów emancypacyjnych, szczególnie tych konstruowanych przez kobiety, projekt Starczewskiego zdaje się wypadkową znajomości historii oraz nowoczesnej dla ówczesnych myśli społecznej. Wydaje się, że założenia dotyczące indywidualnej wolności i zrównania praw płciowych, a także zniesienia podwójnej normy zbliżają projekt Starczewskiego do opisanego przez Anetę Górnicką-Boratyńską projektu zmiany obyczajów Zofii Nałkowskiej. Oba pochodzą z początku XX wieku. Nałkowska nie tylko w trakcie 115 Tamże, s. 110–111. 116 Tamże, s. 113.
Rodzina a postronne zapłodnienie
213
głośnego wykładu wygłoszonego na Zjeździe Kobiet w 1906 roku postulowała „wyzwolenie kobiecej seksualności” i „zmianę cenzusu cnoty” 117, lecz także swój projekt emancypacji wpisała we własne powieści i dzienniki. Tak opisywała go Maria Turzyma: „Całe życie to jest wszystko. Nie tylko prawa obywatelskie i równość w prawie cywilnym. Nie tylko równe wychowanie i jedna moralność dla chłopców i dziewcząt – zniesienie zależności w małżeństwie – i uniemożliwienie prostytucji, i prawo do rozporządzania sobą i do zarobkowania” 118. W Uwagach o etycznych zadaniach ruchu kobiecego 119 Nałkowska użyła frazy „indywidualna wolność”. Jej znaczenie można zestawić z indywidualnym szczęściem Starczewskiego. Oba projekty zawierają postulat samostanowienia w małżeństwie, w miłości duchowej i cielesnej, oba zawierają także przekonanie, że należy zmienić społeczne podejście do tego, co dotychczas wywoływało stygmat hańby kobiet, więc wolnej miłości i podwójnej normy płciowej w sferze seksualnej: Warto wogóle zastanowić się raz przecie krytycznie nad owemi pojęciami wstydu i hańby, związanemi tradycyjnie z wszelkiemi nieślubnymi stosunkami płciowymi i ich naturalnem następstwem: dziećmi nieślubnemi. Wstyd ten i hańba w świetle krytyki rozumowej to w wielkiej liczbie wypadków tylko stary, niczem nieuzasadniony przesąd. Przesąd wynikły z uświęconego tradycyą przywileju małżeństwa. Przywilej ten chyli się powoli do upadku 120.
Piętno hańby, hańba całego życia, hańba w zapłodnieniu, hańba niewiast, cierpienie i hańba, hańba, wstyd lub hańba – określenie hańba społecznie przypisane do płciowych aspektów życia kobiety na kartach Ewolucyi przyszłości pojawiło się aż dziesięciokrotnie. Każdorazowo Starczewski wnosił o jego przemyślenie, zniwelowanie. W ten sposób chciał uwolnić indywidualne szczęście kobiet. Ute Frevert w historycznej narracji dotyczącej męskości i kobiecości pisała:
117 A. Górnicka-Boratyńska, „Stańmy się sobą”. Cztery projekty emancypacji (1863–1939), Świat Literacki, Izabelin 2001, s. 158. 118 M. Turzyma, O miłości. Jeszcze w sprawie referatu p. Rygier Nałkowskiej, cyt. za: A. Górnicka-Boratyńska, „Stańmy się sobą”..., s. 150. 119 Z. Nałkowska, Widzenie bliskie i dalekie, Czytelnik, Warszawa 1957, s. 239. 120 E. Starczewski, Ewolucya przyszłości..., s. 141.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
214
honor kobiety polegał [...] w powszechnej opinii na jej integralności płciowej, na rezygnacji z przed- i pozamałżeńskich stosunków seksualnych. Honor mężczyzny czerpał natomiast z innych źródeł: z jego sukcesów i osiągnięć zawodowych, z roli wyróżnionego prawami politycznymi ojca domu i obywatela państwa. Takie honory były dla kobiet zasadniczo niedostępne 121.
Dalej badaczka dodała, że z tych bardziej prestiżowych aktywności i urzędów, z obywatelskich praw honoru, kobiety mogły korzystać po 1918/19 roku. Narracja badaczki odnosi się przede wszystkim do kultury niemieckojęzycznej. Starczewski wygłaszał podobne sądy na temat współczesnej mu inteligencji i mieszkańców miast. Podobnie postrzegał też pojęcie honoru, które od XIX wieku można stosować wymiennie z pojęciem moralności. Jednakże w przeciwieństwie do rozpoznań Frevert autor Ku odbudowie postulował pełną podmiotowość życia płciowego, nie politycznego, trudno więc w całości zrównać projekt kobiecego honoru opisany przez Frevert i Starczewskiego. Pierwszy zakładał zrównanie kobiety z mężczyzną, drugi nie tyle dawał nowe możliwości honorowe, ile odrzucał przesądy i ograniczenia powodujące hańbę. Niewieści honor u Starczewskiego byłby więc brakiem kobiecej hańby, brakiem podwójnej płciowej normy. Ten projekt dostępny był dla wszystkich kobiet. Emancypacyjne ograniczenia wyraźnie ukazuje późniejsza publikacja Starczewskiego, w której rozważał kwestie publicznej działalności kobiet oraz jej praw politycznych.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne Dyskusja na temat obyczajów obejmowała także kwestię nieformalnych relacji kobiet i mężczyzn. W szczególności interesowano się relacjami seksualnymi opartymi na procederze prostytucji. Najsilniejszym wyrazem zainteresowania sprawą handlu żywym towarem i walki z prostytucją są publikowane na łamach „Nowego Słowa” 122 teksty 121 U. Frevert, Mąż i niewiasta. Niewiasta i mąż. O różnicach płci w czasach nowoczesnych, przeł. A. Kopacki, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1997, s. 317. 122 K. Radek, Prostytucja w naszej prasie, „Nowe Słowo” 1904, nr 17–18, s. 407–411; tenże, Z badań nad prostytucją, „Nowe Słowo” 1904, nr 23, s. 536–541.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
215
Karola Radka 123 oraz teksty Stanisława Kijewskiego 124, które w 1910 roku wydrukowała redakcja „Steru”.
Radek podkreślał fakt, że prasa galicyjska i poznańska nie zajmowała się problemem prostytucji, omijała sprawy drażliwe. Jedyne teksty na temat wskazanego problemu można było znaleźć w warszawskiej prasie postępowej. I tam jednak autorzy zakładali przyłbice rycerzy walczących o moralność i czystość, a kwestię prostytucji chcieli rozwiązać działaniami filantropijnymi. Radek odwoływał się do opublikowanego w „Ogniwie” tekstu Stanisława Koszutskiego, który z kolei cytował nieżyjącego już Józefa Supińskiego, oraz do cyklu tekstów Wróblewskiego ukazujących się na łamach „Prawdy”. 123 Karol Radek (1885–1939) – publicysta, działacz polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego, dyplomata radziecki. Urodzony we Lwowie, po śmierci ojca wychowywany przez matkę nauczycielkę. W wieku 12 lat należał do tajnej organizacji patriotycznej w gimnazjum w Tarnowie. Dwa lata później nawiązał kontakt z grupą robotników socjalistów. Za kolportaż literatury socjalistycznej został usunięty ze szkoły. W 1903 r. wstąpił na wydział prawniczy UJ, gdzie studiował do połowy 1904 r. Następnie wyjechał do Szwajcarii. Pracował w redakcji „Naprzód”. Publikował w „Promieniu”. Współpracował z Różą Luksemburg. W latach 1905–1906 był członkiem Centralnej Komisji Socjaldemokratycznych Związków Zawodowych w Warszawie. Uczestniczył w wydarzeniach rewolucji 1905 r. W 1906 r. kilkakrotnie aresztowany. W czasie pierwszej wojny światowej prowadził działalność pacyfistyczną. Nawiązał współpracę z Leninem. Po rewolucji październikowej został jednym z organizatorów sowieckiej dyplomacji. Po 1918 r. pomagał organizować Komunistyczną Partię Niemiec. W 1920 r. wrócił do Rosji. Pracował w Kominternie oraz jako dziennikarz w prasie radzieckiej. Po umocnieniu się władzy Józefa Stalina w 1927 r. został wykluczony z partii. W 1929 r. ogłosił samokrytykę. Stał się doradcą Stalina ds. polityki międzynarodowej. We wrześniu 1936 ponownie aresztowany, osądzony w tzw. procesie siedemnastu. Skazany na 10 lat łagru. W 1939 r. został zabity przez więźniów kryminalnych. Por. A. Kochański, Radek Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 29, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1986, s. 680–688. 124 Stanisław Kijewski (?–1910) – autor tekstów publikowanych w „Sterze”. Pod tekstami podpisywany był jako student nauk społecznych lub student politechniki. Zmarły przedwcześnie, o czym dowiadujemy się z noty pośmiertnej umieszczonej na łamach „Steru”: „Do tych żałobnych wieści nadchodzi jeszcze jedna, o śmierci Stanisława Kijewskiego, znanego czytelniczkom „Steru” z artykułu o stosunkach studenckich i sprawozdania ze «Zjazdu w sprawie tzw. handlu żywym towarem». Przedwcześnie zgasły po operacji Stanisław Kijewski był, wśród naszej młodzieży uniwersyteckiej, jednym z nielicznych wyznawców idei równouprawnienia kobiet i zasady jednako czystej moralności. Przekonań swoich i potępienia ohydy prostytucji nie wahał się stwierdzać nie tylko drukowanym, ale i żywym słowem. W numerze następnym drukować będziemy ostatnią jego pracę, nadesłaną nam pt. «Z życia współczesnej niewolnicy». Ogarnia żal, gdy ubywa tak myślący współpracownik z szeregów zwolenników naszej wyzwoleńczej idei, a młody obiecujący obywatel krajowi. Żałujemy szczerze towarzysza pracy, który nie zdążył rozwinąć w pełni, ani swojej indywidualności, ani szerokich planów działania, dla których zdobywał wiedzę. Red.” (Nota pośmiertna Kijewskiego, „Ster” 1910, z. 9–10, s. 314–315). Informacje o autorze znajdziemy także w Pamiętnikach Romany Pachuckiej: „Stanisław Kijewski był kolegą i najbliższym przyjacielem mego brata Mariana. On to według spostrzeżeń mej babki Florentyny «palił się do mnie», czego ja nie dostrzegałam, zajęta innymi sprawami. Chłopiec miał instynkt społeczny, zdolności, był bardzo wartościowym człowiekiem. W rozmowach z nim często poruszałam kwestię krzywdy kobiecej, walki o równouprawnienie. Staś w przeciwieństwie do Mariana podzielał me zapatrywania, rozumiał me oburzenie na niesprawiedliwość społeczną w stosunku do kobiet, gdy brat raczej sobie podkpiwał z mego feminizmu. I oto dnia 4 maja 1910 znalazł się Kijewski wśród tych, którzy zaprotestowali przeciwko pladze, jaką jest prostytucja”. Pachucka miała na myśli I Wszechrosyjski zjazd w sprawie tzw. handlu żywym towarem, z którego sprawozdanie dla „Steru” pisał Kijewski. Pachucka rzuciła także światło na przyczynę śmierci Kijewskiego: „Zmarł niespodziewanie, prawie nagle, podczas operacji na ślepą kiszkę. Był to cios zarówno dla jego najbliższej rodziny, jak i dla nas, jego serdecznych przyjaciół” (tejże, Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśnienia J. Hulewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1958, s. 178 i 180).
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
216
Dla Radka sprawa była jasna. Problem prostytucji był złożony, wymagał reformy społecznej i ekonomicznej 125, nie tylko lirycznych felietonów. Nawoływanie do działań skierowane do pań z klasy wyższej – „za c nyc h p a ń, n ie potr ze b u ją cych myśleć o sobie”, w których interesie nie leżało zajmowanie się położeniem „sług, [...] szwaczek, [...] panien sklepowych [...] buchalterek, [...] pracownic fabrycznych” 126 – nazwał działaniami idealistów lub bardzo naiwnych publicystów. Uderzył także w mit, według którego problem prostytucji da się rozwiązać poprzez uświadamianie młodzieży, dbanie o ich moralność oraz przez nadanie równych praw kobietom i mężczyznom. Polemizował z Wróblewskim, zarzucając burżuazji filisterstwo, podtrzymywanie podwójnej normy i stwarzanie popytu na prostytucję. Ten ostatni rósł przez proceder odwlekania małżeństw. W ten sposób Radek pokazywał klasowe i ekonomiczne przyczyny podtrzymywania prostytucji, o których nie pisali warszawscy postępowcy. Postawę tych ostatnich porównał do pozy gimnazjalistów zachwyconych opowieściami o zatwardziałości polskiej szlachty. „Dajemy Wam radę, usłuchajcie a zniknie prostytucya. Nie słuchacie, poczekajcie, paszczęką miecza ukarani będziecie” 127 – ironizował w wygłosie. W drugim artykule sarkastycznie opisał motywację klasy posiadającej do walki z handlem żywym towarem: „chwytają się poszczególnych objawów nędzy, lecz nie po to, by je usuwać, bowiem jest to rzeczą niemożliwą, lecz aby o nich mówić [...], aby się zdawało, iż coś się przecie robi tam w górze” 128. Z kolei pierwszy tekst Kijewskiego 129 obejmuje relację z I Wszechrosyjskiego zjazdu w sprawie tzw. handlu żywym towarem. Organizatorem zjazdu było działające w Petersburgu Towarzystwo ochrony kobiet. Jego cel stanowiła obrona kobiet oraz walka „z jednym z najokropniejszych wrzodów, który od dawna już toczy niejeden organizm społeczny” 130. W swoim sprawozdaniu Kijewski przytaczał argumenty
125 Dwa lata wcześniej w ten sam sposób, używając argumentów historycznych, o rozwiązaniu problemu prostytucji pisał inny socjalista – Stanisław Kelles-Krauz. Polemizując z tekstem Adama Kowalewskiego (W „drażliwej” sprawie, „Nowe Słowo” 1902, nr 14, s. 336–340), pisał: „Przyczynę główną prostytucyi widzę nie w tym, że «mężczyźni poszukują żywego towaru, uwodzą i rzucają młode dziewczęta na pastwę nędzy i hańby», a raczej w tego rodzaju ekonomicznych warunkach, które powodują zjawienie się masowe «żywego towaru» na rynku życiowym. Wszelkie «poszukiwania mężczyzn» będą bezskutecznymi w tym razie, jeżeli kobieta zajmie niezależne stanowisko ekonomiczne, nie będzie musiała sprzedawać się każdemu, ażeby zdobyć sobie niezbędne środki utrzymania. I tylko wtedy prostytucya może przestać istnieć” (tegoż, Półśrodki, „Nowe Słowo” 1902, nr 19, s. 455–456). 126 K. Radek, Prostytucja w naszej prasie..., s. 409. 127 Tamże, s. 411. 128 K. Radek, Z badań nad prostytucją..., s. 540. 129 S. Kijewski, Walka z prostytucją, „Ster” 1910, z. 5, s. 229–243. 130 Tamże, s. 229.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
217
kolejnych prelegentów i prelegentek. Za jednym z adwokatów twierdził, że walkę z prostytucją powinni wspierać mężczyźni, którzy korzystając z usług prostytutek, oficjalnie milczą albo omijają tę kwestię. „Od nas mężczyzn musi się rozpocząć reforma, żadne prawa, żadne przepisy nie zwalczą tego zła, które swe źródło ma w nas samych, bo «myśmy wszyscy – powiedział na zjeździe adwokat de Planson – przeszli przez szkołę prostytucji»” 131 – pisał Kijewski. Ów cytat to fragment jego kolejnego tekstu, który można potraktować jako dopełnienie sprawozdania z Petersburga. W tymże, na podstawie statystyk, bliżej przyglądał się życiu prostytutki. Upominał się również o jej człowieczeństwo. Próbował rozbić przeświadczenia na temat upadłych kobiet oraz przedstawić je jako kobiety, które nierzadko cechuje szczere uczucie i prawdziwa, czysta miłość. Pisał o ich krzywdzie, która często prowadziła do samobójstwa, według formuły „lepiej umrzeć, aniżeli być dłużej błotem przydrożnym” 132. Próbował wzbudzić litość i odpowiedzialność czytelniczek i czytelników. Motywacją do działania nie miała być społeczna nienawiść wobec prostytutki, lecz miłość „do swego społeczeństwa” 133, wzgląd na wspólnotę. Autor nie zakładał dążenia do niemożliwego, do ideału, czyli zniknięcia prostytucji. Postulował wprowadzenie reform, które miały zmienić jej kształt. Do działań zachęcał stowarzyszenia mężczyzn i kobiet. Postulowane zmiany miały znaczenie krajowe: Należy zburzyć raz na zawsze wszelkie reglamentowane gniazda rozpusty, prześladować tych prawdziwych wyrzutków społecznych, sutenerów i rajfurów, i wydobyć prostytutkę z tej niewoli i upodlenia, w jakiej dziś się znajduje, bo to zagraża naszemu zdrowiu społecznemu. [...] Całe szeregi stowarzyszeń i organizacji kobiecych i męskich winny ująć tę sprawę w swoje ręce. Tym bardziej, że trzeba nam się przygotować, by z chwilą wprowadzenia do naszego kraju instytucji samorządnych móc natychmiast przystąpić do odpowiednich reform i mieć do tego należyty materiał zebrany 134.
Tekst pierwotnego sprawozdania z petersburskiego zjazdu rozpatruje problem prostytucji w kontekście uścisku politycznego, klasowego i ekonomicznego. Autor, za referentami, pisał o następujących przyczynach zepsucia młodzieży: o braku koedukacji w nauce, 131 S. Kijewski, Z życia współczesnej niewolnicy, „Ster” 1910, z. 11–12, s. 358–364. 132 Por. tamże, s. 361. 133 Tamże, s. 363. 134 Tamże.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
218
o „nieuświadomieniu o sprawach płciowych” 135 i korzystaniu z pornografii. Powoływał się także na argumenty moralne, wskazywał sojusze i konflikty poszczególnych prelegentów i prelegentek, którzy reprezentowali różne grupy społeczne i zawodowe. Najsilniejszy rozdźwięk rysował się między prelegentami, którzy przyczyny prostytucji widzieli w braku moralności i zalecali odpowiednie wychowanie, oraz tymi, którzy główną przyczynę handlu ciałami kobiet upatrywali w nierównościach ekonomicznych. Spór między przewodniczącym zebrania a delegacjami robotników doprowadził do dwukrotnego przerwania obrad oraz ostentacyjnego wyjścia z sali delegacji robotniczej.
Prócz tego Kijewski relacjonował referaty, które proponowały środki zaradcze wobec wskazanych przyczyn zepsucia młodzieży. Wśród nich znajdowała się organizacja spotkań uświadamiających, wydawanie broszur, podniesienie ekonomicznego poziomu i wykształcenia kobiet, ochrona oraz pomoc młodym, którzy w miastach szukali pracy, rezygnacja z rejestracji i spisów prostytutek, które niosły zgubny wpływ dla kobiet umieszczonych na listach, stosowanie przepisów pracy, zaleceń inspekcji oraz równouprawnienie kobiet i mężczyzn.
Oba teksty Kijewskiego wielostronnie pokazują istotę dyskutowanego problemu oraz przekrój dyskutantek i dyskutantów zjazdu – robotników, lekarzy, pedagogów, działaczek i działaczy. Stają się doskonałym świadectwem wspólnych działań kobiet i mężczyzn. Zjazd nie oznaczał jednak trwałego sojuszu. Mimo osiągnięcia wspólnych rezolucji, m.in. zniesienia policyjno-lekarskiego dozoru nad prostytucją, motywacje poszczególnych uczestniczek i uczestników zjazdu były różne. Wydaje się, że to właśnie wskazane różnice są tu najistotniejsze. Zarysowane przez Kijewskiego środowisko kobiece było niejednorodne, jego przedstawicielki i przedstawiciele posługiwali się różnymi argumentami i mieli różne interesy, zależnie od grup społecznych, które reprezentowali. Jednocześnie obradowali we wspólnej dla wszystkich sprawie. Wskazane teksty mają sporą wagę dla historyka zajmującego się kwestią emancypantów i emancypatorów. Ten sam musi jednak stwierdzić, że ich lektura ujawnia pewną niechlubną prawidłowość. Okazuje się bowiem, że to mężczyźni – uczestnicy zjazdu byli opisywani za pomocą stopni i pełnionych funkcji, prelegentki wymienione zostały 135 S. Kijewski, Walka z prostytucją..., s. 229–243.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
219
jedynie z nazwiska, jako reprezentantki stowarzyszeń. Kijewski nie wskazywał ich profesji, stopni, funkcji. Dziś nie udaje się odtworzyć biografii wskazanych z imienia i nazwiska uczestniczek obrad i prelegentek. Toteż pytania, czy kobiety były owych funkcji pozbawione, czy autor sprawozdania je pominął i z jakiego powodu to uczynił, pozostają bez odpowiedzi.
Bliźniacze znaczenie mają sprawozdania Kazimierza Kelles-Krauza i korespondencje Bronisława Piłsudzkiego. Pierwszy dwukrotnie przyglądał się paryskiemu kongresowi kobiet – w 1892 i 1896 roku. Sprawozdania drukował w „Gazecie Radomskiej”, „Kurierze Warszawskim” oraz w „Prawdzie” 136. Kontekst obyczajowy szerzej omawiał w drugim sprawozdaniu. Za uczestniczkami kongresu skupił się na zagadnieniach wychowania, edukacji, małżeństwa oraz obyczajów seksualnych. Dyskusja nad wychowaniem i edukacją zakończyła się postulatem świeckiej, bezpłatnej, wszechstronnej i koedukacyjnej nauki. Skutkiem rozmowy na temat prostytucji było wspólne żądanie, by zniesiono państwową kontrolę nad kobietami. Z kolei obrady nad kształtem małżeństwa zakończyły się petycjami dotyczącymi obopólnego świadectwa zdrowia narzeczonych oraz zmiany zapisów Kodeksu Napoleona tak, by kobiety samodzielnie zarządzały własnym majątkiem, a podstawą rozwodu była wspólna decyzja małżonków. Suma wymienionych postulatów wpływała na zmianę społecznej, zawodowej i rodzinnej pozycji kobiet oraz na kształt ówczesnej patriarchalnej rodziny. Kelles-Krauz, podobnie jak Kijewski, sporo uwagi poświęcił różnicom między uczestniczkami obu kongresów. Za doktor Kathe Schirmacher, reprezentantką Niemiec, zarysował podział niemieckich emancypantek na grupę konserwatywną („filantropia arystokratek i bogatych mieszczanek” 137), liberalną „zawierającą kilka odcieni, złożoną w znacznej części z nauczycielek, domagającą się równouprawnienia zawodowego i politycznego” oraz społeczną, „do której liberalna coraz bardziej się zbliża” 138. Podział Schirmacher był podobny do kategoryzacji, którą na potrzeby pierwszego sprawozdania 139 stworzył Kelles-Krauz:
136 Poza cytowanymi w tym tomie publikacjami z „Prawdy” z 1892 i 1896 r. także: „Kurier Warszawski” 1892, nr 136 z 17 maja, nr 137 z 18 maja, nr 139 z 20 maja; „Gazeta Radomska” 1892, nr 44 z 20 maja. 137 K. Kelles-Krauz, Kongres kobiecy, „Prawda” 1896, nr 18, s. 209. 138 Tamże. 139 Omówienie sprawozdania z 1892 r. umieszczam w rozdziale dotyczącym praw wyborczych kobiet, zgodnie z głównym tematem tegoż kongresu.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
220
Podzieliłem reprezentowane na nim żywioły kobiece na cztery kategorye: burżuazyjnych emancypantek (równouprawnienie zawodowe); sentymentalnych filantropek zachowawczych lub oportunistycznych; filantropek, zajmujących się przeważnie prywatnem leczeniem objawów rozkładu rodziny robotniczej w kierunku instynktownie odczuwanym dalszego jej rozwoju; wreszcie społecznie uświadomionych 140.
Przypomnienie podziału uczestniczek kongresu z 1892 roku służyło zarysowaniu zmian w ruchu kobiet. W 1896 roku sprawozdawca pisał o wzmocnieniu czwartej grupy i zmianach w grupie trzeciej, której reprezentantki zauważyły, że działania prywatne należy zastąpić publiczną, społeczną interwencją. Odnotował też większy antagonizm między pierwszą i czwartą grupą, czyli między emancypantkami burżuazyjnymi oraz społecznie uświadomionymi, przy czym zauważył, że środek ciężkości „propagandy idejowej” „widocznie przesunął się na lewo” 141. Poza wyszczególnionymi grupami w 1896 roku odnotował też nowe towarzystwo „feministek-chrześcijanek” 142, które domagały się dopuszczenia kobiet do zawodów odpowiednich ich fizycznym i moralnym zdolnościom oraz podniesienia praw kobiet w rodzinie. Paryski korespondent żywił przekonanie, że ruch kobiecy powinien solidarnie zrzeszać się wokół wspólnych, podstawowych postulatów. Z tego powodu wiele miejsca poświęcił omówieniu sprawy zawodowego najemnictwa kobiet, w szczególności praw chroniących pracownice. W tym względzie polemizował z damami, „które nigdy nie kosztowały pracy fabrycznej” 143 i protestowały przeciw państwowej opiece nad robotnicami. Kobieta powinna być uważana za pełnoletnią i wolną – mówiły – niech ona pracuje na takich warunkach, na jakich zechce. Jakby to „zechce” nie było piekącą ironią! 144
Dla autora ważniejsze były działania, które dziś można nazwać działaniami wyrównującymi szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Ubolewał nad tym, że wnioski dotyczące opieki robotnic „nie znalazły łaski u ideologicznych emancypantek, stojących widocznie bardziej
140 K. Kelles-Krauz, Kongres kobiecy..., s. 209. 141 Tamże. 142 Tamże. 143 Tamże, nr 17, s. 197. 144 Tamże.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
221
na gruncie kwestyi damskiej, niż kobiecej” 145. Można przyjąć, że ideologiczne emancypantki to nierozumiejące kwestii robotnic reprezentantki burżuazji, a różnice ideologiczne przebiegały na linii klas.
Akcentowanie różnic nie oznaczało, że Kelles-Krauz nie doceniał sojuszy zawieranych wokół pojedynczych postulatów. Każdy postulat i działanie każdej z grup traktował jako możliwość „przenikania prądu [feministycznego] do sfer obcych mu społecznie i mogących łączyć się z nim jedynie drogami pośredniemi” 146. Rozpatrując problem obyczajowości, należy uwzględnić także te teksty, które stawały się źródłem informacji na temat działań emancypantek reprezentujących odmienne nacje i kultury, czyli publikacje, które miały obrazować analogie, różnice oraz osiągnięcia kobiet działających w innych krajach i na innych kontynentach. W tym wypadku istotne stają się dwie publikacje wspomnianego Bronisława Piłsudskiego 147.
W 1910 roku „Ster” opublikował teksty Feministki chińskie 148 oraz Wielki pochód sufrażetek 149. Etnograf zajmujący się kulturami Dalekiego Wschodu przyjrzał się działaniom organizacji, które w Chinach walczyły z brakiem edukacji oraz z tradycją krępowania kobiecych stóp. Zwrócił uwagę na emancypacyjne działania Chinek, które kształciły się w Pekinie lub w Europie. Nie interesowały go jednak działania tych, które zapoznawały się „z odmiennym światem zachodu” 150 i dzięki temu, europeizując Chiny, próbowały wprowadzić równouprawnienie 145 Tamże.
146 Tamże, nr 18, s. 209. 147 Bronisław Piotr Piłsudski (1866–1918) – zesłaniec, etnograf, zajmujący się ludami i kulturami Dalekiego Wschodu. Studiował na wydziale prawa w Petersburgu. W 1887 r. został wciągnięty w przygotowania Woli Ludu do zamachu na cara Aleksandra III. Po dekonspiracji spisku skazany na karę śmierci, zamienioną na 15 lat katorgi i zesłany na wyspę Sachalin. Na Sachalinie w 1891 r. poznał Lwa Sternberga, znanego już etnografa, który także przebywał na zesłaniu. Po 10 latach reszta wyroku została zamieniona na nakaz osiedlenia się bez prawa opuszczania rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Trzy lata później otrzymał od cesarskiej akademii nauk propozycję udania się na badania kultury Ajnów, Gilaków (Niwchów), Oroków i Mangunów na Sachalinie. W tym samym roku osiedlił się – już jako wolny człowiek – w wiosce Ai. Jednym z efektów jego pracy są unikatowe nagrania dźwiękowe zarejestrowane na 100 wałkach woskowych. Jego dorobek badawczy obejmuje stworzenie słowników, w których przetłumaczył ponad 10 tys. słów z języka ajnu, 6 tys. z języka gilackiego oraz 2 tys. z języka orockiego i języka Mangunów. Do Europy wrócił w 1906 r. i zamieszkał w Krakowie. Następnie przeprowadził się do Zakopanego, gdzie prowadził badania etnograficzne Podhala. Po wybuchu pierwszej wojny światowej wyjechał do Szwajcarii. Pod koniec 1917 r. znalazł się w Paryżu, gdzie w 1918 r. utonął w Sekwanie. Podejrzewa się, że była to śmierć samobójcza. Por. W. Armon, Piłsudski Bronisław Piotr [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 26, red. E. Roztworowski i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków– Wrocław 1981, s. 305–307. 148 B. Piłsudski, Feministki chińskie, „Ster” 1910, z. 2, s. 64–67. 149 B. Piłsudski, Wielki pochód sufrażetek, „Ster” 1910, z. 7–8, s. 266–269. 150 B. Piłsudski, Feministki chińskie..., s. 65.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
222
kobiet i mężczyzn w ojczyźnie. Uwagę skupił na działaniach organizacji, która funkcjonowała na prowincji, na stowarzyszeniu sióstr, które walczyło z surowym prawem małżeńskim. Przyglądał się lokalnym działaniom młodych kobiet, które nie walczyły o zmianę prawa, tylko odrzucały zobowiązania wynikające z wiekowych tradycji. Zakres ich działań obejmował: po pierwsze, szycie specjalnych ubrań z grubego płótna, „z węzłem nie dającym się odpiąć” 151, tak by utrudnić mężowi dostęp do ciała żony w trakcie pobytu w jego domu; po drugie, ucieczkę z domu wybranego przez rodziców męża; po trzecie, życie na własny rachunek, pracę w warsztatach jedwabiu i wsparcie innych członkiń stowarzyszenia.
Wydaje się, że najistotniejszą informacją wypływającą z tekstu Piłsudskiego jest akcentowanie „silnego odczuwania [własnej] potrzeby” 152, indywidualności kobiet, które chciały wyzwolić się z krępujących je tradycji narzucanego małżeństwa. Powtórzę: autora interesowało to, co działo się poza stolicą oraz poza wpływem Europy. Nie pisał o refleksach intelektualnych idei emancypacji. Skupił się na obrazie tej klasy społecznej, która analogię znajdowała w znanych czytelniczkom „Steru” problemach kobiet z klasy robotniczej. W wygłosie tekstu zaznaczył: Godnym jest zanotowania, że te dziewczyny tak śmiało walczące z uciążliwymi dla nich zwyczajami przeszłości, są to robotnice. Nie kształciły się one nigdzie, nie znają wielkich haseł: „wolność, równość i braterstwo”, zaledwie że są zdolne do rozmowy o rzeczach bardzo poziomych, lecz mając możność życia bez pomocy mężczyzny, tworzą Ligi dla opierania się władzy, chcącej pośrednio, czy bezpośrednio trzymać je w niewoli. Nie ma też wątpliwości, iż czeka je pewne zwycięstwo 153.
Dominantą drugiego tekstu jest obraz wspólnoty. W naocznej relacji z manifestacji dziesięciu tysięcy zwolenniczek i zwolenników równouprawnienia angielskich kobiet Piłsudski zwrócił uwagę na różnorodność wieku, zawodu i stanu uczestniczek pochodu, na towarzyszącą wszystkim powagę i spokój, na wspierające reakcje gapiów przyglądających się maszerującym kobietom, które w imię walki o równość 151 Tamże, s. 65–66. 152 Tamże, s. 67. 153 Tamże, s. 66–67.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
223
„odcierpiały karę więzienną” 154. W pochodzie kroczyły kobiety pracujące w różnych dziedzinach nauki, literatki, muzyczki, śpiewaczki, aktorki, urzędniczki, nauczycielki, pracownice przemysłu, handlu, robotnice fabryczne: Wszystkie oprócz jasnej pogody, promieniowały w około iście kobiecą łagodnością i dobrocią, jakby chciały upewnić swych wrogów, że idą zdobywać należną sobie część władzy nie dla szerzenia ucisku i walki, lecz aby wzmocnić zaniedbaną we współczesnym życiu społecznym pomoc dla słabych i spotęgować wpływ serdecznego współczucia w stosunkach ludzkich 155.
Wizja Piłsudskiego jest bliska utopii. Obraz maszerujących jest wyidealizowany, skojarzony z tym, co zacne, łagodne i dobre. Z pozytywną siłą, mocą, która jest źródłem sojuszy. Z ideą, którą wpierali mężczyźni zjednoczeni w Lidze Mężczyzn dla obrony wyborczych praw kobiet oraz grupa posłów ułatwiających sufrażetkom dostęp do parlamentu. Wydaje się, że źródłem takiej idealizacji jest kontrast pochodu z wcześniejszymi, bojowniczymi działaniami sufrażetek. Opisywany marsz łagodził obraz walczących kobiet. Piłsudski z ironią wskazywał na największe powodzenie maszerujących pielęgniarek. Donosił o oklaskach i głośnych wyrazach życzliwości dla skromnych pracownic szpitali: Był to może impulsywny objaw uczuć szerszych warstw ludności, ich poglądów na sprawę kobiet, któreby najchętniej skierowano na drogę jak najszerszego rozwoju miłości macierzyńskiej i siostrzanej. Lud jest wdzięczny za ciepłą atmosferę serdeczności dostarczonej przez te szlachetne kobiety, z poświęceniem pielęgnujące chorych 156.
Pochód sufrażetek stał się także źródłem refleksji na temat pozycji Polek. Autor ze smutkiem odnotował fakt, że w manifestacji nie było reprezentacji krajanek oraz że działań polskich emancypantek nie notował angielski rocznik „Englesh Woomen Year-Book” za bieżący rok. Najsmutniej brzmi jednak refleksja wzbudzona treścią jednego ze sztandarów niesionych przez manifestujące: 154 B. Piłsudski, Wielki pochód sufrażetek..., s. 268. 155 Tamże, s. 267–268. 156 Tamże, s. 268.
Ekonomia i obyczaj, czyli nieunikniona konkurencja płci i handel kobietami
224
Na sztandarze byłych uwięzionych widniał napis „28 lat straconego życia”. Czytając go, pomyślałem jak szczęśliwy jest naród, dla którego ta drobna cyfra staje się oburzającą 157.
Odniesienia do różnic kulturowych znajdziemy w wielu tekstach przytaczanych w obrębie niniejszych badań, w akapitach prezentujących historyczne zmiany pozycji kobiet na przestrzeni tysięcy lat lub we fragmentach opisujących podróże i badania autorów. Przykładem ostatniego stają się przywoływane w innej części pracy zapisy Benedykta Dybowskiego. Kulturowe podobieństwa i kontrasty prezentują również wszyscy ci, którzy opisywali działania kobiet w Anglii, Francji czy Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Ważną ilustracją zmiany obyczajów stały się także wypowiedzi publicystów i pedagogów. Wśród nich należy wskazać tekst lekarza – Walentego Łukasza Miklaszewskiego 158, który postulował uwolnienie kobiety od kulturowej tresury 159. Symbolem opisanego przez niego reżimu stał się strój. Jego zdaniem, ozdobne i dekoltowane suknie oraz gorsety ograniczały oraz uprzedmiotowiały kobiety. Lekarz podkreślał główną motywację strojenia (się) kobiet – chęć wzbudzenia zachwytu i wzbudzenia męskiej żądzy. Pisał, że „stanowisko, jakie kultura współczesna narzuciła kobiecie” 160, odbiera jej możliwość samodzielności, powoduje pustkę, cierpienie, może prowadzić do dewocji oraz powodować problemy w małżeńskim pożyciu i zawód męża, który „nie znalazł w swej żonie rozumnej towarzyszki życia, lecz tylko pustą strojnisię” 161. Miklaszewski domagał się uwolnienia kobiet 157 Tamże, s. 267.
158 Walenty Łukasz Miklaszewski (1868–1950) – doktor medycyny, profesor. Studiował na wydziale lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. Po studiach pracował jako lekarz fabryczny i praktykował prywatnie. Jako działacz Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności udzielał się społecznie, m.in. był lekarzem Zakładu Starców i Kalek, lekarzem Towarzystwa Kolonii Letnich. W latach 1895–1911 był członkiem redakcji „Kroniki Lekarskiej”. Odbył kilka podróży po Europie i Afryce, które opisał w książkach Wrażenia z podróży po wybrzeżu północnym Afryki (1902) i Dookoła Sycylii (1909). Jako publicysta współpracował z „Zaraniem”, „Myślą Niepodległą”, „Kurierem Porannym”. Drukował wiersze. Swoje poglądy dotyczące kondycji i poprawy zdrowia Polaków – przyczyny złego stanu zdrowotności społeczeństwa widział z jednej strony w złych warunkach materialnych, mieszkaniowych, higienicznych i odżywiania, z drugiej w alkoholizmie, paleniu tytoniu, nadużyciach seksualnych i chorobach wenerycznych – popularyzował także w sztukach, np. Spadkobiercy (1908), Mutamur (1903), Czy z krwi (1910). Ogłaszał prace popularnonaukowe takie jak Wstęp do higieny proletariatu (1910), Życie płciowe naszego ludu miejskiego (1908). Po pierwszej wojnie światowej wykładał higienę na Wyższych Kursach Nauczycielskich, od 1921 r. był profesorem higieny społecznej Wyższej Szkoły Dziennikarskiej przy Wolnej Wszechnicy Polskiej. Okupację niemiecką w czasie drugiej wojny światowej spędził w Warszawie. Zmuszony do jej opuszczenia w sierpniu 1944 r. wyjechał do Piotrkowa, skąd po wojnie wrócił do Warszawy. Po powrocie nie podjął praktyki. Por. B. Zielińska, Miklaszewski Walenty Łukasz [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 21, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1976, s. 68–70. 159 W.Ł. Miklaszewski, Strój, jako czynnik poniżenia kobiety, „Ster” 1907, z. 1–2, s. 51–56; z. 3, s. 136–143. 160 Tamże, z. 3, s. 137. 161 Tamże, s. 142.
Prostytucja i inne problemy korespondencyjne
225
od „nadmiaru tresury w kierunku podobania się” 162. Zalecał zmianę strojów na wygodne, dające możliwość ruchu i fizycznej aktywności. Pozytywnym przykładem stały się rowerzystki. To naturalność cielesności miała być ozdobą. Ponad tę lekarz przedkładał jednak samoświadomość kobiet. Ich edukacja, praca higienistów i pedagogów, prowadziła do uwolnienia kobiet z pęt stroju – piętna narzuconego im przez kulturę. ***
Oddzielenie i selekcja tekstów emancypantów na temat obyczajów sprawia wiele trudności. Właściwie każdy z nich odnosił się do zmian w powyższym zakresie. Podobnie można rozpatrywać kwestie ekonomiczne. Te stawały i stają się motywem wszelkich reform. Jeśli nie głównym, to drugo- lub trzecioplanowym. Z tego względu kończący się rozdział jest tylko wyborem tekstów, które ekonomię i obyczaje stawiają na pierwszym planie, traktując jako kwestie zależne, wynikowe 163. Zwracam w nim wagę na tendencje uniwersalizujące oraz podziały klasowe. Na pisma autorów, którzy postrzegali emancypacje kobiet jako wynik zmian gospodarczych, nie jako efekt dążeń samych kobiet. Traktowali ją jako skutek uboczny, obiektywny, nieideologiczny. Taki sposób konceptualizacji mógł wynikać z chęci budowania większych sojuszy. Mógł też być wyrazem przyjętej strategii walki z uprzedzeniami wobec emancypantek. To prowadziło i prowadzi do paradoksalnej sytuacji, w której wdrożony w życie emancypacyjny postulat traci swoją afiliację – staje się dobrem wspólnym, nie jest wynikiem działań nietolerowanych stowarzyszeń czy ruchów społecznych. Tymczasem kwestia pracy czy klasy społecznej i społecznego oraz ekonomicznego kapitału jest czynnikiem nierozerwalnie splecionym z płcią.
162 Tamże. 163 Powyższą uwagę można odnieść do każdej z części tej książki. Jej układ porządkowy nie służy rozdzieleniu kwestii, te należy bowiem traktować intersekcjonalnie. Tenże jest jedynie czytelniczą propozycją.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
Kiedy postęp zrywał kolejno wiekowe więzy niewoli i poddaństwa kiedy burzył przywileje klass i korporacyj, wołano także i wtedy: Oświećcie niewolnika, zanim mu wolność dacie! Nauczcie włościanina szanować i pracą zdobywać własność, zanim go obdarzycie! Uczyńcie z prawa nagrodę osobistej zasługi a nie zgubny przywilej ciemnoty, nędzy i moralnego rozpasania! Nie usłuchało społeczeństwo tych rad, pozorem słuszności łudzących – i dobrze uczyniło, bo ze wszystkich cywilizacyjnych narzędzi najpewniejszem jest właśnie samodzielne praw pełnienie i nieskrępowany życia rozwój. To samo dziś ponawia się względem kobiet; więc strzeżmy się i pamiętajmy, że kobietom należy się od społeczeństwa nie to, co pod mglistą osłoną zasługi komuś podsunąć będzie się podobało, ale że im się należy z tytułu ich człowieczeństwa pełnia praw człowieczych, praw, które by im pozwoliły kształcić się i doskonalić i do rzetelnej dopiero dojść zasługi 1.
Termin prawa kobiet to pojęcie szerokie. W perspektywie ahistorycznej obejmuje pakiet możliwości i praw, które uzyskiwały kobiety w drodze emancypacji społecznej i politycznej, mieści ponadto 1 E. Prądzyński, O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875, s. 317.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
228
kwestie edukacji, pracy oraz praw cywilnych kobiet. Historyczny przegląd polskiej myśli emancypacyjnej ujawnia ewolucję sądów jej autorek i autorów. Pozytywistyczna publicystyka ukazuje kolejność idei, reform, o które upominały się kobiety oraz mężczyźni wspierający demokratyczne dążenia do wyrównywania pozycji kobiet i mężczyzn w społeczeństwie. Postęp biegnie od przyznania możliwości edukacji, podniesienia jej poziomu w przypadku edukacji dziewcząt i kobiet, przez prawo do podjęcia pracy przez absolwentki szkół średnich i zawodowych, po wstąpienie na akademię i praktykowanie zawodów jednocześnie cieszących się wysokim prestiżem społecznym i oddalonych od predestynacyjnie postulowanej roli kobiety. Bez względu na to, czy za początek, pierwszą fazę tzw. kwestii emancypacji kobiet uznamy pisma i działania Klementyny z Tańskich Hoffmanowej i Eleonory Ziemięckiej, działania nieformalnego stowarzyszenia Entuzjastek i bliskich im mężczyzn zgromadzonych wokół Narcyzy Żmichowskiej oraz działania redaktorów almanachu „Przeglądu Naukowego”, czy jako takie przedstawimy wystąpienia pozytywistów z Adamem Wiślickim i Aleksandrem Świętochowskim wypowiadającymi się na łamach „Przeglądu Tygodniowego” i równolegle publikującą swoje powieści i pisma Elizę Orzeszkową – każdorazowo będą to tytuły i odezwy, które skupiają się na wychowaniu, socjalizacji i możliwości pełnego, nie fikcyjnego czy częściowego wykształcenia kobiet. Dzięki owemu wykształceniu kobiety mogły być lepszymi partnerkami, matkami, gospodyniami, a w razie matrymonialnego niepowodzenia miały samodzielnie zadbać o własny byt 2. Wykaz ról dostępnych kobietom, nawet tych propagowanych przez wczesne emancypantki, ustawiał kobiety w relacji do rodziny i narodu 3 albo mityzowanej wówczas utraconej ojczyzny i państwa. Jako lepiej wykształcone partnerki, matki czy gospodynie nadal miały zapewniać trwanie narodu, rodzić i wychowywać duchowo doskonalszych i patriotycznie wychowanych synów oraz córki. Stawały się wykształconymi żonami obywateli, przez co mogły dzielić ich pracę oraz wydajniej służyć idei budowania wspólnoty rodzinnej i narodowej. Podobnie wyglądała linia obrony tych kobiet, którym emancypacja mogła zapewnić możliwość samodzielnego życia. Indywidualizacja 2 Por. M. Brykalska, Emancypacja kobiet [hasło], w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002.
3 Por. N. Yuval-Davis, Gender & Nation, Safe, London and Thousand Oaks, Calif. 1997; A. McClintock, „Not longer in a Future Heaven”: Gender, Race and Nationalism, w: Dangerous Liaisons: Gender, Nation and Postcolonial Perspectives, ed. A. McClintock, A. Mufti, E. Shohat, University of Minnesota Press, Minneapolis 1997.
O prawach kobiet
229
kobiet nie była wówczas stanem społecznie pożądanym, lecz wynikiem braku mężczyzn (wskazywały na to przywoływane statystyki urodzin i śmierci), zmian gospodarczych, obciążeniem albo skazą, którą mogła zatrzeć jedynie praca w służbie narodu. W tak zarysowanej myśli skazana na samotność Polka dzięki edukacyjnej i zawodowej emancypacji przestawała być obciążeniem dla ojczyzny.
Wczesny polski dyskurs emancypacji kobiet dzieli się na poszczególne fazy, od tzw. fazy pedagogicznej, przez działania wspomnianych Entuzjastek, krytykę wychowania niesamodzielnych lalek salonowych, po fazę ekonomiczną uwzględniającą możliwość zawodowej pracy kobiet. Ich następstwo wiązało się ze zmianami uwarunkowań politycznych i ekonomicznych. Analiza historyczna oparta na lekturze chronologicznej nie jest w stanie wskazać konkretnych punktów rozłączeń i przeskoków między ideami i projektami reform, o które walczyły emancypantki i emancypanci. Zamiast następstw chronologicznych różnice oraz tematyczne przecięcia będą występować równolegle, a ich źródeł możemy upatrywać raczej w światopoglądzie autorów i autorek owych projektów, w nachyleniu mniej lub bardziej rewolucyjnym, zakładającym pełne otwarcie lub cykliczne zmiany. I tutaj nie zapanuje zgodność, ponieważ tzw. pełne otwarcie, pełny pakiet reform będzie także uzależniony od przyjętej przez jej autorkę czy jego autora wizji ról kobiet i mężczyzn. I tak, w dziesięcioleciu, w którym Orzeszkowa wydała Kilka uwag o kobiecie (1870) oraz powieści Pamiętnik Wacławy (1871) i Marta (1873), a Świętochowski na łamach „Przeglądu Tygodniowego” publikował opisane już cykle O średnim wykształceniu kobiet (1873) oraz O wyższym wykształceniu kobiet (1874), Edward Prądzyński wydał wspomnianą książkę O prawach kobiety (1873), w której projekt emancypacji kobiet uwzględniał także zmiany prawa cywilnego.
O prawach kobiet 4 Książka Prądzyńskiego kończy się podsumowaniem, w którym autor w punktach odpowiedział na pytanie zadane na początku rozprawy:
4 W tym miejscu należy wspomnieć o pracy doktorskiej Antoniego Czaykowskiego, który w 1836 r. złożył w Krakowie tekst rozprawy historycznej O prawach kobiét. Celem pracy był wykaz „błędów w dziejach ustawodawstwa względem kobiet popełnion[ych], [autor chciał także] zwrócić baczność na zasady, które ku ich poprawie służyć mogą” (tegoż, O prawach kobiét, Kraków 1836, s. 1). Autor pisał o poniżeniu niewiasty i niesłusznej pogardzie dla kobiet
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
230
„czego kobieta ma prawo domagać się od prawodawcy, a czego od obyczajów?” 5. W tym miejscu interesuje mnie tylko kwestia praw cywilnych. Tę obejmuje dopiero ósmy punkt wskazań autora. Liczebnik porządkowy wskazuje zakres pracy Prądzyńskiego.
Po prawach dziewczyny, pracownicy, dziewicy, uwiedzionej, żony i matki Prądzyński wskazał prawa „kobiety wszystkich stanów i każdego położenia” 6. Zagwarantował jej możliwość domagania się ludzkiej godności, dbania o własne zdolności i szeroki zakres wyboru pracy. Zdaniem Prądzyńskiego, powinny zostać zniesione ograniczenia, które nie dopuszczały kobiet do uczestnictwa w radach familijnych. Autor postulował „[w]stęp do urzędów i godności dla wyjątków nie obarczonych rodziną a posiadających stwierdzone uzdolnienie; w szczególności zaś szeroki udział dla młodzieży niewieściej w zawiadywaniu miłosierdziem publicznym i nauczycielstwem ludowem” oraz prawo wyborcze „według ogólnych przepisów” 7.
Koncepcja Prądzyńskiego nie była uniwersalistyczna. W jego tekst wielokrotnie zostało wpisane założenie, według którego kobiecie jako człowiekowi należą się takie same prawa, z jakich korzysta bądź będzie korzystał mężczyzna. To założenie spełnia się w aspekcie prawa wyborczego. Jakiekolwiek czynniki zostaną tu wpisane, muszą obejmować kobiety i mężczyzn, toteż perspektywa uniwersalistyczna może zostać podważona czynnikiem pochodzenia, wykształcenia czy posiadanego kapitału. Z repertuaru potencjalnych ograniczeń wyłączono jedynie płeć.
Według założeń Prądzyńskiego tytuł i prawa obywatela dawało spełnienie obywatelskich powinności. Niestety, tylko w przypadku mężczyzny. W przypadku kobiety, według obserwacji Prądzyńskiego, jej na przestrzeni wieków. Warto odnotować, że publikacje, których tematem stawała się zmiana praw kobiet, odnosiły się do prawodawstwa budowanego na założeniach Kodeksu Napoleona, które obowiązywało w zaborze rosyjskim. Ten sam kodeks był także podstawą praw kobiet w pozostałych zaborach, przy czym kodyfikacja cywilna nierównolegle zmieniała się na przestrzeni lat w granicach konkretnych zaborów. Zmiany przepisów określających społeczną i rodzinną rolę kobiet w ramach kodeksu cywilnego obowiązującego na ziemiach podległych monarchii habsburskiej w latach 1812–1861 przedstawiła Urszula Górska we wspomnianej już książce Drogi wolności. Por. tejże, Drogi wolności. Ruch emancypacyjny kobiet w monarchii habsburskiej na podstawie publicystyki i twórczości literackiej w latach 1867–1918, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2016, s. 31–35. Szczegółowe porównanie konkretnych zmian zapisów dziewiętnastowiecznych kodeksów dotyczących sytuacji kobiet leży poza granicami niniejszej rozprawy. Te mogą wskazywać przywoływane publikacje Karola Dunina i Józefa Langego. 5 E. Prądzyński, O prawach kobiety..., s. nienum. [spis treści za stroną tytułową, paginacja rozpoczyna się od pierwszej strony tekstu właściwego]. 6 Tamże, s. 313. 7 Tamże, s. 314.
O prawach kobiet
231
patriotyczna aktywność nie była nagradzana. Naród wymagał od niej społecznej solidarności i miłości do kraju, podobnie jak wymagał tego od mężczyzny, nie zapewniał jej jednak żadnych praw. To miało być przyczyną niestałości kobiecych uczuć wobec kraju oraz kosmopolitycznych zachcianek. Recepta była prosta: Aby utrzymać kobietę w nierozerwalnym stosunku, jaki zachodzić powinien między społeczeństwem a składającemi je członkami, aby nastrój jej ducha do codziennych potrzeb narodu dostroić, aby, jednem słowem, umożebnić wypełnienie wszystkich jej względem kraju obowiązków, odpowiednie trzeba jej nadać obywatelskie prawa 8.
Obowiązki kobiety wobec kraju mogły się spełniać w prowadzeniu i inspekcji szkół oraz nauczycielstwa, w zakładaniu ochronek, szkół specjalnych, bibliotek ludowych, w wypełnianiu (pośrednim lub bezpośrednim) prawa wyborczego. Jednym słowem – kobieta powinna mieć możliwość wywierania wpływu na sprawy publiczne. Tylko wtedy zostanie „podporą i wspólniczką mężczyzny” 9. Odpowiadając na pytanie, jak daleko powinno się iść drogą emancypacji i do jakich stanowisk urzędowych kobiety dopuścić, Prądzyński twierdził, że wskazówką będzie doświadczenie, toteż: Rzeczą prawodawcy jest uprzystępnić dla kobiety wszystkie źródła nauki, z jakich dotąd tylko mężczyźnie wolno było korzystać, i znieść wszystkie zapory, jakie kobietę od urzędu odpychają; reszty dokona ona sama. Uzbrojona w rzeczywiste, faktami stwierdzone uzdolnienie i położone zasługi, wywalczy sobie co się jej słusznie należy, to mianowicie, w czem osiągnięte powodzenie, właściwe jej uzdolnienie wykaże 10.
Autor zbudował obraz otoczenia idealnego, w którym kobieta nie trafi na uprzedzenia i przeszkody niewynikające z prawnych uregulowań albo czynników ekonomicznych. Ten idealizacyjny aspekt miały podtrzymywać zapewnienia, według których kobieta emancypowana nie wkroczy w „atrybut mężczyzny” 11. Ma się zbliżyć do biegu spraw publicznych, interesować nimi oraz zdobywać wykształcenie, co pozytywnie wpłynie na pełnioną przez nią rolę żony i matki. 8 Tamże, s. 220.
9 Tamże, s. 223. 10 Tamże, s. 224. 11 Tamże, s. 220.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
232
Wskazane role wynikały z powołania kobiety. Owo powołanie było zabezpieczeniem przed masowym wkroczeniem kobiet w sfery urzędnicze. Kariera urzędnicza wymagała „rutynicznego przygotowania”, przez co „tylko przy wyjątkowem uzdolnieniu i o niektóre tylko urzędy kobieta dobijać się będzie, mianowicie o te, które wrodzonym jej skłonnościom odpowiadając, lepiej przez nią aniżeli przez mężczyznę sprawowane być mogą” 12. Po zacytowanej uwadze, która mogła służyć pewnemu znormalizowaniu kwestii emancypacji kobiet, jak gdyby uspokojeniu odbiorców tekstu Prądzyńskiego, autor stwierdził, że o przyszłości nie możemy przesądzać, czym otworzył furtkę dla twierdzenia: nie wiadomo, co się stanie, więc nie zakładajmy najgorszego. W innym miejscu, kilka akapitów przed zacytowanym sądem o możliwościach i uzdolnieniach kobiet, przytaczał przykłady sprawowania najwyższej godności w państwie przez kobiety. Na podstawie powyższych nie można jednak autorowi zarzucić braku logiki czy niekonsekwencji. Jego opinię na temat występujących różnic między kobietami i mężczyznami budowało przekonanie o znacznym wpływie wychowania jednych i drugich na kształt ich psychiki. Poza tym ponad płciową generalizacją stawiał różnice indywidualne: „Jak są mężczyźni z mniej lub więcej kobiecem usposobieniem, tak są kobiety z pewnemi właściwościami męzkiego temperamentu” 13 – pisał. Należy powtórzyć, że dla Prądzyńskiego kwestia praw ściśle wiązała się z kwestią obowiązków, więc odpowiedź na pytanie o prawa dla kobiet za każdym razem będzie zestawiona z odpowiedzią na pytanie o to, czy i jakie kobieta ma mieć względem swojego kraju obowiązki. Reasumując, napisał: Przez nadanie kobiecie prawa wyborczego, przez zorganizowanie żeńskiej młodzieży w ochotnicze pułki pogromicielek niedoli ludzkiej i krzewicielek oświaty ludowej nie obalamy rodziny; wprowadzamy ją tylko jako ważny czynnik w organizm spółeczny, podnosimy jej znaczenie moralne, robimy z niej to, czem ona istotnie być winna w stosunku do społeczeństwa, to jest miejscem wyboru pojęć i bodźcem czynów obywatelskich 14.
12 Tamże, s. 228. 13 Tamże, s. 226. 14 Tamże, s. 250.
O prawach kobiet
233
Poza książką Prądzyńskiego w tym miejscu należy wskazać publikację pedagoga Jana Władysława Dawida 15, który w 1886 roku na łamach „Świtu” opublikował dwuczęściowy artykuł Kobieta wobec prawa 16. To nie jedyny tekst na temat politycznych i cywilnych praw kobiet publikowany na łamach czasopisma redagowanego przez Marię Konopnicką, jest to jednak jeden z niewielu tekstów na ten temat podpisany przez autora, nie autorkę.
Dawid zdefiniował w nim pojęcie prawa i osoby moralnej. Według niego, jeśli prawo nie jest wyrazem woli silniejszego, który bez względu na pojęcie sprawiedliwości wytycza miejsce i możliwość działania tym, których uznaje za słabszych, to jego konstrukcja i tezy muszą wynikać z urzeczywistnienia przez człowieka rozumnego porządku rzeczy. Wówczas „kwestia praw kobiety zależy od tego, czy kobieta jest prawną jednostką, podmiotem prawa, czy istnieje sama przez się i dla siebie, czy też tylko gwoli kogoś innego, gwoli czyichś potrzeb interesów, mianowicie gwoli mężczyzny” 17. Autor przyjął, że kobieta jest osobą moralną, jest „celem sama dla siebie” 18, toteż jest samoistną jednostką moralną, czyli po prostu człowiekiem. Z tego względu nie może funkcjonować w dotychczasowym systemie niewolnictwa. „[N]ie uznajemy, ażeby jednostka, mająca swą samoistność psychiczną i fizyczną, mogła być zmuszona żyć nie dla siebie samej, lecz dla kogoś innego” 19 – pisał. Dalej dowodził, że prawa cywilne, osobiste i majątkowe kobiet były dyktowane odpowiednimi prawami politycznymi, a stanowisko prawne wciąż zajmują tylko mężczyźni, więc kobieta nie będzie miała swojej reprezentacji we władzy i możliwości wpływu na kształt praw cywilnych, osobistych, majątkowych i politycznych, póki nie uzyska praw „politycznych, udziału w głosowaniu i w rządzie, dopóki tego nie
15 Jan Paweł Władysław Dawid (1859–1914) – pedagog, pionier psychologii wychowawczej i pedagogiki eksperymentalnej w Polsce. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim oraz psychologię w Niemczech. Wykładał na powołanym przez jego żonę Jadwigę Szczawińską – „ruchliwa, energiczna i niezmordowana niewiasta, lecz zarazem samowładna i o nieoczekiwanych odruchach” (s. 459) – Uniwersytecie Latającym i w Towarzystwie Kursów Naukowych w Warszawie. W 1894 r. aresztowano małżonków pod zarzutem związku z tajnymi wykładami. Po kilku miesiącach zostali uwolnieni. Dawid był także redaktorem „Przeglądu Pedagogicznego” (1889–1897), „Głosu” (1900–1905) i „Przeglądu Społecznego” (1906–1907). Opublikował m.in. Szkice psychologiczne (1888), Naukę o rzeczach (1892), Zasób umysłowy dziecka (1896), Inteligencję, wolę i zdolność do pracy (1911), O duszy nauczycielstwa (1912). Ostatnie cztery lata życia poświęcił mistyce. Zmiana poglądów nastąpiła u niego po samobójczej śmierci żony. Napisał wówczas dwa dzieła poświęcone Jakubowi Boehme, O intuicji w mistyce, filozofii i sztuce (1913) oraz pośmiertnie wydaną O rzeczywistości duchowej (1935). Por. L. Krzywicki, S. Szuman, Dawid Jan Władysław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 4, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1938, s. 459–461. 16 J.W. Dawid, Kobieta wobec prawa, „Świt” 1886, nr 97, s. 34–35; nr 98, s. 41–42. 17 Tamże, nr 97, s. 35. 18 Tamże. 19 Tamże.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
234
zrobiono, nie zrobiono właściwie nic” 20. Sprawiedliwość miała zapewnić wiedza na temat potrzeb, uzdolnień i dążności wszystkich grup społecznych, toteż autor upominał się o głos kobiet, w szczególności o głos kobiet wychowanych nie podług potrzeb i dążności mężczyzn. Mężczyznom zaś zalecił, by swoje działania opierali na idei równości i wolności.
Należy przypomnieć, że ta wyraźna teza wybrzmiała w periodyku redagowanym przez kobietę i zbieżna jest z sądami innych działaczek, np. Marii Dulębianki czy Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. W ten sposób sygnalizuję, że głos mężczyzn, jakkolwiek ważny, kształtujący opinię publiczną patriarchalnego społeczeństwa, nie rości sobie praw pierwszeństwa wobec emancypacyjnych działań kobiet. Wspomnianych Dembowskiego, Skimborowicza, Wiślickiego, Świętochowskiego, Prądzyńskiego oraz Dawida postrzegam jako ważnych, czasem zasadniczych sojuszników emancypacji kobiet. Jako tych, którzy w przeciwieństwie do kobiet nie pozostawali w prawnej małoletności, przez co z mniejszym ograniczeniem mogli działać w ówczesnych strukturach administracyjnych. Kobiety ograniczała płeć, klasa społeczna i narodowość. Opisywanych mężczyzn nie ograniczał pierwszy z wymienionych czynników. O powszechnym prawie wyborczym pisali też Kazimierz Kelles-Krauz i Ludwik Krzywicki. Pierwszy w 1892 roku w ramach sprawozdania z międzynarodowego kongresu kobiecego w Paryżu. Z tekstu wynika, że w czasie kongresu dyskutowano kwestie zawodowe i ekonomiczne. Perorowano także na temat zagrożeń wynikających ze zmian struktury rodziny. Autor akcentował różnice ekonomiczne i klasowe między kolejnymi grupami emancypantek. Charakteryzował je w następujący sposób: Mieszanina kongresowa składała się z indywidualistek, burżuazyjnych filantropek, marzycielek i bawiących się w organizację dam, w części burżuazyjnych, w części dalej, lecz nie dość daleko sięgających i nie dość jasno widzących reformatorek, a wreszcie, zupełnie świadomych 21.
Przepaść między poszczególnymi grupami uczestniczek kongresu wyrównywał tylko jeden zakres postulatów – żądanie praw politycznych. 20 Tamże, nr 98, s. 42.
21 K. Kelles-Krauz, Kongres kobiecy, „Prawda” 1892, nr 23, s. 273.
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet
235
Zarówno w zakresie kodeksu francuskiego, jak i innych narodowych zbiorów praw: Dlaczegóż jednak widzimy je obok siebie przemawiające z jednej i tej samej trybuny? Jakie wybitne cele każą im się łączyć? Co może wyrównać całą przepaść między, naprzykład, drugą i czwartą grupą? Tylko żądanie praw politycznych, ze szczególną dobitnością i kilkakrotnie na tegorocznym kongresie wyrażone. [...] Kobiety powinny przy wszelkich wyborach publicznych być wyborczyniami i obieralnemi 22.
Piętnaście lat później w odniesieniu do Polek formułę politycznego wyzwolenia kobiety powtórzył Ludwik Krzywicki, który w liście otwartym 23 tłumaczył się z nieobecności na wiecu zwołanym w sprawie wyborczych praw kobiet.
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet Koniec XIX wieku w zaborze rosyjskim i austriackim to w polskim dyskursie emancypacji kobiet przede wszystkim walka o możliwość nauki na akademiach i uniwersytetach znajdujących się na ziemiach zabranych. To zagadnienie ilustrują teksty Piotra Chmielowskiego, Benedykta Dybowskiego, Włodzimierza Popiela, Ludwika Krzywickiego czy Kazimierza Kelles-Krauza.
W tym samym czasie z organizacjami kobiet walczącymi o prawo do studiowania w Krakowie i Lwowie współpracowali Odo Bujwid i Napoleon Cybulski. Jako reprezentanci wyższych uczelni mogli występować w rolach swoistych emisariuszy sprawy kobiet i zabierać głos tam, gdzie wstępu nie miały kobiety. W tym też kontekście znaczące wydaje się wsparcie opisywanej kwestii przez Leona Petrażyckiego 24, 22 Tamże.
23 L. Krzywicki, Kobiety Polskie, „Ster” 1907, z. 1–2, s. 31–32. 24 Leon Petrażycki (1867–1931) – teoretyk prawa, socjolog, profesor uniwersytetu w Petersburgu i Uniwersytetu Warszawskiego. Młodszy brat Jadwigi Petrażyckiej-Tomickiej. Studiował na uniwersytecie w Kijowie medycynę i prawo. Specjalizował się w prawie rzymskim. Studia uzupełnił w Heidelbergu i w Paryżu. W 1896 r. rozpoczął pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości w Petersburgu. W 1898 r. otrzymał profesurę nadzwyczajną i katedrę encyklopedii i historii filozofii prawa na uniwersytecie w Petersburgu, gdzie wykładał do 1917 r. „Główną dziedziną badań Petrażyckiego w tym okresie stała się ogólna teoria prawa wraz z jej fundamentem psychologicznym,
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
236
który o prawa kobiet upominał się jako doktor uniwersytecki oraz poseł Pierwszej Dumy w 1906 roku.
Mimo faktu, że Pierwsza Duma działała bardzo krótko, jej członkom udało się wpisać w historię równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Duma została powołana po rewolucji w 1905 roku, na mocy manifestu z 17 października (30 października) tego samego roku. Zebrała się w kwietniu 1906 roku. Wśród 478 posłów znalazło się 54 Polaków z guberni Królestwa Polskiego. Ówczesne wybory wprowadziły wielu posłów o liberalnych i socjalistycznych poglądach. Ci domagali się kolejnych reform, co doprowadziło do rozwiązania Dumy dziesięć tygodni po rozpoczęciu jej funkcjonowania. Dyskusję nad równouprawnieniem kobiet w Pierwszej Dumie na łamach „Steru” relacjonowała Romualda Baudouin de Courtenay w tekście Sprawa równouprawnienia kobiet w Pierwszej Dumie 25. Tekst napisany został przed 5 marca 1907 roku, więc przed wyborami do Drugiej Dumy. Baudouin de Courtenay przejrzała stenogramy obrad Pierwszej Dumy i wynotowała z nich bieg spraw związanych z kwestią równouprawnienia kobiet.
Artykuł rozpoczynają wypowiedzi dwóch posłów, których nazwiska zostały pominięte. Pierwszy głos miał być krzykiem troski o los prawdziwych obywateli, a pośrednio także ich matek: „Kobieta razem z nami walczyła za wolność; nie zapominajmy, że syn niewolnicy – obywatelem prawdziwym być nie może!” 26. Choć kobieta jest podmiotem pierwszej części przytoczonego zdania, dopiero wygłos, w którym autor mówił o jej synu, nadał wagę jej działaniom. Drugi głos, na logicznym i metodologicznym i w powiązaniu z teorią państwa oraz moralności” (s. 683). W tym czasie pełnił funkcję dziekana, a jego wykłady przyciągały dużą liczbę studentów, w tym przyszłych uczonych. Był posłem do Pierwszej Dumy Państwowej (1906). Występował w obronie swobód demokratycznych, przeciwko dyskryminacji narodowościowej i antysemityzmowi. Za podpisanie Manifestu Wyborskiego, którego autorzy wzywali ludność do niepłacenia podatków i niedawania rekruta, wraz z innymi sygnatariuszami został skazany na trzy miesiące kary twierdzy. Po 1917 r. osiadł w Warszawie. Został wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego. W 1929 r. otrzymał doktorat honoris causa Uniwersytetu Wileńskiego, był także wiceprezesem Międzynarodowego Instytutu Socjologii w Paryżu. „Jego przekonania liberalno-racjonalistyczne uchodziły wśród klerykałów za skrajnie lewicowe, czy nawet «bolszewickie», a kresowy akcent i kadecka przeszłość [...] wzmagały uprzedzenia do niego. Objawom podziwu i uznania dla mistrza wśród grona dawniejszych i nowych uczniów towarzyszyły głosy krytyki tych, dla których psychologiczna teoria prawa stanowiła wyzwanie w stosunku do uświęconych tradycją poglądów jurysprudencji. P[etrażycki] nie przystosował się do nowej sytuacji. Doznając z wielu stron niechęci, w obliczu deprecjonowania swego dzieła, popadał w coraz większą depresję, co pogarszało dodatkowo nie najlepszy stan jego zdrowia. [...] Załamanie się twórczości w sytuacji życiowej, w jakiej się znalazł, było główną przyczyną samobójczej śmierci [...]. W małżeństwie z Marią z Kaliszów [...] dzieci nie miał” (s. 684–685). Por. K. Opałek, Petrażycki Leon [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 25, red. E. Rostworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1980, s. 683–688. 25 R. Baudouin de Courtenay, Sprawa równouprawnienia kobiet w Pierwszej Dumie, „Ster” 1907, nr 1, s. 33–40. 26 Tamże, s. 33.
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet
237
zasadzie kontrastu, autorka przedstawiła jako „spokojny i przekonujący” 27. Jego dysponent zakreślił szerszą motywację do zmian prawa. Według niego praca na drodze postępu wymaga, by współpracować z zasobami „bogatych, pełnych talentu sił – w całym państwie – i nie powinniśmy zamykać oczu na odsunięcie od tego wielkiego dzieła połowy ludności – kobiet. Tembardziej, że jest to właśnie połowa, ukrywająca w swej głębi ogromne pierwiastki i dążności kulturalne” 28. Toteż w interesie państwa leżało, by do formuły prawnej wprowadzić słowa „bez różnicy płci” 29. Debata nad odpowiedzią na cesarskie orędzie zakończyła się przyjęciem tekstu, który otwierał działania mające doprowadzić do równości wszystkich obywateli: Duma państwowa jest niezmiennie przekonana, że ani swoboda, ani porządek na prawie oparty nie może być mocno ugruntowany bez ustanowienia zasady ogólnej równości wszystkich bez wyjątku obywateli wobec prawa. Wobec tego, Duma wypracuje prawo w zupełnem równouprawnieniu wszystkich obywateli, znoszące zarazem wszystkie zastrzeżenia i przywileje, zależne od stanu społecznego, narodowości, religii i płci 30.
Dziesięć dni później, 15 maja (28 maja) 1906 roku, 151 posłów wniosło memoriał zawierający główne zasady projektu równouprawnienia obywateli. Projekt opierał się na kardynalnej zasadzie, według której wszyscy obywatele obojga płci są równi wobec prawa. Jego kolejne części przewidywały zniesienie istniejących ograniczeń prawnych w dziedzinie narodowości i religii oraz częściową reformę kodeksu cywilnego, którego zapisy nakładały ograniczenia na kobiety. Osobne prace dotyczyły praw włościan, praw zależnych od narodowości i religii, praw znoszących przywileje szlachty oraz praw kobiet. Zmiany ostatnich obejmowały zniesienie ograniczeń w sferze nauki wszystkich stopni, ograniczeń publicznych oraz ograniczeń w czynnym i biernym prawie wyborczym. W dyskusji nad wyborem komisji specjalnej równouprawnienia wzięło udział wielu posłów. Spośród nich autorka przytoczyła „epizod dla nas najważniejszy, mianowicie mowę prof. Petrażyckiego, posła petersburskiego” 31. Debata zakończyła się powołaniem komisji równouprawnienia obywatelskiego. W jej skład 27 Tamże.
28 Tamże, s. 34. 29 Tamże. 30 Tamże. 31 Tamże, s. 35.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
238
weszło 33 członków. Powołano także specjalną podkomisję do praw kobiecych z Petrażyckim na czele.
W tym czasie rosyjski Związek Równouprawnienia Kobiet na zjeździe w Petersburgu powołał komisję, której członkowie dokonali analizy cywilnego kodeksu rosyjskiego i sformułowali konstytucyjny projekt równouprawnienia kobiet w 12 paragrafach oraz ułożyli tabele porównawcze zawierające propozycje modyfikacji, uzupełnień i wykreśleń artykułów ówcześnie obowiązującego prawa cywilnego. Analiza i projekt trafiły do podkomisji Petrażyckiego. Ten miał je poddać pod obrady 10 czerwca (23 czerwca), niestety, dwa dni przed terminem obrad komisji Pierwsza Duma została rozwiązana. W związku z powyższym tekst Baudouin de Courtenay można odczytać jako przedwyborczą agitację. Autorka wymieniła nazwiska polskich posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem w kwestii równouprawnienia wszystkich obywateli. Zastanawiając się nad funkcją swojego sprawozdania, nie była w pełni przekonana do tego, by Polki w wymienionych przez nią posłach znalazły „naturalnych orędowników swojej sprawy” 32 i upomniały się o ich poparcie w Drugiej Dumie. Tego założenia nie poparła argumentacją. Pisała jedynie o tym, że przytoczony przez nią rząd nazwisk z pewnością zdziwi wiele czytelniczek, a sami posłowie głosowali po prostu zgodnie z obowiązkową solidarnością swych kół. Całą relację zakończyła metaforycznym uogólnieniem: Jeżeli biorę do ręki stenogramy z posiedzeń Dumy i porównywam je z dzisiejszemi sprawozdaniami z przebiegu wyborów w różnych miejscowościach – to czuję wyraźnie, że do olbrzymiej przędzy dziejowej na wszechpaństwowym warsztacie zbliżą się wkrótce znowu zastępy dawnych i nowych tkaczy – i że zerwane nagle nici nawiążą się na nowo i pocznie się tworzyć ta sama tkanina ideałów 33.
I choć ostatecznie cofnęła się przed jednoznacznym wyrażeniem poparcia i namawianiem do oddania głosu na wymienionych w swoim tekście posłów, wydaje się, że jej intencje były jasne. Wzmiankując sygnatariuszy memoriału dotyczącego równouprawnienia wszystkich obywateli, odnotowała ich partyjną afiliację. Poza Petrażyckim to 32 Tamże.
33 Tamże, s. 40.
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet
239
nie konkretne nazwiska, a siły polityczne stały się zastępami tkaczy wszechpaństwowego warsztatu.
W tym miejscu mogę wrócić do tekstu współpracownika rosyjskiego Związku Równouprawnienia Kobiet.
Polski tekst mowy Petrażyckiego ukazał się w 1919 roku we Lwowie. Jak informowała tłumaczka, do tej pory przełożony został na język francuski, włoski, angielski i niemiecki. Zdaniem Petrażyckiej-Tomickiej, liczba przekładów świadczy o entuzjastycznym przyjęciu mowy.
W pierwszych słowach Petrażycki zawiadomił członków Dumy, że głos zabrał na polecenie Kobiecego Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy, które na jego ręce oraz posła Kiedryna złożyło petycję zgodną z wnioskiem prawodawczym dotyczącym równouprawnienia wszystkich obywateli. Pod petycją o równouprawnienie kobiet złożono cztery tysiące podpisów. Niestety, sama petycja nie mogła zostać przedłożona w Dumie, toteż Petrażycki postanowił wywiązać się z powierzonego mu zadania i „przyczynić się pośrednio i w słabym stopniu do zadośćuczynienia słusznym żądaniom tysięcy petentek” poprzez wygłoszenie paru słów „za usunięciem bezprawności kobiet” 34. Poseł nie zamierzał odwoływać się do idei sprawiedliwości i nieuniknionego zrównania kobiet w prawie. Według niego to argumentacja, która jest jasna dla wszystkich „ludzi o rozwiniętym sumieniu” 35. Pozostali, których określił mianem niedorosłych, potrzebowali słusznego wychowania, dowody ich nie przekonają. Tak sformułowana uwaga przypomina prawne zapisy stawiające kobietę w pozycji małoletniej, niedojrzałej, potrzebującej ojcowskiej lub mężowskiej opieki. Przeciwstawianie się tym zapisom nie przeszkodziło Petrażyckiemu w wykorzystaniu hierarchicznego mechanizmu rozdzielającego zwolenników i przeciwników kwestii kobiet.
Autor mowy O prawa dla kobiet nie tematyzował retoryki własnego wystąpienia. W tym kontekście należy zwrócić uwagę także na tytuł. Powszechny zwrot „prawa kobiet” zastępuje formuła „prawa dla kobiet”. W tej formie chciałbym widzieć wskazanie możliwych pozycji 34 L. Petrażycki, O prawa dla kobiet. Mowa wygłoszona w Pierwszej Dumie rosyjskiej, przeł. J. Petrażycka-Tomicka, Wydawnictwo Polskie, Lwów 1919, s. 5. 35 Tamże.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
240
podmiotu wygłaszającego opisywane słowa oraz podmiotu będącego przedmiotem wystąpienia. Przyimek sugeruje, że prawa kobiet będą im dane, wręczone lub wywalczone. W politycznym kontekście tę aktywność mogli wykonać mężczyźni działający z polecenia kobiet, mężczyźni współpracujący z kobiecymi organizacjami walczącymi o równouprawnienie. Mężczyźni, którzy zmienią prawo. Owa zmiana nie przyniesie jednak natychmiastowej równości w służbie państwowej czy w przedstawicielstwie narodowym. Petrażycki zdawał sobie sprawę z tego, że zmiany prawne muszą iść w parze z działaniami oddolnymi, które przeciwstawią się starym przesądom czy egoistycznym interesom dotychczas uprzywilejowanych. „Rzesza kobiet będzie odsuwana przez mężczyzn mniej dzielnych, mniej utalentowanych, mniej od nich zasłużonych, nawet przez tych, których jedyną zasługą jest to, że są mężczyznami” 36 – oznajmił.
Zasadnicze zmiany dotyczyły prawa spadkowego, które dyskryminowało siostry na korzyść braci 37. Postulat wyrównania zakresów dziedziczenia po rodzicach został oparty na argumentacji etycznej. Według autora porządny syn nie zechce skorzystać z prawa demoralizującego i przeciwnego sumieniu, biorąc więcej spadku niż jego siostra. Zmiana prawa cywilnego nie odnosiła się jednak do wszystkich warstw ludności. Włościanie stosowali prawo obyczajowe, nie cywilne. Takie pozostałości ustroju rodowego, zdaniem posła, stwarzały bezprawie we wschodniej Rosji. Petrażycki liczył na to, że nadciągająca z zachodu fala zmian dotrze także do zwolenników „zabytków prymitywnego rodowego i gminnego ustroju” 38 i utrwali bardziej wolnościowy ustrój. W aspekcie praw włościańskich proponował jednak zachowanie złotego środka, stwierdził: „My nie żądamy nagłego i przymusowego kruszenia ich życia, ale niechże i oni nie wymagają, aby się wszędzie utrzymywała niewola i bezprawność kobiet” 39. W wygłosie akapitu poświęconego prawu włościan podkreślił, że nie należy nikomu narzucać własnych poglądów i zwyczajów. Ta opinia znalazła odbicie w akademickiej pracy Petrażyckiego, który kwestiom prawnym przyglądał się w aspekcie tez nauk psychologicznych. 36 Tamże, s. 6. 37 Córka mogła dziedziczyć po rodzicach tylko czternastą część nieruchomego majątku i ósmą część ruchomego. 38 L. Petrażycki, O prawa dla kobiet..., s. 8. 39 Tamże.
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet
241
Petrażycki interesował się stworzeniem naukowej polityki prawa. Z tego powodu próbował zidentyfikować mechanizmy, przyczyny i prawidłowości rozwoju prawa. Założenia nowej teorii obejmowały wypracowanie innych niż dotychczasowe podstaw metodologicznych. Te według badacza miały uwzględniać zakres rozpoznań z dziedziny psychologii. Pertażycki podważył racjonalistyczną interpretację zachowań ludzkich. Postępowanie nie zawsze miało być świadome i celowe. Poznanie i wola to czynniki, które tylko pośrednio wywołują emocje kształtujące ludzkie zachowania. W tak przedstawionej relacji zachowania człowieka kierowane są irracjonalnymi, a nie poznawczymi pobudkami – emocjami estetycznymi i etycznymi. Normy postępowania określił jako słowny wyraz emocji etycznych, czyli tych, które przeżywane są jako nakazy i zakazy objawiające się w postaci wyobrażeń sumienia, bóstwa czy rozumu. Jako takie były „tworami projekcyjnymi”, „fantazjami emocji”. Takimi emocjonalnymi fantazmatami były dla Petrażyckiego także pojęcia prawne i moralne. W ten sposób badacz pozbawił nauki prawne przypisywanego im czynnika obiektywności. Umieścił je w polu subiektywnych przekonań psychicznych, czym naraził się ówczesnym prawnikom. System prawny uważał więc za aktywny, zmienny, motywacyjny – skłaniający do określonych zachowań i wychowawczy – utrwalający odgórne dyspozycje. Taka perspektywa dawała Petrażyckiemu możliwość krytycznego stosunku do przepisów panującego prawa i możliwość jego zmiany, bez argumentacji odpierającej sądy oparte na przeświadczeniach czy głosy odwołujące się do tradycji i historii 40. Druga część przedstawianego przed Dumą wniosku o równouprawnienie kobiet dotyczyła dziedziny prawa publicznego. Tu akcent padł na bezwarunkowe dopuszczenie kobiet do oświaty na wszystkich etapach edukacji oraz na umożliwienie im zajmowania urzędów państwowych. Takie działanie miało zapewnić Rosji stały dopływ oświeconych sił, które będą odpowiedzialne za wprowadzenie nowego ustroju. Przepis był jasny: im większy wybór wśród potencjalnych wykształconych pracowników, tym większa szansa na reformy ustrojowe i walkę z dotychczasowym systemem, który opierał się na nepotyzmie i dbaniu o własny interes. Swoboda wykształcenia i dostępu do pracy zapewniłaby napływ ludzi godnych i dzielnych, którzy będą pracować dla dobra powszechnego. „Wykluczenie całej połowy możebnych 40 Por. K. Opałek, Petrażycki Leon..., s. 683–685.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
242
kandydatów – kobiet, byłoby bardzo niemądrym trwonieniem i bez tego niezasobnych sił” 41 – przekonywał Petrażycki. Z powyższego widać, że motywacja do zmian nie zakładała indywidualnych dążeń i interesów kobiet. Zmiana prawa miała przynieść obopólną wygraną, dla kobiet i dla społeczeństwa, przy czym w wystąpieniu teoretyka prawa indywidualny interes pierwszych został niewypowiedziany. Ważniejsza pozostawała argumentacja kolektywna.
Głównym i najbardziej radykalnym punktem zakreślonego wniosku było przyznanie kobietom praw wyborczych w zakresie miejscowego samorządu i narodowego przedstawicielstwa: Jest to punkt tego rodzaju, że bronić go wobec rozpowszechnionych przesądów jest to złożyć w ofierze opinię poważnego polityka, a nawet narazić się na szyderstwa. Tembardziej uważam sobie za obowiązek sumienia powiedzieć tu, że interes państwa, społeczeństwa i cywilizacji wymaga postawienia tego ostatniego, największego kroku – przyznania kobietom praw wyborczych 42.
Przemawiając w Pierwszej Dumie, Petrażycki był bez roku czterdziestoletnim, utytułowanym profesorem uniwersytetu w Petersburgu. Cieszył się dużym poważaniem wśród akademików oraz studentów. Swoją opinię i pozycję dyskontował dla sprawy równouprawnienia kobiet. Jak widać, doskonale zdawał sobie sprawę z obciążeń, które wiązały się lub wiązać się mogły z poparciem idei czynnych i biernych praw wyborczych bez różnicy płci obywateli.
Według popularnych opinii mężczyzna popierający równość praw tracił poważanie, narażał się na bezpodstawną, prawdopodobnie personalną krytykę. Szyderstwo można rozumieć jako kpinę, ironię, drwiny. Mimo to, a może właśnie dlatego, profesor stawał po stronie kobiet i państwa wprowadzającego nowy ład obywatelski. Deklaracja oficjalnie czyniona przez Petrażyckiego była rzadka wśród mężczyzn wspierających równość płci. Dziś trudno stwierdzić, czy była wyrazem obaw autora dyktowanych osobistym doświadczeniem i została wpisana w tekst mówcy przed jego wystąpieniem, czy była odpowiedzią ad hoc 43 na reakcję przeciwników idei emancypacji słuchających jego 41 L. Petrażycki, O prawa dla kobiet..., s. 9. 42 Tamże, s. 10.
43 Inne fragmenty mowy zdradzają bezpośrednią reakcję autora na zachowanie sali i bezpośrednie zwroty do słuchaczy: „Panom to twierdzenie wydaje się, naturalnie, dziwnem i paradoksalnem, spostrzegam ironiczne
Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet
243
wystąpienia, czy analogią do tego, jak traktowano kobiety walczące o swoje prawa. To rozróżnienie nie niweluje wagi opisywanej glosy. Ponad pozycją mówcy znalazło się jego sumienie oraz interes państwa, społeczeństwa i cywilizacji.
Myślący systemowo sojusznik praw kobiet odpierał także zarzuty, według których czynna politycznie kobieta miała zaniedbywać rodzinne obowiązki. Swój sąd oparł w rozpoznaniach Milla, który twierdził, że skoro mężczyźni, mając prawa wyborcze, nie zaniedbują swoich zawodowych i rodzinnych obowiązków, tak samo będą postępować kobiety. Założenia brytyjskiego filozofa okazały się dla Petrażyckiego jednak niewystarczające. Twierdził, że polityczna aktywność kobiet jest pożądana, ponieważ wiąże się ze społecznym i państwowym postępem. Rozwinięcie tego argumentu objęło definicję polityki oraz zajmowania się polityką. Interesowanie i zajmowanie się polityką wiązało się dla Petrażyckiego z nieegoistyczną postawą, która zakładała troskę o dobro powszechne. Brak zainteresowania polityką wiązał się z kolei z dbaniem o karierę i cechował „pożałowania godne, mniej wartościowe żywioły narodu” 44. To główna zmiana między starym reżimem, który więził społeczników, a nowym, który ich wywyższał i poszukiwał. Głównym zadaniem narodu według Petrażyckiego było dbanie o kulturę, którą rozumiał jako: [...] wyrobienie takiego charakteru w narodzie, by ludzie nie byli egoistami, myślącymi tylko o sobie, lecz przeciwnie, aby byli zdolni i skłonni do czynienia dobrze innym, do troszczenia się o dobro ogółu, do interesowania się, a nawet do zapału dla spraw społecznych i politycznych. Tylko taka kultura przygotowuje rolę pod zasiew wielkich ideałów ludzkich: braterstwa i wolnej pracy wszystkich dla dobra powszechnego. To jest droga do urzeczywistnienia ideału społecznego 45.
Przeciwstawiana egoizmowi postawa altruistyczna była wówczas wiązana z kobiecością. O społecznej i kulturowej potrzebie altruizmu pisali wpierający kwestię kobiet Benedykt Dybowski, Włodzimierz Popiel i Odo Bujwid. Ten esencjalistyczny punkt widzenia bliski był także Petrażyckiemu, który właśnie w przyznaniu kobietom praw politycznych i nałożeniu na nie politycznych obowiązków oraz uśmiechy, lecz mam nadzieję, że, wysłuchawszy moich wyjaśnień, panowie przyznają, że o tem, przynajmniej, wartoby pomyśleć” (tamże, s. 11).
44 Tamże, s. 12. 45 Tamże.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
244
odpowiedzialności dostrzegał możliwość rozwoju „psychiki społecznej i kultury w wyższem tego słowa znaczeniu” 46. W tym aspekcie wizja matek zajmujących się polityką jest kojąca i obiecująca, ponieważ każda świadoma matka przekaże swoim dzieciom zapał i entuzjazm oraz wpoi im społeczne zainteresowania.
W ostatnim zdaniu swojej mowy autor jeszcze raz podkreślił, że „[i]nteres dobra ogółu i kultury wymaga, abyśmy przyznali kobietom prawa polityczne, tj. prawa i obowiązki społeczne” 47.
Tezy zarówno Dawida, jak i Petrażyckiego, choć dzieli je dwadzieścia lat, spajają wątki esencjalistyczne i systemowe. Argumentując na korzyść pozytywnego rozwiązania kwestii kobiet, obaj pisali o zmianie polityki oraz konkretnych korzyściach dla społeczeństwa i państwa. Dawid uznał, że wejście kobiet do sądów i prawodawstwa spowoduje usunięcie formalizmu, zaprowadzi porządek, oszczędności oraz wniesie takt i dobroć do interesów danych placówek. Z kolei w parlamencie zmieniłby się duch postępowania. Nad siłą stanęłoby prawo, a wojny wybuchałyby rzadziej. Petrażycki zapowiadał koniec nepotyzmu oraz postęp objawiający się altruistycznym zerwaniem z dotychczasowym wymiarem polityki. Obaj założyli także realne wykorzystanie uzdolnionych zasobów dla dobra narodu, czy to polskiego w przypadku Dawida, czy to rosyjskiego w przypadku Petrażyckiego. Polityczne prawa (dla) kobiety leżały w interesie całego społeczeństwa, nie (tylko) samych zainteresowanych. Ta holistyczna, systemowa perspektywa umożliwiała zawarcie ponadpłciowych i ponadpolitycznych sojuszy. Wydaje się, że rewolucja 1905 roku dała impuls do szerszych działań zmierzających do przyznania kobietom czynnych i biernych praw wyborczych. W Galicji usilnie starała się o to Maria Dulębianka, w Warszawie Paulina Kuczalska-Reinschmit. Omawiając prawa wyborcze, należy także wskazać książkę Józefa Langego O prawach kobiety jako żony i matki (według przepisów obowiązujących w Królestwie Polskim) 48, broszurę Stanisława Koszutskiego
46 Tamże, s. 13. 47 Tamże.
48 J. Lange, O prawach kobiety jako żony i matki (według przepisów obowiązujących w Królestwie Polskim), Nakładem i drukiem M. Arcta, Warszawa 1907.
Prawo serii
Kobieta i polityka 49 oraz pozycję Karola Dunina Prawa kobiet w nowym kodeksie cywilnym szwajcarskim 50. Dwa ostatnie tytuły ukazały się w serii Polskiego Stowarzyszenia Równouprawnienia Kobiet.
Prawo serii Książka Józefa Langego 51 wydaje się tym, co dla komisji Petrażyckiego w Pierwszej Dumie przygotował Związek Równouprawnienia Kobiet – przeglądem i interpretacją obowiązujących przepisów, które wyznaczały pozycję kobiet w społeczeństwie. Autor skupił się tylko na prawach cywilnych dotyczących matki i żony. Nie oznacza to jednak, że był przeciwny lub zachowawczy wobec zmiany i rozszerzenia praw w kierunku równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Swoje credo wyłożył w tekście opublikowanym na łamach „Steru”. W Zasadzie równouprawnienia kobiet pisał: Sprawa równouprawnienia kobiety z mężczyzną, stanowi ogniwo ogólnej walki o wyzwolenie, która toczy się na łonie ludzkości od wielu stuleci, walki o wyzwolenie jednostki z pod uścisku jednostki, grupy społecznej – z pod uścisku grupy społecznej i narodu spod uścisku narodu 52.
Według autora okres między rokiem 1905 a 1907 to moment, kiedy sprawa kobiet dotarła do świadomości ogromnych zastępów ludzi. To czas, kiedy w kwestii równouprawnienia kobiet wydarzyło się więcej niż przez poprzednie dziesięciolecia. Ta zmiana nastąpiła dzięki większej wrażliwości odbiorców na wolnościowe hasła oraz dzięki realnym możliwościom zmian, które zobaczyli. 49 S. Koszutski, Kobieta i polityka, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908.
50 K. Dunin, Prawa kobiet w nowym kodeksie cywilnym szwajcarskim, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1909. 51 Józef Lange (1863–1918) – nie ma hasła osobowego w Polskim Słowniku Biograficznym. Prowadzone kwerendy nie przyniosły wiążących informacji biograficznych na temat autora. Opis kilku faktów z jego życia znajdziemy w jego publikacjach, m.in. od 1909 r. Lange był członkiem Polskiego Zjednoczenia Postępowego, wcześniej publikował na łamach „Prawdy”, jest autorem prac Kodeks przemysłowca. Zbiór przepisów, rozporządzeń i wyjaśnień dotyczących przemysłu fabrycznego w gub. Królestwa Polskiego, Gebethner i Wolff, Warszawa 1899 (współautor Jan Jakub Litauer); Teksty konstytucji typowych państw europejskich (prawa zasadnicze Anglji, konstytucje Austrji, Francji, Niemiec i Szwajcarji), Bibljoteka Naukowa, Warszawa 1905 (współautor Stanisław Kucharski); W poszukiwaniu drogowskazu. Wstęp do programu politycznego, Druk R. Kowalewskiego, Warszawa 1911; O zasadę solidarności, „Gazeta Handlowa”, Warszawa 1912; Moda. Szkic społeczno-polityczny, L. Bogusławski, Warszawa 1912; Postęp a nacjonalizm, „Druk Gazety Handlowej”, Warszawa 1913; Sprawa żydowska jako zagadnienie ekonomiczne, „Druk Gazety Handlowej”, Warszawa 1914; O prawa narodów, F. Hoesick, Warszawa 1915. 52 J. Lange, Zasada równouprawnienia kobiet, „Ster” 1907, z. 3, s. 87.
245
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
246
Charakteryzując żądania kobiet, dowodził:
Już dziś nie idzie o drobne, cząstkowe reformy, o prawo do pracy, do wykształcenia, do służby społecznej, do pewnej niezależności towarzyskiej, tę drogę kobiety już prawie przebyły. Dziś żądają one praw równych z mężczyzną we wszystkich dziedzinach życia; żądają zatym udziału we władzy prawodawczej tj. prawa wyborczego czynnego i biernego do reprezentacji narodowych, żądają udziału we władzy wykonawczej i sądowej, czyli prawa do służby państwowej i wszystkich związanych z nią przywilejów, żądają prawa do pracy i nauki wszędzie, gdzie prawa takie posiadają mężczyźni, żądają równych z mężem praw osobistych, majątkowych i rodzicielskich, jednym słowem żądają, aby tam gdzie prawo mówi o człowieku i obywatelu, rozumiano nie tylko mężczyznę, ale i kobietę, aby nie było dla dwóch płci dwóch różnych prawodawstw, aby istniał jeden gatunek obywateli rzeczywiście wolnych i sobie równych 53.
Ewentualne zarzuty czynione kobietom przez tzw. pierwiastek zachowawczy określił mianem historycznych. Obalenie ich traktował jednak jako dowód negatywny, niewystarczający, by doprowadzić do zmiany. Ważniejszy był dowód pozytywny, czyli ten, który poparł twierdzenie o słuszności równouprawnienia kobiet. Tu za pomoc posłużyły autorowi rozpoznania Milla, który mówił o przyrodzonej wolności i równości, o zasadzie a priori, z aksjomatu. By ją złamać i ograniczyć komuś prawa, należało mieć ku temu podstawy, jak w przypadku dziecka, wariata czy przestępcy. W przypadku kobiet nie było takowych: „Dziś nie ma już żadnej wątpliwości, że kobieta powinna być wolną, dla tego właśnie, że wolnym jest mężczyzna” 54. Równolegle do cytowanej rozprawki ukazała się wspomniana książka, którą redakcja „Steru” polecała wszystkim czytelniczkom i czytelnikom w pierwszym numerze czasopisma w roku następnym 55. Przyczynkiem do powstania książki była chęć odpowiedzi na pytanie, czy reforma odpowiednich przepisów prawa jest potrzebna, a jeśli tak, to na czym miałaby polegać. Odpowiedź na pierwsze pytanie była twierdząca. Przepisy z ustawy sejmowej, czyli Kodeksu cywilnego Królestwa Polskiego z 1825 roku, oparto na Kodeksie Napoleona. 53 Tamże, s. 88. 54 Tamże, s. 93
55 Z redakcyjnego polecenia dowiadujemy się także, że książka Józefa Langego jest zbiorem odczytów wygłoszonych w 1907 r. w „Kole pracy kobiet w Warszawie, oraz Radomiu, Włocławku i innych prowincjonalnych miastach”. Por. Nowe książki, „Ster” 1908, z. 1, s. 36.
Prawo serii
247
Poza reformą z 1836 roku zapisy z początku XIX wieku obowiązywały także w trakcie pisania O prawach kobiety jako żony i matki... Lange pisał wprost, że od czasu ukształtowania obowiązujących praw pozycja, rola i zadania kobiet zmieniły się diametralnie. Powodami tych zmian była polityka i gospodarka, które wywierały wpływ na życie całego społeczeństwa. Z tego powodu zmianie powinny także ulec przepisy cywilne dotyczące praw kobiet. Powinny zostać uwspółcześnione, a właściwie urealnione tak, by nie ograniczać możliwości żon i matek. Wybór autora nie był podyktowany sugestią, według której każda kobieta powinna spełniać się w dwóch wymienionych funkcjach. W swoich zapisach określił różne typy kobiet. Spośród nich najbardziej problematyczna okazała się właśnie rola żony i matki. Wszystkie pozostałe – pełnoletnia panna, wdowa, rozwódka, separatka – w myśl obowiązujących wówczas przepisów zachowały samodzielność w kwestii miejsca zamieszkania, podpisywania umów, rozporządzania własnym majątkiem. Ich ograniczenie polegało na niemożliwości świadkowania przy sporządzaniu aktu. Ostatni punkt autor interpretował jako możliwość zwolnienia z obowiązków, która nie ograniczała praw. Samodzielność kobiet odbierało im małżeństwo. Wychodząc za mąż, podlegały prawnym ograniczeniom na rzecz męża. Swoje prawa mogły odzyskać poprzez rozwód lub śmierć męża. Wielość ograniczeń motywowanych małżeństwem to główny powód, dla którego Lange pochylił się nad zakresem praw mężatek i matek. Drugim powodem była liczba zawieranych małżeństw. Według statystyki w trakcie pisania omawianej książki mężatki były najliczniejszą grupą wśród dorosłych kobiet. W ten sposób prawnik zajął się problematyką dotyczącą praw większości kobiet żyjących w Królestwie Polskim. Lange próbował znaleźć powody prawnych ograniczeń żony. Prawodawcy powoływali się na takie względy, jak słabość czy nieudolność kobiet. Problem jednak w tym, że wskazana słabość nie przeszkadzała im pracować, zarządzać majątkiem i brać odpowiedzialność za siebie po uzyskaniu pełnoletności, a przed zamążpójściem. Ten brak logiki stał się leitmotivem rozprawy prawnika. W książce przyglądał się artykułom dotyczącym nazwiska żony, jej stanu, miejsca zamieszkania, funkcji gospodyni domowej, (nie)możliwości pracy zawodowej. Ta zależała od pozwolenia męża, które mogło być pisemne, zawarte w akcie urzędowym lub prywatne, ustne, a nawet milczące, rozumiane jako brak sprzeciwu męża wobec jawnej pracy żony.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
248
Następnie Lange interpretował przepisy dotyczące stosunków majątkowych między małżonkami, możliwość zarządzania majątkiem żony, jej dochody z pracy zawodowej oraz brak dochodów z pracy domowej. Zarządzanie własnym majątkiem także wymagało zgody męża. Przegląd praw objął również kwestie hipoteki prywatnej, umowy przedślubnej z uwzględnieniem rozdziału majątku albo wspólnoty majątkowej, które mogły wpłynąć na większe zrównoważenie stosunków finansowych między mężem i żoną, przy zastrzeżeniu, że w intercyzie nie mogły znaleźć się zapisy zapewniające żonie możliwość samodzielnego rozporządzania własnym majątkiem czy samodzielnej obrony sądowej własnych praw. W swej popularyzatorskiej rozprawie Lange zwrócił także uwagę na rozróżnienie między zdolnością do działań prawnych i posiadaniem praw. Jak pisał: Pod ostatnim względem [posiadania praw] mężatka zupełnie z mężczyzną jest równouprawniona. Może ona posiadać wszystkie prawa, nie może ich tylko samoistnie wykonywać bez zezwolenia męża 56.
Małżeństwo ubezwłasnowolniało kobietę. W podobny sposób prawo określało rolę matki. Rodząc dziecko, kobieta stawała się upośledzona, a kolejne przepisy odnoszące się do sytuacji niezamężnej i zamężnej matki były niekonsekwentne. Autor osobno omówił te aspekty prawa, które wyznaczały ścieżkę matki dzieci zrodzonych w małżeństwie i poza nim. Zajął się prawami matki podczas trwania małżeństwa oraz kwestią opieki nad dziećmi w razie nieobecności jednego z rodziców. W obu przypadkach wola matki i możliwość jej wpływu na dzieci była ograniczona na rzecz męża lub doradcy czy doradców powołanych w testamencie zmarłego. Jej powtórne zamążpójście wiązało się z powołaniem rady familijnej, która decydowała o dalszej opiece nad dzieckiem zmarłego ojca. Z kolei omówienie praw matki niezamężnej odnosiło się do kwestii uznania ojcostwa. To można było uznać tylko dobrowolnie, za zgodą ojca, tzw. poszukiwanie ojcostwa było prawnie zabronione. Reasumując, prawodawstwo z 1825 roku uwzględniało tylko jeden podstawowy typ kobiety: żonę dbającą o dom i matkę wychowującą dziecko. Tymczasem warunki ekonomiczne stworzyły typ kobiety robotnicy, proletariuszki, która jako tania siła robocza pracowała w warsztacie fabrycznym i straciła charakter gospodyni domu, oraz 56 J. Lange, O prawach kobiety jako żony i matki..., s. 80.
Prawo serii
249
typ kobiety pracującej wywodzącej się z tzw. klasy średniej. Ta pracowała w biurach i kantorach jako nauczycielka lub wychowawczyni. Prócz wskazanych autor wymienił jeszcze ogólny typ kobiety nowoczesnej, pracującej, „o wyrobionej indywidualności”. Przeciwstawił ją typowi oczekującej i biernej panny na wydaniu. Ten ostatni w chwili pisania książki postrzegał jako byt szczątkowy, ulegający zatarciu na skutek rozwoju horyzontów umysłowych, inteligencji i poczucia indywidualności. Wykształcenie i praca kobiet stworzyła jednostki niezależne, których nie uwzględnił prawodawca z początku XIX wieku. Formuła prawa oparta na domniemanej niezdolności kobiet do kierowania własnymi sprawami okazała się sprzeczna z paradoksem obowiązującego prawa, według którego wyjście za mąż wiązało się dla kobiet ze stratą umiejętności samodzielnego podejmowania decyzji, oraz ze skutkami przemian ekonomicznych, które obligowały ją do samodzielności. Ujawnienie wskazanego paradoksu wiązało się także z zadaniem pytania o celowość tak konstruowanych praw. Skoro podstawą ich formowania nie mogła być domniemana niesamodzielność żony ujawniona przez kontrast z samodzielnością dorosłej kobiety niezamężnej, to czyj interes zabezpieczały prawa odwołujące się do „kobiecej słabości”? Lange twierdził, że jakiekolwiek różnicowanie prawa na podstawie twierdzeń przeciwstawiających sobie zdolności intelektualne mężczyzn i kobiet było chybione. Według niego odpowiednie wykształcenie niwelowało naturalizowane różnice intelektualne kobiet i mężczyzn, a odpowiednie wychowanie i bezpośredni udział w życiu społecznym i zawodowym odmieniały tzw. bierną postawę. Przykładem stały się prawodawstwa angielskie i amerykańskie, które wyzwoliły mężatki spod całkowitej władzy mężów. Uniemożliwiły im także, zdarzający się w małżeństwach, wyzysk i ucisk kobiet. W pracy Langego perspektywa indywidualna i kontekst ekonomiczny łączyły się z szerokim interesem społecznym, który był uzależniony od postępu, od rozszerzania zakresu wolności i walki z politycznym absolutyzmem oraz przywilejami grup rządzących i ograniczeniami swobody jednostek i grup uciskanych. Za Millem autor twierdził, że prawne poddanie jednej płci względem drugiej ustanawia przeszkody na drodze postępu. Przywołując pisane przed trzydziestu laty słowa Prądzyńskiego, uzasadnił konieczność natychmiastowej reformy praw cywilnych polegającej na usamodzielnieniu wszystkich podmiotów prawnych, nie na stopniowych zmianach poprzedzanych oświecaniem niewolnika. Według Langego oświecenie już dawno nastąpiło, to
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
250
prawo nie nadążało za zmianami, dlatego w zakończeniu swojej pracy stwierdził: „postulatem kobiet w dziedzinie prawa cywilnego powinno być zupełne równouprawnienie małżonków” 57.
Szerszy kontekst wnosi publikacja Karola Dunina 58. Autor nawiązał do jubileuszu setnej rocznicy wprowadzenia Kodeksu Napoleona, który poza Francją i Księstwem Warszawskim obowiązywał w Niderlandach, Niemczech Zachodnich, Włoszech, Hiszpanii i Szwajcarii. Po upadku Napoleona nowo powstałe kodeksy cywilne w Królestwie Polskim oraz w pozostałych państwach wzorowane były na dokumencie wyjściowym, „niektóre nawet niewolniczo [go] odtwarzały” 59.
Każdy jubileusz to okazja do podsumowań, oddania hołdu, jak również do rzetelnej krytyki. Ta w przypadku tekstu Dunina opierała się na zarzutach, które czynił także Lange. Można je streścić jednym zdaniem – nowe warunki bytu przyniosły potrzebę zmiany przepisów nieadekwatnych do rzeczywistych stosunków społecznych. Dunin poszedł dalej, napisał, że „już w chwili swego powstania kodeks nie odpowiedział w zupełności ówczesnym potrzebom społecznym” 60. Podstawową przyczyną powstania referatu Dunina nie był jednak wspomniany jubileusz, a zmiany w prawodawstwie szwajcarskim. W swoim popularyzatorskim tekście – „jest nie dla specjalistów prawników” 61 – nowe, opracowane w 1908 roku zapisy cywilnego kodeksu szwajcarskiego zestawił z przepisami innych kodeksów. Według oceny autora przebieg prac kodyfikacyjnych w dziedzinie prawa w wymienionych wyżej państwach przez cały XIX wiek polegał na wprowadzaniu kodeksów wzorowanych na Kodeksie Napoleona. Dopiero rok 1896 przyniósł zmiany w cywilnym kodeksie niemieckim. Na tym z kolei zostały oparte zapisy cywilnego prawa szwajcarskiego. 57 Tamże, s. 132. 58 Karol Dunin (1850–1917) – prawnik. Od 1879 r. pracował jako adwokat w Warszawie, praktykę łączył z pracą naukową. Jeden z założycieli Biblioteki Umiejętności Prawniczych, jeden z gospodarzy tajnych „piątków adwokackich”. „Dunin zajął rychło w palestrze warszawskiej przodujące stanowisko. Okazał się doskonałym cywilistą, o inteligencji zarazem prawniczej i profesorskiej, wyróżniającym się wiedzą fachową, lotnością umysłu, dowcipem i talentem krasomówczym” (s. 476). Drukował w „Gazecie Sądowej”. Jako osobne publikacje wydał Prawo własności (1880) oraz Prawa kobiet w nowym kodeksie szwajcarskim w porównaniu z innemi prawodawstwami. Wieloletni prezes Towarzystwa Prawniczego. Por. [red.], Dunin Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1946, s. 446–447. 59 K. Dunin, Prawa kobiet w nowym kodeksie cywilnym szwajcarskim..., s. 3. 60 Tamże, s. 4. 61 Tamże.
Prawo serii
251
Jako że największej krytyce poddawano prawno-cywilne przepisy regulujące pozycję i możliwości kobiety, tym zapisom przyjrzał się autor. I w tym aspekcie uczynił historyczny przegląd prawnej kondycji kobiet, ograniczenia jej praw i uznania za jednostkę wieczyście małoletnią.
Omawiany przez Dunina kodeks szwajcarski nie był pozbawiony istotnych różnic prawnych dotyczących konkretnych kategorii kobiet, np. mężatek. Autor zaznaczył jednak, że nowe zapisy, nawet jeśli całkowicie nie zrównały mężczyzn i kobiet pełniących wyżej wymienione funkcje, to powinny dawać możliwość takiej interpretacji stosunków męża i żony, która będzie zgodna z ich równoprawnym ujęciem. Od zapisów ważniejsza była praktyka, a same przepisy nie powinny być jednoznaczne. Powinna istnieć możliwość odstępstwa od wyłożonego w prawie podstawowego albo pożądanego wzorca relacji.
Takie możliwości dawały żonie nowe przepisy prawa cywilnego w Szwajcarii. Dla przykładu, jeśli żona nadal potrzebowała pozwolenia męża na pracę zarobkową, a ten nie zezwalał jej na aktywność, mogła samodzielnie zaskarżyć jego decyzję przed sądem i tam domagać się swego prawa, które nie stało w kolizji z dobrem rodziny. Podobne zmiany nastąpiły w zapisach dotyczących wychowania dzieci. Po zmianach prawnych, po śmierci męża prawo opieki i wychowania potomstwa automatycznie przechodziło na żonę – matkę, która nie musiała słuchać opinii pomocników lub rady familijnej. Także w stosunkach majątkowych uczyniono zmiany. Małżonkowie mogli wprowadzić rozdzielność majątkową, wspólność lub połączenie majątków, co ograniczało tzw. prawo asystencji męża. W przypadku rozdzielności majątkowej żona nie potrzebowała żadnych upoważnień męża do dyspozycji środków. Ta obowiązywała tylko w przypadku chęci zrzeczenia się przez nią spadku. Jak widać, zmiany wprowadzone w 1908 roku w cywilnym kodeksie szwajcarskim były zmianami naskórkowymi. Nowe zapisy nie naruszały (prze)sądów różnicujących pozycję kobiet i mężczyzn. Nawet jeśli do takowych się wprost nie odwoływały, podtrzymywały publiczne status quo kobiet i mężczyzn.
Mimo tego w podsumowaniu swojego referatu Dunin pisał o pewnych istotnych postępach w dziedzinie praw cywilnych kobiet. Twierdził, że niemieckie i szwajcarskie prawodawstwo usunęło:
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
252
[...] ostatnie zabytki ograniczeń praw kobiety, jako kobiety. Można też powiedzieć, że i w stosunkach małżeńskich wprowadziły równouprawnienie pod względem majątkowym, bo jakkolwiek w formach tzw. stosunku prawnego mąż ma przewagę jako zarządca i właściciel dochodów z majątku żony, to jednak forma ta nie jest obowiązująca i strony zawsze mają możność od niej się uchylić, zawierając umowę przedślubną i ustanawiając w niej rozdzielność majątkową. Pozostały tedy tylko różnice prawne między mężem i żoną co do stosunków osobistych, a głównie poddaństwa, nazwiska, wyboru zamieszkania i przewagi męża w razie różności zdań względem dzieci 62.
Powyższa opinia zestawiona ze zdaniem Prądzyńskiego cytowanym przez Langego na łamach „Steru” dwa lata przed drukiem rozprawki Dunina pokazuje zachowawczość tego ostatniego. Ten zrezygnował z pierwiastków aksjologicznych. Formuła „pozostały tedy tylko” sugeruje, że wprowadzone zmiany są dostateczne i odpowiadają praktycznym możliwościom ich wprowadzenia w życie. Ostatnią hipotezę opieram na twierdzeniu samego autora, który pisał: Jeżeli [...] prawodawstwa [...] nie dochodzą do zupełnego równouprawnienia, to, przypuszczam, jedynie dla tego, że nie widzą możności przeprowadzenia go w praktyce” 63. Dunin nie wyjaśnił jednak, czym są wskazane praktyczne ograniczenia. Powyższa formuła może jednak dowodzić, że wskazane zmiany polegające na możliwości usamodzielnienia się żon przeznaczone były dla wyjątków, nie dla ogółu.
Mąż swojej żony Komparatystyczny referat Dunina chronologicznie poprzedziła wydana w tej samej serii rozprawa Stanisława Koszutskiego 64. Odwrócony 62 Tamże, s. 22–23. 63 Tamże, s. 10. 64 Stanisław Koszutski (1872–1930) – prawnik, ekonomista, publicysta. W 1891 r. rozpoczął studia prawnicze w Warszawie. W tym czasie uczestniczył w nielegalnych pracach samokształceniowych. Związany był z nurtem socjalistycznym. W 1894 r. został aresztowany za udział w manifestacji studenckiej zorganizowanej dla uczczenia Jana Kilińskiego. Skazany na dwa lata zesłania. Po amnestii w 1895 r. podjął studia prawnicze w Kijowie. Po ich zakończeniu wrócił do Warszawy. Pracę w kancelarii adwokackiej łączył z aktywnością dziennikarską. Współpracował z „Kurierem Porannym”, „Głosem”. W 1898 r. wyjechał do Berlina i Paryża, gdzie uzupełniał wiedzę. Po powrocie zajmował się nauką, publicystyką, był ważnym członkiem warszawskiej palestry oraz nauczycielem. W 1899 r. ożenił się z Ludwiką z Jahołkowskich. Opublikował m.in. Rozwój Ekonomiczny Królestwa Polskiego w ostatnim trzydziestoleciu (1870–1900) (1905), Podręcznik ekonomii politycznej (1907, 1912, 1918 i nast.), Wojna Europejska a życie ekonomiczne ziem polskich (1915) i autobiografizującą Walkę młodzieży polskiej o Wielkie ideały 1881–1900 (1928). W 1918 r. przeniósł się do Mławy, gdzie do śmierci prowadził kancelarię adwokacką. Por. Z. Landau, Koszutski Stanisław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 14, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1968–1969, s. 386–388.
Mąż swojej żony
253
porządek ich omówienia wytycza perspektywa samych tekstów. W chwili gdy Lange skupił się na prawodawstwie regulującym stosunki w Królestwie Polskim, Dunin porównał je z zapisami kodeksów innych europejskich państw. Z kolei Koszutski umieścił kwestię praw kobiet w szerszym, ogólnopolitycznym kontekście. Swój wywód rozpoczął od prezentacji galerii postaci kobiet, które zapisały się w politycznej historii poszczególnych państw i kontynentów. Prezentację ich zasług podsumował jednym zdaniem: „Ale cały ogół kobiet w dalszym ciągu pozbawiony jest praw politycz nych” 65. Ani przytoczone przez autora przykłady z wieków średnich, ani polityczna aktywność kobiet w czasie rewolucji francuskiej nie były w stanie doprowadzić do zmian, jakie dzięki działaniom współczesnych Koszutskiemu kobiet wprowadzono w Finlandii, Nowej Zelandii czy Australii. Te państwa autor ocenił jako najbardziej demokratyczne. W pozostałych kobiety nadal spotykały się z „zawziętym oporem wypływającym z szeregu odwiecznych przesądów i uprzedzeń” 66. I choć liczba kobiet uznających potrzeby politycznych praw rosła proporcjonalnie do wzrostu ich świadomości na temat własnych obowiązków wobec państwa, liczba mężczyzn uznających tę potrzebę postępowała nieznacznie. Nie oznaczało to jednak, że mężczyźni nie wspierali „koniecznoś[ci] uprawnienia kobiet pod każdym względem” 67. Jednostki określone jako „umysły wyższe, bardziej kulturalne wśród mężczyzn” 68 od dawna opowiadały się za zrównaniem praw kobiet i mężczyzn, w szczególności w zakresie praw politycznych. Problematyczne było zachowawcze działanie praktyków, polityków: Zachowawcy nie chcą zrywać z tradycjami i zaprowadzać postępowych reform, a postępowcy różnych odcieni boją się zacofania i klerykalizmu ze strony kobiet. A wśród tłumu męskiego, przeciętnego, panują w tym względzie najwsteczniejsze poglądy, uzasadniane niższością kobiety, jej niezdolnością do działalności politycznej, koniecznością oddania się pracy domowej, niewychylania się poza progi gniazda rodzinnego itp. Oczywiście nie chcą oni widzieć, że życie zmusza całe masy kobiet do samodzielnej pracy poza progiem rodzinnym, a powtóre, że te, które wiodą życie najbardziej nawet
65 S. Koszutski, Kobieta i polityka..., s. 4. 66 Tamże, s. 4–5. 67 Tamże, s. 5. 68 Tamże.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
254
„zadomowione” i rodzinne, te, które wyłącznie gospodarstwu domowemu i wychowaniu przyszłych pokoleń się poświęcają, mają równe prawo uważać się za obywatelki kraju i o jego dobro na równi z mężczyzną się troskać 69.
Wydaje się, że Koszutski dokonał wywyższającego autonaznaczenia. Jako autor rozprawy wspierającej równouprawnienie kobiet należał do wspomnianych „umysłów wyższych, bardziej kulturalnych”. Odróżnił się od tłumu przeciętnych mężczyzn oraz od praktyków wplątanych w partyjne interesy.
Dla Koszutskiego jasne było, że sposób zarządzania państwem przez jedną płeć wiąże się z krzywdą płci podporządkowanej nawet wówczas, gdy ta druga będzie mieć pośredni wpływ na politykę. W tym względzie krytykował aforyzm: „my rządzimy światem, a nami kobiety” – oraz wskazał brak logiki w przekonaniach przeciwników aktywności kobiet, którzy jednocześnie dowodzili, że jej emancypacyjne działania mają zły wpływ na rodzinę i państwo, z drugiej zaś strony przekonani byli o słuszności przytoczonego aforyzmu. „[J]eśli jej wpływ jest zły, to gorzej, że wywiera go w ukryciu, bo nie sposób go obalić, jawność działania zaś dopomoże do sparaliżowania jej wpływu i wykazania jej błędu” 70 oraz pociągnie za sobą moralną odpowiedzialność. Mąż Jahołkowskiej-Koszutskiej całkowicie odrzucił kategorię pośrednictwa i zbieżną z nią rycerską linię obrony przed wszelką krzywdą żon, córek, matek.
W innym miejscu pisał:
Tu dochodzimy do pytania: na co kobiecie potrzebne prawa polityczne? Odpowiedź jest bardzo prosta i nasuwa się sama przez się: potrzebne na to samo, na co i mężczyźnie. Tak odpowie każda kobieta, swych praw i obowiązków obywatelskich świadoma, i doda, że i ona chce osobiście stać na straży swych praw i interesów i chce się bronić od pokrzywdzeń sama, i ona pragnie wywierać wpływ na życie społeczeństwa, budować wspólnie z mężczyzną przyszłość narodu i ludzkości 71.
69 Tamże. 70 Tamże, s. 7. 71 Tamże, s. 8–9.
Mąż swojej żony
255
W powyższym cytacie najważniejsze wydają się kategorie, które będą się przeplatać już do końca omawianej broszury: samodzielność i wspólnota.
Kategorię samodzielności derywuję tu od stwierdzenia Koszutskiego „chce bronić [...] sama” 72. Zdaję sobie jednak sprawę, że w niniejszym kontekście wskazana kategoria może być uznana jako ahistoryczna, wcześniej bowiem Koszutski pisał o kobiecie samotnej, pozbawionej ochrony. W myśli feministycznej kategoria samodzielności wyraźnie pojawia się w socjologicznym dyskursie dotyczącym wychowania dzieci bez ojców, gdzie termin „samotna matka”, jako etykietujący i niwelujący możliwość wyboru kobiety, ustąpił kwalifikacji „matka samodzielna” 73. Ostatni wskazuje także na kontekst aktywności i odwagi, co wydaje się zbieżne z intencjami autora opisującego pożądaną obywatelską i polityczną postawę kobiet. Kategoria samodzielności pojawia się zresztą w dalszych rozważaniach autora, który pisał o samodzielnie gospodarujących i zarobkujących kobietach 74. Polega na świadomości własnych praw i obowiązków oraz chęci wzięcia odpowiedzialności za własne czyny i interesy. To indywidualny wymiar myśli emancypacyjnej Koszutskiego. Wymiar wspólnotowy należy odnieść do założenia systemowego, które nie przeciwstawia wyników emancypacji kobiet interesom mężczyzn. W takim ujęciu Koszutskiego można zakwalifikować jako przedstawiciela myśli, według której z patriarchalnego układu powinna się wyzwolić zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Ich interesy powinny być zbieżne, relacyjne, a w wymiarze społecznym i państwowym nawet spójne, wspólnotowe, nie jak dotychczas – traktowane przeciwstawnie i hierarchicznie. Autorski przegląd faktów historycznych wskazuje na to, że polityka wewnętrzna i zewnętrzna dotychczas była zazdrośnie strzeżona przez mężczyzn. Koszutski ironizował, pisząc, że dla „dla kobiety ma być zawsze księgą o siedmiu pieczęciach, wejściem na siedem spustów zawartem, czemś, co jej wcale nie dotyczy, co jej winno być obcem i dalekiem” 75. Przyjrzał się też roli polityki w życiu społeczno-państwowym, czyli „wszelki[m] stosunk[om] pomiędzy ludźmi, 72 Tamże, s. 9.
73 Por. Pożegnanie z Matką Polką? Dyskursy, praktyki i reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce, red. R.E. Hryciuk, E. Korolczuk, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012. 74 Por. S. Koszutski, Kobieta i polityka..., s. 15. 75 Tamże, s. 10.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
256
osobist[ym], rodzinn[ym], czy majątkow[ym]” 76 określanym przez prawo. Śledząc upośledzenie kobiety w prawie krajowym, wymienił zapisy, które wcześniej przywoływał Lange. Ponownie ironizując, zaświadczył, że istnieje zakres prawa, który przyznawał kobiecie równość, a nawet przywileje: Największe równouprawnienie daje jej prawo karne, gdyż za takie samo przestępstwo karze jednakowo i mężczyznę i kobietę, ba, nawet daje kobiecie pewne przywileje, gdyż za obrazę kobiety, jako istoty specjalnie godnej szacunku, prawo ciężej karze znieważającego ją mężczyznę, niż za obrazę mężczyzny 77.
Chwilowa ironia ustąpi powadze. Warunkiem zmiany prawa było zniesienie obligatoryjnej figury mężczyzny prawodawcy. Do praktyki uchwalania prawa wkraczała kobieta. Tylko aktywność obu płci mogła zapobiec krzywdzie jednej płci przez drugą. Zdaniem Koszutskiego, w ciałach prawodawczych powinny zasiadać osoby wybierane na tych samych zasadach przez obie płcie. Dopiero wtedy będzie można zmienić zapisy prawodawstwa fabrycznego, które nie gwarantowały kobietom płacy równej mężczyznom, nie dawały im ochrony macierzyńskiej oraz dotyczyły tylko dużych zakładów przemysłowych.
Dalej autor wskazał na gettoizację, czyli działania, które „specjalna forma niewolnictwa współczesnego, [...] w postaci «uprawiania prostytucji» kobietę tzw. upadłą pozbawia najprostszych swobód ludzkich, wymazuje z grona pełnoprawnych obywateli, poddaje pod szereg dozorów, upokorzeń i przymusów, i znów w interesie – stanowiącego prawa mężczyzny” 78. „Czyż kobiecie może nie zależeć na tem, aby była obecną przy stanowieniu odpowiednich praw lub przeprowadzaniu pożądanych przez nią reform?” 79 – retorycznie pytał autor.
Dla Koszutskiego każdy, kto płacił podatki, powinien mieć prawo głosu w wyborze do władzy reprezentantów i reprezentantek własnych poglądów. Tymczasem kobieta płacąca podatki od dochodu, posiadanego kapitału, nieruchomości, od nabywanych dóbr, podobnie jak kobieta pracująca w domu, za co otrzymywała wynagrodzenie w pensji męża („tzw. śpiżowe prawo zarobków, wskazuje, że minimalna wysokość 76 Tamże, s. 11. 77 Tamże, s. 12. 78 Tamże, s. 14. 79 Tamże.
Mąż swojej żony
257
płacy zarobnej normuje się na rynku pracy wysokością kosztów niezbędnych na utrzymanie pracownika z rodziną – żoną i dziećmi” 80), nie miała dostępu do sfer życia politycznego, a co za tym idzie – jej głos nie liczył się w przypadku dyspozycji środków państwowych. Nie był to jednak warunek sine qua non. Dość szeroko rozpisana przez autora argumentacja podatkowa ustąpiła konstatacji, według której cenzus podatkowy był tak samo szkodliwy, jak cenzus płciowy: odrzucając wszelkie sztuczne i formalne podziały obywateli i obywatelek kraju na kategorie, pierwszą, drugą lub trzecią, należy w stosunku do ogółu kobiet przyjąć tą samą zasadę, która w demokratycznych państwach dzisiejszych coraz bardziej wchodzi w wykonanie, zasadę powszechnego i równego udziału w prawach politycznych 81.
W tym miejscu powinniśmy dotknąć idei demokracji, na którą powoływał się autor. Referat Koszutskiego nie definiuje demokracji wprost, ale z rozsypanych po tekście informacji można wnioskować, że państwo demokratyczne to państwo konstytucyjne, którego obywatele ulegają uniwersalnemu politycznemu upodmiotowieniu bez względu na płeć, pochodzenie klasowe, wykształcenie i posiadany majątek. Demokracja, o której pisał Koszutski, polegała na równoległym uwalnianiu praw obywateli oraz nadaniu im obowiązków i odpowiedzialności względem państwa. To ostatnie odpowiadało na ich dojrzałe potrzeby oraz mogło regulować rynek, przede wszystkim przez prawo pracy i dotowaną oświatę dostępną dla wszystkich. Tak, z zebranych wiadomości, można zdefiniować demokrację kojarzoną przez autora z postępem. Jej głównymi filarami wydają się wolność, odpowiedzialność i opieka. Projektowane powszechne i bezpośrednie wybory miały odmienić kształt dotychczasowej polityki. Zdaniem autora, aktywna politycznie kobieta upomni się o zmianę kształtu praw powodujących społeczne nierówności kobiet i mężczyzn w polu rodziny oraz pracy i zarobków. Szukając przykładu dalszych zmian politycznych, twierdził, że kobiety mogą się domagać większych funduszy na rozwój oświaty publicznej, edukację koedukacyjną, rozwój gałęzi pracy kobiecej, emerytury, podniesienie ludowego dobrobytu, przez co zmniejszą się fundusze przeznaczane na marynarkę wojenną. Tak postawione 80 Tamże, s. 17. 81 Tamże, s. 18.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
258
priorytety były zbieżne z tezami zawartymi w pismach i odezwach polskich emancypantek. I niema takiej strony polityki wewnętrznej czy zewnętrznej, gdzie interes kobiety nie wchodziłby w grę w równej mierze, jak interes mężczyzny, wszystkie bowiem dziedziny tej polityki są bezpośrednio lub pośrednio związane z codziennem życiem wszystkich obywateli społeczeństwa, z ich potrzebami kulturalnemi prawami i obowiązkami, z ich pracą obecną, z ich nadziejami na przyszłość 82.
Koszutski pisał o tym, co dziś można nazwać budżetem równościowym, czyli o takim dysponowaniu środków, które uwzględnia różnice płciowe oraz kulturowe wszystkich obywateli.
Powrót do kategorii wspólnotowości zaowocuje pytaniem o to, czy uzyskanie praw politycznych przez kobiety jest równie ważne dla państwa, jak dla kobiet. Odrzucenie starożytnej i absolutystycznej wykładni państwa prowadzi do perspektywy konstytucyjnej, która opiera się na współpracy na rzecz państwa i uznaniu dobra wszystkich obywateli objętych prawami konstytucyjnymi. To obywatele są siłą państwa konstytucyjnego, toteż państwo nie powinno pozbawiać się połowy własnych sił. Po pierwsze, powinno uznać bezpośrednie poglądy i potrzeby wszystkich obywateli, przez co uchroni się przed skutkami społecznego niezadowolenia. Po drugie, w pracy społecznej skorzysta z nowych sił. Po trzecie, tylko zaspokojenie dojrzałych potrzeb społecznych mogło rozwiązać społeczno-państwowe problemy. Postulat rozszerzenia pełni praw dla kobiet wymagał polemiki z obawami i poglądami krytycznymi. Te autor blokował zarzutem braku logiki, przekonaniem o wyższości socjalizacji nad biologią oraz przykładami z państw, których prawodawstwo politycznie zrównało obywatelki i obywateli. Według Koszutskiego zmiany nie miały doprowadzić do rewolucji, zburzyć dotychczasowego układu, przewracając go na nice. Zamiast tego miały otworzyć kobietom do tego przygotowanym możliwość czynnego uczestniczenia w życiu politycznym, „podczas gdy ogół, jak i ogół męski, pchać będzie zwykłym trybem swoją taczkę życia, bardziej tylko interesując się dobrem ogólnem” 83. Przyglądając się realiom demokratycznych państw, stwierdził, że wyborcza 82 Tamże, s. 19. 83 Tamże, s. 24.
Mąż swojej żony
259
aktywność kobiet nie zmieniła dotychczasowych układów partyjnych. Jego argumentacja w ujęciu węższym opiera się więc na zapewnieniu kobietom indywidualnych korzyści, spełnieniu ich dojrzałych potrzeb, co stało w zgodzie z zasadami społecznej sprawiedliwości i stanowiskiem racjonalistycznym. Szersze ujęcie objęło równoległe zapewnienie o wspólnotowym interesie mężczyzn i kobiet oraz o braku szkodliwości wprowadzonych reform. Szkoda dotknęłaby jedynie wymienionych wcześniej praktyków – polityków. By dotrzeć do zakreślonego celu, kobieta musiała działać publicznie. Główne wskazanie autora dla ruchu kobiecego brzmiało następująco: Kobieta winna ze swej potrzeby uzyskania praw politycznych uczynić konieczność państwową, tj. doprowadzić do tego, by dzisiejsze państwo „męskie” uznało, że dlań będzie korzystniejszem nadanie praw kobietom, niż dalsze stawianie oporu 84.
Mogła to robić poprzez dotychczasowe działania, czyli uświadamianie samych kobiet, wpływanie na opinię publiczną – tutaj autor jako przykład podał działania sufrażystek angielskich, które manifestacyjnie zamiast płacenia grzywien wybierały karę więzienia; dalej poprzez budowanie sieci oraz zawieranie sojuszy z innymi organizacjami, także partiami politycznymi, w imię rozwoju demokratyzacji państwa. Koszutski podważał trawestowane hasło, według którego „[w]yzwolenie kobiet będzie dziełem samych kobiet” 85. Z jednej strony pisał, że „[k]obiety nigdy praw nie zdobędą, jeśli same o nie dopominać się nie będą, jeśli swych zbiorowych wysiłków ku temu celowi nie skierują” 86. Z drugiej pytał, czy bez „[w]spółdziałania ogólnych prądów demokratycznych” 87 kobietom udałoby się samodzielnie wywalczyć prawa w państwach, w których tego dokonały. Jako przykład współpracy środowisk kobiecych walczących o prawa polityczne wskazał Austriaczki korzystające ze wsparcia stronnictwa robotniczego, Czeszki współdziałające z posłami z okręgu socjalno-demokratycznego i Rosjanki wsparte działaniami Petrażyckiego. Takie sieci i sojusze dawały możliwość zaprezentowania głosów kobiet w miejscach, do których nie były one prawnie dopuszczone. 84 Tamże, s. 26. 85 Tamże, s. 27. 86 Tamże. 87 Tamże, s. 28.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
260
Postulat Koszutskiego był prosty. Wolne, powszechne i bezpośrednie wybory. W ten sposób jego idee szły dalej niż idee Johna Stuarta Milla, który polecał wybór przedstawicieli, czy idee oparte na cenzusie majątkowym, stanowym lub wykształcenia. I choć rozumiał te ostatnie jako chęć uzyskania praw wzorowanych na dotychczasowym układzie funkcjonującym w danym państwie, np. w Anglii, sam optował za ogólną zasadą „jeden człowiek, jeden głos” 88 bez różnicy płci. Tylko reprezentacja wybrana w tak zakrojonych wyborach mogła doprowadzić do „wspóln[ej] prac[y] nad budowaniem lepszego jutra ludzkości” 89. W ostatnim zdaniu ponownie powtórzył wezwanie do ponadpłciowego sojuszu w imię równości: Nad zbliżeniem tej chwili pracować winny w interesie własnym i kultury – kobiety, w interesie sprawiedliwości i dla zmazania z siebie ciężkiej winy odwiecznego poddaństwa kobiet – wszyscy czujący i myślący mężczyźni 90.
Liga Mężczyzn Odpowiedzią na tak postawiony postulat może być powołanie i działanie Ligi Mężczyzn do obrony praw kobiet. Informacje o zrzeszeniu mężczyzn podawała redakcja „Steru”. Już w 1907 roku Paulina Kuczalska-Reinschmit zamieściła tekst o Angielskiej Lidze Mężczyzn 91. Jego autorka sprawozdawała dziesięciomiesięczne działania ligi, od momentu jej powołania do chwili spisania tekstu. Organizację założyło trzech entuzjastów. W ciągu kilku dni dołączyło do niej trzystu członków. Wśród nich znajdowali się przemysłowcy, finansiści, kapitaliści, rentierzy, prawnicy, lekarze, urzędnicy, artyści, dziennikarze, wydawcy, badacze naukowi oraz duchowni. Prócz filii londyńskiej szybko otwarto także filie prowincjonalne w Szkocji i Anglii. Ich programy były bardzo pokrewne. Zawsze apartyjne, zakładali bowiem, że wszystkie ugrupowania polityczne kwestię praw kobiet traktują przedmiotowo, robią z niej narzędzie partyjnych interesów. Członkowie ligi utrzymywali, że kobiety muszą mieć prawa wyborcze 88 Tamże, s. 30. 89 Tamże. 90 Tamże. 91 T. Lubińska, Liga mężczyzn dla wywalczenia praw wybiorczych kobiet w Anglii, „Ster” 1907, z. 9, s. 356–367.
Liga Mężczyzn
261
na tych samych zasadach, co mężczyźni. Ogólny program wyglądał następująco: Obowiązkiem członków jest: nie tylko gapić się bezczynnie na walkę kobiet, darząc je głośnym oklaskiem – nie dość nawet zachęcać je – ale pracę ich dzielić trzeba. Żadna sprawa nie zdobywa obywatelstwa, gdy – ziścić ją pragną tylko bezpośrednio zainteresowani. Współsympatia mężczyzn nie może być ich jedynym współudziałem. Muszą przynieść pracę mózgów swych i ofiary pieniężne, czas swój i siły; muszą budować argumenty dla przekonania najinteligientniejszych i najgłupszych; wyszukiwać wroga w jego legowisku; przerabiać go na przyjaciela. Kobiety już na polu bitwy, a rola członków Ligi, to pokazanie reszcie narodu, że idą za nimi regularne szeregi, w unię niezbitej prawdy, że jej wyzwolenie, to podniesienie wartości narodowej. Liga wzywa do zapisywania się na członków. Każdy powinien znaleźć czas, bodaj na wyznawstwo, gdy go nie stać na więcej 92.
Autorka relacji zamknęła działalność pomocników sufrażystek w metaforze militarnej. Pole bitwy, regularne szeregi walczących kobiet, mężczyźni, którzy mają wytropić wroga w jego legowisku. Wskazana metaforyka nie odbiega od stylistyki wykorzystywanej przez angielskie bojownice i ich przeciwników. Członkowie ligi nie mogli głosować na kandydatów przeciwnych prawu wyborczemu kobiet oraz kandydatów podtrzymujących rządy, które nie sprzyjały sprawie uzyskania przez kobiety praw wyborczych. W myśl sprawy każdy z kandydatów na posłów musiał odpowiedzieć na następujące pytania: I. Czy jesteś pan gotów działać dla zdobycia prawa wyborczego dla kobiet, na tych samych warunkach, jakie mają lub mieć mogą mężczyźni? II. Czy obiecujesz pan tej sprawie dać wybitny wyraz w mowie programowej i na mitingach? III. Czy będziesz pan (o ile cię wybiorą na posła) głosował za wyzwoleniem kobiety, bez względu na to, czy wnioski będą stawiane przez rząd, partie, lub osoby prywatne? IV. Czy uczynisz pan wszystko możliwe, by nakłonić swoją partię do przyznania kobietom równouprawnienia? Tylko wówczas, gdy wszystkie odpowiedzi są twierdzące, członkowie Ligi mają prawo głosowania za danymi kandydatami 93.
92 Tamże, s. 356–357. 93 Tamże, s. 357.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
262
Założyciele i członkowie ligi przekonywali też innych mężczyzn, by jednoczyli się z kobietami w walce tu i teraz, nie w chwili, gdy prawa zostaną wywalczone. „Teraz do pracy rąk trzeba, a nie jutro do zbierania laurów” 94 – pisała Lubińska. Autorefleksja na temat roli mężczyzn w kwestii praw wyborczych dla kobiet prowadziła do przekonania, że wśród mężczyzn istnieją ignoranci, ale nie przeciwnicy sprawy. „Zadaniem Ligi jest zgalwanizowanie tej opinii w bezwładzie leżącej” 95. Wspomniana autorefleksja obejmowała odpowiedź na wiele pytań zamkniętych: Czy robimy wszystko możliwe, by osiągnąć cel upragniony? Czy wywieramy wpływ pełen rozumnej taktyki i gorącego entuzjazmu, które jedynie zwycięstwo zapewniają? Czy przywiązujemy dostateczną wagę do pewnika, że kampania, którą prowadzimy nie może być wygrana jednym palcem? Że argument, który przekonywa jednego człowieka, niczym jest dla jego sąsiada? 96
Za sprawozdaniami umieszczanymi na wkładce do „Women’s Franchise” Lubińska opisywała organizowane przez ligę spotkania, na których przemówienia wygłaszały pionierki kobiecego ruchu oraz członkowie ligi. Organizowano także pochody z symbolicznymi chorągwiami, rozsyłano i rozdawano druki propagandowe. Na łamach wspomnianego tygodnika członkowie ligi publikowali też sprawozdania z własnej działalności i teksty polemiczne wobec myśli konserwatywnych i sceptycznych Anglików. Owe repliki szczegółowo omówiła Lubińska. Liga utrzymywała się ze składek członków, datków zbieranych na mityngach, odczytach, a jej członkowie często byli także członkami związków kobiecych, przez co sieć współpracy między kobietami i mężczyznami była zacieśniona.
W późniejszym okresie na łamach „Steru” pojawiły się jeszcze dwa manifesty organizacji mężczyzn wspierających wyborcze prawa kobiet. W 1913 roku redakcja wydrukowała adnotację na temat I Zjazdu Międzynarodowej Ligi Mężczyzn dla wyborczych praw kobiet, który obradował równolegle do Zjazdu Ligi Kobiet w Budapeszcie. Międzynarodowa Liga Mężczyzn istniała od 1911 roku, a w chwili składania do druku 15–16 numeru „Steru” z roku 1913 działa w dziesięciu 94 Tamże, s. 358. 95 Tamże. 96 Tamże.
Liga Mężczyzn
263
państwach. Redakcja podała, że mężczyźni skupiali się na dwóch zasadniczych kwestiach. Pierwsza dotyczyła tego, w jaki sposób mężczyźni mogą pomagać kobietom w uzyskaniu praw politycznych, druga oświetlała związek praw politycznych kobiet oraz ekonomicznego, etycznego i politycznego położenia mężczyzn. W tej samej nocie przedrukowano także treść Manifestu Ligi Mężczyzn: Międzynarodowa Liga mężczyzn dla wyborczych praw kobiet wyraża swe zadowolenie z rozwoju idei równouprawnienia i jej doniosłego oddziaływania. Liga żywi nadzieję i głęboką wiarę, że ta reforma w przyszłości rozpowszechniać się będzie jeszcze prędzej i że wielkie narody nie będą zwlekały z naśladowaniem dobrego przykładu. Jako Związek mężczyzn, należących do wszystkich narodowości, Liga wyraża swoje przeświadczenie, że polityczna swoboda kobiety nie może mieć szkodliwego wpływu na dom i rodzinę i że dobro przyszłych pokoleń, tak fizyczne, jak moralne i intelektualne może zapewnić tylko zupełne polityczne równouprawnienie kobiet z mężczyznami 97.
W tym samym roku „Ster” opublikował wspomnianą już odezwę działającej we Lwowie Ligi Mężczyzn do obrony praw kobiet pod przewodnictwem Bronisława Pawlewskiego 98, Witolda Lewickiego 99 i Ignacego Drewnowskiego 100. W odezwie znajdowała się prośba 97 [autorstwo nieznane], Zjazd Ligi mężczyzn dla wyborczych praw kobiet, „Ster” 1913, z. 15–16, s. 91.
98 Bronisław Pawlewski (1852–1917) – chemik, profesor i rektor Politechniki we Lwowie. Ukończył studia chemiczne na Uniwersytecie Warszawskim. W dobie „zaciekłej rusyfikacji” (s. 419) porzucił uczelnię i wyjechał do Lwowa, gdzie został asystentem na Politechnice. W 1882 r. uzyskał habilitację i nominację na kierownika katedry. Został pierwszym profesorem technologii chemicznej, który wykładał po polsku. Jest autorem publikacji naukowych z dziedziny chemii organicznej. Wiele prac poświęcił technologii ropy naftowej. Opracował autorskie podręczniki do analizy miarowej oraz analizy techniczno-chemicznej. Był radnym Lwowa, redaktorem „Czasopisma Technicznego”. „Patriota o przekonaniach demokratycznych [...]. Mimo wątłego organizmu uprawiał turystykę [górską]” (s. 420). Był mężem Henryki z Michałowskich, współzałożycielki Związku Równouprawnienia Kobiet Polskich oraz lwowskiego Koła Ligi Kobiet Galicji i Śląska. Por. S.M. Brzozowski, Pawlewski Bronisław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 25, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1980, s. 419–421. 99 Witold Franciszek Lewicki (1859–1931) – polityk, ekonomista, dziennikarz. Studiował na wydziale filozoficznym oraz wydziale prawa Uniwersytetu Lwowskiego. W 1893 r. uzyskał stopień doktora praw. Był członkiem redakcji „Gazety Lwowskiej”, założył tygodnik polityczny „Trybuna”, redagował „Ekonomistę Polskiego”, a następnie wiedeński dwutygodnik polityczno-literacki „Przełom”. Po powrocie do Lwowa dołączył do redakcji „Słowa Polskiego”. Poza artykułami publikowanymi w prasie jako zwolennik asymilacji Żydów ogłosił Nasze i obce żywioły? (1897) oraz Z rozmów i rozmyślań na temat kwestii żydowskiej (1911). Zajmowała go także kwestia szkolnictwa ludowego. Po pierwszej wojnie światowej wskutek choroby usunął się z życia publicznego. Por. K. Lewicki, Lewicki Witold Franciszek [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 17, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1972, s. 235–236. 100 Ignacy Junosza Drewnowski (1846–1920) – powstaniec, przemysłowiec. Walczył w oddziałach Świdzińskiego, Lelewela i Jeziorańskiego. Po powstaniu internowany przez Austriaków. Po ucieczce przebywał w Dreźnie, Szwajcarii i Paryżu. Do rodzinnego majątku w Niezabitowie wrócił na skutek amnestii. W Krakowie ukończył studia techniczne, następnie jako radca wstąpił do służby kolejowej. Po 1908 r. osiadł we Lwowie i oddał się pracy społecznej. „W zimie r. 1915/16 bawi wraz z delegacją Ligi Kobiet w Legionach Polskich nad Styrem” (s. 374). Por. [red.], Drewnowski Ignacy Junosza [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1946, s. 374.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
264
o rozpatrzenie i poparcie kwestii uprawnienia kobiet w trakcie ówczesnej reformy wyborczej w Sejmie. Argumentacja objęła wskazanie wzorów – państw, w których kobiety pozyskały pełnię praw wyborczych, oraz tych, w których już zapowiedziano odpowiednie reformy. Dalej członkowie prezydium ligi domagali się pełni praw kobiety, która „na równi z mężczyzną, ponosi wszelkie ciężary i konsekwencje wynikające z układu stosunków społecznych, a nie ma żadnego wpływu na zmianę tych stosunków. Wypełniając wszystkie obowiązki, nie korzysta z żadnych praw” 101. Według autorów czynne i bierne prawa wyborcze kobiet miały zapewnić równowagę i spoistość społeczeństwa. Ich wprowadzenie byłoby także wyrazem sprawiedliwości i gwarancją dobrze rozumianego interesu narodowego.
Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego W tym miejscu warto wrócić do publicystki Eugeniusza Starczewskiego. Przyczynkiem do ponownego pochylenia się nad kwestią emancypacji kobiet stała się dla niego lektura dodatku do „Kłosów Ukraińskich” – „Pokłosia Kobiecego”. W numerze pierwszym z 1916 roku redakcja „Pokłosia” zamieściła ankietę pt. Kobieta po wojnie. Na ankietę odpowiedział Starczewski („Kłosy Ukraińskie” 1916, nr 2) oraz Helena Pinińska (Trochę prawdy, „Kłosy Ukraińskie” 1916, nr 4), Alina Rosé-Drewnowska („Kłosy Ukraińskie” 1916, nr 5) i Amelia Grabowska (Nasza ankieta o sprawie kobiecej, „Kłosy Ukraińskie”1916, nr 6–7). Wskazane głosy były zróżnicowane. Ich autorki i autor w różnym stopniu opowiedzieli się za reformami związanymi z emancypacją kobiet. Budując rozdział swojej książki, Starczewski sięgnął po owe głosy. Nie oznacza to jednak, że przytoczył je jako podstawę, na której budował własny projekt kobiecej emancypacji. Na kartach Ku odbudowie umieścił spore przytoczenia wskazanych pism, szukając miejsc wspólnych i różnic między stanowiskami kobiet i liberalnego prawnika. Co ważne, wszystkie przytoczone autorki postulowały zmiany dotyczące sytuacji kobiet. W ten sposób „Pokłosie Kobiece” zostało przedstawione jako tytuł proemancypacyjny, w przeciwieństwie do „Świata Kobiety”, który
101 [autorstwo nieznane], Liga mężczyzn do obrony praw kobiet „Ster” 1913, z. 19–20, s. 117.
Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego
265
w 1916 roku w Kijowie, co wiemy od samego Starczewskiego, wychodził pod redakcją Eugenii Żmijewskiej. Starczewski określał go jako organ, który, starając się „godzić przeszłość z przyszłością” 102, odegrał dwuznaczną rolę pisma ukazującego się przede wszystkim dzięki dofinansowaniu hojnych ofiarodawców. To z kolei negatywnie wpływało na finansową kondycję „Pokłosia Kobiecego”, któremu „Świat Kobiety” odbierał czytelniczki. Autor uznał, że pomysł wydawania dwóch konkurencyjnych czasopism skierowanych do kobiet był wymierzony w osłabienie działania pierwszego tytułu. Wskutek publikacji „Świata Kobiety”, który Starczewski określił jako niedopracowany, odbiorców straciły oba pisma, co oznaczało ich rychły koniec. Jak pisał: Dla „Świata Kobiecego” kwestia kobieca właściwie nie istniała, gdyż sprowadzała się do jednego frazesu, że należy „godzić przyszłość z przeszłością” bez dalszego wyjaśnienia tego frazesu; kobiet, piszących w tem piśmie, prawie nie było; nie było tematów pismo wyraźnie interesujących; redakcja szukała przygodnych artykułów, byle numer zapełnić. Natomiast pismo, wydawane na papierze luksusowym, wielką uwagę zwracało na swą powierzchowność i pilnie się reklamowało 103.
Przyglądając się tym zajściom, Starczewski żałował, że „Świat Kobiet” nie stał się rzecznikiem działalności kobiet z założonego dziewięć lat wcześniej Koła Kobiet Polek, którego prezeską – formy żeńskiej używał Starczewski – była Gabriella Knollowa. Po zarysowaniu kontekstu przeszedł do treści opublikowanych w ramach wymienionej ankiety. Przedewszystkiem w kwestii kobiecej pisałem w „Pokłosiu” („Pokłosie Kobiece” nr 2 1916) – „należy bliżej określić pojęcie „równouprawnienia kobiecego”. Wyraz ten razi, i słusznie, ucho logicznie myślącego człowieka i wprowadza zamęt do, i bez tego, trudnego zagadnienia; Nie o bezwzględną równość mężczyzny i kobiety chodzić powinno – bo dzieli ich różnica nie do przebycia, różnica płci; również nie o upodobnienie kobiety do mężczyzny bo w takim razie kobieta zatraci właśnie te pierwiastki, które, wprowadzone do życia publicznego, mają je odnowić i uszlachetnić; chodzić powinno wyłącznie i jedynie o przyznanie kobiecie prawa do zużytkowania w życiu publicznem tych zasobów i zdolności, któremi rozporządza, i postawienia jej w takich warunkach,
102 E. Starczewski, Ku odbudowie, Skład Główny w Księgarni N. Gieryna, Kijów 1917, s. 106. 103 Tamże.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
266
by z tego swego prawa korzystać mogła z jak największym pożytkiem tak dla siebie samej, jak też dla całego społeczeństwa. Zamiast więc mówić o „równouprawnieniu” kobiecem, czy nie lepiej mówić o jej „uobywatelnieniu”, o przyznaniu przynależnych jej praw i stanowiska społecznego? 104
Dalej umieścił polemiczne głosy Heleny Pinińskiej, Aliny Drewnowskiej, Amelii Grabowskiej. Całość zamknął autorskim podsumowaniem. Pierwsze przytoczenie objęło wypowiedź Drewnowskiej: Nakłada p. Starczewski na kobiety stare powijaki, tyle, że nieco rozluźnione... np. przyznaje kobiecie w życiu społecznem „wszystkie prawa z których korzysta mężczyzna, z wyjątkiem tych które są przeciwne naturze kobiecej: więc powinna otrzymać najszersze prawa wyborcze i prawo do piastowania, wszelkich urzędów, z wyjątkiem jedynie tych, które wymagają zbyt wielkich wysiłków fizycznych lub nerwowych, jak w wojsku, w służbie ruchu na kolejach, w magistraturze sądowej itp.” 105
Drewnowska opowiadała się za bezwzględną równością praw, dzięki czemu kobieta mogła samodzielnie wybrać odpowiednią dla siebie pracę czy stanowisko i w ten sposób jak najlepiej spożytkować swoje zdolności. Odmówiła jakichkolwiek półśrodków i ograniczeń. Sprzeciwiając się im, zapewniała o racjonalności kobiecych wyborów: „My same cofniemy się z nieodpowiednich placówek, ale dajcie prawo tym wyjątkom, świadczącym przecie o istnieniu reguły, na takiej specjalnie męzkiej placówce trwać, jeśli one ludzkości tem pożytek przynoszą” 106. Dalej Starczewski oddał głos Amelii Grabowskiej. Ta, opowiadając się za powolnymi zmianami, rysowała realne różnice w grupowym podmiocie kobiet: Mówiąc o kobiecie, o jej psychice, prawach, zadaniach i celach, bierzemy właściwie pod uwagą kobietę z inteligencji, z tzw. „naszej sfery”, tę właśnie, której kobieca niedola najmniej cięży i najmniej szkodzi – i która mówi o niej najwięcej. Szary tłum chłopek, robotnic i wyrobnic, z ich codzienną i beznadziejnie okrutną babią dolą, z ich specyficznie babską psychologią, nie gra właściwie roli w naszych debatach, nie jest ich tematem 107.
104 Tamże, s. 107–108. 105 Tamże, s. 114. 106 Tamże, s. 115. 107 Tamże, s. 116.
Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego
267
Grabowska pisała o paradoksie, według którego mówiąc o niezależności, większość myśli o kobietach z inteligencji mogących łatwo się wybić na ową niezależność, podczas gdy pracownica nigdy nie mogła zdecydować o sobie samodzielnie, ponieważ przygniatały ją warunki ekonomiczne i rodzina. Zdaniem Grabowskiej, wprowadzenie zmian rozwiązałoby problemy sufrażystek i warstwy oświeconych. To samo mogło doprowadzić do rozczłonkowania wsi. Argumentem Grabowskiej były zapisy prawa spadkowego, którego rozciągnięcie na kobiety groziło parcelacją gospodarstwa i zgubą wiejskich rodzin. Autorka postulowała przyznanie pełni praw wyższej warstwie społecznej kobiet. Dowodziła również, że przedstawicielki wsi nie powinny być wyrywane ze swojego otoczenia. Pomoc dla nich miała objąć edukację dzieci, zapomogi i opiekę. Jeszcze inaczej brzmiał głos Heleny Pinińskiej, która podobnie jak Grabowska wprowadziła rozróżnienie wewnątrz zbiorowej kategorii kobiet. Jej gradacja objęła trzy grupy/warstwy: Pierwsze – to te, które przebrnęły Rubikon myśli i zrozumienia duszy własnej; one – są już uwolnione od więzów narzucanych przez otoczenie i własne, często atawistyczne przekonanie. Drugie – brną, a więc walczą, wznoszą się, upadają i znowu idą ad astra. I jeszcze te – trzecie, których imię legion, za które mówimy, które nazywamy ogółem, masą, wyświadczające nieraz tamtym kobietom niedźwiedzią przysługę w formowaniu o nich opinii 108.
O pierwszej i drugiej kategorii autorka nie chciała się rozpisywać. Uznała, że ich przedstawicielki mają cele i ideały takie same jak cała ludzkość. W związku z tym nie można było im odmówić człowieczeństwa: „Mało ich stosunkowo, to prawda. Ale poza fizycznym ustrojem nie różni się ta kobieta od wyższej kategorii mężczyzn i nie wolno rzec o niej inaczej niż ma duszę i jest człowiekiem” 109. Uwagą objęła pozostały legion kobiet, które poddawały się narzuconemu im autostereotypowi. Zwróciła uwagę na ich potencjał: Pokolenia kobiet wychowały się w zależności bezwzględnej i poddaniu się mężczyźnie. Stosunek taki wyhodował obłudę, podstęp, chytrość. Kobieta nie posiada daru dyplomacji [...]. Kobieta przez wieki całe była umyślnie poniżaną, uważaną za istotę niższego rzędu, Uznając, że kobieta jest taką, jaką jest,
108 Tamże, s. 119. 109 Tamże, s. 119–120.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
268
bynajmniej jej nie oskarżam, zarzucić jej jednak trzeba, że nie chce przyznać się do tego, i że, pominąwszy pozory, tak w gruncie mało, nic prawie nie dąży ku stworzeniu nowej, lepszej – siebie 110.
Kwestię uwewnętrznienia społecznych oczekiwań wobec kobiet dziś należy nazwać autostereotypem. Ten stał się głównym problemem dla Pinińskiej. „Gdybyśmy kwestię kobiecą rozpoczęli od wychowania zdrowych kobiet ze zdrową duszą, nie mielibyśmy tylu lalek salonowych [...]. Na obywatelkach ziemskich leży naj odpowiedzialniejszy obowiązek, który tylko nieliczne jednostki spełniają” 111 – pisała. W ten sposób Pinińska upominała się o wewnętrzne przedyskutowanie kwestii kobiecej. „Stanowczo kwestię kobiecą zwrócić trzeba na czas jakiś w głąb niej samej, aby przerobić duszę kobiecą, wyzwolić tę niewolnicę z pęt własnej niewoli, poddaństwa drobiazgowości, zbytniego umiłowania siebie i gwałtownej chęci «równouprawnienia»” 112. Na to ostatnie, zdaniem Pinińskiej, opisywana masa nie była gotowa. Potrafiłaby rządzić, ale „po partacku robić – potrafią tak samo kobiety, jak to czynią tysiące mężczyzn” 113. Po przytoczeniu powyższych głosów Starczewski umieścił własne przemyślenia. Nie zgadzał się z argumentacją Grabowskiej dotyczącą społecznego nieprzygotowania niskich warstw kobiet do reform. Zwracając uwagę na sposób wychowania i kształcenia, a raczej jego brak, dowodził, że człowiek prosty jest niezdolny do samoanalizy bardziej niż inteligencja opisana przez Pinińską, toteż nie można czekać, aż samodzielnie upomni się o przynależne mu prawa i spróbuje zmienić własną pozycję społeczną. Jednocześnie zgadzał się z faktem, według którego zmiany projektowane dla polskich kobiet powinny brać pod uwagę różnice panujące wśród grup i klas społecznych, czyli wśród inteligencji, niższych klas ludności miejskiej oraz ludu wiejskiego. Pisał: „Wobec tak znacznych różnic, nie może być w Polsce mowy o zupełnie jednostajnych prawach dla wszystkich kobiet” 114. Ta uwaga nie objęła jednak różnego statusu społecznego mężczyzn. Starczewski nie zajął się sprawą ekonomicznego czy klasowego zróżnicowania praw dla mężczyzn. Można założyć, że w kontekście płci męskiej postulował
110 Tamże, s. 121. 111 Tamże. 112 Tamże. 113 Tamże, s. 120. 114 Tamże, s. 126.
Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego
bezwzględne zrównane praw wszystkich obywateli. W rozdziale Praworządność i prawda życiowa pisał: Państwo praworządne traktuje wszystkich obywateli jednakowo, nie robi między nimi różnicy ze wzglądu na wyznanie, lub narodowość, owszem pozwala na bierne i czynne wyznawanie swej religii i na samookreślenie narodowe. Nawzajem w państwie praworządnem wszyscy obywatele powinni spełniać jednakowe obowiązki publiczne i przestrzegać wszyscy jednakowo postanowień prawa 115.
Z kolei kwestie ekonomiczne podlegały polityce równościowej wykluczającej wolność jednostki, o czym pisał we wprowadzeniu do Ku odbudowie. Wróćmy jednak do kwestii kobiecej. Autor zgadzał się z założeniem wewnętrznego zróżnicowania inteligencji, choć ustanowił nieco inny podział niż ten proponowany przez Pinińską: Wśród naszej inteligencji rozróżnić należy trzy kategorie kobiet [...] do pierwszej zaliczamy te, którym rzeczywiście ciasno w ramach dzisiejszego stanowiska kobiety, i które skutkiem tego tęsknią za zmianami; do drugiej – te, które często krzykliwie (na wzór sufrażystek) żądają „równouprawnienia”, ale które albo mało, albo wcale go nie potrzebują; wreszcie do trzeciej należy ogromna większość naszych inteligentnych kobiet, którą kwestia kobieca mało interesuje i wśród której obowiązki domowe i obywatelskie spełniane są zadawalająco czy niezadawalająco, ale zupełnie niezależnie od dzisiejszego stanu kwestii kobiecej. Z tych trzech kategorii, pierwsza ma niezawodne prawo do reformy, i wątpliwość istnieć może tylko co do dwóch ostatnich. Zapewne, niektóre z naszych „sufrażystek” czy „kursistek” mogą zrazić niejednego, ale pamiętać należy, że krzykliwe te typy są często wynikiem właśnie upośledzenia kobiety i tracą stopniowo swą jaskrawość. Co zaś do trzeciej kategorii, tych naszych kobiet z inteligencji, które kwestię kobiecą mniej lub więcej ignorują, należy stwierdzić, że przeciwniczek reform istnieje wśród nich bardzo niewiele, a i te występują przeciwko reformom bądź ze względów na „konwenanse”, bądź z pobudek źle pojętych zasad moralności. Nie potrzeba zwykle dłuższej dyskusji, by każdą prawie z naszych kobiet obojętnych przekonać o potrzebie zmian, nawet zmian radykalnych; ale przekonanie to zwykle idzie w parze
115 Tamże, s. 34.
269
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
270
bądź z obojętnością na zastosowanie tych reform w praktyce, bądź z obawą, by nie było źle uważane przez otoczenie 116.
W zacytowanym ustępie należy zwrócić uwagę na klasyfikację sufrażystek jako typów krzykliwych, przez autora określonych jako upośledzone. Owo upośledzenie rozumiane jako odejście od koncyliacyjnej roli kobiet, jaką w innym ustępie propagował Starczewski, było wynikiem pozbawienia kobiet należnych im praw, rezultatem buntu wobec niesprawiedliwości, nie cechą przyrodzoną. Rozróżniając sferę osobistą i publiczną, Starczewski po części zgodził się z każdą z trzech dyskutantek. Bezwzględną, jak najszerszą swobodą – zgodnie z założeniem Drewnowskiej – proponował objąć sferę prywatną i rodzinną. Jeśli jednak miał się wypowiedzieć o sferze publicznej, przychylał się do twierdzeń Grabowskiej i Pinińskiej, które różnicowały Polki zależnie od wykształcenia, pochodzenia i miejsca zamieszkania.
„Co do polityki, należy stwierdzić, że polityce oddawać się powinni tylko ci, którzy tego chcą, mają do tego kwalifikacje, i dla tego udziału nie poświęcają innych, ważniejszych swych obowiązków” 117 – pisał. Według autora kobiety w Polsce, także reprezentantki inteligencji, z wyjątkiem nielicznych nie wykazywały chęci udziału w życiu politycznym, nie dążyły do zdobycia wiadomości na temat polityki oraz nie miały w znacznej części odpowiednich ku temu kwalifikacji. Powodem tego był dotychczasowy stan oświaty w Polsce oraz brak życia politycznego. W ten sposób Starczewski ominął argumentację naturalizującą (nie)zdolność kobiet. Zwracał także uwagę na pułapki, jakie po wojnie groziły polskiej polityce, na apatię i polityczną bierność. Z tego względu postulował ograniczenie życia publicznego, by nie doprowadzić do „politykomanii” i „atawistycznego gadulstwa”. Przytoczony kontekst jednoznacznie wpływał na sugestię wstrzymania możliwości uczestnictwa kobiet w życiu politycznym, „co nie przeszkadza nadać prawa wyborcze pewnym klasom kobiet, a więc tak tym, które skończyły wyższe zakłady naukowe, jak też tym, które zajmują pewne posady publiczne, wdrażające do życia publicznego, lub czas dłuższy pracowały w samorządach
116 Tamże, s. 123–124. 117 Tamże, s. 135.
Podmioty kobiece. Uobywatelnienie i równouprawnienie, czyli cofka Starczewskiego
271
lokalnych. W samorządach lokalnych należałoby pozwolić na jak najszerszy udział kobiet” 118 – konkludował. Ów udział byłby według Starczewskiego doskonałą możliwością do zdobycia brakujących kobietom doświadczeń, „szkołą dla uobywatelnienia kobiety i przygotowania jej do przyszłego życia publicznego” 119. Poza zasięgiem kobiet widział wojskowość oraz zajęcia wymagające wysiłku fizycznego, jak i te, które nie mogą być powodowane uczuciem, czyli urzędy sędziowskie. W taki sposób podtrzymał założenia, z którymi polemizowała Drewnowska. Cała reszta zawodów na czele z nauczycielstwem i wszelkiego rodzaju biuralistyką powinna stać przed kobietą otworem. Podobnie jak możliwość podnoszenia wiedzy i kwalifikacji – „należałoby unikać szablonów i pozostawić znaczną swobodę w sposobach osiągnięcia tego celu. A cel ten musiałby być podwójny: podnieść wykształcenie kobiet odpowiednio do nowych warunków jej działalności, ale jednocześnie zachować jej indywidualność, bez której «równouprawnienie» kobiety stanie się właściwie jej upośledzeniem” 120.
Według publicysty pełnoprawnym obywatelem mogła być kobieta, która w przestrzeni publicznej wyzbyła się własnej płci. Nie ograniczały jej sprawy macierzyńskie i rodzicielskie, nie ograniczały jej także kwestie związany z systemem wychowania i kształcenia, czyli socjalizacją, która nie rozbudziła w niej zainteresowania kwestiami politycznymi. Zajmowanie politycznie istotnej roli wymagało od kobiety również odejścia od kierowania się czuciem.
Pełnoprawne obywatelstwo nie równało się więc uobywatelnieniu. Uobywatelniona kobieta poza możliwością, a właściwie wymogiem pracy zarobkowej oraz rozwojowej, przede wszystkim egzystowała w sferze prywatnej jako partnerka, którą prawnie miała się stać żona, oraz jako matka, która przejmowała władzę nad dziećmi lub dzieliła ją z ich ojcem. Niestety, pełne polityczne równouprawnienie w oczach Starczewskiego równało się wspomnianej utracie płci. Projekt ów wiązał się też z odejściem od opisanego wcześniej postulatu osiągania „indywidualnego szczęścia”. Taką drogę dla przyszłych polityków w odradzającej się Polsce rekomendował historyk wielokrotnie zwracający 118 Tamże, s. 136. 119 Tamże. 120 Tamże, s. 137.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
272
uwagę na kwestie źle pojmowanej wolności i dbania o indywidualne interesy, które wśród wielu innych problemów i powodów doprowadziły do upadku Polski.
Pełnia obywatelskich praw honorowych rozumiana jako „udział w sprawach publicznych” 121 przysługiwałaby tym, które są na to gotowe. Inteligentnym, wykształconym, doświadczonym. Co nie oznacza, że owa grupa została przez Starczewskiego zamknięta. W ten sposób projekt emancypacji rysowany przez Starczewskiego w warstwie publicznej i politycznej był rozbieżny z założeniami Marii Dulębianki czy Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit. Wyraźnie rysuje to przytoczona wyżej opinia publicysty na temat sufrażystek. Przypomnę: „[...] niektóre z naszych «sufrażystek» czy «kursistek» mogą zrazić niejednego, ale pamiętać należy, że krzykliwe te typy są często wynikiem właśnie upośledzenia kobiety i tracą stopniowo swą jaskrawość” 122. Działający w przestrzeni publicznej ruch sufrażystek, zdaniem Starczewskiego, nie odnawiał i nie uszlachetniał życia publicznego, a tak postrzegać działanie i wpływ kobiet chciał właśnie autor. Nie przez upodobnienie do działania mężczyzn, a przez odmianę. Pisząc o „pierwiastkach”, które kobieta ma wprowadzić w życie polityczne, naturalizował jej płeć.
Faktem jest, że projekt Starczewskiego opierał się także na krytyce wychowania i ograniczania społecznej roli kobiety, podporządkowania jej mężczyźnie oraz na krytyce tradycji i zabobonów dotyczących płciowości. Nacisk kładł na wychowanie, oświatę i doświadczenie. Te jednak, by dać kobiecie możliwość jej pełnego życia politycznego, musiały wpłynąć na odkształcenie tego, co dla niej naturalne. Kobieta uobywatelniona to kobieta naturalna, która w pełni korzysta z praw indywidualnych i społecznych, kobieta równoprawna mężczyźnie to ta podobna jemu, stająca się wyjątkiem, przez co jakby tracąca swoją wyraźną płciową przynależność. Kobieta w sferze publicznej, politycznej, podobna, choć niezrównana mężczyźnie, tak jak on miała płeć przezroczystą. Płeć, która nie stawała się czynnikiem opisu i zastanowienia. Płeć, której w żaden sposób nie ograniczało wychowanie. 121 U. Frevert, Mąż i niewiasta. Niewiasta i mąż. O różnicach płci w czasach nowoczesnych, przeł. A. Kopacki, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1997, s. 318. 122 E. Starczewski, Ku odbudowie..., s. 123.
Katolicyzm a polityczne równouprawnienie kobiet
Katolicyzm a polityczne równouprawnienie kobiet W 1918 roku na łamach jezuickiego „Przeglądu Powszechnego” ukazał się siedmioodcinkowy tekst księdza Jana Urbana 123, który odniósł się do kwestii praw obywatelskich dla kobiet 124. Uznał ją za jedno z ważniejszych i niedokończonych zagadnień XIX wieku. Niedokończonych, ponieważ z trzech głównych żądań kobiet: „chleba, wiedzy, pełni obywatelskich praw” 125, wywalczono dwa pierwsze. Nieuniknione było rozwiązanie trzeciego żądania, szczególnie w „zmartwychwstającej Polsce” 126. Rekapitulując działania związków kobiet, autor odnotował, że jesienią 1907 roku praw wyborczych domagał się Zjazd Kobiet Polskich w Warszawie, dalej Związek Kobiet w Krakowie oraz Związki Równouprawnienia Kobiet działające w innych miastach. W nawiązaniu notował: „Sprawa ta poruszana, jak widzimy, nie tylko przez jakieś lewicowe sufrażystki, ale i przez najpoważniejsze Stowarzyszenia kobiece katolickie, zasługuje na coś więcej, niż na zbywanie żartem” 127. Linia podziału oraz sympatia autora były wyraźne. Kwestię równouprawnienia kobiet rozpatrywał na gruncie zasad katolickich. Nie opisywał jej jako sporu między kobietami i mężczyznami. Podział na zwolenników i przeciwników nie przebiegał płciowo. Wśród kobiet wyróżnił gorące sufrażystki domagające się praw, pesymistki, które obawiają się zmian, oraz te – grupa najliczniejsza – których kwestia praw nie interesuje lub o niej nie wiedzą. Podobnie wśród mężczyzn wskazał sympatyków ruchu kobiecego, przeciwników oraz obojętnych.
123 Jan Urban (1874–1940) – jezuita. Studiował filozofię i teologię w płockim Seminarium Duchownym, wstąpił do zakonu jezuitów w 1899 r. Odbywał tajne misje na terenie Podlasia (1902–1903) oraz Rosji (1907–1909). Podczas pierwszej wojny światowej był profesorem teologii w Widnawie (1914–1915), Gräfenbergu (1915) i Czechowicach (1915–1916). W latach 1918–1933 pełnił funkcję naczelnego redaktora „Przeglądu Powszechnego”, a następnie założonego przez siebie czasopisma „Oriens” (1933–1939). Brał udział w licznych kongresach i zjazdach dotyczących chrześcijańskiego Wschodu i unii kościelnej. Źródło: http://ww.polskietradycje.pl/postacie/widok/171 (dostęp 21.10.2016). Postać księdza Urbana pojawiła się również na kartach Naszych okupantów Boya-Żeleńskiego. Nawiązując do zmiany prawa i kwestii rozwodów, autor pisał: „kiedy niepodejrzany chyba o «bezbożnictwo» ksiądz Urban, jezuita, powiedział swoje niezależne słowo, natychmiast, najwyraźniej «pod rewolwerem», musiał w upokarzającej formie wszystko odwołać i wszystkiego się wyprzeć” (tegoż, Nasi okupanci, wstęp A. Żmijewski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008, s. 39). Boy pisał o artykule Urbana Jak bronić małżeństwa („Przegląd Powszechny” 1931, nr 576), w którym jezuita wypowiedział się przeciw rozwodom i zaaprobował śluby cywilne. Po odwołaniu tych sądów ustąpił z zajmowanego stanowiska. 124 W kontekście polskiej dyskusji o równouprawnienie kobiet tekst Urbana opisała także Magdalena Gawin. Por. tejże, Spór o równouprawnienie kobiet (1864–1919), Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2015, s. 276–280. 125 J. Urban, O prawa obywatelskie dla kobiet, „Przegląd Powszechny” 1918, s. 276–293, 414–431. 126 Tamże, s. 276. 127 Tamże, s. 279.
273
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
274
Także w obozie katolickim znajdowali się przeciwnicy i zwolennicy kwestii emancypacji kobiet. Przykładem przeciwników stał się dla Urbana biskup Karol Niedziałkowski. Autor zaznaczył jednak, że fundamentem przekonań przeciwników nie były dogmaty i autorytatywne orzeczenia Kościoła, lecz poglądy innych autorów, którzy walczyli z prądem reform szkodzących rodzinie. Podobne sprzeczności można było napotkać w myśli liberalnej. Tutaj jako przeciwnika praw kobiecych Urban wskazał Rousseau, a dalej rewolucję francuską i jej efekt w postaci prawa z 1792 roku, które zabraniało kobietom zakładania stowarzyszeń oraz publicznych przemówień. Efektem myśli i działań liberalnych był także Kodeks Napoleona. Pisma Milla skontrastował zaś z sądami Schopenhauera, Nietzschego i Strindberga. Także obóz socjalistyczny w kwestii praw kobiet dzielił się podług wskazań Bebla i Proudhona. Powyższe podziały budowały przekonanie, że różnice zdań nie zawsze były pochodną przynależności wyznaniowej i politycznej.
W sporze o polityczne prawa kobiet unieważnił argumenty o niezdolności kobiet do życia politycznego, niemożliwości godzenia obowiązków politycznych i obowiązków, „jakie na kobiecie ciążą z tytułu jej płci” 128, oraz o szkodliwości udziału kobiet w polityce. Lektura pism antyfeministycznych udowodniła księdzu słabość dowodów przytaczanych na rzecz wyszczególnionych argumentów. Spór o zdolność kobiety do życia politycznego określił jako jałowy. Wagi odmówił także dyskusji nad intelektualnymi możliwościami kobiet. Konkluzja odrębnych zdań na ten temat objęła twierdzenie wynikające z założenia, według którego skoro do głosowania dopuszczeni są wszyscy mężczyźni bez względu na wykształcenie i zdolności intelektualne, to nie można zakładać, że wszystkie kobiety pod względem intelektualnym stoją niżej niż uprawnieni do głosowania obywatele. „Sądzę, że nawet jakaś praczka Katarzyna może nie z mniejszem zrozumieniem rzeczy dać głos na posła do parlamentu, jak jakiś węglarz Walenty z przeciwnej strony ulicy” 129 – oznajmił. Nie oznacza to, że Urban popierał równe i powszechne wybory. Ksiądz optował za wprowadzeniem cenzusu „według stopnia inteligencji, wykształcenia, cnoty i zasługi” 130. W obawie o posądzenie o skrajny konserwatyzm odrzucił cenzus majątkowy. 128 Tamże, s. 284. 129 Tamże, s. 287. 130 Tamże.
Katolicyzm a polityczne równouprawnienie kobiet
275
W kwestii ograniczeń wyborczych przedkładał jakość nad ilość. W podobny sposób rozstrzygał dylematy dotyczące intelektualnych różnić między kobietami i mężczyznami. Nie niwelował ich. Podtrzymywał rozpoznania fizjologów i antropologów, którzy dowodzili, że umysł mężczyzny odznacza się pod względem myślenia ścisłego i wnioskowania, a umysł kobiety intuicją, spostrzegawczością i rozeznaniem w szczegółach. Twierdzenie zakładające niższość kobiet wiązało się dla księdza z założeniem, że idealnym typem człowieka jest mężczyzna. Autor preferował tezę, według której „[m]ężczyzna i kobieta, to dwa równorzędne, choć odmienne i w wielu szczegółach przeciwstawne sobie typy człowieka” 131. Oba typy miały się uzupełniać, tworzyć całość, którą Urban nazywał „człowiekiem integralnym” 132. Co ważne, autor nie sądził, że zróżnicowanie obu typów człowieka – obu płci – opiera się na zupełnej przeciwstawności. Różnice miały polegać na rozwinięciu komplementarnych zdolności, co nie oznaczało, że cechy im przeciwne były w zaniku. Według tego założenia żadne z zajęć nie jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla jednej płci. I choć autor naturalizował stereotypowe cechy męskie i kobiece, przytoczył też historyczne przykłady kobiet, które z konieczności chwytały się męskich zajęć i bardzo dobrze sobie z nimi radziły. Wynikiem powyższego było ponowne stwierdzenie niemożliwości przeprowadzenia ścisłego podziału, tym razem pomiędzy zajęciami uważanymi za męskie i kobiece. Człowiek integralny, czyli synteza kobiecości i męskości, był bytem pożądanym szczególnie w polityce, którą autor nazwał „rozszerzonym gospodarstwem domowym” 133. Jego praca była ważna dla państwa i społeczeństwa analogicznie określonego jako rozszerzona rodzina. W tak pojętym społeczeństwie, państwie i polityce kobieta miała do odegrania ważną rolę – podobnie jak w gospodarstwie domowym. Przy wyraźnym zastrzeżeniu: „w gospodarstwie domowem role mężczyzny i kobiety bynajmniej nie dadzą się tak odgraniczyć, by do niego należały całkowicie rządy, a do niej jedynie posłuszeństwo” 134. Istnieje wiele spraw, w których decydujący wpływ powinna mieć kobieta, podobnie może być w polityce, gdzie kobieta mogła być inicjatorką i rzeczoznawczynią w wielu sprawach, które do tej pory dla mężczyzn pozostawały obojętne. Wśród esencjalistycznych rozważań
131 Tamże, s. 289. 132 Tamże. 133 Tamże, s. 291. 134 Tamże, s. 292.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
276
księdza znalazły się następujące kwestie, które rozwiązałaby aktywna politycznie kobieta: Może lepiej byłoby z cenzurą filmów kinowych, z walką z pornografią w sztuce i powieści, z ową wstrętną plagą prostytucji, gdyby kobiety miały bardziej bezpośredni wpływ na prawodawstwo i wykonanie prawa. Wielu oczekuje w przyszłości od wpływu kobiet nawet ograniczenia militaryzmu i szerszego uwzględnienia etyki w zewnętrznej polityce 135.
Opierając się na przykładach państw, w których – według formuły księdza wyzyskującego stronę bierną – kobiety „zostały zrównane w prawach obywatelskich z mężczyznami” 136, można było dowieść, że ich aktywność nie groziła rewolucją czy przewróceniem świata do góry nogami. Większość z nich poszła w ślady kolegów, co nie oznaczało, że z czasem nie zdobędą się na polityczną odrębność, samodzielność i indywidualność.
Polemika z założeniem, według którego kobieta z natury powinna spełniać się tylko w rodzinie pod przewodnictwem męża, odsłoniła pozytywny wpływ chrystianizmu na kondycję kobiety w społeczeństwie. Urban pisał, że idea o bezwzględnym przeznaczeniu kobiety nie odpowiada duchowi religii katolickiej. Kościół na pierwszym miejscu postawił przed kobietą i mężczyzną cel osobisty. Oboje najpierw są „człowiekiem, osobą, to jest samą sobą, a dopiero na drugim planie istotą, zdolną do podjęcia roli” 137 matki, żony czy męża i ojca. Urban zapewniał, że chrześcijaństwo podkreślało dowolność podjęcia obowiązków rodzinnych lub rezygnacji z nich i pozostania w celibacie, w klasztorze lub zakonie. Historia chrystianizmu to rozwijanie pojęć godności i braterstwa według słów św. Pawła – nie ma Greka, barbarzyńcy, niewolnika, mężczyzny i niewiasty. Opisaną linię kształtowania społeczeństwa przerwało Odrodzenie „widzące w kobiecie przedewszystkiem ciało, pseudoreformacya Lutra, który zniósł klasztory i z kobiety uczynił jedynie żonę, [...] nawet rewolucya francuska z wyrosłym z nią kodeksem Napoleona – to właśnie te prądy, które zmroziły dużo tego kwiecia i opóźniły dojrzewanie owocu” 138. Starania Kościoła zostały zniweczone. Korzystając z metafory księdza, można napisać, że 135 Tamże. 136 Tamże. 137 Tamże, s. 415. 138 Tamże, s. 417.
Katolicyzm a polityczne równouprawnienie kobiet
277
do katolickiego ogrodu wkroczyli barbarzyńcy, którzy zniszczyli długo i pieczołowicie przygotowywany plon ludzkiej godności. Zdaniem Urbana, Kościół, który przez wiele stuleci upominał się o to, by kobiety mogły prowadzić aktywne życie w zakonnych kongregacjach, nie może być odpowiedzialny za to, że przeciwnicy praw kobiet powołują się na naturalizowane poglądy o przeznaczeniu kobiety do bycia matką i żoną, co miało eliminować jej polityczną aktywność, poddawać ją woli męża – przedstawiciela rodziny. Podobnie jak w przypadku inteligencji i wykształcenia, w tym zakresie jezuita także budował symetrie i pytał: „ilużby mężczyzn trzeba było pozbawić praw politycznych, gdyby, jako warunku od nich, wymagało się zupełnej wolności i niezależności? Cóż więc za sprzeczność będzie w tem, że kobieta, zależna od męża w sferze spraw małżeńskich, odda niezależnie od niego swój głos przy wyborach na posła do parlamentu?” 139 Każda kobieta powinna decydować według własnego sumienia, na kogo oddać głos oraz jak pogodzić życie rodzinne i aktywność w życiu publicznym. Autor nie widział różnicy w dotychczasowej aktywności zawodowej kobiet oraz jej przyszłym udziale w życiu politycznym. Skoro kobiety umiały pogodzić pracę zarobkową z obowiązkami rodzinnymi – pisał, w ten sam sposób rozwiążą zależności między aktywnością polityczną i domową. „Zostawmy znowu tę kwestię do rozwiązania samym kobietom” 140 – przekonywał. Jego myśl nie biegła jednak dalej.
Zostając na poziomie deklaratywności, sugerując możliwość urlopów, nie martwił się o to, czy kobieta otrzyma wsparcie państwa, tak by mogła podejmować samodzielne, niezależne decyzje ekonomicznie. Projektowana samodzielność kobiet była zgodna z przekonaniem, według którego jeśli kobieta ma duszę, to ma także własne przekonania. To z kolei znajdowało odbicie w praktyce i węzłowym pytaniu o to, czy od wierzącej katoliczki można żądać, „by podzielała zasady polityczne męża ateusza czy socjalisty – tylko w imię domowej zgody” 141. Odpowiedź była jasna. Zdaniem księdza, to właśnie „przesądność” i uczuciowość kobiet gwarantują, że aktywne wyborczo kobiety oddadzą właściwy głos. Kobiety ocenił jako bardziej religijne i moralne od mężczyzn, co miało gwarantować zmianę polityki i odpierać zarzut o ewentualnej stracie „moralnych zalet i przymiotów, które stanowią 139 Tamże, s. 420. 140 Tamże, s. 421. 141 Tamże, s. 422.
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
278
wdzięk” 142 kobiet. Polityka uznawana za męską, niemoralną mogła zyskać na aktywności kobiet. Tak idea różnicowania płci znajdowała kontynuację w opisie publicznej aktywności kobiet. Zyski miały być obustronne. Zmianie uległaby polityka i sama kobieta, która mogła wyrobić sobie „poczucie własnej godności i odpowiedzialności” 143. Urban wieścił obustronną wygraną oraz korzyści dla klerykalizmu. Wspierając hipotezę o tych ostatnich, odniósł się do dyskusji, jakie prowadzono prawie dwadzieścia lat wcześniej w trakcie światowych kongresów kobiet we Francji. Wówczas obóz niekatolicki sceptycznie odnosił się do idei wyborczej i politycznej aktywności kobiet, bał się bowiem klerykalnego zwrotu wyborczyń ulegających „religijnym przesądom” 144. Głosująca kobieta była sprzymierzeńcem Kościoła. Nie oznaczało to oczywiście sojuszu Urbana i „krańcowych feministek” 145. Ksiądz opowiadał się przeciw postulatom ułatwiania rozwodów i uprawiania wolnej miłości. Podkreślał, że powyższe budują społeczny strach przed feminizmem. Sojusz czy raczej zgoda kogoś, kto pisząc o prawach kobiet, używał zwrotów: „dopuścimy kobiety do udziału w życiu politycznem” 146, „nasze kobiety” 147 lub „skazane na panieństwo” 148, co sugeruje ujęcie hierarchiczne, obejmował przekonanie o większej samodzielności kobiet, które swoje możliwości spożytkują w sposób zgodny z nauką Kościoła: Przemawiając tedy za równouprawnieniem obywatelskiem kobiet, nie przemawiamy w imię jakiegoś ich wyłącznego interesu, przeciwstawionego interesom mężczyzn, ale w imię wspólnego dobra wszystkich. W równouprawnieniu kobiet dokona się wykończenie dzieła demokratyzacji społeczeństw 149.
Odnosząc się do dotychczasowych zasług kobiet, do ich pracy na rzecz oświaty, do pomocy opuszczonym, do opieki ran bohaterów, autor wzywał wszystkich chrześcijan Polaków, by zaufali swoim kobietom i przygotowali je do współpracy z Kościołem i narodem w imię „dobra i rozwoju chrześcijańskiej kultury” 150.
142 Tamże, s. 426. 143 Tamże, s. 428. 144 Tamże, s. 429. 145 Tamże, s. 427. 146 Tamże, s. 429. 147 Tamże, s. 417.
148 Tamże, s. 431 i in. 149 Tamże, s. 430. 150 Tamże, s. 431.
Różnica i relacja
Różnica i relacja 151 Teoretyczne osadzenie idei postulowanych przez emancypantów wymaga uczynienia kroku wstecz. Przedstawiane przez nich tezy, podobnie jak idee samych emancypantek, znajdowały oparcie w koncepcji nowoczesnego państwa. Nowoczesny model rozumienia państwa oraz obywatelstwa zmienił założenia przednowoczesności. W rozumieniu wcześniejszym różnice ściśle łączyły się z porządkiem opartym na modelu hierarchicznym. Zabezpieczeniem społecznej hierarchii było przekonanie o jednocześnie naturalnej i ponadnaturalnej sankcji – pierwszych zasadach ustalonego porządku. Nierówności społeczne legitymizowano przez odwołania do natury oraz transcendencji. Natura pojmowana była zresztą jako powołana przez siłę wyższą. W ten sposób można mówić o jednej transcendentnej sankcji tłumaczącej istniejący układ sił społecznych. Porządek naturalny, nadnaturalny, tradycyjny i normatywny traktowane były łącznie. Konkurencyjne systemy pojęciowe, które istniejący, opresyjny układ konceptualizowały w inny sposób, nie znajdowały dostatecznego poparcia społecznego do momentu, w którym idee demokratyzacji rozdzieliły wyżej wymienione układy natury, transcendencji, tradycji i norm. Nowoczesność przyniosła osłabienie albo unieważnienie kategorii różnicy, a dalej rezygnację z odniesień do kategorii nadnaturalnych. Działanie polityczne opierało się na kategorii uniwersalności. Proces uniwersalnego upodmiotowienia objął kolejnych obywateli i obywatelki, bez względu na kategorie, które dotychczas stawały się podstawą różnicowania ich sytuacji politycznej i społecznej. W modelu demokratycznym zakres społecznych powinności został zastąpiony przez zbiór praw jednostki. Kolektywność zastąpiono przez indywidualność i niezależność, samą zaś porządkującą społeczne stosunki ideę uniwersalizacji także można opisać jako założenie transcendentne 152. Jako taka nie ma charakteru politycznego, lecz etyczny.
Lektura pism kolejnych emancypatów wyznacza perspektywę inną niż uniwersalistyczna. Można założyć, że sądy panów wspierających emancypację kobiet wynikały z idei klasycznego liberalizmu, jednak
151 W poniższym fragmencie korzystam z rozpoznań Moniki Bobako, które zamknęła w książce Demokracja wobec różnicy. Multikulturalizm i feminizm w perspektywie polityki uznania, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2010. 152 Por. M. Kowalska, Demokracja w kole krytyki, Uniwersytet w Białymstoku, Białystok 2005.
279
Obywatelka, czyli o obowiązkach i prawach kobiet
280
argumentacja zawarta w ich pismach odsyła do innego konceptualizowania różnicy, a nie do jej zniesienia.
Pisma Petrażyckiego, Koszutskiego, Langego, Dunina i Urbana nie usuwają różnic między kobietami i mężczyznami. Ich argumentacja przede wszystkim odnosi się do kategorii uznania dla kobiet, które dostatecznie przysłużyły się narodowi czy ojczyźnie. Pola zasług kobiet i mężczyzn, choć w rozumieniu jednostkowym mogą na siebie nachodzić (jednostki wybitne, wyjątki), w rozumieniu społecznym i kulturowym zostają rozdzielone, uzupełniają się. Wydaje się, że dla wymienionych autorów zasadnicza staje się forma uznania polegająca na założeniu pełnej wzajemności i komplementarności. Byłoby to uznanie warunkowe, a jako takie zastępuje formę wcześniejszego uznania opartego na relacji hierarchicznej. Tak pojęte przesunięcie reformuje założenia patriarchatu. Podległość kobiet względem mężczyzn zostaje zmieniona na podległość kobiet (i mężczyzn) względem państwa i narodu, na podległość albo zobowiązania obywatelek i obywateli. W tym kontekście kategorię uznania można postrzegać jako wypadkową życia wspólnotowego oraz (przyszłej) wolności indywidualnej, jako kategorię bliższą wzajemności, a nie hierarchicznej podległości. Uznanie obejmie tu odrębność i różnice, a nie to, co uniwersalnie ludzkie.
Prawa obywatelek miały być prawami partykularnego państwa narodowego. Przede wszystkim miały służyć odbudowie narodowej państwowości. Toteż idee głoszone przez emancypantów bliższe były założeniom feminizmu relacyjnego niż feminizmu indywidualistycznego. Argumentacja nie opierała się na wskazywaniu uniwersalnych cech łączących kobiety i mężczyzn, cech, które miałyby być podstawą tych samych praw i osobistej autonomii. Zamiast tego panowie argumentowali na korzyść kobiet, nie odrzucając kategorii różnicy. To w niektórych przypadkach doprowadzało do odwrócenia panującej hierarchii płci (Benedykt Dybowski), do rozbicia uniwersalnie pojmowanej różnicy na różnice indywidualne oraz do uznania odmiennych zadań kobiet w rodzinie i narodzie. Podkreślenie wagi macierzyństwa, wychowania, wspólnej, choć odmiennej walki w trakcie powstań narodowych było pokłosiem założenia, że podstawą statusu obywatela i obywatelki są ich zasługi oddane na rzecz wspólnoty narodowej. W tej konwencji mieszczą się argumenty odwołujące się do śmierci kobiet w połogu, nie na polu bitwy, do ich zasług w zbieraniu datków na rzecz działań wyzwoleńczych, do rodzenia przyszłych bohaterów
Różnica i relacja
281
i patriotycznego wychowania młodzieży. Problematyczne było rozróżnienie, według którego „kobiety i mężczyźni byli potem uznawani za obywateli w zasadniczo różny sposób: mężczyźni przede wszystkim jako żołnierze i robotnicy, kobiety przede wszystkim jako matki” 153. Trudno dopatrywać się jednego wspólnego projektu legislacyjnego, który wynikałby ze wszystkich wskazanych pism. Wspólnym założeniem było ujęcie emancypacji kobiet jako czynnika sprzyjającego dobru narodu – narodowemu gospodarstwu, jak pisał Urban. W wymiarze wskazanej metafory kobiecy potencjał był fundamentalny dla zaprowadzenia porządku i wspólnego czuwania nad dobrem państwa – domu. Hipotetycznie można założyć, że taka argumentacja mogła wynikać z politycznej sytuacji Polek i Polaków 154. Taki stan ilustrują tezy Urbana, lecz inaczej wyglądają wcześniejsze pisma Prądzyńskiego, Petrażyckiego czy Koszutskiego. Wymienione ideowo czerpią z założeń wspomnianego liberalizmu i uniwersalizmu. Tyle w sferze abstrakcji i przekonań – inaczej przebiega sama argumentacja, w której panowie odwoływali się do realności, a swoje słowa kierowali do konkretnych odbiorców. W tym zakresie we wszystkich omawianych tekstach pojawiły się odwołania do kwestii różnicy (bez jej zniesienia) oraz do kwestii uznania zasług. W podobny sposób została zbudowana argumentacja tekstów Langego i Dunina, którzy swoje rozpoznania oparli na konkretnych, wówczas obowiązujących zapisach praw podlegających przednowoczesnym założeniom.
153 A. Phillips, Czy feministki muszą zrezygnować z liberalnej demokracji?, w: Przyszłość demokracji. Wybór tekstów, wybór i wstęp P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005, s. 287. 154 Podobnie można odczytać słowa dr. Romana Longchampsa, który opisując ograniczenia kobiet w prawie cywilnym, dowodził, by kobietom zapewnić większe prawa cywilne, dla odciążenia mężczyzn. „Samodzielność żony w zakresie gospodarstwa domowego, możliwość zawierania aktów prawnych odnośnie do swego majątku, swobodniejsze stanowisko, gdy wykonuje pieczę nad dziećmi ich majątkiem, możność spełniania funkcji opiekunek a świadków bez ograniczenia, ściągną też na kobiety nowy szereg obowiązków, przynosząc tem z jednej strony ulgę mężczyznom, mającym dziś w życiu publicznem tyle do spełnienia, z drugiej strony zaś pożytek tym osobom, które wskutek nienależytego nieraz z braku czasu wykonywania tych obowiązków przez mężczyzn cierpiały” (tegoż, Ograniczenia kobiet w prawie cywilnem obowiązującym na ziemiach polskich, odczyt wygłoszony w Związku Niewiast Katolickich we Lwowie w marcu 1920, przerobiony i uzupełniony [nieoznaczona odbitka], s. 18).
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
Forma większości pism polskich zwolenników emancypacji kobiet odsyła do tezy, jaką na pierwszych stronach swojej rozprawy zamieścił John Stuart Mill. Zacytuję ją w tłumaczeniu Chyżyńskiej: Chcąc sprawić skuteczne wrażenie, muszę odpowiedzieć nie tylko na zarzuty czynione mi ze strony przeciwników, ale wydobyć na jaw i odeprzeć wszystko, co by powiedzieć mogli; wyszukiwać za nich argumenty i obalać je, a gdyby już wszystkie odparte zostały, rzecz nie będzie jeszcze rozstrzygnięta. Nalegają, abym dowiódł słuszności mego zdania, opierając się na pozytywnych dowodach, nie dających się zbić niczym. Co więcej, gdybym spełnił to zadanie i uszykował do boju całą armię stanowczych, niezbitych dowodów; gdybym obalił wszystkie ich twierdzenia, znalazłbym się w tym samym położeniu, jak gdybym nic nie uczynił 1.
Prezentację dowodów, które konstytuują głoszoną tezę, można potraktować jako podstawowe działanie zwolenników każdej idei. Autorze, jeśli chcesz do czegoś przekonać czytelnika, do ciebie należy 1 J.S. Mill, Poddaństwo kobiet, w: tegoż, O rządzie reprezentatywnym. Poddaństwo kobiet, przeł. G. Czernicki, M. Chyżyńska, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 287.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
284
obowiązek wyszukania dowodów – tak brzmi główna zasada dowodzenia przyjętych założeń. W nieco innym położeniu znajdowali się polscy zwolennicy emancypacji kobiet. Tak jak Mill, musieli się opowiadać przeciw twierdzeniom opartym na „powszechnym zwyczaju [i] uczuciach posiadających siłę wyjątkową” 2. Ich teksty miały specyficzną konstrukcję. Autorskie poparcie dla tez i działań emancypacyjnych obejmowało próby odparcia sądów krytyków emancypacji, toteż wypowiedzi emancypantów każdorazowo zawierają komponent polemiczny. Nie funkcjonują jako teksty osobne 3. Znajdują się w stałym układzie odniesienia, między publicystyką emancypantek a pismami krytyków emancypacji kobiet. Przyglądając się treści kolejnych pro- oraz antyemancypacyjnych publikacji, których autorzy zbijali, odpierali lub wyśmiewali tezy adwersarzy, warto zwrócić uwagę na styl oraz pozycję, jaką zajmowali zarówno względem kobiet, jak i mężczyzn.
Wielu z nich w pierwszych akapitach rysowało cel swojej pracy oraz wskazywało pozycję, z której przyszło im pisać. Refleksja dotycząca pozycji mogła obejmować wiek, kierunek i stopień wykształcenia, płeć, narodowość i wyznanie. Wskazane czynniki tematyzowano zależnie od poziomu autorefleksji autorów bądź z chęci zbudowania hierarchii, dla ukazania wagi własnego głosu. Ksiądz biskup Karol Niedziałkowski w przedmowie do Nie tędy droga, Szanowne Panie! sam siebie pytał: „czy naprawdę miłość chrześcijańska bliźniego nakazuje mówić o dobrych i złych rzeczach z jednakowem uznaniem” 4. Szybko doszedł do wniosku, że o emancypantkach, tak jak o bandzie opryszków, która napada okolicę, należy mówić prawdę, nazywając wszystko po imieniu, a nawet nie stroniąc od ironii. Tłumaczenie jest następujące: Prawda, że niedołężne mam dziób i szpony i krzywdy wielkiej nikomu nie zrobią; co najwyżej, może mi się udać czasami jakiego nadętego ptaszka z cudzych piór oskubać i pokazać ludziom, że to nie żaden orzeł, ani nawet widząca
2 Tamże. 3 Niektóre teksty funkcjonują w nierozerwalnych parach odzewy i odpowiedzi. Samodzielna lektura pism emancypantów nie oddaje pełni ich treści oraz kunsztu autorów wykorzystujących tropy ironii, trawestujących i wyostrzających tezy swoich adwersarzy. Tak dzieje się w przypadku tekstu N__go [Władysław Nowicki], Kilka myśli wstępnych o emancypacji kobiet, Drukarnia Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, Warszawa 1872 oraz polemicznej odpowiedzi Henryka N....... – Słowo o kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety, [odbicie z czasopisma „Bluszcz”], Druk S. Orgelbranda Synów, Warszawa 1872. 4 K. Niedziałkowski, Nie tędy droga, Szanowne Panie! Studyum o emancypacji kobiet, Wydanie drugie dopełnione, Nakładem Księgarni Teodora Paprockiego i S-ki, Warszawa 1900, s. 6.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
285
w nocy sowa, jeno taki sobie zwyczajny dudek czubaty – i choćby się owo oskubane ptaszę sierdziło na mnie potem niesłusznie, przebolałbym gniew jego łacno dla miłości bliźniego, któremu mogłem przez to oczy otworzyć i jakowąś przysługę wyświadczyć, a także dlatego, że duszy własnej potrzebie uczyniłem zadość. Szczególnie mnie bowiem oburza i drażni to właśnie, że błąd, fałsz i nieuctwo podają siebie za prawdę i mądrość, zadzierają głowę do góry, czynią miny wspaniałe, dmą się i panoszą. [...] Rzecz [...] staje się nad wszelką miarę obmierzła i zgoła nie do zniesienia, gdy karzeł mizerny wylezie na szczudła, grzbiet garbaty purpurą okryje, wdzieje na głowę szychową koronę, zdobną w kamienie fałszywe, i mizdrząc się a pusząc, piskliwym falsetem wmawia w ludzi, że Salomon to głupiec 5.
Podział racji był jasny. Z jednej strony mamy samozwańczych głosicieli prawdy, udających mądrość oraz polot, z drugiej tych, którzy dostrzegają ich fałsz. Mogą ich zdemaskować, zdzierając z nich pióro po piórze lub zrzucając ze szczudeł. Karły to „wyzwolone z wiary i moralności emancypantki [...], żony co mężów odbiegły, matki-kukułki [...], autorki pornograficznych piśmideł, nadęte cytatami erudytki, wspierane przez szarą masę niedouczonych panienek i bezwyznaniowej młodzieży męskiej” 6. Tym, które mówią, że przynoszą swobodę, ksiądz biskup odpowiadał: Nie tędy droga, Szanowne Panie! – ponieważ prawdziwe wyzwolenie przyniosło kobietom chrześcijaństwo. Autor zdawał sobie sprawę z tego, że jego rozprawa była dla wielu niemiła, założył jednak, że pisząc, zdobędzie uznanie tych, przeciwko którym występował. Jak twierdził: „Zwolenniczki równouprawnienia płci obojej będą mi z pewnością wdzięczne, że odrzuciwszy względy należne «wątłym istotom» traktuję je w mej pracy narówni z mężczyznami. Bo jakże inaczej? Ma być równouprawnienie, to niech będzie” 7.
Hierarchia została zarysowana bardzo czytelnie. Według autora kobiety nie mogły samoistnie ustawić się w pozycji równej mężczyźnie. O ich kondycję dbało chrześcijaństwo. Wiara i religia wyznaczały im odpowiednią rolę oraz nagrodę za jej pełnienie. Jeśli jej nie wypełniały, nic nie chroniło ich przed drwiną. Do tej ostatniej sprowadza się bowiem treść całej publikacji, której przyświecała chęć wytłumaczenia czytelnikom, czym jest emancypacja oraz jaka jest natura 5 Tamże, s. 9. Wskazany fragment przypomina ramę koncepcyjną książki krytycznej wobec polityki równościowej/ gender Pułapka gender. Karły kontra orły. Wojna cywilizacji, którą w 2014 r. opublikowała Marzena Nykiel. O książce Nykiel piszę w: Dogmat płci. Polska wojna o gender, Gdańsk 2016. 6 Tamże, s. 12. 7 Tamże, s. 13.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
286
i znaczenie kobiety. Niedziałkowski pisał także o tym, że kobiety mogą samodzielnie wybić się na podmiotowość. Zakładał ich sprawczość. Była to jednak sprawczość uwarunkowana. Żadna kobieta nie mogła osiągnąć jej poza chrześcijaństwem, które gwarantowało niewieście, „niegdyś igrasz[ce] mężczyzny [...] ten sam, co Kościół, tytuł – Oblubienicy Chrystusowej” 8.
Kobiecą podmiotowość postulował także wspomniany wcześniej Stanisław Bronikowski. Bezpośrednio zwrócił się do „prawnuczki hetmanów, wojewodów, kasztelanów, senatorów” 9, która roztrwoniła dziewicze wiano wniesione do domu męża. Wspomniana apostrofa zawiera upomnienie, by winy nie zrzucała na męża, by się za nim nie ukrywała, ponieważ „sama oddała mu rękę” 10. Zamiast być dobrą żoną i matką wychowującą przyszłe pokolenia – wolała „błyszczeć i świecić na wielkim świcie, olśniewać strojem” 11. Nawet z perspektywy Poznania, gdzie wydano pracę Bronikowskiego, widać było prawdę: „[s]pytaj sama murów Paryża, Drezna, Warszawy – maleńki Poznań wiele ci już powie – ile tam polskich utonęło majątków, nie męzką, ale niewieścią rozproszonych ręką” 12. W tekście Bronikowskiego kobieta podmiot to powszechne i służące napomnieniu i napiętnowaniu wyobrażenie salonowej lalki. Jej postępowanie miało wynikać ze złego wychowania, za które odpowiedzialność ponosiła matka – kreatorka świata syna i córki. Matka to kolejna po prawnuczce hetmana figura, do której Bronikowski zwracał się bezpośrednio. Ostrzegał ją przed złudą Amerykanek, Angielek i Rosjanek, które ogarnęła żądza wiedzy i „sięgnęły poza granice zakreślone naturą niewieścią, wyrzekły się domowego ogniska, słodyczy miłości i macierzyństwa [...]. Nie chodź w ich ślady, nie pragnij posięść tego, do czego za słaby twój umysł, do czego nie przeznaczył cię Stwórca, natura i zdrowe społeczeństwo” 13. Kobieta podmiot to także krytykowana lub zmaskulinizowana emancypantka. Obie mogły podejmować samodzielne decyzje. Obie podejmowały złe decyzje. Przykładem emancypantek stały się Dzieduszycka, Orzeszkowa i Dobieszewska. Żadna z nich nie odwoływała się 8 Tamże, s. 153.
9 S. Bronikowski, Emancypacja i równouprawnienie kobiety, Nakładem i drukiem Jarosława Lettgebra, Poznań 1877, s. 27. 10 Tamże. 11 Tamże. 12 Tamże. 13 Tamże, s. 24.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
287
do twierdzeń „wielkiego swego rodaka” 14 Karola Libelta, który dla Bronikowskiego był autorytetem w kwestii kobiet. Tenże już w 1852 roku, kiedy kwestia kobieca zaczęła dopiero przenikać z Ameryki do Europy, w „Humorze i Prawdzie” zamieścił dwie rozprawki: Kobieta i uczoności oraz Kobieta i rozsądek, z których wynikało, że „największą zaletą kobiety jest właśnie być kobietą” 15. Dla Libelta równouprawnienie kobiety i mężczyzny nazywane emancypacją bezwzględną było niewskazane i sprzeczne z naturą rzeczy: Wyzwolenie bezwzględne kobiety i nadanie jej równych praw z mężczyzną, wykazały nam nie tylko bolesne, zastraszające następstwa, ale co gorsza, grożące coraz to większym rozstrojem społecznym, coraz to większym upadkiem moralnym i rozprzężeniem zupełnym rodziny 16.
Bolesne i zastraszające następstwa to choroby psychiczne oraz choroby alkoholowe kobiet. Bronikowski przytoczył statystyki, które pokazywały przyrost uzależnionych i cierpiących Amerykanek. Za ich stan miała być odpowiedzialna emancypacja. Z tego powodu przestrzegał przed impulsami z USA. Twierdził, że stary świat bez pomocy emancypacji rozwiązałby kwestię polepszenia bytu kobiety. Unieważnił ruch emancypacji kobiet. Uważał, że emancypacja była pochodną zmian ekonomicznych, które zachodziły w Europie. Twierdził, że była niepotrzebna, ponieważ przyspieszała naturalny bieg rzeczy i szkodziła dotychczasowej strukturze społeczeństwa. Warunkowo przyjęta mogła zostać tylko emancypacja rozsądna 17 lub względna 18. Obraz wymienionych wcześniej – salonowej lalki i emancypantki – nie mieścił się w definicji emancypacji rozsądnej i względnej. Przepis na właściwą kobiecość był pochodną systemu pedagogicznego zaproponowanego przez Eleonorę Ziemięcką. W zakończeniu swojej książki Bronikowski opisał program nauk dla dziewczyn. Obejmuje on język ojczysty, religię oraz języki obce i nauki praktyczne. Wykształcona dziewczyna nie miała być dobrą żoną, matką i obywatelką. Tę ostatnią tworzyło „wykształcenie serca i umysłu” 19, a nie 14 Tamże, s. 31. 15 Tamże, s. 30. 16 Tamże, s. 124. 17 Termin Karola Libelta. 18 Termin Eduarda von Reicha. 19 S. Bronikowski, Emancypacja i równouprawnienie kobiety..., s. 202.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
288
prawo wyborcze i polityczne. Nadaniu kobiecie praw politycznych przeszkadzała jej skłonność do „intrygi, namiętności i zawziętość stronnicza” 20, które według Bronikowskiego mogły spowodować, że interesy osobiste wzięłyby górę nad potrzebami kraju i narodu. Kobieta wyemancypowana pod względem psychicznym miała cierpieć na „niestrawność mózgową” 21, zmienić się w „hermafrodytę, karykaturę – chorą na umyśle, upadłą” 22, „istotę bezpłciową” 23, ponieważ „[m] ężczyzna opuszczający swoją sferę, traci co najwyżej stanowisko, kobieta płeć” 24. W innym miejscu pisał: „kobieta dopiero przez małżeństwo, przez wypełnienie męzkiej indywidualności kobiecością, przez najwyższe i najściślejsze zlanie się dwojga różnych płci ludzi, staje się drugim czynnikiem wszego człowieczeństwa” 25.
Czterdzieści lat później, w 1907 roku Wacław Gąsiorowski potwierdził słowa Bronikowskiego. To dzięki mężczyźnie kobieta mogła wybić się na człowieczeństwo. Należy jednak zaznaczyć, że perspektywa Bronikowskiego i Gąsiorowskiego vel Sclavusa była inna. U Bronikowskiego mężczyzna wprowadzał kobietę do rodziny, która była jej polem działania i budowania społeczeństwa. U Gąsiorowskiego mężczyzna wprowadzał kobietę do pracy. Czterdzieści lat później perspektywa ekonomiczna była wyraźniejsza. Niezmienna pozostała rola mężczyzny i rodziny. Jak pisał Sclavus: Owe bramy wyzwolenia przez pracę, były dla kobiet zawsze tak lekko przymknięte, że aż należało posądzać mężczyznę o podstęp... no a dziś też same bramy są tak szeroko roztrwarte, jakby mężczyzna znudzony ociąganiem się kobiet, chciał je zmusić do ich przebycia 26.
Mężczyzna mógł zaprosić i zachęcić kobietę do podjęcia pracy. „Mężczyzna ustępował i ustępuje kobiecie i nie tylko nie zagradza jej drogi, lecz toruje...” 27 – twierdził Gąsiorowski, który wielokrotnie przywoływał obrazy utorowanych dróg, ubitego gościńca i otwieranych bram. 20 Tamże, s. 217. 21 Tamże, s. 68. 22 Tamże, s. 121. 23 Tamże, s. 102. 24 Tamże, s. 157. 25 Tamże, s. 246. 26 W. Sclavus [W. Gąsiorowski], Thalitha Kumi, Nakładem Kasy Przezorności i Pomocy Warszawskich Pomocników Księgarskich – Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1907, s. 50. 27 Tamże, s. 72.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
289
Sclavus oparł model współpracy kobiet i mężczyzn na galanterii. Sprawstwo, przygotowanie gruntu i zaproszenie do współpracy leżało po stronie mężczyzn. Kontrakt płci Bronikowskiego zakładał wypełnianie zadań otrzymanych od Stwórcy. Kontrakt Gąsiorowskiego ustanawiał współpracę na warunkach określonych przez mężczyznę, toteż autor oburzał się działaniami bojowniczek emancypacji, które „chcą przodownictwa, nie chcą czekać, aż im mężczyźni raczą zaofiarować spowszedniałe rzemiosła czy wyzyskane zawody” 28. Problemem była tu konkurencja. Według autora Thalitha Kumi mężczyzna zwalczał kobietę tak samo, jak „robotnik amerykański zwalcza Chińczyka, jak robotnik francuski Włocha, jak mężczyzna zwalcza każdego stającego do współzawodnictwa mężczyznę” 29. Podległość miała być zachowana. Pozycja mężczyzny niezachwiana. Kobieta miała być jak rozłożysta palma z metafory Nussbauma – pożyteczna i spełniać swoje zadanie. Kobieta mogła stać się człowiekiem, obywatelką lub przejść przez uchylone przez mężczyznę bramy zawodowego wyzwolenia, ale tylko na warunkach nakreślonych przez mężczyznę. Działając samodzielnie, stawała się „strasznym konkurentem” 30 lub jak pisał autor Emancypacyi i równouprawnienia kobiety: Kobiety pp. Dobieszewskiej, Orzeszko i Dzieduszyckiej będą albo zimnemi niewolnicami pracy, smutną parodią niewieściego rodu, albo falangą próżniaczych, pasożytnych marzycielek, albo wreszcie zastępem zalotnic, tem niebezpieczniejszych, że inteligentnych. Pani Ziemięckiej kobieta pozostanie zawsze kobietą, i najbliższą będzie swego ideału 31.
Bronikowski wielokrotnie odwoływał się do publicystyki wskazanych w cytacie kobiet. Jednak to nie ich sądy wyznaczają oś Emancypacyi i równouprawnienia kobiety. Najważniejsze pozostało napięcie między sądami mężczyzn: Johna Stuarta Milla, Edwarda Prądzyńskiego oraz Karola Libelta i Eduarda von Reicha. Poglądy pierwszych były krytykowane, tezy drugich potwierdzane odwołaniami do statystyk oraz do założeń wiary rzymskokatolickiej. Retoryka tekstu Bronikowskiego zakłada częste odwołania do winy kobiet, które zeszły z właściwej dla nich drogi. Wybijające się na 28 Tamże.
29 Tamże, s. 51. 30 Tamże. 31 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety..., s. 173.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
290
podmiotowość Amerykanki i Angielki zostały ukarane nałogami i chorobami. Podejmujące samodzielne decyzje Polki doprowadziły do ruiny majątki swoich rodzin lub wychowały córki, z których naród nie będzie miał pożytku. Sprzeciwiając się zrównaniu praw kobiet i mężczyzn do edukacji i pracy, Bronikowski przekonywał czytelników, że taka reforma „smutne pociągnie za sobą następstwa” 32. Takie ostrzeżenie nie potrzebowało wyjaśnienia, podobnie jak twierdzenia na temat odmiennego rozumu kobiet i mężczyzn. Udowodnienie powyższych zawiera się w następującym zdaniu: „Nie jest to bynajmniej żadnym domysłem tylko, lub śmiałą hipotezą, ale przez wszystkich myślicieli stwierdzonym faktem” 33. Jego sposób dowodzenia racji Libelta i Reicha wydaje się zbieżny z metodą oglądu reguł świata Niedziałkowskiego. Biskup twierdził, że prawdę o świecie poznawał dzięki obserwacjom. Widząc upadający na ziemię kamień, wiemy, że ten jest przez nią przyciągany. „Jeśli więc kobieta stale, zawsze, wszędzie występuje w dziejach w stosunku do mężczyzny, zwanym obecnie «niewolą», widocznie jest to w naturze jej i inaczej, chyba wyjątkowo co do indywiduów, nigdy nie będzie” 34 – pisał. W innym miejscu rozprawił się z argumentacją naukową. Wspomniał o jednym z wykładów uczonego profesora przyrodnika, którego uczoność zamknął w cudzysłowie. Lektura wykładu wywołała u Niedziałkowskiego zdumienie, profesor twierdził bowiem, że kobiety nie są umysłowo niższe od mężczyzn oraz że wiele naukowych zdobyczy zapoczątkowały właśnie one. Kobiety wynalazczynie czy konstruktorki zostały przez Niedziałkowskiego wyśmiane. Leitmotivem Nie tędy droga, Szanowne Panie! stała się panna Plump, która wymyśliła wentylator wagonowy. O jej działalności ksiądz dowiedział się dzięki lekturze prasy. Na skutek wspomnianego wcześniej wykładu przejrzał także sprawozdanie z pracy naukowej opisywanego profesora i odkrył, że „mu wytknięto tylko szesnaście naukowych błędów” 35. W tym momencie zdumienie zmieniło się w rozczarowanie. A użyty cudzysłów zyskał potwierdzenie. Zarówno teksty krytyczne wobec emancypacji, jak i te, które wskazują jej zalety lub zawierają kontrargumenty dla tez głoszonych przez przeciwników otwarcia dla kobiet edukacji, rynku pracy, a dalej przyznania im praw wyborczych, zawierają odwołania do praw przyrody, 32 Tamże, s. 97.
33 Tamże, s. 188. 34 K. Niedziałkowski, Nie tędy droga, Szanowne Panie!..., s. 47. 35 Tamże, s. 24.
Co to jest emancypacja?
291
do historii oraz do psychologii. Alfred Zagórski pisał: „Kto zaś inaczej sądzi, do tego śmiałbym się zwrócić z pytaniem: czy zbadał prawa przyrody? – czy zapytał historii o jej sąd? [...] czy pojął on wyższe ludzkością żądzące [sic!] cele? czy w końcu rozpatrzył się w psychologii kobiety?” 36. Metoda obserwacyjna oraz zadanie: „Wskażcie nam rzeźbiarkę, snycerkę, malarkę, komponistkę, która by nową stworzyła szkołę, lub nowe sztuce wytknęła drogi!” 37 – miały być donioślejsze niż sądy wynikające z krytyki socjologicznej. Już we wprowadzeniu do opisywanej problematyki rysują się spore różnice definicyjne. Kolejni autorzy w różny sposób definiowali hasła i ruch emancypacyjny, a później feministyczny. Jeśli jednak porównywać słowa wstępne i kolejne wprowadzenia do tekstów pisanych na przestrzeni kilkudziesięciu lat, można zauważyć pewną zbieżność. Każdorazowo autorzy omawianych publikacji twierdzili, że emancypacja kobiet, a później feminizm to hasło obce i często niezrozumiałe, toteż jako komentatorzy lub eksperci zobowiązywali się do ich wyjaśnienia i uporządkowania tego, co zostało opublikowane w różnych czasopismach i przedstawione w ramach publicznych wykładów czy salonowych dyskusji 38.
Co to jest emancypacja? „Emancypacja kobiet! Jleż milionów razy ten wyraz wymówiono, wydrukowano” – stwierdził Władysław Nowicki w pierwszym zdaniu Kilku myśli wstępnych o emancypacji kobiet. Dalej informował czytelników, że kwestia emancypacji mimo postępów „z pieluch się dopiero wywija” 39, a wszyscy dokoła rozszerzają lub ścieśniają jej pojęcie. Sam fakt, że do 1872 roku wiele się pisało i mówiło o emancypacji kobiet, dowodzić miał tego, że nie wyrobiło się jeszcze jasne pojęcie celu emancypacji, jej charakteru, kierunku, rozmiaru oraz granic. Autor przestrzegał także przed zagranicznymi rozprawami o emancypacji. 36 A. Zagórski, Ostatni odczyt dla kobiet z psychologii. Niektóre psychiczne właściwości kobiet, Nakładem autora, Lwów 1872, s. 34. 37 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety..., s. 177. 38 Kwalifikacja obcości została powtórzona w trakcie polskiej wojny o gender, która medialnie przetoczyła się między 2012 a 2015 r. Por. M. Duda, Dogmat płci.... 39 [W. Nowicki], Kilka myśli wstępnych o emancypacji kobiet przez N__go, Drukarnia Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, Warszawa 1872, s. 5.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
292
Odróżnił społeczeństwo amerykańskie od europejskiego, a dalej tezy dotyczące równouprawnienia Niemek, od nawoływań do emancypacji Polek. „Przecież nie do tego tylko jesteśmy stworzeni, aby ślepo naśladować obcych” 40 – kwitował. Każdy naród miał odznaczać się indywidualnymi cechami, warunkami bytu i rozwoju. Tak też emancypacja kobiet amerykańskich, niemieckich i polskich to trzy różne sprawy, które ginęły w natłoku rozpraw toczonych przy każdej herbacie, na każdym zebraniu, wśród głosów ośmieszających lub wynoszących emancypację do znaczenia mesjanizmu. Celem Kilku myśli wstępnych o emancypacji kobiet było odrzucenie frazesów i odpowiedź na pytanie: „co leży na dnie wymagań waszych, czego od mężczyzn żądacie?” 41. Odpowiedź objęła konkretne przykłady. Panie mieszkające na wsi chciały „swobody, wyzwolenia, pola działalności, samodzielności” 42. Nowicki zapewnił je, że wszystko to już mają i pod wieloma względami są szczęśliwsze od mężczyzn. Wieś nikomu nie jest w stanie zapewnić swobody bezwzględnej, a jeśli mimo tego mieszkanki wsi żądają zmiany, autor oferował im zamianę ról. Mężczyźni przejmą obowiązki kobiet. Będą „składać rączki dziecięcia do modlitwy, [...] [będą] powiernikami zwierzeń [...], będziemy pierwsi wchodzić do salonu, my będziemy, siedząc na kanapie, panie witali” 43. Kobiety zaś wejdą w prawa i obowiązki mężczyzn. Będą jeździć zimą po targach, sprzedawać i kupować konie, woły, wozić podatki, „wchodzić w układy z chmarami żydów chytrych”, przejmować się pracą służby i ludu „nieoświecon[ego], brutaln[ego], przeświadczon[ego] czasami o swojej sile pięści” 44. Ten skromny zakres działań związanych z życiem we wsi bardziej komplikowało życie w mieście.
Nowicki nie dostrzegał nowej roli kobiet w przemianach i postępie społeczeństwa. Powołując się na współczesne mu realia społeczne, nie widział sensu emancypacji. Określał ją jako „bezowocne majaczenia” albo efekt marzycielstwa, próżności czy ambicji, „junakierii i zawiści do mężczyzn” 45. Nie twierdził jednak, że jest ona bezcelowa. Z tego powodu uważał, że „emancypacja to kwestia przyszłości” 46. 40 Tamże, s. 7. 41 Tamże, s. 8.
42 Tamże, s. 8–9. 43 Tamże, s. 9. 44 Tamże, s. 10. 45 Tamże, s. 11. 46 Tamże.
Co to jest emancypacja?
293
Wołania emancypantek w 1872 roku oceniał jako bezpodstawny wynik chęci poklasku i rozgłosu. W ten sposób interpretował działania kobiet, które chciały zdobyć dyplomy doktorskie. Zdaniem autora, nie o naukę i rzetelną pracę, lecz o znaczenie, wpływy i błyszczenie walczyły kobiety kołaczące w furty różnych instytucji.
W tym samym roku ukazało się polemiczne wobec publikacji Nowickiego Słowo w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety skreślone przez Henryka N....... Autor już na wstępie odwrócił perspektywę interpretacyjną wielości pism, dysput i odczytów wygłoszonych na temat emancypacji. Jego zdaniem, wielość głosów wynikała z wagi dyskutowanej kwestii, nie z braku informacji na jej temat. Nie dziwiła go także różnorodność ocen i interpretacji tzw. kwestii kobiet, ponieważ, jego zdaniem, zwycięstwo każdej społecznej, naukowej czy religijnej prawdy poprzedzały dyskusje „pośród których większa część była błędną” 47. Zdziwienie autora spowodowała dopiero lektura Kilku myśli wstępnych o emancypacji kobiet, a konkretnie zawarta w niej próba definicji emancypacji oparta na wskazaniu zamiany ról. Polemista porównał ją do sytuacji, w której argument dziecka nielubiącego motyli kształtowałby dyskusję na temat przemysłu jedwabniczego. W konkluzji stwierdził: „Mało, sądzę, oświecił nas autor, jak on sam emancypację rozumie, i co przez wyrażenie to rozumieć należy” 48 – po czym samodzielnie podjął się próby opisu roli kobiet w społeczeństwie. Odrzucił założenie Nowickiego, jakoby emancypacja była kwestią przyszłości. Odrzucił także powszechne przekonanie emancypacyjnych sceptyczek i sceptyków, że wszystko powinno toczyć się naturalnym biegiem rzeczy, niczego nie powinno się przyspieszać, a raz utworzonych przez naturę stosunków kobiet i mężczyzn nie zmienią kolejne rozmowy, artykuły, broszury i odczyty: Godzi się na to zawsze odpowiedzieć, że gdybyśmy założyli ręce i czekali co w czasie uczyni z nami natura, to w samej rzeczy po bardzo krótkiej chwili wrócilibyśmy na łono natury, zadaniem zaś ludzkiem oddalać się od niej [...], walczyć z nią i dążyć samowiednie w wybranym kierunku 49.
47 Henryk N......., Słowo w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety, [odbicie z czasopisma „Bluszcz”], Druk S. Orgelbranda S-ów, Warszawa 1872, s. 6. 48 Tamże, s. 7. 49 Tamże, s. 8.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
294
Odpowiedź udzielona sceptyczkom i sceptykom była wstępem do opisu kulturowych ram wyznaczających role członków i członkiń danych społeczności. Głównymi czynnikami, które ustalają właściwy lub niewłaściwy tok społecznego życia, były dla autora obyczaje i prawa: „Prawa przepisują i strzegą rządzący, obyczaje w całej massie narodu zwolna się wytwarzają, zwolna urabiają, zmieniają, wyradzają się itd.” 50 Obyczaje to metaforyczne mleko z piersi matki, prawo to owoc samopoznania, panowania nad samym sobą. Zależność między nimi była następująca: obyczaj stwarza prawo, nie odwrotnie, toteż w chwili gdy zmieniają się stare obyczaje, zmianie ulega też prawo. Dźwignią zmiany miały być matki, ojcowie oraz nauczyciele, kierownikiem pozostawała zaś opinia publiczna. Nowicki twierdził, że emancypacja to walka z naturą i towarzyskimi obyczajami. Autor Słowa w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety zgodził się z tym. Był jednak przekonany o tym, że wszyscy powinni kobietom te walkę ułatwić, „czyliż obyczaje i ustawy towarzyskie to nie my sami właśnie?” 51 – pytał retorycznie, a w sporze o granice natury relatywizował pojęcie granic. Dyskusja obu autorów zasadza się na podstawowym wówczas dla emancypacji kobiet założeniu, według którego kobiety domagały się możliwości nauki na równi z mężczyznami. Dla Nowickiego oznaczało to, że „kobiety chcą porzucić swoje stanowiska, a wedrzeć się przebojem na stanowiska przez mężczyzn dotychczas zajmowane” 52. Jego oponent stwierdził, że nie tylko o samą naukę walczą kobiety, lecz także o przywileje, które ta nauka daje. Wśród nich wymienił godność, możliwość poszerzenia zakresu własnej pracy i samodzielnego utrzymania się, zarobienia na chleb. Ponadto zapewniał: Kobiety nie wyrzekają się stanowiska i posłannictwa, jakie natura im wyznaczyła, ale chcą je o tyle odmienić, o tyle je odróżnić od naturalnego znaczenia matki i żony, o ile układ życia społecznego, w każdym innym względzie opiera się na naturze, ile cywilizacja z natury swojej oddala się od natury 53.
Po pierwsze, w przeciwieństwie do Nowickiego autor Słowa w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety dostrzegał cel emancypacji kobiet. Nie była nim walka z mężczyznami, lecz rozwój społeczny. 50 Tamże.
51 Tamże, s. 10. 52 [W. Nowicki], Kilka myśli wstępnych..., s. 13. 53 Henryk N......., Słowo w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety..., s. 13.
Co to jest emancypacja?
295
Po drugie, założył, że nikt nie ma prawa zatrzymywać działań kobiet. Miarą wartości pokolenia uczynił zaś jego stosunek do wykształcenia kobiet, do możliwości rozwoju tych, które wychowują i kształtują pokolenia kolejne. W tych ostatnich dostrzegł też potencjał zmiany: Ludzi z zakorzenionym przesądem nie przekonasz pewnikami rozumu, zapamiętałych fanatyków nie nawrócisz do czci prawdy i sprawiedliwości, nie narzucisz sumienności przewrotnym, ale każde bez wyjątku prawie dziecię, gdy zechcesz, uchowasz przed ciemnością przesądów, nauczysz być wyrozumiałym, sprawiedliwym, uczynisz poddanym sługą sumienia swojego 54.
Poza samą definicją emancypacji kobiet autorzy publikacji podtrzymujących prawny i społeczny status quo wskazywali również źródła emancypacji. Opisywane przez nich wzory postępowania społecznego i politycznego podlegały negatywnej ocenie. Stawały się antywzorami lub przestrogą dla Polek, które wchodzą na drogę emancypacji.
Pierwszym negatywnym przykładem stały się działania Francuzek, drugim reformy wprowadzane w Ameryce. W przypadku prezentacji pierwszego przykładu autorzy położą nacisk na działalność kobiet, zaprezentują polityczną aktywność. Przypadek Nowego Świata był zazwyczaj opisem systemu, który umożliwił kobietom zawodową i edukacyjną podmiotowość. Opisy obu kończą się wykazem skutków, które grożą polskim kobietom.
Wątek francuski silnie zaznaczyła przetłumaczona i wydana w 1842 roku książka Juliena-Josepha Vireya O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem. W rozdziałach dotyczących kobiet francuskiej arystokracji XVIII wieku znajduje się porównanie rządów Ludwika XIV i Ludwika XV. W przypadku pierwszego kobiety miały się znajdować pod rządem mężczyzn, nie kierowały sprawami państwa, panowały w życiu domowym. Zmiana dokonała się za panowania jego następcy, kiedy to: Kobiety nadawały popęd mężczyznom, rządziły nimi i kształciły ich na wzór tego władcy; dla tego to w tym peryjodzie, piękne nauki i sztuki okazują mniej prostoty, mniej czystego smaku, i mniej jak w poprzednim wieku, głębokich uczuć. Pochodzi to stąd, że kobiety wychodząc za obręb swojej płci
54 Tamże, s. 16.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
296
właściwy, mniej będąc poważane, pospolitemi tylko natchnąć mogą genijusze myślami 55.
Świergotliwość, naukowa mania pozbawiona podstaw i intelektualnych zdolności, powierzchowność, zamiłowanie do błyskotek i cacek. Wszystko to wynik wpływu kobiecych koterii: „Ilekroć na dworze wywierały przeważny wpływ kobiety, tam razem z niemi objawiał się i szerzył marnotrawny przepych i wolność obyczajów. Słaby charakter Ludwika XV, więcej niż którykolwiek inny, upodobał sobie panowanie kobiet” 56. Moralna prawda, którą z oglądu historii wyciągnął Virey, mówi, że towarzyska grzeczność oraz sztuki piękne nie rozwiną się tam, gdzie kobiety nie mają żadnego udziału w życiu towarzyskim. Niestety, tam, gdzie siła ich wpływu wzrasta i przewyższa siłę wpływu mężczyzn, następowało zepsucie smaku w sztuce oraz obyczajach. Nawet mężczyzna mógł zostać wyniszczony przez kobiety. Pod ich wpływem, przez złe wychowanie, miękł, był pozbawiony odwagi, okrywał się „spódnicą rzezańca” lub niewieścimi szatami, „drży ze słabości na widok oręża”, nie mógł „mówić ani działać po męsku” 57. W późniejszych publikacjach wątek francuski ograniczał się do opisu działań kobiet w ramach rewolucji francuskiej. Stanisław Bronikowski wspominał o prowodyrkach Olimpii de Gouges i Theroigne de Meri court. Pisał, że to właśnie rewolucja francuska „pierwsza zrodziła myśl zmiany położenia kobiety i podźwignięcia jej z umysłowego poziomu, ubóstwa i moralnego upadku” 58. Zmiany nieść miała możliwość zawodowej pracy dla kobiet. Silnie akcentował jednak fakt, że uczestniczki rewolucji nie poprzestały na walce o możliwość pracy. Zwoływały zebrania, publiczne wiece, same na nich występowały, domagały się także praw politycznych, a nawet możliwości noszenia męskich pantalonów i możliwości odbywania ćwiczeń wojskowych. Jak ocenił: „W szale rewolucyjnym zapomniały zupełnie, że pierwszym ich i słusznem żądaniem było prawo do pracy i kształcenia się, aby tą drogą dojść do lepszego bytu” 59. Francuzki się nie opamiętały, poddały się niekontrolowanym emocjom i chęciom, wpadły w szał. To miało 55 J.-J. Virey, O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem, przeł. P.E. Leśniewski, b. P.N.P., wyd. 2, Druk i nakład S. Orgelbranda Księgarza i Typografa, Warszawa 1857, s. 255. 56 Tamże, s. 256. 57 Tamże, s. 123. 58 S. Bronikowski, Emancypacja i równouprawnienie kobiety..., s. 40–41. 59 Tamże, s. 39.
Co to jest emancypacja?
297
sprawić, że nie zostały wysłuchane. Kodeks Napoleona nie traktował ich jak równoprawnych obywatelek.
Do wątków kobiet i rewolucji francuskiej w 1906 roku wrócił Teodor Jeske-Choiński w książce Kobiety rewolucyi francuzkiej. Na pierwszych stronach nakreślił obraz osiemnastowiecznej, sypiącej się w gruzy Francji. Cele, idee oraz pojęcia, które przez tysiąc lat rozpalały świat, stały się „próchnem, więdną, murszeją, gasną” 60. Męska połowa klasy przodującej słabnie, „gaśnieje, traci energię” 61 na arenę historii wstępuje kobieta. Wiek XVIII to panowanie kobiety. To metresy królów, żony i krewne ministrów sprawują władzę. Polityka, nauka i literatura była pod wpływem kobiet. Za braćmi de Goncourt Jeske-Choiński stwierdził, że to kobieta była powszechną i fatalną przyczyną wypadków, które nastąpiły w osiemnastowiecznej Francji. Metaforą jej pokrętnej władzy stała się suknia. W jej fałdach zginęły pokój, wojna, literatura, sztuka i moda – „wszystko niesie w fałdach swojej spódnicy, nagina do swoich kaprysów i namiętności” 62. Wyczerpany umysłowym i fizycznym trudem pracy pokoleń mężczyzna dał się omotać siecią stosunków kobiecych. Czynne życie ustąpiło miejsca próżniactwu. Powyższe tezy Jeske-Choiński oparł na lekturze francuskich pamiętników z epoki przedrewolucyjnej. Jako ich czytelnik miał wrażenie, „jak gdyby mężczyzna był tylko narzędziem, sprzętem kobiety” 63. Winne były zarówno kobiety z klas wyższych, jak i kobiety z ludu, które w trakcie rewolucji wyszły na ulice i „namiętnością, zaciekłością, furyą rewolucyjną” 64 przewyższyły nawet mężczyznę. Jeske-Choiński porównał je do murzynek [sic!], które nic nie wiedzą o europejskiej cywilizacji. Motywem ich działania było zaspokojenie własnej próżności, brak ogłady oraz niekontrolowane pożądanie: Pchana brakiem wychowania domowego, przykładem otoczenia, nędzą, pożądliwością miłości, wyszła dziewczyna z ludu na ulicę, szukając na niej obfitszego chleba i błyskotliwszych gałganków 65.
60 T. Jeske-Choiński, Kobiety rewolucyi francuzkiej, Nakład i druk Akc. Tow. S. Orgelbranda S-ów, Warszawa 1906, s. 8. 61 Tamże. 62 Tamże, s. 10. 63 Tamże, s. 13. 64 Tamże, s. 99. 65 Tamże, s. 102.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
298
W trakcie rewolucji mężczyzna zabijał, kobieta masakrowała. Odzywała się w niej „dzikość natury pierwotnej” 66, nikt nie mógł nad nią zapanować. Tak wyglądał emancypacyjny debiut francuskich kobiet. Jeske-Choiński wspomniał także Olimpię de Gouges. W 1906 roku stwierdził, że lektura odezwy wygłaszanej przez de Gouges przypomina głos współczesnych mu feministek, „te same zarzuty, te same żądania” 67. Samej autorce nie przyniosły one szczęścia, ponieważ 30 października 1793 roku wszelkie związki kobiece we Francji zostały rozwiązane, a możliwość zgromadzeń zakazana. Zdaniem Jeske‑Choińskiego, nastąpiło to na skutek zbyt silnych wpływów kobiet walczących o swoje prawa, jak również przez wzgląd na krytykę metod, jakie stosował Komitet Ocalenia Publicznego. Kobiety wielokrotnie protestowały przeciw niepodlegającym kontroli działaniom Robespierre’a. Te, które poparły rewolucję, widząc jej mechanizmy, zaczęły się od niej odwracać, „serce niewieście jest wrażliwe, zmienne, logika niewieścia lubi zygzaki” 68 – kwitował autor. Jego zdaniem, czynny udział kobiet w rewolucji nie przyniósł dobrych efektów ani rewolucji, ani kobietom. Kobiety z ludu „podniecone zapachem krwi” miały zachowywać się jak „oszalałe wiedźmy” lub zwierzęta, które „pastwią się nad trupami” 69, ich opis jest animalistyczny. Kobiety oświecone podsuwały swoim mężom nierozważne pomysły, podlegały namiętnościom. Większość wodzów stronnictw miała zginąć przez kobiety: Mirabeau, Vergniaud, Danton, nawet Robespierre.
Jedenaście lat później w Nowoczesnej Kobiecie Jeske-Choiński powrócił do tematu francuskiej rewolucji. Kreśląc portret współczesnych mu feministek, stwierdził, że „robak zniszczenia” 70 zaczął drążyć już w starożytnym Rzymie. Jego pracę na długo zahamowało jednak chrześcijaństwo, do czasu aż w Ameryce i Francji nie podniosły się głosy w sprawie równouprawnienia kobiety. W Ameryce przemówiły kobiety. We Francji grunt pod ruch emancypacji podczas rewolucji przygotowali margrabia de Condorcet, publikując w 1789 roku na łamach „Journal de societe”, margrabia de Vilette działający 66 Tamże, s. 104. 67 Tamże, s. 125. 68 Tamże, s. 186. 69 Tamże, s. 187. 70 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta, M. Szczepkowski, Warszawa 1917, s. 13.
Co to jest emancypacja?
299
w Zgromadzeniu Narodowym oraz ksiądz Fauchet, zabierając głos na trybunie 71. Dopiero za nimi miały pójść kobiety rewolucji francuskiej. Theroigne de Mericourt została przedstawiona jako córka chłopa, służąca i „kochanka jakiegoś Anglika”, Olimpia de Gouges z kolei jako córka sklepikarza, paryska prostytutka, „aktorka bez powodzenia, literatka, której nikt nie czytał, w końcu apostołka emancypacji kobiecej” 72. Żadna z nich nie umiała ortograficznie pisać, nie miała też naukowego przygotowania. Zdaniem Jeske-Choińskiego, swoje powodzenie zawdzięczały „tak samo, jak greckie hetery” 73 znajomości „licznych przyjaciół”. W podsumowaniu jednego z rozdziałów Nowoczesnej Kobiety stwierdził: Emancypacyja niewieścia nie miała aż do końca XVIII wieku szczęścia do swoich koryfeuszek. W Grecji hołdowały jej hetery, w Italii wcielały ją najrozpustniejsze kobiety gnijącej Romy, we Francyi przewodziły jej wykolejone awanturnice. Uczciwe żony, wzorowe matki, troskliwe wychowawczynie nie uważały za potrzebne wysuwać się, tłoczyć się na arenę bojową 74.
Kontrast jest wyraźny: dobre matki kontra rozpustne kobiety, reprezentantki rodziny kontra zepsute, niosące zgniliznę. Podobnie została zarysowana rzeczywistość Polek. Po „spokojnym, rozumnym debiucie naszej emancypacji”, czyli wystąpieniach Elizy Orzeszkowej domagającej się prawa do pracy i nauki, zmian w wychowaniu, pojawiły się „niedobitki pierwszej formy ruchu niewieściego [odziały się] w przyłbicę i zbroję bojowca i rzuciły się z wielkim animuszem na «tyrana-mężczyznę»” 75. Symbolem tych ostatnich stała się Izabela Moszczeńska.
Jeske-Choiński nie pogłębił też opisu działań amerykańskich emancypantek. Podobnie jak kobiety w starożytnej Grecji i Rzymie Amerykanki były dla niego odległym przykładem działań emancypacyjnych. Ich przywołanie służyło raczej ukazaniu elokwencji autora, który potrafił wskazać historyczny ciąg przyczyn i skutków niż dostarczyć czytelnikom wiedzy będącej podstawą dla zbudowania syntezy na temat ruchów emancypacyjnych. Osiemnastowiecznej Ameryce baczniej przyjrzał się Bronikowski. Należy jednak zaznaczyć, 71 Wiadomości na temat działalności wymienionych powyżej znalazły się także w opublikowanej w 1906 r. pozycji Kobiety rewolucyi francuzkiej. 72 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta..., s. 22–23. 73 Tamże. 74 Tamże, s. 24. 75 Tamże, s. 10.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
300
że wielkopolskiego autora nie interesowały działania kobiet, które walczyły o emancypację, lecz same skutki tych działań. Możliwość niezależnego podjęcia nauki i pracy, a nawet pracy naukowej wiązał on, o czym pisałem wcześniej, z postępującą maskulinizacją kobiet, większą liczbą kobiet chorych nerwowo, alkoholiczek oraz samobójczyń. W ten sposób przestrzegał Polki i Polaków przed przyspieszeniem zmian, które powinny nastąpić we właściwym im tempie, zgodnie z logiką natury i ekonomii.
Zderzenie perspektyw Autor każdego kolejnego tekstu próbował zarysować tło dla własnej wypowiedzi. Jako przykład zaprezentuję słowa wspierającego emancypację kobiet Benedykta Dybowskiego, który w 1897 roku stwierdził, że tzw. kwestia kobieca zaowocowała sporą liczbą produktów piśmienniczych różnych objętościowo, formalnie i treściowo. Wszystkie jednak miały na celu wyjaśnienie kwestii kobiecej: Pouczenie na temat stanowiska społecznego kobiety, temat modny w chwili obecnej, odbywało się w najrozmaitszy sposób, raz przy pomocy argumentów, tak zwanych naukowych, drugi raz środkami banalnych schlebień próżności ludzkiej, to znów środkami komizmu, sarkazmu, ironji, cynizmu aż do granic brutalstwa, a w pewnych poszczególnych wypadkach uciekano się do broni bardziej jeszcze skutecznej, bo do groźby 76.
W dalszej części wprowadzenia z ironią stwierdził, że „nawet pierwszy lepszy reporter albo feljetonista zwykłego czasopisma politycznego czuje się powołany i uprawniony” 77, by stanowczo zabrać głos w sprawie równouprawnienia. Dalej wskazał dwa kierunki wyłaniające się z „tej powodzi piśmiennictwa” 78. Pierwszy obejmował traktaty naukowe, powieści i utwory sceniczne, w których odsądza się kobiety od praw przynależnych mężczyznom. Drugi mieścił prace autorów, którzy uznawali potrzebę równouprawnienia obu płci. Jak zauważył Dybowski, rzecznicy obu poglądów mieli przed sobą „jeden i ten sam zasób 76 B. Dybowski, O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, Księgarnia Polska, Lwów 1897, s. 1. 77 Tamże, s. 3. 78 Tamże, s. 1.
Zderzenie perspektyw
301
faktów, którymi się posługiwali, a jednak przychodzili do wniosków sobie przeciwnych” 79. Takie rozbieżności budziły u doktora wątpliwość dotyczącą wartości samych faktów oraz logiki posługiwania się nimi. Jako najistotniejszy czynnik różnicujący autorów i ich teorie wskazał stanowisko, jakie każdy z piszących zajmował wobec poglądu na temat rozwoju świata organicznego. Od tego czynnika zależała interpretacja i rozwiązanie kwestii kobiecej. Z jednej strony znajdowali się preformiści, determiniści, scholastycy i metafizycy – zwolennicy teorii o celowości opatrznościowej, z drugiej transformiści i ewolucjoniści.
Twierdzenia zawarte w O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, podobnie jak twierdzenia księdza biskupa Niedziałkowskiego, także opierały się na metodzie obserwacji. Zmiana istotnego czynnika interpretacji doprowadziła jednak do oskarżeń Henryka Nussbauma o to, że w opublikowanym w 1896 roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” odczycie Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego umieścił „wytwory swej własnej fantazji”, które tak jak pozostali krytycy równouprawnienia kobiet i mężczyzn nazywał przedwieczną mądrością Bożą „i spoza tej tarczy ochronnej ciska pomysły swoje, najczęściej paradoksalne, pozbawione wszelkich podstaw pozytywnej wiedzy” 80. Dybowski potępił wszelkie aprioryczne założenia, które pozwalały autorom różnych rozpraw naciągać fakty i pozorować słuszność wniosków osnutych na społecznych przesądach. Sam zaś twierdził, że kwestia kobieca należy wyłącznie do kompetencji biologicznych i ze stanowiska przyrodniczego próbował odpowiedzieć na następujące pytania: Czy obecna dążność ludzi myślących do zmiany warunków, w jakich dziś znajdują się kobiety w społeczeństwach tak zwanych cywilizowanych, jest słuszna, uzasadniona i konieczna? [...] czy zmiana tych warunków wpłynąć może korzystnie na dalszy rozwój społeczeństw, o których mowa? 81
Kontrast celów, które postawił sobie Dybowski, oraz stylu krytyków emancypacji kobiet jest ogromy. Krytycy opisywali potencjalną zmianę, nawiązując do strachu, burzenia porządku, walki z panującymi regułami. Dybowski już w samym pytaniu o zmianę zastosował język korzyści. Zamiast strachu wzbudzał nadzieje. Korzyści nie dotyczyły 79 Tamże, s. 2.
80 Tamże, s. 49. 81 Tamże, s. 7.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
302
tylko kobiet, lecz całego społeczeństwa. W ten sposób lwowski profesor pozostał poza problematyką winy i kary. Argumentacja podmiotowa została zastąpiona oglądem przedmiotu badań. Przedmiotem obserwacji stali się mężczyzna i kobieta. Nie udało mu się jednak odrzucić hierarchizacji budowanej na różnicy płci. Zbudowana przez niego hierarchia nie zakładała jednak stałego prymatu jednej płci nad drugą. Zamiast tego profesor rysował różnice i mierzył możliwości kobiet i mężczyzn w poszczególnych sferach ich życia. A same różnice raczej indywidualizował, niż generalizował.
O zderzeniu przeciwstawnie rozumianych systemów i racji pisał także ksiądz Charszewski, który w 1929 roku opublikował w Warszawie broszurę Niebezpieczeństwo żydowskie w niebezpieczeństwie kobiecym. Charszewski nie odnosił się do emancypacji, lecz do feminizmu. Tym pojęciem określał silny kobiecy ruch działający na rzecz zrównania płci, który niweczył dotychczas ustaloną hierarchię i zrównywał człowieka z Bogiem, zwierzę z człowiekiem, dziecko z dorosłym, uczniów z nauczycielami, fornala z ministrem, Katylinę z Katonem, żyda z chrześcijaninem. Jego początek dostrzegł w rewolucji francuskiej „w istocie żydowskiej” 82. Feminizm to dla księdza jeden z wielu przejawów działalności równościowego strychulca, który niby czołg zrównuje wszystko na swojej drodze 83. W opinii autora w 1929 roku nie wystarczył beztroski śmiech krytyków. Taka reakcja była odpowiednia wówczas, gdy feminizm był w powijakach, „dziś jest on już groźnym niebezpieczeństwem, i to zarówno dla kobiety, jak i dla społeczeństwa ze strony kobiety” 84. Autor nie zgadzał się z opinią, według której mężczyźni i kobiety są tożsami psychologicznie. Dostatecznym dowodem jego założeń miały być niezbywalne różnice fizjologiczne. Jednak głównym celem autora nie była walka z samym feminizmem, lecz denuncjacja większego systemu liberalnego, którego celem jest „zagłada chrystianizmu” 85. Feminizm był częścią żydowsko-burżuazyjnej kuźni liberalizmu, bolszewickich działań będących antytezą prawdy. Charszewski sprzeciwił się pajdokracji, ochlokracji, koprokracji i ginokracji, których celem była judokracja. Wykładnią podległości 82 I. Charszewski, Niebezpieczeństwo żydowskie w niebezpieczeństwie kobiecym, [brak oznaczenia wydawcy], Warszawa 1929, s. 5. 83 Por. tamże. 84 Tamże, s. 66. 85 Tamże, s. 7.
Zderzenie perspektyw
303
kobiety wobec mężczyzny była Biblia oraz „same dzieje poniżenia kobiety w czasach przedchrześcijańskich” 86. W innym miejscu pisał: Sympatyczną, ale zdradliwą bestię – teorię Russa, wyhodowała i na świat wypuściła rewolucja francuska w postaci zasad 1789 roku. Za dni naszych, na drugim krańcu Europy, bestia ta przybrała postać bolszewicką i, jeśli nie strąciła jeszcze kobiety w przepaść ostatecznego upodlenia, to tylko dzięki walce prowadzonej przeciw niej przez Chrześcijaństwo, oparte na uznaniu faktu grzechu pierworodnego 87.
Charszewski, kpiąc z Rousseau, podważał jego wiarę w niewinność, szczęśliwość i dobroć człowieka, którego unieszczęśliwiała cywilizacja. Autor nie umiał jednak znaleźć odpowiedzi na pytanie o to, jak zrodziło się zło wśród dobrych ludzi, toteż naturalistom zarzucił nierealność, którą mogła rozwiązać tylko nauka o grzechu pierworodnym. Teorię grzechu pierworodnego określił z kolei jako hipotezę, która musi być uznana za pewnik, „tak bowiem składnie i wyczerpująco wszystko tłumaczy” 88. Usunięcie z dziejów świata założeń grzechu pierworodnego miało powodować lukę, która dawała się wypełnić „tylko absurdem” 89. Ksiądz położył więc na szali „przesąd o wrodzonej dobroci” oraz „rzekomy przesąd o grzechu pierworodnym” 90. Z jednej strony znalazły się owoce działań Robespierre’a i Lenina, z drugiej Boga. Feminizm sprzężony z żydostwem stał się sztucznym żydostwem, „co z żydami z krwi współdział[a]” 91. Podstawą buntu kobiet była ich perwersja, a sam ruch doprowadzał do maskulinizacji kobiet: Te stada sanjupek (sans – bez, jupe – spódnica) są to raczej animalia stupida, które nie zdają sobie sprawy z tego, jakiego to stanu ducha wyrazem jest ta moda, oraz kto i w jakich celach staje w jej obronie 92.
W innym fragmencie nielogiczne feministyczne stworzenia zostały porównane do głupich kóz, które poddały się ułudzie kobietowładztwa i wylądowały w komunistycznym haremie. W 1929 roku feminizm stał 86 Tamże, s. 9.
87 Tamże, s. 13. 88 Tamże, s. 14. 89 Tamże, s. 27. 90 Tamże, s. 25. 91 Tamże, s. 64. 92 Tamże, s. 63.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
304
się dla Charszewskiego częścią realnej antychrześcijańskiej siły społecznej i politycznej. Antyetycznej siły „żydowsko-masońskiego liberalizmu” połączonego z „demokracją «zachodnią»” 93.
Niebezpieczeństwo żydowskie w niebezpieczeństwie kobiecym to wojna światów – polskiego katolicyzmu oraz obcych sił „antychrystycznych” 94, kobiecych kobiet oraz kobiecego bolszewizmu. Feminizm stał się ideologią, która przenikała i często była „tolerowana nawet w kołach kierowniczych opinii katolickiej” 95. W swojej publikacji Charszewski przyglądał się artykułom i wywiadom drukowanym w prasie bulwarowej, codziennej, jak również tym znajdującym się na łamach „Przeglądu Katolickiego”. Ostrzegał przed aprobatą feminizmu, nawet jeśli obejmowała ona treść tekstu okolicznościowego – nekrologu „przywódczyni osławionych sufrażystek angielskich Eweliny Pank hurst” 96. Feminizm był radykalną tendencją, która odbierała kobiecie przywilej wolności od służby politycznej, wojskowej oraz od obowiązku głosowania. Wypowiedź księdza Charszewskiego wydaje się filozoficznie i pedagogicznie zbieżna z powszechniej znaną publikacją Mariana Pirożyńskiego Co czytać? Poradnik dla czytających książki. Beletrystyka, która ukazał się w 1932 roku w Krakowie. Poradnik na łamach „Wiadomości Literackich” dwukrotnie opisywał Tadeusz Boy-Żeleński. Następnie oba jego teksty zostały włączone w skład Naszych okupantów.
Przełom drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku to czas, kiedy ukazały się także cykle felietonów Boya-Żeleńskiego Dziewice konsystorskie i Piekło kobiet oraz tekst Baudouina de Courtenay Wyznaniowe i pozawyznaniowe śluby i rozwody (z powodu oczekiwanej reformy prawa małżeńskiego). Wszystkie wymienione prezentują radykalizm publicystycznych sądów poszczególnych autorów bez względu na to, czy zajmowali oni pozycje naturalistów i feministów krytykujących działania Kościoła katolickiego w Polsce, czy z pozycji katolickich krytykowali feminizm łączony z bolszewizmem i żydowskim komunizmem. 93 Tamże, s. 42. 94 Tamże, s. 40. 95 Tamże, s. 35. 96 Tamże, s. 40.
Zderzenie perspektyw
305
Dzisiejsza lektura Charszewskiego przywodzi na myśl polskie publikacje antygenderowe powstałe po 2012 roku. Ich autorki i autorzy także opierali się na przeciwstawieniu dwóch skrajnie pojmowanych systemów filozoficznych – modernizmu i postmodernizmu. Pierwszy miał być obiektywny i zakorzeniony w realności, drugi spekulatywny i zagrażający. Wspólna pozostała także obawa przed podważeniem istniejącej hierarchii, zburzeniem zastanego porządku, który został dany i nie może podlegać relatywizacji. Charszewski odrzucił możliwość rządów dzieci i kobiet. Podobnie współcześnie zaprzecza się możliwości spojrzenia na rzeczywistość z różnych punktów widzenia. Treść Niebezpieczeństwa żydowskiego w niebezpieczeństwie kobiecym obejmuje nakreślenie hierarchicznego porządku, w którym kobiety wskutek natury i grzechu pierworodnego pozostają podległe mężczyznom, a te, które się zbuntowały, czeka zezwierzęcenie. Ochronę mogła przynieść jedynie spódnica, którą nosiły kobiece kobiety. Należy pamiętać, że opisywane powyżej teksty dzieli przestrzeń kilkudziesięciu lat, w których zmieniała się społeczna, ekonomiczna i polityczna pozycja kobiet. Ksiądz Charszewski swój tekst tworzył w odrodzonej Polsce. W kraju, w którym konstytucja marcowa gwarantowała kobietom równe prawa. Ta sama konstytucja wprowadzała także równouprawnienie wyznań „nawet talmudu z Ewangelią” 97, jak zauważył ksiądz. Na tę nową polityczną i społeczną rzeczywistość nie zgadzał się autor Niebezpieczeństwa żydowskiego w niebezpieczeństwie kobiecym. Jego głos nie był odosobniony, a argumentacja niespotykana. Zaświadczał o tym Boy-Żeleński w Naszych okupantach.
Warto zauważyć, że wcześniej zbieżność emancypacji, feminizmu oraz wsparcie tych idei przez Żydówki odnotował Jeske-Choiński, który w 1917 roku kreślił portret Nowoczesnej Kobiety. Przytoczę dłuższy fragment rozprawy Choińskiego: Odcięty „oświeceniem” od swojego naturalnego środowiska, od wiary mojżeszowej, wiszący w powietrzu między społeczeństwem chrześcijańskim a żydowskim, bezwyznaniowy, filozofujący żyd cieszył się, że mu rozkładowa robota „etycznych uświadamiaczów” otworzy zamknięte dotąd dla niego podwoje społeczeństwa chrześcijańskiego. Więc brał czynny, hałaśliwy udział
97 Tamże, s. 6.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
306
w agitacji uświadamiającej, dmuchał gorliwie w czerwony płomień, pożerający tradycje gojów. Gdzie się coś rysuje, pęka, zapada w jakiemś środowisku chrześcijańskiem, tam zarabia zawsze żyd. A oświecona żydówka, zmysłowa zawsze, gorszej krwi od aryjki, wyzwoliwszy się z pęt surowej rodziny żydowskiej, powstrzymującej apetyty lubieżnej natury wschodniej, była bardzo rada, że „uświadamiaczki” pomagały jej burzyć „zwietrzałe przesądy”. Więc spieszyła nie tylko skwapliwie na każdy odczyt „etyczny”, oklaskując go z zapałem, lecz stawała sama na katedrze, na trybunie, wykrzykując swoje teorie „wolnościowe”, zachwalając literaturę wywrotową, zachwycając się Dziejami grzechu Żeromskiego 98.
Powyższy cytat ma opisywać jeden z czynników, który według Jeske‑Choiń skiego zmienił polski ruch emancypacyjny. Postulaty, o które walczyły Polki po 1863 roku, oceniał jako prawidłowe. Prawo do pracy i do nauki to zdobycze emancypantek, których w 1917 roku nikt nie chciał im odebrać. Niestety, okazało się, że możliwość pracy zawodowej nie otworzyła kobietom „bram do raju swobody i dobrobytu” 99, toteż „około roku 1890, mniej więcej, była u nas już liczna gromada malkontentek, protestujących coraz głośniej przeciw «tyranii mężczyzn»” 100 – zauważył. Tak ujętą bojowość feministek miał podbudowywać socjalizm oraz modernizm literacki. Socjalizm przyniósł krytykę kapitału, zaś literacki modernizm „wstrzyknął w nią [feministkę] świadomość i żądzę nieznanych dawniejszej kobiecie polskiej «nowych dreszczów»” 101. Armia feministek i wychowanych na twórczości Przybyszewskiego chorych erotomanek skorzystała ze sposobności i w 1905 roku przyłączyła się do rewolucji polsko-rosyjskiej: Tłumnie rzuciły się feministki w krwawe wiry rewolucji. Było ich wszędzie pełno: na katedrach prelegentów, na trybunach agitatorów, w salach wiecowych, na ulicy, w pochodach demonstracyjnych, w tajnych stowarzyszeniach, w komitetach, w bojówce nawet. Czegoż chciały, o czem marzyły? Odważniejsze, entuzjastyczne stanęły pod czerwonym sztandarem, spodziewając się od niego wywalczenia dla kobiety równouprawnienia politycznego i ekonomicznego; tchórzliwsze, chłodniejsze
98 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta..., s. 33 99 Tamże, s. 7. 100 Tamże, s. 29. 101 Tamże.
Zderzenie perspektyw
307
rezonerki feminizmu, pięły się na wszelkie możliwe mównice i reformowały potokiem frazesów zwyczaje, obyczaje i pojęcia narodu 102.
Obraz tłumnych, nieopanowanych, aktywnych polskich feministek przypomina opisy francuskich rewolucjonistek, które Jeske-Choiński przedstawiał jako naznaczone „namiętnością, zaciekłością, furią rewolucyjną” 103. Jak wiemy z jego poprzedniej publikacji, Francuzki uczestniczące w rewolucji niczego nie osiągnęły. To samo autor wieścił nowoczesnej kobiecie opętanej erotyzmem i nienawiścią do mężczyzn. Jego zdaniem, nowoczesna kobieta sławiąca wolną miłość, bezwyznaniowość, „anarchizm uczuć i pojęć, domagająca się tak zwanej pełni życia bez kontroli etyki” 104 miała doprowadzić do upadku ludzkości. Z tego powodu prawa kobiety powinny kończyć się na swobodnym rozporządzaniu sobą i własnym majątkiem dla dobra rodziny. Kobieta mogła się uczyć i pracować. Jej równorzędność względem mężczyzny wynikała z celu i przymiotów jej płci. Na podstawie powyższych założeń wskazał dwa odłamy ówczesnego polskiego feminizmu: Pierwszy jest dalszym ciągiem prawidłowo rozwijającej się ewolucji emancypacji niewieściej, posuwającej się wolno, rzec można, ugodowo, do swoich celów, drugi leci na oślep, bez pamięci do mety końcowej 105.
Dla działań drugiego odłamu reprezentatywne były awantury angielskich sufrażetek (zwanych przez autora sufrażystkami) oraz postulaty „czerwonych feministek”, które „żądają wprost rządów kobiety nad mężczyzną” 106.
Kto sieje wiatr, zbiera burzę, toteż dla autora zaskoczeniem nie były działania „kobietofobów” 107 takich jak Strindberg 108 czy Maks Funke, 102 Tamże, s. 31.
103 T. Jeske-Choiński, Kobiety rewolucyi francuzkiej..., s. 99. 104 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta..., s. 63. 105 Tamże, s. 58. 106 Tamże. 107 Tamże, s. 59. Neologizm czy etykietę „kobietofob” można tłumaczyć jako mizogin. Negatywne nastawienie do kobiet było ważnym aspektem emancypacyjnych dyskusji toczących się na przełomie XIX i XX w. Wyczerpująco na ten temat pisał David D. Gilmore w jednym z fragmentów Mizoginii, czyli męskiej choroby, w rozdziale Mizoginia w naukach społecznych. Wśród naukowców, którzy w swoje badania wpisywali uprzedzenia względem kobiet, znalazł się Cesare Lombroso, Herbert Spencer, George J. Romanes, William J. Fielding, Otto Weininger, Emil Durkheim, Johann J. Bachofen, John McLennan, Karl Vogt oraz Charles Darwin, który w pracy O pochodzeniu człowieka twierdził, że „kobieta reprezentuje miniony i niższy etap cywilizacji”. Por. D.D. Gilmore, Mizoginia, czyli męska choroba, przeł. J. Margański, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003, s. 169–172. 108 Tezy Strindberga oraz reakcję polskich publicystek na jego założenia opisał Karol Niedziałkowski w Nie tędy droga, Szanowne Panie!..., s. 37–45.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
308
autor broszury Sind Weiber Menschen?, w której dowodził, że kobieta nie jest człowiekiem. Powyższa teza dla Jeske-Choińskiego była jednak absurdalna. Rozwiązaniem problemu działań czerwonych feministek było ich przeczekanie. „Całe szczęście, że obecna, najnowsza forma feminizmu jest tylko fermentem, fermenty zaś opadają, «klarują się» z czasem” 109 – uspokajał czytelników.
Słaby mężczyzna i strach przed aktywnością kobiet Podstawą wsparcia i pomocy dla kobiecych kobiet znajdujących się w potrzebie był racjonalizm mężczyzny. Ten sam stał na straży status quo, któremu groziła nowa kobieta. Jak twierdził Jeske-Choiński: „żaden mężczyzna, który posiada pięć klepek w porządku, nie może zgodzić się na to, aby kobieta burzyła cały jego dorobek, cały gmach cywilizacji i kultury, zbudowany wysiłkiem jego mózgu, jego nerwów, lat tysięcy” 110. Zapytać należy, co podtrzymywało ów gmach cywilizacji, z czym walczyła nowa kobiet? Fundamentem cywilizacji było małżeństwo i mężczyzna. To według Jeske-Choińskiego główni wrogowie nowej kobiety. Kobieta nowoczesna postrzegała małżeństwo jako przejaw zniewolenia kobiet, mężczyznę jako tyrana, który odbierał jej prawa i możliwości. Konserwatywny krytyk chciał odwrócić te zależności. I małżeństwo, i mężczyzn określił jako wybawicieli chroniących kobiety przed jej prawdziwym wrogiem, przed jej naturalnym rozwojem w kierunku erotyzmu rozumianego jako „treść przeciętnej kobiety” 111. To właśnie małżeństwo chroniło kobietę, dając żonie swobody, z których nie mogła korzystać jako panna. Jednocześnie to samo więziło mężczyznę, odbierając mu możliwości, z których mógł korzystać, będąc kawalerem. Przed ślubem mężczyźnie wolno dużo, po ślubie „bardzo niewiele, najczęściej tylko pracować, harować, troskać się od świtu do nocy” 112. To on tracił pełną swobodę, którą cieszył się jako kawaler. Tracił także dobrobyt, gdyż wszystko, co zarobił, musiał oddać żonie i dzieciom, „dla siebie 109 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta..., s. 61. 110 Tamże, s. 63. 111 Tamże, s. 54. 112 Tamże, s. 47.
Słaby mężczyzna i strach przed aktywnością kobiet
309
zatrzymując niewiele” 113. Młody mąż był fatygowany wyczerpującą pracą. Znajdował się w ekonomiczno-rodzinnym klinczu, którego fundamentem było właśnie małżeństwo. W rozpoznaniach Choińskiego nie znajdziemy jednak wezwania do emancypacji uciśnionego przez system, zniewolonego męża. Krytyk nie podważał systemu, który ograniczał swobodę mężczyzn. Jeske-Choiński nie wyciągnął wniosków z tego, co sam napisał. Przeciwnie, nie reflektując męskich krzywd, bronił systemu, który wysiłkiem mózgu i nerwów przez tysiąc lat budowali jego przodkowie. To bodaj największy paradoks opisywanej rozprawy.
Zamiast walki z prawdziwym wrogiem mężczyzn Jeske-Choiński walczył z nową kobietą. Z tym, co według niego uosabiała, czyli z wolną miłością, bezwyznaniowością, anarchizmem uczuć i z postulatem pełni życia bez etycznej oceny. To wszystko miało prowadzić do atrofii rodzinnego i religijnego życia. W ten sposób jego prace stają się przejawem działań, jakie ilustruje hasło „wojna płci” 114. Akceptacja nowej kobiety oznaczałaby przyznanie racji tezie z Kobiet rewolucyi francuzkiej, według której kobieca aktywność pojawia się w miejsce słabej, wątłej męskości. Z tego powodu obraz nowej kobiety musiał być spotworniony, a działania i postawa pierwszych emancypantek zracjonalizowane i uznane. Tylko taka optyka nie ukazała słabości mężczyzny w obliczu grożącej rewolucji 1905 czy 1917 roku.
W treści drugiej rozprawki Jeske-Choińskiego pojawił się opis noszącej się po męsku kobiety: „on w pelerynie modernistycznej, ona w męskim kapelusiku z piórkiem lub w męskiej czapce i męskim żakiecie – obnoszą jawnie po mieście swoją wolną miłość” 115. Wydaje się jednak, że bardziej alarmujące było to, co kryło się pod suknią. Przypomnę cytat: „Rewolucje aliansów i systemów, pokój i wojnę, literaturę, sztukę i mody – wszystko niesie w fałdach spódnicy i nagina do swoich kaprysów i namiętności” 116. Tak w 1906 roku pisał Jeske-Choiński.
Co ciekawe, kobieta rewolucji i czerwona feministka przypominają kobiety z literatury, a raczej świadectw pozostawionych przez żołnierzy 113 Tamże.
114 Por. M. Duda, Wojna płci, w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka i in., Warszawa 2014. 115 T. Jeske-Choiński, Nowoczesna Kobieta..., s. 43. 116 T. Jeske-Choiński, Kobiety rewolucyi francuzkiej..., s. 10.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
310
Freikorpsów – paramilitarnej organizacji złożonej z weteranów pierwszej wojny światowej. Ich zadaniem było zwalczanie ruchów komunistycznych, które stanowiły zagrożenie dla wartości będących podstawą tradycyjnej niemieckiej kultury. Wspomniane świadectwa przebadał Klaus Theweleit 117. Pomijając tezę dotyczącą źródła mizoginii członków Freikorpsów oraz wskazywane przez niemieckiego badacza rozszczepienia obrazów kobiet, należy zauważyć, że strach przed działaniem komunistek wydaje się równoległy do obaw, jakie Jeske-Choiński projektował na kobiety z ludu, czerwone feministki i zagrażającą cywilizacji nową kobietę. Fraza odkrywająca to, co maskują fałdy spódnicy, bliźniaczo przypomina niemieckie zapisy na temat czerwonych pielęgniarek, które pod białym strojem nosiły granaty lub pistolety. Udając „czyste” siostry i matki, pod maską pomocy niosły śmierć, z tej przyczyny musiały zostać zgładzone. Ich bliskość zagrażała mężczyznom i cywilizacji – podobnie jak działania panien z ludu zagrażały rewolucjonistom, a nowa kobieta Jeske-Choińskiemu.
Kobieca aktywność staje się więc oznaką słabego, może zniewieściałego mężczyzny. Pokój i wojna pod spódnicą, podobnie jak pistolet i granat pod białym fartuchem, przypominają ukryty penis. Dalszy rozwój wypadków może prowadzić do całkowitego umężczyźnienia kobiet. Znakiem takiej maskulinizacji staje się męski strój i męska fryzura kojarzone z wyzwoloną, nową kobietą. Z tego powodu przestrogi przed rewolucją, bojownicami i militantkami muszą być wyraźne. Z tej przyczyny już w 1906 roku wybrzmiało ostrzeżenie, według którego panny rewolucji staną się pannami gilotyny. Inaczej męska słabość zostanie ujawniona, a gmach cywilizacji runie 118. ***
Inaczej do krytyki emancypacji podszedł Wacław Gąsiorowski. Już w 1907 roku emancypację postrzegał jako realną siłę, której przedstawicielki i przedstawiciele mogli zawiązać sojusze. Na długo przed tym hasła emancypacji zastąpiły realne działania kobiet i wspierających je mężczyzn, toteż publikując Thalitha Kumi, autor nie mógł określić ich jako nieprawdziwych mrzonek. Nadal jednak mógł wpisywać się w rolę protekcjonalnego krytyka, którą próbował ukryć pod 117 K. Theweleit, Męskie fantazje, t. 1: Kobiety, strumienie, ciała, historia; t. 2: Męskie ciała. Przyczynek do psychoanalizy białego terroru, przeł. M. Falkowski, M. Herer, przekład przejrzał A. Żychliński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015. 118 Por. K. Kłosińska, Zagrożona męskość / zagrożone męskości, „Śląskie Studia Polonistyczne” 2016, nr 1–2.
Słaby mężczyzna i strach przed aktywnością kobiet
311
maską obserwatora kwestii społecznych. W taki sposób można określić zbudowany przez autora wykaz potencjalnych sojuszników programu „bojowniczek wyzwolenia kobiety” 119. Z sojuszu został wyeliminowany wojskowy, ponieważ emancypantki groziły skasowaniem armii; zwolennik alkoholu i narkotyków, ewentualnie ich producent, ponieważ emancypantki wypowiedziały wojnę nałogowi; człowiek religijny, wierzący i duchowny, ponieważ emancypantki lekceważyły wiarę; patriota, ponieważ drwiły z jego uczuć; państwowiec, legitymista, ponieważ emancypantki „łomoczą i w państwo, w jego budżet alkoholiczny, w wojskowość, no i w wiele innych podstaw” 120; kapitalista „za nic, bo któż bije w kapitał a spotwarza pieniądz, juści i emancypantki” 121; przemysłowiec, chlebodawca, ponieważ emancypantki domagały się od niego równej płacy; kobieta z ludu, wyrobnica, ponieważ nie cierpiała strajków i nie obchodziły jej nie swoje sprawy; kobieta z towarzystwa, ponieważ nie wyciągnie praktycznych wniosków z tego, co mówiły emancypantki; prostytutka, ponieważ to emancypantki od niej stroniły; robotnik, proletariusz, ponieważ miał „sprawy własne, boleśniejsze, dokuczliwsze” 122. Kto zatem mógł być sojusznikiem emancypantek według Sclavusa? Odpowiedź łatwa – program emancypantek ma tylu wodzów, ile wyznawczyń, a żołnierzy wcale, – a zresztą, ma obietnice tych partii, które, dla pomnożenia swoich sił, gotowe są mormonom gwarantować bigamię, ślepym odzyskanie wzroku, głuchym słuchu, które mają zawsze do rozdania i ziemię, i bogactwa, i własności, i zniesienie własności, i które gotowe są wszystko przyrzec, byle samemu własne zamierzenia ziścić 123.
Jakikolwiek realny sojusz był więc nierealny. Interes emancypantek nie był dla Sclavusa sprawą wszystkich kobiet lub sprawą innych społecznych aktorów i ruchów, toteż by powstać z kolan, kobiety powinny współdziałać z mężczyznami. Sprawy rodziny nadal były ważniejsze niż sprawy wyrugowanych poza społeczny nawias emancypantek – bojowniczek wyzwolenia kobiety. 119 W. Sclavus [W. Gąsiorowski], Thalitha Kumi..., s. 282. 120 Tamże, s. 283. 121 Tamże. 122 Tamże. 123 Tamże, s. 284.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
312
Gościnność Metafora gościnności, jeśli pozbawić ją takiej cechy jak bezinteresowność, może stać się poręcznym sposobem ilustracji stosunków, jakie panowały między polskimi emancypantkami, emancypatorami i ich przeciwnikami/przeciwniczkami w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku.
Adam Pisarek, przyglądając się polskiej gościnności, zbudował model oparty na trzech cechach. Pierwszym wyróżnikiem gościnności jest wpisany w tę czynność/sytuację geocentryzm, który plasuje działania opisane za pomocą powyższego określenia w odpowiednim, zbudowanym koncentrycznie, więc mającym centrum, ładzie społeczno-kulturowym. „Centrum to zwykle konotuje wyemancypowaną przestrzennie lub funkcjonalnie osobę lub grupę” 124 – zaznaczył Pisarek. Ów społeczny ład to po prostu sieć przynależności budowanych na czynnikach wskazanych przez gospodarza. Tak rozumiany geocentryzm obejmuje też uprzestrzennione formy podziałów społeczno-kulturowych (działania instytucji). Druga cecha konstytutywna to wpisana w gościnność zasada relacyjnej asymetrii, czyli konkretny sposób budowania więzi i sieci współpracy. Organizuje gościnność na poziomie koncepcji oraz działań. Para gospodarz – gość uwzględnia nieusuwalną asymetrię. Nie pozwala na wprowadzenie zrównującej perspektywy, choć można w nią wpisać model relacji hierarchicznych oraz demokratycznych. Trzecim wzorcem, który ma organizować kulturę gościnności, jest „strukturalne niedopasowanie” 125. Należy je rozumieć jako wynik współdziałania dwóch poprzednich, „gościnność dotyczy tych form nawiązywania i kultywowani zażyłych relacji, które ustanawiane są p omimo i dzięk i istniejącym odrębnościom” 126 – pisał katowicki badacz. Badana przez Pisarka struktura obejmuje również możliwość działań cyklicznych lub „fazy tymczasowego włączenia” oraz separacji. Przykładem mogłaby tu być turystyka, lecz ten aspekt odrzucam jako niemożliwy do zrealizowania w badanym zakresie w społeczno-kulturowej strukturze drugiej połowy XIX wieku. 124 A. Pisarek, Gościnność polska. O kulturowych konkretyzacjach idei, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Katowice 2016, s. 233. 125 Tamże, s. 236. 126 Tamże, s. 237.
Gościnność
313
Na pierwszy rzut oka stosunkom w parze gospodarz – gość mogłyby odpowiadać stosunki między członkami społeczeństwa a emancypantkami. Drugie przybywały z zewnątrz i jako propagatorki idei wywiedzionej z rewolucji francuskiej czy przywiezionej zza oceanu odróżniały się od społecznych i kulturowych uwarunkowań środkowoeuropejskiej nacji. Pierwsi mieli miano obywatela. Stopień obcości sprawiał jednak, że emancypantka, jako podmiot, nie mogła wkroczyć w geocentryczną strukturę społeczną. Jako przybysz nie uczestniczyła w „grze szacunku” 127, nie otrzymała gospodarskiej opieki i wsparcia. Nie wypełniła zasad podstawowego kontraktu, natomiast naruszała zastany ład, wprowadzała nieporządek. Emancypantka łamała trzy warunki gościnności: nie wpisywała się w zastany system wartości, postaw, negowała normy kulturowe/prawne oraz niweczyła zastane praktyki kulturowe 128. Jej działania obejmowały wszystkie płaszczyzny/przestrzenie życia społecznego: dom, szkołę, uniwersytet, miejsce pracy. W publicystykę krytyków emancypacji kobiet został wpisany także drugi obraz kobiet. Tych, które mogły stać się obywatelkami. To kobiety, które zgodnie z metaforyczną wizją Nussbauma 129 opisującego dwie palmy rosnące w środku pustyni miały być użyteczne poprzez pełnienie funkcji wyznaczonej przez naturę i społeczeństwo. Miały współdziałać na podstawie zasad kształtujących społeczność. Jednocześnie nie miały na tę społeczność wpływu. Ich oddziaływanie kończyło się tam, gdzie granicę wskazał system, czyli obywatel. Zależnie od tego, jak przedstawimy kobietę funkcjonującą w opisywanym systemie patriarchalnym, nadamy jej miano współgospodyni lub wiecznej rezydentki. W pisma polskich sceptyków i krytyków emancypacji została wpisana idea zrównania kobiet i mężczyzn w różnicy, docenienie ich współpracy, która w przyszłości mogła zaowocować prawdziwą wspólnotą. „[G]dy zdolności i wykształcenie nie będą już stanowiły różnicy między mężczyzną i kobietą, wtedy dopiero będzie ona zdolną korzystać z tych praw, jakich dziś używają mężczyźni. Niewiasta dni przyszłych będzie prawdziwą towarzyszką mężczyzny a nie jego niewolnicą” 130 – pisał Dziankowski, który w 1877 roku przyglądał się teoriom Spencera na temat charakteru kobiet. 127 Por. tamże, s. 123. 128 Por. tamże, s. 38. 129 Por. H. Nussbaum, Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego, Druk Emila Skiwskiego, Warszawa 1897, s. 47–48. 130 L. Dziankowski, O charakterze Kobiet podług Spencer’a, Nakładem A. Piotrowskiego, Warszawa 1877, s. 36.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
314
Na razie Polka była rezydentką 131. Oddano jej w opiekę dom i rodzinę, powierzono pieczę nad gospodarstwem – nie była tylko gościem. Temporalnie była „na stałe”, nie „z wizytą”. Miała odpowiednie dla siebie zadania do wykonania. Jako niezdolna do korzystania z praw, nie była jednak pełnoprawną obywatelką, członkinią społeczności, gospodynią bez nadzoru. Jej prawna podmiotowość pozostawała ograniczona. Deklarowane przez Sclavusa działania mężczyzn, którzy nie grodzili dróg, otwierali przed kobietami gościńce, uchylali drzwi do zawodów, wreszcie lekko już znudzeni czekali na swoje współtowarzyszki – wszystkie te metafory sugerujące zaproszenie i gościnność były skierowane do tych, które potrafiły wpisać się w funkcjonujący system społeczny.
Nierozwiązana pozostała kwestia podmiotowości gościa oraz możliwość przeistoczenia się gościa we współgospodarza/współgospodynię. Wydaje się, że druga kwestia wiąże się ze zmianą systemu oraz przeskoczeniem nierówności wpisanej w parę gospodarz – gość. Pierwszą zaś, w tym miejscu, skonstatuję jako aporię. Relacja między krytykami emancypacji kobiet, kobietami oraz emancypantkami wydaje się jasna. Metafora gościnności oznacza pierwszych (krytyków) jako gospodarzy-opiekunów-dozorców, drugie (kobiety nieemancypantki) jako wieczne rezydentki z możliwością przekroczenia tego stanu w przyszłości, ostatnie zaś (emancypantki), zależnie od stopnia ich radykalności, można przedstawić jako aspirujące do bycia lepszymi rezydentkami, które nie tylko biernie, lecz także aktywnie wspierają system społeczno-kulturowy 132, lub jako obce, które nie mogą spodziewać się gościny, opieki, szczodrości. Nie tędy droga, Szanowne Panie! – tak w tytule swojej rozprawy nawoływał ksiądz biskup Karol Niedziałkowski. Tylko gospodarz mógł wytyczyć właściwy gościniec. Ta, która wytyczała własną ścieżkę, nie wpisywała się w rolę gościa/gościni.
131 Ciekawy trop zasugerowała także dr Anna Zawadzka, która w trakcie dyskusji konferencyjnej (Katowice, kwiecień 2016) zestawiła zaproponowaną przeze mnie kategorię rezydentki z kategorią zaczerpniętą z tytułu jednej z książek Hanny Krall – Sublokatorki. W przypadku Krall sublokatorstwo odnosiło się do narodowości i płci. 132 Za Stanisławem Bronikowskim mam tu na myśli rodzaje emancypacji określone jako względna (Reich) i rozsądna (Libelt). Hasła emancypacji względnej/rozsądnej, czyli akceptacja edukacji i pracy kobiet umożliwiających im lepsze pełnienie naturalnych ról żony, matki i gospodyni domu; celem tak pojętej emancypacji była walka o lepszą pozycję rodziny, nie działanie na rzecz jednostki.
Gościnność
315
A jak za pomocą metafory gościnności można opisać tych, którzy w pismach sceptyków byli przedstawiani jako „nowocześni nowatorowie i emancypiści” 133, „feminiści”? 134 Publicyści i naukowcy wspierający emancypację kobiet w różny sposób kategoryzowali ich podmiotowość. Autor Słowa w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety twierdził: „Kobieta ma prawa uczyć się wszystkiego, czego nauczyć się jest zdolna, a to dla tego przede wszystkim że zdolna i że chce” 135. W ten sposób przyznawał jej pełnię podmiotowości i decyzyjności. Twierdził też, że społeczeństwo jako twórca systemu powinno ułatwiać kobietom dostęp do nauki i pracy, przez co autor naginał raz wytyczone asymetrie.
Nieco odmiennie można rozumieć postulaty zawarte w publikacji Eugeniusza Dühringa Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet i współczesna nauka uniwersytecka czy Karola Lichtańskiego O metodzie wykładów na uniwersytetach niewieścich. Co do zasady, obaj zgodziliby się z autorem Słowa w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety. Dla obu jednak ważniejsze niż wola kobiety pozostawały jej zdolności i możliwości. Odróżniali je od możliwości mężczyzn. Ich rozróżnienie nie pociągało za sobą prostej hierarchizacji mężczyzn i kobiet – nie było gorszych i lepszych. Jako przedstawiciele patriarchalnego systemu starali się wytyczyć specjalne ścieżki, drogi – reformy edukacji – które pozwoliłby kobietom dotrzeć tam, gdzie znajdowali się mężczyźni. Różnica między tezami autora Słowa w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety a koncepcją Dühringa i Lichtańskiego może wynikać ze sposobu konceptualizacji tekstów, nie z przeświadczeń poszczególnych publicystów i naukowców. Pierwszy zatrzymał się na poziomie idei. Nie pogłębił jej. Nie odniósł się do konkretnej rzeczywistości. Swoim tekstem uprawomocnił filozoficzne założenia emancypacji kobiet. Dühring i Lichtański opisali zaś konkretną przestrzeń. Proponowali realne rozwiązania, które miały doprowadzić do reformy systemu edukacji i zmienić zależności panujące na rynku pracy. Jeszcze inaczej kwestię podmiotowości kobiet przedstawiał Benedykt Dybowski. W jego dziełku kobieta stała się przedmiotem badań, które prowadziły do konstatacji, że różnice będące podstawą budowania społecznych hierarchii i zależności powinny przebiegać 133 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety..., s. 96. 134 I. Charszewski, Niebezpieczeństwo żydowskie..., s. 32. 135 Tamże, s. 13–14.
Forma, czyli o tym, jak dyskutowali przeciwnicy i zwolennicy emancypacji kobiet
316
indywidualnie, nie płciowo. W ten sposób Dybowski weryfikował nie tylko przeświadczenia dotyczące kobiet, lecz także opinie kształtujące społeczny obraz mężczyzn, naruszał ustalone asymetrie. Do tego służyły mu dane statystyczne oraz obserwacje prowadzone w innych systemach społeczno-kulturowych, np. na Kamczatce.
Z pewnością „nowocześni nowatorowie i emancypiści” 136 korzystali z dostępnych im funkcji i pozycji społecznych. Taką możliwość zapewniała im płeć i kulturowy oraz ekonomiczny kapitał premiowany w patriarchalnym systemie. Z pewnością wypowiadali się, używając paternalistycznie brzmiących haseł. Tylko oni mogli wytyczyć drogi i gościńce, którymi w geocentrycznie rozumianą wspólnotę mogły wkroczyć emancypantki. Dalsza zmiana miała zależeć od indywidualnych możliwości członkiń i członków społeczności, obywatelek i obywateli, ewentualnie także od społecznej solidarności i odpowiedzialności. W zależności od politycznych sympatii emancypistów i emancypantek. Sami zaś panowie, dzięki roli, którą odgrywali, mogli się liczyć z dewaluacją ich opinii i stanowisk. Najczęściej polegała ona na próbie ośmieszenia, przezwania, np. feminiściarzami, co mogło się wiązać z przekonaniem, że mężczyźni poddający się wpływowi kobiet niewieścieją. Powyższa kwalifikacja nie usuwała ich jednak poza centrum społecznej wspólnoty. Emancypiści nadal mogli pełnić funkcję gospodarza, który planował przekształcenie form zarządzania gospodarstwem i do współpracy zapraszał współgospodynię in spe.
136 S. Bronikowski, Emancypacya i równouprawnienie kobiety..., s. 96.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
Rama Raewyn Connell definiowała płeć jako „strukturę relacji społecznych, która skupia się na arenie rozrodczości, oraz zespół praktyk, które przenoszą różnice między ciałami w zakresie budowy układu rozrodczego na sferę procesów społecznych” 1. Z tego względu w ideał męskości zostały wpisane przemoc, kontrola i hierarchia – zasady, które wyznaczają pozycję hegemona. Męskość hegemoniczna jest modelem, który identyfikuje kolejne, odmienne wzory zachowań zarówno męskości, jak i kobiecości. Relacja z hegemonem ustala podporządkowanie, braterstwo lub marginalizację. Stopień podporządkowania mierzy się cechami, które dziś uznawane są za przesłanki dyskryminacji, np. pochodzenie, rasa, kolor skóry, klasa, orientacja seksualna. Socjologiczna teoria Raewyn Connell, podobnie jak teoria Edwarda Saida, jest tylko ramą, która wymaga każdorazowego sprawdzenia.
1 R. Connell, Socjologia płci. Płeć w ujęciu globalnym, przeł. O. Siara, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013, s. 31.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
318
Lektura postkolonialna przekształca model zaproponowany przez Saida zależnie od kontekstu geograficzno-polityczno-kulturowego. Tak powstała kategoria bałkanizmu 2, która opisuje wewnętrzne zależności i autooznaczenia nacji i narodów zamieszkujących Półwysep Bałkański. W ten sam sposób narodziła się kategoria opisująca specyfikę polskich postzależności 3. Takiej lokalnej lektury domaga się także kategoria męskości, której używali i używają Polki i Polacy. Męskość hegemonialna Connell, a z drugiej strony męska dominacja Pierre’a Bourdieu 4 jako kategoria równoległa, konkurencyjna, wypracowana na gruncie francuskim powinny zostać dopełnione intersekcjonalnymi badaniami obrazów dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej męskości tych, którzy definiują się bądź definiowani są jako Polacy 5. Lektura pism mężczyzn – autorów kreślących losy bohaterów wydaje się istotna dla próby zobrazowania lokalnej (lokalnych?) autobiografii męskości. Ustawienie ich w przytoczonej ramie socjologicznej może wskazać istotne różnice związane z klasą, kapitałem kulturowym, podziałami społecznymi funkcjonującymi w Polsce zaborowej, między- i powojennej.
W autobiograficznej lokalnej pracy męskości mogą nam pomóc także antropologiczne założenia Franca La Cecli 6, który postulował poszerzenie pola męskości i zakładał, że indywidualny projekt tożsamościowy nie musi powstawać w ramie określonych gestów i ról. Jednocześnie włoski badacz uchylił się przed próbą klasyfikacji własnej teorii pod względem binarnego przeciwstawienia: esencjalizm vs konstruktywizm. Nieostrość jego klasyfikacji wywodzi się z braku pełnej akceptacji wobec tego, co piszą autorzy teorii kulturowych, oraz odrzucenia tego, czym puste miejsca dopełniłby np. determinizm biologiczny. Według autora badaczki i badacze posługujący się kategorią gender skupiają się na tym, czym tożsamość płciowa może być, nie dostrzegają jednak tego, czym jest. Być może istotowość i relacyjność (założenie, że mężczyznami stajemy się w grupie) są kategoriami, które także posłużą podmiotowemu odczytaniu autobiografii męskości. 2 M. Todorova, Bałkany wyobrażone, przeł. P. Szymor, M. Budzińska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008.
3 H. Gosk, Wychodzenie z „cienia imperium”. Wątki postzależnościowe w literaturze polskiej XX i XXI wieku, Universitas, Kraków 2015. 4 P. Bourdieu, Męska dominacja, przeł. L. Kopciewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 2004. 5 Podobny postulat zgłosił Tomasz Tomasik. Por. tegoż, Uwagi do wciąż nie napisanej historii męskości w Polsce, „Pamiętnik Literacki” 2016, z. 2, s. 5–18. 6 F. La Cecla, Szorstkim być. Antropologia mężczyzny, przeł. H. Serkowska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2014.
Tu i teraz
319
Zwrot (auto)biografie męskości może się wydawać oksymoroniczny. Współcześnie pisarski i czytelniczy uzus stawia strategie autobiograficzne po stronie kobiet. Katarzyna Nadana-Sokołowska, wskazując cechy męskich autobiografii, pisała o „afirmacj[i] charakterystyczn[ej] dla autobiografii silnej podmiotowości, poczuci[u] autonomii i indywidualności” 7. W przeciwieństwie do nich zapisy kobiet skupiają się na obecności innych osób. Badanie tekstów Polaków wspierających emancypacyjne ruchy Polek w XIX i XX wieku relatywizuje powyższą tezę. Przykładem może być zbudowany wokół figury zmarłej żony pamiętnik Odona Bujwida 8.
Tu i teraz Męskość jako kategoria charakteryzująca status, wygląd i atrybuty obdarzonych nią przedstawicieli społeczeństwa różnicuje się w zależności od położenia geograficznego oraz założeń kulturowych różnych społeczności, które swoim członkom przypisują konkretne role, stawiając wobec nich wymagania. W tym zakresie nie różni się od kobiecości. Obie budowane są na upowszechnionych wyobrażeniach ról społecznych, według założenia: wyobrażać sobie to przypominać znajome. Dwudziestowieczne badania antropologiczne rozszerzyły wyobraźnię Europejczyków, obrazy różnych układów społecznych nie wpłynęły jednak na decentralizację naturalizowanego układu binarnego, w którym męskość pozostawała kategorią zerową, przezroczystą, uniwersalizowaną, a kobiecość dopełniała ją przez przeciwieństwo. Studia nad kobiecością od wielu lat niuansują różne kategorie związane z kobiecością i kobietami. W podobny sposób funkcjonują studia nad męskościami oraz studia nad seksualnościami. Polski spór o gender 9 ujawnił jednak, że mężczyźni, przynajmniej w komunikacji mainstreamowej, nadal znajdują się poza obrębem dyskusji zarówno jako aktorzy, jak i temat dyskusji. „Wojna o gender” toczyła się między kobietami oraz księżmi, których męskość była tabuizowana. Obiektem dyskusji była seksualność dzieci, obrona chłopców przez matki 7 K. Nadana-Sokołowska, Autobiografia [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka i in., Warszawa 2014, s. 56. 8 O. Bujwid, Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932–1942, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990. 9 M. Duda, Dogmat płci. Polska wojna z gender, Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2016.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
320
i wyznaniowych ojców oraz seksualność i ciało kobiet i odmaskulinizowanych gejów. Taki kształt polemik pozwala zapytać o możliwość dyskusji nad męskościami w Polsce, o ich wzory, przykłady oraz o historyczną (nie)zmienność kategorii męskości.
Z kolei autobiografizm jako gatunek naprowadza nas na tropy introspekcji, autorefleksji, wyznania, dokumentu osobistego, niefikcjonalnego. Jest silnie upodmiotowiony oraz ukazuje kontekst społeczny z konkretnego punktu widzenia. Autobiograficzna subiektywność mogłaby być przeciwstawiana uniwersalizowanej kategorii męskości. Wydaje się, że zestawienie obu kategorii – męskości i autobiografii – odsłania ciekawą perspektywę i daje możliwość postawienia kilku ważnych pytań: jak wyglądają polskie (auto)biografie męskości, te beletrystyczne i badawcze, jakie punkty węzłowe budują ich kształt oraz tożsamość polskich mężczyzn? Na jakich kategoriach zasadza się koncepcja męskości w narracjach współczesnych i historycznych, dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych, czy i jak możemy mówić o specyfice polskiej męskości w odniesieniu do kategorii metropolizowanych, europeizowanych, mondializowanych; wreszcie czy i w jaki sposób kategoria męskości przecina się w polskich narracjach z kategoriami geograficznymi, ekonomicznymi?
(Auto)biografie jako narzędzie w rękach pamiętnikarzy i historyków (literatury) Kim byli? To jedno z pytań, jakie postawiłem sobie w trakcie prowadzenia badań publicystyki i rozpraw polskich mężczyzn wspierających kobiece ruchy emancypacyjne w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku. „Kim byli?” – to pytanie, które cały czas sobie stawiam. Coraz częściej zestawiam je jednak z pytaniem: „kim stali się dla historyczek i historyków opisujących ich działalność i życie?”. I nie jest to pytanie nowe, choć wydaje się, że w przypadku prób opisu biografii emancypantów i emancypatorów nabiera ono sporej wagi. Dlaczego? Jedną z odpowiedzi będzie próba wyobrażenia sobie mężczyzny, który wspierał bądź wspiera ruchy emancypacji kobiet, a dziś ruchy feministyczne. Operacyjne wyobrażenie takiego sojusznika kobiecych
Problemy
spraw a priori odróżnia go od pozostałych mężczyzn, dla których walka o równe prawa i możliwości kobiet i mężczyzn jest obojętna albo której (ci ostatni) się sprzeciwiają. Proces ustalenia różnic zakładałby wyabstrahowanie ideału mężczyzny i męskości oraz ideału feministy. Na podstawie tych dwóch wyobrażeń można by sprawdzić przyległości i różnice między pierwszymi i drugim. To proste założenie komplikuje się w chwili, gdy projekt mężczyzny, męskości oraz feministy osadzimy w realiach historycznych, w zależnościach kulturowych i społecznych, przez co go zmultiplikujemy i zaznaczymy jego zmienność w czasie. Zakładając byt wyabstrahowany z historii i kultury, a osadzony w naturze 10, można orzec, że różnica między mężczyzną niewspierającym kobiet a tym nastawionym feministycznie będzie przebiegać po linii naturalizowanej różnicy płci. Prokobiecy mężczyzna kojarzy się ze sprawiedliwością, altruizmem i empatią względem podobnych i różnych od siebie. Jest projekcją, która obejmuje zestaw możliwości i cech biologicznie przypisanych mężczyznom oraz wiązkę cech im przeciwstawianych, kobiecych. Takie wyobrażenie każe nam się pochylić nad jego męskością, sprawdzić, czym różni się od swoich ojców i braci, którzy nie podejmowali walki przeciwko patriarchatowi. Jako podstawa wyabstrahowanej (biologicznej, patriarchalnej?) męskości 11 może nam służyć wspomniana już koncepcja męskości hegemonialnej Connell 12 lub projekt męskiej dominacji Bourdieu. Tak skonstruowany esencjalistyczny model jest klarowny. Linie zagięć są wyraźne. Wystarczy ułożyć z nich trójwymiarową figurę. Najlepiej służy do tego (auto)biografia. Sprawdźmy, co wynika z czytanych treści. Sprawdźmy, czy mężczyzna (patriarchalny) i prokobiecy to byty niezależne, różne, przeciwstawne.
Problemy Kwestia (auto)biografii emancypanta do tej pory nie była omawiana w pracach historyczek badających dyskurs lub literaturę przy
10 W tym miejscu celowo „zapominam” o Judith Butler i kulturowym konstruowaniu podmiotów biologicznych. Por. tejże, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008. 11 W tym miejscu, zgodnie z założeniem ominięcia (na chwilę) teorii konstruktywistycznych, powinienem pisać o ideologicznie bezprzymiotnikowej męskości, ewentualnie, korzystając z chronologii, o męskości dziewiętnastowiecznej. Z tego powodu określenia „patriarchalnej” i „biologicznej” umieszczam w nawiasie. 12 Por. R.W. Connell, Masculinities, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 2005.
321
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
322
wykorzystaniu feministycznych teorii krytycznych. Mężczyźni wpierający emancypację kobiet pojawiali się na marginesach ich publikacji. Na tym tle interesująco wypada wydana w 2015 roku książka Magdaleny Gawin Spór o równouprawnienie kobiet (1864–1919). Historyczka, obok Elizy Orzeszkowej, Marii Konopnickiej, Marii Rodziewiczówny, Pauliny Kuczalskiej-Reinschmit i Gabrieli Zapolskiej, na tych samych prawach umieściła w swojej rozprawie Kazimierza Kelles-Krauza, Bolesława Prusa oraz Romana Dmowskiego. Zestaw nazwisk nie powinien dziwić. Gawin przedstawiła spór, toteż ważny był dla niej, jak sama to określiła, „przypadek” 13 socjalisty (Kelles-Krauz), środowisko chrześcijańsko-demokratyczne (Rodziewiczówna), środowisko narodowe (Dmowski) oraz stosunek krytyczny wobec modernizacji (Prus) i równouprawnienia (Zapolska). W lekturze jej książki bardziej niż sam spór interesuje mnie jednak sposób jego obrazowania, opis kolejnych „przypadków”. Badaczka wykorzystała artefakty kojarzone z badaniem osobistej historii: kroniki, dzienniki, wreszcie prywatne listy i anegdoty wyłuskane z książek wspomnieniowych i biograficznych. Na podstawie lektury powyższych zbudowała sylwetki bohaterek i bohaterów kolejnych rozdziałów.
Pierwszym pożytkiem z lektury Gawin jest wiedza, że informacje (auto)biograficzne istnieją. Są listy, są pamiętniki, są także dzienniki osób bliskich, które emancypantów i emancypatorów opisywały. Na ich podstawie Radliński, propagator równości kobiet i mężczyzn, autor wydanej w 1918 roku książki Mężczyzna a kobieta, w narracji Gawin stał się przede wszystkim ojcem Heleny Boguszewskiej. Pisarka w autobiograficznym Czekamy na życie przedstawiła go jako „tonącego w intelekcie i oderwanego od życia praktycznego” naukowca, którego skontrastowała z „bardziej aktywnym społecznie i bardziej bojowym” 14 Nałkowskim. Relacji ojców i córek oraz porównaniu równoległych układów ojca i córki (Ignacy Radliński – Helena; Wacław Nałkowski – Zofia) Boguszewska poświęciła cały rozdział Czekamy na życie. Ów fragment Ojcowie i córki ukazywał różnice zachowań jednego i drugiego ojca naukowca. Dla pierwszego spędzanie czasu z córką oznaczało straty dla jego pracy naukowej, drugi o wiele częściej „przekształcał się z uczonego w ojca Zosi” 15 i poświęcał uwagę także jej przyjaciółce Helenie. Ofiarował jej książki i doceniał jej 13 Tamże, s. 170.
14 H. Boguszewska, Czekamy na życie, PIW, Warszawa 1953, s. 154. 15 Tamże, s. 151.
Problemy
323
zainteresowania. Istotna wydaje się wymiana zdań, którą zanotowała lub po latach zaprojektowała Boguszewska: Któż może małej osobie pomóc w powiązaniu ze sobą elementów życia? Przecież chyba nie własny ojciec, najdalszy od rozważań ciemnego umysłu córki. – O czymże dwie takie głupie dziewczyny mogą gadać całymi godzinami? – zastanawiał się kiedyś przed panem Nałkowskim. A pan Nałkowski roześmiał się po swojemu: – Podobno jednak dzieci nigdy nie mówią takich głupstw jak dorośli 16.
To, co Boguszewska opisała jako nieumiejętność wyjścia z roli uczonego i wejścia w rolę ojca, to, co lepiej wychodziło rodzicowi jej dziecięcej przyjaciółki – panu Nałkowskiemu, Gawin pominęła. Obraz stosunków w rodzinie Radlińskiego ograniczyła do zarysowania bezdyskusyjnego i wyznaczonego przez patriarchę podziału przestrzeni ich życia codziennego – warszawskiego mieszkania z amfiladowym układem pomieszczeń: Podziałowi w mieszkaniu Radlińskich odpowiadały rytuały rodzinne. Pan Ignacy w części publicznej spał, pracował, dyskutował z uczonymi, podczas gdy jego żona z córką przebywały w części prywatnej. Goście ojca wchodzili zawsze wejściem głównym, od strony publicznej, matki zaś od strony kuchennej, prywatnej 17.
Tak wyznania Boguszewskiej relacjonowała Gawin. Radlińskiego określiła jako „figurę władzy tyrańskiej” 18, która wyznaczała rytm dnia wszystkich domowników. Zasadniczy stał się następujący cytat ze wspomnień Boguszewskiej: Całe życie domu kręciło się wokół tego, żeby ktoś nie zadzwonił do drzwi frontowych w czasie kiedy ojciec śpi, po obiedzie. A ojciec spał długo, dobre parę godzin. [...] Goście ojca znali jego obyczaje, i od ich strony nic nie groziło, zresztą goście ojca to byli uczeni, a uczonym wszystko wolno [...]. Z uczonymi wszystko więc szło gładko, mogło jednak zdarzyć się tak, że zadzwonił ktoś niewtajemniczony, w nieodpowiedniej porze. To było straszne najdawniejsze wspomnienie mojego warszawskiego życia, ta stała troska moja i mamy, żeby
16 Tamże, s. 157. 17 M. Gawin, Historie intymne. Codzienność warszawianek doby fin de siéclu, w: Metamorfozy społeczne 2. Badania nad dziejami społecznymi XIX i XX wieku, red. J. Żarnowski, Wydawnictwo IH PAN; Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2007, s. 60. 18 Tamże, s. 61.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
324
tak się nie stało. Stawało się jednak. Pamiętam taką jedną rzecz. Brat, który chodził do gimnazjum do jednej z wyższych klas, i zarabiał korepetycjami, z tych własnych zarobionych pieniędzy kupił mamie maszynę do szycia. Pan ze składu maszyn przyszedł z tą maszyną, żeby objaśnić, jak się z nią obchodzić, i zbudził ojca, dzwoniąc do frontowych drzwi. Ojciec szalał. Krzyczał na nieszczęsnego pana od maszyn. Mama, ze sztucznym uśmiechem, zmieszana, usiłowała obrócić wszystko w żart, łagodząc i przepraszając. Ja skręcałam się ze wstydu i z żałości nad tym panem, a przede wszystkim nad mamą. I tak, zamiast radości z maszyny, zrobiło się coś okropnego 19.
Cytowane przez Gawin wspomnienia córki Radlińskiego należy zestawić z jego własnymi wspomnieniami. W 1938 roku ukazał się Mój żywot. Radliński pisał go pod koniec pierwszej wojny światowej, gdy skończył 75 rok życia. Stanąwszy nad otwartym dla siebie grobem, za rzecz słuszną, przytem konieczną i nieodzowną, poczytuję przeglądać, com pisał, przez całe swe tak długie życie i co pozostawiam narodowi swemu po sobie. [...] widzę, że w tym żywocie, pozbawionym całkowicie przygód wszelakich, bieg jego monotonny urozmaicając, za takie przygody z braku ich, jak to wykazałem, brać muszę szczególniejsze wydarzenia wszechdziejowe [...]. Przygody, iż tak się wyrazić muszę, wszechdziejowe, stanowiące o bycie i strumieniu rodzaju ludzkiego, przeżywane przez ten rodzaj w pochodzie jego do człowieczeństwa, zastąpiły te osobiste, których doznawałem w życiu 20.
Historię osobistą zastąpił historią pisanych przez siebie tekstów. Mój żywot nie zawiera informacji na temat relacji z żoną czy dziećmi. Na jego podstawie trudno wysnuć jakiekolwiek wnioski na temat panujących w domu Radlińskich układów. Temat rodziny pojawił się tylko w części dotyczącej lat dziecięcych i chłopięcych autora. W tejże Radliński z podziwem pisał o matce, która dbała o byt rodziny. Wspomniał także babkę, która była „faktyczną głową rodziny [...] co nie uwłaczało powadze mojego ojca. Potrafili oboje utrzymać się w granicach właściwych. Podziwiać dzisiaj muszę tę sztukę” 21 – notował. Gdyby chcieć za pomocą jednego zdania oddać charakter Mojego żywota, byłoby to następujące stwierdzenie 19 H. Boguszewska, Czekamy na życie..., s. 10.
20 I. Radliński, Mój żywot, Nakładem Wołyńskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk z Zasiłkiem Funduszu Kultury Narodowej i Kasy Imienia Mianowskiego, Łuck 1938, s. 4–6. 21 Tamże, s. 10.
Problemy
325
Radlińskiego: „W zdobywaniu wiedzy opatrzyłem cel swego życia” 22. Żonę wspomniał dwukrotnie, na marginesie. Pierwszy raz w chwili, gdy się z nią ożenił, drugi, gdy wraz z synem, za namową teścia, mieli wyjechać do Niemiec, gdzie Radliński mógł otrzymać lepiej płatną pracę.
O rodzinie i rodzinnych stosunkach Radlińskiego pisał Ludwik Krzywicki. Szkic poświęcony Radlińskiemu wszedł w skład drugiego tomu jego Wspomnień. Fragmenty tej pracy wykorzystano także jako słowo wstępne do Mojego żywota.
Można stwierdzić, że Krzywicki opisał to, co pominął Radliński. „Stanowczo nie był stworzony do życia rodzinnego, a przynajmniej do życia w takich warunkach, w jakich wypadało żyć u nas pracownikowi umysłowemu o bardzo skromnym uposażeniu” 23 – notował. Codzienność, finanse, gospodarstwo domowo-rodzinne, wszystko to było dla Radlińskiego przeszkodami w pracy umysłowej. Z kolei rodzina bardzo wyrozumiale znosiła jego „dziwactwa”. Zdaniem Krzywickiego, gotowa do poświęceń żona nie sprzeciwiała się wydatkom męża, który gromadził kolejne książki, podczas gdy „syn chodził do szkoły w łatanych spodniach i butach niezbyt całych, tak iż nawet któryś z nauczycieli zwrócił na to uwagę malcowi” 24. Warszawskie mieszkanie w kamienicy to tylko jedno z miejsc, w których żył Radliński i jego rodzina. Przez pewien czas, gdy ten pracował jako gminny nauczyciel, mieszkał z rodziną w Piotrkowie. W innym czasie rozluźnił związki z rodziną pod pozorem kształcenia córki w Krakowie. Tam, zdaniem Radlińskiego, dziecko nie było narażone na rusyfikację, a odpowiednią opiekę zapewniała jej matka. Osobne życie małżonków zagwarantował także spadek, który otrzymała żona Radlińskiego. On został w Warszawie, gdzie pracował jako nauczyciel, ona z dziećmi zamieszkała na Wołyniu. „Małżonkowie żyli więc w oddaleniu od siebie w ciągu paru lat” 25. Sam Ignacy Radliński we Wspomnieniach Krzywickiego stał się niezaradnym, niepraktycznym i niespełnionym badaczem, który „nie 22 Tamże, s. 52. 23 L. Krzywicki, Wspomnienia, t. 2, Czytelnik, Warszawa 1958, s. 467. 24 Tamże, s. 472. 25 Tamże.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
326
nadawał się [...] do roli ojca-żywiciela rodziny” 26. Małżeństwo miało być dla niego spełnianiem zadania. Krzywicki zanotował powiedzenie Radlińskiego: „mężczyzna jednak musi zaznać pożycia małżeńskiego, żeby w ciągu swego żywota nie wyrzucał sobie, iż się nie ożenił. Własną swoją osobą musi doświadczyć, iż zrobił głupstwo – bez takiego doświadczenia będzie wciąż żałował, iż nie dokonał tego kroku” 27. Tak brzmiała ogólna zasada, „gdyż względem swojej małżonki pan Ignacy pozostawał z jak największym poważaniem” 28 – komentował autor Wspomnień. W relacji Krzywickiego Radliński to wolnomyśliciel i życiowy safanduła, niepraktyczny pan mąż, który spłacał długi młodości: zaciągniętą na mieszkanie pożyczkę oraz zobowiązania względem żony i rodziny. Jakby wypełniał zadania, których nie chciał się podejmować. Najlepiej czuł się sam, gdy nikt nie „robił porządków w jego pokoju ani nie przewracał jego papierów lub inaczej rozkładał mu książek” 29. Z tej przyczyny na starość nie chciał się przenieść do swojego syna, wolał pozostać w mieszkaniu na Koszykach, rozporządzać niewielką emeryturą nauczyciela, podczas gdy żona rozporządzała dochodem z otrzymanej schedy, „również skromnym, ale wystarczającym” 30. Perspektywa Krzywickiego rzuca nieco inne światło na Radlińskiego. W jego Wspomnieniach pan Ignacy był nauczycielem gimnazjalnym, który marzył o posadzie na uczelni, a jego tyrańska domowa władza miała być efektem zachowania żony: W ogóle pan Ignacy, człowiek z pozoru cichy, spokojny, wyrósł w domu na potentata, który przywłaszczył sobie wiele przywilejów nie gwałtem, jeno gotowością żony do poświęceń. [...] Nie powątpiewam ani chwili, iż pan Ignacy na żądanie żony wyrzekłby się swoich przywilejów, lecz ta nie była zdolna do pogodzenia się z twarzą posmutniałą męża, z przygnębieniem w całej jego postawie. Jednak musiały zdarzać się u niego chwile zadumy w obliczu takiego ukształtowania stosunków w domu 31.
26 Tamże. 27 Tamże, s. 470. 28 Tamże. 29 Tamże, s. 474. 30 Tamże. 31 Tamże, s. 472.
Problemy
327
I choć powyższy cytat zaprasza do interpretacji psychologicznej, z pobudek etycznych uchylę się przed komentarzem.
W Moim żywocie Radliński wspominał także wydaną w 1918 roku rozprawę Mężczyzna a kobieta. Rozczarowany pisał, że „nie wywołała odpowiedniego zainteresowania w prasie” 32. Brak recepcji racjonalizował w następujący sposób: Nowość przedmiotu i brak w piszących publicystach odpowiednich przygotowań, nie dość do rozstrzygnięcia podstawowych zagadnień społecznych a nawet do ich podejmowania i zrozumienia należytego, wyjaśniały mi milczenie prasy. Przy tym szczupłe rozmiary książki [...] mogły wymagać rozwinięcia. Chciałem podjąć się sam tego. Na rok 1918/1919 ogłosiłem wykłady pod tytułem Mężczyzna a kobieta w świetle socjologii. Lata atoli nie okazały się względniejsze i o swoje nie zaniechały upomnieć się prawa. Łóżko silniej niż katedra przyciągało 33.
Wydaną w 1918 roku pracę kończy rozdział W bliższej przyszłości. W tymże autor zastanawiał się, co stanie się z kobietą na skutek trwającej wówczas wojny. Pisał: Przyspieszoną, a właściwie wywołaną przez Deklaracyę praw człowieka i obywatela – emancypacyę kobiety, podbudzaną przez Myśl Wolną, jeszcze bardziej przyspiesza kataklizm wszechdziejowy od lat trzech już z połową przez nas przeżywany, jaki ma miejsce na całej kuli ziemskiej, odbywa się i rozwija we wszystkich częściach świata. Przybiera on przeto znaczenie kosmicznego i jak kosmiczny ma być groźny i stanowczy w skutkach... [...] z powojennego chaosu jakikolwiek bądź nowy porządek rzeczy, niby po potopie, nie wynurzyłby się, emancypacyi kobiet tylko sprzyjać on może i ją w ogóle do możebnych wszelako dla istnienia rodzaju ludzkiego granic doprowadzić... 34
W słowach Radlińskiego pobrzmiewa obawa. Nieposkromiony żywioł zmian zagrażał zastanej strukturze. Autor osobno opisywał prawa przyrody i prawa społeczne. Pierwsze warunkowały miejsce rodzaju ludzkiego wśród zwierząt, drugie miejsce człowieka w społeczeństwie. Zdaniem Radlińskiego, kobieta musiała wypełnić prawa 32 I. Radliński, Mój żywot..., s. 150. 33 Tamże. 34 I. Radliński, Mężczyzna a kobieta, Nakładem Kasy Przezorności i Pomocy Warszawskich Pomocników Księgarskich, Warszawa 1918, s. 213–214.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
328
natury, czyli zostać matką, następnie mogła dzielić odpowiedzialność i zasługi na równi z mężczyzną w „pochodzie dziejowym do człowieczeństwa” 35. By to osiągnąć, tak jak mężczyzna powinna poświęcić się pracy społecznej. Tę możliwość – i mężczyźnie, i kobiecie – miało zapewnić ograniczenie płciowych popędów oraz odpowiedni rozwój umysłowy: Zrozumieli mężczyźni konieczność podniesienia sił myślowych kobiety, a to w celu uzdolnienia jej do spełnienia przypadającego na nią nowego zadania. I oto uniwersytety, politechniki, laboratoria chemiczne i antropologiczne zostały dla nich otwarte 36.
Radliński z pewnością interesował się zagadnieniem emancypacji kobiet. Zwracał baczną uwagę na historię religii, akcentował zasługi chrześcijaństwa, które odmieniło rolę kobiet, dowartościowało jej rodzinną pozycję matki rodzicielki. To właśnie postać matki stała w centrum rozważań Radlińskiego, który twierdził: Żadna [...] godność posła, sędziego, senatora, nawet ministra, zdobywane w społeczeństwie przez zasługi i prace osobiste, jako członka jego, korzystającego z pełni praw człowieka i obywatela, nie zwrócą jej zmarnowanego życia i nie uspokoją, nie zastąpią jej tego, co straciła, jako niedoszła matka 37.
Należy pamiętać, że wszystko to pisał w chwili, gdy Polki od dwudziestu lat mogły studiować w uczelniach na ziemiach zabranych, ponad czterdzieści lat po tym, jak o emancypacji kobiet pisali Prądzyński, Świętochowski, Chmielowski czy Wiślicki, w trakcie wojennej zawieruchy, na chwilę przed tym, gdy Polki wywalczyły powszechne prawa wyborcze. Ta podwójna perspektywa – historyczna w odniesieniu do osiągnięć ruchu kobiet oraz polityczno-społeczna związana z poczuciem zamętu – może ustawić lekturę słów Radlińskiego. Można interpretować je jako wyznanie ogarniętego chaosem epigona. W rozpoznaniu Gawin wspomnienia Boguszewskiej nie są zrównoważone cytatami z Radlińskiego piszącego o wspólnym zadaniu kobiet i mężczyzn. Te ostatnie zostają przez Gawin ograniczone do stwierdzenia umieszczonego w przypisie, który informuje nas, że Radliński 35 Tamże, s. 202. 36 Tamże, s. 203. 37 Tamże, s. 208
Problemy
329
„interesował się [...] emancypacją kobiet, był jej zwolennikiem, ale zdecydowanie największą rolę kobiet widział jako matek” 38. Tym samym czytelnicy Sporu o równouprawnienie kobiet poznają Radlińskiego nie jako religioznawcę i uczonego wspierającego emancypację, lecz jako ojca i męża, postępowca, który głosząc postulat równości kobiet, nie próbował zrealizować go we własnym życiu. W ten sam sposób badaczka unieważniła działania Ludwika Krzywickiego, którego socjalistyczne przekonanie o równości płci weryfikowała „nienaruszaln[a] patriarchaln[a] struktur[a] władzy we własnej rodzinie” 39. Odnotowawszy powyższe, czytelników swojej rozprawy odesłała do fragmentów Wyznań gorszycielki Ireny Krzywickiej, które rozpoczynają się od słów: Wpływ Ludwika Krzywickiego na rodzinę był niesłychany. Każde jego słowo traktowano jak wyrocznię. [...] Nie było mowy aby mu się w czymkolwiek sprzeciwić. Żona się go bała, dzieci się bały. I wielbiły jednocześnie 40.
Dalej Krzywicka pisała o jego skąpstwie, terroryzowaniu syna i żony, mądrości, wiedzy i „egocentryzmie właściwym wybitnym ludziom” 41. Gawin nie komentowała słów Krzywickiej.
W tym miejscu warto zacytować wspomnienia związanej ze Związkiem Równouprawnienia Kobiet Romany Pachuckiej, która pisała o znaczeniu pracy Krzywickiego dla ówczesnych działaczek. Tutaj [w siedzibie Związku przy ulicy Nowy Świat 4 w Warszawie] poznałam Ludwika Krzywickiego, który miewał serie odczytów, np. O położeniu kobiety pracującej, O prawach rządzących płacą kobiecą, siedem odczytów na temat: Kwestia kobieca współczesna, serie odczytów: O historii rodziny i małżeństwa. Pamiętajmy, że działo się to przeszło 40 lat temu, że Ludwik Krzywicki był redaktorem pierwszego polskiego przekładu Kapitału Marksa i że on właśnie pierwszy stosował metodę marksistowską w swych pracach, a zrozumiemy, jaką wielką wartość miały wówczas wykłady naszego uczonego. Powołanie go na katedrę związkową świadczyło również o odwadze cywilnej i poglądach obu przewodniczących oraz zarządu. Kuczalska i Bojanowska doskonale
38 M. Gawin, Historie intymne..., s. 182. 39 Tamże. 40 I. Krzywicka, Wyznania gorszycielki, Czytelnik, Warszawa 1995, s. 138. 41 Tamże, s. 141.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
330
się orientowały, że Krzywicki jest wyznawcą materialistycznego poglądu na świat i rewolucjonistą, i wiedziały o napaściach i oszczerstwach, jakie rzucano na niego. Z oryginalnych prac Krzywickiego najwięcej nas interesowały: Ideały a życie, Rozwój idei społecznych, Wędrówka idei, nawiązanie socjologii do biologii oraz stanowisko, że charakterystyczną cechą łączności społecznej u ludzi jest świadomość istnienia społecznego. Takie np. zdanie uczonego, że nowa idea szerzy się wśród warstwy, której dobrobyt jest związany z nowym ukształtowaniem ustroju prawno-politycznego – dla nas, kobiet walczących o równouprawnienie stawało się fundamentem, na którym wspierałyśmy wiarę w zwycięstwo naszej idei, było zarazem wskaźnikiem metody walki oraz tego, gdzie należy szukać sprzymierzeńców. Nauka Ludwika Krzywickiego miała dla feminizmu pierwszorzędne znaczenie. Cieszył się więc „Ludwiczek”, jak go między sobą poufale nazywałyśmy, wielkim autorytetem i uznaniem. Sala podczas jego odczytów była przepełniona słuchaczkami, a po wykładzie toczyły się ciekawe dyskusje. Został mi tak w pamięci: wysoki, szczupły, trochę pochylony ze spadającymi binoklami z oczu i blond bródką, o uderzająco wysokim czole, jaskrawych rumieńcach na policzkach, mimo że był wtedy w wieku lat pięćdziesięciu 42.
Tyle wnoszą spisywane po latach wspomnienia wdzięcznej działaczki.
Postawę Krzywickiego zweryfikowała także Małgorzata Fuszara, która próbowała odpowiedzieć na tytułowe pytanie swojego szkicu Niekonsekwentny feminista czy niekonsekwentny antyfeminista? Tutaj polem badawczym nie były, by użyć terminu Fuszary, „ewentualne animozje osobiste” 43, lecz teksty publicystyczne Krzywickiego, w których przy wielokrotnym poparciu emancypacji kobiet zamieścił także przeświadczenie, że wyzwolenie kobiety z klas wyższych nie powiedzie się ze względu na zbyt dużą konkurencję panującą w wolnych zawodach i lepsze przystosowanie mężczyzn do walki. W tych samych tekstach pojawiła się także złośliwa krytyka kobiet „bez polotu i wyobraźni”, które kierują się „drobiazgową ambicyjką” 44, oraz feministek, które gotowe są sprzeniewierzyć się nawet tradycyjnej spódnicy. W jednym z miejsc Fuszara zanotowała w nawiasie: „aż chciałoby się zapytać 42 R. Pachucka, Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśnienia J. Hulewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1958, s. 131–132. 43 M. Fuszara, Niekonsekwentny feminista czy niekonsekwentny antyfeminista? Krzywicki jako badacz społecznej i ekonomicznej sytuacji kobiet, w: Wizjoner i realista. Szkice o Ludwiku Krzywickim, red. J. Hrynkiewicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012, s. 178. 44 Tamże, s. 180.
Problemy
331
– czy nie chodzi o jakąś konkretną osobę?” 45. Jednocześnie badaczka zaznaczyła, że w tych samych tytułach Krzywicki bronił robotnic. Widać zatem, że jego (nie)konsekwencja dotyczyła, o czym pisałem wcześniej, raczej klasy niż płci.
Istotniejsza wydaje się inna uwaga badaczki, która odnotowała, że spojrzenie Krzywickiego nie było spojrzeniem indywidualizującym kobiety, a nawet odbierało sprawstwo grupom walczących o równouprawnienie. Z jego tekstów, jak również z tekstów innych mężczyzn wspierających emancypację, wyłania się wizja nowoczesności pojmowanej jako nieuchronne zmiany społeczne i ekonomiczne, które jednocześnie wymagają i wprowadzają aktywność oraz upodmiotowienie kobiet. Takie systemowe rozumienie procesów społecznych i kulturowych wpływających na zmianę postrzegania ról płciowych wydaje się charakterystyczne dla większości mężczyzn, których nazywam emancypantami i emancypatorami. Kolejnym feministą, którego przedstawiła Gawin, był przyrodnik i profesor Benedykt Dybowski, autor wspomnianej rozprawy O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych. Historyczka nie odniosła się jednak do powyższej publikacji, a z ponad czterystu stron biograficznej opowieści o Dybowskim – mam tu na myśli książkę Gabriela Brzęka Benedykt Dybowski. Życie i dzieło – wybrała anegdotę o tym, jak gospodarze, którzy nie chcieli urazić profesora – nieprzejednanego przeciwnika nacjonalizmu, religijności i alkoholu, w czasie organizowanych przyjęć innym gościom serwowali alkohol ukradkiem w bocznym pokoju. Do momentu, gdy Dybowski tego nie dostrzegł. Nazajutrz po opisywanym przyjęciu profesor wystosował do wszystkich zaproszonych gości listy nakłaniające ich do abstynencji. W rewanżu, na kolejnym przyjęciu, Jan Kasprowicz ów list odczytał publicznie, wznosząc przy tym toast kieliszkiem wódki. Postanowił także nakłonić znanego fabrykanta wódek ze Lwowa, by ten jedną z nich nazwał „Eleuteria” – od nazwy stowarzyszenia antyalkoholowego, do którego należał Dybowski. W efekcie autor O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych miał pryncypialnie zerwać znajomość z Kasprowiczem. Tu informacje o Dybowskim się urywają. W innym miejscu książki Gawin pojawią się jeszcze odniesienia do darwinizmu profesora. 45 Tamże.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
332
Dybowski zostawił po sobie Pamiętnik 46 pisany podczas zesłania będącego karą za konspirację. Pamiętnik obejmuje lata 1862–1878. Jak pisał Brzęk: „Pamiętnik spisywany niemal na gorąco zawiera ogromne bogactwo faktów o charakterze nie tylko autobiograficznym, lecz także mnóstwo informacji dotyczących stosunków ekonomiczno-społecznych panujących w drugiej połowie XIX wieku na Dalekim Wchodzie” 47. Zapewnienie Brzęka należy oznaczyć informacją o tym, że biograf był uczniem i pracownikiem Jana Grochmalickiego, który w latach 1906–1918 bezpośrednio pracował z Dybowskim i jako jedyny „zaskarbił sobie u Nestora polskich zoologów miano «najukochańszego», czemu dawał Dybowski wyraz w swych listach, dedykacjach oraz swej ostatniej przesłanej Grochmalickiemu fotografii – «przed odlotem w Krainę Niebytu»” 48. Przytoczona fraza może wskazywać założenia autora biografii, który wydaje się spisywać legendę, co mogło wpłynąć na przeszacowanie wagi Pamiętnika Dybowskiego.
Dla badacza wątku wsparcia emancypacyjnych działań kobiet autobiograficzne zapisy Dybowskiego pozostaną ważnym kontekstem. Przyznać należy, że na sześciuset stronach Pamiętnika mało miejsca, w stosunku do jego objętości, zajmuje tematyka emancypacji kobiet. Nie oznacza to jednak, że jako pamiętnikarz Dybowski pozostał na nią obojętny. W trakcie przytaczanych rozmów z innymi zesłańcami Dybowski opowiadał się za kształceniem dziewcząt, nawet jeśli musiał występować przeciw woli ich ojców. Karty dziennika obejmują także opisy podziwianych, aktywnych, ekonomicznie i gospodarczo zaradnych kobiet, które dbały o rodziny wspólnie z mężem lub samodzielnie pod jego nieobecność. Jednocześnie autor cenił te wychowanki, którym wpojono zasady skromności, grzeczności oraz „wstrętu do zarozumialstwa” 49, czyli cechy kulturowo opisujące europejskie kobiety. I choć wprost tylko dwukrotnie nawiązał do postulatów emancypacji kobiet, pomiary ciał spotykanych autochtonek, ich pozycja oraz opis ról społecznych były stałym motywem zapisów pamiętnikarza. Kilkunastoletni okres zesłania zwieńczył powrót Dybowskiego do Warszawy, z której już w następnym roku wyjechał na Kamczatkę. Sprawdzając swoje hipotezy zoogeograficzne na temat odrębności 46 B. Dybowski, Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego od roku 1862 zacząwszy do roku 1878, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Lwów 1930. 47 G. Brzęk, Benedykt Dybowski. Życie i twórczość, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1981, s. 7. 48 Tamże. 49 B. Dybowski, Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego..., s. 177.
Problemy
333
fauny Bajkału i Syberii oraz zajmując posadę rządowego lekarza, spędził tam kolejne pięć lat. Historia zesłania i dalszego wyjazdu Dybowskiego odbiła się we wspomnianej rozprawie O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych. Indywidualizując społeczne i kulturowe możliwości kobiet i mężczyzn, autor opierał się właśnie na obserwacjach poczynionych w trakcie zesłania i wyjazdu. Tezy zawarte w rozprawie pisanej już po powrocie do Polski i po objęciu posady profesora na uniwersytecie we Lwowie uprawomocnił szczegółowymi opisami różnych zachowań i zdolności kobiet i mężczyzn z pozaeuropejskich kręgów kulturowych. Zderzenie tego, co europejskie i pozaeuropejskie, pokazywało względność kultur oraz biologiczne i intelektualne możliwości kobiet i mężczyzn. Ta autobiograficzna historia pod piórem Gawin ustępuje anegdocie przedstawiającej badacza jako antyalkoholowego fanatyka. Przytoczona facecja kasuje feministyczny potencjał badań i życiorysu Dybowskiego. Jego opis został przycięty do określenia: fanatyk. To określenie stawiające narracje Gawin w jednym rzędzie z innymi publikacjami poświęconymi Dybowskiemu, który jako darwinista, przeciwnik religijnego fanatyzmu i zwolennik religii ponadwyznaniowej przez wiele lat mierzył się z niepochlebnymi opiniami oraz atakami duchowieństwa i katolików 50.
Działanie Gawin jest więc ambiwalentne. Bezsprzecznie zwróciła uwagę na fakt, że Dybowski popierał emancypację, jak sama go określiła – był feministą. Ta kwestia umknęła wcześniejszym badaczom i badaczkom, także biografom zoologa. Sam Brzęk poświęcił emancypacyjnej rozprawie Dybowskiego zaledwie akapit, nazywając ją broszurą, w której autor dowodził, że „kobieta jest inteligentniejsza od mężczyzny, stąd też powinna uzyskać pełnouprawnienie z mężczyzną i mieć otwartą drogę do zdobywania wiedzy na poziomie akademickim” 51. Brzęk uważał, że O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych to tylko reakcja profesora na dyskutowaną wówczas i modną kwestię emancypacji. Ta publikacja ukazywała raczej zainteresowanie Dybowskiego dyskusją nad aktualnymi kwestiami społecznymi, nie zaangażowanie po jednej ze stron sporu. 50 G. Brzęk, Benedykt Dybowski..., s. 404–410. Krystyna Kowalska, historyczka zoologii, pisała, że Dybowski wywodzi się z natur, „pomiędzy których rekrutują się zarówno fanatycy idący na stos, jak i fanatycy, którzy na ten stos wysyłają, przy czym pierwsza albo druga postawa wynika z różnicy w okolicznościach zewnętrznych niż z różnicy charakterów” (K. Kowalska, A. Mikłaszewska-Mroczkowska, Benedykt Dybowski. Materiały biograficzno-bibliograficzne, Część I, „Memorabilia Zoologica”, Wrocław–Warszawa 1946, cyt. za: G. Brzęk, Benedykt Dybowski..., s. 412). 51 G. Brzęk Benedykt Dybowski..., s. 397–398.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
334
Uważny czytelnik lub czytelniczka narracji Brzęka wychwyci również kolejne nietematyzowane informacje. Ich źródłem staną się listy córki profesora Dybowskiego, która pisała np. o tym, że ojciec przyjaźnił się z Bronisławem Piłsudskim. Zestawienie różnych źródeł pokazuje natomiast, że obu łączyło nie tylko zesłanie, lecz także proemancypacyjne poglądy. W podobny sposób można rozszyfrować informacje o współpracy Dybowskiego z Napoleonem Cybulskim, z którym łączyło go wsparcie idei otwarcia uniwersytetów dla kobiet. Te tropy przegapiła Magdalena Gawin. Najdojrzalej, a właściwie bez zarzutu o hipokryzję czy bez dewaluacji związanej z próbą ośmieszenia, w Sporze o równouprawnienie kobiet zaprezentowany został Kazimierz Kelles-Krauz. Gawin pisała o nim wprost, że w odróżnieniu od kolegów postępowców głoszony przez siebie postulat równości kobiet i mężczyzn „próbował realizować [...] zachowywał zgodność między wartościami postulowanymi a realizowanymi w życiu” 52. Socjalistyczne i aktywistyczne środowiska, z którymi współpracował, od początku miały koedukacyjny charakter. Wiara w równouprawnienie dyktowała także wartości jego życia prywatnego i związku z Marią Goldsteynówną. Gawin przedstawiła go jako narzeczonego, który w listach do Marii pisał o wolności obojga narzeczonych i o świeckim, odnawianym co jakiś czas małżeństwie. Szczerość i równość to wartości, które „czuły, zaangażowany” 53 Kelles-Krauz przekazał także córce.
„Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać” 54 Dwutomowa edycja listów Kazimierza Kelles-Krauza 55 obejmuje korespondencję prywatną i polityczną, partyjną. Źródłem informacji 52 M. Gawin, Historie intymne..., s. 182. 53 Tamże. 54 List nr 46, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 28 kwietnia 1892, w: Kazimierz Kelles-Krauz. Listy, t. 1: 1890– 1897, redakcja i wstęp F. Tych, zebrali i opracowali W. Bieńkowski, A. Garlicka, A. Kochański, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1984, s. 159. 55 Kazimierz Kelles-Krauz. Listy, t. 1: 1890–1897, t. 2: 1898–1905, redakcja i wstęp F. Tych, zebrali i opracowali W. Bieńkowski, A. Garlicka, A. Kochański, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1984.
„Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać”
335
biograficznych i środowiskowo-obyczajowych staje się część pierwsza, wspomniane listy do narzeczonej oraz późniejsze listy do żony. W tychże kilkakrotnie pojawiają się nawiązania do kwestii emancypacji kobiet. Kelles-Krauz zwracał uwagę na samodzielność kobiet, uważał, że jest to ich największa wartość, zaleta. Do swojej przyszłej żony pisał: „Tyś na drodze mojej jako taka właśnie równa mnie, mężczyźnie, kobieta stanęła” 56, projektował też ich równoległe studia. W sprawie studiów kobiet agitował również znajomych: Leonka [Pietkiewicza] przekonywałem z całych sił, że kobieta skończywszy uniwersytet ma większe środki być pożyteczną, że powinny cisnąć się one do uniwersytetów, aby zmusić rządy do równouprawnienia ich pod tym względem; jeżeli nic nie pomaga, przekonają go widać dopiero fakty. [...] My musimy zmieniać te warunki, co czynią prawdziwym zdanie Mickiewicza: Gdy na dziewczynę zawołają: żono! – Już ją żywcem pogrzebiono... I zmienimy je – mężczyźni i kobiety razem, choćby wstecznik na wsteczniku stawał i rękami, i nogami machał 57.
Powyższy fragment wskazuje motywacje socjalisty, dla którego każda samodzielna i wykształcona kobieta była pożyteczna dla społeczeństwa. Pobudki ideowe pozwalały mu projektować sojusz mężczyzn i kobiet walczących z wstecznikami. Bronią miała być praktyka. Temat emancypacji i zadań kobiety wybrzmiewał także w relacjonowanych narzeczonej rozmowach z kolegami 58 oraz w trakcie charakterystyki własnego ojca, którego przedstawiał jako umiarkowanego demokratę, łagodnie religijnego i łagodnie konserwatywnego. W perorze odsłaniającej stosunek ojca do kobiet ujawnia się pełne zapatrywanie narzeczonego Marii na kwestię emancypacji: Emancypacja w jego [ojca] pojęciu dąży co najwyżej do tego, aby z kobiety uczynić inteligentną i rozumną towarzyszkę mężczyzny a matkę dzieciom, a wątpię, aby doszedł kiedy do uznania kobiety za istotę całkiem niezależną i przeznaczoną dla świata całego, nie dla czterech ścian domu 59.
56 List nr 3, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 17 września 1890, w: Kazimierz Kelles-Krauz. Listy, t. 1, s. 32. Dalsze listy także z tomu 1, oznaczone tylko numerem strony. 57 List nr 13, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 10 grudnia 1890, s. 64–65. 58 List nr 26, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 8 czerwca 1891, s. 90. 59 List nr 38, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 1 lutego 1892, s. 128.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
336
Emancypacja miała doprowadzić do samodzielności i niezależności kobiet, a właściwie połowy społeczeństwa, której przedstawicielki, tak jak mężczyźni, powinny pracować dla dobra ogółu. Społeczne i socjalne podejście łączyło się z ironią wycelowaną w „inteligentne” damy, które pojmowały edukację jako inwestycję na matrymonialnej giełdzie. W jednym w listów odniósł się do słów Marii: Zupełnie podzielam Twą ocenę owych „inteligentnych” dam, co same „kładą główny nacisk na wykształcenie i raczą działalność innych uznawać za dobrą”. Żadnego prawdziwego pożytku z niech nie mamy i mieć nie będziemy; często, przeciwnie, wzbudzają one tylko niepotrzebnie uwagę, gdy tego najwięcej unikać trzeba. Są one jedynie biernym produktem posuwającego się rozwoju, nie dokładają nic swej czynnej i świadomej woli jako jednej z przyczyn i sprężyn dalszego rozwoju. Korzystają z dobrodziejstw ruchu, niczym mu za nie nie płacąc. W głębi ich psychologii leży zawsze mniej lub więcej świadoma chęć przystosowania się do wymagań przyszłego męża, jego potrzeby umysłowe są wyższe niż dawniej, gdy wystarczyła mu kucharka i niańka; trzeba tedy być wykształconą. Okazywanie uległości już się dla niego stało niesmacznym; trzeba mu okazywać, że się jest równą. Działalność! przecież przymioty serca najlepiej się objawiają w „Oświeconej”, rozumnej filantropii i dobrym wychowaniu dzieci! 60
W ten sposób Kelles-Krauz pośrednio i ironicznie odniósł się także do argumentacji większości mężczyzn piszących o emancypacji i równouprawnieniu kobiet na przełomie wieków. Zdystansowany był również do działań niektórych kobiet. O poznanej w Paryżu Marii Szelidze pisał: „Pierwsza [w porównaniu do drugiej, Gabrieli Śnieżko-Zapolskiej] jeszcze nic sobie, choć na punkcie emancypacji kobiet, często powierzchownie rozumianej, jest folle [szalona], a w innych względach przekonania ma ugruntowane na dość płytkich rozumowaniach, ale jest energiczna, o opinię nie dba” 61. Wspomnianego dystansu nie można wytłumaczyć ideowym rozłamem. Działania i nastawienie współorganizatorki pierwszego Międzynarodowego Kongresu Kobiet w Paryżu cechowały socjalistyczne konotacje. Przez prasę krajową opisywana była nieprzychylnie, jako „herold feminizmu [...] jest zwolenniczką równouprawnienia kobiet głównie według Augusta Bebla, a mianowicie domaga się swobody zupełnej, nieograniczonej pod żadnym względem [...], to jest bez ograniczeń, bez restrykcji i bez hamulca” 62. 60 List nr 56, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 23 lipca 1892, s. 186.
61 List nr 36, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 8 stycznia 1892, s. 119. 62 A. Werytus, Feminizm i feministki, „Wędrowiec” 1897, nr 5, s. 75. Szerzej na temat biografii i działań Szeligi
„Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać”
337
W tym względzie, pamiętając o tym, że zacytowana opinia była krytyką „piekielnie brzydkich” 63 feministek, należy zbadać, co na temat związków i swobody sądził Kelles-Krauz, który notował, że Szeliga od 13 lat żyła z Edwardem Loevym „nawet bez ślubu cywilnego” 64 i pod względem własnej sympatii kontrastował ją z Izą Zielińską – „[b]ardzo porządn[ą] pod względem przekonań i postępowania [...]. Młoda jeszcze (nie ma 30 lat), zamężna – jej mąż jest tu na medycynie, mają dwóch synków. A przy tym bardzo sympatyczni i dzielni ludzie” 65. Z takim obrazem nie mogła konkurować żadna z wymienionych artystek, ani Zapolska 66, ani Szeliga.
Projektowane małżeństwo z Marią, podobnie jak ich narzeczeństwo, miało być „inne od przeciętnych – pozwolę je sobie nazwać społecznym, bo zbliżamy się w nim do ideału przyszłego małżeństwa” 67. Ideał oparty był na wspólnej społecznej pracy, szacunku, zaufaniu i odpowiedzialności za siebie. Zawarty kontrakt miał być odnawialny: Ty wiesz doskonale, Maniu moja najdroższa, że z chwilą, gdy mnie przestaniesz kochać, czy to będzie przed, czy po ślubie, wolna jesteś od wszelkich względem mnie zobowiązań, ja ani odrobiny żalu do Ciebie mieć nie będę, byleś tylko tej zmiany uczuć nie ukrywała przede mną. Znając Ciebie, jestem pewny tego, tym bardziej, że w każdym razie ja zostanę Twoim przyjacielem. Zresztą, co do nas dwojga, to kwestia ta tylko ustnie i tylko między nami omówiona być może i przed ślubem dość jeszcze będzie na to czasu. Co się zaś tyczy ogólnego rozwiązania tej kwestii, to ja przyjmuję wniosek socjalistów, aby zobowiązania małżeńskie były nie na całe życie, ale na pewien oznaczony
pisała Lena Magnone. Por. tejże, Maria Szeliga / Marya Chéliga: polska pisarka, francuska feministka?, w: Literatura niewyczerpana. W kręgu mniej znanych twórców polskiej literatury lat 1863–1914, red. K. Fiołek, Universitas, Kraków 2014, s. 275–286. 63 A. Werytus, Feminizm i feministki..., s. 76. 64 List nr 36, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 8 stycznia 1892, s. 119. 65 Tamże. 66 O Zapolskiej pisał następująco: „[...] pozyskałem ją dla naszego pisma, jeśli je kiedykolwiek założymy, a wiedząc, że piórem sporo zrobić może, bo trudno o lepszą krytykę wychowania klasztornego i pensyjnego niż jej Przedpiekle, staram się wykorzenić z niej resztki przesądów, nadać zapatrywaniom więcej naukowej stałości. Że przy tym mnie nie rażą jej formy obejścia, dla przeciętnego mężczyzny przesiąkniętego duchem teraźniejszych stosunków z pewnością zawodne, więc żyjemy z sobą w dość przyjaznych stosunkach. Jej obejście z pewnością i Tobie wyda się niestosowne; co do mnie, to widzę w nim zwykłą koleżeńskość, która według mych nadziei cechować będzie stosunek kobiety i mężczyzny zawsze w przyszłym społeczeństwie, gdzie o różnicach płciowych nie tyle się myśleć będzie. Raz, na przykład, przyjęła mnie ok. godziny 12 rano, lecz swoim zwyczajem w łóżku, tak, jak często przyjmuje swoich gości. Piszę Ci to wszystko nie tylko dlatego, aby się podzielić wrażeniami i myślami, jak zwykle to robię, ale i dlatego, że spodziewam się po kolonii polskiej w Paryżu, zajmującej się jak wszystkie tego rodzaju kolonie wzajemnymi o swych członkach plotkami, iż rychło głosić będzie, że jestem kochankiem Zapolskiej, jak to już o Lorentowiczu głosiła” (List nr 44, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 19 kwietnia 1892, s. 150). 67 List nr 25, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 29 kwietnia 1891, s. 89.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
338
czas, z prawem przedłużania po jego upływie, co, naturalnie, jest możebnym tylko przy równouprawnieniu pracy kobiet i przy wychowaniu publicznym 68.
Małżeńskie zamiary Kelles-Krauza były poważne. Sprawę rozpatrywał pod względem ekonomicznym oraz prawnym. Pisał o wszystkich szczegółach i ewentualnych przeciwnościach do pokonania 69. W kolejnych listach określał mocne i słabe strony własnej pozycji i charakteru. W jednej z najdłuższych korespondencji, w liście z 17 stycznia 1893 roku, wraz z propozycją zawarcia małżeństwa przesłał Marii szczegółowe rozlicznie finansowe projektowanego małżeństwa. Podliczył dochody, koszty mieszkania, wyjazdu Marii do Paryża, studiów swoich oraz żony: „Zauważ, że przebylibyśmy w Paryżu tym sposobem, nie potrzebując się spieszyć do kraju, jeszcze jakie 5–6 lat i wrócilibyśmy oboje wykształceni każde w swoim kierunku, jak tylko dusza by zapragnęła. Wtedy by się w Warszawie prawdziwy pożytek przyniosło i z łatwością miało z wykładów i literatury chleb zapewniony” 70. Trzy tygodnie później zapewniał Marię: Ukochana moja, ja chcę, abyś Ty prawdziwą moją żoną została i matką naszych dzieci. Dopóki nie będziemy mogli mieć dzieci, to będziemy dla siebie tym, czym byliśmy dotychczas, ale nigdy nie chciałbym, abyś się pozbawiała raz na zawsze możności zostania matką, o nie, za nic w świecie nie zażądałbym od Ciebie niczego podobnego. Potrafimy zadowolnić się do czasu – o ile możności jak najkrótszego, postaramy się o to – pocałunkiem, uściskiem, pobytem wspólnym; potrafimy o tyle uspokajać się nawzajem – prawda? – że nie wpłynie to źle na zdrowie nasze 71.
W ten sposób łagodził wcześniejsze słowa, w których donosił, że jako młode małżeństwo na dorobku nie od razu będą mogli starać się o dziecko. W tym fragmencie prosił także o uspokojenie własnych obiekcji dotyczących pożądania i cielesności. Dalej pisał o tym, że powołanie do życia dzieci nie jest jedynym źródłem „siły dla pracy społecznej” 72, a nadmierna ilość potomstwa może spowodować wyczerpanie i choroby, jak w przypadku jego matki. Wątek prokreacyjny 68 List nr 8, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 28 października 1890, s. 51. 69 Por. List nr 89, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 17 stycznia 1893, s. 231–237. 70 Tamże, s. 236. 71 List nr 92, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 7 lutego 1893, s. 246. 72 Tamże.
„Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać”
339
kończył zdaniem: „Nie uważam za występek zabezpieczyć się później przeciw narodzinom zbyt wielkiej ilości dzieci” 73. Temat fizycznego pożądania pojawił się w korespondencji narzeczonych wcześniej. W chwili, gdy przyszły mąż dla dobra związku 74 i w imię szczerości między narzeczonymi postanowił wyznać wszystko to, co powinna wiedzieć przyszła żona socjalisty: Wybacz, że mówię to bez obsłonek: zdaje mi się, tak trzeba i tak można. Dwa razy w życiu naruszyłem ją [czystość], powodowany potrzebą fizjologiczną, obydwa razy w Wilnie, a więc w 19-ym roku życia. I nie chcę bynajmniej taić przed Tobą, że, gdy czuć będę konieczną potrzebę, zrobię to i więcej razy; choć z drugiej strony bez przechwałki dodać mogę, że nie robię tego, aby się rozkoszować, że nie nadużywam lekarstwa, że potrzeby nie stłumię dotąd, dopóki stłumić bez szkody dla zdrowia i umysłu się dadzą. Ty mi przebaczysz, najdroższa, że dopiero teraz Ci to mówię i że w ogóle mówiąc Ci to, przykrość Ci sprawiam 75.
Wątek utraty męskiej czystości wrócił w kolejnych tłumaczeniach Kelles-Krauza: [...] stanowczo przeczę, aby mi to zaspokojenie potrzeby naturalnej odebrało część godności ludzkiej, aby mnie ono choć odrobinę zezwierzęciło. Wybacz, że wdam się tu w niektóre szczegóły, zrobić to muszę: do tego stopnia było to z mojej strony zaspokojeniem potrzeby fizycznej, do tego stopnia obca mi była wtedy wszelka myśl o rozkoszy miłosnej, że ani razu żadnej z nich nie pocałowałem, że po zaspokojeniu potrzeby z jedną rozmawiałem o ich okropnym położeniu i wyzysku ze strony przedsiębiorców 76.
Opowieści prostytutek zrobiły tak duże wrażenie na młodym socjaliście, że – jak pisał – zrelacjonował je listownie koledze. Wspomniane 73 Tamże.
74 O kształcie socjalistycznych małżeństw pisała Anna Kwiatek. Por. tejże, Nihiliści czy romantycy? Postawy polskich socjalistów wobec małżeństwa na przełomie XIX i XX w. (do 1914 r.) w świetle pamiętników, listów i literatury pięknej, „Przegląd Historyczny” 2010, nr 2, s. 171–196; taż, Socjalistyczna wizja małżeństwa w polskim dyskursie publicznym na przełomie XIX i XX wieku, „Studia Historyczne” 2010, nr 3, s. 285–300. O małżeństwie partnerskim oraz relacji Kelles-Krauza i Goldsteynówny: A. Żarnowska, Schyłek wieku XIX – kształtowanie się modelu małżeństwa partnerskiego, w: Kobieta i macierzyństwo. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, DiG, Warszawa 2004, s. 287–295. W tym miejscu warto także zwrócić uwagę na artykuł brata Kazimierza – Stanisława Kelles-Krauza (tegoż, Gdy ludzie dojrzeją do miłości, „Nowe Słowo” 1903, nr 21, s. 484–485), w którym polecał książki Edwarda Carpentera Love’s Coming-of Age (Manchester 1896) oraz Reinholda Gerlinga Wolna miłość czy dzisiejsze małżeństwo (Oranienburg 1904). W ten sposób opowiadał się za wolnymi, niezależnymi od czynników ekonomicznych związkami budowanymi na uczuciu. 75 List nr 37, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 23 stycznia 1892, s. 125. 76 List nr 39, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 11 lutego 1892, s. 131.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
340
listy się nie zachowały. Z tych, które są dostępne, można wnioskować, że stosunek z prostytutką był dla Kelles-Krauza ostatecznością, rodzajem fizjologicznego przymusu, którego niedopełnienie mogło skutkować stanem chorobowym. Jednocześnie sam akt nie był tylko zwierzęcym, naturalistycznym użyciem, lecz spotkaniem z drugą osobą, z podmiotem, który ma historię i nie jest tylko ciałem dającym możliwość uregulowania libidalnego napięcia. Tematem dalszych akapitów stało się pożądanie, jakie w autorze budziły różne kobiety. Równolegle zapewniał Marię o miłości do niej oraz informował o tym, że zwracał uwagę na piękne kobiety. Wyprowadził przy tym zależność, według której, im większa była jego miłość do narzeczonej, tym mniej miejsca pozostawało na „wrażenia pochodzące od innych kobiet” 77. W następnym zdaniu urealnił jednak swój stan zakochania: „Wątpię jednak, aby moja natura mająca ogromny zasób zmysłowości i zamiłowania do badania i próbowania różnych stanów duchowych, kiedykolwiek stała się całkiem obojętna na wszystkie kobiety, z wyjątkiem Ciebie jedynej” 78. Dwa i pół miesiąca później, w efekcie poczynionych wyznań, zapewniał Marię, że nie wymaga od niej pożycia bez ślubu. Narzeczony nie chciał jej robić przykrości dla „zbyt małego pożytku” 79. Szczere wyznanie zaowocowało kolejną autoprezentacją narzeczonego, który chciał ponownie zyskać w oczach Marii. Fragmenty jego portretu wyłaniają się z uprzednich zapisów. Już wcześniej, jakby na marginesach rytualnych akapitów zawierających informacje o stanie zdrowia, pojawiały się autoironiczne uwagi na temat jego organicznej wady – niedokrwistości. W jednym z listów Kelles-Krauz przestrzegał narzeczoną, że skutkiem owej choroby warunki ich życia zawsze będą „inne”, pisał: „nie jestem Herkulesem ani czerwonym, na to nic i nikt nie poradzi” 80. W późniejszych partiach korespondencji, odnosząc się do ojca Marii, persony, która używając władzy finansowej i prawnej, „zarabiała na obojętność (co najmniej) ze strony młodych” 81, pisał o własnej mściwości i bezwzględności wobec niekochanych osób. To już drugi fragment, w którym nadawca wypowiadał się przeciw ojcom. Wcześniej ironizował na temat podejścia własnego ojca do 77 Tamże, s. 132. 78 Tamże. 79 List nr 46, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 28 kwietnia 1892, s. 159. 80 List nr 22, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 23 marca 1891, s. 83. 81 List nr 63, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 1 października 1892, s. 195.
„Otom jest – oto, czego możesz się ode mnie zawsze spodziewać”
341
kwestii emancypacji. Teraz opowiadał się przeciw przyszłemu teściowi i jego władzy. Wskazane zapisy można odczytać jako wyraz buntu syna wobec władzy ojców 82.
Przełomowy staje się list z 28 kwietnia 1892 roku, w którym Kelles-Krauz postanowił opisać się, tak jakby narzeczona go jeszcze nie znała. Pełna autocharakterystyka miała zmniejszyć niepokój adresatki spowodowany wyznaniami na temat jego wileńskich przygód. Kelles-Krauz czuł, że spowodował zawód Goldsteynówny, która spodziewała się w narzeczonym „znaleźć więcej jednostkowego niepodzielnego przywiązania [...] mniej silnych interesów, istniejących poza Tobą” 83. To skupienie na ukochanej osobie nadawca nazwał „męsk[ą] kobiecości[ą]” 84 i odrzucił jako charakterystyczne dla dawnych czasów i niepowrotnych rodzinnych stosunków. Aktywność socjalisty była skierowana na zewnątrz, na społeczeństwo, nie na osiągnięcie osobistego, rodzinnego szczęścia: „Dla mnie najważniejszym interesem, najżywotniejszą rzeczą zawsze jest pożytek społeczny, bardzo często identyfikujący się z pożytkiem partyjnym” 85 – pisał. Nie zaprzeczał temu, że jądrem kultu społecznego pożytku stawała się jego własna ambicja. Nie oznaczało to jednak, że pracował dla celów osobistych: Ambicja moja zrobiła mnie czcicielem, sługą pożytku; kult i służba pożytkowi teraz mnie czyni ambitnym. Ambicja i działalność dla sprawy zlały się u mnie w jedną nierozdzielną całość, wzajemnie się ciągle rodzą i podtrzymują. [...] Dość, że program społeczny, działalność społeczna i partyjna są najważniejszą dla mnie rzeczą w życiu, że przenoszę je ponad wszystko. Dlatego też nigdy, w największym miłosnym uniesieniu nie powiedziałem Ci i nie powiem nigdy – że kocham Cię nad wszystko; to właśnie jednak oświadczenie powinno kazać Ci wierzyć, że mówię prawdę, gdy mówię i mówiłem, że kochałem i kocham Cię nad wszystkich pojedynczych ludzi na świecie całym 86.
W kolejnym akapicie Kelles-Krauz powtórzył, że nigdy nie będzie kochał Marii ponad sprawę społeczną czy partyjny lub naukowo-społeczny 82 O buncie synów wobec ojców jako istotnej części procesu przekształcania modelów męskości pisał Michael Kimmel w The Birth of the Self-Made Man, w: tegoż, Manhood in America. A Cultural History, Oxford University Press, Oxford and New York 2012, s. 11–31. 83 List nr 46, do Marii Goldsteynówny w Radomiu, 28 kwietnia 1892, s. 157. 84 Tamże. 85 Tamże. 86 Tamże.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
342
obowiązek. Socjalistyczna hierarchia wartości była niepodważalna. Cytowany list zakończył słowami: „Twój z całej duszy / Kazimierz” 87.
Z listów do Marii Goldsteynówny wyłania się obraz narzeczonego ideowca, skupionego na sprawie socjalisty, który planuje wspólne, a raczej równoległe i równoznaczne działania przyszłych małżonków – wszystko dla dobra społeczeństwa. Jego aktywność i sprawczość nie była mierzona fizyczną siłą, możliwościami prokreacyjnymi i ilością potomstwa, majątkiem czy władzą nad narzeczoną lub żoną, lecz inteligencją i działaniem, które przybierało „pozór mej czysto osobistej ambicji” 88. Nawet tej ostatniej Kelles-Krauz wyrzekł się w imię kolektywnych ideałów. W ten sposób jego postawę można odczytać jako postawę mężczyzny, który odrzucił formy władzy kojarzone z męską dominacją: przemoc, prawną i seksualną władzę nad kobietami 89. Jednocześnie można zauważyć, że strukturę władzy reprodukował poprzez przynależność do instytucji – ogólnonarodowej wspólnoty partyjnej oraz poprzez wykorzystanie wiedzy zdobywanej w akademii. Istotne pozostaje jednak socjalistyczne założenie, według którego nikomu nie ograniczał dostępu do obu form reprodukowania władzy. Autocharakterystyka nadawcy listów zgodna jest także z kategorią dżentelmena. Samoopanowanie, kontrola instynktów, pracowitość, wytrwałość w dążeniu do celu, uczciwość, prawdomówność oraz rozumiana w kontekście ciała i etyki społecznej idea czystości 90 to cechy konstytutywne dla narzeczonego Marii Goldsteynówny. Ówczesny typ dżentelmena mógł być uznawany za kontynuację średniowiecznego rycerza, jednocześnie „nie był oparty na wyraźnej dychotomii płci – nie był ufundowany na opozycji wobec tego, co kobiece” 91. Lektura listów do narzeczonej oraz sprawozdań z międzynarodowych kongresów kobiecych, które Kelles-Krauz publikował w „Prawdzie”, stała się podstawą opinii, według której socjalista „[n]ie agitował za partią kobiet. Wzorem innych socjalistów nie pokładał też nadziei w samym feminizmie. W jego opinii środowiska kobiece nie 87 Tamże, s. 160. 88 Tamże, s. 158. 89 Por. P. Bourdieu, Męska dominacja... 90 E. Paczoska, Idea czystości i piekło mężczyzn w literaturze drugiej połowy XIX wieku, w: Kobieta i rewolucja obyczajowa. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2006, s. 55–71. 91 M. Skucha, Męskości nowoczesne? Wiek XIX, „Wielogłos. Pismo Wydziału Polonistyki UJ” 2012, nr 1 (11), s. 15.
Tyrani, szaleńcy, socjaliści i seksiści/mizogini
343
reprezentowały interesu ogółu kobiet. Interesy różnych grup społecznych były wewnętrznie zantagonizowane pod względem klasowym, politycznym i narodowościowym” 92. Intersekcjonalność, skupienie na sprawie uzyskania statusu pełnego obywatelstwa kobiety oraz odrzucenie biologistycznych i rasowych interpretacji kobiecości to cechy, które wyróżniają myśl Kelles-Krauza. Dzięki nim postawę tego socjalisty dżentelmena można czytać bardzo współcześnie, bez zarzutów o egotyzm, tyranię czy podwójną normę.
Tyrani, szaleńcy, socjaliści i seksiści/mizogini Większość z opisanych powyżej panów została oznaczona silnymi i pejoratywnymi kwalifikatorami. Jest tyran, fanatyk, skąd blisko do szaleńca, jest też autor seksistowskich/mizoginicznych tekstów. W ten sposób obraz mężczyzn wspierających emancypację kobiet został przynajmniej ograniczony, zweryfikowany do jednej płaszczyzny, a w jej ramach cechy współgrające z wymiarem patriarchalnej męskości wykluczają się z cechami charakterystycznymi dla emancypanta.
Autorka Sporu o równouprawnienie kobiet postawiła tezę o niezgodności życiowej praktyki i deklaracji omawianych autorów. Epokowa mizoginia, patriarchalny constans oraz rasowa antropologia miały niwelować siłę równościowych myśli, deklaracji, działań. Gawin doceniła to, co wyrastało ponad wymienione. Działania, które wykorzystywały patriarchalną pozycję nie dla wsparcia emancypacji kobiet i równolegle do budowania własnej pozycji, zostały zdekodowane jako nieprawdziwe. Wychodząc poza tekst Gawin, można je także określić jako nieideologiczne. Możliwe, że problem z ich jednoznaczną kategoryzacją wynika z przyjętej nomenklatury. Radliński, Krzywicki, Dybowski nie byli feministami, wspierali emancypację kobiet. Byli emancypantami. Dla pełnego obrazu książkę Magdaleny Gawin chciałbym zestawić z analogiczną refleksją Małgorzaty Szpakowskiej, która badając „Wiadomości Literackie”, odniosła się do publicystki i działań Boya-Żeleńskiego. Badaczka bezsprzecznie doceniła walkę Boya o liberalizację praw reprodukcyjnych, w szczególności jego cykle felietonów Dziewice konsystorskie i Piekło kobiet. Jednocześnie uznała ich wartość 92 M. Gawin, Historie intymne..., s. 183.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
344
historyczną oraz aktualność. Co ważne, Szpakowska odniosła się do publicystki, nie do życia prywatnego Boya. Do opinii historyczki literatury dodała zaś refleksję wynikającą ze współczesnej myśli równościowej. Pisała: [...] dzisiejszy obrońca równości praw może mieć jego publicystyce sporo do zarzucenia. Przy całej życzliwości deklarowanej wobec kobiet Boy bywa niekiedy irytująco patriarchalny. Pal diabli wyższość, z jaką opisuje na przykład monarsze zabiegi Marii Kazimiery, niepoważnej Marysieńki, bo tłumaczyć go może przyjęta perspektywa, spojrzenie samego Sobieskiego i urok staropolszczyzny. Pal diabli nawet ubolewania nad prawem małżeńskim, w których kobiety dawnych epok Boy określa jako „biedne babuleńki”. Ale czemu analizując przypadłości „dzikiego wieku”, Boy koncentruje się tylko na chłopcach? I czemu na obowiązek zdania matury patrzy tylko z perspektywy młodzieńca, a jeśli już dostrzega dziewczyny maturzystki, to jak egzotyczne zwierzątka? „Panienki! Te istotki miały wprowadzić nie lada zamęt w nasze pojęcia o fachowości i studiach” (Burżuazyjne szlachectwo, 33/1932). [...] Weźmy jeszcze taki passus, bardzo zresztą w swej wymowie liberalny (Stwórzcie polskie gejsze!, 44/1931). „Jesteśmy w ostatnich czasach świadkami podniesienia kultury ciała, estetyki stroju. Kobieta może być cnotliwa lub nie, ale musi być – dobrze obuta, musi być schludna, prawie elegancka. Nie może być nieumytej cnoty na wykrzywionych obcasach, jak było dawniej; tego nikt jej nie daruje. Pewne rzeczy stały się koniecznością, którą kobieta zdobyć musi [...]. Kobiety pracują dziś samodzielnie, zapewne. Ale jakże często nie wystarcza im to co zapracują [...]. Ileż pracujących kobiet „dorabia” sobie po trosze miłością i czyż ktoś potępi za to te girlasy, manicurzystki, stenotypistki, urzędniczki itp. Praca daje im obiad, ale miłość daje im pończoszki [...]”. Kontekstem jest tu okazjonalna prostytucja, ale nie o nią mi chodzi, lecz o te manicurzystki, stenotypistki i pończoszki oraz ukrywające się za nimi wyobrażenie o miejscu kobiet w strukturze społecznej. Intencje Boy ma szlachetne: należy „panienkom”, „miłym istotkom” pomagać, nawet je usprawiedliwiać, jeśli czasem schodzą z drogi cnoty. Takie są urocze, schludne, dobrze obute, tak się starają, żeby nam się przypodobać. Mógł Boy rozliczać rodzinę Sopliców z rachunków z opieki nad Zosią Horeszkówną, mogę i ja Boya z daltonizmu równościowego. Jak postęp, to postęp 93.
Badaczka jasno oddzieliła historyczne od ahistorycznego, perspektywę ówczesną od krytyki współczesnej. Według niej dzisiejsza korekta
93 M. Szpakowska, „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012, s. 135–137.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
345
równościowa nie niweluje wagi działań Boya, raczej pokazuje ich niedoskonałość albo ewolucję świadomości i języka, które budują projekt liberalizacji praw reprodukcyjnych czy modernizacji społeczeństwa. W ten sam sposób postrzegam działania opisywanych przeze mnie mężczyzn.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty Pamiętniki Romany Pachuckiej zbierają wiele istotnych informacji na temat kształtu i działań ruchów kobiet na początku XX wieku. Ich zapisy można porównywać z informacjami zawartymi w dziale Sprawozdań warszawskiego „Steru”. Pachucka notowała fakty, nazwiska, zdarzenia i własne odczucia, m.in. opis trzeciej delegacji z ramienia organizacji kobiet – odwiedziny w tzw. fermie gołockiej, czyli szkole dla dziewcząt Aleksandry Bąkowskiej i Aleksandra Świętochowskiego. W przypisie denuncjowała zachowanie zasłużonego dla emancypacji kobiet Posła Prawdy. Notowała: W dokuczliwych dniach głodowych pierwszej wojny światowej panie: P. Kuczalska-Reinschmit i Bojanowska wyjechały do Gołotczyzny. Zaproszona, odwiedziłam panią Bąkowską i obie przewodniczące Związku. W Gołotczyźnie zastałam ciężką, nieznośną atmosferę, p. Bąkowską – zmienioną ciężkim przeżyciem, osamotnioną. Kuczalska i Bojanowska postanowiły wrócić do głodującej stolicy. Przyczyną tej tragedii p. Bąkowskiej był fakt, że Aleksander Świętochowski mieszkał z młodą, wiejską dziewczyną, popularnie zwaną Marysią, i żył z nią na oczach wszystkich w swej „Chacie” zbudowanej ongiś przez p. Bąkowską. Byłam świadkiem, jak młoda kobieta urągała Bąkowskiej w sposób okrutny, mając oparcie w starcu, który ulegał jej młodości 94.
Przywołanego fragmentu nie można traktować jako plotki. Jego autorka była naocznym świadkiem opisywanej tragedii. Przytaczam go jako przyczynek do obrazu emancypantów, których osobiste wybory mogły być krzywdzące dla kobiet z ich otoczenia. Dla kobiet, z którymi łączyła ich zażyłość, z którymi współpracowali, czy tych, które poślubili. Związki miłosne czy małżeństwa, jakie współtworzyli emancypanci, 94 R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 197.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
346
nie były wolne od kłótni i zdrad. W tym względzie nie różniły się od pozostałych. Gdyby zaś podjąć się ich oceny moralnej, co nie jest celem tej pracy, należałoby opisywać je w kontekście ówczesnej obyczajowości, nie tylko w kontekście idei feministycznych. W tym miejscu zapis Pachuckiej należy skonfrontować z zapisami wspomnień samego Świętochowskiego, z informacjami pochodzącymi od innych świadków epoki oraz z biograficzną pracą Marii Brykalskiej Aleksander Świętochowski.
Świętochowski, podobnie jak omawiany wyżej Radliński, również niewiele pisał o własnej rodzinie. Na początku trzeciej dekady XX wieku spisywał Pamiętnik mojej myśli, którego duże partie ogłosił w „Wiadomościach Literackich” w 1931 i 1932 roku. Te stały się podstawą opracowanych przez Samuela Sandlera Wspomnień Świętochowskiego, które ukazały się w 1966 roku 95. W ich treści pojawiło się wspomnienie jednego z kilkorga dzieci Świętochowskiego – „śliczn[ego], rozumne[ego], dobr[ego] i [...] szlachetn[ego] syna Maurycego” 96, który umarł w wieku sześciu lat. W krótkim opisie jego choroby wybrzmiało założenie o niemożliwości pogodzenia życia rodzinnego i pracy dla narodu: Gdy zajęty pilną pracą poleciłem służącemu, żeby nikogo do mnie nie wpuszczał, a ktoś zadzwonił i wszedł do przedpokoju, obecny przy tym mój synek odpowiedział na pytanie, czy jestem w domu: „Tatuś jest, ale go nie ma”. Ponieważ przez trzy tygodnie choroby w dzień i w nocy znajdowałem się ciągle przy nim, w wigilię śmierci rzekł do mnie zmęczonymi przez szkarlatynę usteczkami: „Ja ci tyle zabrałem czasu do pracy 97.
Wskazane rozgraniczenie można odczytać jako uwewnętrznienie idei epoki, w której żyli i tworzyli Świętochowski i Radliński. W przypadku obu sfera życia osobistego, jeśli nie miała związku z pracą publicystyczną czy naukową, była rugowana ze wspomnień. „Szukać indywidualnej, intymnej biografii człowieka w tych pamiętnikach – trud to prawie całkowicie daremny” 98 – pisał Sandler we wstępie do Wspomnień redaktora „Prawdy”. 95 A. Świętochowski, Wspomnienia, oprac. i wstępem opatrzył S. Sander, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1966. 96 Tamże, s. 102. 97 Tamże. 98 S. Sandler, Wstęp, w: A. Świętochowski, Wspomnienia..., s. XXII.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
347
To, co chciał ominąć Świętochowski, dopowiedział Krzywicki, spisując Wspomnienia. Autorowi Historii chłopów poświęcił wiele miejsca w szkicu „Prawda” (1885–1901) 99.
Według Krzywickiego stosunki obu panów „[n]igdy nie były serdeczne” 100, ideowych oponentów zbliżyła jednak współpraca publicystyczna. Krzywicki przez kilka lat publikował na łamach czasopisma Świętochowskiego. Ten ostatni, ku zaskoczeniu autora Wspomnień, miał przyznać nawet, że połowę prenumeratorów „Prawdy” gwarantowały właśnie teksty Krzywickiego. Powyższa uwaga rozpoczyna szkic socjalisty. Z kolei w jego wygłosie znajdziemy następujące informacje: Zetknęliśmy się [po latach] na rogu tej ulicy i Nowego Świata. Spotkanie nastąpiło całkowicie znienacka, ale starczyło tych kilka sekund, kiedyśmy się mijali, i właśnie dzięki nieoczekiwanemu spotkaniu, ażeby uczucia Świętochowskiego względem mnie wystąpiły odruchowo a silnie na jego twarzy. Nigdy w życiu moim żadna twarz nie wykrzywiła się do mnie takim wyrazem zawziętej nienawiści 101.
Zaprezentowana klamra wydaje się dostatecznym obrazem obustronnych stosunków. Wspomnienia nie odnoszą się do polityczno-ideowych dyskusji. W części poświęconej „Prawdzie” Krzywicki skupił się na prezentacji jej redaktora, jego zachowań, relacji rodzinnych, jego słabości oraz z rzadka notowanych zalet.
Kontakt obu ograniczał się do oficjalnej współpracy redakcyjnej i przekładowej. Jedynymi okazjami do mniej oficjalnych spotkań były comiesięczne obiady niedzielne, które Świętochowski organizował w mieszkaniu wynajmowanym tylko dla siebie. Na obiadach spotykali się dawni i obecni współpracownicy „Prawdy”, jednak nawet 99 L. Krzywicki, Wspomnienia, t. 3, Czytelnik, Warszawa 1958, s. 112–162. O Aleksandrze Świętochowskim we wspomnieniach Krzywickiego pisał Tadeusz Bujnicki. Por. tegoż, Aleksander Świętochowski we wspomnieniach Ludwika Krzywickiego, w: Aleksander Świętochowski, red. K. Stępnik, M. Gabryś, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2011, s. 287–294. Opierając się na zapewnieniach Krzywickiego, Bujnicki twierdził, że autor Wspomnień z reguły krytycznie podchodził do informacji na temat starości Świętochowskiego, które pozyskiwał z drugiej ręki. Lektura Wspomnień sprawia jednak, że powyższa uwaga wydaje się błędna. Pióro Krzywickiego rysowało ostre charakterystyki twórców i działaczy końca XIX i początku XX w. Jednak w przypadku Świętochowskiego Krzywickiego interesowało przede wszystkim jego życie prywatne, nie działalność publiczna, a rodzinną i uczuciową sylwetkę Posła Prawdy odmalował w nader krytycznych barwach. O formie i motywacji Krzywickiego piszę w tekście głównym. 100 L. Krzywicki, Wspomnienia..., t. 3, s. 155. 101 Tamże, s. 159.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
348
wówczas, jak notował Krzywicki, atmosfera spotkań nie sprawiała, że dystans między nim i gospodarzem mógł zniknąć. Wpływały na to dwa czynniki. Pierwszy to „skrępowan[ie] posiadaniem rodziny, której obecność ciążyłaby nad swobodną swadą takich zebrań towarzyskich” 102, drugi to niechęć gospodarza do zbytniej poufałości. Należy wyjaśnić kwestię pierwszą. Krzywicki donosił, że Świętochowski „pod pozorem, iż potrzebuje samotności w swojej pracy” 103, wynajął pokój na Marszałkowskiej. Miała to być jego samotnia, gdzie przyjmował odwiedziny i konferował ze współpracownikami, „tam między innymi odbierał wizyty A. Bąkowskiej” 104. Krzywicki skwapliwie notował „domowe rozdźwięki” 105 w małżeństwie i rodzinie Świętochowskich. Redaktora „Prawdy” przedstawiał jako „swego rodzaju despotę” 106, w którego byli wpatrzeni wszyscy domownicy. Ich rodzinne stosunki określał sformułowaniami „poddańcze przywiązanie”, „poddańcze uwielbienie” 107. Żona Wanda, z domu Trzcińska, oraz syn spoglądali na Świętochowskiego z pokorą. Napięte były także stosunki z córką, której potrzeb – „innego kapelusika, innej sukienki” 108 dla dorastającej panny – nie rozumiał ojciec. Dopiero z czasem, kiedy żona, „wszedłszy do samotni, której drzwi można było otworzyć z korytarza [...], zastała męża zbyt blisko pani Bąkowskiej”, rodzinne rozdźwięki przybrały „charakter tak ostry, że małżonkowie rozeszli się ze sobą zupełnie” 109. Pod pozorem wpływu, jaki sprawy rodzinne wywierały na redaktora „Prawdy”, Krzywicki odnotował jego „namiętność do Bąkowskiej”, problemy rodzicielskie, skargi żony na męża oraz jego rozejście z żoną, która w odwecie nie chciała mu udzielić rozwodu. Według słów Krzywickiego: Posłuszna, sforna małżonka otrząsnęła się z tych naleciałości związanych z uwielbieniem męża i stanęła nieustępliwie w obronie swoich praw. Swoją drogą, była najłagodniejszą z trzech sióstr. Najbardziej awanturnicza, istna herod-baba, i zarazem najbrzydsza dostała się Piotrowi Chmielowskiemu, który swój krzyż niósł pokornie przez całe życie, topiąc frasunki domowe w trunku.
102 Tamże, s. 156. 103 Tamże, s. 128. 104 Tamże. 105 Tamże. 106 Tamże, s. 127. 107 Tamże. 108 Tamże, s. 128. 109 Tamże, s. 128–129.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
349
Ale i pani Wanda, najprzystojniejsza z trójki siostrzanej, nie godziła się na żadne rozwody 110.
Współczesny język pozwala określić powyższą charakterystykę jako przejaw seksizmu wobec opisywanych kobiet. Tę uwagę zamieszczam tu tylko sygnalnie. Koresponduje ona z przywołanymi wcześniej rozpoznaniami Małgorzaty Fuszary. W opisie wspomnień Krzywickiego interesuje mnie jego stosunek do Świętochowskiego, nie do jego żony oraz innych kobiet, z którymi łączyły redaktora „Prawdy” różne relacje. Wydaje się bowiem, że w opisie konstruowanym przez wspominającego wszystkie kobiety będą pełnić funkcję dopełniającą, biegunowo odmienną wobec protagonisty 111. Co ciekawe, Krzywicki sam zwracał uwagę na niegrzeczne i seksistowskie wypowiedzi Świętochowskiego względem Pauliny Sieroszewskiej zwanej Pajęczycą, z którą redaktor musiał współpracować po sprzedaży „Prawdy”. W innym miejscu Krzywicki notował, że Świętochowski był „wielkim mistrzem języka. W jego dramatach ludzie manekiny, a właściwie chodzące kategorie filozofujące, urządzają szermierkę zdaniami zbudowanymi z pięknych wyrazów. Wyrazami zastępował plastykę obra zów” 112. Nawet wskazana zaleta stała się ersatzem. Redaktor i publicysta nie znał się na literaturze, nie rozpoznał talentu Kasprowicza czy Langego, czynił kardynalne błędy przekładowe, co Krzywicki zaznaczał „mimochodem” 113. Prócz tego lubił odczuwać wyższość nad współpracownikami: „Zdaje się, iż Świętochowski w swoich opowiadaniach niejednokrotnie obdarzał łzami swoich współpracowników, gdy ci z nim się rozstawali” 114, nie umiał stworzyć wokół siebie „gniazda orląt” 115, a w różnych okresach życia cechowała go „cicha nienawiść, która go tak wyróżniała [...] i którą często świadomie, to znowu bezwiednie ukrywał pod pobudkami ideowymi” 116.
Krzywicki odnotował także „powszechne przebąkiwania” o tym, że ojciec Świętochowskiego trudnił się lichwą, po czym natychmiast dodał, 110 Tamże, s. 129–130.
111 Dla przykładu takiego zestawienia wskażę opis Bąkowskiej, która miała być „osobą pod względem uczuć społecznych głębszą niż jej wielbiciel” (tamże, s. 123). 112 Tamże, s. 139. 113 Tamże, s. 115. 114 Tamże, s. 116. 115 Tamże, s. 140. 116 Tamże, s. 124.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
350
że jego syn nie tknął majątku po ojcu i „zrzekł go się na rzecz siostry, mniej wybrednej” 117. Nieco dalej uzupełnił: „Jednak p. Aleksander po ojcu coś odziedziczył – stosunek «lichwiarski» do wszystkich tych, którzy zaszli mu kiedykolwiek w drogę” 118. Z kolei ideowa charakterystyka Posła Prawdy objęła informacje na temat politycznych zależności Świętochowskiego, który po 1905 roku nie umiał odciąć się od „słabizny demokracji mieszczańskiej” 119, co z czasem doprowadziło go do sojuszy antysemickich. I tutaj Krzywicki dopatrzył się wyraźnego kontinuum w działaniach Świętochowskiego: Kiedyś w przyszłości Świętochowski miał rozpętać nagonkę antysemicką wśród obozu postępowego. Pewne po temu pierwiastki uczuciowe musiały w nim tkwić od dawna. Rysy twarzy, kształt nosa, brak taktu, a na te wszystkie rzeczy Świętochowski był bardzo czuły – on, wyznawca arystokracji ducha 120.
W podobnym tonie Krzywicki opisał starość i śmierć redaktora. Odnotował, że przed śmiercią „podobno bywał na nabożeństwach w kościele wiejskim” i pochowano go „na cmentarzu parafialnym według wszelkich rytuałów kościelnych. A ksiądz nad grobem jego wezwał obecnych do modłów zgodnie z obowiązującym zwyczajem. Tak skończył O. Remus...” 121. Nie tylko to stało się przyczyną przezwania go Świntuchowskim. Krzywicki pisał: Okazało się, iż w miarę wieku w tym człowieku w ogóle ostrych, lecz trzymanych na wodzy namiętności wygórowały dwie zwłaszcza, których niegdyś nie dostrzegałem: obżarstwo i kochliwość. O tej jego pierwszej namiętności mimochodem słyszałem [...]. W Gołotczyźnie otyłość rosła, ogniskując się w środkowej części ciała 122.
I dalej:
O jego zamiłowaniach gastronomicznych troszkę wiedziałem. Wiedziałem, iż do ulubionych dań przy stole, takich jak barszcz, rosół, należały spekuchy.
117 Tamże, s. 143. 118 Tamże. 119 Tamże, s. 158. 120 Tamże, s. 147. 121 Tamże, s. 161. 122 Tamże, s. 131.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
351
[...] W każdym razie rozrost jego otłuszczonych trzewi nie zdziwił mnie zanadto. Ale za to bohaterskie wyczyny miłosne przejęły zdumieniem. W ciągu tylu lat wspólnej pracy nie dostrzegłem najmniejszego zamiłowania do powiedzeń jurnych, w jakich lubował się Brückner jako słuchacz, a przede wszystkim Bronisław Chrzanowski jako słuchacz i opowiadacz. Prawie wszystkie wypadki, gdzie u Świętochowskiego na scenę wysuwała się sprawa mężczyzny i kobiety, doskonale pamiętam 123.
Po denuncjacji erotomanów gawędziarzy nastąpił wykaz miłosnych przygód redaktora. I tu Krzywicki próbował akcentować ich marginalność. W nawiasie pisał: (Opuszczam całkowicie sprawę histeryczki, bodaj nazwiskiem Witkowska, jeszcze młodej dziewczyny, która koniecznie chciała zostać chociażby jednodniową oblubienicą Świętochowskiego, a gdy ten zachował postawę Józefa wobec Putyfarowej, chciała odebrać sobie życie przed drzwiami jego mieszkania. Zresztą o tej ofierze złożonej w imię miłości ku niemu Świętochowski ani razu nie wspomniał, ani jego domownicy. Opowiadał ktoś z bliskich znajomych, najprawdopodobniej Cezary Jellenta, jedyny ze współpracowników „Prawdy”, który lubował się w powieściach pikantnych a sprośnych.) 124
Zaraz za tym, udając, że nie napisał powyższych słów, Krzywicki stwierdził: „A więc będzie to opowieść o Kancie i jego sposobach zaspokajania żądzy męskiej, mimochodem wtrącona w rozmowę z powodu poglądów Lombrosa o związku pomiędzy obłąkaniem a genialnością” 125. Tu podał historię, którą opowiedział mu sam Świętochowski, o tym, jak za młodu, będąc drużbą na ślubie przyjaciela, w karecie otrzymał jednoznaczną propozycję od panny młodej. Z propozycji nie skorzystał. Krzywicki wspomniał też przejścia z czasów studenckich, gdy Świętochowski wynajmował pokój u Trzcińskich i „poczuł się do ponoszenia obowiązków przyszłego ojcostwa już przed zawarciem związku małżeńskiego” 126. Koronnym dowodem seksualnego i miłosnego oskarżenia stała się jednak relacja z Bąkowską: 123 Tamże, s. 132. 124 Tamże. 125 Tamże. 126 Tamże, s. 133.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
352
I w końcu namiętność ku Bąkowskiej, będąca nieszczęściem dla całej jego rodziny, ale całkowicie zdrowa, normalna, bez gestów oblizujących się, przy czym na równi z urodą tej kobiety pociągała go ku niej jej wysoka duchowość, niewątpliwie pod względem uczuć społecznych wyższa od jego duchowości. Świętochowski zadurzył się jak niedowarzony akademik: w jego życie wtargnął pierwiastek irracjonalny, który rzadko poddaje się kierownictwu jakichkolwiek zasad, jak irracjonalne bywa w większości wypadków wszelkie uczucie miłosne. Ale od Kasprzaka dowiedziałem się rzeczy, których się nie spodziewałem. Albowiem jak rozrosła się żądza jedzenia, tak samo rozpęczniało w nim łaknienie fizjologiczne. Lecz znowu w przebiegu swoim normalne, bez jakichkolwiek pierwiastków niezdrowia. Jedynie rzeczą uderzającą było ocknięcie się takich silnych potrzeb w starcu siedemdziesięcio- i osiemdziesięcioletnim. Już za życia drugiej swojej małżonki, A. Bąkowskiej, na uboczu dobierał się do innych kobiet. Po jej śmierci wciąż łaknął tych dreszczów, ale wciąż zmieniał przedmiot swoich upodobań. A w końcu przeszło osiemdziesięcioletni starzec poślubił kobietę mocno młodszą od siebie. A trzecia żona była pod każdym względem zadowolona z męża. Ten umierając bodaj wyniósł ją nad swoje dzieci 127.
Mimowolnie Krzywicki wyrasta tu na plotkarza. Jest źródłem plotek o Świętochowskim. To do niego docierają języki kolegów, którzy z jakiś przyczyn zdawali się widzieć w Krzywickim doskonałego odbiorcę przekazywanych informacji o Pośle Prawdy. Odbiorcę uprzedzonego? Kolekcjonera plotek? Frazy rozpoczynające się od słów „podobno”, „bodaj”, „najprawdopodobniej”, „zdaje się”, „mimochodem” oraz ironia, która towarzyszy zapiskom Krzywickiego, mogą denuncjować jego uprzedzoną wobec Świętochowskiego postawę, jakkolwiek autor chciałby to ukryć i zobiektywizować swój opis. W ostatnim akapicie opisywanego rozdziału bronił redaktora „Prawdy”. Ponownie uczynił to jednak w sposób, który odkrył cechy jego własnych wspomnień: Dziwna legenda otoczyła po śmierci obie te postacie [Bąkowską i Świętochowskiego]. Wypadło mi w tej mierze rozmawiać z mężem kobiety bardzo blisko żyjącej z Bąkowską. Doktorowa K. uważa Bąkowską za postać idealnie czystą i piękną pod każdym względem – duchowym i fizycznym. Przeczy z całą namiętnością, ażeby Bąkowska kiedykolwiek pozwoliła Świętochowskiemu
127 Tamże, s. 134–135. Według Krzywickiego po śmierci żony Wandy, która nie chciała zgodzić się na rozwód, Świętochowski ożenił się z Bąkowską: „A. Świętochowski, oswobodzony od przeszkód z chwilą skonu żony swojej, poślubił Bąkowską około r. 1924–1926. Świętochowski miał wtedy przeszło siedemdziesiąt lat i Bąkowska chyba liczyła ponad sześćdziesiąt. Druga małżonka po kilku latach zmarła, tytułem dożywocia zapewniając mu dach nad głową i pewien wymiar gruntu na utrzymanie w Gołotczyźnie w Ciechanowskiem” (tamże, s. 130).
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
353
na zanadto wielką poufałość cielesną. Natomiast przeciwko Świętochowskiemu miota oskarżenia, iż był zawsze głodny jako mężczyzna i gotów do wciąż nowych flirtów, o ile można za flirty uważać wyczerpanie pociągu jak najpełniejsze. W tym sądzie swoim doktorowa krzywdzi Świętochowskiego, jakim go znałem. Ostatnie lata jego życia, kiedy podeszły w latach starzec stracił panowanie nad swymi pożądaniami i odruchami, rozciąga na całą jego przeszłość. I inne jej zarzuty były prawdopodobnie tak samo mocno przesolone. I nie tylko pani K. była taką zażartą przeciwniczką pana Aleksandra. Podobnymi uczuciami darzyła go cała rodzina Sieroszewskich, ongi weń zapatrzona. Ofiarą tych obrachunków pośmiertnych stała się nieszczęsna Pajęczyca. Zarzucano Świętochowskiemu, iż uczynił ją swoją niewolnicą, przyczynił się do zmarnowania jej oszczędności – przy tym zapomina się, że wojna i dewaluacja daleko więcej zaważyły na tym zaprzepaszczeniu funduszów rodziny, a także, że panna Paulina była przeraźliwie niepowabna, Świętochowskiego zaś trudno podejrzewać o tak daleko idącą ślepotę w odczuciu piękna niewieściego 128.
Informacje zaciągnięte z drugiej ręki, oskarżenie o zmarnowanie życia i finansów, domowe rozdźwięki i sprzedaż gazety tak, by nie utrzymywać żony i nie wypłacać jej alimentów, jaskrawa starość i erotyczne przygody Posła Prawdy, wszystko to bardziej interesowało Krzywickiego niż praca Świętochowskiego w redakcji, toteż wydaje się, że w postaci pani Doktorowej K. można zobaczyć samego Krzywickiego. W posłowiu do Wspomnień Henryk Holland zarzucił ich autorowi szlacheckie resentymenty, a „pewn[ą] bezceremonialność, [...] brak odświętnej koturnowości w pisaniu o najwybitniejszych przywódcach ruchu” 129 traktował jako ich zaletę. Obszerna warstwa anegdotyczno-obyczajowa zapewniała szeroką poczytność Wspomnień, które pisał badacz chcący odetchnąć od pracy nad wykańczaniem Pierwocin więzi społecznej. Omawiane wspomnienia miały być zatem wytchnieniem, „konieczny[m] płodozmian[em], [...] ucieczk[ą] w inną niż praca naukowa sferę przeżyć” 130. Holland podkreślił jednak „niezbyt smaczną naturalistyczną dygresję na temat dwóch namiętności sędziwego Świętochowskiego” 131. Odnotował również uderzające i „zadziwiające u człowieka znanego z niezwykłej, wręcz spartańskiej surowości 128 Tamże, s. 161–162.
129 H. Holland, Posłowie, w: L. Krzywicki, Wspomnienia..., t. 3, s. 464. 130 Tamże, s. 476. 131 Tamże, s. 473.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
354
obyczajów, lubowanie się w plotce obyczajowej, naturalizm niektórych wzmianek i anegdot” 132.
W tym momencie uwidocznia się paralela między działaniami Świętochowskiego i zapiskami Krzywickiego. Wydaje się, że obu połączyła mściwość i erotyczne zainteresowania. Istotną różnicą pozostała jedynie forma bezpośredniego i pośredniego działania obu panów. Jeden działał, drugi opisywał.
Holland jest autorem jeszcze jednej myśli, która powinna wybrzmieć w tym miejscu. Jego zdaniem, na kształt zapisków autora Wspomnień mogły działać niezdefiniowane przez niego „psychologiczne prawa rekompensaty...” 133. Jakkolwiek to intepretować, sugestia psychicznego odszkodowania czy zadośćuczynienia i następujący po nim wielokropek muszą się odnosić do niezbyt serdecznych stosunków Świętochowskiego i Krzywickiego. Dodatkowe światło na Wspomnienia Krzywickiego rzuci konfrontacja jego zapisów z badaniami biografki Świętochowskiego, Marii Brykalskiej. To zestawienie nie tylko odmieni czy inaczej zaakcentuje działania Posła Prawdy, lecz także oświetli pomyłki (?) Krzywickiego.
Brykalska przebadała publicystykę, prywatne zapiski i listy Świętochowskiego oraz wspomnienia znajomych, korespondentów i współpracowników. Dwa tomy biografii Posła Prawdy znacznie się różnią. Pierwszy chronologicznie zbiera informacje z czasów dzieciństwa, szkoły oraz pracy Świętochowskiego do 1900 roku, drugi – wszystko, co w życiu Świętochowskiego wydarzyło się od 1901 roku. Różnica jest prosta. Tom pierwszy prezentuje redaktora jako osobę publiczną, a znaczna część tomu drugiego przestawia jego życie prywatne. Wskazane przesunięcie wynika zapewne z dostępności badanych źródeł. Oparcie w źródłach pozwala, przynajmniej częściowo, zweryfikować zapisy Krzywickiego. Ten pomylił się w określeniu imienia Bąkowskiej. Przedstawił ją jako Annę, nie Aleksandrę. Takie uchybienie można jednak uznać za omyłkę redakcyjną. Sam Krzywicki często używał tylko inicjału jej imienia. Druga pomyłka ma większe znaczenie. Autor Wspomnień mylił się bowiem także w chwili, kiedy określił liczbę 132 Tamże, s. 476. 133 Tamże.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
355
żon Świętochowskiego. Maria nie była jego trzecią, lecz drugą żoną. Po śmierci Wandy wziął ślub z Marią Żydowo, z którą już wcześniej łączyły go bliskie relacje. Nigdy nie ożenił się z Aleksandrą Bąkowską. Tych informacji dostarcza prywatna korespondencja, zapiski Marii oraz dziennik pisany przez Świętochowskiego specjalnie dla drugiej żony.
Stosunki Świętochowskiego z pierwszą żoną i ich wspólnymi dziećmi rzeczywiście się nie układały: Być może, że na moje dzieci, przynajmniej na młodszego syna i córkę, przelałem część nienawiści, jaką miałem do ich matki. A była to nienawiść bezmierna. Uważałem się sam i uważany jestem za człowieka niezwykle dobrego. Do nikogo nie czuję nienawiści, nikomu nie chciałbym szkodzić, tylko jedna istota w całej ludzkości, b. moja żona, wywoływała we mnie i dziś, chociaż nie żyje, wywołuje furię nienawiści. Niewątpliwie ta odraza musiała nieco oddziałać na uczucia moje do zrodzonych z niej dzieci 134.
Te słowa Świętochowskiego przytoczyła Brykalska. Nie rozstrzygając, kto miał rację w ilustrowaniu kwestii nienawiści, można zauważyć różnice autocharakterystyki i portretu pióra Krzywickiego. Różnice przynosi także opis fizyczności starzejącego się Świętochowskiego. Jego biografka przytoczyła dwa opisy. Pierwszy w 1923 roku nakreślił redaktor „Kuriera Informacyjnego i Telegraficznego”. Ten charakteryzował postać redaktora jako wyniosłego, fascynującego, imponującego. Autorką drugiego była Zofia Stolarzowa. Ta pisała o jego „niepospolitej urodzie, z powodu której, nawet w starości, kobiety za nim szalały, nie dając mu spokoju” 135.
Także kwestia współpracy z endeckimi tytułami zyskuje inne oświetlenie dzięki lekturze biografii. Dla Brykalskiej powodem wskazanej współpracy nie była ideowa ślepota Świętochowskiego, tylko kwestie ekonomiczne. Świętochowskiemu zależało na zapewnieniu bezpieczeństwa i utrzymaniu młodej Marii, a „najłatwiej było dla niego o współpracę z prasą endecką, która oferowała mu ponadto szeroką swobodę wypowiedzi” 136. W listach do Marii i jej rodziny Świętochowski wielokrotnie zapewniał o jego chęci zadbania o los młodej 134 A. Świętochowski, Dziennik bezładnych myśli (o mojej Dziebuni) (rękopis), cyt. za: M. Brykalska, Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 2, PIW, Warszawa 1987, s. 444. 135 M. Brykalska, Aleksander Świętochowski..., t. 2, s. 291. 136 Tamże, s. 290.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
356
dziewczyny. Z tego powodu opłacał jej naukę w zakresie koszykarstwa, następnie krawiectwa, wystarał się także o stypendium ministerialne dla młodej uczennicy. Jego celem było pozostawienie dla niej domu. Chciał, by uzyskała samodzielność, była niezależna: „Moim gorącym pragnieniem jest tak ją uzdolnić do pracy zarobkowej – zapewniał jej starszą siostrę, Lucynę, w liście z 7 marca 1923 roku – ażeby mogła stanąć o własnej mocy i nie potrzebowała łaski od nikogo, nawet od osób najbardziej ją kochających” 137.
Przez długi czas starał się utrzymać pozory. Zapewniał, że jest tylko jej opiekunem, a ona jego wychowanką. Poznali się krótko po pierwszej wojnie, gdy Maria jako osiemnastoletnia dziewczyna przyjechała do Gołotczyzny uczyć się ogrodnictwa i pszczelarstwa. Ślub wzięli w 1932 roku, kiedy Świętochowski owdowiał po trzydziestu pięciu latach separacji. Dziesięć lat po dacie, którą Maria Żydowo oznaczyła w swoim niepublikowanym pamiętniku jako początek ich związku 138. Decyzję o ślubie motywował w następujący sposób: „Szło mi o to, ażeby ją zabezpieczyć prawnie przeciwko atakowi chamstwa i chciwości” 139. Ataki mogły przyjść ze strony dzieci z pierwszego małżeństwa oraz ze strony osób nieakceptujących związku, wówczas już osiemdziesięciolatka z trzydziestolatką. Kilka lat wspólnego życia żonatego Aleksandra i młodej Marii miało przysporzyć obojgu tyleż samo przyjemności, co zgryzot. Brykalska, powołując się na intymne, dziennikowe zapiski zdeponowane w Muzeum Aleksandra Świętochowskiego w Gołotczyźnie oraz w Archiwum PAN w Warszawie, mocno akcentowała obustronną prawdziwość uczucia, chęć opieki i fascynację. Tyle o przyjemności. Źródłami zgryzoty były relacje z pierwszą żoną, z dziećmi oraz innymi przeciwnikami znajomości Marii i Aleksandra. Dla Świętochowskiego problematyczna była sprawa alimentów, jakie powinien wypłacać Wandzie. Jego zdaniem, to córka była „reżyserką widowiska skandalicznego” 140, jakim groziła mu żona, jeśli przestanie płacić alimenty. „Groźby szantażowe, zapowiadając[e] napaści” 141, 137 Tamże, s. 292.
138 Por. tamże, s. 277. 139 A. Świętochowski, Dziennik bezładnych myśli..., s. 425. 140 M. Brykalska, Aleksander Świętochowski..., s. 395. 141 Tamże.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
357
obok drożyzny i warunków zdrowotnych, były jedną z przyczyn opuszczenia Warszawy i całkowitego osiedlenia się na Gołotczyźnie. Ciężar alimentacji, albo jak chciał Świętochowski „haraczu” 142, z czasem wziął na siebie ich wspólny syn Ryszard. To przerwało alimentacyjną kuratelę, która w przypadku Świętochowskiego doprowadziła do strategicznej sprzedaży posiadanych własności, tak by korzyści nie czerpała z nich jego żona. Kolejna sprawa to stosunek i zachowanie wobec Marii i Aleksandra osób postronnych. Brykalska zapewniała, że „mimo zachowywania pozorów stosunku opiekuna i wychowanki [ich wspólne zamieszkanie], spotykało się z dezaprobatą, nawet oburzeniem, zwłaszcza przyjaciół Aleksandry Bąkowskiej. Ona sama nie okazywała Marii niechęci. Wycofywała się dyskretnie tylko z życia Świętochowskiego” 143. W innym miejscu, pisząc o początkach związku Posła Prawdy i jego drugiej żony, Brykalska zapewniła, że Bąkowska [...] z właściwą sobie wyrozumiałością i tolerancją traktowała i tę sprawę, nie okazując zgorszenia ani niechęci. Jej uczucie było ponad wszelką rywalizację. Świętochowski, nie wolny jednak od niepokoju, liczył być może na zaufanie, a może i naiwność Bąkowskiej. Porwany nowym uczuciem, ulegał mu, lecz uważnie słuchał jej słów dotyczących Marii i przekazywał je spodziewającej się mniej życzliwego stosunku dziewczynie 144.
Wydaje się, że w narracji Brykalskiej wszystkie osoby przedstawionego dramatu zostały obdarzone sporymi pokładami dojrzałości, spokoju i wewnętrznej równowagi. Bąkowska została sportretowana jako ostoja empatii, uczciwości i wsparcia, Maria jako młoda, opiekuńcza, szczera i ufająca starszym, dojrzewająca kobieta. Z kolei Świętochowski łączył w sobie pokłady rozwagi i romantyzmu, głębokiej autorefleksji i uczucia. Powyższą charakterystykę uzupełni opis zdarzeń z końca 1923 roku: Maria spodziewała się dziecka. W sytuacji obojga, zwłaszcza dla czującego się odpowiedzialnym Świętochowskiego, miało to wymiar katastrofy. Był żonaty i wiedział, że żona, mimo dwudziestoletniej separacji, nie zgodzi się na
142 Tamże. 143 Tamże, s. 314. 144 Tamże, s. 277.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
358
rozwód, a nie chciał uciekać się do zmiany wyznania. Nie mógł więc poślubić Marii i uważał, pamiętając o swoim wieku, że nie ma prawa narażać jej na los, być może, samotnej kobiety z nieślubnym dzieckiem. Myślał o ludziach czyhających na skandal, o kompromitacji. Był tak wstrząśnięty, że kiedy zaproponował Marii przerwanie ciąży, wyraziła zgodę, choć z żalem i obawą. Postanowili, że wyjedzie do rodziny w Gostyninie i tam, jeśli badanie lekarskie potwierdzi ciążę, podda się zabiegowi. On pozostał w Warszawie, obawiając się, że swoim przyjazdem do małego miasteczka może wywołać niepożądane w tych okolicznościach zainteresowanie 145.
Lekarz odmówił zabiegu. Wykonała go położna. Skończyło się zagrożeniem życia Marii. Żal i obawa. Zagrożenie życia. Nieobecność ojca dziecka. Tyle z punktu widzenia Marii. „Wezwany telegraficznie Świętochowski nie mógł pojechać do Gostynina, ponieważ dostał ciężkiego ataku wątroby. Zabrakło mu też, być może, odwagi do zniesienia widoku Marii i jej najbliższych w tej sytuacji” 146 – pisała Brykalska. Choć biografka nie stosowała lektury podejrzliwej, jej uwagi i wtrącenia mogą ujawnić pewien sceptycyzm badaczki czytającej korespondencję Świętochowskiego. Zaznaczyła żal i obawy Marii. Nie podważyła informacji o zdrowiu ojca dziecka, wtrąciła jednak zapis, który może ujawniać motywację Świętochowskiego. Ten przez pięć tygodni odosobnienia pisał do Marii listy oraz przesyłał pieniądze na opłaty lekarza. Oficjalnym powodem wyjazdu Marii była choroba nerek. Listy z tego okresu przynoszą zapewniania o trosce, miłości i strachu o Marię. Brykalska zacytowała list, w którym Świętochowski napominał Marię, by nie usprawiedliwiała się z nadania sobie tytułu żony przed lekarzem, „nie my jedni, drogie dziecko, nie chcemy być niewolnikami tyrańskiego zwyczaju, nakładającego kochającym się ludziom ciężkie kajdany; nie my jedni nie oprawiamy naszej pięknej miłości w spróchniałe ramy dzikiego prawa; czynią to największe umysły i najszlachetniejsze charaktery. Zaświadczyłby o tym Żeromski, Daniłowski i tysiące innych” 147. W kolejnym liście wspomniał też o związku Elizy Orzeszkowej. Żal Marii mogła odkupić późniejsza decyzja, podjęta jeszcze przed ich ślubem, o wspólnym wychowaniu sześcioletniej Jadwigi Wiśniewskiej 145 Tamże, s. 297. 146 Tamże, s. 296. 147 Rękopis listu znajduje się w Muzeum Aleksandra Świętochowskiego w Gołotczyźnie, cyt. za: M. Brykalska, Aleksander Świętochowski..., s. 297.
„Świntuchowski”, czyli plotki i psychologiczne prawa rekompensaty
359
z Ciechanowa. „Zajęli się dziewczynką zgodnie z życzeniem Marii, mimo zastrzeżeń Aleksandry Bąkowskiej, która obawiała się obarczenia Świętochowskiego nowym obowiązkiem. [...] Świętochowski z zadowoleniem obserwował zajęcie się Marii przybranym dzieckiem” 148 – pisała Brykalska.
Zadaniem biografa jest jak najpełniejsze przedstawienie wiadomości płynących ze źródeł o przedstawianym przez siebie człowieku. Jednak odpowiedź na pytanie: Jaki był? – wydaje się niemożliwa. Toteż w tym miejscu nie próbuję dociec, jaki naprawdę był Świętochowski, czy rację miał Krzywicki, czy Brykalska. Zestawienie ich głosów ma udaremnić jednoznaczne wnioski. Zapisy obojga muszą być inne, ponieważ korzystali z innych źródeł. W przypadku pierwszego źródłem była jego pamięć, przeżycia oraz zasłyszane lub zaciągane informacje, których nie potwierdzał, nie sprawdzał, nie weryfikował, toteż wydaje się, że Wspomnienia Krzywickiego więcej mówią o relacji między mężczyznami 149, o ich rywalizacji (o wpływ? o znaczenie?), nie o samym Świętochowskim. W tym wypadku narzędziem walki z oponentem stała się plotka. W zestawieniu z zapisami Pachuckiej, która rozpuszczanie plotek, oszczerstw i insynuacji opisała jako główną strategię walki z kobiecymi organizacjami 150, ta męska walka o uznanie, bo tak chcę widzieć zapisy Krzywickiego, zyskuje ciekawy kontekst. Okazuje się bowiem, że wykorzystywania niesprawdzonych informacji czy przekazywania pogłosek nie da się przypisać, jak zwykło się to czynić, tylko jednej płci. Z tej strategii korzystali zarówno przeciwnicy emancypacji, jak i wykształceni, dbający o własną pozycję przedstawiciele inteligencji, mieszkańcy dużych miast, mężowie, ojcowie, polityczni i społeczni działacze. W przeciwieństwie do Krzywickiego Brykalska skonfrontowała źródła pozostawione przez samego Świętochowskiego i osoby z jego najbliższego otoczenia. Relacje obojga – Brykalskiej i Krzywickiego – mają miejsca wspólne, jak informacje na temat pierwszego małżeństwa 148 Tamże, s. 329.
149 O stosunku Świętochowskiego do Krzywickiego pisała też Maria Brykalska. Badaczka zaznaczyła, że redaktor „Prawdy” wysoko cenił współpracę Krzywickiego i traktował go ze szczególnym względem. „Krzywicki korzystał [...] z nieograniczonej swobody wypowiedzi zarówno w wyborze problematyki, jak formułowaniu opinii. Redaktor nigdy też nie opatrywał dyskusyjnymi przypisami, jak to czynił w stosunku do innych, nawet wybitnych współpracowników, jego artykułów i wypowiedzi, chociaż wyrażały odmienne, często kontrowersyjne sądy o podstawowych problemach, wyznaczających linię programową «Prawdy». Krzywicki pozwalał sobie w ten sposób na bardziej lub mniej bezpośrednią krytykę stanowiska redaktora” (tamże, s. 425–426). 150 Por. R. Pachucka, Pamiętniki..., s. 171.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
360
i stosunku redaktora „Prawdy” do swoich dzieci. Główne różnice zaprezentowałem wyżej. W ostatnim rozdziale biografii Świętochowskiego Brykalska z jednej strony pisała: „Teoretyk wychowania, mógł w chwilach trudności z własnymi dziećmi słyszeć memento: «medice, cura te ipsum»” 151, z drugiej natomiast: Wbrew opinii, że jest człowiekiem chłodnym, odznaczał się uczuciowością i temperamentem o wysokim stopniu pobudliwości, której źródła stanowić mogły równocześnie żarliwa miłość i nienawiść, wielkoduszność i małostkowość. Sam uważał się za człowieka z przerostem uczuciowości i widział w tym powód swych kłopotów życiowych. Z ironią kwitował obiegową opinię o swoim „zamkniętym sercu”. Twierdził też, że jest człowiekiem niezwykle dobrym, ponieważ nie kieruje się nienawiścią i chęcią szkodzenia innym. Nieczęsto okazywał wzruszenie, choć łatwo się wzruszał, zwłaszcza losem dzieci, bezbronnością zwierząt, pięknem kwiatów i drzew. Uczuciowość maskował pozorowanym chłodem, absolutyzowaniem racjonalizmu, ironią, sarkazmem, kpiną i właściwym sobie humorem, pozbawionym elementu wesołości. Humor utożsamiał z drwiną, lubił popisywać się złośliwością, pociągała go widowiskowość, zabawy kosztem obiektu swego ataku. Poważny z usposobienia, skłonny do pesymistycznych nastrojów, był optymistą z instynktu i ze świadomego wyboru, z wiary w wartość myśli i działania, z konieczności – wobec zagrożeń egzystencjalnych. Ten rodzaj optymizmu bez złudzeń zachował do końca życia 152.
Trudno rozstrzygnąć, czy życiorys(y) i charakterystyka/i Świętochowskiego (nie)zgodne są z postulatami ruchu emancypacji kobiet, które wielokrotnie wspierał Poseł Prawdy 153. Tradycyjny podział obowiązków, romanse, uchylanie się od płacenia alimentów, wykorzystywanie wpływów Bąkowskiej, by zabezpieczyć swój byt oraz byt nowej partnerki. Wszystko to rzuca cień na jego sylwetkę. Trudno jednak uznać, że portret historycznych piewców emancypacji nie powinien nosić najmniejszej skazy, że mężczyźni wspierający ówczesną kwestię kobiet powinni pozytywnie przejść jakąś weryfikację (jaką? czego?). Pewne jest tylko to, że obraz ich społecznej pozycji, 151 M. Brykalska, Aleksander Świętochowski..., s. 506. 152 Tamże, s. 504–505. 153 W publicystyce Świętochowskiego znajduje się także kilka antykobiecych pozycji. Należy tu wspomnieć dwa teksty opublikowane w 1929 r. Pierwszy to Liberum veto nr 19 wydrukowane na łamach „Myśli Narodowej”. Autor z rozczarowaniem komentował tam „nikłość przejawów dążenia kobiet do rzeczywistego równouprawnienia w życiu i działaniu”. Drugi to 14 aforyzmów o antyfeministycznej wymowie, które ukazały się w pierwszym numerze „Świata” w tym samym roku. Obie publikacje wskazała Maria Brykalska, w: tejże, Aleksander Świętochowski..., s. 369 i 380.
Pamiętnik Odona Bujwida. Po/między życiem i męskością
361
próba charakterystyki ich męskości i relacji z najbliższymi muszą być osadzone w warunkach konkretnej epoki, nie we współczesnych normach kulturowych.
Pamiętnik Odona Bujwida 154. Po/między życiem i męskością Odo Feliks Kazimierz Bujwid, pierwszy polski bakteriolog, pionier higieny i profilaktyki lecznictwa, należy do najciekawszych postaci z grona polskich naukowców na przełomie XIX i XX stulecia. Nazwisko jego, jeśli wywołuje u współczesnych jakieś skojarzenia, to najczęściej związane z wytwórczością surowic i szczepionek leczniczych. Natomiast jego praca społeczna, oświatowa, działalność popularyzatorsko-naukowa, walka o równouprawnienie kobiet i o ich dostęp do wyższych studiów, propagowanie esperanta jako języka światowego, a wreszcie ferment, jaki wnosił przez swe postępowe poglądy w skostniałe życie galicyjskie, zostały już właściwie, jakże niesłusznie, zapomniane 155.
Tak w 1983 roku w pierwszych słowach wstępu do Osamotnienia pisali Danuta i Tadeusz Jarosińscy, edytorzy pamiętników Bujwida. Ostatnie trzydzieści lat potwierdziło tę opinię. Bujwid znany jest jako oddany nauce bakteriolog.
Osamotnienie to tom wspomnień, których podtytuł brzmi Pamiętniki z lat 1932–1942. Mimo tego jednoznaczne zakwalifikowanie pism Bujwida przysparza trudności. Impulsem do pisania stała się śmierć żony – Kazimiery Bujwidowej, z którą Odo spędził 46 lat. Kazimiera umarła po długiej chorobie. Bujwid miał wówczas 75 lat. Twórczy okres jego pracy zawodowej już przeszedł. Pustka po stracie, czy jak sam to określił – osamotnienie, zaowocowała pisaniem „listów do Niej”. 154 Odo Feliks Kazimierz Bujwid (1857–1942) – lekarz, mikrobiolog, immunolog, działacz społeczny. Pionier stosowania surowic i szczepionek w Polsce. Mąż Kazimiery, ojciec szóstki dzieci. W latach 1893–1920 profesor higieny i mikrobiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Twórca polskiej bakteriologii. Prowadził badania nad cholerą, czerwonką i gruźlicą. W 1890 r. stworzył w Warszawie stację badania produktów spożywczych. W 1894 r. założył w Krakowie własną wytwórnię surowic i szczepionek. Obok publikowania licznych rozpraw naukowych aktywnie pracował społecznie. W 1896 r. został wybrany radnym Krakowa. Przyczynił się do założenia wodociągów i sieci kanałów w mieście. Był zwolennikiem upowszechnienia oświaty, współtwórcą miejscowego III koła Towarzystwa Szkoły Ludowej, organizatorem – wraz z żoną – pierwszego gimnazjum żeńskiego. Popierał walkę kobiet o dopuszczenie do studiów uniwersyteckich. Por. O. Bujwid, Osamotnienie... 155 D. i T. Jarosińscy, Wstęp, w: O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 5.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
362
Pierwszy wpis z 2 listopada 1932 roku rozpoczął od słów: „I oto jestem sam, bez tej mojej podpory we wszystkich tak licznych życiowych troskach i załamaniach. Jej spokojna mądrość, tak mi nieraz konieczna, rozwiała się w nicość... Nie czuję już nic, nie zaznasz ni smutku, ni radości, nie będziemy dzielić się z sobą myślami ani projektami, nie zasiądziemy nigdy we dwójkę przy stole wieczornym” 156. Początek drugiego wpisu z 12 listopada 1932 roku brzmi następująco: „Oto już piąta sobota, od czasu gdy na zawsze zamknęły się Twe drogie oczęta” 157. Z czasem listy, w których samotny i starzejący się wdowiec opisywał własne tęsknoty, zmieniły się dziennik-pamiętnik. Każdy wpis został oznaczony konkretną datą dzienną. Incydentalnie została też wskazana dokładna godzina lub pora dnia, w której zaczynał pisać. Zapisy są częste, dotyczą wydarzeń aktualnych, opisują emocjonalną kondycję Bujwida oraz odsłaniają to, co zaszło wiele lat przed momentem ich powstawania. Dłuższe przerwy w pisaniu obejmują jedynie okresy podróży lub, jak pisali edytorzy, czas, „kiedy w życiu owdowiałego profesora pojawiały się chwile bardziej pogodne, przynoszące mu pewną radość” 158. Codzienne, aktualne podsumowania łączą się zatem z zapisem wspomnień. Roma Sendyka określiła, za Foucaultem, taką konstrukcję jako „parezjastyczną relację szczerości i wolności” 159, która sprawia wrażenie empirycznej obecności piszącego. W tym kontekście ważna będzie konstrukcja wypowiedzi: list kierowany do konkretnej adresatki oraz odruch „kolekcjonowania tego, co się usłyszało, przeczytało, pomyślało [którego] celem jest raczej ustanawianie, a nie denuncjacja siebie” 160. Kompilując wspomnienia i aktualności, Bujwid rzadko korzystał z analogii tematycznych. W swoich wypowiedziach równolegle umieszczał obie płaszczyzny – historyczną/przeszłą i teraźniejszą, nie łącząc ich wynikowo. Częstotliwość drugiego ze wskazanych zakresów – zapisy z „tu i teraz” – wzrasta w kolejnych partiach pamiętnika wprost proporcjonalnie do czasowego oddalenia od wydarzenia 156 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 26. 157 Tamże, s. 28. 158 D. i T. Jarosińscy, Wstęp..., s. 23. 159 R. Sendyka, Od kultury ja do kultury siebie. O zwrotnych formach w projektach tożsamościowych, Universitas, Kraków 2015, s. 284. Parezja jako swobodna i szczera wypowiedź, zdaniem Sendyki, oznacza zawarcie paktu szczerości między nadawcą i odbiorcą, pozwala też na „realizowanie «troski o siebie» równolegle z «troską o innych» w planie teraźniejszym, w sytuacji nieustającej zmienności i niepewności ontologicznej i epistemologicznej”, daje możliwości „wszystko-mówienia” i „tworzenia-siebie w perspektywie etycznej”. Te założenia wydają się istotne w trakcie lektury pamiętników Bujwida, o czym dalej, cyt. za: R. Sendyka, Od kultury ja..., s. 276 i 279. 160 Tamże, s. 284.
Pamiętnik Odona Bujwida. Po/między życiem i męskością
fundującego Osamotnienie, śmierci żony. Bliskość z teoretycznymi założeniami parezji, w tym wypadku wykorzystującej formę listu, komplikuje fakt, że adresatka nigdy nie przeczytała nadanych treści, toteż w tym miejscu warto przyjrzeć się projektowanemu (realnemu?) odbiorcy listów pamiętników Bujwida. W metatekstowej warstwie zapisków przy dacie 1 stycznia 1933 roku zanotował: Wciąż wracam do dawnych wspomnień. Będę kreślił powoli tę najpiękniejszą twórczą epokę mego życia z pamięci. Trzeba wrócić do szczegółów tych wspomnień dla siebie, a może i dla tych, którzy to czytać będą. [...] Może zdołam jeszcze przed zagaśnięciem pochodni żywota zebrać chociaż część przeżyć naszych. Zastanawiam się, czy pisać kolejno z przebiegiem czasu, czy lepiej zebrać naprzód rzeczy najważniejsze i najbardziej w historii znaczące? Może tak będzie lepiej, bo mogę nie zdążyć i pozostać przy sprawach drobniejszych i odejść 161.
Ów zapis wskazuje na potrójną lub zmienną motywację Bujwida. Najpierw pisał do zmarłej żony, następnie dla siebie oraz dla przyszłych czytelników. Konstruowanych listów – dziennych zapisów nie można więc potraktować jako dokumentu intymnego, nieprzeznaczonego dla odbiorcy. Relacja nadawca–odbiorca została utrzymana. Dwunastego marca 1933 roku Bujwid napisał: Przejrzałem całe moje pisanie do Ciebie i piszę dalej. Może kiedyś ktoś te pożółkłe ze starości kartki będzie przeglądał, jeżeli przedtem, po moim pogrzebie, nie zostaną wyrzucone na śmieci. I cóż on tam znajdzie? Cierpienia starego człowieka, który nie umiał się z losem pogodzić i chciał, żeby jego ukochana żyła dłużej, niż jej to było przez los wyznaczone. Przeżyli ze sobą tylko 46 lat. Czemu nie dłużej? A może ten, który będzie to czytał, i takiego szczęścia nie zazna? 162
Rankiem 11 czerwca 1933 roku wspomniał:
Wszędzie żądają ode mnie wspomnień [...]. Trzeba się pospieszyć, może jeszcze chociaż cośkolwiek zdołam napisać. Nie będzie to takie, jak bym chciał, bo umysł stargany cierpieniem i stan fizyczny coraz gorszy, ale zrobię, co mogę. Już zacząłem spisywać moje przeżycia. Mieszam to z listami do
161 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 51. 162 Tamże, s. 61.
363
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
364
Nieobecnej. Może będzie to dla ludzi nudne i pogmatwane z rzeczami, które ich nie obchodzą 163.
Wskazane zapisy pochodzą z pierwszego roku po śmierci Kazimiery Bujwidowej. Już w tym okresie widać zmianę czy precyzowanie odbiorców zapisów Bujwida. Żonę, do której kierował pierwsze słowa, zastępuje wyobrażenie czytelników, którzy nakłaniali profesora do pisania. Zmianie uległ nie tylko odbiorca, lecz także emocje związane z pisaniem. Pojawiła się obawa, czy zapiski nie będą nudne, natomiast opis emocji związanych ze stratą zastąpiły faktograficzne wspomnienia. Tematem stała się też forma zapisów. W nocie z 9–10 stycznia 1940 roku przeczytamy: Zbliżał się czas mego wyjazdu do Krakowa [...]. Mówię o tym w moim pamiętniku na str. 74. Przy sposobności zaznaczę, że niektóre fakty będą się tu powtarzały, gdyż pamiętnik mój zacząłem pisać przed 7 z górą laty, zaraz po śmierci mojej żony i towarzyszki pracy. Rozpocząłem go pisać jako listy do Niej, nie mogąc się długo pogodzić z myślą, że Jej już przy mnie nie ma. Teraz już piszę wyłącznie dla siebie, dla przypomnienia, póki życia i oczu starczy, a potem dla tych, których to zainteresuje 164.
W pamiętnik Bujwida została wpisana pewna podwójność, która może wynikać ze zmiany związanej z projektowanym odbiorcą tekstu. Myślę tutaj o wskazanym przez autora powtórzeniu. Wspomnienia zawarte w pierwszych partiach tekstu kierowanych przede wszystkim do Niej zostaną powtórzone i rozwinięte w dalszych zapisach, szczególnie w tych powstających w czasie drugiej wojny światowej. Wówczas, pisząc dla kogoś, kto nie był naocznym świadkiem jego życia, kto nie musiał znać kontekstu, Bujwid rozwijał i uzupełniał opisy ukazujące jego pracę. Wydaje się więc, że z czasem autoterapeutyczna funkcja zapisów ustąpiła funkcji kreacyjnej, co nie oznacza, że pierwsza znika. Zapiski te ułożą się w „przejmujące studium starzenia się, tragicznego nie tylko z powodu postępującej niedołężności fizycznej, przy zachowaniu pełni władz umysłowych, ale i bezbronności starego człowieka wobec nierozumiejących jego potrzeb psychicznych otaczających go ludzi młodych” 165. 163 Tamże, s. 71. 164 Tamże, s. 239. 165 D. i T. Jarosińscy, Wstęp..., s. 23.
Po/między
365
Nie bez przyczyny wywołałem powyżej kategorię autoterapeutyczności, na tę naprowadza bowiem sformułowanie: „Teraz już piszę wyłącznie dla siebie, dla przypomnienia” 166. Wydaje się, że w przypadku Bujwida jedną z ważniejszych motywacji skłaniających go do pisania pamiętnika stała się próba sformułowania podmiotu po stracie. Sam wspominał o tym marginalnie, nie wprost, co zgodnie z terapeutycznym poglądem, według którego najważniejsze jest to, co niewypowiedziane/pominięte/niezauważone, nabiera wagi 167.
Po/między Zapisy Bujwida nie tylko pod względem formalnym można określić jako niejednoznaczne. Trudności nastręczają również próby klasyfikacji piszącego podmiotu. Właściwie każda poruszana przez Bujwida kwestia związana z jego życiem osobistym i zawodowym zarysowana jest niejednoznacznie. Jako cierpiący, osamotniony wdowiec znajdował się między życiem i śmiercią, jednocześnie myślał o końcu i o kontynuacji, o (nie)spełnianiu pragnień starego człowieka oraz o altruizmie. Jako Polak żył na granicy wolności i zniewolenia. Wychowany w zaborze rosyjskim, przeniósł się do Galicji, gdzie świętował odzyskanie niepodległości, a później był świadkiem okupacji w czasie drugiej wojny światowej. Jako obywatel, mieszkając w lojalistycznym Krakowie, opowiadał się po stronie działackiej Warszawy. Politycznie określany był jako socjalista lub czerwony wśród konserwatystów. W kwestii wyznania określał się jako „nieprawowierny ateista”, co plasuje go pośrodku, między katolickimi mieszkańcami Krakowa i żoną – zdeklarowaną antyklerykałką. Wreszcie jako mężczyzna, mąż, ojciec szóstki dzieci oraz profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiadał się po stronie ruchów kobiecych, odrzucał paternalizm oraz dziewiętnastowieczny patriarchat, którego zwolennicy nie wpuszczali kobiet na uczelnie. 166 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 239.
167 W tym momencie nie chcę zawężać motywacji Bujwida. Jacek Kubera, za Janem Szczepańskim (i Gordonem Willardem Allportem), wymienił następujące motywacje rozpoczęcia prac nad dokumentem osobistym: „ekshibicjonizm, usprawiedliwienie się, pragnienie uporządkowania własnego życia, «szukanie zadowolenia estetycznego w działalności pisarskiej na własny temat», chęć dokonania bilansu lub swoistego rachunku sumienia, motyw finansowy, zachęta ze strony innych osób (badacza, pracodawcy, lekarza psychiatry itp.), przekonanie, że tekst będzie kiedyś użyteczny jako źródło historyczne, potrzeba dania świadectwa, dążenie do nieśmiertelności”. Badacz zwracał również uwagę na fakt, że „pisanie materiałów autobiograficznych ma właściwości terapeutyczne, porządkujące i rozwiązujące problemy życiowe, racjonalizujące osobiste wybory” (tegoż, Powieść autobiograficzna jako dokument osobisty i podobny do pamiętników konkursowych materiał badań socjologicznych, „Studia Humanistyczne AGH” 2015, t. 14/1, s. 51).
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
366
Postawa, którą na potrzeby niniejszego szkicu nazywam po/między, kształtowała całe życie Bujwida. Dla mnie jednak najciekawsza jest obserwacja konstruowania podmiotu w kontekście męskości i kwestii kobiecej. Z nimi zostaną powiązane wcześniej wymienione: polityka, wyznanie i pochodzenie.
Tytułowa kategoria sugeruje niedomknięcie i niejednoznaczną deklarację, jednoczesne bycie post, które nie wiąże się z całkowitym odcięciem od tego, co było. Ów zapis zakłada raczej projekt w budowie, o którym pisze Gunnar Karlsson 168, niż gotową całość. Postaram się tego dowieść poniżej.
Kategoria po/między zdaje się przywoływać to, co Katarzyna Nadana-Sokołowska wymieniła jako cechy męskich autobiografii, czyli – powtórzę: „afirmację charakterystyczną dla autobiografii silnej podmiotowości, poczucie autonomii i indywidualności” 169. W przeciwieństwie do nich zapisy kobiet skupiają się na obecności innych osób. Bez jednoznacznego orzekania o motywacji autora należy zaznaczyć, że bycie po/między wymaga silnego poczucia autonomii, niekoniecznie wiąże się jednak z jej afirmacją. Osamotnienie Bujwida nie implikuje jego siły i indywidualnego działania. Te ostanie wynikają raczej z obecności oraz możliwości współpracy z żoną Kazimierą. Rola Kazimiery nie została ograniczona do zajmowania się domem i dziećmi, do czego była zobowiązana dziewiętnastowieczna mieszczańska żona pod nieobecność pracującego i podróżującego męża. W pamiętnikach znajdziemy również takie zapisy, jednak podstawowymi kontekstami, w jakich Bujwid przedstawił Kazimierę, będą praca w zakładach bakteriologicznych oraz jej szeroka działalność społeczna na rzecz oświaty i edukacji kobiet. Bujwidowa stała się równoważną 170 autorowi figurą pamiętników. Nawet gdy adresowane do niej listy zmieniły się we wspomnieniowe zapisy kierowane do odbiorców zainteresowanych życiem i dokonaniami
168 G. Karlsson, Męskość jako projekt: kilka uwag psychoanalitycznych, przeł. F. Mazurkiewicz, „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 381–407. 169 K. Nadana-Sokołowska, Autobiografia..., s. 56. 170 Hipotetycznie można także założyć, że figura żony jest częścią podmiotowości samego Bujwida, fragmentem Ja. W ten sposób od samego początku Bujwid sam stawałby się odbiorcą swoich zapisów, pisałby do siebie, dla siebie i o sobie. Nagromadzenie zaimków zwrotnych ponownie odsyła nas do tekstu Romy Sendyki Od kultury ja do kultury siebie. Takie założenie nie niweluje jednak ważnej dla owego szkicu, i dla mnie, relacyjności podmiotów w praktyce tworzenia siebie. Nie wiąże się z anektowaniem żony przez męża, kobiecości przez męskość, lecz z możliwością zapośredniczenia wyznania i z możliwością pisania nie wprost o własnych uczuciach, emocjach, jak również wyznawanych przez siebie wartościach. To założenie, wykorzystując figury męskości i kobiecości do wyrażania odpowiednich treści, nie odbiegałoby jednak od możliwości petryfikacji dziewiętnastowiecznej męskości, o czym piszę dalej.
Po/między
Bujwida, warszawsko-krakowska emancypantka nie znika z kart Osamotnienia. Wagę jej postaci podkreślą emocje piszącego oraz informacje o tych, którzy zajmą się spisywaniem historii Bujwidowej. Jeden z pierwszych wpisów, datowany na dzień 23 listopada 1932 roku, ustanowił pozycję Bujwidowej. W dalszych partiach wdowiec będzie rozwijał opis jej zasług. Wpis brzmi następująco: Był tu wczoraj dr Hulewicz z polecenia prof. Kota, prosząc o dostarczenie mu dokumentów dotyczących Twojej działalności w kierunku oświatowym i ruchu kobiecego w Krakowie i dawnej Galicji, mówiąc, że działalność ta była naprawdę czołowa i zasługuje na omówienie. Był on już raz tutaj i prosił o to samo. Teraz udzieliłem mu niektórych ze znalezionych rzeczy przez Ciebie napisanych i ogłoszonych drukiem. Prosi przede wszystkim o notatki rękopiśmienne dotyczące zjazdu z r. 1894, ale nie wiem, gdzie tego szukać. Już chciałem iść do Twojego pokoju zapytać, gdzie to masz... Często mi się to trafia, gdy czegoś nagle potrzebuję. [...] Zapytałem [Hulewicza], dlaczego nie zgłosił się wcześniej, gdy mu sama mogłabyś dać wskazówki, co do swojej obszernej działalności, którą tak wcześnie przerwałaś. Byłabyś rada, że Twoja robota nie poszła w zapomnienie, ale dała widoczne ślady. Zawsze mówiłaś do mnie, że już o Twojej pracy zapomniano. Nie zapomniano. Nie, teraz widać, że wpływ Twój był wielki 171.
Właściwie od początku Bujwid ukazywał dwie równie ważne podmiotowości. Budował obraz profesora i profesorowej. Ustanawiał też swoją zależność. Najpierw od pięcioletniej dziewczynki, którą jako dziesięć lat starszy korepetytor uczył języka rosyjskiego. Później, jako mąż, działacz, badacz, wreszcie wdowiec, od swej żony. Ta zależność nie zniknie nawet po słowach, które ukażą emocjonalny przełom, odłączenie od zmarłej, koniec żałoby i początek myślenia o sobie: 21 stycznia 1933 Zaczynam myśleć o dalszym życiu, gdy naprawdę dotąd sądziłem, że moje życie się skończyło. A więc tak. Zaczynam Ciebie z myśli moich usuwać. Więc kończy się przywiązanie i zaczynam myśleć o sobie. Czas zaczyna robić swoje i życie zwierzęce bierze górę 172.
Bujwid wielokrotnie ukazał wpływ Kazimiery Bujwidowej na jego życie. Jego pozytywny i negatywny wymiar. Działalność profesorowej 171 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 28–29. 172 Tamże, s. 56.
367
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
368
miała zaszkodzić jego karierze naukowej. We wpisie z początkowych partii pamiętnika notował: W Krakowie zaczęłaś od razu prace nad oświatą pozaszkolną, która bardzo potrzebowała Twojej opieki. Szkoła Ludowa tylko co powstała z Asnykiem. Potem czytelnie w Krakowie, Szkoła Polska w Białej, Dom Polski w Cieszynie. I zgrzyty wśród krakowskich profesorów. Pani Bujwidowa za dużo zajmuje się polityką. To szkodzi opinii jej męża. Nie można go zrobić profesorem zwyczajnym. Z porządku dziennego Wydziału Lekarskiego muszę zgodzić się na skreślenie tego punktu, bo inaczej wydział nie zbierze się na posiedzenie. Jest to rok 1897, walka już rozpoczęta na noże. Strzeż się, bo główka twa, panie profesorze, w niebezpieczeństwie. Przyjmujemy to jeszcze jakoś bardzo lekko, nie martwi nas to zachowanie się areopagu 173.
W dalszych partiach, które można nazwać powtórkowymi, opis sprawy rozszerzył o kolejne kwestie: 12 stycznia 1940 Po przybyciu do Krakowa objawiałem swe zapatrywania bliższe kołom demokratycznym i dlatego moja działalność czysto higieniczna została skierowana na tory zupełnie niespodziewane, o czym z początku nie miałem żadnego pojęcia [...] powstały dwa obozy: demokratyczny [...] i konserwatywny. [...] Złem może było z naszej strony, że za mało żyliśmy w towarzystwie kół profesorskich, ale to było niemożliwe ze względu na nasze, nie powiem nawet przekonania, ale odmienne sposoby działalności. Prenumerowaliśmy gazetę „Nowa Reforma”, organ demokratów, podczas gdy organem profesorów był „Czas”. A więc złamanie solidarności. [...] Przekonaliśmy się wkrótce z żoną, że ta swoboda galicyjska co do języka i zachowania pewnej odrębności narodowej była tylko pozorna. Wspominałem już, jaka ultralojalność panowała tu wszędzie. Był to zresztą pospolity strach przed władzami austriackimi, które wszędzie węszyły jakieś spiski przeciwpaństwowe. Nie brakło nawet dobrych patriotów, ale byli oni zanadto potulni i bali się własnego cienia 174.
Reasumując, stwierdził: „Nie tylko ja, ale i moja żona wkrótce znaleźliśmy się na indeksie” 175. Powodem miało być utworzenie Towarzystwa 173 Tamże, s. 44–45. 174 Tamże, s. 243. 175 Tamże, s. 244.
Po/między
369
Szkoły Ludowej we współpracy z Asnykiem 176. To rozumiane było jako organ opozycyjny wobec klerykalnego i lojalnego Towarzystwa Oświaty Ludowej. Prócz tego Bujwidowie prowadzili odczyty na rzecz szkół kresowych, które uważali za bardzo zniemczone, oraz zbierali datki na szkołę w Białej. To, co w Warszawie, dzięki strukturom Uniwersytetu Latającego, kończyło się sukcesem – „zebraliśmy tajnie przez naszych przyjaciół z górą 2000 rubli” 177 – w Krakowie groziło anatemą: „Jakże tu pozwolić na to, ażeby profesorowa uniwersytetu zbierała podczas profesorskich zebrań składki na taki cel. Składki. Profesorowa. Nie wypada. Stanowczo nie wypada i nielojalnie” 178. Dalej pisał: Przed jednym z posiedzeń Wydziału Lekarskiego ktoś poufnie mnie zawiadamia, że posiedzenie to nie dojdzie do skutku, bo na porządku dziennym znajduje się wniosek, ażeby poprzeć moją kandydaturę na profesora zwyczajnego. Ten ktoś radzi mi, żebym się zgodził na skreślenie tego wniosku. – Ależ dobrze, zgoda, niech skreślą – powiedziałem, z pewną złośliwością, bo wiedziałem już, że tego poparcia mi nie trzeba. Dlaczego, zaraz powiem. Spytałem jednak: – Czemu na mnie taka niełaska spada? – Bo pani Bujwidowa zajmuje się polityką, zbiera składki na szkoły 179.
W zapisach Bujwida nie ma żalu, nie ma też niezgody na działania żony. Przeciwnie, jest wielokrotnie wyrażana estyma i podziw dla jej pracy: 25 grudnia 1938 Przychodzi mi na myśl ta maleńka dziewczynka, którą jako uczniak gimnazjalny z 5 klasy miałem uczyć pisać i czytać po rosyjsku, aby przygotować na pensję p. Budzińskiej, którą niebawem ukończy jako najzdolniejsza uczennica. Nie spodziewa się ona, że za lat kilkanaście pojedzie z tym uczniakiem do Krakowa już jako profesorowa uniwersytetu i jedna z kierowniczek postępowego ruchu kobiecego w Polsce. Nie przypuszcza, że otoczona zostanie taką niechęcią przeciwniczek i przeciwników ruchu liberalnego i wolnomyślicielskiego w tym świętym mieście. [...] Nie wie, że będzie współzałożycielką I Gimnazjum Żeńskiego w Krakowie dla kobiet pragnących uzyskać wyższe wykształcenie. I będzie przed śmiercią żałowała, że tak mało zostaje z jej działalności. A dr Hulewicz poświęcił jej obszerną biografię jako przewodniczce
176 „Asnyk miał dużo wspólnej z nami obojgiem roboty, bo i on należał do naszego obozu, jakkolwiek i dla niego byliśmy niekiedy za czerwoni” (tamże, s. 117). 177 Tamże, s. 244. 178 Tamże. 179 Tamże.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
370
ruchu kobiecego, wespół z kilkoma innymi wybitnymi niewiastami niosącymi pochodnię wolnej myśli 180. 8 maja 1933, po powrocie z podróży A Ty tylko pracowałaś jak wół roboczy w ogrodzie, w domu i przy dzieciach, ale nie zapomniałaś i o sprawach wyższej natury. I Szkoła Ludowa, i Gimnazjum Żeńskie, i praca nad obudzeniem kobiety myślącej i samodzielnej towarzyszki mężczyzny. I odczyty w tej materii, które miałaś w różnych stowarzyszeniach w Warszawie, Krakowie, Petersburgu, Moskwie, Kijowie 181.
W kontekście kategorii po/między pamiętniki Bujwida zdradzają jeszcze jeden ważny fakt. Jest nim działanie małżeństwa Bujwidów, które można zakwalifikować jako instrumentalizację założeń paternalizmu i patriarchatu. Według słów Bujwida to on stawał się figurą, z której wpływów, walcząc o możliwość edukacji kobiet na uczelniach wyższych, korzystała jego żona. Dziś rolę Bujwida można by określić jako rolę lobbysty znajdującego się na usługach ruchu kobiet. Informacje na temat roli Bujwida w działaniach zmierzających do otwarcia uczeni dla kobiet także kilkakrotnie pojawiły się na kartach Osamotnienia. Pierwszy raz 17 września 1933 roku: Ławrynowicz, który streścił obrady wszystkich polskich zjazdów, przypomniał mi ten obowiązek, bo wymienił moje nazwisko przy V, VI, VII zjazdach, nie wspominając nic o Twoich poczynaniach. Widocznie w protokołach mylnie przytoczono moje, nie Twoje nazwisko przy wniosku o dopuszczenie kobiet do studiów uniwersyteckich. Na wniosek Jana Karłowicza (ojca), spowodowany przez usilną i bardzo dobrze zorganizowaną robotę przygotowawczą, nazwijmy to agitacją umiejętnie przeprowadzoną, ogólne zebranie uchwaliło, ażeby nasz wniosek o dopuszczenie kobiet przedstawić władzom. Wniosek ten, uparcie zwalczany przez krakowskich profesorów i ich zwolenników, na razie nie poszedł daleko, i musieliśmy pracować wytrwale dalej, założyć I Gimnazjum Żeńskie i starać się na wszystkie możliwe sposoby, ażeby nasz wniosek przeprowadzić i myśl w czyn zamienić. Ileż w tym było Twoich starań i zabiegów, którymi narobiłaś sobie tylu nieprzyjaciół, zwłaszcza że nie tajonym było nasze antyklerykalne stanowisko, które mocno utrudniało całą naszą robotę 182.
180 Tamże, s. 138. 181 Tamże, s. 63. 182 Tamże, s. 79.
Po/między
371
W kolejnych wpisach będzie podkreślał swoją rolę jako figuranta, niezbędnego pomocnika 183: „Twórczynią ruchu młodzieży byłaś Ty. Ja figu ruję jako podpisany, ale mało tam było mojej pracy, tylko sympatiami byłem z wami” 184. Jako mężczyzna, pod koniec XIX wieku, Bujwid miał dostęp do praw i możliwości, z których nie mogła korzystać Bujwidowa. Jednocześnie jednak swój mały udział w sprawie tłumaczył własną zajętością, budową wodociągów, organizowaniem Zakładu Surowic, Zakładu Badania Żywności, odczytami, zjazdami naukowymi, a nie brakiem przekonania dla sprawy. Ta była dla niego równie ważna jak dla jego żony. Jego stosunek do walki kobiet o prawa do edukacji i pracy był jednoznaczny: 5 lipca 1934 Umarła Maria Skłodowska-Curie. Pamiętam jak ją żegnałaś przed jej wyjazdem do Paryża, gdy nie mogła otrzymać miejsca asystentki przy Katedrze Fizyki u Witkowskiego. Stoi zapłakana przy naszym stole jadalnym na Studenckiej. Obie użalacie się na głupi los, który nie pozwala kobiecie na pracę w uniwersytecie, podczas gdy taka masa męskich miernot według prawa stoi o niebo wyżej od was. Mówisz do niej: – Niech pani, panno Mario, będzie spokojna i jedzie tam, gdzie lepiej potrafią ocenić pani zdolności i naukę. Zrobi tam pani na pewno dużo dobrego dla siebie i dla kraju, który teraz nie umie ocenić pani jak należy. [...] Minęło 40 lat od chwili waszego rozstania, po którym już nigdy nie spotkałyście się ze sobą. Kiedy przed kilku laty ujrzałem ją w Paryżu, będąc na jej odczycie, zobaczyłem steraną pracą kobietę, niemającą już żadnej cechy kobiecości. [...] Zostało po Tobie Gimnazjum Żeńskie, które ufundowaliśmy w 1897. Chcieliśmy, ażeby nie było więcej takich niesprawiedliwości dla kobiet, jaka spotkała Skłodowską 185. 30 października 1939, godz. 17 Przeczytałem powieść Jo van Ammers-Kuller, opisującą walkę kobiet o prawa wyborcze. Jest to jedna z książek, które zasługują na poznanie. Nie miałem pojęcia, poza oderwanymi wiadomościami z lat ubiegłych, żeby walka ta mogła dochodzić do takiej zaciętości. Pamiętam przecież nasz ruch wyborczy, podczas którego również bywały wielkie starcia, ale nigdy nie dochodziło do 183 Ta sama informacja pojawiła się we fragmencie dotyczącym działań Karłowicza: „Żona także nie próżnowała. Za pośrednictwem starego Karłowicza, który prezydował u przyrodników, postawiła pod głosowanie wniosek o dopuszczenie kobiet do wyższych studiów. Wniosek przeszedł niewielką ilością głosów. Był to już dobry początek, jak na nasze czasy, nieprzychylne dla wyższego wykształcenia kobiet” (tamże, s. 234). 184 Tamże, s. 298. 185 Tamże, s. 94–95.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
372
tak gwałtownych poczynań. Można rzec śmiało, że nasze kobiety uzyskały prawa wyborcze w sposób niesłychanie łatwy w porównaniu z tym, co się działo w Anglii. Stało się to dzięki ustawie wyborczej wprowadzonej do I Sejmu w 1918 przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego 186. 17 stycznia 1940 Dlaczego rad nie został odkryty w pracowni Witkowskiego, kiedy wszystkie dane były na to, ażeby się to stało tu, a nie koniecznie we Francji. Polskie nazwisko Skłodowskiej znikło, teraz jest Mme Curie. Musi więc powstać w Krakowie gimnazjum żeńskie. Tworzymy Towarzystwo Gimnazjum Żeńskiego 187.
Bujwid opowiadał się za uwłasnowolnieniem kobiet oraz realnie wspierał Kazimierę Bujwidową w jej działaniach. Mimo że w dalszych częściach swoich pamiętników pisał w liczbie mnogiej: „Dobrze się czułem pomiędzy tą gromadą niewiast, które dzięki swym studiom tak wysoko zaszły. Miło było myśleć, że się do tego przyczyniliśmy, tworząc przed 50 laty prawie, pierwsze Gimnazjum Żeńskie w Krakowie” 188 (28 sierpnia 1936) – wyraźnie wskazywał na swoją rolę pomocniczą: Tu i tam pojawiało się jakieś moje słowo w kwestii wychowania i nowych potrzeb, jakie się wyłaniały choćby w sprawie podtrzymania utworzonego Gimnazjum Żeńskiego, które chciano utrącić przez zabronienie jakiemukolwiek katechecie być u nas nauczycielem religii. A bez religii nie mogło być praw dla szkoły ani nawet nie mogła taka szkoła istnieć. Potem nie dozwolono żadnemu z dyrektorów gimnazjalnych brać udział w prowadzeniu szkoły. Ileż ja się najeździłem, szukając ministra oświaty, ażeby od niego uzyskać placet 189.
Bujwid pojawiał się tam, gdzie w dziewiętnastowiecznej Galicji nie mogła pojawić się Bujwidowa. Jako profesor mógł działać na uniwersytecie, mógł kształtować frakcję profesorów, którzy poprą postulat otwarcia dla kobiet uniwersytetów. Jednak to inicjatywa Bujwidowej sprawiła, że kobiety wniosły licznie podania o przyjęcie na Uniwersytet Jagielloński. Pisał o tym Hulewicz 190, nie Bujwid. 186 Tamże, s. 183. 187 Tamże, s. 249.
188 Tamże, s. 128–129. 189 Tamże, s. 298. 190 „Przestudiowawszy zbiór ustaw uniwersyteckich, znalazła w nich przepis o prawie hospitacji i uznała, że to może stanowić punkt zaczepienia dla starań o otwarcie bram Uniwersytetu dla kobiet” (J. Hulewicz, Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939, s. 258).
Po/między
373
Karty pamiętników nie są miejscem, w którym Bujwid rozpatrywał kwestie równości płci. Pisał o dążeniach Bujwidowej, o jej pracy, o osiągnięciach, o założeniu Gimnazjum Żeńskiego, o odczytach. W trzeciej dekadzie XX wieku nie musiał nikogo przekonywać do kwestii związanych z możliwością edukacji i pracy kobiet, co nie oznacza, że nie prowadził adekwatnych obserwacji. Czternastego kwietnia 1940 roku zanotował: Często rozmawiamy z Zosią Demlówną na różne tematy, jest bowiem bardzo rozwinięta i oczytana. Widać na niej korzystny wpływ rodziców i dobrej szkoły bez rozdziału płci. Jednak uważa ona, że chłopcy są bardziej rozwinięci niż dziewczęta 191.
Wydaje się, że w ostatnim zdaniu wybrzmiewa żal lub rozczarowanie. Czas drugiej wojny był dla Bujwida czasem rozczarowań. Pisał: Po przeczytaniu Czerwonej Hiszpanii Pruszyńskiego, gdzie była obszerna wzmianka o rozstrzelaniu niewinnego Ferrera, który ośmielił się naruszyć potęgę kleru przez chęć stworzenia szkoły wolnej od przesądów, wyszukałem wydaną przez Ciebie książkę o Nowej Szkole. Jakaż aktualna jest Twoja przedmowa, która i za sto lat będzie aktualna 192.
W tym samym roku, dziesięć miesięcy później, rozmyślał o równouprawnieniu w kontekście wyznania i pochodzenia: Coraz mi trudniej czytać, muszę używać lupy, nawet do nieco mniejszych czcionek. Zabrałem się do kwestii żydowskiej w powieściach Orzeszkowej i widzę, jak dużo wiadomości brakuje w tej materii. A cóż dopiero mówić o naszym ogóle, który nawet nie chce pozwolić sobie na myślenie o trudnej sprawie zgodnego współżycia z narodem od wieków z nami współżyjącym. Kto dzisiaj myśli o równouprawnieniu dla nich, gdy w dodatku przyszła tak silna fala hitleryzmu, która niewątpliwie pozostawi po sobie nawet w razie rychłego ustąpienia niezatarte ślady, upadlające tych i tamtych z getta 193.
Największy ból sprawiała mu jednak świadomość, że może nie dożyć wolności: „Jutro zaczynam 85 rok życia. W dniu tym [...] idę przykuty do armaty jak cała Polska, umęczona i sponiewierana po dwudziestu 191 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 282–283. 192 Tamże, s. 306. 193 Tamże, s. 353.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
374
takich pięknych latach niepodległości” 194. Niezgoda na rzeczywistość stała się klamrą kompozycyjną zapisków prowadzonych przez ostatnią dekadę życia profesora. Początek wiązał się ze śmiercią najbliższej osoby, koniec z odebraniem wolności państwowej. Pamiętniki pozwalały Bujwidowi kontenerować 195 uczucia tęsknoty i rozczarowania. W ich treść wpisywał też rozczarowanie związane ze starością, którą określił jako półśmierć: 11 grudnia 1933 A teraz druga Janka. Delikatne wrażliwe stworzenie [...]. Widzę ją jak gdyby drugą Ciebie, w wieku kiedy wychodziłaś za mnie. Powstaje jakby jakaś złuda powtórnego życia. [...] Jestem młody... uczę moją drogą uczennicę... ale Jej już przecież nie ma... To tylko jakieś złudzenie, które na chwilę wzbudziło we mnie chęć do nowego życia czy obudzenia się z tego stanu półśmierci, w jakim zostałem dotychczas. Budzi się potrzeba jakiegoś nowego szczęścia... Ależ to straszna złuda, która skończyć się musi jeszcze straszniejszą boleścią, gdy uprzytomnię sobie istotę rzeczy. [...] Życie staje się zupełnie nie do zniesienia. Myślę chwilami o tej ponętnej, brunatnej flaszce morfiny, która stoi tam, na górze. Wypić i nie obudzić się więcej. Jak by to było dobrze. [...] O, jakaż to straszna dola, być tak starym. Chce się jeszcze kochać, ale być kochanym już nie można. Natura się buntuje, trzeba to zrozumieć. O, jakże słodką byłaby ta morfina, która pozwoliłaby na zawsze zapomnieć o tym, że się już wszystko przeżyło i że już więcej nic prócz śmierci nie zostaje. A czyż nie możesz inaczej myśleć i porzucić bzdury o morfinie, a postarać się wzbudzić w sobie trochę uczucia altruizmu [...]. Czy nie chcesz choćby spróbować, jak to pójdzie? 196
Fizyczna starość ograniczyła możliwość spełnienia potrzeb Bujwida. Świadomość, że miłość może być tylko wspomnieniem lub ułudą, sprawiała, że życie starzejącego się wdowca definiowane było jako stan po życiu, w którym „już się wszystko przeżyło”, „nie można być kochanym”. Bujwid jednocześnie chciał zapomnienia i snu. Pobudkę z owego snu określił jako ułudę niezgodną z naturą. Czytając dalszą część wpisu datowanego na dzień 11 grudnia 1933 roku, można wnieść, że opisywana przez Bujwida starość łączyła się przede wszystkim z fizyczną niemożliwością seksualnego zbliżenia 194 Tamże, s. 364.
195 Kontenerowanie/pomieszczanie to termin określający umiejętność przekazywania i magazynowania emocji między matką a dzieckiem, opiekunem a dzieckiem, terapeutą a pacjentem. 196 O. Bujwid, Osamotnienie..., s. 86–87.
Po/między
375
z kobietą, która go seksualnie pociągała. Refleksja na temat półśmierci płynnie przeszła bowiem we wspomnienie sprzed trzydziestu laty, kiedy Bujwid, nie mogąc „pohamować w sobie uczucia graniczące[go] z popędem rozrodczym” 197, zdradził Kazimierę. Tym samym złudzenie, jakiego w stanie półśmierci doznał wdowiec, łączyło się ze sprawieniem przykrości zmarłej żonie. Definiowane było jako zdrada, jako działanie popędowe, któremu profesor przeciwstawiał rozum: [...] tu powinien przemówić rozum, tak jak przemówił przed wieloma laty, w podobnym przypadku. Wtedy pohamowałeś popęd i jesteś dzisiaj z tego zadowolony. Ale czy naprawdę zadowolony?... Czy nie czujesz nieraz żalu, że nie wykorzystałeś momentu rozkoszy?... Tak, i zadowolenie, i żal. [...] Ale lepiej, że się tak stało i tego nie żałuj. A teraz przed tobą podobna droga. [...] Wiem, co byś Ty mi poradziła bez wahania – trzeba hamować popędy 198.
Co ważne, po stronie hamowania popędów Bujwid umieścił Kazimierę. On był tym, który popędowi się poddał lub ambiwalentnie odczuwał zadowolenie i żal w chwili, gdy udało mu się opanować. Jeśli czytać te słowa w kontekście charakterystyki naturalizowanych konstruktów kobiecości i męskości początku XX wieku, wyznanie Bujwida zdaje się niwelować stereotypowe sądy o popędowości kobiet. Jednocześnie jednak ujawnia pewne przyzwolenie na działania mężczyzny, który nie potrafił ograniczyć własnej seksualności: Mówiłaś tak przez całe życie, ale ja jeszcze tego nie potrafię, jak nie potrafiłem wówczas, gdy Ty przestałaś mnie obchodzić jako kobieta. Było to koło 1900 r., przybrałaś wtedy tak silnie na tuszy, że nie mogłem bez cierpienia patrzeć na to, co się z Ciebie zrobiło. I zakochałem się w innej kobiecie. [...] I ona mi się oddała. A mimo to nie mogłem przestać kochać Ciebie, i w końcu musiałem Ci wyznać moje nowe uczucie. Jaką straszną boleść Ci sprawiłem. Przecież był czas, gdy wysunąłem propozycję, że zamieszkamy wszyscy razem, na co ani Ty, ani ona nie mogłyście się zgodzić i trzeba było to skończyć. Jaki to był straszny ból tego podwójnego kochania i zerwania z nową miłością. Ale Ty potrafiłaś mi wszystko darować, chociaż już nigdy nie mogłaś mi ufać jak poprzednio. Straciłaś swój ideał, jaki miałaś we mnie, i to bezpowrotnie. Nie mogłaś już mnie kochać jak przedtem 199.
197 Tamże, s. 87. 198 Tamże. 199 Tamże.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
376
W wyznaniu Bujwida zdrada była działaniem popędowo-miłosnym. Jako takie sprawiała ból, przynosiła rozczarowanie, nie podlegała moralizowaniu. Była też oznaką życia, powidokiem dla osamotnionego i starzejącego się mężczyzny, który w najlepszym wypadku mógł zdobyć się na altruizm, więc bezinteresowną dobroć. Altruizm to kategoria, którą przed Bujwidem przywoływali Aleksander Świętochowski, Stanisław Karczewski i Benedykt Dybowski. Dla pierwszego był miarą społecznej wartości człowieka, drogą do przezwyciężenia alienacji. Drugi nazywał go „najszczytniejsz[ą] cnot[ą] ludzk[ą]” 200. Dla Dybowskiego stał się podstawą dojrzałego systemu społecznego. Co ważne, dla Dybowskiego źródłem czy nosicielką altruizmu była kobieta. Pisał: Egoizm jest główną cechą istoty duchowej mężczyzny. Altruizm przeciwnie, stanowi główną cechę istoty kobiecej. Na tych odmiennej natury podłożach wytwarzają się różnice psychiczne drugo i trzeciorzędne. Atoli poza sferą duchowych czynności, związanych mniej lub więcej ściśle z czynnościami płciowemi i troską o potomstwo – sfera wyższych funkcji psychicznych jest wspólną dla mężczyzn i kobiet. Na wyżynach ducha ludzkiego – płci niema 201.
Należy zaznaczyć, że Dybowski mimo różnicowania i stereotypowej klasyfikacji nie rozdzielał płciowych właściwości binarnie. Używając normatywizującego, dziś rasistowsko brzmiącego języka, skłaniał się do teorii obrazującej tzw. płciowych mieszańców, czyli osobników, którzy „mają charakter przez pół męski, albo na wpół kobiecy, i konstatujemy ich obecność w społeczeństwie na każdym kroku” 202. Dybowski twierdził, że pojmowanie istoty osobowości płciowej jako jednolitej i raz uformowanej jest błędem. Pisał, że „pierwszorzędne” 203 znamiona płciowe nie warunkują drugo- i „trzeciorzędnych”, ponieważ „osobistość człowieka jest skomplikowaną indywidualnością” 204. Wykorzystując język Dybowskiego, można napisać, że organizm męski otrzymywał altruizm po kądzieli, prawem dziedzicznego krzyżowania. Ten wzgląd zaważył na całym systemie prezentowanym przez 200 S. Karczewski, Zbudźmy się do czynu!, „Ster” 1909, z. 5, s. 172.
201 B. Dybowski, O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, Księgarnia Polska, Lwów 1897, s. 17–18. 202 Tamże, s. 18. 203 Dziś: pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowe. 204 B. Dybowski, O kwestji tak zwanej „kobiecej”..., s. 18.
Po/między
377
Dybowskiego, który w swojej biologicznej rozprawie pisał o wyższości kobiet nad mężczyznami. O wyższości altruizmu nad indywidualnym, rodzinnym, kastowym, społecznym czy narodowościowym egoizmem. Altruizm postrzegał jako podstawę rozwoju inteligencji i postępu, jako fundament, na którym można budować trwałe stowarzyszenia. Dziś taką altruistyczną postawę określa się jako postawę prospołeczną, solidarnościową, wspierającą. Altruizm Dybowskiego, jak również Świętochowskiego i Bujwida byłby zatem społecznym solidaryzmem, współpracą opartą na poszanowaniu różnic, właściwym spoiwem, podstawą społecznych relacji: [...] bo gdy się dzisiaj patrzy na te nienawiści kastowe, plemienne, narodowościowe, państwowe, na szowinizm, na fanatyzm wszelkiego rodzaju – zdawać by się mogło obserwatorowi, iż ludzie uznali uczucie nienawiści za jedyny cement, który może łączyć i spajać pewne grupy społeczne, grupy narodów albo grupy religijne w jakąś całość socjalną, nadto sądzić byłoby można ze sposobu zachowywania się większej części działaczy politycznych, że przyszli oni do przekonania, iż budząc sztucznie nienawiść, mają na celu dobro i postęp ludzkości. Ale nienawiść, jakakolwiekby ona była, cementem być nie potrafi, ani służyć może za szczeble do postępu; ona ogłupia ludzi, plemiona i narody, dzieli je, zbydlęca; natomiast miłość godzi, łączy i uszlachetnia. Nienawiść burzy i rujnuje wszystko i wszystkich, nawet i tych, którzy ją za broń skuteczną dla swoich celów uważają, tylko jedna miłość budować na trwałe jest zdolna. Egoizm pragnie mocą siły brutalnej świat cały przerobić na wspólną modłę, na własne kopyto, gdyż uważa je w swojem zaślepieniu szowinistycznem za jedynie doskonałe; altruizm przeciwnie umie cenić i uszanować wszelkie dobro, i wszelkie piękno pod każdą możebną postacią, przymusem i gwałtem się nie posługuje, ma on inne, skuteczniejsze i szlachetniejsze środki działania w swem ręku 205.
Altruizm miał odmienić istotę pojedynczych ludzi, w szczególności mężczyzn, oraz całych społeczeństw. Dziedzictwo po kądzieli miało być podstawą harmonijnego rozwoju i postępu, który był trwały i nie wiązał się z podziałami, separacją, niszczeniem czy walką. Przeświadczenie Dybowskiego zbieżne jest z esencjalistycznym założeniem, zgodnie z nim tylko rządy tych, którzy dysponują tzw. kobiecym czy samiczym pierwiastkiem, jakim jest altruizm, mogą zmienić to, co człowiek odziedziczył po zwierzęcych pokoleniach: 205 Tamże, s. 50–51.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
378
Z różczką oliwną miłości braterskiej w dłoni, walcząc ramie w ramie z niewiastą pod wspólnym sztandarem altruizmu, przy głębokiej wierze w lepszą przyszłość – pokonamy nareszcie w sobie Lernajską żmiję egoizmu, ten spadek dziedziczny po zwierzęcych pokoleniach 206.
W ten sposób w prospołecznikowskim i postępowym ujęciu zostały nałożone na siebie perspektywy kobieca i męska. Za Dybowskim można uznać, że mężczyzna, którego cechowało prospołeczne, niekastowe, nieszowinistyczne nastawienie, co zbiegało się z poparciem postulatów ruchów kobiecych, był mężczyzną doskonalszym niż jego poprzednik, który nie odziedziczył po kądzieli cnoty altruizmu.
Męskość i życie Męskość nie jest kategorią poddawaną refleksji. Bujwid o niej nie pisał. Pozostała przezroczysta. To ujęcie zgodne jest z dziewiętnastowiecznym pojmowaniem męskości 207. Zapiski Bujwida odnoszą się jednak do kategorii, które budują jego tożsamość, do wieku, seksualności, pozycji zawodowej, poglądów politycznych, miejsca zamieszkania, kwestii wyznania, i co dla mnie najważniejsze, do relacji z innymi. By opisać tożsamość Bujwida, można sięgnąć do niedomkniętych koncepcji męskości. Jak większość konceptów tożsamościowych „męskość w toku” funkcjonuje i jest charakteryzowana w relacji.
Osamotnienie Bujwida wiąże się ze stanem, w którym podmiot istnieje przede wszystkim w relacji z przeszłością. Bez żony i bez możliwości podjęcia twórczych – zawodowych i seksualnych – działań tkwi w stanie półśmierci. Ów stan zakładał możliwość pracy intelektualnej ograniczanej niekontrolowanymi stanami emocjonalnymi. Możliwości fizyczne Bujwida podlegały ograniczeniom fizjologicznym. Prócz tego w obraz czasu „półżycia po życiu” zostało także wpisanych wiele egzystencjalnych uwarunkowań, takich jak bezsilność, przejściowość i zależność. Według Gunnara Karlsona są one sprzeczne z obowiązkowym w kulturze europejskiej w XIX i na początku XX wieku (ale także dziś) projektem fallicznej męskości. Wyparcie wskazanych uwarunkowań 206 Tamże, s. 107.
207 Por. M. Skucha, Męskości nowoczesne?..., s. 7–20 oraz M. Kimmel, Manhood in America...; R.W. Connell, Masculinities...; D.D. Gilmore, Manhood in the Making. Cultural Concepts of Masculinity, New Haven and London 1990.
Męskość i życie
379
wiąże się z obroną narcystycznie upokorzonego Ja, co staje się podstawą budowania projektu męskości pozbawionej tego, co związane jest z właściwościami matczynymi 208. Badacz pisał: Przykładami cech fallicznej męskości bywają aktywność, umiejętność kontrolowania zarówno świata wokół, jak i własnych emocji, suwerenna władza, skłonności do autorytaryzmu, siła fizyczna, zdecydowanie w działaniu, fantazjowanie o bohaterstwie lub osiągnięciu czegoś nadzwyczajnego, transcendentna męskość, asertywność ogólna, ale też asertywność seksualna 209.
Wartość męskości w zachodniej kulturze była i jest budowana na ukryciu bezbronności i zależności. Jako taka jest więc projektem idealnym, genderowym konceptem kolonialnym, który nie wynika z różnicy między atrybutami i właściwościami, jakimi w przeciwieństwie do chłopca odznacza się matka, czyli z „neutralnego rozwoju tożsamości chłopca, jak chciał Freud” 210, lecz z problematycznej relacji chłopca do matczynej zdolności pomieszczania/kontenerowania. W tym ujęciu ważne staną się działania w fazie preedypalnej i edypalnej 211. Nieziszczalność owego projektu, rozumiana jako niemożliwość aktywnego i kontrolowalnego przez samego siebie bycia, prowadzi zaś „do poczucia braku, bezwartościowości i wewnętrznej pustki” 212. Wydaje się, że pamiętniki Bujwida wyrastają z poczucia braku i pustki. Odruch pisania pamiętników przypomina relację pacjenta i terapeuty, która odzwierciedla układ chłopca i matki. To relacja ujawniająca potrzebę zależności. Zrównane tu okresy dorastania i starości stają się momentami, w których nie może być utrzymana falliczna męskość dekodowana przez Karlsona. Większość wymienionych wcześniej cech fallicznej męskości nie określa stanu Bujwida wdowca. Te nie odnoszą się też do opisu Bujwida męża. Jego unikanie zależności politycznych i instytucjonalnych nie łączy się bowiem z unieważnieniem czy ucieczką przed podmiotowymi zależnościami interpersonalnymi. To zaś łączy się z chęcią życia twórczego i z kreatywnością – wspólna 208 Por. G. Karlsson, Męskość jako projekt..., s. 394. 209 Tamże, s. 384. 210 Tamże, s. 405. 211 „Rozwój męskości musi być rozumiany nie tylko jako efekt walki toczącej się w fazie edypalnej, lecz musi być postrzegany w świetle tego, co odbywa się jeszcze w fazie preedypalnej. W rzeczywistości jednak wytwarzanie się męskości ma swe preludium już w fazie prenatalnej życia infanta, kiedy to ciąża pobudza przyszłą matkę do świadomych i nieświadomych myśli i wyobrażeń na temat jego płci biologicznej i kulturowej” (G. Karlson, Męskość jako projekt..., s. 395). 212 Tamże, s. 400.
(Auto)biografie, czyli o męskości(ach) emancypantów
380
praca, wspólne idee, które Karlson przedstawił jako remedium na falliczną męskość 213.
Półśmierć Bujwida rozumiem więc jako koniec życia poza wpływem kolonizującej kategorii fallicznej męskości. Jako życie po niefallicznej męskości. Jako upadek w naturalizowaną freudowsko kategorię neutralnego rozwoju męskości. Jednocześnie rozumiem ją także jako ujawnienie niemożliwości osiągnięcia ideału, czyli wyzbycia się bezsilności, przejściowości i zależności. Sam zaś pamiętnik chcę pojmować jako figurę nieobecnej żony (możliwość pisania listów do Niej), a dalej, zgodnie ze zmianą formy (postulat pisania dla siebie i innych), jako figurę terapeuty 214. Oba warianty ujawniają zależność Bujwida wobec odbiorcy. Bujwid istniał i działał w relacji. Osamotniony tylko trwał. To żona wpływała na jego działania. To jej obecność stwarzała pełnowymiarowy podmiot twórczy, który starał się pozostać w równoważnej relacji z życiową partnerką. Jako wdowiec, czyli w stanie półśmierci (po życiu, między życiem a śmiercią), istniał w postpamięci opartej na oddziaływaniu nieobecności i pustki, „przeszłość staje się niemal dosłownie obcym krajem, którego nigdy nie można już odwiedzić, a postmorialna kondycja podmiotu zostaje nieodwołalnie naznaczona znamionami opóźnienia i źródłowego odseparowania od samej siebie” 215. Kategoria życia po/między wiąże się więc nie tyle ze wskazaną wyżej dyslokacją geograficzną, polityczną, instytucjonalną, ile z (nie)możliwością bycia w osamotnieniu przeciwstawioną pełnej możliwości bycia z/między innymi. W ten sposób jedyną kategorią, wobec której podległy pozostaje Bujwid, była męskość.
System małych przesunięć Pora wrócić do wspomnianej na początku operacyjnej projekcji feministy, mężczyzny popierającego czy wspierającego kobiety walczące z patriarchatem lub działającego wraz z emancypantkami. Lektura 213 Por. tamże, s. 400–405.
214 Nie zakładam jednak, że tak rozumiany projekt (auto)terapeutyczny jest skuteczny w wymiarze doprowadzenia do zmiany w zachowaniu/myśleniu. 215 B. Dąbrowski, Postpamięć, wygnanie, diaspora, w: Białe maski / szare twarze. Ciało, pamięć, performatywność w perspektywie postzależnościowej, red. E. Graczyk i in., Universitas, Kraków 2015, s. 51–52.
System małych przesunięć
381
historycznych prac dotyczących równości kobiet i mężczyzn przynosi obraz systemu hierarchicznego, w którym nie ma jednoznacznych zwycięzców. Najpowszechniejszą wizją zmiany zastanego układu było wyobrażenie współpracujących i współodpowiedzialnych kobiet i mężczyzn. System, w którym kobieta nie mogła się kształcić, pracować i współdecydować o rodzinie i o państwie, przez większość emancypantów (Chmielowski, Prądzyński, Lichtański, Bujwid, Dybowski) był uważany za układ predestynujący mężczyzn do jednostkowej odpowiedzialności za byt innych, którym prawo i zwyczaj odmawiały możliwości stworzenia idealizowanego partnerstwa rodzinnego, zawodowego czy obywatelskiego. Partnerstwa na szczególnych, historycznych warunkach, pod przewodnictwem bardziej doświadczonego oraz na podstawie różnic wynikających z wiedzy o płci. Wybór soczewki historycznej, więc opisowej, nie krytycznej, pozwala odrzucić operacyjny obraz emancypatora czy feministy jako mężczyzny nienormatywnie męskiego, czyli sfeminizowanego, lub dziwnego, fanatycznego, szalonego. Oba obrazy wydają się skrajnymi wcieleniami jednej orientalizującej projekcji męskości emancypantów. Kończąc, nie wiem, jak powinna wyglądać (auto)biografia emancypatora bądź feministy. Może jak w przypadku Odona Bujwida powinna być niespójna i zawierać epizody, które nicują jej jednowymiarowość. To przypuszczenie traktuję jednak jako kolejną projekcję badacza. Wszak nie mniej ważną kwestią pozostaje pytanie o to, dlaczego badacz pisze o emancypantach, emancypatorach i feministach i co tak naprawdę chce napisać 216.
216 Powyższą kwestię może oświetlić tekst Harry’ego Broda, który zastanawiał się, dlaczego w jego akademickich kursach na temat mężczyzn i męskości uczestniczy niewielki procent studentów przy dużym zainteresowaniu studentek. Brod pytał o motywację do uczestnictwa oraz o przyczyny absencji. Przyglądając się temu zagadnieniu, poruszył kwestie psychologiczne oraz socjologiczne kształtujące zachowania obu grup i jednostek. Wśród ważnych zmiennych dotyczących studentów wskazał kwestię przywileju i jego przezroczystości, homofobii oraz heteroseksizmu. Por. H. Brod, Studying masculinieties as superordinate studies, w: J.K. Gardiner, Masculinity Studies & Feminist Theory. New Directions, Columbia University Press, New York 2002.
Próba podsumowania
Emancypacja mężczyzny W 1932 roku redakcja „Bluszczu” ogłosiła ankietę O nowy typ mężczyzny 1. W ten sposób pytała, czy mężczyzna uległ powszechnemu prawu przemiany i jak wpłynęły na niego zmieniające się czynniki ekonomiczne, polityczne i społeczne. Zakres całej ankiety oraz odpowiedzi udzielone na wezwanie czasopisma przedstawiła Joanna Szyszko-Trojanowska 2. Już samo postawienie tego pytania wiązało się z problematyką zmian w paradygmacie męskości. Ankieta nagłaśniała kwestię psychiki mężczyzny, jego roli w rodzinie, moralność i seksualność, wreszcie temat pozaseksualnych stosunków z kobietami (kwestia koleżeńska) oraz miejsce i rolę w społeczeństwie i kulturze (pytanie dotyczące „piekła mężczyzn”). Mnie interesuje jedno z pól ankiety – odpowiedzi na pytanie kluczowe, które miało zbierać informacje udzielane w ramach pozostałych części ankiety, potwierdzić je lub im zaprzeczyć. Węzłowe zagadnienie to emancypacja mężczyzny. 1 O nowy typ mężczyzny, „Bluszcz” 1932, nr 45, s. 1.
2 J. Szyszko-Trojanowska, Mężczyzna w oczach kobiety nowoczesnej – w świetle ankiety „Bluszczu”, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6), s. 199–213.
Próba podsumowania
384
Spośród piętnastu odpowiedzi respondentek i respondentów, które wydrukował „Bluszcz”, tylko trzy objęły wypowiedzi dotyczące zasadniczego dla mnie zagadnienia. Ich autorkami były kobiety. Dwaj respondenci je pominęli. Szukając przyczyn tego pominięcia, Szyszko‑Trojanowska pisała: „Wydaje się [...], że sama kwestia albo nie została przez nie zrozumiana, albo z premedytacją ją pominęły” 3. Należy zapytać o to, co nie zostało zrozumiane. Prawdopodobnie była to koncepcja podległości mężczyzny wobec systemu zarządzanego przez innych mężczyzn. Nie bez przyczyny ankieta dotyczyła mężczyzny, a nie różnych męskości. Redakcja nie pytała o nowe typy, lecz o typ mężczyzny. Co ciekawe, z udzielonych odpowiedzi nie da się zbudować jednego modelu. Większość z nich pokazała zmiany mężczyzny oparte na pojęciu utraty rycerskości, utraty wpływów, utraty nadrzędnej pozycji czy utraty zasady bezkonkurencyjności. Wskazane nie były waloryzowane pozytywnie. Mężczyzna się nie uwalniał, mężczyzna tracił. Generalizując, można zacytować głos Marii Kuncewiczowej, która w ankiecie napisała: „Dziś nie ma mężczyzny. Jeden się skończył, a drugi jeszcze nie zaczął” 4.
Należy przypomnieć, że ankieta została opracowana i wypełniona w 1932 roku, po Wielkiej Wojnie, która przetasowała układ polityczny, ekonomiczny i społeczny a co za tym idzie – wpłynęła na społeczne role kobiet i mężczyzn.
Zmiana przedstawiana jako kryzys nie kojarzyła się z zakończeniem rozwojowym, mężczyzna, zdaniem piszących, nie miał się bowiem z czego wyzwalać. Tego dowodziły szczątkowe odpowiedzi na pytanie o ich emancypację. Emancypację od czego – należało zapytać. „Emancypacja mężczyzn? Brzmi to trochę paradoksalnie” 5 – pisała Morozowicz-Szczepkowska. Dalej notowała jednak, że jest w tym stwierdzeniu słuszność, co odniosła do faktu, że przez wzgląd na emancypację kobiet mężczyzna musiał traktować kobietę jako sąsiada albo zwycięzcę [sic!], nie jak ciało bez głosu. Ówczesne rozumienie emancypacji w centrum stawiało kobietę. Zgeneralizowany mężczyzna był utożsamiony z tym, od którego wpływów należało się wyzwolić. W ten sposób nowy typ mężczyzny miał opisywać mężczyznę nowocześnie 3 Tamże, s. 209.
4 M. Kuncewiczowa, O nowy typ mężczyzny, „Bluszcz” 1932, nr 52–53, s. 4. 5 M. Morozowicz-Szczepkowska, O nowy typ mężczyzny, „Bluszcz” 1932, nr 52–53, s. 5.
Emancypacja mężczyzny
385
myślącego i popierającego emancypację kobiet, ale nie mężczyznę wyzwalającego się z powszechnego modelu męskości. Tyle na łamach jednego z najpopularniejszych czasopism dla kobiet. W tym miejscu należy wrócić do narracji mężczyzn, którzy pisali żywoty, pamiętniki, dzienniki, listy, wspomnienia i biografie, oraz do pytania o obraz emancypanta.
Przemiany męskości następowały znacznie wcześniej, niż zwróciła na to uwagę redakcja „Bluszczu”. Najwyraźniejszą przyczyną zmian paradygmatu zachowań mężczyzn był rozwój społeczeństwa burżuazyjnego, a dalej kapitalistycznego 6. Wcześniejszy paradygmat rycerza, szlachcica, arystokraty ustąpił wówczas typowi mieszczanina dysponującego kapitałem ekonomicznym. Tę zmianę umacniała migracja z majątków i wsi do miast, a jej powodem były kryzysy gospodarcze i skutek przegranych powstań narodowowyzwoleńczych – polityczne parcelacje majątków. O powyższych pisał cytowany już Hulewicz, przyglądając się jednak wyłącznie temu, jak wskazane zmiany wpłynęły na pozycję ziemiańskich córek, żon i matek. Synów, mężów i ojców opisał jako lepiej przygotowanych do zaistniałych przemian. Nie podważając tego sądu, należy zwrócić uwagę na procesualność żywota mężczyzny i jego zależność od reform politycznych oraz ekonomicznych. Miasto stało się areną dla zmian społeczno-kulturowej płci mężczyzny, jego przestrzeń dawała bowiem możliwość indywidualnego 7 działania. Nie oznacza to, że zanikało znaczenie klasy ekonomicznej i płci biologicznej. Z tych dwóch czynników drugi był trwalszy, gdyż jednoczył mocniej niż kwestie ekonomiczne nicujące możliwości, zachowania i wygląd reprezentantów danych klas. W powyższych (auto)charakterystykach znajdziemy przykład jednej z grup społecznych – tej, która mogła zostawić trwałe ślady i artefakty własnej egzystencji. To grupa dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych mieszczan, często z ziemskim pochodzeniem. Większość z nich odebrała uniwersytecką edukację, wszyscy zaś pracowali w tzw. wolnych 6 O zmianie form towarzyskich i ról, w których funkcjonowali polscy arystokraci, wspominał Mateusz Sucha. Por. tegoż, Ładni chłopcy i szalone. Męskość i kobiecość w późnym pisarstwie Józefa Ignacego Kraszewskiego, Collegium Columbinum, Kraków 2014, s. 170. O szerszym, europejskim kontekście zmian: M. Skucha, Męskości nowoczesne? Wiek XIX, „Wielogłos. Pismo Wydziału Polonistyki UJ” 2012, nr 1 (11), s. 7–20.
7 Tu, za Reawyn Connell, można stwierdzić, że początek takim możliwościom dała filozofia nowoczesna, np. myśl Kanta. Por. R.W. Connell, Masculinities, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 2005, s. 186–187.
Próba podsumowania
386
zawodach lub piastowali stanowiska urzędnicze. Nie oznacza to, że opisywana grupa była jednorodna pod względem wieku, zgromadzonego kapitału ekonomicznego, poglądów politycznych i religijnych. Próbę ich rysopisu umieściłem w części wprowadzającej do niniejszej pracy. Tylko im możemy się dziś przyjrzeć bliżej, także w kontekście kształtu ich płci społeczno-kulturowej.
Kolejnym czynnikiem, który należy wyraźnie zaakcentować w ramach opisu dziewiętnastowiecznych męskości, jest kwestia imperializacji rozumianej jako podporządkowanie sobie zajętych terenów i zamieszkującej je ludności. W tym wypadku należałoby przeciąć gordyjski węzeł dyskusji o polskim kolonializmie i skolonializowaniu, postkolonializmie i postzależnościach 8, dokładnie prześledzić motywacje, rodzaje i możliwości podejmowanych przez mężczyzn zamieszkujących kolejne zabory aktywności politycznych, społecznych i rodzinnych. Ponadto sprawdzić różnice responsywności ich działań wobec ekonomicznych, politycznych, edukacyjnych i kulturalnych posunięć zaborców 9. Oczywiście istnieje wiele prac historyków, którzy opisywali i różnicowali działania mieszkańców zaborów. Wydaje się jednak, że kategoria płci społeczno-kulturowej mężczyzn odgrywa w nich małą rolę, jeśli nie jest zupełnie pomijana. To szerokie
8 Por. D. Skórczewski, Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy, „Teksty Drugie” 2006, nr 1–2, s. 100–112 oraz tenże, Teoria – literatura – dyskurs. Pejzaż postkolonialny, Wydawnictwo KUL, Lublin 2013, w szczególności część Drogi i rozdroża studiów postkolonialnych w Polsce, s. 87–106.
9 W kontekście Galicji warto zwrócić uwagę na tekst Michała Krajkowskiego, Polacy, Galicjanie i Inni. Konstrukcje tożsamościowe w piśmiennictwie galicyjskim w początkowym okresie autonomii, w: (P)o zaborach, (p)o wojnie, (p)o PRL. Polski dyskurs postzależnościowy dawniej i dziś, red. H. Gosk, E. Kraskowska, Universitas, Kraków 2013, s. 37–47. W kontekście zaboru rosyjskiego warto zwrócić uwagę na tekst Tomasza Ewertowskiego, Zesłaniec kolonizatorem? Listy ze stepów Adolfa Januszkiewicza, „Interlinie” 2013, nr 1 (6), s. 5–20. W podobny sposób można przedstawić pamiętnikarskie zapisy z zesłania Benedykta Dybowskiego, który już od samego początku udoskonalał narzędzia imperatora. Wraz z kolegą ulepszył kibitkę, którą był wieziony. Udoskonalił ją w taki sposób, by jako więzień mógł wygodnie leżeć i spać w czasie podróży. Na kolejnych etapach umoralniał i nakłaniał miejscowych do alkoholowej abstynencji. W trakcie całego pobytu na zesłaniu leczył miejscowych, opisywał ich „zabobony” oraz badał, katalogował, odkrywał i nazywał miejscową faunę i florę. W ten sposób wprowadził ją do obiegu europejskiej i światowej nauki. Będąc zesłańcem politycznym, był również przedstawicielem racjonalnego Zachodu, kultury wyższej, biologiem i antropologiem, przyglądał się przyrodzie, ludziom i ich kulturom. Por. B. Dybowski, Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego od roku 1862 zacząwszy do roku 1878, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Lwów 1930. W kontekście zaboru pruskiego należy zwrócić uwagę na badania Huberta Orłowskiego, który przyjrzał się stereotypom, jakie o Polakach głosili Niemcy między XVII a XX w. W ten sposób sprawdzał „komunikację między polską i niemiecką gospodarką, między polską a niemiecką mentalnością” (tegoż, „Polnische Wirtschaft”. Nowoczesny niemiecki dyskurs o Polsce, przeł. I. Sellmer, S. Sellmer, Wspólnota Kulturowa Borussia, Olsztyn 1998, s. 17). Binarny i antydialogowy charakter stereotypów (nakładanych, przyjmowanych bądź odrzucanych) dopełnia fragment badań Wojciecha Śmiei, który przyjrzał się polskim echom homoseksualnego skandalu z początku XX w. Jego główną postacią był książę Filip Fryderyk Aleksander Eulenburg-Hertefeld. W badanych tytułach prasowych, ukazujących się w wówczas w Wielkopolsce i na Śląsku, kategorie narodowa oraz wojskowa/militarna, które miały charakteryzować tożsamość księcia, stawały się emblematyczne dla obrazu zaborcy – słabego, upadłego, moralnie niższego, staczającego się do cywilizacyjnego rynsztoku innego, niemęskiego i niehonorowego. Por. W. Śmieja, Skandal homoseksualny i polska opinia publiczna. Sprawa Eulenburga na łamach wybranych tytułów polskiej prasy, w: tegoż, Homoseksualność i polska nowoczesność. Szkice o teorii, historii i literaturze, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2015, s. 130–153. Wydaje się, że artefakty prezentujące obustronne wyobrażenia sąsiedzkich/hierarchicznych stosunków są doskonałym polem dla badaczy wykorzystujących narzędzia związane z praktykami postkolonialnymi. Mogłyby one w pełny sposób zaprezentować zależności oraz różnice między takimi praktykami na ziemiach znajdujących się pod protekcją trójki zaborców.
Męskość emancypantów
387
zadanie wykracza poza obszar niniejszych badań. Pozostaje jednak konstytutywne dla opisania historii polskich męskości niuansowanych wobec anglosaskich badań historycznych nad męskościami imperialnymi.
Odwołując się do teorii Reawyn Connell oraz rozpoznań polskich badaczy i badaczek wykorzystujących praktykę lektury postkolonialnej i postzależnościowej, można postawić hipotezę, że dziewiętnastowieczny polski mężczyzna może jednocześnie zostać wpisany w paradygmat męskości hegemonicznej (być hegemoniczny dla klasy lub płci plasowanej niżej ekonomicznie i społecznie), męskości podporządkowanej narodowo i/bądź politycznie (wobec zaborcy) i męskości sprzymierzonej (emancypanci sprzymierzeni z kobietami, solidaryzujący się socjaliści znoszący dystynkcje wynikłe z różnic klasowych). Do tego dochodzi jeszcze aspekt męskości marginalizowanej (niższej klasowo, nieheteronormatywnej), która nie krzyżuje się jedynie z męskością hegemoniczną. Jeśli rozważać ówczesną męskość w opozycji do czegoś/kogoś, to głównym Innym nie byłaby biologiczna kobiecość lub reprezentant odmiennej klasy społecznej, lecz obecność obcego narodowo zaborcy. W tym zestawieniu opis wyszedłby poza teorię ról płciowych i, nie odrzucając jej, zmierzał w kierunku zaznaczonych wcześniej teorii imperialnych zależności. Identyfikujący się jako Polak mężczyzna końca XIX i początku XX wieku musiał różnicować się wobec zaborcy.
Jednocześnie należy zauważyć, że pytanie o zależność może być także pytaniem o motywacje mężczyzn wpierających kobiety, o projektowaną wspólnotę działań i jej efekty. Działania narodowowyzwoleńcze oraz emancypacyjne w wielu przypadkach się zazębiały. Niektórych z opisanych autorów można uznać za narodowych, działających dla dobra niepodległego kraju, innym przyświecała idea budowania lepszego świata w wymiarze ponadnarodowym.
Męskość emancypantów Lektura Manhood in America. A Cultural History Kimmela zachęca do poszukiwań artefaktów prezentujących obraz dziewiętnasto-
Próba podsumowania
388
i dwudziestowiecznych mężczyzn. W tym względzie należałoby przebadać publikacje przeznaczone dla dorastających chłopców, sprawdzić, czy i jakie sporty uprawiali, do jakich organizacji należeli oraz do czego w kontekście wychowania chłopców zachęcały poradniki dla rodziców. Ostatni aspekt punktowo przybliżam poniżej.
Także wśród publikacji opisywanych emancypantów i emancypatorów znalazły się tytuły, których autorzy przyglądali się ówczesnemu wychowaniu i zachowaniom młodzieży męskiej. W tym względzie istotna wydaje się broszura Dybowskiego O niemoralności wśród młodzieży nieletniej i o jej przyczynach 10. Według autora była to wypowiedź wynikająca ze „szczerej, braterskiej miłości do społeczeństwa” 11 oraz z bólu i smutku spowodowanych niedomaganiem własnego kraju. Ratunkiem dla kraju i narodu miało być wszczepianie młodzieży moralności, nie zachęta do pomnażania bogactwa, siły i potęgi. Nie mogę uwierzyć, ażeby człowiek, pędzący życie niemoralne, upijający się codziennie, grający w karty co wieczór, goniący za metresami etc., mógł wywierać wpływ dodatni swymi utworami poetycznymi, albo powieściowymi na społeczeństwo. [...]. To tylko, co ze szczerego, moralnego serca płynie, trafia do serc innych. – Rozpustę i alkohol czuć i przez farbę drukarską 12.
We wskazanym fragmencie przyrodnik zamieścił swoisty akt wyznania wiary w trzeźwość i moralność. Abstynencja i przyzwoitość były dla niego filarami narodu i europejskiej cywilizacji. Jego publikacja była przestrogą. Naszkicował w niej obraz niskiego poziomu moralnego młodego pokolenia, uczniów niższych i średnich szkół. W ten sposób przestrzegał rodziców i wychowawców, by dbali o świadomość dzieci, ponieważ „Zarzuty, wymówki, strofowania i kary, jak w sprawie wychowania dzieci, tak i odnośnie do wychowania społeczeństwa niewiele się zdają” 13. Wśród dowodów potwierdzających tezę Dybowskiego znalazły się opisy i anegdoty przedstawiające płciową rozpustę, czyli oglądanie pornograficznych rycin przez uczniów gimnazjum, ich spotkania z „nierządnicami” oraz choroby weneryczne panujące wśród uczniów. Wczesne okazywanie popędów płciowych charakteryzowało niżej zorganizowane cywilizacje, a efektem przedwczesnej 10 B. Dybowski, O niemoralności wśród młodzieży nieletniej i o jej przyczynach (artykuł opracowany na tle odczytu, mianego w Stryju), Nakładem redakcji „Kuriera Lwowskiego”, Lwów 1903. 11 Tamże, s. 5. 12 Tamże, s. 6–7. 13 Tamże, s. 7.
Męskość emancypantów
389
aktywności seksualnej była niedołężna i także przedwczesna starość oraz zatrzymanie rozwoju fizycznego i intelektualnego. Takie wnioski dostarczał Dybowskiemu ogląd kultur pozaeuropiejskich. Kolejnymi plagami, według Dybowskiego charakterystycznymi dla populacji chłopców i młodych mężczyzn, było pijaństwo, złodziejstwo, fanatyzm polityczny, narodowy, religijny, teatromania, karciarstwo, łobuzeria i gogostwo, czyli zwracanie na siebie uwagi poprzez zbyt ozdobny strój: Zauważono ze stron wielu, że młodzież szkół średnich zmienia dowolnie krój ubrania mundurowego, że każe sobie sporządzać czapki oryginalne, i że w takich cudackich kostiumach paraduje po ulicach, starając się zwracać na siebie uwagę publiczności. [...] Nie mundurki stanowią przyczynę „gogostwa”, lecz ten nieszczęśliwy nastrój uczącej się młodzieży, spowodowany wczesną dojrzałością płciową. Dziecko, które nie myśli o flirtach, które rozpusty nie zna, nie będzie stroiło się w kostium cudacki. Każdy „gog” jest indywidualnością zepsutą i dobrze czyni, że się wyróżnia od ogółu kolegów. Widząc takiego „goga” na ulicy, można być pewnym, że się ma głupca przed sobą 14.
Gog nie był synonimem dandysa czy dekadenta. Nie miał wiele wspólnego z charakterystyczną dla końca wieku zmianą wizerunku mężczyzny, który za pomocą stroju kreował postawę światowca, intelektualisty, podróżnika, kogoś niepospolitego. Bliżej mu do odpowiednika figury, którą można umieścić między salonową lalką i salonową lwicą. Jest próżny i nastawiony na osobistą przyjemność, a jego aktywność kończy się na upiększaniu swojego wyglądu, co jednocześnie jest celem samym w sobie oraz ułatwia zbliżenie płciowe.
Ratunek przed upadkiem młodzieży miał zapewnić odpowiedni przykład dorosłych, wychowawców oraz lektura kazań Skargi, artykułów Posła Prawdy i powieści Sienkiewicza. Z opisywanej publikacji Dybowskiego nie wyłania się jednak obraz doskonałego młodego mężczyzny, badacz nie kreślił jego portretu. Charakteryzował go przez zaprzeczenie, pisał, jaki ma nie być.
Bez negacji kreślił charakterystyki swoich kolegów współzesłańców na kartach przywołanego wcześniej pamiętnika. Szlachetność, sprawiedliwość pracowitość, uczciwość, spokój, intelekt oraz alkoholowa i hazardowa wstrzemięźliwość to cechy mężczyzn, których cenił 14 Tamże, s. 22–23.
Próba podsumowania
390
Dybowski. Podobne cechy budziły jego podziw dla kobiet. „Niewykształcone naukowo niewiasty, są to wory wypełnione przesądami rozmaitymi” 15 – notował złośliwie, opisując sytuację, gdy klacz urodziła dwugłowe źrebię i właścicielka kazała je zakopać w ziemi jako zły omen, podczas gdy Dybowski chciał je spreparować. Trudno jednoznacznie orzec, by wskazane wyżej poglądy odnosiły się tylko do kształtu męskości. Raczej opisywały projektowany i promowany przez badacza kształt człowieczeństwa, w którym poza obszarem domowych obowiązków zacierała się płeć członków i członkiń danej społeczności.
Nie można oczywiście jednoznacznie stwierdzić, że emancypanci i emancypatorzy swoim działaniem świadomie tworzyli nowy paradygmat męskości 16. Zamiast budować typ czy typy idealne, ich praktyka mieściła się między wzorem, który oferowało i nagradzało społeczeństwo patriarchalne z fundamentem w postaci kapitalizmu i chrześcijaństwa, a tym, co proponowały im idee krytyczne wobec zastanego status quo. Wśród źródeł idei krytycznych znajdowały się paradygmaty myślowe kojarzone z oświeceniem, postępem, liberalizmem, równością, emancypacją płci i ras, socjalizmem czy antyklerykalizmem. Nie da się też ukryć, że ich projekt czy raczej projekty człowieka opierał(y) się na tych czynnikach, które miały charakteryzować właśnie mężczyznę. Piszę w liczbie mnogiej, ponieważ istotnych cech wyłaniających się z pism i działań opisanych mężczyzn nie da się złożyć w jednowymiarowy obraz, w konkluzywną całość. Ich zbiór jest niestabilny i sprzeczny. Wśród czynników wyznaczających obraz mężczyzn wspierających kobiety walczące o emancypację znalazły się bowiem tyrania Krzywickiego i Radlińskiego, rywalizacja Świętochowskiego i Krzywickiego, dżentelmeństwo Kelles-Krauza, kategoria fizycznej czystości wyraźna u Dybowskiego i Kelles-Krauza, kategoria odpowiedzialności za krzywdę innych charakterystyczna dla pism Kijewskiego i Kelles-Krauza, kategoria altruizmu przedstawionego 15 B. Dybowski, Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego..., s. 250.
16 W tym względzie ich działania nie wydają się równoległe do działań emancypantek czy feministek, np. do działalności Izabeli Moszczeńskiej, która postulowała zmiany w wychowaniu chłopców. „Chciałabym, aby uznano, że mężczyźnie obok wykształcenia, wychowanie przydać się może, że i chłopca szorstkość, zarozumiałość, nieporządek nie zdobią, że trochę taktu, delikatności, wyrozumiałości, że wreszcie łagodność, cierpliwość i umiarkowanie, nie tylko dobrej żonie, lecz dobremu mężowi przystoją” (tejże, Strony zaniedbane w wychowaniu chłopca, „Przegląd Pedagogiczny 1894, nr 16, s. 257). Należy także wspomnieć jej książkę wydaną w 1904 r. w Warszawie: Czego nie wiemy o naszych synach. Fakty i cyfry dla użytku rodziców. Więcej o poglądach Moszczeńskiej na wychowanie chłopców pisała Anna Gołębiewska. Por. tejże, Emancypacja a wychowanie mężczyzn w poglądach Izy Moszczeńskiej, w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 1: Od średniowiecza do początku XX wieku, red. K. Kabacińska, K. Ratajczak, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010, s. 267–277.
Męskość emancypantów
391
jako cecha społecznika u Świętochowskiego albo jako cecha kobieca u Dybowskiego, kategoria psychicznej indywidualności ponad płcią, która kształtowała projekty Chmielowskiego i Dybowskiego, kategoria honoru istotna dla Starczewskiego, kategoria rycerskości wyznaczająca projekt Prądzyńskiego, kategoria hierarchiczności budująca relacje wyżej cenionej kobiecości i mniej zorganizowanej męskości u Dybowskiego, mizoginia cechująca projekt Popiela, wreszcie kategoria relacyjności i równorzędności wobec żony, partnerki u większości opisywanych oraz partnerskiej indywidualności najwyraźniej zarysowanej w listach Kelles-Krauza. Do tego dochodzą działania wyzwalające klasowo (Dembowski, Krzywicki, Kelles-Krauz) oraz ideologicznie różne sposoby walki narodowowyzwoleńczej, często zakończonej cytadelą lub zesłaniem, jak we Wspomnieniach określił to Krzywicki. W tym kontekście istotna pozostaje także możliwość wyboru pola aktywności zawodowej, np. potencjał budowania własnej pozycji w świecie naukowym, jedna z możliwości wyzwolenia z zaborczych zależności i zaistnienia na arenie międzynarodowej (Krzywicki, Kelles-Krauz, Bujwid).
Powyższy akapit zbiera cechy charakteryzujące konkretne podmioty, konkretne biografie. Takie ujęcie pokazuje słabość strukturalizujących teorii, które stają się podstawą wielu badań męskości. Powyższe, jak teoria Reawyn Connell, doskonale działają w momencie analizy władzy. Niestety, w kontekście analizy danego podmiotu i jego doświadczeń próba opisu oparta na wykorzystaniu socjologicznych teorii strukturalizujących męskości jest ograniczająca 17. Taka typizacja pozbawiona krytycznego ujęcia charakterystycznego dla postrukturalnego feminizmu czy badań z kręgu teorii queer powinna być oznaczona jako ujęcie niejednostkowe. Z tej przyczyny opis prezentowanych (auto)biografii bliski jest myśli Erica Andersona, który nakreślił teorię męskości włączającej/inkluzywnej – funkcjonującej w porządku horyzontalnym, nie hierarchicznym 18, oraz przywoływanej w kontekście 17 Dotychczas polskie studia nad męskościami rzadko odnosiły się krytycznie do projektów strukturalizujących. Być może wynika to ze specyfiki prowadzonych badań. Autorami i autorkami większości są socjolodzy i socjolożki, którzy prezentują problemy w ujęciu ogólnym, nie jednostkowym, podmiotowym. W kontekście krytyki należy odnotować przekład i publikację tekstu Kalle Berggrena Lepka męskość: postruktoralizm, fenomenologia i podmiotowość w krytycznych studiach nad męskością, przeł. W. Śmieja, „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 353–380. Lepka męskość jest próbą wyjścia poza „fałszyw[y] wyb[ór] między dyskursem, normami i władzą z jednej strony, a z drugiej ciałami, emocjami i doświadczeniem” (s. 376). Krytyczną recepcję myśli Connell prezentuje Urszula Kluczyńska w książce Mężczyźni w pielęgniarstwie. W stronę męskości opiekuńczej, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, Poznań 2017, s. 16–19. 18 Por. E. Anderson, Teoria męskości inkluzywnej, przeł. P. Sobolczyk, „Teksty Drugie” 2015, nr 2, s. 431–444. Anderson zakłada, że osłabienie homofobii, która często definiuje męskość, służy większej swobodzie i ekspresji w wyrażaniu różnych postaw społecznych mężczyzn, a dominacja danego modelu męskości może oznaczać
Próba podsumowania
392
pamiętnika Odona Bujwida myśli Gunnara Karlsona, który akcentował projektowość, procesualność i relacyjność upodmiotowionej męskości. Jednocześnie, w niniejszym podsumowaniu, zbliżam się do myśli Patrica Califii, który w eseju Męskość opisał własne doświadczenia związane z tranzycją: Może problem w tym, że próbuję doszukać się osobnych racji istnienia czy jakiś osobnych zbiorów wartości dla mężczyzn i kobiet, podczas gdy wszyscy/ tkie oceniani/e powinniśmy/yśmy być według pojedynczego standardu. Takie cechy jak: współczucie, szczerość, opiekuńczość, niezależności, umiejętności zadbania o siebie, wrażliwość, przyjaźń, pożądanie, kreatywność, asertywność czy przedsiębiorczość, to cechy odpowiednie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn 19.
Califia pisał z pozycji współczesnego, myślącego niebinarnie mężczyzny, który urodził się w ciele kobiety. Jego myśl nie jest tym samym, co projekty człowieczeństwa emancypantów. Na przełomie XX i XXI wieku, w przeciwieństwie do poprzedniego przełomu wieków, męskość nie jest kategorią przezroczystą. Przynajmniej nie dla autora cytowanego eseju. Mimo tego wydaje się, że projekt(y) męskości emancypantów, w wymiarze podmiotowym, można opisać w podobny sposób – jako zbiór cech odpowiednich zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Jako system, który łączył to, co opisujemy jako patriarchalne lub przynależne mężczyznom, oraz to, co jako społeczeństwo zwykliśmy delegować kobietom. Próba uogólnienia, co pokazałem wyżej, przynosi niedomknięty i niestabilny zbiór cech sprzecznych. W ten sposób staje się działaniem krytycznym wobec jednorodnie czytanej polskiej męskości XIX i początku XX wieku.
dominację liczbową, nie hierarchiczną. Na podstawie zarysowanego zbioru cech emancypantów i emancypatorów można mówić jednak o osłabieniu innej kategorii wyznaczającej ich męskości – o (auto)dywersyfikacji feminizacji, nie homofobii. 19 P. Califia, Męskość, przeł. M.A. Pelczar, w: Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2012, s. 815.
Bibliografia podmiotu badań Teksty i kont(rt)eksty [Nowicki W.], Kilka myśli wstępnych o emancypacji kobiet przez N__go, Drukarnia Instytutu Głuchoniemych i Ociemniałych, Warszawa 1872. Adamek P., Kobieta w życiu zarobkowem. Przyczynek do kwestyi kobiecej, Nakładem i czcionkami Drukarni św. Wojciecha, Poznań 1909. Bełcikowski J., I-szy projekt konstytucji żeńskiej. Na podstawie zasadniczych elementów polskiego ruchu kobiecego, Biblioteka Nowej Cywilizacji, Warszawa 1931. Bełcikowski J., Polskie Kobiece Stowarzyszenia i Związki Współpracy Międzynarodowej Kobiet, Biblioteka Nowej Cywilizacji, Warszawa 1929. Biliński L., O pracy kobiet ze stanowiska ekonomicznego, Nakładem autora, Lwów 1874. Bronikowski S., Emancypacya i równouprawnienie kobiety, Nakładem i drukiem Jarosława Lettgebra, Poznań 1877. Chmielowski P., Autorki polskie wieku XIX. Studyum literacko-obyczajowe, Skład Główny Spółki Nakładowej Warszawskiej, Warszawa 1885. Chmielowski P., Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Zarys literacki, L. Zwoliński i spółka, Kraków 1895. Chmielowski P., O zdolnościach kobiet do uogólnień, „Ster” 1896, z. 1, 2. Chmielowski P., Praca zarobkowa kobiet w naszych powieściach, „Ster” 1897, z. 8. Chwalewik E., Ekonomiczne czynniki ruchu kobiecego, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908. Czaykowski A., O prawach kobiét. Rozprawa historyczna w celu otrzymania stopnia doktora obojga praw, Kraków 1836. Dawid J.W., Kobieta wobec prawa, „Świt” 1886, nr 97, 98. Dembowski E., Rzut o wychowaniu osób pojedynczych i ludów według Filozofii stanowiska Twórczości, czyli samorodnej polskiej, „Przegląd Naukowy”, 1843, nr 6; 1844, nr 10. Dunin K., Prawa kobiet w nowym kodeksie cywilnym szwajcarskim, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1909.
Bibliografia
395
Dühring E., Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet i współczesna nauka uniwersytecka, przeł. S. Brzozowski, „Biblioteka Samokształcenia”, Warszawa 1904. Dybowski B., O kwestji tak zwanej „kobiecej” ze stanowiska nauk przyrodniczych, Księgarnia Polska, Lwów 1897. Dziankowski L., O charakterze Kobiet podług Spencer’a, Nakładem A. Piotrowskiego, Warszawa 1877. Goździewicz J., O emancypacyi zarobkowej kobiet, Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha, Poznań 1904. Henryk N......., Słowo w kwestyi reformy społecznego stanowiska kobiety, [odbicie z czasopisma „Bluszcz”], Druk S. Orgelbranda S-ów, Warszawa 1872. Hulewicz J., Sprawa wyższego wykształcenia kobiet w Polsce w wieku XIX, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Skład Główny w Księgarniach Gebethnera i Wolffa, Kraków 1939. J.O., Kobieta współczesna w Wielkim Księstwie Poznańskim, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904. Jarszyński W., Kobieta: studyum, Nakładem autora, Skład Główny Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1869. Jeske-Choiński T., Kobiety rewolucyi francuzkiej, Nakł. i druk Akc. Tow. S. Orgelbranda S-ów, Warszawa 1906. Jeske-Choiński T., Nowoczesna Kobieta, M. Szczepkowski, Warszawa 1917. Karczewski S., Zbudźmy się do czynu!, „Ster” 1909, z. 5. Kelles-Krauz K., Kongres kobiecy, „Prawda” 1892, nr 23. Kelles-Krauz K., Kongres kobiecy, „Prawda” 1896, nr 18. Kelles-Krauz K., Studentki, „Prawda” 1895, nr 37. Kijewski S., Walka z prostytucją, „Ster” 1910, z. 5. Kijewski S., W sprawie wyższych studiów kobiet, „Ster” 1910, z. 2. Kijewski S., Z życia współczesnej niewolnicy, „Ster” 1910, z. 11–12. Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904. Koszutski S., Kobieta i polityka, Polskie Stowarzyszenie Równouprawnienia Kobiet, Skład Główny Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1908. Koszutski W., Nasze prababki. Szkic historyczno-obyczajowy, Nakładem i Drukiem M. Arcta, Warszawa 1905. Kraszewski J.I., List do Romualdy Baudouin de Courtenay [Drezno 1880], „Ster” 1896, z. 7. Krzywicki L., Kobiety Polskie, „Ster” 1907, z. 1–2. Krzywicki L., Studenci i studentki, „Świt” 1887, nr 8 (152). Krzywicki L., W obronie kobiety, „Prawda” 1893, nr 19. Krzywicki L., Wyzwolenie kobiety jako sprawa żywiołowa, „Prawda” 1889, nr 3. Kuczalska-Reinschmit P., Jubileusz Stanisława Kempnera, „Ster” 1909, z. 1.
Bibliografia
396
Kuczalska-Reinschmit P., Słówko wyjaśnienia w sprawie mowy p. Al. Świętochowskiego, „Ster” 1907, z. 5. Lange J., O prawach kobiety jako żony i matki (według przepisów obowiązujących w Królestwie Polskim), Nakładem i drukiem M. Arcta, Warszawa 1907. Lange J., Zasada równouprawnienia kobiet, „Ster” 1907, z. 3. Lichtański K., O metodzie wykładów na uniwersytetach niewieścich, Warszawa 1893. Miklaszewski W.Ł., Strój, jako czynnik poniżenia kobiety, „Ster” 1907, z. 1–2, 3. Nussbaum H., Kobieta w społeczeństwie ze stanowiska przyrodniczego, Druk Emila Skiwskiego, Warszawa 1897. Orzeszkowa E., Kilka słów o kobietach, Nakład i druk S. Lewentala, Warszawa 1893, Petrażycki L., O prawa dla kobiet. Mowa wygłoszona w Pierwszej Dumie rosyjskiej, przeł. J. Petrażycka-Tomicka, Wydawnictwo Polskie, Lwów 1919. Piłsudski B., Feministki chińskie, „Ster” 1910, z. 2. Piłsudski B., Wielki pochód sufrażetek, „Ster” 1910, z. 7–8. Popiel W., Kobieta wobec myśli współczesnej, Redakcja i Administracja, Nowy Świat 47, Warszawa 1902. Potocki J.K., Matka czy macocha?, „Prawda” 1884, nr 2. Potocki J.K., Podległość kobiet, „Świt” 1886, nr 134. Prądzyński E., O prawach kobiety, wyd. 2 uzup., Nakładem księgarni Celsa Lewickiego i Sp., Warszawa 1875. Radek K., Wyższe wykształcenie zawodowe kobiet, „Nowe Słowo” 1904, nr 17–18. Radliński I., Mężczyzna a kobieta, Nakładem Kasy Przezorności i Pomocy Warszawskich Pomocników Księgarskich, Warszawa 1918. Radosławski K. [K. Kelles-Krauz], Klasowość w „Emancypantkach”, „Przegląd Poznański” 1894, nr 21 z 19 sierpnia. Radosławski K. [K. Kelles-Krauz], Wróg studentek, „Prawda” 1895, nr 24. Rydygier L., O dopuszczeniu kobiet do studyów lekarskich, [odbitka], „Przegląd Lekarski” 1895, nr 7. Sfinx [H. Skimborowicz], Gabryella i Entuzjastki, „Bluszcz” 1880, nr 10–16, 18, 19, 21, 27–30, 32. Skimborowicz H., Umysłowość kobiet w Polsce, „Kalendarzyk Damski na r. 1844”. Starczewski E., Ewolucja przyszłości. Myśli na dobie, Skład Główny Księgarni G. Gebethnera i Spółki, Kraków 1905. Starczewski E., Ku odbudowie, Skład Główny w Księgarni N. Gieryna, Kijów 1917.
Bibliografia
397
Świętochowski A., Kwestya małżeńska, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 46, 48, 50; 1873, nr 3. Świętochowski A., O średnim wykształceniu kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1873, nr 14–19. Świętochowski A., O wyższym wykształceniu kobiet. Odczyt publiczny miany w Resursie Obywatelskiej dnia 1 (13) grudnia 1873 r. przez Al. Świętochowskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1874, nr 1–9. Świętochowski A., W sprawie kobiet, „Niwa” 1872, nr 10. Świętochowski A., Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, „Nowe Słowo” 1897, nr 14, 15. Świętochowski A., Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, przemówienie, „Prawda” 1907, nr 24. Świętochowski A., Związek sprawy kobiecej z ogólnym postępem społeczeństwa, przemówienie, „Ster” 1907, z. 5. Urban J., O prawa obywatelskie dla kobiet, „Przegląd Powszechny” 1918. Wirylis, Nasze kobietki, Nakładem autora, Warszawa 1893. Wiślicki A., Niezależność kobiety, cz. I–XI, „Przegląd Tygodniowy” 1866, nr 8, 9, 11, 13, 14, 16, 19, 21, 23, 24. Zagórski A., Ostatni odczyt dla kobiet z psychologii. Niektóre psychiczne właściwości kobiet, Nakładem autora, Lwów 1872. Związek Równouprawnienia Kobiet we Lwowie. Przyczynek do historii równouprawnienia kobiet w Polsce, oprac. J. Petrażycka-Tomicka, Gebethner i Wolff, Kraków 1931.
Wybrane konteksty oraz kontynuacje prasowe i wydawnicze
[autorstwo nieznane], Jeszcze parę uwag w kwestii kobiecej, „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 22. [autorstwo nieznane], Kobiety na medycynie, „Świt” 1885, nr 7. [autorstwo nieznane], Liga mężczyzn do obrony praw kobiet, „Ster” 1913, z. 19–20. [autorstwo nieznane], Nowy zwrot w wychowaniu kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 39. [autorstwo nieznane], O zadanie mężczyzn (Kwestionariusz III-ci), „Bluszcz” 1904, nr 44. [autorstwo nieznane] Słów parę na artykuł o emancypacyi kobiet, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 27. [autorstwo nieznane], Stanowisko piszących kobiet, „Dziennik Warszawski” 1854, nr 37.
Bibliografia
398
[autorstwo nieznane], Uwagi nad emancypacyą kobiet, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 33–34. [autorstwo nieznane], Uwagi o wychowaniu, ze szczególnym względem na kobiety, „Przegląd Naukowy” 1842, nr 9. [autorstwo nieznane], W kwestii kobiecej. List otwarty, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 22. [autorstwo nieznane], W kwestii męskiej. Odwrotna strona medalu, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 24. [autorstwo nieznane], Zjazd Ligi mężczyzn dla wyborczych praw kobiet, „Ster” 1913, z. 15–16. [J.L] Lorentowicz J., Obrońcy studentek, „Kurier Poranny” 1895, nr 204. [J.L] Lorentowicz J., Studentki paryskie, „Kurier Codzienny”, 1895, nr 102, 106–109, 113. [od redakcji], Lekarze kobiecy, „Przegląd Tygodniowy” 1871, nr 36. [Redakcja], Zjazd jubileuszowy A. Świętochowskiego, „Ster” 1908, z. 7–8. Bałucki M., Kobiety dramatów Słowackiego, Nakładem Fr. Grzybowskiego, Kraków 1867. Baudouin de Courtenay J., Czy winni są panowie przysięgli, że...?, „Nowe Słowo” 1904, nr 11. Baudouin de Courtenay J., Miejcie odwagę myślenia... Wybór pism publicystycznych z lat 1898–1927, opracował, wstępem i przypisami opatrzył M. Skarżyński, Księgarnia Akademicka, Kraków 2007. Baudouin de Courtenay J., Tolerancja. Równouprawnienie. Wolnomyślicielstwo. Wyznanie paszportowe, Stowarzyszenie Myślicieli Polskich, Warszawa 1923. Baudouin de Courtenay J., Wyznaniowe i pozawyznaniowe śluby i rozwody (z powodu oczekiwanej reformy prawa małżeńskiego), Skład Gł. Księgarni Robotniczej, Warszawa 1926. Baudouin de Courtenay R., Sprawa równouprawnienia kobiet w Pierwszej Dumie, „Ster” 1907, z. 1. Bebel A., Kobieta w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, streścił Z.S.S., Nakładem Nowej Spółki Wydawniczej, Warszawa 1906. Boczyński J., O potrzebie reformy w wychowaniu naszych kobiet, „Niwa” 1877. Boy-Żeleński T., Dziewice konstystorskie, Księgarnia Robotnicza, Warszawa 1929. Boy-Żeleński T., Jak skończyć z piekłem kobiet?, Bibljoteka Boya, Warszawa 1932. Boy-Żeleński T., Nasi okupanci, Bibljoteka Boya, Warszawa 1932. Boy-Żeleński T., Piekło kobiet, Bibljoteka Boya, Warszawa 1930.
Bibliografia
399
Bridel L., Prawo kobiet i małżeństwo: studya krytyczne z zakresu prawodawstwa porównawczego, tłómaczyła M. Chojecka, Gebethner i Wolff, Warszawa 1895. Buckle H.T., Wpływ kobiet na postęp wiedzy, spolszczył Stanisław Czarnowski, Drukarnia Karola Kowalewskiego, Warszawa 1867. Bujak-Boguska S., Na straży praw kobiet. Pamiętnik Klubu Politycznego Kobiet Postępowych 1919–1939, Zakład Drukarski Jan Ulasiewicz i Syn, Warszawa 1930. Bujwid O., O zapobieganiu chorobom zakaźnym w szkole i potrzebie wykładów higieny (Wykład miany na zjeździe lekarzy i przyrodników w r. 1900 w Krakowie), „Nowe Słowo” 1902, nr 1. Bujwidowa K., Wykształcenie kobiet, w: Głos kobiet w kwestii kobiecej, przedmowa M. Turzyma, Stowarzyszenie Pomocy Naukowej dla Polek im. J.I. Kraszewskiego, Kraków 1902. Centnerszwerowa R., O wspólnym obu płci kształceniu w szkole średniej, Nakładem Księgarni Powszechnej, Warszawa 1905. Charszewski I., Niebezpieczeństwo żydowskie w niebezpieczeństwie kobiecym, [brak oznaczenia wydawcy], Warszawa 1929. Chmielowski P., Historya Literatury Polskiej, t. 5, Nowy Świat 47, Warszawa 1900. Chmielowski P., Niemoralność w literaturze, „Przegląd Tygodniowy” 1872, nr 2. Chmielowski P., Pozytywizm i pozytywiści, „Niwa” 1873, nr 29. Chmielowski P., W kwestii pracy kobiecej, „Przegląd Tygodniowy” 1869, nr 42, 43. Chomętowski W., Stanowisko praktyczne dawnych niewiast, Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1872. Ciembroniewcz J., Z ruchu robotnic, „Nowe Słowo” 1904, nr 3. Cieszkowski S., Żeńska twarz, Nakładem Polskiej Akademii Umiejętności, Kraków 1927. Cieszkowski Z., Stowarzyszenie pań dla ochrony krajowego przemysłu, Nakładem Drukarni „Czasu”, Kraków 1887. Constantia [A.K. Słomińska], O potrzebie wykształcenia dla naszych kobiet sfer inteligentnych, Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha, Poznań 1908. Delfina, Odpowiedź na wezwanie redakcji. Rzecz o emancypacyi, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 28. Dobieszewska J., Do piszących kobiet, „Dziennik Warszawski” 1854, nr 195, 196. Dobieszewski Z., Prawa kobiet do nauki, „Tygodnik Ilustrowany” 1863, nr 179.
Bibliografia
400
Dulębianka M., Damscy kaznodzieje, „Prawda” 1894, nr 44. Dutlinger E., Praca biurowa kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1902, nr 7. Dybowski B., O niemoralności wśród młodzieży nieletniej i o jej przyczynach (artykuł opracowany na tle odczytu, mianego w Stryju), Nakładem redakcji „Kuriera Lwowskiego”, Lwów 1903. Dygasiński A., Od którego punktu ma się zacząć wychowanie kobiety?, „Świt” 1884, nr 2. Dygasiński A., Wychowanie kobiety ze względu na cele społeczne, „Świt” 1884, nr 7. Filipowicz H., Uniwersytet kobiecy i szkoły specjalne, „Tygodnik Ilustrowany” 1869, nr 83. G.A., Reforma w wychowaniu kobiet i użyciu ich czasu i pracy, Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1869. G.W., Kilka słów o kobietach piszących, „Dziennik Warszawski” 1854, nr 160. Gargas Z., Rozdział i stosunek liczebny obojga płci, „Nowe Słowo” 1902, nr 1. Hertz K., W kwestii średniego wykształcenia kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1882, nr 12. Irzykowski K., Pisma rozproszone, t. 3: 1932–1935, red. A. Lam, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000. Jahołkowska-Koszutska L., O kobiecie współczesnej i o kobiecie przyszłości, Skład Główny w Domu Książki Polskiej, Warszawa 1929. Janiszewska B.J., Emancypacya kobiet i postęp, „Przegląd Naukowy” 1847, nr 21. Joteyko J., Historia kobiet lekarzy, „Nowe Słowo” 1902, nr 8–12. Jurczyk J., Czy kobiety mogą być rzemieślnikami?, „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 39, 40. Kaczkowski Z., Kobieta w Polsce. Studia historyczno-obyczajowe. Tom II z przedmową i uwagami Piotra Chmielowskiego, Nakładem Księgarni Kazimierza Grendyszyńskiego, Petersburg 1895. Kaden-Bandrowski J., Walka o nową kobietę, w: tegoż, Pióro, miłość i kobieta, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Warszawa 1931. Kapliński S., Do mężczyzn, „Dziennik Warszawski” 1854, nr 203. Kapłański K., Przeciw emancypacji kobiet, czyli supremacji kobiet nad mężczyznami, Lwów 1893. Karpeles G., Kobieta w literaturze wszechświata, „Niwa” 1894, nr 6. Kelles-Krauz K., Klasowość w „Emancypantkach” Prusa, „Przegląd Poznański 1894, nr 21. Kelles-Krauz K., Sprawa kobieca i rodzinna we Włoszech, „Prawda” 1902, nr 31. Kelles-Krauz S., Fizyczne wychowanie kobiet, „Nowe Słowo” 1902, nr 23. Kelles-Krauz S., „Gdy ludzie dojrzeją do miłości”, „Nowe Słowo” 1903, nr 21.
Bibliografia
401
Kelles-Krauz S., Korespondencye z Paryża, „Nowe Słowo” 1904, nr 3, 9. Kelles-Krauz S., Kronika, „Nowe Słowo” 1902, nr 22, 24. Kelles-Krauz S., Kronika, „Nowe Słowo” 1904, nr 1, 2, 5, 7–12, 19–21, 23, 24. Kelles-Krauz S., Kronika, „Nowe Słowo” 1907, nr 9, 10. Kelles-Krauz S., Kulturalna praca rosyjskiej kobiety, „Nowe Słowo” 1904, nr 5. Kelles-Krauz S., Międzynarodowy kongres kobiecy w Berlinie, „Nowe Słowo” 1904, nr 12. Kelles-Krauz S., Półśrodki, „Nowe Słowo” 1902, nr 19. Kelles-Krauz S., Szkoły zamiejskie, „Nowe Słowo” 1904, nr 13, 14. Kelles-Krauz S., Wykłady higieny w szkołach żeńskich, „Nowe Słowo” 1903, nr 24. Kelles-Krauz S., Zjazd kobiet polskich, „Czystość” 1905, nr 10. Key E., Stulecie dziecka, przeł. I. Moszczeńska, Nakładem Księgarni Naukowej, Warszawa 1904. Key E., Trwonienie sił kobiecych, przeł. I. Moszczeńska, Księgarnia Naukowa, Warszawa 1905. Krzywicka I., Emancypantki dzisiaj, „Wiadomości Literackie” 1932, nr 1. Krzywicka I., Kontrola współczesności. Wybór międzywojennej publicystyki społecznej i literackiej z lat 1924–1939, zebrała i wstępem opatrzyła A. Zawiszewska, Wydawnictwo Feminoteki, Warszawa 2008. Kuczalska-Reinschmit P., Bolesław Prus, „Ster” 1896, z. 3. Kuczalska-Reinschmit P., Bolesław Prus, „Ster” 1912, z. 11. Kuczalska-Reinschmit P., Nasze drogi i cele. Prace o działalności kobiecej, t. 1 i 2, Zebrała i wstępem opatrzyła A. Zawiszewska, Wydawnictwo Feminoteki, Warszawa 2012. Kuncewiczowa M., O nowy typ mężczyzny, „Bluszcz” 1932, nr 52, 53. Kurnatowski J., Jednostka w zrzeszeniu, „Ster” 1907, z. 3, 6. Kurnatowski J., Normy etyczne, „Ster” 1908, z. 2, 3, 4–5. L. Wanda, Listy o kobiecie. Kwestia emancypacji kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1868, nr 5, 8, 10, 15, 18. L. Wanda, Listy o kobiecie. Kwestia wychowania kobiet, „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 47. L.A. (ks. prałat), Tak zwana emancypacja a chrześcijańskie stanowisko niewiasty, w dwóch częściach, krytycznej i sprawozdawczej, t. 1–2, Nakł. W. Cithurusa, Warszawa 1887–1894. Laskowski J., Kwestia kobieca (Secretan, Prawa kobiety. Świat kobiety), „Głos” 1889. Legouvé E., Dzieje moralne kobiet, przeł. Trzcińska, t. 1–3, Nakładem Redakcji Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1873–1903.
Bibliografia
402
Leroy-Beaulieu P., Praca kobiet w XIX wieku, przeł. A.S., Nakładem J. Korzeniowskiego, Drukarza, Warszawa 1875. Lichtański K.L., Zarys antropologii, czyli teoria i technika należytych wyjść (modus Vivendi) humanitarnych stosunków przyrodniczych, etycznych i międzyludzkich, t. 1: Badania wstępne, Drukiem Józefa Ungra, Warszawa 1882. Lipińska M., Kobiety lekarki, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904. Longchamps R., Ograniczenia kobiet w prawie cywilnem obowiązującym na ziemiach polskich, odczyt wygłoszony w Związku Niewiast Katolickich we Lwowie w marcu 1920, przerobiony i uzupełniony [nieoznaczona odbitka]. Lorentowicz J., Kobieta wobec nauki, „Przegląd Tygodniowy” 1896, nr 1, 2. Lotch E., Kobiecy szturm do uniwersytetów, „Kurier Warszawski” 1938, nr 266. Lubińska T., Liga mężczyzn dla wywalczenia praw wyborczych kobiet w Anglii, „Ster” 1907, z. 9. Makowiecki A., Kwestia niemoralna, „Przegląd Tygodniowy” 1867, nr 1. Marcil R., Kobiety myślące i kobiety piszące, spolszczyła M.Ch., Nakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1983. Mileski K., Zarys wychowania publicznego płci żeńskiej w Polsce, Częstochowa 1851. Mill J.S., Poddaństwo kobiet, przeł. M. Chyżyńska, G. Gebethner i S-ka, Kraków 1887. Mill J.S., Poddaństwo kobiet, w: tegoż, O rządzie reprezentatywnym. Poddaństwo kobiet, przeł. G. Czernicki, M. Chyżyńska, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995. Mirska M., O kobietach, Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1846. Mizerówna J., Czego wymagać może kobieta od mężczyzny jako rzecznika interesów swoich, rodzin i społeczeństwa? (odczyt wygłoszony na kółku studentek we Lwowie dnia 24 II 1906 roku), „Czystość” 1906, nr 16. Morgan L.H., Społeczeństwo pierwotne, czyli badanie kobiet ludzkiego postępu od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacji, red. „Prawdy”, Warszawa 1887. Morozowicz-Szczepkowska M., O nowy typ mężczyzny, „Bluszcz” 1932, nr 52, 53. Moszczeńska I., Czego nie wiemy o naszych synach. Fakty i cyfry dla użytku rodziców, Nakładem Naszej Księgarni, Warszawa 1904. Moszczeńska I., Strony zaniedbane w wychowaniu chłopca, „Przegląd Pedagogiczny” 1894, nr 16. Mrożkowska A., Studentki w powieści polskiej, „Przegląd Tygodniowy” 1891, nr 1, s. 5–6; nr 2, s. 19–20; nr 3, s. 34. Nałkowska Z., Widzenie bliskie i dalekie, Czytelnik, Warszawa 1957.
Bibliografia
403
Nałkowski W., Pamiętnik uczonej kobiety, „Przegląd Tygodniowy” 1899, nr 2, 4–5. Niedziałkowski K., Nie tędy droga, Szanowne Panie! Studyum o emancypacji kobiet, Wydanie drugie dopełnione, Nakładem Księgarni Teodora Paprockiego i S-ki, Warszawa 1900. Niedzielski K., Słówko w sprawie feminizmu, [odbitka], Drukarnia Piotra Laskauera i S-ki, Warszawa 1904. Norwid C., Emancypacja kobiet, „Marchołt” 1935, nr 2. Nowakowski F.K., Słówko o emancypacyi kobiet, „Przegląd Naukowy” 1848, nr 8, 9. Nowosielski A. [A. Marcinkowski], O kwestyi kobiecej, „Gazeta Polska” 1870, nr 126, 127. Nowosielski A., O przeznaczeniu i zawodzie kobiety, „Tygodnik Ilustrowany” 1863, nr 166. Nul [A. Wiślicki], Czy potrzebne nam wyższe kursa żeńskie?, „Przegląd Tygodniowy” 1904, nr 1. Nul [A. Wiślicki], Małżeńskie brutalstwo, „Przegląd Tygodniowy” 1900, nr 9. O emancypacji i równouprawnieniu kobiet, Drukarnia Franciszka Czerwińskiego, Warszawa 1893. Patrick G.T., Psychologia kobiety w świetle nowych faktów i teoryj, przeł. J.Wł. Dawid, wyd. K. Kowalewski, Warszawa 1896. Perlmutter S., Naukowy mizogin, „Nowe Słowo” 1902, nr 14. Piłsudski B., Kobiety Wschodu. Japonka, „Nowe Słowo”, 1907, nr 7, 9–12. Pini T., Piotr Chmielowski. Wspomnienie pośmiertne, Nakładem Komitetu Pomnikowego, Lwów 1904. Piotrowski A., Praca kobiet w Warszawie, „Niwa” 1896. Poznański Z., Udział kobiet w życiu politycznym w Anglii, „Nowe Słowo” 1902, nr 1, 4. Przyborowski S., O prawach kobiety, Drukarnia A. Kurzątkowskiego, Radom 1876. Radek K., George Sand, „Nowe Słowo” 1905, nr 2. Radek K., Kobieta współczesna, „Nowe Słowo” 1904, nr 15–16. Radek K., Kongres w sprawie ochrony pracy w przemyśle domowym, „Nowe Słowo” 1904, nr 8, 10, 11. Radek K., Prawo wyborcze kobiet, „Nowe Słowo” 1905, nr 6. Radek K., Prostytucja w naszej prasie, „Nowe Słowo” 1904, nr 17–18. Radek K., Reforma szkolna, „Nowe Słowo” 1904, nr 24. Radek K., Studentka, „Nowe Słowo” 1904, nr 19. Radek K., Uwagi na czasie, „Nowe Słowo” 1904, nr 15, 16. Radek K., Z badań nad prostytucją, „Nowe Słowo” 1904, nr 23.
Bibliografia
404
Rubinraut H., Prostytutka i my, ludzie porządni, „Wiadomości Literackie” 1933, nr 7. Rubinraut H., Skuteczne i nieszkodliwe środki zapobiegawcze ciąży, Warszawa 1931. Rubinraut H., Zbudź się Żydówko! Jak ustrzec się przed niechcianą ciążą, Warszawa 1934. S.R., Kobieta a intelektualizm, „Przegląd Tygodniowy” 1902, nr 26, 27. Sclavus W. [W. Gąsiorowski], Thalitha Kumi, Nakładem Kasy Przezorności i Pomocy Warszawskich Pomocników Księgarskich – Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Wolffa, Warszawa 1907. Skiwski J.E., Na przełaj i inne szkice o literaturze i kulturze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1999. Słownik języka polskiego, red. J. Karłowicz, A. Kryński, W. Niedźwiedzki, t. 1, Warszawa 1900 [reprint, PIW, Warszawa 1952]. Stanton T., Kwestia kobieca w Europie, przeł. K. Sosnowski, Wydawnictwo Przeglądu Tygodniowego, Warszawa 1885. Starczewski E., Nasze rządy, Skład Główny Gebethner i Wolff, Warszawa 1922. Starczewski E., Nasze sprawy, Księgarnia Leona Idzikowskiego, Kijów 1916. Struve H., O emancypacji kobiet, [odbitka z „Kroniki rodzinnej”], Drukarnia Jana Jaworskiego, Warszawa 1868. Śmigielska J., Odpowiedź panny Śmigielskiej na „Odezwę do mężczyzn”, „Dziennik Warszawski” 1854, nr 263. Świętochowski A., Przegląd piśmiennictwa polskiego, „Przegląd Tygodniowy” 1873, nr 6. Ulanowski T., Słowo wstępne w sprawie dopuszczenia kobiet do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, „Nowe Słowo” 1902, nr 18. Virey J.-J., O kobiecie pod względem fizjologicznym, moralnym i literackiem, przeł. P.E. Leśniewski, b. P.N.P., wyd. 2, Druk i nakład S. Orgelbranda Księgarza i Typografa, Warszawa 1857. W. Rabski, My a one, „Bluszcz” 1904, nr 47. W.W., Kobieta adwokat i kobieta lekarz, „Przegląd Tygodniowy” 1889, nr 1. Walewska C., Ruch kobiecy w Polsce. Cześć I, Gebethner i Wolff, Warszawa 1909. Werytus A., Feminizm i feministki, „Wędrowiec” 1897, nr 5. Wiercieński H., Przemysł drobny w guberniach Królestwa Polskiego, w: Kobieta współczesna, Nakładem tygodnika „Bluszcz”, Warszawa 1904. Wolff M., Zwyrodnienie kobiety współczesnej, Warszawa 1896. Wójcicki K.Wł., Niewiasta polska w początkach naszego stulecia (1800–1830), Nakładem i drukiem W. Dyniewicza, Chicago 1895. Zetkin K., Socjalne stanowisko kobiety, przekł. z niemieckiego [brak oznaczenia], Nakładem Księgarni Popularnej, Warszawa 1905.
Bibliografia
405
Ziemięcka E., Kurs nauk wyższych dla kobiet. Zeszyt I. Psychologia z A. Théry i Estetyka, Drukarnia Aleksandra Ginsa, Warszawa 1863. Żeleński T., Biura porady dla matek, „Nowe Słowo” 1906, nr 3, 4.
Konteksty biograficzne
[red.], Drewnowski Ignacy Junosza [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1946. [red.], Dunin Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1946. [red.], Nota pośmiertna Kijewskiego, „Ster” 1910, z. 9–10. Albrecht-Szymanowska W., Wiślicki Adam, w: Dawni pisarze polscy od początków piśmiennictwa do Młodej Polski. Przewodnik biograficzny i bibliograficzny, t. 5: U–Ż, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2004. Armon W., Piłsudski Bronisław Piotr [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 26, red. E. Roztworowski i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1981. Bieńkowski W., Kazimierz Kelles-Krauz. Życie i dzieło, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej Akademii Nauk, Wrocław 1969. Bieńkowski W., Kelles-Krauz Kazimierz Radosław Elehard [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12, red. E. Roztworowski i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1966–1967. Boguszewska H., Czekamy na życie, PIW, Warszawa 1953. Brykalska M., Aleksander Świętochowski. Biografia, t. 1–2, PIW, Warszawa 1987. Brzęk G., Benedykt Dybowski. Życie i twórczość, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1981. Brzozowski S.M., Pawlewski Bronisław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 25, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1980. Bujnicki T., Aleksander Świętochowski we wspomnieniach Ludwika Krzywickiego, w: Aleksander Świętochowski, red. K. Stępnik, M. Gabryś, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2011 (Obrazy Kultury Polskiej). Bujwid O., Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932–1942, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990.
Bibliografia
406
Bykowski L., Dybowski Benedykt [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 6, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1948. Chmielowski P., Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, Nakładem Kazimierza Grendyszyńskiego, St. Petersburg 1898. Chrzanowski I., Chmielowski Piotr [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 3, red. W. Konopczyński i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1937. Chwalewik Edward, http://ekslibrispolski.pl/?page_id=2191. Data J., Aleksander Świętochowski, http://literat.ug.edu.pl/autors/swietoch.htm. Drobner B., Fanatyk nauki, „Problemy” 1954, nr 10. Dunin-Wąsowicz K., Stapiński Jan [hasło osobowe], http://www.ipsb.nina. gov.pl/a/biografia/jan-stapinski. Dybowski B., Pamiętnik dra Benedykta Dybowskiego od roku 1862 zacząwszy do roku 1878, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Lwów 1930. Głąbiński S., Biliński Leon [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 2, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1936. Jarosińscy D. i T., Wstęp, w: O. Bujwid, Osamotnienie. Pamiętniki z lat 1932– 1942, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1990. Kazimierz Kelles-Krauz. Listy, t. 1: 1890–1897, t. 2: 1898–1905, redakcja i wstęp F. Tych, zebrali i opracowali W. Bieńkowski, A. Garlicka, A. Kochański, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1984. Kelles-Krauz J., Mój ojciec – Kazimierz Kelles-Krauz. Wspomnienia i pamiątki, „Miesięcznik Literacki” 1972, nr 9. Kochański A., Radek Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 29, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1986. Kowalik T., Krzywicki Ludwik [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 15, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1970. Kozłowski E., Lichtański Karol Wincenty [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 18, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1972. Krzeczkowski K., Zarys życia i pracy Ludwika Krzywickiego, w: Ludwik Krzywicki. Praca zbiorowa poświęcona jego życiu i twórczości, Instytut Gospodarstwa Społecznego, Warszawa 1938. Krzywicka I., Wyznania gorszycielki, Czytelnik, Warszawa 1995.
Bibliografia
407
Krzywicka I., Żywot uczonego. O Ludwiku Krzywickim, PIW, Warszawa 1951. Krzywicki L., Szuman S., Dawid Jan Władysław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 4, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1938. Krzywicki L., Wspomnienia, t. 2, słowo wstępne i przyp. J. Wilhelmi, posł. H. Holland, tekst do druku przyg. T. Karwacka, J. Wilhelmi, Czytelnik, Warszawa 1958. Krzywicki L., Wspomnienia, t. 3, tekst ustalili, przyg. do druku i opatrzyli przyp. W. Jedlicka, J. Wilhelmi, posł. H. Holland, Czytelnik, Warszawa 1959. Landau Z., Koszutski Stanisław [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 14, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1968–1969. Landau Z., Łypacewicz Wacław Wincenty [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 18, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1973. Lewicki K., Lewicki Witold Franciszek [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 17, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1972. Michalski J., Jaroszyński Witold [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 9, red. K. Lepszy i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1964–1965. Nitsch K., Baudouin de Courtenay Jan [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 1, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1935. Opałek K., Petrażycki Leon [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 25, red. E. Rostworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1980. Pachucka R., Pamiętniki z lat 1886–1914, wstęp i objaśnienia J. Hulewicz, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1958. Pycka A.M., Adam Wiślicki – Pozytywista z krwi i kości, w: Pozytywiści warszawscy: „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Wydawnictwo Alter Studio, Białystok 2015. Radliński I., Mój żywot, Nakładem Wołyńskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk z Zasiłkiem Funduszu Kultury Narodowej i Kasy Imienia Mianowskiego, Łuck 1938. Rothstein R.A., Działalność społeczna Jana Baudouina de Courtenay, „Poradnik Językowy” 1976, nr 1.
Bibliografia
408
Rothstein R.A., The Linguist as Dissenter: Jan Baudouin de Courtenay, w: A.M. Schenker, For Wiktor Weintraub, Mounton, Haga 1975. Siwiec A., Kazimierz Rzepecki – idealista i mąż nieidealny Izabeli Moszczeńskiej, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Skręt R., Skimborowicz Hipolit [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 37, red. H. Markiewicz i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1997–1998. Skucha M., „Niewieści Palladyn”. Rzecz o Edwardzie Prądzyńskim, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Snyder T., Nacjonalizm, marksizm i nowoczesna Europa Środkowa. Biografia Kazimierza Kelles-Krauza, przeł. M. Boguta, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2010. Stecka M., Dembowski Edward [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 5, red. W. Konopczyński i in., Polska Akademia Umiejętności; Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Kraków–Wrocław 1939–1940. Szczerba A., Hulewicz Jan (1907–1980) pseud. Adam Ordęga, Adam Brzeski, Zygmunt Wicz, Edward Żywoń, Pedagog, J.H.L. [hasło osobowe], w: Słownik biograficzny polskiej historii wychowania, red. A. Meissner, W. Szulakiewicz, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008. Świętochowski A., Wspomnienia, oprac. i wstępem opatrzył S. Sander, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1966. Tomaszewski J., Kempner Stanisław Aleksander [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 12, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1966–1967. Urban Jan, http://ww.polskietradycje.pl/postacie/widok/171. Zawiszewska A., Naukowiec na kwerendzie. Listy Ludwika Krzywickiego z Londynu do żony, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Zielińska B., Miklaszewski Walenty Łukasz [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 21, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1976. Zięba A.A., Starczewski Eugeniusz [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 42, red. A. Romanowski i in., Wydawnictwo IH PAN, Warszawa– Kraków 2003–2004. Żurawicka J., Potocki Józef Karol [hasło osobowe], w: Polski Słownik Biograficzny, t. 28, red. E. Roztworowski i in., Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1984–1985.
Bibliografia
Bibliografia przedmiotu badań Konteksty teoretyczne Against the Tide. Pro-feminist Men in the United States, 1776–1990. A Documentary History, ed. M.S. Kimmel. T.E. Mosmiller, Beacon Press, Boston 1992. Anderson E., Teoria męskości inkluzywnej, przeł. P. Sobolczyk, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. Ankersmit F., Narracja, reprezentacja, doświadczenie. Studia z teorii historiografii, przekł. i red. E. Domańska, Universitas, Kraków 2004. Badinter E., XY tożsamość mężczyzny, przeł. G. Przewłocki, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1993. Beck H., Missing from Masculinity Studies: Aesthetics, Erotics, Existence, „Masculinities Journal” 2014, nr 20. Benhabib S., Prawa Innych. Przybysze, rezydenci, obywatele, przeł. M. Filipczuk, Wydawnictwo Krytyki Literackiej, Warszawa 2015. Berggren K., Lepka męskość: postrukturalizm, fenomenologia i podmiotowość w krytycznych studiach nad męskością, przeł. W. Śmieja, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. Between Men and Feminism, red. D. Porter, New York 1992. Bobako M., Demokracja wobec różnicy. Multikulturalizm i feminizm w perspektywie polityki uznania, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2010. Borkowska G., Zwrot w badaniach genderowych. Teoria rozproszenia, w: Polonistyka w przebudowie. Literaturoznawstwo – wiedza o języku – wiedza o kulturze – edukacja, t. 1, red. M. Czermińska i in., Universitas, Kraków 2005. Bourdieu P., Męska dominacja, przeł. L. Kopciewicz, Oficyna Naukowa, Warszawa 2004. Brod H., Studying Masculinities as Superordinate Studies, w: J.K. Gardiner, Masculinity Studies & Feminist Theory. New Directions, Columbia University Press, New York 2002. Brod H., To Be a Man, or Not to Be a Man – That Is the Feminist Question, w: Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. Buczkowski A., Społeczne tworzenie ciała. Płeć kulturowa i płeć biologiczna, Universitas, Kraków 2005. Butler J., Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, przeł. K. Krasuska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008.
409
Bibliografia
410
Butler J., Walczące słowa. Mowa nienawiści i polityka performatywu, przeł. A. Ostolski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011. Califia P., Męskość, przeł. M.A. Pelczar, w: Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2012. Connell R., Margines staje się centrum: studia nad męskością w perspektywie światowej, przeł. A. Dziadek, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. Connell R., Socjologia płci. Płeć w ujęciu globalnym, przeł. O. Siara, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2013. Connell R.W., Masculinities, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 2005. Connell R.W., The Men and the Boys, University of California Press, Berkeley and Los Angeles 2000. Dąbrowski B., Postpamięć, wygnanie, diaspora, w: Białe maski / szare twarze. Ciało, pamięć, performatywność w perspektywie postzależnościowej, red. E. Graczyk, M. Graban-Pomirska, M. Horodecka, M. Żółkoś, Universitas, Kraków 2015. Domańska E., Historia feminizmu i feministyczna historia, „Odra” 1994, nr 7–8. Domańska E., Historie niekonwencjonalne. Refleksja o przeszłości w nowej humanistyce, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2006. Dowling A, Manliness and the Male Novelist in Victorian Literature, Ashgate Publishing, Aldershot 2001. Duda M., (Auto)biografie męskości / mężczyźni i autobiografie, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Duda M., Wojna płci [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014. Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014. Engendering Men. The Question of Male Feminism Criticism, ed. J. Boone, M. Cadden, New York 1990. Filipowicz M., Men’s studies / masculinity studies [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014. Forth Ch., Masculinity in the Modern West: Gender Civilization and the Body, Basingstoke 2008. Foucault M., Historia seksualności, przeł. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszewski, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2010.
Bibliografia
411
Foucault M., Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. H. Kęszycka, PIW, Warszawa 1987. Foucault M., Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przeł. T. Komendant, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2009. Foucault M., Narodziny kliniki, przeł. P. Pieniążek, Wydawnictwo KR, Warszawa 1999. Frevert U., Mąż i niewiasta. Niewiasta i mąż. O różnicach płci w czasach nowoczesnych, przeł. A. Kopacki, Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 1997. Gardiner J.K., Masculinity Studies & Feminist Theory. New Directions, Columbia University Press, New York 2002. Gilmore D.D., Manhood in the Making. Cultural Concepts of Masculinity, New Haven and London 1990. Gilmore D.D., Mizoginia, czyli męska choroba, przeł. J. Margański, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003. Graff A., Rykoszetem. Rzecz o płci, seksualności i narodzie, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008. Halperin D., Is There a History of Sexuality?, w: The Lesbian and Gay Studies Reader, ed. M.C. Abelove, M.A. Barale, D. Halperin, New York and London 1993. Harding S., Can Men Be Subjects of Feminist Thought?, w: Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. International Encyclopedia of Men and Masculinities, ed. M. Flood et al., Routledge, New York and London 2007. Kahane D.J., Male Feminism as Oxymoron, w: Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. Kałwa D., Historia kobiet versus studia gender – o potrzebie interdyscyplinarnego dialogu, w: Historia – dziś. Teoretyczne problemy wiedzy o przeszłości, red. E. Domańska, R. Stobiecki, T. Wiślicz, Universitas, Kraków 2014. Kałwa D., W stronę historii gender, „Rocznik Antropologii Historii” 2014, nr 2 (7). Karlsson G., Męskość jako projekt: kilka uwag psychoanalitycznych, przeł. F. Mazurkiewicz, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. Kiberd D., Man and Feminism in Modern Literature, New York 1985. Kimmel M.S., Consuming Manhood: The Feminization of American Culture and the Recreation of the American Male Body, Issue 1: The Male Body (Vol. II), Winter 1994. Kimmel M., Manhood in America. A Cultural History, Oxford University Press, Oxford and New York 2012. Kimmel M., Men’s Responses to Feminism at the Turn of the Century, „Gender and Society” 1987, nr 3.
Bibliografia
412
Kimmel M., Misframing men. The politics of contemporary masculinities, Rutgers University Press, New Brunswick–New Jersey–London 2010. Kimmel M.S., Rethinking „Masculinity”. New Directions in Reaserch, w: Changing Men. New Direction in Reaserch on Men and Masculinity, ed. M.S. Kimmel, Sage Publications, Newbury Park–London–New Delhi 1987. Kimmel M., Who’s Afraid of Men Doing Feminism?, w: Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. Kluczyńska U., Metamorfozy tożsamości mężczyzn w kulturze współczesnej, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2009. Kluczyńska U., Mężczyźni w pielęgniarstwie. W stronę męskości opiekuńczej, Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, Poznań 2017. Kłosińska K., Zagrożona męskość / zagrożone męskości, „Śląskie Studia Polonistyczne” 2016, nr 1–2. Kłosiński K., De(re)konstukcja męskości, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. Kosofsky-Sedgwick E., Męskie pragnienie homospołeczne i polityka seksualności, „Krytyka Polityczna” 2005, nr 9–10. Kowalska M., Demokracja w kole krytyki, Uniwersytet w Białymstoku, Białystok 2005. Kubera J., Powieść autobiograficzna jako dokument osobisty i podobny do pamiętników konkursowych materiał badań socjologicznych, „Studia Humanistyczne AGH” 2015, t. 14/1. La Cecla F., Szorstkim być. Antropologia mężczyzny, przeł. H. Serkowska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2014. Lyotard J.-F., Przepisać nowożytność, przeł. W. Szydłowska, przejrzał S. Czerniak, w: Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów, red. S. Czerniak, A. Szahaj, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1996. Łebkowska A., Gender, w: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. Markowski, R. Nycz, Universitas, Kraków 2006. MacInnes J., The end of Masculinity: The Confusion of Sexual Genesis and Sexual Difference in Modern Society, Open University Press, Buckingham 1998. Mandes S., Ruchy społeczne w Polsce, w: Wymiary życia społecznego. Polska na przełomie XX i XXI wieku, red. M. Marody, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2007. Mazurkiewicz F., Męskość dziewiętnastowieczna – prolegomena, „Teksty Drugie” 2015, nr 2. McClintock A., „Not longer in a Future Heaven”: Gender, Race and Nationalism, w: Dangerous Liaisons: Gender, Nation and Postcolonial Perspectives, ed. A. McClintock, A. Mufti, E. Shohat, University of Minnesota Press, Minneapolis 1997. Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998.
Bibliografia
413
Melosik Z., Kryzys męskości w kulturze współczesnej, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2006. Men and Feminism, ed. S. Tarrant, Berkeley 2009. Men in Feminism, ed. A. Jardine, P. Smith, New York 1989. Męska (nie)męska. Współczesny mężczyzna w zmieniającej się rzeczywistości społecznej, red. K. Piątek, Wydawnictwo Naukowe Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej, Bielsko-Biała 2007. Męskość jako kategoria kulturowa. Praktyki męskości, red. M. Dąbrowska, A. Radomski, Wydawnictwo Instytutu Kulturoznawstwa UMCS, Lublin 2010. Męskość w kulturze współczesnej, red. A. Radomski, B. Truchlińska, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008. Mosse G.L., Nationalism and Sexuality. Respectability and Abnormal Sexuality in Modern Europe, New York 1985. Mosse G.L., The Image of Man. The Creation of Modern Masculinity, Oxford and New York 1996. Nadana-Sokołowska K., Autobiografia [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014. Newton J., Masculinity studies: The longed for profeminist movement for academic men?, w: Masculinity Studies and Feminist Theory. New Directions, ed. J.K. Gardiner, Columbia Universtity Press, New York 2002. Nowi mężczyźni? Zmieniające się modele męskości we współczesnej Polsce, red. M. Fuszara, Wydawnictwo Trio, Warszawa 2008. Phillips A., Czy feministki muszą zrezygnować z liberalnej demokracji?, w: Przyszłość demokracji. Wybór tekstów, wybór i wstęp P. Śpiewak, przeł. P. Rymarczyk, Fundacja Aletheia, Warszawa 2005. Pisarek A., Gościnność polska. O kulturowych konkretyzacjach idei, Uniwersytet Śląski w Katowicach, Katowice 2016. della Porta D., Diani M., Ruchy społeczne. Wprowadzenie, przeł. A. Sadza, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2009. Reeser T.W., Masculinities in Theory. An introduction, Blackwell Publishing, Chichester 2010. Renzetti C.M., Curran D.J., Kobiety mężczyźni i społeczeństwo, przeł. A. Gromkowska-Melosik, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008. Ross A., No Question of Silence, w: Men Writing Feminine: Literature, Theory and the Question of Genders, ed. T.E. Morgan, State University of New York Press, Albany 1994.
Bibliografia
414
Różnimy się subtelnie. Z Anną Grabowską rozmawia Justyna Siemienowicz, „Znak” 2014, nr 3 (706). Sendyka R., Od kultury ja do kultury siebie. O zwrotnych formach w projektach tożsamościowych, Universitas, Kraków 2015. Skórczewski D., Postkolonialna Polska – projekt (nie)możliwy, „Teksty Drugie” 2006, nr 1–2. Skórczewski D., Teoria – literatura – dyskurs. Pejzaż postkolonialny, Wydawnictwo KUL, Lublin 2013. Skucha M., Męski feminizm [hasło], w: Encyklopedia gender. Płeć w kulturze, red. M. Rudaś-Grodzka, K. Nadana-Sokołowska, A. Mrozik, K. Szczuka, K. Czeczot, B. Smoleń, A. Nasiłowska, E. Serafin, A. Wróbel, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2014. Skucha M., Męskości nowoczesne? Wiek XIX, „Wielogłos. Pismo Wydziału Polonistyki UJ” 2012, nr 1 (11). Solarska M., S/Przeciw-historia. Wymiar krytyczny historii kobiet, Oficyna Wydawnicza Epigram, Bydgoszcz 2011. Sterba J.P., Is Feminism Good for Men and Are Men Good for Feminism?, w: Men Doing Feminism, ed. T. Digby, Routledge, New York 1998. Śmietana M., Ruchy społeczne mężczyzn na tle studiów nad męskością, w: Mężczyźni na rzecz zmiany, red. A. Lipowska-Teutsch, Towarzystwo Interwencji Kryzysowej, Kraków 2006. Theweleit K., Męskie fantazje, t. 1: Kobiety, strumienie, ciała, historia; t. 2: Męskie ciała. Przyczynek do psychoanalizy białego terroru, przeł. M. Falkowski, M.F. Herer, przekład przejrzał A. Żychliński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015. Thomas C., Man and Feminist Criticism, w: A History of Feminist Literary Criticism, ed. G. Plain, S. Sellers, Cambridge University Press, Cambridge and New York 2007. van Tilburg M., Historia kobiet czy historia „gender”? Poststrukturalistyczne inspiracje w badaniach nad dziejami płci, przeł. E. Domańska, „Historyka. Studia Metodologiczne” 2000, t. 30. Todorova M., Bałkany wyobrażone, przeł. P. Szymor, M. Budzińska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008. Tomasik T., Uwagi do wciąż nie napisanej historii męskości w Polsce, „Pamiętnik Literacki” 2016, z. 2. Walas T., Historia literatury w perspektywie kulturowej – dawniej i dziś, w: Kulturowa teoria literatury. Główne pojęcia i problemy, red. M.P. Markowski, R. Nycz, Universitas, Kraków 2006.
Bibliografia
415
Warner M., Chłopcy będą chłopcami: stwarzanie mężczyzny, przeł. A. Kowalcze-Pawlik, w: Teorie wywrotowe. Antologia przekładów, red. A. Gajewska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2012. Weed E., A Man’s Place, w: Men Writing Feminine: Literature, Theory and the Question of Genders, ed. T.E. Morgan, State University of New York Press, Albany 1994. Wiegman R., Unmaking: Men and Masculinity in Feminist Theory, w: Masculinity Studies and Feminist Theory. New Directions, ed. J.K. Gardiner, Columbia University Press, New York 2002. Wojnicka K., Struzik M., Mężczyźni w działaniu. Problematyka męskich ruchów społecznych w Polsce, w: K. Wojnicka, E. Ciaputa, Karuzela z mężczyznami. Problematyka męskości w polskich badaniach społecznych, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2011. Wojnickiej K., Męskie ruchy społeczne we współczesnej Polsce: Wybrane ustalenia i wnioski, „Acta Universitatis Lodziensis. Folia Sociologica” 47, 2013. Yuval-Davis N., Gender & Nation, Safe, London and Thousand Oaks, Calif. 1997.
Opracowania historycznoliterackie i historyczne
Bachórz J., Entuzjastki i Entuzjaści, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002. Bąbel A., „Anioł z patentem” i dzielna lekarka – ewolucja obrazu kobiety uczonej na łamach „Przeglądu Tygodniowego” w latach 1866–1875, w: Pozytywiści warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015. Berkan-Jabłońska M., Wokół listu Józefy ze Śmigielskich Dobieszewskiej (1820– 1899) do Juliana Bartoszewicza (1821–1870) z roku 1856. Kilka uwag z dziejów dziewiętnastowiecznej emancypacji, „Ruch Literacki” 2013, z. 321. Borkowska G., Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 1996. Borkowska G., Wstęp, w: N. Żmichowska, Poganka, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 2013 (BN I 121). Borkowska G., Czermińska M., Phillips U., Pisarki polskie od średniowiecza do współczesności, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2000. Boy-Żeleński T., Nasi okupanci, wstęp A. Żmijewski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008. Boy-Żeleński T., Wstęp, w: N. Żmichowska, Poganka, oprac. T. Żeleński (Boy), Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1959.
Bibliografia
416
Brykalska M., Emancypacja kobiet [hasło], w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002. Brykalska M., Pozytywistyczna „Niwa” (1872–1875), w: Problemy literatury polskiej okresu pozytywizmu, red. E. Jankowski, J. Kulczycka-Saloni, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 1980. Budrewicz T., Sobieraj T., W sprawie przełomu pozytywistycznego. Spory krytyczne wokół „Zarysu literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu” Piotra Chmielowskiego, Wydawnictwo PTPN, Poznań 2015. Chamot M., Entuzjazm i zwątpienie. Obraz własny Polaków w wybranej publicystyce prasowej trzech zaborów w latach 1864–1914, Wydawnictwo Naukowe UMK, Toruń 2003. Czajecka B., „Z domu w szeroki świat...” Drogi kobiet do niezależności w zaborze austriackim w latach 1890–1914, Universitas, Kraków 1990. Dormus K., Krakowskie gimnazja żeńskie przełomu XIX i XX wieku, „Studia Paedagogica Ignatiana” 2016, vol. 19, z. 2. Dormus K., Problematyka wychowawczo-oświatowa w prasie kobiecej zaboru austriackiego w latach 1826–1918, red. J. Miąso, Wydawnictwo IHN PAN, Warszawa 2006 (Monografie z Dziejów Oświaty, t. 40). Dormus K., Wizerunek mężczyzny w galicyjskiej prasie kobiecej (1826–1918), w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 1: Od średniowiecza do początku XX wieku, red. K. Kabacińska, K. Ratajczak, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010. Duda M., (Auto)biografia jako materiał w badaniach historii równouprawnienia kobiet. Przyczynek do dyskusji, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Duda M., Dogmat płci. Polska wojna z gender, Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2016. Duda M., Gdzie kończy się tolerancja emancypatora, czyli Piotr Chmielowski czyta Klementynę z Tańskich Hoffmanową, w: Wymiary tolerancji w literaturze 1864–1914, red. M. Kłosińska, A. Kowalczyk, M. Leśniewska, I. Poniatowska, A. Wietecha, Wydawnictwo Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2017. Duda M., Kobieta lekarz. XIX- i XX-wieczni publicyści oraz naukowcy o edukacyjnych i zawodowych możliwościach kobiety, w: Kobieta, literatura, medycyna, red. A. Galant, A. Zawiszewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2016. Duda M., Obywatel bez płci. Publicystyka Eugeniusza Starczewskiego na początku XX wieku, w: Postscriptum. Wielka Wojna – ważne sprawy – zwykli
Bibliografia
417
ludzie, red. A. Zawiszewska, S. Kubiak, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2015. Duda M., Pamiętnik Odo Bujwida. Po/między życiem i męskością, w: Autobiografie (po)graniczne, red. T. Czerska, I. Iwasiów, Universitas, Kraków 2016. Duda M., Piotr Chmielowski jako historyk kwestii kobiet i emancypator, w: Sporne postacie polskiej krytyki feministycznej po 1989 roku, red. M. Świerkosz, Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2016. Dufrat J., Powstanie Ligi Kobiet i działalność w okresie I wojny światowej, http://ligakobietpolskich.pl/wp-content/uploads/2013/12/Powstanie -Ligi-Kobiet-i-dzia%C5%82alno%C5%9B%C4%87-w-okresie-I-wojny% C5%9Bwiatowej_dr_Dufrat.pdf. Dunaj E., Ciało mężczyzny, w: O płci, ciele i seksualności w kulturze i historii, red. M. Karwatowska, R. Litwiński, A. Siwiec, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2014. Dutkowa R., Żeńskie gimnazja Krakowa w procesie emancypacji kobiet (1896– 1918), Księgarnia Akademicka, Kraków 1995. Ewertowski T., Zesłaniec kolonizatorem? Listy z stepów Adolfa Januszkiewicza, „Interlinie” 2013, nr 1 (6). Filipiak I., Obszary odmienności. Rzecz o Marii Komornickiej, Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2007. Franke J., Polska prasa kobieca w latach 1820–1918 w kręgu ofiary i poświęcenia, Wydawnictwo Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, Warszawa 1999. Fuszara M., Niekonsekwentny feminista czy niekonsekwentny antyfeminista? Krzywicki jako badacz społecznej i ekonomicznej sytuacji kobiet, w: Wizjoner i realista. Szkice o Ludwiku Krzywickim, red. J Hrynkiewicz, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012. Gawin M., Historie intymne. Codzienność warszawianek doby fin de siéclu, w: Metamorfozy społeczne 2. Badania nad dziejami społecznymi XIX i XX wieku, red. J. Żarnowski, Wydawnictwo IH PAN; Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2007. Gawin M., Równouprawnienie kobiet i ryzyko modernizacyjne według Bolesława Prusa, „Kronos” 2007, nr 4. Gawin M., Spór o równouprawnienie kobiet (1864–1919), Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2015. Głowacka-Sobiech E., Odkrycie mężczyzny i jego roli w rodzinie i społeczeństwie jako efekt postmodernistycznego nurtu narracji w filozofii historii, w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 2: Wiek XX, red. E. Głowacka-Sobiech, J. Gulczyńska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010.
Bibliografia
418
Głowiński M., Anioł wśród fałszywych języków (O „Emancypantkach” Prusa), w: tegoż, Gry powieściowe. Szkice z teorii i historii forma narracyjnych, PWN, Warszawa 1973. Gołębiewska A., Emancypacja a wychowanie mężczyzn w poglądach Izy Moszczeńskiej, w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 1: Od średniowiecza do początku XX wieku, red. K. Kabacińska, K. Ratajczak, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010. Gosk H., Wychodzenie z „cienia imperium”. Wątki postzależnościowe w literaturze polskiej XX i XXI wieku, Universitas, Kraków 2015. Górnicka-Boratyńska A., „Stańmy się sobą”. Cztery projekty emancypacji (1863–1939), Świat Literacki, Izabelin 2001. Górska U., Drogi wolności. Ruch emancypacyjny kobiet w monarchii habsburskiej na podstawie publicystyki i twórczości literackiej w latach 1867–1918, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2016. Gutowski W., Nagie dusze i maski. O młodopolskich mitach miłości, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1997. Habat A., Jadwiga Petrażycka-Tomicka, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie, Rzeszów 2001. Hoff J., Kobieta aktywna zawodowo w kodeksach savoir-vivre’u XIX i pierwszej połowy XX wieku, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Janiak-Jasińska A., Pracownice i pracownicy handlu na rynku pracy w Królestwie Polskim przełomu XIX i XX wieku, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Kalinowska-Witek B., Rola, zadania i pozycja społeczna mężczyzny i kobiety w rodzinie w świetle wybranych czasopism kobiecych z lat 1864–1914, „Wychowanie w Rodzinie” t. 10 (2/2014). Karwatowska M., Szpyra-Kozłowska J., Lingwistyka płci. Ona i on w języku polskim, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2010. Kielak D., Wielka Wojna i świadomość przełomu. Literatura polska lat 1914– 1918, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2001. Kłosińska K., Ciało, pożądanie, ubranie, Wydawnictwo eFKa, Kraków 1999. Kłosińska K., Fantazmaty: Grabiński, Prus, Zapolska, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2004. Kłosińska K., Feministyczna krytyka literacka, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2010. Kobieta i kultura. Kobiety wśród twórców kultury intelektualnej i artystycznej w dobie rozbiorów i w niepodległym państwie polskim, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 1997.
Bibliografia
419
Kobieta i małżeństwo. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2004. Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Kobieta i rewolucja obyczajowa. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2006. Kobieta i społeczeństwo na ziemiach polskich w XIX wieku, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 1995. Kobieta i świat polityki. Polska na tle porównawczym w XIX i w początkach XX wieku, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 1994. Kolektyw Aleje Bibianny [D. Dombrowska, K. Frąszczak, K. Granops, Z. Kołupajło, K. Kończal, L. Marzec, A. Sołtysiak, W. Zawadzka], Poznań emancypantek, w: Szlaki kobiet. Przewodniczka po Polsce emancypantek, red. E. Furgał, Fundacja Przestrzeń Kobiet, Kraków 2015. Krajewska J., „Jazgot niewieści” i „męskie kasztele”. Z dziejów sporu o literaturę kobiecą w Dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo PTPN, Poznań 2010. Krajewska J., Spór o literaturę kobiecą w Dwudziestoleciu międzywojennym, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2014. Krajkowski M., Polacy, Galicjanie i Inni. Konstrukcje tożsamościowe w piśmiennictwie galicyjskim w początkowym okresie autonomii, w: (P)o zaborach, (p)o wojnie, (p)o PRL. Polski dyskurs postzależnościowy dawniej i dziś, red. H. Gosk, E. Kraskowska, Universitas, Kraków 2013. Krakowski Szlak Kobiet. Przewodniczka po Krakowie emancypantek, t. 1, red. E. Furgał, Fundacja Przestrzeń Kobiet, Kraków 2009. Kras J., Wyższe kursy dla kobiet im. A. Baranieckiego w Krakowie 1868–1924, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1972. Kraskowska E., Juliusza Kadena-Bandrowskiego walka o Nową Kobietę, w: Lektury płci. Polskie (kon)teksty, red. M. Dąbrowski, Dom Wydawniczy Elipsa, Warszawa 2008. Kraskowska E., Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia międzywojennego, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1999. Kraskowska E., Z dziejów badań nad polskim pisarstwem kobiet, w: Polskie pisarstwo kobiet w wieku XX: procesy i gatunki, sytuacje i tematy, red. E. Kraskowska, B. Kaniewska, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 2015. Kuźma-Markowska S., „Zbudź się, Żydówko!” Genderowe ujęcie tematu kontroli urodzeń wśród Żydów w międzywojennej Polsce, w: Nieme dusze? Kobiety w kulturze jidysz, red. J. Lisek, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2010.
Bibliografia
420
Kwiatek A., Nihiliści czy romantycy? Postawy polskich socjalistów wobec małżeństwa na przełomie XIX i XX w. (do 1914 r.) w świetle pamiętników, listów i literatury pięknej, „Przegląd Historyczny” 2010, nr 2. Kwiatek A., Socjalistyczna wizja małżeństwa w polskim dyskursie publicznym na przełomie XIX i XX wieku, „Studia Historyczne” 2010, nr 3. Łozowska-Marcinkowska K., Model męskości na łamach „Współczesnego Pana” w latach trzydziestych XX wieku, w: Mężczyzna w rodzinie i społeczeństwie – ewolucja ról w kulturze polskiej i europejskiej, t. 2: Wiek XX, red. E. Głowacka-Sobiech, J. Gulczyńska, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2010. Maciejewska I., Rewolucja i niepodległość. Z dziejów literatury polskiej lat 1905–1920, Wydawnictwo Szumacher, Kielce 1991. Magnone L., Emancypantki, socjalistki, psychoanalityczki. Kobiety w ruchu freudowskim na początku XX wieku, w: Kobiety i historia. Od niewidzialności do sprawczości, red. K. Błażewska, D. Korczyńska-Partyka, A. Wódkowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2015. Magnone L., Maria Szeliga / Marya Chéliga: polska pisarka, francuska feministka?, w: Literatura niewyczerpana. W kręgu mniej znanych twórców polskiej literatury lat 1863–1914, red. K. Fiołek, Universitas, Kraków 2014. Magnone L., „Starannie wyedukowane dziewczęta rzucające bomby”. Feminizm i socjalizm (na marginesie „Płomieni”), w: Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011. Makowski A., Metoda krytycznoliteracka Piotra Chmielowskiego, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2001. Marchwiński G., Kanon literacki, naród asymilacja. Kulturowe wymiary zależności w drugiej połowie XIX wieku, w: (P)o zaborach, (p)o wojnie, (p)o PRL. Polski dyskurs postzależnościowy dawniej i dziś, red. H. Gosk, E. Kraskowska, Universitas, Kraków 2013. Markiewicz H., O „Emancypantkach”, w: B. Prus, Emancypantki, PIW, Warszawa 1953. Markiewicz H., Piotr Chmielowski jako krytyk literacki, w: P. Chmielowski, Pisma krytycznoliterackie, oprac. H. Markiewicz, PIW, Warszawa 1961. Markiewicz H., Polska nauka o literaturze. Zarys rozwoju, PWN, Warszawa 1985. Molik W., Drogi edukacji córek ziemiańskich w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku, w: Humanistyka i płeć. Studia kobiece z psychologii, filozofii historii, red. J. Miluska, E. Pakszysz, Wydawnictwo Naukowe UAM, Poznań 1995.
Bibliografia
421
Nietyszka M., Ramy prawne zarobkowania kobiet w Królestwie Polskim w XIX i na początku XX wieku na tle porównawczym, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Niewiadomska-Cudak M., Walka o prawa wyborcze kobiet w Polsce, „Pedagogika Rodziny” 2013, nr 3/1. Orłowski H., „Polnische Wirtschaft”. Nowoczesny niemiecki dyskurs o Polsce, przeł. I. Sellmer, S. Sellmer, Wspólnota Kulturowa Borussia, Olsztyn 1998. Paczoska E., Idea czystości i piekło mężczyzn w literaturze drugiej połowy XIX wieku, w: Kobieta i rewolucja obyczajowa. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2006. Paczoska E., Krytyka literacka pozytywistów, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1988. Paczoska E., Świętochowski, Świńtuchowski i rynek, czyli prawdziwy koniec „młodej” prasy, w: Pogranicza literatury, red. G. Borkowska, J. Wójcicki, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2002. Pawlak-Hejno E., Bojownice czy wariatki? Obraz sufrażystek angielskich w prasie polskiej (1911–1914), Wydawnictwo UMCS, Lublin 2016. Phillips U., Narcyza Żmichowska. Feminizm i religia, Wydawnictwo IBL PAN, Warszawa 2008. Phillips U., Spiritual Equal or Existential Void? Female Emancipation in Mickiewicz and Prus, w: Women’s Voices and Feminism in Polish Cultural Memory, ed. U. Chowaniec, U. Phillips, Cambridge Scholars Publishing, Newcastle upon Tyne 2012. Pieścikowski E., „Emancypantki” Bolesława Prusa, PIW, Warszawa 1970. Pożegnanie z Matką Polką? Dyskursy, praktyki i reprezentacje macierzyństwa we współczesnej Polsce, red. R.E. Hryciuk, E. Korolczuk, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2012. Prokop J., Kobieta Polka, w: Słownik literatury polskiej XIX wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, Zakład Narodowy im. Ossolińskich – Wydawnictwo, Wrocław 2002. Ratuszna H., „Geniusz kobiety” – Adam Wiślicki i „sprawa kobieca” na łamach „Przeglądu Tygodniowego”, w: Pozytywiści warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015. Romankówna M., Na nowych drogach. Studia o Elizie Orzeszkowej, Wydawnictwo M. Kot, Kraków 1948. Showalter E., Towards a Feminist Poetics, w: Women Writing and Writing about Women, ed. M. Jacobus, London 1979. Skucha M., Adwokat sprawy niewieściej. O dwóch cyklach artykułów Aleksandra Świętochowskiego w „Przeglądzie Tygodniowym”, w: Pozytywiści
Bibliografia
422
warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015. Skucha M., Benedykt Dybowski i Włodzimierz Popiel, albo o pewnym dyskursie profeministów polskich przełomu XIX i XX wieku, „Pamiętnik Literacki” 2016, nr 2. Skucha M., Feminizm pozorny, albo jak mizogini walczyli o prawa kobiet, „Bibliotekarz Podlaski” 2015, nr 31. Skucha M., Ładni chłopcy i szalone. Męskość i kobiecość w późnym pisarstwie Józefa Ignacego Kraszewskiego, Collegium Columbinum, Kraków 2014. Skucha M., Poczet feministów polskich XIX wieku, w: Przemiany formuły emancypacji kobiet od XVII wieku do XX‑lecia międzywojennego, red. A. Janicka, Alter Studio, Białystok, w druku. Sobieraj T., W służbie prawdy i postępu. Ideał antropologiczny uczonego (mężczyzny) we wczesnej publicystyce „Przeglądu Tygodniowego”, w: Pozytywiści warszawscy. „Przegląd Tygodniowy” 1866–1876, red. i wstęp A. Janicka, Alter Studio, Białystok 2015. Suchmiel J., Kariery zawodowe lekarek ze stopniem doktora wykształconych w Uniwersytecie Jagiellońskim podlegających pod Krakowską Izbę Lekarską, do r. 1939, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Częstochowie, Częstochowa 1998. Szafer K., Matka – opiekunka – społecznik. Rola kobiety w Wielkim Księstwie Poznańskim na przełomie XIX i XX wieku, w: Partnerka, matka, opiekunka. Status kobiety w dziejach nowożytnych od XIV do XX wieku, red. K. Jakubiak, Wydawnictwo Uczelniane Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy, Bydgoszcz 2000. Szczuka K., Milczenie owieczek. Rzecz o aborcji, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2004. Szpakowska M., „Wiadomości Literackie” prawie dla wszystkich, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012. Szweykowski Z., Twórczość Bolesława Prusa, PIW, Warszawa 1972. Szybowicz E., Ciało, kobieta, zmiana. Brzozowski i inni, w: Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011. Szyszko-Trojanowska J., Mężczyzna w oczach kobiety nowoczesnej – w świetle ankiety „Bluszczu”, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Śmieja W., Skandal homoseksualny i polska opinia publiczna. Sprawa Eulenburga na łamach wybranych tytułów polskiej prasy, w: tegoż, Homoseksualność i polska nowoczesność. Szkice o teorii, historii i literaturze, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2015.
Bibliografia
423
Środa M., Mill i kobiety: między wolnością a równością, „Przegląd Filozoficzny” 2006, nr 4. Urbanek B., Kształtowanie się statusu zawodu pielęgniarskiego na ziemiach polskich w latach 1830–1938, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Walczewska S., Damy, rycerze, feministki. Kobiecy dyskurs emancypacyjny w Polsce, Wydawnictwo eFKa, Kraków 1999. Wierzchołowska D., Świat kobiecy w „Emancypantkach” Bolesława Prusa, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze, Zielona Góra 2001. Wiśniewska A., Upaprani w rodzinę, w: Brzozowski. Przewodnik Krytyki Politycznej, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011. Wojnicka K., Otto Weininger: mizogin i profeminista?, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6). Woolf V., Własny pokój, przeł. E. Krasińska, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2002. Wysocka M., Odbrązowić Boya, http://lewica.pl/?id=22312. Żarnowska A., Praca zarobkowa kobiet i ich aspiracje zawodowe w środowisku robotniczym i inteligenckim na przełomie XIX i XX wieku, w: Kobieta i praca. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2000. Żarnowska A., Schyłek wieku XIX – kształtowanie się modelu małżeństwa partnerskiego, w: Kobieta i macierzyństwo. Społeczno-kulturowe aspekty seksualności. Wiek XIX i XX, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Wydawnictwo DiG, Warszawa 2004.
Nota edytorska Zamieszczone w niniejsze edycji rozdziały stanowią rozszerzone i zmienione wersje ogłoszonych drukiem artykułów. Pozostałe szkice publikowane są po raz pierwszy. (Auto)biografia jako materiał w badaniach historii równouprawnienia kobiet. Przyczynek do dyskusji, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6), s. 25–37. (Auto)biografie męskości / mężczyźni i autobiografie, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2016, nr 1 (6), s. 7–12. Gdzie kończy się tolerancja emancypatora, czyli Piotr Chmielowski czyta Klementynę z Tańskich Hoffmanową, w: Wymiary tolerancji w literaturze 1864–1914, red. M. Kłosińska, A. Kowalczyk, M. Leśniewska, I. Poniatowska, A. Wietecha, Wydawnictwo Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2017, s. 31–48. Kobieta lekarz. XIX- i XX-wieczni publicyści oraz naukowcy o edukacyjnych i zawodowych możliwościach kobiety, w: Kobieta, literatura, medycyna, red. A Galant, A. Zawiszewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2016, s. 23–42. Mężczyzna w emocjach, czyli Teodor Jeske-Choiński i typ Nowej Kobiety, w: Nowa kobieta. Ideał, postać, metafora, red. A. Krukowska, A. Zawiszewska, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin [w druku]. Obywatel bez płci. Publicystyka Eugeniusza Starczewskiego na początku XX wieku, w: Postscriptum. Wielka Wojna – ważne sprawy – zwykli ludzie, red. A. Zawiszewska, S. Kubiak, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, Szczecin 2015, s. 105–116. Pamiętnik Odo Bujwida. Po/między życiem i męskością, w: Autobiografie (po) graniczne, red. T. Czerska, I. Iwasiów, Universitas, Kraków 2016, s. 221–238. Piotr Chmielowski jako historyk kwestii kobiet i emancypator, w: Sporne postacie polskiej krytyki feministycznej po 1989 roku, red. M. Świerkosz, Wydawnictwo Naukowe Katedra, Gdańsk 2016, s. 143–170. Sojusznik emancypantek. Leon Petrażycki o prawach kobiet, w: Modele aktywności politycznej Polek od XIX do XXI wieku, red. A. Siwiec, J. Szyszko-Trojanowska, pod opieką naukową A. Zawiszewskiej, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego; Książnica Pomorska w Szczecinie, Szczecin [w druku].
Nota edytorska
425
To mężczyzna zaprasza kobietę. Publicyści i naukowcy na temat studiów wyższych Polek na przełomie XIX i XX wieku, w: Dyskursy gościnności. Etyka współbycia w perspektywie późnej nowoczesności, red. A. Dziadek, M. Boniecka, M. Glosowitz, D. Kujawa, K. Szopa, Katowice [w druku].
Indeks nazwisk A
Adamek Piotr 55, 56, 58, 166, 167, 199–202 Albrecht-Szymanowska Wiesława 172 Allport Gordon William 365 Ammers-Kuller Jo van 371 Anderson Eric 391 Ankersmit Frank 22 Armon Witold 221 Arndt Rudolf Gottfried 19 Asnyk Adam 368, 369
B
Babiniak Henryk zob. Rubinraut Herman Babiński Wacław 47 Bachórz Józef 52, 81, 82, 106, 228 Bachofen Johann Jacob 307 Bałucki Michał 61, 99 Bandrowski Jerzy 78 Baraniecki Adrian 49, 59 Bartels Paul 149 Baudouin de Courtenay Jan 39, 47–49, 52 Baudouin de Courtenay Romualda (z Bagnickich) 48, 70, 236, 238, 304 Bąbel Agnieszka 18 Bąkowska Aleksandra 345, 348, 349, 351, 352, 354, 355, 357, 359, 360 Bebel August Ferdinand 19, 61,198, 201, 202, 274, 336 Bełcikowska Alicja 44 Bełcikowski Jan 43, 44, 59 Bentkowski Władysław 53 Bieńkowski Wiesław 334 Biliński Leon 42, 57, 63, 190, 191 Bobako Monika 279 Boehme Jakub 233 Bogdanowicz Kazimierz 50 Boguszewska Helena 41, 322–324, 328 Bohusz Marian 49 Bojanowska Józefa 345 Borkowska Grażyna 13, 14, 101,106–108 Bourdieu Pierre 318, 321, 342 Boy-Żeleński Tadeusz zob. Żeleński Tadeusz (pseud. Boy) Brod Harry 24, 28, 31, 381 Bronikowski Stanisław 34, 53, 61, 155, 156, 286–291, 296, 299, 314–316
Brückner Aleksander 351 Brykalska Maria 41, 52, 106, 228, 346, 354–360 Brzęk Grzegorz 331–334 Brzozowski Stanisław 61, 77, 94–96, 173 Brzozowski Stanisław M. 263 Buckle Henry Thomas 19, 60, 118 Budrewicz Tadeusz 94 Budzyńska-Tylicka Justyna 142 Bujak-Boguska Sylwia 43, 49, 50 Bujnicki Tadeusz 347 Bujwidowa Kazimiera (z domu Klimontowicz) 38, 59, 75, 162, 164, 361, 364, 366–373, 375 Bujwid Odo 19, 38–41, 59, 164, 235, 243, 319, 361–367, 368, 370, 371, 373–381, 391, 392 Butler Judith 33, 34, 103, 321 Bykowski Ludwik 180
C
Califia Patric 392 Carpenter Edward 339 Catherin Victor 201 Charcot Jean-Martin 165 Charszewski Ignacy 34, 61, 302–305, 315 Chełmiński, profesor 46 Chłędowska Aniela 82 Chmielowski Piotr 13–16, 39–41, 46, 49, 57, 58, 60, 64, 78, 93–100, 102–115, 235, 328, 348, 381, 391 Chomętowski Władysław 60 Chowaniec Urszula 72 Chrzanowski Bronisław 351 Chrzanowski Ignacy 93, 94 Chrzanowski W. 49 Chwalewik Edward 39, 197–199 Chyżyńska Maria 60, 283 Ciaputa Ewelina 42 Ciembroniewicz Józef 59 Cieszkowski Zygmunt 192 Clatterbaugh Kenneth 42 Comte Auguste 19 Connell Reawyn 317, 318, 321, 378, 385, 387, 391 Curie Maria zob. Skłodowska-Curie Maria Cybulski Napoleon 39, 59, 235, 334 Czajecka Bogusława 52 Czajkowski Antoni 15, 58, 101 Czarnowska Maria z Mireckich 101 Czarnowski Stanisław 60
Indeks nazwisk
Czartoryska Izabela 111 Czaykowski Antoni 229 Czermińska Małgorzata 108 Czerska Tatiana 18
D
Daniłowski Gustaw 358 Danton Georges Jacques 298 Darwin Charles 19 Daszyńska Zofia 169 Data Jan 117 Dawid Jan Władysław 19, 38–40, 58, 61, 233, 234, 244 Dąbrowski Bartosz 380 Dąbrowski Marian 77 Dąbrowski Mieczysław 17 De Planson W. 66, 217 Dembowski Edward 16, 38, 39, 56, 81–85, 91, 113–115, 234, 391 Demlówna Zosia 373 Deotyma (właśc. Łuszczewska Jadwiga) 15, 16 Despine Prosper 118 Diani Mario 42 Digby Tom 24 Dłuska Bronisława 142 Dmowski Roman 207, 322 Dobieszewska Józefa 100, 130, 289 Domańska Ewa 22 Dombrowska Dominika 52 Dormus Katarzyna 47 Dowgiałło Stanisława 141 Drewnowski Junosza Ignacy 39, 40, 43, 263 Drobner Bolesław 59 Duda Maciej 18, 291, 309, 319 Dühring Eugeniusz 61, 141, 173–176, 315 Dulębianka Maria 47, 72, 76, 234, 244, 272 Dunin Karol 39, 40, 49, 58, 230, 245, 250–253, 280, 281 Dunin-Wąsowicz Krzysztof 47 Durkheim Emil 307 Dutkowa Renata 47 Dybowski Benedykt 15, 18, 19, 39, 40, 41, 49, 51, 58, 149, 180–182, 224, 235, 243, 280, 300, 301, 315, 331–334, 343, 376–378, 381, 386, 388–391 Dygasiński Adolf 58, 168 Dygasiński Antoni 19 Dzieduszycka Aniela 100, 130, 289 Dziankowski Ludwik 60, 313
E
Einhorn Róża 142 Ellis Havelock 19 Estkowski Ewaryst 53 Estreicher Karol 14, 15, 101, 287 Eulenburg-Hertefeld Filip Fryderyk Aleksander 386 Ewertowski Tomasz 386
F
Fauchet Claude 299 Feldberg Rachela Ludwika 195 Feldman Wilhelm 96 Felińska Ewa 108 Ferrara Francisco 373 Fielding William J. 307 Fik Ignacy 79 Filipiak Izabela 16, 107 Filipowicz Marcin 42 Fiołek Krzysztof 337 Foucault Michel 22, 362 Frąszczak Katarzyna 52 Freud Zygmunt 74, 377 Frevert Ute 213, 214, 272 Funke Maks 307 Furgał Ewa 52 Fuszara Małgorzata 17, 330, 349
G
Gabryś Monika 347 Gajewska Agnieszka 392 Galant Arleta 18 Gardiner Judith Kegan 381 Garlicka Aleksandra 334 Gawin Magdalena 18, 72–76, 273, 322–324, 328, 329, 331, 333, 334, 343 Gąsiorowski Wacław zob. Sclavus Wiesław Gerling Reinhold 339 Gilmore David D. 307, 378 Głąbiński Stanisław 57 Głowacka-Sobiech Edyta 20 Głowiński Michał 73 Goczałkowska Julia 102 Goldsteynówna Maria 159, 334–342 Gouges Olimpia de 296, 298, 299 Gołębiewska Anna 390 Gomulicki Wiktor 61 Gosk Hanna 318, 386 Goździewicz Józef 55, 58, 199, 200 Górnicka-Boratyńska Aneta 13, 16, 17, 212, 213
427
Indeks nazwisk
428
Górska Urszula 39, 52, 230 Grabowska Amelia 37, 264, 266–268, 270 Grabowska Anna 150 Grabowski Stanisław 115 Graczyk Ewa 380 Granops Katarzyna 52 Grochmalicki Jan 332 Gruszecki Artur 94 Gulczyńska Justyna 20 Gutowski Wojciech 77
H
Harding Sandra 24, 28, 29 Hertz Karol 176 Hertz Paweł 158 Hoffmanowa z Tańskich Klementyna 19, 53, 93, 100, 108–115, 121, 125, 126, 168, 186, 228 Holland Henryk 353, 354 Hryciuk Renata E. 255 Hrynkiewicz Józefa 17 Hulewicz Jan 15, 20, 44, 52, 53, 56, 59, 82, 88, 91, 95, 106, 109, 114, 119, 135, 186, 187, 215, 366, 372, 385 Hyży Ewa 42
I
Ilnicka Maria 101 Irzykowski Karol 78, 79 Iwasiów Inga 18
J
Jahołkowska (z Jahołkowskich) Ludwika 38, 44, 252, 254 Jakubiak Krzysztof 52 Janicka Anna 18, 120, 172 Janion Maria 13 Janiszewska Bronisława Julia 85–87 Januszkiewicz Adam 386 Jaraczewska Elżbieta 108 Jardine Alice 23, 26, 51 Jarosińska Danuta 361, 362, 364 Jarosiński Tadeusz 361, 362, 364 Jaroszyński Witold 40, 57 Jellenta Cezary 351 Jeske-Choiński Teodor 34, 61, 62, 297– 299, 305–310 Jezierski, profesor 50 Jeż Tomasz Teodor 58, 61 Joanna d’Arc 86 Joteyko Józefa 142
K
Kabacińska Katarzyna 390 Kaczkowski Zygmunt 60 Kaden-Bandrowski Juliusz 17, 76–78 Kahane David J. 24, 27, 28 Kalisz (z Kaliszów) Maria 236 Kalle Berggren 391 Kałwa Dobrochna 20 Kaniewska Bogumiła 107 Karczewski Stanisław 39, 40, 58, 67, 376 Karczewski Stefan 20 Karlsson Gunnar 366, 378–380, 392 Karłowicz Jan 32, 35 Karłowicz Jan (ojciec) 370, 371 Karwatowska Małgorzata 49 Kasprowicz Jan 331, 349 Keck Bohusława 142 Kelles-Krauz Janina 159 Kelles-Krauz Kazimierz (pseud. Radosławski Kazimierz) 18, 19, 38–41, 58, 159–161, 219, 221, 234, 235, 322, 334, 343, 390, 391 Kelles-Krauz Stanisław 59, 216, 339 Kempner Stanisław 46, 47, 50 Key Ellen 19, 61 Khun-Januszewska Gizela 142 Kiedryn, poseł 239 Kijewski Stanisław 20, 39–41, 46, 58, 66, 67, 171, 215–219, 390 Kiliński Jan 158, 252 Kimmel Michael S. 17, 29, 30, 31, 41, 42, 64, 341, 378, 387 Kleczyński Jan 59 Klimontowicz (Bujwidowa) Kazimiera 38 Kluczyńska Urszula 391 Kłosińska Krystyna 13, 18, 22– 26, 72–76, 106 Kłosińska Magdalena 18 Knollowa Gabryella 265 Kochański Aleksander 215, 334 Kołupajło Zuzanna 52 Komornicka Maria 16, 107 Konic Henryk 49, 50 Konopczyński Władysław 48, 57, 93, 180, 233, 250, 263 Konopnicka Maria 106, 233, 322 Kończal Julia 52 Korolczuk Elżbieta 255 Korzeniewski Józef 13 Kosmowska Janina 141 Kossakowska z Karskich Teresa (Delfina) 88
Indeks nazwisk
429
Kossofsky Sedgwick Eve 27 Koszutski Stanisław 15, 38, 44, 46, 49, 50, 66, 244, 245, 252–260, 280, 281 Koszutski Witold 60 Kot Stanisław 186, 367 Kowalczykowa Alina 52, 81, 106, 228 Kowalewski Adam 59, 216 Kowalik Tadeusz 195 Kowalska Krystyna 333 Kowalska Małgorzata 279 Kozłowski Eligiusz 169 Kozłowska (z Kozłowskich) Maria 207 Krajewska Joanna 22, 79 Krajewska Teodora 142 Krajkowski Michał 386 Krall Hanna 314 Kraskowska Ewa 13, 17, 77, 78, 79, 107, 386 Kraszewski Józef Ignacy 18, 61, 70, 71, 93, 113 Kraushar Aleksander 60 Kryński Adam 32, 35 Krzemieniecki Stanisław 91 Krzywicka Irena 16, 41, 73, 329 Krzywicki Ludwik 17, 19, 33, 38, 39–42, 46, 49, 50, 58, 63, 149, 158, 159, 168, 195–197, 233–235, 325, 326, 329–331, 343, 347–355, 359, 390, 391 Kubera Jacek 365 Kubiak Szymon 18 Kucharski Stanisław 245 Kuczalska-Reinschmit Paulina 40, 44, 46, 47, 58, 71–73, 76, 96, 136–138, 234, 244, 260, 272, 322, 345 Kuncewiczowa Maria 384 Kurantowski Jerzy 46, 50 Kuźma-Markowska Sylwia 77 Kwiatek Anna 339
L
La Cecla Franco 318 Lack Stanisław 59 Lam Andrzej 79 Landau Zbigniew 46, 252 Lange Józef 15, 39, 40, 46, 49, 58, 63, 64, 230, 244–250, 252, 253, 256, 280, 281, 349 Laskowski Bronisław 50 Laskowski Zygmunt 161 Lednicki Aleksander 46, 49 Legouvé Ernest 118
Lenin Włodzimierz 303 Leroy-Beaulieu Pierre Paul 60, 193, 194 Leśniewski Paweł Eustachy 60, 143, 296 Lewicki K. 263 Lewicki Witold 40, 43, 263 Libelt Karol 53, 155, 287, 289, 290, 314 Lichtański Karol 39, 40, 141, 168– 172, 315, 381 Lipińska Melania 142 Lipnicka (z Lipnickich Helena) 180 Lipowska-Teutsch Anna 32 Lisek Joanna 77 Litauer Jan Jakub 245 Loevy Edward 337 Lombroso Cesare 19, 149, 153, 307, 351 Longchamps Roman 281 Lorentowicz Jan 40, 159–161, 337 Lubińska Teresa 43, 260, 262 Luksemburg Róża 201, 202, 215 Lyotard Jean-François 20
Ł
Ławrynowicz 370 Łazarczyk Magdalena 141 Łebkowska Anna 103 Łojko Edward 49 Łubieńska Konstancja 53 Łuszczewska Jadwiga zob. Deotyma Łypacewicz Wacław 46, 49, 50
M
Magnone Lena 77, 337 Majbroda Katarzyna 17 Makowski Adam 93, 94, 97–99, 106 Makowski Wacław 50 Mandes Sławomir 42 Marcinkowski Antoni 61 Markiewicz Henryk 73, 74, 85, 93– 98, 106, 108 Markowski Michał Paweł 23, 103 Marks Karol 19, 46, 195 Marquis Villette Charles Michel de 298 Marzec Lucyna 52 Mausbach Joseph 167 McClintock Anne 228 McLennan Johhn 307 Meissner Andrzej 186 Mericourt Theroigne de 296, 299 Mirabeau Honoré Gabriel Riqueti de 298 Messner Michael 42 Michalski Jan 50
Indeks nazwisk
430
z Michałowskich Henryka 263 Mickiewicz Adam 93 Mickiewicz Celina z Szymanowskich 102 Miklaszewski Walenty Łukasz 39, 40, 46, 49, 58, 224 Mikłaszewska-Mroczkowska Anna 333 Mill John Stuart 19, 60, 104, 118, 120, 130, 132, 160, 182, 201, 243, 246, 249, 260, 274, 283, 284, 289 Miller Antoni 50 Miluska Jolanta 52 Mobius Paul Julius 149 Molik Witold 52 Molińska-Woykowska Julia 52, 102, 108 Moraczewska Bibianna 55 Moraczewski Jędrzej 53 Morgan Thais E. 25 Morozowicz-Szczepkowska Maria 384 Mosmiller Thomas E. 17, 30, 31, 41 Moszczeńska Izabela 55, 61, 299, 390 Mrożkowska Antonina 179 Mufti Aamir 228
N
N....... Henryk 40, 57, 284, 293, 294 N__ Henryk (właśc. Nowicki Władysław) 40, 57, 61, 284, 291–294 Nadana-Sokołowska Katarzyna 319, 366 Nałkowska Zofia 212, 213, 322 Nałkowski Wacław 58, 107, 322, 323 Niedziałkowski Karol 34, 61, 165, 274, 284, 286, 290, 307, 314 Niedzielski Kazimierz 34, 61, 149, 153, 165, 166 Niedźwiedzki Władysław 32, 35 Niemojewski Andrzej 46 Nietzsche Friedrich 274 Nitsch Kazimierz 48 Norwid Cyprian Kamil 18 Nowakowski Kandyd Franciszek 90 Nowicki Władysław zob. N__ Henryk Nowosielski A. (Marcinkowski A.) 61 Nussnaum Henryk 61, 148, 149, 153–155, 301, 312 Nycz Ryszard 23, 103 Nykiel Marzena 285
O
Olszewska Jadwiga 142 Opałek Kazimierz 236 Orłowski Hubert 386
Orzeszkowa Eliza 16, 46, 100, 101, 106, 127–130, 228, 229, 289, 299, 322, 358, 373 Ossendowski Ferdynand Antoni 47 Owens Craig 26
P
Pachucka Romana 20, 41, 43–49, 58, 75, 76, 215, 329, 330, 345, 346, 359 Pachucki Marian 215 Paczoska Ewa 93, 342 Pakszysz Ewa 52 Pankhurst Ewelina (Emmeline) 77, 304 Pankiewicz Jan 93 Paszkowska Maria 169 Patrick Georg Thomas 61 Paweł Apostoł, św. 276 Pawlak-Hejno Elżbieta 61, 77 Pawlewski Bronisław 39, 40, 43, 263 Petrażycka-Tomicka Jadwiga 38, 49–51, 68, 235, 239 Petrażycki Leon 38, 39, 40, 49, 52, 58, 62, 68, 235, 237–245, 280, 281 Phillips Anne 281 Phillips Ursula 13, 16, 72–75, 76, 106, 108 Pieścikowski Edward 71 Pietkiewicz Leon 335 Piłsudski Józef 372 Piłsudzki Bronisław Piotr 39, 40, 46, 58, 59, 219, 221–223, 334 Pini Tadeusz 94, 98, 99 Pinińska Helena 37, 264, 266–270 Pinkus R. 49 Piróżyński Marian 304 Pisarek Adam 312 Plains Gill 23 Ploss Heinrich 149 Popiel Włodzimierz 18, 20, 39, 40, 58, 149–153, 235, 243, 391 Popławski Jan Ludwik 50, 158 Popowski Stanisław 49 Poraj Stanisław 58 Porta Donatella della 42 Poseł Prawdy zob. Świętochowski Aleksander Posner Stanisław 49, 58 Potocka Delfina 102 Potocki Józef Karol 39, 40, 58, 158, 168, 169 Poznański Zygmunt 59
Indeks nazwisk
431
Prądzyński Edward 15, 16, 18, 34, 36–38, 40, 42, 57, 63, 65, 66, 100, 118, 130–132, 183, 185, 191–193, 200, 227, 229–234, 249, 252, 259, 280, 289, 328, 381, 391 Proudhon Pierre-Joseph 274 Prus Bolesław 18, 35, 61, 71, 72, 74–76, 161, 322 Pruszyński Ksawery 373 Pryfke Cezaria 48 Przewórska Maria Czesława 169 Przeździecki Aleksander 60 Przyborowski Stanisław 18, 57, 58 Pycka Anna Małgorzata 172
R
Radek Karol 54, 59, 161, 173, 214–216 Radliński Ignacy 19, 41, 322–329, 343, 346, 390 Radosławski Kazimierz zob. Kelles‑Krauz Kazimierz Rapaport Emil 50 Ratajczak Krzysztof 390 Ratuszna Hanna 18 Rawita Franciszek 179 Reich Eduard von 19, 156, 289, 290, 314 Robespierre Maximilien Marie Isidore de 298, 303 Rodziewiczówna Maria 179, 322 Rolle Antoni 60 Romanes George John 307 Romankówna Mieczysława 106 Romanowski Andrzej 207 Rosé-Drewnowska Ala 37, 264, 266, 270, 271 Ross Andrew 25 Rousseau Jean-Jacques 274, 303 Rothstein Robert A. 49 Roztworowski Emanuel 46, 158, 159, 169, 195, 215, 221, 224, 236, 252, 263 Rubinraut Herman (Babiniak Henryk) 77, 79 Rudaś-Grodzka Monika 24, 309 Rydygier Ludwik 61, 161–164
S
Sadowska Maria 101 Sadyk Ludwika ze Śniadeckich 102 Said Edward 318 Sand George 102 Sandler Samuel 346 Schenker Alexander M. 49
Schirmacher Kathe 219 Schopenhauer Arthur 274 Showalter Elaine 13 Sclavus Wiesław (właśc. Gąsiorowski Wacław) 177–179, 288, 310, 311, 314 Sellers Susan 23 Sendyka Roma 362, 366 Siemionowicz Justyna 150 Sienkiewicz Henryk 389 Sieroszewska Paulina 349, 353 Sikorska-Klemensiewiczowa Jadwiga 141 Skarga Piotr 389 Skiwski Jan Emil 79 Skimborowicz Hipolit 14, 16, 38, 39, 56, 64, 85, 91, 101, 234 Skimborowiczowa (z domu Sokołowska) Anna 112 Skłodowska-Curie Maria (Skłodowska Maria, Curie Maria) 142, 371, 372 Skorupa Ewa 16 Skórczewski Dariusz 386 Skórzewska (ze Skórzewskich) Maria 16 Skręt Rościsław 85 Skucha Mateusz 15, 16, 18, 24, 42, 63, 64, 71, 106, 119, 120, 153, 342, 378, 385 Słowacki Juliusz 99 Smith Paul 24 Sobieraj Tomasz 94 Sokołowska (Skimborowiczowa) Anna 38, 85 Solarska Monika 21 Sołtysiak Ada 52 Sommervile Mary Fairfax 85 Sosiński Łukasz 141 Sosnowski Kazimierz 60 Sowiński Jan 13, 101, 109 Spencer Herbert 19, 60, 151, 307, 313 Stäel Delfina 86, 110 Stanhope Hester 110 Stanton Teodor 60 Stapiński Jan 47 Starczewski Eugeniusz 36–38, 51, 58, 62, 63, 207–214, 264–266, 268, 270, 272, 391 Statkowski Wincenty 58 Stecka Maria 82 Sterba James P. 28 Sterling, doktor 50 Sternberg Lew 221 Stępnik Krzysztof 347 Stobiecki Rafał 20
Indeks nazwisk
432
Stolarzowa Zofia 355 Stołyhwo Kazimierz 50 Strindberg August 274, 307 Struve Henryk 40, 61 Struzik Justyna 42 Suchmiel Justyna 142, 143 Suchodolski January 112 Supiński Józef 215 Szabłowski Teodor 61 Szafer Katarzyna 52 Szahaj Andrzej 20 Szczawińska Jadwiga 38, 39, 233 Szczawińska Wanda 169 Szczawiński, profesor 46 Szczepański Jan 365 Szczerba Anna 186 Szczuka Kazimiera 18 Szeliga Maria 179, 336, 337 Szpakowska Małgorzata 18, 77, 343, 344 Szpyra-Kozłowska Jolanta 49 Szulakiewicz Władysław 186 Szulcówna Karolina 165 Szuman Stefan 233 Szwarc Andrzej 339, 342 Szweykowski Zygmunt 73 Szybowicz Eliza 77 Szymanowska Dorota 109 Szyszko-Trojanowska Joanna 383, 384
Ś
Ślusarczyk Jolanta 16 Śmieja Wojciech 386 Śmietana Marcin 31, 32, 42 Śnieżko-Zapolska Gabriela zob. Zapolska Gabriela Śpiewak Paweł 281 Świerkosz Monika 18 Świeżawski Ernest 60 Świętochowska Wanda (z domu Trzcińska) 348, 349 Świętochowski Aleksander (pseud. Poseł Prawdy) 12, 15, 16, 18, 19, 33, 38–42, 46, 49, 57, 58, 62, 63, 93, 100, 114, 117, 118–122, 124, 125, 127, 130–138, 183, 204–206, 228, 229, 234, 328, 345–360, 376, 377, 389–391 Świętochowski Maurycy 346 Świętochowski Ryszard 357
T
Taine Hipolit 93
Tańska Klementyna zob. Hoffmanowa Klementyna Tarnowski Stanisław 97, 99 Tąbecka-Chłędowska Stefania 101 Theweleit Klaus 309 Thomas Calvin 23 Tilburg Marija van 20 Todorova Maria 318 Tomasik Tomasz 318 Tomaszewski Jerzy 47 Topinard Paul 19 Trentowski Bronisław 19, 53 Trzaskowski Bronisław 47 Turzyma Maria 75, 213 Twardowski Kazimierz 44, 45 Tych Feliks 334
U
Urban Jan 18, 38–40, 58, 68, 202, 273–278, 280, 281
V
Vergniaud Pierre-Victurnien 298 Virey Julien-Joseph 60, 143–145, 148, 295, 296 Vogt Karl 307
W
Walas Teresa 23 Walczewska Sławomira 13–15, 17, 64 Walewska Cecylia 15, 43, 49, 50 Wasercug Józef 46 Wasowski Józef 50 Weed Elizabeth 25 Weininger Otto 74, 307 Werytus Antoni 34, 336 Widulińska Joanna z Sucheckich 102 Wiercieński Henryk 192 Wierzchołowska Danuta 73 Więckowski Aleksander 158 Wilkońska Paulina z Lauczów 102 Wirtemberska Malwina 109, 111 Wirylis 61, 156, 157, 159, 165 Wiślicki Adam 39, 40, 42, 49, 57, 62, 63, 172, 173, 187–189, 200, 234, 328 Wiślicz Tomasz 20 Wiśniewska Agnieszka 77 Wiśniewska Jadwiga 358 Witkowski August 371, 372 Wodzińska Maria 101 Wojkowski Antoni 58
Indeks nazwisk
433
Wojnarowska Karolina z Rylskich 102 Wojnicka Katarzyna 42 Wolff Max 180, 181 Woolf Wirginia 9, 10, 11, 60 Woykowska Julia 52, 108 Wójcicki Kazimierz Władysław 60 Wróblewski August 50, 215, 216 Wróblewski Tadeusz 47, 49 Wrzosek Adam 143 Wyczółkowska Anna 104 Wysocka Marta 18, 77
Y
Yuval-Davis Nira 228
Z
Zagórski Alfred 61, 146–148, 291 Zapolska Gabriela 101, 106, 322, 336, 337 Zawadzka Anna 313 Zawadzka Weronika 52 Zawiszewska Agata 18, 73 Zetkin Klara 61, 201, 202 Zielińska Barbara 224 Zielińska Iza 337 Ziemięcka Eleonora 19, 102, 108, 168, 228, 287, 289 Zięba Andrzej A. 207 Zyndram-Kościałkowska Wilhelmina 101
Ż
Żarnowska Anna 20, 323, 339, 342 Żarnowski Janusz 323 Żeleńska Wanda 42 Żeleński Tadeusz (pseud. Boy) 15–17, 41, 42,48, 56, 59, 76–78, 187, 210, 273, 304, 305, 343–345 Żeromski Stefan 306, 358 Żmichowska Narcyza 42, 56, 81, 82, 85, 91, 93, 100, 102, 107, 108, 112, 115, 187, 228 Żmijewska Eugenia 265 Żmijewski Artur 273 Żurawicka Janina 158 Żydowo Maria 355–359
Emancypanci i emancypatorzy. The men that supported the emancipation of Polish women in the second half of the 19th and at the beginning of the 20th centuries
Summary In terms of primary realm, the presented volume gives an ability to complete the history of Polish literature with marginalized or omitted literary and journalistic contexts created by supporters of the emancipation inter alia journalists, publicists, writers, publishers (Aleksander Świętochowski, Hipolit Skimborowicz, Adam Wiślicki, Józef Karol Potocki), editors, pedagogues (Jan Władysław Dawid, Piotr Chmielowski), librarians (Edward Chwalewik), lawyers (Karol Dunin, Józef Lange), university lecturers (Piotr Chmielowski, Jan Baudoin de Courtenay), as well as scientists: biologists (Benedykt Dybowski), sociologists (Ludwik Krzywicki), chemists (Bronisław Pawlewski), ethnologists (Bronisław Piłsudski), bacteriologists (Odo Bujwid), lawyers (Leon Petrażycki), doctors (Włodzimierz Popiel, Walenty Łukasz Miklaszewski), active members and authors of philosophical schemes (Kazimierz Kelles-Krauz, Karol Lichtański).
Summary
436
The corpus of conducted studies contains in the strict sense journalistic texts, delivered statements, proclamations, polemics printed in XIX- and XX-century magazines that came out across all three annexations as well as socio-cultural, historical and literary dissertations. The primacy have the magazines and dissertations that appearing in Warsaw. Except of these, the research includes also the titles released in Lviv, Cracow and Poznań. The most important ones are as follows: Przegląd Naukowy. Literaturze, Wiedzy i Umnictwu Poświęcony, Przegląd Tygodniowy, Niwa, Świt, Tygodnik Ilustrowany, Bluszcz, Tygodnik Mód i Powieści, Lvovian and Varsovian “Ster”, Nowe Słowo and Głos Kobiet. I try to present the aforementioned titles in the institutional, scientific and personal context. Consequently, the context of elaborations become official documents such as the context of laws that regulate women’s rights, statutes and activity reports of the selected associations in the interest of women emancipation along with reports from university sessions of faculty board or regulation concerning 19th century salaries for girls.
The scientific frameworks of the investigated texts due to mark the sociological, anthropological, psychological and biological theories connoted by the supporters and opponents of the women’s emancipation. Notably, among them occurs references to the writings of August Comte, Herbert Spencer, Henry Thomas Buckle, Paul Topinard, Rudolf Gottfried Arndt, Hevlock Ellis, Charles Darwin, Cesary Lombroso, Eduard von Reich. Significantly, along with them there appear also pedagogical (Klementyna Hoffmanowa born Tańska, Eleonora Ziemięcka, Bronisław Trentowski, Jan Władysław Dawid, Antoni Dygasiński, Ellen Key) and socio-political contexts (John Stuart Mill, Karol Marks, August Ferdinand Bebel).
The investigations of the texts and male activities that sought to support the women that had been fighting for their rights I treat as a work verging on history which was recognised without any specific attributes, the history of women and the history from the perspective of gender/history of humankind (Tilburg, 2000; Kałwa, 2014; Kałwa, Głowacka-Sobiech, 2010). This is an impulse to rewrite the history of culture (Lyotard, 1996). There are two aims that stand behind this impulse. The first is a supplementation of particular component in the activities of emancipations movements, in the gender dimension. Component of cooperation between women and men and vice versa. The second is an compilation of the previous investigations in
Summary
437
the women’s history as well as an attempt to assess an ability among men to operate under the historical women movements in terms of emancipation. Moreover, the goal is also to answer the question what was a possible scope of effects made by independent women in the social structure which prevented them to play any public role, limited their subjective and direct influence on the shape of the politics of the demolished country. The significant indication of the second aim is also the question about enforced coalition between women, the organization of women with social actors, law and custom that gave tools to regulate woman and men lives. In the following way, the texts-artefacts that has been discussed in the volume enrich the knowledge about historical discourse about Polish women emancipation. The unsaved history of men-allies of Polish emancipation complicates the main history movement for which historiographic practice known as the women’s history, is being perceived as revision along with the whole emancipation discourse. Nevertheless, it does not mean that the created project is issued to lead to a revolution and replacement of established, closed women’s history and ingrained historical movement, which creators did not take into account socio- cultural gender context. The result of this investigation should not be a supplement, or as in this case, supplement to the supplement, because in this way the activity history of emancipation supporters under marginalized history of women’s movements would be presented. Moreover, the supplement would be associated with an agreement to recognise the model of discourse about historical knowledge, which background is the hierarchical thinking, the category of appreciation or agreement for existing contract that determines the importance of subjects, contexts and protagonists (Domańska, 2006; Ankersmit, 2004). By contrast to that I concentrate on the critical point of work. On the aspect that count for a disagreement in reference to the existing social and narrative order, to the order that is created by authority relations (Michel Foucault).
However, the history of activities and writings of authors that I investigated has a riotous dimension. Previous work that was devoted to literature and activity of women, by presenting literary and worldview polemics, used to put in opposite the most often women’s and men’s pen. It could have resulted from the polarization of journalistic opinions based upon the slogan ‘gender war’, which as an critical slogan accompanied the opponents of the emancipation movement all around the Europe in the second half of the 19th and at the beginning of the 20th centuries. The metaphor ‘gender fight/war’
Summary
438
presented and still presents the relationships between women and men in a patriarchal approach, which assumed the gender and systematic subservience, subordination of women. According to this approach, emancipation and feministic turn were to lead to equality of women’s and men’s law, for the latter perceived as rebellion or revolution, as declaring the war against natural order but also against men. As rebellion against established patterns, essence and binary order. The historical research presenting the role of men in Polish emancipation and feministic movements in 19th and 20th centuries gives a chance to complement this simple thesis with the contexts that are so far unknown. Instead of opposing the roles and interests of women and men, they emphasize the ability of their subjective cooperation, which frequently went beyond main social establishments that shaped contemporary gender’s relations. Presented recognitions are being set in the historical contexts, which do not reduce their revolution and modernity level. The letter in an unitary dimension can be assessed in the various ways from the present-day critical positions, which gained their foundation from post-structural research idea referring to “such categories that structure the way of thinking about literature (but not only about it) as textuality, narrative logic, multiplicity of discourse practice, authority and violence, ethnical and gender diversity” (Walas, 2006, p. 127). Nevertheless, the indicated aspect do not belong to my research interests. I clearly distinguish the content of the explored texts without review it with ahistorical verification as well as the way in which the investigated texts has been written.
The first I situate in the historical dimensions, whereas the second in the context of contemporary study in creating the knowledge about the past.
Translated by Anna Janka