Futbol i cała reszta Sport w perspektywie nauk społecznych
Futbol i cała reszta Sport w perspektywie nauk społecznych
Redakcja naukowa
Radosław Kossakowski Krzysztof Stachura Anna Strzałkowska Magdalena Żadkowska
Wydawnictwo Orbis Exterior Pszczółki 2013
Recenzent:
dr hab., prof. UZ Piotr Godlewski (Uniwersytet Zielonogórski) Redakcja i korekta:
Zuzanna Kacprzak Spis treści Opracowanie graficzne i skład:
Aleksandra Łuczeczko
Radosław Kossakowski, Krzysztof Stachura
Sport jako niezagospodarowana nisza w naukach społecznych.............................................9
CZĘŚĆ I Społeczne rozważania nad sportem
Wydanie książki współfinansowane przez Urząd Miasta Gdańska oraz Polskie Towarzystwo Socjologiczne Grant Jarvie
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu......................................................................................19
© Copyright by Wydawnictwo Orbis Exterior Pszczółki 2013
Arkadiusz Peisert
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa.........................................................................37 Jerzy Klimczak
Męskie versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych...........................47 Honorata Jakubowska
Stadion z perspektywy płci.....................................................................................................57
ISBN 978-83-63133-03-0
Anna Majer
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała........................................71
Wydawnictwo Orbis Exterior ul. Przy Wiatraku 10 83-032 Pszczółki tel. 606 937 623
Agata Zborowska
Technologia i ciało w sporcie. O protezach i zasadzie „fair play”........................................79
www.orbisexterior.pl
[email protected]
Aleksandra Leszczyńska
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?....................................................................................................87
Katarzyna Kopecka-Piech
CZĘŚĆ I I I Heterogeniczność społecznej funkcji sportu
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji.................................................103 Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”........................................................................................121
CZĘŚĆ I I Społeczne refleksje nad futbolem Richard Giulianotti
Globalizacja i piłka nożna: socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień........................................................143 Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu.................................161 Anna Giza-Poleszczuk
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012..........................................171
Grzegorz W. Wróblewski
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych, a tym samym budowania poczucia wspólnoty wśród zawodników? Na przykładzie Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego...................................................303 Jacek Mianowski
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca na przykładzie uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego..................................................315 Stanisław Kamykowski
Importowanie sportu na przykładzie polskiego środowiska „lacrosse”..............................329 Maciej Brosz
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych.................................341 Marlena Kaźmierczak
Taniec towarzyski – sport czy sztuka?..................................................................................353 Monika Żmudzka-Brodnicka
Barbara Kulesza-Gulczyńska
Mecz piłkarski jako rytuał...................................................................................................185
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki laurowego wieńca................................361
Piotr Małczyński
Noty o autorach.....................................................................................................................371
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej..................................197 Michał Karaś
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?...............................................................................211 Radosław Kossakowski
Kibicowanie jako sytuacja społeczna..................................................................................227 Wojciech Woźniak
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach przemocy okołofutbolowej.............................................................................247 Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców........................................................269 Marta Pikora
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy..........................287
Radosław Kossakowski, Krzysztof Stachura Uniwersytet Gdański
Sport jako niezagospodarowana nisza w naukach społecznych Rozgrywki angielskiej ekstraklasy piłkarskiej są transmitowane przez telewizję w 211 krajach świata. FIFA, czyli międzynarodowa organizacja zrzeszająca narodowe organizacje piłkarskie z całego świata liczy sobie 208 członków, gdy ONZ ma ich w swych szeregach „zaledwie” 193. Reprezentacje z ponad dwustu państw wysłały swoich sportowców na XXX Letnie Igrzyska Olimpijskie w Londynie. O czym to świadczy? Powyższe dane statystyczne można interpretować w wieloraki sposób, choćby zgodnie z wykładnią, która mówi, że sport jest dziedziną życia społecznego, która już dawno przekroczyła granice narodowe i stała się fenomenem globalnym. Ale to nie wszystko. Wiadomo bowiem, że sportu nie można zawęzić tylko i wyłącznie do formy aktywności fizycznej, która – co ją różni np. od zabawy – zasadza się na rywalizacji, na jasnych i równych regułach dla wszystkich, a jej nadrzędnym celem jest zwycięstwo. Jak wspomina jeden z czołowych przedstawicieli socjologii sportu na świecie, Richard Giulianotti, „Jak miłość, prawda i sztuka, sport jest rodzajem medium, które łączy ludzi. (...) Sport umożliwia różnym kulturom zgłębiać stare i nowe tożsamości i konflikty, w szczególności te, które dotyczą wspólnoty, płci, klasy społecznej czy etniczności” (2005: XI). Wspólnota, płeć, klasa społeczna, czy stosunki etniczne – są przecież zagadnieniami dla wielu socjologicznych eksploracji nierzadko centralnymi, „osiowymi”, a w procesie badawczym odgrywającymi np. rolę zmiennych niezależnych. To przecież narodowy symbol orzełka na koszulce piłkarskiej wzbudził w niektórych Polakach emocje, które popchnęły ich do wyrażenia sprzeciwu wobec prób usunięcia go ze sportowego trykotu. To
Radosław Kossakowski, Krzysztof Stachura
latający „orzeł z Wisły” stał się dla milionów naszych rodaków emisariuszem dumy narodowej na narciarskich skoczniach całego świata. Owszem, stwierdzą oponenci, ale mowa tutaj o „popkulturowej” wersji patriotyzmu, czy „banalnej” wersji nacjonalizmu (zob. Billig 2008, Jaskułowski 2012). Jedno tymczasem wydaje się bezsporne: sport generujący tak silne emocje, jak choćby podczas meczu piłki wodnej na IO w Melbourne w 1956 roku pomiędzy kadrą ZSRR i Węgier (rozgrywano go tuż po interwencji wojsk radzieckich na Węgrzech, sportowa rywalizacja zamieniła się w krwawy pojedynek, który sędziowie zmuszeni byli przerwać. Sam mecz przeszedł do historii pod nazwą „Krew w wodzie”); sport, który dla niektórych zawodników jest formą walki o równe prawa (czarnoskórzy sprinterzy na IO w Meksyku w 1968 roku z gestem zaciśniętej pięści w trakcie odgrywania narodowego hymnu); czy wreszcie sport, który tworzy „złoty trójkąt” (zob. Smart 2007) wraz z mediami i korporacyjnym sponsoringiem, jest zjawiskiem powiązanym z tak wieloma aspektami życia społecznego, że jego lekceważenie przez przedstawicieli nauk społecznych z pewnością musiałoby rodzić wątpliwości. Sport znajduje swoje miejsce na socjologicznych „salonach” w Europie i na świecie. Międzynarodowe Stowarzyszenie Socjologiczne (ISA) ma pośród swych badawczych komitetów ten poświęcony sportowi (ustanowiony w 1964 roku). Podobnie jest w przypadku europejskiej socjologii (ESA), która w swych strukturach obejmujących 35 tematycznych „sieci badawczych” ma także „Society and Sport”. Trudno oczywiście jednoznacznie stwierdzić, które „narodowe” socjologie sportu są najbardziej aktywne, najbardziej płodne i inspirujące pozostałą część społeczności socjologicznej zajmującej się tym zagadnieniem. Z pewnością należałoby jednak wyróżnić kraje anglosaskie, na czele z Wielką Brytanią, która ma bogatą tradycję zarówno jeżeli chodzi o powstanie nowoczesnego sportu (obszar ten jest niebezpodstawnie nazywany np. „kolebką futbolu”), jak i współczesną refleksję nad nim. A tak się właśnie składa, że zarówno sport, postrzegany w kategoriach nowoczesnych, zachodnich; sport, który znamy obecnie, ma swoje korzenie w czasach, kiedy socjologia miała swe początki jako dyscyplina naukowa. Sport (wcześniejsze aktywności fizyczne, choćby w postaci starożytnych igrzysk olimpijskich, trudno nazwać sportem w nowożytnym rozumieniu) i socjologia są „dziećmi” nowoczesnego, przemysłowego społeczeństwa. To być może pomaga zrozumieć, dlaczego analizy „nowego” zjawiska w „nowym” (bo nie mającym 10
Sport jako niezagospodarowana nisza w naukach społecznych
precedensu) społeczeństwie pojawiły się tam, gdzie owo „nowe”, industrialne społeczeństwo przychodziło na świat. Jako przedstawicielom socjologicznego środowiska w Polsce szczególnie zainteresowanym analizą tej sfery, wypada skonstatować, że tradycja socjologii sportu w naszym kraju jest bardziej niż skromna. Tytuł artykułu Przemysława Nosala, w którym podsumowuje on dorobek tej subdyscypliny ten wniosek tylko potwierdza: Niebyt, marginalizacja, amorficzność. Trudne przypadki polskiej socjologii sportu (2010). Nosal słusznie zauważa, że w analizach świata sportu dotychczas prym wiodły takie tematyczne zagadnienia, jak „ludyczny” charakter sportu (co stanowi ukłon w stronę antropologicznego dziedzictwa nauk humanistycznych) oraz kwestie nawiązujące do ideałów olimpizmu. Trudno nie przyznać racji autorowi, gdy wspominając sytuację współczesnych nurtów badawczych polskiej socjologii sportu, stwierdza: „Zamiast systematycznie pokrywać »białe plamy« na mapie zainteresowań socjologii sportu i poszerzać spektrum tematów poddawanych refleksji, nieliczni przedstawiciele tej subdyscypliny skupiają się na swoich obszarach badawczych, pogłębiając tym samym rozdźwięk między wiedzą już ugruntowaną, a najnowszymi trendami naukowymi” (tamże: 155). Socjologia sportu wydaje się zatem subdyscypliną „niedoszacowaną” w polskim świecie akademickim. A przecież możemy się pochwalić myślicielami, którzy nie tylko tworzyli zręby tej subdyscypliny w kraju, ale promowali jej dokonania poza jego granicami. Nie wypada przecież pominąć faktu, że w 1965 roku Andrzej Wohl został wybrany prezydentem Międzynarodowego Komitetu Socjologii Sportu, a w latach 1965-1984 był redaktorem naczelnym czasopisma „International Review of Sport Sociology” funkcjonującego przy Komitecie Socjologii Światowej rady Sportu i Wychowania Fizycznego. To Andrzej Wohl organizował w strukturach Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie pierwszy na świecie Zakład Socjologii Sportu. Środowisko naukowe polskich uczelni wychowania fizycznego i sportu wydało zresztą innych znakomitych przedstawicieli socjologii sportu. Warto wspomnieć choćby o dwóch zasłużonych dla socjologicznych eksploracji sportu profesorów: Zbigniewa Dziubińskiego czy Zbigniewa Krawczyka. Ich Socjologia kultury fizycznej została ostatnio po raz kolejny wznowiona na rynku wydawniczym. Zbigniew Krawczyk kontynuował zresztą pracę Wohla na stanowisku redaktora naczelnego pisma IRSS. Jego osobie polska so11
Radosław Kossakowski, Krzysztof Stachura
cjologia sportu zawdzięcza bardzo dużo jeżeli chodzi o współpracę międzynarodową. Piastował on zresztą ważne stanowiska w międzynarodowych organizacjach (np. International Sociology of Sport Association). Działalność tych (i wielu innych) wybitnych postaci jest trudna do przecenienia, nie da się jednak odrzucić wrażenia, że nie doczekali się oni (jak na razie) licznych następców. Socjologia sportu na polskich Akademiach Wychowania Fizycznego funkcjonuje, ale trudno uznać, by odgrywala znaczącą rolę w życiu środowiska socjologicznego w szerszym rozumieniu. Wśród sekcji działających przy Polskim Towarzystwie Socjologicznym nie ma sekcji socjologii sportu, co bez wątpienia jest również wyrazem zmarginalizowanej pozycji tej subdyscypliny. Socjologia sportu właściwie nie funkcjonuje na polskich uniwersytetach, gdzie socjologów zajmujących się tym zagadnieniem policzyć można na palcach jednej ręki. A jeżeli już uda się znaleźć takich badaczy, to bardzo często kwestie związane ze sportem nie należą do głównego obszaru ich zainteresowań. Pewnym optymistycznym powiewem zdają się być prace młodych adeptów tej dziedziny nauki, którzy, będąc na początku swej naukowej drogi, wykazują żywe zainteresowanie społecznym znaczeniem sportu (wspomnieć wypada, że reprezentują oni takie ośrodki, jak Uniwersytet Gdański, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytet Łódzki czy Warszawski). Trudno powiedzieć, czy ich naukowa działalność przybierze instytucjonalne kształty. Na dziś dzień, pozostaje uniwersyteckim socjologom sportu możliwość aktywnego włączenia się w funkcjonowanie Polskiego Towarzystwa Nauk Społecznych o Sporcie, które corocznie organizuje konferencje naukowe. Należy jednak podkreślić, że ta organizacyjna inicjatywa stanowi efekt zabiegów przedstawicieli polskich AWF-ów, z filozofem sportu, profesorem Jerzym Kosiewiczem na czele. W ostatnim czasie zorganizowano w Polsce duże, międzynarodowe konferencje (były to „Socjologiczne eksploracje po przestrzeniach współczesnego sportu” – Gdańsk, marzec 2012; czy „Football. Politics of the Global Game” – Warszawa, listopad 2012). Blok tematyczny będący pokłosiem gdańskiej konferencji pojawił się w prestiżowym kwartalniku „Kultura i Edukacja”. Na rynku wydawniczym pojawiają się także publikacje książkowe. Wprawdzie w dużej mierze były one wydawane przed Mistrzostwami Europy Euro 2012 (wydawcy i autorzy chcieli zapewne skorzystać z dobrej koniunktury „tematycznej”), ale w przypad12
Sport jako niezagospodarowana nisza w naukach społecznych
ku skromnego dorobku na polu wydawniczym w tej materii, należy się z tego cieszyć, nawet jeżeli niektóre z tych pozycji pozostawiały wiele do życzenia biorąc pod uwagę jakość merytoryczną. Na szczęście jednak wśród wielu przeciętnych tomów zdarzały się książki i artykuły, które pokazują, że na temat sportu można w Polsce pisać i ciekawie i fachowo. Poniższy tom odnosi się zatem – w pewnej mierze – do sytuacji zaniedbania sportu w badaniach społecznych. Zamiarem redaktorów było pokazanie, że ta tematyka jednak funkcjonuje w – szeroko rozumianych – naukach społecznych. Książka nie gromadzi tylko i wyłącznie prac socjologów, choć stanowią one bez wątpienia większość. Chcieliśmy bowiem pokazać sport takim, jakim w rzeczywistości jest – bogatym, wielowymiarowym fenomenem, który można (i należy!) analizować wieloaspektowo. Dwa otwierające książkę artykuły autorstwa Granta Jarviego i Arkadiusza Peiserta odnoszą się, odpowiednio, do roli (również uniwersalnej), jaką sport może odegrać we współczesnym świecie (Jarvie przekonuje, że sport jest platformą, na której można zbudować pokojowe współistnienie globalnego świata) oraz do historycznej ewolucji sportu skorelowanej z procesem ucywilizowania. Jak już wspomnieliśmy, współczesny sport odzwierciedla wiele wymiarów kultury. Kolejne artykuły mają ambicje ową wielowymiarowość przybliżyć, nierzadko dotykając sfer specyficznych, bazując na studiach przypadków. I tak, w pierwszej części niniejszego tomu (zatytułowanej Społeczne rozważania nad sportem), nie mogło zabraknąć refleksji dotyczących kwestii genderowych w sporcie (Honorata Jakubowska i Jerzy Klimczak). Sport bowiem, podobnie do innych dziedzin kultury (polityki, gospodarki czy sztuki) jest swoistym laboratorium, w którym procesy emancypacji mają swoje rozwinięcie. Czytając powyższe artykuły warto pamiętać, że np. historia uczestnictwa kobiet w sporcie nie była usłana różami (zob. Wohl 1961). Sport jest zresztą swoistym laboratorium, w którym również ludzkie ciało emancypuje się z kolejnych granic, a tam, gdzie napotyka na bariery nieprzekraczalności, w sukurs przychodzi mu technologia, której rozwój i zastosowanie rewolucjonizuje widowiska sportowe. O roli ciała i technologii w sporcie piszą w tym tomie Anna Meier, Agata Zborowska i Agnieszka Leszczyńska. Natomiast Katarzyna Kopecka-Piech pokazuje, jak sport ulega mediatyzacji, stając się zjawiskiem zawłaszczonym przez szybko rozwijające się nowe kanały komunikacji. Warto podkreślić, że rozwój technologii usprawniającej 13
Radosław Kossakowski, Krzysztof Stachura
wykonywanie ćwiczeń fizycznych, czy mediów, które w coraz bardziej wysublimowany sposób pokazują rywalizację zawodników nie powinien wypierać zupełnie elementarnych kwestii, jak na przykład dostępność boisk, dzięki którym dzieci, młodzież, ale i również dorośli mogą kształtować ducha sportu. O wadze i roli jaką w tym kontekście mogą pełnić budowane w Polsce „Orliki”, piszą w tym tomie Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska i Maria Szymborska. Fakt, że w książce dominuje tematyka „okołofutbolowa” świadczy przede wszystkim o znaczeniu tej dyscypliny sportowej. Trudno to przypisywać tylko i wyłącznie wpływowi Euro zorganizowanemu w Polsce i na Ukrainie. Piłka nożna jest bez wątpienia najpopularniejszym sportem, a przez to generuje największe zainteresowanie kibiców, mediów, polityków czy biznesu. Z mody na futbol próbuje korzystać wiele grup społecznych, a to z kolei generuje mnóstwo zjawisk, które mogą bez wątpienia fascynować naukowców. W naszym tomie jest to zdecydowanie widoczne w części drugiej, zatytułowanej Społeczne refleksje nad futbolem. Na początek, mamy dwa artykuły pokazujące jak futbol stał się globalną rozgrywką, co jednak – paradoksalnie – zwraca naszą uwagę na jej znaczenie... lokalne. Zarówno artykuły Richarda Giulianottiego, jak i Wojciecha Burszty wespół z Mariuszem Czubajem wyraźnie to podkreślają. Futbol jest nadal „zagnieżdżony” w społecznościach lokalnych, a nawet w przypadku takich global brands, jak Real Madryt czy FC Barcelona, istnieje silny fundament identyfikacyjny lokalnej społeczności, który prowadzi – jak to w przypadku zespołu z Katalonii – do kreowania silnego, zdecydowanie definiowanego etnicznie, podziału na „My” i „Oni” (rolę klubów piłkarskich w tworzeniu tożsamości lokalnych znakomicie pokazuje w swojej książce Franklin Foer, 2006). Polski kontekst w niezwykły sposób oddaje esej Anny Gizy, która przedstawiła refleksje dotyczące projektu badawczego „Projekt 2012”, zgłębiającego społeczne, obywatelskie wymiary Mistrzostw Europy 2012. Artykuł ukazuje niezwykły – ale niestety w dużej części niewykorzystany – potencjał, jaki generuje sport i „mega-eventy” sportowe. Inne artykuły pokazują wymiary piłki nożnej w szerokim spektrum: rytualno-antropologicznym (Barbara Kulesza-Gulczyńska), narodowo-etnicznym (Piotr Małczyński) czy organizacyjno-infrastrukturalnym (Michał Karaś). W tomie nie mogło zabraknąć wątków związanych z kibicami piłkarskimi. Pewnym wstępem do tej tematyki jest artykuł 14
Sport jako niezagospodarowana nisza w naukach społecznych
Radosława Kossakowskiego, który przedstawia zjawisko kibicowania w kategoriach sytuacji społecznej. Detaliczne, oparte na badaniach jakościowych charakterystyki kibiców ŁKS Łódź i Polonii Warszawa przybliżają Jacek Burski i Marta Pikora. Natomiast Wojciech Woźniak opisuje analityczne narzędzie jakim jest pojęcie „paniki moralnej” i wskazuje na możliwości aplikacyjne tej teorii w badaniu przekazów medialnych dotyczących kibiców. Bogaty – w wymiarze ilościowym, ale i w kategorii zróżnicowania materii – zestaw artykułów „okołofutbolowych” nie wyczerpuje rzecz jasna wątków tematycznych zawartych w niniejszym tomie. Świadczą o tym teksty składające się na trzecią część książki – Heterogeniczność społecznej funkcji sportu. W kolejnych artykułach analizowane są zagadnienia budowania wspólnoty na przykładzie osób trenujących karate (Grzegorz W. Wróblewski), socjalizacji młodzieży szkolnej do roli sportowca (Jacek Mianowski). Dla polskiego czytelnika niezwykle interesujące mogą być opisy dwóch, niszowych dyscyplin sportowych: lacrosse (Stanisław Kamykowski) i bojerów (Maciej Brosz). Marlena Kaźmierczak zastanawia się natomiast nad statusem tańca jako dyscypliny sportowej. Tom kończy artykuł Moniki Żmudzkiej-Brodnickiej, w którym przedstawia ona filozoficzne refleksje nad rolą bicia rekordów sportowych w kontekście dążności człowieka do nieskończoności. Oddając do Państwa rąk efekt redakcyjnych prac, liczymy, że lektura zebranych w książce tekstów będzie ciekawym poznawczo doświadczeniem, a książka wypełni istniejącą lukę na polu rozwijającej się społecznej refleksji o sporcie w Polsce. Nie ulega bowiem wątpliwości, że tematyka sportowa stanowi ważne wyzwanie dla nauk społecznych; nadal relatywnie słabo rozpoznany przedmiot systematycznej, krytycznej refleksji. Wierzymy, że zrealizowany przez nas projekt wydawniczy może mieć pozytywny wpływ na rozwój owej naukowej debaty.
15
Bibliografia: Billig, Michael. 2008. Banalny nacjonalizm. Kraków: Znak. Foer, Franklin. 2006. Jak futbol wyjaśnia świat czyli nieprawdopodobna teoria globalizacji. Lublin: Red Horse. Giulianotti, Richard. 2005. Sport. A Critical Sociology. Cambridge: Polity Press. Jaskułowski, Krzysztof. 2012. Wspólnota symboliczna. W stronę antropologii nacjonalizmu. Gdańsk: Katedra. Nosal, Przemysław. 2010. Niebyt, marginalizacja, amorficzność. Trudne przypadki polskiej socjologii sportu. W: P. Łuczeczko, D. Wicenty (red.). Jedna nauka, wiele historii. Dzieje subdyscyplin socjologicznych w Polsce. Gdańsk: UG, s. 179‒194. Smart, Barry. 2007. Not playing around: global capitalism, modern sport and consumer culture. „Global Networks” 2: 113‒134. Wohl, Andrzej. 1961. Społeczno-historyczne podłoże sportu. Warszawa: Sport i Turystyka.
Książka, którą Czytelnicy mają w rękach nie powstałaby, gdyby nie – nieoceniona – pomoc kilku osób i organizacji. Z tego miejsca chcielibyśmy serdecznie podziękować za wsparcie finansowe i organizacyjne Prezydentowi Miasta Gdańska, Pawłowi Adamowiczowi, prezesowi Klubu Sportowego Lechia Gdańsk – Maciejowi Turnowieckiemu, oraz Błażejowi Jenekowi i Markowi Kosińskiemu z firmy Lechia Operator, jak również władzom Polskiego Towarzystwa Socjologicznego.
CZĘŚĆ I
Społeczne rozważania nad sportem
Grant Jarvie University of Stirling
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu1
Wprowadzenie Kryzys finansowy i ekonomiczny pozostawił głębokie blizny, które będą nie tylko potrzebowały wiele czasu by się zagoić, ale i wpłyną na decyzje podejmowane przez następne lata. Niższy potencjał wyjściowy, wyższe całkowite i długotrwałe bezrobocie, ogrom prywatnego i publicznego zadłużenia, ulotne kapitały rynkowe – to tylko niektóre z cech nowej rzeczywistości, przed którą stają ustawodawcy. Zwiększyła się także dysproporcja dochodów, co, przy wzrastającym koszcie zmian klimatycznych oraz wielu innych czynnikach, jest niekorzystne dla długofalowego wzrostu. Pozycja uniwersytetu i jego rola w kształtowaniu nowej europejskiej polityki są teraz wyjątkowo potrzebne. Uniwersytety jako instytucje są bardzo zróżnicowane co do wielkości i funkcji, ale to kluczowe źródła nadziei zarówno dla tych, którzy starają się radzić sobie z trudnymi wyzwaniami dzisiejszej rzeczywistości, jak i tych, którzy dostarczają umiejętności i wiedzy do rozwiązywania tych problemów, czy wreszcie tych, którzy poszerzają możliwości człowieka i udzielają indywidualnych porad. Osoby pracujące na uczelniach wyższych muszą być publicznie zaangażowane, ponieważ instytucje w całej Europie starają się dawać nadzieję i przynosić odpowiedzi na problemy dzisiejszego świata. Sport rzadko jest postrzegany przez europejskich polityków jako liczący się arsenał działania, jednak błędem byłoby nie doceniać społecznej roli sportu – dociera on do szerokiej publiczności, a połączony 1
Tłum. Marta Skowrońska.
Grant Jarvie
z edukacją oraz traktowany poważnie przez europejskie uniwersytety, może mieć wpływ na ludzkie szanse życiowe i stać się częścią szerszego procesu rozwiązywania obecnego kryzysu w Europie.
Nakreślenie problemu i kontekst W ostatnim czasie sporo mówi się o ignorowaniu przez rządy społecznej i ekonomicznej wartości sportu. Jednocześnie należałoby zadać pytanie, dlaczego sport powinien być dotowany przez rząd i w jaki sposób może on rzeczywiście wpłynąć na codzienne życie, zwłaszcza życie ludzi potrzebujących. Ważne, by zdać sobie sprawę, jaki odsetek PKB w różnych krajach przypada na sport, gdyż jest to jeden ze wskaźników istotności tej kwestii dla władz (Sportscotland 2011, OECD 2008). Jaki procent PKB jest wydawany na sport w Polsce? Czy suma ta jest dobrze spożytkowana, czy też wydatki te powinny być większe? A także, co ważniejsze, kto o tym decyduje i na co powinno się wydać te pieniądze? Powyższe kwestie dotyczą wielu z nas – jeśli nie wszystkich. Twierdzę, że opinie formułowane przez uczelnie wyższe, a w szczególności ludzi zajmujących się tam sportem, powinny być jednymi z najbardziej słyszalnych opinii kierowanych do rządu i polityków. Pozostaje jednak pytanie: czy nasze uniwersytety, studenci i rząd korzystają z głębokiej wiedzy na temat społecznej roli sportu oraz jego skuteczności, którą mamy jako grupa akademickich intelektualistów lub entuzjastów sportu w najlepszy możliwy sposób? Studenci, badacze i nauczyciele od pokoleń stawiają pytania na temat społecznej, ekonomicznej i historycznej organizacji sportu, jego dystrybucji oraz roli, jaką odegrał w alokacji i sprawowaniu władzy. Co tak naprawdę wiemy o wpływie, jaki może wywrzeć sport na nasze codzienne życie i czy wystarczająco zależy nam na tym, by przedstawić rządom w Europie i poza nią przekonujące argumenty? (Jarvie, Thornton 2012; Kidd 2011; Perelman 2012). W artykule prezentowane będą argumenty na rzecz tezy, że sport ma do spełnienia znaczącą rolę, jeśli chodzi o wprowadzanie zmian w życie jednostek, społeczności i narodów. Zgodnie z przyjętym w tej pracy założeniem, istnieje cały szereg problemów społecznych wymagających uwagi, a w kontekście których sport ma swoją rolę do odegrania. Co jednak najważniejsze, w artykule stawiana jest teza, iż uniwersytety w całej 20
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
Europie oraz ludzie w nich pracujący mają znaczny wpływ na kreowanie zmiany, oraz, że razem, jako społeczność intelektualistów, naukowców i indywidualności zainteresowanych badaniem współczesnego sportu, jesteśmy silniejsi niż w pojedynkę. Choć ten artykuł nie wyczerpuje tematu w całej jego złożoności, stawia jednak prowokacyjne pytanie o to, co tak naprawdę wiemy o sporcie – czy dekady badań faktycznie przyniosły rezultaty i czy rzeczywiście wystarczająco dbamy o ten obszar życia społecznego? Jeśli odpowiedzi na obydwa pytania są twierdzące, kolejne będzie brzmiało: w jaki sposób zamierzamy wykorzystać władzę i możliwości działania naszych uniwersytetów, by poprzez sport i inne obszary życia społecznego uczynić świat lepszym miejscem? Nakreśliwszy kontekst sytuacji i wyzwania, jakie przed nami stoją, przejdziemy do analizy następujących zagadnień: • Szersza perspektywa spojrzenia na niektóre współczesne obszary studiów i badań. • Analiza wybranych współczesnych zjawisk i palących problemów społecznych, a także szans, które pojawiają się w całej Europie w kontekście stawianej w tym artykule tezy, iż sport ma swoją rolę do odegrania zarówno jako źródło nadziei jak i istotny element w procesach ustalania reguł życia społecznego, polityki społecznej i rozwoju ekonomicznego. • Na zakończenie, komentarz na temat roli i miejsca uniwersytetów w kontekście ich potencjalnego wpływu, możliwości forsowania zmian, a także stawiania pytań o to, czy nasze uniwersytety naprawdę wykorzystują w pełni nasz potencjał i czy doceniają rolę sportu w dzisiejszym społeczeństwie.
Współczesne obszary studiów i badań Nie można zarzucić naukowcom akademickim, że nie prowadzą rozmaitych badań nad współczesnymi aspektami sportu (Coalter 2007). Badacze w całej Europie uznają, iż obszar ten wymaga badań empirycznych, wyjaśnień, nowych przepisów prawnych i innych rozwiązań, w niektórych przypadkach nawet bezpośrednich akcji społecznych czy protestów, rzadko jednak wszystkie te kwestie łącznie były podstawowym motywem do podjęcia badań naukowych. 21
Grant Jarvie
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
Naukowcy prowadzący badania nad rolą sportu w społeczeństwie muszą oczywiście przedstawić dane na temat sportu w świecie, w którym żyjemy, muszą także te dane wyjaśnić; ja będę jednak nalegał, aby zadali sobie oni także pytanie o to, jak można wykorzystać wyniki tych analiz po to, by móc uczynić świat lepszym i poprawić życiowe szanse. Pozwolę sobie zaprezentować pokrótce cztery szeroko pojęte obszary badawcze. Można by wymienić ich o wiele więcej. Chciałbym jednak skupić się na czterech obszarach czy dziedzinach wiedzy, które bardzo rozwinęły się w ostatnich latach.
miemy, co oznacza globalizacja sportu? Jakie mamy na nią dowody? Jak możemy wyjaśnić to zjawisko? Czy będzie mieć ono pozytywny czy negatywny wpływ na zmianę społeczną? Czy rzeczywiście globalizacja sportu oznacza równą dystrybucję zasobów pomiędzy krajami? Czy transfery gwiazd sportu i pracowników zaplecza sportowego w ramach jednego kraju i na poziomie międzynarodowym są uczciwe, transparentne i równe? Czy faktycznie prawdziwymi beneficjentami dużych imprez sportowych są ich gospodarze, czy też zasoby wyciekają poza kraj w takim samym stopniu jak do niego płyną – co na ten temat wiemy?
Sport a globalizacja
Tożsamość, identyfikacja i wspólna płaszczyzna
Pojawiło się wiele opracowań dotyczących związku pomiędzy sportem a globalizacją. Badania nad globalizacją piłki nożnej skupiały się głównie na samej globalizacji, a w mniejszym stopniu nad oporem przed globalizacją (Giulianotti 2011; Giulianotti 2012; Giulianotti, Robertson 2012). Wielu badaczy poszerzyło istniejący stan wiedzy na temat piłki nożnej w wielu obszarach świata, w szczególności w niektórych częściach Afryki. Zwolennicy globalizacji zwykle twierdzą, że żyjemy w czasach, w których pojawił się nowy rodzaj międzynarodowego świata sportu, charakteryzujący się międzynarodową, jeśli nie globalną, konkurencją rynkową, konsumencką i kapitałową. Ta globalna konkurencja opiera się na rynku, który decyduje o tym, czy otrzymamy na starość emeryturę; czy w różnych częściach świata, a nawet Europy, ludzie cierpiący będą leczeni, a także o tym, jakie formy sportu i gier będą wspierane, czy poszczególne regiony będą odnosiły sukcesy w piłce nożnej czy też nie, oraz czy będą tam funkcjonować profesjonalne drużyny. Krytycy globalizacji twierdzą, że sport powinien być bardziej odpowiedzialny społecznie, i że w aktualnym globalnym myśleniu nastąpił kryzys. Uważają oni, że tworzą się już ruchy społeczne na rzecz ogólnoświatowej zmiany, a także, że odchodzimy od ery globalizacji w kierunku ery wzrastającego aktywizmu i malejących zasobów, a co za tym idzie konieczności, a jednocześnie możliwości większej współpracy poprzez sport. Możemy myśleć o ogólnoświatowym sporcie w kategoriach społeczno-ekonomicznych oraz geopolitycznych, ale czy naprawdę rozu-
Podobnie jak w wypadku globalizacji, także problematyka tożsamości i narodotwórczej roli wydarzenia sportowego była przedmiotem wielu badań (Dine 2012; Lee, Maguire 2011; Parker, Harris 2009). Rola wydarzenia sportowego w kształtowaniu tożsamości narodowej i integrowaniu społeczności jest wciąż obecna w wielu badaniach. Sport od zawsze odgrywa i będzie odgrywać istotną rolę, jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie: kim jestem? Kto jeszcze jest taki jak ja, gdzie jest moje miejsce? Komu powinienem ufać? Tożsamość sama w sobie jest ważna, ale niewystarczająca. Badania nad sportem i tożsamością oddalają się powoli od poglądu, że tożsamość jest wartością samą w sobie. Tym, czego pragną społeczności i kraje, niekoniecznie jest tożsamość, ale uznanie, a w wielu przypadkach redystrybucja zasobów. W różnych częściach świata, w których istnieje przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi, celem, do którego się dąży nie jest tożsamość, ale zasoby i możliwość przezwyciężenia luki rozwojowej (Sen 2006). Przedstawię teraz dwa proste wnioski uzyskane w wyniku analizy materiału badawczego dotyczącego tożsamości, państwowości i, w niektórych wypadkach, internacjonalizmu. Po pierwsze, często tym, czego pragną ludzie czy kraje, nie jest tożsamość, ale uznanie, które niesie za sobą potrzebę redystrybucji zasobów lub większej transparentności jeśli chodzi o proces ich alokacji, a także tego, które kraje na tym procesie zyskują, a które nie i dlaczego. Kiedy ogląda się mistrzostwa w lekkoatletyce lub Igrzyska Olimpijskie oraz sukcesy sportowców z Afryki, warto sobie zadać pytanie, jaka część
22
23
Grant Jarvie
pieniędzy z nagrody dla sportowców trenujących w górzystych częściach Afryki, trafia z powrotem do Kenii czy Etiopii i jest tam przeznaczana na cele sportowe. Druga kwestia związana ze sportem i tożsamością to konieczność dowartościowania tego, jak ważne jest wypracowanie wspólnej płaszczyzny łączącej wiele tożsamości. Silne poczucie tożsamości wytwarzane dzięki wydarzeniom sportowym może prowadzić do konfliktów i napięć, stąd przede wszystkim należałoby zastanowić się nie tylko nad tym, kto jeszcze jest taki jak ja, ale i nad tym, w czym moja tożsamość jest wspólna z tożsamością innych ludzi: co sprawia, że jesteśmy razem, a nie osobno. Czy sport może mieć wkład w konsolidację Europy pomagając dostrzegać podobieństwa, nie zaś różnice? Myślę, że np. golf jest jedynym sportem, gdzie Europa gra jako Europa.
Rozwój, pojednanie i potrzeba wzrostu Dalszy obszar wzrostu ma miejsce na polu międzynarodowego rozwoju i pojednania – tam sport ma potencjalną rolę do odegrania. UNESCO i ONZ musiałyby jednak wiedzieć, jaki zysk przyniesie inwestycja w sport, podobnie jak ma to miejsce w pozostałych obszarach ich działania (Third World Quarterly 2011). Jeśli mielibyśmy wybrać jedną dziedzinę badań, która w przeciągu ostatnich dwóch czy trzech lat przyczyniła się do rozwoju wiedzy, to byłby to wspólny wysiłek badaczy, by zrozumieć rolę sportu w procesie rozwoju. Inicjatywy oparte na wspólnej pracy, takie jak Pokój i Sport (Peace and Sport), miały na celu wysunąć sport na pierwszy plan, jeśli chodzi o działania pomocowe w rozwiązywaniu konfliktów, wprowadzaniu pokoju i pojednania pomiędzy krajami, społecznościami i grupami. Wiele z najbiedniejszych krajów na świecie usilnie odrzuca rożne formy pomocy ze strony międzynarodowych społeczności. Sport zyskuje jednak coraz większe uznanie, jako kluczowy element programów pomocy humanitarnej i droga do mobilności społecznej dla niektórych ludzi. Niektórzy badacze pozostają niepewni, co do tego, co sport może rzeczywiście zapewnić – wciąż słyszy się, że potrzeba dowodów na poparcie tej tezy (Coalter 2009, Levermore 2008a, United Nations 2003). Pytamy zatem, czy sport faktycznie ma swoją rolę do odegrania, a jeśli tak, to jaką? Kwestie pomocy, ubóstwa, pojednania i rozwoju po24
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
zostają nierozwiązane, jednak badacze zaczynają zastanawiać się, w jaki sposób sport zaczął odgrywać ważną rolę w procesie wzrostu ekonomicznego w najuboższych częściach świata. Rola sportu w międzynarodowym rozwoju nie powinna ograniczać się do działań pomocowych, ale stanowić wsparcie dla zrównoważonego rozwoju gospodarczego.
Nierówności społeczne, możliwości i poprawa szans życiowych Podsumowując tę część artykułu, warto wspomnieć o licznych badaniach analizujących pod różnymi kątami zmieniające się formy społecznych nierówności. Relacje pomiędzy sportem a nierównościami społecznymi są w nich rozważane na przynajmniej dwa sposoby: jako społeczno-ekonomiczne i geopolityczne formy nierówności. Badania nad sportem odegrały istotną rolę w uświadomieniu tego, w jaki sposób powielane są społeczno-ekonomiczne i geopolityczne nierówności, jak próbuje się je zwalczać i jakie nowe formy one przyjmują. Mając to na uwadze, powinniśmy badać kolejne elementy sposobu myślenia o społecznych nierównościach i roli, jaką odgrywa w tym sport (Jarvie, Thornton 2012). Istnieją przynajmniej trzy typy relacji pomiędzy sportem a nierównościami społecznymi: (1) nierówności warunków, (2) nierówności szans i (3) nierówności możliwości. Pytanie, jakie stawiamy wobec sportu brzmi: w jaki sposób sport może pomóc rozwijać zestaw umiejętności, które mogą polepszać szanse życiowe ludzi ubogich? W jaki sposób sport może się przyczynić do zniknięcia lub zmniejszenia nierówności nie tyko ekonomicznych, ale też nierówności szans? Zauważmy, że niektóre kraje po prostu nie chcą ubiegać się o bycie gospodarzami dużych wydarzeń sportowych, ponieważ odpowiedni zestaw zdolności (capability set), jaki byłby do tego potrzebny, nie jest powszechnie dostępnym dobrem (Jarvie, Sykes 2012; Sen 2009). Być może każdy przepis czy działanie interwencyjne za pomocą sportu, które usiłuje niwelować nierówności społeczne, powinno w którymś momencie zadać sobie pytanie, czy faktycznie wpłynęło na szanse życiowe tych, do których było adresowane. W pierwszej części tego artykułu starałem się zarysować kilka ogólnie pojętych dziedzin wiedzy, rozwijanych przez uczonych, badaczy 25
Grant Jarvie
i nauczycieli akademickich z całej Europy, którzy dostarczają nowych informacji o tym, co sport może, a co powinien zrobić. Istnieje oczywiście wiele innych tematów z tego zakresu wartych analizy, jak na przykład kultura i władza, zmiana roli państwa, korporacje międzynarodowe, środowisko, recesja ekonomiczna i wzrost poziomu społecznego niezadowolenia, zmieniająca się równowaga ekonomiczna i polityczna władzy, którą można obserwować na początku XXI wieku. W badaniach nad sportem powinniśmy cały czas stawiać wzajemnie powiązane ze sobą pytania, właśnie zależność między nimi jest tutaj szczególnie istotna. Pytania te brzmią na przykład: Co dzieje się w świecie sportu? Jak rozumiemy to, co się w nim dzieje? Jak poprzez nasze działania możemy pomóc wprowadzać zmiany lub sprawić, że świat będzie lepszy? Zmierzając do podsumowania tej pierwszej części, chciałbym jednak podkreślić możliwości, jakie mają naukowcy uniwersyteccy, by zmieniać świat, w którym żyjemy i zadawać sobie pytanie czy nasz uniwersytet i my sami robimy wystarczająco wiele dla uznania roli, jaką odgrywa sport w procesie zmian. Europa nie musi wcale szukać daleko, by zobaczyć, jak wiele narastających społecznych problemów przed nią stoi i zadać sobie pytanie czy sport może odegrać rolę w radzeniu sobie z kwestiami społecznymi. Mając to na uwadze, chciałbym przejść do zastanowienia się nad kilkoma współczesnymi problemami społecznymi.
Współczesne problemy społeczne Spoglądając na prace licznych europejskich think tanków lub grup lobbingowych, które dostrzegły znaczenie sportu dla współczesnej polityki europejskiej, rozumie się, że już teraz stoimy przed szeregiem kluczowych obszarów i problemów. Jeden z ostatnio założonych przy pomocy funduszy europejskich think tanków to „Sport i obywatelstwo” (Sport et Citoyenneté / Sport and Citizenship). Stworzyli oni wiele informatorów na temat reguł funkcjonowania różnych obszarów, m. in.: • Sport, szkoła i wychowanie fizyczne; • Sport i dyskryminacja w Europie; • Potrzeba europejskiego dialogu społecznego w dziedzinie sportu; • Sport i niepełnosprawność w sporcie; 26
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
• • • •
Sport i tożsamość w Europie; Wartość sportu; Sport i rozwój międzynarodowy; Sport i media. Jak już wspomniałem, Europa nie musi daleko szukać, aby dostrzec naglące problemy społeczne i zapytać samą siebie, czy sport ma swoją rolę do odegrania w rozwiązaniu tych problemów. Sport ma godną pozazdroszczenia historię zdolności pomocy tam, gdzie zawiodły inne polityczne inicjatywy. Jeśli zastanowić się nad głównymi obszarami problemów społecznych i ekonomicznych w Europie i sposobami, w jaki sport mógłby być tam wykorzystywany do pomocy, musimy zadać sobie pytanie, czy my, jako naukowcy, badacze, politycy dostrzegamy siłę sportu mogącą doprowadzić do znaczącej zmiany. Być może nie jest to sprawa o najwyższym priorytecie, jednak politycy ignorują społeczną i gospodarczą wartość sportu na własne ryzyko. Rozważmy teraz następujące obszary.
Sport i bezrobocie wśród młodych ludzi Ponieważ wiele krajów europejskich doświadcza rosnącego poziomu bezrobocia, rządy często zwracają się ku szybkim rozwiązaniom problemów towarzyszącym tym zjawiskom. Ekonomiści powiedzieliby, że wzrost poziomu bezrobocia powyżej pewnego pułapu sprzyja wzrostowi społecznych niepokojów (Bell, Blanchflower 2011). W Wielkiej Brytanii, co piąta osoba poniżej 25. roku życia pozostaje bez pracy. Wiemy, że piętno bezrobocia jest długotrwałe, wyniszczające oraz społecznie i ekonomicznie szkodliwe. Kraje w całej Europie nie doceniają społecznego znaczenia sportu na własne ryzyko, ale w tak niesprzyjających warunkach sport ma kluczową rolę do odegrania w każdej progresywnej polityce pomocy społecznej, której zależy na obniżeniu bezrobocia wśród młodych ludzi. Właściwą odpowiedzią na bezrobocie jest wyższy zrównoważony poziom zatrudnienia, ale póki warunki ekonomiczne Europy będą sprzyjać utrzymywaniu obecnej sytuacji, politycy muszą wiedzieć, co i kto wpływa na właściwe funkcjonowanie sportu. Uważam, że to właśnie nauczyciele akademiccy zajmujący się sportem powinni stać na czele tych zmian. 27
Grant Jarvie
Jako argument historyczny może posłużyć to, że w pewnych miejscach i czasach sport był postrzegany jako częściowe antidotum na okresy społecznych i politycznych niepokojów. Inwestycje w ośrodki sportowe na obszarach dotkniętych społecznymi niepokojami w Irlandii zostały ocenione jako słuszna decyzja. Współczesnym przykładem inicjatywy mającej na celu wsparcie ułatwienia zatrudnienia i społecznej mobilności jest z kolei włączenie sportu do programów społecznego rozwoju w Rotterdamie. Argumentem ekonomicznym jest z kolei to, że sport ma zarówno funkcję prewencyjną, jak też przyczynia się do wzrostu szczęścia i dobrobytu poprzez tworzenie miejsc pracy i wpływ na wzrost PKB. W Szkocji sport stanowi około 2% PKB i cały czas jest skuteczny, jeśli chodzi o tworzenie miejsc pracy.
Sport, przestępczość i przemoc Związki pomiędzy sportem, przemocą a przestępczością są chyba najmocniej ze wszystkich ugruntowane w badaniach. Raport Laureaus (2010) stwierdził, że sport odegrał rolę zapobiegawczą w obniżaniu poziomu przemocy i przestępczości, co można przeliczyć na oszczędności rządowe. Raport oceniał wartość ekonomiczną trzech projektów sportowych mających na celu przeciwdziałanie przemocy gangów i przestępczości wśród młodzieży w Wielkiej Brytanii. Badania wykazały przede wszystkim to, że sport może być częścią efektywnej walki społecznej z tymi problemami. Sport może być zdaniem badaczy skuteczną drogą do walki z problemem młodocianej przestępczości i przemocy gangów. W badaniu przyjrzano się np. konsekwencjom otwarcia akademii boksu w jednej z dzielnic. Okazało się, że inwestycja przyniosła zwrot w trzech obszarach – zmniejszeniu przestępczości, podniesieniu zarobków, a także redukcji bezrobocia i narkomanii.
Sport, pokój i pojednanie Fundacja Tegla La Roupe w Kenii, pomagająca dzieciom-żołnierzom, które nigdy nie zaznały normalnego życia; angielska agencja nieruchomości w śródmieściu, szukająca sposobu na obniżenie wskaźni28
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
ków przestępczości i poziomu bezrobocia młodych; projekt pomagający budować szacunek i pewność siebie oraz miejsca pracy wśród bezdomnych; regeneracja obszarów zdegradowanych w Londynie, Glasgow, Johannesburgu i Rio de Janeiro – tym, co łączy te działania i przyczynia się do wzrostu PKB wielu krajów jest sport (Brewer 2010, Young 2005). Sport przyczynia się do wzrostu PKB w wielu krajach. Były sekretarz generalny ONZ, Kofi Annan, uważał, że sport może zdziałać o wiele więcej niż tylko nieść przesłanie humanizmu. Może być on także społecznym i politycznym narzędziem w rozwiązywaniu konfliktów i asystowaniu w procesie pojednania. Kraje takie jak Serbia dostrzegły, jak silną rolę odegrał tenis, poprzez grę Novaka Djokovica, w budowaniu pojednania. Sport zapewnił także pewną dozę normalności młodzieży, która doświadczała rozpadu byłej Jugosławii oraz konfliktu, który nastąpił później. Fundacja „Pokój i Sport” (The Peace and Sport Foundation) zajmuje się promocją sportu w rozwiązywaniu konfliktów.
Sport, ubóstwo i mobilność społeczna Istnieją powody, dla których miasta i państwa na całym świecie, także i Polska, rywalizują o bycie gospodarzami dużych wydarzeń sportowych (Davis 2006; Hayes, Horne 2011; Spaaij 2011; OECD 2008; UNESCO 2010). Melbourne w Australii zostało wybrane najlepszym miastem sportowym w 2006 i 2008 roku i nigdy tego nie żałowało. Singapur starał się o miano specjalistycznego centrum sportowego, co pociągnęło za sobą wiele intratnych inwestycji. Sport ma społeczną i komercyjną moc, która czyni go znaczącą siłą w świecie zarówno po dobrej, jak i złej stronie. Pozwala to zauważyć politykom, że sport jest częścią narzędzi politycznych, które mogą mieć znaczenie. Na otwarciu Mistrzostw Świata w RPA w 2010 roku, były prezydent USA, Bill Clinton, powiedział, że jest tylko kilka rzeczy na świecie, które zrobiły więcej dla walki z ubóstwem niż piłka nożna. Kiedy przeprowadza się wywiad ze sportowcami z Kenii lub Etiopii, wymieniają oni wiele powodów, które są dla nich motywacją, ale zawsze jednym z najważniejszych powodów, dla których kenijskie biegaczki są zmotywowane do uprawiania tego sportu, jest ucieczka przed ubóstwem, by pomóc rodzinie i wysyłać pieniądze do domu. 29
Grant Jarvie
Manny Pacquiao, kongresmen i ambasador z Filipin, jest jedynym bokserem na świecie, który zdobył tytuły światowe w ośmiu kategoriach i jest świadomy, co sport – w tym wypadku boks – może zrobić dla ludzi, którym się nie powiodło. Kiedy, tworząc politykę, przyjmiemy założenie, że sport jest cennym źródłem nadziei dla jednostek i dla całych społeczności czy nawet narodów, a także, że może mieć wpływ na społeczną mobilność, nie jest to naiwny zachwyt nad siłą sportu, ale raczej rygorystyczna, oparta na dowodach, porównawcza i świadoma ocena, która stwierdza, że istnieje na świecie wystarczająco dużo inicjatyw, które można by wykorzystać. To pozwala europejskim politykom na refleksję, że sport jest częścią narzędzi politycznych, które mogą pomóc w określonych sytuacjach. W tych surowych czasach wciąż brakuje pieniędzy, lecz brak wystarczających środków nie powinien przeszkodzić politykom w tym, by mogli oni przekonać się, iż Igrzyska Olimpijskie, Igrzyska Paraolimpijskie, Igrzyska Wspólnoty Narodów, mistrzostwa w piłce nożnej czy inne sportowe zawody, to niezmarnowana szansa. Stawka jest zbyt wysoka. Wszystkie rządy, niezależnie od frakcji politycznych, muszą uważać, bo podczas gdy zmieniają się ustawy i ministrowie, potrzeby i aspiracje pozostają takie same. Cechą sportu jest jego rozpoznawalność i profil publiczny. Politycy wolą być widywani w towarzystwie celebrytów niż profesorów, to jednak nie powinno być przeszkodą. Sportowe polityczne portfolio, jako szczebel w karierze polityka, nie jest szczególnie dobrze widziane, ale to także powinno się zmienić i nasza w tym rola, aby ów argument trafił do rządu. Ambitny polityk powinien walczyć o sportowe portfolio. Oczywiście, jeśli naprawdę zależy mu na ulepszeniu świata dziś i w przyszłości. Jeszcze raz podkreślę, że rządy i politycy ignorują społeczną wartość sportu na własne ryzyko. Przejdę teraz do ostatniej kwestii, jaką chciałbym poruszyć w tym artykule, a która dotyczy nas: badaczy, nauczycieli, naukowców, polityków zainteresowanych sportem oraz tego, czy zauważamy potencjał jego wpływu na nasze i uniwersytetu codzienne życie, czy też go ignorujemy. Wspomniano już, że sport może być źródłem nadziei w różnych okolicznościach, jeśli jest wykorzystywany we właściwy sposób. Czasami zastanawiam się jednak czy w wystarczający sposób wykorzystujemy nasze uczelnie – czy uświadamiają one sobie doniosłość sportu i to, co może on zdziałać dla nich i dla całego społeczeństwa? 30
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
Współczesna rola uniwersytetu Na koniec chciałbym zapytać o to, co my i nasze europejskie uczelnie osiągnęliśmy jako rzecznicy tezy, że sport może być źródłem nadziei. I co ważniejsze, czy w tych ciężkich czasach robimy wystarczająco wiele w dążeniu do tego, aby świat stał się lepszy? Czy rozpoznajemy możliwości, które się przed nami otwierają; platformy, których możemy używać i czy ktoś nas tam słucha? Jak wykorzystujemy władzę i możliwości, jakie mamy jako pracownicy uniwersytetów, aby sprawić, żeby świat był lepszy i jaką rolę odgrywa nasza praca nad sportem w społeczeństwie w „nowych, wspaniałych światach” (Docherty 2011)?
O roli uniwersytetu Europa ma, co prawda, rozmaite tradycje, jeśli chodzi o uniwersytety, ale wszystkie one są ważnymi instytucjami w swojej dziedzinie i dają nam, ludziom pracującym na nich, tak wiele możliwości, aby wprowadzać zmiany w społeczeństwach, w których żyjemy. Niedawno uświadomiono mi, że w związku z kryzysem bankowym i finansowym uniwersytety mają bardzo ważną rolę do odegrania w dzisiejszej Europie, i że powinny wziąć moralną odpowiedzialność w czasie, gdy inne instytucje tracą swój autorytet. Nie ma potrzeby, aby tworzyć długą listę tego, czym uniwersytety się zajmują, ale niektóre z nich czy może wręcz wszystkie z pewnością wykonują te zadania: • Wychowują absolwentów o międzynarodowej mentalności; • Dostarczają profesjonalnie wyszkoloną siłę roboczą; • Tworzą wiedzę, jako część międzynarodowego wysiłku; • Pomagają w promowaniu kraju na arenie międzynarodowej; • Zapewniają bazę badawczą dla różnych obszarów – biznesowych, przemysłowych; • Dostarczają pomysłów; • Pomagają zapewnić społeczną mobilność; • Przyczyniają się do obiektywnej i świadomej dyskusji społeczeństw, których są reprezentantami. Kuszące byłoby zapytać, jak ważny jest sport w strategii naszej uczelni. Czy na twoim uniwersytecie postrzega się sport jako sposób na dotar31
Grant Jarvie
cie do niektórych kluczowych społecznych i ekonomicznych problemów naszych czasów? Uczelnie powinny zadawać pytania, czy wręcz pomagać rozwiązywać kluczowe problemy naszych czasów. Czy nasi naukowcy zaangażowani w sprawy wychowania fizycznego i sportu używają swojej pozycji, aby mówić prawdę, wzmagać międzynarodową świadomość absolwentów i robić wszystkie inne rzeczy, jakich wymaga od nas uczelnia? Ludzie społecznie zaangażowani w pracę związaną ze sportem powinni, moim zdaniem, zadawać ważne pytania czy też starać się na nie odpowiadać, niezależnie od badanej przez nich dziedziny. A pytania te są następujące: (1) Na jakich danych empirycznych możemy się oprzeć, by uzasadnić wartość sportu w społeczeństwie? (Co dzieje się w sporcie?); (2) Jakie teorie, idee i koncepcje mogą nam posłużyć do wyjaśnienia i zanalizowania tych danych? (Jak możemy zrozumieć to, co dzieje się w sporcie?); (3) Jaką zdolność ma sport do przekształcania i przyczyniania się do społecznej zmiany? (Co można zrobić, aby zaszły zmiany?) i (4) Jaka jest współczesna rola studenta, intelektualisty, badacza, entuzjasty sportu i uniwersytetu w przestrzeni publicznej? (Co zamierzasz z tym zrobić?). Właśnie ten wspólny charakter pytań jest ważny. Co się dzieje – jak zrozumieć to co się dzieje i co z tym zrobić?
Intelektualista i jego rola publiczna oraz akademicka Rolą nauczyciela akademickiego jako intelektualisty, którego głos słyszy opinia publiczna, jest dostarczanie dowodów, nauczanie i odkrywanie oraz mówienie prawdy. Możliwości społecznej zmiany poprzez sport istnieją na różnych poziomach i ujawniają się zarówno w sposób planowany, jak i niezamierzony. Różni ludzie w różnym czasie zajmowali stanowisko wobec różnego rodzaju problemów i używali wydarzeń sportowych, aby wstawić się za światem, społeczeństwem czy zmianą. Sport sam w sobie rzadko, jeśli w ogóle, przyczynia się do wypracowania jakiejś strategii zmiany, zarówno systemowej, jak i pozasystemowej. Ale istnieje mnóstwo momentów, kiedy sport może odegrać rolę w przeprowadzaniu zmian politycznych i społecznych, najogólniej może wiązać się to z protestami na poziomie lokalnym, narodowym i międzynarodowym. Formy działania rozciągają się tu na skali od reformatorskich, aż do radykalnych lub od ideologicznych do nieideologicznych lub od zorientowanych na problem do bardziej zbiorowych form działania. 32
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
To jednak nie wszystko. Można się pokusić się o tezę, że od czasów kryzysu bankowego w 2008 roku, w różnych miejscach w Europie istnieje moralna próżnia i że uniwersytety powinny wykazać chęć do wypełnienia tej próżni. Choć wątek ten wyraźnie wykracza poza analizę roli sportu w społeczeństwie, sport ma jednak swoją rolę do odegrania, jako że wiąże się z wieloma wspólnotami i problemami społecznymi, kulturowymi, ekonomicznymi czy politycznymi, a tym samym pomaga znaleźć źródła nadziei. Sport może się przyczynić do odnowy idei uniwersytetu jako instytucji, która ma wiodącą rolę i służy życiu społecznemu.
O sporcie, jako źródle nadziei Sport ma możliwość działania na różne sposoby – takie, które opierają się na odkryciach, badaniu, nauczaniu, ale też takie, które opierają się na wspieraniu zaufania, redystrybucji i szacunku, by kreować bardziej humanitarny świat. Sport może pomóc znaleźć źródła nadziei, ale nie jest w stanie osiągnąć tego sam. Potrzebne są także inne zasoby, by móc wyzwolić potencjał rozwoju. Zmiany społeczne i poprawa szans życiowych pozwolą na wolność, zwiększenie dostępności różnych sportów i możliwości wyboru alternatywnych wizji świata, w którym żyjemy.
Podsumowanie Sport w różnych częściach świata ma godną pozazdroszczenia historię pomocy w sytuacjach, gdy inne inicjatywy zawiodły. Słusznie uważał Nelson Mandela, że poprzez sport możemy dotrzeć do większej ilości ludzi, niż poprzez programy polityczne lub edukacyjne. Tymczasem naukowcy pracujący na uniwersytetach i w podobnych instytucjach, mając stałe platformy działania i możliwości wpływu, nie zawsze je sobie uświadamiają. Warto zauważyć, że w kontekście dziesiątek lat badań, sport ma rolę do odegrania w odpowiedzi na trzy ważne i powiązane ze sobą pytania: • Czy wiemy, co działa? • Czy wystarczająco nas to obchodzi? • A jeśli odpowiedź na pierwsze dwa pytania jest twierdząca, to co zamierzamy z tym zrobić? 33
Grant Jarvie
Zmienia się władza, zmienia się polityka, ale potrzeby pozostają takie same. Rządy przekazują publiczne zasoby na cele sportowe, ponieważ płyną z tego rzeczywiste i dostrzegalne korzyści. Sport to obszar, o który politycy powinni się bić, jeśli naprawdę zależy im na dokonywaniu zmian, zarówno w dzisiejszym, jak i przyszłym świecie. To jednak uniwersytety i my wszyscy musimy działać w tej sprawie.
Bibliografia: Bell, David i David Blanchflower. 2011. Young People and the Great Recession. http://www.iza.org/en/webcontent/publications/papers/viewAbstract?dp_ id=5674 (dostęp: 22.09.2012). Brewer, John. 2010. Peace Processes. Oxford: Polity Press. Coalter, Fred. 2007. A Wider Social Role for Sport. London: Routledge. Coalter, Fred. 2009. Sport in Development: Accountability or Development. W: R. Levermore, A. Beacom (red.). Sport and International Development. Basingstoke: Palgrave, s. 55‒75. Davis, Mike. 2006. The Planet of the Slums. New York: Verso. Dine, Philip. 2012. Sport and Identity in France. Bern: Peter Lang. Docherty, Thomas. 2011. For the University: Democracy and the Future of the Institution. London: Bloomsbury. Giulianotti, Richard. 2012. Football and Globalization: Political-Economic and Socio-Cultural Issues. Wystąpienie na konferencji „Wspólnotowe doświadczenie? Rozrywka dla mas? Globalny biznes? Socjologiczne eksploracje po przestrzeniach współczesnego sportu”, Uniwersytet Gdański, 15‒17 marca 2012. Giulianotti, Richard. 2012. The Sport, Development and Peace Sector: Four Social Policy Domains. „Journal of Social Policy” 4: 757‒776. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2012. Mapping the Global Football Field: A Sociological Model of Transnational Forces within the World Game. „British Journal of Sociology” 2: 216‒240. Jarvie, Grant i James Thornton. 2012. Sport, Culture and Society. London: Routledge.
34
Odkrywanie społecznej roli sportu: pytania, zadania oraz współczesna rola uniwersytetu
Jarvie, Grant i Michelle Sikes. 2012. Running as a Resource of Hope? Voices from Eldoret, „Review of African Political Economy” 134 (w druku). Hain, Peter. 2012. Outside in. London: Biteback Publishing. Hayes, Graeme i John Horne. 2011. Sustainable Development, Shock and Awe? London 2012 and Civil Society. „Sociology” 5: 749‒764. Kidd, Bruce. 2011. Cautions, Questions and Opportunities in Sport for Development and Peace. „Third World Quarterly” 3: 603‒609. Laureus Report. 2010. Teenage Kicks: The Value of Sport in Tackling Crime. London: Laureus Foundation. Lee, Jung Woo i Joseph Maguire. 2011. Road to Unification? Unitary Korean Nationalism in South Korean Media Coverage of the 2004 Athens Olympic Games. „Sociology” 5: 848‒867. Levermore, Roger. 2008a. Sport in International Development: Time to Treat it Seriously?, „Brown Journal of World Affairs” 2: 55‒66. Levermore, Roger. 2008b. Sport: A New Engine of Development? „Progress in Development” 2: 183‒190. OECD. 2008. Local Development Benefits from Staging Global Events; Achieving the Local Development Legacy. San Francisco: OECD. Parker, Andrew i John Harris. 2009. Sport and Social Identities. Basingstoke: Palgrave- Macmillan. Perelman, Marc. 2012. Barbaric Sport. New York: Verso. Sen, Amartya. 2006. Identity and Violence: The Illusion of Destiny. London: Allen and Unwin. Sen, Amartya. 2009. The Idea of Justice. London: Allen and Unwin. Spaaij, Ramón. 2011. Sport and social mobility: crossing boundaries. London: Routledge. Sportscotland. 2011. The Economic importance of sport in Scotland. Edinburgh: Sportscotland Research. Third World Quarterly. 2011. Special Edition: Sport, Development and Peace 32 (3). UNESCO. 2010. Reaching the Marginalized: Global Monitoring Report 2010. Paris: UNESCO. United Nations. 2003. Sport for Development and Peace: Towards Achieving the Millennium Development Goals. Report from the UN Inter-Agency Task Force for Sport for Development and Peace. Young, Mel. 2005. The Story of the Homeless World Cup. Edinburgh: Birlinn.
35
Arkadiusz Peisert Uniwersytet Gdański
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa Głównym celem niniejszego artykułu jest próba ukazania, jak analiza długotrwałych (bo wielusetletnich) procesów historycznych tłumaczyć może charakter tego, co pozornie wydaje się bardzo współczesne, by nie rzec powierzchowne i tymczasowe, mianowicie wydarzeń sportowych. Autorem, który podjął się analizy takich procesów na gruncie socjologicznym jest wciąż niedoceniany w Polsce Norbert Elias, dlatego też celem dodatkowym artykułu jest przybliżenie jego dorobku w interesującym nas zakresie sportu, stąd wiele nawiązań do jego głównej publikacji na temat sportu Quest for Excitement. Przyczynkiem do wywodu jest też niezgoda na utrwalone w kulturze popularnej wiązanie genezy sportu ze starożytną Grecją. W literaturze popularnej utrwalił się mit Olimpii jako miejsca narodzin współczesnego sportu. Nie przypadkiem przecież, nazwa nowożytnych igrzysk sportowych – olimpiada – przyjęła nazwę od miejsca, gdzie „podobne” zawody rozgrywano w starożytnej Grecji od VIII w. p.n.e (Elias, Dunning 1986: 130), zaś pierwsze nowożytne igrzyska rozegrano w Atenach. Twórcy nowożytnych igrzysk wykorzystali pewną symbolikę, aby rozpropagować ideę sportu. Z pewnością można wskazać także podobieństwo, czy nawet kontynuację pewnych dyscyplin sportowych, których pierwowzór uprawiano w Olimpii. Najbardziej oczywiste będą tu takie dyscypliny jak bieg maratoński, rzut oszczepem czy dyskiem. W starożytnej Grecji jednak dyscypliny sportowe nie przypadkiem imitowały walkę wojenną. Były bowiem nie tylko sprawdzianem zdolności bojowych (tamże: 144‒145), ale wręcz były walką o honor, sławę, pozycję społeczną także poza sportem. Tę różnicę między współczesnym sportem, a rywalizacją między zawodnikami greckimi (której sportem sensu stricto raczej nazwać nie można) widać najlepiej na przykładzie zapasów i boksu.
Arkadiusz Peisert
Słowo agόn w starogreckim oznaczało plac zebrań, który w trakcie olimpiady stawał się polem walki zapaśników1. Zapasy te w Grecji nazywano agones2 i nie przypadkiem, jak się dalej dowiemy, to słowo jest źródłosłowem słowa agonia. W trakcie tej walki wszystkie chwyty były dozwolone, i to nie tylko te, które uznajemy współcześnie za te „do przyjęcia”. Dozwolone było np. chwytanie za oczodoły, nos, uszy, wykręcanie palców i ramion (tamże: 136). Co więcej, przewrócenie przeciwnika nie wstrzymywało walki, otwierało drogę do wyzyskania przewagi przez zadanie przez triumfującego ciężkich obrażeń leżącemu. Walczono bez limitu czasowego, dopóki jeden z zapaśników się nie poddał lub… nie był w stanie walczyć. Wszystkie te elementy znać możemy z transmitowanych rozgrywek wrestlingu, które jednak w telewizji są reżyserowaną na potrzeby prymitywnej rozrywki mas imitacją, podczas której jednak rzadko dochodzi do bolesnych obrażeń. Natomiast opisywane powyżej okrucieństwo zapasów pankrationu (grecka nazwa tej dyscypliny) była jak najbardziej rzeczywista. Współczesny zawodnik sportów walki stwierdziłby, że mimo dopuszczenia wszelkich niemalże ciosów musiałyby istnieć jakieś zasady fair play, jakieś dobre obyczaje czy po prostu odruchy rycerskiego współczucia. Zabicie przeciwnika w trakcie walki oznaczało jego automatyczną, pośmiertną wygraną, ale nie wiązało się z potępieniem zabójcy. Literatura starogrecka rzadko wskazuje, by miały miejsce jakieś odruchy miłosierdzia, uwagę starożytnych czytelników raczej przykuwała zacięta walka, w której przede wszystkim zachwycano się zwycięzcą bez względu na metody, jakimi osiągnął zwycięstwo (tamże: 138). Na przykład mistrz Arrhachion regularnie stosował taktykę łamania palców u stóp, a mimo to, jemu również postawiono pomnik w Olimpii, po tym, jak został uduszony w trakcie walki (564 p.n.e., zob. Elias, Dunning 1986: 136). Podobny charakter miał olimpijski boks. Podobnie jak w kick-boxingu, walczono także kopnięciami, ale bez osłoniętych nóg. Rozróżniano tylko klasę chłopców i mężczyzn, nie było klas wagowych. Nie było znanej bokserom „pracy nóg” (czyli taktycznego cofania się i doskakiwania, ucieczek w bok, itd.). Publiczność oczekiwała, że odważny zawod1
2
38
Zob. http://www.slownik-online.pl/kopalinski/8AB8B60617DB2397C1256 58E0049740C.php (dostęp 10.04.2013). Tu i dalej słowo przytaczane bez starogreckich znaków fonetycznych ze względu na ich brak w edytorze tekstów.
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa
nik będzie stał w miejscu lub posuwał się do przodu zadając ciosy. Gdy zawodnicy unikali kontaktu, sędzia czasem nakazywał pozostawanie zawodnikom w zasięgu uderzenia pięści przeciwnika. Chwilowa ucieczka z pola walki przed tryumfującym przeciwnikiem była niemożliwa – nie było ringu, pole walki było nieograniczone. Osłony ze skóry i miękkiej tkaniny nie okrywały całej dłoni, umożliwiając rażenie palcami i paznokciami, w tych „rękawicach” nieraz „pojawiały się” twarde elementy, co nie było powodem do dyskwalifikacji. Wybijanie zębów, złamanie nosa, wybicie oka etc. były stałym elementem i nie prowadziły do przerwania walki. Walczono do poddania się przeciwnika lub jego niezdolności do walki (tamże: 139). Chociaż prawie wszystkie dyscypliny olimpijskie odtworzono na współczesnych olimpiadach, to jednak w starożytności były to dyscypliny bezpośrednio związane z wojskowością, imitowały walkę wojenną, były treningiem wojskowym. Aby lepiej zrozumieć różnicę, należy także wskazać, że w starożytnej Grecji nie było zawodowych sportowców. Współcześnie, przy pełnej dominacji sportu zawodowego na olimpiadach, skrajnie rzadko zdarza się, aby zawodowy sportowiec był jednocześnie wojskowym. W każdym razie, dzisiejsze kluczowe umiejętności militarne (obsługa systemów IT, maszyn i urządzeń wojskowych) niewiele mają wspólnego z dyscyplinami olimpijskimi być może tylko poza tym, że te ostatnie pozwalają zachować ogólną sprawność, przydatną w walce bezpośredniej (do wyjątków można zaliczyć strzelectwo). Współcześnie największym zainteresowaniem widzów cieszy się sport zawodowy, gdyż tylko przez zawodowstwo można osiągnąć najlepsze wyniki (przynajmniej w dyscyplinach atletycznych). Sport dla tych osób jest więc celem samym w sobie, zawodem. Na tym tle zaczynamy dostrzegać daleko posuniętą odmienność sportu współczesnego i zdawać sobie sprawę z długich procesów społecznych, w wyniku których nasze wyobrażenie o sporcie jest tak odmienne od tego, jakie miejsce olimpiady odgrywały w społeczeństwie starogreckim. Współcześnie dominuje etos gry fair play, szacunku dla przeciwnika i zgody. Zasady fair play są wręcz nie tylko środkiem zachowania porządku, ale elementem mającym znaczenie dydaktyczne (dla widzów), a przez to w pewnym sensie celem samym w sobie: sposobem pokazania, jak poszczególne narody i kraje, nierzadko pozostające w konflikcie, mogą pokojowo rywalizować i koegzystować. Zasady fair 39
Arkadiusz Peisert
play są też warunkiem koniecznym istnienia sportu zawodowego. Rywalizacja sportowa ogranicza się do klasy sportowców, a prestiż zwycięzców jest tylko jedną z wielu i nie najważniejszą drogą awansu społecznego. Celem organizatorów współczesnych zawodów jest sam przebieg gry, on przesądza o sukcesie wydarzenia. Reguły sportowe są tak konstruowane i udoskonalane, by maksymalnie wyrównać szanse uczestników. Pojedynczy mecz czy start uznaje się za udany nie wtedy, gdy określony zawodnik lub zespół zdecydowanie wygrał z drugim czy pozostałymi. Jest dokładnie odwrotnie – organizatorów, ale także widzów, najbardziej cieszy taka rywalizacja, która do samego końca dostarcza emocji, napięcia. Nawet kibice zwycięskiej drużyny czy zawodnika wolą oglądać zmagania, w której własna strona z trudem zwycięża, niż takie, w których w połowie rozgrywki wynik jest do przewidzenia. Sama rola kibiców jest też zupełnie inna. Festiwal w Olimpii był w pewnym sensie wydarzeniem religijnym i politycznym, którego znaczenie było zasadniczo niezależne od obserwujących te zawody. Współczesny sport istnieje, poza małymi wyjątkami, w zasadzie wyłącznie dzięki kibicom. To kibicie, bezpośrednio lub pośrednio (jako telewidzowie, czytelnicy, odbiorcy reklam, wyborcy, etc.) finansują sportowców, którzy z kolei traktują sport jako zawód sam w sobie, a nie start do kariery politycznej, społecznej (choć w tym wypadku można wskazać wyjątki, potwierdzające jednak regułę). W tym kontekście, zupełnie inne znaczenie społeczne miały starożytne igrzyska w Olimpii. Te różnice nie są dziełem przypadku i mają ścisłe podłoże kulturowo-społeczne. W starożytnej Grecji dominował etos bohaterstwa i pogardy dla pokonanych. Etos ten budowany był na klasycznej literaturze greckiej, opartej na tradycji homeryckiej. Gloryfikowała ona dokonania bohaterów i wskazywała, że szczęście, które im sprzyja, jest dowodem łaski bogów. Rycerskość, współczucie nie było przedmiotem zainteresowania. Sukces olimpijski był łaską bogów, zaś chrześcijańska dobroć i współczucie nie były uważane za szczególne imperatywy działania, chyba że dotyczyły one najbliższej rodziny czy społeczności (przymiotem była tu lojalność, a nie ogólna dobroć). Zwycięstwo olimpijskie było uznaną drogą zdobycia wysokiego prestiżu społecznego, który wprost przekładał się na szanse osiągnięcia konkretnych pozycji społecznych, np. urzędów w państwach-miastach. Zwycięstwo w zawodach wymagało jednak intensywnego, pracochłon40
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa
nego i systematycznego treningu. Trenujący musiał więc mieć jakieś źródło utrzymania poza własną pracą. Dlatego też do rywalizacji w Olimpii stawali mężczyźni z dobrych, zamożnych rodzin, myślący o zawodach jako o starcie do kariery życiowej, której niezbędnym elementem była fizyczna siła i uroda. Piękni, dobrze rozwinięci młodzi mężczyźni mogli też niejednokrotnie znaleźć protektora wśród jednego z możnych, tak, jak to było w przypadku najsławniejszego zapaśnika – Milona z Krotony. W starożytnej Grecji przymioty ciała nierozerwalnie łączono z przymiotami charakteru. Osoba zdrowa, dużego wzrostu, proporcjonalnie rozwinięta oraz zdyscyplinowana jeżeli chodzi o sprawność fizyczną, odważna oraz nie lękająca się fizycznego bólu, w wyobrażeniu starożytnych Greków rokowała dobre wypełnianie funkcji publicznej czy nawet przywódczej w dojrzałym wieku. Tylko zdrowy, dorodny mężczyzna mógł być dobrym mówcą, zaś męstwo wykazane w Olimpii predestynowało m. in. do obejmowania stanowisk wojskowych (Elias, Dunning 1986: 141‒142). Tak też było w przypadku wspomnianego Milona z Krotony, który już jako dojrzały mężczyzna przewodził armii swojego ojczystego miasta-państwa podczas zdobycia i spustoszenia apenińskiego Sybaris (notabene dokonał tam rzezi mieszkańców). Jak wskazuje Elias, ten kult zdrowia i tężyzny fizycznej rozwinął się w formie rzeźby klasycznej. Przedstawione męskie ciała były „idealistycznie realistyczne” – miały wskazywać z detalami zalety budowy przedstawianego bohatera (tamże: 141). Należy tu dodać, że stanie się podmiotem do wykonania rzeźby było największym przejawem sukcesu zwycięzcy zawodów. Nie chodziło o samą sławę, ale o uznanie zwycięzcy olimpijskiego za przykład ideału nie tylko fizycznego, ale ideału człowieka w całej jego okazałości. Greckie słowo arete, używane przez starożytnych, oznaczało coś więcej niż współczesną cnotę, to doskonałość, pełnia człowieczeństwa, na którą składały się przymioty fizyczne i charakterologiczne (tamże: 142). W tym kontekście możemy sobie uświadomić, że cel zawodów olimpijskich był zupełnie odmienny od współczesnych igrzysk. Celem zawodów było wyłonienie zwycięzcy, który w ten sposób uzyskiwał rangę bohatera i sławę torującą mu drogę kariery w dojrzałym życiu. Mniej ważne były reguły dyscyplin sportowych, służyły w zasadzie bardziej oddaniu charakteru rywalizacji w każdej z dyscyplin, niż zachowaniu 41
Arkadiusz Peisert
równych szans. Ostatecznie bowiem zwycięstwo traktowano jako dowód przychylności bogów. Igrzyska starożytne pozwalały wybitnym jednostkom zdobyć uznanie poza granicami miasta bez wszczynania konfliktów pomiędzy polis; były wentylem bezpieczeństwa napięć wewnątrz polis. Społeczne znaczenie igrzysk było więc dalece odmienne od współczesnego. Norbert Elias wskazuje, że w czasach starożytnych poziom przemocy w relacjach międzyludzkich był znacznie wyższy niż obecnie. Analogicznie, znacznie niższy był poziom wewnętrznej samokontroli. W trakcie kilkuset lat ery nowożytnej w cywilizacji europejskiej, poprzez złożony proces cywilizowania, ta tendencja do przemocy została spacyfikowana, zaś kontrola nad przejawami przemocy zinternalizowana przez jednostkę (Elias, Dunning 1986: 132‒135). Jednym z ostatnich przejawów uznanej społecznie przemocy (z rozlewem krwi) w relacjach międzyludzkich były menzury studenckie w XIX i na początku XX w., opisywane przez Eliasa w książce Rozważania o Niemcach (1996)3. Starożytna tradycja olimpijska jest znacznie bliższa średniowiecznym turniejom, czy późniejszym, nowożytnym pojedynkom, niż współczesnym zawodom sportowym. Widać to także poprzez analogię wytworów kultury, których tematem były zawody. W średniowieczu trubadurzy opiewali w swojej twórczości sławę nie tylko bohaterów wojen, ale także niezwyciężonych uczestników pojedynków i turniejów rycerskich; zupełnie analogicznie do tego, w jaki starożytni pieśniarze sławili zwycięzców – bohaterów z Olimpii (Elias 1980: 331‒363). Współczesna rywalizacja sportowa jest skrajnie odmienna zarówno od tradycji olimpijskiej, jak i tradycji pojedynków. Przede wszystkim, odróżnia ją nadrzędność zasad fair play. Ponadto maksymalizuje się ochronę zawodników przed urazem fizycznym, czy to poprzez wszelkiego rodzaju ochraniacze, czy poprzez bardzo surowe reguły piętnujące i eliminujące z rywalizacji bezpośrednią konfrontację (faul, czerwona kartka, kary czasowe). Najważniejszym elementem wydarzenia sportowego jest dla uczestnika udział, a dla obserwatora – przebieg i obserwa3
42
W książce Rozważania o Niemcach, Elias zawarł doskonały opis kształtowania się menzur studenckich jako, z jednej strony, naśladownictwa klas wyższych, z drugiej zaś, drogę indywidualnego awansu społecznego. Do dziś menzury (na broń ostrą) odbywają się w niektórych niemieckich korporacjach akademickich (tzw. Corps), ale uległy zdecydowanej sportyzacji (czyli prowadzone są coraz częściej dla sportu właśnie). Menzury jako element postępowania honorowego są absolutną rzadkością (autor niniejszego tekstu wie o menzurze studenckiej, przeprowadzonej w 2008 roku na Łotwie).
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa
cja zmagań. W starożytnej Grecji sens zmagań budowany był w kontekście ich ostatecznego wyniku. Celem współczesnego sportu jest wywołanie ekscytacji wśród widzów (w opozycji do rutyny życia codziennego epoki przemysłowej). Jeśli rozstrzygnęliśmy już, że właściwej genezy współczesnego sportu nie należy raczej dopatrywać się w starożytnej Olimpii, to powraca pytanie, gdzie należy się jej doszukiwać. Jak wskazuje Norbert Elias i Eric Dunning, kolebką wielu współczesnych sportów jest Anglia (Wielka Brytania). Dzieje się tak nieprzypadkowo. Specyficzne czynniki historyczno-społeczne ukształtowały sport jako specyficzną formę spędzania wolnego czasu, jako leisure (brak tu polskiego odpowiednika) – czas poświęcony na ekscytującą, dostarczającą emocji rozrywkę. Kształtowanie się takiej roli sportu można ujrzeć poprzez specyficzne zajęcie, będące niejako przejściowym ogniwem ewolucji pomiędzy krwawymi niegdyś polowaniami (stanowiącymi przywilej możnych), a sportem współczesnym. Było to angielskie polowanie na lisy, którego rygorystyczne reguły ukształtowane zostały ostatecznie pod koniec XVIII w. (Elias, Dunning 1986: 160). Tym, co odróżniało go od polowania był fakt, że biorący w nim udział jeździec nie używał żadnej broni poza sforą specjalnie tresowanych, zdyscyplinowanych psów (chartów). Ponadto, w odróżnieniu od do dziś żywej tradycji łowieckiej (Rancew-Sikora 2009), zwierzę nie trafiało na stół, nie było godne być „pożywieniem dżentelmena” (Elias, Dunning 1986: 161). W istocie, najważniejszym elementem rozrywki przestawała być satysfakcja z upolowania zwierzęcia, ale ekscytujący przebieg pościgu za lisem, nawet gdy nie udało się go dopaść (tamże: 164)4. Była to więc rozrywka bardziej subtelna niż polowanie, rozrywka godna gentlemana o dobrych manierach. Polowanie na lisa stało się wyróżnikiem warstwy dżentelmenów, którym nie wypadało parać się „barbarzyńskim” rozlewem krwi. Duże znaczenie miał też fakt, że klasę wyższą zasilił dopływ ludzi spoza szlachty (tę nową warstwę nazywano gentry – wywodziła się ona głównie z kupiectwa wzbogaconego na handlu kolonialnym oraz obsłudze rynku zamówień wewnętrznych), nieprzywiązanych do tradycji szlacheckiej. Byli to na ogół ludzie pochodzenia mieszczańskiego, najczęściej protestanci. Z jednej strony, zależało 4
Dosłownie: a pleasure without any regret attending it, (wyróżnienie – Elias, Dunning).
43
Arkadiusz Peisert
im na uznaniu ich jako członków dobrego towarzystwa, dlatego naśladowali na swój sposób obyczaje szlacheckie (polowania); z drugiej strony, jako oszczędni, pragmatyczni protestanci, mogli zaakceptować rozrywki służące zdrowiu (utrzymanie sprawności fizycznej – protestanci nie lubili marnować czasu, czas „wolny” musiał być jakąś inwestycją), ale powściągliwe w formie (Weber 2011). Wreszcie – polowanie na lisy było uznawane z oczywistych powodów za społecznie pożyteczne. Swoje znaczenie miał też fakt, iż morska tradycja oficerska Anglii nie uznawała pojedynków (inaczej niż lądowa Francja, Niemcy). Socjalizacja do funkcjonowania na statkach, czy w wypadku szlachty – okrętach wojennych, zawierała silne wypieranie skłonności do działań samowolnych, nieskoordynowanych, zakazywano bezwzględnie używania broni we wzajemnych relacjach. Wpływ na wyparcie tradycji pojedynków miała też trauma wojny domowej w XVII wieku. Stąd też, męska potrzeba rywalizacji poszukiwała ujścia innymi drogami – poprzez fox hunting i inne sporty. Również inne sporty, także te zdecydowanie bardziej plebejskie, stopniowo kodyfikowano: boks, hurling (rodzaj gry zespołowej z użyciem kijów i pałek – przyp. red.) itd., co świadczy o pewnej ogólnej tendencji, a nie ewolucji jednej gry w jednej warstwie społecznej. Przyczynami tej ewolucji była monopolizacja przemocy przez państwo, o której szeroko pisze Max Weber (Weber 2002). Państwo, w tym wypadku korona brytyjska, stopniowo dążyła do monopolizacji przemocy, z drugiej strony społeczeństwo ery wczesnej nowoczesności potrzebowało źródeł ekscytacji – jako antidotum na rutynę pracy rolniczej, a w szczególności – pracy w powstających zakładach przemysłowych. Drugim elementem była racjonalizacja, zarówno racjonalizacja indywidualnych działań ludzkich, jak i racjonalizacja zarządzania społeczeństwem, w ramach którego sport uczyniono instrumentem polityki wewnętrznej, a jednocześnie wyeliminowano elementy szkodliwe z punktu widzenia sterujących społeczeństwem (Giulianotti 2005: 15‒28). Świadczy o tym trwałość boksu, który z pierwotnego „mordobicia” wyewoluował do rozwiniętej dyscypliny sportowej. Innym sportem „robotniczym” była oczywiście piłka nożna. Znana ona była przynajmniej od XII w. jako plebejska zabawa. Feudałowie zwalczali ją jako częstą przyczynę zamieszek, posuwając się do surowych kar dla inicjatorów rozgrywek. Pierwotnie: play with foteball (XVI w.) nie obejmowało żadnych bardziej złożonych i trwałych reguł poza kopaniem piłki do czegoś w rodzaju bramki. W okresie nowożyt44
Socjogeneza sportu według Norberta Eliasa
nym rozwijają i utrwalają się zróżnicowane lokalnie reguły i tradycje gry w piłkę (Elias, Dunning 1986: 175‒185). Reguły jej uprawiania zostały skodyfikowane według jednoznacznych zasad ogólnokrajowych w latach 60. XIX wieku (zob. artykuł Richarda Giulanottiego w tym tomie). Podsumowując, sport jest przykładem eliasowskiej kategorii figuracji – specyficzną wypadkową procesów monopolizacji przemocy przez państwo, kanalizacji napięć klasowych i indywidualnej tzw. pacyfikacji wewnętrznej, które wystąpiły w szczególnym stopniu i relatywnie wcześnie w Anglii, a później w bardziej rozwiniętych krajach europejskich, by rozlać się w końcu na cały świat. Sama ewolucja znaczenia słowa „sport” (zaczerpniętego zresztą w Anglii z języka francuskiego) ilustruje nam ten proces. Pierwotnie bowiem jego znaczenie było bardzo szerokie i niekonkretne, oznaczało ruch dla przyjemności po prostu, rozrywkę, przyjemność. Słowo „sport” zafunkcjonowało na świecie jako nazwa czegoś szczególnego, tak jak proste przymiotniki i rzeczowniki włoskie stały się ściśle określonymi terminami w muzyce (Elias, Dunnig 1986: 126). Dziś słowo „sport” ma przynajmniej dwa znaczenia: pierwsze – każdy ruch dla rozrywki; drugie – jako określony obszar praktyki zbiorowej. Podobnie jak słowo industry oznacza wytwórczość po prostu, lub w węższym sensie – przemysł. Ta analogia do przemysłu nie jest przypadkowa, gdyż industrializacja i „sportyzacja” były procesami współzależnymi i powiązanymi ze sobą, o czym szerzej pisze w tym tomie Richard Giulanotti. Jak próbowałem pokazać, istniejące w społeczeństwie praktyki działania, habitus, mimo iż niejednokrotnie wydają się dość powierzchowne (rzec by można – przypadkowe), mają swoje zakorzenienie w czynnikach bardzo głęboko i długotrwale kształtujących naszą współczesną kulturę. Z drugiej strony, dwa tysiące z górą lat, które upłynęły od szczytu popularności zawodów w Olimpii, pokazują, że trajektoria tych procesów jest bardzo długa i kręta. Pozornie te same elementy kultury mogą w trakcie jej trwania przyjąć zupełnie inne znaczenie.
45
Męskie versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych
Bibliografia: Elias, Norbert. 1980. Przemiany obyczajów w cywilizacji Zachodu. Warszawa: PIW. Elias, Norbert. Dunning, Eric. 1986. Quest for Excitement: Sport and Leisure in the Civilizing Process. Oxford: Blackwell. Elias, Norbert. 1996. Rozważania o Niemcach. Poznań: Instytut Zachodni. Giulanotti, Richard. 2005. Sport: a critical sociology. Cambridge: Polity Press. Rancew-Sikora, Dorota. 2009. Sens polowania. Warszawa: Scholar. Weber, Max. 2002. Gospodarka i społeczeństwo. Warszawa: PWN. Weber, Max. 2011. Etyka protestancka a duch kapitalizmu. Warszawa: UW.
Jerzy Klimczak Uniwersytet Gdański
Męskie versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych Kategorie męskości i kobiecości w życiu codziennym służą binarnemu podziałowi świata pod kątem płci. W głowie badacza powstaje pytanie, czemu z kolei służy ten podział. Wśród wielu wyjaśnień, dlaczego kobiety i mężczyźni różnią się nie tyle biologicznie, ale kulturowo (ze względu na pełnione role społeczne, podejmowane zawody oraz, najogólniej, stosunek do najróżniejszych aspektów życia) znajdujemy gałąź nauki próbującą wyjaśnić czym jest płeć i czy wszelkie podziały na niej oparte są zasadne. Dziedziną tą są badania, artykuły, książki i referaty zaliczane do gender studies – studiów nad płcią kulturową. Gender, czyli płeć kulturowa nadawana przez społeczeństwo każdej jednostce, nie jest tym samym, co płeć biologiczna (ang. sex), oparta na wyróżnikach budowy ciała. Osobę uznaną za kobietę lub mężczyznę wtłacza się od najmłodszych lat w schematy ustalone społecznie za kobiece. Wyjaśnień jest wiele: od najskrajniejszych optujących za teoriami, w myśl których kobiety są na pozycji podrzędnej względem mężczyzn, ponieważ ci ostatni chcą rządzić światem; po wyjaśnienia antropologiczne oparte na biologicznych podstawach życia człowieka, takich jak konieczność długotrwałej opieki nad potomstwem, która miała być przyczyną wyodrębnienia się różnych ról społecznych przypisywanych kobiecie i mężczyźnie. W niniejszej pracy uwaga nie zostanie skupiona na źródłach podziałów na wspomniane kategorie, ale na ich funkcjonowaniu w dziedzinie zaliczanej do rozrywek masowych, jaką jest sport. Pytanie nadrzędne dotyczące poniższych rozważań dotyczy cech przypisywanych dyscyplinom sportowym, będących wskaźnikiem stereotypizacji.
Jerzy Klimczak
Płeć kultury polskiej Podjęte rozważania należy umieścić w kontekście ogólniejszych ram dotyczących społeczeństwa polskiego, ujmując jego wyróżniki kulturowe pod kątem podjętej problematyki. Poniższe rozważania dotyczące polskiej kultury narodowej warto opatrzyć komentarzem na temat pojmowania kultur tego rodzaju. Antonina Kłoskowska analizując holistyczne ujęcia narodu polskiego zaznacza, iż coś takiego jak „Polacy w ogóle”, czyli możliwość opisania wszystkich jednostek wchodzących w skład tak szerokiej zbiorowości, nie istnieje. Według niej, opisy takie to fikcje teoretyczne, ideologiczne bądź polityczne, a naród opisuje następująco: „ważna, lecz jedna z wielu zbiorowości społecznych: szeroka i złożona wspólnota komunikowania wyobrażona i realizowana przez kulturę” (Kłoskowska 2005: 103). W dalszym ciągu pracy przyjmuje się taki właśnie sposób pojmowania narodu. Holenderski socjolog, Geert Hofstede, wśród wymiarów charakteryzujących kultury narodowe wymienia podział na męskie i żeńskie. Kultury narodowe męskie (na przykład Stany Zjednoczone, Wielka Brytania) zmierzają ku ukształtowaniu społeczeństwa sukcesu opartego na osiągnięciach, natomiast kobiece (na przykład Holandia, Szwecja) dążą do społeczeństwa dobrobytu (Hofstede 2000: 159). Zgodnie z analizami Holendra, w krajach o kulturze męskiej głównym celem życia jednostki jest praca, z kolei w kulturach kobiecych praca wykorzystywana jest jako środek ułatwiający życie, ponieważ może zapewnić środki niezbędne do funkcjonowania na pożądanym poziomie życia. W takim ujęciu męskość charakteryzują wartości związane z sukcesem zawodowym i finansowym, natomiast kobiecość – współpraca oraz dobre stosunki interpersonalne w pracy (Boski 1999: 74). Posługując się również innymi wskaźnikami płci kultury narodowej zaproponowanymi przez Hofstede (proporcje wydatków na militaryzację i opiekę społeczną, tolerancja w sprawach seksualności i kwestiach rodzinnych, poziom wskaźników prześladowań politycznych i inne), kulturę polską można uznać za kobiecą. Tezę tę rozwija Paweł Boski wskazując na typowo kobiece cechy kultury polskiej. Wśród nich znajdujemy katolicyzm silnie związany z kultem Matki Boskiej, będący symbolem przebaczenia, pokory i miłosierdzia. Analogiczną w tym wypadku jest rola Matki Polki (tamże: 89). Kolejnym wskaźnikiem kobiecości polskiej kultury narodowej jest 48
Męskie Męskie versus versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych
mający swoje źródło w tradycji dworskiej obraz Damy Polki i la Belle Polonaise, symbolizujące Polskę wieku XIX (tamże: 90). Następną wartą podkreślenia cechą jest słabość mężczyzn i siła kobiet w literaturze, czego przykładem jest chociażby bohater Lalki Bolesława Prusa – Wokulski, który przegrywa za sprawą Izabeli Łęckiej (tamże: 91). Kolejnymi czynnikami wskazującymi kobiecość polskiej kultury narodowej są: liczne zdrobnienia w języku polskim (tamże), feminizacja wielu zawodów, względnie niska przestępczość seksualna wobec kobiet (tamże: 92) oraz humanizm jako centralny element kultury polskiej (tamże: 93). Większość z przedstawionych czynników nie budzi sprzeciwu, za wyjątkiem przemocy seksualnej, której statystyczne wymiary nie ujmują rzeczywistych rozmiarów tego zjawiska. Szacunkowe dane wskazują, iż „ciemna liczba” (czyli liczba niezgłoszonych przypadków gwałtów, molestowania itp.) przestępstw na tle seksualnym wobec kobiet wynosi około 80% wszystkich przestępstw (Polanowski 2002). Wyznaczniki kultury polskiej jako kobiecej podane przez Boskiego są trwałym elementem kultury narodowej, jednak należy również mieć świadomość antyemancypacyjnego charakteru wielu z nich, jak choćby mit Matki Polki. Powyżej przedstawione czynniki pozwalają uznać kulturę narodową Polski za kobiecą.
Stereotypy płci (stereotypy rodzaju) Stereotypy funkcjonujące w przestrzeni społecznej ułatwiają poruszanie się w niej za pomocą wyuczonych w toku socjalizacji, bądź nabytych schematów. Pozytywne, bądź negatywne stereotypy utrwalają obraz – najczęściej grup mniejszościowych – przypisując im wyobrażone cechy oparte na doświadczeniach jednostkowych i uogólnianych na całe zbiorowości. Stereotypy związane z płcią, stereotypy rodzaju, zaczynają się tworzyć już w drugim roku życia jednostki. Następnie są one pogłębiane i kumulowane do momentu, aż powstaje sztywny schemat (między piątym a siódmym rokiem życia). Kolejnym etapem jest uelastycznienie stereotypu rodzaju, wynikające z dostrzegania nie tylko różnic, ale także podobieństw przedstawicieli różnych płci (Kozłowska 2011: 48). Płeć nie jest jedynie doświadczeniem jednostki, jest ona także zjawiskiem społecznym. Proces stwarzania płci, upłciawianie (ang. gendering), zachodzi na trzech poziomach. Pierwszym z nich jest indywidualny (mikropo49
Jerzy Klimczak
Męskie Męskie versus versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych
ziom), dotyczący wzorów zachowań. Drugim jest poziom instytucjonalny (mezopoziom) odnoszący się do praktyk organizacyjnych (Bradley 2008: 37). Najwyższym jest poziom społeczny (makropoziom), którego „upłciawianie” bierze swe źródła z poziomu instytucjonalnego (tamże: 38). Wraz z procesem „upłciawiania” kolejnych wymiarów życia społecznego następują takie zjawiska jak utrwalanie stereotypów rodzaju przez media, szkoły oraz inne instytucje. Jak więc wyglądają stereotypy kobiety i mężczyzny? Stereotypowa kobieta jest osobą uległą, angażującą się przede wszystkim w prowadzenie gospodarstwa domowego, podchodzącą do życia bardziej emocjonalnie od mężczyzny, przypisuje się jej specyficzny rodzaj intuicji (tak zwana „kobieca intuicja”); w życiu zawodowym, jeśli takowe podejmie, pełni role mniej cenione od mężczyzn (na przykład sekretarki, asystentki, pielęgniarki), charakteryzuje się sumiennością w wykonywaniu podejmowanych działań. Mężczyzna z kolei w stereotypowym ujęciu jest przede wszystkim osobą agresywną, dominującą, nastawioną na konkurencję, podejmującą częściej i chętniej działalność publiczną, w dużo mniejszym stopniu angażującą się w prowadzenie gospodarstwa domowego.
a sport był jednym z pól zdobywania nowych praw; natomiast środki masowego przekazu goniące wciąż za nowością i sensacją spopularyzowały wizerunek kobiet uprawiających sport, które na początku były traktowane w kategoriach niezdrowej sensacji. Wraz z pojawieniem się na stadionach, bieżniach i basenach zawodniczek, zaczął narastać problem określenia ich płci. Głównymi motywami zastrzeżeń co do płci zawodniczek były ich bardzo dobre wyniki podważające stereotypowy obraz słabszej płci. Pierwszą ofiarą zastrzeżeń względem płci była Mildred Didrikson, zdobywczyni dwóch złotych i jednego srebrnego medalu Igrzysk Olimpijskich w 1932 roku (Chrostowski 2005: 62). Następnie pojawiały się kolejne oskarżenia i domysły odnośnie najlepszych zawodniczek, które nie spełniały wymogów stawianych przez stereotyp „kobiecości”. Doszło do sytuacji, kiedy w 1967 roku pojawiły się pierwsze przepisy odnośnie identyfikacji płci oraz tak zwane „paszporty płci kobiecej” (tamże). Współcześnie, przy identyfikacji płci trzeba brać pod uwagę osiem różnych kryteriów: kryterium chromosomowe, kryterium gonadalne, kryterium hormonalne, kryterium fenotypowe, kryterium metrykalne oraz kryterium psychologiczne (tamże: 64).
Sport a płeć
Badania własne
Przełom wieku XX i XXI przyniósł wiele zmian w świecie sportu. Najważniejsze zmiany dotyczą profesjonalizacji i feminizacji wielu dyscyplin sportowych. Pierwsze z wymienionych zjawisk przyczyniło się do pojawienia się zawodowych sportowców, drugie było skutkiem umożliwienia kobietom udziału w zawodach sportowych, takich jak chociażby Igrzyska Olimpijskie. Co się jednak stało w XX wieku, że kobiety zainteresowały się uprawianiem sportu na masową skalę? Obok samego uzyskania prawa do zawodowego uprawiania sportu przyczyniły się do tego również takie zjawiska jak istnienie „żelaznej kurtyny”, rozwój feminizmu (Sahaj 2004: 57) oraz pogoń za nowością (tamże: 58). Tomasz Sahaj argumentuje zasadność wskazanych czynników w następujący sposób: „żelazna kurtyna” oraz towarzysząca jej konkurencja pomiędzy blokiem wschodnim i zachodnim sprawiła, iż sport stał się elementem gry politycznej, gdzie liczył się przede wszystkim sukces „swojego” reprezentanta niezależnie od płci; feminizm z kolei doprowadził do ukształtowania się i rozpowszechnienia świadomości kobiet, jako grupy zdominowanej,
Przeprowadzone badanie ilościowe miało na celu stwierdzić, czy wybranym dyscyplinom sportowym przypisywane są cechy powiązane ze stereotypami płci. Przypisanie takie może świadczyć o postrzeganiu danej dyscypliny w kategoriach kobiecych i męskich. Badanie nie jest reprezentatywne i stanowi swoistą sondę mającą na celu wskazanie możliwych dalszych dróg badania dyscyplin sportowych pod kątem postrzegania ich według binarnego podziału na kobiece i męskie. Uzyskiwanie kolejnych praw przez kobiety i powiązana z tym zjawiskiem coraz większa feminizacja życia publicznego przy jednoczesnym „kryzysie męskości”, doprowadziły do powstania koncepcji odwołujących się do androgyniczności czy też postpłciowości. Kultura kapitalizmu prowadząca do pojawienia się takich zjawisk jak hiperkonsumpcjonizm wpłynęła również na społeczne obrazy męskości i kobiecości. W konsumpcjonistycznym kontekście zmieniają się również role mężczyzn i kobiet, jak opisuje to zjawisko Tomasz Szlendak: „Mężczyźni szybko przekształcają się dziś w leniwe maskotki, kobiety zaś stają się
50
51
Jerzy Klimczak
rekinami, spętanymi na własne życzenie dziesiątkami rozmaitych smyczy” (Szlendak 2005: 14). Użyta metafora stanowi odwrócenie stereotypów płci w odniesieniu do konsumpcji, czy podobny proces ma miejsce w postrzeganiu dyscyplin sportowych? A może są one nadal zdominowane przez dwubiegunowy podział wynikający z płci? Szczególnie interesującą grupę badanych pod tym względem stanowią osoby, które Erik Erikson zakwalifikował do etapu dorastania, kończącego się według tego teoretyka około dwudziestego drugiego roku życia. Warto zwrócić tu uwagę na słowa samego Eriksona przy opisie tej grupy: „Umysł młodego, dorastającego człowieka jest zasadniczo umysłem znajdującym się w moratorium, to jest w psychospołecznej fazie pomiędzy dzieciństwem a dorosłością oraz między moralnością przyswojoną przez dziecko a etyką, jaką posiądzie osoba dorosła” (2000: 274). Zbadanie tego typu grupy pozwala na eksplorację zarówno wartości, które przyswoiła w toku socjalizacji pierwotnej, ale także (prawdopodobnie) wniesie w swe dorosłe życie. Takim sposobem została wyłoniona populacja badana składająca się z uczniów jednej zasadniczej szkoły zawodowej (cztery klasy), jednego liceum ogólnokształcącego (trzy klasy) oraz studentów pierwszego roku studiów. Dobór taki miał na celu jak największe zróżnicowanie grupy w obrębie wyznaczonych granic wiekowych (16–22 lat). Badanie zostało przeprowadzone za pomocą ankiety audytoryjnej i objęło grupę dwustu dwudziestu trzech respondentów i respondentek. W badanej populacji najwięcej było osób w wieku osiemnastu lat (25%) najmniej z kolei, nieco ponad 2%, w wieku dwudziestu dwóch lat. 30% respondentów pochodziło z miast o liczbie mieszkańców przewyższającej 500 tysięcy mieszkańców; niewiele ponad 20% stanowili mieszkańcy obszarów wiejskich oraz, tyle samo, miast od 100 do 500 tysięcy mieszkańców. Najmniejszą grupę stanowiły osoby z miast o liczbie mieszkańców w granicach od 50 do 100 tysięcy (9%). Pierwsza część badania polegała na poddaniu pod ocenę respondentów zestawu wcześniej wyselekcjonowanych cech. Badani mieli zaklasyfikować je do jednej z pięciu kategorii opartych na skali Likerta, to jest „zdecydowanie męska”, „raczej męska”, „ani męska, ani żeńska” (neutralna względem płci), „raczej kobieca” oraz „zdecydowanie kobieca”. Ocenie zostały poddane następujące cechy: agresywność, brawura, brutalność, cierpliwość, estetyczność, intuicja, odwaga, systematycz52
Męskie Męskie versus versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych
ność, uległość oraz władczość. Cechy te zostały wybrane pod kątem jak najszerszego zasięgu znaczeniowego oraz możliwości odniesienia ich do dyscyplin sportu. Za cechy „męskie” respondenci uznali agresywność (85%), brawurę (75%), brutalność (88%), odwagę (67%) i władczość (69%), natomiast za „kobiece” estetyczność (80%), intuicję (68%), cierpliwość (56%), uległość (55%) oraz systematyczność (47%). Warto zwrócić uwagę na wysoki procent odpowiedzi „neutralna względem płci” w cechach przypisanych kobietom. Warto również zauważyć mniejsze zdecydowanie w ocenie cech przypisywanych kobietom – znacznie niższe wyniki procentowe. Dzięki temu zabiegowi otrzymaliśmy listę cech ocenioną i zaklasyfikowaną do jednej z kategorii płci, która posłuży do oceny dyscyplin sportowych. W drugiej części badania respondenci i respondentki mieli wskazać maksymalnie trzy cechy, które ich zdaniem najlepiej charakteryzują daną dyscyplinę. Lista dyscyplin została stworzona na podstawie dyscyplin olimpijskich poszerzonych o taniec towarzyski. Przy doborze ocenianych sportów ważnym czynnikiem była przewidywana znajomość danej dyscypliny dla respondentów, stąd znalazły się w badaniu takie sporty jak: biegi narciarskie, boks, gimnastyka, hokej na lodzie, łyżwiarstwo figurowe, piłka nożna, pływanie, siatkówka, taniec towarzyski i tenis ziemny. Na podstawie przypisanych cech powstały następnie dwie kategorie odpowiadające dokonanemu przez respondentów podziałowi cech, czyli na „męskie” i „kobiece”. Zgodnie z tym podziałem, dyscypliny sportowe, które na podstawie cech można uznać za męskie, to: biegi narciarskie, boks, hokej na lodzie i piłka nożna. Za kobiece natomiast należy uznać pozostałe: gimnastyka, łyżwiarstwo figurowe, pływanie, siatkówka, taniec towarzyski i tenis ziemny. Warto zaznaczyć, że wszystkie z dyscyplin przy swoich klasyfikacjach zostały wybrane przez 80% lub więcej respondentów i respondentek. Powstały na bazie dwóch poprzednich części badania podział dyscyplin sportowych okazał się dwubiegunowy. W trzeciej części, badani dokonywali już swobodnej oceny tych samych dyscyplin sportowych na takiej samej skali jak w części pierwszej. I tutaj mamy do czynienia z innymi wynikami. Zgodnie z wynikami otrzymanymi z tej części za dyscypliny „męskie” należy uznać boks, hokej na lodzie i piłkę nożną; za „kobiece” gimnastykę, łyżwiarstwo figurowe i taniec towarzyski; natomiast za neutralne względem płci – biegi narciarskie, pływanie, siatkówkę oraz 53
Jerzy Klimczak
tenis ziemny. Analizując rozkład odpowiedzi i uwzględniając podział na płeć okazuje się, że odpowiedzi kobiet i mężczyzn nie różnią się znacząco, jedynie taniec towarzyski 59% kobiet uznało za neutralny względem płci, gdy zbiorczy wynik wskazuje na sport „kobiecy”. Czwarta część badania została poświęcona identyfikacji badanych z różnymi rolami społecznymi, które mieli wybrać i uporządkować od najsilniejszego utożsamiania się z daną rolą do najsłabszego. Badani najsilniej utożsamiali się z rolami społecznymi związanymi z pokrewieństwem (brat, siostra, syn, kuzynka) następnie związanymi z edukacją (uczennica, uczeń, studentka, student), następnie z miejscem zamieszkania (zarówno Polka/Polak, jak i gdańszczanin/gdańszczanka, gdynianin/gdynianka, elblążanin/elblążanka), a dopiero na czwartej pozycji mamy płeć. Drugi etap tej części polegał na wskazaniu cech, które według badanych charakteryzują sportowca. Uzyskane odpowiedzi zostały przekształcone w zbiorcze kategorie cech. 89% respondentów wskazało przynajmniej jedną cechę kwalifikującą się do kategorii „cechy moralne”, w której znalazły się takie cechy jak (między innymi): agresywność, odwaga czy cierpliwość. Druga kategoria najczęściej pojawiająca się w odpowiedziach respondentów to „cechy sprawnościowe” (46%), do której zostały zaliczone takie cechy jak na przykład: aktywność/pasywność, talent i dyscyplina. 28% badanych wskazało na „cechy osobowościowe”, czyli między innymi: wiara w siebie, waleczność, zdecydowanie. Cechy fizyczne z kolei, takie jak kondycja, muskulatura czy wygląd, zostały wskazane przez 18% badanych. Podsumowując, badanie wykazało, iż w postrzeganiu dyscyplin sportowych respondenci mieli tendencję do przypisywania im cech skrajnych – w zależności od dyscypliny „męskich”, bądź „żeńskich”. Gdy przy analizach uwzględni się płeć respondentów i respondentek wyniki jedynie nieznacznie się różnią. Należy podkreślić odmienność wyników z części drugiej i trzeciej badania – zróżnicowanie w obrębie wyników uzyskanych z przypisywania cech oraz swobodnej kategoryzacji dyscyplin. Wyjaśnieniem może być utożsamienie dyscyplin sportowych ze znanymi z mediów masowych ich przedstawicielami. Za sprawą takiego podziału powstał dwoisty obraz dyscyplin, to jest jeden oparty na cechach im przypisywanych i drugi oparty na znanych sportowcach uprawiających daną dyscyplinę. Warto zwrócić uwagę, że niektóre dyscypliny, takie jak boks, hokej na lodzie czy taniec towarzyski, w obu częściach 54
Męskie Męskie versus versus kobiece? Stereotypy w postrzeganiu dyscyplin sportowych
badania zostały przyporządkowane przez większość badanych do tej samej kategorii. Spowodowane to być może większą transparentnością cech, ich intensywnością występowania w danej dyscyplinie (na przykład agresja w boksie, estetyka w tańcu towarzyskim). Respondenci i respondentki stawiają role społeczne związane z płcią wysoko w klasyfikacji pełnionych ról, co może wskazywać na silne poczucie przynależności do jednej z nich. Jeżeli chodzi o cechy sportowca, według badanych na pierwszym miejscu stoją cechy moralne, co może świadczyć o silnie zakorzenionych ideałach związanych z uprawianiem sportu.
Wnioski Przeprowadzone badanie nie pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie o rolę stereotypów w postrzeganiu dyscyplin sportowych. Pozwala natomiast stwierdzić, iż badani niemal jednoznacznie określali dyscypliny sportowe jako męskie bądź kobiece w zależności od występowania w nich agresji lub estetyki. Te dwie cechy można uznać za dwa końce jednego continuum, na którym w zależności od intensywności występowania jednej z nich dyscyplina oceniana jest jako męska bądź kobieca. Dyscypliny „pośrednie”, takie jak biegi narciarskie, pozbawione konotacji z agresją, częściej były klasyfikowane jako neutralne lub kobiece i takie też cechy były im przypisywane. W tym momencie można postawić kolejną tezę, iż to agresja jest głównym wyznacznikiem oceny dyscyplin sportowych w kategoriach binarności płci. Im większa transparentność agresji, tym badani bardziej skłonni są do uznania męskości danej dyscypliny, natomiast w wypadku pozostałych sportów, jej brak może powodować określenie jej jako kobiecej bądź neutralnej.
55
Bibliografia: Boski, Paweł. 1999. Męskość – Kobiecość jako wymiar kultury. Przegląd koncepcji i badań. W: J. Miluska, P. Boski (red.). Męskość – Kobiecość w perspektywie indywidualnej i kulturowej. Warszawa: Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Wydawnictwo Instytutu Psychologii, s. 66–97. Bradley, Harriet. 2008. Płeć. Warszawa: Sic!. Chrostowski, Krzysztof. 2005. Płeć a sport. „Sport wyczynowy” 3‒4: 61–66. Erikson, Erik. 2000. Dzieciństwo i społeczeństwo. Poznań: Rebis. Hofstede, Geert. 2000. Kultury i organizacje. Zaprogramowanie umysłu. Warszawa: PWE. Kłoskowska, Antonina. 2005. Kultury narodowe u korzeni. Warszawa: PWN. Kozłowska, Monika. 2011. Kobiecość i męskość – współczesna rewizja stereotypu rodzaju. W: B. Bogna (red.). Kobiecość i męskość. Komunikacja. Relacje. Społeczeństwo. Warszawa: ENETEIA, s. 47–60. Polanowski, Jarosław. 2002. Przemoc seksualna. „Niebieska linia”. Wersja elektroniczna: http://www.pismo.niebieskalinia.pl/index.php?id=22 (dostęp: 30.04.2012). Sahaj, Tomasz. 2004. Kobiety we współczesnym sporcie. „Sport wyczynowy” 1‒2: 55–63. Szlendak, Tomasz. 2005. Leniwe maskotki, rekiny na smyczy. W co kultura konsumpcyjna przemieniła mężczyzn i kobiety. Warszawa: Jacek Santorski & Co.
Honorata Jakubowska Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Stadion z perspektywy płci Stadion oraz inne obiekty sportowe stają się coraz częściej przedmiotem społecznych analiz (Bale 2001; Vertinsky, Bale 2004; Frank, Steets 2010). Tym, co łączy większość autorów jest przekonanie, iż miejsca te są tworzone przez określone relacje władzy, odzwierciedlają zatem istniejący porządek społeczny oraz go reprodukują. Z drugiej strony, służą one również kwestionowaniu istniejącego porządku, co może doprowadzić zarówno do ich przekształcenia, jak i uruchomić mechanizmy broniące „starego” ładu. Przyjmując takie założenie, w swoim artykule chciałabym spojrzeć na stadion piłkarski jako na miejsce tworzenia, kwestionowania i umacniania hierarchicznych relacji płciowych. Interesować mnie będą zatem praktyki segregacji i wykluczania, formalne i nieformalne reguły, które budują przestrzenne (fizyczne) i symboliczne granice między kobiecym a męskim1.
Stadion jako bastion męskości Piłka nożna jest jednym z najpopularniejszych sportów, a interesowanie się piłką nożną, bycie kibicem piłkarskim jest traktowane jako element męskiej tożsamości. Kreuje się ją nie tylko poprzez chodzenie na stadion, ale również zainteresowanie piłką i wiedzę „ekspercką” na jej temat. Teoretycznym pojęciem, które wydaje się najtrafniej opisywać męskie relacje budowane w oparciu o piłkę nożną jest homospołeczność (homosociality). Jako pierwszy pojęcia tego użył Jean Lipman-Blumen w 1976 roku, lecz rozpowszechnione zostało ono przez Eve Sedgwick 1
Swoją analizę ograniczam głównie do zachodniego kręgu kulturowego. Problem (nie)obecności kobiet na stadionach w krajach muzułmańskich jest niezwykle interesujący, a równocześnie na tyle zróżnicowany i obszerny, iż zasługuje, moim zdaniem, na opisanie w odrębnym artykule.
Honorata Jakubowska
w połowie lat 80. Więzi homospołeczne oznaczają jednopłciową relację, która nie ma seksualnego ani miłosnego charakteru, lecz oznacza chęć przebywania w towarzystwie tej samej płci. Jest ona odróżniana od homoseksualności, choć wzajemne powiązania obu zjawisk budzą w literaturze przedmiotu pewne kontrowersje. Najczęściej homospołeczność rozumie się jako rodzaj więzi, przyjaźni między mężczyznami budowanej w oparciu o tzw. męską solidarność. Sport, a szczególnie piłka nożna, jest jedną z najistotniejszych sfer, w których tworzy się tę relację (Messner, Sabo 1994; Bromberger 2010). Więzi homospołeczne są budowane i umacniane poprzez wykluczenie tego, co może im zagrozić, czyli tego, co jest nie-męskie. Wyklucza się zatem i deprecjonuje kobiety, z racji ich płci, oraz homoseksualistów z powodu ich niewpisującej się w heteronormatywność seksualności. Hegemoniczna męskość budowana jest poprzez seksualne uprzedmiotawianie kobiet, ośmieszanie gejów czy rywalizację między mężczyznami na polu sportowym, ale również towarzyskim. Ten typ męskiej tożsamości, indywidualnej i grupowej, tworzony jest często poprzez takie praktyki, które są akceptowane o tyle, o ile dzieją się „w murach” stadionu i wyłącznie wśród przedstawicieli swojej płci. Więź homospołeczna może być jednak tworzona poprzez bardziej „kulturalne” formy wykluczenia, polegające na przykład na ignorowaniu wiedzy kobiet na temat piłki nożnej czy odmawianiu im wspólnego wyjścia na stadion. W odniesieniu do sportu, pojęcie „homospołeczny” trafnie opisuje relacje zarówno pomiędzy zawodnikami, jak i pomiędzy kibicami. W obu przypadkach dotyczą one jednak tylko mężczyzn, a nie są używane w stosunku do kobiet — i zawodniczek i kibicek. Nie jest to charakterystyczne jedynie dla sportu, bowiem określenie to rzadko stosuje się dla opisania relacji między kobietami w innych sferach społecznych, co wynika z powiązania go z pojęciem władzy. W 1977 roku Kanter pisała o „homospołecznej reprodukcji” oznaczającej reprodukowanie władzy poprzez tworzenie wyłącznie męskich przestrzeni i męskich więzi. Tego rodzaju relacje mogą zatem budować jedynie te grupy społeczne, które posiadają władzę, a kobiety w sferze sportu, jak i wielu innych obszarach życia społecznego, jej nie posiadają. Choć minęło już 35 lat od publikacji Kanter, to użyte przez nią określenie wydaje się być nadal adekwatne dla opisania relacji płci na stadionie piłkarskim. Równocześnie należy jednak zauważyć zmiany, jakie dokonały się w tym miejscu. 58
Stadion z perspektywy płci
Stadion dla kobiet Mężczyźni stanowili i nadal stanowią zdecydowaną większość kibiców obecnych na stadionach piłkarskich. Z drugiej jednak strony, rośnie liczba kobiet obecnych na stadionach i interesujących się piłką nożną. Według raportu Women’s World of Football firmy Sport Markt, sporządzonego na podstawie badań w 21 krajach, 38% fanów piłki nożnej to kobiety. Obecność kobiet na stadionach w krajach europejskich, szacuje się – w zależności od ligi – na 15-20% (za: Sibera 2009). Za jeden z głównych czynników, który przyciągnął kobiety na stadiony, uznaje się ich modernizację, związaną ze znaczącą poprawą infrastruktury, czego wskaźnikiem może być liczba i jakość toalet2. Bez wątpienia istotną rolę odegrało także zwiększenie się bezpieczeństwa na stadionach, choć w przypadku polskich stadionów ten problem nie jest jeszcze rozwiązany. Na niektórych stadionach tworzy się także specjalne „rodzinne” sektory (Jakubowska 2006). W przypadku ligowych rozgrywek na części obiektów wprowadza się także zniżki dla kobiet, podobnie jak dla dzieci czy osób starszych, co mogło wpłynąć na wzrost rodzinnych wyjść na stadion3. Warto zwrócić uwagę na to, że w stosowanych rozwiązaniach adresatami są często kobiety razem z dziećmi, co dzieli stadion na dwie sfery: „męską” – dominującą oraz „kobieco-dziecięce” enklawy bezpieczeństwa, spokoju. Równocześnie, określa to rodzaj kibicowania obu płci, o ile bowiem mężczyźni na stadionie uwagę skupiają na piłce, to kobiety – na dzieciach. Wreszcie, istotnym czynnikiem jest po prostu rosnące zainteresowanie kobiet sportem, także tymi dyscyplinami, które do niedawna zarezerwowane były wyłącznie dla mężczyzn. Sport ciągle pozostaje sferą zdominowaną przez mężczyzn, jednak coraz więcej kobiet, szczególnie tych z młodszego pokolenia, interesuje się, w roli widza i uczestnika, sportem. Związane jest to z zacieraniem się do pewnego stopnia granic między socjalizacją dziewcząt i chłopców oraz dzieleniem świata 2
3
Toalety na stadionach piłkarskich. 2010. Raport z badania TNS OBOP. Wersja elektroniczna: http://www.toaleta2012.pl/static/research_files/raport_Toalety_na_stadionach.pdf (dostęp 19.03.2013) Warto zwrócić uwagę na to, iż wprowadzenie zniżek dla kobiet na mecze rozgrywane w polskiej Ekstraklasie zostało zakwestionowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich (pismo z dnia 21.04.2011) jako mogące stanowić naruszenie zasady równouprawnienia zapisanej w Konstytucji RP.
59
Honorata Jakubowska
dzieci na to, co dobre dla dziewczynek i co dobre dla chłopców, a także ze zmianą podejścia do aktywności fizycznej dziewcząt. Istotne są również szersze zmiany społeczno-kulturowe związane ze sferą rodzinną czy obyczajową, takie jak równouprawnienie, czy prawo do czasu wolnego. Nie bez znaczenia może być również rosnące zainteresowanie piłką nożną kobiet w wielu krajach europejskich czy w Stanach Zjednoczonych4, choć (jeszcze?) nie w Polsce. Na rozgrywanych w 2011 roku w Niemczech Mistrzostwach Świata Kobiet, mecz otwarcia pomiędzy gospodyniami turnieju a Kanadą obejrzało ponad 72 tysiące widzów, tyle samo, co finał mężczyzn rozgrywany w 2006 roku, a sześć milionów widzów oglądało w niemieckiej telewizji sparingi reprezentacji przed tymi mistrzostwami5. Sama impreza była najczęściej komentowanym sportowym wydarzeniem na Twitterze do końca 2011 roku. Jednak, co należy podkreślić, rozgrywki mężczyzn, nie tylko w piłce nożnej, ale również w innych sportach zespołowych, cieszą się większym zainteresowaniem publiczności, zarówno kobiecej, jak i męskiej. Według Farrell (2006) brak zainteresowania wśród kobiet rozgrywkami ich płci należy wyjaśniać przede wszystkim wpływem mężczyzn6. Kobiety decydują się najczęściej na uczestnictwo w sportowym wydarzeniu, gdyż chcą spędzać czas ze swoimi męskimi „znaczącymi innymi” – chłopakami, mężami, ojcami czy synami, a ponieważ oni wybierają zawody mężczyzn, stąd one również pojawiają się na tych właśnie zawodach. Jako drugą najważniejszą przyczynę, autorka wskazuje marginalizowanie sportu kobiet przez media, które wpływa na brak wiedzy i informacji. Istotne są również elementy związane z charakterem rozgrywek – część kobiet, jak i większość mężczyzn uważa sport kobiet za mniej ekscytujący, słabszy; dotyczy to również mniejszej liczby widzów, która czyni zawody mniej atrakcyjnymi. Kobiety rzadko zatem wspierają w roli widzów rozgrywki swojej własnej płci, ale coraz częściej interesują się sportem mężczyzn. 4
5
6
60
W Stanach Zjednoczonych, co należy jednak podkreślić, piłka nożna ma inny status niż w krajach europejskich i nie jest traktowana jako sport typowo „męski”. Za taki uznawany jest futbol amerykański. Niemcy wariują przez kobiety. 2011. Wersja elektroniczna: http://pilka-nozna.przegladsportowy.pl/Pilka-nozna-Pilka-nozna-Mistrzostwa-swiata-kobiet-w-pilcenoznej,artykul,111148,1,279.html (dostęp 23.03.2013). Autorka badała kibicki koszykówki, które chodzą na męskie rozgrywki w tej dyscyplinie, nie chodzą natomiast na zawody kobiet. I choć jej badania odnoszą się do innej dyscypliny, wydaje się, że w dużej mierze ich wyniki można przełożyć na piłkę nożną.
Stadion z perspektywy płci
Zyski z „feminizacji” Analizując rosnącą liczbę kobiet na stadionach, wskazuje się najczęściej na dwie płynące z tego korzyści: (1) zwiększenie bezpieczeństwa na stadionach oraz (2) zyski ekonomiczne. Problem bezpieczeństwa, jak już wcześniej wspominałam, pozostaje ciągle nierozwiązany w przypadku polskich (i nie tylko) stadionów. Jednym ze sposobów poradzenia sobie z tym problemem, strategią „ucywilizowania” stadionów jest właśnie zwiększenie na nich liczby kobiet. Zakłada się, że kobiety pozytywnie wpłyną na mężczyzn – swoich partnerów, którzy przy nich, ale też ze względu na ich bezpieczeństwo, nie będą zachowywali się w sposób agresywny. Ilustruje to następująca wypowiedź Dariusza Nowaka, rzecznika małopolskiej policji: „Jeśli chłopakowi zależy na dziewczynie, a ona powie mu, żeby w coś się nie angażował, to pewnie ją posłucha”7. Także wprowadzenie niższych cen uzasadniane jest względami bezpieczeństwa. W tym samym artykule, z którego pochodzi wypowiedź Nowaka, autorzy powołują się także na Przemysława Urbańskiego, byłego rzecznika Cracovii, którego zdaniem „pojawienie się większej ilości kobiet na trybunach mogłoby także dawać gwarancję, że na stadionie nie dojdzie do awantur, bo mężczyźni w towarzystwie pań zachowują się zupełnie inaczej, niż gdy kibicują sami. To był główny powód dla którego krakowski klub wprowadził dla kobiet bilety po złotówce”. Jak mówi sam rzecznik: „Ta promocja ma wprowadzić trochę życia i urody na nasz stadion. Dzięki temu będzie też kulturalniej.” W tę politykę zwiększania bezpieczeństwa na stadionach wpisane jest także zwiększanie liczby kobiet stewardów. W artykule pod znamiennym tytułem Kobiety na stadionach łagodzą obyczaje (2011), Mariusz Szparaga, prezes katowickiej firmy zabezpieczającej mecze, wyjaśnia, iż rosnąca liczba kobiet „to nie przypadek. Obecność pań łagodzi sytuację, kibic inaczej do nich podchodzi”. W tym samym artykule czytamy dalej, że „ochroniarskie patrole stadionowe są z reguły mieszane. Na »pierwszy ogień« idzie kobieta, wywołująca zwykle spokojniejszą reakcję kibiców. W razie problemów najpierw wspiera ją partner, później – posiłki. Kiedy robi się naprawdę »gorąco« na placu boju pozostają sami mężczyźni.” 7
Cytat za: Młynarczyk, Katarzyna. 2011. Kobiety na stadionie za złotówkę? RPO: to łamanie prawa. Wersja elektroniczna: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci /1,114873,9573399,Kobiety_na_stadionie_za_zlotowke__RPO__to_lamanie.html (dostęp 27.04.2013).
61
Honorata Jakubowska
Jaki jest natomiast pomysł klubów na całkowite wykluczenie chuligaństwa ze stadionów? Rozwiązanie zostało zaproponowane w Turcji, gdzie na mecz pomiędzy Fenerbahce i Manisasporem rozgrywany we wrześniu 2011 roku wpuszczono jedynie kobiety i dzieci. Była to kara za zamieszki, jakie kibice wywołali podczas poprzedniego meczu swojej drużyny. W styczniu 2012 roku to samo rozwiązanie chciał zastosować Ajax Amsterdam w Pucharze Holandii, co uznane zostało jednak za niezgodne z prawem o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn i na stadion wpuszczono jedynie dzieci poniżej 13 roku życia (Stec 2012). Te dwa opisane przykłady pokazują, iż zwiększenie liczby kobiet na stadionach piłkarskich nie jest celem samym w sobie, ale instrumentem służącym utrzymaniu porządku, mechanizmem sankcjonowania, karą dla mężczyzn. Potwierdzają to również wszystkie przytoczone wcześniej wypowiedzi. Można zatem powiedzieć, że kobiety spełniają na stadionach tę rolę, jaką według prawa powinna spełniać policja i firmy zabezpieczające organizację wydarzeń sportowych, są one zatem rodzajem „nieformalnej policji” (zob.: Cecamore i in. 2011: 17). Drugi rodzaj korzyści wynikających ze zwiększającej się liczby kobiet na stadionach ma charakter finansowy, a jego znaczenie jest coraz częściej podkreślane przez osoby zajmujące się sportowym marketingiem. Problemy z frekwencją na wybudowanych na Euro 2012 stadionach pokazują, że trudno jest zapełnić podczas rozgrywek ligowych cały stadion8. Kryzys finansowy w Europie również negatywnie oddziaływuje na stadionową frekwencję, co skutkuje mniejszymi zyskami osiąganymi przez piłkarskie kluby. Ponieważ, jak się wydaje, nie da się przyciągnąć już więcej mężczyzn na stadion, kobiety mogą być w tej sytuacji sposobem na poprawę sytuacji finansowej klubów. Przyciągnięcie ich na stadion zwiększy liczbę sprzedawanych biletów, a także może przyciągnąć do sportu sponsorów „kobiecych” branż, np. jubilerskiej czy modowej, które do tej pory nie inwestowały w znaczący sposób w piłkę nożną (Stec 2009). Źródłem dochodów może być również sprzedaż klubowych gadżetów, których więcej można by tworzyć z myślą o kobietach-kibicach. 8
62
Nie jest to tylko polski problem. Na efekt „białych słoni”, czyli problem z wykorzystaniem i utrzymaniem dużych obiektów wybudowanych na potrzeby imprez sportowych zwraca uwagę, analizując ten problem w skali światowej, m.in. duńska organizacja Play the Game.
Stadion z perspektywy płci
Oba aspekty pokazują, iż rosnąca liczba kobiet na stadionach ma na celu wprowadzenie porządku, czy to w wymiarze bezpieczeństwa czy w wymiarze finansowym. Zatem wpuszczenie kobiet na stadion ma przynieść określone korzyści dla podmiotów organizujących piłkarskie rozgrywki. Niezwykle rzadko mówi się natomiast o korzyściach wynikających z tego dla samych kobiet. W tym kontekście można zastanowić się czy wspomniane wcześniej praktyki, takie jak niższe ceny biletów dla kobiet, czy wydzielenie sektorów „rodzinnych” są skierowane do samych kobiet czy też ich adresatami nie są mężczyźni: kibice czy właściciele klubów piłkarskich. O ile trudno kibicom-mężczyznom zakwestionować korzyści finansowe wynikające z liczniejszej obecności kobiet na stadionach (bogatszy klub, to lepsi piłkarze, a zatem wyższy poziom gry), to aspekt bezpieczeństwa nie jest już przez nich tak jednoznacznie oceniany. Wiąże się on bowiem ze zmianą atmosfery na stadionie i zmianą obowiązujących tu nieformalnych reguł.
„Feminizacja” jako zagrożenie i strategie przywracające porządek Wejście pojedynczych kobiet na „męski” stadion nie jest traktowane jako zagrożenie, jednak, gdyby chciały one zaistnieć tu w większej liczbie, to wówczas stanowiłyby zagrożenie dla tej sfery męskości. O ile bowiem część kibiców doceniłaby „ucywilizowanie” atmosfery na stadionie, to dla części z nich, właśnie ta możliwość „niecywilizowanego” zachowania, takiego, które dozwolone jest tylko w męskiej grupie, jest jednym z elementów tworzących esencję „prawdziwego” kibicowania. Stąd, wielu kibiców klubów piłkarskich wyraźnie odróżnia siebie od kibiców reprezentacyjnych (nazywanych „piknikami” i/lub „Januszami”) i nie jest zainteresowana meczami reprezentacji, na które przychodzi inna, w zdecydowanie większym stopniu sfeminizowana, publiczność, a atmosfera na stadionie bardziej przypomina piknik (stąd nieco pogardliwe określenie tej grupy kibiców) niż „prawdziwy” doping. Zdecydowana większość mężczyzn-kibiców dokonuje także rozróżnienia na wyjście na mecz razem z kumplami i wyjście razem z dziewczyną. To pierwsze związane jest najczęściej z większą dozą emocji, z większą ekspresyjnością, z przeklinaniem, często także z większą ilością alkoholu; to drugie ma bardziej „kulturalną” postać, a przez to dla wielu jest mniej 63
Honorata Jakubowska
wartościowe. Z kumplami tworzy się „prawdziwą” kibicowską, męską atmosferę; więź, w której nie ma miejsca dla kobiet. Obecność zbyt wielu kobiet na stadionie stanowi zagrożenie dla tego jednego z ostatnich bastionów męskości w dzisiejszym społeczeństwie, a rosnąca liczba kobiet nie zawsze przekształca się w akceptację dla tej obecności. Dlatego uruchomione zostają pewne strategie/ mechanizmy, które mają na celu przywrócenie „właściwego” porządku płciowego na stadionie. Można, moim zdaniem, wyróżnić trzy takie główne strategie: (1) seksualizacja kobiet, (2) odbieranie kobietom statusu „prawdziwych” kibiców oraz (3) przesądy związane z obecnością kobiet w przestrzeni sportowej. Kobiety obecne na stadionach są zauważane i komentowane głównie poprzez swój wygląd zewnętrzny. Fotoreporterzy i realizatorzy telewizyjni „prześcigają się” w wyszukiwaniu najbardziej urodziwych kibicek, których zdjęcia „zdobią” większość popularnych portali internetowych podczas piłkarskich mistrzostw. Niemal każdej imprezie piłkarskiej towarzyszą mniej czy bardziej oficjalnie wybory miss trybun, co ilustruje następujący cytat z portalu zczuba.pl: „Piłka nożna piłką nożną, ale najgorętszy pojedynek tego mundialu odbędzie się nie na którymś z południowoafrykańskich boisk, a w zczubowych wyborach Miss Trybun Mundialu 2010” (Miss Trybun Mundialu 2010 - 1/8 finału, 2010). Wybory miss - najpiękniejszej kibicki, są także organizowane przez kluby piłkarskie. Jednocześnie trudno sobie wyobrazić, żeby odbywały się wybory na mistera trybun, zarówno w trakcie zawodów kobiet, jak i mężczyzn. Kobiety na trybunach są więc postrzegane głównie poprzez wygląd i seksualność, które są atrakcyjne dla wszystkich mężczyzn związanych ze światem futbolu: piłkarzy (choć ci podczas gry przypuszczalnie najmniej zwracają na nie uwagę), kibiców czy dziennikarzy. W jednym z artykułów komentujących wspomniany wcześniej mecz w lidze tureckiej z obecnością wyłącznie kobiet na trybunach czytamy: „Tylko co bardziej złośliwi zauważają, że chyba jak w żadnym innym meczu, piłkarze tym razem marzyli, by kibice wbiegli na murawę...”9. Natomiast w jednym z programów telewizyjnych Krzysztof Skiba, odpowiadając na pytanie jak dopingują kobiety, mówił m.in. „Czasem one kibicują całym ciałem, bo
Stadion z perspektywy płci
widzimy tam wtedy, że tam wszystko faluje (tu wskazał wymownie na piersi – przyp. H.J.), faluje nie tylko stadion, ale również poszczególne fanki futbolu również falują”10. Tego typu seksistowskie komentarze nie należą niestety do rzadkości, co więcej, ich autorzy rzadko mają chyba poczucie niestosowności swoich słów. Kobiety w roli obiektów męskich spojrzeń występują nie tylko na trybunach piłkarskich, ale również na murawie, czego najlepszym przykładem są cheerleaderki. Ich zadanie polega na uatrakcyjnieniu zawodów, dostarczeniu rozrywki męskiej publiczności. Osobami, które ilustrują miejsce kobiet w zmaskulinizowanym świecie futbolu są także tzw. WAGs (z ang. Wives and Girlfriends), czyli żony i dziewczyny piłkarzy. Określenie to zostało stworzone przez brytyjską prasę bulwarową, używane było początkowo jedynie na Wyspach, a rozpowszechnione zostało podczas Mistrzostw Świata w 2006 roku. Żony i dziewczyny piłkarzy istnieją w świadomości społecznej głównie poprzez swój wygląd (są na przykład tworzone rankingi pod względem ich atrakcyjności), swoich kolejnych partnerów i skandale seksualne z nimi związane. Wreszcie, należy wspomnieć o jeszcze jednej grupie kobiet obecnej na największych piłkarskich imprezach, czyli prostytutkach. Przy okazji ostatnich dwóch Mistrzostw Świata w piłce nożnej (Niemcy 2006 i RPA 2010), o wiele więcej mówiło się o kobietach prostytutkach, niż o kobietach kibickach (Rubin 2009: 272). Kobiety pojawiające się w świecie piłki nożnej są więc często postrzegane poprzez swoją cielesność - atrakcyjność i seksualność. Postawa taka łączy mężczyzn i buduje specyficzny charakter tej męskiej więzi, a równocześnie umacnia ich dominację nad kobietami. Drugą stosowaną najczęściej strategią jest odbieranie kobietom statusu „prawdziwych” kibiców. W tę strategię wpisują się opisane wcześniej praktyki wydzielania specjalnych sektorów „rodzinnych”, będących często w praktyce sektorami dla kobiet z dziećmi, jak i „powierzone” im zadania „ucywilizowania” stadionów. Często uważa się, że kobiety dopingują w inny, spokojniejszy sposób, a tymczasem przynajmniej część z nich chciałaby być traktowana tak samo jak każdy inny (w domyśle - męski) uczestnik sportowego widowiska. Kobiety walczące o równouprawnienie 10
9
64
41 tys. kobiet na meczu. Doping o oktawę wyższy. 2011. Wersja elektroniczna: http://www.tvn24.pl/-1,1718252,0,1,41-tys-kobiet-na-meczu-doping-o-oktawe-wyzszy,wiadomosc.html (dostęp 27.03.2013).
Rozmowa została przeprowadzona na stadionie w Gdańsku i wyemitowana została podczas programu telewizyjnego Kawa czy herbata. Jej nagranie można zobaczyć na stronie: http://sport.tvp.pl/pilka-nozna/euro-2012/wideo/jak-kobiety-dopinguja-na-stadionach/6630192 (dostęp 23.04.2013).
65
Honorata Jakubowska
na stadionie nie chcą specjalnych przywilejów dla siebie, wręcz przeciwnie – uważają, że odbiera im to status „prawdziwych” kibiców. Niektóre z nich nie chciałyby nawet zbyt dużej liczby kobiet na stadionach, bo miejsce to utraciłoby wówczas swoją „prawdziwą”, wykreowaną przez mężczyzn, atmosferę. Część kibicujących kobiet nie chcąc być postrzegana w świecie sportu poprzez swoją płeć, unika słowa „kibicka” czy określenia kobieta-kibic, woli być nazywana po prostu kibicem (Cecamore i in. 2011: 48). Zagadnienie to wpisuje się w szerszy kontekst znaczenia i konotacji żeńskich form językowych, dla opisu którego nie ma miejsca w tym artykule, warto jednak zwrócić uwagę na to, że w świecie sportu, oznaczenie płci jest używane w wypadku zawodów czy rozgrywek kobiet. I tak np. w piłce nożnej są Mistrzostwa Świata (zawody rozgrywane przez mężczyzn) i Mistrzostwa Świata Kobiet, w hokeju – Polska Liga Hokeja i Polska Liga Hokeja Kobiet, a w siatkówkę – PlusLiga i PlusLiga Kobiet. Podobny mechanizm ma miejsce w wypadku kibiców, gdzie również zakłada się, iż kibic oznacza mężczyznę. Jak się zatem wydaje, kobiety, unikając formy „kibicka”, wpisują się w mechanizmy czyniące je niewidzialnymi. Równocześnie, przyczyniają się do tego wszyscy autorzy, którzy pisząc o kibicach, również z reguły całą swoją uwagę skupiają na kibicach-mężczyznach. Odbieranie kobietom statusu „prawdziwych” kibicek/kibiców, odbywa się także poprzez rozpowszechnianie poglądu, że kobiety interesują się piłką nożną jedynie ze względu na wygląd zawodników. Po mistrzostwach świata rozgrywanych w 2002 roku w Korei i Japonii, zaczęto używać pojęcia „piłkarskich groupies”, na określenie tych kibicek, które poszukują seksualnej czy emocjonalnej więzi z piłkarzami, nie interesują się natomiast ich grą. Bez wątpienia wśród żeńskiej części widowni znajdą się takie osoby, dla których uroda zawodników jest jedną z ważniejszych motywacji interesowania się sportem (Jakubowska 2006), ale dla wielu piłka nożna jest interesująca ze względu na grę, a nie wygląd piłkarzy. Potwierdzają to wyniki badania wykonanego w 2012 roku, w których jedynie 5% kobiet zadeklarowało, że ogląda mecze ze względu na atrakcyjność zawodników11. 11
66
Badanie polskich kibiców zostało przeprowadzone na zlecenie firmy MasterCard przez Instytut Homo Homini w dniach 13–15 marca 2012 roku metodą CATI, na losowo-kwotowej, liczebnie reprezentatywnej próbie 1069 dorosłych Polaków.
Stadion z perspektywy płci
Spora część kobiecej widowni wbrew istniejącym stereotypom posiada również wiedzę na temat piłki nożnej, choć nie zawsze kobiety przebywające w mieszanym płciowo towarzystwie mają okazję się tą wiedzą dzielić. Zazwyczaj w piłkarskim świecie to mężczyźni występują jako eksperci, a ta wiedza ekspercka, na co już wcześniej zwróciłam uwagę, jest jednym z elementów tworzących męską tożsamość indywidualną i grupową kibiców. Kobiety ciągle są więc postrzegane jako „obce” na piłkarskich stadionach i muszą nieustannie potwierdzać swoją autentyczność czy wiarygodność jako kibiców piłkarskich. Trzecią strategią, która jednak w odróżnieniu od poprzedniej nie jest stosowana przez kibiców, lecz zawodników i inne osoby formalnie związane z klubami piłkarskimi, są różnego rodzaju przesądy wykluczające kobiety z niektórych sfer/miejsc w sportowym świecie. Najpopularniejszymi z nich jest przekonanie, iż obecność kobiety w szatni piłkarskiej, jak i w autokarze, którym zawodnicy udają się na mecz, przynosi pecha. Wśród trenerów podpisujących się pod tym przesądem można wskazać na przykład Franciszka Smudę czy Stefana Majewskiego, choć na przykład Leo Beenhakker zatrudniając na stanowisko rzecznika Martę Alf, postąpił wbrew niemu. Ten przesąd obecny jest nie tylko w piłce nożnej, ale również na przykład w hokeju na lodzie czy w sportach rajdowych, gdzie nie wpuszcza się często kobiet do samochodów rajdowych, z wyjątkiem oczywiście tych sytuacji, gdy są członkami załogi. Niektórzy trenerzy tłumaczą, że kobiety nie są wpuszczane do szatni, gdyż jest to miejsce, do którego nikt spoza drużyny nie powinien wchodzić. Można byłoby przyjąć to usprawiedliwienie, bowiem w szatni ustala się na przykład taktykę gry, gdyby nie to, że zasada ta dotyczy wyłącznie kobiet. Stąd należy wiązać ją raczej ze specyfiką męskiej szatni, którą można uznać za miejsce kluczowe dla tworzenia homospołecznych więzi budowanych, jak już wcześniej pisałam, poprzez wykluczenie i uprzedmiatawianie kobiet. Ilustruje to nagłośniona medialnie „afera”, opisująca sytuację, gdy „seksowna reporterka” meksykańskiej TV Azteca weszła do męskiej szatni amerykańskich futbolistów z New York Jets, gdzie spotkała się z seksistowskimi komentarzami ze strony zawodników, i z której została wyproszona (Cegielski 2010). Obowiązujące rytuały i przesądy są więc często kamuflażem dla dyskryminujących praktyk. 67
Honorata Jakubowska
Zakończenie Podział płciowy jest niezwykle istotny zarówno na sportowym boisku, jak i na widowni. Na boisku odzwierciedla się on przede wszystkim w zasadzie podziału rozgrywek na zawody kobiet i zawody mężczyzn. Na piłkarskich trybunach takie formalne podziały właściwie nie istnieją, co więcej, są one zdominowane przez jedną płeć – mężczyzn. Stadiony piłkarskie, pomimo zwiększającej się na nich liczby kobiet, pozostają – poprzez stosowanie różnego rodzaju strategii – miejscami homospołecznymi, gdzie męską dominację potwierdza się poprzez wykluczenie i marginalizowanie kobiet. Na zakończenie warto zauważyć, że w dzisiejszym świecie kibicowanie może przybierać wiele różnych form i śledzenie rozgrywek piłkarskich na żywo, na stadionie, jest tylko jedną z jego form. Gdybyśmy uwzględnili również kibicowanie przed telewizorem, oglądanie meczów poprzez transmisje internetowe, to okazałoby się, iż kobiety stanowią znacznie liczniejszą grupę wśród piłkarskich kibiców. Nie jest więc tak, że kobiety nie interesują się piłką nożną: we wspomnianym wcześniej badaniu aż 33% z nich zadeklarowało takie zainteresowanie, tylko stadion ciągle pozostaje „męskim” miejscem.
Bibliografia: Bale, John. Sport, Space, and the City. 2001. Caldwell: Blackburn Press. Bromberger, Christian. 2010. Sport, Football and Masculine Identity: The Stadium as a Window onto gender construction. W: Sybille, Frank; Silke, Steets (eds.) Stadium Worlds: Football, Space and the Built Environment. Abingdon: Routledge , s.181‒195. Cecamore, Sara i in. 2011. Sports Fandom: ‘What do women want?’ A multi-sport analysis of female fans. Neuchâtel: International Centre for Sports Studies. Wersja elektroniczna dostępna na stronie: www.cies.ch (dostęp: 23.04.2013) Cegielski, Łukasz. 2010. Afera w szatni New York Jets. Czy kobiety powinny wchodzić do męskich szatni? Wersja elektroniczna: http://www.sport.pl/inne/1,102520,8401577,Afera_w_szatni_New_York_Jets__Czy_kobiety_powinny.html (dostęp: 27.04.2013).
68
Stadion z perspektywy płci
Farrell, Annemarie. 2006. Why women don’t watch women’s sport: a qualitative analysis. Rozprawa doktorska. Wersja elektroniczna: http://etd.ohiolink. edu/send-pdf.cgi/Farrell%20Annemarie.pdf ?osu1147982213 (dostęp: 23.04.2013). Frank, Sybille i Silke Steets (red.). 2010. Stadium Worlds: Football, Space and the Built Environment. Abingdon: Routledge. Jakubowska, Honorata. 2006. Kobiety i piłka nożna. „Czas Kultury” 2: 28‒38. Kanter, Rosabeth Ross. 1977. Men and women of the corporation. New York: Basic Books. Kobiety na stadionach łagodzą obyczaje. 2011. Wersja elektroniczna: http:// www.rmf24.pl/ciekawostki/news-kobiety-na-stadionach-lagodza-obyczaje,nId,384002 (dostęp: 23.04.2013). Lipman-Blumen, Jean. 1976. Toward a Homosocial Theory of Sex Roles: An Explanation of the Sex Segregation of Social Institutions. „Signs” 3: 15‒31. Messner, Michael i Donald F. Sabo. 1994. Sex, Violence and Power in Sports: Rethinking Masculinity. Freedom: Crossing Press. Miss Trybun Mundialu 2010 – 1/8 finału. 2010. Wersja elektroniczna: http:// www.zczuba.pl/zczuba/1,101142,8074956,Miss_Trybun_Mundialu_2010___1_8_finalu.html (dostęp: 23.04.2013). Rubin, Margaret. 2009. The offside rule: women’s bodies in masculinised spaces. W: U. Pillay, R. Tomlinson, O. Bass (red.). Development and dreams: the urban legacy of the 2010 Football World Cup. Cape Town: HSRC Press, s. 266‒280. Sedgwick, Eve. 1985. Between Men: English Literature and Male Homosocial Desire. New York: Columbia University Press. Sibera, Przemysław. 2009. Faceci rządzą futbolem? Bzdura. Rośnie potęga kobiet! Wersja elektroniczna: http://www.sportfan.pl/artykul/faceci-rzadzafutbolem-bzdura-rosnie-potega-kobiet-zobacz-6733 (dostęp: 19.03.2013). Stec, Rafał. 2009. Kobiety uratują piłkę nożną. Wersja elektroniczna: http://rafalstec. blox.pl/2009/01/Kobiety-uratuja-pilke-nozna.html (dostęp: 23.04.2013). Stec, Rafał. 2012. Nie będziesz kibola dyskryminował. Wersja elektroniczna: http://wyborcza.pl/1,76842,10991633,Nie_bedziesz_kibola_dyskryminowal.html (dostęp: 23.04.2013). Vertinsky, Patricia Anne i John Bale. 2004. Sites of Sport: Space, Place and Experience. London: Routledge.
69
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała
Anna Majer Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała Ciało człowieka jako mocno eksploatowany w ostatnich latach w całej humanistycznej refleksji temat, doczekało się również swej uwagi w socjologii. Badacze sportu i kultury fizycznej ze względu na specyfikę swych dziedzin, próbowali opisać ciało nie tylko jako kategorię biologiczną, ale też społeczną. Mniej więcej w tym samym czasie, w wyniku wzrostu zainteresowania ciałem w kulturze, powstała całkiem nowa, kompleksowo podejmująca te zagadnienia subdyscyplina – socjologia ciała. Celem artykułu jest prześledzenie tego, jak ciało jest konceptualizowane w socjologii sportu i jak możemy te ustalenia odnieść do socjologii ciała. W dalszej części pozwoli to nam dokonać próby określenia wzajemnych relacji między obiema subdyscyplinami.
Koncepcja ciała w socjologii sportu1 Klaus Heinemann w swojej książce Wprowadzenie do socjologii sportu, zarysowując tytułową dyscyplinę, wskazuje na ludzkie ciało jako istotny obiekt badań. Przyjmując socjologiczną perspektywę, ujmuje ciało nie tylko jako byt biologiczny. Mówi o ciele jako o pewnym tworze społecznym (1990: 94). Jak zaznacza: „Ani obchodzenie się z ciałem, regulacja i kontrola jego funkcji, ani nasze nastawienie do niego nie są »naturalne«, uniwersalne i stałe. Raczej jest tak, że społeczeństwa uczyniły z ciała, jako tworu fizycznego, coś każdorazowo odmiennego. Pozostaje wprawdzie stała potrzeba jedzenia i picia, zdolność do śmiechu i płaczu, konieczność 1
Użyto określenia socjologia sportu, mając na myśli również socjologię kultury fizycznej, gdyż coraz powszechniejsza jest praktyka sprowadzania obu subdyscyplin do tej jednej nazwy.
Anna Majer
znoszenia chorób i śmierci; te biologiczne stany faktyczne jednak są w różnych kulturach odmiennie społecznie ukształtowane” (tamże). Zauważa on, że takie powszechne, wydawałoby się, uniwersalne kwestie jak: „Ideały piękna, wartościowania siły fizycznej i intelektualnej, progi wstydu i poczucia niezręczności, ustalenia stanów (…) zdrowia i choroby, kontrola afektów: wszystko to nie są istotne cechy człowieka, lecz jedynie niektóre przykłady wysokiej społecznej zmienności stosunku do ciała” (tamże). Heinemann, mówiąc o ciele jako tworze społecznym, odnosi się głównie do ustaleń takich znanych antropologów kultury jak Marcel Mauss, Mary Douglas, czy też do socjologa Norberta Eliasa. Wychodząc z zarysowanej wyżej perspektywy, wskazuje na cztery okoliczności, które utwierdzają go w przekonaniu o takim właśnie statusie ciała. Po pierwsze mówi o tzw. „technikach ciała”, czyli o społecznie zmiennych sposobach, w jakich wykonywane są różne procesy związane z ruchem ciała (np. chodzenie, bieganie, rzucanie, skoki, pływanie). Po drugie mówi o tzw. „ekspresywnych ruchach ciała”, służących autoprezentacji, komunikacji niewerbalnej, a związanych z przyjmowaną przez jednostki postawą ciała, gestykulacją, mimiką twarzy, czyli swoistą „mową” ciała. Trzecią kwestią jest „etos ciała”, a zatem wyobrażenia o tym, jakie są aktualne w społeczeństwie ideały piękna, jak należy się prezentować, jaka figura uchodzi za szczególnie atrakcyjną. Reasumując - jakie ciało jest społecznie pożądane. Czwarte, ostatnie zagadnienie, to kontrola struktur popędowych i potrzeb. To społeczeństwo, w którym żyjemy reguluje i orzeka w jaki sposób, w różnych sytuacjach powinniśmy kontrolować nasze naturalne procesy cielesne np. kaszel, płacz, śmiech, uczucie głodu czy też sferę seksualną (tamże: 94‒95, 97‒100). Według Heinemanna wszystkie te związane z ciałem zachowania zróżnicowane są nie tylko na poziomie poszczególnych społeczeństw, ale też warstwowo i pod względem płci (tamże: 100‒101). Mniej lub bardziej odmienne sposoby obchodzenia się ze swoim ciałem, kontrolowania jego potrzeb, kształtowania jego wizerunku zauważyć można u przedstawicieli elit w porównaniu z klasami niższymi, u kobiet w relacji do mężczyzn, czy na przykład u Japończyków w odniesieniu do Włochów. Swoje ustalenia wspomniany autor odnosi również do świata sportu, i tak: „Co jest w sporcie »możliwe« a co »niemożliwe«, jakie obciążenia cielesne, jakie (…) postawy ciała, jaka prezentacja ciała przez mężczyzn, a jaka przez kobiety, przez młodych i przez starych, przez członków warstw górnych lub 72
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała
dolnych jest akceptowalna – wszystko to definiowane jest przez normy i reguły społeczne, które określają ciało jako twór społeczny” (tamże: 95). Inny z autorów, Zbigniew Krawczyk, będący jednym z najwybitniejszych przedstawicieli socjologii sportu w Polsce (zob. Nosal 2010: 152), również w swych rozważaniach podejmuje problematykę ciała człowieka. W książce Socjologia kultury fizycznej (Krawczyk 2011), nawiązując do koncepcji Heinemanna, mówi o ciele jako o fakcie społeczno-kulturowym, zaznaczając, że „ciało, podobnie jak cały człowiek, jest przedmiotem kształtowania zgodnego z panującymi w danym społeczeństwie wzorami kulturowymi, dokonującego się w procesie uczenia” (Krawczyk 2011: 142‒143). Jak twierdzi, cechy swoiste współczesnego człowieka to nie tylko rezultat długotrwałej ewolucji biologicznej ale też społeczno-kulturowej. Choćby ręka człowieka – nie jest tylko organem pracy, ale też jej wytworem, gdyż praca fizyczna wpłynęła na zmiany w jej rozwoju. A zatem na rozwój fizyczny człowieka mają wpływ nie tylko przyrodnicze, ale też społeczno-kulturowe uwarunkowania (tamże: 141‒143). Uznając ciało za fakt społeczno-kulturowy, Krawczyk – podobnie jak Heinemann – wskazuje na kilka kwestii, które wydają się być istotne dla tej perspektywy. Po pierwsze, mówi o „zależności budowy ciała od struktury społeczno-ekologicznej” – podkreślając tu wyraźnie, że: „Jednym z ważnych czynników, wpływających na strukturę i funkcje organizmu, są możliwości ekonomiczne oraz zwyczaje w zakresie żywienia, uwarunkowane przede wszystkim poziomem rozwoju cywilizacyjnego” (tamże: 143). Rozwijając tę myśl, wskazuje na poparte badaniami istniejące zależności między ciężarem i budową ciała, czy też wiekiem wchodzenia w okres dojrzewania u kolejnych generacji, a zmiennymi społeczno-demograficznymi, takimi jak pochodzenie społeczne, wykształcenie czy też stopień zurbanizowania miejsca zamieszkania (tamże: 150). Po drugie, mówi o „technikach posługiwania się ciałem” – i tu, podobnie jak Heinemann, odnosi się do antropologa kultury Marcela Maussa, i jego koncepcji kulturowych uwarunkowań technik ciała. A zatem np. style pływania, chodzenia, czy biegania zmieniają się w czasie i w różnych kulturach (tamże: 151). Po trzecie, mówi o „kontroli ciała” – uznając, że „każda kultura ustala pewne normy, które pełnią funkcję regulatorów cielesnych zachowań człowieka” (tamże: 152). Normy te określają jak wykonywać nawet najbardziej odruchowe czynności, takie jak kichanie, śmiech czy płacz, ustalają sposób definiowania stanu zdrowia i choroby, 73
Anna Majer
regulują sferę seksualną, a także po części określają sposoby pielęgnacji i upiększania ciała. Wszystkie te elementy kontroli, podobnie jak było to w koncepcji Heinemanna, zależą od płci, wieku oraz pozycji społecznej jednostki (tamże: 152‒153). Pewne zachowania dozwolone u dziewcząt mogą być źle widziane u chłopców. W procesie socjalizacji ci drudzy stykają się często ze stwierdzeniem, że prawdziwy mężczyzna nie powinien płakać. Po czwarte, mówi o „ciele jako znaku”, a zatem o pewnej symbolicznej sferze cielesności, związanej z mimiką twarzy i gestykulacją, które to wspierają komunikację werbalną, lub występują jako samodzielne komunikaty. Jak zaznacza, „dla »odczytania« owych gestów i zachowań mimicznych niezbędna jest znajomość określonego kodu, który wpisany jest w dany typ kultury” (tamże 153‒154). Mówiąc o ciele jako fakcie społeczno-kulturowym, Krawczyk odnosi się także, w ostatnim punkcie, do sfery religii wskazując na „sakralne właściwości ciała”. Interesuje go, jakie znaczenia przypisują ciału różne religie. Pokazuje, że ciało lokowane jest nie tylko w sferze profanum, ale też sacrum – na przykład poprzez kult relikwii (tamże: 154). Obok tych wszystkich spostrzeżeń, autor wyróżnia także historycznie zmienne, ukształtowane w tradycji europejskiej wzory kultury fizycznej – estetyczny, hedonistyczny, ascetyczny, higieniczny, sprawnościowy i agonistyczny. Wzory te odzwierciedlają zmienne sposoby postrzegania ciała, jego waloryzowania, ujmowania jako wartość czy to autoteliczną czy to instrumentalną (tamże: 155‒160). Podsumowując tę część rozważań, można stwierdzić, że obaj przedstawiciele socjologii sportu podobnie podchodzą do kwestii cielesności człowieka i podobne są źródła ich koncepcji. Krawczyk odnosi się mocno do koncepcji Heinemanna, rozbudowując ją jednak o własne wątki. Jak teraz tak zarysowaną perspektywę można odnieść do socjologii ciała, do subdyscypliny, która – jak sama nazwa wskazuje – za swój zasadniczy obiekt refleksji i badań bierze ciało?
Socjologia ciała Ta względnie młoda subdyscyplina narodziła się w efekcie wzrostu zainteresowania sferą ciała w przestrzeni publicznej. Wzrostu, będącego wynikiem rozmaitych przemian cywilizacyjno-kulturowych i społecznych – rozwojem kultury konsumpcyjnej, rozwojem ideologii feminizmu, przemianami demograficznymi związanymi z procesem sta74
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała
rzenia się społeczeństw, rozwojem medycyny, technologii, a także estetyzacją życia codziennego (Dziuban 2007: 45). Pod wpływem tych przemian w drugiej połowie XX wieku nastąpił w socjologii, tzw. „przełom cielesny”. Socjologowie dotąd niezainteresowani tematyką cielesności człowieka, porzucili perspektywę naturalistyczną, traktującą ciało jako tylko i wyłącznie biologiczny, przedspołeczny byt, przynależny do pola badań nauk przyrodniczych. Ciało człowieka uznano za twór posiadający własną historię i podlegający społecznym wpływom; za twór zależny od zmian warunków ludzkiego bytowania; za twór mający zmienne znaczenia i zmiennie postrzegany (tamże: 50‒51); za coś definiowanego poprzez społeczne i kulturowe procesy. Ciało uznano zatem za społeczny konstrukt. Z czasem ta socjologiczna perspektywa została jeszcze wzbogacona i poszerzona o jego analizę jako zjawiska jednocześnie i biologicznego, i społecznego (Shilling 2010: 119). Inspiracją dla rozwoju socjologii ciała były prace z zakresu filozofii, antropologii, socjologii – w tym wspomniane prace Marii Douglas oraz Marcela Maussa, a także socjologa i historyka Norberta Eliasa, a więc te prace, do których wspomniani wyżej socjologowie sportu również się odnosili. Najbardziej radykalnym i wpływowym przedstawicielem społeczno-konstruktywistycznego podejścia jest Michel Foucault (2000), według którego ciało jest konstruowane, tresowane i historycznie zmienne przez władzę, która kształtuje rozmaite dyskursy odnoszące się do ciała, np. dyskurs seksualny określający tę sferę użycia ciała czy dyskurs dyscyplinowania, kontrolujący zachowania i ruchy ciała. Podejście konstruktywistyczne prezentują też prace Ervinga Goffmana (zob. 2006), który koncentruje się na roli, jaką odgrywa ciało podczas interakcji. Wzory zachowania, a więc reguły „mowy” ciała, sposoby przyjmowania określonej postawy ciała, wyglądu, ubioru itp. są tu społecznie definiowane. Ciało jako medium komunikacji niewerbalnej informuje o statusie i roli społecznej, jaką pełni jednostka je posiadająca (Dziuban 2007: 62‒63). Nie można zapomnieć o jeszcze jednym bardzo ważnym przedstawicielu socjologii ciała, jakim jest Pierre Bourdieu. Twierdzi on wprost, że: „Ciało jest określone społecznie w podwójny sposób. Po pierwsze, to, co z pozoru wydaje się najbardziej naturalne (wielkość, waga, muskulatura), jest tworem społecznym zależnym od społecznych warunków, takich jak warunki pracy (i powodowane przez nie urazy, choroby zawodowe) czy nawyki żywieniowe. (...) Po drugie, przymioty cielesne są 75
Anna Majer
postrzegane za pomocą schematów percepcji i oceny, których użycie jest uwarunkowane zajmowaną w przestrzeni społecznej pozycją” (Bourdieu 2004: 80). Bourdieu pokazuje, że przedstawiciele klasy wyższej są bardziej skłonni dbać o wygląd swoich ciał, natomiast „klasy ludowe, są bardziej zainteresowane siłą ciała (męskiego) niż jego kształtem” (Bourdieu 2005: 237). Każda klasa społeczna ma własne, określone wzory wyglądu zewnętrznego, własny stosunek do ciała, sposób traktowania go, pielęgnowania, odżywiania, a także oceny (tamże: 237‒238). Wspomniany autor odnosi się tutaj także do samego sportu, twierdząc, że: „Można ustalić prawo ogólne mówiące, że dany sport ma tym większe szanse na akceptację przez członków określonej klasy społecznej, im mniej przeciwstawia się ich stosunkowi do ciała” (tamże: 270‒271).
Socjologia sportu i ciała – relacje między subdyscyplinami Zostało wyżej przedstawionych zaledwie kilka, można by rzec, najbardziej sztandarowych przykładów, ilustrujących jedynie namiastkę tematów podejmowanych przez socjologów ciała. Wydaje się jednak, że wybrane przykłady pokazują dobrze, jak ich koncepcje łączą się z zaprezentowaną przez socjologów sportu listą zagadnień związanych z ciałem. Można stwierdzić, że sposób konceptualizowania ciała przez Heinemanna i Krawczyka wpisuje się wprost w nurt socjologii ciała, pomimo tego, że obaj autorzy do żadnych znanych koncepcji i nazwisk z tej dziedziny bezpośrednio się nie odnoszą. Klaus Heinemann zdaje sobie jednak sprawę ze znaczenia socjologii ciała dla socjologii sportu. Analizując relacje między tymi subdyscyplinami pisze on, że: „Sport to przede wszystkim procesy cielesne; to szczególny rodzaj prezentacji ciała i dostępu do ciała, sport zmienia obraz cielesności i świadomość cielesności. Tym samym więc socjologia sportu staje się częścią socjologii ciała, której przedmiot stanowią te systemy wartości, wzorce interpretacji, reguły i normy, które odnoszą się do ciała” (Heinemann 1990: 50). Socjologia sportu staje się więc częścią socjologii ciała, w momencie gdy zaczyna analizować ludzką cielesność. Należy jednak pamiętać, że wspomniany autor pisał to wszystko w czasie, gdy socjologia ciała dopiero się rodziła, jej nazwa już jakoś funkcjonowała, ale sama subdyscyplina nie była jeszcze tak bardzo teoretycznie rozbudowana i ugruntowana2. Być może jest to przyczyną braku 2
76
W roku 1984 została wydana książka B.S. Turnera The Body & Society traktowana jako
Koncepcja ciała człowieka w socjologii sportu a socjologia ciała
bezpośrednich nawiązań Heinemanna do znanych autorów i koncepcji z tej dziedziny. Niewątpliwie, jak zaznaczono wcześniej, wspólnym rysem u obu subdyscyplin jest powoływanie się na wcześniejszy dorobek antropologów kultury. W świetle tego, co wyżej zostało przedstawione, trochę może dziwić fakt, że Zbigniew Krawczyk, wprost do socjologii ciała się nie odnosi, mimo iż jego koncepcja jest nieco późniejsza. Tym bardziej, że wymienia on socjologie szczegółowe, z których czerpie socjologia sportu czy też kultury fizycznej. Na liście tej nie ma jednak socjologii ciała. Lukę tę wypełnia on jednak w inny sposób pisząc, że: „Lista (…) subdyscyplin socjologicznych, z którymi socjologia kultury fizycznej pozostaje w swoistym mariażu, bynajmniej nie jest zamknięta, a nawet więcej: niemal z roku na rok pojawiają się nowe obszary eksploracyjne, które zbliżają nas, socjologów, w swoistym warsztacie i kierunkach poszukiwań do innych specjalistów funkcjonujących w ciągle mnożących się typach socjologii szczegółowych” (Krawczyk 2011: 34). Możemy więc, będąc przy okazji w zgodzie z Heinemannem, dopisać do tej listy socjologii szczegółowych również socjologię ciała, a co za tym idzie, spróbować wykorzystać jej potencjał teoretyczny do analiz cielesności w kulturze fizycznej i w sporcie. Patrząc z drugiej strony, socjologia sportu może wzbogacić socjologię ciała o ciekawe, kompleksowe analizy obrazu cielesności w świecie sportu, jako jednej ze sfer społecznej rzeczywistości. Może mieć to chociażby znaczenie egzemplifikacyjne przy okazji różnych rozważań teoretycznych czynionych przez socjologów ciała. Dobrym przykładem związku obu subdyscyplin, jest opublikowana w 2010 roku praca Szczepańskiego, Pawlicy i Śliż, w której połączyli oni perspektywę socjologii ciała, wykorzystując koncepcję Bourdieu – z perspektywą socjologii sportu, badając problematykę aktywności fizycznej Polaków. Jest to jednak jedna z niewielu tak kompleksowych analiz (Szczepański, Pawlica, Śliż 2010). Na koniec warto dodać, iż wydaje się, że szansą dla socjologii sportu, jako subdyscypliny nie zawsze docenianej, której status, nawet przez samych socjologów sportu określany jest czasem jako wątpliwy (Heinemann 1990, Nosal 2010) jest wykorzystanie dorobku rozmaitych socjologii szczegółowych (w tym socjologii ciała), do głębszych analiz tego wycinka rzeczywistości społecznej jakim jest świat sportu. pierwsze teoretyczne wprowadzenie do socjologii ciała. Heinemann pierwszy raz opublikował Wprowadzenie do socjologii sportu w roku 1980, a następnie wydanie drugie zmienione w 1983, które to później zostało przetłumaczone na język polski.
77
Bibliografia: Bourdieu, Pierre. 2004. Męska dominacja. Warszawa: Oficyna Naukowa. Bourdieu, Pierre. 2005. Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia. Warszawa: Scholar. Dziuban, Agata. 2007. Socjologia i problem cielesnej kondycji człowieka. W: A. Wieczorkiewicz, J. Bator (red.). Ucieleśnienia. Ciało w zwierciadle współczesnej humanistyki. Warszawa: IFiS PAN, s. 45‒69. Foucault, Michel. 2000. Historia seksualności. Warszawa: Czytelnik. Goffman, Erving. 2006. Rytuał interakcyjny. Waszawa: PWN. Heinemann, Klaus. 1990. Wprowadzenie do socjologii sportu. Warszawa: COM SNP. Krawczyk, Zbigniew. 2011. Ciało jako fakt społeczno-kulturowy. W: Z Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej. Warszawa: AWF, s. 141‒163. Nosal, Przemysław. 2010. Niebyt, marginalizacja, amorficzność. Trudne przypadki polskiej socjologii sportu. W: P. Łuczeczko, D. Wicenty (red.). Jedna nauka, wiele historii. Dzieje subdyscyplin socjologicznych w Polsce. Gdańsk: UG, s. 179‒194. Shilling, Chris. 2010. Socjologia ciała. Warszawa: PWN. Szczepański, Marek S. i Beata Pawlica, Anna Śliż. 2010. Potyczki psyche i soma. Elementy socjologii ciała i aktywności fizycznej. Opole: Uniwersytet Opolski. Turner, Bryan S. 1984. The Body & Society. London: SAGE.
Agata Zborowska Uniwersytet Warszawski
Technologia i ciało w sporcie. O protezach i zasadzie fair play Zawody sportowe zawsze stawiają w centrum zainteresowania ludzkie ciało. To jego siła, sprawność, wytrzymałość mają bezpośredni wpływ na osiągane wyniki. Naturalne możliwości już od dłuższego czasu silnie wspierane są przez naukę. Jej „rutynowe” ingerencje w ludzkie ciało dotyczą prawie wszystkich sportowców, którzy w trakcie swojej kariery, wypełnionej intensywnymi treningami i wyczerpującymi zawodami, doznają kontuzji, wypadków. Nowe technologie jednak nie tylko ułatwiają radzenie sobie z konsekwencjami zawodowego uprawiania sportu, ale umożliwiają również zdobycie dodatkowych umiejętności. Problem stanowi już nie tylko doping farmakologiczny, ale również technologiczny. Najlepszym tego przykładem są sportowcy posługujący się różnego rodzaju protezami, które mogą dawać przewagę nad możliwościami „naturalnego” ciała. Obecność nowych technologii w sporcie przynosi coraz więcej pytań o konstytutywne zasady gry, nie dając jednak na nie jasnych odpowiedzi. Ta problematyczna relacja będzie punktem węzłowym rozpatrywanych w artykule przykładów. Podczas biegów narciarskich Tour de Ski w 2012 roku, Justyna Kowalczyk zwracała uwagę na problemy z kolanem. W jednym z wywiadów opowiadała o swoim stanie: „To prawda, mam spuchnięte kolano, stosuję okłady z lodu. Już wcześniej mówiłam jednak, że mam problemy z kolanem, więc do przewidzenia było, że pogłębią się one podczas tak wyczerpującego cyklu. Teraz po prostu staramy się z tym walczyć” (Sienkiewicz 2012). Dwa miesiące później, podczas zawodów Pucharu Świata, uzupełniła tę wypowiedź: „Po paru biegach kolano było strasznie opuchnięte. Codziennie robiłam okłady z lodu i Altacetu. Lekarstw nie
Agata Zborowska
mogłam jeść za dużo, bo one osłabiają organizm. Zażywałam dobry lek, ale po nim brzuch bolał tak, że ciężko było wytrzymać. Jednak traktowałam to kolano jak sprawę drugorzędną. Dopóki stoję, to mogę biegać. Miałam stabilizatory, opaski, wiedziałam, co, jak i kiedy mam z tym kolanem robić. Dr Robert Śmigielski był gotów przyjechać w każdej chwili, ale na szczęście w dniu przerwy w startach opuchlizna zeszła, a ból minął. Teraz zostało tylko to, co w środku (kolana)” (tamże). Pojawiający się podczas wysiłku ból traktowany jest często jako coś niepożądanego, coś, co przeszkadza w osiągnięciu celu, więc należy go usunąć. Ból nie jest tutaj sygnałem ostrzegawczym, ale traktuje się go jak coś obcego, przychodzącego z zewnątrz. Z bólem fizycznym przypisanym ciału należy stoczyć walkę. To operacje mają go wykluczyć, zniwelować skutki przeciążenia, umożliwiać kolejne starty. Udoskonalenie swoich możliwości wytrzymałościowych czy zręcznościowych widoczne jest również poprzez różnorodne „narzędzia”, które wspomagają ciało (do tej problematyki jeszcze powrócę). Justyna Kowalczyk wymienia stabilizatory i leki przeciwbólowe, a w innym miejscu, już po operacji, lekarz wspomina o podanych jej lekach przeciwzapalnych i komórkach macierzystych, które mają przyśpieszyć powrót do zdrowia (czytaj: zdrowia i kolejnych startów). W efekcie, ciało w sporcie zbliża się do swego rodzaju przedmiotu, wokół którego ogniskują się określone praktyki kulturowe. Tak rozumiana relacja zbliża się do dualistycznego modelu, w którym działają dwa oddzielne byty – umysł i ciało. Akceptacja takiego stanowiska prowadzi do pytania o ich stosunek. W kartezjańskiej koncepcji mamy bowiem do czynienia z substancją myślącą, odróżniającą człowieka od innych zwierząt, oraz ciałem, które należy ujarzmić. By osiągnąć najlepsze wyniki należy zapanować nad nim i jego biologicznymi słabościami, czy wręcz ograniczeniami. Wysiłki zmierzające do zapanowania nad ciałem wiążą się z praktykami jego dyscyplinowania. Taka perspektywa wymaga od sportowca podjęcia próby zdystansowania się wobec tego, co w nim cielesne. Chodzi o to, by poprzez pracę nad ciałem poznać jego możliwości, ograniczenia i słabe punkty, tylko po to, by posiąść nad nim całkowitą władzę. W ten sposób, szczególnie mocno podkreślona zostaje granica pomiędzy wnętrzem-zewnętrzem. Interesująca wydaje się relacja umiejscawiania tego, co sprawia ból, uczucie dyskomfortu na zewnątrz. O kształtowaniu „ja” na zasadzie redukcji, oddzielenia tego, co na zewnątrz, tego co obce wo80
Technologia i ciało w sporcie. O protezach i zasadzie fair play
bec mnie, pisał między innymi Zygmunt Freud: „Następny asumpt do oderwania się »ja« od masy doznań, a zatem do uznania jakiegoś »zewnętrza«, jakiegoś świata zewnętrznego, dają częste, różnorodne i nieuniknione doznania bólu i braku rozkoszy, których pojawienie się znosi i usuwa panującą bez żadnych ograniczeń zasadę rozkoszy. Pojawia się tendencja, by wszystko, co może się stać źródłem braku rozkoszy, odróżnić od »ja«, wyrzucić na zewnątrz, utworzyć czyste »ja« nastawione wyłącznie na działanie rozkoszy – »ja«, któremu przeciwstawia się obce, groźne zewnętrze” (1998: 167). Warto zwrócić uwagę na pojawienie się swego rodzaju szczeliny między mną a moim ciałem. Próba opanowania tego, co często się wymyka, nie poddaje naszej woli, co jest zawodne, a czasem również to, co sprawia ból, jest w szczególny sposób widoczne w sporcie. To ciało staje się nieustającym centrum spojrzeń, testów, obserwacji. Problem w tym, że nie można go w sposób oczywisty wykluczyć, pozostawić poza „ja”, ponieważ, jak pisał Maurice Merleau-Ponty ciało jest „wehikułem bycia w świecie” i tylko za pośrednictwem ciała mam świadomość świata (Merleau-Ponty 2001: 100). To, co odróżnia ciało od innych rzeczy pozostających na zewnątrz mnie, to fakt, że jako jedyne pozwala doznawać ból. Jest to uczucie niepożądane przede wszystkim dlatego, że może wpłynąć negatywnie na wyniki sportowych zawodów. Dążenie do osiągnięcia jak najlepszych wyników nie od dziś realizuje się przy pomocy zdobyczy nauki. Mamy z jednej strony szereg urządzeń działających na zewnątrz ciała, choć dających wgląd w to, co kryje się w środku, pozwalających monitorować i kontrolować jego stan. Z drugiej strony, możemy mówić o ingerencji wewnątrz ciała, która najczęściej wzbudza w sporcie liczne kontrowersje. Mowa tu o niedozwolonych środkach chemicznych wprowadzanych doustnie, domięśniowo lub dożylnie. Mechanizmy mające na celu walkę przeciwko używaniu niedozwolonych substancji zwracają się ku temu, czego gołym okiem nie widać, a co dzięki różnym testom próbuje się wykryć i unaocznić. Doping, który wspomaga pracę ciała, burzy model równych szans w sporcie. Jednak z biegiem lat, rozwój nauki wprowadził zupełnie nowe możliwości i pojawił się problem już nie tyle z wykryciem niedozwolonych środków, ile w ogóle z określeniem co powinno być dozwolone, a co nie. Jednym z najbardziej interesujących, a jednocześnie kłopotliwych, zagadnień jest rola nowych technologii. Po pierwsze, wprowadziły one 81
Agata Zborowska
nowy wątek do rywalizacji sportowej, związany już nie tyle z pracą nad sobą i własnym ciałem, ile z kwestiami zupełnie niezależnymi od sportowca. Po drugie, użycie nowych technologii odsłoniło kwestie obecne już w sporcie, ale z pewnych względów niewygodne, kłopotliwe, więc niechętnie poruszane. Sytuacja wydawała się stabilna, gdy jasne było rozróżnienie na wydarzenia sportowe przeznaczone dla osób pełnosprawnych i niepełnosprawnych. Wykorzystywane technologie dotyczyły obu grup, umożliwiały lub wspomagały udział w zawodach, ale na innych zasadach. Wydaje się, że pierwsze wątpliwości wzbudziły przypadki osób określanych jako niepełnosprawne, ale które mogły bez większego problemu i zewnętrznej pomocy uczestniczyć w zawodach dla pełnosprawnych zawodników. Przykładem może być przypadek polskiej tenisistki stołowej, Natalii Partyki, która urodziła się bez prawego przedramienia. Określana jako niepełnosprawna, brała udział w zawodach zarówno dla zawodników niepełno- jak i dla pełnosprawnych. Partyka i, pochodząca z RPA, Natalie du Toit (pływaczka, której w wieku 17 lat amputowano nogę) są jedynymi na świecie zawodniczkami, które wzięły udział w Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku oraz w paraolimpiadzie, która odbyła się na tych samych obiektach. Do gry potrzeba jedynie jednej sprawnej ręki, w której zawodnik/zawodniczka trzyma rakietkę. Utrudnieniem był zapis w regulaminie międzynarodowej federacji tenisa, mówiący o prawidłowym podaniu: „Podanie winno zaczynać się od momentu, kiedy piłeczka spoczywa swobodnie na otwartej dłoni nieruchomej wolnej ręki serwującego. Podający powinien następnie wyrzucić piłeczkę prawie pionowo do góry, bez nadawania rotacji, tak aby wzniosła się przynajmniej na wysokość 16 cm po opuszczeniu dłoni wolnej ręki, a następnie opadała bez dotykania czegokolwiek, zanim będzie uderzona”1. Wbrew wytycznym, sędziowie zaakceptowali inny sposób podrzucania piłeczki, ponieważ podczas zawodów Partyka nie używa protezy. Drugim przykładem, który z pewnością jeszcze silniej zaburzył uznawane dotąd standardy, jest przypadek Oscara Pistoriusa, który ze względu na swoją medialność silnie skupił uwagę na sporze wokół związku sportu i nauki. Oscar Pistorius będąc dzieckiem stracił obie nogi, nie przeszkodziło mu to jednak w uprawianiu sportu. Obecnie, biegacz posiada no1
82
Zob. przepisy Międzynarodowej Federacji Tenisa Stołowego: http://www.pingpong.pl/przepisy_ittf.htm (dostęp: 06.04.2013).
Technologia i ciało w sporcie. O protezach i zasadzie fair play
woczesne protezy z włókna szklanego. Jako pierwszy niepełnosprawny w historii rywalizował w ramach oficjalnych zawodów z pełnosprawnymi sportowcami (w 2007 roku w ramach International Association of Athletics Federations IAAF). Choć po przeprowadzonych badaniach naukowcy orzekli, że protezy mogą dawać Pistoriusowi przewagę nad innymi pełnosprawnymi zawodnikami, biegacz ostatecznie został dopuszczony do tej nierównej, zdaniem wielu, rywalizacji. Według samego Pistoriusa, decyzja pozwoliła nareszcie na wyrównanie szans w sporcie i, w związku z tym, na sprawiedliwą rywalizację wszystkich zawodników, niezależnie od orzekanej niepełnosprawności. Przykład sportowca wpłynął na medialne zaistnienie pewnych wątpliwości i pytań, przede wszystkim o to, jak daleko ingerencja nauki w ludzkie ciało może sięgać. Pistorius zwrócił również uwagę na niejasne rozróżnienie między kategorią pełnosprawności (sprawności?) i niesprawności. Na figurze protezy skoncentrowały się przede wszystkim obawy o przekroczenie możliwości ludzkiego ciała stawiającego opór, i z którego słabościami trzeba walczyć. Zmęczenie, skurcze, przetrenowanie czy kontuzje dotyczą jedynie żywego ciała. Proteza nie stawia oporu, ponieważ jest częścią mechaniczną, zupełnie zewnętrzną wobec ciała „naturalnego”. Pomysł, by to ciało w sporcie, w trakcie treningu było przedmiotem wysiłku, tutaj zostaje całkowicie odwrócony. To raczej opanowanie protezy, umiejętność manipulowania nią staje się istotnym elementem zawodów. W przypadku protezy dąży się do zinternalizowania jej, wcielenia. Chodzi o to, by proteza działała w zgodzie z nami, działała jak my. O bezpośrednim doświadczeniu protetyczności pisze Viviene Sobchack: „Dopóki noga pozostaje przedmiotem zewnętrznym wobec mnie, hermeneutycznym problemem do rozwiązania, kawałkiem technologii do użycia, dopóty nie mogę nią żyć, dopóty nie umożliwia mi ona osiągnięcia zaplanowanych przedsięwzięć, które jej wymagają, ale jej bezpośrednio nie dotyczą” (1994: 210). Wysiłek autorki ogniskuje się wokół inkorporacji protezy, dążenia do osiągnięcia przezroczystości. Znaczenia nie ma jednak nauka, jak protezy używać, czy jak sprawić by poddała się naszej woli, ponieważ takie postrzeganie zwraca uwagę na jej przedmiotowość. W tym procesie nie chodzi o to, by proteza stała się elementem ciała, ale stała się ciałem właśnie. Sobchack w swoim tekście cytuje Dona Ihde, którego wypowiedź odkrywa w tych pragnieniach dwuznaczną relację ciała i techno83
Agata Zborowska
logii. Według niego, efektem pragnienia całkowitego wcielenia protezy byłoby zniknięcie technologii. Istnieje jednak pewna pokusa „posiadania władzy, możliwości przemiany”, którą oferuje technologia. Dzięki niej zwiększają się zdolności naszego ciała, pod wieloma względami – szybkości, wytrzymałości. Te nowe, nabyte zdolności zdecydowanie różnią się od tego, co Ihde nazywa „nagimi zdolnościami” (Sobchack 1994). Takie myślenie jest jednak sprzeczne u podstaw. „Pragnę przemiany, jaką umożliwia technologia, ale chcę by dokonała się w taki sposób, bym był nieświadomy jej obecności. Pragnę by stała się mną” (Ihde 1990: 65). Jak pokazuje Ihde, te pragnienia wzajemnie się wykluczają. Z jednej strony docenia się możliwości, które daje technologia, z drugiej, w procesie jej wcielenia, potajemnie się ją odrzuca, próbując przeoczyć lub świadomie nie zauważać jej wpływu na ciało. W ramach tej interpretacji pojawia się kluczowe pytanie o problematyczny podział na to, co cielesne, czyli utożsamiane z naturą, oraz na to, co sztuczne, czyli ingerującą w ciało technologię. Relacja człowiek – proteza ma niejednoznaczny status, z czego wynikają trudności z jej wartościowaniem. Marshall McLuhan, teoretyk mediów i komunikacji, w latach 60. XX wieku wskazywał, że nasze ciała stają się protetyczne nie tylko, a właściwie nie przede wszystkim, za sprawą sztucznych kończyn. Już w epoce mechanistycznej przedłużyliśmy nasze ciała, a obecnie „gwałtownie docieramy do ostatniego etapu przedłużeń człowieka – technicznej symulacji świadomości, kiedy to twórczy sposób poznawania zostanie wspólnie rozszerzony na całą społeczność” (McLuhan 2004: 33). Zgodnie z jego słowami, ostateczny etap przedłużenia naszej świadomości w formie Internetu mamy już za sobą. McLuhan rozumiał protezę w bardzo szeroki sposób (pisał w ten sposób m. in. o ubraniu, architekturze czy telewizji) wskazując, że strach przed posthumanistyczną przyszłością, którą przynieść miało połączenie człowieka i technologii, jest nieporozumieniem. Według Andy’ego Clarka, autora między innymi książki „Natural Born Cyborg” przewidywanie, że w procesie technologizacji utracimy naszą tożsamość, prywatność, kontrolę nad samym sobą, a w następstwie nasze żywe ciała, są zakorzenione w wizji cyborga z lat 60 (Clark 2003: 13‒14). W zgodzie z nią, cyborg miał być połączeniem ludzkiego, żyjącego ciała z elementami maszyny. Według Clarka nie ma się czego bać przede wszystkim dlatego, że już od dawna jesteśmy cyborgami. W ludzkiej naturze leży wykorzystywanie 84
Technologia i ciało w sporcie. O protezach i zasadzie fair play
i przyłączanie różnych elementów nie-biologicznych, nie tylko w strukturę naszego ciała, ale przede wszystkim w strukturę naszego umysłu. Clark podtrzymuje mcluhanowską myśl o przedłużeniach ludzkiego ciała, zgodnie z którą pytanie nie brzmi, czy pójdziemy tą drogą czy nie, ponieważ już od dawna na niej jesteśmy. Jedyne co możemy zrobić, to zastanowić się w jaki sposób technologię możemy wykorzystać w przyszłości.
Bibliografia: Clark, Andy. 2003. Natural Born Cyborg: Minds, Technologies, and the Future of Humans Intelligence. Nowy Jork: Oxford University Press. Freud, Zygmunt. 1998. Pisma społeczne. Warszawa: Wydawnictwo KR. Ihde, Don. 1990. Technology and the Lifeworld: From Garden to Earth. Bloomington: Indiana University Press. McLuhan, Marshall. 2004. Zrozumieć media. Przedłużenia człowieka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowo-Techniczne. Merleau-Ponty, Maurice. 2001. Fenomenologia percepcji. Warszawa: Aletheia. Sienkiewicz, Edyta. 2012. Justyna Kowalczyk: Mam nadzieję, że moje kolano wytrzyma. Wywiad z J. Kowalczyk. Wersja elektroniczna: http://www. rmf24.pl/sport/news-justyna-kowalczyk-mam-nadzieje-ze-moje-kolanowytrzyma,nId,424710 (dostęp: 04.05.2012). Sobchack, Vivian. 1994. Beating the Meat/Surviving the Text, or How to Get out of This Century Alive. W: M. Featherstone, R. Burrows (red.) Cyberspace, Cyberbodies, Cyberpunk. Cultures of Technological Embodiment. London: SAGE Publications, s. 205‒214.
85
Aleksandra Leszczyńska Uniwersytet Łódzki
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
Wprowadzenie Sport wyrósł z naturalnej potrzeby człowieka do rywalizacji, chęci perfekcyjnego opanowania ciała i doskonalenia walorów fizycznych. Jego istotę jako świadomej aktywności jednostki stanowiło indywidualne bądź zespołowe współzawodnictwo ludzi (niekiedy z udziałem zwierząt) w pokonywaniu czasu, przestrzeni, przeszkód naturalnych lub sztucznych oraz przeciwnika; doskonalenie walorów fizycznych, takich jak siła, szybkość, skoczność czy wytrzymałość, równolegle do doskonalenia sił psychicznych, w tym cech woli i charakteru, zasad moralnych i umiejętności taktyczno-koncepcyjnych oraz podporządkowanie się regułom gry – skodyfikowanym, uznawanym zwyczajowo lub umownym, wynikającym z istoty danej dyscypliny lub konkurencji sportu, a pod względem etycznym – z zasady fair play (Lipoński 1987: 312). Współcześnie sport podlega przemianom, będącym odzwierciedleniem zmian zachodzących w społeczeństwach modernistycznych – procesom profesjonalizacji, komercjalizacji, globalizacji czy technologizacji. Zmienia się rola oraz oblicze sportu wyczynowego, którego celem jest poprawa wyników i poziomu współzawodnictwa przez systematyczny trening i podporządkowanie trybu życia jego wymogom (tamże: 312). Presja na osiąganie rekordów i pogoń za nimi, wynikające z powiązania sportu z biznesem oraz wzrostu zainteresowania mediów, prowadzi do stosowania przez zawodników różnych metod umożliwiających uzyskanie jak najlepszych wyników. Obok substancji farmakologicznych, najczęściej utożsamianych z pojęciem dopingu, sztaby
Aleksandra Leszczyńska
szkoleniowe oraz sami zawodnicy szukają nowych rozwiązań technologicznych mających im pomóc w uzyskaniu przewagi nad rywalami. Modyfikacje ciała zawodników oraz wykorzystywanie nowoczesnych technologii pociągają za sobą pytania o to, czy możemy już mówić o narodzinach dopingu technologicznego. Doping uznawany jest za jedno z największych zagrożeń współczesnego sportu wyczynowego, zjawisko sprzeczne z samą istotą sportu i z ideą fair play oraz niebezpieczne dla zdrowia i życia zawodników (Krawczyk 2003: 166). Pojawiają się wątpliwości, gdzie leży granica wspomagania zdolności zawodników i czy upowszechnienie technologii może przerodzić sportową rywalizację w wyścig zbrojeń, w którym tradycyjne wartości i aksjologiczne podstawy sportu stracą na znaczeniu.
Niepełnosprawny sprawniejszy od pełnosprawnych? Na gruncie sportu wyczynowego i widowiskowego swoje odzwierciedlenie znajduje charakterystyczny dla kultury nowoczesnej pogląd, że ciało stanowi obiekt, który można kształtować i zmieniać zgodnie z oczekiwaniami (Rymarczyk 2011: 115‒116) – o odniesieniu zwycięstw mogą bowiem myśleć jedynie ci zawodnicy, którzy opanowali w sposób mistrzowski technikę swojego ciała (Kowalczyk 2002: 67), a zatem jego modyfikacje służą osiągnięciu sukcesu w rywalizacji sportowej. Ciało biorące udział we współzawodnictwie to, jak zauważa Genevieve Rail, ciało w coraz mniejszym stopniu naturalne, a w coraz większym sztucznie przekształcone za sprawą użycia aerodynamicznych strojów i stabilizatorów stawów, stosowania hormonów wzrostu i przetaczania krwi czy też treningu prowadzonego przy pomocy skomputeryzowanych maszyn (Rymarczyk 2011: 116) – znamienny pod tym względem jest przykład Oscara Pistoriusa, południowoafrykańskiego lekkoatlety, specjalizującego się w biegu na 400 metrów, który używa protez wykonanych z włókna węglowego. Stosowanie przez zawodnika protez zaprojektowanych przy wykorzystaniu kosmicznych technologii budzi wątpliwości, czy Pistorius powinien mieć prawo udziału w zawodach z pełnosprawnymi zawodnikami i czy dzięki protezom nie uzyskuje nieuczciwej przewagi. W lipcu 2011 roku podczas mityngu we włoskim Lignano Pistorius uzyskał rezultat 45,07 s., będący wynikiem lepszym od minimum na Mistrzostwa Świata. 88
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
Tym samym zawodnik z RPA został pierwszym niepełnosprawnym sportowcem bez kończyn dolnych, który wystąpił w lekkoatletycznych Mistrzostwach Świata (Ciastoń 2011: 32). Zanim jednak Pistorius wystąpił na zawodach najwyższej rangi musiał uzyskać zgodę na start w rywalizacji ze zdrowymi sportowcami – w świetle obowiązujących przepisów udziału w zawodach lekkoatletycznych stanowionych przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) zawodnicy nie mogą stosować udogodnień mogących dawać im przewagę nad rywalami1. W związku z tym IAAF nie dała Pistoriusowi pozwolenia na udział w zawodach z pełnosprawnymi sportowcami, opierając swoją decyzję na badaniach przeprowadzonych przez profesora Petera Bruggemanna z Instytutu Sportu w Kolonii, które wykazały, że sposób poruszania się podczas biegu zawodnika niepełnosprawnego, używającego protez, zasadniczo różni się pod względem fizjologii i mechaniki od sposobu poruszania się zawodnika pełnosprawnego2. Decyzja IAAF została jednak uchylona przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS), niezależną instytucję powołaną przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, zajmującą się rozstrzyganiem sporów na tle sportowym (Pac-Pomarnacki, Piechota 2008: 152), który zakwestionował argumenty przedstawione przez niemieckiego naukowca. Otrzymanie przez biegacza z RPA zgody na starty ze zdrowymi sportowcami nie zakończyło jednak debaty nad zasadnością tej decyzji. Andrzej Wit, biomechanik z Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie podkreśla jednak, że „zasadniczy problem nie jest biologicznej czy biomechanicznej natury, ale etycznej i prawnej” (za: Pac-Pomarnacki 2007: 154). Z jednej strony, lekkoatleta z RPA może być stawiany za wzór człowieka, który dąży do osiągnięcia celu pomimo wszelkich ograniczeń i przeciwności losu, co także zawiera się w istocie sportu, z drugiej jednak, dyskusja nad problemem dopingu technologicznego w kontekście stosowania przez niego specjalnych protez wydaje się nieunikniona. Przypadek Pistoriusa bez wątpienia rzuca nowe spojrzenie na sport niepełnosprawnych i może zapoczątkować zniesienie podziału na zawodników pełnosprawnych oraz niepełnosprawnych, którzy podążą za przykładem południowoafrykańskiego biegacza. Technologie umożliwiają branie udziału w rywalizacji niepełnosprawnym zawodnikom, jednak celem ich 1 2
Zasady te są dokładnie określone przez przepisy IAAF (Artykuł 143 oraz 144). Zob. http://www.iaaf.org/news/printer, newsid=42896.htmx (dostęp: 20.02.2013).
89
Aleksandra Leszczyńska
stosowania powinno być pokonywanie naturalnych barier, wynikających z niepełnosprawności sportowców, a nie uzyskiwanie przez nich nieuczciwej przewagi nad zdrowymi zawodnikami (Fuss 2008: 170). Centralnym punktem debaty nad zezwoleniem na występy biegacza z RPA nie jest problem dopuszczenia sportowców niepełnosprawnych do rywalizacji z pełnosprawnymi zawodnikami w ogóle, ponieważ istnieje wiele takich wypadków, niebudzących kontrowersji, jak chociażby występy polskiej niepełnosprawnej tenisistki stołowej Natalii Partyki na Igrzyskach Olimpijskich. Wątpliwości pojawiają się wówczas, gdy niepełnosprawni zawodnicy wykorzystują nowoczesne technologie – nie bez powodu Trybunał Arbitrażowy zastrzegł w swoim wyroku w sprawie Pistoriusa, że każdy z przypadków stosowania najnowszych rozwiązań przez zawodników bez kończyn powinien być rozpatrywany osobno. Nawet przepisy obowiązujące w lekkiej atletyce niepełnosprawnych określają precyzyjnie, jakiego sprzętu mogą używać rywalizujący zawodnicy. Sportowcy nie mogą korzystać z wózków inwalidzkich, protez ani innych technicznych udogodnień, mogących wpływać na uzyskiwanie przez nich lepszych wyników3. Nigdy wcześniej nie toczono tak burzliwej dyskusji w kwestii stosowania przez niepełnosprawnych sportowców nowoczesnych technologii, gdyż żaden z niepełnosprawnych sportowców nie osiągał wyników pretendujących do walki o medale ze zdrowymi sportowcami. To także każe zastanowić się nad tym, na ile rezultaty południowoafrykańskiego biegacza są efektem wyłącznie jego talentu i ciężkiej pracy treningowej, a na ile używania przez niego nowoczesnych technologii. Trudno uwierzyć, że do tej pory żaden z niepełnosprawnych sportowców nie był tak utalentowany, jak Pistorius. Wątpliwości nie ma Paweł Januszewski, były mistrz Europy na 400 m przez płotki, uważający, że „dopuszczenie Pistoriusa do startów to błąd i niesprawiedliwość, bo otwiera furtkę dla dopingu technologicznego” (Ciastoń 2011: 32). Bardziej liberalne stanowisko prezentuje Artur Partyka, wicemistrz olimpijski z Atlanty w skoku wzwyż, który traktuje przypadek Pistoriusa „jako wielką zachętę dla ludzi, którzy mają problemy na różnych płaszczyznach, niekoniecznie z niepełnosprawnością” (tamże). Prezentowane, zgoła odmienne stanowiska byłych zawodników czy naukowców, pokazują, że spór, dotyczący dopuszczenia 3
90
Zob. http://ipcathletics.paralympic.org/export/sites/ipc_sports_athletics/Downloads/2011_2012_IPC_Athleticss_Rules_Regulations_updated_Jan_2012.pdf (dostęp: 20.02.2013).
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
Oscara Pistoriura do rywalizacji ze zdrowymi zawodnikami pozostaje na razie nierozstrzygnięty. Dopóki najwyższe sportowe władze nie stwierdzą, w oparciu o rzetelne badania, że południowoafrykański lekkoatleta zyskuje nieuczciwą przewagę nad w pełni zdrowymi sportowcami, mówienie w jego wypadku o dopingu technologicznym w sensie formalnym nie znajduje uzasadnienia.
Bez poliuretanowego stroju ani rusz! Pojęcia dopingu technologicznego używano powszechnie w mediach na określenie kostiumów poliuretanowych, z których korzystali pływacy. W lutym 2008 roku, pół roku przed Olimpiadą w Pekinie, zawodnicy po raz pierwszy wykorzystali nowy kostium firmy Speedo – Fastskin LZR Racer, zaprojektowany we współpracy ze specjalistami z NASA. Krój stroju nawiązywał do układu mięśni delfina. Uciskał tułów i nogi zawodnika w taki sposób, by minimalizować wibracje skóry i zbędne ruchy mięśni, a wierzchnia wodoodporna warstwa kostiumu zwiększała poślizg ciała w wodzie. Do wyrobu stroju wykorzystano tkaniny z włókien nylonu, spandeksu i poliuretanu, a jego poszczególne części łączono nie za pomocą tradycyjnego szycia, lecz zespolono z użyciem ultradźwięków (Minta-Kobus 2008). Używanie poliuretanowych strojów umożliwiło pływakom szybsze poruszanie się w wodzie, co zaowocowało poprawianiem przez nich kolejnych, nawet wieloletnich, rekordów świata. Od lutego 2008 roku do grudnia 2009 rekordy świata zostały pobite 255 razy (Piątek 2010: 83). Spektakularne osiągnięcia pływaków wywołały dyskusję nad zezwoleniem na korzystanie przez zawodników ze zwiększających możliwości strojów oraz niekonsekwentnym postępowaniem Międzynarodowej Federacji Pływackiej (FINA). Według obowiązujących w tamtym okresie przepisów FINA rekord świata mógł zostać uznany, jeśli poprawiający go pływak używał kostiumu w połowie wykonanego z materiału przepuszczającego ciecz. Nowe stroje nie spełniały tych wymogów, jednak FINA zatwierdzała rezultaty uzyskiwane przez zawodników z nich korzystających (Babiarz 2009). Producenci alarmowali, że decyzje międzynarodowych władz, dopuszczające stosowanie poliuretanowych kostiumów, mogą wypaczyć rywalizację, ponieważ materiały użyte do ich produkcji zbyt mocno zmieniają ułożenie człowieka w wodzie (Berezowski 2008). Krytyczne głosy zawodników i trenerów 91
Aleksandra Leszczyńska
dotyczyły przede wszystkim tego, że dzięki opinającym ciało i zwiększającym poślizg w wodzie strojom wyszkolenie pływaka przestało odgrywać tak istotną rolę jak dotychczas. Według Giennadija Tureckiego, trenera rosyjskiej legendy pływania Aleksandra Popowa, „kartoflani pływacy, którzy nie potrafią pływać idealnie technicznie, w nowych strojach mają lepszą sylwetkę” (tamże). Trener polskich długodystansowców, Mirosław Drozd, uznawał korzystanie z poliuretanowych za oszustwo: „Naiwnie myślałem, że wraz z polityczną, a co za tym idzie sportową śmiercią NRD, skończą się czasy brudnych chwytów. Wtedy, co prawda, metody były bardziej perfidne (...), ale efekt był ten sam, (...) czyli zwiększenie wyporności pływaka” (Piątek 2010: 83). Wobec takiego stanowiska środowiska pływackiego FINA zakazała od 1 stycznia 2010 roku używania poliuretanowych strojów, doprecyzowując przepisy, dotyczące tego, w jakich kostiumach mogą pływać zawodnicy4. Zgodnie z wprowadzonymi zmianami strój pływacki dla mężczyzn nie może sięgać powyżej pępka ani poniżej kolan, a dla kobiet nie może zakrywać szyi, ramion ani sięgać poniżej kolan. Wszystkie stroje muszą być wykonane z materiałów tekstylnych5. Zmiana przepisów nie oznaczała jednak wymazania ze światowych tabel rekordowych wyników, które pływacy uzyskali w poliuretanowych strojach.
Dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny? Wykorzystywanie nowoczesnych technologii przez Oscara Pistoriusa oraz pływaków stało się przyczynkiem do podjęcia rozważań nad granicą wspomagania w sporcie i kwestią dopingu technologicznego. Samo pojęcie dopingu utożsamiane jest przede wszystkim ze stosowaniem przez sportowców niedozwolonych substancji farmakologicznych. Według pierwszej definicji dopingu, opracowanej w 1963 roku przez Komitet Rady Pozaszkolnej doping to „zażywanie przez zdrowego człowieka jakichkolwiek substancji normalnie niewystępujących w organizmie i/lub substancji fizjologicznych, wprowadzonych do organizmu w anormalnych, wysokich dawkach i/lub w anormalny sposób w celu zwiększenia wydolności podczas zawodów sportowych w sposób sztuczny i nieuczciwy”6. 4
http://www.polswim.pl/new/?d=1 (dostęp: 21.02.2013). 5 http://www.fina.org/H2O/index.php?option=com_content&view=article &id=273:bl-8-swimwear&catid=81:by-laws& Itemid=184 (dostęp: 24.02.2013). 6 http://www.doping-prevention.de/pl/doping-in-general/doping-definition.html (dostęp: 27.02.2013).
92
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
Międzynarodowy Komitet Olimpijski, przed powstaniem Światowej Organizacji Antydopingowej, zdefiniował doping jako: „obecność w organizmie ludzkim substancji zabronionych, zgodnie z listą opublikowaną przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski i/lub międzynarodową federację sportową. Użycie takich substancji, ich obecność w próbkach moczu lub krwi, oraz użycie metod mających na celu zmianę wyników analizy moczu lub krwi jest zabronione”7. Obowiązujący obecnie Światowy Kodeks Antydopingowy z 2009 roku ustanowiony przez Światową Agencję Antydopingową (WADA)8 określa dokładne mechanizmy i sytuacje, w których dochodzi do złamania antydopingowych zasad9. W porównaniu z wcześniejszymi definicjami pojęcie dopingu zostało rozszerzone o kolejne aspekty. Dopingiem jest nie tylko przyjmowanie zakazanych środków, ale także próba ich zażywania, posiadanie zabronionych substancji czy unikanie poddania się kontroli antydopingowej. Doping technologiczny można zaś zdefiniować za Karoliną Kowalską jako „angażowanie na szeroką skalę najnowocześniejszych odkryć i wynalazków technologicznych, które umożliwiają stosującemu je sportowcowi sprawniejsze i bardziej funkcjonalne wykorzystanie możliwości własnego ciała, co w efekcie zwiększa szanse osiągnięcia rekordowych wyników i odniesienia zwycięstwa nad rywalami” (2011: 172). Z formalnego punktu widzenia, obowiązujące prawo antydopingowe nie uwzględnia jednak w swoich przepisach kwestii dopingu technologicznego. Trudności w sformułowaniu uniwersalnych zasad dotyczących dopingu technologicznego związane są ze specyfiką poszczególnych dyscyplin – w niektórych z nich rywalizacja jest możliwa jedynie dzięki technologiom, w innych zaś odgrywają one mniej istotne znaczenie. Każda dyscyplina określa reguły, z jakiego sprzętu i stroju oraz w jaki sposób można korzystać, a z jakiego nie. Niewątpliwie jednak sportowcy wykorzystują luki w przepisach, działając zgodnie z zasadą – co nie jest zabronione, jest dozwolone, a zatem wprowadzane przez nich modyfikacje z wykorzystaniem nowoczesnych technologii są najczęściej zgodne z obowiązującymi w danej dyscyplinie regułami. Biorąc zatem pod uwa7
Tamże. WADA została powołana do życia w 1999 roku, a jej najważniejszym zadaniem jest zintensyfikowanie walki z dopingiem w sporcie. Od 1 stycznia 2004 roku WADA pełni rolę głównego koordynatora nad światowym systemem antydopingowym. 9 http://www.antydoping.pl/pliki/prawo_a_doping /World%20Anti%20Doping%20 Code_2009_PL.pdf (dostęp: 26.02.2013). 8
93
Aleksandra Leszczyńska
gę formalne przesłanki, w większości wypadków stosowanie technologii przez pływaków, skoczków narciarskich czy kolarzy jest dozwolonym wspomaganiem, niełamiącym skodyfikowanych zasad. Brak odpowiednich regulacji w zakresie dopingu technologicznego w systemie antydopingowym wzbudza jednak kontrowersje. Zgodnie z zapisami Światowego Kodeksu Antydopingowego, substancja lub metoda zostaje uznana za niedozwoloną i umieszczona na Liście Zabronionej, jeśli WADA uzna, że spełnia dwa z wymienionych poniżej trzech kryteriów: po pierwsze, może poprawiać lub poprawia wyniki sportowe. Po drugie, stanowi potencjalne lub faktyczne zagrożenie dla zdrowia; i po trzecie, jest sprzeczna z duchem sportu (zob. Krzywański, Pokrywka 2011: 10). W kontekście przytoczonych regulacji, niektóre wypadki stosowania technologii w sporcie, spełniające kryterium wpływu na poprawę wyników oraz sprzeczne z duchem sportu powinny zostać uznane za doping technologiczny i zabronione przez przepisy antydopingowe. Szczególne wątpliwości budzi nieuznawanie przez WADA za doping metod wykorzystywania technologii dających efekt zbliżony do przyjmowania zabronionych substancji farmakologicznych. Przykładem może być stosowanie przez sportowców specjalnych komór ciśnieniowych, zwiększających poziom hematokrytu we krwi, a w efekcie wydolność zawodnika, a zatem mających takie samo działanie jak znajdująca się na liście zabronionych erytropoetyna, czyli popularne EPO (Kayser, Mauron, Miah 2007). Także z etycznego punktu widzenia nie ma różnicy pomiędzy takimi praktykami a przyjmowaniem dopingu farmakologicznego. Sport, jak każda dziedzina życia, podlega nie tylko regulacjom prawnym, ale także obyczajowym i moralnym, a uczestnicy rywalizacji powinni podporządkować się zarówno przepisom danej dyscypliny, jak i normom etycznym, dzięki czemu może on się stać cywilizowaną i uczciwą formą współzawodnictwa (Kazimierczak 2008: 274). Wykorzystywanie niektórych technologii jest sprzeczne z duchem sportu, charakteryzującym się takimi wartościami jak uczciwość, zdrowie, doskonałość w działaniu, poświęcenie, zaangażowanie, poszanowanie reguł i prawa, poszanowanie samego siebie i innych uczestników, odwaga, wspólnota, solidarność10. Samo używanie w mediach i wypowiedziach ekspertów, 10
94
Zob. http://www.antydoping.pl/pliki/prawo_a_doping/World%20Anti%20Doping%20Code_2009_PL.pdf (dostęp: 26.02.2013).
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
trenerów czy sportowców określenia „dopingu technologicznego” ma wskazywać na to, że stosowanie nowoczesnych technologii narusza podstawowe zasady etyki sportowej oraz ideę fair play. Istotę sportowej aktywności stanowi doskonalenie walorów fizycznych, które w połączeniu z naturalnymi predyspozycjami oraz motywacją umożliwiają osiągnięcie sukcesu sportowego. Wykorzystywanie niektórych technologii rodzi pytanie, jaki jest jeszcze udział człowieka i jego ciężkiej pracy nad własnym ciałem w uzyskiwaniu wyniku sportowego, a na ile decydujący wpływ mają owe nowoczesne rozwiązania. Niczym nieograniczone zezwolenie na ich stosowanie może doprowadzić do tego, że zawodnicy nie będą musieli posiadać szczególnych predyspozycji, poświęcać czasu i wkładać wysiłku w proces szkoleniowy, aby w rywalizacji na światowym poziomie sięgać po najwyższe laury. W treningu sportowca szczególne wyzwanie stanowi praca nad własnymi umiejętnościami i eliminowanie słabości, a zatem warto się zastanowić, czy uzyskiwanie przez zawodników przewagi dzięki technologiom nie sprawia, że współzawodnictwo zostaje pozbawione sensu. Andrzej Wohl już w 1985 roku wskazywał, że w nowych dyscyplinach sportowych, powstałych dzięki rewolucji naukowo-technicznej, współzawodnictwo jest związane nie tylko z techniką opanowania własnego ciała, własnego aparatu ruchowego, ale także z opanowaniem sprzętu technicznego (Kowalska 2011: 176). Tym samym, zawodnicy stają się jedynie sprawnymi operatorami urządzeń technicznych, przez co trudno ich nazywać sportowcami, biorąc pod uwagę takie klasyczne kategorie, jak znacznie wyższa od przeciętnej sprawność fizyczna, znakomita kondycja psychofizyczna, wytrenowane mięśnie czy siła (Sahaj 2005: 23). „Rekordomania”, pogoń za sukcesami, koncentracja na wyniku sprawia, że często zapominamy, iż istotą sportu jest samo dążenie do osiągnięcia wyznaczonego celu. Należy jednak pamiętać, że w wielu dyscyplinach nowoczesne technologie stanowią jedynie wspomaganie, a bez umiejętności zawodników i specjalistycznego treningu sukces nie byłby możliwy. Kolejną kluczową kwestią w rozważaniach nad granicami dozwolonego wspomagania jest problem nierówności między zawodnikami w dostępie do nowoczesnych technologii. Zakup najwyższej jakości strojów czy sprzętu wymaga dużych nakładów finansowych, a zatem nie wszyscy sportowcy mogą sobie na niego pozwolić. Jedynie zawodnicy z najbogatszych krajów lub posiadający sponsorów mają możliwość ko95
Aleksandra Leszczyńska
rzystania z najnowszych rozwiązań, co stawia ich w uprzywilejowanej pozycji w rywalizacji, a eliminuje uzdolnionych sportowców, którzy nie dysponują odpowiednimi środkami finansowymi11. W przypadku poliuretanowych kostiumów pływaków problem ten ujawnił się szczególnie w sporcie dzieci i młodzieży – zawodnicy, których rodziców nie było stać na zakup poliuretanowych strojów przegrywali z lepiej sytuowanymi rówieśnikami i zniechęceni rezygnowali z wyczynowego uprawiania sportu (Piątek 2010: 84). Sytuacji próbował zapobiec Polski Związek Pływania, wprowadzając regulacje dotyczące kostiumów pływaków 13-letnich i młodszych, zgodnie z którymi byli oni zobowiązani do korzystania ze strojów tekstylnych12. Piękno sportu zawiera się w tym, że każdy stający na starcie ma takie same szanse na wygraną. Wskutek demokratyzacji i upowszechnienia się sportu po II wojnie światowej, miał on być jedną z niewielu dziedzin życia społecznego, w której sukces osiąga się rzeczywiście w oparciu o własny talent i wysiłek, w równej rywalizacji z innymi sportowcami (Lenartowicz 2011: 275‒276). Z drugiej strony, wskazuje się na to, że zawodnicy nigdy nie mają równych szans na osiągniecie sukcesu, ponieważ charakteryzują ich odmienne predyspozycje genetyczne, różny dostęp do infrastruktury sportowej, opieki medycznej lub trenerskiej13. Występowanie tych nierówności nie może jednak tłumaczyć przyzwolenia na korzystanie zarówno z dopingu farmakologicznego, jak i nowoczesnych technologii, mających decydujący wpływ na wynik sportowej rywalizacji. Niemożliwym jest udzielenie jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy wykorzystywanie nowoczesnych technologii w sporcie stanowi dozwolone wspomaganie, czy powinno zostać uznane za doping technologiczny – każdy przypadek stosowania najnowszych rozwiązań i ulepszeń wymaga bowiem osobnego rozpatrzenia. Wyróżnia się trzy różne podejścia do używania nowoczesnych technologii w sporcie: 1) Wprowadzanie technologii do sportowej rywalizacji; 2) Wykorzystywanie technologii jako części rywalizacji między zawodnikami; 11
Zob. http://www.plywanie.net/index.php?option=com_content&view=article&id= 1897:przyspieszenie-w-pywaniu-granice-technologicznego-wsparcia (dostęp: 15.04.2013). 12 Zob. http://www.polswim.pl/new/?d=1 (dostęp: 21.02.2013). 13 Zob. http://www.sluzbazdrowia.com.pl/news.php?nid=7220222 (dostęp: 29.02.2013).
96
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
3) Zakaz wykorzystywania technologii, znacząco wpływających na poprawę wyniku sportowego i decydujących o ostatecznym rezultacie rywalizacji (Murray 2008: 154‒155). W świetle powyższych rozważań można stwierdzić, że granica pomiędzy dozwolonym wspomaganiem a niedozwolonym dopingiem zostaje przekroczona wówczas, kiedy wykorzystywane ulepszenia mają decydujący wpływ na osiągnięcie wyniku sportowego, powodując, że wysiłek sportowca przestaje być najistotniejszy w uzyskaniu sukcesu we współzawodnictwie.
Quo vadis, współczesny sporcie? Postęp technologiczny oraz wprowadzanie coraz nowocześniejszych strojów i sprzętu sportowego, mogących decydować o końcowym wyniku rywalizacji, zmieniają naturę sportu. Wspomaganie technologiczne rodzi pytania natury filozoficznej: dokąd zmierza współczesny sport, na ile możemy mówić o dozwolonej pomocy dla zawodników, sędziów, trenerów, a na ile staniemy się niedługo świadkami rywalizacji, w której podstawowe wartości i zasady, z których wyrósł sport, przestaną mieć najistotniejsze znaczenie. Wykorzystywanie technologii w sporcie jest nieuniknione. Trudno wyobrazić sobie sportową rywalizację bez jakichkolwiek udogodnień, jednak niczym nieograniczony postęp technologiczny może sprowadzić sport na niebezpieczną drogę. Niektórzy wyrażają obawy o upowszechnienie się modyfikacji ciała, możliwych dzięki coraz to bardziej zaawansowanym technologiom. Według Piotra Rymarczyka, w przyszłości ten trend będzie postępował poprzez próby wprowadzania do rywalizacji ciał, będących produktami inżynierii genetycznej lub ciał scyborgizowanych, zawierających zarówno naturalne, jak i sztuczne elementy. Niewykluczone, że sportowcy ci będą uzyskiwać lepsze rezultaty od tych niekorzystających ze wspomagania technologicznego. Wówczas władze sportowe będą zmuszone do podjęcia decyzji – dopuszczenia scyborgizowanych zawodników do rywalizacji, co otworzy drogę dla postępujących modyfikacji ludzkiego ciała lub wykluczenia ich, co stworzy ryzyko marginalizacji tradycyjnie rozumianego sportu jako mniej spektakularnego od rywalizacji zmodyfikowanych technologicznie zawodników (Rymarczyk 2011: 116). 97
Aleksandra Leszczyńska
Kolejne niebezpieczeństwo, z jakim musi się zmierzyć sport, pośrednio dotyczące nowoczesnych technologii, wynika z powiązania sponsorów oraz wielkiego biznesu z widowiskiem i rywalizacją między zawodnikami oraz jego wpływem na decyzje podejmowane przez władze sportowe. Współczesny sport jest uczestnikiem życia gospodarczego, a widowisko sportowe, mające przyciągnąć jak największe rzesze odbiorców, podporządkowywane jest regułom telewizyjnego show (Jankowski 2011: 390). Spektakularne sukcesy sportowców, ich ciekawe biografie przyciągają sponsorów – zawodnicy stają się atrakcyjnym towarem, zostają wpleceni w machinę rynku sportowego, biznesu i korzyści ekonomicznych (Dziubiński 2011: 127). Można przypuszczać, że niekonsekwencja władz sportowych w podejmowaniu decyzji związanych z granicami wykorzystywania nowoczesnych technologii w sporcie wynika w pewnym stopniu z nacisków sponsorów – kontrowersje wokół Oscara Pistoriusa czy pływaków, ustanawiających rekordy świata w poliuretanowych kostiumach przyciągały uwagę mediów na całym świecie. Walka ze zbyt daleko posuniętą ingerencją technologii nie dla wszystkich zatem jest korzystna. Widowisko sportowe przyciąga uwagę nie tylko mediów i sponsorów, ale także kibiców. Współcześnie, sport staje się spektaklem, znaczącym wydarzeniem publicznym w wymiarze krajowym lub międzynarodowym (Sekuła-Kwaśniewicz 2011: 243). Widzowie zasiadający na sportowych arenach lub przed telewizorami pragną być świadkami ciekawej i pasjonującej rywalizacji sportowców, okraszonej rekordowymi wynikami. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że jeśli współzawodnictwo w najbliższych latach przerodzi się w walkę cyborgów ze sportowcami niekorzystającymi z technologii, nie wszyscy kibice będą równie zainteresowani jej śledzeniem. Sport jest ciekawą, widowiskową i cieszącą się zainteresowaniem wielu odbiorców dziedziną życia dzięki temu, że każdy z uczestniczących w zawodach sportowców, stając na starcie ma równe szanse na odniesienie zwycięstwa. Jeśli jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji z góry będzie wiadomo, że jedni zawodnicy mają nad innymi wyraźną przewagę technologiczną, rywalizacja przestanie być tak pasjonująca (Rosandich 2000). Postęp technologiczny jest jednym z przejawów zmian we współczesnym sporcie i tylko od zawodników, trenerów i osób związanych ze sportem zależy, w jaki sposób zostanie wykorzystany. Za sprawą no98
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
woczesnych technologii sport zyskuje nowy wymiar oraz otwierają się przed nim nowe kierunki rozwoju (Sahaj 2005: 16). Technologie niosą za sobą wiele pozytywnych aspektów – zwiększają atrakcyjność widowiska sportowego, usprawniają proces szkoleniowy czy wpływają pozytywnie na bezpieczeństwo zawodników, jednak wykorzystywanie nowoczesnego sprzętu, strojów sportowych czy modyfikowanie ciała przy użyciu najnowszych rozwiązań wymaga nadzoru władz sportowych, które za priorytet powinny uznać obronę uczciwego i dającego równe szanse wszystkim sportowcom współzawodnictwa. Przy rywalizacji na najwyższym poziomie to niuanse decydują o tym, który ze sportowców czy która z drużyn odniesie zwycięstwo. W takim wypadku to technologie i dostęp do nich mogą mieć ostateczne znaczenie. Pozwolenie na modyfikowanie ciała sportowców z wykorzystaniem technologii grozi rozpoczęciem „wyścigu zbrojeń” i wymyślaniem coraz nowych sposobów jak najskuteczniejszego oddziaływania na możliwości ludzkiego organizmu. Nieograniczone dopuszczenie tego typu praktyk do sportowej rywalizacji mogłoby oznaczać początek końca sportu.
Bibliografia: Babiarz, Przemysław. 2009. Niech żyją slipy. Wersja elektroniczna: http://przemyslawbabiarz.bloog.pl/kat,0,m,4,r,2009,index.html?ticaid=6df61 (dostęp: 21.04.2013). Berezowski, Oskar. 2008. Technologia pokonała człowieka w 2008 roku. Wersja elektroniczna: http://www.polskatimes.pl/artykul/73651,technologiapokonala-czlowieka-w-2008-roku,id,t.html (dostęp: 21.04.2013). Ciastoń, Jakub. 2011. Lekkoatletyka. Pistorius dobiegł do Mistrzostw Świata. „Gazeta Wyborcza” 168: 32. Dziubiński, Zbigniew. 2011. Olimpizm a nowoczesność. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej. Warszawa: Wydawnictwo AWF, s. 121‒137. Fuss, Franz Konstantin. 2008. Closing the gap through technology. „Sports Technology” 4‒5: 169‒171.
99
Aleksandra Leszczyńska
Jankowski, Krzysztof. 2011. Procesy komercjalizacji kultury fizycznej. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej, Warszawa: Wydawnictwo AWF, s. 387‒403. Kayser, Bengt, Mauron, Alexandre, Miah, Andy. 2007. Current anti-doping policy – a critical appraisal. „BMC Medical Ethics” 8: 2. Kazimierczak, Marek. 2008. W stronę etyki sportu. W: W. Cynarski, A. Nowakowski, S. Zaborniak (red.). Studia z historii i teorii kultury fizycznej: księga jubileuszowa dedykowana Profesorowi Kazimierzowi Obodyńskiemu, Rzeszów: Uniwersytet Rzeszowski, s. 273‒283. Kowalczyk, Stanisław. 2002 Elementy filozofii i teologii sportu. Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL. Kowalska, Karolina. 2011. Technologie uwikłane w sport. Analiza zjawiska dopingu technologicznego. W: Ł. Rogowski, R. Skrobacki (red.). Społeczne zmagania ze sportem. Poznań: UAM, s. 169‒184. Krawczyk, Zbigniew. 2003. Sport jako zwierciadło współczesnego społeczeństwa. W: Z. Dziubiński (red.). Społeczny wymiar sportu. Warszawa: Salezjańska Organizacja Sportowa Rzeczpospolitej Polskiej, s. 161‒167. Krzywański, Jarosław i Andrzej Pokrywka. 2011. Sport bez dopingu 2011. Informacje dla sportowców. Warszawa: Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej. Lenartowicz, Michał. 2011 Klasowe i warstwowe uwarunkowania kultury fizycznej. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej, Warszawa: Wydawnictwo AWF, s. 266‒283. Lipoński, Wojciech. 1987. Humanistyczna encyklopedia sportu, Warszawa: Wydawnictwo Sport i Turystyka. Minta-Kobus, Małgorzata. 2008. Igrzyska w epoce techno dopingu. Wersja elektroniczna: http://nauka.dziennik.pl/artykuly/78955,igrzyska-w-epoce-technodopingu.html (dostęp: 13.04.2013). Murray, Thomas H. 2008. Sports Enhancement. W: M. Crowley (red.). From Birth to Death and Bench to Clinic: The Hastings Center Bioethics Briefing Book for Journalists, Policymakers, and Campaigns. New York: The Hastings Center, s. 153‒158. Pac-Pomarnacki, Andrzej. 2007. Sport, nauka, technika, etyka, czyli przypadek Oscara Pistoriusa. Rozmowa Andrzeja Pac-Pomarnackiego z prof. Andrzejem Witem z AWF w Warszawie. „Sport Wyczynowy” 7‒9: 150‒160. Pac-Pomarnacki, Andrzej i Rafał Piechota. 2008. Puszka Pandory otwarta –
100
Nowoczesne technologie w sporcie – dozwolone wspomaganie czy doping technologiczny?
kontrowersyjna decyzja Sądu Arbitrażowego MKOl w sprawie Oscara Pistoriusa. „Sport Wyczynowy” 7‒9: 151‒155. Piątek, Marcin. 2010. Kombinacje przy kombinezonach. Rewolucja w strojach sportowych. „Polityka” 5: 83‒84. Rosandich, Thomas. 2000. Sports Equipment and Technology. „The Sport Journal”. Wersja elektroniczna: http://www.thesportjournal.org/article/sports-equipment-and-technology (dostęp: 23.10.2012). Rymarczyk, Piotr. 2011. Kultura fizyczna w społeczeństwie ponowoczesnym. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej. Warszawa: AWF, s. 108‒120. Sahaj, Tomasz. 2005. Wpływ techniki na rozwój sportu. „Sport Wyczynowy” 5‒6: 17‒23. Sas-Nowosielski, Krzysztof. 2002. Czy zło usankcjonowane przestanie być złem? Refleksje na temat legalizacji dopingu. „Sport Wyczynowy” 5‒6: 32‒40. Sekuła-Kwaśniewicz, Halina. 2011. Moralność i kultura fizyczna. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej. Warszawa: AWF, s. 234‒247.
101
Katarzyna Kopecka-Piech Akademia Wychowania Fizycznego we Wrocławiu
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
Związki mediów ze sportem Rozwój mediów masowych (prasy, radia i telewizji tradycyjnych) ściśle wiąże się ze sportem. Aktywność fizyczna, sukcesy narodowe i lokalne, rywalizacja międzynarodowa i na skalę regionalną, przekraczanie kolejnych barier, rekordy, emocje towarzyszące konkurentom i ich zmaganiom, to wszystko przyciągało i przyciąga osoby, które nie mogą brać udziału w wydarzeniach osobiście – odbiorców mediów. Dla organizacji medialnych sport jest doskonałym sprzymierzeńcem, dostarczycielem lukratywnych treści, bowiem nadawaniu sportowych przekazów towarzyszą najdroższe reklamy. Dla sportu, media stanowią nośnik informacji, promocji i budowania wizerunku – elementów, bez których niemożliwy jest współczesny sponsoring i marketing sportowy. Relacje sport – media zmieniały się, głównie intensyfikowały się i hybrydyzowały, prowadząc od pasywnego odbioru komunikatów, przez współtworzenie ich, po mediatyzowaną aktywność sportową. Sięgając do historii mediów wizualnych, odnaleźć można sportowe reportaże filmowe braci Lumière z lat osiemdziesiątych XIX wieku, jak Wyścigi cyklistów oraz pierwsze polskie „produkcje” Zygmunta Matuszewskiego, jak Wyścigi konne w Warszawie, a także pionierskie powojenne sprawozdania telewizyjne (Lipoński 1987: 87). Doszukać się można pierwszych mediatyzujących sport filmów „dokumentalnych”, jak prace Leni Reifenstahl z 1936 roku, które przedstawiały nie autentyczne wydarzenia, ale wyreżyserowane sceny (Mosz 1990: 122). O bezpośrednim wpływie telewizji na zawody świadczyło odwołanie Mistrzostw Świata w Narciarstwie Alpejskim z powodu strajku pracow-
Katarzyna Kopecka-Piech
ników RAI (Ciastoń 2005), a przykładami bezpośredniego wpływu na estetykę sportu były zmiany kolorów i fasonów strojów (gry zespołowe, np. siatkówka plażowa) czy wielkości oraz koloru piłek (odpowiednio tenis stołowy i tenis) na potrzeby najpierw czarno-białej, a później kolorowej telewizji (Jastrzębowski 2002: 58). Obecnie do fasonu, kolorów, wielkości powierzchni reklamowej na tkaninie stroju przywiązuje się jeszcze większe znaczenie, o czym świadczyć mogą choćby specjalne „dni gadżetów” (jak UEFA Kit Day), podczas których sprawdza się pełne zestawy odzieży i akcesoriów każdej z reprezentacji mistrzostw Europy pod kątem wymogów telewizyjnych i sponsorskich. Bardziej wyrafinowane przykłady mediatyzacji stanowi wykorzystywanie telewizji do mylenia przeciwników (jak w zawodach kolarskich – bywało, że mimika i gesty Lance’a Armstronga odzwierciedlały nie tyle zmęczenie, co doskonałą grę aktorską służącą podpuszczeniu rywali), itp. Historia mediów obfituje w przykłady wszechstronnej mediatyzacji sportu. Jednakże przełomowa zmiana dokonała się dopiero pod koniec XX wieku za sprawą Internetu oraz na początku wieku XXI dzięki mediom mobilnym. Web 2.0 umożliwiło każdemu tworzenie treści oraz jej społeczną wymianę w prosty i natychmiastowy sposób. Wraz z rozwojem mediów podręcznych sport, np. za sprawą aplikacji na smartfony, stał się „elementem codziennego wyposażenia” każdego potencjalnego użytkownika, który uzyskał w ten sposób osobistego trenera i doradcę, publiczność oraz narzędzie pomiaru swoich wyczynów w jednym. Mediatyzacja sportu spersonalizowała go, skontekstualizowała i uspołeczniła.
Zapośredniczenie a mediatyzacja W refleksji medioznawczej istnieje szeroki zasób pojęć i terminów łączących się z transmisyjną i transformacyjną rolą mediów. Rozróżnienie wprowadzają również liczne terminy anglojęzyczne: obok mediation (zapośredniczenie) i mediatization (mediatyzacja), również mediazation (pol. „umediowienie”), medialization (pol. „medializacja”) (Livingstone 2008: 1). Przedmiotem zainteresowania medioznawców podejmujących problematykę transformującej siły mediów były dotąd m.in. problemy mediatyzacji wojny (McQuail 2006), religii (Hjarvard 2006; Hepp, Krönert 2010), polityki (Mazzoleni, Schulz 1999; Kepplinger 2002, Strömbäck 2008), turystyki (Jansson 2002), zmian klimatycznych (Mor104
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
mont, Dasnoy 1995), opowiadania (storytelling, zob. Couldry 2008a), nawet jedzenia i napojów (Beckham 2012) czy przemysłu zabawkarskiego (Hjarvard 2004). Trudno jednak o szersze analizy mediatyzacji sportu, z wyjątkiem badań spektakularnych wydarzeń, takich jak Igrzyska Olimpijskie (Hutchins, Mikosza 2010). Problem mediatyzacji pojawia się niejako przy okazji badania marketingu, szczególnie promocji sportu. Korzenie badań nad mediatyzacją sięgają ekologii medialnej oraz teorii medium (medium theory) m.in. Harolda Innisa, Marshalla McLuhana (Lundby 2009: 12). Choć badacze ci nie posługiwali się pojęciem mediatyzacji, analizowali wpływ, oddziaływanie mediów, ich transformacyjne możliwości itp. Termin „mediatyzacja” pojawia się również w różnych kontekstach w pracach m.in. Jurgena Habermasa (mediatisierung), Jeana Baudrillarda (l’information médiatisée) czy Johna Thompsona (mediazation), choć nie rozwijają oni w swoich pracach tej koncepcji (Lundby 2009: 4, 10). Dwa nurty badań: nad zapośredniczeniem (mediation) i mediatyzacją (mediatization) rozwijają się obecnie w medioznawstwie równolegle i toczą spór nad słusznością obu koncepcji. Pierwszy z nich wywodzi się z myśli brytyjskiej (Couldry, Schlesinger, Silverstone), drugi z nurtu skandynawskiego (Hernes, Asp, Hjarvard) hołdującego słuszności koncepcji „logiki medialnej” (media logic) Altheide’a i Snowa. Spór, jak referuje go Lundby (2008: 11), dotyczy ewentualnej linearności w postrzeganiu procesów zmiany wywołanej przez media. Zdaniem np. Couldry’ego m.in. Hjarvard próbuje wskazać jedną określoną logikę medialną, której de facto nie ma. Tymczasem Hjarvard wskazuje na modus operandi mediów (Hjarvard 2008: 105), „organizacyjne, technologiczne i estetyczne funkcjonowanie mediów, uwzględniające sposoby alokowania materialnych i symbolicznych źródeł, które działają według określonych formalnych i nieformalnych zasad” (tamże: 113), a więc poszukuje wielopłaszczyznowych wyznaczników modelującej roli mediów. Media dokonują interwencji w innych sferach, a jednocześnie ustanawiają swoje zasady (tamże: 106). Dyskusja trwa, choć, jak zauważa Lundby, zarówno wąskie, jak i szerokie rozumienie pojęć zapośredniczenia i mediatyzacji jest bardzo zbliżone. Być może oddalenie obu ujęć pogłębia brak słowa „mediatization” w słowniku języka angielskiego. W medioznawstwie mediacja to inaczej zapośredniczenie medialne, pełnienie funkcji przekaźnika (McQuail 2001: 64‒66), np. dzięki 105
Katarzyna Kopecka-Piech
transmisji wydarzeń. Roger Silverstone (posługując się terminem mediation) wyjaśnia, że zapośredniczenie dotyczy zmian, jakie wywołuje proces komunikacji w środowisku społecznym i kulturowym oraz relacjach uczestników z tym środowiskiem oraz między sobą (2005: 189). Szerzej, zapośredniczenie to zmiana wywołana przez media w świecie społecznym (Couldry 2008b: 379). W tym ostatnim znaczeniu mówi się częściej właśnie o mediatyzacji. Fredrich Krotz (2008: 24) definiuje mediatyzację jako jeden z czterech metaprocesów, które kształtują nowoczesność, obok indywidualizacji, komercjalizacji i globalizacji. Zdaniem Couldry’ego (2008b: 380) mediatyzacja jest procesem dwukierunkowym; media zmieniają środowisko transmitując „jednostki tekstowe”, a środowisko zmienia warunki funkcjonowania mediów. Mediatyzacja to „transformacyjna logika albo mechanizm”, który wywołuje coś charakterystycznego w procesie, przedmiocie itp. i jednocześnie jest rozumiana jako część „szerszej transformacji życia społecznego i kulturowego poprzez media” (tamże: 376). W tym kontekście, na uwagę zasługuje także myśl niemieckiego badacza mediatyzacji, Andreasa Heppa, który proponuje odejście od sięgającej lat siedemdziesiątych koncepcji logiki medialnej, która każe spoglądać na problem mediocentrycznie. Zdaniem Heppa (2010: 41) kształtujące siły medialne są konstytutywną częścią ich społecznej konstrukcji. Badacze powinni przyjąć perspektywę transmedialną, niemediocentryczną, a „decentrującą”, „kontekstualizującą” media (tamże: 42). Powinni zastanawiać się, jakie procesy powodują, że plasujemy media centralnie w naszym życiu i jakie procesy czynią media „głównymi interfejsami” dla „zasobów podstawowych” (core resources) społeczeństwa (tamże: 43). Z tej perspektywy badaczy powinna interesować zatem mediatyzująca siła mediów osadzona w określonym kontekście: społecznym, ekonomicznym, technologicznym, kulturowym. Należy się zastanowić, jak specyficzne cechy poszczególnych mediów wpływają na przedmiot przekazu i formę komunikacji oraz jakie inne procesy zmiany współistnieją z mediatyzacją.
Trzy etapy mediatyzacji sportu Przyjmuję, za Hjarvardem (2008: 114), mediatyzacja może mieć charakter bezpośredni i pośredni. Z pierwszą z nich mamy do czynienia, gdy niemediatyzowana dotąd aktywność uzyskuje formę zapośredniczo106
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
ną (jak bankowość internetowa). Natomiast mediatyzacja pośrednia zachodzi wówczas, gdy media wpływają na istniejącą dotąd aktywność (jak obecność wizerunków postaci z kreskówek na opakowaniach hamburgerów w sieciach fast food) (Hjarvard 2004: 49). Oba typy mediatyzacji obserwowane są w wypadku sportu. Przykładem mediatyzacji pośredniej jest np. wpływ telewizji na reguły obowiązujące w poszczególnych dyscyplinach czy przebieg wydarzeń sportowych. Natomiast do mediatyzacji bezpośredniej dochodzi za sprawą wykorzystywania aplikacji mobilnych do indywidualnego treningu. Zgodnie z propozycją Hjarvarda (2008: 113) media dokonują interwencji poprzez swoją formę, treść i organizację, co można również odnieść do relacji media – sport. W pierwszym przypadku forma, a więc np. oprzyrządowanie techniczne, jak interfejs aplikacji, warunkuje przebieg treningu sportowego. W drugim, wpływ treści jest widoczny choćby w aktywności zawodników, którzy korzystają z serwisów Web 2.0. Ostatni element to. m.in. ekonomiczne warunkowanie wydarzeń sportowych (np. zakup praw do transmisji telewizyjnej warunkujący finansowo organizację imprezy sportowej). Chronologicznie można również wskazać trzy typy mediatyzacji sportu wynikające z logiki medialnej, którą Mazzoleni (2008: 2930) dzieli na komercyjną, technologiczną i kulturową. W wypadku ekonomicznej logiki działania mediów masowych mieliśmy i nadal mamy do czynienia z mediatyzacją rynkową: podporządkowywaniem sportu wymogom ramówki, reklamodawców i sponsorów. W wypadku kulturowej logiki Web 2.0 sport uzyskuje wymiar sieciowy i zbiorowy, można zatem mówić o mediatyzacji społecznej. Natomiast media mobilne i aplikacje otwierają pole technologicznemu spersonalizowaniu sportu, mediatyzacji prywatnej.
Mediatyzacja rynkowa Mediatyzacja rynkowa to wyraz „medialnej ekonomii zawartości sportowej” (media sport content economy) (Hutchins, Rowe 2009: 355), relacji, które zachodzą między mediami, organizacjami sportowymi, miastami-gospodarzami wydarzeń sportowych oraz reklamodawcami, sponsorami (Hutchins, Mikosza 2010). Jest ona oparta na modelu praw nadawców (Rowe 2004), a więc głównie telewizji, dyktującej warunki 107
Katarzyna Kopecka-Piech
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
wszystkim pozostałym. Najlepszym przykładem mediatyzacji rynkowej są wielkie imprezy sportowe: Igrzyska Olimpijskie, Mistrzostwa Świata i Europy, pucharowe rozgrywki narodowe, jak futbolu amerykańskiego w Stanach Zjednoczonych. Olbrzymie kwoty, na jakie opiewają transakcje1, których przedmiotem są prawa do transmisji telewizyjnych, determinują relacje między gigantami medialnymi i klubami, federacjami, ligami, itd. Szczególnym przypadkiem są Igrzyska Olimpijskie, które mediatyzują się sukcesywnie przez ostatnie 25 lat (Hutchins, Mikosza 2010: 282). Międzynarodowy Komitet Olimpijski, uzależniony od przychodów z praw do transmisji, podporządkował się wielkim stacjom telewizyjnym. Symptomatycznym przejawem ścisłych relacji między organizatorami a nadawcami były choćby przesunięcia w programie zawodów pływackich z rana na wieczór w odpowiedzi na oczekiwania stacji NBC podczas Olimpiady w Pekinie. Znaczenie praw do transmisji potęguje fakt obostrzeń związanych z „nadawaniem” „nieoficjalnymi” kanałami (czytaj: kanałami spoza grona potentatów medialnych). Organizatorzy, w tym przypadku MKOl wszechstronnie dba o interesy nadawców. W dobie Web 2.0 ogromne znaczenie ma np. katalog zakazów, jakimi obejmuje się zawodników, trenerów i innych akredytowanych na Igrzyskach, np. w Pekinie surowe restrykcje dotyczyły blogowania, zamieszczania przez sportowców w internecie zdjęć, wywiadów, filmów, komentarzy dotyczących rywali czy członków ekipy. Obowiązujące podczas Igrzysk zakazy miały za zadanie skutecznie wzmocnić pozycję „płacących” za prawa do transmisji nadawców, choć były postrzegane przez samych sportowców jako trudno wykonalne (jak pisać o rywalizacji, nie pisząc o swoim rywalu…?) (tamże: 286). Stąd uznaje się, że podczas Olimpiady w Pekinie wciąż dominował model rynkowy, skutecznie blokujący „społeczną produkcję i wymianę w cyfrowych usieciowionych środowiskach komunika-
cyjnych” (tamże: 291). Dokumenty dotyczące Olimpiady w Londynie zdają się świadczyć o niewielkim uwolnieniu medialnego potencjału twórczego uczestników Igrzysk. Mogli oni m.in. blogować czy tweetować, ale tylko pod warunkiem, że robili to w pierwszej osobie liczby pojedynczej, w formie pamiętnika, nie przyjmując roli internetowego dziennikarza. Dozwolone było zamieszczanie zdjęć, ale nadal bez materiałów audio i video. Obok praw do transmisji, na których zarabiają organizacje sportowe, największe zyski dla mediów generują bloki reklamowe, które w przypadku spektakularnych finałów osiągają najwyższe ceny emisji spotów2. Rynek reklamowy silnie powiązany z telewizyjnym bezpośrednio oddziałuje na sport, szczególnie w przypadku transmisji dyscyplin o wysokiej oglądalności, jak piłka nożna. Trener Manchester United, Alex Ferguson, w rozmowie z BBC North West Tonight przyznał, że kluby straciły wpływ na futbol, a o kształcie sezonu decydują telewizje. „Uświadamiasz to sobie, gdy dostaniesz w ręce terminarz na nowy sezon. Telewizje mogą sobie wybierać mecze najlepszych zespołów, właściwie kiedy chcą (…). Dochodzi do absurdalnej sytuacji. Gramy w europejskich pucharach w środę wieczorem, a w sobotę w porze lunchu czeka nas kolejny mecz. Spytajcie jakiegokolwiek trenera, czy dobrowolnie chciałby grać w ten sposób. Bez szans”3. Mediatyzacja telewizyjna, jeśli występuje, wiąże się zatem z modelowaniem relacji wydarzenie – ramówka, co dotyczy pory i czasu transmisji, pory i długości przerw (przeznaczonych na reklamę), związków między sponsoringiem sportu (np. drużyny narodowej) a sponsoringiem transmisji (np. meczu), co przekłada się na reklamę sponsora poza blokiem reklamowym. Wielkość budżetów potęguje zależności między opłatami za prawa do transmisji a opłatami za reklamy, które ostatecznie mają prowadzić do wzrostu zysku nadawców.
1
2
108
Ruch olimpijski wygenerował ponad 10 miliardów dolarów z praw do transmisji począwszy od 1980 roku (Hutchins, Mikosza 2010: 282). Portal www.sport.pl w dniu 22.09.2012 donosił: „Wartość praw telewizyjnych w Premier League za sezon przez ostatnie dwadzieścia lat wzrosła z 38 mln funtów do ok. 560 mln funtów. (…) Każdy z angielskich klubów średnio zarabia na transmisji na żywo w telewizji ok. 4,3 mln funtów za mecz! Do tego zarobki każdego klubów z ligi angielskiej z racji sprzedaży praw poza Wielką Brytanią, wyniosły tylko w zeszłym sezonie średnio 17 mln funtów na klub. (...) Real Madryt i Barcelona za transmisje z meczów ligowych w sezonie 2009‒2010 zarobiły po 140 mln euro, czyli blisko połowę wartych 600 mln euro praw”.
3
Podczas finału Super Bowl w lutym 2012 roku został pobity rekord wszechczasów. „Za 30-sekundowy spot średnia cena wynosi 3,5 mln dol., o 500 tys. więcej niż przed rokiem. Najdroższe kosztowały 4 mln. Wielkie koncerny rezerwują sobie spoty z kilkuletnim wyprzedzeniem.(…) Żadnego innego dnia spoty nie mają takiej oglądalności. Jak obliczają analitycy, 97 proc. telewidzów nie odchodzi na przerwy reklamowe od telewizora ani nie przełącza na inne kanały, a to oznacza grubo ponad 100 mln par oczu wpatrzonych w ekran. Dlatego na ten dzień reklamodawcy przygotowują same premiery”. Ceny reklam w baseballowym World Series i finałach NBA kształtują się na poziomie 450 tys. dolarów (Kiedrowski 2012). Portal www.sport.pl (dostęp 22.04.2013).
109
Katarzyna Kopecka-Piech
Mediatyzacja społeczna Era post-broadcast (Tay, Turner 2008: 71) rzuca wyzwanie starej logice medialnej. Oddając w ręce rzesz użytkowników, w tym sportowców, menadżerów i kibiców narzędzia sieciowego Web 2.0, internet uczynił ze zwykłych użytkowników wielką siłę marketingową i wizerunkową. Dziennikarstwo obywatelskie, prywatne blogi, tzw. fan pages na Facebooku, konta na Tweteerze, kanały w YouTube zawierają obecnie treści uzupełniające, rozszerzające, a niekiedy zaprzeczające zawartości tradycyjnych mediów. W sytuacji, gdy decyzja sędziów budzi wątpliwości, gdy toczą się spory między trenerem i zawodnikami lub gdy pojawiają się problemy w organizacjach sportowych, do głosu dochodzą ci, których media tradycyjne nie dopuszczają do mikrofonów i kamer. Również społeczne ruchy np. kibiców organizują i mobilizują się do działania za pomocą mediów społecznościowych. Stąd termin kontrmediatyzacji (counter-mediatization) – społecznej odpowiedzi na mediatyzację masową, rynkową (Hutchins, Mikosza 2010: 284). Komunikacja w czasie rzeczywistym, multimedialna i prosta, dzięki skonfigurowaniu smartfonów z kontami w mediach społecznościowych, wyprzedza przekaz telewizyjny czy radiowy. Tu najszybciej można zapoznać się z wynikiem (a nawet przebiegiem, choć niekoniecznie w sposób legalny) meczu, który niedostępny jest na żadnej z krajowych satelitarnych platform czy kablowych sieci telewizyjnych. Na Tweeterze można przeczytać najnowsze wpisy zawodników, dzielących się emocjami z właśnie rozgrywanego spotkania. Media społecznościowe zmieniają relację między sportowcami a kibicami. Sportowiec, dzięki Web 2.0, staje się „platformą medialną tworzącą i rozpylającą ekskluzywną zawartość multimedialną, zostawiającą szeroki »ślad społeczny« i »posiadającą na własność« relacje z fanami” (Marobella 2009). Bliskie sieciowe relacje z kibicami przekładają się nie tylko na zyski z reklam internetowych, ale także społeczne więzi, o których znaczeniu można przekonać się podczas kryzysów, jakie przeżywają sportowcy, czy całe drużyny. W ten sposób przekazywane jest wsparcie i generowany ruch, który mobilizuje do działania zarówno zawodników, jak i innych kibiców. Przede wszystkim zaś kreowany i modyfikowany jest odpowiedni wizerunek oraz „»akumulowany wpływ« ponad tradycyjnymi platformami medialnymi” (tamże). Tak zwiększa się potencjał 110
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
marketingowy zawodnika, drużyny, organizacji, itd. Dotyczy to zarówno pojedynczych sportowców, firm i organizacji (jak kluby piłkarskie czy organizacje międzynarodowe), wspólnot sportowych, fanowskich, hobbystycznych, szkół sportowych i różnego typu agencji pośredniczących. Wszystkie instytucje kreujące współczesny sport poprzez swoją obecność w sieci uczestniczą w procesie jego społecznej mediatyzacji. Można zatem określić, że mediatyzacja społeczna polega na przeniesieniu ciężaru aktywności komunikacyjnej na nieprofesjonalnych nadawców, a właściwie niemasowych twórców zawartości (w analizowanym wypadku niekiedy samych sportowców, czasami ich menadżerów lub wynajętych specjalistów). Mediatyzacja polega na ciągłym monicie aktywności sportowca. „Być” oznacza „być w sieci”, być aktywnym, być zauważonym, „linkowanym”, „komentowanym”, „lajkowanym”, „przesyłanym dalej”. Swoisty dyktat mediatyzacyjny może polegać na konieczności ciągłej aktywności, innowacyjności i atrakcyjności zawartości i form uczestnictwa w sieci, co z czasem wymusza jej profesjonalizację (np. w postaci zlecenia prowadzenia profili, stron, kont itp. przez np. agencje PR-owskie). Wycofanie się z tej formy aktywności może być odebrane bardzo negatywnie. Mediatyzacja sportu w Web 2.0 oznacza jego uspołecznienie w wymiarze marketingowym, co wiąże się z dużym potencjałem (użytkownicy sami promują przekazaną im zawartość promocyjną), ale także ryzykiem (np. potencjalnych sytuacji kryzysowych, choćby wywołanych kontrowersyjnym wpisem). Aktywność internetowa wymaga zaangażowania i autentyczności. Fałsz jest szybko demaskowany, stąd działanie to wymaga szczerości, np. zadeklarowania, że w imieniu sportowca wypowiada się jego rzecznik, a nie on sam. W przeciwnym razie istnieje ryzyko efektu przeciwnego do zamierzonego. Obok tworzenia zawartości, konieczne jest wsłuchiwanie się w publiczność, uczestnictwo w innych przedsięwzięciach internetowych oraz tworzenie sieci powiązań z użytkownikami (tamże). Przykładami sportowców podejmujących się samodzielnie Tweetowania są np. kolarz Lance Armstrong (który prowadzi swoje konta także w serwisie Flickr, YouTube i Facebook; obok kont i profili jego fundacji Livestrong) czy koszykarz Shaquille O’Neil (także obecny na Facebooku). Rozbudowaną aktywnością społecznościową może wykazać się również pływak Michael Phelps czy golfista Tiger Woods. Arsenał Web 2.0 daje olbrzymie możliwości promocyjne, wyznacza jednak kanon zasad, które determinują skuteczną komunika111
Katarzyna Kopecka-Piech
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
cję. Mediatyzacja oznacza podporządkowanie się im w dążeniu do sukcesu rynkowego (czerpania zysków z działalności pozasportowej, np. reklamowej).
Mediatyzacja prywatna Ostatnim, przynajmniej dotychczas, etapem mediatyzacji jest personalizacja sportu za sprawą technologii mobilnych. Użytkowanie mediów mobilnych, a szczególnie smartfonów umożliwiających pobieranie i korzystanie z aplikacji, spowodowało, że kibicowanie i aktywne uprawianie sportu stało się codzienną aktywnością zmediatyzowaną. Również marketing sportowy zyskał nowe narzędzie promocyjne w postaci fanowskich aplikacji. Sportowe aplikacje na urządzenia mobilne można podzielić na treningowe, informacyjne i promocyjne. Pierwsze służą do indywidualnego wykorzystania w czasie ćwiczeń fizycznych; drugie dostarczają informacji o rywalizacji sportowej; ostatnie zaś stanowią narzędzie promocji i generowania zysków przez organizacje sportowe i okołosportowe. Tabela 1. Przykładowe aplikacje mobilne
Aplikacje treningowe
Aplikacje informacyjne
Aplikacje promocyjne
JEFIT Pro Workout Fitness
WatchESPN
FCB Fan
Velox
MLB.com AtBat 11
Bayern Fan
Endomondo
F1 TM 2011 Timing App C
Cristiano Ronaldo
Sportypal
Przegląd Sportowy Siatkówka
Real Madrid Sticker
Men’s Health Workouts
Livescore Eurosport
Real Madrid News
Basketball Coach’s Clipboard Ekstraklasa Live
Delekta Bydgoszcz
Droidrunner
Champions League Tracker
Fan Club Arsenal na żywo
Advanced Nitrox Planner
NBA Season 2011-2012
New York Knicks Official App
Źródło: opracowanie własne
Hybrydyzacja użytkowania mediów a uprawianie sportu Smartfon, poprzez aplikacje, stał się przedłużeniem osoby aktywnie uprawiającej sport: poszerzył jej możliwości analityczne, społeczne, promocyjne. Uprawianie sportu stało się czynnością technologiczną. 112
Rozpoczęcie treningu oznacza nie tylko odpowiednie przygotowanie ciała i ekwipunku (odzieży, sprzętu, otoczenia, itp.), ale przede wszystkim zastosowanie mobilnej technologii: uzupełnienie danych w aplikacji (począwszy od wieku, wagi, określenia parametrów, oczekiwań, itp.), np. zamieszczenie swojego aktualnego zdjęcia, co pozwoli śledzić postępy (aplikacja JEFIT Pro), a następnie zaplanowanie treningu (wybór zestawu ćwiczeń, np. Men’s Health Workouts lub stworzenie własnych, np. JEFIT Pro; zaplanowanie serii, powtórzeń, czasu, itp.). W razie wątpliwości lub braku motywacji aplikacja łączy trenującego z odpowiednim forum, na którym inni, bardziej doświadczeni użytkownicy udzielają wskazówek. Następnie, przystępując do treningu, np. biegu, rozpoczyna się proces monitorowania aktywności. Dzięki technologii GPS zapamiętana zostaje trasa biegu (aplikacja Velox), dzięki technologii Bluetooth monitorowane jest tętno (Endomondo), a nawet w czasie rzeczywistym uzupełniane zostają dane o zmianach wysokości nad poziomem morza (gdy trenujemy np. w górach), zmieniającej się pogodzie (Droidrunner) i innych warunkach (jak wydarzenia na trasie biegu). Obliczony zostaje wydatek energetyczny, spalone kalorie. Progres we wzmacnianiu naszej kondycji zostaje przedstawiony na wykresie, który można śledzić także w czasie rzeczywistym (Droidrunner), choćby dla większej motywacji w trakcie wysiłku. Co istotniejsze z socjologicznego punktu widzenia, osiągnięte wyniki nie pozostają jedynie do wiadomości trenującego. Dzięki konfiguracji z serwisami społecznościowymi, np. Facebookiem (Endomondo), zostają podane do wiadomości tzw. znajomych i stają się przedmiotem gratulacji, zapytań lub rywalizacji. Rywalizacji służą również opcje komunikatów głosowych, które pozwalają ćwiczącemu być na bieżąco ze swoimi wynikami. Jeśli celem treningu jest poprawa efektów w stosunku do poprzedniego treningu, osoba może w trakcie ćwiczeń otrzymać komunikat, że należy np. przyspieszyć. Ponadto istnieje możliwość otrzymywania w trakcie treningu wiadomości motywacyjnych od znajomych. Aplikacje tworzą archiwum treningowe, listy przebytych tras, w tym z ich obrazem satelitarnym (Sportypal), a nawet listy odsłuchiwanej w tym czasie muzyki. Dzięki integracji ze stronami internetowymi umożliwiają pobranie bardziej złożonych statystyk, wykresów, porównań z innymi zawodnikami, itp. (Endomondo), a dane do potrzeb przechowywania czy dalszej analizy można eksportować (Droidrunner). Proces aktywno113
Katarzyna Kopecka-Piech
ści indywidualnej czy zbiorowej zostaje zmediatyzowany, objęty programem analizy danych oraz społeczną technologią motywacji i rywalizacji. Jednym z najbardziej wyszukanych narzędzi integrujących urządzenia mobilne (smartforny, odtwarzacze muzyki), nowoczesne technologie (takie jak czipy), serwisy społecznościowe i konkretną markę jest Nike+. Dzięki połączeniu czujników w obuwiu Nike, specjalnych opasek (SportBand), zegarków (SportWatch GPS) oraz wariantywnie iPhone’ów lub iPodów, oferuje możliwość wszechstronnego monitorowania aktywności sportowej, wzbogacania jej muzyką czy „owacjami przyjaciół” oraz poradami ekspertów. Nike+ łączy w sobie funkcje rozbudowanej aplikacji służącej personalizacji sportu oraz konwergencyjnego narzędzia marketingowego marki, wykorzystywanego także m.in. do promowania nowości, konkursów, spotkań. Według Wilfrieda Schulza na mediatyzację składa się: rozszerzenie (extension), zastąpienie (substitution), połączenie (amalgamation) i przystosowanie (accomodation). Media „poszerzają naturalne limity możliwości ludzkiej komunikacji”, „częściowo lub całkowicie zastępują społeczne aktywności i instytucje, a przez to zmieniają ich charakter”, „łączą i mieszają” aktywności medialne i niemedialne oraz wymuszają dostosowanie się „aktorów ekonomicznych” do „sposobu, w jaki działają” (Schulz 2004: 88‒89). W tych analitycznych ramach mediatyzacji analizowane mogą być związki między aktywnością fizyczną i nowymi mediami mobilnymi. Rozszerzenie, dzięki mediatyzacji dotyczy choćby oferty treningowej, która w aplikacji występuje najczęściej w postaci gotowych kursów, sesji, itp. Następnie, mobilne technologie rozszerzają aktywność fizyczną na aktywność społeczną i (auto)promocyjną, do czego dochodzi za sprawą skonfigurowanych z aplikacją i serwisem internetowym innych sieci społecznych. Zastąpienie, jakie następuje dzięki aplikacjom, dotyczy zarówno samego wysiłku fizycznego, który może odbywać się bez wsparcia osoby trenera (świadomość potrzeby zwiększenia wysiłku zyskiwana dzięki komunikatom głosowym może równie skutecznie motywować do działania), jak i jego przygotowania oraz analizy, które nie wymagają obecności osoby trzeciej. Wyparciu ulegają także inne media, jak specjalistyczne książki, filmy instruktażowe czy w końcu kursy i treningi bezpośrednie. Amalgamacja, połączenie, do którego dochodzi w procesie technologizacji i mediatyzacji sportu, oznacza łączenie różnych sfer życia. 114
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
Za sprawą serwisów społecznościowych mieszają się aktywności sportowe i pozasportowe. Za sprawą kontekstualizacji sport staje się jednym z elementów codzienności użytkowników: wynik z Endomondo zostaje pomieszczony pomiędzy wpisem na Facebooku dotyczącym pracy zawodowej, a innym postem tyczącym się sytuacji osobistej, hybrydyzując dyskurs i aktywności życiowe. Połączenie ma również charakter czysto techniczny i wymusza przystosowanie. Użytkownik danej aplikacji musi być wyposażony w określony sprzęt, np. odpowiedni smartfon z dostępem do internetu, ergonomiczne słuchawki, itp. Mediatyzacja zyskuje przez to wymiar ekonomiczny, wiążąc się z koniecznością ponoszenia kosztów „obsługi technicznej” przez użytkowników i z czerpaniem zysków z zamieszczanych reklam przez administratorów tych, najczęściej bezpłatnych, aplikacji. Społecznościowa natura rywalizacyjnych aplikacji powoduje również wzrost popularności tego typu narzędzi i dążenie do autoprzystosowania się do nowych warunków przez inne osoby uprawiające sport. Mediatyzują się zachowania sportowe, wizerunek sportowca (wyposażonego w „przenośne centrum treningowe”) i środowisko społeczne osób aktywnych w tej sferze.
Konwergencja mediów, a konsumpcja sportu Zdaniem Kristen Frandsen (b.r.w.), nowe media otwierają możliwości znoszenia dotychczasowej kontroli mass mediów nad sportem i jego reprezentacją. Zwiększają zróżnicowanie sportu dostępnego ludziom, uczestnictwo w nim i komercjalizację. Z drugiej jednak strony, obecny jest wyraźny trend konwergencyjny: łączenie starych, tradycyjnych mediów (prasa, np. „Przegląd Sportowy”, telewizja, np. ESPN) z aplikacjami mobilnymi, dostarczającymi dodatkowych informacji wprost na telefon komórkowy. Użytkownicy zyskują dostęp do relacji na żywo (NBA, piłkarska liga angielska, hiszpańska, finał Euro 2012 na Watch ESPN), komentarzy (MLB.com) lub tekstowych informacji w czasie rzeczywistym (Livescore, Eurosport, Ekstraklasa live), a także zapisów archiwalnych, aktualności i statystyk. Mogą śledzić rywalizację na mapach 3D lub obserwować tylko wybranych zawodników (np. kierowców w F1 TM 2011 Timing). Możliwości niedostępne w mediach tradycyjnych zostają wygenerowane w mediach osobistych, uzupełniając tradycyjny przekaz. Mediatyzacja oznacza w tym przypadku personalizację użytkowania. 115
Katarzyna Kopecka-Piech
Konwergencja mediów w przypadku sportu jest o tyle specyficzna, że niekiedy odwraca dotychczasowy porządek. Nie tyle to, co jest obecne w mediach masowych trafia do mediów mobilnych i rozszerza ofertę, ile nowe media wyznaczają zawartość telewizyjną. Dotyczy to np. rozgrywek pokera w internecie. Popularność Partypoker na Online-Casinos. com wywołało zainteresowanie brytyjskiej stacji Five i doprowadziło do zawarcia jednej z największych transakcji reklamowych lat 1997‒2006 (Farnsworth, Austrin 2010: 1126, 1130). Popularność rozgrywek powoduje również powiązane ze sobą paralelne strategie nadawcze. Rozgrywki są transmitowane w telewizji oraz przez video streaming w internecie. Zainteresowanie potęguje fakt zamontowania na stołach mikrokamer, a w kartach czipów RFID (Radio Frequency Identification), co pozwala śledzić rozgrywkę z różnych punktów widzenia i na bieżąco zyskiwać dostęp do statystyk, oceniać grę z perspektywy historii rozgrywek, a nawet pomagać grającym. Poker jest przykładem gry, której warunki zmieniają się bardzo szybko: „od stolikowej gry współobecnych graczy, przez gry na potrzeby mediów (w domyśle: telewizji – przyp. K.K.-P.), do gry online” (tamże: 1128). Mediatyzacja warunkuje nie tylko jej popularność, ale również przebieg i zasady. Odrębnym obszarem analizy jest zmiana modelu pasywnej konsumpcji sportu, odbioru sportowych wydarzeń. Mediatyzowany odbiór np. walk bokserskich w kinach, meczów piłki nożnej w tzw. strefach kibica czy barach, jednoczesnego śledzenia rywalizacji kilku drużyn w Internecie itp., pociąga za sobą określone konsekwencje społeczne i marketingowe. Konwergencyjny odbiór sportu to coraz częściej odbiór paralelny, hybrydyczny, zyskujący charakter społeczny poprzez serwisy Web 2.0 i coraz bardziej spersonalizowany dzięki mobilnym aplikacjom. Mediatyzacja prywatnego odbioru jest zatem wysoce hybrydyczna, ale wciąż w dużym stopniu determinowana zawartością mediów masowych.
Podsumowanie Niezależnie od typu mediatyzacji czy perspektywy czasowej, jej obecność w sferze sportu jest wyraźna. Media i sport łączą finanse – obie sfery zazębiają się z biznesem ze względu na postępującą profesjonalizację. Wykorzystanie nowych mediów w marketingu i biznesie sportowym jest coraz bardziej wyszukane. Kluby sportowe zlecają przygotowanie 116
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
kampanii np. na YouTube w okresie przedtransferowym, by zwiększyć „wartość” zawodników (przykład NFL w 2009 roku), a pojedynczy zawodnicy, np. Cristiano Ronaldo korzystają z kanałów i profili w serwisach społecznościowych, dedykowanych aplikacji na smartfony, by zwiększyć swoją pozycję reklamową. Mediatyzacja nie może być zatem oderwana od komercjalizacji, globalizacji i indywidualizacji, jak postuluje Krotz (2008). Jest jednym z kilku metaprocesów, zachodzących we współczesnym, hybrydyzującym sfery aktywności świecie. Należy liczyć się z coraz większą intensyfikacją i innowacyjnością omawianych procesów oraz pojawieniem się kolejnych etapów mediatyzacji, która obejmie poszczególne sfery życia ludzi, m. in. współczesny sport4.
Bibliografia: Altheide, David L. i Robert P. Snow. 1979. Media logic. Beverly Hills: Sage Publications. Asp, Kent. 1990. Medialization, media logic and mediarchy. „Nordicom Review” 2: 47‒50. Beckham, Nikol J. 2012. Food and drink: engaging the logics of new mediation. „Explorations in Media Ecology” 1‒2: 25‒37. Ciastoń, Jakub. 2005. Jak strajk, to w Bormio. „Gazeta Wyborcza” 34: 31. Couldry, Nick. 2008a. Digital storytelling, media research and democracy: conceptual choices and alternative futures, W: K. Lundby (red.) Digital storytelling, mediatized stories: self-representation in new media, New York: Peter Lang, s. 41‒60. Couldry, Nick. 2008b. Mediatization or mediation? Alternative understandings of the emergent space of digital storytelling. „New Media and Society” 3: 373‒391. Farnsworth John i Terry Austrin. 2010. The ethnography of new media worlds? Following the case of global poker. „New Media and Society” 7: 1120‒1136. Frandsen, Kirsten. b.r.w. New media – new horizons for sports, projekt Mediatization of culture: the challenge of new media. Wersja elektroniczna: http:// mediatization.ku.dk/publications/sports (dostęp: 22.04.2013). 4
Artykuł został pierwotnie opublikowany w czasopiśmie „Kultura i Edukacja” 2012, nr 3.
117
Katarzyna Kopecka-Piech
Hepp, Andreas. 2010. Researching ‘Mediatised Worlds’: Non-mediacentric Media and Communication Research as a Challenge. W: N. Carpentier i in. (red.). Media and Communication Studies. Intervension and Intersections. Tartu: Tartu University Press, s. 37‒50. Hepp, Andreas i Veronika Krönert. 2010. Religious media events: the catholic ‘World Youth Day’ as an example for the mediatization and individualization of religion. W: N. Couldry, A. Hepp, A. F. Krotz, Friedrich (red.). Media events in a global age. London: Routledge, s. 265‒282. Hjarvard, Stig. 2004. From bricks to bytes: the mediatization of a global toy industry. W: I. Bondebjerg, P. Golding (red.). Media cultures in a changing Europe. Bristol: Intellect Books, s. 43‒63. Hjarvard, Stig. 2006. A theory of the media as an agent of religious change. 5th International Conference on Media, Religion and Culture: Mediating Religion in the Context of Multicultural Tension, Sztokholm/Sigtuna/Uppsala, 6‒9.07.2006. Hjarvard, Stig. 2008. The mediatization of society. A theory of the media as agents of social and cultural change. „Nordicom Review” 2: 105‒134. Hutchins, Brett i Janine Mikosza. 2010. The Web 2.0 Olympics: athlete blogging, social networking and policy contradictions at the 2008 Beijing games. „Convergence: The International Journal of Research into New Media Technologies” 16: 279‒297. Hutchins, Brett i David Rowe. 2009. From broadcast rationing to digital plenitude; the changing dynamics of the media sport content economy. „Television and Media” 4: 354‒370. Jansson, André. 2002. Spatial phantasmagoria: the mediatization of tourism experience. „European Journal of Communicaton” 4: 429‒443. Jastrzębowski, Tomasz. 2002. Widoki na transmisję. „Press” 10: 57‒59. Kepplinger, Hans Mathias. 2002. Mediatization of politics: theory and data. „Journal of Communication” 4: 972–986. Kiedrowski, Michał. 2012. Super Bowl czyli 133 333 dolary na sekundę. Wersja elektroniczna: http://www.sport.pl/inne/1,102520,11087529,Super_Bowl_ czyli_133_333_dolary_na_sekunde.html (dostęp: 22.04.2013). Krotz, Friedrich. 2008. Mediatization: A Concept with which to Grasp Media and Societal Change. W: K. Lundby (red.). Mediatization: Concept, Chamges, Consequences. New York: Peter Lang, s. 21‒37.
118
Sport – od medialnego zapośredniczenia do mediatyzacji
Lipoński, Wojciech. 1987. Humanistyczna Encyklopedia Sportu. Warszawa: Sport i Turystyka. Livingstone, Sonia. 2009. On the mediation of everything. „Journal of Communication” 1: 1‒18. Lundby, Knut. 2008. Introduction: digital storytelling, mediatized stories. W: K. Lundby (red.). Digital storytelling, mediatized stories: self-representations in new media. New York: Peter Lang, s. 1‒20. Lundby, Knut. 2009. Introduction: ‘mediatization’ as a key. W: K. Lundby (red.). Mediatization: concept, changes, consequences. New York: Peter Lang, s. 1‒20. Marobella, Raul R. Jr. 2009. Social media in sports, vol. I: The athlete. Wersja elektroniczna: http://www.slideshare.net/marobella/social-media-in-sports-the-athlete-1151579 (dostęp: 22.04.2013). Mazzoleni, Gianpietro i Winfried Schulz. 1999. ‘Mediatization’ of politics: a challenge for democracy? „Political Communication” 3: 247‒261. Mazzoleni, Gianpietro. 2008. Media logic. W: W. Donsbach (red.). The international encyclopedia of communication. Vol. VII. Malden: Sage, s. 2930‒2932. McQuail, Denis. 2006. On the mediatization of war: a review article. „International Communication Gazette” 68: 107‒118. Mormont, Marc i Christine Dasnoy. 1995. Source strategies and the mediatization of climate change. „Media, Culture & Society” 17: 49‒64. Mosz, Jakub. 1990. Sport w sztuce filmowej. W: Z. Krawczyk (red.). Oblicza sportu. Warszawa: Wydawnictwo AWF, s. 1220‒1230. Rowe, David. 2004. Sport, culture and the media: the unruly trinity. Maidenhead: Open University Press. Schulz, Winfried. 2004. Reconstructing mediatization as an analytical concept. „European Journal of Communication” 1: 87‒101. Silverstone, Roger. 2005. The sociology of mediation and communication. W: C. Calhoun, C. Rojek, B. Turner (red.). The sage handbook of sociology. London: Sage Publications, s. 188‒207. Strömbäck, Jesper. 2008. Four phases of mediatization: an analysis of the mediatization of politics. „The International Journal of Press/Politics” 3: 228‒246. Tay, Jinna i Graeme Turner. 2008. What is television? Comparing media systems in the post-broadcast era. „Media International Australia” 126: 71‒81. Thompson, John. 1998. Media i nowoczesność. Społeczne teoria mediów. Wrocław: Astrum.
119
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska Projekt Społeczny 20121
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
Społeczne funkcje sportu Sport jest jedną z najbardziej społecznych aktywności (Clouscard 1963; Willerson, Dodder 1979). W wymiarze jednostkowym sport jest istotnym elementem doświadczenia życiowego, co potwierdziły badania nad społecznymi funkcjami sportu zrealizowane w ramach Projektu Społecznego 2012 w okresie między styczniem a lipcem 2009 roku (Fenrich, Stec, Gołdys, Rogaczewska 2009). Obejmowały one kilkadziesiąt wywiadów pogłębionych przeprowadzonych wśród osób uprawiających sport rekreacyjnie, amatorów, byłych zawodowców, trenerów, działaczy i kibiców. Respondentom sport kojarzył się przede wszystkim z emocjami, adrenaliną, „pozytywnym uzależnieniem”. Podkreślali oni również, że sport pozwala im poznać samych siebie i stanowi warsztat charakteru – jest swoistą „kuźnią cnót” społecznych i indywidualnych. Wyniki badań Projektu były zbieżne z rezultatami badań nad postawami Europejczyków wobec sportu przeprowadzonych w ramach Eurobarometru w 2004 roku. Europejczycy deklarowali, że sport służy przede wszystkim zdrowiu psychicznemu i fizycznemu (78% wskazań w odpowiedzi na pytanie „Jakie są według ciebie główne korzyści płynące ze sportu?”) i kondycji, ale zaznaczali też, że gwarantuje zabawę (39%) i relaks (43%) oraz pomaga budować szacunek do samego siebie (24%). Mieszkańcy 1
Autorki są członkiniami Projektu Społecznego 2012, afiliowanego przy Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Badania przedstawione w niniejszym artykule były współfinansowane z grantu otrzymanego od amerykańskiej fundacji Trust for Central and Eastern Europe oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
Europy uważają ponadto, że sport wpaja umiejętności pracy w grupie oraz dyscyplinę. Wśród wartości łączonych z uprawianiem sportu ponad jedna trzecia respondentów wymieniła przyjaźń, wysiłek, samokontrolę, fair play, szacunek dla innych i przestrzeganie reguł. W szerszym wymiarze sport jest istotnym elementem socjalizacji i kontroli społecznej (Delaney, Madigan 2009: 77–95). Ogólnie, odwołując się do propozycji teoretycznych niemieckiego socjologa Norberta Eliasa (2011) można uznać, że sport stanowi istotny element procesu cywilizacyjnego, gdyż zapewnia zasady, które pozwalają ujmować rywalizację w karby określonych wartości, norm i reguł postępowania (Dunning 2009, Leber 2012). Podobną myśl wyjawił zresztą angielski pisarz George Orwell stwierdzając, że „piłka nożna to wojna, tylko że bez strzelaniny” (2003). Sport stanowi kluczowy element więzi społecznych, ponieważ w swej istocie jest aktywnością towarzyską. Angażuje nie tylko zawodników i trenerów, ale również widzów, rodziców, wolontariuszy i działaczy, całe społeczności i społeczeństwa. We wspomnianych powyżej badaniach Eurobarometru, Europejczycy deklarowali, że uprawianie lub oglądanie sportu sprzyja kontaktom z przyjaciółmi (31%) oraz umożliwia zawieranie nowych przyjaźni (19%). W badaniach nad społeczną rolą sportu często podkreśla się też jego wkład w budowanie kapitału społecznego. Jeden z najbardziej znanych badaczy kapitału społecznego Robert Putnam (2008) wskazał na istotną rolę organizacji sportowych w tworzeniu sieci społeczeństwa obywatelskiego. Sport bywa płaszczyzną, na której spotykają się elementy społecznego, kulturowego, politycznego i gospodarczego życia danej wspólnoty. Uprawianie sportu lub organizacja jego funkcjonowania nierzadko tworzy szanse uczestnictwa w działaniach wspólnotowych wszystkim mieszkańcom i skłania ich do brania na siebie odpowiedzialności za wspólny dobrobyt (Harris 1998; Seippel 2008; Perks 2007; Skinner, Zakus, Cowell 2008). Z raportu badawczego Sport Playing its Part (Sport England 2005) opublikowanego przez brytyjski rząd, samorządy i Sport England (główną instytucję zajmującą się sportem w Wielkiej Brytanii) płynęła konkluzja, że sport zwiększa spójność społeczną, obniża statystyki przestępczości oraz częstość występowania zachowań aspołecznych, poprawia jakość środowiska sztucznego i naturalnego i tworzy poczucie przywiązania do danego miejsca. Przede wszystkim jednak stwarza nieocenione możliwości za122
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
angażowania społecznego, poprawia kompetencje całych społeczności poprzez kształcenie wolontariuszy oraz oferuje alternatywne wzorce socjalizacyjne dla dzieci i młodzieży. Warto dodać, że społeczne funkcje sportu akcentują nie tylko badania naukowe, ale i strategie rozwoju sportu tworzone przez poszczególne państwa oraz organizacje międzynarodowe. W raporcie ONZ (2003) dotyczącym realizacji Celów Milenijnych (czyli dziewięciu celów walki z biedą na świecie) można przeczytać, że „sport łączy ludzi i społeczności, akcentuje to, co wspólne, przerzuca mosty nad podziałami kulturowymi i etnicznymi (…). Tworzy płaszczyznę, gdzie można uczyć się umiejętności dyscypliny, zaufania i przywództwa, uczy kluczowych zasad takich jak tolerancja, współpraca i szacunek”. Sport jest również przedmiotem regulacji powstających w obrębie Unii Europejskiej. W Traktacie Amsterdamskim (1997) podkreślono społeczną wagę sportu oraz jego znaczenie jako źródła tożsamości i czynnika integrującego jednostkę. W eksperckim raporcie przygotowanym na zlecenie Komisji Europejskiej (2005) znalazły się następujące sformułowania: „Powszechnie przyjmuje się, że sport to relaks i zabawa, uniwersalny język, który porusza i inspiruje wielu ludzi na całym świecie. Panuje zgoda co do tego, że sport nie tylko przyczynia się do zdrowego stylu życia, ale pełni również wielorakie funkcje społeczne. Sport łączy ludzi, tworzy długotrwałe przyjaźnie i przyczynia się do integracji mniejszości. Sprzyja zatrudnieniu i jest ważną płaszczyzną spotkań, afiliacji, współpracy i budowania kapitału społecznego. W związku z tym, sport jest uważany za istotne narzędzie interwencji społecznych, integracji i spójności społecznej”. Podkreślono też związek sportu z procesem socjalizacji: „aktywne lub bierne uczestnictwo w sporcie może wspierać ten proces i pomagać rozwijać umiejętności społeczne takie jak umiejętność pracy w grupie, solidarność, tolerancja i fair play”.
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej Przywołane powyżej badania na temat sportu przeprowadzone w ramach Projektu Społecznego 2012 jasno pokazały, że podstawową przeszkodą dla aktywności sportowej jest brak infrastruktury sportowej, zarówno na poziomie makro, jak i mikro. Jak napisali autorzy raportu, w rezultacie: „Wiele grup społecznych: ludzi starszych, kobiet, mieszkań123
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
ców małych miejscowości, młodzieży z mniej zamożnych rodzin nie ma szans trwale wejść w sportowe doświadczenie. Wchodzą w nie z mniejszym prawdopodobieństwem, mniej wytrwale tam pozostają, szybciej się zniechęcają. Koszt wpisania sportu w swoje życie jest dla nich zbyt duży, a świadomość korzyści zbyt niska. Postępujący proces komercjalizacji sportu wyklucza coraz więcej grup, spłyca doświadczenie wysiłku fizycznego. Doświadczenie staje się instrumentalne, sprowadzone do mody na fitness, wyglądu zewnętrznego, płatnych usług. Sport skomercjalizowany jest daleki od bezinteresowności, więzi, zaangażowania. Próg wejścia w sportowe doświadczenie jest obecnie w Polsce zbyt wysoko ustawiony”. Ogólny wniosek płynący z badań był taki, że promocja aktywności sportowej wymaga podejmowania niestandardowych działań oddolnych. Tymczasem w 2004 r. Polska zajmowała jedno z ostatnich miejsc w Europie pod względem wyposażenia w infrastrukturę sportową. W badaniu Eurobarometru na temat sportu, 62% Polaków wyznało, że uprawia sport „gdzieś indziej”, to znaczy nie w klubie, na sali gimnastycznej, w centrum sportowym lub w szkole czy na uniwersytecie2. W literaturze przedmiotu, również zagranicznej, temat społecznych funkcji powszechnie dostępnej infrastruktury sportowej nie spotkał się, jak dotąd, z większym zainteresowaniem. Wyjątkiem jest przekrojowa książka Johna Bale’a, Sports Geography (2003), w której autor rozpatruje między innymi wpływ usytuowania infrastruktury sportowej na społeczną dostępność aktywności fizycznej oraz funkcjonowanie lokalnych społeczności. Z nowszej literatury warto wspomnieć o artykule niemieckich badaczy Gabriela M. Ahlfeldta i Arne Feddersena (2008) dotyczącym miejskiej geografii sportowej i przedstawiającym wyniki badań przeprowadzonych w Hamburgu. Zwrócili oni uwagę na fakt, że publiczna infrastruktura sportowa jest kluczowym elementem szerzej rozumianej infrastruktury społecznej, zaspokajającej potrzeby niemal wszystkich grup społecznych. Powinna być finansowana ze środków publicznych, mimo że, a raczej właśnie dlatego, że najczęściej nie przynosi zysków finansowych. Realizowany w Polsce od 2009 roku program budowy małej infrastruktury sportowej w każdej polskiej gminie „Moje Boisko – Or2
Zob. Special Eurobarometer 213 ‘Citizens of the European Union and sport’, http:// ec.Europa.eu/sport/documents/publications/ebs_213_report_en.pdf (dostęp: 22.04.2013).
124
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
lik 2012” daje możliwość zaobserwowania społecznych funkcji tejże infrastruktury w niemal laboratoryjnych warunkach. Z perspektywy socjologa wybudowanie tak wielu obiektów użyteczności publicznej w wielu małych i dużych miejscowościach stanowi znakomitą okazję do prześledzenia wpływu odgórnych działań modernizacyjnych na zmianę społeczną. Zapowiedź realizacji programu „Moje Boisko – Orlik 2012” znalazła się w exposé rządu Donalda Tuska wygłoszonym 23 listopada 2007 roku. Jego podstawowe założenia zostały opracowane przez ówczesnego Ministra Sportu i Turystyki, Mirosława Drzewieckiego. Na oficjalnej stronie internetowej programu można przeczytać, że głównym motywem budowy ogólnodostępnych, bezpłatnych kompleksów boisk w każdej gminie na terenie całego kraju był brak jasnej i klarownej koncepcji rozbudowy infrastruktury sportowej w Polsce, co utrudniało propagowanie zdrowego stylu życia. Celem programu jest rozwój aktywności fizycznej wśród dzieci i młodzieży, co wyraża hasło „Zdrowe i uśmiechnięte dzieci – Najważniejsze!!!”. Kompleks sportowy Orlik składa się z dwóch boisk: boiska piłkarskiego o wymiarach 30x60 metrów oraz boiska wielofunkcyjnego, na którym można grać np. w piłkę ręczną, koszykówkę i siatkówkę. Wyposażony jest również w budynek sanitarno-szatniowy; można przy nim zbudować plac zabaw oraz otwartą siłownię. Orlik jest oświetlony i ogrodzony wysoką na 4 metry siatką. Koszt budowy jednego Orlika wynosi około 1 mln złotych, przy czym 1/3 kwoty wykłada Urząd Marszałkowski, 1/3 Ministerstwo Sportu i Turystyki, pozostałą część kosztów ponosi gmina, przy czym może korzystać z różnych źródeł finansowania, takich jak unijne programy operacyjne. W 2008 roku rząd przeznaczył na realizację programu 200 mln zł; w roku 2009 i 2010 po 250 mln zł. Pierwszego Orlika oddano do użytku 1 czerwca 2008 roku; 2012 Orlik został oddany do użytku w grudniu 2011 roku na Podkarpaciu. W tym miejscu warto wszakże zaznaczyć różnice w tempie i liczbie budowanych Orlików występujące między poszczególnymi województwami. Najwięcej boisk powstało w dobrze rozwiniętych województwach mazowieckim, wielkopolskim, dolnośląskim i małopolskim, najmniej w świętokrzyskim, podlaskim i opolskim. Nawet jeśli uwzględni się wielkość danego województwa, nadal niekorzystnie wypadają województwa ze ściany wschodniej (podlaskie i lubelskie) oraz województwo świętokrzyskie. Uczestnictwo w programach ministerialnych 125
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
jest uzależnione przede wszystkim od stopnia urbanizacji gminy oraz jej wielkości; zdecydowanie najrzadziej z programów korzystały gminy wiejskie. Naturalnie, ze względu na konieczność wniesienia wkładu własnego w przedsięwzięcie budowy Orlika, rzadziej podejmowały się go gminy mniej zamożne (Żółtak 2012). W rezultacie, chociaż w latach 2008‒2011 zbudowano już ponad 2271 obiektów, beneficjentami programu były tylko 1494 gminy (około 60% wszystkich gmin w Polsce).
Mała infrastruktura sportowa jako „trzecie miejsce” W niniejszym artykule zanalizowana zostanie przede wszystkim jedna ze społecznych funkcji infrastruktury sportowej, jaką jest przyczynianie się do powstawania kapitału społecznego. Według znanej koncepcji amerykańskiego politologa Roberta Putnama (2008) kapitał społeczny to zdolność społeczeństwa/społeczności/grupy społecznej do współpracy, oparta na funkcjonowaniu sieci horyzontalnych, niehierarchicznych powiązań między jednostkami, normach, rozproszonej wzajemności oraz zaufaniu. Bardziej szczegółowo, socjologiczna analiza społecznych funkcji Orlika zostanie zbudowana wokół koncepcji „trzeciego miejsca” zaproponowanej przez amerykańskiego socjologa Raya Oldenburga (1999). Według Oldenburga, „pierwsze miejsce” tworzą dom i ludzie, z którymi żyjemy; „drugie miejsce”, w którym nierzadko spędzamy większość dnia, to praca lub szkoła. Natomiast „trzecie miejsca” są ośrodkami życia społecznego, zapewniającymi możliwość wchodzenia w niewymuszone kontakty i interakcje społeczne. Powstają one w sposób naturalny w obrębie każdej kultury: w kulturach afrykańskich, jak świetnie pokazywał Ryszard Kapuściński, „trzecie miejsce” lokowało się pod zapewniającym cień drzewem pośrodku wioski; w większości kultur „trzecim miejscem” były targowiska, jarmarki lub suki. Współcześnie, „trzecie miejsca” to kawiarnie, puby, ogródki, ogrody i parki, place zabaw (Kusiak i Kacperski 2012). Definicja „trzeciego miejsca” nie jest ostra – są to wszystkie miejsca, gdzie „odbywają się regularne, dobrowolne, nieformalne i wyczekiwane spotkania poza domem i pracą”. Innymi słowy są to nieformalne miejsca publicznych spotkań. W każdym przypadku powstają one w odpowiedzi na istotne potrzeby społeczne, przede wszystkim – potrzeby wypoczynku i towarzyskości. Jak wspomniano, podstawową funkcją „trzeciego miejsca” jest zaspokajanie po126
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
trzeby niewymuszonego kontaktu z innymi ludźmi. Główną aktywnością, która tam zachodzi, jest niezobowiązująca rozmowa. W „trzecich miejscach” można się po prostu cieszyć obecnością innych ludzi. Oldenburg konsekwentnie podkreślał znaczenie wieloaspektowej neutralności „trzecich miejsc”. Dostęp do nich powinien być w zasadzie nieograniczony, darmowy lub niezbyt kosztowny; powinny się też one znajdować w niewielkiej, spacerowej odległości z punktu widzenia większości zainteresowanych. Do „trzeciego miejsca” można przyjść wtedy, gdy ma się na to ochotę; nikt też tam nikogo na siłę nie zatrzymuje. Powinno ono być wygodne i przyjazne dla użytkownika, stanowić namiastkę domu z dala od domu, dawać poczucie ciepła, oswojenia i przynależności. Bywalcy „trzeciego miejsca” „czują, że cząstka ich samych jest zakotwiczona w tym miejscu”. Neutralność „trzecich miejsc” wynika w ogromnej mierze z ich demokratycznego charakteru. „Trzecie miejsca” promują równość społeczną, ponieważ niwelują status społeczny przychodzących. Z zasady, nie istnieją bowiem żadne warunki wstępne lub wymogi uniemożliwiające uczestnictwo. W rezultacie, pomiędzy ludźmi z różnych środowisk i klas społecznych może powstać poczucie wspólnoty. Oldenburg akcentował znaczenie „trzecich miejsc” dla integracji lokalnej wspólnoty. Twierdził, że „trzecie miejsca” sprzyjają rozwojowi demokracji, gdyż poprawiają komunikację między jednostkami i kształtują zwyczaj publicznego stowarzyszania się. Stanowią konieczną równowagę dla rosnącej prywatyzacji życia. „Przedmieścia rozpaczliwie potrzebują miejsc, gdzie ludzie będą się mogli zbierać łatwo, bez ponoszenia kosztów, regularnie i z przyjemnością; ‚miejsca tuż za rogiem’, prawdziwej, niewirtualnej alternatywy dla telewizji; łatwej ucieczki od gorączki życia małżeńskiego i rodzinnego, do którego można się dostać bez potrzeby wsiadania do samochodu”. W innym miejscu podkreślał również czysto ekonomiczny wymiar funkcji „trzecich miejsc”: „Gdy brakuje nieformalnego życia publicznego, życie staje się droższe. Tam, gdzie środki i miejsca służące relaksowi i wypoczynkowi nie są publicznie uwspólnione, stają się przedmiotami prywatnej własności i konsumpcji”. Osadzając te obserwacje w kontekście teorii socjologicznej można założyć, że „trzecie miejsca” są naturalnymi wytwórniami kapitału społecznego. Sprzyjają kształtowaniu się relacji między ludźmi opartych na niewymuszonej interakcji i komunikacji. Tworzą wspólnotę norma127
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
tywną wynikającą z bliskości oraz wspólnych zainteresowań i celów. Wreszcie, dzięki osadzeniu jednostek we wspólnocie przyczyniają się do powstania nieformalnej kontroli społecznej, która obniża ryzyko wyłamania się i egoistycznej „zdrady”, a zatem budują zaufanie. Podsumowując, „trzecie miejsca” pełnią następujące funkcje społeczne: • służą relaksowi i rozrywce; • są miejscem spotkań dla młodzieży i dorosłych: pomagają zawierać i podtrzymywać przyjaźnie i znajomości; • są punktami informacyjnymi dla gości i przybyszów: można tam zdobyć rozmaite wiadomości i nowiny, łatwo poznać ludzi i dowiedzieć się, jak funkcjonuje wspólnota sąsiedzka; • sprzyjają komunikacji, wymianie zdań, dyskusji i debacie politycznej, co zwrotnie wzmacnia demokrację; • tworzą poczucie przynależności do lokalnej wspólnoty, integrują ją i sprzyjają dbałości o jej interesy – innymi słowy, wspierają powstawanie kapitału społecznego; • pomagają obniżyć koszty życia, gdyż tworzą dobro publiczne w postaci przestrzeni spotkań, którego prywatne wytworzenie jest z perspektywy wielu jednostek kosztowne. W jednej z książek pod redakcją Oldenburga (2001) zbierających przykłady funkcjonowania „trzecich miejsc” w Stanach Zjednoczonych, znalazł się przykład siłowni jako „wspaniałego dobrego miejsca”. Idąc tym tropem zastosujemy koncepcję trzeciego miejsca do opisu i analizy funkcjonowania innego przykładu infrastruktury sportowej – boisk Orlik.
Metodologia badania Badania dotyczące funkcjonowania Orlików zostały przeprowadzone na zlecenie Ministerstwa Sportu i Turystyki przez zespół Projektu Społecznego 2012 afiliowanego przy Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Pierwsze badanie zrealizowano w 2009 roku w formie jakościowych studiów przypadków (case studies), które przeprowadzono na 20 Orlikach zlokalizowanych w 10 województwach. Przypadki dobrano celowo, ale bez dążenia do zachowania reprezentatywności próby: połowa boisk znajdowała się we wsiach lub małych miastach, połowa w większych miastach. Do badania wybrano Orliki funkcjonujące co najmniej od roku. Warto dodać, że na dwóch boiskach nie funkcjonował 128
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
wówczas program „Animator Moje Boisko Orlik 2012”, a zatem nie było tam animatorów. Badanie miało charakter głównie eksploracyjny; jego celem było wstępne zbadanie społecznych funkcji boisk. W ramach badania połączono kilka metod badań jakościowych: analizę danych zastanych (desk research), w ramach której badacze szukali informacji na temat Orlika w lokalnej prasie i na stronach samorządu; obserwację uczestniczącą na terenie boiska; indywidualne wywiady pogłębione (IDI) z osobami uznanymi za kluczowych informatorów: animatorem/animatorami; zarządzającym boiskiem (dyrektor szkoły, dyrektor Miejskiego/Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji); przedstawicielami samorządu lokalnego (wójt, lokalne wydziały sportu); użytkownikami boiska; mieszkańcami najbliższej okolicy. Drugie badanie przeprowadzono jesienią 2011 roku. Dotyczyło ono potencjału rozwoju programów miękkich na infrastrukturze sportowej powstałej w ramach programu „Moje Boisko – Orlik 2012”. Realizacja tego celu wymagała posłużenia się zarówno metodami jakościowymi, jak i ilościowymi. W ten sposób, udało się jednocześnie zdiagnozować kluczowe mechanizmy funkcjonowania Orlików, jak i skalę ich występowania. Tym razem badania miały charakter losowy i reprezentatywny w odniesieniu do populacji Orlików oddanych do użytku w latach 2008‒2009. Część ilościową projektu stanowiło telefoniczne badanie ankietowe (CATI) wykonane w 120 lokalizacjach, zróżnicowanych pod względem wielkości i regionu. W każdej z nich przeprowadzono dwa wywiady: jeden z przedstawicielem samorządu (wójtem lub urzędnikiem z departamentu sportu w większych lokalizacjach), drugi z animatorem boiska Orlik. Dzięki temu możliwe było zanalizowanie relacji między kluczowymi aktorami oraz zdiagnozowanie ich zróżnicowanego podejścia do misji Orlika. Ogółem zrealizowano 253 wywiady. Część jakościowa została zrealizowana w 20 lokalizacjach, w których przeprowadzono, podobnie jak w części ilościowej, po dwa wywiady: jeden z przedstawicielem samorządu lub instytucji zarządzającej boiskiem, drugi z animatorem. W co drugiej lokalizacji przeprowadzono wywiad grupowy z mieszkańcami okolic Orlika (zarówno użytkującymi, jak i nieużytkującymi boisko). Dodatkowymi respondentami byli przedstawiciele ośmiu regionalnych oddziałów Szkolnego Związku Sportowego, który jest operatorem programu „Animator Moje Boisko Orlik 2012”. Dodatkowym ważnym źródłem wiedzy przy tworzeniu raportu 129
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
były warsztaty z animatorami Orlików i samorządowcami z całej Polski, zorganizowane przez Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Mazurskie Stowarzyszenie Inicjatyw Sportowych, przeprowadzone 1 grudnia 2011. W dalszej części artykułu przedstawione zostaną zbiorczo wnioski płynące z obydwu odsłon badania nad Orlikami3.
kańców danej miejscowości. I w dużych, i w małych miejscowościach Orlik wpisał się na stałe w lokalny krajobraz. Bardzo często jest to jedyny nowoczesny obiekt użyteczności publicznej w okolicy, miejsce czyste i estetyczne, symbol zmiany oraz przedmiot dumy dla całej społeczności, pokazywany jako atrakcja turystom i gościom.
Orliki jako „trzecie miejsca”
Orlik jako miejsce nieformalnych spotkań dla całej wspólnoty
Punktem wyjścia dla przedstawionej tu analizy jest stwierdzenie, że polskie wsie i małe miasteczka (ale również osiedla dużych miast) cierpią na deficyt przyjaznej i ogólnodostępnej przestrzeni do spotkań. Pod koniec lat 70., wybitny polski socjolog Stefan Nowak zauważył istnienie swoistej „próżni społecznej” między rodziną a instytucjami publicznymi; owa próżnia przejawiała się również w braku miejsc, gdzie ludzie mogliby się nieformalnie spotykać i rozmawiać w sposób nieskrępowany. Miejsca, takie jak domy kultury i biblioteki, ze względu na swój zinstytucjonalizowany i społecznie „chłodny” charakter, najczęściej nie mogą pełnić takiej funkcji. Ze względów ekonomicznych na wsiach i w małych miasteczkach funkcjonuje niewiele kawiarni, kafejek czy klubów. W większych miastach tego typu miejsca nierzadko mają charakter ekskluzywny, to znaczy są dostępne dla określonych grup ludzi. W dodatku, są w większości wypadków skoncentrowane w śródmieściu lub jego okolicach. Ogromne kompleksy blokowisk często są pozbawione jakichkolwiek miejsc sprzyjających życiu społecznemu. W takiej sytuacji, rolę „trzecich miejsc” przejmują ławki pod blokiem, murki, trzepaki lub przystanki autobusowe. Można zasadnie domniemywać, że nieprzyjazny i aspołeczny charakter przestrzeni publicznej nie sprzyja budowaniu społeczeństwa obywatelskiego i nie poprawia stanu kapitału społecznego w Polsce. Badania pokazały, że Orliki, pomyślane jako niewielkie kompleksy sportowe służące rozwojowi aktywności fizycznej wśród dzieci i młodzieży, zaczynają znakomicie wypełniać deficyt dostępnej dla wszystkich, darmowej przestrzeni publicznej, stając się miejscem spotkań, punktem kontaktowym i orientacyjnym dla wszystkich miesz-
W wielu miejscowościach Orlik staje się miejscem służącym urządzaniu rodzinnych pikników przy okazji zawodów sportowych, prezentacji różnorodnych miejscowych talentów (nie tylko sportowych) społeczności lokalnej, gier i zabaw towarzyskich; wielu innych spotkań służących tak rozrywce, jak i rekreacji. Nierzadko wokół Orlika zaczyna się rozwijać dodatkowa mała infrastruktura (chodniki, parkingi, parki, puby czy pizzerie), powstają też dodatkowe połączenia komunikacyjne (np. autobusy dowożące dzieci na zajęcia z oddalonych miejscowości). Część gmin wykorzystuje Orliki do organizowania lokalnych świąt lub festynów: tak jest np. w Świnicach Warskich, gdzie organizowany jest festyn Trzeźwo, zdrowo i wesoło. Przykładem dobrej praktyki jest np. turniej oldboyów, zorganizowany na Orliku w Szczytnej, który zaangażował całą społeczność w roli uczestników lub widzów.
3
130
Dane osób uczestniczących w badaniach zostały celowo zanonimizowane. Surowe dane desk research, badań CATI oraz wywiadów jakościowych dostarczyła firma EU Consult.
Orlik jako miejsce ogólnodostępne Orliki z założenia są miejscami ogólnodostępnymi i bezpłatnymi. Jeśli jednak Orlik funkcjonuje przy szkole, wówczas poranki są rezerwowane na lekcje WF-u dla dzieci. Dostęp do samego boiska jest często ograniczony liczbą chętnych i koniecznością zapisywania się na konkretną godzinę, jednakże przebywanie na terenie kompleksu czy w jego najbliższej okolicy jest dostępne dla wszystkich. Potencjałem obiektu takiego jak Orlik, jest także to, że na zajęcia przywożą dziecko rodzice. Dla niektórych animatorów jest to świetny punkt wyjścia do angażowania rodziców w działalność wokół boiska. Ponieważ dziś to dzieci i młodzież wyznaczają trendy w rodzinach (jest to tzw. socjalizacja odwrotna, dotycząca zwłaszcza trendów kulturowych), można się spodziewać, że ojcowie i matki małych użytkowników boisk, a nawet ich dziadkowie, sami stopniowo wciągną się do aktyw131
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
ności sportowej. Angażowanie rodziców w sport można było zaobserwować na jednym z Orlików, z którego uczestnikami przeprowadzono wywiad fokusowy: „Ja teraz głównie z dzieciakami spędzam swój wolny czas i, tak jak mówię, bardziej mój syn uwielbia boisko sportowe, boisko do piłki nożnej, więc z nim tam sobie najczęściej chodzę. Do siatkówki też. Przynajmniej raz w tygodniu staram się im poświęcić ten czas, żeby po prostu posiedzieć z nimi. Idę z nim na boisko i włączam się jako uczestnik. Sam mnie [syn] do tego namawia” (rodzic, wywiad fokusowy). „Właśnie korzystałam tu głównie z kortu tenisowego, bo ja i moje dzieci lubimy w tenisa sobie grać. Mój syn lubi sobie też grać w piłkę nożną. Tak naprawdę to wcześniej nie było możliwości, żeby sobie zagrać, a teraz możemy to robić razem. Wszyscy rodzice tutaj tak spędzają czas z dziećmi” (rodzic, wywiad fokusowy). Co ciekawe, dla wielu respondentów ogólna dostępność Orlika nie oznacza, że korzystanie z niego powinno być bezpłatne. Zwłaszcza dorośli aktywni sportowo deklarowali, że akceptowaliby niewielką odpłatność za wykorzystanie tej infrastruktury, jeśli byłaby przeznaczana np. na oświetlenie. Może to świadczyć o kształtowaniu się koncepcji dobra wspólnego – należącego do wszystkich.
Orlik jako miejsce wspólne – należące do całej społeczności W Polsce wciąż brakuje doświadczeń związanych ze wspólnym dobrem – wspólne przestrzenie są albo zawłaszczane albo dewastowane jako niczyje. Tymczasem Orliki dają społecznościom unikatową możliwość przebywania we wspólnej przestrzeni i troski o wspólną własność. Umożliwiają prawdziwą integrację społeczną, są miejscami, gdzie ludzie przebywają razem, lepiej się poznają, zaczynają ze sobą rozmawiać. Należy stwierdzić, że Orlik poprzez swoją nowoczesność i ład architektoniczny wymusza niejako „podniesienie poziomu” całej okolicy. W kilku miejscach odkryliśmy, że specjalnie ze względu na Orlika likwiduje się dziury w chodniku, naprawia ławki i porządkuje okolicę. Powstały w ten sposób większy ład w przestrzeni powoduje, że ludzie znacznie częściej i chętniej tam przebywają. Jest tak jednak wyłącznie w małych i średnich miejscowościach, gdzie po prostu nie ma wielu innych atrakcji, w dużym mieście oczywiście to prawo kontrastu nie działa tak silnie. 132
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
W tym kontekście warto wspomnieć o pewnej niestandardowej „dobrej praktyce” związanej z Orlikami: niektórzy animatorzy postanowili wzmocnić otwarty charakter Orlików i przestali zamykać je na noc. W rezultacie, w kilku miejscowościach Orlik stał się ulubionym miejscem spotkań dla miejscowej młodzieży. Co ciekawe, dzięki temu nastąpiło swoiste „uwłaszczenie” Orlika - zaczęto go postrzegać jako dobro należące do każdego z członków społeczności lokalnej, której nie należy dewastować: „W dobrej formie jest ten stadion, nie jest zdewastowany. Środowisko jest trudne, występuje problem alkoholu, [ale] dzieci chętnie współpracują, nie robią problemów. Chcą tam [na Orliku] przebywać i dobrze im się to kojarzy. To jest takie ich miejsce, dobrze rozpoznawane. To nie jest przymus, oni tu chętnie przychodzą” (Animator). „U nas to jest taka mała miejscowość i tutaj tak naprawdę nie ma gdzie wyjść, to się ten Orlik sprawdził tak bardziej dla młodzieży… Że właśnie jak wyjdą z tego domu, to przychodzą na Orlika” (Animator).
Orlik jako miejsce demokratyczne Z badań wypływa też wniosek, że najlepiej zarządzane Orliki stają się miejscami znoszącymi lub niwelującymi rozmaite podziały i bariery społeczne. W społeczeństwie, w którym zaostrzają się podziały społeczne, choćby na „gorsze” i „lepsze” szkoły dla dzieci, Orlik jest miejscem, gdzie spotykają się najbardziej różnorodne grupy społeczne, na przykład dzieci miejskie i wiejskie. Dzięki temu nabierają one przekonania, że sport i ruch nie jest czymś, co dzieli, ale czymś, co łączy: „Dzieci z różnych środowisk mają tam dostęp – i miejskich, i wiejskich. Wiadomo, że dzieci ze środowisk wiejskich mają dużo mniej szans, bo wiadomo, że z uwagi chociażby na odległość. Ale myślę sobie, że jest to właśnie taka pewna forma spędzania wolnego czasu, takiej integracji. Również chodzi mi o różne grupy społeczne, o różne grupy wiekowe” (Animatorka).
Orlik jako generator kapitału społecznego Na podstawie badań można nakreślić wizję rozwoju potencjału Orlika jako miejsca, gdzie generuje się lokalny kapitał społeczny, to znaczy ludzie uczą się pomagać sobie wzajemnie i współpracować przy osiąganiu wspólnych celów. Ponieważ Orliki zaczynają być postrzegane jako wspólna wła133
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
sność całej społeczności, wielu mieszkańców angażuje się w ich wspieranie. Animatorzy w badaniu kwestionariuszowym deklarowali, że pomoc uzyskują przede wszystkim od kolegów-nauczycieli WF-u (62,5% wskazań), lecz również od dzieci uczestniczących w zajęciach (58%) i ich rodziców (50%), jak też działaczy lokalnych organizacji pozarządowych (45%). Badania pokazały wszakże, iż potencjał ludzi związanych w jakiś sposób z Orlikiem jest wykorzystywany w zbyt małym stopniu. Wynika to przede wszystkim z niezrozumienia koncepcji wolontariatu przez animatorów. Animatorzy w wywiadach wspominali wprawdzie o deklaracjach współpracy ze strony zarządów osiedli czy różnych stowarzyszeń oraz zainteresowaniu rodziców dzieci, dziadków czy lokalnych pasjonatów sportu, którzy w Orliku upatrują szansę na ciekawe i nowe działania, jednak dominowało wśród nich nieuzasadnione przekonanie, że ludzie, zwłaszcza młodzi, nie będą chcieli angażować się w altruistyczne działania niezwiązane z możliwością zarabiania pieniędzy. Przede wszystkim jednak animatorzy przyznawali się, że nie wiedzą, jak przyciągnąć wolontariuszy, jak zorganizować ich pracę, a zwłaszcza, jak załatwić formalności związane z obecnością wolontariuszy na obiekcie. Jak wyznał jeden z nich: „nie ma wolontariuszy i nie wiem, czemu nikt się nie zgłasza”. Tylko w jednej z badanych gmin (Busko-Zdrój) animator stale współpracował z wolontariuszami, dzięki czemu oferta sportowa Orlika została rozszerzona bez konieczności generowania dodatkowych kosztów. Naturalnym partnerem działań podejmowanych przez animatorów Orlika są szkoły lub lokalne ośrodki sportu. Uderza jednak fakt, że animatorzy i przedstawiciele samorządów nie wykorzystują możliwości tworzenia szerokich koalicji rozmaitych instytucji i aktorów z sektora pozarządowego i biznesowego. Tymczasem zaangażowanie II i III sektora może stać się kluczowym warunkiem podtrzymania funkcjonowania Orlika w długiej perspektywie.
Orlik jako miejsce sprzyjające rozwojowi demokracji oddolnej (partycypacyjnej) W niektórych badanych lokalizacjach powstanie Orlika stało się powodem przeprowadzenia ciekawych konsultacji. Tym samym pokazano, że wspólna przestrzeń jest najlepszym i najbardziej naturalnym tematem społecznej partycypacji. W jednej z wsi mieszkańcy zostali poproszeni o stworzenie regulaminu korzystania z obiektu, a w innej działacze 134
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
sportowi i trenerzy zostali włączeni we wspólny namysł z urzędnikami gminy na temat tego, jak rozszerzyć infrastrukturę wokół Orlika. Warto jednak zwrócić uwagę, że nigdzie nie odbyły się konsultacje społeczne poprzedzające budowę obiektu. Natomiast w kilku lokalizacjach pojawił się pomysł tworzenia społecznych rad do spraw sportu, czyli stałych i otwartych dla wszystkich zainteresowanych ciał dbających o oddolne tworzenie lokalnej polityki sportowej, w tym zagadnień dotyczących Orlików.
Orlik jako miejsce spotkania między młodzieżą a dorosłymi Zajęcia na Orliku nie sprowadzają się do piłki nożnej, realizowania swojego hobby i nabywania lepszej formy fizycznej. Badania jakościowe pokazały ścisły związek Orlika z wychowaniem dzieci i młodzieży. Przede wszystkim zajęcia sportowe na Orliku wpajają młodzieży normy współpracy w zespole oraz zachowania się w miejscu publicznym, poza domem i szkołą. Niemal 60% animatorów wskazało, że w pracy pomagają im dzieci uczestniczące w zajęciach, które przy okazji uczą się odpowiedzialności i systematyczności. Dzięki temu Orlik zyskuje bardzo pozytywną markę wśród rodziców i opiekunów. Wielu animatorów i przedstawicieli samorządów podkreślało również rolę Orlika w zapobieganiu zachowaniom patologicznym wśród młodzieży (Hartmann, Depro 2006). W wielu lokalizacjach dzieci i młodzież stanowią grupę trudną i kłopotliwą dla dorosłych. Orlik wprawdzie nie jest uniwersalnym remedium na wszelkie problemy społeczne, jednak może stanowić istotne ogniwo mechanizmu ich rozwiązywania. Orlik stanowi bezpieczne, oswojone miejsce, gdzie można spędzać czas poza szkołą. „To jest naprawdę alternatywa dla dzieci, wyjście z ciężkich i trudnych kłopotów. Mamy takich kilka osób, które dawały nam tak w kość na samym początku, że trudno było sobie z nimi poradzić i organizacyjnie, i w ogóle. Jednym z naszych celów było zintegrowanie młodzieży, tak, żeby nauczyła się, jak zachować się w różnych sytuacjach, czy to jest większa impreza, większe zawody, mecze, turniej, czy zgranie między sobą. Bo to są indywidualności. Większość na początku chciała, »bo ja chcę«, a to są jednak gry zespołowe. Trzeba poprowadzić z dziećmi zajęcia, żeby one wiedziały, że »nie jestem tylko ja, ale jesteśmy my«” (Animatorka). „Staram się tam wprowadzać też taką dyscyplinę. Myślę, że dzieciaki coś z niej wyniosą, na przyszłość, dla siebie. Mówię tu ogólnie o dyscyplinie, 135
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
o słownictwie, o zachowaniu, o szanowaniu sprzętu sportowego. (…) widzę, że coś się udało zrobić. Dzieci pewne rzeczy już sobie wpoiły. Np. że wchodzą na obiekt, wiedzą już czego nie wolno, obuwie sportowe, jakie ma być, jakich słów używać nie wolno, bo to jest plaga dzisiaj (…). Dzisiaj widzę, że oni wchodzą i jeden drugiego ostrzega: »Nie rób tak!«” (Animator). „[Ta praca to] przede wszystkim analiza tego, co się dzieje, prowadzenie zajęć, docieranie do młodzieży trudnej i praca z tą młodzieżą trudną, uczenie ich zachowań społecznie pożądanych”. (Animator). Wnioski dotyczące pozytywnego wpływu socjalizacyjnego Orlików, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży pochodzących ze środowisk zagrożonych patologią społeczną, są zbieżne chociażby z rezultatami badań Rand Corporation ewaluujących efektywność rozmaitych programów społecznych skierowanych do młodzieży. Raport RAND przygotowany w 2008 roku, zatytułowany Programy dla dzisiejszej młodzieży – co działa, co nie i jakim kosztem? (Current-Generation Youth Programs – What Works, What Doesn’t and at What Cost?) ocenił, że paradoksalnie, większość tego typu programów negatywnie wpływa na zachowanie w szkole. Nie odnosiło się to jednakże to „młodzieży z grupy ryzyka”, w przypadku której aktywność sportowa stanowiła istotny czynnik zapobiegający działaniom dewiacyjnym.
Animator jako czynnik budujący funkcjonowanie „trzeciego miejsca” Rezultaty naszych badań dobitnie dowiodły, że niezbędnym warunkiem sukcesu Orlika jest sprawny, kompetentny, zaangażowany w swoją pracę animator. Sama infrastruktura sportowa nie wystarczy – potrzebny jest człowiek o specyficznych umiejętnościach, który będzie potrafił przekształcić Orlika w dobro publiczne, obiekt spełniający wiele funkcji społecznych, zwłaszcza tych, które wykraczają poza jego podstawowe zadania. Z badań wyłania się obraz animatorów Orlików jako ludzi doświadczonych, energicznych i gotowych uczyć się dalej. Zdecydowaną większość animatorów stanowią mężczyźni (85%). Ośmiu na dziesięciu animatorów legitymuje się wykształceniem wyższym lub niepełnym wyższym (najczęściej są to osoby w trakcie studiów); wśród animatorek jedynie 5% zakończyło edukację na poziomie szkoły śred136
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
niej. Co istotne, animatorzy i animatorki wykazują się znacznym doświadczeniem w dziedzinie sportu: 90% z nich ma doświadczenie zawodowe związane ze sportem; w większości znają się na więcej niż jednej dyscyplinie sportowej (piłka nożna, piłka ręczna, koszykówka); ponad 60% badanych animatorów prowadzi zajęcia z co najmniej trzech dyscyplin sportowych (najczęściej są to piłka nożna, siatkówka, koszykówka, w mniejszych proporcjach tenis ziemny i bieganie). Animatorzy często przejawiają chęć dalszego kształcenia się i rozwoju, przede wszystkim w funkcji trenera, wychowawcy i autorytetu dla młodzieży; są bardzo zaangażowani w swoją pracę. Często robią więcej, niż nakazuje im oficjalna umowa, na przykład zostają po godzinach, są do dyspozycji młodzieży nawet kosztem własnego życia prywatnego. Nie tylko reagują na prośby użytkowników dotyczące udostępnienia obiektu, ale sami wychodzą z rozmaitymi inicjatywami służącymi aktywizacji sportowej mieszkańców, mimo iż często deklarują skrajne nieusatysfakcjonowanie wysokością zarobków oraz brak pewności zatrudnienia: „Animator to nie może być człowiek, który nie czuje sportu. To musi być człowiek, który ma ducha sportowego i jest człowiekiem charyzmatycznym. Kochający sport, kochający młodzież i kochający współzawodnictwo” (Animator). Kluczową rolę animatora lub animatorki Orlika dobrze rozumieją zarówno samorządy, jak i społeczności lokalne. Zdaniem niemal wszystkich uczestniczących w badaniu samorządowców, największym czynnikiem sukcesu w rozwoju boiska i zajęć sportowych jest aktywna działalność animatora oraz jego zaangażowanie. Wśród innych czynników sukcesu wymieniano: zaangażowanie społeczności lokalnej (79%), nastawienie władz lokalnych (68%), kwestie finansowe.
Podsumowanie: Orliki a zmiana społeczna Przeprowadzone przez nas badania dowodzą, że program „Moje Boisko – Orlik 2012” przynosi wiele korzyści społecznych. Niewątpliwie istnienie małej infrastruktury sportowej jest istotnym czynnikiem szeroko rozumianego zdrowia publicznego, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. W niniejszym artykule, usiłowaliśmy wskazać zainicjowane przez Orliki pozytywne, realne zmiany w społecznościach lokalnych, zwłaszcza w wymiarze kapitału społecznego i funkcjonowania społeczeństwa 137
Renata Włoch, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska, Maria Szymborska
obywatelskiego. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że w wielu przypadkach zmiana, której centrum jest Orlik, rozprzestrzenia się na inne obszary życia lokalnej wspólnoty, stając się kołem zamachowym szeroko rozumianego rozwoju społecznego. W tym kontekście warto jednak pamiętać, że choć pod wieloma względami Orliki są obiektami zestandaryzowanymi, to powstają one w bardzo zróżnicowanych lokalizacjach. Na funkcjonowanie Orlika wpływa wielkość i charakter miejscowości, zasobność gminy, lokalizacja konkretnego Orlika (na niektórych osiedlach jest większość młodych rodzin, na niektórych przeważają osoby starsze) oraz już istniejąca kultura sportowa mieszkańców (są lokalizacje bardziej i mniej „wysportowane”). Najwięcej wartościowych zmian program budowy Orlików zainicjował w małych i mniej zasobnych miejscowościach, a to właśnie tam podtrzymanie funkcjonowania infrastruktury sportowej będzie rodziło największe problemy.
Bibliografia: Ahlfeldt, Gabriel i Arne Feddersen. 2008. Geography of a sports metropolis. LSE Research Online. Wersja elektroniczna: http://eprints.lse.ac.uk/25515/ (dostęp: 22.04.2013). Bale, John. 2003. Sports Geography. New York: Routledge. Clouscard, Michel. 1963. Les fonctions sociales du sport. „Cahiers Internationaux de Sociologie” XXXIV: 125‒136. Delaney, Tim i Tim Madigan. 2009. The Sociology of Sports: An Introduction. Jefferson: McFarland&Company. Dunning, Eric. 2009. Civilizing Sports: Figurational Sociology and the Sociology of Sport. W: E. Smith (red.), Sociology of Sport and Social Theory. Leeds: Human Kinetics, s. 15‒26. Elias, Norbert. 2011. O procesie cywilizacji. Warszawa: WAB. Fenrich, Wojciech i Magdalena Stec, Aleksandra Gołdys, Maria Rogaczewska. 2009. Kondycja Polaków, czyli po co nam sport. Warszawa: Projekt Społeczny 2012. Harris, Janet C. 1998. Civil society, physical activity, and the involvement of sport sociologists in the preparation of physical activity professionals. „Sociology of Sport Journal” 2: 138‒155.
138
Społeczne funkcje małej infrastruktury sportowej: boiska Orlik jako „trzecie miejsca”
Hartmann Douglas i Brooks Depro. 2006. Rethinking Sports-Based Community Crime Prevention, „Journal of Sport and Social Issues” 2: 180‒196. Kusiak, Joanna i Wojciech Kacperski. 2012. Kawa, demokracja i podziały społeczne. „Respublica Nowa”. Wersja elektroniczna: http://publica.pl/teksty/ kawa-demokracja-i-podzialy-spoleczne (dostęp: 22.09.2012). Leber, Rudolf. 2012. The Socialising Function of Sport in the Process of Civilization, „Journal of Social Sciences” 1: 33‒38. Oldenburg, Ray. 1999. The great good place: Cafés, coffee shops, bookstores, bars, hair salons and other hangouts at the heart of a community. New York: Marlowe. ONZ. 2003. UN Inter-Agency Task Force on Sport for Development and Peace. Sport as a tool for development and peace: Towards achieving the United Nations Millennium Development Goals. Wersja elektroniczna: http://www. un.org/sport2005/resources/task_force.pdf (dostęp: 22.04.2013). Orwell, George. 1945. The Sporting Spirit. Wersja elektroniczna: http://www. george-orwell.org/The_Sporting_Spirit/0.html (dostęp: 22.09.2012). Perks, Thomas. 2007. Does Sport Foster Social Capital? The Contribution of Sport to a Lifestyle of Community Participation. „Sociology of Sport Journal” 4: 378‒401. Putnam, Robert D. 2008. Samotna gra w kręgle. Warszawa: WAiP. RAND. 2008. Current-Generation Youth Programs – What Works, What Doesn’t and at What Cost? Wersja elektroniczna: http://www.rand.org/pubs/occasional_papers/2008/RAND_OP215.pdf (dostęp: 22.04.2013). Seippel, Ornulf. 2008. Sports in Civil Society: Networks, Social Capital and Influence. „European Sociological Review” 1: 69‒80. Skinner, James i Dwight H. Zakus, Jacqui Cowell. 2008. Development through Sport: Building Social Capital in Disadvantaged Communities, „Sport Management Review” 11: 253‒275. Sport England. 2005. Sport Playing Its Part. The contribution of sport to community priorities and the improvement agenda. London: Sport England. Wilerson, Martha i Richard A. Dodder. 1979. What Does Sport Do for People? A Sociological Approach to the Functions of Sport in Modern Society. „Journal of Physical Education and Recreation” 2: 50‒51. Żółtak, Tomasz. 2012. Wizualizacja i wskaźnikowa analiza danych związanych z ilością i rozmieszczeniem infrastruktury sportowej dofinansowywanej ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki na terenie Polski. (brak miejsca wydania).
139
CZĘŚĆ I I Społeczne refleksje nad futbolem
Richard Giulianotti Uniwersytet Loughborough
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień1 Od ostatnich lat dziewiętnastego wieku, futbol był jedną z najbardziej znaczących sił kulturowych powiązanych z globalizacją. Futbol stał się ostatecznie „grą globalną”, biorąc pod uwagę międzynarodowe zainteresowanie i uczestnictwo. Wielkie wydarzenia piłkarskie –Mistrzostwa Świata, ale także Mistrzostwa Europy oraz Liga Mistrzów mają światowe audytorium (niezależnie od tendencji władz piłkarskich i mediów do przeszacowywania liczb świadczących o skali tego zainteresowania). Piłka nożna pozwala wielu różnym narodom dołączyć do światowej wspólnoty, na przykład FIFA liczy więcej państw członkowskich niż ONZ. Znajduje to również odzwierciedlenie w globalnej gospodarce: Według szacunków pewnego raportu z badań rynkowych, piłka nożna jest najbardziej znaczącym światowym sportem, generując 20 miliardów euro zysku w 2009 roku2. O ile współczesna piłka nożna bierze swój początek w dziewiętnastym wieku, to globalizacja jest już zdecydowanie starszym procesem, sięgającym przynajmniej XV wieku – na przykład poprzez pierwszą falę europejskiej kolonizacji obu Ameryk. Globalizacja jest więc procesem starszym niż się obecnie zakłada. Jest również procesem wielowymiarowym, posiadającym istotne aspekty historyczne, kulturowe, ekonomiczne, polityczne i społeczne. W tej dyskusji podzielam stanowisko Rolanda Robertsona, który definiuje globalizację jako koncept, który „odnosi się zarówno do kon1 2
Tłum. Arkadiusz Peisert (współpraca: Irena Ejsymont). Zob. http://www.atkearney.com/images/global/pdf/Sports_Market.pdf (dostęp 25.04.2013).
Richard Giulianotti
densacji świata jak i nasilenia świadomości świata jako całości” (1992: 8). Tak więc globalizacja jest opisywana jako natężenie transnarodowych połączeń (na przykład przez komunikację satelitarną) i przez większą społeczną świadomość świata jako takiego. Co więcej, uważam, że powinniśmy wyjść poza starą, binarną opozycję „lokalnego” i „globalnego”. Tak naprawdę „lokalne” i „globalne” jest współzależne. W rezultacie, globalizacja może aktywnie promować formy lokalizmu, co widać na przykład poprzez powszechne oczekiwanie, że różne narody będą wyrażać się i wyróżniać na wszelakie, odmienne od siebie sposoby. W dalszej dyskusji rozważam trzy aspekty wzajemnej relacji piłki nożnej i globalizacji (football-globalization interface). Po pierwsze, omawiam historyczne aspekty futbolu, szczególnie okres raptownego wzrostu jego popularności, który przyniósł międzynarodową dyfuzję piłki nożnej. Po drugie, rozważam społeczno-kulturowe aspekty globalnego futbolu ze szczególnym odniesieniem do debaty o „konwergencji – dywergencji”. Po trzecie, omawiam kluczowe polityczno-ekonomiczne zagadnienia w globalnym futbolu, szczególnie wciąż istotne odniesienia do narodowej i państwowej tożsamości, oraz wpływ hiper-utowarowienia i neo-liberalizmu. Konkludując, nakreślam pewne przyszłe potencjały i zagadnienia w przyszłości piłki nożnej. Wiele z tego co tutaj przedstawiam, jest rozwinięte szerzej w innych publikacjach, będących owocem mojej wspólnej pracy z Robertem Robertsonem (patrz np. Giulianotti, Robertson 2004; 2005; 2007a; 2007b; 2007c; 2009; 2012). Moim najważniejszym przedmiotem zainteresowania w tym artykule jest elitarny, profesjonalny futbol, funkcjonujący przeważnie na poziomie globalnym, zdominowany głównie przez mężczyzn.
Historyczne aspekty światowego futbolu Na początku, wracając do rozważania zagadnień historycznych możemy powiedzieć, że wiele różnorodnych typów gry w piłkę nogą (foot-ball) było rozgrywanych w starożytnych Chinach (nazywanych tam cuju), w średniowiecznej Florencji (calcio) i na Wyspach Brytyjskich od przynajmniej XII wieku (folk football) (Giulanotti 1999). Bezpośrednią kolebką nowoczesnej piłki nożnej jest Wielka Brytania, gdzie rozwijała się ona poprzez różnorodne ludowe gry piłkarskie, a następnie poprzez odmiany futbolu rozgrywanego w szkołach i na uczelniach od połowy 144
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
dziewiętnastego wieku (Mangan 1986). Formalne reguły nowoczesnego, zorganizowanego futbolu zostały ustanowione przez nowopowstały w 1863 r. Związek Piłki Nożnej w Anglii. Uformowane zostały one pod silnym wpływem reguł piłki nożnej z Uniwersytetu w Cambridge, sformułowanych w 1848 roku. Nowe reguły zapewniły instytucjonalną podstawę dla krajowego i międzynarodowego rozprzestrzeniania się i rozwoju piłki nożnej w dłuższym okresie. Należy oczywiście podkreślić, że był to proces obejmujący mężczyzn, z którego kobiety były zasadniczo wyłączone. Bez wątpienia wiele ideologii otaczających piłkę nożną wówczas i obecnie jest skoncentrowanych na kreowaniu hegemonicznej męskiej tożsamości w oparciu o kulturę fizyczną (Connel 1990). Według Robertsona (1992, 2007a, 2007b), globalizacja przeszła przez 5 faz, i obecnie znajduje się w szóstej fazie (zwanej inaczej milenijną). Kluczowy okres globalizacji futbolu przyszedł wraz z trzecią fazą globalizacji, fazą gwałtownego wzrostu, zwaną też „wystartowaniem” (take off) futbolu, która trwała od lat siedemdziesiątych XIX wieku do lat dwudziestych XX wieku (Giulianotti, Robertson 2009). W szerokim znaczeniu faza „wystartowania” towarzyszyła intensyfikacji globalizacji, i piłka nożna stała się wyraźnie centralnym elementem tego procesu. Indywidualne i narodowe tożsamości, ramy instytucjonalne państw narodowych, międzynarodowe relacje i koncepcje ludzkości światowej zostały znacznie precyzyjniej zdefiniowane w tej fazie (Robertson 1992: 146‒163). Jednocześnie, podczas gdy ustanowiono wiele międzynarodowych związków i stałych wydarzeń, do głosu doszły narodowe tożsamości i nacjonalizm. W tym czasie piłka nożna weszła w swoją fazę „wystartowania”, przechodząc międzynarodową dyfuzję, poprzez Europę i Amerykę Południową, jednocześnie zyskując silne oparcie w Azji, Afryce i Ameryce Północnej. Światowa organizacja piłki nożnej – FIFA, została założona w 1904 roku, w celu zrzeszania federacji krajowych. Brak pełnej partycypacji brytyjskiego związku piłki nożnej w FIFA dał przedsmak spadku międzynarodowego znaczenia kraju w dłuższym okresie. W tym samym czasie, władze światowej piłki nożnej dały innym narodom możliwość wyostrzenia przejawów ich cech szczególnych (idioms of particularity) poprzez sport. Piłka nożna stała się środkiem wyrazu „inwencji w tradycji” na krajowym i międzynarodowym poziomie. Zaczęły się rozwijać „narodowe” style gry, umożliwiając rozwój 145
Richard Giulianotti
form odrębnej, męskiej, narodowej tożsamości jako rozpoznawalnej i znaczącej. Piłkarskie sukcesy nieeuropejskich narodów, takich jak na przykład Urugwaj czy Argentyna, pomogły budować silne poczucie narodowej tożsamości i solidarności w społeczeństwie o tożsamości opartej na imigrantach. Wreszcie, by uwzględnić aspekt ogólnoludzki, w wielu różnych międzynarodowych kontekstach, piłka nożna stała się ważną społeczno-kulturalną przestrzenią w której ludzie zmarginalizowani ze względu na klasę, rasę, narodowość czy płeć, podjęli walkę o przełamanie ich społecznego wykluczenia, o włączenie i o możliwość konkurowania z silniejszymi grupami społecznymi. I tak na przykład w Ameryce Południowej kolorowa społeczność podjęła walkę o uczestnictwo w futbolu, podczas gdy w Anglii żeński zespół piłkarski pracownic fabryki Dick Kerr przyciągał ogromne tłumy do czasu gdy Angielski Związek Piłki Nożnej zabronił swoim klubom udostępniania im stadionów (Bellos 2002, Giulianotti 1999). Mówiąc ogólnie, okres „wystartowania” był kluczowy dla transnarodowej dyfuzji piłki nożnej. To z kolei doprowadziło do powstania wielu lokalnych społecznych zjawisk i konfliktów, które pozostały aktualne w kolejnym stuleciu globalizacji futbolu.
Społeczno-kulturowe aspekty globalnego futbolu Jedna z najbardziej gorących debat o globalizacji koncentruje się na problemie „homogenizacja – heterogenizacja”. Mówiąc prościej, teorie homogenizacji przekonują, że globalizacja prowadzi do wzmocnienia procesów kulturowego upodobnienia, uniformizacji i konwergencji. Natomiast teorie heterogenizacji głoszą coś przeciwnego: globalizacja naznaczona jest przez kulturową dyferencjację i dywergencję. Aby wyjaśnić zjawisko globalizacji futbolu, przyjrzyjmy się tym opozycyjnym punktom widzenia, zanim rozważymy bardziej zintegrowane podejście. Zaczynając od strony homogenizacji, większość badaczy społecznych, którzy przyjęli to stanowisko, jest wysoce krytyczna wobec jej przejawów i jest zatroskana o to, że jest ona wspierana przez nierówną i niesprawiedliwą dystrybucję władzy. W szerszym znaczeniu, wiele podejść „homogenizacyjnych” uważa formy kulturowego imperializmu za kluczowe dla tych procesów konwergencji. Jeśli weźmiemy np. światowe media, propagatorzy tez kulturowego imperializmu naświetlają sposoby, 146
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
poprzez które korporacje medialne Globalnej Północy są w stanie bombardować społeczeństwa globalnego Południa obrazkami zaawansowanego konsumeryzmu i „pro-północnych” ideologii (Hamelink 1995, Schiller 1976). Amerykański socjolog George Ritzer (2004) zaproponował nowe kluczowe słowo „grobalizacja” dla zobrazowania procesu, w jaki, według niego kulturowa homogenizacja jest sterowana przez trzy „grobalne” siły: kapitalizm – poprzez ekspansjonistyczne wielkie korporacje; amerykanizację, poprzez korporacje amerykańskie, produkty kultury i makdonaldyzację, oraz poprzez transfer wysoce efektywnych ale monotonnych i pozbawionych wszelkiego uroku zasad organizacyjnych sieci fast-foodów McDonald’s na inne pola ludzkiego życia. Te argumenty nie są pozbawione oparcia w faktach. Moglibyśmy na przykład rozważyć wielkie światowe wydarzenia sportowe, podczas których przekaz telewizyjny jest przesiąknięty mnogością przekazów komercyjnych, przeważnie pochodzących od transnarodowych korporacji globalnej Północy. Jednocześnie, manifestując wartości grobalizacji, wydarzenia te uległy silnym wpływom korporacji amerykańskich, na przykład w zakresie zarządzania wydarzeniem czy wpływów z telewizji i są również organizowane jako wysoko dochodowe, racjonalnie zorganizowane przedsięwzięcia. Jednakże są również słabości podejścia homogenizacyjnego. Generalnie, teorie te są nieskuteczne we właściwym rozpoznawaniu zdolności aktorów społeczno-ekonomicznych do zaangażowania się krytycznie i kreatywnie w „globalne” zjawiska kulturowe. W rezultacie teoria imperializmu mediów przecenia poziom, do którego widzowie telewizyjni i czytelnicy gazet po prostu absorbują i internalizują przekaz medialny zamiast angażować się selektywnie i krytycznie w jego zawartość. Z kolei teoria grobalizacji kładzie zbyt duży nacisk na produkcję komercyjną i sprzedaż zjawisk kulturowych. Jednak teoria ta nie byłaby zdolna przyjąć zróżnicowanych sposobów, poprzez które piłka nożna jest odbierana i przeżywana, ze względu na jej walory estetyczne, styl i technikę. Teoria grobalizacji Ritzera zachęca nas do rozważania jednego znaczącego elementu teorii homogenizacji, to jest teorii amerykanizacji. To podejście zakłada, że Stany Zjednoczone i amerykańskie korporacje – takie jak Coca-Cola, CNN, Disney, McDonald’s, Microsoft i Nike są dominującymi siłami kulturowego imperializmu w promowaniu amerykańskich wartości, stylu życia, produktów, poglądów na świat i sposobów 147
Richard Giulianotti
działania na całym świecie (Crothers 2007). Moglibyśmy powiedzieć że ten proces amerykanizacji ma dwa główne poziomy: „twarda amerykanizacja” obejmuje dominację amerykańskich produktów i sposobów działania kosztem lokalnych alternatyw. Natomiast „miękka amerykanizacja” obejmuje określony wpływ codziennych amerykańskich sposobów działania na życie innych społeczeństw. Istnieją jednak pewne generalne, znaczące słabości tezy o amerykanizacji. Po pierwsze, większość północnoamerykańskich sportów, szczególnie futbol amerykański i bejsbol, miało raczej wpływ regionalny niż globalny. Ich rozwój ogniskował się raczej na narodowym poziomie, niektórzy powiedzieliby, w solipsystyczny raczej niż imperialistyczny sposób (Martin, Reeves 2001). Idąc dalej, piłka nożna jest najbardziej popularnym światowym sportem, chociaż miała ograniczony wpływ w Stanach Zjednoczonych i pozostaje poza listą „wielkiej czwórki” amerykańskich sportów (futbol amerykański, bejsbol, koszykówka i hokej na lodzie). Po drugie, zasadniczo samo pojęcie amerykanizacji jest coraz bardziej niereprezentatywne w kategoriach geograficznych i socjologicznych. Nie odnosi się do kontynentu amerykańskiego, ale do określonego kraju – Stanów Zjednoczonych. Termin ten implikuje również to, że Stany Zjednoczone są kulturalnie zuniformizowanym krajem, a to w rzeczywistości nigdy nie było faktem i jest szczególnie niestosowalne dzisiaj, gdy widzimy długoterminowe wpływy masowej migracji i wielokulturowy kosmopolityzm. Przy tych spostrzeżeniach atrakcyjność tezy „twardej amerykanizacji” zaczyna się załamywać. Teza „miękkiej amerykanizacji” jest może bardziej wiarygodna, jeśli chodzi o możliwość zinterpretowania, jak określone amerykańskie sposoby działania wpłynęły na piłkę nożną i inne nieamerykańskie sporty, na przykład w zakresie szumu (razzmatazz) wokół przygotowań do wielkich imprez, technik marketingu i użycia technik produkcji telewizyjnej do relacjonowania meczy piłkarskich w Europie. Powyższe spostrzeżenia pozwalają uchwycić szerszy argument, mówiący o tym, że teorie homogenizacyjne wprawdzie nie są pozbawione wartości merytorycznej, ale słabo się sprawdzają, gdy odnoszone są do piłki nożnej i nie pozwalają nam na ocenę kulturowej złożoności tej gry w różnych kontekstach. Teorie heterogenizacji, odwrotnie, podkreślają kulturalną dywergencję i dyferencjację globalizacji. Tu znów mamy rozmaitość teorii 148
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
i słów-kluczy, które używają różnych aspektów podejścia heterogenicznego. Teoria „kreolizacji” eksploruje, jak ludzie w społeczeństwach peryferyjnych angażują się krytycznie i selektywnie w zjawiska kulturowe innych społeczeństw, aby wytwarzać „zkreolizowane” formy kulturowe (Hannerz 1992). Koncepty hybrydowości i hybrydyzacji pełnią podobne funkcje w nakreślaniu kulturowego wymieszania i połączeń, które od dłuższego czasu ujawniają się w wielu różnych społeczeństwach, co ilustruje muzyka, taniec, sport, szczególnie w kontekście postkolonialnym (Burke 2009, Pieterse 1995, 2007). Te różnorodne aspekty kreatywnej heterogenizacji na wiele sposobów znajdują swoje odzwierciedlenie w sporcie. Najbardziej wyraziste przykłady zawierają fundamentalne zmiany w regułach i etyce poszczególnych dyscyplin sportowych, dokonywane tak, aby uchwycić lokalne uwarunkowania i kontekst. Na przykład północni Amerykanie przekształcili ludową grę w piłkę nożną, rugby i rounders3 w ten sposób, że powstały „narodowe” sporty Amerykanów – futbol amerykański i bejsbol. Wśród mieszkańców wspólnot lokalnych bardziej powszechne jest oswajanie (indigenize) czy kreolizowanie treści sportów, które przeszły przynajmniej na pewnym poziomie międzynarodową dyfuzję, niż kształtowanie tych treści od nowa. Tym sposobem, różne społeczeństwa dochodzą do wytwarzania swojej własnej estetyki, własnych wersji technicznych i normatywnych sportu. Na przykład w piłce nożnej społeczeństwa południowoamerykańskie przywiązują relatywnie wysoką wartość indywidualnemu artyzmowi gry, w przeciwieństwie do kultur piłkarskich północnej Europy, szczególnie Wielkiej Brytanii. Teorie hybrydowości i hybrydyzacji pomagają nam wyjaśnić, jak na przykład kultura sportowa wyłania się ze zróżnicowania wpływów i interesów. Na przykład w Ameryce Łacińskiej niektóre towarzystwa piłkarskie wciągnęły do piłki nożnej pewne formy tańca, przekształcając tym samym wizerunek tego sportu, tak jak Brazylia z sambą, Argentyna z tangiem czy Kolumbia z salsą (Burke 2009: 27‒28; Bellos 2002: 35; Archetti 1998). Teorie heterogenizacji znajdują więc swoje zastosowanie w zakresie wiedzy o piłce nożnej i pozwalają wskazać sposoby, poprzez które odmienne od siebie grupy społeczne angażują się twórczo w różne ruchy sportowe. 3
Rodzaj gry zespołowej (przyp. red.).
149
Richard Giulianotti
Do znalezienia złotego środka pozwalającego pogodzić podejście homogeniczne i heterogeniczne w obrębie piłki nożnej szczególnie nadaje się koncept glokalizacji. Był on szeroko dyskutowany w naukach społecznych od czasu jego wprowadzenia do wyjaśniania społeczno-kulturowych aspektów globalizacji (Robertson 1990, 1992, 1995; Holton 2008; Roudometof 2005; Tomlinson 1999). Jak dotąd większość analityków glokalizacji skłaniało się ku łączeniu go z procesami heterogenizacji, częściowo po to, aby zakwestionować bardziej deterministyczne argumenty wspierające konwergencję kulturową. Jednakże glokalizacja ma głębsze socjologiczne znaczenie w odniesieniu do wzajemnej współzależności między lokalnym i globalnym (Robertson 1992: 173‒4; 1995; 2001). Teoria glokalizacji pozwala nam mianowicie na „dwoistość glokalności”, to jest na współgranie tendencji konwergencja/homogenizacja i dywergencja/heterogenizacja z uwzględnieniem globalnej kultury (Giulianotti, Robertson 2007b). Koncept glokalizacji został zaadaptowany do wyjaśniania różnorodnych aspektów piłki nożnej (Giulianotti, Robertson 2004; 2005; 2007a; 2009; 2012). Z jednej strony, w nowoczesnym futbolu widzimy, że impulsy homogenizujące mogą być widoczne w sposobie, w jaki strukturyzują się krajowe federacje piłkarskie i ciała zarządcze. Z drugiej zaś, tendencje heterogenizujące stają się bardziej oczywiste poprzez odmienne kody estetyki oraz historycznej i społecznej tożsamości klubów sportowych i narodów. Generalnie, dwoistość glokalności właściwie pokazuje moje pojmowanie tego, jak – za Robertsonem (1992) – społeczno-kulturalne aspekty globalizacji przedstawiają kompleksowe współgranie pomiędzy lokalnym i globalnym, konwergencją i dywergencją, powszechnym i szczególnym. W następnej sekcji powracam do rozważania większych aspektów polityczno-ekonomicznych globalizacji, w odniesieniu do piłki nożnej.
Polityczno-ekonomicze aspekty światowej piłki nożnej Przywołuję tutaj dwie zasadnicze debaty – o państwie narodowym i światowym systemie ekonomicznym – w zakresie polityczno-ekonomicznych aspektów globalizacji i ich odniesienia do światowej piłki nożnej. 150
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
Po pierwsze, wśród badaczy społecznych miała miejsce znacząca debata na temat tego, czy w erze zaawansowanej globalnej komunikacji i globalnej świadomości państwo narodowe jest wciąż jeszcze adekwatnym pojęciem, czy już nie. Niektórzy analitycy odrzucili to pojęcie jako „kategorię zombie” (Beck 2004), jako wyparte przez „hiperglobalistyczne” tendencje promujące transnarodowe: przemysł, odmiany konsumpcji i tożsamości (Ohmae 1994, 1995). I na odwrót, można by argumentować, że zasadnicza adekwatność tego pojęcia trwa nadal w sensie politycznym i nie tylko. Państwa narodowe pozostają kluczowymi jednostkami międzyrządowych organizacji, takich jak ONZ czy Unia Europejska. Można też powiedzieć, że zaadaptowały one narodowe tożsamości i ideologie do współczesności, na przykład poprzez ustanowienie nadrzędności obywatelstwa prawnego nad etnicznym w społeczeństwach multikulturowych (Nairn 1995). W piłce nożnej moglibyśmy na pewno podkreślić sposoby, poprzez które to, co „narodowe” zostało ściśnięte i osłabione. Rozgrywki na poziomie klubów dominują wśród cotygodniowych działań organizacyjnych i stanowią istotę większości systemów (krajowych – przyp. red.) piłki nożnej, a z drugiej strony mamy wzrastającą produkcję i rywalizacyjną interakcję międzynarodowych gwiazd (zob. Smart 2006). Według analizy Ohmae’a, w kategoriach hiperglobalistycznych spostrzegamy, że piłka nożna okazuje się być silnym czynnikiem międzynarodowym w zakresie: gospodarek, ponieważ ligi piłkarskie, np. angielska Premier League, prześcigają na globalnych rynkach, będąc popularyzowanymi w ponad 210 krajach; tożsamości, jak top kluby Manchester United czy Real Madryd rozwijając światową bazę kibiców; różnorodności konsumpcji, gdyż indywidualny konsumeryzm związany z atrybutami piłki nożnej służy zwiększaniu międzynarodowej sprzedaży. Niezależnie od tego, piłka nożna pozostaje jednym z obszarów życia społecznego, w którym tożsamość narodowo-państwowa i etniczna są wyjątkowo istotne. Wiele narodów wciąż angażuje szczególne polityczne środki w podniesienie poziomu krajowej piłki nożnej i jej obecności w światowym futbolu. Prawo do organizacji wielkich imprez sportowych wciąż postrzegane jest przez wiele narodów jako nagroda, jako jeden z przejawów uznania, że powstające bądź wychodzące z procesu transformacji narody (jak na przykład Brazylia, Rosja, Katar) są w stanie zająć bądź odzyskać pozycję na arenie międzynarodowej. W szerszym ujęciu, wielkie wydarzenia 151
Richard Giulianotti
umożliwiają również różnym społeczeństwom prezentowanie i celebrowanie szczególnych form nacjonalizmu, na przykład kiedy flagi czy inne atrybuty narodowej przynależności nagle pojawiają się w przestrzeni publicznej podczas Piłkarskich Mistrzostw Świata. Piłka nożna pozwala także jednostkom, grupom społecznym, i narodom na manifestowanie nowych form narodowej tożsamości, takich jak obywatelska czy podwójna tożsamość, na przykład pośród drugiej i trzeciej generacji mniejszości etnicznych w Zachodniej Europie. Zasadniczo przynależność narodowa wciąż zachowuje szczególnie prominentne znaczenie w globalnym futbolu i łączy się z kompleksowymi i nierównymi drogami swoistej walki o partycypację i włączenie ze strony grup społecznie zmarginalizowanych. Te zagadnienia ulegają uwypukleniu, gdy przyglądamy się szerszej współczesnej ekonomii politycznej światowego futbolu. Substancjalny składnik studiów globalizacyjnych w obrębie nauk społecznych koncentruje się na „światowej gospodarce” czy „światowym systemie gospodarczym” w długim okresie, a ostatnio na wszechobecności neoliberalnych i wolnorynkowych polityk w kształtowaniu światowej gospodarki od lat siedemdziesiątych (Wallerstein 1974, 2002; Arrighi 1994; Harvey 2006). Dla analityków „systemu światowego” współczesna gospodarka światowa jest zdominowana przez kluczowe narody i regiony (konkretnie Amerykę Północną, Zachodnią Europę, Japonię), kosztem peryferyjnych (na przykład Afryki) lub pół-peryferyjnych (na przykład Europy Wschodniej) narodów i regionów. Wielu analityków wskazuje także na siłę transnarodowych korporacji (w skrócie TNC), które działają w obrębie całego „systemu światowego”, poza narodowymi ograniczeniami (uzgodnieniami) w zakresie rynku pracy, inwestycji, handlu (Ohmae 1995; Sklair 2001). Jednakże, gdy przyjrzymy się ich ekonomicznej skali i międzynarodowemu zakresowi, w rzeczywistości wiele transnarodowych korporacji wciąż zakotwicza się znaczącymi więzami w swoich macierzystych krajach i narodach, na przykład poprzez tożsamość ich marki, strategię rekrutacyjną czy siedzibę kwatery głównej (Doremus i in. 1999). Znaczące aspekty światowej gospodarki czy światowego systemu bez wątpienia odnajdujemy w światowej piłce nożnej. Przykładowo, kluczowy system lig piłkarskich jest oparty o Europę Zachodnią, konkretnie „Wielką Piątkę” rynków Anglii, Niemiec, Hiszpanii, Włoch i Fran152
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
cji, które opierają się w większości na rygorystycznej rekrutacji piłkarzy z biedniejszych, pół-peryferyjnych i peryferyjnych regionów świata, takich jak Europa Wschodnia, Ameryka Łacińska i Afryka. Korporacje międzynarodowe zwiększają swoje zaangażowanie w piłkę nożną, na przykład w zakresie produktów, mediów i sponsoringu. Tak więc Nike i inne przedsiębiorstwa produkcyjne rozwinęły międzynarodowy podział, utrwalając tym samym strukturalne filary dla hegemonii „kluczowych” narodów i regionów. Ponadto sieć telewizji satelitarnych użyła atrybutów światowego futbolu jako taranu do przebicia się na światowe rynki telewizyjne a korporacje elektroniczne, fast-foodowe, finansowe, telekomunikacyjne, i transportowe, bazujące głównie na „kluczowych” krajach, głęboko zaangażowały się w powszechnie i łatwo dostrzegalny sponsoring elitarnego futbolu, takiego jak Liga Mistrzów czy finały Piłkarskich Mistrzostw Świata. Dodatkowo, zewsząd pojawia się pogląd, że najbardziej cenione na świecie kluby piłkarskie same są jak wielkie korporacje pod względem statusu ich globalnej marki, międzynarodowego podziału pracy i światowej bazy konsumenckiej (Giulianotti, Robertson 2004; 2009). Co więcej, te „korporacyjne kluby sportowe” są podobne do innych korporacji w utrzymywaniu ich charakterystycznych lokalnych czy narodowych tożsamości – tak na przykład dążą one do zachowania określonego stylu gry lub etosu, mają charakterystyczne „macierzyste” lokalizacje („macierzyste” stadiony) i dążą do uwidocznienia swoich ikonicznych „wychowanków” – piłkarzy (np. Steven Gerrard w FC Liverpool, John Terry w Chelsea, Ryan Giggs i Paul Scholes w Manchester United, Jack Wilshere w Arsenalu). Innymi słowy, „korporacyjne” kluby sportowe mają „glokalną” podmiotowość: dzielą pewne powszechne czy też globalne elementy (np. ich dostęp do globalnego katalogu piłkarzy, ich zamiary na globalnym rynku) ale one także wyróżniają się na różnorakie niepowtarzalne sposoby, szczególnie jeśli chodzi o tożsamość. Od wczesnych lat dziewięćdziesiątych, największe kluby światowe oraz wybijające się ligi piłkarskie zyskały głównie finansowo, ale także w zakresie statusu poprzez większy wpływ polityk neo-liberalnych w obrębie sportu elitarnego. Zatem, na przykład elitarne ligi piłkarskie, takie jak angielska Premier League czy Bundesliga są transmitowane w płatnych sieciach telewizyjnych o zasięgu światowym, a jednocześnie wiodące zespoły światowe są coraz bardziej zaangażowane do rekrutowania 153
Richard Giulianotti
zawodników z ogólnoświatowej puli talentów, aby urozmaicić grę, ale także inicjować wypracowane modele konsumpcji na nowych rynkach (szczególnie w Azji Wschodniej, zob. Walsh, Giulianotti 2007). „Hiperutowarowienie” piłki nożnej powoduje ujawnienie różnorodności społecznych i politycznych konfliktów i napięć. Po pierwsze, następuje intensyfikacja nierówności konkurencyjnych, po prostu na bazie czynników ekonomicznych, pomiędzy elitarnymi klubami czy „kluczowymi” narodami i resztą świata. Na przykład Liga Mistrzów – najbardziej uhonorowany turniej europejskiej, klubowej piłki nożnej – został od połowy lat 90. zdominowany przez małą pulę klubów z krajów „Wielkiej Piątki”. Podobne formy strukturalnej nierówności pojawiły się w krajach, w których dopuszczono w największym stopniu do głosu zasady neo-liberalne. Po drugie, wzrosło znaczenie polityki dostępu i sprawiedliwości dystrybucyjnej, na przykład poprzez dystrybucję biletów na elitarne wydarzenia, takie jak większe finały rozgrywek pucharowych. Istniały obawy, że dystrybucja biletów na takie wydarzenia nie będzie sprawiedliwa, na przykład w wyniku utraty kontroli na ich sprzedażą (wykupywanie) lub w wyniku priorytetowego traktowania sponsorów korporacyjnych raczej niż najbardziej zaangażowanych fanów czy prawdziwych działaczy sportowych. Po trzecie, tak jak „zliberalizowany” sektor finansowy wywołał światowy kryzys gospodarczy w 2007 r., w ten sam sposób zderegulowany wolny rynek w futbolu może wywoływać intensywne finansowe wstrząsy, charakteryzujące się na przykład wysokim poziomem zadłużenia wśród dużej części europejskich klubów piłkarskich. Po czwarte, piłka nożna może być użyta do promowania neoliberalizmu w innych obszarach życia społecznego. Na przykład system CCTV (system monitoringu kamerami wideo – przyp. tłum.) był skutecznie wprowadzony na brytyjskich stadionach piłkarskich zanim został wprowadzony do innych przestrzeni publicznych, aby regulować życie społeczności i miast (Giulianotii 1993, 1994; Armstrong, Giulanotii 1999). W późniejszych latach zaś, w ramy przygotowania pobytu gości na finałach Pucharu Świata w Afryce Południowej i Brazylii włączono formy społecznego „czyszczenia” i transformacji obszarów zurbanizowanych w bardziej sterylne, prywatne przestrzenie. Z drugiej strony, powinniśmy także zauważyć, że hiperutowarowienie piłki nożnej nie jest procesem wszechobejmującym i przebiegającym bez oporów. Po pierwsze są znaczące różnice między różnymi 154
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
klubami, krajami i systemami sportowymi pod względem ich ekonomii politycznej i struktur zarządczych. Na przykład w europejskim futbolu elitarne angielskie kluby są własnością prywatną, podczas gdy w Niemczech, Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej wiele klubów jest własnością, przynajmniej w większej części, członków tych klubów sportowych (w efekcie – sponsorów). Ponadto, ciało rządzące europejską piłką nożną – UEFA, wprowadziło zasady fair play, aby unikać sytuacji, w których równowaga rywalizacji na turniejach byłaby zakłócona przez właścicieli klubów, którzy operują kapitałami przekraczającymi roczny dochód ich zespołu, poprzez użycie prywatnego bogactwa do zakupu sukcesu. Po drugie, względnie szeroki krąg interesariuszy szuka możliwości wywierania politycznego wpływu na piłkę nożną, włączając w to federacje piłkarskie, kluby, zawodników, ich agentów, widzów, członków klubów, całych państw, organizacji międzynarodowych, masowych mediów, międzynarodowych korporacji oraz organizacji pozarządowych i ruchów społecznych. Co więcej, każdy z tych podmiotów ukrywa kluczowe różnice i rozłamy – na przykład kluby piłkarskie rywalizujące na różnych poziomach będą oczywiście miały wiele różnorodnych i przeciwstawnych interesów. Z kolei przynajmniej niektóre z tych grup mogą wyrażać głosy przeciwstawne i modele alternatywne wobec neoliberalizmu w futbolu. Na przykład krajowe i europejskie ruchy kibiców szczególnie głośno krytykują neoliberalizm w futbolu i regulacje dotyczące widzów sportowych na stadionach wprowadzane ponad ich głowami.
Uwagi końcowe W dyskusji tej umieściłem zależność między globalizacją i futbolem wokół trzech głównych wymiarów. 1) W kategoriach historycznych, faza „wystartowania” była kluczowa dla dyfuzji futbolu i ustanowienia kontekstu dla przyszłego społecznego rozwoju futbolu w różnych częściach świata. 2) W kategoriach społeczno-kulturowych, piłka nożna jest wciąż kształtowana przez procesy homogenizacji i heterogenizacji. Szczególnie ten ostatni podkreśla działalność kulturową i kreatywność różnych grup społecznych w ich partycypacji w futbolu. Koncept glokalizacji jest użyteczny dla opisu interpretacji tego, co w futbolu lokalne, i tego, co globalne, a także dla rozpoznawania współzależności homogenizacji i heterogenizacji. 3) W kategoriach polityczno-ekonomicz155
Richard Giulianotti
nych, światowa piłka nożna ukazuje wciąż aktualne znaczenie państw narodowych i narodowej tożsamości, mimo zmieniających się zawartości tych pojęć. Jednocześnie, światowa gospodarka, system globalny i wszechobecność neo-liberalnych polityk ekonomicznych, zapewniają bazę dla kluczowych i wiodących graczy, klubów i systemów piłkarskich, dla dominacji w globalnym futbolu. Jednakże, jak również wskazałem, istnieją znaczące siły oferujące alternatywne wizje i modele dla instytucjonalizacji, organizacji i społeczno-kulturowej obecności elitarnego, profesjonalnego futbolu. Kończę wskazując, że konflikty społeczne na poziomie lokalnym, narodowym czy międzynarodowym zawsze były w futbolu widoczne. Konflikty te regularnie koncentrowały się wokół pozycji zmarginalizowanych grup społecznych i ich praw, oraz możliwości partycypacji oraz bycia włączonym do futbolu. Klasa, płeć, orientacja seksualna, rasa, narodowość i wiek wciąż pozostają kluczowymi liniami (podziału), wokół których konflikty są definiowane i rozgrywane. Te konflikty mają tendencję do przybierania charakteru „glokalnego” poprzez to, że ujawniają się na szereg różnych sposobów, w różnych krajowych i regionalnych kontekstach. Neo-liberalna gospodarka i polityka społeczna zmierzają do zaostrzania nierówności i podziałów społecznych, i przez to wzmacniają bazę dla późniejszej marginalizacji tych społeczności z futbolu, a także innych sfer życia społecznego. Z jednej strony, powoduje to wzrost znaczenia zagadnień związanych ze sprawiedliwością społeczną, i stawia nas przed pytaniem, czy udział w futbolu i zaangażowanie jednostek i grup społecznych – wyrażane poprzez zainteresowanie wydarzeniami piłkarskimi, dostęp do wartościowych obiektów sportowych, bycie częścią szerszej piłkarskiej wspólnoty – rzeczywiście powinno być określane przez siły rynkowe. Z drugiej strony prowadzi do problemów z reprodukcją piłki nożnej. Bardzo wiele oryginalnych, widowiskowych i ujmujących elementów piłki nożnej pochodzi z kreatywnej działalności i krytycznego zaangażowania zmarginalizowanych jednostek i grup społecznych. Jeśli te społeczności stracą swoje oparcie w piłce nożnej, to zaczną poszukiwać innych, bardziej wyrazistych i dających szansę społecznego włączenia obszarów kultury. Wtedy piłka nożna sama w sobie będzie wielkim przegranym.
156
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
Bibliografia: Archetti, Eduardo. 1998. Masculinities. Oxford: Berg. Armstrong, Gary i Richard Giulianotti. 1998. From Another Angle: Police Surveillance and Football Supporters. W: C. Norris, J. Moran, G. Armstrong (red.). Surveillance, Closed Circuit Television and Social Control. Aldershot: Ashgate, s. 113–135. Arrighi, Giovanni. 1994. The Long Twentieth Century: Money, Power, and the Origins of Our Times. London: Verso. Beck, Ulrich. 2004. Rooted Cosmopolitanism. W: U. Beck, N. Sznaider, R. Winter (red.). Global America? The Cultural Consequences of Globalization? Liverpool: Liverpool University Press. s. 15–29. Bellos, Alex. 2002. Futebol: The Brazilian Way of Life. London: Bloomsbury. Burke, Peter. 2009. Cultural Hybridity. Cambridge: Polity. Calhoun, Craig. 2007. Nations Matter: Culture, History and the Cosmopolitan Dream. London: Routledge. Crothers, Lane. 2007. Globalization and American Popular Culture. Lanham, MD: Rowman and Littlefield. Doremus, Paul i William W. Keller, Louis W. Pauly, Simon Reich. 1999. The Myth of the Global Corporation. Princeton: Princeton University Press. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2004. The Globalization of Football: A Study in the ‘Glocalization’ of the Serious Life. „British Journal of Sociology” 4: 545‒568. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2005. Glocalization, Globalization and Migration: The Case of Scottish Football Supporters in North America. „International Sociology” 2: 171–198. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2007a. Sport and Globalization: Transnational Dimensions. „Global Networks” 2: 107–112. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2007b. Forms of Glocalization: Globalization and the Migration Strategies of Scottish Football Fans in North America. „Sociology” 1: 133–152. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2007c. Recovering the Social: Globalization, Football and Transnationalism. „Global Networks” 2: 144–186. Giulianotti, Richard Roland Robertson. 2009. Globalization and Football. London: Sage. Giulianotti, Richard i Roland Robertson. 2012. Glocalization and Sport in Asia:
157
Richard Giulianotti
Diverse Perspectives and Future Possibilities. „Sociology of Sport Journal” 4: (w druku). Giulianotti, Richard. 1993. Soccer Casuals as Cultural Intermediaries: The Politics of Scottish Style. W: S. Redhead (red.). The Passion and the Fashion. Aldershot: Ashgate, s. 153–205. Giulianotti, Richard. 1994. Social Identity and Public Order: Political and Academic Discourses on Football Violence. W: R. Giulianotti, N. Bonney, M. Hepworth (red.). Football Violence and Social Identity. London: Routledge, s. 16–36. Giulianotti, Richard. 1999. Football: A Sociology of the Global Game. Cambridge: Polity Press. Guttmann, Allen. 1991. Women’s Sport. New York: Columbia University Press. Guttmann, Allen. 1992. The Olympics: A History of the Modern Games. Champaign: University of Illinois Press. Guttmann, Allen.1994. Games and Empires: Modern Sports and Cultural Imperialism. New York: Columbia University Press. Guttmann, Allen. 2004. Sports: The First Five Millennia. Boston: University of Massachusetts Press. Hamelink, Cees J. 1995. World Communication: Disempowerment and Self-Empowerment. London: Zed Books. Hannerz, Ulf. 1992. Cultural Complexity. New York: Columbia University Press. Hargreaves, Jennifer. 1993. Sporting Females. London: Routledge. Harvey, David. 2006. A Brief History of Neoliberalism. Oxford: Oxford University Press. Hobsbawm, Eric i Terence Ranger (red.).1983. The Invention of Tradition. Cambridge: Cambridge University Press. Holton, Robert. 2008. Global Networks. Basingstoke: Palgrave. Lenskyj, Helen. 2002. The Best Olympics Ever? Social Impacts of Sydney 2000. Albany: SUNY Press. Mangan, James Anthony. 1986. The Games Ethic and Imperialism. London: Viking. Martin, Christopher R. i Jimmie L. Reeves. 2001. The Whole World Isn’t Watching (But We Thought They Were): The Super Bowl and American Solipsism. „Culture, Sport, Society” 2: 213–236. Nairn, Tom. 1995. Breakwaters of 2000: From Ethnic to Civic Nationalism. „New Left Review” 1: 91–103.
158
Globalizacja i piłka nożna: Socjologiczna analiza głównych tematów i zagadnień
Ohmae, Keniehi. 1994. The Borderless World. New York: Profile. Ohmae, Keniehi. 1995. The End of the Nation State. New York: Free Press. Pieterse, Jan Nederveen. 1995. Globalization as Hybridization. W: M. Featherstone, S. Lash, R. Robertson (red.). Global Modernities. London: Sage, s. 45‒68. Pieterse, Jan Nederveen. 2007. Ethnicities and Global Multiculture. Lanham: Rowman & Littlefield. Ritzer, George. 2004. The Globalization of Nothing. Thousand Oaks: Pine Forge. Robertson, Roland. 1990. Mapping the Global Condition: Globalization as the Central Concept. „Theory, Culture and Society” 7: 15–30. Robertson, Roland. 1992. Globalization: Social Theory and Global Culture. London: Sage. Robertson, Roland. 1995. Glocalization: Time-Space and Homogeneity-Heterogeneity. W: M. Featherstone, S. Lash, R. Robertson (red.). Global Modernities. London: Sage, s. 25–44. Robertson, Roland. 2001. Globalization Theory 2000+: Major Problematics. W: G. Ritzer, B. Smart (red.). Handbook of Social Theory. London: Sage, s. 458–471. Robertson, Roland. 2004. Rethinking Americanization. W: U. Beck, N. Sznaider, R. Winter (red.). Global America? The Cultural Consequences of Globalization? Liverpool: Liverpool University Press, s. 257–264. Robertson, Roland. 2007a. Open Societies, Closed Minds? Exploring the Ubiquity of Suspicion and Voyeurism. „Globalizations„ 3: 399–416. Robertson, Roland. 2007b. Global Millennialism: A Postmortem on Secularization. W: P. Beyer, L. Beaman (red.). Religion, Globalization and Society. Leiden: Brill, s. 9–30. Roudometof, Victor. 2005. Transnationalism, Cosmopolitanism and Glocalization. „Current Sociology” 1: 113–135. Schiller, Herbert I. 1976. Communication and Cultural Domination. Armonk: M.E. Sharpe. Sklair, Leslie. 2001. The Transnational Capitalist Class. Oxford: Blackwell. Tomlinson, John. 1999. Globalization and Culture. Cambridge: Polity. Wallerstein, Immanuel. 1974. The Rise and Future Demise of the World Capitalist System. „Comparative Studies in Society and History” 4: 387–415. Wallerstein, Immanuel. 2002. The Decline of American Power. New York: New Press. Walsh, Adrian i Richard Giulianotti. 2007. Ethics, Money and Sport. London: Routledge.
159
Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej Warszawa
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu Pionierzy socjologicznych badań nad rolą sportu w społeczeństwach nowoczesnych, Eric Dunning i Norbert Elias (1986), podzielili zagadnienie na trzy dziedziny – gry, gry sportowe i sport indywidualny. W wypadku tych pierwszych, rywalizacja między graczami nie ma natury fizycznej – jak np. w szachach i warcabach, co z kolei stanowi istotę sportowych zmagań bokserów i lekkoatletów. W ich dyscyplinach z kolei trudno doszukać się zasad gry w sensie intelektualnej, nieczytelnej dla profana łamigłówki, wymagającej uprzedniego nabycia dość rozbudowanych kompetencji. Obserwator świetnie wie, o co chodzi i wynik konfrontacji jest czytelny dla wszystkich. Gry sportowe, oparte na fizycznej sprawności i kontakcie – piłka nożna, rugby czy koszykówka przyciągają tłumy właśnie dlatego, że zawierają ów niezbędny dla nich element gry, spektaklu, widowiska, których reguły są skodyfikowane i uniwersalne. W ich naturze leży walka równych sobie na mocy szczegółowych reguł, ale taka, która nie prowadzi do rozlewu krwi i minimalizująca możliwość poważnego uszkodzenia ciała. Tylko gry sportowe, powiadają dalej nasi uczeni, mają wpisany we własną logikę ów element ekscytacji, powodujący, że stają się sportami najbardziej ekspansywnymi i o globalnym charakterze, zarówno z punktu widzenia widzów, jak i osób je uprawiających. Co więcej, sport w tym rozumieniu jest tą sferą życia społecznego, bodaj ostatnią (wyjąwszy tradycyjną produkcję symboliczną w postaci powieści kryminalnych i fenomenów telewizyjnych w rodzaju Dextera), gdzie społeczeństwa cywilizowane (w sensie procesu cywilizacyjnego Eliasa), w których dyscyplinuje się zbiorowe emocje i kanalizuje indywidualną agresję, mogą pokazać swoje skrywane oblicze pod postacią
Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
rywalizacji, ekscytować się walką mimetycznie odtwarzającą wcześniejsze historycznie sytuacje konfliktu między- i wewnątrzgrupowego. Jak ironicznie ujęli to Dunning i Elias – w mało ekscytującym społeczeństwie nowoczesnym sport jest sferą uwalniania emocji i porywa masy – to w sporcie wolno ujawnić to wszystko, co na co dzień skrywa się pod cywilizacyjną powłoką reguł i norm porządku społecznego – to enklawa gdzie „dozwolone jest kontrolowane i wysoce cenione odchodzenie od ograniczeń nakładanych na emocje” (tamże: 96). Tylko te dyscypliny, które na szeroką skalę zapewniają podobne wentylowanie i ukierunkowywanie pasji połączonej z rekreacją, mają tendencję do podboju wszystkich części świata, stając się elementem globalnej świadomości, jak wykorzystywać czas wolny efektywnie, zbiorowo i „tożsamościowo”. Czasy, do których odnosili się obaj uczeni z Leicester, to jednak przeszłość. Dzisiaj, w kontekście sportu, żyjemy w okresie charakteryzującym się współistnieniem trzech zjawisk – postindustrializacji, hegemonii kilku dyscyplin gier sportowych i drugiej globalizacji sportu jako takiego, co przybiera postać globalnego przemysłu sportowego (GPS). Początek procesu, który dzisiaj ma już skrystalizowaną i dojrzałą postać, można sytuować w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Nie miejsce tutaj na jego przedstawianie, zasygnalizujmy jednak najważniejsze jego epizody, odsyłając do szczegółowej analizy zawartej w innej pracy (Czubaj, Drozda, Myszkorowski 2012). Postindustrialna globalizacja sportu wiąże się, co oczywiste, ze zmianami w ekonomii światowego kapitalizmu, który od roku 1973 (kryzys naftowy, schyłek państwa opiekuńczego w Europie) podążał konsekwentnie w kierunku neoliberalnej koncepcji gospodarki rynkowej opartej nie na produkcji materialnej, ale rozwoju sfery usług. Niebywała transformacja, jaka dokonała się w sferze technologii spowodowała narodziny globalnych mediów, których ważną częścią stał się kapitał kulturowy zawarty w sporcie. W kontekście „zejścia ze sceny” klasy robotniczej i pojawienia się nowej kategorii konsumentów, zważywszy także na bezprecedensową mobilność ludzi w ramach globalnej migracji, która zróżnicowała układ społeczeństw poprzemysłowych, możemy powiedzieć, że sport staje się globalną praktyką kulturową i nowym kapitałem społecznym. Wykorzystywany jest on przede wszystkim przez hegemoniczne kultury sportowe, wśród których prym wiedzie piłka nożna. Ma ona współcześnie dwa wzajemnie się warunkujące oblicza – lokalne i kosmopolityczne. 162
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu
Odwołując się do klasycznej książki Roberta Putnama zauważmy, że ów podwójny kontekst futbolu wiąże się w dwoma rodzajami kapitału społecznego, jaki jest „inwestowany” w tę dyscyplinę, i który powoduje, że druga globalizacja futbolu (pierwsza to lata 1860‒1914, zob. Markovits, Reisman 2010: 51‒100) dokonuje się na naszych oczach. Putnam pisze: „Spośród wszystkich wymiarów, wedle których różnicują się formy kapitału społecznego, być może najważniejsze jest rozróżnienie na łączące (bridging), czyli inkluzywne, i spajające (bonding), czyli ekskluzywne. Pewne formy kapitału społecznego są z przypadku lub z konieczności skierowane do wewnątrz i wykazują tendencję do wzmacniania wykluczających się tożsamości i homogenicznych grup (…). Inne sieci są skierowane na zewnątrz i obejmują ludzi z różnych odłamów społecznych (social cleavage)” (2008: 40). Hegemoniczna kultura sportu, jaką piłka nożna dzisiaj jest z pewnością, może być zdefiniowana jako nie tyle gra jako taka, ale to wszystko, co wiąże się jej oglądaniem, komentowaniem, „życiem futbolem”, byciem fanem i stronnikiem, smutkiem i ekstazą, chuligaństwem i spokojnym oglądaniem meczów w strefach kibica itd. FIFA podaje, że ponad 270 milionów mężczyzn i kobiet w świecie gra w piłkę, a między rokiem 2000 i 2007 wzrost populacji graczy wyniósł 10%. Ale to tylko jedna strona piłkarskiego fenomenu. Miliardy innych nigdy nawet nie kopnęło futbolówki, albo robiło to w zamierzchłej przeszłości, a jednak także są graczami, tyle że uczestniczą w hegemonicznej kulturze piłkarskiej. Robią to, jak wspomnieliśmy, dwojako, korzystając z kapitału łączącego i spajającego. Ten drugi, ekskluzywny, spaja nasze węższe „ja”, wiążąc się z tożsamością lokalną, ukochanymi klubami, dzielnicami miast, aglomeracjami czy regionami etnicznymi. W tym aspekcie futbol jest istotnie niekiedy ważniejszy niż życie i śmierć, zgodnie ze słynnym stwierdzeniem Billa Shankly’ego. Tradycja, mit, tożsamość zbiorowa i socjalizacja do życia z drużyną to te „zamrożone” przestrzenie sportu, które są zakorzenione lokalnie, regionalnie i narodowo. Nie dziwmy się więc, że tworzą one nawet mocniejsze uczuciowe identyfikacje niż te związane z partiami i ideologiami politycznymi. Są to te przestrzenie, które stawiają opór dzisiejszemu globalnemu przemysłowi sportowemu, są ciągle pełne lokalnych zwrotów językowych, więzi, narracji, barw klubowych, zapachów, legend i opowieści założycielskich; tam kultywuje 163
Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
się opozycję „my” ‒ „obcy”, tam chodzi się do barów i pubów, w których wypełnia się sens piłki opartej na skierowanym do wewnątrz kapitale spajającym. Kibic lokalny nigdy nie będzie ekumeniczny, by rzec skrótowo. Fani lokalni są jak superklej niepozwalający oderwać się się ani od drużyny, ani od braci i sióstr w piłkarskiej wierze. Jednocześnie wszakże postindustrialna globalizacja wystawia te zamrożone przestrzenie lokalności na zasadnicze zagrożenia. Rzuca im wyzwanie na wielu poziomach, z których najważniejszym jest chyba tendencja do kosmopolityzacji futbolu. Rodząca się kosmopolityczna świadomość, spowodowana przez drugą globalizację sportu, powstanie globalnych aren i cyfrowej rewolucji przekazu medialnego kompresującego czas i przestrzeń, dotarła także na lokalne podwórka klubowe pod postacią piłkarzy-kosmopolitów! Okazuje się, że powoduje to swoistą „defrostyzację” lokalności; ludzie związani z piłką po prostu kochają dobrych piłkarzy, zwłaszcza jeśli wykazują lojalność dla klubowych barw. Nie liczy się wówczas – warunkowo wszelako – ich pochodzenie, kolor skóry czy wyznanie religijne. Nowe pokolenia międzynarodowych imigrantów piłkarskich krążą po świecie i zatrudniają się jak on daleki i szeroki na krótszy lub dłuższy czas w zawsze lokalnych, z geograficznego punktu widzenia, przedsiębiorstwach piłkarskich. Pasjonująco na ten temat pisze Anthony King w książce The European Ritual (2005). Wszyscy ci, którzy przywykli do kapitału spajającego, ekskluzywnego, uczą się teraz, co to znaczy myśleć w kategoriach kapitału łączącego, inkluzywnego, po to, aby ukochana drużyna mogła liczyć się w globalnej grze sportowej. Dzisiejsi kibice robią dwie rzeczy jednocześnie: spajają się w pewnych sferach tożsamości, a łączą w innych. Nigdzie nie widać tego lepiej, jak w przypadku kibicowania narodowym reprezentacjom. Kwestia ta stanowi fascynujący temat pełen brawurowych przypadków. Ot, jednym z jego wymiarów niechaj będzie holenderski „futbol totalny”, wymyślony (przez belgijskiego, skądinąd, trenera, Rinusa Michelsa) w latach 70. XX wieku i wówczas święcący największe triumfy, a dziś traktowany jako jeden ze znaków rozpoznawczych Kraju Tulipanów, niezależnie już od tego, czy futbolowym wymiarom tożsamości przypiszemy znaczenia „obywatelskie” bądź „etniczne” – stanowiące kombinację „nostalgii, okazjonalnej wspólnotowości i demonstrowanego na zewnątrz nacjonalizmu” (zob. Lehner 2007). 164
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu
W czasach, które można by nazwać – parafrazując uwagi Stephena Greenblatta – wiekiem przemieszczeń, coraz częściej jesteśmy jednak świadkami osobliwych krzyżówek i powikłań tożsamościowych. Weźmy przypadek Guusa Hiddinka, znakomitego trenera holenderskiego (by od Niderlandów tak szybko nie odbiegać), który podczas Mistrzostw Świata w 2002 roku doprowadził drużynę Korei Południowej do czwartego miejsca, odebranego jako historyczny sukces koreańskiej i ogólniej: azjatyckiej piłki. I oto Holender stał się z dnia na dzień bohaterem – „Przywódcą Kraju” i „Ojcem Narodu” (przywołujemy tu tylko dwa z szerokiego wachlarza koreańskich określeń) – dla rozchwianego społeczeństwa poszukującego symbolicznych spoiw i punktów podparcia. Badacze analizujący fenomen postaci Hiddinka w Korei nazywają go z kolei „glokalnym bohaterem”, który sam jest „bezprecedensowym studium przypadku pokazującym relacje zachodzące pomiędzy procesami globalizacji, nacjonalizmem i tendencjami obywatelskimi w społeczeństwie” (N. Lee, Jackson, K. Lee 2007: 284). Bywa i tak – potraktujmy to jako jeszcze jeden przykład obrazujący kulturową moc zróżnicowań – że praktyki kibicowskie sytuują się w pasie granicznym pomiędzy tym, co inkluzywne oraz obszarem ekskluzywności. Posłużmy się więc wciąż żywo brzmiącym przykładem z mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie. Mecz między Hiszpanią i Irlandią zbliża się do końca, a La Furia Roja zrobiła co do niej należało. Irlandczycy przegrywają sromotnie i wówczas do meczu wkracza „dwunasty zawodnik” – kibice Irlandii intonują Fields of Athenry. Można zapytać: co ma wspólnego prosta folkowa piosenka, odwołująca się do XIX-wiecznej historii Zielonej Wyspy i zarazy ziemniaczanej, która wywołała wówczas klęskę głodu z nowoczesnym futbolem? Otóż ma. Po pierwsze – wystarczy przejechać się przez Irlandię i obejrzeć miejsca pamięci poświęcone An Gorta Mór, by zrozumieć, w jakim wymiarze przeszłość wciąż określa współczesną irlandzką tożsamość. Po wtóre – wspominane w pieśni Botany Bay – miejsce cumowania statków ze skazańcami zsyłanymi do Australii (nie zapominajmy też o opresji ze strony Korony) – przywodzi wyobrażenie Irlandczyka-tułacza, któremu poświęcono przepastną biblioteczkę, z antropologicznymi tekstami włącznie1. Po trzecie jednak – i tu wracamy wprost do futbolu – Fields 1
Bywa, że figura irlandzkiego tułacza ożywa całkiem niespodziewanie, jak choćby w Irlandczykach z zaścianka – sławnym trzecim rozdziale Symboli naturalnych Mary
165
Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
of Athenry to pieśń o narodowej niezłomności, a waleczność piłkarzy, niezależna od wyniku spotkania, jest jej symbolizacją i poświadczeniem. Tyle w sprawie inkluzywnego wymiaru kibicowania Irlandczyków. Wszelako jednak zignorować nie można innego porządku – globalnego i medialnego – w którym objawił się kibicom innych drużyn (i postronnym telewidzom) hymn irlandzkich fanów. Już podczas spotkania „komentatorzy niemieckiej stacji ZDF dali się wprowadzić w ten szczególny stan kibicowskiego flow (zob. Turner 2012: 49 i następne) – trudnej (lub wręcz niemożliwej) do zdefiniowania fanowskiej mistyki – i zamilkli na dobre, by dać wybrzmieć śpiewom (na marginesie dodajmy, że polscy komentatorzy zachowali się mniej subtelnie i zagadali śpiewających Irlandczyków). Po zakończonym meczu zgodnie mówiono, że zachowanie kibiców można uznać za wzór kibicowania: praktykę fanowską poddano więc czynionej doraźnie i na gorąco analizie: praktykę kulturową poddano kulturalizacji, czyniąc z samej refleksji nad praktykami kibicowania część owych praktyk. Sens tego metakulturowego, tym samym, doświadczenia jest oczywisty: wszyscy powinni kibicować swoim reprezentacjom jak Irlandczycy. I w tym stwierdzeniu wyraża się ekskluzywny, spajający niejako „w poprzek” sens fanizmu. To wszystko, o czym dotąd pisaliśmy, znajduje ciekawe odzwierciedlenie w podwójnym kodzie językowym, jaki obowiązuje w sferze komentowania i przeżywania futbolowej ekstazy. W wymiarze lokalnym piłkarze nadal strzelają (walą na bramę), bronią, wykopują piłki, mają ciąg na bramkę itd. W wymiarze medialno-kosmopolityczno-eksperckim z kolei, zawodnik ma dobrze lub źle ułożoną stopę, za bardzo się odchyla lub za bardzo pochyla, dobrze kryje pierwszy słupek (jakkolwiek to brzmi) lub nie. W wymiarze potocznym wciąż żywe są opowieści założycielskie. Choćby ta, której bohaterem był Ronaldinho oraz jego pies. Sławny piłDouglas: „Możemy zacząć od pytania o najbardziej gorzkie doświadczenia irlandzkiej dziewczyny, która opuszcza dom, udając się na służbę w londyńskich szpitalach czy hotelach, albo Irlandczyka, który przybywa na budowę w poszukiwaniu dużych i szybkich pieniędzy. Jeżeli mają przyjaciół czy krewnych, którzy pomogą im znaleźć mieszkanie, ich poczucie wygnania łagodzi przeświadczenie o istnieniu ciągłości – irlandzkie gazety sprzedawane przed kościołem po mszy czy cotygodniowe tańce w sali parafialnej. Pojawia się poczucie przynależności. Jeżeli nie czeka ich takie powitanie, to mają dużą szansę zauważenia napisów na drzwiach domów noclegowych: ‚Nie dla Irlandczyków, nie dla kolorowych’. Wówczas poczucie wygnania i istnienia granicy jest znacznie ostrzejsze” (Douglas 2004: 79).
166
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu
karz opowiadał, że nauczył się grać w piłkę i uczynił technikę posługiwania się nią iście brylantową przy wydatnej pomocy towarzysza z czterema łapami. Ponieważ złośliwe stworzenie miało zwyczaj przegryzać piłkę – przedmiot deficytowy na ubogich podwórkach – Ronaldinho musiał grać tak, by oszukać zwierzę. Efekty znamy. Na drugim biegunie niechaj będzie uwaga wypowiedziana przez Dariusza Szpakowskiego podczas jednego z meczów drużyny Niemiec podczas Euro. Zasłużony komentator zauważył, że gdy Joachim Loew przejmował kadrę, piłkarz reprezentacji przetrzymywał piłkę nieco ponad dwie sekundy; nowy szkoleniowiec przyspieszył tempo podań i teraz gracz statystycznie ma kontakt z piłką przez sekundę z pewnym okładem, a następnie odgrywa ją do partnera. A skoro o statystyce mowa: podczas Mistrzostw Europy dziennikarze telewizyjni z lubością przypominali, że widzowie mogą uruchomić funkcję pozwalającą śledzić „osiągi” każdego z zawodników – liczbę przebiegniętych kilometrów, liczbę podań, w tym procent zagrań wykonanych dobrze itd. Można powiedzieć, że wprawdzie telewizja nie rezygnuje ze swojego eksperckiego monopolu, ale daje ułudę, że zawołanie adresowane do kibiców: „każdy ekspertem” trafi na podatny grunt. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej w 2012 roku, można potraktować jako laboratorium drugiej globalizacji futbolu – pełnej spięć i, zdawałoby się, sprzecznych sygnałów. Stąd, z jednej strony, tęsknota za epickim, „inkluzywnym” przekazem z meczu i tym samym niezwykła popularność komentarzy Tomasza Zimocha – ostatniego Mohikanina sportu radiowego, który został „odkryty” przez młodych ludzi, stał się bohaterem Facebooka i You Tube’a. Drugą stroną medalu jest piłka nożna traktowana jako przedsięwzięcie „mierzalne” i co za tym idzie „ekskluzywne” (wszak reguły pomiaru powinny przełamywać lokalne bariery). Dla porządku zacytujmy Huberta Małowiejskiego – analityka polskiej reprezentacji podczas mistrzostw: „(Włosi – przyp. W. B. i M. Cz.) zachwycili taktyką. Zaczynali od 3-5-2 przechodzącego w 5-3-2 po stracie piłki, by później wygrać ćwierćfinał i półfinał w ustawieniu 4-1-3-2. Zaimponowali wszechstronnością rozwiązań taktycznych, ale przede wszystkim perfekcyjnym reagowaniem na wydarzenia boiskowe i umiejętnością zmiany sposobu gry w trakcie meczu. (…) Większość drużyn ma w środku pola dwóch defensywnych pomocników nazywa167
Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
nych ‚screen players’. Oni monitorują wydarzenia, zabezpieczają akcję ofensywną i w razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa mają przerwać akcję rywali, nawet faulem”2. Na koniec, dwie ogólniejsze uwagi, dyktowane rozważaniami o drugiej globalizacji futbolu – wszak piłkę nożną można (a nawet należy) potraktować jako współczesną Wielką Praktykę Kulturową i wziernik w rzeczywistość (zob. Czubaj, Drozda, Myszkorowski 2012). Pierwsza refleksja jest więc taka, że procesów kulturowych – a w wypadku ponowoczesnej piłki nożnej z takowym mamy do czynienia – nie ima się zasada wyłączonego środka: futbol czasów drugiej globalizacji jest tym, czym jest, gdyż równocześnie obecne są w nim tendencje inkluzywne i ekskluzywne, bezpośrednie uczestnictwo i medialne zapośredniczenie, epickość i swojskość oraz kosmopolityczna eksperckość. Można, oczywiście, mówić o tendencjach i wskazywać na nie, nie da się jednak zlekceważyć tego, że futbol – podobnie jak inne obszary kultury – jest pełen sprzeczności, te zaś są nie tyle „błędem systemu”, ile bogactwem i wartością. Uwaga druga jest zaś taka: współczesne nauki społeczne – przynajmniej od czasu do czasu – próbują zmierzyć się z dylematem wolności i konieczności (dylematem Kantowskiej jeszcze proweniencji), akcentując już to podmiotowość i autonomię ludzkiego bycia w świecie, już to wskazując na gorset społecznych potrzeb, struktur i powiązań, który ten akt samostanowienia krępuje (zob. de Pina-Cabral 2012). Wydaje się, że kultura popularna – w tym praktyki związane z globalnym sportem i typowymi dlań procedurami „instytucjonalizowanej spontaniczności” – dostarcza wdzięcznych i jakże aktualnych próbek pozwalających rozsupływać (ale też i gmatwać) węzły współczesności. Wszak mecz między spontanicznością i kulturą oddolną a formami zdominowania i utowarowienia emocji rozgrywa się na wielu boiskach, zaś końca tych zmagań nie widać.
2
168
Dobrze ułożona stopa, irlandzki śpiew. Druga globalizacja futbolu
Bibliografia: Czubaj, Mariusz i Jacek Drozda, Jakub Myszkorowski. 2012. Postfutbol. Gdańsk: Katedra. Douglas, Mary. 2004. Symbole naturalne. Rzecz o kosmologii. Kraków: UJ. Elias, Norbert i Eric Dunning. 1986. Quest for Excitement: Sport and Leisure in the Civilizing Process. Oxford: Blackwell. King, Anthony. 2005. The European Ritual: Football in the New Europe. Aldershot: Ashgate. Lechner, Frank J. 2007. Imagined Communities in the Global Game: Soccer and the Development of Dutch National Identity. „Global Networks” 2: 215‒229. Lee, Nammi i Steven J. Jackson, Keunmo Lee. 2007. South Korea’s ‘Glocal’ Hero: the Guus Hiddink Syndrome and the Rearticulation of National Citizenship and Identity. „Sociology of Sport Journal” 3: 283‒301. Markovits, Andrei S. i Lars Reisman. 2010. Gaming the World. How Sports are Reshaping Global Politics and Culture. Princeton: Princeton University Press. Pina-Cabral, João de. 2012. The Door in the Middle: Six Conditions for Anthropology. W: D. James, E. Plaice, Ch. Toren (red.). Culture Wars: Context, Models and Anthropologists’ Accounts. New York – Oxford: Berghahn Books, s. 152‒169. Putnam, Robert. 2008. Samotna gra w kręgle. Upadek i odrodzenie wspólnot lokalnych w Stanach Zjednoczonych. Warszawa: WAiP. Turner, Edith. 2012. Communitas: the Anthropology of Collective Joy. New York: Palmgrave Macmillan.
Zob. http://www.sport.pl/euro2012/1,109071,12052379,Hubert_Malowiejski_dla_ Sport_pl_Liga_Mistrzow_nie.html (dostęp 18.04.2013).
169
Anna Giza-Poleszczuk Uniwersytet Warszawski
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012 Projekt Społeczny 2012 jest opowieścią niejako podwójną: z jednej strony, opowieścią o tym, jak przebiegały przygotowania do goszczenia Mistrzostw, z drugiej zaś – opowieścią o dojrzewaniu tych, którzy owe przygotowania śledzili. Na porządną ewaluację przygotowań i przebiegu Euro 2012 potrzeba na pewno więcej miejsca i czasu. Już dzisiaj jednak warto poddać refleksji drogę, jaką przeszli członkowie (rotującego zresztą) zespołu Projektu Społecznego 2012 od momentu, kiedy dwie nastawione prospołecznie, by nie powiedzieć – idealistycznie, socjolożki zdecydowały się wystąpić o grant, do meczu otwarcia. Będzie to oczywiście opowieść wybiórcza, skupiająca się na jednym tylko aspekcie doświadczeń zespołu, i pozbawiona wyrazistych, dobrze udokumentowanych konkluzji. Mimo to, daje ona – mam nadzieję – dużo do myślenia socjologom, a może nawet ogólniej, przedstawicielom nauk społecznych.
Niewypowiedziane nadzieje Mimo upływu czasu, wszyscy pewnie pamiętamy moment niezwykłego entuzjazmu, jaki wybuchł po ogłoszeniu decyzji o przyznaniu Polsce i Ukrainie praw do organizacji Mistrzostw Europy w piłce nożnej w roku 2012. W ogólnej radości umknęło nam kilka niezwykle ważnych kwestii. Po pierwsze, że w Polsce nie odbyła się żadna dyskusja na temat tego, czy ubiegać się o prawo do organizacji – większość z nas wręcz nie wiedziała, że złożyliśmy UEFA ofertę. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że przeprowadzono stosowny sondaż, pytając sakramentalną Próbę Reprezentatywną, czy by chciała, iżby Polska ubiegała się o status
Anna Giza-Poleszczuk
gospodarza, i niemal wszyscy byli na tak. Sondaż jednak nie zastąpi namysłu i poważnej dyskusji nad „za” i „przeciw”, szczególnie w sytuacji, kiedy nikt nie miał naprawdę najmniejszego pojęcia, co to w praktyce oznacza: gościć rozgrywki tej rangi. Po drugie, co niewątpliwie wynika ze wskazanego przed chwilą braku poważnego namysłu, nie odpowiedzieliśmy sobie na pytanie, z czego właściwie się cieszymy i do czego potrzebne nam są Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Jakie cele mamy nadzieję osiągnąć? Jakie korzyści dziś i w przyszłości przyniesie nam Euro 2012? Użycie pierwszej osoby liczby mnogiej nie jest przypadkowe: idzie mi o to, że MY, wspólnota, społeczeństwo, mieszkańcy Polski nie mieliśmy okazji się nad tymi celami zastanowić – bo zostaliśmy od razu zakrzyczani przez „symbolicznych pośredników”, polityków, publicystów, którzy ustanowili na wszystkie następne lata (i na nasze nieszczęście) ramy myślenia o celach i korzyściach z Euro 2012. Po trzecie więc, Euro 2012 zostało „sformatowane” jako skok cywilizacyjny (głównie dzięki budowie infrastruktury komunikacyjnej) i przełom wizerunkowy – głównie dzięki objawieniu się Polski jako kraju zdolnego do zorganizowania Mistrzostw. Czy jednak rzeczywiście euforyczną wręcz radość mieszkańców Polski budziła perspektywa zbudowania kilku lotnisk oraz sieci autostrad i dróg szybkiego ruchu? To tak, jakby restaurator, którego lokal wybrano na zorganizowanie ślubnego przyjęcia księcia Williama z Kate Middleton cieszył się z tego, że dzięki temu wymieni podłogi i wyremontuje podjazd! Z tego, to może się cieszyć co najwyżej dyrektor administracyjny lokalu, ale nie właściciel, dla którego liczy się prestiż, możliwość zaistnienia w wielkim świecie, przyjemność z bycia gospodarzem wspaniałej imprezy, wyjście w światła jupiterów itp. Ów skok cywilizacyjny przedstawiano zresztą w sposób nader dziwaczny: twierdząc, że wszystkie niemal te inwestycje i tak byśmy zrobili, tyle, że dzięki Euro 2012 zrobimy je szybciej. Sprowadzało to Euro 2012 do „katalizatora” modernizacji i sprawiało wrażenie, jakby już wtedy cała troska komunikacyjna rządu sprowadzała się do usprawiedliwienia kosztów ponoszonych na organizację Euro 2012. Główny przekaz – obok zapewnień, że zdążymy, zawierał argumenty na rzecz opłacalności całego przedsięwzięcia. Krótko mówiąc, Euro 2012 jest opłacalne ekonomicznie i my damy radę je zorganizować, co przyniesie wymierną kon172
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
trybucję do dochodu narodowego. Od razu warto zaznaczyć, że kwestia ekonomicznych korzyści z organizowania wielkich imprez sportowych jest mocno dyskusyjna: w zasadzie, większość ekspertów jest zgodna co do tego, że nie da się na nich zarobić, choć niewątpliwie przynoszą one inne, pozaekonomiczne właśnie korzyści. Może właśnie dlatego w Polsce tak bardzo podkreślano, że większość inwestycji i tak planowaliśmy. Tym uważniej więc trzeba się przyjrzeć nieekonomicznym wartościom organizacji Euro 2012, które niewątpliwie Polacy wyczuwali: radość i duma z przyznania Polsce i Ukrainie prawa do organizacji Mistrzostw musiały wynikać z głębszych pobudek i nadziei. Euro 2012 musiało dla polskiego społeczeństwa przedstawiać szanse i wartości daleko wykraczające poza rozbudowę dróg. Przeczucie potencjału tego wydarzenia sprawiło, że zdecydowałyśmy się złożyć Grant Proposal do Trust for Civil Society in Central and Eastern Europe, instytucji wspierającej rozwój społeczeństwa obywatelskiego w krajach naszego regionu. I choć wtedy nie byłyśmy tego świadome, wszystkie wymienione wyżej, rozpoznane kwestie niosły w sobie pewne przesądzenie. Jeśli bowiem nie odbyła się poważna dyskusja, nie zadaliśmy sobie publicznie pytania o cele i korzyści, oraz natychmiast, odgórnie zdefiniowano korzyści z Euro 2012 wyłącznie w kategoriach ekonomicznych, to od razu sugerowało to wykluczenie społeczeństwa z organizacji Mistrzostw. A Projekt Społeczny, przeciwnie, wyrastał z naszego przekonania, że organizacja jest i będzie par excellence procesem społecznym, wielką lekcją obywatelstwa, i wehikułem zmiany społecznej.
Wielka Zmiana? Idea Projektu Społecznego 2012 wyrastała właśnie z przekonania, że nie można sprowadzać Euro 2012 jedynie do kwestii budowy stadionów i autostrad. Nie powinno się też myśleć o celu Euro 2012 jedynie w wąskich kategoriach celu technicznego (zdążyć na czas, sprawnie przeprowadzić wszystkie operacje itp.). Euro 2012 jest w istocie rzeczy ogromnym projektem społecznym. Projekt Społeczny zbudowany był na następujących (dość idealistycznych) założeniach: Po pierwsze, inwestycje związane z Euro2012 stanowią dla miast-gospodarzy szanse na rewitalizację zaniedbanych dzielnic, modernizację infrastruktury komunikacyjnej i technicznej, rozwój sfery usług; pod 173
Anna Giza-Poleszczuk
warunkiem jednak, że mieszkańcy i inni kluczowi interesariusze (m.in. lokalne MŚP, szkoły, kluby kibiców) zostaną włączeni w procesy decyzyjne związane z inwestycjami. Przykład Barcelony (organizator Igrzysk Olimpijskich w roku 1992) pokazuje, że bez uwzględnienia długoterminowych celów społecznych modernizacja przynieść może negatywne zjawiska społeczne (gentryfikacja zmodernizowanych dzielnic, niedostateczne wykorzystanie infrastruktury sportowej stworzonej na Olimpiadę po jej zakończeniu). Naturalne dla dużych przedsięwzięć inwestycyjnych konflikty mogą też podnieść poziom napięcia nie tylko między mieszkańcami a samorządem, ale również między samymi mieszkańcami. Po drugie, Euro 2012 to również szansa na zmianę sposobu funkcjonowania instytucji publicznych – z uwagi na nadzwyczajną sytuację, zawieszeniu siłą rzeczy ulec będą musiały zwykłe „niemożności” i przećwiczone zostaną takie choćby umiejętności, jak dzielenie się informacją, wspólne planowanie działań, kultura zarządzania itp. Po trzecie, przygotowania do Euro 2012, poprzez masowe zainteresowanie i pozytywne emocje, ułatwiają mobilizację społeczną wokół wspólnych działań – sztandarowym przykładem jest wolontariat, ale wokół wielkich imprez sportowych zawsze tworzone są programy społeczne, edukacyjne i kulturalne, nastawione na budowanie takich cnót i umiejętności, jak tolerancja czy kompetencje komunikacyjne. W Londynie, gdzie organizuje się w tym samym roku Igrzyska Olimpijskie – już w roku 2008 prowadzone były działania otwierające mieszkańców na przyjęcie gości i współudział w organizacji: np. londyńskie muzea organizowały „lekcje” obcych kultur (czytanie mitów, interpretacja symboli, historia), a szkoły wykorzystywały zainteresowanie uczniów Igrzyskami do wciągania ich w wolontariat. Po czwarte, mistrzostwa Europy dają możliwość „pokazania się” – złamania lub zmiany negatywnych stereotypów i autostereotypów. Niemcy zdołali zaskoczyć Europę prezentując się jako społeczeństwo otwarte, dynamiczne, które potrafi się bawić, z poczuciem humoru. My również możemy przekroczyć naszą zwykłą skłonność do autodewaluacji i pomniejszania samych siebie, zidentyfikować i pokazać nasze dobre strony. Fakt, że Euro 2012 organizujemy wspólnie z Ukrainą, to – po czwarte – niezwykła szansa na zbudowanie partnerskich, rzeczowych, opartych na wzajemnym szacunku relacji. 174
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
Cele Projektu Społecznego były niezwykle ambitne: chcieliśmy wspierać proces „społecznej rewitalizacji” – czyli włączania mieszkańców w procesy decydowania zarówno o celach, jak i o konkretnych rozwiązaniach (np. zarządzaniu stadionami po rozgrywkach Euro 2012); chcieliśmy rozwijać i wspierać programy społeczne związane ze sportem powszechnym, czy raczej – ze społecznymi pożytkami ze sportu; chcieliśmy wspólnie zastanawiać się nad tym, jakimi i jak chcemy się pokazać, czyli jaki wizerunek naszego kraju stworzyć, i chcieliśmy wspierać partnerskie relacje z Ukrainą. Szczególnie silnie oddziałał na nas przykład brytyjski, czyli wydana przez New Economics Foundation broszura podsumowująca wyniki warsztatów i debat społecznych prowadzonych wśród mieszkańców Londynu i najrozmaitszych interesariuszy w roku 2007 (sic!). Otóż w procesie owych debat zidentyfikowano, przedyskutowano i sformułowano kilkanaście społecznych celów Igrzysk Olimpiskich w Londynie oraz dziesięć społecznych rekomendacji odnośnie tego, jak powinny być one organizowane. Warto przytoczyć choćby jedną, pierwszą spośród nich: „Korzyści społeczne należy uczynić kluczowym kryterium wszystkich nowych kontraktów”. ODA (Olympic Delivery Authority) i inne instytucje olimpijskie, kwestie korzyści społecznych i polityki rewitalizacyjnej powinny uczynić elementem „Zrównoważonych kryteriów oceny” decydujących o przyznaniu wszystkich kontraktów. „Instytucje olimpijskie powinny upewnić się, że głównym celem zawieranych przez nie kontraktów jest pobudzenie małych i średnich firm, sektora wolontariackiego lub przedsiębiorstw społecznych, co stanowić będzie krok w kierunku realizacji głoszonej przez nie polityki inkluzji”1. Projekt Społeczny 2012 powstał po to, by maksymalnie wykorzystać szanse, jakie daje niecodzienna sytuacja mobilizacji i przygotowań Polski do EURO 2012. Zakładaliśmy, że nie będzie trudno uczynić z Mistrzostw Europy w piłce nożnej 2012 sprawy społecznej i obywatelskiej. Byliśmy przekonani, że tak wielka impreza – kiedy po raz pierwszy w historii Polskę będą obserwować miliony widzów na całym świecie – będzie silnym impulsem mobilizującym społeczeństwo do działania, do podniesienia stanu energii, jednocześnie prowokującym władze do dialogu ze społeczeństwem. 1
„Nie wszystko złoto, co się świeci”, tłumaczenie broszury New Economics Foundation, zob. http://ps2012.pl /index.php/content/download/889/5210/file/Londyn_ igrzyska3korzy%C5%9Bci.pdf (dostęp 18.04.2013).
175
Anna Giza-Poleszczuk
Wydawało nam się, że niewiele brakuje do tego, aby w 2012 Polska przypominała Francję podczas legendarnego „Tour de France”, kiedy wszystkie wioski i miasteczka toną w kwiatach, a cała ludność – od przedszkolaka do stulatka – wylega na drogi, aby choć przez kilka sekund dopingować kolarzy. Sądziliśmy także, że same przygotowania do Mistrzostw – będące o wiele większym wyzwaniem logistycznym niż wydarzenia typu pielgrzymki Papieża lub Polska Prezydencja – staną się żywym laboratorium polskiej modernizacji, służącym do zbadania, w czasie rzeczywistym, jak faktycznie przebiega w Polsce proces inwestycyjny; w jaki sposób kształtowany jest wizerunek kraju, miast i regionów; jak reformuje się sferę sportową i sferę społeczną, jaka jest rola Państwa i samorządów w tej sferze. Kilkuletni proces wdrażania Projektu okazał się dla nas niezwykle cennym eksperymentem naukowym i społecznym. Okazało się, że szereg przyjmowanych przez nas założeń o Społeczeństwie Obywatelskim, Mobilizacji Energii Społecznej i Dialogu Władz z Obywatelami – należało mocno zweryfikować w trakcie trwania Projektu. Jest to o tyle ciekawe, że są to założenia podzielane przez znaczną część polskiego trzeciego sektora, zarówno przez grantodawców, jak i grantobiorców.
Guzy… Dużego guza nabiliśmy sobie próbując „upowszechnić” wiedzę i wyobraźnię odnośnie rozmiaru wyzwania, jakim jest zorganizowanie Mistrzostw Europy. Zgodnie z regułami sztuki, zaczęliśmy od zapoznania się z publikacjami na temat tego rodzaju wydarzeń w innych krajach, odbyliśmy kilka wizyt studyjnych, w tym na znane stadiony (żeby zorientować się w problemach związanych z ich utrzymaniem). Badania sondażowe oraz rozmowy (z przedsiębiorcami, ale i zwykłymi ludźmi) uświadomiły nam wielkie obszary niewiedzy na temat samych Mistrzostw, procesu przygotowań oraz tworzenia dziedzictwa Mistrzostw. Poza wąskimi kręgami specjalistów, nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, co naprawdę oznacza organizowanie Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Deficyt wiedzy i dobrych praktyk był bardzo duży. Przygotowaliśmy materiały i raporty, którymi nie zdołaliśmy nikogo zainteresować. Odpowiedzialność leży, naturalnie, po naszej stronie: być może, raporty były zbyt długie, albo źle napisane. Faktem jest jednak, że nie ma ka176
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
nałów dystrybuowania informacji (wiedzy) o charakterze, by tak rzec, refleksyjnym i całościowym. Media, nawet opiniotwórcze tygodniki – bo radio, telewizja, prasa codzienna siłą rzeczy nastawione są na skrótowe i wyraziste przekazy, nie są w stanie poświęcić tyle miejsca i czasu, ile potrzebne jest na spokojne, rzeczowe wyjaśnienie problemów z utrzymaniem stadionów. Informacja jest też dzisiaj efemeryczna: nie wraca się dwa razy do tej samej rzeki, a cykle dyskusyjne są niezwykłą rzadkością. Gdyby więc nawet ktoś chciał rzeczowo, spokojnie, biorąc pod uwagę wszystkie ważne aspekty, przedyskutować na przykład kwestię sytuacji osób w okresie „późnej dorosłości”, to po prostu nie ma przestrzeni/miejsca, gdzie można by to zrobić. Krótko mówiąc, mimo naszych starań wiedza o Euro 2012 i świadomość najróżniejszych jego aspektów pozostała, jaka była – czyli bliska zera – niemal do końca. Kiedy dzisiaj podnoszą się głosy oburzenia na UEFA, samcze igrzyska, kosztowne w utrzymaniu stadiony – to guz boli jeszcze bardziej, bo przecież staraliśmy się to wszystko powiedzieć dużo wcześniej. Ogarnia nas też poczucie bezsilności wobec wszystkich „hamletyzujących” dzisiaj, kiedy stadiony już i tak stoją – bo czemu ich protest służy? Mleko się rozlało, i już. Pozostaje natomiast nadzwyczaj ważne pytanie: w jaki sposób komunikować się z zainteresowanymi (bo na pewno nie ze wszystkimi) w ważnych sprawach? Jak i gdzie umieszczać wiedzę i informacje wymagające więcej czasu i uwagi niż „mocna setka”? Czy to my, zespół Projektu Społecznego, byliśmy jakoś wyjątkowo nieporadni, czy też tego rodzaju kanałów komunikacji po prostu brakuje? Często odnosiliśmy wrażenie, że wiedza o różnych aspektach przygotowań uznawana była nie tyle za nieciekawą (nie jest to w końcu żaden news), ile za „niebezpieczną”. Każda informacja rozpatrywana jest z „politycznego” punktu widzenia: jaka jest jej wymowa? Jakie skutki może przynieść? Jakie emocje może wywołać? To zrozumiałe, że przedstawiciel instytucji publicznej, dziennikarz, wydawca ważą słowa. Idzie jednak o intencję owego namysłu: czy wyrasta ona z poczucia dobrze rozumianej społecznej odpowiedzialności, czy z innych pobudek; oraz o to, czy przypadkiem nie kryje się za nią obraz „społeczeństwa” jako niedojrzałej, irracjonalnej masy, która „nie zrozumie”, albo się „zdenerwuje”. Obok przeszkód natury „politycznej”, komunikację na temat Euro 2012 utrudniała różnica perspektyw. Jak już wspominałam, zostało ono sformatowane jako „skok cywilizacyjny” 177
Anna Giza-Poleszczuk
i przedsięwzięcie nade wszystko opłacalne ekonomicznie, więc wszelkie dywagacje na temat społecznych celów czy społecznych korzyści budziły zdziwienie. Trudno jest wytłumaczyć, o co chodzi z tym społecznym dziedzictwem w 30 sekund, albo nawet minutę. Pokaźnym guzem zakończyła się próba zadbania o uspołecznienie przygotowań do Euro 2012, czyli monitorowanie zakresu, w jakim mieszkańcy miast-gospodarzy są informowani, a także konsultuje się z nimi czy wręcz zaprasza do współdecydowania w sprawach związanych z Euro 2012. Guz był wręcz podwójny. Z jednej bowiem strony, szybko okazało się, że nie ma czego monitorować, bowiem proces przygotowań po prostu w ogóle nie jest uspołeczniony: mieszkańcy co najwyżej są przedmiotem oddziaływań z zakresu public relations, czyli organizuje się dla nich dni otwarte, drukuje ładne ulotki i robi równie ładne wizualizacje. Z drugiej strony, szybko okazało się, jak trudna jest działalność strażnicza w Polsce, i jak duże budzi lęki i konflikty. Skądinąd, również i ten guz dał nam do myślenia: dlaczego w Polsce tak mało jest organizacji strażniczych? Z jednej strony, odpowiedź jest oczywista: nie ma niezależnych od „monitorowanych” (głównie instytucji publicznych) źródeł finansowania watch dogów. Z drugiej jednak strony, nawet w okresie względnej dostępności w Polsce pieniędzy z fundacji zagranicznych (głównie amerykańskich) tego rodzaju działalność się nie rozwinęła. Być może, również i w tym wypadku pojawiają się mniej lub bardziej oczywiste bariery: jak niezbędny w działalności strażniczej wysoki profesjonalizm i utrzymywanie standardów, albo dość ścisłe jednak powiązanie nowopowstającego III sektora z reformatorami sfery publicznej. Tak czy inaczej powoduje to, że urzędnicy nie są przyzwyczajeni do udzielania informacji, i odruchowo prośbę o informację traktują z dużym lękiem i podejrzliwością. „Normalny” obywatel nie pyta. Ten, kto pyta, musi mieć jakieś powody – i jakiś ukryty cel. Nie odnieśliśmy też specjalnych sukcesów w dziedzinie organizowania debat społecznych. Z naszej propozycji przeprowadzenia Sondażu Deliberatywnego we współpracy z Uniwersytetem Stanforda, skorzystał jedynie samorząd miasta Poznań. Proponowany przez nasz Sondaż dotyczyć miał zagospodarowania nowobudowanego (w Poznaniu – modernizowanego) stadionu po Euro 2012. Z pewnością odpowiedzialność za niepowodzenie planu „wydyskutowania” z mieszkańcami przyszłości stadionów we wszystkich miastach-gospodarzach ponosi zespół Projek178
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
tu Społecznego. Być może Sondaż Deliberatywny jest zbyt skomplikowany, za drogi itp. Przy okazji jednak ujawniły się nieoczekiwane bariery, utrudniające podejmowanie dialogu obywatelskiego, spośród których „brak narzędzi” jest najmniej ważny (stąd też nasza wspaniałomyślna oferta nie była witana z otwartymi ramionami). Barierą bardzo ważną jest postrzeganie konsultacji, debat społecznych, dialogu obywatelskiego jako procesu kosztownego i ryzykownego, pozbawionego jakichkolwiek wymiernych korzyści. Dialog wydłuża czas potrzebny do podjęcia decyzji, pochłania zasoby ludzkie, niesie ryzyko pojawienia się nierealistycznych roszczeń i postulatów. Im większa więc presja czasowa – a w przypadku Euro 2012 „zdążyć na czas” było wręcz leitmotivem, tym większa niechęć do debatowania (zwróćmy uwagę, jak negatywnie jest ocechowano czasownik „debatować” w języku polskim!). Ujawniła się jednak inna, ważniejsza nawet bariera: wzajemne negatywne stereotypy. Dotyczy to w zasadzie wszystkich „bohaterów dramatu”: instytucje i władze publiczne mają obraz „społeczeństwa” jako irracjonalnego, roszczeniowego tłumu; organizacje pozarządowe wciąż często mają paternalistyczne zapędy; ludzie z kolei mają negatywny obraz i instytucji, i – często – organizacji pozarządowych. Naszym zdaniem, jest to również w jakiejś mierze façon de parler, ugruntowany i zalegitymizowany (np. przez badania sondażowe, media) sposób uchylania się od odpowiedzialności (skoro instytucje są do niczego, to mogę zająć się sobą; skoro obywatele są tacy, to najlepiej nic im nie mówić). Działa on jednak na zasadzie samospełniającej się przepowiedni, i dlatego jest niebezpieczny. Wzajemną nieufność podsycają negatywne doświadczenia partycypacyjne: źle przeprowadzone konsultacje, z których nic nie wynikło, albo, co gorsza, „władza” i tak zrobiła, co chciała. Konsultacje nie mają najlepszej prasy również dlatego, że organizuje je sam zainteresowany, czyli urząd – a przecież nie można być sędzią we własnej sprawie, i per analogiam – zarządzać konsultacjami w sprawie, co do której ma się własną preferencję. Barierą jest brak neutralnego aktora i neutralnej przestrzeni debaty, która mogłaby przełamać bariery wzajemnej niechęci, podejrzliwości czy nieufności. Trudno wskazać instytucję/podmiot, który mógłby pełnić taką rolę na co dzień. Nam wydaje się, że mogłyby ją pełnić lokalne organizacje pozarządowe, z odpowiednim wsparciem narzędziowym czy nawet wolontaryjnym (np. w ramach praktyk 179
Anna Giza-Poleszczuk
studenckich). Problem polega na tym, że napotykane przez nas NGO mają własne cele, misję, pola działania; nie czują się też kompetentne w działaniach polegających na wspieraniu dialogu obywatelskiego czy tworzeniu wspólnej wiedzy. Nie ulega wątpliwości, że przystąpiliśmy do działań w Projekcie Społecznym 2012 z nierealistycznymi wyobrażeniami o motywacjach aktorów społecznych, impulsach zmiany społecznej, i z wyniesioną z uczelni instynktowną wiarą w moc słowa. Nasze guzy wynikają w równej mierze z naszych fałszywych założeń, co z charakteru polskiego governance, czy niedoskonałości przestrzeni publicznej.
Skrzydła… Spotykały nas jednak i miłe niespodzianki, które uskrzydlają. W Projekcie Społecznym 2012 odkryliśmy, że ludzie nie partycypują dla partycypacji, ani nie angażują się w rzeczy, których sensu nie rozumieją. Krótko mówiąc, że zmiana potrzebuje „wehikułu” – czegoś, co jest proste, konkretne, naturalne: tak, jak na przykład dzieci uczą się cnót społecznych dzięki graniu w orkiestrze dziecięcej, poprzez namacalne wręcz poczucie bycia częścią większej całości. Mówiąc najkrócej, odkryliśmy, że sport jest naturalnym narzędziem w osiąganiu naszych celów długofalowych, takich jak pozytywna zmiana społeczna, nowe nawyki partycypacji, społeczne uczenie się, praca nad wizerunkiem. Oprócz tego, ze względu na specyficznie polską sytuację sportu (pod względem zarządzania i finansowania, sfera sportu instytucjonalnie zastygła w formie sprzed 20 lat), zmiana w obszarze sportu odsłoniła się nam jako ważny element dziedzictwa EURO 2012, o który moglibyśmy zadbać. Wiemy, że wszystkie kraje-gospodarze wielkich imprez sportowych stawiały przed sobą cele związane z poprawieniem sytuacji sportu, jedynie Polska zmianę przy okazji EURO 2012 ograniczyła do sfery infrastrukturalnej. Wsparcie dla instytucjonalnego rozwoju sportu powszechnego istnieje więc w naszych działaniach w podwójnej roli. Jest narzędziem do osiągania innych celów i celem samym w sobie. Zaczęliśmy od dokonania badawczego rekonesansu. Rozejrzeliśmy się w opracowaniach socjologii sportu i okazało się, że w Polsce nie istnieje w ogóle myślenie o sporcie jako ważnym elemencie demokratycznego życia społecznego. Sport jest traktowany jak oddzielna, sztucznie izolo180
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
wana sfera, i taka koncepcja jest zazdrośnie strzeżona przez przestarzałe federacje sportowe, niedemokratyczne i całkowicie uzależnione od publicznych funduszy. W naszym podejściu badawczym zintegrowaliśmy sport z innymi obszarami życia i tak też go badaliśmy. Skrzydeł dodał nam też wolontariat sportowy, który okazał się „wirusem” umożliwiającym wniknięcie do klubów i instytucji sportowych. Przez lata sport był w Polsce systemem nieskomunikowanym z innymi, instytucje sportu uszczelniły się i oduczyły współpracy. Wejście do świata instytucji sportowych z zewnątrz było bardzo trudne, musieliśmy znaleźć dobry pretekst. Ponieważ na EURO 2012 Polska musi przygotować wolontariuszy, tworzy to naturalną przestrzeń do współpracy. Postanowiliśmy to wykorzystać i zaprosić do wspólnego namysłu szereg organizacji sportowych oraz organizacji zajmujących się wolontariatem z różnych innych sektorów. Wspólne myślenie o tym, czym jest wolontariat sportowy, czego potrzebuje i jakie zmiany w organizacjach przynosi, okazało się niezwykle jednoczącym zadaniem. Powstała nieformalna grupa Wolontariat Sportowy 2012+, w której realizuje się, ważna dla nas, idea stałej, międzysektorowej współpracy. Zmieniliśmy też podejście do problemu „samowiedzy” Polaków. Z badań wiadomo, że Polacy źle myślą sami o sobie jako o Polakach, że polski autostereotyp jest negatywny i że jest to źródłem wielu negatywnych zjawisk społecznych, takich jak wzajemna nieufność czy brak nawyków współpracy. Jednak trudno oczekiwać, żebyśmy zmienili sposób myślenia o sobie tylko za sprawą perswazji tym bardziej, że tego rodzaju myślenie może pełnić, i często pełni, funkcje instrumentalne. Jeśli bowiem Polacy jako wspólnota są beznadziejni, to mogę czuć się zwolniona z zobowiązań społecznych i zająć się własnymi sprawami. Apelowanie do rozumu, podszyte lekko fałszywą nutką chwalenie się (czyli próba zmiany autostereotypu przez zaprzeczenie) nie mają wiele sensu. Ważne jest natomiast tworzenie przestrzeni pozytywnych doświadczeń społecznych: skądinąd, takich doświadczeń niewątpliwie dostarczają same rozgrywki w ramach Mistrzostw.
Zamiast podsumowania W roku 2008, po przeprowadzeniu szeregu rozmów i jakościowych badań – wśród mieszkańców miast, przedsiębiorców, przedsta181
Anna Giza-Poleszczuk
wicieli instytucji publicznych – napisaliśmy raport zatytułowany „Po co nam Euro 2012?”. Wskazywał on na brak namysłu, debaty, dialogu, próby ustanowienia społecznych celów tak wielkiego wysiłku, jakim jest organizacja wydarzenia sportowego tej skali i rangi. Zaczynał się od apelu do wyobraźni: „Jakkolwiek szokująco to może zabrzmieć, Euro 2012 w Polsce, jako projekt wydarzenia sportowego i kulturalnego na skalę całego kraju, nie ma dotąd ani misji, ani wizji. Sytuuje się zatem znacznie niżej niż najprostszy biznesplan przedsiębiorcy czy projekt zwykłej organizacji pozarządowej – bo tam zwykle znajdziemy i misję, i wizję. Nasze władze mają ogromną trudność ze sformułowaniem celów Euro 2012 dla Polski. Cel UEFA jest znany – rozegranie mistrzostw sportowych, ściągnięcie kibiców, milionowe zyski dla UEFA dzięki reklamom i transmisjom w mediach. A cele dla Polski? Wygląda na to, że dla władz sama organizacja mistrzostw oraz ich bezbolesne przetrwanie (a wydarzenie to przecież trwa zaledwie kilkanaście dni) jest celem wystarczającym.” Dzisiaj możemy powiedzieć, że Euro 2012 nadal nie ma misji ani wizji. Pocieszające jest jedynie to, że równie aktualne pozostaje zakończenie naszego raportu sprzed pięciu lat: „Wciąż istnieje wiele możliwych odpowiedzi na pytanie »Po co nam Euro 2012?«”. Próbowaliśmy pokazać, że dotychczasowy deficyt tych odpowiedzi, choć dosyć niepokojący, sam w sobie stanowi szansę – bowiem wciąż możemy wypełnić Euro 2012 taką treścią, o jakiej marzymy. Warto odkryć inne, nowe motywacje, jakie ściśle wiążą się z organizacją tego święta sportu i wspólnoty. Jeśli podłożem naszych działań przestanie być wreszcie napięcie i lęk (przed kompromitacją), a zacznie być poczucie pewności, dumy, chęć dobrej zabawy, wówczas możemy uczynić Euro 2012 wspólnotowym doświadczeniem, jakie zapamiętane zostanie na długo, i jakie pozostawi po sobie trwałe ślady. Na koniec pragniemy pokazać kilka przykładów procesów społecznych i rozwojowych, jakie da się zainicjować i ściśle powiązać z organizacją Euro 2012. Same przygotowania są pewnym procesem społeczno-kulturowym, który nie powinien kończyć się w 2012 roku. Data Mistrzostw jest dla nas ważnym sprawdzianem, ale nie stanowi „końca świata”, ani końca działań rozwojowych! Akcja przygotowań do Euro 2012 może swój pęd i energię przekazać innym społecznym procesom, o trwałości znacznie większej niż same Mistrzostwa: 182
Projekt Społeczny 2012, czyli jak organizowaliśmy Euro 2012
1) Polska potrzebuje masowego sportu i taniego, powszechnego dostępu do sportu. Upadek powszechnej infrastruktury sportowej po upadku PRL-u oraz niskie znaczenie pośród innych wartości (sport obecnie kojarzony jest z zajęciem fakultatywnym, a nie stanowi części życia) jest jednym z czynników, który gruntownie hamuje postęp naszego kraju. Nowoczesne społeczeństwo nie może obejść się bez sportu. Młodzi Polacy mają gdzie kupować samochody i elektroniczne gadżety, ale nie mają gdzie umówić się na piłkę, ćwiczyć break dance czy gimnastykę. Ten deficyt jest bardzo dotkliwie odczuwalny we wszystkich grupach wiekowych, kładzie się ogromnym cieniem na zdrowie i karierę Polaków już od ich najmłodszych lat. Euro 2012 jest tylko pretekstem do zmiany nastawienia do sportu w naszym kraju. Czas najwyższy, aby dostrzec możliwości, jakie tkwią w kapitale sportowym Polaków, który wszak jest częścią kapitału ludzkiego. W sytuacji rozpadu wspólnot lokalnych i zachwiania rodziny, czas dostrzec rolę nie do zastąpienia, jaką ma sport w kształtowaniu charakteru młodych ludzi. Czas docenić rolę sportu w utrzymaniu zdrowia i pogody ducha, a nade wszystko – budowaniu team spirit, czyli zdolności kooperacji i gry zespołowej, której brak na wszystkich poziomach w największym stopniu hamuje rozwój naszego kraju. 2) Polska potrzebuje pozytywnych symboli tożsamości – w dzisiejszych czasach tożsamość nie jest jakimś gotowym pakietem (u nas – zestawem bohatersko-męczeńskim), ale nieustannym procesem. Tożsamość buduje się na podstawie symboli, architektury, sztuki, wydarzeń, miejsc – są to nośniki przekazu idei o nas samych i o naszym kraju. Jako jednostki, urządzamy sobie szafę pełną ubrań, meblujemy dom oraz kupujemy samochód, aby zaznaczyć swoją nowoczesną, atrakcyjną tożsamość. Jednak na czym mamy budować taką tożsamość jako grupa, jako społeczeństwo? Wszak nie budują jej supermarkety ani zamknięte osiedla. Bardzo brakuje takich pozytywnych symboli w polskiej przestrzeni publicznej. Poza kilkoma przykładami z największych miast, brakuje po prostu wyobraźni i piękna: pięknych budowli, małej architektury miejskiej, miejsc spotkań, czegoś, co pozwalałoby by nam mocniej wierzyć w siebie i czuć się lepiej, nie tylko jako jednostkom, ale jako społeczności. 3) Polacy potrzebują czasu na spotkanie i rozmowę o wspólnych celach – wiele badań socjologicznych pokazuje, że odkąd zaczęliśmy budować kapitalizm, unikamy rozmów i spotkań innych, niż te instru183
mentalne i służące wyłącznie interesom. Rzadko rozmawiamy nawet w rodzinie. Mistrzostwa są okazją do spotkania z ludźmi z całego świata, beztroskiej zabawy, karnawału i chwili zapomnienia o codzienności. Jednak sam proces przygotowania do nich (na wszystkich poziomach) jest wielką okazją do rozmowy i spotkania, planowania, wymyślania, tworzenia, do kreacji – w środowiskach samorządowych, pozarządowych, artystycznych, sportowych. Projekt Społeczny 2012 jako jeden ze swych celów ma przygotowanie pomocnych narzędzi i know-how, wspierającego takie debaty. 4) Potrzebujemy karnawału, fiesty i zabawy – w sferze publicznej, a nie tylko za ogrodzeniem własnego domu. Tak, abyśmy mogli zobaczyć uśmiech własnego sąsiada. Wówczas jest szansa, że w przyszłości nie będziemy już traktować tak bardzo serio murów, które nas dzielą (kulturowych, ekonomicznych, regionalnych) i nie będziemy potrzebować odgradzać się od innych, gnani nieufnością i wyimaginowanym poczuciem zagrożenia. Przestrzeń publiczna w Polsce potrzebuje nowego klimatu, który z pewnością nie zmieni się za sprawą polityków. My sami mamy szansę go zmienić niezależnie od nich, zaczynając od własnego miasta i własnej, czasem tak słabo wykorzystanej, wyobraźni. Najgłupszą rzeczą, jaką moglibyśmy teraz zrobić, jest pogrążenie się w poszukiwaniu winnego, lub przeciwnie – pominięcie milczeniem tego, jak organizowaliśmy Euro 2012 w Polsce. Musimy, i wciąż możemy odpowiedzieć sobie na pytanie o społeczne dziedzictwo tej wielkiej imprezy.
Barbara Kulesza-Gulczyńska Uniwersytet Wrocławski
Mecz piłkarski jako rytuał
Definicja i rola współczesnego rytuału Teoretycy i badacze kultury podkreślają znaczenie czynności rytualnych jako konstytutywnych elementów niemal każdej formacji kulturowej. Jednak zdefiniowanie pojęcia rytuału przysparza kulturoznawcom i etnologom ogromnych problemów. Jak zauważył Eric Rothenbuhler w książce Komunikacja rytualna. Od rozmowy codziennej do ceremonii medialnej: „W literaturze studiów rytualnych istnieje niemal tyle definicji, ilu jest autorów” (2003: 22). W swojej pracy przyjmę rozumienie analizowanego pojęcia zaproponowane przez Jeana Maisonneuve’a w opracowaniu Rytuały dawne i współczesne. Francuski autor definiuje rytuał jako: „(...) skodyfikowany system praktyk, posiadający w określonym miejscu i czasie subiektywne znaczenie i symboliczną wartość dla swych uczestników i świadków, implikujący aktywizację ciała i posiadający związek z sacrum” (1995: 13). Praca Maisonneuve’a to praca klasyczna. Zaproponowana przez niego definicja wydaje się łączyć w syntetycznej formie najistotniejsze elementy odróżniające rytuał od zachowania codziennego. Dla mojej pracy jest ona użyteczna jeszcze z innego powodu – już sam autor stosuje ją bowiem zarówno do opisu rytuałów dawnych, jak i obserwowanych współcześnie. Fundamentalnym dla wskazanego wyjaśnienia wydaje się pojęcie sacrum. Maisonneuve przyjmuje jego szerokie rozumienie, umieszczając w sferze sakralnej zarówno wszelkiego rodzaju wierzenia i praktyki religijne oraz mitologiczne, jak i „ideały laickie” – między innymi: idee polityczne, narodowe i… sportowe.
Barbara Kulesza-Gulczyńska
Jerzy Grotowski w eseju Teatr a rytuał sygnalizował niemożność powrotu do teatralnego rytuału religijnego ze względu na niejednorodność wierzeń widzów spektaklu. „Rytuał laicki”, który tworzył, opierał się więc na odwołaniach do doświadczenia wspólnego możliwie jak największej liczbie spektatorów – mitów, tradycji kultury (również tzw. mitologii narodowej) (Grotowski 1969). Ogromna różnorodność doświadczeń mistycznych czy religijnych wśród osób mieszkających na tym samym obszarze i tworzących wspólnoty kulturowe, wydaje się być współcześnie faktem niezaprzeczalnym. Nie oznacza to jednak, że współczesny rytuał, gromadzący „wiernych” wokół wspólnie uznawanego sacrum nie ma racji bytu. Moja praca dotyczyć będzie rodzaju widowisk, w których współcześnie realizuje się, być może najwyraźniej, formuła rytuału zrzeszającego wyznawców „niewidzialnej religii”, spragnionych udziału lub obserwacji gry o charakterze agonu. Widowisk odbywających się w ograniczonej, sakralizowanej przestrzeni, w uświęconym czasie, gromadzących olbrzymie rzesze ludzi i wywołujących skrajne emocje. Widowiskami tymi są oczywiście mecze piłki nożnej. Co interesujące, u podstaw współczesnego futbolu leżą gry o charakterze rytualnym, z bardzo wyraźnie zaznaczającym się rytem symbolicznym. Pierwsze mecze piłkarskie odbywające się na Wyspach Brytyjskich uznawano za formę rytualnego upamiętnienia zwycięstwa Brytów nad Rzymianami. Gonitwa za piłką po mieście i ostateczne wykopanie jej jak najdalej poza miejskie bramy miało symbolizować ostateczne zwycięstwo nad legionistami (Jawłowski 2007: 48). Zwraca uwagę również sięgające korzeni dyscypliny powiązanie gry w piłkę z sytuacją wojny (do dziś często mówi się o „wojnach klubów” czy „walce na boisku”, a to tylko niektóre z obiegowych sformułowań). Okrągła skórzana piłka służąca do gry utożsamiana była również z symbolami solarnymi. „Zdobycie piłki (…) mogło być sposobem gwarantującym urodzaj. Z tego samego powodu piłkę często toczono przez pole lub wokół niego” (tamże: 49). Pierwotne mecze piłkarskie wiązały się z poważnym zagrożeniem życia i zdrowia grających. Reguły gry nie były skodyfikowane, dozwolone okazywały się więc wszystkie zachowania służące zwycięstwu. Zawodnicy w sposób niekontrolowany biegli przez miasto, często wyrządzając w zapamiętaniu krzywdę sobie nawzajem lub przypadkowym przechodniom. Gra w piłkę, jako niebezpieczna i „pogańska” forma rozrywki, już w XIV i XV wieku została zakazana w wielu państwach europejskich. 186
Mecz piłkarski jako rytuał
Zarówno rytualizacja piłkarskiego meczu, jak i zbliżenie go do wojny1 wyraźnie zarysowuje się także współcześnie. Bardzo często podkreśla się towarzyszące futbolowi skrajne emocje, owocujące niejednokrotnie tragicznymi wydarzeniami na stadionach. Tym, co wydaje się odróżniać dzisiejszy „piłkarski rytuał” od dawnych, nawet jeszcze dziewiętnastowiecznych zawodów sportowych, jest zatarcie się granicy między obserwatorami rytuału a jego uczestnikami. Obserwatorzy na stadionie – kibice – nie pozostają bierni – wręcz przeciwnie, utożsamiają się z wydarzeniami na boisku i bardzo często mają istotny wpływ na ich przebieg. Charakterystycznym zjawiskiem jest też wytworzenie się swoistej subkultury kibiców, których działania rytualne w służbie „niewidzialnej religii” (Antonowicz, Wrzesiński 2010: 7‒26) klubowej mają miejsce nie tylko w sakralizowanym czasie piłkarskich rozgrywek.
Rytuał gry Przyglądając się zarówno strukturze pojedynczego meczu piłkarskiego, jak i konkretnych cyklów rozgrywek piłkarskich (takich jak mistrzostwa świata, czy sezon rozgrywek ligowych) w świetle definicji zaproponowanej przez Maisonneuve’a, z łatwością dostrzec można w nich charakterystyczny rys rytualny. Niezaprzeczalnie są to, zgodnie z przywołaną definicją, „skodyfikowane systemy praktyk”. Piłka nożna jest sportem o bardzo ściśle określonych regułach, których złamanie skutkuje najczęściej wyłączeniem z udziału w rytuale (system żółtych i czerwonych kartek, kary porządkowe). Jak trafnie wskazuje Albert Jawłowski „postępowanie zarówno graczy, jak i całych drużyn określają dwa czynniki. Po pierwsze, jest to usilne dążenie do zwycięstwa; po drugie, konieczność przestrzegania reguł obowiązujących w grze. (…) Powielanie przekroczeń reguł gry, swobodne ich traktowanie, kwestionowanie lub sceptycyzm w kwestii obowiązywania może zniszczyć grę bezpowrotnie. Dlatego tak ważna jest rola przepisów, które nie tylko stoją na straży przyjętego porządku przebiegu gry, ale – patrząc szerzej – przesądzają w ogóle o jej istnieniu” (2007: 92). 1
Według klasyfikacji Rogera Caillois (2005), wszystkie zawody sportowe to gry o charakterze agonu – oparte przede wszystkim na współzawodnictwie, przy zagwarantowanej równości sił przeciwników. Tak więc sport w swojej istocie ma w sobie coś z wojny – zmierza do osiągnięcia przewagi nad przeciwnikiem i jej zaakcentowania.
187
Barbara Kulesza-Gulczyńska
Tak więc mecz, podobnie jak wszelkie praktyki rytualne, odbywa się według ściśle określonych zasad, których przekraczanie może doprowadzić do destrukcji obrzędu. Poza regułami gry, przyjęte są różnego rodzaju zwyczaje, włączone w strukturę rywalizacji, wypracowane przez samych zawodników, w drodze rozwoju dyscypliny. Do elementów rytualnych należy np. kolejne wbieganie piłkarzy na boisko, odczytywanie ich nazwisk przez komentatora, odśpiewanie hymnów (państwowych lub, coraz częściej, klubowych), uściśnięcie sobie rąk przez kapitanów drużyn itd. Naruszenie porządku jednej z tych czynności być może nie zniweczyłoby sensu całego meczu. Jednakże – gdyby na przykład kapitanowie drużyn postanowili nie podać sobie rąk, samo zaniechanie tej czynności miałoby ogromne znaczenie symboliczne. Wielu piłkarzy ma również prywatne rytuały, mające na celu zapewnienie sobie szczęścia i zwycięstwa na boisku. Część z nich łączy się z religijnymi przekonaniami poszczególnych zawodników – wielu z nich wykonuje symboliczne gesty (znak krzyża) lub po cichu się modli, manifestując wiarę w możliwość ingerencji sił metafizycznych w przebieg gry. Wprowadzają przez to na boisko pewne odrębne sacrum i rytuał należący do odmiennej sfery obrzędowej, poprzez gest wykonany w określonym momencie wiążąc je jednak również z ideą sportu2. Równocześnie, piłkarze uchodzą za jednych z najbardziej przesądnych sportowców. Szczególnie dużą ilość indywidualnych gestów o charakterze symbolicznym wykonują w celu zapewnienia sobie szczęścia bramkarze: „Większość bramkarzy jest przesądna. Tomaszewski próbował przeciągać szczęście na swoją korzyść, zakładając przynajmniej jedną część garderoby na lewą stronę. Młynarczyk zawsze rzucał zapasową parę rękawic w prawy róg bramki, aż któregoś dnia podczas wyjazdowego meczu w Marsylii ktoś mu te rękawice gwizdnął. Bramkarz uznał to za podpowiedź losu i od tej pory w ogóle nie zabierał na mecze dodatkowego kompletu. Kowalewski, który jest człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, za każdym razem prosił masażystę swojego zespołu, by kładł mu butelkę z napojem przy tym samym słupku. Z czasem zwyczaj zarzucił, ale teraz zawsze zaczyna mecz od pozdrowienia kibiców swojego zespołu. – Jeśli można uznać to za rytuał, niech tak będzie – śmieje się” (Piątek 2009: 99). 2
188
Dla wielu, gest tego rodzaju świadczy wręcz o bardzo poważnym traktowaniu idei sportowej (piłkarskiej) rywalizacji.
Mecz piłkarski jako rytuał
Zwyczaje te mają charakter rytualny, o ile opierają się na wierze w możliwość metafizycznej ingerencji siły wyższej w przebieg spotkania. Tego rodzaju praktyki uznać można za zbliżone do dawnych zabiegów mających na celu np. przywołanie deszczu czy codziennych modlitw kapłanów egipskich o wzejście słońca. Maisonneuve uznaje, że podobne zachowania dają praktykującym poczucie bezpieczeństwa wynikające z odwołania się do sacrum w momentach niemożności osiągnięcia kontroli nad całością otaczających zjawisk. Również czas i miejsce meczu piłkarskiego są wyraźnie odgraniczone. Czasoprzestrzeń meczu charakteryzuje się zresztą dużym stopniem zsakralizowania. Budynki stadionów często nazywane są „świątyniami futbolu”. Stadion Camp Nou w Barcelonie wydaje się tego najlepszym przykładem – poza areną gry znajduje się tam między innymi muzeum klubu, a także sklepy, w których można nabyć klubowe gadżety. Pierwotne miejsce rozgrywania meczów stało się rodzajem przestrzeni kultu – „niewidzialnej religii” klubu. Wyraźnie zaobserwować to można również w Polsce. „Łazienkowska”, „Bułgarska”, „Oporowska”, jako nazwy ulic, na których znajdują się stadiony, awansowały do rangi istotnych dla klubowego kultu symboli. Bardzo często pojawiają się w stadionowych hasłach czy piosenkach („Legia – wasz koszmar z ul. Łazienkowskiej”, „Fanatycy z Oporowskiej”, „Bułgarska – jestem stąd”, etc.). Czas meczu to czas wyraźnie wyodrębniony, ograniczony na mocy zasad obowiązujących w grze. Dziewięćdziesiąt minut, rozdzielonych na dwie połowy piętnastominutową przerwą, to czas chwilowego zawieszenia codziennego upływu czasu (zjawisko wyodrębnienia czasu rozgrywek sportowych jest zresztą charakterystyczne nie tylko dla piłki nożnej). Hermann Bausinger charakteryzował ten czas wręcz jako „czas święta”: „Piłka nożna jest małym świętem wyodrębnionym z codziennych zabiegów i powinności, oderwanym od monotonii obowiązku” (2005: 271). Cykle rozgrywek piłkarskich, takie jak odbywające się co cztery lata Mistrzostwa Świata, Liga Mistrzów czy sezony meczów ligowych, jako całości również opierają się na dokładnie skodyfikowanych zasadach, obejmujących reguły awansu do kolejnych etapów, sposób rozstrzygania meczów o wyniku remisowym i wiele innych. Badacze wskazują na wyraźną obecność w strukturze tego typu zawodów elementów rytuału przejścia. Dokonując analizy turnieju FIFA World Cup Korea – Japonia 2002, Jawłowski wskazał na poszczególne etapy, których następstwo po189
Barbara Kulesza-Gulczyńska
krywa się z przebiegiem tradycyjnych obyczajów towarzyszących „przejściu” z jednego stanu do drugiego. Rozgrywki mundialowe, podobnie jak ligowe, mające na celu wyłonienie np. mistrza danego kraju, przebiegają według następującego schematu: podgrzewanie – separacja (ceremonia otwarcia turnieju)3 – mecz otwarcia – mecz finałowy – agregacja (celebracja nowego mistrza świata/mistrza kraju) – wygaszanie (2007: 103). Etapy te wyznaczają porządek sakralnego czasu mundialu czy sezonu. Czas Mistrzostw Świata wyraźnie wyodrębnia się z normalnego porządku czasowego, podobnie jak czas pojedynczego piłkarskiego meczu. Ma on charakter cykliczny – rozgrywanie mistrzostw świata rozpoczyna się meczem otwarcia z udziałem aktualnego mistrza świata, a kończy wyłonieniem nowego, który rozegra mecz otwarcia następnych mistrzostw. Nieco inną strukturę ma czas rozgrywek ligowych w poszczególnych krajach. Czas ów (w lidze polskiej) rozdziela się wyraźnie na kolejki (rozgrywane równolegle, w przeciągu na przykład jednego weekendu, spotkania wszystkich drużyn), rundy (jesienną i wiosenną) i sezony – sezon kończy się wyłonieniem Mistrza Polski. Na rytualną strukturę meczów piłkarskich składają się również szczególne stroje zawodników, charakterystyczne dla klubów lub reprezentacji narodowych, zwyczaje wzajemnej motywacji piłkarzy w trakcie meczu lub w szatni (np. chwytanie się za ręce podczas śpiewania hymnu), a nawet zwyczajowe sposoby wyrażania radości ze zdobytej bramki. Świętość czasu i miejsca rozgrywek ma znaczenie zarówno dla zawodników, jak i dla kibiców. Sam jednak udział w meczu piłkarskim wydaje się mieć dla piłkarzy coraz mniej rytualny charakter. Istotna tutaj bowiem staje się coraz mniejsza obecność sfery sacrum – „laickiej idei” przyświecającej przebiegowi rytuału. Dominik Antonowicz i Łukasz Wrzesiński (2010), autorzy artykułu Kibice jako wspólnota niewidzialnej religii podkreślają wyraźnie proces „sekularyzacji” meczów piłkarskich, które, przynajmniej dla zawodników, stają się sposobem zarabiania pieniędzy, a nie oddawania hołdu klubowemu lub narodowemu sacrum. Z jednej strony – wielu piłkarzy pozostaje na stałe związanych z jednym klubem – dla nich abstrakcyjna idea klubu piłkarskiego ma znaczenie większe, niż względy ekonomiczne (na przykład – słynny piłkarz FC Barcelony – Leo Messi, stanowczo odmówił transferu do Realu Madryt, mimo ogromnej sumy, jaką 3
190
W przypadku rozgrywek ligowych połączona z meczem otwarcia – pierwszym meczem sezonu.
Mecz piłkarski jako rytuał
za niego oferowano. Ojciec zawodnika miał powiedzieć, że nie wyobraża sobie syna grającego dla Realu). Dla ogromnej części piłkarzy ogromnym zaszczytem jest stanie się częścią narodowej reprezentacji. Pojawia się tutaj zjawisko interferencji zewnętrznej wobec futbolu idei narodu do rozgrywek sportowych (można zaryzykować stwierdzenie, że Mistrzostwa Świata stanowią swego rodzaju substytut wojen – bezkrwawą rywalizację, w której zwycięstwo zapewnia danemu państwu duży prestiż). Z drugiej – niemożliwym do ukrycia jest aspekt ekonomiczny transferów i udziału w rozgrywkach międzynarodowych. To, co stosunkowo rzadko zdarza się w przypadku reprezentacji narodowych (by móc grać w reprezentacji państwa trzeba mieć jego obywatelstwo, co zapobiega w pewnym stopniu zmienianiu przez zawodników drużyn z pobudek ekonomicznych), bardzo często ma miejsce w rozgrywkach klubowych. Piłkarze dość rzadko kierują się w doborze klubu kryterium pochodzenia lub sympatii (czemu trudno się dziwić), wybierając drużyny dające szansę na budowanie kariery i wysokie zarobki. Co bardzo interesujące – niehołdujący „idei” klubów piłkarze, narażają się na gwałtowne, negatywne reakcje kibiców4. Kibiców, dla których „niewidzialna religia” klubu ma ciągle ogromne znaczenie.
Rytuał kibiców Podczas gdy wśród piłkarzy obserwowalny jest stopniowy zanik sakralizowanej idei piłkarskiej – tak idei sportu jako szlachetnej rywalizacji, jak i idei i kultu piłkarskiej drużyny, wśród kibiców bardzo wyraźnie zauważalna jest cześć oddawana abstrakcyjnej jednostce jaką pozostaje klub piłkarski. O ile kibice narodowej reprezentacji, przychodząc na mecz i dopingując drużynę ze swojego kraju, przenoszą do przestrzeni sportu istniejący również poza nią ideał ojczyzny i to w jego imię sprawują swój rytuał, o tyle fani poszczególnych drużyn tworzą sobie własne sacrum. Co istotne – kibice są „wyznawcami” (nomenklatury religijnej w opisie zachowań kibiców używam za Antonowiczem i Wrzesińskim) nie talentów poszczególnych zawodników czy umiejętności trenerów, a klubu jako 4
Na interesujący paradoks towarzyszący temu zjawisku wskazał Anthony King, w książce European Ritual. Football in the New Europe (2003). Dostrzegł bowiem, że kibice, będąc grupą wymagającą od klubu ciągłego rozwoju i zwycięstw, stają się przyczyną wielu decyzji związanych z kosztownymi transferami, równocześnie nie będąc skłonnymi zaakceptować nawet wybitnych zawodników, którzy grali wcześniej we „wrogim” klubie.
191
Barbara Kulesza-Gulczyńska
takiego. „Mimo nieustającej rotacji zawodników, trenerów i działaczy tworzy się pewna metafizyczna przestrzeń, wokół której skupiają się kibice” (Antonowicz, Wrzesiński 2010: 7). Podobnego rozdziału dokonuje Anthony King, mówiąc o klubach europejskich: „W odniesieniu do futbolu, (…) istnieją dwie jego strony jako marki: klub sam w sobie i jego zawodnicy. Klub odnosi się do całej instytucji, fanów, stadionu, historii i drużyn, podczas gdy piłkarze, odnoszą się ewidentnie do pojedynczych zawodników” (2003: 126). „Religia” klubu bywa związana z miejscem zamieszkania (najczęściej kibicuje się drużynie z własnego miasta lub regionu), ale nie jest to regułą. „Laicki ideał”, któremu kibice poświęcają swoje czynności rytualne został więc stworzony w toku rozwoju dyscypliny, z czasem stając się dla fanów piłki nożnej istotniejszy od samej idei sportowej rywalizacji. Z rytuałem kibicowania związana jest ogromna ilość akcesoriów o charakterze symbolicznym. Najbardziej popularnym oznaczeniem przynależności kibica do grupy fanów konkretnej drużyny jest szalik w barwach klubowych, noszony nie tylko podczas piłkarskich rozgrywek, ale często także na co dzień. Podczas meczów pojawiają się też często inne symbole – flagi, transparenty, chorągiewki, plakaty. Stosunkowo nowym wynalazkiem są tzw. „wlepki” (lub „vlepki”) – niewielkie naklejki z barwami klubu, przykuwającym uwagę obrazkiem i hasłem, przyklejane przez kibiców w tramwajach, pociągach czy innych miejscach publicznych. Jako bohaterowie traktowani są ci, którzy przykleją swoją „wlepkę” na terytorium należącym do kibiców innej, wrogiej drużyny. Wszystkie wymienione symbole, jako widoczne znaki sakralizowanej idei, mają dla kibiców ogromne znaczenie: „Wartość symboliczna liturgicznych narzędzi jest dla kibiców ogromna i niekiedy przekracza wartość ludzkiego życia, czego najlepszym dowodem są udokumentowane przypadki osób, które straciły życie bądź zdrowie w obronie »barw klubowych«. W społecznym świecie kibiców zostają wyniesieni do roli męczenników, a złożona przez nich ofiara daje im nieśmiertelność według zasady ten żyje, kto trwa w pamięci żywych” (Antonowicz, Wrzesiński 2010: 8). Rytualne znaczenie zyskuje także niszczenie akcesoriów należących do kibiców „wrogiej” drużyny. Najwyraźniejszym znakiem zwycięstwa nad antagonistami jest „profanacja” ich klubowego szalika czy flagi. Bardzo mocno zakodowane w świadomości fanów piłkarskich antagonizmy między klubami są nieodłączną częścią współczesnej kultury 192
Mecz piłkarski jako rytuał
kibicowania. Można zaryzykować twierdzenie, że negatywne emocje, występujące w przeszłości na boisku i owocujące często nieszczęściami, dziś w dużej mierze przeniosły się na trybuny. Jedna z popularnych „rytualnych” piosenek śpiewanych na stadionach brzmi: „Do nienawiści do tej drużyny tak wychowano, wychowano nas! I bez powodu, i bez przyczyny (wyr. B.K-G.), śpiewamy dziś na cały świat…” (dalej następują wulgarne epitety pod adresem nielubianego przeciwnika). Rzeczywiście – najczęściej podstawy międzyklubowej wrogości są kibicom zupełnie nieznane albo okazują się mało znaczącymi wydarzeniami z odległej przeszłości5. Do „wiedzy milczącej”, sfery konstytuujących rzeczywistość oczywistości należy nie tylko niechęć do konkretnych klubów, ale nawet rodzaj wulgaryzmów, jakimi się konkretnych nielubianych przeciwników określa. Irracjonalność tego typu przekonań nie ma jednak znaczenia – figura wroga w grze o charakterze agonicznym wydaje się niezbędna. Co symptomatyczne – zbyt wnikliwe próby docierania do istoty tych „oczywistości” wywołują, podobnie jak etnometodologiczne eksperymenty Harolda Garfinkela (2007), złość, irytację i niepokój pytanych. Równie rytualny charakter mają zawierane między kibicami poszczególnych klubów „zgody”. Przypominają do złudzenia przymierza zawierane w czasie działań zbrojnych. Kibice zaprzyjaźnionych drużyn często wspomagają się w dopingu, mają wspólne hasła… Wyraz tego typu sojuszom dają niektóre hasła zamieszczane na „wlepkach” – np. (popularne we Wrocławiu): „Trzej królowie wielkich miast: Śląsk, Wisełka, Lechia Gdańsk”. Stadionowe hasła w ogromnej większości świadczą też o sakralnym charakterze idei „klubu” wyznawanej przez kibiców. Pojawia się w nich często nomenklatura nawiązująca do praktyk i tradycji religijnej: „Lech Poznań – godni niebios”, „Na początku był chaos – potem tylko GKS Tychy”, „Bóg wybacza – Cracovia nigdy”, „Ponad Śląskiem tylko niebo” (to tylko niektóre z bardzo licznych przykładów). Funkcję uwznioślającą w hasłach pełnią także odniesienia do symboliki władzy i potęgi, a także do istotności emocjonalnego przywiązania do klubu („Moja jedyna miłość to Kolejorz”). 5
Wielkopolscy kibice, pytani o przyczyny niechęci do Legii Warszawa często wspominają o przeszłości warszawskiego klubu – jako centralny klub wojskowy miał on, według powszechnego przekonania, możliwość uzyskiwania najlepszych zawodników poprzez powoływanie ich do wojska. Trudniej uzyskać informacje dotyczące przyczyn „niezgody” między Lechem Poznań a Śląskiem Wrocław, czy „rozpadu” przyjaźni z Zagłębiem Lubin.
193
Barbara Kulesza-Gulczyńska
Zachowania kibiców na stadionach bardzo często przypominają pierwotne rytuały również poprzez sposób włączenia w nie ruchów ciała. Rytmiczne powtarzanie określonego ruchu jest charakterystyczne dla wielu rytuałów, zarówno tych instynktownych, jak wywodzących się z kultury (Lorenz 2005: 101). Okrzyki, klaskanie, podskakiwanie i piosenki o prostym rytmie wydają się być elementami konstytutywnymi dla meczowej oprawy. Nie należy tego wiązać jedynie z tym, że proste ruchy i słowa w łatwiejszy sposób mogą być powtarzane przez ogromną ilość osób znajdujących się na stadionie. Rytmiczność i cykliczna powtarzalność wykonywanych ruchów, wraz z silnym ładunkiem emocjonalnym nieodłącznie związanym z kibicowaniem wywoływać może stany pokrewne do euforycznych, dodając widowisku o charakterze agonu elementów illinx – wywołania oszołomienia. Co istotne – dla najbardziej ortodoksyjnych kibiców idea klubu pozostaje ideą sakralną nawet poza obrębem świętej przestrzeni stadionu i odgraniczonego czasu meczu. Charakterystycznym zjawiskiem wśród „wyznawców” jest używanie klubowych gadżetów w życiu codziennym (ręczniki, kubki, plecaki, czapki, koszulki etc.), manifestowanie niechęci do innych drużyn np. przez kibiców-kierowców i wiele innych zachowań całkowicie irracjonalnych dla obserwatorów z zewnątrz. Dlaczego udział obserwatorów rytuału piłkarskiego w jego przebiegu jest w tej chwili tak ogromny, że można właściwie mówić o odrębnym rytuale kibicowania? Może mieć to związek z silnym utożsamieniem jakie zachodzi między kibicami a zawodnikami podczas widowiska sportowego. Mimo że zawody sportowe z założenia mają charakter dwubiegunowego „układu S” (Raszewski 2003) z wyraźnie oddzieloną publicznością, to jednak Callois zauważa, że: „(...) widzowie nie poprzestają na tym, by głosem i gestem zachęcać swych faworytów (…), lecz naśladują zachowanie się ludzi czy koni, by im tym jakoś pomóc” (2005: 166). Wielu piłkarskich kibiców nosi koszulki w klubowych barwach, oznaczone numerami i nazwiskami ulubionych zawodników, przez co jeszcze mocniej mogą stanowić część klubu. Poza tym, poprzez intensywny doping, jak wierzą, stają się wręcz współtwórcami meczowego sukcesu6. 6
194
Co ciekawe, szczególnie w polskich rozgrywkach ligowych, kibice bardzo często przestają utożsamiać się z klubem w momencie wstydliwej porażki, co zauważyć można choćby w typowych relacjach z meczu: w przypadku zdawania sprawy ze
Mecz piłkarski jako rytuał
W dzisiejszym futbolu funkcję typowych „obserwatorów”, zarówno rytuału gry, jak i rytuału kibicowania, mogą być widzowie śledzący piłkarskie rozgrywki przed telewizorami. Nie tylko bowiem nie biorą oni udziału w akcji toczącej się na boisku, ale również nie mają bezpośredniego wkładu w rytualne gesty kibiców (chociaż często i obserwatorzy przed telewizorami doznają stanów euforycznych po zdobyciu bramki przez ulubioną drużynę, nierzadko zaopatrzeni są oni także w szaliki, koszulki i flagi, a także zawzięcie dopingują zawodników, siedząc przed telewizorem). Osobnym zagadnieniem może być tutaj bardzo szeroko omawiane przez Jawłowskiego zjawisko komentarza meczowego, będącego, jak zauważa autor – mitem – opowieścią o rytuale (2007: 106‒111). Nie do końca wyjaśniony wydaje się do dziś fenomen piłki nożnej jako sportu. Niewiele innych dyscyplin sportowych może poszczycić się taką ilością zaangażowanych kibiców, niewiele innych sportowych drużyn posiada takie rzesze „wyznawców”. Bausinger za przyczynę tego zjawiska uznaje nieprzewidywalność futbolu: „Piłka nożna jest nieobliczalna (…) Sepp Herberger, legendarny trener niemieckiej reprezentacji narodowej, na pytanie, dlaczego ludzie chodzą na mecze, odpowiadał: »Bo nie wiedzą, jak się skończą«. (…) Stała niewiadoma należy do etosu gry” (2005: 273). Z pewnością owa „stała niewiadoma” przyczynia się do wzrostu emocji towarzyszących zarówno grze, jak i jej oglądaniu, trudno ją jednak uznać za jedyną przyczynę niezwykłej popularności futbolu. Niezależnie od tego, co rzeczywiście przyczyniło się do wytworzenia się piłkarskiego i kibicowskiego rytuału, obserwowalnym w tej chwili najwyraźniej zjawiskiem jest swoista sekularyzacja rytuału piłkarskiego (być może już niedługo noszone stroje czy proporczyki wymieniane na początku meczu przestaną mieć dla zawodników znaczenie symboliczne, a zachowają, tak jak większość elementów zsekularyzowanych rytuałów, znaczenie praktyczne), przy jednoczesnej intensyfikacji sakralnego znaczenia idei klubu wśród kibiców. Fascynujące zjawisko kultury kibicowania i rytualnych zachowań fanów piłki nożnej z pewnością wymaga dużo szerszego omówienia niż to, które zostało przedstawione w tej pracy. Warto zaznaczyć, że absolutnie nie są to jedynie działania o charakterze destrukcyjnym – bardzo częste są wypadki udzielania przez kibiców zwycięstwa kibice używają najczęściej zwrotów w pierwszej osobie liczby mnogiej: „MY wygraliśmy”, „dołożyliśMY im”, natomiast w przypadku opowiadania o porażce: „znów przegrali” („oni”, czyli już nie „my”). Podobne tendencje zauważalne są, może nawet wyraźniej, pośród kibiców reprezentacji narodowej.
195
wsparcia niepełnosprawnym lub ubogim „współkibicom”, stadionowe piosenki i hasła są również bardzo często niezwykle pomysłowe, zyskując czasem wręcz rangę tekstów kultury, o dużym stopniu skomplikowania i nasycenia elementami intertekstualnymi. Nie da się zaprzeczyć, że dla wielu osób we współczesnej kulturze europejskiej rytuał piłkarskich rozgrywek ma charakter kompensacyjny w obliczu braku jednoznaczności sakralnych idei w płaszczyźnie religijnej czy światopoglądowej.
Bibliografia: Antonowicz, Dominik i Łukasz Wrzesiński. 2010. Kibice jako wspólnota niewidzialnej religii. W: M. Karaś (red.). Kibicowanie jako uniwersalny język. Żelechów: Sendsport, s. 7‒26. Bausinger, Hermann. 2005. Małe święta na co dzień: piłka nożna. W: A. Chałupnik, W. Dudzik, M. Kanabrodzki, L. Kolankiewicz (red.). Antropologia widowisk. Warszawa: UW, s. 271‒274. Caillois, Roger. 2005. Gry i ludzie. W: A. Chałupnik, W. Dudzik, M. Kanabrodzki, L. Kolankiewicz (red.). Antropologia widowisk. Warszawa: UW, s.163‒175. Garfinkel, Harold. 2007. Studia z etnometodologii. Warszawa: PWN. Grotowski, Jerzy. 1969. Teatr a rytuał. „Dialog” 8: 64‒74. Jawłowski, Albert. 2007. Święty ład. Rytuał i mit mundialu. Warszawa: WAiP. King, Anthony. 2003. European Ritual. Football in the New Europe. Aldershot: Ashgate. Lorenz, Konrad. 2005. Rytuały zwierzęce i kulturowe. W: A. Chałupnik, W. Dudzik, M. Kanabrodzki, L. Kolankiewicz (red.). Antropologia widowisk. Warszawa: UW, s. 93‒107. Maisonneuve, Jean. 1995. Rytuały dawne i współczesne. Sopot: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Piątek, Marcin. 2009. Szmata w budzie. „Polityka” 16: 99‒100. Raszewski, Zbigniew. 2003. Teatr w świecie widowisk (fragmenty). W: J. Degler (red.). Problemy teorii dramatu i teatru. T. 2. Wrocław: UWr, s. 325‒360. Rothenbuhler, Eric W. 2003. Komunikacja rytualna. Od rozmowy codziennej do ceremonii medialnej. Kraków: UJ.
Piotr Małczyński Uniwersytet Wrocławski
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej Nacjonalizm w piłkarskim kontekście popularnie kojarzy się ze skrajną ideologią agresywnych kibiców, których chętnie kontrastuje się z patriotycznie natchnionymi fanami o pomalowanych w barwy narodowe twarzach. Tymczasem, aby mówić o nacjonalistycznych wpływach, w towarzystwie orła nie musi pojawić się celtycki krzyż, obok hymnu zaś hasło nawołujące do zachowania „czystości” narodu. Takie spojrzenie spłaszcza zarówno nacjonalizm, jak i jego obecność w futbolu. W rzeczywistości nie sposób wskazać fana, który w ogóle nie oddycha „nacjonalistycznym powietrzem”. Nie oznacza to, iż jego wdychanie jest niezbędne do życia, lecz wskazuje jego dzisiejszą powszechność. Nacjonalizm wypełnia bowiem spore przestworza wielu współczesnych kosmologii, które sprawiają, że ludzie myślą w kategorii narodu. Narodowość stała się rzekomo wskazana jak para uszu. Podobno trudno bez niej żyć, a głuchota na jej zawołanie stanowi ciężki grzech. Lojalność wobec własnego narodu uznaje się bowiem za najważniejszą. Wspólnota narodowa ma zaś prawo wołać o należne jej polityczne prawa (Jaskułowski 2003: 38‒39). „Nacjonalistyczne powietrze” bywa jednak dla nauki niedostrzegalne. Wiele błądzących perspektyw postrzega jedynie, będący oznaką rozognienia konfliktu, „dym”. Przejawy agresji są natomiast „tylko” najjaskrawszymi przejawami oddziaływania nacjonalizmu. W badaniach naukowych warto więc zawiesić pozorną oczywistość i naturalność narodu. Takie swoiste epoché proponuje antropologia kulturowa. Antropologiczne podejście do analizy nacjonalizmu przedstawia Krzysztof Jaskułowski. Według niego, należy skoncentrować się na sposobach wytwarzania wspomnianego wrażenia oczywistości świata narodów,
Piotr Małczyński
a zwłaszcza ich mitycznych i symbolicznych aspektach. Wskazuje także na kulturę popularną i codzienność jako interesującą przestrzeń badań. Tak zakrojona perspektywa badawcza wydaje mi się kuszącą propozycją, adekwatną do zanalizowania nacjonalistycznych wątków w futbolu. Klasyczne podejścia do nacjonalizmu uwypuklają rolę edukacji w rozpowszechnieniu nacjonalistycznych wizji. Czy jednak szkolnictwo przoduje w rozpowszechnianiu wizji świata składającego się z narodów? Analogiczne pytanie można zadać, zastanawiając się nad rolą w procesie (re)produkcji tożsamości narodowej tzw. kultury wyższej. Przestrzeń kultury popularnej również pozwala na zakorzenienie się konceptu narodowości, którą uznaje się za naturalną, rzutuje w przeszłość i przyszłość. Dodatkowo, zaszczepienie nacjonalistycznych wizji poprzez popkulturę odbywa się w sposób silnie angażujący emocjonalnie. W sporcie, do członkostwa w wierze w naród zachęca kibicowska pasja. Włoski polityk czasów Risorgimento Massimo d’Azeglio stwierdził: „Stworzyliśmy Włochy. Teraz musimy stworzyć Włochów”. Realizacją tegoż zadania, według Ernesta Gellnera, zajmuje się nacjonalizm (Gellner 2009). To on tworzy naród, a stadion i transmisja z wydarzeń sportowych stanowią przydatne ku temu narzędzia. Obfitujące w narodową symbolikę piłkarskie wydarzenia i ich medialny rozgłos pomagają w kreacji narodowej wspólnoty. Badacze wskazują, iż rozgrywki reprezentacyjne stanowią okazję dla integracji kibiców, bezkrwawej wojny czy prezentacji potęgi gospodarza zawodów sportowych. Jednak już sam koncept boiskowej rywalizacji narodów wykazuje nacjonalistyczny charakter. Pozwala bowiem narodom grać tak, jakby były realnymi, zdolnymi do gry bytami. Piłka nożna, jak twierdzi Christian Bromberg, prezentuje pewien specyficzny „demo‑merytokratyczny” koncept społeczeństwa (Marks 1998: 53), które w tym kontekście należy utożsamić z narodem posiadającym państwo lub przynajmniej szeroką autonomię. Według stanowiska Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA), nieposiadające własnego organizmu państwowego narodowości oficjalnie nie mogą rywalizować z grupami posiadającymi państwowość. Wstęp na boisko warunkowany jest, wedle najnowszych przepisów, członkostwem w ONZ. W Europie istnieje jedynie kilka uwarunkowanych historycznie wyjątków. Swoje reprezentacje posiadają Wyspy Owcze, Szkocja, Walia, Irlandia Północna i Anglia. Międzynarodowego uznania nie może doczekać się zaś kadra Gibraltaru czy Kosowa. FIFA, a także Unia Europejskich 198
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
Związków Piłkarskich (UEFA) w pewien sposób strzegą obecnego układu geopolitycznego, uświęcając go dodatkowo w rytuale piłkarskich mistrzostw (Jawłowski 2007: 236‒237). Takie nastawienie pozbawia możliwości udziału w międzynarodowych rozgrywkach wiele potencjalnych (nawet do kilku tysięcy) drużyn narodowych. Ich boiskowa nieobecność nie tylko odbiera wielu nacjonalizmom narzędzie wewnętrznej integracji i zewnętrznej promocji, którym swobodnie posługują się niepodległe państwa, lecz także może zostać zrównana z narodowym niebytem. Kibic-nacjonalista mógłby zapytać: Czy naród, który nie gra, faktycznie istnieje? Jednocześnie, nałożona przez piłkarskie władze bariera uwypukla paradoks nacjonalistycznego altruizmu. Postulat prawa do samostanowienia kłóci się bowiem z faktem, że ukontentowani zazdrośnie strzegą swoich pozycji i niekoniecznie kwapią się, by zmienić panujące stosunki i zadowolić kolejne ruchy narodowe. W wymiarze syntaktycznym, (re)produkcja tożsamości wymaga „innych”, w obliczu których można zdefiniować „swoich”. Tymczasem futbol dostarcza możliwości pokojowej konfrontacji. Roger Caillois scharakteryzował piłkę nożną jako grę agon, a więc taką, gdzie dochodzi do rywalizacji, a antagonistom zapewnia się, dzięki zastosowaniu reguł, równość szans. Dążenie do równych możliwości wygranej sprawia, iż zwycięstwo uznaje się za obiektywne. W przypadku sukcesu „naszych” obiektywizacji ulega również etnocentryczny ogląd świata, według którego zwycięska strona jest „lepsza” od „obcych”. Rytualny aspekt gry prowadzi bowiem do ustalenia relacji dominacji (Jawłowski 2007: 24‒26). W wymiarze semantycznym definiowanie grupy własnej korzysta z sieci znaczeń. Symbolikę narodową wykorzystuje się niezwykle chętnie, a jej repertuar nie ogranicza się do flag i hymnów, lecz sięga głęboko ku wyobraźni historycznej. Przykładowo, przed meczami reprezentacji Francji pojawia się galijski kogut, zaś na koszulkach polskich kadrowiczów widniał husarz. O emocjonalnym przywiązaniu do symboli świadczyć może niedawna afera wokół zniknięcia orła z reprezentacyjnych strojów. Cała sytuacja wskazuje, że jego obecność była dużo mniej zauważalna, niż gdy go „zabrakło”. Część z tropów heurystycznych chcących dociec przyczyn społecznego niezadowolenia spowodowanego zniknięciem godła narodowego, powinna skupić się na wątkach nacjonalistycznych. Oburzenie z powodu braku orła wiąże się zarówno z ugodzeniem dumy kibiców, którzy pragną identyfikować się 199
Piotr Małczyński
z narodem poprzez symbole i dotkliwie odczuwają ich absencję, jak i z „kupczeniem” symboliką narodową ze strony działaczy sportowych. Wspomniany, inspirujący się historią dobór symboli wchodzi w zakres szerszego zjawiska, jakim jest nadanie sportowej rywalizacji historycznej otoczki. Narracje dotyczące przeszłości towarzyszą spotkaniom, które odbiera się jako przeniesione na boiska starcia zbrojne. Mecze z „odwiecznymi wrogami” traktuje się jak kontynuację lub powtórzenie dawnych konfliktów. Sukces sprzed lat należy powtórzyć, porażkę odwrócić na swoją korzyść. Różne dawne incydenty i współczesną rywalizację sportową bierze się często za równoczesne wydarzenia. Pamięć zbiorowa ma bowiem ahistoryczny charakter i posługuje się raczej archetypami niż niepowtarzalnymi zdarzeniami (Jaskułowski 2009: 401‒403). Piłkarska rywalizacja kadry Polski i Niemiec otaczana jest aurą odwiecznej walki, w której zlewają się losy Zakonu Krzyżackiego, III Rzeszy, Państwa Piastów i II Rzeczypospolitej. Obok dziejów militarnych, pojawiają się także sportowe. Reprezentacja niemiecka stanowi antagonistę symbolizującego nie tylko przeciwnika ze scalonych ze sobą czasów wielkiej wojny z Zakonem czy II Wojny Światowej, ale również z turnieju Mistrzostw Świata w 1974 r. „Obcy” stają się natomiast ucieleśnieniem zła, które należy symbolicznie unieszkodliwić w trakcie meczowego rytuału. Rywala należy poświęcić, aby nastał ład (Jawłowski 2007: 230‒232). Ponowne rozprawienie się z wrogiem pomaga w ożywieniu narodowej substancji, która wedle nacjonalistycznych wizji wytraca się, a którą można odnowić poprzez nawrót ku „czasom początku”. Nacjonaliści skrzętnie wykorzystują przeszłość, wskazując na domniemane historyczne przesłanki, które jak pępek świadczący o narodzinach z matki, mają dowodzić narodowej ciągłości. Jak radzi sobie piłkarski nacjonalizm, gdy odwołanie do wspólnej historii nie jest możliwe? Ondino Viera, urugwajski trener z 1966 r., stwierdził, że: „inne kraje mają swoją historię, Urugwaj ma swój futbol” (Giulianotti 1999: 154). Dziś Urugwajczycy posiadają swoją „pępkową historię”, na którą składają się także dzieje miejscowej piłki nożnej. Sport potrafi bowiem pisać historię, co udowadniają wspomniane powyżej odwołania do chlubnych występów reprezentacji sprzed lat. Odwołania historycznie nie są jednak konieczne, a „narody bez pępka” mogą snuć wizję narodowej chwały wpatrzone w przyszłość. Thomas Hylland Eriksen wskazuje na fakt, że o wspólnym pochodzeniu nie mogą mówić mieszkańcy Mauritiusu. Jed200
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
nak członków wielu wyspiarskich grup etnicznych w jeden naród jednoczą spotkania piłkarskiej reprezentacji kraju (Eriksen 1993). Według Benedicta Andersona, naród stanowi wspólnotę wyobrażoną, a więc taką, która opiera się na postrzeganiu narodowych więzi nawet z osobami osobiście nieznanymi (Anderson 1997: 20–21). Tymczasem „wspólnota wyobrażona, licząca miliony ludzi, wydaje się bardziej realna w postaci zespołu złożonego z jedenastu mężczyzn z imieniem i nazwiskiem”. W ten sposób Eric Hobsbawm ilustruje związek między drużyną piłkarską a narodem, który, jako pojęcie abstrakcyjne, wydaje się łatwiejszy do zrozumienia jako zespół graczy (Hobsbawm 2010: 151). Metafora współpracującej grupy osób w prosty sposób ukazuje wspólnotę podobnych do siebie ludzi, którzy wzajemnie się uzupełniają i dążą do wspólnego celu. Relacja reprezentacji z narodem ma jednak przede wszystkim charakter metonimiczny. Gra zawodników odzianych w odpowiednie barwy kieruje naszą uwagę na problematykę narodową i zapewnia mentalny do niej dostęp. Wybór metonimii nie może być przypadkowy, gdyż podkreśla ona konkretne właściwości pojęcia. Przykładowo, gwieździsta część sztandaru amerykańskiego, który związany jest relacją metonimiczną z USA, reprezentuje poszczególne stany i przywodzi na myśl czuwającą nad Stanami Zjednoczonymi boską opatrzność (Jaskułowski 2009: 390‒393). Gra reprezentacji powinna objawiać „naturalne” cechy danego narodu, a okazją do ich ukazania staje się mecz piłkarski. Jak zostało już zasygnalizowane, na czas trwania rywalizacji czynniki zewnętrzne zostają zminimalizowane, a różnice międzygrupowe zobiektywizowane (Sorek 2002: 447). Warunki sportowej rywalizacji pozwalają więc na zaprezentowanie odpowiedniego stylu grania, który odzwierciedlać ma „narodowy charakter”, jego „esencję”. Wydaje się, iż kształt metonimii w postaci zespołu piłkarskiego nie jest obojętny. Jakie ma więc znaczenie skład osobowy narodowej kadry? Czy istotne jest pochodzenie etniczne reprezentantów narodu? Zgodnie z nacjonalistyczną myślą, FIFA dzieli kontynenty na państwa z własną narodową kadrą, zaś każdy zawodnik może reprezentować w swojej seniorskiej karierze jeden kraj. Sytuacja sprzed kilkudziesięciu lat, gdy w barwach Hiszpanii występował Alfredo Di Stéfano, były kadrowicz Argentyny, jest dziś nie do pomyślenia. Piłkarze mają prawo zmienić barwy narodowe, których bronili na poziomie młodzieżowym, lecz gdy jako seniorzy zadebiutują w meczu o stawkę, tracą sposobność 201
Piotr Małczyński
gry w innym zespole reprezentacyjnym. Jedynie wyjątkowe sytuacje, jak powstanie nowego tworu politycznego i jego drużyny, pozwalają na ponowny wybór ojczyzny. Przesłanie przepisów FIFA można odczytać następująco: dojrzały wybór narodu powinien dokonać się raz i wiązać się z lojalnością. Nacjonalistyczna zasada mówiąca, że każdy posiada jakąś, jedną jedyną, narodowość, która zobowiązuje go do absolutnej lojalności, z piłkarskiej perspektywy wydaje się być obowiązująca. Jednak w koncepcjach piłkarskich władz przynależność do narodu może, do pewnego stopnia, zależeć od deklaracji gracza i wykazywać zmienność. Etniczna mapa świata odbiega jednak od nacjonalistycznych ideałów, gdzie każdy naród posiada państwo, którego obszar pokrywa się z terenami zamieszkanymi przez tenże byt narodowościowy. Lojalni członkowie wspólnot narodowych (w tym kadrowicze) powinni natomiast ucieleśniać walory całości nacji, do której są bezspornie, jakby „z natury”, przypisani. Reprezentacyjne kadry grają, mimo iż rzeczywistość odbiega od powyższej wizji. Owszem, FIFA dzieli ekumenę na narodowe państwa, które posiadają własne drużyny, lecz problemem pozostają nieusatysfakcjonowane ruchy separatystyczne (przynajmniej brakiem międzynarodowego uznania ich zespołów piłkarskich) oraz zawodnicy o złożonych tożsamościach. W poszczególnych krajach żyją bowiem liczne mniejszości, których przedstawiciele uprawiają piłkę nożną, zaś piłkarze wiodą żywot migrantów i nierzadko legitymują się podwójnym obywatelstwem. Selekcjonerzy muszą uporać się z doborem kadrowiczów, którzy najlepiej spełnią oczekiwania kibiców. Podjęte decyzje są istotne zarówno ze względu na wyniki sportowych spotkań, jak i wymiar tożsamościowy. Wydaje się, że reprezentant narodu powinien raczej do niego należeć, lecz wyznaczenie narodowych granic nie należy do prostych zadań. Przepisy międzynarodowych federacji piłkarskich w pewien sposób zrównują narodowość z obywatelstwem, gdyż przede wszystkim na jego podstawie wyznacza się zasób graczy, których potencjalnie można powołać do drużyny reprezentacyjnej. Współczesne regulacje dotyczące powołań do reprezentacji promują obywatelski model narodu. Pozwalają bowiem, by w krajowej kadrze znaleźli się przedstawiciele mniejszości terytorialnych czy imigranci. Jednocześnie selekcją graczy do reprezentacji narodowych w dużej mierze rządzi zasada merytokracji. Grają zawodnicy, którzy w oczach sztabu szkoleniowego prezentują 202
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
najwyższe umiejętności i przyniosą najwięcej pożytku drużynie. W dążeniu do sportowej efektywności, merytokratyczne reguły raczej nie baczą na pochodzenie etniczne gracza. Obok powołań o charakterze obywatelskim występuje drugi model selekcji graczy – etniczny. Nacjonalistyczny postulat kongruencji granic państwowych z obszarami zamieszkiwanymi przez konkretny naród ma bowiem swój odpowiednik w świecie futbolu. Swego rodzaju „kadrowy irredentyzm” skłania się ku ściąganiu do reprezentacji graczy ze względu na ich pochodzenie. Zasadzie, mówiącej, że każdy naród powinien żyć w jednym, własnym państwie, naprzeciw wychodzą tendencje do powołań „ziomków zza granicy”. Dlatego też np. w reprezentacji Turcji znaleźli się, urodzeni w Gelsenkirchen, bracia Altıntop. Jednak nawet posługiwanie się kategorią etniczności nie ucisza nacjonalistycznych krytyków. Wyznaczenie granic narodu w oparciu o wspólną kulturę i pochodzenie może różnić się w zależności od zorientowania dyskursu. „Polskość” Ludovica Obraniaka, francuskiego piłkarza o polskich korzeniach, który regularnie występuje w biało-czerwonych barwach, bywa kwestionowana z powodu jego nieznajomości języka polskiego. Obu strategii powołań nie należy jednak odbierać jako przejawu zaproponowanej przez Hansa Kohna i rozwiniętej przez jego następców dychotomii, która wyraźnie przeciwstawiała nacjonalizm zachodni/obywatelski ze wschodnim/etnicznym/kulturowym. Badacze myśli nacjonalistycznej wykazali błędność w absolutyzowaniu owej opozycji (Jaskułowski 2009: 105‒126). Należy pamiętać, że w przypadku „kadrowej irredenty” gracz o odpowiednich korzeniach, aby zagrać w reprezentacji, musi legitymować się właściwym paszportem. W wypadku zaś obywatelskiego charakteru selekcji zawodników, piłkarze podporządkowują się niejako narzuconej symbolice narodowej reprezentowanego kraju. Arabscy reprezentanci Izraela występują pod znakiem Gwiazdy Dawida, podobnie jak ich żydowscy koledzy. Czy jednak fani zaakceptują „obcego” w reprezentacji narodu? Utożsamienie się z przedstawicielem mniejszości może wydawać się wielu kibicom kontrowersyjne. „Zagraniczny najemnik” niekoniecznie odśpiewa hymn i uszanuje inne narodowe świętości. Pod znakiem zapytania stoi jego wpasowanie się w „nasz” styl gry. Czy wprowadzenie „obcego” do reprezentacji „swoich” nie jest sprzeniewierzeniem się „naturalnemu” porządkowi i nie zaprowadza w jego miejsce chaosu? Może 203
Piotr Małczyński
wręcz odwrotnie – jego „niezwykłość” pomoże w dopełnieniu rytuału piłkarskiego meczu? Owa niezwykła moc, którą rzekomo posiada „piłkarz nie z tego świata”, bywa rozumiana w sposób, na pierwszy rzut oka, racjonalny. Importowana gwiazda często należy do „innej kultury piłkarskiej”, przez co posiada nieprzeciętne umiejętności. Dzięki „odmiennej myśli szkoleniowej” jakość wyszkolenia „obcego” góruje nad techniką gry „naszych”. Wychowanie pod wpływem „specyficznej filozofii gry” sprawia, iż zawodnik wydaje się być lepszy. Analogiczna ocena może dotyczyć wymiaru nie tylko kulturowego, ale także biologicznego. W popularnej wizji, ludzie czarni odznaczają się specyficzną hiperfizycznością. Z perspektywy stereotypowo ocenianej „rasy”, czarnoskóry gracz budzi numinotyczny strach przed swą domniemaną dzikością, połączony z fascynacją dla jego ciała, które wiązane jest z siłą fizyczną. Zgodnie z tym rasistowskim rozumowaniem, negroidalny zawodnik będzie niezdyscyplinowany i humorzasty, lecz jednocześnie szybki, zwinny i wytrzymały. Słowem, okiełznany i poinstruowany przez białego trenera mógłby stanowić o sile drużyny. „Oswojenie obcego” dałoby więc szanse na wykorzystanie jego mocy. W jaki sposób dokonuje się owe „oswojenie”? Zaakceptowanie „obcego” przez kibiców wiąże się z jego partycypacją w „naszej kulturze”, która bywa śledzona i testowana swego rodzaju „sprawdzianami lojalności”. Pod uwagę brana jest np. znajomość języka, zwyczajów czy hymnu. Niekiedy dziennikarze śledzą życie futbolowych gwiazd, dostarczając informacji o ich zastosowaniu się, bądź nie, do „wzorów kultury”, na których opiera się życie „typowego” przedstawiciela narodu (Shor, Yuval 2010: 492‒499). Za humorystyczny, choć drastyczny wyraz takiego nastawienia można uznać dowcip, według którego Emmanuel Olisadebe zostanie Polakiem, gdy przeprosi za tragiczne wydarzenia w Jedwabnem. Jak widać, „testy narodowej lojalności” bywają ostrzejsze wobec osób o kwestionowanej tożsamości. Jednak najistotniejszą rolę w odbiorze „obcego” zawodnika pełnią jego występy na boisku. Piłkarski heros, by zdobyć boski status za życia, musi wykazać się swoistym euergetyzmem i hojnie obdarzyć swych fanów bramkami. „Obcy” może stać się „swój”, jeśli przywdzieje drużynowe barwy i udowodni swą przydatność dla zespołu. Inaczej mówiąc, gdy będzie dobrze grał. Gdy jednak jego występy nie spełnią oczekiwań, czekać go może fala krytyki. Rozczarowani kibice chętnie wytkną zawodnikowi jego korzenie, sięga204
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
jąc przy tym, tak jak wcześniej poszukiwali w stereotypowej wizji zalet „obcego”, po negatywne oblicze stereotypu (Millward 2007: 616). Jednak występowanie symboliki narodowej nie ogranicza się do rywalizacji pomiędzy reprezentacjami. Poszczególne ligi również nasycone są „banalnym nacjonalizmem”, który posługując się, często niepostrzeżenie, określonymi symbolami i dyskursem przyczynia się do (re)produkcji tożsamości narodowej (Billig 2008). Ligowe „flagowanie narodu” ma charakter mniej rzucający się w oczy niż w jego wersji reprezentacyjnej. Podczas rozgrywek międzypaństwowych, flagi wydają się być nieodzowne. W sferze lig pojawiają się rzadko, zazwyczaj w skromnych formach. Hymn także potrafi zagościć na istotnych spotkaniach klubowych. Jego brzmienie przypomina o państwie narodowym – sile wyższej, która czuwa nie tylko nad rozgrywanym turniejem i która upomina się o należną jej lojalność. Warto również wskazać na rolę wspólnych praktyk, takich jak śledzenie wydarzeń ligowych i pielgrzymki na stadion. Ramy rozgrywek opierają się na granicach państwowych. Ta kongruencja ligi i kraju sprawia, że kibice zostają oswojeni z konkretną przestrzenią geograficzną. Uczą się przy tym rozróżniać sferę narodowego wnętrza od zewnętrza. Te codzienne doświadczenia sprawiają, iż sympatycy sportu potrafią wyobrazić sobie wspólnotę ludzi o podobnym do ich własnego stylu życia. W konkretnych sytuacjach klub także może pełnić rolę swego rodzaju reprezentacji narodowej. Dzieje się tak, gdy drużyna ligowa bierze udział w rozgrywkach międzynarodowych. Wówczas nie jest już tylko zespołem związanym z konkretną dzielnicą, miastem, regionem, lecz z całym narodem. Klubowi nadaje się bowiem dodatkowe, ponadlokalne znaczenia. Przykładowo, komentatorzy stosują często jedno określenie narodowościowe, mimo że są świadomi różnorodności międzynarodowych składów. W kontekście zagranicznej rywalizacji, los pojedynczego sportowego przedsiębiorstwa staje się istotny dla całej narodowej egzystencji. Niektóre zespoły klubowe związane są z rolą reprezentanta silniej niż inne. Ich reprezentacyjny status wynika po części z postrzegania wewnętrznej heterogeniczności. Wśród nich znajdują się drużyny grupy większościowej, które rzekomo utrzymują przy życiu „narodową esencję”, podczas gdy ich ligowi rywale „toną w degeneracji”. Wielu spośród belgradzkich fanów zwanych Delije uważa, że ich ulubiona Crvena Zvezda stanowi „najbardziej serbską” drużynę. Swoje kluby posiadają też mniejszości. Za przykład może posłużyć Celtic Glasgow, który po205
Piotr Małczyński
zwala na kultywowanie tożsamości irlandzko-katolickich mieszkańców Szkocji, a poprzez rywalizację przede wszystkim z protestanckimi i probrytyjskimi Rangersami, na kontestację obecnego porządku i swego zmarginalizowania. W procesach globalizacji upatruje się zazwyczaj zagrożeń dla tożsamości narodowej. Zjawiska kulturowej homogenizacji, transnarodowych migracji ludzi i kapitału, działalności ponadnarodowych instytucji czy kreacji postnarodowych tożsamości mają swoje odzwierciedlenie w świecie futbolu. Ich oddziaływanie szczególnie widoczne jest w sferze rozgrywek klubowych. Ulegają one standaryzacji w myśl mcdonaldyzacji i disneizacji, spora część piłkarzy to migranci, istotną rolę odgrywają zagraniczni inwestorzy, zaś promowaną postawę sympatyka sportu charakteryzuje konsumpcyjny kosmopolityzm. Piłka nożna, przekształcając się w olbrzymi przemysł rozrywkowy, nie zna granic, a na jej komercjalizacji cierpią najbardziej lokalni tradycyjni kibice (Antonowicz, Kossakowski, Szlendak 2011). Wśród tych ostatnich znajdują się również fani zespołów o charakterze etnicznym (bazujących na etniczności znaczeń i praktyk), którzy mogą doświadczać swoistego wykorzenienia z powodu porzucenia przez klub. W obliczu urynkowienia, utrzymanie dawnych konotacji wydaje się być mało opłacalną strategią. „Neutralne” stanowisko sprawia wrażenie bardziej odpowiedniego wobec chęci przyciągnięcia nowych nielokalnych sympatyków-klientów oraz skutecznego działania w zmiennej rzeczywistości. Sukces sportowy (który ma jednocześnie wymiar ekonomiczny) wymaga, przykładowo, składu opartego na zasadach merytokracji, nie zaś etnokracji. Stąd m.in. odejście Realu Sociedad San Sebastián i Glasgow Rangers od polityki zatrudniania jedynie „swoich” graczy. Otwarcie się na rynek wiąże się więc z obawą utraty tożsamości. Jeśli globalizacja osłabia piłkarski nacjonalizm, to czy proponuje coś w zamian? Istnieje kilka możliwości. Anthony King wskazuje na siłę tożsamości lokalnych, które (re)produkują się w oparciu o miejscową drużynę. W „neośredniowiecznym” świecie uwaga sympatyków sportu koncentruje się na zespole jako metonimii miasta lub/i regionu. Kontakty zagraniczne ofiarują zaś możliwość współzawodnictwa „piłkarskich poleis” na szerszym niż kraj obszarze, co umniejsza niejako rolę granic państwowych (King 2000). Czy jednak niezależność klubów od narodowych federacji nabrała wystarczających rozmiarów, by skutecznie 206
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
rywalizować z reprezentacją o „dusze kibiców”? Jednocześnie, warto zauważyć, że lokalne zakorzenienie futbolu spłyca się. Komercjalizacja gry lansuje model kibica typu dewota (Antonowicz, Wrzesiński 2009) czy flâneur (Giulianotti 2002). Tożsamości te charakteryzują się konsumpcyjnym stosunkiem wobec drużyny i sporym stopniem efemeryczności. Futbol w wymiarze międzynarodowych rozgrywek klubowych może promować także „identyfikację kontynentalną”. (Re)produkcja przykładowej tożsamości europejskiej w sferze piłki nożnej może odbywać się poprzez wspólne praktyki kibiców związane ze śledzeniem rywalizacji typu Liga Mistrzów czy Liga Europejska. W oparciu o wspomniane rozgrywki, sympatykom sportu dana jest możliwość tworzenia wspólnoty wyobrażonej sięgającej granic UEFA. Jej wyobrażanie koncentrowałoby się na poczuciu więzi z kimś, kto również słucha trójjęzycznego hymnu o 20:45, kiedy to rywalizację rozpoczynają najlepsze europejskie ekipy. Czy jednak taka tożsamość kontynentalna odnajdzie w piłkarskim świecie swojego „innego”? Klubowe rozgrywki międzykontynentalne nie cieszą się bowiem wielką popularnością. Lecz może sama praktyka wyznacza „inność” i „europejskość”, daje więc możliwość na skontrastowanie się z np. „niepiłkarską Ameryką”. W ten sposób futbol wpisywałby się w proces integracji kontynentu i tworzenie tożsamości europejskiej. Jednostronne ocenienie globalizacji jako ewidentnego zagrożenia dla tożsamości narodowej nosi po części znamiona swoistego przesiąknięcia myślą nacjonalistyczną. Nacjonalizm w swym autarkicznym nastawieniu akceptuje transgraniczną działalność krajowych klubów, jeśli „prowadzi ona do dobra narodu”. Klubowy sukces bywa więc zawłaszczany, by nadać mu narodowy wydźwięk. Obce wpływy mile widziane nie są, gdyż naruszają postulowaną przez nacjonalistów homogeniczność ludności i suwerenność. Za swoistą humorystyczną próbę ich udomowienia można uznać zachowanie kibiców warszawskiej Legii, którzy podczas meczu ze Sportingiem Lizbona śpiewali, że pewna, należąca do lizbońskiego konsorcjum sieć handlowa jest „nasza”. Mimo, iż wykorzystali w tym celu oryginalne słowa utworu, to w kontekście rywalizacji ze stołeczną drużyną ligi portugalskiej treść piosenki nabiera dodatkowego znaczenia. Nacjonalizm nie znosi również konkurencji w postaci innych lojalności. Tymczasem futbol oferuje szereg tożsamości, zarówno o charakterze lokalnym, jak i kosmopolitycznym. W tej specyficznej rywalizacji o (niepodzielną?) wierność kibica, która 207
Piotr Małczyński
niekiedy toczy się między piłką ligową a reprezentacyjną, szala zwycięstwa przechyla się z jednej strony na drugą, lecz trudno przewidzieć, kto będzie zwycięzcą. Codzienność lig faworyzuje futbol klubowy, lecz odświętne mistrzostwa kontynentalne i świata nadal cieszą się największą popularnością. Jednocześnie należy zaznaczyć, że tożsamości oparte na klubach piłkarskich oraz narodowe, „jedynie” reprezentowane przez drużyny (dla których futbol to tylko jeden z licznych środków wyrazu), mają zupełnie inny wymiar. Nie muszą wykluczać siebie wzajemnie, a nawet ta pierwsza potrafi wesprzeć drugą. Polski przykład wskazuje, w jaki sposób wśród kibiców ligowych patriotyzm lokalny łączy się z przywiązaniem do państwa narodowego. Spojrzenie na procesy globalne jedynie z perspektywy zagrożenia dla nacjonalizmu wydaje się niepoprawne także z powodu przecenienia ich ujednolicającej siły. Należy pamiętać, że globalizacja dostarcza zasobów kulturowych, które można udomowić. Nacjonalistyczne koncepcje o globalnym zasięgu można dostosować i wykorzystać do miejscowych celów. Stąd też łatwość, z jaką model państwa narodowego z własną flagą, hymnem i piłkarską reprezentacją rozprzestrzenił się niemal na całą ekumenę. W ten sposób, skodyfikowana w Wielkiej Brytanii gra, po tym, jak wykorzystali ją angielscy i szkoccy nacjonaliści, stała się użytecznym narzędziem nacjonalizmu na świecie. Futbol stał się uniwersalnym sposobem wyrażania tożsamości narodowej. Także kluby związane z nacjonalizmem korzystają z globalnych sieci. Przykładowo, „katalońskość” FC Barcelony stała się wzorem dla FC Cardiff City, którego libański właściciel dążył do wzmocnienia popularności drużyny wśród lokalnych kibiców poprzez odwołania do jej „walijskości”. Walką z globalnymi procesami komercjalizacji zajmują się tradycyjni kibice spod znaku Against Modern Football. Ich kampanie można uznać za przejaw alterglobalizmu, który charakteryzuje się wykorzystaniem globalnych środków (nie należy więc określać ich jako antyglobalistów) do wyrażenia sprzeciwu wobec kształtu, jaki przybiera obecnie globalizacja (Pomieciński 2010). Wśród alterglobalistów znajdą się także kibice, którzy tradycje klubowe wiążą z etnicznością. Ich walka ze współczesnymi zmianami w futbolu przybiera niekiedy etnocentryczny wymiar. Przykładowo Athletic Bilbao omija możliwości związane z międzynarodowymi transferami i nadal korzysta jedynie z miejscowych zawodników, choć jednocześnie zatrudnia zagranicznych trenerów. 208
Mecz jako święto narodu. Nacjonalizm i etniczność w piłce nożnej
W obliczu problemów finansowych, klub, wzorując się na powszechnych strategiach ekonomicznych, zdecydował się na umieszczenie na koszulkach reklam, lecz wybrany reklamodawca jest firmą lokalną. Przykład Athleticu pokazuje, jak drużyna promuje lokalność, a jednocześnie korzysta z dóbr globalności. Przejawy alterglobalizmu występują także w sferze futbolu reprezentacyjnego, gdzie sprzeciw budzi kształt promowanego przez federacje piłkarskie świata narodów. Za przykład instytucji alternatywnej wobec FIFA może posłużyć organizacja N.F.‑Board, która zrzesza reprezentacje narodów bez państw i organizuje własne mistrzostwa świata. W ten sposób realizuje marzenie 90 minut samostanowienia, kiedy to spełniony zostaje nacjonalistyczny rytuał, analogiczny do tego rodem z „prawdziwego” mundialu. Obraz świata narodów, w którym jeden powinien być „nasz” powstaje w dużej mierze dzięki kulturze popularnej, w tym sportowi. Futbol stał się niezwykle użytecznym narzędziem ciągłego tworzenia i odtwarzania nacjonalistycznej wizji rzeczywistości. Wplecione w sport narracje i znaczenia oraz zrytualizowanie gry sprawiają, że sympatycy piłki nożnej często wierzą w naturalny charakter świata narodów. Wszechobecna symbolika narodowościowa, nawet jeśli bywa świadomie niedostrzegalna, nie daje zapomnieć o narodzie. Codzienne praktyki i chwile świąteczne, jak mecze reprezentacji, nakłaniają sympatyków gry do uczestnictwa w „nacjonalistycznej religii”. Dzięki swym metonimicznym reprezentacjom, poszczególne narodowości „są w stanie grać”, tworząc tym samym kolejną płaszczyznę wyobrażania wspólnoty narodowej.
Bibliografia: Antonowicz, Dominik i Łukasz Wrzesiński. 2009. Kibice jako wspólnota niewidzialnej religii. „Studia Socjologiczne” 1: 115‒150. Antonowicz, Dominik i Radosław Kossakowski, Tomasz Szlendak. 2011. Ostatni bastion antykonsumeryzmu? Kibice industrialni w dobie komercjalizacji sportu. „Studia Socjologiczne” 3: 113‒139.
209
Anderson, Benedict. 1997. Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu. Kraków: Znak. Billig, Michael. 2008. Banalny nacjonalizm. Kraków: Znak. Eriksen, Thomas Hylland. 1993. Formal and informal nationalism. „Ethnic and Racial Studies” 1: 1‒25. Gellner, Ernest. 2009. Narody i nacjonalizm. Warszawa: Difin. Giulianotti, Richard. 1999. Built by the two Varelas: The rise and fall of football culture and national identity in Uruguay. „Sport in Society” 2: 134‒154. Giulianotti, Richard. 2002. Supporters, Followers, Fans, and Flâneurs. The Taxonomy of Spectator Identies in Football. „Journal of Sport and Social Issues” 2: 25‒46. Hobsbawm, Eric. 2010. Narody i nacjonalizm po 1780 roku. Program, mit, rzeczywistość. Warszawa: Difin. Jaskułowski, Krzysztof. 2003. Mityczne przestrzenie nacjonalizmu. Historia i mit w walijskiej ideologii narodowej. Toruń: Marszałek. Jaskułowski, Krzysztof. 2009. Nacjonalizm bez narodów. Nacjonalizm w koncepcjach anglosaskich nauk społecznych. Wrocław: Wydawnictwo UWr. Jawłowski, Albert. 2007. Święty ład. Rytuał i mit mundialu. Warszawa: WAiP. King, Anthony. 2000. Football fandom and post-national identity in the New Europe. „British Journal of Sociology” 2: 419‒442. Marks, John. 1998. The French national team and national identity: ‘Cette France d’un
’. „Sport in Society”, 2: 41‒57. Millward, Peter. 2007. True Cosmopolitanism or Notional Acceptance of NonNational Players in English Football: Or, why ‘bloody foreigners’ get blamed when ‘things go wrong’. „Sport in Society” 4: 601‒622. Pomieciński, Adam. 2010. Alterglobalizm i globalizacja. W: W. Kuligowski i A. Pomieciński (red.). Różne kultury, różne globalizacje. Poznań: Wydawnictwo Poznańskie, s. 71‒89. Shor, Eran i Yonay Yuval. 2010. Sport, National Identity, and Media Discourse over Foreign Athletes in Israel, „Nationalism and Ethnic Politics” 3: 483‒503. Sorek, Tamir. 2002. The Islamic Soccer League in Israel: Setting Moral Boundaries by Taming the Wild. „Identities: Global Studies in Culture and Power” 9: 445‒470.
Michał Karaś Portal Stadiony.net
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie? Rozpatrywanie futbolu wyłącznie jako dyscypliny sportowej dziś wydaje się niedorzeczne. Od lat funkcjonują przecież pojęcia dotyczące „przemysłu piłkarskiego”, a opracowania na temat jego społecznej roli mnożą się na całym świecie. Ale myliłby się ten, kto uznałby tę nieporównywalną z innymi dyscyplinami popularność piłki nożnej wyłącznie jako wynalazek ostatnich dekad. Gdyby przyjrzeć się zmianom w infrastrukturze, to – paradoksalnie – właśnie w ostatnim trzydziestoleciu liczba miejsc na trybunach stadionów zaczęła spadać. By plastycznie to zobrazować, wystarczy zapytać o liczbę stutysięczników w Europie. Aktualnie stadionu zdolnego pomieścić taką rzeszę ludzi po prostu na Starym Kontynencie nie ma. Tymczasem w pierwszych latach XX wieku, gdy w Polsce futbol dopiero się rodził, w samym szkockim Glasgow były już dwa obiekty przekraczające ten rozmiar. W szczytowych momentach co trzeci mieszkaniec mógł znaleźć miejsce na Hampden Park, Ibrox Park (dziś Ibrox Stadium) lub Celtic Park, a przecież to tylko trzy z wielu. I wydarzenia przyciągające po sto tysięcy widzów nie były rzadkością.
Dekady bez standardów Nie przypadkiem jako pierwszy przykład podaję miasto z Wielkiej Brytanii, przechodzące zresztą w pierwszej połowie XX wieku największy rozwój demograficzny. Sto lat temu proces urbanizacyjny był wręcz w galopie, a miasta rosły o setki tysięcy mieszkańców na dekadę. W tej nowej rzeczywistości futbol stawał się ważnym spoiwem dla ludności napływowej – źródłem nie tylko rozrywki, ale też tożsamości. To w tamtym
Michał Karaś
czasie tworzyły się istniejące do dziś zespoły cech, jakimi posługują się i według których określają siebie kibice niezliczonych klubów w Europie. Czy West Ham United można uznać za klub robotniczy? Biorąc pod uwagę ceny, mecze na Upton Park są dziś dobrem luksusowym, a do tego mała podaż sprawia, że posiadanie karnetu urasta do rangi nobilitacji. W tym sensie nie można mówić o jakiejkolwiek bliskości z pracownikami huty żelaza, przy której klub powstał, a jednak nieustannie ta przeszłość stanowi ważną część identyfikacji z klubem. Jednocześnie, na początku XX wieku ogromna popularność futbolu nie szła w parze z jakością infrastruktury. Już w 1902 roku we wspomnianym wyżej Glasgow doszło do katastrofy. Smukła konstrukcja zachodniej trybuny Ibrox Park dziś wzbudziłaby zapewne uśmiech politowania i pod żadnym pozorem nie zostałaby dopuszczona do użytku nawet w przypadku znacznie mniejszego sektora. Tymczasem w 1902 roku drewniane belki na żelaznej ramie wznosiły odwiedzających na wysokość prawie 20 metrów (zob. Inglis 1996). I z tej wysokości w kwietniu tego samego roku ponad 120 osób spadło, gdy drewniane stopnie najwyższych rzędów zapadły się i zepchnęły widzów między krzyżujące się belki konstrukcji. Zginęło 25 osób. Jakby tego było mało, rannych zostało ponad 500 widzów, a dokładnej liczby osób, które ucierpiały, nigdy nie udało się ustalić. Skąd liczba 500, gdy w wypadku brało udział nieco ponad 120? Na stadionie wybuchła panika, a nie było żadnej polityki zarządzania tłumem, co doprowadziło do tratowania się nawzajem uciekających widzów. Znamienne w tym wydarzeniu jest nie to, że do tragedii doszło, lecz że doszło do niej zaledwie miesiąc po dopuszczeniu trybuny bez zastrzeżeń przez nadzór gminy Govan. Jakby tego było mało, feralna trybuna była dziełem Archibalda Leitcha – bodaj najlepszego, a na pewno najbardziej znanego twórcy obiektów sportowych w pierwszej połowie XX wieku (Inglis 2005). To dowodzi, że nie było wystarczających norm i praktyk, by unikać podobnych problemów. A jeśli były normy, często pozostawały martwe, bo narzędzia egzekucji i kontroli były niewystarczające. Na ich budowaniu upłynęły nie tylko pierwsze lata, ale niemal cały XX wiek. Przez dekady krew lała się na trybunach i nie miało to nic wspólnego z chuligaństwem, lecz właśnie z niedostateczną wiedzą na temat tego, jak zapewnić bezpieczeństwo na stadionach. Wielka Brytania, jako kraj o najliczniejszej widowni, została najbardziej doświadczona 212
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
tragediami w Glasgow, Boltonie, Bradford, Sheffield i innymi, mniej znanymi, jak zabicie chłopca przez upadającą ścianę na St. Andrew’s Stadium w Birmingham (Elliott 1993). Tylko w wymienionych tu zdarzeniach, które przecież nie stanowią kompletnej listy, życie straciło 277 osób. Za każdym razem przyczyny były podobne – nieodpowiednia infrastruktura, słabe zabezpieczenie widowiska i brak jasnej strategii zarządzania tłumem. I mimo tak wielu tragedii, przez lata nie wyciągano wniosków, co ze smutkiem odnotował w swoim raporcie lord Peter Murray Taylor (Taylor 1989). Zrozumiał bowiem, że jego raport po katastrofie z Hillsborough z 1989 roku jest już dziewiątym tego typu dokumentem w samym Zjednoczonym Królestwie1, a jednak poprzednie nie przyczyniły się do zapobieżenia dalszym dramatom. Uznał to za „zasmucające i karcące”. Mimo wielu analiz dopiero w 1989 roku w Wielkiej Brytanii powołano organ, który zajmował się weryfikacją i stanowieniem standardów na szczeblu centralnym, ogarniając swym zasięgiem cały kraj – Football Licensing Authority, w 2011 roku przemianowane na Sports Grounds Safety Authority. W podobnym okresie zaostrzać zaczęły swoje przepisy FIFA i UEFA, a także władze krajowe w innych państwach, na co wpływ miały zarówno wydarzenia z Wielkiej Brytanii, jak i inne katastrofy z Europy, by wymienić tylko Pireus (1981, 21 ofiar), Łuźniki (1982, 66‒350 ofiar, liczba do dziś jest przedmiotem kontrowersji) czy Heysel (1985, 39 ofiar). Zwłaszcza ten ostatni mecz okazał się zimnym prysznicem dla UEFA, bowiem do tragedii doszło przed najbardziej prestiżowym klubowym meczem pod auspicjami tej organizacji – finałem Pucharu Europy. Początkowo UEFA nie uznawała swojej winy, jednak śledztwo prowadzone przez belgijskie służby ujawniło, że zawiodła infrastruktura oraz organizacja. Zarówno za wybór brukselskiego stadionu, jak i za fatalną dystrybucję biletów i zabezpieczenie meczu odpowiadała właśnie UEFA. Choć od przełomu lat 80. i 90. można mówić o drastycznym podniesieniu poziomu bezpieczeństwa i organizacji widowisk piłkarskich – o czym świadczy zakończenie czarnej serii katastrof w Europie w 1992 roku – to kolejne mecze, incydenty i zjawiska stawiają coraz to nowe pytania, na które odpowiadać muszą władze piłkarskie. Trzeba bowiem 1
Taylor nie tylko przypomniał poprzednie wypadki na brytyjskich stadionach w swoim raporcie, ale też odniósł się do wniosków poprzedników zawartych w poprzednich raportach: Shortta, Hughesa, Chestera, Harringtona, Langa, Wheatleya, McElhone’a i Popplewella.
213
Michał Karaś
pamiętać, że wiele praktyk, standardów i strategii różni się między sobą nawet na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów. Dość wspomnieć, że w Szkocji od 2012 roku kluby mogą na powrót korzystać z miejsc stojących, które w Anglii wciąż są uznawane za niebezpieczne w najwyższych ligach i dopuszczalne tylko na niższych szczeblach rozgrywek. Inaczej jest z alkoholem dostępnym na angielskich stadionach, ale zakazanym na meczach piłki nożnej w Szkocji od pamiętnych zamieszek z 1980 roku. W Wielkiej Brytanii istnieje też kilka skrajnie różnych taktyk policyjnych związanych z zabezpieczeniem meczów. Na jednym biegunie jest wyjątkowo restrykcyjne, wśród kibiców uznawane za prowokatorskie, podejście Greater Manchester Police, a na drugim łagodne i przyjazne, nastawione na zażegnywanie konfliktów w Cardiff. Proces ustalania najlepszych wzorców nie zakończył się, lecz trwa nieustannie i jest przedmiotem wielu dyskusji. Wyrazistym przykładem przywołanym na potrzeby tekstu niech będzie użycie gazu łzawiącego (czy szerzej – gazów obezwładniających) jako środka w walce z chuliganami. Element wyposażenia mający zastosowanie w przypadku pojedynczego napastnika staje się problematyczny na trybunach, gdzie w jednej chwili znajduje się po kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy widzów. Niezależnie bowiem czy mowa o sprayu, czy o pojemnikach z gazem wystrzeliwanych lub wyrzucanych w tłum, oddziaływanie gazu obejmuje setki, czasem tysiące ludzi w ciągu sekund. Nie tylko więc może okazać się środkiem nieproporcjonalnym do skali incydentu, atakując drogi oddechowe niewinnych ludzi, ale też może wywołać panikę, która jest niezwykle groźna na pochyłych trybunach i w stosunkowo wąskich ciągach komunikacyjnych. Stąd różne podejścia do zastosowania gazu na stadionach można zaobserwować w różnych krajach. W Polsce jego użycie jest nie tylko dozwolone, ale nawet wzmocnione przepisami z lat 2009‒2011 i gaz mogą stosować nie tylko funkcjonariusze policji, ale nawet pracownicy ochrony bez licencji. Z kolei nie ma zgody na stosowanie gazu wobec kibiców w... Ghanie. Ten egzotyczny kraj pojawia się nieprzypadkowo, ponieważ w 2001 roku doświadczył jednej z najstraszniejszych tragedii w historii futbolu. Właśnie wskutek użycia gazu wobec grupy chuliganów na centralnym stadionie Akry zginęło 127 osób. Odpowiedzialni za to zdarzenie funkcjonariusze policji usłyszeli 127 zarzutów zabójstwa i od tego momentu gaz na obiektach sportowych w Ghanie jest całkowicie zakazany. 214
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
Właśnie Ghana i jej tragedia przypominają światu, jak wiele jest jeszcze do zrobienia. O ile Europa ma już swoje ustalone praktyki i normy w wielu sferach (część z nich będzie przedmiotem rozważań w kolejnych akapitach), o tyle tragedie w krajach mniej rozwiniętych zdarzają się stale, by wspomnieć najnowsze w chwili pisania tego tekstu zdarzenia, jak śmierć 2 osób w Dżakarcie w listopadzie 2011 i aż 79 w egipskim Port Said, podczas tragicznych zamieszek z lutego 2012. W wielu krajach, zwłaszcza afrykańskich, jedynym stróżem przestrzegania norm stała się FIFA, czerpiąca z najlepszych istniejących źródeł.
Różne wzorce i uwarunkowania Jak wynika z powyższego opisu, jeszcze w latach 80. XX wieku nie było mowy o standaryzacji regulaminów stadionowych i praktyk. Dotyczy to zresztą nie tylko bezpieczeństwa czy zarządzania obiektami i widzami, ale też samej architektury. Na przestrzeni lat zarysowywały się zróżnicowane wzorce, dziś stopniowo podlegające unifikacji. W kwestii formy, mamy ogromne eliptyczne stadiony Brazylii na jednym biegunie oraz zwarte, „prostokątne” obiekty w Wielkiej Brytanii o trybunach przybliżonych do boiska bardziej niż zezwalają normy międzynarodowe na drugim biegunie. Dlaczego te drugie musiały być zwarte, można wyjaśnić w prosty sposób – najczęściej są ulokowane w istotnych punktach miast, w bardzo gęstej zabudowie. Owszem, na początku XX wieku istniały jeszcze często obiekty posiadające tory kolarskie czy bieżnie lekkoatletyczne, wokół których nie brakowało zieleni. Ale gdy dziś przyjrzymy się tym samym stadionom, nie ma już śladu po tamtych elementach. Wystarczy wymienić Villa Park w Birmingham czy przytaczany parokrotnie Ibrox Park. Oczywiście nie tylko zabudowa wymuszała swoje rozwiązania. Wilgotny klimat Wysp Brytyjskich powodował, że stadiony z całkowitym lub możliwie obszernym zadaszeniem szybko stawały się normą, a postęp w projektowaniu stadionów na świecie opierał się właśnie o Wielką Brytanię, gdzie powstała np. pierwsza piętrowa trybuna. Jej wydajność przestrzenna była nieoceniona w ciasnocie zindustrializowanych miast, a estetyka zapierała obserwatorom dech w piersiach. Gdy prezes holenderskiego Feijenoordu (dziś: Feyenoordu) Leen van Zandvliet pojawił się w Londynie w latach trzydziestych, był 215
Michał Karaś
pod takim wrażeniem dwupoziomowej trybuny na Highbury, że zapragnął nadać taką formę planowanemu obiektowi dla swojego klubu. Podobne, niemal magiczne oddziaływanie miała dla Brazylijczyków słynna Maracana. Stadion otwarty w 1950 roku został natychmiast uznany za wzór. Choć dziś główne założenia architektów są oceniane negatywnie z punktu widzenia organizacji meczów piłkarskich, w połowie poprzedniego stulecia ogromny stadion stał się momentalnie obiektem kultu i wykładnią. Niemały wpływ na to miała oczywiście nieprawdopodobna widownia meczu między Brazylią a Urugwajem, niezależnie od źródeł zawsze szacowana w granicach 200 tysięcy widzów. Drugorzędne w tamtym okresie były przyczyny tak dużej pojemności – wyjątkowo płaskie i odległe od boiska trybuny ułożone niemal w formie koła, przez co odwiedzający mieli bardzo słabą widoczność, za to obwód trybun umożliwiał pomieszczenie na nich ogromnej liczby ludzi. Przez trzy kolejne dekady Brazylia otrzymywała stadiony będące wariacjami na temat właśnie Maracany. Zresztą, jej sława poszła znacznie dalej w świat i po dziś dzień największy stadion Serbii nazywany jest właśnie Marakaną, bowiem na początku swego istnienia gromadził widownię na poziomie ponad stu tysięcy ludzi. Pod względem bezpieczeństwa również mieszały się ze sobą bardzo zróżnicowane wzorce. Jako przykład wystarczy wymienić sposoby oddzielenia widzów od murawy. W Brazylii powszechnie stosowane były przez lata głębokie fosy z drutem kolczastym, czasem nawet wypełnione wodą. Na mniejszą skalę to rozwiązanie pojawiało się w krajach ościennych i jest stosowane do dziś, choć, wraz z postępującymi modernizacjami, zanika. Swą specyficzną formę zabezpieczenie otrzymało w Holandii, gdzie fosy stały się jednocześnie ciągami komunikacyjnymi dla kibiców, z klatkami schodowymi prowadzącymi na trybuny, ale i z zachowaniem pierwotnej funkcji, czyli wciąż bez dostępu do murawy. Wysokie ogrodzenia były z kolei powszechne aż do początku lat 90., gdy Wielka Brytania wycofała je jako jedną z przyczyn tragedii na Hillsborough. Szerokiego zastosowania nie zyskały najwyższe wprowadzane na świecie ogrodzenia, sięgające nawet kilkunastu metrów, istniejące po dziś dzień na wielu obiektach Ameryki Łacińskiej. Rozwiązanie to ma nie tylko powstrzymać przed przechodzeniem w kierunku boiska, ale też zatrzymać część rzucanych przedmiotów. Ma jednak zasadnicze wady – kibice i tak często wspinają się na nie, a kiedy osiągają szczyt, 216
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
mogą nawet zginąć spadając lub spowodować swym ciężarem zawalenie się konstrukcji, która nie jest stworzona do utrzymywania znaczącej liczby osób. Podobnie, nie w każdej sytuacji sprawdzają się siatki podwieszane pod zadaszenie, które gwarantują całkowite odgrodzenie widzów od boiska lub innych sektorów. Wymienione w ostatnich zdaniach środki to tylko część istniejących sposobów uniemożliwienia widzom przedostawania się poza swoje sektory. Ale, choć paleta jest znacznie szersza, w podręcznikach FIFA i UEFA znajdujemy tylko nieliczne z nich. Co znamienne, FIFA w tym względzie dopuszcza znacznie więcej rozwiązań, ale to właśnie ona ma pod swoją jurysdykcją kraje Trzeciego Świata, gdzie poziom organizacji i zachowania tłumów jest znacząco inny od bardziej stabilnej Europy.
Wystarczyło krzesełko Raport Taylora, a w rzeczywistości dwa osobne raporty, to dokumenty o kluczowym znaczeniu nie tylko dla wzrostu bezpieczeństwa, ale też postępu komercjalizacji stadionów sportowych. Oczywiście trzeba pamiętać, że zanim ten uznany sędzia przedstawił królowej wyniki swoich analiz, w Wielkiej Brytanii były już podejmowane działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa, by wymienić tylko obowiązującą do dziś (choć w znacznej części uzupełnioną, lub zastąpioną innymi przepisami) ustawę dotyczącą bezpieczeństwa i zachowania kibiców na meczach, Football Spectators Act z 1989 roku. Jednak to właśnie poszczególne punkty wymieniane przez Taylora, a także przyjęcie jednych i odrzucenie innych przez władze piłkarskie, w znacznym stopniu wpłynęły na kształt dzisiejszych stadionów. Symbolem przemian stało się krzesełko. Warty kilkanaście funtów kawałek plastiku był według Taylora nie tylko podniesieniem komfortu w porównaniu do ławek, a zwłaszcza miejsc stojących. Był przede wszystkim kawałkiem prywatnej przestrzeni dla widzów, co miało ich uspokajać. Trzeba bowiem pamiętać, że na trybunach ludzie są nienaturalnie stłoczeni, co może być źródłem niepokoju – jednej z iskier, które mogą wywołać panikę. Dodatkowym atutem krzesełka i przypisania każdego widza do jednego z nich jest łatwość w identyfikacji i kontroli dostępu widzów do poszczególnych miejsc na stadionie. Taylor zaproponował, by usunąć z angielskich trybun wszystkie miejsca stojące, 217
Michał Karaś
ponieważ nie posiadają one atutów wymienionych powyżej, sprzyjając przepełnieniu poszczególnych sektorów i utrudniając kontrolę. Analizując zachowanie widzów, autor raportu rekomendował wznoszenie tylko zadaszonych trybun, bowiem nawet posiadając krzesełko kibic wstanie, jeśli będzie padał deszcz. Ta z pozoru prosta obserwacja na temat różnic między staniem i siedzeniem w różnych okolicznościach może zakrawać o oczywistość, jednak do dziś jest przedmiotem wielu sporów oraz naukowych analiz w Wielkiej Brytanii. Nie ma bowiem jednoznacznej odpowiedzi na niektóre pytania. Na przykład, czy kibic jest bardziej narażony na kontuzję jeśli przez cały mecz stoi, czy w sytuacji, w której siedzi przez większość czasu, ale wyskakuje w górę w chwili strzelenia bramki przez jego drużynę. Na takich rozważaniach nie skupiał się Taylor, który nie tyle uznał miejsca stojące za niebezpieczne, ale po prostu mniej bezpieczne od krzesełek. Ostatnia z istotnych uwag dotyczących miejsc siedzących była natury ekonomicznej. Taylor zaproponował, by ceny biletów na najtańsze miejsca siedzące były możliwie niskie i nie wykluczały uboższych widzów (często młodzieży bez źródła dochodu) z oglądania meczów piłkarskich. Ten warunek jako jedyny został zignorowany, a dekada po publikacji raportów Taylora okazała się nawet zaprzeczeniem tego postulatu. Choć w Wielkiej Brytanii powstał fundusz państwowy dofinansowujący modernizacje stadionów pod kątem nowych wytycznych, kluby w komunikacji z kibicami argumentowały, że podnoszenie cen jest konieczne dla sfinansowania prac. W efekcie doszło do hiperinflacji – niektóre wejściówki, zależnie od stadionu, podrożały nawet czterokrotnie na przestrzeni kilku lat. Taka zmiana pociągnęła za sobą szereg skutków. Po pierwsze, istotnie zmniejszył się udział młodzieży i niższych warstw społecznych, a co za tym idzie, wzrosła średnia wieku i spadła spontaniczność zachowań widzów. Po drugie, przychody klubów zaczęły rosnąć lawinowo, a ponieważ podaż biletów spadła (przemiana sektora stojącego na siedzący oznacza stratę ok. 1/3 miejsc), dalsze podwyżki cen biletów były możliwe bez strat we frekwencji. I choć trzeba pamiętać, że pod względem zainteresowania futbolem Anglia jako rynek nie ma sobie równych, a do tego w chwili przemian liga już należała do największych na świecie, sukces komercyjny brytyjskich klubów (a poza Premier League w znacznie mniejszym stopniu gigantów ligi szkockiej) stał się wzorem dla organizacji stowarzyszeń i spółek sportowych w całej Europie. 218
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
Oczywiście nie można zapominać, że raport Taylora był kompleksowym zbiorem rekomendacji i zmiany infrastrukturalne były nieporównanie szersze niż tu opisane, jednak przemiany wynikające z prostego podniesienia komfortu i bezpieczeństwa przez krzesełko wywarły największy wpływ na aktualny kształt stadionów. Zwłaszcza w połączeniu z zapożyczonym z USA modelem miejsc o podwyższonym standardzie i różnych konfiguracji lóż o elitarnym charakterze, które obecnie zapewniają lwią część dochodów z tzw. „dnia meczowego” klubom piłkarskim. Pójście śladem Wielkiej Brytanii było dla reszty Europy wręcz naturalne, bo krzesełka i tak stały się wymogiem UEFA niemal równolegle do Wielkiej Brytanii, podobnie zresztą jak likwidacja wysokich ogrodzeń lub ich akceptacja tylko w określonych okolicznościach. W latach 90. XX wieku krzesełka instalowano od Hiszpanii po Polskę i choć rozwój infrastruktury nie był równomierny, to nasz kraj, nadrabiający dziś „dziejowe” zaległości, idzie dokładnie taką samą drogą, jak kilka lat wcześniej Szwajcaria, przed nią Niemcy, a kilka lat przed nimi Holandia. Nie przypadkiem kolejność jest właśnie taka, bowiem to te kraje organizowały najważniejsze turnieje piłkarskie w Europie w ostatnich latach, a powstające przy okazji tych imprez obiekty obowiązkowo – czy mówimy o FIFA, czy UEFA – zawsze musiały mieć najwyższy światowy standard. Z kolei w chwili, kiedy kilka stadionów w kraju wchodzi na taki poziom, natychmiast powstaje presja równania do najlepszych w innych ośrodkach. Jeśli stadiony są własnością samorządów – mowa o presji opinii publicznej, która nie chce odstawania na tle innych. Jeśli mówimy o obiektach prywatnych, presja ma charakter ekonomiczny, ale sprowadza się do tego samego – nadrabiania dystansu do liderów. Taką falę nowych stadionów obserwujemy w tej chwili na przykładzie Polski. W chwili pisania tego tekstu w naszym kraju fala już opada, ale inwestycje w infrastrukturę sportową będą trwały w najbliższych latach tak samo, jak w Niemczech do dziś trwa wymiana starych aren na nowe, zapoczątkowana rewolucją, jaką był Mundial 2006. Równolegle z podnoszeniem standardów infrastruktury sportowej, zmieniają się również standardy na trybunach. Przede wszystkim jednak słowo standard, którego przecież tak brakowało jeszcze 30 lat temu, dziś ma bardzo silne i precyzyjnie określone znaczenie. Stadiony stopniowo unifikują się pod wieloma względami. Rodzaje konstrukcji, wzorce rozmieszczenia zaplecza – to tworzy się na naszych oczach. De219
Michał Karaś
kadę wstecz zlokalizowanie na stadionie centrum konferencyjnego mogło uchodzić za innowację, dziś jest tylko normą. Kolejną normą za kilka lat mogą stać się baterie słoneczne instalowane na coraz liczniejszych obiektach dla zapewnienia im oszczędności lub nawet samowystarczalności (!) energetycznej. Podobnie doszło do stratyfikacji miejsc na trybunach. Istnieje kilka powielanych i rozwijanych modelowych układów widowni – od ogromnych lóż, restauracji, przez mniejsze sale nazywane w spolszczeniu skyboksami, przez centralne sektory o wygodnych fotelach, po różnicowanie jakości tych najbardziej podstawowych krzesełek zależnie od ich lokalizacji na planie stadionu. W ten sposób powstają nowe mapy stadionów, w których miejsce na żywiołowy doping, jeśli w ogóle jest, można znaleźć za bramkami lub w narożnikach – tam najczęściej lokalizowane są najtańsze sektory, a więc najbardziej dostępne dla młodzieży i innych odbiorców mniej zainteresowanych idealną widocznością, a bardziej atmosferą piłkarskiego widowiska. Dochodzimy więc do sytuacji, w której obiekty sportowe coraz mniej przypominają zróżnicowane modele istniejące kilka dekad wstecz na świecie. W miejscu Stadionu Dziesięciolecia powstał Stadion Narodowy, a identyczna metamorfoza autorstwa tych samych architektów zachodzi w chwili pisania tekstu w Brasilii, gdzie również w ruinach dawnego obiektu powstaje nowy stadion narodowy. Co się stało z Maracaną? Właśnie teraz jest upodabniana do wzorca nowoczesnego stadionu – otrzymuje nową infrastrukturę komercyjną, nowy podział miejsc na widowni, trybuny są przybliżane do boiska. Zanikają więc stopniowo różnice między metodami projektowania stadionów w różnych krajach, bo i normy FIFA czy UEFA oraz globalne firmy architektoniczne decydują o transferze technologii i postępującej unifikacji.
Zmieniamy stadiony, zmieniamy widza Nie tylko sama infrastruktura oczekująca na kibica podczas meczu podlega przeobrażeniom. Również zachowania widzów są zmieniane. Już Taylor pisał o różnicach między staniem a siedzeniem, toteż nic dziwnego, że dziś te zachowania podlegają dalszym analizom. Nie chodzi już jednak tylko o podnoszenie bezpieczeństwa, choć i to w wielu krajach pozostaje wyzwaniem. Teraz celem jest również maksymalizacja zysków przynoszonych przez kibiców. Istotną częścią budżetów klubo220
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
wych jest tzw. matchday revenue, czyli pieniądze pozostawione w kasach stadionu. Nie tylko w formie opłaty za bilety, ale też za coraz szerszą ofertę cateringową czy bogaty wachlarz klubowych pamiątek, a nawet usług mobilnych dostępnych w obrębie obiektu. Przestrzeń jest organizowana w taki sposób, by wydawanie pieniędzy było dla odwiedzającego stadion jak najmniej uciążliwe. Pod trybunami istnieją więc pasaże porównywalne z centrami handlowymi. Ba, są już stadiony zintegrowane z galeriami. Ponieważ dynamika meczu jest specyficzna i punkty handlowe przeżywają szczególne oblężenie przed pierwszym gwizdkiem oraz w przerwie spotkania, wprowadzane są wszelkie możliwe udogodnienia. Stoisko zdoła obsłużyć znacznie więcej klientów, jeśli ci płacą kartą zbliżeniową zamiast wymagającej przeliczania i wydawania reszty gotówki. Z kolei widz chętniej zostanie w kolejce nawet po rozpoczęciu gry przez zawodników, jeśli w zasięgu wzroku umieszczony zostanie telewizor, pokazujący na żywo przebieg gry. Dzięki temu znika wrażenie, że można stracić coś ważnego. To oczywiście tylko przykłady, bowiem zarabianie na kibicach stało się niemal osobną dyscypliną, w której rywalizują ze sobą kluby na całym świecie. Rywalizują zresztą bardzo ostro, bowiem kiedy nowy stadion otworzył Arsenal, zdołał dzięki zastosowaniu wielu rozwiązań sprzyjających konsumpcji osiągnąć zyski przewyższające te z Santiago Bernabeu, stadionu Realu Madryt. A przecież na stadion Realu przychodzi o kilkanaście tysięcy osób więcej co mecz. Warto zwrócić uwagę, że niektóre rozwiązania proponowane oficjalnie dla poprawy bezpieczeństwa, w istocie są narzędziem do zwiększenia konsumpcji. Mowa tu przede wszystkim o kartach kibica, które najczęściej w dyskursie publicznym anonsowane są jako podniesienie poziomu bezpieczeństwa dzięki lepszej identyfikacji widzów. Sztandarowy przykład z Europy to Włochy, gdzie wprowadzenie „tessera del tifoso” wiązało się z ogólnokrajową falą protestów. Ostatecznie jednak karty działają. Tak jest również w Polsce, gdzie systemy kart obejmują Ekstraklasę, a w najbliższych latach mają poszerzyć działanie na I Ligę. Jednak skuteczność tego środka jest obiektem poważnych kontrowersji i nie udało mi się znaleźć żadnych statystyk, które potwierdzałyby pozytywny wpływ na bezpieczeństwo. Wprowadzenie kart kibica sprzężonych z bazami danych o uczestnikach meczów zostało zablokowane w Wielkiej Brytanii, Szwajcarii oraz w Niemczech. W tych krajach zrezygnowano więc z zapewniania bezpieczeństwa przez karty, ale same karty i tak na 221
Michał Karaś
stadiony weszły. Tym razem już jawnie jako element komercjalizacji widowisk piłkarskich. Wraz z dążeniem do maksymalizacji zysków zmienia się cała narracja zachowań na stadionach. W szerokim ujęciu niepożądane są wszystkie te zachowania, które nie sprzyjają konsumpcji i osiąganiu zysków. Flagi, wieszane kiedyś masowo na trybunach w wielu krajach, są nierzadko rugowane. Barierki, na których wieszane były transparenty i banery tworzone przez fanów, mogą bowiem z powodzeniem być miejscem reklamowym. Wytwory kultury kibiców walczą więc o miejsce na stadionach z produktami. Z kolei wnoszenie na trybuny flag na drzewcach i machanie nimi w trakcie meczu może być uciążliwe dla osób, którym te flagi zasłaniają i w ten sposób pogarszają ich „doświadczenie meczowe” (ang. matchday experience). Są więc praktyki, które zezwalają na wnoszenie flag wyłącznie tam, gdzie gromadzą się osoby skupione na dopingu (np. jeden z narożników Celtic Park) lub na machanie flagami wyłącznie przed meczem lub w jego przerwie (np. stadion Anfield w Liverpoolu). W myśl tych samych praktyk, zakazuje się wstawania z miejsc, by nie zmuszać osób w kolejnych rzędach do podnoszenia się. Pojawiają się nawet sytuacje, w których kluby informują swoich dopingujących kibiców, że tworzony przez nich hałas – w założeniu mający pomóc zawodnikom – przeszkadza niektórym widzom. Takie zdarzenie miało miejsce w Middlesborough FC i choć klub po wywołaniu swoim oświadczeniem skandalu w całej Europie wycofał się ze skargi, sytuacja jasno pokazuje, czyj interes liczy się bardziej. Elementy widowiska tworzone przez kibiców mogą być zastąpione akcjami marketingowymi, o czym przekonują się fani przede wszystkim w Wielkiej Brytanii. Zamiast tworzonych przez kibiców kartoniad (widzowie podnoszący kartony tworzą określony wzór), można podpisać umowę z prywatną firmą, która zapłaci za możliwość rozłożenia dla widzów kartonów, jeśli na ich odwrocie znajdzie się jej reklama. Specyficzną przestrzenią konfliktową jest używanie pirotechniki na stadionach, dopuszczalne bez przeszkód prawnych w momencie pisania tekstu wyłącznie w Norwegii i Austrii, a i tam tylko w niektórych miastach. Materiały pirotechniczne, jakkolwiek niosące za sobą ryzyko w użyciu na stadionach, przez lata były akceptowane lub przynajmniej tolerowane w wielu krajach europejskich (dla porównania, w Ameryce Południowej ich odpalanie stale jest elementem zachowań dopuszczalnych). Choć 222
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
liczba wypadków – głównie oparzeń – przy pokazach pirotechnicznych jest znikoma, w większości krajów Europy race i inne materiały są bezwarunkowo zakazane. Fani prowadzą kampanie społeczne na ich rzecz, oferując organizację szkoleń przeciwpożarowych i inne, rozmaite zabezpieczenia, ale skuteczność takich inicjatyw jest wątpliwa. Jednocześnie, pokazy pirotechniczne na stadionach piłkarskich są utrapieniem dla mediów, czyli czołówki największych sponsorów klubów piłkarskich. To właśnie telewizja traci najwięcej, jeśli widowisko piłkarskie zostanie choćby na parę minut przerwane przez sędziego wskutek zadymienia. A jak zostało powiedziane na początku tego tekstu, stadiony są dziś mniejsze niż przed laty. O ogromnej popularności futbolu w zglobalizowanym świecie decyduje więc nie atmosfera wśród widzów na trybunach i nie ich liczba, ale zasięg telewizyjny i atrakcyjność widowiska dla telewidza. Dla niego powstają obszerne regulacje dotyczące zaplecza telewizyjnego stadionów (stanowiska dla kamer czy wozów transmisyjnych, dostęp dziennikarzy do zawodników, itd.), które czasem swoją objętością przewyższają normy bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że stanowisko nadawców telewizyjnych jest coraz bardziej stanowcze wobec osób, które wbrew zakazom prezentują tzw. oprawy meczowe z udziałem pirotechniki. Jako przykład niech posłuży porównanie między dwoma meczami w Krakowie na przestrzeni zaledwie kilku lat. W 2005 i 2012 roku przy Reymonta odbywały się mecze derbowe Wisły z Cracovią. Na oba te spotkania kibice Wisły przygotowali widowiska na całą trybunę z motywem rekina (od grupy chuligańskiej „Sharks”) i znaczącą ilością pirotechniki. Jednak narracja Canal+ podczas tych dwóch widowisk była skrajnie różna. W 2005 roku całe widowisko na trybunach (a właściwie dwa – przed pierwszym gwizdkiem i ok. 75 minuty) pokazywała główna kamera, a komentatorzy wypowiadali się pozytywnie na temat oprawy. W 2012 roku nie było już ani słowa i zaledwie sekunda (jeśli pełna) obrazu z kamery. Później obraz przekazywany był w taki sposób, by jedynej zapełnionej trybuny nie było widać w transmisji aż do zakończenia pokazu odbywającego się na niej. Pojawia się pytanie, gdzie jest granica akceptacji i jakie zachowania nie będą podlegać regulacjom idącym w kierunku maksymalizacji konsumpcji. To, co jeszcze kilka lat temu wydawało się z polskiej perspektywy abstrakcyjne, czyli zakaz wstawania z miejsc, jest dziś wprowadzone do regulaminów największych klubów. Teoretycznie, zgodnie z polskim 223
Michał Karaś
prawem, Wisła Kraków czy Lech Poznań mają więc wszelkie podstawy, by nałożyć zakazy stadionowe na ludzi stojących na „Kotle” czy „Sektorze X”, jak nazywane są zwyczajowo trybuny dla najbardziej zagorzałych kibiców. W praktyce nie robią tego, bo pozbawiłyby się jedynych trybun, które zawsze są pełne. Ale proces zmiany zachowań nie stanął w miejscu, czego kolejnym przejawem jest zasugerowany niedawno przez Komendę Główną Policji zakaz wnoszenia na stadiony dużych flag. We Włoszech wprowadzono z kolei nakaz zgłaszania flag do akceptacji właśnie na policję przed jakimkolwiek ich wyeksponowaniem na stadionie. Z drugiej strony jednak dochodzi do negocjacji pewnych zachowań i związanych z nimi regulacji, a kibice – choć nie zawsze – mogą być w tych negocjacjach partnerem. Szkockim fanom udało się wynegocjować powrót do miejsc stojących, a ci w Anglii zapowiadają, że nie poprzestaną w swej kampanii na rzecz tego samego rozwiązania. I jako argumentu używają słów samego lorda Taylora, który „prognozując” efekty wprowadzanych w latach 90. zmian uznał, że z początku może istnieć opór, ale po kilku latach kibice na pewno przyzwyczają się do oglądania meczów na siedząco. Dziś setki tysięcy członków Football Supporters Federation mówią głośno „nie, nie przyzwyczailiśmy się”. Może więc uda się znaleźć kompromis między interesami finansowymi klubów, interesem publicznym policji i szeroko pojętych władz oraz pragnieniami kibiców?
Od braku regulacji do regulacji totalnej – dokąd zmierzają stadiony piłkarskie?
Guide to Safety at Sports Grounds. Fifth edition. 2008. London: Department for Sports, Culture and Media. Inglis, Simon. 1996. Football Grounds of Britain. Hammersmith: HarperCollins. Inglis, Simon. 2005. Engineering Archie: Archibald Leitch - Football Ground Designer. London: English Heritage. Stadium Infrastructure Regulations. Edition 2010. 2010. Nyon: UEFA. Taylor, Peter Murray. 1989. The Hillsborough Stadium Disaster. Interim Report. London: Her Majesty’s Stationery Office. The case for safe standing at major football stadia in England & Wales — A 21st century solution. 2007. Kingston Upon Thames: Football Supporters’ Federation. Ustawa z dnia 20 marca 2009 r. o bezpieczeństwie imprez masowych. 2009. „Dziennik Ustaw” 62: poz. 504.
Bibliografia: Accra Sports Stadium Disaster Commission of Inquiry. 2001. White paper on the report of the Presidential Commission of Inquiry into the Accra Sports Stadium Disaster, 9th May, 2001. Elliott, Dominic. 1993. Football stadia disasters in the United Kingdom: Learning from tragedy? „Organization & Environment” 3: 205‒229. Fire Safety and Safety of Places of Sport Act 1987. London: Her Majesty’s Stationery Office. Football Stadiums. Technical recommendations and requirements. 5th edition. 2010. Zurych: FIFA.
224
225
Radosław Kossakowski Uniwersytet Gdański
Kibicowanie jako sytuacja społeczna Pytanie o naturę porządku społecznego spędza sen z powiek socjologów od dekad. Siłują się oni z rzeczywistością społeczną wierząc zapewne, że da się ją nie tyle poukładać (bo to zadanie raczej dla demiurgów czy socjotechników), co przynajmniej sensownie opisać. Takich prób w historii tej dyscypliny było mnóstwo, najróżniejsze prądy intelektualne, których owoce stoją na bibliotecznych czy księgarskich półkach pokazują, że do konsensusu socjologom daleko. Nie mnie rozstrzygać, dlaczego tak się dzieje, dlaczego po latach dominacji np. funkcjonalizmu pojawia się krytyka, której efektem jest wprawdzie rodzaj „erozji” starszych dyskursów na temat społeczeństwa, ale w ich miejscu nie pojawia się wcale nowa koncepcja, która utwierdziłaby wszystkich badaczy w przekonaniu, że udało się świat adekwatnie opisać. Zadanie utrudnia oczywiście fakt nieustającego przepływu nowych trendów i skryptów kulturowych, które wraz z szeregiem innych czynników wpływają na przemiany więzi społecznych. Z tego powodu między innymi (powodów jest rzecz jasna więcej – choćby i takie, które są związane z samymi socjologami, wykształconymi w ich umysłach nawykami i wyobrażeniami kulturowo dalekimi od neutralności), trudno przedstawicielom nauk społecznym tworzyć ramy poznawcze, które opierałyby się na spójnych systemach klasyfikacji i oceny. Te ostatnie cechują raczej domenę zjawisk naturalnych, odpornych przecież na wpływ „współczynnika humanistycznego”, czy scenariuszy kulturowych. To nie oznacza rzecz jasna, że socjologowie nie próbują tworzyć klasyfikacji, narzędzi analitycznych, które dopracowywane w nieskończonej ilości prób, służą do oszacowywania w ich ramach wydarzeń empirycznych1. 1
John Law (2009: 239‒240) przekonuje, że mamy do czynienia z dwoma różniącymi się od siebie metodami „radzenia sobie” z rzeczywistością przez naukowców. Po
Radosław Kossakowski
Mimo wszelkich kłopotów, socjologowie powinni, niestrudzenie toczyć kamień swoich dokonań pchani nadzieją, że ich wysiłek nie padnie ofiarą losu, który znamy z mitu o Syzyfie... Poniższy artykuł jest próbą wykorzystania takich dokonań, które posłużą autorowi tekstu do opisania wycinka rzeczywistości społecznej za pomocą analitycznych ram powstałych w pracach teoretycznych innych myślicieli. Cóż to zatem za wycinek i jaka klasyfikacyjna rama? Otóż, chciałem pokazać zjawisko kibicowania w świetle rozważań teoretycznych na temat „sytuacji społecznej”. Innymi słowy, postaram się dowieść, że kibicowanie jest sytuacją społeczną, która charakteryzuje się swoimi integralnymi właściwościami, co nie przeszkadza jej jednak być sytuacją „jedną z wielu”. Wynika to poniekąd z konstatacji, że porządek społeczny utkany jest z sieci sytuacji społecznych, czy ram poznawczych, które tworzą ludzki świat, żywy, zmienny, w którym owe sytuacje nachodzą się, modyfikują, ulegają erozji lub rozkwitowi, co zgodne jest zresztą z naturą społeczeństwa. Sytuacja jest strukturowana przez szerszą całość, w której jest zakorzeniona, jednakże „życie społeczne w sytuacji nabiera powszechnego, swoistego charakteru, niezależnie od szerszego pasma życia społecznego” (Goffman 2008: 218). A jeżeli w ramach tej autonomicznej (a więc na swój sposób unikalnej) rzeczywistości, pewne dążności, oczekiwania, czy całe scenariusze wpływają na zachowanie uczestników interakcji, to nie trudno odnieść wrażenia, że „tuż obok”, w innej sytuacji, relacje i reakcje będą wynikiem specyfiki odmiennych scenariuszy. Dlatego też osoba policjanta na ulicy dla kibica przemierzającego miasto w ruchu dnia powszedniego może nie mieć żadnego znaczenia, ba nawet może nie zostać zauważona. Ten sam policjant w atmosferze meczu, czy konfrontacji, może wywoływać najróżniejsze, gorące emocjonalnie reakcje. Co więcej, sama, bardzo ogólnie nakreślona, rama „kibicowania” da się podzielić na wiele typów „sytuacji kibicowania”, a każdy z nich ma w sobie coś autonomicznego i niepowtarzalnego. W literaturze przedmiotu (zob. Giulianotti 2002; Antonowicz, Wrzesiński 2009) wymienia pierwsze, mówi się, że metoda naukowa opisuje rzeczywistość taką, jaką ona jest. Z drugiej strony, metody naukowe nie tylko opisują świat, ale poniekąd powołują go do życia. Ten pierwszy trend objawia się postawą, która wierzy, że rzeczywistość jest czymś trwałym i żyjącym niejako „na zewnątrz”. Ten drugi uznaje, że praktyki wiedzy są mniej lub bardziej performatywne. Czytelnikom pozostaje rozstrzygnąć, w którym miejscu znajdują się nauki społeczne.
228
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
się najróżniejsze typy kibiców: chuliganów, „ultras”, fanów, sympatyków, pikników, konsumentów, flaneur’ów. Ich wyróżnienie da się zawęzić do analizy sytuacyjnej – każdy z nich kibicuje na swój własny sposób. Każdy typ kibicowania mierzy się z „twardą rzeczywistością”, której nie sposób zmienić na drodze choćby odmiennej interpretacji. Nie da się bowiem – ograniczając narrację do kilku aspektów – zmienić infrastruktury, godziny transmisji, czy rozgrywania meczu, ceny biletu, czy pogody. Ale w sferze „zasobów sytuacyjnych”, czy „zmiennych sytuacyjnych”, czyli w przypadku atrybutów przechylających szalę na rzecz właściwości aktorów, sprawa wygląda inaczej. Poddaje się, refleksyjnej bądź nie, obróbce świat wrażeń, emocji (które trzyma się na wodzy, bądź nie), przesuwając granicę niepewności i rodząc nowe, indywidualne, ale i grupowe, koincydencje. Sytuacje w ramach „kibicowania” ulegają – w drodze wysiłków aktorów i porządków interakcyjnych, w których oni uczestniczą – różnorakim konkretyzacjom, dlatego też, z ogólnej ramy rodzą się różne, bardziej szczegółowe formy. Każda z tych form kanalizuje sposoby urzeczywistniania sytuacji na swój własny sposób. Przykładowo, w formie kibicowania telewizyjnego nie dojdzie nigdy do konkretyzacji, jaka jest możliwa na stadionie. Równie dobrze jednak, w sektorze VIP, konkretyzuje się „kibicowanie” za pomocą przyjemnego dla podniebienia zestawu trunków i przekąsek, których spożywanie wymaga stosownego entourage’u, nie do pomyślenia w sytuacji kibicowania „hardcore’owego”, kiedy to w czasie widowiska sportowego wymaga się nieustannego dopingu, żywiołowych ruchów, rytmicznych podskoków. Strukturowanie takiej sytuacji przez „przepis kulturowy”, w którym w jednej dłoni trzyma się lampkę wina, a w drugiej miseczkę z kawiorem, pozostaje tylko w gestii – bardzo abstrakcyjnej dodajmy – wyobraźni. Warto jednak podkreślić, że poszczególne konkretyzacje, twórczo definiujące partykularne sytuacje kibicowania nie są od siebie zupełnie niezależne. Ramy kibicowania nachodzą na siebie, czasami w skutek przymusu normatywnego lub obyczajowego. Ten pierwszy wywodzi się z przemian legislacyjnych, i wiąże się np. z uchwaleniem ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych (na Wyspach Brytyjskich, na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wprowadzono kilka bardzo istotnych przepisów odwołujących się do zachowania na stadionie. W niektórych przypadkach zmiany są na tyle „mocne”, że niektórzy komentatorzy widzą w nich 229
Radosław Kossakowski
łamanie praw człowieka, zob. Giulianotti 2011), powszechnego obowiązku legitymowania się przed zakupem biletu, wprowadzeniem wszystkich miejsc siedzących na stadionach. W tych wymiarach dochodzi zatem do pewnego zunifikowania zasobów sytuacyjnych, choć nie jest to do końca możliwe w związku z elementami, których „obramować” i przewidzieć nie sposób. Należą do nich te aspekty, które zawierają w sobie nieodgadnioną do końca sferę ludzkich reakcji emocjonalnych, sprzeciwu, a także wielowymiarowych przestrzeni proksemicznych: dystansu osobistego, publicznego, społecznego. Przykładowo, pomimo litery prawa, najbardziej żywiołowi kibice stoją, zdejmują koszulki, skaczą łapiąc się „za bary”, czyli inkorporują w ramy sytuacyjne taki porządek interakcyjny, który wykracza poza dążenia władz legislacyjnych, a także porządki interakcyjne kibiców innego typu (dla których czymś naturalnym jest siedzenie podczas spektaklu sportowego, czy to nakazuje ustawodawca czy nie). „Przymus” obyczajowy powstaje natomiast na styku świata opinii publicznej, mediów oraz obowiązujących i „poprawnych” dyskursów, które rodzą się często poza stadionowymi trybunami, choć z wydarzeń na trybunach czerpią „materiał empiryczny” do swych ustaleń, dodając oczywiście swoją refleksję, jak owa „empiria” powinna wyglądać w przyszłości. W przeważającej większości, są to dyskursy, które jako badacz zjawisk związanych z kibicowaniem, nazwałbym „dyskursami werandowymi”. Mówią one bowiem o rzeczywistości, o której wiedzę czerpią nie z pogłębionej obserwacji (powiedzielibyśmy fachowo „obserwacji uczestniczącej), ale z widoku z pewnej – dosłownie i przenośni – odległości, z „werandy” właśnie. W pewnym sensie, najważniejsze dyskursy powstające w mediach opiniotwórczych wynikają z innego rozumienia „sytuacji kibicowania”, lub – identyfikowania się z taką formą kibicowania, która jest obca, lub stoi w opozycji do ramy kibiców „ultras”. Widać to choćby w gloryfikacji tego typu kibicowania, które dominuje na meczach reprezentacji narodowej w piłce nożnej. Nie jest on autorstwa kibiców fanatycznych, którzy od pewnego czasu bojkotują mecze reprezentacji, głównie z powodu „przymuszania” ich do zachowań, z którymi się nie identyfikują2. 2
230
Znakomite przykłady takiej postawy odnaleźć można w miesięczniku „To My Kibice”, który zdecydowanie opowiada się poprzez swoje treści za kibicowaniem „nie-piknikowym”. W numerze czerwcowym 2012 można nawet znaleźć artykuł, w którym za prawdziwą reprezentację Polski w piłce nożnej uznano reprezentację kraju składającą się z osób po jednostronnej amputacji kończyn. Rzecz dotyczy projektu
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
Pytanie, które tutaj się pojawia, a które jedynie zasygnalizuję i w skrócie poddam refleksji jest następujące: dlaczego pewien typ kibicowania przejmuje rolę dominującą nad większością sfery „sytuacji kibicowania”. Z czego wynika marginalizowanie sytuacji kibicowania ortodoksyjnego? Z oczywistych względów pomijam materię przestępczą, która czasem pojawia się w odniesieniu do środowisk kibicowskich, czy kwestie związane choćby z zachowaniami niegodnymi – ksenofobią, rasizmem. Są to kwestie, które wymagają stanowczych decyzji i działań. Chodzi raczej o „wojnę kulturową” na trybunach, czyli zastępowanie nieakceptowanych z jakichś względów (politycznych, światopoglądowych, moralnych) treści kojarzonych z partykularną sytuacją kibicowania, innymi, bardziej przyjaznymi i stanowiącymi element znaczący we własnym dyskursie. Jeffrey Alexander (2010) słusznie zauważa, że jednostki kierują się swoimi przekonaniami, wykorzystują odpowiednie zasoby w ugruntowywaniu stosownej sytuacji społecznej, ale tak naprawdę władza instrumentalna zależy od sukcesu rozumianego w kategoriach kulturowych. Innymi słowy, ponieważ kultura kibicowania ortodoksyjnego, tradycyjnego, ma nie tylko złą opinię, ale jest poddawana przymusom normatywnym czy obyczajowym, może być pozbawiana znaczenia w kategoriach sytuacyjnych. W najsurowszej konsekwencji mogłaby być po prostu wyrugowana z ogólnej ramy kibicowania. Choć konflikt różnych kultur kibicowania, a zatem wojny na pozycjonowanie własnej definicji sytuacji kosztem dyskursu sytuacyjnego „przeciwnika”, od pewnego czasu przybiera na sile, to raczej należy sądzić, że nie zakończy się on pełną anihilacją ramy nie mającej dostępu do skutecznego instrumentatorium gwarantującego uzyskanie przewagi kulturowej. Kibice tradycyjni, choć tworzący silny konglomerat społeczny, z odpowiednio mocnym poczuciem solidarności społecznej, nie dysponują narzędziami zdolnymi przeciążyć szalę na swoją korzyść, zarówno w zakresie socjalizacującym opinię publiczną, jak i prawnym. Niemniej jednak, ich doświadczenie i wartości „twórcze”, wyrażające się w przygotowywaniu opraw meczowych, prowadzenia dopingu, powodują, że sytuacja kibicowania, której AMP Futbol – piłki nożnej osób po amputacjach. Jest to dyscyplina sportu (czy raczej – subdyscyplina piłki nożnej), która prężnie się rozwija. Przykładowo, na Mistrzostwach Świata rozgrywanych w Argentynie (2010) udział wzięło 18 reprezentacji. Redakcja „TMK” uznała, że jest to reprezentacja bardziej oddająca ducha narodowej kadry. Trudno oczywiście stwierdzić, czy jest to stanowisko będące wyrazem całego środowiska.
231
Radosław Kossakowski
są wierni, ma swoje miejsce w porządku interakcyjnym, na który składa się szeroki wachlarz, różnorakich sposobów „bycia” kibicem3. Swoje analizy zawężam to zjawiska kibicowania piłkarskiego, a w tym ujęciu dokonuję jeszcze węższej „specjalizacji”, ponieważ interesowała mnie będzie sytuacja kibicowania najbardziej żywiołowego, spontanicznego, „hardcore’owego”, czyli takiego, który ma swoje miejsce w sektorach przeznaczonych dla fanów tworzących „atmosferę” na meczach, sektorach wypełnionych przez „fanatyków” sportu, fanów „ultras”. Oczywiście pewne odniesienia do innych „ram” kibicowania będą w tekście poczynione, co jest o tyle uzasadnione, że sfera kibicowania (traktowana najogólniej) jest bardzo zróżnicowana, czyli, mówiąc metaforyką przewodnią dla niniejszego opracowania, jest konglomeratem wielu sytuacji społecznych, które nierzadko na siebie nachodzą (co wywołuje np. konflikty, lub choćby niezrozumienie), a i często zasadniczo się różnią. Rozważania na temat „sytuacji społecznej” dotykają oczywiście kwestii wpływu społecznego na działanie jednostki. Inaczej mówiąc, nie chodzi o to, by rozstrzygnąć, co było pierwsze, zachowanie jednostki, czy społeczne determinanty, które owo zachowanie umożliwiają. Jednostki ludzkie, co trudno uznać za twierdzenie odkrywcze, w poszczególnych sytuacjach społecznych reprodukują dostępne powszechnie skrypty. Jak wspomina Aleksander Manterys: „sytuacja społeczna jest poniekąd miejscem, przestrzenią czy obliczem, w którym ujawniają się uniwersalia życia społecznego” (2008: 21). Grażyna Woroniecka stwierdza lapidarnie, że „sytuacja należy do porządku struktury (...)” (2010: IX). To nie oznacza rzecz jasna, że w sytuacji społecznej jednostki biernie odwzorowują owe uniwersalia, które ktoś wcześniej w nie „wdrukował”. Cytowani autorzy zdają się to potwierdzać: „(...) Sytuacje udostępniają się jednostkom jako rodzaj zasobu, z którego mogą one budować wizerunki swoich i cudzych twarzy oraz związków z innymi” (Woroniecka 2010: IX). Goffman wspominał zaś, że sytuacja jest „środowiskiem możliwości komunikacyjnych” (2008: 216)4. W końcowych 3
4
232
W polskim kontekście dochodzi jeszcze jeden argument. Poziom sportowy meczów ekstraklasy jest dość niski, a wydarzenia na trybunach są często jedyną rozrywką dla oglądających spotkanie. Zaskakujące i nieprzewidywalne pokazy, oprawy ze strony kibiców „ultras” przerywają niejednokrotnie senną atmosferę dłużących się minut, podczas których nic się nie dzieje na boisku. Amerykański socjolog kładł nacisk na aspekty komunikacyjne między członkami zgromadzenia w sytuacji. Warto jednak podkreślić, że jest to tylko jedna z możli-
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
akapitach swojej książki Manterys wykuwa zresztą definicję sytuacji, która umieszcza ją jak gdyby „pośrodku”: „Sytuacje to dynamiczne momenty osiągania równowagi w procesie podejmowania i podtrzymywania porządku interakcyjnego, które charakteryzowane są w koincydencji pozycji, dyspozycji i wykonania” (tamże: 281). Mamy zatem do czynienia z elementami społecznie przetworzonymi – rolami, pozycjami, które wyrastają z normatywnych oczekiwań, ale także z dyspozycjami poszczególnych jednostek (atrybut indywidualny aktora, który ustawia go w odrębny sposób od innych aktorów sytuacji). Element niepewności rodzi się na styku wdrażania norm (czyli na swój sposób uniwersaliów społecznych) i aktywacji dyspozycji czy umiejętności ludzi. Innymi słowy, sytuacja społeczna, choć oparta na „twardej rzeczywistości” (normatywny porządek, kreujący prawa i obowiązki w porządku interakcyjnym), zawiera w sobie elementy zmiany z racji nigdy do końca nieprzewidzianych form działania. Zresztą autor Sytuacji społecznych wspomina, że dysponując możliwością refleksywności, jednostki nie są tylko reaktywne, choć z drugiej strony „natura obiektów wyklucza czystą improwizację” (2008: 84). Na sytuację społeczną, co łatwo przewidzieć składa się wiele elementów. Oprócz „twardej rzeczywistości” (czyli coś, co nie podlega interpretacji), struktur normatywnych, legislacyjnych, są „zmienne sytuacyjne”, ludzkie emocje, skupiona uwaga, zakłopotanie. Jednostki mają oczywiwych płaszczyzn komunikacji, którą można nazwać „pierwotną”. Dzięki niej ludzie znajdujący się w sytuacji społecznej zwracają na siebie uwagę, jak również sami są obiektem uwagi. Jeżeli jednak przyjąć, że sytuacja społeczna może zaowocować ukonstytuowaniem się grupy społecznej, wspólnoty, to w pewnym momencie mogą pojawić się innego rodzaju platformy komunikacyjne. Są one jak gdyby „zobiektywizowane”, w sensie nasączenia ich strukturalnymi, by tak rzec, wartościami utworzonej właśnie grupy. Grupa, a nie tylko pojedyncze jednostki kierujące swą uwagę między sobą, może generować treści trwalsze, w jakimś sensie kulturowe. I dalej, możliwości komunikacyjne jakie się tutaj wyłaniają odnoszą się do dialogu (lub przynajmniej przekazu w kierunku „odgrupowym”) z innymi grupami, lub, generalnie rzecz ujmując, z systemem społecznym, w którym grupa chce zaznaczyć swoje istnienie. W opisywanym przypadku mielibyśmy do czynienia np. z przekazem kibiców, którzy podczas widowiska sportowego wykrzykują, lub prezentują transparenty odnoszące się do np. władz, mediów, innych grup kibiców, czy do społeczeństwa w ogólności. Na pierwotnym poziomie komunikacji w ramach sytuacji społecznej nie jest to możliwe – ponieważ „spotkanie”, „zgromadzenie” nie wytwarza wtedy treści kultury danej grupy. W przypadku opisywanej grupy, taki proces rozwoju warstw komunikacyjnych bez wątpienia następuje, a grupy te tworzą silne wspólnoty wyposażone w specyficzne fundamenty kulturowe (na nich oparte są wartości, normy, przekazy, skrypty, które w formie performansu są prezentowane publiczności przy różnych okazjach).
233
Radosław Kossakowski
ście mnóstwo „zasobów”, „składników sytuacji”, które nie są rezultatem czystej spontaniczności, lecz funkcją dostępnych „tu i teraz” skryptów kulturowych, normatywnych przymusów. Biorąc to wszystko razem, otrzymuje się coś w rodzaju „kapitału sytuacyjnego”, z którego jednostki wykuwają swoje własne, zapośredniczone kulturowo, ale w wymiarze relacyjnym unikalne, „kapitały interakcyjne”. Z jednej strony, nie trudno się nie zgodzić z Ervingem Goffmanem, że „Reguły dotyczące przedmiotów zaangażowania, sposobu zarządzania zaangażowaniami oraz (pośrednio) zarządzania zaangażowaniami dostępnymi, łącznie świadczą o znaczeniu i realności »sytuacji«” (2008: 216). Ale to tylko jedna strona medalu opisująca to, co ponadsytuacyjne, determinujące w sensie strukturalnym, a co przenika każdą sytuację społeczną bez względu na jej „alternatywność” wobec osiowych norm społecznych. Pozostaje bowiem kwestia tego, co „wyrywa” się strukturalnym żądaniom i ulokowane jest w jednostkowej niepowtarzalności, która ma wpływ na porządki interakcyjne, które jednostki w sytuacji cementują. Autor Spotkań zresztą podkreśla, że sytuacja spotkania nie będzie wytwarzać w jednostkach dyskomfortu i napięcia wtedy, gdy dojdzie do harmonijnej zbieżności zaangażowania spontanicznego i zaangażowania obligatoryjnego (2010: 54). Innymi słowy, gdy dojdzie do dopasowania strukturalnych wymagań i oczekiwań z zaangażowaniem jednostki. Nie miejsce tutaj na rozwinięcie tego zagadnienia, ale warto mieć na uwadze fakt, że w przypadku zrównoważenia ze sobą tych aspektów dochodzi do wytworzenia „euforii” (tamże: 32), i zwiększenia poziomu „energii emocjonalnej” (Collins 2011) uczestników sytuacji. Najprościej mówiąc, kibice różnego typu ową równowagę mogą osiągnąć, gdy sytuacja nie zmusi ich do konieczności aprobowania wymogów sytuacyjnych, które wywołują u nich stres czy niepokój5. To może tłumaczyć dlaczego między uczestnikami różnych form kibicowania dochodzi nie tyle do konfliktu (choć tego też), co do niezrozumienia. Kibice – „ultras” nie zaangażują się bowiem w reguły „fanowania” rodzinnego, biznesowego i zapewne 5
234
„Stabilność wykonywania roli będzie zmieniać się odwrotnie proporcjonalnie do poziomu napięcia”, pisze Goffman (2010: 47). Przy niskim napięciu, jednostki będą wykonywać obowiązki wynikające ze swojej roli w sposób właściwie niezachwiany. Inna sprawa, to różnica w rozumieniu stanu napięcia. W sytuacji kibicowania fanatycznego, wykonywanie swojej roli, np. gotowość do konfrontacji z kibicami drużyny przeciwnej, może być wprost proporcjonalne z poziomem napięcia, wzrostem adrenaliny itp. Wydaje się jednak, że w tym wypadku wzrost napięcia jest raczej pożądany i powoduje – specyficznie rozumiany oczywiście – stan uniesienia.
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
czuliby się nieswojo w takiej sytuacji (a komentarze, które na ten temat wypowiadają, choćby na forach internetowych, są tego świetnym dowodem). Podobnie, choćby osoby krytycznie odnoszące się do kibicowania „hardcore’owego”, odczuwałyby zapewne uciążliwość w sytuacji, gdyby im ciągle ktoś „przeszkadzał” w oglądaniu meczu. Sprawą, którą tutaj pominę jest waga heurystyk wydawania sądów, które powodują, że uczestnicy różnych sytuacji mogą powielać błędy poznawcze na temat innych form kibicowania (w skutek niechęci do zrozumienia „drugiej” strony). W moim przekonaniu, najważniejszym czynnikiem determinującym występowanie różnic między sytuacjami społecznymi są właśnie te elementy porządku interakcyjnego, które konstytuują się z, umożliwiających pojawienie się niepowtarzalności i antystrukturalnych tendencji, „zmiennych sytuacyjnych” (Woroniecka 2010: VIII) – samokontroli, zakłopotania, zaabsorbowania oficjalnym (lub mniej oficjalnym – kibice organizujący doping na stadionie czasami zamiast na wydarzeniach boiskowych, skupiają się na jakości dopingu) przedmiotem uwagi, rozmieszczeniem uczestników w przestrzeni. Warto dodać, że te zmienne są wyróżnikami „zgromadzeń zogniskowanych”, o których pisał Erving Goffman (2010). Wspominam tutaj o tym, gdyż sama sytuacja społeczna (kibicowania) może być generatorem czynników grupowych i umożliwiać wyłanianie się „zgromadzeń”, choć w moim przekonaniu, bardziej pasuje inna metafora użyta przez Goffmana w tym kontekście – „usytuowany system czynności” (tamże). „Usytuowany”, bo zagnieżdżony w sytuacji społecznej, „system czynności”, gdyż to zbiór (właściwie zawsze powtarzanych w odpowiedniej kolejności, przygotowanych zawczasu) czynności zogniskowanych na przedmiocie wspólnej uwagi, czynności będących goffmanowskimi „urzeczywistnionymi zasobami” (tamże: 20)6. Trudno zatem zupełnie pominąć zagadnienia „wspólnotowotwórcze”, jakie wynikają ze zgromadzenia ludzi w danej sytuacji. W innym miejscu amerykański socjolog pisał: „Konwencje sytuacyjne nadają więc substancję wspólnemu życiu społecznemu prowadzonemu przez zgromadzenie i przeobrażają samo zgromadzenie ze zwykłego zbioru osób 6
Jakie to może mieć konsekwencje dla wywoływania bardziej doniosłych zjawisk związanych z tożsamością grupową, pozostawię tutaj bez odpowiedzi. Wspominam jedynie o tym, że zarówno Emile Durkheim (1990), jak i bardziej współczesny kontynuator jego myśli, Randall Collins (2011), wiązali z faktem skupienia na jakimś przedmiocie, symbolu, zjawisku uwagi przez grupę ludzi, ważne konsekwencje natury społecznej.
235
Radosław Kossakowski
w coś przypominającego minigrupę społeczną, rzeczywistość społeczną samą w sobie” (2008: 216). Sytuacja społeczna „spotkania”, czy „zgromadzenia zogniskowanego” ma swoje cechy dystynktywne. Są to: „utrzymywanie jednego i tego samego przedmiotu wspólnej uwagi wzrokowej lub poznawczej; zachowywanie wzajemnej i priorytetowej otwartości na komunikację werbalną; podwyższoną dla wszystkich stron interakcji doniosłość podejmowanych działań; pozostawanie w bliskim kontakcie z innymi i w zasięgu ich wzroku (...)” (Goffman 2010: 12). Komunikacji, wymianie znaków, uprzejmości towarzyszy „logika wspólnotowości”, związana z poczuciem „wspólnego wykonywania przez nas jednej rzeczy w tym samym czasie” (tamże). Wyróżnione cechy pasują do sytuacji społecznej kibicowania. Mamy w niej utrzymywanie wspólnej uwagi (na tym, co się dzieje na boisku, ale czasami na intonowaniu pieśni, klaskaniu, czy synchronizacji cielesnych ruchów – chodzi zatem nie tylko o wspólną uwagę wzrokową, czy poznawczą); jest otwarta komunikacja, choć nie tylko między sobą, ale również wysyłana w „przestrzeń” widowiska. Dla kibiców wspólny doping stanowi konglomerat doniosłych działań (ich swoistość jest zachowywana w wymiarze przestrzennym – tylko w „swoim” sektorze, i czasowym – chwila meczu, odbywanego najczęściej w dni wolne od pracy, a więc stanowiące chwile meczowego święta); bliski kontakt z innymi należy w wypadku kibicowania traktować nieco szerzej, jako „zogniskowanie wyższego rzędu”. Wprawdzie trudno mówić o komunikacji twarzą w twarz tak dużej masy ludzi, ale niekiedy (jest to chwila rzadka, więc musimy uznać, że ta cecha „goffmanowskiego” spotkania pasuje do kibicowania nie bez wątpliwości), dochodzi do „stopienia” się tej masy w jeden organizm. Stawiając krok dalej w interpretacji empirycznej wykorzystującej instrumentarium koncepcji Goffmana, zastanowić się należy, czy także inne typy spotkań da się napotkać w rzeczywistości bycia kibicem. Należy na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. „Ramowanie” zjawisk empirycznych z wykorzystaniem tych pojęć przywołuje na myśl również odmienne – od „hardcore’owego” typy kibicowania. I tak, „zgromadzenie niezogniskowane” może dotyczyć osób, które znalazły się w jednym miejscu, ale ani razem nie oglądają meczu, ani nie komunikują się na dowolny temat. W sektorze najbardziej żywiołowych fanów, często tworzą się różne grupki, które w niektórych momentach (np. podczas 236
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
przerw, przed meczem, czy po nim) dzielą się na różne „spotkania” tworząc „zgromadzenia o wielu ogniskach uwagi”. W niektórych wypadkach zdarzają się także spotkania „drugorzędne”. Najbardziej jaskrawy przykład takiej sytuacji mamy w przypadku kibiców ‒ „oficjeli”. Mają oni świadomość wystawiania swojego wizerunku na widok kamer, aparatów fotograficznych w czasie oglądania meczu, kiedy zasiadają w fotelach w sektorach VIP. Z tego powodu starają się bardzo dyskretnie wymieniać uwagi, komentarze, załatwiać interesy z partnerem w najbliższym swoim sąsiedztwie. Samo usadowienie odpowiednich „graczy” w tym otoczeniu z pewnością jest przedmiotem wcześniejszych strategii i podchodów, które umożliwiają włączenie się w komunikację podczas spotkań „drugorzędnych”. Paradoksalnie zatem, żeby uzyskać dostęp do takich zgromadzeń, należy dużo wcześniej zabiegać o swoje miejsce w strukturze „oficjeli”, czyli innymi słowy – dostać się do „pierwszorzędnego” szeregu graczy, albo przynajmniej pokazać swój potencjał do takiego awansu. W kontekście poniższego artykułu należy podkreślić, że o jakiejkolwiek kategorii „spotkania” by nie deliberować (i której by nie „namierzyć” w empirii), istotną kwestią pozostaje fakt, że ustrukturyzowana sytuacja daje okazję do określonych typów występów. A jeżeli do określonych, to już nie innych, ponieważ „angażujące uczestników zajęcie działa jak otaczająca ich bariera, odcinająca ich od wielu innych potencjalnych światów znaczenia i działania” (Goffman 2010: 18). Bariera, czy w innej metaforyce „rama” służy usensowieniu sytuacji dla uczestników. W innym wypadku mogłoby dojść do ambiwalentnych konsekwencji: „Bez tej otaczającej bariery byliby prawdopodobnie obezwładnieni przez zalew możliwych podstaw działania” (tamże). Dotyczy to każdej sytuacji w szerokiej ramie kibicowania. Różnice w postrzeganiu sytuacji kibicowania, w której się uczestniczy zależą oczywiście od owych barier, które nie tylko ograniczają przestrzeń (również fizyczną), ale definiują sytuację i ją legitymizują. Widać to choćby w poniższym cytacie pochodzącym z rozmowy z architektem stadionów, który czasami bywa na meczach: „Ci prawdziwi kibole – nauczyłem się tego słowa – oni zawsze stoją. (…) Wcześniej, jak chodziłem z synami na stadion w Dusseldorfie, to zawsze byli chuligani z takimi grupami rockowymi. Ja szedłem na miejsce nie dla vipów, ale dla tych lepszych, a oni szli do tej grupy, że człowiek się aż bał. A po Mistrzostwach Świata, jest jeszcze ich paru, ale już są zagnieceni, bo są restauracje, bo przyj237
Radosław Kossakowski
dą rodziny, bo są dzieci, bo jest żłobek”7. Widać zatem, że nawet jeżeli sytuacje społeczne są – dla różnego typu kibicowania – odmienne, to w jakiś sposób się przenikają. Bardziej indywidualnie, gdy fani między sobą wymieniają się komentarzami, czy nawet spojrzeniami. Natomiast w zakresie strukturalnym, gdy na każdą taką sytuację wpływają obiektywne czynniki: np. zmiana prawa, obyczaju i oczekiwań społecznych, czy choćby przebudowa stadionu (co w bezpośredni sposób wymusza definiowanie własnej sytuacji i co można wprawdzie krytykować i po swojemu interpretować, ale bez praktycznych konsekwencji). Różne czynniki zatem strukturują sytuację społeczną kibiców8. Strukturę sytuacji definiuję tutaj kompleksowo i niejednowymiarowo, a więc nie tylko jako ekwipaż oczekiwań, przymusów, obowiązków, które świat społeczny kieruje w stronę uczestników sytuacji. Jak już bowiem zasygnalizowałem, ci ostatni wnoszą swój osobisty zbiór oczekiwań do sytuacji, co wpływa na badany wycinek rzeczywistości. To dość oczywista konstatacja związana z generalnym założeniem, które przyjmuję za słuszne – że sytuacje społeczne, jak i ludzie, którzy w nich uczestniczą są elementami (na różnym stopniu konkretyzacji i zanurzenia w konwencjach) sieci współzależności. Sytuacje społeczne są unikalne, ale nie „zatomizowane”, analitycznie obserwowalne, ale nie „odcięte” od świata. Powstaje tutaj presupozycja, bowiem z jednej strony uczestnicy mogą być przekonani o arbitralności swojej sytuacji, jej wyjątkowości, elitarności zamkniętej wręcz na innych, a jednocześnie nie ma wątpliwości, że – choćby przez indywidualne elementy kapitałów interakcyjnych, kulturowych i społecznych – do ramy ich sytuacji przenikają inne konteksty. Nie 7
8
238
Rozmowa była częścią większego projektu badawczego (finansowanego przez MNiSW), w którym autor tekstu uczestniczył i który dotyczył procesów komercjalizacji piłki nożnej i kibicowania. Bez wątpienia, w partykularnej sytuacji społecznej kibicowania w grę wchodzą „reguły nieistotności” (Goffman 2010: 14), czyli wszystkie te aspekty, które wydają się nie mieć decydującego znaczenia dla treści danej sytuacji społecznej, ale w istocie – umożliwiają jej definiowanie. Goffman pisał o „wielkim wkładzie” w organizację ludzkich skłonności jaką mają owe struktury niezwracania uwagi na większość elementów świata. W przypadku kibiców w skład takich reguł nieistotności wchodziłyby np. warunki pogodowe, ilość kibiców w innych sektorach, pora dnia, temperatura powietrza, a nawet – w niektórych przypadkach – sytuacja na boisku (szczególnie dla najwierniejszych fanów liczy się często klub jako „symbol”, jako „świętość”, a już mniej aktualna postawa piłkarzy). Owe reguły są, jak przekonuje amerykański myśliciel, niezbędne dla każdego zgromadzenia, by nadać mu unikalną jakość i dać mu asumpt do bycia małym „kosmosem” we wszechświecie społecznych zgromadzeń.
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
rozwodząc się nad tą kwestią zbyt długo – kibice mogą wnosić w sytuację stosowne oczekiwania dotyczące „energii emocjonalnej”, którą mają nadzieję uzyskać podczas zgromadzenia. Owo oczekiwanie – jak przekonująco wskazał Randall Collins (2011) – wynika z doświadczeń, które dla takich nadziei zbudowały odpowiedni pomost. Kibice mogli już coś wcześniej przeżyć, coś co „pcha” ich w ramy danej sytuacji. A nawet jeżeli nie było to doświadczenie „przeżycia”, „odegrania” (które warunkuje przecież nie tylko poznanie, ale i opis świata – swojego, wewnętrznego, jak i zewnętrznego – zob. Bruner 2011), to przecież należy uwzględniać doświadczenia „wyczekiwania” np. kogoś, kto wysłuchał o tym, co się na trybunach dzieje i pali się do tego, by tego doświadczyć osobiście. Taki konglomerat – strukturalnych i jednostkowych oczekiwań – kreuje pulsujący, żywy świat sytuacji społecznej. Poniżej przyglądam się bliżej pewnym wyróżnionym cechom sytuacji społecznej w kontekście zjawiska kibicowania. W formie mechanizmów czy procesów towarzyszących aktorom w sytuacji, przedstawia je Aleksander Manterys (sześć charakterystyk cytuję za autorem, zob. 2008: 27‒28). Po pierwsze, „sytuacja jest niemalże zawsze w pewien sposób predefiniowana, to znaczy strukturalnie uporządkowana, określona przez wartości i normy. Oznacza to, że aktorzy działają w świecie podzielonym na strukturalnie określone rejony”. W wypadku kibiców „fanatycznych” owo uporządkowanie jest paradoksalne. Z jednej strony obowiązują ich normy prawne i oczekiwania (obyczajowe), które są strukturalnie definiowane, ale często są one przez nich „gwałcone” lub traktowane z pogardą. Stąd, choćby zakaz odpalania materiałów pirotechnicznych (zapis ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych) jest przez nich (nie wszystkich oczywiście – mowa o pewnych przypadkach) łamany. Ucieczka przed konsekwencją wygląda choćby w ten sposób, że odpalający zakładają specjalne maski czy uniformy. Po wygaszeniu racy, „sprawcy” szybko, niczym kameleon, przeobrażają się w „zwykłego” kibica, któremu tłum (będący częścią tego fenomenu) pomaga wkomponować się w masę innych ludzi9. Kibice odpalają race pod „sektorówkami” (wielkie 9
Taka sytuacja miała miejsce podczas meczu Lechii Gdańsk z Legią Warszawa (03.05.2012). Kibice gdańskiego klubu odpalili pirotechnikę w czasie swojego „performansu”. Relacja o tym, jak „zabezpieczono” trzymających racę znajduje się w czerwcowym numerze czasopisma „To My Kibice”: „Pod sektorówką cały sektor pozbył się koszulek i wymieszał się, pomagając odpalającym uniknąć ewentualnych przypałów za piro” (s. 9, relacja anonimowa kibica Lechii).
239
Radosław Kossakowski
transparenty zajmujące niekiedy powierzchnię całego sektora, rozciągane wzdłuż, lub z dołu na górę), co uniemożliwia rozpoznanie, kto dokonał tej czynności10. W obyczajowym, moralnym, czy normatywnym sensie, rzecz dotyczyłaby oczywiście kultywowania osi aksjologicznych, zarówno społecznie definiowanych (a więc stanowiących element oczekiwań i przymusów), jak i sytuacyjnie powstałych i konkretyzowanych. Z pewnością, w wymiarze najbardziej „alternatywnym”, kibice przekraczają granice norm zewnętrznie wtłaczanych i tworzą swój system wartości, który opierać się może – a jakże – na opozycyjności własnych konkretyzacji względem powszechnie docenianych. Ale pomimo to, wciąż mówić można o naleciałościach strukturalnych, ponieważ – nawet jeżeli skrajnie opozycyjne – konkretyzacje kibiców są związane z normami szerszego normatywnego spektrum. To może być kolejny zaczyn budowy presupozycji – istnieją silne zobowiązania strukturalne w społeczeństwie, które nie tracą na znaczeniu nawet wówczas, gdy dani uczestnicy konkretnej sytuacji owe zobowiązania mają za nic. Po drugie, „owe normy i wartości nie kanalizują całkowicie działań i rozumowań aktorów, ujawniają się w sytuacji i określają przestrzeń działania w sensie jej identyfikacji (…) oraz stopnia, w jakim aktorzy mają zaangażować się w sytuację, a dokładniej, jak odnosić się do sytuacyjnie dostępnych składników struktury społecznej. Przymus społeczny jest nieuchronnie związany z selekcjonowaniem składników interakcyjnego tworzywa, kojarzeniem ich z przepisanymi odgórnie strukturami wciągnięcia w ramach sytuacji”. W idealnej sytuacji, wyselekcjonowane skład10
240
Z tego powodu policja w Polsce domaga się zakazu wnoszenia i prezentowania dużych transparentów na trybunach. W jednym przypadku, na stadionie żużlowego klubu „Stal” Gorzów, postanowiono przychylić się do tej prośby. Jednak propozycję władz policyjnych skrytykowali specjaliści m.in. od prawa karnego. Policja, powołując się na ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, argumentowała, że sektorówki uniemożliwiają identyfikację osób. Pytaniem zasadniczym pozostaje, czy taka interpretacja będzie dotyczyć kibiców w różnych sytuacjach społecznych. Warto bowiem wspomnieć, że podczas meczu Polska – Czechy na Euro 2012 również pojawiła się wielka sektorówka (w formie flagi Polski), która według logiki postępowania służb mundurowych powinna skutkować odpowiednimi konsekwencjami. W chwili kończenia artykułu nie znalazłem informacji na temat tego, czy jakiekolwiek prawne konsekwencje wyciągnięto. Ale w kontekście tematyki „sytuacyjnej”, ważne jest pytanie o to, czy wpływ pewnych przymusów i oczekiwań strukturalnych jest obiektywny, tzn. czy w równym stopniu dotyczy wszelkich sytuacji kibicowania („piknikowego”, „ultrasowego”, itd.). Byłoby to bardzo frapujące zbadać, czy elementy „strukturujące” są – przez jakieś czynniki – wybiórczo „dozowane” w zależności od sytuacyjnego kontekstu.
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
niki „interakcyjnego tworzywa” kreowałyby sytuację niemal bezbłędnie odpowiadającą przepisom „kuchni społecznej”. Tak się oczywiście nie dzieje, ponieważ aktorzy selekcjonują, lub dokonują (na ile to możliwe) modyfikacji owych wyselekcjonowanych składników. Oczywiście, różne sfery sytuacyjne kibicowania robią to mniej lub bardziej wyraziście. Niektórzy z kibiców po prostu zaakceptują, że na stadionie można kupić produkt tylko jednego producenta (tak było choćby z napojami podczas Euro 2012), jak również fakt, że podczas widowiska dostępny jest tylko określony (przepisy) typ alkoholu. Inni aktorzy zrobią natomiast swój własny użytek z dostępnych konkretyzacji. Przykładowo, mogą przemycić na trybuny wysokoprocentowy alkohol, a następnie przelać go do opakowania napoju, który jest oficjalnie dopuszczony do sprzedaży. Po trzecie, „sytuacyjna stosowność jest zarazem przepisana, jak też osiągana w toku konkretnych czynności”. Rzeczona stosowność obejmuje swym zakresem: a) „reguły legitymizowanej dostępności do udziału w zgromadzeniu” – są to przede wszystkim „znajomości”, zarówno reguł, które obowiązują w sytuacji kibicowania, jak i związane z przynależnością do danego kręgu uczestników. Ta ostatnia kwestia jest jak najbardziej płynna, ponieważ związki między aktorami mogą być, albo bardzo silne, albo obojętne, albo żadne. W większości sytuacji kibicowania nie trzeba pozwolenia dostępu, choć czasami tak (zob. na temat perypetii związanych z dostępem do środowiska hardcore’owych kibiców w Holandii: Kossakowski, Antonowicz, Szlendak 2012). Oczywiście w pewnych kręgach, np. „ultras” przygotowujących oprawy, czy bojówek dopuszczających się aktów wandalizmu i uczestniczących w „ustawkach”, dostęp wymaga bardzo silnych koneksji. b) „regulacje związane z samym uczestnictwem w spotkaniu”. Jeżeli chodzi o reguły związane z kibicami, to w zależności od typu sytuacji, owe oczekiwania są różne. W sektorach „piknikowych” właściwie nie ma znaczących reguł, może poza kwestią zbyt hałaśliwego zachowania. Natomiast w sektorze kibiców „industrialnych”, w zależności od klubu spotkać można różne zalecenia (wpisane niekiedy w formalne kodeksy dostępne na stronach stowarzyszeń kibicowskich). Są to reguły dotyczące ubioru (w barwach klubowych, traktowanych z należytym szacunkiem – czystych i nie zniszczonych), czy zachowania (zakaz siedzenia, oczekiwanie żywiołowego dopingu). 241
Radosław Kossakowski
c) „związek danego regionu, w jakim dokonuje się dana sytuacja, z innymi strukturalnie predefiniowanymi sytuacjami”. W przypadku meczu „u siebie”, spotkanie sobotnie może być związane z wcześniejszymi przygotowaniami, np. spotkaniem w znajomym pubie (co jest wzorem „brytyjskim”), a w dłuższej perspektywie czasowej – z kilkudniowym ślęczeniem nad przygotowaniem oprawy meczowej (zakup materiału, zszywanie jego połaci, naniesienie grafiki, farbowanie). W innej sytuacji kibicowania („VIP-owskiej”), może być to mecz poprzedzony wspólną konferencją na temat wykorzystania reklamy na obiektach sportowych, gdy mowa o sytuacji kibicowania menadżerów traktujących wizytę w loży biznesowej jako przedłużenie profesjonalnych „zgromadzeń”. W przypadku spotkań wyjazdowych, ten kontekst się zmienia i w polskich realiach jest ograniczony przez silną kontrolę służb mundurowych, które decydują o czasie „przed” (zorganizowana podróż bez możliwości swobodnego jej odbywania), jak i „po” (przetrzymywanie kibiców w sektorze gości przez kilka godzin, a następnie powrót w tym samym rygorze, jak w pierwszą stronę). Po czwarte, „zbiór oczekiwań, z jakimi aktorzy wchodzą w interakcję, również jest strukturalnie określony podług rodzaju selekcjonowanego zaangażowania w sytuację”. Czwarta charakterystyka odnosi się do konsekwencji płynących z założeń kluczowych, powiedzielibyśmy – pierwotnych, które związane są z faktem, że sytuacja społeczna jest konkretyzacją społecznie tworzonych norm, wartości, przymusów. Oczekiwania aktorów poszczególnych sytuacji wychodzą ze zinternalizowania nawet nie tyle odmiennych „składników interakcyjnego tworzywa”, co potraktowania ich albo z należną atencją (a właściwie z nieuświadamianą atencją, gdy mowa o normach dla jednostki „naturalnych”), albo z pobłażaniem, albo z ironicznym dystansem. Stąd w różnych sytuacjach kibicowania znajdujemy jednostki wspierające oficjalną wykładnię ciał instytucjonalnych organizujących widowisko, jednostki czerpiące przyjemność z samego aktu uczestnictwa i oglądania meczu. A z drugiej strony, choćby dla kibiców „ultras”, największym oczekiwaniem i powodem do niecierpliwego przestępowania z nogi na nogę będzie odliczanie do momentu wciągnięcia „flagi na maszt”, czyli zaprezentowania ogromnej sektorówki. Jest znamiennym fakt, że o ile w przypadku kibiców – konsumentów mamy do czynienia z dość lapidarnym spełnieniem oczekiwań systemowych (by nie powiedzieć „biernym”) i „obligatoryjnym” zaangażowaniem w sytuację (zgodnym z oczekiwaniem „obiektywnych 242
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
czynników”), to w wypadku kibiców żywiołowych owo spełnienie oczekiwań jest częściowe i sporadyczne, a jeżeli występuje zaangażowanie, to i owszem jest ono „obligatoryjne”, ale dobór składników strukturujących zachowanie bywa jakże odmienny od reguł mainstreamowych. Po piąte, „oczekiwaniom tym (wspomnianym w podpunkcie czwartym – przyp. R.K.) przypisana jest pewna »doza« zaufania czy bezpieczeństwa, która, rzecz jasna sama podlega sytuacyjnym dookreśleniom, ale niejako odgórnie charakteryzuje stopień bezpieczeństwa danego regionu”. Ponownie, poczucie zaufania czy bezpieczeństwa jest współzależne z kapitałem interakcyjnym jednostki i aktorów, z którymi się dana osoba gromadzi. Na ten kapitał oczywiście wpływ ma cała strukturalna sytuacja. Kibice zorientowani na wygodne spędzanie czasu i rozrywkę, swoją postawę konkretyzują na bazie informacji, do których dostęp gwarantuje oficjalna wykładnia sytuacji. A więc, ochrona, numer na bilecie skorelowany z fizycznym miejscem, dostęp do odpowiedniego zaplecza sanitarnego (kto wie, czy ten aspekt nie miał istotnego wpływu na zwiększającą się liczbę kobiet na wydarzeniach sportowych), przestronne i jasne wejścia/wyjścia – to jest „kapitał infrastrukturalny”, który czyni zaufanie do danej sytuacji kibicowania możliwym. Oczywiście litera norm i prawa w budowaniu takiego kapitału ma udział decydujący. Po szóste wreszcie, „sytuacyjne niestosowności czy dewiacje nie powinny być traktowane jako pospolite naruszenie standardów normatywnych” – jednostka wypracowuje własną linię działania dopasowującą się do szerszej struktury oczekiwań, należy zatem oczekiwać, że będzie dążyć do wypełnienia swoistych imperatywów funkcjonalnych. Stąd, stewardzi obecni na obiekcie „uprzejmie przypominają” i „proszą” o „powrót na swoje miejsca”, w przypadku osób, które do sytuacyjnych oczekiwań dopiero się dostosowują. Zupełnie innego rodzaju rekonstrukcję „standardów normatywnych” spotkać można w sektorze kibiców dopingujących. Tutaj grzecznie, acz konsekwentnie, wskazuje się na niestosowność poszukiwania miejsca zgodnego z informacją wydrukowaną na bilecie. Każdy po prostu kibicuje, bez uporządkowania generowanego przez system sprzedaży biletów. Niewskazane jest również siedzenie11. 11
Jeden z kibiców, z którym rozmawiałem opowiadał o sytuacji, w której na sektor fanatycznych fanów przyszła para starszych osób, która – nie znając zapewne „skryptów kulturowych” danego miejsca – zasiadła spokojnie na swoich miejscach i prosiła osoby w najbliższym otoczeniu o nie wstawanie w czasie, gdy oni oglądają mecz. Ludziom tym wytłumaczono po chwili specyfikę sektora. Zapewne następnym razem kupili bilety na inny sektor.
243
Radosław Kossakowski
Wpływ struktury na współzależne z nią sytuacje, układające się w różne konfiguracje i pola działań, objawia się również w wymiarze czasowym. Kultura, traktując ją jako pewnego rodzaju matrycę znaczeń, jest żywym organizmem, żywe są zatem normy i oczekiwania wobec jej uczestników. Przemiany więzi społecznych, z taką pieczołowitością i oryginalnością perspektywy opisane przez Annę Gizę-Poleszczuk i Mirosławę Marody (2004) mają swoje rezultaty w przemianach sytuacji społecznych różnego szczebla. Nie inaczej jest z kibicowaniem. Bez wątpienia, ogromne zróżnicowanie typów kibicowania, a więc i sytuacji, w której te typy się konkretyzują, jest znakiem tych przemian. Kibice najbardziej „ortodoksyjni”, którzy jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku nadawali ton kibicowaniu w Polsce (powiedzieć by można, że zmonopolizowali definiowanie sytuacji kibicowania, co nie wszystkim się zapewne podobało), dzisiaj mają konkurencję. Być może ich – w wielu przypadkach silnie opozycyjna – postawa wobec mediów, władz, ale i tych aspektów kultury, które promują hedonizm i konsumpcję, jest próbą obrony swojego bastionu. Bastionu, który w ich rozumieniu jest wyłącznym gwarantem szczerego i prawdziwego kibicowania. Nie rozstrzygając pytań, które tutaj się pojawiają, należy wspomnieć, że jednostki lokujące się w różnych sytuacjach kibicowania, próbują sprostać najróżniejszym oczekiwaniom, wypełnić partykularne potrzeby, nadawać – w jakimś sensie – ton w kształtowaniu normatywnego porządku na trybunach. Ale owe dążenia mogą korzystać tylko i wyłącznie z mieszanki, jaką stanowi spontaniczna i nieprzewidywalna sfera ludzkich emocji i nakładająca na nią swoje przymusy materia społecznej struktury. Współzależność tych czynników wydaje się być gwarantem ciągłego, nieustającego w wysiłkach definiowania sytuacji społecznych. Przyjmując perspektywę świata społecznego w wymiarze współzależności raczej niż nieuchronnej determinacji (społeczeństwo – jednostka, jednostka – społeczeństwo), można się spodziewać, że – w szeroko definiowanej – ramie „kibicowania”, jeszcze wiele się wydarzy.
244
Kibicowanie jako sytuacja społeczna
Bibliografia: Alexander, Jeffrey C. 2010. Pragmatyka kulturowa: performanse społeczne między rytuałem a strategią. W: tegoż. Znaczenia społeczne. Kraków: Nomos, s. 367‒422. Antonowicz, Dominik i Łukasz Wrzesiński. 2009. Kibice jako wspólnota niewidzialnej religii. „Studia Socjologiczne” 1: 115‒149. Antonowicz, Dominik i Radosław Kossakowski, Tomasz Szlendak. 2012. Duszący dym odpalonych rac. O wyzwaniach w etnografii subkultury kibiców piłkarskich. „Przegląd Socjologii Jakościowej” 3: 6-29. Bruner, Edward M. 2011. Przeżycie i jego ekspresje. W: V. W. Turner, E. M. Bruner. Antropologia doświadczenia. Kraków: UJ, s. 11‒39. Collins, Randal. 2011. Łańcuchy rytuałów interakcyjnych. Kraków: Nomos. Durkheim, Emile. 1990. Elementarne formy życia religijnego. Warszawa: PWN. Giulianotti, Richard. 2002. Supporters, Followers, Fans and Flaneurs: a taxonomy of spectator identities in football. „Journal of Sport and Social Issues” 1: 25‒46. Giulianotti, Richard. 2011. Sport Mega-Events, Urban Football Carnivals and Securitized Commodification: The Case of the English Premier League. „Urban Studies” 15: 3293‒3310. Goffman, Erving. 2008. Zachowanie w miejscach publicznych. Warszawa: PWN. Goffman, Erving. 2010. Spotkania. Kraków: Nomos. Law, John. 2009. Seeing Like a Survey. „Cultural Sociology” 2: 239‒256. Manterys, Aleksander. 2008. Sytuacje społeczne. Kraków: Nomos. Marody, Mirosława i Anna Giza-Poleszczuk. 2004. Przemiany więzi społecznych. Warszawa: Scholar. Woroniecka, Grażyna. 2010. Ervinga Goffmana socjologia spotkania. W: E. Goffman. Spotkania. Kraków: Nomos, s. VII‒XV.
245
Wojciech Woźniak Uniwersytet Łódzki
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach przemocy okołofutbolowej
Wprowadzenie W drugiej połowie lat 60. XX wieku Stanley Cohen – młody pracownik socjalny, a także doktorant socjologii, podróżował po kurortach południowego wybrzeża Wielkiej Brytanii, zbierając dane do rozprawy doktorskiej. Celem jego peregrynacji badawczej była weryfikacja medialnych relacji, które od 1964 roku wielokrotnie wracały na czołówki brytyjskich gazet – w szczególności tabloidów – o terroryzujących okolicę młodzieżowych gangach subkultur: Modsów i Rockersów i wojnach pomiędzy nimi. Opublikowana w 1972 roku książka podsumowująca te badania (i obroniony na London School of Economics doktorat) zatytułowana Folk Devils and Moral Panics rozpoczęła trwający do dzisiaj, szczególnie w anglosaskiej socjologii, nurt studiów dotyczących wpływu mediów na kreowanie wśród opinii publicznej lęku i niepewności dotyczących wydarzeń lub procesów opisywanych jako społecznie destrukcyjne, a moralnie naganne1. Książka Cohena stała się szybko pozycją klasyczną w kryminologii, badaniach mediów, dewiacji i patologii społecznych, o czym może świadczyć fakt, że tylko trzecie wydanie jego dzieła, z 2002 roku, było od tego czasu dziewięciokrotnie wznawiane2. 1
2
Cohen przyznaje, że pierwszą osobą, która w akademickiej publikacji wykorzystała pojęcie paniki moralnej był Jock Young, piszący w 1971 roku o roli policji w stygmatyzacji narkomanów (Young 1971: 37, Cohen 2002: 12), wskazując na Marshalla McLuhana jako prawdopodobnego inspiratora nowego terminu. W późniejszych pracach Cohen skierował swe zainteresowania ku problematyce praw człowieka oraz świadomości zbiorowej i pamięci, konceptualizując zjawisko „stanu wyparcia” (state of denial) socjopsychologicznej reakcji na docierające
Wojciech Woźniak
Kompleksowy przegląd najaktualniejszych wątków dotyczących tej problematyki można znaleźć w specjalnym numerze pisma Media, Crime, Culture z 2011 roku (podsumowującym konferencję Moral Panics in Contemporary World, która odbyła się w 2010 roku w Londynie na Brunel University przyciągając uwagę 150 referentów z całego świata), prezentującego wyniki badań dotyczących różnych aspektów zagadnienia, świadczące o żywotności tej tradycji badawczej. Wspomniany tom zawiera zarówno prace klasyków tego nurtu refleksji, kontynuujących dyskusje nad jego rozmaitymi meandrami (Cohen 2011; Critcher 2011; Young 2011; Hier 2011; Jenks 2011; David, Rohloff, Petley, Hughes 2011), jak i prezentacje nowych aplikacji badawczych i teoretycznych (zob. np. Lumby, Funnell 2011, Pearce, Charman 2011). W niniejszym artykule nie ma miejsca na ich rekapitulację. Jego celem jest bowiem prezentacja podstawowych założeń głównych podejść analitycznych w obrębie badań paniki moralnej, przede wszystkim podejścia sekwencyjnego kojarzonego z postacią Stanleya Cohena oraz modelu atrybucyjnego autorstwa Ericha Goode’a i Nachmana Ben-Yehudy, a następnie rozważenie przydatności ramy analitycznej paniki moralnej w kontekście badań nad dyskursem dotyczącym przemocy okołofutbolowej3. Przykład empirycznego wykorzystania tej ramy do badania dyskursu publicznego zaprezentowany zostanie w innym miejscu. W tym artykule rozważaniom na temat użyteczności badania zjawiska przemocy około futbolowej towarzyszyć będą również kwestie potencjalnych pytań badawczych, które mogłyby zostać wykorzystane w przyszłym empirycznym studium dotyczącym tej problematyki w polskim kontekście.
3
248
do obywateli krajów zachodu informacje dotyczące zbrodni wojennych, czy masowych ofiar współczesnych im konfliktów zbrojnych, klęsk głodu lub epidemii (Cohen 2001). Pamiątkowy tom poświęcony Stanleyowi Cohenowi opublikowany w 2007 roku w uznaniu jego dorobku nosi tytuł Przestępczość, kontrola społeczna i prawa człowieka. Od moralnej paniki do stanu wyparcia. Eseje publikują w nim m.in. tak różni myśliciele jak: Noam Chomsky, Howard S. Becker, Richard Sennett i Peter Townsend. Nie ma jednej powszechnie akceptowanej definicji zjawiska obejmującego rozmaite formy przemocy i agresji związane z kibicowaniem, w szczególności w piłce nożnej. W anglosaskiej literaturze stosuje się niekiedy naprzemiennie, niekiedy z większą starannością odnośnie ich operacjonalizacji pojęcia takie jak chuligaństwo futbolowe (football hooliganism), przemoc wśród widzów (spectator violence), czy przemoc okołofutbolowa (football-related violence). Ze względu na pojemność pojęcia obejmującego akty zarówno fizycznej, jak i symbolicznej przemocy w tekście stosowany będzie najczęściej ten ostatni termin (dla dyskusji na ten temat, patrz: Frosdick, Newton 2006, Spaaij 2007).
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
W polskiej literaturze socjologicznej nie poświęcano do tej pory miejsca rekapitulacji rozmaitych nurtów analiz zjawiska paniki moralnej. Stąd dość szeroko zaprezentowano w niniejszym artykule podstawowe pojęcia dla tej koncepcji oraz sposób ich operacjonalizacji. Ze względu na brak miejsca nie dokonano rekonstrukcji najważniejszych nurtów krytyki pojęcia paniki moralnej i jego aplikacji, które zasługują niewątpliwie na osobne omówienie (dla rekapitulacji dyskusji na ten temat patrz: Cohen 2002: xxvi‒xxxv; Goode, Ben Yehuda 2009: 73‒87; Ungar 2001; Critcher 2008). Trudno mówić o dobrej akulturacji problematyki związanej z paniką moralną w polskiej socjologii. W najnowszej publikacji podejmującej jakkolwiek tę problematykę Maciej Soin (2011) prezentuje pobieżną i wybiórczą krytykę konceptu Cohena jako przykładu „upartyjnienia” socjologii, kompletnie bez odniesienia do trwającej od lat w światowej socjologii debaty nad tą kwestią, obecnej choćby w pracach przywołanych w powyższych akapitach. Rozważania te pojawiają się zresztą niejako „przy okazji” zasadniczego tematu artykułu będącego wkładem do dyskusji o wartościach we współczesnej socjologii, w których autor wymienia trzy prace aplikujące ten termin (Smoczyński 2007; Makowski 2008; Zielińska 2009). Stąd też ze względu na brak jednoznacznej tradycji tłumaczenia wprowadzonych przez Cohena i kontynuatorów jego refleksji terminów, w niniejszym tekście proponuję własne.
Badania Cohena nad mediami i fabrykowaniem (manufacturing) newsów. Model sekwencyjny paniki moralnej Wspomniane konflikty między subkulturami Modsów i Rockersów, które przykuły uwagę mediów, a w konsekwencji stały się pierwszym zjawiskiem zanalizowanym przy zastosowaniu pojęcia paniki moralnej, były jednymi z kluczowych leitmotivów w brytyjskim dyskursie medialnym lat 60., zdaniem Cohena do dzisiaj będąc jednymi z symboli owej dekady, na równi z „Napadem Stulecia” na pociąg w 1963 roku, czy gangsterskimi historiami o londyńskich kryminalistach braciach Kray, aferą szpiegowską ministra Profumo, karierą pisma satyrycznego „Private Eye”, „swingującym Londynem”, czy początkami karier Beatlesów i Rolling Stonesów. 249
Wojciech Woźniak
Modsi, jeżdżący na skuterach, ubrani w garnitury, kurtki „parki”, słuchający ska, soulu i R&B oraz Rockersi – motocykliści na ciężkich maszynach, ubrani w skóry, ceniący raczej rock&rolla, w 1964 byli już dobrze rozpoznanym elementem pejzażu brytyjskich miast i miasteczek. Wiadomo było, że obie grupy młodych ludzi nie darzyły się sympatią i dochodziło między nimi do częstych utarczek, jednak sprawa ta nie zaprzątała zbytnio uwagi mediów, ani szerokiej opinii publicznej. Dopiero po zajściach z małego nadmorskiego miasteczka Clacton, temat ten przykuł uwagę czytelników w całej Anglii. Po jednym z wolnych dni (Bank Holidays) wiosny wspomnianego roku, nagłówki tablidów donosiły: „Dni terroru sianego przez grupy na skuterach” (Daily Telegraph), „Młodzież podbiła miasto” (Daily Express), „Dzicy napadli na wybrzeże” (Daily Mirror). Dziennikarze prześcigali się w podawaniu coraz bardziej wstrząsających szczegółów zachowań rozwydrzonej młodzieży, toczącej ze sobą walki na ulicach i w pubach. W kolejnych dniach pojawiały się dalsze relacje, przestrzegające londyńczyków przed weekendowymi wypadami do nadmorskich kurortów. Bournemouth, Brighton czy Margate miały bowiem w nieunikniony sposób stać się areną kolejnych groźnych dla postronnych zajść. Wydarzenia roku 1964 i kolejnych lat przykuły uwagę Cohena, który na podstawie analizy dostępnych dokumentów, raportów policyjnych, przekazów medialnych, ale również badań terenowych przeprowadzonych w wymienionych miejscowościach napisał swój doktorat, który następnie opublikował jako, jak się okazało, jedno z najbardziej wpływowych dzieł socjologicznych tej epoki. Jeden z pierwszych wniosków dotyczył banalnej w sumie przyczyny, dla której temat został w ogóle podjęty. W weekend, po którym temat trafił na czołówki po prostu nic istotniejszego się nie wydarzyło. Temat zajść w Clacton podjęty przez dziennikarzy jednego z tabloidów stał się przedmiotem swoistej rywalizacji o coraz bardziej sensacyjny przekaz dając początek spirali zainteresowania mediów, a w konsekwencji opinii publicznej i elit zjawiskiem o w istocie niezbyt znacznym zasięgu. Pierwszym istotnym punktem teoretycznego odniesienia w pracy Cohena było zaś pojęcie dewiacji. Wskazywał, że jej tradycyjne rozumienie, jako łamania ustalonych norm i porządku społecznego jest tylko jedną stroną medalu. W nawiązaniu do teorii etykietowania, podkreślał rolę społeczeństwa decydującego o regułach, ustanawiającego sankcję i decydującego o przesłankach, na mocy których konkretny in250
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
dywidualny akt jest definiowany jako dewiacja lub nie. Określał swoje stanowisko jako „podejście transakcyjne do analizy dewiacji”, najbliższe niewątpliwie symbolicznemu interakcjonizmowi w wydaniu Howarda S. Beckera (Cohen 2002: 3). Oryginalność podejścia brytyjskiego badacza wiązała się z przykładaniem szczególnej uwagi do roli mass-mediów w procesie kreowania „spirali wzmacniania dewiacji” (deviancy amplification spiral), procesu, w którym całe grupy lub kategorie społeczne mogą podlegać etykietowaniu lub stygmatyzacji jako niebezpieczne i dewiacyjne, stwarzające zagrożenie społeczne. Nowatorska w podejściu do badań dyskursu była zaś uwaga z jaką badacz ten weryfikował medialne doniesienia na podstawie wszelkich dostępnych, możliwie obiektywnych, źródeł zastanych oraz podczas swoich badań terenowych. W konsekwencji, Cohen wskazał na kilka procesów, które można wyróżnić w procesie „produkowania newsów” (manufacturing news). Pierwsze z nich to: wyolbrzymienie (exaggeration) i zniekształcenie (distortion) realnie istniejących zjawisk. Po badaniach terenowych przeprowadzonych w opisywanych na czołówkach tabloidów miasteczkach terroryzowanych jakoby przez młodzieżowe gangi, Cohen autorytatywnie stwierdził, że skala przemocy i przestępczości nie zmieniła się w owej okolicy w porównaniu z analogicznymi okresami lat wcześniejszych, liczba niespełna trzystu osób zatrzymanych oraz niewiele ponad tysiąca funtów wartych zniszczeń we wszystkich wymienionych miastach nie usprawiedliwiała zaś alarmującego tonu w mediach. Pisząc o zniekształceniu przekazu, Cohen przytacza jako przykład szeroko i po wielokroć komentowaną przez media sprawę „czeku na 75 funtów”. Jeden z zatrzymanych w areszcie uczestników bójki miał powiedzieć, że za swoją grzywnę zapłaci czekiem. Brytyjskie tabloidy, jak i politycy, korzystali z tego przykładu jeszcze kilka lat po tym, jak okazało się że był to zwykły akt brawury i bezczelności chłopaka, który nie tylko nigdy w życiu nie wystawiał czeku, ale nawet nie posiadał konta w banku. Kontekstem była zaś zawsze chęć udowodnienia, że tłumaczenia złą sytuacją materialną zachowań chuligańskich nie mają sensu i że grzywny nie są żadną karą dla popełniających wykroczenia (ergo: penalizacja powinna mieć inny, ostrzejszy charakter) (Cohen 2002: 21). Kolejne cechy medialnego przykazu w takich wypadkach to: symbolizacja (symbolization) postaci i zjawisk określanych poprzez ha251
Wojciech Woźniak
słowe etykietki, które zyskują w ten sposób uniwersalne znaczenia, jak stało się to z terminem „mod” lub „rocker” w opisywanym przypadku oraz formułowane często bez żadnych podstaw przewidywania (prediction) dotyczące nieuchronnej kontynuacji tych dramatycznych wydarzeń. Dalej pojawiają się zjawiska związane z funkcjami kontroli społecznej wypełnianymi przez media oraz z włączeniem się do dyskusji nowych aktorów (np. politycznych). Pojawiają się zatem pewne sposoby wyjaśniania (causation) opisywanych (i współkreowanych) zjawisk, wskazujące najczęściej na proste, stereotypowe wyjaśnienia medialnych narracji (nuda, upadek tradycyjnej moralności) oraz przeczulenie (sensitization) na zjawisko, które każe mediom przypisywać wszystkie kolejne wydarzenia w sposób niekoniecznie adekwatny właśnie przedstawicielom negatywnie naznaczonych grup. Temat następnie rozprzestrzenia się (diffusion): początkowo lokalny problem staje się zagadnieniem ogólnokrajowym, rezonującym w coraz to nowych mediach. Oprócz mediów masowych Cohen wskazuje cztery grupy aktorów, których działalność należy analizować, chcąc korzystać z ramy analitycznej paniki moralnej. Są to: opinia publiczna, siły porządku prawnego (law enforcement), politycy i legislatorzy oraz aktywiści (action groups). Tych ostatnich Cohen określił mianem regulatorów moralności (moral entrepreneurs), w pracach następców tę rolę mogą odgrywać również przedstawiciele pozostałych wymienionych grup, za wyjątkiem opinii publicznej, której rola jest w tym wypadku bierna i reaktywna. W jej imieniu występują właśnie regulatorzy moralności, którzy w analizach zjawiska paniki moralnej są kluczowymi postaciami, to oni uzurpują sobie prawo do wskazywania dewiantów i definiowania ich zachowań jako łamiących moralność publiczną. Własne zaangażowanie prezentują zaś zawsze w kontekście troski o wartości dominujące w społeczności i jej bezpieczeństwo, działalności na rzecz wyrugowania niemoralnych zachowań z przestrzeni społecznej. W zależności od okoliczności, ich działania mogą przybierać rozmaite formy, najczęściej w koalicji z aktorami politycznymi lub przedstawicielami służb odpowiadających za bezpieczeństwo postulują radykalne zmiany w polityce punitywnej, penalizację – lub w przypadku jej domniemanej nieskuteczności – karceryzację negatywnie etykietowanych zachowań. Ci zaś, którzy podlegali etykietowaniu, zostali przez Cohena określeni mianem diabłów ludowych (folk devils). Prawie w każdym wypadku 252
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
była to grupa na tyle łatwa do opisania, także ze względu na dystynktywny wygląd, że mediom bez trudu przychodziło wskazywać ich charakterystyczne cechy. Pozbawieni obrońców wśród przedstawicieli opinii publicznej stawali się obiektem postępującej stereotypizacji i stygmatyzacji, służąc jednocześnie za wroga publicznego i kozła ofiarnego w przypadku kolejnych wydarzeń wpasowujących się w medialny spektakl. Cohen był ostrożny w formułowaniu sądów dotyczących kolejności wydarzeń w procesie powstawania paniki moralnej, niemniej jego podejście zyskało nazwę modelu procesualnego lub sekwencyjnego. Pisał: „Jak się wydaje, społeczeństwa od czasu do czasu przechodzą okresy paniki moralnej. Dzieje się tak, gdy okoliczności, wydarzenia, osoba lub grupa osób zostaje zdefiniowana jako zagrożenie dla społecznych wartości i interesów, którego właściwości prezentowane są przez media masowe w sposób wystylizowany i stereotypowy; moralne barykady zostają wzniesione przez wydawców, biskupów, polityków i innych prawomyślnych obywateli; powszechnie zaakceptowani eksperci ogłaszają swe diagnozy i rozwiązania; wyłaniają się strategie radzenia sobie ze zjawiskiem, które następnie znika, zostaje unicestwione lub nasila się i staje coraz bardziej widoczne. Niekiedy przyczyna paniki moralnej jest czymś nowym, innym razem jest zjawiskiem znanym, które w pewnych okolicznościach stało się przedmiotem szczególnego zainteresowania. Niekiedy panika mija i zostaje zapomniana, trwając tylko w przekazach ludowych lub pamięci zbiorowej, kiedy indziej ma dalekosiężne reperkusje, może prowadzić do zmian w systemie prawnym, w polityce społecznej, a nawet w sposobie, w jaki społeczeństwo się samorozumie (conceive itself)” (2002: 1).
Panika moralna – podejścia teoretyczne. Model atrybucyjny Goode’a i Ben-Yehudy Ben Goode i Nachman Ben-Yehuda zwracają uwagę na trzy teorie wyjaśniające zjawisko moralnej paniki. Pierwsza z nich, zdefiniowana przez nich jako „model oddolny” (grassroots model) wskazuje, że to opinia publiczna i jej lęki są pierwotne w stosunku do późniejszych manifestacji paniki moralnej na poziomie mediów, polityki, agend państwowych, czy instytucji bezpieczeństwa publicznego (2009: 55‒57). Niepewność, poczucie zagrożenia wśród obywateli, dotyczące konkretnego zja253
Wojciech Woźniak
wiska powoduje, że wystąpienie nawet pojedynczego zdarzenia potwierdzającego zasadność obaw może prowadzić do dalekosiężnych skutków. Media oraz kręgi polityczne często wykorzystują sytuację, podkreśla się tu jednak, że bez powszechnej – choćby tylko w niektórych segmentach społeczeństwa – świadomości istnienia zagrożenia, do erupcji paniki moralnej by nie doszło. Jej podstawą są tu bowiem głęboko zakorzenione postawy i wartości dotyczące realności pewnych zagrożeń, szczególnie dotyczących moralności lub bezpieczeństwa, które stanowią podatny grunt dla rozprzestrzeniania się poczucia zagrożenia. W kontekście tego modelu wyjaśniania fenomenu paniki moralnej najczęściej pojawia się termin „populizm” rozumiany jako potencjalna podatność na adekwatne do istniejących lęków i uprzedzeń wyjaśnianie rozmaitych zjawisk społecznych, tu pojawiają się również analizy różnego rodzaju teorii spiskowych lub miejskich legend, których istnienie zostaje potwierdzone wystąpieniem zjawiska możliwego do zinterpretowania w ramach podzielanych przez jakąś społeczność fobii lub uprzedzeń. We frapującej historycznej analizie siedemnastowiecznego polowania na czarownice w legendarnym już amerykańskim Salem, autorzy wskazują na istniejące ówcześnie, głęboko zakorzenione i mające podbudowę religijną lęki związane z ziemską obecnością diabła i konszachtami, jakie mogą mieć z nim nawet prominentni przedstawiciele ich społeczności (tamże: 56). Drugi sposób wyjaśniania paniki moralnej to „model elitarny” (elite-engineered model) (tamże: 62‒66). W tym wypadku to rządząca elita, mająca decydujący wpływ na przekaz mediów, na tworzenie prawa, kontrolująca instytucje związane z bezpieczeństwem publicznym wpływa na opinię publiczną definiując pewne zjawiska jako zagrożenia, wykorzystując swe zasoby, by udowadniać ich realność oraz stymulować korzystne dla siebie reakcje ludu. Socjologiczne analizy takich procesów wskazują na niezwykle destrukcyjny wpływ, jaki mogą one mieć dla społeczności. Polityczna korzyść jaką odnosi elita, najczęściej sprowadza się do kanalizowania niechęci opinii publicznej, kierowania jej w pożądaną stronę, przy jednoczesnym odwróceniu jej uwagi od realnych, negatywnych społecznych konsekwencji własnych działań. Przykładem tego typu działań jest problematyka przestępczości młodocianych oraz ulicznych napadów, jeden z najlepiej rozpoznanych i badawczo spenetrowanych tematów, w odniesieniu do których wykorzystano pojęcie paniki moralnej (zob. np. Thompson 1998: 57‒71). 254
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
W szczególności odnosiły się one do przypadku brytyjskiego z lat 70. i 80., kiedy wbrew statystykom pokazującym spadek tego typu przestępczości, dzięki poczuciu zagrożenia wśród opinii publicznej stymulowanej przez działalność mediów i ciał politycznych, uzyskano akceptację dla zaostrzenia polityki karnej i penitencjarnej oraz odwrócono uwagę opinii publicznej od postępującej recesji i kryzysu brytyjskiego kapitalizmu. Takie zjawisko niewątpliwie można empirycznie opisać, inną kwestią pozostaje jego interpretacja. Stuart Hall operacjonalizował je w kategoriach marksistowskich jako element dominującej, hegemonistycznej polityki klasy kapitalistycznej, mającej poprzez wytworzenie fałszywej świadomości skłonić masy do podejmowania decyzji wbrew swoim realnym interesom (Hall, Critcher, Jefferson, Clarke, Roberts 1978). Goode i Ben-Yehuda pozostają sceptyczni wobec takich interpretacji, wskazując na ich bliskość do teorii spiskowych, które inni analitycy paniki moralnej próbowali obalać. Przede wszystkim jednak zwracają uwagę na trudność w wyegzekwowaniu tego typu działań przez jednak – szczególnie ówcześnie – spluralizowaną scenę polityczną od również niejednolitych ideowo mediów oraz na idealizację niższych segmentów struktury społecznej. Ich zdaniem bez zakorzenionego wśród nich, całkiem realnego lęku przed przestępczością, odgórne narzucenie pewnej wizji zagrożenia dla porządku publicznego byłoby niemożliwe (Goode, Ben Yehuda 2009: 66). Najczęściej aplikowana rama teoretyczna do wyjaśniania przyczyn występowania paniki moralnej ma źródła w podejściu opartym o teorię grup interesu, wskazującą że elity władzy są tylko jednym ze zbiorowych aktorów mających powód i możliwości do wzniecania niepokoju i niepewności w szerszych zbiorowościach w imię realizacji własnych – ekonomicznych, ideologicznych, politycznych – interesów (tamże: 67‒68). Pojawia się tu cały szereg instytucji, mezostruktur, które mają narzędzia do wpływania na media w celu realizowania własnej agendy. Należą do nich m.in. same media, organizacje zawodowe, grupy wyznaniowe, instytucje edukacyjne, związki zawodowe, itd. Centralnym pytaniem jakie należy zatem zadać analizując jakikolwiek przypadek wyczerpujący kryteria paniki moralnej jest oczywiście klasyczne pytanie o motyw Cui bono?, czyli kto jest beneficjentem paniki moralnej i jej skutków, np. zmian legislacyjnych wprowadzonych w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie opinii na radykalne działania w obliczu mniej lub bardziej wyimaginowanych zagrożeń. 255
Wojciech Woźniak
W empirycznych aplikacjach bardzo często rozgranicza się motywacje ideologiczne od materialnych, chociaż jest to niekiedy trudne i karkołomne. Politycy odnosili bezpośrednią, również czysto merkantylną korzyść z podsycanej przez siebie paniki moralnej dotyczącej narkotyków, gdy kreując się na odbiorców moralności i porządku publicznego, w konsekwencji zyskiwali głosy m.in. przerażonych nagłaśnianą przez media skalą zjawiska rodziców. Nie ma jednak wątpliwości, że dla przynajmniej niektórych z nich, nie było to działanie instrumentalne, lecz wynikające w głębokiego przeświadczenia o tym, że dostępność narkotyków jest jednym z najpoważniejszych zagrożeń cywilizacyjnych, które należy zwalczać wszelkimi, nawet najbardziej radykalnymi metodami, bo – niezależnie od ich skuteczności – taka jest bezpośrednia konsekwencja ich zasadniczych i niezbywalnych moralnych racji. Żadna z powyższych teorii nie wydaje się być jednoznacznie trafną. By uniknąć banalnej konkluzji, że do problematyzowania różnych przykładów paniki moralnej można wykorzystać różne ramy teoretyczne należy stwierdzić, że wydaje się, iż w żadnym z przypadków opisywanych w literaturze nie udowodniono bezapelacyjnie możliwości wykreowania w szerokiej opinii publicznej paniki moralnej, nawet za pośrednictwem zmasowanej kampanii medialnej, jeżeli w społeczeństwie nie ma potencjału do jego zaistnienia, jeżeli jego postawy oraz wartości przezeń wyznawane będą sprzeczne z ideologiami lub interesami kryjącymi się za działaniami elit. Z drugiej strony, nie ma także zbyt wielu przykładów wskazujących, że to vox populi może wykreować panikę moralną bez ideowego wsparcia mediów, elit lub choćby tylko ich życzliwego zainteresowania, albo instrumentalnej eksploatacji budzących się w danej społeczności lęków, w celu ściśle merkantylnym przez komercyjne środki przekazu. We współczesnej literaturze problemu, cytowani powyżej autorzy funkcjonują jako twórcy atrybucyjnego modelu, w którym zwraca się uwagę na następujące pięć kluczowych elementów, bądź kryteriów, które dane zjawisko powinno wypełnić, by móc je skategoryzować jako panikę moralną. (Goode, Ben-Yehuda 2009: 37‒45, także Thompson 1998: 9, Crichter 2008: 23‒26). Po pierwsze, w społeczeństwie musi występować podwyższony poziom niepokoju (concern) dotyczącego zachowania pewnych grup lub kategorii społecznych. O jego występowaniu można się przekonać śle256
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
dząc sondaże opinii, albo odnotowując większe zainteresowanie mediów pewnymi tematami, aktywność ruchów społecznych, czy z drugiej strony – działalność legislatorów. Po drugie, niepokój ów manifestować się powinien w podwyższonej wrogości (hostility) wobec zdefiniowanych jako potencjalnie niebezpieczne grup lub kategorii społecznych. Klarowny podział między „nami” – zdrową i moralną większością, a „nimi” naznaczonymi stygmatem zagrożenia i poddanym streotypizacji „demonom ludowym”. Po trzecie, by zakwalifikować jakieś zjawisko jako potencjalnie mogące wywołać panikę moralną, musi wystąpić powszechny konsensus (consensus) odnośnie realności zagrożenia i trafności diagnozy dotyczącej jego źródeł. Autorzy wskazują jednocześnie, że konsensus ten może być powszechny jedynie dla pewnych – podzielających te same wartości – segmentów społeczeństwa, wśród których może zaistnieć panika moralna wobec wspólnie definiowanego zagrożenia. Kolejny element to nieproporcjonalność (disproportion), dotycząca skali zjawiska zdefiniowanego w opinii publicznej jako niebezpieczne. Realne, szkodliwe, nawet dotkliwe wydarzenia są prezentowane jako coś bez precedensu, nawet jeżeli powtarzają się z pewną regularnością, ich pojawienie jawi się jako coś niezwykłego, „nie do pomyślenia” w odległych czasach. Tej ahistoryczności towarzyszy wiele liczb mających udowadniać skalę zjawiska, a podawanych często bez kontekstualizacji i porównań do innych okresów lub bez żadnej interpretacji. Niekiedy zamiast braku proporcji w relacjonowaniu pewnych zjawisk można mówić wprost o ich kreowaniu lub rekapitulowaniu niezgodnym ze stanem wiedzy faktycznej i naukowej. Wreszcie, piątą cechą opisującą modelową panikę moralną jest ulotność (volatility). Jak twierdzą autorzy, erupcja paniki moralnej następuje zwykle w sposób dość nagły i zaskakujący dla wielu obserwatorów, i dosyć często w podobny sposób wygasa. Niezależnie od tego, czy pojawiają się zinstytucjonalizowane, długofalowe odpowiedzi na zjawiska, które się do jej pojawienia przyczyniły, okres intensyfikacji przeżywania paniki moralnej jest zwykle dość krótki, jak inne zachowania zbiorowe (np. przelotne mody) raczej nie utrwala się w formie trwałych praktyk, czy rytuałów. Wymienione powyżej podejścia nie są jedynymi stosowanymi we współczesnych aplikacjach badawczych. Interesującą propozycję określoną jako model hybrydalny, integrujący podejście sekwencyjne i atry257
Wojciech Woźniak
bucyjne zaprezentowali niedawno Klocke i Muschert (2010, próba jej aplikacji w: Rek-Woźniak, Woźniak 2013). Inny przykład nowatorskiego podejścia metodologicznego do studiowania przypadków paniki moralnej zaproponował Lundstrom (2011), który stosując perspektywę komparatystyczną, m.in. przy wykorzystaniu nowoczesnego oprogramowania do ilościowej analizy tekstu porównał dyskurs dotyczący nadużyć w systemie pomocy społecznej w Anglii i w Szwecji.
Panika moralna a badania. Doświadczenia brytyjskie i polska rzeczywistość Najpierw w brytyjskiej socjologii, a następnie w innych krajach rama analityczna paniki moralnej zyskiwała coraz większą popularność. Wykorzystywano ją do badania szeregu zjawisk społecznych spełniających ustalone przez Cohena i jego następców kryteria. Jednym z najczęściej poruszanych tematów, w analizach na pograniczu socjologii i kryminologii, były wspomniane już prace dotyczące przemocy wśród młodzieży, rozbojów ulicznych, chuligaństwa i wandalizmu (zob. Welch, Price, Yankey 2002, Terrio 2008, Samara 2008, Brown 2008). Kolejny zbliżony nurt badań dotyczył nawracającej w falach paniki moralnej wobec problematyki narkomanii, związanej często z pojawianiem się nowych typów środków psychoaktywnych. Podobne zjawiska miały miejsce w przypadku pojawiania się nowych chorób lub doniesień o kolejnych epidemiach (AIDS, choroba Creutzfelda-Jacoba, świńska grypa, zob. Miller 2008). W kontekście przemian modelu państwa opiekuńczego zachodzących w wielu krajach zachodnich, analizowano jeden z elementów debaty wokół tych procesów, dotyczący tzw. skandali socjalnych – nadużywania świadczeń z pomocy społecznej lub przyznawania ich grupom postrzeganym jako niezasługujące (undeserving) na wsparcie publiczne, najczęściej ze względów moralnych (np. samotne matki, imigranci). Bogaty nurt badań dotyczył również problematyki wykorzystywania i przemocy wobec dzieci, ale również domniemanej nadmiernej ingerencji państwa w życie rodzinne, jak i kwestii imigracji postrzeganej jako zagrożenie dla czystości etnicznej lub tylko sytuacji autochtonów na wewnętrznym rynku pracy (Parton 1985, Schultz 2008, Merrick 2006, de Young 2004, Krinsky 2008). Fascynujące prace powstawały w oparciu o źródła historyczne wskazując, że schemat paniki moralnej można za258
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
stosować do opisu zjawisk takich jak siedemnastowieczne polowania na czarownice, z egzemplarycznym kazusem słynnego Salem na czele (Goode, Ben-Yehuda 2009: 197‒2011).
Panika moralna a przemoc okołofutbolowa W brytyjskiej literaturze problematyka przemocy okołofutbolowej pojawia się głównie w kontekście pierwszego, i chyba najbardziej płodnego nurtu rozważań. Pojawienie się subkultur takich jak Modsi, Rockersi, Teddy Boys, a następnie Skinheadzi, zdaniem badaczy jest elementem kontinuum, którego konsekwencją było pojawienie się, a następnie wzrost znaczenia w latach 70. chuligańskich „firm”, takich jak „Inner City Firm”, „Bushwackers”, „Headhunters”. Badacze wskazywali jednocześnie na to, że przemoc wśród widowni sportowej jest zjawiskiem równie starym jak same sportowe widowiska, chociaż jej forma się w czasie zmieniała. (zob. np. Dunning, Murphy, Williams 1990: 157‒183).
Polityka Wspomniano już różne ujęcia paniki moralnej w zależności od podmiotu (elity, opinia publiczna, grupy interesu), któremu przypisano inspirację do jej wystąpienia. Nawet jeżeli zgodzić się z Goode’m i Ben-Yehudą, że rzadko elity polityczne mogą „wykreować” panikę moralną, to jak wskazuje Richard Giulianotti (1994), nie sposób nie zauważyć, że kulminacja paniki moralnej dotyczącej przemocy okołofutbolowej na Wyspach na przełomie lat 70. i 80. bardzo dobrze wpisywała się w ówczesne polityczne zapotrzebowania rządu Margaret Thatcher, nagminnie posługującej się retoryką konfliktu kulturowego, czy wręcz wojny ze złem. Jednoczący naród konflikt z Argentyną o Falklandy-Malwiny dobrze wpisywał się w tę narrację na płaszczyźnie międzynarodowej. W kraju ostry konflikt ze związkami zawodowymi dzielił społeczeństwo, przeciwnie niż problematyka walki z nasilającą się agresją futbolowych chuliganów, zagrażających „zdrowej” i „moralnej” większości oraz psująca Wielkiej Brytanii opinię poza jej granicami, dla której poparcie deklarowała większość opinii publicznej. Wydaje się, że w polskim kontekście również można odnaleźć podobne procesy, szczególnie w okresie ostatnich dwóch lat. Mistrzostwa 259
Wojciech Woźniak
Europy w piłce nożnej, których współorganizatorem jest Polska niewątpliwie przyczyniły się do zaostrzenia postępowania z chuliganami stadionowymi. Stanowią dla władz okazję, by pokazać inne oblicze kibicowania, jakie najczęściej kojarzone jest z wielkimi imprezami sportowymi i na szczeblu reprezentacji, pozbawionego podbudowywanej klubowymi antagonizmami agresji, mniej zorganizowanego – w odróżnieniu od rosnącej instytucjonalizacji grup kibiców klubowych. Pokazanie ostrej reakcji na wybryki chuligańskie jest też zawsze korzystne dla rządzących w wypadku, gdy media nagłaśniają je jako zagrożenie dla szerokiego spektrum „zwykłych” kibiców lub obywateli, w dyskursie publicznym pojawia się zresztą bardzo często właśnie w odniesieniu do Wysp Brytyjskich i tego, jak „Żelazna Dama” poradziła sobie z futbolowym chuligaństwem. Co jest wprawdzie, jak wynika z empirycznych badań brytyjskich poważnym nadużyciem (zob. Frosdick, Newton 2006, Williams 2006, Tsoukala 2009), jednak dobrze trafiającym w zapotrzebowania społeczne. Taka strategia dyskursywna wpisuje się też w nurt narracji na temat nowego modelu kibicowania – zbliżonego do tego znanego z meczów reprezentacji lub rozgrywek siatkarskich – które ma się pojawić na polskich arenach ligowych w konsekwencji ich modernizacji i rozbudowy. Modelowy przykład pożądanego kibica jest zaś często oparty na kompletnie oderwanych od lokalnego kontekstu obserwacjach przemian stylu kibicowania w krajach zachodnich, z najbardziej emblematycznym i wielokrotnie przytaczanym przykładem brytyjskim. Modernizacja zatem ma dotyczyć również publiczności, chociaż wypadki konfliktów między kibicami klubowymi a władzami klubów, ze spektakularnym przypadkiem wielomiesięcznego protestu kibiców Legii wskazują, że takie procesy nie zachodzą w sposób automatyczny. Modernizacji nie towarzyszy wymiana publiczności, co najwyżej – i w ograniczonym zakresie – jej uzupełnienie. W tym wymiarze warto też zwrócić uwagę na zupełnie bezprecedensową obecność problematyki związanej z kibicowaniem w debacie politycznej przed wyborami parlamentarnymi roku 2011. Dwie największe partie zajmowały antagonistyczne stanowiska w odniesieniu do sposobu traktowania osób oskarżanych o wykroczenia związane z ekspresją poglądów politycznych na stadionach, a niekiedy przypadków przemocy stadionowej. Główna partia opozycyjna próbowała zaś zdyskontować politycznie spadek popularności rządu wśród kibiców klubowych wskutek uderzających w nich radykalnych 260
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
działań podejmowanych w celu, jak deklarowanano, wzmocnienia bezpieczeństwa na stadionach.
Media Immanentną cechą wszystkich studiów nad paniką moralną jest podjęcie problematyki środków masowego przekazu. W brytyjskim kontekście kluczową funkcję pełni tu najpotężniejszy chyba na świecie i mocno spluralizowany rynek tabloidów. Daily Mail, Daily Mirror, Daily Express, The Sun, News of the World to tytuły o masowym zasięgu, niezwykle skore do relacjonowania spektalularnych wydarzeń związanych z przemocą towarzyszącą wydarzeniom sportowym. W szczytowym okresie paniki moralnej związanej z chuligaństwem futbolowym na Wyspach, znaczonym tragedią na Heysel i – niemającą bezpośredniego związku z agresją kibiców – tragedią na Hillsborough, tabloidy były głównym sojusznikiem władz w walce z przemocą okołofutbolową. Nie ma wątpliwości, że bez ich wsparcia przeforsowanie pewnych kontestowanych przez kibiców zmian w prawie, czy uzyskanie akceptacji dla masowej inwigilacji grup kibicowskich poprzez system CCTV nie miałoby miejsca. W Polsce rynek tabloidów jest znacznie mniejszy, chociaż zarówno „Fakt”, jak i „SuperExpress” chętnie poświęcają czołówki na relacje wypadków przemocy towarzyszącej wydarzeniom sportowym. W polskim kontekście szczególnie interesujący wydaje się jednak fakt, że głównym sojusznikiem elit rządzących w walce o nowy styl kibicowania i wyrugowanie ze stadionów domniemanej i rzeczywistej, symbolicznej i fizycznej przemocy, jest „Gazeta Wyborcza”. W wypadku tego dziennika, dbającego o utrzymanie miana opiniotwórczego, podkreślającego dbałość o standardy dziennikarskie, wojna z chuligaństwem futbolowym wydaje się być elementem projektu modernizacji Polski, stanowiącego chyba najbardziej trwały i kluczowy element linii ideowej pisma. Jednocześnie fakt, że polskie trybuny, przynajmniej w zorganizowanej części fandomu, zdominowane są przez grupy o prawicowo-narodowym modelu ideowym, niekiedy radykalnym, faszyzującym lub antysemickim decyduje o tym, że to właśnie „Gazeta” stanowi tu forpocztę zmian. W przypadku braku realnych manifestacji przemocy okołofutbolowej ostrze krytyki dotyka kwestii symbolicznych – obecnych na stadionach znaków, politycznych haseł, a wreszcie kwestii wulgaryzmów i seman261
Wojciech Woźniak
tycznej agresji obecnej na stadionach. Walka z antysemityzmem i radykalną prawicą stanowi bowiem element kulturowej agendy dominującej w ideowym przekazie tego pisma, jak widać również w odniesieniu do kwestii wzorców kibicowania, które wymagają „ucywilizowania”. Jednym z jej elementów jest również stała dbałość o wizerunek polskiej piłki i kibiców za granicą, z czego wynikają regularne sprawozdania z relacji na ten temat w mediach zachodnich, które chętnie podejmują problematykę groźnych chuliganów znad Wisły (zob. Schreiber, Adang 2010). W tym kontekście znamienny wydaje się fakt, że wciąż zdarzające się akty okołofutbolowej przemocy za granicą, szczególnie na Wyspach, prezentowane są jako absolutnie marginalne, nieporównywalne do sytuacji w Polsce. Wydaje się również, że podziały ideologiczne dotyczące bieżącej polityki w szczególnie ciekawy sposób dzielą w Polsce scenę medialną – inaczej niż w przypadku brytyjskim, zarówno na scenie politycznej, jak i na rynku medialnym, występują tu obrońcy nawet radykalnych przedstawicieli środowiska kibicowskiego, wśród przedstawicieli prawicowych partii na scenie politycznej oraz na prawym skrzydle spektrum medialnego.
Opinia publiczna Futbol w Wielkiej Brytanii, dumnie pielęgnującej status „kolebki” tej dyscypliny, ma wysoki status w agendzie kwestii zajmującej większość społeczeństwa. Dobitnie świadczy o tym imponująca frekwencja na meczach zarówno czterech zawodowych lig, jak i rozlicznych niższych szczebli rozgrywkowych; również ilość miejsca poświęcanego tej problematyce w codziennej prasie, centralnej i lokalnej, niezależnie od tego, czy coś spektakularnego się akurat wydarzyło. Komercyjne stacje telewizyjne oferują zaś ogólnokrajowe transmisje telewizyjne nie tylko z pojedynków Premier League, ale również drugiej i trzeciej klasy rozgrywkowej. Mimo znaczących doświadczeń w dziedzinie kibicowania na stadionie, a nie przed telewizorem, znaczna część brytyjskiej opinii publicznej poparła Margaret Thatcher w jej walce z przemocą na i wokół stadionów. Kluczowa wydaje się tu jednak skala dramatycznych wydarzeń jakie miały miejsce w latach 80. na brytyjskich stadionach (oprócz wymienionych wydarzeń na Heysel i Hillsborough można wymienić tragiczny pożar drewnianej trybuny na stadionie w Bradford w 1985 roku, który kosztował życie 57 kibiców tego klubu), które dały impuls przede 262
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
wszystkim do modernizacji infrastruktury stadionowej, ale również zabezpieczeń i procedur związanych z nadzorem, a w konsekwencji wyspiarskiego modelu kibicowania. W polskim kontekście, mimo braku podobnie spektakularnych tragedii, jak się wydaje, poparcie opinii publicznej dla radykalnej walki z realnym, czy domniemanym „złem” na trybunach jest znaczne. Przyczyna leży chyba między innymi w znacznie mniejszej popularności piłki nożnej w klubowym wydaniu, a być może w ogóle jakiegokolwiek sportu, niż w większości krajów zachodnich. Świadczy o tym brak zapowiadanego lawinowego wzrostu frekwencji w konsekwencji budowy nowych lub modernizacji istniejących stadionów, ale również wyniki oglądalności telewizyjnej krajowych rozgrywek. Fakt, że żadnej komercyjnej stacji nie opłaca się inwestować w transmitowanie polskiej ligi w swoich głównych kanałach i pasmach otwartych, a mecze czołowych drużyn w europejskich pucharach przegrywają rywalizację w prime time Polsatu z serialami, programami rozrywkowymi, a nawet informacyjnymi, wydaje się to dobitnie sugerować. Niespecjalnie zainteresowana krajowymi rozgrywkami publiczność jest dobrym odbiorcą przekazów o – znanym wyłącznie z przekazów medialnych – środowisku kibicowskim.
Polscy kibice jako ludowe diabły (folk devils) Wydaje się, że właśnie wspomniany fakt niewielkiej popularności klubowego futbolu w Polsce może być jedną z przyczyn sytuacji, w której środowiska kibicowskie znajdują się pod lupą mediów. Odsetek kibiców zaangażowanych, „ultrasów” i chuliganów wśród widowni na wielu polskich stadionach jest większy niż na zachodzie, gdzie gros publiczności stanowią „zwyczajni” kibice, zorientowani konsumpcyjnie lub zainteresowani tylko sportowym aspektem widowiska. Aktywność kibiców zaangażowanych jest nieustannie monitorowana przez media, wszelkie zaś wydarzenia mogące potwierdzić tezę o patologizacji tego środowiska są relacjonowane przez media zaangażowane po stronie nowego, „zdrowego” modelu kibicowania. Faktycznie przestępcze zachowania kibiców, szczególnie wciąż zdarzające się spektakularne akty agresji grup fanowskich stają się tematem długo eksploatowanym przez media wzywające politycznych decydentów do reakcji. Głosy apelujące o bardziej zniuansowane podejście do problemu łatwo neutralizować przy pomocy 263
Wojciech Woźniak
etykiety „obrońców patologii” lub poprzez wpisanie w bieżący konflikt polityczny po stronie prawicowych adwersarzy mainstreamu.
Podsumowanie Powyższe uwagi zdają się świadczyć ewidentnie o miejscu na badania empiryczne dotyczące paniki moralnej wobec przemocy futbolowej à la polonaise. Pewne elementy specyfiki tych procesów w polskim kontekście wskazują, że takie analizy mogą mogą przynieść intrygujące, i odmienne niż w dotychczasowych badaniach prowadzonych w innych krajach wnioski. Kwestia politycznych uwikłań świata kibicowskiego choćby, czy jak się wydaje nadmiernej – w kontekście poziomu realnego zainteresowania polskiej publiczności sportem – obecności tej problematyki w mediach mainstreamowych to tylko dwa przykłady. Wyniki analiz dyskursu prowadzonych przy wykorzystaniu omówionego konceptualnego instrumentarium, mogą również wskazać na szersze zjawiska charakterystyczne dla obecnego w Polsce dyskursu dotyczącego bezpieczeństwa, roli środków masowego przekazu, czy też politycznego wykorzystania tak mediów, jak i opinii publicznej, i sytuują zarysowaną tu problematykę w kontekście zagadnień daleko przekraczających ramy problematyki kibicowsko-futbolowej.
Bibliografia: Brown, Elizabeth. 2008. Race, Space and Crime: The City, Moral Panics, and „Risky” Youth. W: Ch. Krinsky (red.) Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate, s. 203–224. Cohen, Stanley. 2001. States of Denial: Knowing about Atrocities and Suffering. Cambridge: Polity Press. Cohen, Stanley. 2002. Folk Devils and Moral Panics. The Creation of the Mods and Rockers. London, New York: Routledge. Cohen, Stanley. 2011. Whose side were we on? The undeclared politics of moral panic theory. „Crime Media Culture” 3: 237–243.
264
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
Critcher, Chas. 2008. Moral Panic Analysis: Past, Present and Future. „Sociology Compass” 4: 1127–1144. Critcher, Chas. 2011. For a political economy of moral panics. „Crime Media Culture” 3: 259–275. David, Matthew, Amanda Rohloff i Julian Petley, Jason Hughes. 2011. The idea of moral panic – ten dimensions of dispute. „Crime Media Culture” 3: 215–228. De Young, Mary. 2004. The Day Care Ritual Abuse Moral Panic. Jefferson: McFarland & Company. Dunning Eric, Murphy Patrick i John Williams. 1990. The Roots of Football Hooliganism. An Historical and Sociological Study. London, New York: Routledge. Frosdick, Steve i Robert Newton. 2006. The Nature and Extent of Football Hooliganism in England and Wales. „Soccer and Society” 4: 403–422. Giulianotti, Richard. 1994. Social identity and public order. Political and academic discourses on football violence. W: R. Giulianotti, N. Bonney, M. Hepworth (red.). Football, Violence and Identity. Londyn, Nowy Jork: Routledge, s. 9–35. Goode, Erich i Nachman Ben Yehuda, N. 2009. Moral Panics. The Social Construction of Deviance. Chichester, Malden: Wiley-Blackwell. Hall, Stuart, Chas Critcher i Tony Jefferson, John N. Clarke, Brian Roberts. 1978. Policing the Crisis: Mugging, the State and Law and Order. London: Macmillan. Hier, Sean P. 2011. Tightening the focus: moral panic, moral regulation and liberal government. „Crime Media Culture” 3: 523–541. Jenks, Chris. 2011. The context of an emergent and enduring concept. „Crime Media Culture” 3: 229–236. Klocke, Brian V. i Glenn V. Muschert. 2010. A Hybrid Model of Moral Panics: Synthesizing the Theory and Practice of Moral Panic Research. „Sociology Compass” 5: 295–309. Krinsky, Charles. 2008. Introduction. W: Ch. Krinsky (red.) Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate, s. 1–8. Lumby, Catherine i Nina Funnell. 2011. Between heat and light: The opportunity in moral panics. „Crime Media Culture” 3: 277–291. Lundstrom, Ragnar. 2011. Between the exceptional and the ordinary: A model for the comparative analysis of moral panics and moral regulation. „Crime Media Culture” 3: 313–332.
265
Wojciech Woźniak
Makowski, Grzegorz. 2008. Korupcja jako problem społeczny. Warszawa: Trio. Merrick, Dave. 2006. Social Work and Child Abuse, Still walking the tightrope? London, New York: Routledge. Miller, Toby. 2008. Panic between the Lips: Attention Deficit Hyperactivity Disorder and Ritalin. W: Ch. Krinsky (red.). Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate, s. 143–166. Parton, Nigel. 1985. The Politics of Child Abuse. London: Macmillan. Pearce, Julia M. i Elizabeth Charman. 2011. A social psychological approach to understanding moral panic. „Crime, Media, Culture” 3: 293–311. Rek-Woźniak, Magdalena i Wojciech Woźniak. 2013. Children Pushed Aside: Moral Panic over Families and the State in Contemporary Poland. W: Ch. Krinsky (red.). The Ashgate Research Companion to Moral Panics. Farnham, Burlington: Ashgate: 249–264. Samara, Tony Roshan. 2008. Marginalized Youth and Urban Revitalization: A Moral Panic over Street Children in Cape Town. W: Ch. Krinsky (red.). Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate, s. 187–202. Schreiber, Martina i Otto Adang. 2010. The Poles are coming! Fan behaviour and police tactics around the World Cup match Germany vs. Poland. „Sport in Society” 3: 470–488. Schultz, Pamela D. 2008. Naming, Balming, and Framing: Moral Panic over Child Molesters and Its Implications for Public Policy. W: Ch. Krinsky (red.). Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate: 95–110. Smoczyński, Rafał. 2007. Satanistyczna panika moralna w dobie późnej nowoczesności. Niepublikowana rozprawa doktorska. Warszawa: IFiS PAN. Soin, Maciej. 2011. Fakty, wartości i „panika moralna”. „Studia Socjologiczne” 2: 147–163. Spaaij, Ramon. 2007. Football Hooliganism as a Transnational Phenomenon: Past and Present Analysis: A Critique – More Specificity and Less Generality. „The International Journal of the History of Sport” 4: 411–431. Terrio, Susan J. 2008. New Savages in the City: Moral Panics, Delinquent Hoodlums, and the French Juvenile Court. W: Ch. Krinsky (red.). Moral Panics over Contemporary Children and Youth. Farnham, Burlington: Ashgate: 225–246.
266
O użyteczności koncepcji paniki moralnej jako ramy analitycznej w badaniach ...
Thompson, Kenneth 1998. Moral Panics. Routledge: New York, London. Tsoukala, Anastassia. 2009. Football Hooliganism in Europe. Security and Civil Liberties in the Balance. Houndmills, New York: Palgrave Macmillan. Ungar, Sheldon 2001. Moral panic versus the risk society: the implications of the changing sites of social anxiety. „British Journal of Sociology” 2: 271–291. Welch, Michael, Erich A. Price i Nana Yankey. 2002. Moral Panic Over Youth Violence: Wilding and the Manufacture of Menace in the Media. „Youth in Society” 3: 3–30. Williams, John. 2006. ‘Protect Me From What I Want’: Football Fandom, Celebrity Cultures and ‘New’ Football in England. „Soccer and Society” 1: 96‒114. Young, Jock. 1971. The Role of the Police as Amplifiers of Deviancy, Negotiators of Reality and Translators of Fantasy. W: S. Cohen (red.). Images of Deviance. Harmondsworth: Penguin, s. 27–61. Young, Jock. 2011. Moral panics and the transgressive other. „Crime Media Culture” 3: 245–258. Zielińska, Iwona. 2009. Panika moralna, mniejszości seksualne i mowa nienawiści. W: P. Binder, H. Palska, W. Pawlik (red.). Emocje a kultura i życie społeczne. Warszawa: IFiS PAN: 187–200.
267
Jacek Burski Uniwersytet Łódzki
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
Wstęp Popularna teza, mówiąca o przejściu w ostatnich dwóch dekadach od tradycyjnych struktur kibicowskich do kibiców-konsumentów (Giulianotti 1999; Antonowicz i Wrzesiński 2009), nie musi opisywać całości przemian zachodzących we wspólnotach wywodzących się z masowych widowni meczów piłkarskich. Okres po 1989 roku aż do dziś to, w przypadku polskich klubów piłkarskich, czas nauki funkcjonowania w nowych realiach społeczno-gospodarczych. Razem ze światem profesjonalnego futbolu zmienia się widownia piłkarska i w jej ramach grupy kibicowskie, które przekształcają się ze słabo ustrukturyzowanych, otwartych i efemerycznych tłumów w zorganizowane, zamknięte (z ograniczonym dostępem z zewnątrz), często sformalizowane, wspólnoty nakierowane na konkretne cele i działające w coraz większej mierze poza tradycyjnym kontekstem meczu piłkarskiego. W tekście chciałbym poruszyć problem przyczyn i dróg dochodzenia do takiego stanu rzeczy oraz wskazać na konsekwencje tych przemian wykorzystując do tego materiał zebrany w trakcie badań będących podstawą przygotowywanej przeze mnie pracy doktorskiej na temat ruchu kibicowskiego w Polsce1. 1
Badania prowadzone przeze mnie jako podstawa empiryczna doktoratu obejmują obserwację uczestniczącą, wywiady swobodne przeprowadzane z aktywnymi uczestnikami ruchu kibicowskiego, jakościową analizę forów dyskusyjnych i innych materiałów przygotowywanych przez kibiców. Skupiam się przede wszystkim na eksploracji środowiska kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego.
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
Główną refleksją ujętą w tekście jest przekonanie o różnych kierunkach rozwoju widowni piłkarskiej. Różnice widać wyraźnie, gdy bliżej przyjrzymy się tradycyjnym środowiskom kibicowskim i ich zróżnicowanych postawach wobec m. in. zmian, będących częścią współczesnego futbolu, prowadzących do zwiększenia znaczenia marketingu i siły finansowej organizacji klubowej. Są one przez wielu uczestników ruchu kibicowskiego nieakceptowane i traktowane jako zagrożenie dla wyznawanych przez nich wartości. Stąd biorą się różnego rodzaju działania podejmowane w obronie własnych interesów (lokalnych i krajowych). Z drugiej strony trudno nie zauważyć korzyści płynących dla grupy kibicowskiej wspierającej klub odnoszący sukcesy sportowe i finansowe. W skrócie, ma to bezpośrednie i pozytywne przełożenie na wzrost liczby aktywnych kibiców, zwiększenie dochodów ze zbiórek i sprzedaży kibicowskich pamiątek, wzrost statusu danej grupy na arenie krajowej i – czasami – międzynarodowej. To wszystko powoduje, że sensownym wydaje się zmierzenie się z zadaniem głębszego przyjrzenia się współczesnemu polskiemu ruchowi kibicowskiemu. Tekst podzielony jest na kilka części. W pierwszej skupiam się na krótkim rysie historycznym przemian ruchu kibicowskiego w Polsce w ciągu ostatniego dwudziestolecia. Jest to szkic o tyle wybiórczy, że trudno znaleźć dla niego oparcie w dokumentach czy literaturze naukowej. Większość polskich badaczy i komentatorów (zob. Sahaj 2007, Piotrowski 2000, Dudała 2004) skupia się przede wszystkim na próbach teoretycznego wyjaśnienia przede wszystkim zjawiska chuligaństwa futbolowego, które – jakkolwiek istotne – nie jest już dominującym trendem na polskich stadionach od prawie dziesięciu lat. Następnie chciałbym zaproponować na podstawie wymienionej wyżej rekonstrukcji wprowadzić wątek teoretycznych rozważań na temat procesów społecznych, które mogą stać za różnymi drogami rozwoju polskiej sceny kibicowskiej. W tej części chciałbym się skupić na kilku istotnych wątkach: bezpieczeństwie i jego wpływie na zarządzanie widownią stadionową, instytucjonalizacją tradycyjnych wspólnot kibicowskich, komercjalizacją świata kibiców i jej niestereotypowych obliczach oraz otwarciu się na aktywność polityczną, co staje się motywem przewodnim działań kibiców w ostatnich dwóch latach (szczególnie, gdy pod uwagę weźmiemy kontekst turnieju Euro 2012).
Tekst chciałbym zamknąć krótką refleksją na temat roli Mistrzostw Europy w przeobrażaniu polskiej widowni piłkarskiej. Tzw. Sport Mega Event to w przypadku polskim wyjątkowa okazja do implementacji różnych agend współczesnego futbolu i wzmocnienia komercjalizacji polskiej widowni piłkarskiej. Doświadczenie organizacji spotkań Euro 2012 może pomóc w zwiększeniu generowanych przez kluby zysków, a w szerszej perspektywie poprawić wizerunek piłki nożnej. Z drugiej strony, stosunkowo rzadko się mówi o przewidywanym wpływie turnieju na codzienne doświadczenia widzów piłki nożnej w Polsce po jego zakończeniu i ewentualnych kosztach, jakie ponieść może polski kibic (niekoniecznie w kontekście finansowym).
270
1989–1999 Demony chuligaństwa Okres pierwszych dziesięciu lat po 1989 roku, kiedy to w Polsce doszło do fundamentalnych zmian politycznych, społecznych i gospodarczych był dla polskich klubów piłkarskich momentem zetknięcia się z nowymi realiami funkcjonowania. Przede wszystkim kończy się parasol finansowy i organizacyjny roztaczany przez duże przedsiębiorstwa lokalne, które wspierały „swoje” kluby. Te, mając coraz większe kłopoty (przede wszystkim finansowe), walczyły o przetrwanie m.in. poprzez wprowadzanie nazwy sponsora bądź właściciela do własnej nazwy – przykładów można szukać i w przypadku klubów z tradycjami i bogatą historią (ŁKS Ptak Łódź), jak i takich, które do sukcesów dopiero aspirowały (Miliarder Pniewy). Choć pierwsze dziesięciolecie to jeszcze nie był okres bankructw i upadków, które nadeszły wraz XXI wiekiem, to coraz wyraźniej było widać, że nowe realia są wyjątkowo trudne dla futbolowego biznesu. W tym czasie na trybunach trwała pierwsza fala wymiany widowni piłkarskiej. Wraz z rosnącymi problemami społecznymi takimi jak bezrobocie, bieda i wysoka przestępczość pojawiał się problem chuligaństwa piłkarskiego. Przed rokiem 1989 marginalizowany albo wręcz intencjonalnie pomijany w mediach (Dudała 2004) szybko zyskał na znaczeniu. Można zaryzykować tezę, że (wśród innych przyczyn rozwoju tego zjawiska) uwolnienie rynku medialnego przyniosło dodatkowy bodziec do szybkiego rozprzestrzeniania się nowego stylu kibicowania. Obrazy awantur na stadionach były regularnie pokazywane w mediach. 271
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
Powoli stadion stawał się miejscem utożsamianym z łamaniem prawa i zagrożeniem fizycznego bezpieczeństwa widzów. W latach 90. nie było jeszcze mowy o zorganizowanych grupach „ultras”. Widownia była jeszcze niezbyt silnie ustrukturyzowana (choć powoli kształtują się tradycje tzw. młynów umiejscowionych na określonych trybunach polskich stadionów np.: „Galera” na obiekcie ŁKS-u, „Żyleta” na Legii, „Pod Zegarem” na Widzewie), a fanatycy w dosyć dowolny sposób mieszali się z bardziej neutralnymi widzami. Charakterystycznym zjawiskiem były wtargnięcia na murawę: zbiorowe i pojedyncze. W ich trakcie dochodziło do starć między grupami kibiców gospodarzy i gości, jak również walk z policją, czy – coraz częściej pojawiającymi się na stadionach – służbami ochrony. Pierwsze dziesięć lat po zmianie ustrojowej można uznać za moment kształtowania się mitu założycielskiego polskiego kibicowania. Aspekt przemocy fizycznej i gloryfikacji grup chuligańskich wywodzi się właśnie z lat 90. często traktowanych przez samych kibiców jako „złoty okres” dla futbolowego fanatyzmu. Siła tego elementu jest nadal widoczna. Symbolicznym końcem dominacji chuligańskiego typu kibicowania było w sferze zarządzania klubem wejście Bogusława Cupiała i Telefoniki do Wisły Kraków, a w sferze zachowań kibicowskich pojawienie się pierwszych grup „ultras”, które zaczęły odgrywać coraz większą rolę w ruchu kibicowskim.
li specjalne połączenie chóralnych śpiewów, efektów pirotechnicznych, serpentyn, olbrzymich flag pokrywających całe sektory stadionu i innych elementów, mających na celu zwiększenie efektu widowiskowości. Jeden z włoskich autorów cytuje kibica, mówiącego o różnicy pomiędzy zwyczajnymi widzami a „ultras”: „Jako »ultras« utożsamiam się ze specjalnym sposobem na życie. Jesteśmy inni od zwyczajnych sympatyków z powodu naszego entuzjazmu i emocji. Oznacza to większą radość i cierpienie niż u kogokolwiek innego. Tak więc bycie »ultras« oznacza ponadprzeciętne uczucia z różnych punktów widzenia” (Del Lago, De Biasi 1994: 77). By wyrazić „ponadprzeciętne uczucia” „ultras” poświęcają dużo czasu i pieniędzy na przygotowanie jak najlepszych choreografii. W Polsce, wśród najlepiej zorganizowanych grup „ultras” należy wymienić kibiców Legii Warszawa, Widzewa Łódź, ŁKS-u, czy Wisły Kraków. Szybki rozwój nowego typu kibicowania był po części związany z nowymi na trybunach stadionowych osobami, które angażowały się w ruch kibicowski po 2000 roku. Do tego należy podkreślić, że moda na oprawy opiera się na rosnącym dostępie do Internetu i możliwości z jednej strony organizacji, z drugiej porównywania i przejmowania pomysłów. Pierwszy element zwiastuje jeden z najistotniejszych procesów, które zachodzą we wspólnocie polskich kibiców po 2000 roku. Tradycyjne grupy kibicowskie szybko do swojego zasobu technologicznego wprowadzają fora i strony internetowe, które pozwalają na dwie kluczowe dla ich rozwoju rzeczy: po pierwsze, sprawniejszą i bardziej skuteczną organizację np.: przy przygotowaniu opraw i po drugie, przeniesienie więzi i jej umacnianie w ramach kultury fanowskiej w sieci. Bez Internetu ciężko byłoby postawić kolejny krok na drodze rozwoju polskiego ruchu kibicowskiego, czyli instytucjonalizację i formalizację. Sam fakt powstania pierwszych grup „ultras” i ich coraz silniejszego wpływu na polską scenę kibicowską nie oznacza zaniku grup chuligańskich. Wręcz przeciwnie – stają się one swoistą awangardą środowisk kibicowskich. Siła poszczególnych grup wpływa na opinię całej wspólnoty kibiców w środowisku. Wraz z rosnącymi wymaganiami stawianymi przez najbardziej agresywne grupy, członkowie band chuligańskich często angażują znaczne środki (finansowe i nie tylko) w rozwój umiejętności walki fizycznej. Dbanie o ciało, regularne treningi siłowe i sportów walki, możliwie częste bijatyki (tzw. ustawki, ale też mniej zorganizowane ataki na np.: kibicowskie grupy wyjazdowe) składają się na kibicowski wyścig
1999–2007 Era „ultrasów” Po okresie lat 90., w których dominowały na trybunach zachowania bezpośrednio powiązane z ruchem chuligańskim, przyszedł czas grupy „ultras”. Czym jest ruch „ultras”? Ten typ postawy kibicowskiej sięga lat 60. i pierwszych grup, które wykorzystywały nazwę „ultras” we Włoszech. Nazwa „ultras” pochodzi od francuskich reakcyjnych grup politycznych, dążących do utrzymania siłą kolonialnego panowania w Algierii. Drugie znaczenie to skrajnie konserwatywne ugrupowanie polityczne we Francji w okresie restauracji Burbonów (Kopaliński 1989: 623). Historia ruchu „ultras” we Włoszech zaczyna się w końcu lat 70. XX wieku, kiedy fani Sampdorii Genua po raz pierwszy używają nazwy „ultras”. Istotą tego typu kibicowania jest niebywała dbałość o stronę audiowizualną widowiska. Grupy „ultras” przygotowują tzw. oprawę, czy272
273
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
zbrojeń, który można opisać w kategoriach postępujących procesów profesjonalizacji i organizacji. Wraz z rosnącym naciskiem opinii publicznej na kluby, PZPN i policję by powstrzymać piłkarskich chuliganów, a co za tym idzie wzmożonymi nakładami na sprawniejszą i szerszą kontrolę nad widownią stadionową, grupy chuligańskie stały się mniej aktywne w czasie samych spotkań, przenosząc się poza obręb obiektów piłkarskich. Jako empiryczny przykład zmian świata polskich kibiców piłkarskich, chciałbym przywołać konkretny moment w historii analizowanej przeze mnie grupy kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego. W wywiadach przeprowadzanych z członkami tego środowiska często, jako jeden z kluczowych momentów w biografiach badanych kibiców, podawane są zajścia, jakie miały miejsce na stadionie chorzowskiego Ruchu w 2004 roku. Kilkusetosobowa grupa sympatyków łódzkiego klubu była zaangażowana w walki z kibicami gospodarzy oraz policją. Mecz został przerwany, a do aresztu trafiło kilkadziesiąt osób. Kwestia działań policji nigdy tak naprawdę nie została przeanalizowana. Większość aresztowanych została zatrzymana na okres trzech miesięcy i osadzona w więzieniach na Śląsku. Rozmówcy wskazywali na masowość zatrzymań i brak podstaw do ograniczenia wolności na tak długi okres (jeden z nich został uniewinniony po sześciu latach od tych wydarzeń ze względu na brak dowodów. Można sądzić, że to nie jedyny taki przypadek). W sensie biograficznym dla wielu z tych osób był to moment na głębsze zastanowienie się nad własnymi działaniami. Część z nich (m.in. ze względu na toczące się postępowania i procesy) wolała usunąć się w cień i ograniczyć swoją aktywność w ruchu kibicowskim: „Później taki moment przełomowy to były, było w 2004 no i wyjazd do Chorzowa. Gdzie w sumie, wszystko tak się szybko zatrzymało. To był mecz z Ruchem Chorzów, zgoda Widzewa, pojechaliśmy tam w bardzo no dużą ekipą, bardzo dużo ludzi, pociągiem. No i rozkręciła się awantura na meczu, co skutkiem tej awantury było zatrzymanie mnie na sankcje, tak, trzymiesięczną, na Śląsku. No, przesiedziałem w areszcie trzy miesiące, dokładnie 93 dni. no i co […] Zresztą, po sześciu latach zostałem uniewinniony i czekam na odszkodowanie. To jakoś ta historia zakończyła się happy endem. Ale, no, tak jak mówię, to troszeczkę przystopowało moje działania, na kilka lat przestałem praktycznie jeździć na wyjazdy, na mecze też już raczej rzadziej uczęszczałem, chociaż no, z czasem wołał mnie ten stadion i zacząłem znowu chodzić, chociaż już w innej roli, przestałem
udzielać się chuligańsko czy coś takiego, bardziej się skupiłem na takiej stronie »ultrasowskiej«, że cały czas chodziłem na mecze ubrany w barwy, chodziłem na Galerę dopingowałem”2. Z perspektywy grupowej był to jeden z momentów zwrotnych w rozwoju wspólnoty kibiców ŁKS-u. Wydarzenia z Chorzowa wpłynęły pośrednio i bezpośrednio m.in. na: wizerunek grupy w środowisku polskich kibiców (ugruntowanie chuligańskiej renomy), zmiany wewnątrz grupy (pojawienie się nowych osób, swoiste przebranżowienie innych), rozwój innych form organizacji wspólnoty (m.in. Stowarzyszenia Kibiców ŁKS). Wydarzenia z Chorzowa mają jeszcze jeden aspekt. Są jednym z symbolicznych momentów zmiany, jaka następuje w środowisku polskich kibiców. Zmiany, którą można opisać jako zamknięcie okresu kształtowania się różnych rodzajów działań kibicowskich. Wydaje się, że w okresie od 2004 do 2007 roku (w tym roku doszło do awantur podczas meczu Legii w europejskich pucharach na Litwie) zakończył się etap, w którym stosunkowo duża ilość osób uczestniczących we wspólnocie kibicowskiej płynnie angażowała się na podobnych zasadach w: akcje chuligańskie (szczególnie te, które miały miejsce na stadionach), organizowanie opraw i dopingu, działania poza kontekstem meczu (np. zakładanie stowarzyszeń, rozbudowa stron i serwisów internetowych). W tym okresie bariery między różnymi typami zaangażowania zarysowują się coraz bardziej wyraźnie. Grupy chuligańskie m.in. ze względu na działania policji i służb ochrony przenoszą się ze swoją aktywnością poza stadiony. Również dlatego stają się bardziej hermetyczne. Wraz z ogólną tendencją do rozwoju wspólnot kibicowskich i ich rosnącym wpływem na czas pozameczowy, rośnie też skala wyzwań organizacyjno-logistycznych, którym trzeba sprostać. To bezpośrednia przyczyna postępującej instytucjonalizacji i formalizacji.
274
2007–2011 Nowy poziom: stowarzyszenia Po 2007 roku, rozpoczął się okres, w którym na plan pierwszy wysunęły się działania stowarzyszeń kibicowskich. Geneza ich sukcesu bezpośrednio opiera się na zauważeniu korzyści płynących ze 2
Cytat pochodzi z kolekcji wywiadów przeprowadzonych z kibicami Łódzkiego Klubu Sportowego, będących podstawą empiryczną realizowanego projektu pracy doktorskiej. Rozmowa została przeprowadzona w lecie 2011 roku.
275
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
sformalizowania pierwotnej wspólnoty. Po pierwsze, łatwiej jest podejmować decyzję i osiągać krótko- (np.: organizacja wyjazdu) bądź długoterminowe cele (np.: mobilizacja sympatyków w ramach kampanii społecznej3). Po drugie, coraz częściej kibice podejmują, bądź są zmuszeni do podjęcia dialogu z innymi aktorami debaty publicznej (władzami lokalnymi, klubem, piłkarzami, itd.). Zarówno na szczeblu lokalnym (np.: akcja ratowania ŁKS-u przed upadkiem prowadzona przede wszystkim przez SK ŁKS), jak i centralnym (powstanie Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibicowskich). Po trzecie, stowarzyszenia kibicowskie coraz częściej przejmują na siebie kwestie komunikacji w imieniu wszystkich kibiców danego klubu. Wyraźnie to widać w wypadku najsilniejszych grup kibicowskich: Wiary Lecha czy Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. Co więcej, formalizacja przynosi możliwość wywierania silniejszego nacisku na organizację klubową. Ostatnie lata to w polskiej piłce również historia bojkotów kibicowskich. Najważniejszy i najdłuższy konflikt toczył się w Warszawie, gdzie Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa było przez kilka sezonów w otwartym konflikcie z właścicielem klubu, firmą ITI. Repertuar środków wykorzystywanych przez organizatorów bojkotu zawierał m.in. specjalne oprawy na meczach wymierzone w ITI, prowadzenie akcji informacyjnych przede wszystkim na stronach internetowych, marsze i inne inicjatywy protestacyjne. Konflikt zakończył się po wybudowaniu nowego stadionu. Klub i kibice w obliczu różnego rodzaju korzyści (po stronie klubowej korzyści finansowych i wizerunkowych – po stronie kibicowskiej przede wszystkim możliwość powrotu do głównej osi działania, czyli dopingu i opraw) zawarły swego rodzaju rozejm. Był to jednak moment, w którym wiele środowisk kibicowskich zauważyło swoją siłę. Kibice Legii pokazali, że przy odpowiedniej determinacji i wykorzystaniu różnego rodzaju środków można wpływać na politykę klubu.
2011–2012 Kibole i panika moralna
3
276
Dobrym przykładem działania na rzecz społeczności lokalnej była kampania społeczna Wiary Lecha pod hasłem „Przez życie z Wiarą Lecha”, której bezpośrednim celem była poprawa bezpieczeństwa dzieci w wieku przedszkolnym na drogach poprzez rozdanie kilkudziesięciu tysięcy kamizelek odblaskowych. Oczywiście z herbem Lecha i logiem Stowarzyszenia.
Finał Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań rozegrany w Bydgoszczy przyniósł być może najistotniejszy przełom od lat w kontekście polityki wobec kibiców piłkarskich. W efekcie nagonki na środowisko kibicowskie podjęte zostały działania mające na celu ograniczenie zagrożenia ze strony „stadionowych bandytów”: w perspektywie krótkoterminowej były to przede wszystkim decyzje o zamknięciu stadionów; w długoterminowej – decyzje o większym zaangażowaniu policji w działania skierowane przeciwko środowiskom kibicowskim. W efekcie została odwrócona spadkowa tendencja liczby zamieszek, aresztowań, a także liczby zaangażowanych policjantów w ochranianie imprez sportowych. Pierwsze półrocze 2011 roku przyniosło w niektórych kategoriach kilkudziesięcioprocentowy wzrost4. Otwartym pozostaje pytanie o motywacje stojące za działaniami władz i policji. Nie da się natomiast ukryć wpływu tych wydarzeń na środowisko kibiców klubowych. Kibice próbują szeregu form nacisku i komunikacji, próbując zwrócić uwagę na problem przekraczania uprawnień przez służby mundurowe, tendencyjne opisywania środowiska, coraz silniejsze naciski opinii publicznej na rozwiązanie problemu kibicowskiego. Zupełnie zapomniane pozostają statystyki policyjne, które wyraźnie pokazują, że do końca 2010 roku w Polsce odnotowuje się stopniowy i konsekwentny spadek zamieszek na trybunach, liczby aresztowań, liczby osób skazanych za wykroczenia i przestępstwa w związku z imprezami piłkarskimi, itd. W przededniu Euro 2012 Polska wydała wojnę stadionowym chuliganom bez względu na to, w jakiej skali zagrażają szeroko pojętemu bezpieczeństwu. Sytuację, w której się znaleźliśmy, możemy próbować wyjaśnić wykorzystując do tego pojęcie paniki moralnej zaproponowane przez Cohena (Cohen 2002). W roli folk devils występują reprezentanci środowiska kibicowskiego albo kibice jako całość. Pojęcie „kibola” wygodnie skupia w sobie wszystkie negatywne cechy zaangażowanego kibica i skutecznie wypiera wszelki pozytywny przekaz na temat wspólnot 4
Obserwacje opieram na raportach policyjnych podsumowujących zaangażowanie i działania policji w danym roku. Najświeższe raporty za 2011 rok dostępne są na stronach Komendy Głównej Policji: http://kpk.policja.gov.pl/portal/kpk/13/11/ Dane_statystyczne.html (dostęp16.04.2013)
277
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
kibicowskich. Zagrożenie ze strony „kiboli” jest na tyle duże (przede wszystkim wedle mediów), że konieczna jest reakcja odpowiednich władz, dla których figura agresywnego kibica pozwala na wykazanie się aktywnością w walce o poprawę bezpieczeństwa. W krucjacie o dobro społeczne zupełnie pomija się fakt kosztów, jakie ponoszą nie tylko ci, którzy dopuszczają się łamania prawa, ale również niezaangażowani w przemoc widzowie. To ich prawa obywatelskie są naginane, by wykreować wrażenie walki z problemem. Odchodząc od opisu dwóch ostatnich dekad, chciałbym zaproponować szersze spojrzenie na kilka istotnych wątków, które uznałem za najtrafniej oddające zmiany, które miały miejsce w środowiskach kibicowskich w tym czasie.
aktywniejszych grup chuligańskich w Polsce. Między innymi kwestia represji za łamanie prawa na stadionie przy Łazienkowskiej była jedną z głównych osi konfliktu między kibicami a klubem, toczącego się z różnym natężeniem aż do otworzenia nowego obiektu. Ruch w budownictwie infrastruktury stadionowej został przyspieszony w momencie przyznania organizacji Mistrzostw Europy w 2012 roku Polsce i Ukrainie. Zainicjowano wtedy budowę trzech nowych stadionów: w Warszawie (Stadion Narodowy), Wrocławiu (Stadion Miejski) i Gdańsku (PGE Arena) oraz całkowitą przebudowę stadionu w Poznaniu. Większość inwestycji była finansowana z pieniędzy publicznych (głównie partycypowały w budowach władze lokalne – budżet centralny sfinansował budowę Stadionu Narodowego). Obecnie wiadomo, że nowy obiekt Widzewa Łódź będzie budowany w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, co jest pierwszą taką inwestycją w Polsce. Kwestia finansowania często staje się tematem konfliktu na poziomie lokalnym. Miasta, szczególnie w dobie kryzysu, są krytykowane przez innych uczestników debaty publicznej (np. organizacje pozarządowe nie działające na polu sportu) za angażowanie zbyt dużych środków publicznych na obiekty służące radykalnym grupom kibicowskim. Patrząc z jeszcze jednej perspektywy, stadiony przypominają obiekty panoptyczne, w których wszystko jest widoczne i wszystko jest pod kontrolą. W praktyce ta wszechobecna kontrola ma oczywiście ograniczenia. Regularnie publiczności udaje się łamać regulaminy, wnosić niepożądane przedmioty, skandować niedozwolone hasła. Jednak wraz z rosnącym naciskiem na utrzymanie porządku, społeczności kibicowskie w granicach obiektu piłkarskiego są stawiane pod coraz silniejszym pręgierzem, co w tym przypadku należy rozumieć jako podążanie w stronę wyznaczoną przez modernizujący się stale świat futbolu.
Zmiana narzędzi kontroli i organizacji widowiska Problem zarządzania widownią to wątek wart szerszego potraktowania. W literaturze zagranicznej jest on już szeroko opisany (Armstrong, Giulianotti 1998). Niestety w Polsce nadal brakuje nam poważnego podejścia do tematu bezpieczeństwa i rozpatrzenia możliwie największej liczby konsekwencji, jakie wiążą się ze wzrostem zainteresowania tym problemem ze strony władz, mediów, organizacji odpowiedzialnych za organizację spotkań, środowisk kibicowskich, itd. Po pierwsze, odnosząc się do kluczowego z punktu widzenia doświadczenia zwykłego kibica momentu meczu piłkarskiego należy podkreślić zmianę, jaka zaszła na polskich stadionach, a polegała na wprowadzeniu ściślejszej kontroli nad zachowaniem widowni przed, w trakcie i po spotkaniu, wypracowaniu procedur mających na celu ograniczenie kontaktu między kibicami gospodarzy i gości, pogłębianiu stopnia monitoringu, wprowadzenie systemu identyfikacyjnego dla kibiców (obecnie wymaga się nawet dostarczenia fotografii ułatwiającej rozpoznanie wchodzącej na mecz osoby), instytucji zakazu stadionowego, itd. Cały ten proces jest ściśle powiązany ze wzrostem nakładów na infrastrukturę stadionową. W ostatnich latach do użytku zostały oddane nowe bądź przebudowane stadiony w Warszawie, Kielcach, Wrocławiu, Poznaniu czy Gdańsku. Sztandarowym przykładem zwiększenia stopnia kontroli nad widownią jest przywoływana już wielokrotnie Legia Warszawa, która przed budową nowego stadionu miała do czynienia z jedną z naj278
Wyjście ze stadionów W analizowanym okresie możemy zauważyć systematyczny proces „wychodzenia” wspólnot kibicowskich ze stadionów w sensie przestrzennym, symbolicznym, organizacyjnym. Kibice przestają być wspólnotą sytuacyjną, organizowaną w kontekście konkretnego wydarzenia, niestałą, o zmiennym składzie społeczno-demograficznym. Z czasem, ich świat społeczny coraz mocniej osadza się w kontekście pozameczo279
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
wym, wytwarzając swoje mitologie, areny, technologie, i inne atrybuty wskazywane przez badaczy społecznych światów (Strauss 1976, Shibutani 1955). W bezpośrednim sensie oznacza to pojawienie się atrakcyjnej propozycji tożsamości zbiorowej, która szybko zyskuje na znaczeniu wypierając, bądź stając się alternatywą dla tradycyjnych subkultur młodzieżowych (skinowskich, punkowych, hip-hopowych i innych). Brak jednoznacznych badań na ten temat nie pozwala na postawienie mocnych tez w kontekście tego procesu. Dalsze eksplorowanie tego tematu wydaje się jednak koniecznie i interesujące. W sensie symbolicznym można powiedzieć, że wspólnota kibicowska przekracza ramy pierwotnej rywalizacji i dodaje do niej nowy poziom. Rywalizacja kibicowska staje się w skrajnych przypadkach ważniejsza niż sportowa, a jej siła przejawia się w radykalizmie skrajnych grup chuligańskich. Między innymi poprzez ten kanał ukierunkowanej społecznej (i nie tylko) emocji wspólnota kibicowska coraz silniej się instytucjonalizuje, z jednej strony schodząc z pola widzenia nadzorców poprzez organizowanie ustawek, zasadzek, ataków daleko od kamer telewizyjnych i posterunków policji, z drugiej, podejmując grę z własnym wizerunkiem, wykorzystując go do budowania mitologii chuligańskiej i kreując nowe mody w świecie kibiców5. Mecz schodzi z pozycji kluczowego wydarzenia, które za każdym razem odnawia wspólnotę kibiców i zawodników (w dalszej perspektywie klubu), stając się elementem spajającym kibicowską już raczej strukturę niż communitas (korzystając tu z pojęć Victora Turnera). Pełni rolę swego rodzaju symbolicznego i organizacyjnego węzła. Proces marginalizacji rywalizacji sportowej można powiązać z kilkoma mechanizmami, występującymi w świecie kibiców piłkarskich, a związanymi z: • rywalizacją pomiędzy grupami kibicowskimi wymuszającą profesjonalizację; • współpracą wymuszaną przez rosnące ograniczenia formalne i logistyczne (np. wymogi organizowania wyjazdów); • kreowaniem kibicowania jako stylu życia, rozpowszechniającym się szczególnie wśród młodych osób. Bycie kibicem jest przedstawiane jako atrakcyjny sposób budowania własnej tożsamości w wymiarze indywidualnym i zbiorowym.
Ostatnim etapem tak rozumianej strukturyzacji i instytucjonalizacji jest sformalizowanie własnej działalności w postaci założenia stowarzyszenia skupiającego najpierw kibiców swojego klubu (dobre przykłady to Wiara Lecha, Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa i inne), a następnie ogólnopolskiej organizacji zrzeszającej stowarzyszenie kibicowskie z całej Polski (Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców powstał 31 marca 2010 roku). Wraz z rozlewaniem się pierwotnej struktury pojawiają się nowe areny, w ramach których społeczny świat rekonstruuje swoje funkcjonowanie. W ten sposób kibice stają się już nie tylko subkulturą w tradycyjnym sensie, ale zaczynają stawiać pierwsze kroki na drodze do upolitycznienia i zwiększenia podmiotowego udziału w debacie publicznej.
5
280
Dobrym przykładem takiej mody jest rosnące zainteresowanie sztukami walki wśród kibiców piłkarskich.
Modernizacja na kibicowski sposób Istotnym czynnikiem oceny siły danego klubu jest jego wycena – budżet, zdolność do generowania przychodu, przełożenie na wynik sportowy. W przypadku wspólnot kibicowskich działają podobne czynniki. Choć są zakamuflowane i trudne do ostatecznej weryfikacji. Oficjalnie, środowiska kibicowskie regularnie podkreślają swoją niechęć do tzw. modern football, który rozumiany jest w kategoriach oderwania od lokalności, wprowadzenia do tradycyjnej wizji klubu dominanty zysku jako wartości nadrzędnej, zagrożenia tradycji i więzi z klubem. Co więcej, jest to element ponadlokalnego ruchu obejmującego różne kraje i kontynenty, będącego swego rodzaju buntem przeciwko regułom rządzącym współczesnym futbolem. Zawarta jest w tym pewna doza hipokryzji, którą można obserwować na dwóch poziomach. Po pierwsze, wydaje się, że można analizować niektóre inicjatywy kibicowskie jako formę walki o interes ekonomiczny i co za tym idzie zdolność generowania przychodów finansowych. Tu czasami beneficjentem jest sam klub (jak na przykład akcje promocyjne zachęcające do przyjścia na mecz), ale czasami bezpośredni zysk trafia do konkretnych osób zaangażowanych w środowisko kibicowskie (producenci gadżetów wykorzystujących na różne sposoby symbolikę danego klubu, a niezwiązani umową). Po drugie i co być może ważniejsze, fani futbolowi w wyjątkowo efektywny sposób wykorzystują nowoczesne narzędzia służące do 281
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
budowania marki, kreowania wizerunku klubu i własnej grupy, uczestniczenia w rewolucji cybernetycznej. Kultury fanowskie dobrze opisuje w rozmowie z Piotrem Siudą Przemysław Nosal, zwracając uwagę na potencjał producencki ukryty w świecie kibiców piłkarskich6. Kibice chcąc nie chcąc, często wspierają ruch, przeciwko któremu protestują. Stworzenie pozorów dbania o tradycję pozwala na przeprowadzenie gruntownych zmian i tylko z rzadka spotyka się ze sprzeciwem (np. protestujący przeciwko fuzji z Groclinem kibice Śląska Wrocław, bądź przykład spoza Polski – kibice Manchesteru United zakładający własny klub po przejęciu „Czerwonych Diabłów” przez rodzinę Glazerów). Ostatecznie liczy się przede wszystkim wielkość klubu.
wania własnych pomysłów legislacyjnych, wyznaczania ogólnego kierunku działania poszczególnych inicjatyw lokalnych. Wraz z rosnącym zjawiskiem paniki moralnej w odniesieniu do kibiców (o czym w tym tomie pisze Wojciech Woźniak) mamy do czynienia z redefinicją pojęcia kibicowania, które w wydaniu krajowym coraz częściej wypierane jest przez pojęcie „kibolstwa”. Poziom lokalny pokazuje jak, na konkretnych przykładach, możemy obserwować funkcjonowanie środowisk kibicowskich jako istotnych aktorów społecznej debaty. Siła medialnego zainteresowania zmusza innych zaangażowanych do wysłuchania ich racji. Przywilej rzadki w przypadku marginalizowanych bądź niewygodnych grup interesów. Na poziomie polityki lokalnej, gdzie często liczy się tysiąc głosów, jedna decyzja potrafi zapewnić wygraną w kolejnych wyborach. Lęk przed narażeniem się grupie, która w przekazie medialnym bliższa jest oddziałowi paramilitarnemu niż efemerycznemu tłumowi, jest powszechnym odczuciem widocznym w działaniach władz miejskich bądź wojewódzkich.
Polityka w tle Ostatnim z procesów, które chciałbym opisać jest zaangażowanie polityczne środowisk kibicowskich. Tu mamy do czynienia z dwoma poziomami działania: lokalnym i ogólnopolskim. Na pierwszym poziomie kibice działają na rzecz interesów własnych (Legia) bądź klubowych (ŁKS, Widzew). W pierwszym przypadku konflikt pomiędzy środowiskiem kibicowskim, a władzami klubu w dużym stopniu dotyczył definicji klubu jako takiego – na ile o istocie jego funkcjonowania decydują kibice, na ile mogą (albo powinni) decydować o jego obliczu. Problem ten w mniejszym bądź większym stopniu dotyka praktycznie każdy klub w Polsce. Co więcej, wydaje się, że szczególnie kluby słabsze organizacyjnie i finansowo muszą brać pod uwagę głos najbardziej aktywnych fanów. Stają się oni albo sojusznikami w bataliach np. o pomoc miejską (tu dobrym przykładem jest ŁKS i walka o uratowanie klubu w 2010 roku) albo o wsparcie w budowie stadionu (tu z kolei pasuje przykład kibiców Widzewa Łódź). W ostateczności kibice stają się ostatnią instancją, która jest w stanie (i chce) podjąć się prowadzenia działalności w momencie upadku starej struktury klubowej (Hutnik Kraków i jego odrodzenie dzięki kibicom). Na poziomie krajowym, dzięki utworzeniu reprezentacji wszystkich stowarzyszeń kibicowskich, środowiska skupione wokół OZSK mają możliwość zaprezentowania swojej interpretacji wydarzeń, forso6
282
Zob. http://www.piotrsiuda.pl/2010/11/kibice-jako-tekstualni-kusownicy-czyli. html (dostęp 16.04.2013)
Podsumowanie W momencie oddawania tekstu, Polska ma za sobą najważniejszą imprezę sportową w swojej historii. Olbrzymi wysiłek organizacyjny był w dużej części skierowany na zapewnienie jak najlepszych warunków do kibicowania zarówno Polakom, jak i sympatykom innych reprezentacji grających na stadionach w Polsce i na Ukrainie. Media relacjonowały przebieg Euro 2012 z wyjątkową skrupulatnością, a każda informacja o pojawieniu się przemocy fizycznej wśród kibiców była szybko podchwytywana7. Przed rozpoczęciem Mistrzostw dodatkowe obawy budziły opinie na temat rasizmu i antysemityzmu polskich i ukraińskich kibiców. 7
Dobrym przykładem jest historia z Łodzi, kiedy to łódzkie media podały informację o prawdopodobnej bójce kibiców, zob. http://expressilustrowany.pl/ atak-lodzkich-kiboli-na-obcokrajowcow-dramatyczne-chwile-w-pubie-przylisciastej-zdjecia,artykul.html?material_id=4fd0e42f9a22dd7c45000000 (dostęp 25.04.2013), a wiadomość w szybkim tempie podchwyciły polskie i zagraniczne serwisy informacyjne, zob. http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/593509,brytyjskiemedia-w-lodzi-pobito-zagranicznych-kibicow,id,t.html (dostęp 25.04.2013). Zupełnie inną sprawą była rzetelność tych informacji. Po kilku dniach okazało się, że wersji wydarzeń zaprezentowanej w pierwotnym artykule nie potwierdza policja ani świadkowie, zob. http://lodz.gazeta.pl/lodz/1,35153,11892084,Kibole_LKSu_ pobili_obcokrajowcow__Policja_nie_potwierdza.html (dostęp 25.04.2013).
283
Jacek Burski
Od chuligana do prezesa – analiza przemian zachodzących w społecznym świecie polskich kibiców
W tym momencie możemy powiedzieć, że impreza zakończyła się dużym sukcesem frekwencyjnym8, a skala zachowań chuligańskich nie odbiegała znacząco od innych imprez tego rodzaju. Trudno jednak o optymizm w kontekście czasu „pofestynowego”, jaki zacznie się wraz z rozpoczęciem rozgrywek ligowych. Przede wszystkim najbliższe lata pokażą na ile polski futbol jest w stanie skonsumować sukces Euro 2012. W swego rodzaju spadku część klubów przejmie na stałe korzystanie z aren turnieju. Do tego można się spodziewać, że przynajmniej na początku będziemy obserwować wzrost zainteresowania piłką (można tak sądzić korzystając z przykładu angielskiego, gdzie w dosyć podobnym momencie rozwoju widowni stadionowej Mistrzostwa Europy wsparły szybki rozwój tamtejszego futbolu na sportowym, organizacyjnym i marketingowym polu). Wydaje się jednak, że widownia ligowa znacząco różni się od spodziewanych nowych zainteresowanych. Dla tych drugich ligowa rzeczywistość niekoniecznie musi być atrakcyjna ze względu na inne standardy korzystania z obiektów, kontrolowania i zabezpieczania meczów piłkarskich przez służby ochrony i policję, a na koniec jakości samego widowiska. Euro 2012 może, ale nie musi stać się przełomem dla nowych standardów kibicowania. O ile prawdopodobne jest co najmniej chwilowe poprawienie wskaźników frekwencji, to już kwestia zmiany typowych zachowań na polskich trybunach jest sprawą otwartą. Wprowadzenie na polskie stadiony kategorii post-fana (Giulianotti 1999) czy też jak chcą Antonowicz z Wrzesińskim ateistów (Antonowicz, Wrzesiński 2009), jest trudne z wielu powodów. Po pierwsze, kłopotem jest silny opór tradycyjnych wspólnot kibicowskich, które, jak starałem się udowodnić w tym artykule, mocno w ciągu ostatnich lat się zmieniły i rozwinęły. Po drugie, nie jest do końca pewne, że również inni znaczący aktorzy społecznego świata futbolu pragną szybkich zmian (część klubów nie jest organizacyjnie przygotowana do sprostania nowym wyzwaniom). Po trzecie, zmiany na widowni musiałyby być powiązane z ogólną zmianą wizerunku medialnego polskiego futbolu i jego tradycyjnej widowni, co w kontekście ciągle niewygasających konfliktów w ramach tej ostatniej jest na ten moment bardzo trudne.
Bibliografia:
8
284
Antonowicz, Dominik. 2005. Szaliki i kaptury. „Kultura Współczesna” 3: 167‒181. Antonowicz, Dominik Łukasz Wrzesiński. 2009. Kibice jako wspólnota niewidzialnej religii. „Studia socjologiczne” 1: 115‒151. Armstrong, Gary i Richard Giulianotti. 1998. From another angle: police surveillance and football supporters. W: C. Norris, J. Moran, G. Armstrong (red.). Surveillance, Closed Circuit Television and Social Control. Aldershot, Brookefield: Ashgate, s. 113‒135. Cohen, Stanley. 2002. Folk Devils and Moral Panics. The Creation of the Mods and Rockers. London, New York: Routledge. Dal Lago, Alessandro i Rocco De Biasi. 1994. Italian football fans: culture and organization. W: R.Giulianotti, N. Bonney, M. Hepworth (red.). Football, violence and social identity. London: Routledge, s. 71‒86. Dudała, Jerzy. 2004. Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach. Studium Socjologiczne. Warszawa: Żak. Giulianotti, Richard. 1999. Football. A Sociology of the Global Game. Oxford: Polity Press. Kopaliński, Władysław. 1989. Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych. Warszawa: Wiedza Powszechna. Piotrowski, Przemysław. 2000. Szalikowcy. O zachowaniach dewiacyjnych kibiców sportowych. Toruń: Marszałek. Sahaj, Tomasz. 2007. Fani futbolowi: historyczno-społeczne studium zjawiska kibicowania. Poznań: AWF. Shibutani, Tamotsu. 1955. Reference Groups as Perspectives. „American Journal of Sociology” 6: 562‒569. Strauss, Anselm. 1978. A Social World Perspective. „Studies in Symbolic Interaction” 1: 119‒128.
Jak podają branżowe serwisy internetowe liczba widzów, którzy zasiedlli podczas Euro na polskich i ukraińskich stadionach to ponad 1 milion osób, zob. http://stadiony.net/aktualnosci/2012/07/euro_2012_polskoukrainski_rekord_potwierdzony (dostęp 25.04.2013)
285
Marta Pikora Uniwersytet Warszawski
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy Poniższy tekst został napisany w oparciu o półroczne badania terenowe przeprowadzone na przełomie 2011 i 2012 roku wśród kibiców klubu Polonia Warszawa. Przedmiotem zainteresowania autorki byli kibice regularnie chodzący na mecze wybranej drużyny od przynajmniej dwóch lat. Badanie miało dwa główne cele: opis środowiska klubowych kibiców piłkarskich oraz odpowiedź na pytanie, czy czynne kibicowanie wpływa na zawiązywanie się wspólnoty wśród sympatyków jednego klubu, a jeśli tak, to w jaki sposób. Autorka analizuje rolę piłkarskiego stadionu, dopingu oraz klubowego szalika w budowaniu obszaru wspólnotowych praktyk, odchodząc jednocześnie od utartych wyobrażeń na ich temat. W efekcie można mówić o trzech wymiarach kibicowskiej wspólnoty: indywidualnym (jednostka), grupowym (kibice) oraz symbolicznym (klub). W badaniu zastosowano technikę jakościową, a mianowicie swobodne wywiady ukierunkowane oraz niejawną obserwację uczestniczącą.
Wstęp Przedmiotem niniejszego artykułu są klubowi kibice piłkarscy rozumiani jako pewna grupa społeczna z własnym światem społecznym, w którym skupia się wiele procesów niczym w soczewce. To zbiorowość często niedoceniana przez polskich socjologów i będąca przede wszystkim bohaterem prasowych publikacji. Moim zamiarem jest odsunięcie na bok stereotypu kibica – kibola i przyjrzenie się widowni meczu piłki nożnej z socjologicznego punktu widzenia przy zastosowaniu naukowych narzędzi. W tym celu przeprowadziłam długotrwałe badania tere-
Marta Pikora
nowe wśród kibiców wybranego klubu. Moją ambicją było, aby poniższe rozważania były z jednej strony dalekie od teoretyzowania, a z drugiej – w jak najwierniejszy sposób oddawały kibicowskie doświadczenia oraz prezentowały środowisko sympatyków piłki nożnej w taki sposób, w jaki ono faktycznie funkcjonuje. W artykule zakładam, że sport jako jeden z podsystemów nowoczesnego społeczeństwa – mówiąc językiem Talcotta Parsonsa – ma istotny wpływ na życie wspólnotowe. Odbiegam od potocznego rozumienia sportu jako pewnej aktywności fizycznej człowieka. Zwracam się w stronę ujmowania go jako istotnej części kultury i społeczeństwa, w których to systemach jest silnie zakorzeniony i to w nich najpełniej się przejawia (Lüschen 2011: 15‒16). O istotnej roli sportu w życiu wspólnotowym są przekonani również inni badacze, aczkolwiek sygnalizują jednocześnie skłonność do jego marginalizacji. Jak pisze Jarosław Kilias: „jeśli mierzyć znaczenie zjawisk społecznych intensywnością i zasięgiem publicznego zainteresowania, miejsce sportu winno się znajdować w centrum badań nad narodem, obok kultury czy polityki, nie zaś na ich marginesie” (Kilias 2004: 255). Sport i kibicowanie to jedne z najbardziej angażujących człowieka dziedzin życia, choć pokutuje przekonanie, że jest to rzeczywistość na tyle przyziemna, że nie wymaga ona dalszej eksploracji. Zapomina się, iż działalność sportowa, a w szczególności kibicowska, może stanowić istotny wskaźnik przemian społeczeństwa ponowoczesnego i uwypuklać tendencje w nim zachodzące. Ponadto, sport jest dostępny większości społecznych aktorów, a wszelkie aspekty z nim związane stanowią istotny element życia zbiorowego jednostek.
Opis badania Materiał będący podstawą artykułu, został zebrany w trakcie sześciomiesięcznych badań terenowych wśród kibiców klubu KSP Polonia Warszawa. Wybraną strategią badawczą jest case study, dzięki czemu badanie przyjęło charakter eksploracyjny i jednocześnie niereprezentatywny. Postanowiłam skupić się wyłącznie na kibicach jednego klubu piłkarskiego, kierując się względami praktycznymi (bliskość stadionu, ceny biletów, liczebność kibiców) aniżeli własnymi sympatiami piłkarskimi. Otrzymane wyniki są oparte na przeprowadzonych swobodnych wywia288
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
dach ukierunkowanych oraz obserwacjach uczestniczących w czasie meczów na stadionie Polonii Warszawa. Studium przypadku ma na celu opis i analizę wybranej zbiorowości, którą badacz jest szczególnie zainteresowany (Konecki 2000: 126). Moim zamiarem jest dokładne zbadanie środowiska kibiców wybranej drużyny bez stawiania wstępnych hipotez. Głównym celem, jaki przed sobą postawiłam, jest dokonanie opisu działań i postaw sympatyków wybranego klubu oraz dotarcie do znaczeń i funkcji, jakie tym działaniom i postawom przypisują. Swój wywód zorganizowałam wokół odpowiedzi na pytanie, czy czynne kibicowanie ma wpływ na zawiązywanie się wspólnoty kibiców oraz w jaki sposób ta wspólnota powstaje i na jakiej podstawie trwa nadal. Biorąc pod uwagę specyfikę podjętego tematu, pytania badawcze oraz wyznaczone cele, można mówić o instrumentalnym studium przypadku (Stake 1994: 237). Wówczas, wybór kibiców takiej, a nie innej drużyny odgrywałby rolę drugorzędną i pomocniczą. Głównym przedmiotem dociekań jest bowiem wgląd w problematykę, jaką jest opis życia wspólnotowego kibiców. Założyłam, że sympatycy Polonii Warszawa mogą stanowić grupę – model polskich kibiców klubowych oraz, że badając ją, można przedstawić w zadowalający sposób interesujące mnie zagadnienie. Zastosowaną metodą doboru respondentów był dobór celowy w oparciu o podział na płeć, wiek oraz przynależność kibicowską. Już w trakcie badań, po wejściu w teren wyróżniłam trzy podzbiorowości kibiców: grupy kibicowskie, kibiców aktywnych, działających na rzecz klubu oraz zwykłych kibiców. Na podstawie własnych obserwacji w czasie meczów założyłam, że 80% widzów stanowią mężczyźni, zaś 20% to kobiety. Zdecydowałam się rozpatrywać moją populację na gruncie trzech kategorii wiekowych: 18‒28 lat, 29‒39 lata oraz 40+. W efekcie, w grupie badanych znaleźli się zarówno mężczyźni (14), jak i kobiety (3) w różnym wieku, dobrani w odpowiednich proporcjach w stosunku do ogólnego przekroju kibiców, a także osoby ściśle związane z funkcjonującymi organizacjami kibicowskimi (ruch „ultras”, oficjalne stowarzyszenie kibiców – razem 6 osób) oraz te, które w żadnych strukturach organizacyjnych nie biorą udziału. Moją ambicją nie było uzyskanie pełnej reprezentatywności, aczkolwiek dobór oparty na zróżnicowaniu płciowym i wiekowym respondentów oraz odmiennych 289
Marta Pikora
formach zaangażowania w działalność kibicowską może mnie do tego celu nieco przybliżyć. W związku z faktem, że kibiców najbardziej stałych w swych sympatiach kibicowskich oraz takich, którzy nie opuszczają niemal żadnego meczu można znaleźć na tak zwanej Trybunie Kamiennej, postanowiłam rekrutować respondentów jedynie z grupy osób tam zasiadających. Ten krok podyktowany jest założeniem, że właśnie ta część stadionu skupia największą liczbę takich sympatyków Polonii Warszawa, którzy nie należą do kibiców przygodnych. Ponadto Trybuna Kamienna jest zawsze liczniejsza w porównaniu do przeciwległej Trybuny Głównej. Jeśli chodzi o członków oficjalnych grup kibicowskich, stałym miejscem, z którego oglądają mecz, jest zawsze Trybuna Kamienna.
Stadion piłkarski jako goffmanowski teatr Mecz piłkarski najczęściej rozpatrywany jest przez pryzmat widowiska sportowego, w którym główną rolę odgrywa drużyna złożona z piłkarzy oraz trener. Jednak z drugiej strony jest to czas święta dla kibiców, którzy poprzez założenie klubowego szalika i koszulki przystępują do specyficznej zabawy. Mecze piłkarskie odbywają się regularnie i cyklicznie, zgodnie z przyjętym kalendarzem rozgrywek, który nadaje rytm życia kibicom. Na kilkadziesiąt minut przed spotkaniem piłkarskim, sympatycy danej drużyny zbierają się pod stadionem, w wyraźny sposób zaznaczając swoją obecność w przestrzeni miejskiej. Zakłócony ruch drogowy, zastępy policji, tłum w jednakowych szalikach i głośne śpiewy to nieodłączne elementy przedmeczowej atmosfery. Stadion piłkarski, jako specyficzne miejsce społeczne, można scharakteryzować za pomocą metafory teatru Goffmana. Jednak tym razem należałoby wyróżnić dwie równorzędne sceny oraz dwóch autonomicznych aktorów. Z jednej strony byłaby to murawa oraz piłkarze, zaś z drugiej – kibice zasiadający na trybunach i dopingujący swoich ulubieńców. W obu przypadkach mamy do czynienia z występem, aktorami, reżyserem, fasadą, akcesoriami, dekoracją, idealizacją oraz kulisami (Goffman 2000: 55‒105). Specyfika występu kibiców sprowadza się do tego, że trybuny są miejscem, gdzie obowiązują reguły ustalone przez nich samych. Dają również sposobność do kontestacji danego porządku oraz wykrzykiwa290
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
nia swoich sympatii oraz antypatii. Stąd nierzadkie nawiązania do polityki oraz obecnej sytuacji klubu w okrzykach kibiców. Reżyserem każdego kibicowskiego spektaklu jest tak zwany wodzirej wyposażony w megafon, zajmujący centralne miejsce na trybunie, często na specjalnym podwyższeniu. Reszta kibiców tworzy zespół, który musi ze sobą współpracować i słuchać poleceń reżysera, aby występ okazał się sukcesem (tamże: 133). Widzowie na trybunach nie tworzą grupy jednolitej pod względem statusu materialnego czy pochodzenia społecznego, aczkolwiek wszelkie podziały zanikają w obliczu wspólnego dopingowania swojej drużyny. Podtrzymywanie danej definicji sytuacji odbywa się poprzez wzajemne interakcje. Nie bez znaczenia jest również fakt osobistego uczestniczenia w widowisku, we wspomnianej zabawie. Występ aktorów nie jest obciążony żadną koniecznością lub przymusem. Trwa w przyjaznej, radosnej atmosferze, przez co jednoczy i upodabnia ludzi. Po pewnym czasie zachowania kibiców przechodzą w nawyk, a w dalszej kolejności stają się typowe i przewidywalne (Berger, Luckman 1983: 95). W przypadku koszulek i szalików zakładanych na mecz przez kibiców można mówić za Michaelem Billigiem o tak zwanym flagowaniu. Jest to działanie jak najbardziej uświadomione, które ma zademonstrować jedność i przewagę danej grupy kibiców (Billig 2008: 225). Gdzieś w tle można dostrzec paralelę między walką piłkarzy na boisku i walką kibiców na doping a działaniami wojennymi. Istnieje przeświadczenie, że obecnie futbol zastąpił wojny i walki gladiatorów (Elias, Dunning 1986). Dzięki flagowaniu możliwe jest również zaznaczenie swojej obecności w przestrzeni miejskiej, szczególnie, gdy mamy do czynienia z obecnością dwóch drużyn w jednym mieście. Wówczas wspomniany powyżej wymiar wojenny nabiera jak najbardziej realnego charakteru.
Życie wspólnotowe Wśród przyczyn, dla których kibice przychodzą na stadion piłkarski – prócz oczywistych, takich jak chęć dopingowania drużyny, preferowanie oglądania piłkarzy na żywo lub fakt, że jest to sposób na spędzanie wolnego czasu – można wskazać jeszcze jedną, mniej intuicyjną. Jest nią zaspokajanie potrzeby afiliacji poprzez dążenie do nawiązywania kontaktów społecznych, dzięki czemu jednostka zyskuje poczucie więzi z innymi. Jak stwierdzają Smith i Ingham, ludzie poszukują sposobów na 291
Marta Pikora
wchodzenie ze sobą w bliższe relacje i bycie częścią jakiejś grupy, gdyż są psychicznie wyizolowani (Smith, Ingham 2011: 311). Współczesne metropolie generują społeczny i przestrzenny dystans między ludźmi, a sport może stanowić swoisty łącznik, dzięki któremu odkrywa się na nowo sens życia wspólnotowego. Niniejsza część artykułu jest zorganizowana wokół pojęcia wspólnoty ludycznej, które zaczerpnęłam z artykułu Alberta Jawłowskiego (Jawłowski 2006). Przyjmuję, że kibiców piłkarskich można określić tym mianem i odnosi się ono do grupy osób biorących udział w danej grze i zabawie (tamże: 243). Oglądanie meczu na żywo to dobrowolna zgoda na bycie częścią swoistego ceremoniału uczestnictwa, którego podstawą jest zaangażowanie emocjonalne uczestników, respektowanie określonych reguł, wspólne działania, rytualne zachowania i regularna powtarzalność samego ceremoniału. Wspólnota w ten sposób zawiązywana nie tworzy żadnej całości materialnej, lecz jest procesem dziejącym się na gruncie różnorakich interakcji. Takie ujęcie sprawia, że przyjmuje ona zawsze ukryty charakter i objawia się dopiero we wspólnych działaniach lub zachowaniach jednostek oraz w efektach tych działań (Giza-Poleszczuk, Marody 2006: 24). Warte podkreślenia jest również to, iż powiązania między jednostkami mogą tworzyć się nie tylko na drodze mniej lub bardziej przypadkowych interakcji, ale również na gruncie samej styczności z innymi ludźmi (tamże: 37). Zatem połączeni więzią społeczną są nie tylko kibice z grup kibicowskich, ale wszyscy uczestnicy widowiska sportowego. Przebywanie w określonym miejscu, które ma wyraźnie ludyczny charakter – a takim jest bez wątpienia stadion piłkarski – jest elementem spajającym widownię piłkarską. Moim celem jest przedstawienie głównych obszarów ludycznych praktyk, jakie mają miejsce na trybunach. Przede wszystkim skupię się na funkcji ludycznej dopingu oraz stadionu piłkarskiego. Równie ciekawe wydaje się opisanie, w jaki sposób pojedyncze jednostki dołączają do zbiorowości kibiców, która z biegiem czasu przekształca się w pewnego rodzaju wspólnotę. Nie można też pominąć roli nieodłącznego kibicowskiego atrybutu, jakim jest klubowy szalik, w podtrzymywaniu i wskazywaniu na obecność ludycznych praktyk. Zakładanie na mecz, ale też noszenie na co dzień klubowych barw stanowi z jednej strony sposób na wyróżnienie się z tłumu, a z drugiej – zademonstrowanie swojej przynależności do grupy kibiców. 292
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
Przyczyny zostania kibicem Z przeprowadzonych wywiadów wyłaniają się trzy główne powody zostania kibicem Polonii Warszawa, a mianowicie: wpływ osób trzecich, miejsce zamieszkania oraz zainteresowanie historią klubu. Najczęstszy stereotyp mówi o kluczowej roli ojca, dziadka, znajomego lub chłopaka, którzy zaprowadzili lub zaprosili na mecz przyszłego kibica. Nie inaczej jest w przypadku moich respondentów. Trzynastu z siedemnastu rozmówców podkreślało, że w ten sposób zaczęła się ich przygoda z Polonią: „Ja tego nie pamiętam. Podobno pierwszy raz byłem na meczu, jak miałem 3 lata. Tak przynajmniej twierdził mój ojciec. Pamiętam, że byłem bardzo mały, jak chodziłem na mecze” (4.M.54.G)1. Dwie z trzech kobiet, z którymi rozmawiałam przyznały, że zaczęły chodzić na mecze, aby towarzyszyć swoim chłopakom. Jednak nie zrobiły tego z czystej kurtuazji, ale były ciekawe, jak wygląda mecz z perspektywy trybun lub interesowały się futbolem i z dużą ochotą chodzą na kolejne spotkania piłkarskie: „Po pierwsze mężczyzna, który mnie tu przyprowadził. A po drugie, nie po drodze z innymi klubami. Można by to jeszcze rozwijać o historię klubu, ale tak… No głównym było to, że druga połowa chodzi na Polonię” (12.K.33.Z). Dwóch kibiców jako powód zostania sympatykiem Polonii wskazało swoje miejsce zamieszkania – dzielnice położone niedaleko stadionu. „Na pewno przyczyna terytorialna. Wychowywałem się na X, więc było mi bliżej. Też wtedy interesowałem się piłką. Polonia po 41 latach wróciła do pierwszej ligi. Jeszcze nie znałem tego etosu itd. Teraz myślę, że dokonałem super wyboru i cieszę się, że nie mieszkałem gdzieś na Czerniakowie, bo bym się podłamał” (13.M.30.G). W przypadku dwóch innych rozmówców spoza Warszawy pierwszorzędną rolę odegrał fakt, że kibice drużyny piłkarskiej z miejscowości, z której pochodzą, byli skłóceni z kibicami Legii, więc innego wyboru nie było: „Ja pochodzę z Y i że tak powiem Legia nie była wyborem. To nie chodzi już o to, że to jest klub warszawski, ale wówczas to był klub wojskowy, związany z władzą komunistyczną i ktoś, kto w miarę się szanuje, nie może chodzić na takie rzeczy” (9.M.45.A). 1
Cytowane wypowiedzi oznaczam kodem, w którym pierwsza cyfra oznacza numer respondenta, litera to płeć rozmówcy (K – kobieta, M – mężczyzna), liczba oznacza wiek, zaś ostatnia litera to typ wyróżnionej podzbiorowości (G – grupy kibicowskie, A – kibic aktywny, Z – zwykły kibic).
293
Marta Pikora
Równie istotną rolę w przyciąganiu nowych sympatyków na stadion odgrywa historia klubu i tradycja, która z niej wypływa. Moi rozmówcy lubili w wywiadach podkreślać fakt, że Polonia jest najstarszym obecnie istniejącym warszawskim klubem: „To jest też element, dla którego zostałem kibicem Polonii. Najstarsza drużyna piłkarska w Warszawie, założona przez inteligencję warszawską. Drużyna, w której grali zarówno protestanci, jak i katolicy. Drużyna, na którą w latach 20. i 30. chodziła cała Warszawa – zarówno robotnicza Wola, jak i sympatycy sanacji, Żydzi. Klimat takiej tolerancji. On mnie właśnie urzekł, przekonał do siebie” (7.M.31.A). Kilku moich respondentów wspominało, że nie byli od początku świadomymi kibicami i nie znali historii klubu z ulicy Konwiktorskiej. Dopiero z biegiem czasu zaczęli samodzielnie zapoznawać się z materiałami historycznymi lub czytali specjalne kibicowskie opracowania, choć większość zasłuchiwała się w opowieściach najstarszych kibiców z trybun. Rola tych osób zdaje się kluczowa w podtrzymywaniu pamięci o dziejach klubu, a ich nieustanna obecność od kilkudziesięciu lat na stadionie jest przejawem silnego przywiązania do Polonii: „Tak naprawdę moja uświadomiona wiedza na ten temat to są ostatnie lata. Ostatnie 10 lat powiedzmy. Nagromadzenie tych publikacji, albumy Piotra Gawkowskiego. Co i rusz nowe książki, opowieści kolegów z trybuny, plus jakaś samooedukacja. Myślę, że teraz zaczynam naprawdę dobrze się orientować w tym wszystkim. Przez dłuższy czas było to takie nieuświadomione, bez szczegółowej wiedzy. A teraz odkrywam, że tam jest pełno pokładów jakichś genialnych rzeczy, typu, że w Polonii grał Ref-Ren (Feliks Konarski – przyp. M.P.) – gościu, który wymyślił »Czerwone maki na Monte Cassino«. Typ, który walczył w Armii Andersa” (13.M.30.G).
Atrybuty kibicowskie Najbardziej widocznym i nieraz niezbędnym atrybutem każdego kibica jest szalik ukochanej drużyny. Na krótko przed meczem wokół stadionu paradują dumnie kibice z szalikami nałożonymi na ramiona, podkreślając swoją tożsamość klubową i zaznaczając swoją obecność w mieście. Biorąc pod uwagę specyfikę klubu Polonia Warszawa, którego kibice stanowią dość nieliczną grupę i często stają się ofiarami pobić dokonywanych przez kibiców Legii (o swoich przykrych doświadczeniach 294
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
wspomniało w wywiadach kilku respondentów), eksponowanie szalika przez Polonistę staje się niejako sportem ekstremalnym. Jednak ma on ogromne znaczenie przy tworzeniu oprawy meczowej, gdy wszyscy kibice podnoszą je w górę. Szalik jest po prostu nieodłącznym elementem kibicowskich praktyk. Wielu rozmówców podkreślało rolę tego atrybutu i nie wyobrażało sobie przyjścia na mecz bez szalika: „Oczywiście, przychodzę z szalikiem. W zimę z czapeczką. Szalik to jest symbol kibica, to jest atrybut każdego kibica. Każdy kibic ma szalik. Nie każdy ma czapeczkę, nie każdy ma kubek, ale każdy musi mieć szalik. To jest aksjomat dla mnie, że kibic ma po prostu ten szalik. Nie zastanawiałem się, dlaczego kupiłem ten szalik. Kibic zawsze musi być przywiązany do tego szalika. Są kibice, którzy polują nie na kibiców czasami, a na konkretne szaliki, żeby go ukraść innym kibicom klubów. To są te tak zwane barwy. Dawaj barwy znaczy dawaj szalik” (5.M.23.G). Jednak równie liczne są głosy, że eksponowanie szalika może być wyjątkowo niebezpieczne i nie należy pokazywać się w nim na mieście: „A są też tacy kibice, którzy nie noszą, bo boją się po prostu go stracić. Mogą go stracić na ulicy, jeżeli patrzymy na miasta, gdzie nie mamy jednego klubu, tylko jest walka kibiców. To jest dość ryzykowne. Za szalik, za czapeczkę, za koszulkę można po prostu nierzadko stracić zęby” (11.M.25.A). Prócz obaw o swoje bezpieczeństwo moi rozmówcy wskazywali na inny aspekt – w obecnych czasach szalik nieodłącznie kojarzy się z subkulturą chuliganów i działa stygmatyzująco. Część przechodniów, spotykając na ulicy kibica z szalikiem dowolnego klubu piłkarskiego, może odbierać go jako osobę bezmyślną i niebezpieczną. Dlatego pewien odsetek kibiców Polonii ma dość asekuracyjny stosunek wobec noszenia szalika na co dzień, a nawet zabierania go na mecz: „Bardzo często przyjeżdżam na mecz rowerem, więc przychodzę ubranym tak, aby mi było wygodnie na rowerze. Nigdy nie mam szalika. Jeżdżę sam, jeżdżę rowerem i szalik mnie stygmatyzuje, może być przyczyną kłopotów, a ja nie chcę kłopotów. Ale też epatowanie szalikami, barwami wydaje mi się dziecinne. Mam Polonię w sercu, mam wiedzę na temat Polonii i nie muszę pokazywać tego całemu światu. Ludzie, którzy nie mają wiedzy na tematy kibicowskie, jak widzą kogoś w szaliku, od razu wrzucają do wora, że to jest jakaś łajza skończona, a ja nie chcę być tak postrzeganym. Dlatego nie chodzę w szaliku” (13.M.30.G). 295
Marta Pikora
Zarówno osoby obawiające się o swoje bezpieczeństwo, jak i te, które nie lubią nosić szalika ze względu na swoje przekonania, stanowią dość dużą grupę uczestników widowiska sportowego. Na tej podstawie można stwierdzić, że atrybuty kibicowskie nie są rozstrzygającym wyznacznikiem wspólnoty ludycznej i jej filarów należy szukać na innym gruncie.
Wspólny doping Tym, co silnie jednoczy osoby zebrane na stadionie jest wspólny doping, który stanowi jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy aspekt oglądania meczu na żywo. Kibice w wywiadach wspominali, że to właśnie atmosfera na stadionie stanowi dla nich największy wabik i pozwala poczuć grupową jedność. Szczególnie jest to widoczne w przypadku meczów z prestiżowymi przeciwnikami lub spotkań o najwyższą stawkę. Wówczas doping jest bardziej zażarty, gdyż nikt się nie oszczędza, a dodatkowo frekwencja na stadionie jest niemal stuprocentowa. Przy okazji tego typu meczów organizuje się również oprawy meczowe ubarwiające widowisko. Mobilizują one do aktywności wszystkich kibiców, którzy – dla przykładu – machają flagami lub podnoszą w górę kartoniki układające się w obrazy. Obecnie, doping na stadionie Polonii jest jedną z największych bolączek kibiców. Moi respondenci powszechnie stwierdzali, że jest on słaby i dałoby się wykrzesać z kibiców jeszcze więcej energii. Brak żywego, głośnego dopingu jest dużym mankamentem i nie bez przyczyny mówi się, że dopingujący kibice to dwunasty zawodnik. Niejednokrotnie przechylali szalę zwycięstwa na stronę swojej drużyny: „Ja uważam, że dobry doping jest wtedy, gdy Kamienna nie jest wypełniona. Najlepsze dopingi tak naprawdę – oczywiście pomijając te sztandarowe mecze, szlagierowe, tam ten doping jest OK. Natomiast ja pamiętam drugą ligę i doping. Przychodziło na nią dużo mniej kibiców. Wtedy doping był naprawdę dobry. Nie wiem, z czego to wynika. Może z tego, że można było wtedy zapanować nad tłumem, wszyscy chcieli się spiąć z racji tego, że było nas mało” (12.K.33.Z). Na stadionie Polonii w trakcie meczu można zaobserwować bardzo aktywnych kibiców na środku trybuny oraz biernych w bocznych rejonach, przez co tworzy się naturalny podział na osoby dopingujące i pasywne. Z tego względu trudno mówić o tym, aby doping był jednym z naczelnych 296
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
komponentów ludycznych, skoro nie dotyczy wszystkich widzów. Jednak jak zgodnie stwierdzają moi rozmówcy, przymusu dopingowania nie ma, chyba że siada się w trakcie meczu w tzw. „młynie” zarezerwowanym dla najbardziej zagorzałych widzów: „No nie można nikomu nic kazać, ale myślę, że tak jak wypada bić brawo po spektaklu w teatrze, tak wypada co najmniej parę razy poklaskać po meczu i co najmniej kilka razy krzyknąć. Ale nie, przymusu nie ma. Ci, którzy faktycznie się deklarują, stoją w młynie, powinni śpiewać. Ale nikomu nic nie można kazać. W ogóle fajnie, że na stadionie jest grupa osób, która chce śpiewać” (13.M.30.G).
Magia stadionu Świętym miejscem dla każdego kibica oraz celem codwutygodniowych pielgrzymek jest stadion piłkarski. To tam dochodzi do zacierania się społecznych różnic i rozgrywa się spektakl ludzkiej jedności i solidarności. Bycie kibicem – zgodnie z wypowiedziami moich rozmówców – sprowadza się przede wszystkich do chodzenia na stadion i oglądania meczu na żywo. Ma to dwie istotne implikacje. Z jednej strony, w ten sposób wspiera się finansowo klub i okazuje wsparcie piłkarzom. Natomiast z drugiej strony, tylko na stadionie można poczuć jedność wszystkich kibiców oraz przeżyć sportowe emocje. Poloniści podkreślali w wywiadach, że stadion na ulicy Konwiktorskiej jest dla nich miejscem szczególnym, a przede wszystkim jest ich miejscem. Mimo przestarzałej infrastruktury i mało komfortowych warunków oglądania meczów, położenie obiektu nieopodal Starego Miasta budzi poczucie dumy u kibiców. „To jest dla nas miejsce niezwykle ważne, bo uświęcone krwią powstańców. Tutaj na naszym stadionie zginęli powstańcy w czasie powstania. Tutaj odnosiliśmy swoje sukcesy, zdobyliśmy mistrzostwo. To jest nasz dom” (2.M.22.Z). „Magnesem jest tak naprawdę miejsce. Nie ukrywajmy – ja mieszkam bardzo blisko stadionu Legii i tak naprawdę, gdybym chciał chodzić na dobre mecze, na ładny stadion, to bym miał bardzo blisko” (10.M.32.G). W związku z obecnymi kłopotami i kontrowersjami wokół budowy nowego stadionu dla Polonii Warszawa, przywiązanie do obecnego obiektu jest jeszcze bardziej widoczne. Powszechny sprzeciw budzi propozycja przeniesienia się w inne miejsce, gdyż – jak zgodnie stwierdzają rozmówcy – tu jest ich dom, a ponadto nie chcą zrywać z dotychczaso297
Marta Pikora
wą tradycją. Stadion kojarzy się z ostoją i ciągłością historyczną klubu. Dzięki niemu w głównej mierze podtrzymywana jest wspólnota kibiców i możliwe są ludyczne praktyki: „Powiem tak: jeżeli odejdziemy stąd, przestaniemy istnieć. To jest być albo nie być. Nie możemy sobie pozwolić, aby rozgrywać jakikolwiek mecz, nawet jeśli to będzie Chelsea, Bayern Monachium, na jakimś stadionie gdzieś. To jest tak, jakby Pani opuściła swój dom gdzieś i przestała się w nim pokazywać, to on przestanie istnieć. Nie wolno. Tu jest historia, tu jest wszystko” (9.M.45.A). Jednak nie można zapominać o tym, że to nie miejsce jest aktywnym podmiotem, tylko ludzie tworzący atmosferę w czasie meczu. Gdy braknie ich na trybunie, stadion jest tylko budowlaną konstrukcją. Raz jeszcze warto podkreślić fakt, że głównym i najważniejszym powodem, dla którego ludzie przychodzą na stadion, jest chęć wspólnego przeżywania emocji, poczucie na własnej skórze meczowej atmosfery oraz spotkanie ludzi, którzy są im pod tym względem podobni: „Dla klimatu, dla kumpli, dla atmosfery, żeby napić się piwa też. Dla piłkarzy nie. Wynik jest sprawą drugorzędną. Fajnie, jak wygrają, bo to są też fajne emocje. Jak widzę zaangażowanie na boisku, to wiadomo, pozytywniej wpływa na mnie. Ale nie jest to sprawa najważniejsza teraz. Kiedyś może była” (17.M.25.G). „No wiesz, jakie to jest fajne uczucie, jak jesteś na stadionie i widzisz, że wszyscy dookoła mają ten sam problem, co Ty – bo w sumie zakochali się w tej samej drużynie” (3.M.21.Z).
Kibice piłkarscy jako wspólnota ludyczna. Próba socjologicznej analizy
Jako naczelne komponenty ludyczne można wskazać miejsce gry, czyli stadion piłkarski oraz atmosferę jedności i solidarności panującą w czasie meczu. Zarówno noszenie szalika, jak i aktywne dopingowanie nie jest charakterystyczne dla całej zbiorowości kibiców, przez co można powątpiewać w ich kluczową rolę w kształtowaniu się wspólnoty ludycznej. Aczkolwiek jest to obszar praktyk najbardziej widoczny i być może z tego powodu jest on przeceniany przez badaczy. Pułapką, w jaką często wpadają autorzy zajmujący się tematyką kibicowską, jest ujmowanie grupy kibiców za wąsko, ograniczając się tylko do grup „ultras”, lub też za szeroko, biorąc pod uwagę również osoby niechodzące na mecze. Zróżnicowanie widowni piłkarskiej było przedmiotem licznych analiz, które nie zawsze zdawały sprawę z faktycznego charakteru zbiorowości kibiców. Przeprowadzenie długotrwałych badań terenowych wśród kibiców umożliwiło mi zaprezentowanie odmiennego spojrzenia na sympatyków piłki nożnej od tego, które najczęściej można spotkać w polskich publikacjach. Z reguły dotyczą one zjawiska chuligaństwa stadionowego (Chlebowicz 2009, Dudała 2004), a ostatnio coraz chętniej podnoszoną kwestią jest problem komodyfikacji sportu (Antonowicz, Kossakowski, Szlendak 2011), przez co kibic staje się klientem klubów sportowych, a jego więzi z drużyną słabną. Na gruncie mojego opracowania nie jest to dewiant ani konsument, lecz świadomy aktor społeczny, dla którego kibicowanie stanowi pewien styl życia i istotny punkt odniesienia.
Wnioski Powyższe analizy skłaniają do wyodrębnienia trzech aktorów społecznych, którzy mają wpływ na zawiązywanie się oraz kondycję wspólnoty ludycznej kibiców. Pierwszym z nich jest klub piłkarski rozumiany jako pewna abstrakcyjna idea, na którą składa się historia klubu, jego tradycja i etos. W drugiej kolejności, mowa o zbiorowości kibiców, stanowiącej heterogeniczny kolektyw i tworzącej atmosferę w czasie meczów. Jako trzeci aktor występują poszczególne jednostki, których cechą konstytutywną jest indywidualizm oraz mnogość postaw i działań związanych z kibicowaniem. Od wzajemnych relacji między wymienionymi elementami zależy kształt wspólnoty ludycznej. Jednostkowy indywidualizm sprawia, że owa wspólnota nie jest tak silna, jak mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać. 298
Bibliografia: Antonowicz, Dominik, Radosław Kossakowski i Tomasz Szlendak. 2011. Ostatni bastion antykonsumeryzmu? Kibice industrialni w dobie komercjalizacji sportu. „Studia Socjologiczne” 3: 113‒139. Berger, Peter L. i Thomas Luckman. 1983. Społeczne tworzenie rzeczywistości. Warszawa: PIW. Billig, Michael. 2008. Banalny nacjonalizm. Kraków: Znak. Chlebowicz, Piotr. 2009. Chuligaństwo stadionowe: studium kryminologiczne. Warszawa: Oficyna a Wolters Kluwer Business.
299
Dudała, Jerzy. 2004. Fani-chuligani. Rzecz o polskich kibolach. Warszawa: Żak. Elias, Norbert i Eric Dunning. 1986. Quest for Excitement: Sport and Leisure in the Civilising Process. Oxford: Blackwell. Giza-Poleszczuk, Anna i Mirosława Marody. 2006. W uwięzi więzi. „Societas/ Communitas” 1: 21‒48. Goffman, Erving. 2000. Człowiek w teatrze życia codziennego. Warszawa: KR. Jawłowski, Albert. 2006. Gra obok gry – widowisko piłkarskie jako zjawisko generujące wspólnotę ludyczną. „Societas/Communitas” 1: 243‒258. Kilias, Jarosław. 2004. Wspólnota abstrakcyjna. Zarys socjologii narodu. Warszawa: IFiS PAN. Konecki, Krzysztof. 2000. Studia z metodologii badań jakościowych. Teoria ugruntowana. Warszawa: PWN. Lüschen, Günther. 2011. The Interdependence of Sport and Culture. W: R. Giulianotti (red.). Sociology of Sport. Core Theories and Perspectives on Sport. Vol. 1. Thousand Oaks: SAGE, s. 13‒25. Smith, Jason M. i Alan G. Ingham. 2011. On the Waterfront: Retrospectives on the Relationship between Sport and Communities. W: R. Giulianotti (red.). Sociology of Sport. Social Identities and Sites of Sport. Vol. 3. Thousand Oaks: SAGE, s. 303‒327. Stake, Robert E. 1994. Case studies. W: N. K. Denzin, Y. L. Lincoln (red.). Handbook of Qualitative Research. Thousand Oaks: SAGE, s. 236‒247.
CZĘŚĆ I I I Heterogeniczność społecznej funkcji sportu
Grzegorz W. Wróblewski Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych, a tym samym budowania poczucia wspólnoty wśród zawodników? Na przykładzie Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego W potocznym rozumieniu, wspólnota to pewna grupa ludzi, których łączy określona więź. Możemy mówić chociażby o wspólnocie rodzinnej, kościelnej czy narodowej. Jak widać, pojęcie wspólnoty może być odniesione do różnych zbiorowości, a także może być definiowane na wiele sposobów w zależności od tego, co stanowi spoiwo integrujące daną grupę osób oraz jaki jest cel jej istnienia. Najczęstszym fundamentem, na którym budowana jest wspólnota, są jednak wspólne wartości, czy też cały system wartości, który jest podzielany przez jej członków. Dzięki niemu, poszczególne osoby czują się częścią większej całości społecznej, są z nią w pewien sposób związane. Można więc postawić pytanie: czy w przypadku grupy sportowców możemy mówić o tworzeniu przez nich wspólnoty? Czy sam zewnętrzny emblemat nałożenia przez zawodników danej drużyny strojów o takiej samej kolorystyce sprawia, że stają się oni wspólnotą? Zdecydowanie nie. A czy wspólnota tworzona jest przez osoby uprawiające tę samą sztukę walki, w swej istocie niebędącą przecież czynnością grupową, a tym bardziej sportem zespołowym? Z pewnością jest to ciekawe pytanie, które warto poddać naukowej refleksji. Sport jest dziedziną ludzkiej aktywności, w ramach której mogą zachodzić różnorodne i złożone interakcje społeczne. Jest to w pewnym sensie rozszerzenie zabawy między dziećmi, która jest częścią socjalizacji pierwotnej, pozwalającej człowiekowi na przyswojenie elementar-
Grzegorz W. Wróblewski
nych wzorów zachowań i podstawowych ról społecznych. Jak zauważa Barbara Szacka, „socjalizacja pierwotna przebiega w atmosferze nasyconej uczuciami” (Szacka 2003: 152). Z kolei uczucia, jak to już stwierdził klasyk socjologii Ferdinand Tönnies, są podstawą woli naturalnej, która to jest spoiwem cementującym wspólnotę (Gemeinschaft). Pisząc o niej zauważył, że: „Przyjaźń będąca warunkiem i skutkiem zgodnej pracy i jednolitego sposobu myślenia jest niezależna od pokrewieństwa i sąsiedztwa. Rodzi się najłatwiej przy wykonywaniu tego samego lub podobnego zawodu czy rzemiosła. Aby mogła powstać i utrwalić się, trzeba swobodnych i częstych kontaktów (...)” (Tönnies 1988: 36). O takie kontakty łatwo w trakcie wielu godzin spędzonych wspólnie przez zawodników na treningach. Dzięki nim rodzi się przyjaźń i poczucie koleżeństwa, o którym wspominał także twórca współczesnego olimpizmu – Pierre de Coubertin, a to one są z kolei podstawą wspólnoty. Sport pełni bardzo wiele funkcji, chociażby Stanisław Kowalczyk wymienia ich dziesięć. Są to: funkcja higieniczno-zdrowotna – sport jest sposobem na zachowanie dobrego stanu zdrowia; hedonistyczna – sport jest źródłem przyjemności biologiczno-witalnej; ludyczna – gra sportowa jest rodzajem zabawy; rekreacyjno-rehabilitacyjna – sport jest formą odpoczynku od pracy lub nauki; rywalizacyjna – sport służy zaspokojeniu naturalnej potrzeby rywalizacji; widowiskowo-teatralna – współcześnie sport stał się ekscytującym widowiskiem dla wielu milionów ludzi na całym świecie (głównie dzięki mass mediom); estetyczna – związana z wartością piękna i pełniona przez takie elementy związane ze sportem, jak wysportowane sylwetki sportowców czy architektura sportowa; edukacyjna – sport, a szczególnie wychowanie fizyczne w szkołach, przyczynia się np. do poznawania środowiska naturalnego; militarno-wojskowa – regularnie uprawiany sport może stać się doskonałym początkiem kariery w zawodzie żołnierza, adaptacyjna do zawodu – wysoka sprawność fizyczna niezbędna jest chociażby w pracy policjanta czy strażaka (2008: 74–75). Jedną z istotnych, jest funkcja socjalizacyjna sportu, na co zwraca uwagę Barbara Krawczyk pisząc, iż „sport dzięki temu, że kształtuje fizyczne i psychiczne właściwości człowieka, uznawany jest powszechnie za atrakcyjny instrument socjalizacji dzieci i młodzieży” (1974: 504). Zbigniew Krawczyk zauważa, że dzięki aktywności sportowej dokonuje się proces akulturacji jednostki. Autor ten zwraca uwagę na „(...) zjawisko wchodzenia jednostki w wieku dziecięcym i młodzieżowym w zasta304
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych ...
ny i zewnętrzny dlań system wzorów zachowań, jaki oferują różnorodne instytucje społeczne – (...) klub sportowy, organizacja sportowa lub ‚dzika’ drużyna podwórkowa” (Krawczyk 1978: 86). Z kolei Kowalczyk ową rolę, jaką sport pełni w socjalizacji nazywa „społeczno-integracyjną funkcją sportu”. Zauważa on również, że „wspólnota zainteresowań, treningów, gry, celów życiowych i etosu wytwarza więź przyjaźni łączącą członków drużyny sportowej” (Kowalczyk 2010: 81). Zastanówmy się teraz, czy stwierdzenie to jest prawdziwe także w odniesieniu do grupy zawodników należących do Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego? Ta japońska sztuka walki nie jest przecież w pełni aktywnością zespołową, gdyż w swoim aspekcie sportowym polega raczej na rywalizacji, niż na współpracy między zawodnikami. Wszystkie z wywiadów, które posłużyły jako materiał badawczy do niniejszego opracowania zostały zarejestrowane za pomocą cyfrowego dyktafonu. Próba została dobrana metodą celową i obejmowała zawodników, którzy uprawiali karate przynajmniej 3 lata do momentu rejestracji wywiadu i posiadali co najmniej niebieski pas (stopień 5 kyu), co łącznie stanowiło podstawowe kryterium doboru respondentów. W badanej grupie znalazły się osoby w różnym wieku: najmłodszy z interlokutorów miał 15 lat, natomiast najstarszy 31 lat. Średnia wieku respondentów to niecałe 24 lata. Zawodnik z najkrótszym stażem w karate, w momencie przeprowadzenia eksploracji, uprawiał tę sztukę walki przez 3 lata, natomiast z najdłuższym – 19 lat. Średni czas uprawiania karate w badanej grupie zawodników wyniósł ponad 9 lat. W sumie zarejestrowano 15 wywiadów pogłębionych z zawodnikami należącymi do Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego. Przeprowadzone badania wykazały, iż prawie wszyscy respondenci uważają, iż lubelski klub można określić mianem wspólnoty. Jeden z lubelskich karateków stwierdza: „Już jestem tyle lat z nim związany. To jest tak, że przychodzę na trening, witam się z tymi ludźmi, zawsze się mnie zapytają, co u mnie słychać, ja im powiem dobrze bądź źle, mogę z nimi być szczery. Panuje tutaj taka dobra, zdrowa atmosfera, a nie ma tutaj jakiejś chorej rywalizacji, potrafimy ze sobą współgrać i sądzę, że właśnie dlatego ma taki swój specyficzny urok, który tych ludzi ze sobą powiązuje i tworzy taką jedną, wielką wspólnotę” [Z8]1. 1
Symbole przy wypowiedziach oznaczają: Z1 – mężczyzna, lat 19, kawaler, wykształcenie średnie, staż w karate: 4 lata, stopień zaawansowania w karate: 1 kyu;
305
Grzegorz W. Wróblewski
Inny interlokutor jeszcze dobitniej wypowiada się na ten temat, kiedy mówi, że: „karate to jest jedna wielka rodzina. Rodzina karatecka i rodzina domowa” [Z11], co potwierdza inny zawodnik mówiąc, że: „wspólnota to rodzina, rodzina to wspólnota, a karate to rodzina i wspólnota” [Z10]. Zdaniem kolejnego respondenta, klub jest wspólnotą, ponieważ „(...) czuję tutaj wsparcie. Czuję, że tym żyję, że zawsze mogę tutaj przyjść, że tutaj ktoś mnie rozumie” [Z4]. W przytoczonych wypowiedziach na uwagę zasługuje to, że lubelscy zawodnicy podkreślają emocjonalną więź z pozostałymi członkami klubu, dzięki czemu z socjologicznego punktu widzenia można możemy stwierdzić istnienie między nimi więzi subiektywnej (Sztompka 2007: 198). Kolejna kwestia, którą poruszono w rozmowie z lubelskimi zawodnikami dotyczyła relacji panujących między poszczególnymi członkami klubu. Okazało się, że zdecydowana większość respondentów oceniła je jako pozytywne lub też bardzo pozytywne, co doskonale widać chociażby w następującej wypowiedzi badanego: „Jesteśmy kumplami nie tylko w karate, tylko też spotykamy się po godzinach, po treningach, jeździmy na wyjazdy i mam dobry kontakt z innymi” [Z13]. Zdaniem Kowalczyka, wspólne uprawianie sportu jest źródłem trwałych przyjaźni (Kowalczyk 2010: 82). Jeden z interlokutorów zdaje się potwierdzać tę uwagę, kiedy mówi: „Mam sporo przyjaciół już od jakiegoś czasu, z którymi dalej się kontaktuję, mimo nawet, że oni już przestali trenować” [Z1]. Należy jednak zaznaczyć, że w badanej grupie znalazły się również dwie osoby, których pozytywny stosunek nie odnosi się do wszystkich Z2 – mężczyzna, lat 27, żonaty, wykształcenie wyższe, staż w karate: 5 lat, stopień zaawansowania w karate: 3 kyu; Z4 – kobieta, lat 20, panna, wykształcenie średnie, staż w karate: 12 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 dan; Z5 – mężczyzna, lat 21, kawaler, wykształcenie średnie, staż w karate: 7 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 dan; Z6 – mężczyzna, lat 21, kawaler, wykształcenie średnie, staż w karate: 7 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 kyu; Z7 – mężczyzna, lat 20, kawaler, wykształcenie średnie, staż w karate: 8 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 dan; Z8 – mężczyzna, lat 15, kawaler, wykształcenie podstawowe, staż w karate: 10 lat, stopień zaawansowania w karate: 2 kyu; Z9 – mężczyzna, lat 29, w związku nieformalnym, wykształcenie średnie, staż w karate: 11 lat, stopień zaawansowania w karate: 3 dan; Z10 – mężczyzna, lat 24, kawaler, wykształcenie średnie, staż w karate: 5 lat, stopień zaawansowania w karate: 4 kyu; Z11 – mężczyzna, lat 26, kawaler, wykształcenie wyższe, staż w karate: 10 lat, stopień zaawansowania w karate: 2 dan; Z13 – mężczyzna, lat 18, kawaler, wykształcenie niepełne średnie, staż w karate: 13 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 kyu; Z14 – kobieta, lat 24, panna, wykształcenie wyższe, staż w karate: 8 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 kyu; Z15 – mężczyzna, lat 31, w związku nieformalnym, wykształcenie niepełne średnie, staż w karate: 10 lat, stopień zaawansowania w karate: 1 dan.
306
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych ...
członków klubu. Pierwszy z interlokutorów tłumaczy to w następujący sposób: „To jest jak w każdej wspólnocie, są osoby, które się bardziej lubi, są osoby, które się mniej lubi. To już bardziej z cech charakteru (...) wynika, ze sposobu bycia, wiadomo lubi się tych bardziej przyjacielskich, a też się zdarzają osoby zarozumiałe, to je się mniej lubi” [Z7]. Natomiast drugi stwierdza, że jego stosunek do członków klubu nie jest bezwyjątkowo pozytywny, dlatego że „(...) każdy jest człowiekiem. (...) To jest normalne, bo każdy jest indywidualny. Nie jesteśmy sektą, gdzie wszyscy musimy się przytulać, kochać i tak dalej, bo to byłoby po prostu chore. (...) Trzeba siebie po prostu nawzajem szanować, wspierać siebie” [Z15]. Wzajemne wsparcie, o którym wspomina lubelski zawodnik, z pewnością jest bardzo ważnym elementem przyczyniającym się do budowania poczucia wspólnoty w grupie badanych karateków. Owo wsparcie można także łączyć z poczuciem solidarności, które Jan Turowski podaje jako jeden z elementów więzi budującej grupę społeczną (Turowski 2001: 88). Jak to już zostało wspomniane powyżej, Kowalczyk jest zdania, że wspólnotę sportową tworzy wspólnota zainteresowań i treningów. Znajduje to odzwierciedlenie w badaniach przeprowadzonych wśród lubelskich karateków, ponieważ wszyscy respondenci odpowiedzieli pozytywnie na pytanie, czy wspólne treningi integrują ich z pozostałymi osobami z klubu. Jeden z respondentów jest zdania, że „wspólnota karate sprowadza się do tego, że mamy jeden cel – karate – to jest nasz cel, rozwijanie się w tym kierunku” [Z15]. Inny z interlokutorów uważa, że wspólne treningi z pewnością służą integracji ćwiczących osób, ponieważ „(...) jest czas na trening, jest chwila na odpoczynek, wtedy można pożartować czy troszeczkę rozluźnić atmosferę. To jest sympatyczne, a później załóżmy wchodzisz na matę i ćwiczysz i wylewasz pot z tymi ludźmi, w pewnym sensie to nas razem wszystkich łączy” [Z6]. Kolejny respondent stwierdza, że „ćwicząc z daną osobą można ją lepiej poznać. Przebywamy dużo z tymi osobami, jeździmy na zgrupowania, mamy przez cały czas kontakt ze sobą” [Z14]. Z socjologicznego punktu widzenia, słowa interlokutora są bardzo istotne, ponieważ to, co wyróżnia wspólnotę czy grupę społeczną spośród innych zbiorowości, to przede wszystkim właśnie częste i intensywne interakcje, w wyniku których mogą powstawać stosunki społeczne. W ramach przeprowadzonych badań zapytano także lubelskich zawodników o stopień ich integracji z klubem. Można w tym miejscu 307
Grzegorz W. Wróblewski
zapytać, czym jednak owa integracja jest i w jaki sposób można mierzyć poziom zintegrowania członków danej grupy społecznej? Według Turowskiego, „w ujęciu socjologicznym integracja oznacza procesy jednoczenia elementów i części składowych w całość” (Turowski 2001: 129). Autor ten omawia również poglądy Wernera S. Landeckera, który wyróżnił cztery typy, czy też cztery potencjalne poziomy integracji: kulturalną, normatywną, komunikacyjną oraz funkcjonalną. Pierwsza z nich – integracja kulturalna oznacza stan zgodności (lub braku zgodności) wzorów kulturowych, integracja normatywna zaś związana jest ze stopniem zgodności wartości i norm członków grupy z wartościami i normami grupy, z kolei integracja komunikacyjna oznacza rodzaje oraz stopień intensywności kontaktów społecznych między członkami danej grupy, w końcu ostatni rodzaj integracji – integracja funkcjonalna wynika z podziału pracy oraz z natury zależności między członkami grupy (tamże: 130‒131). Z przeprowadzonych badań wynika, że w grupie zawodników Lubelskiego Klubu Karate Tradycyjnego integracja zachodzi na wszystkich z wyżej wymienionych poziomów, choć nie zawsze w jednakowym stopniu, mimo tego, że zdecydowana większość respondentów czuje się zintegrowana z klubem w dużym, bądź bardzo dużym stopniu. W swoich wypowiedziach interlokutorzy zwrócili szczególną uwagę na integrację komunikacyjną oraz funkcjonalną. Zawodnicy nie utrzymują kontaktów tylko i wyłącznie w czasie treningów, ale także poza nimi, co znajduje potwierdzenie chociażby w następujących słowach jednego z respondentów: „Spotykamy się prywatnie, na jakąś imprezę czy piwko. Jak ktoś ma urodziny, to obchodzimy je wspólnie” [Z5]. W lubelskim klubie karate ważny jest także podział obowiązków, związany z integracją funkcjonalną. Jak ujmuje to jeden z zawodników: „Każdy ma jakieś swoje zadanie. (...) Tak jak jest piramida, każdy gdzieś w tej piramidzie jest. Mistrzu jest najważniejszy, no i poza mistrzem jest piramida, ty jesteś tu, ja jestem tu, ja jestem wiceprezesem, ty jesteś dyrektorem biura, ty jesteś instruktorem i każdy ma tam jakieś swoje miejsce. Myślę, że każdy wie, gdzie kto jest i tyle” [Z9]. Integracja i budowanie wspólnoty w grupie badanych karateków zachodzi również dzięki wielości oraz różnorodności interakcji. Zdaniem Stanisława Żaka, sport ułatwia „międzyosobowe kontakty towarzyskie” i jest aktywnością, dzięki której możliwe jest wspólne spędzanie wolne308
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych ...
go czasu, również poza treningami (Żak 2005: 358). Opinia ta znajduje odzwierciedlenie w przeprowadzonych badaniach, gdyż wykazały one, że zdecydowana większość zawodników utrzymuje kontakty z osobami uprawiającymi z nimi karate także poza treningami. Na przykład jeden z respondentów mówi: „Tak, jeździmy razem, czy nad jezioro czy (...) na bilard pójdziemy, także jak najbardziej” [Z7]. Co ciekawe, dwóch interlokutorów zwróciło uwagę na fakt, że do budowania wspólnoty przyczynia się komunikacja poprzez kanały takie, jak telefony komórkowe, komunikatory internetowe, czy tzw. „portale społecznościowe” (chociażby popularna „Nasza klasa”). Jak podkreśla Sztompka, współcześnie taki rodzaj komunikacji staje się coraz bardziej popularny, co prowadzi do zintensyfikowania się interakcji typu pośredniego (Sztompka 2007: 71). Niemniej jednak, zdecydowana większość respondentów nadal preferuje bezpośredni typ interakcji z pozostałymi członkami klubu. O bliskości emocjonalnej lubelskich zawodników świadczy też fakt, iż zdecydowana większość z nich na pytanie, czy posiadają oni w tym klubie bliskich przyjaciół, odpowiedziała twierdząco. Jeden z interlokutorów stwierdza, że wśród osób uprawiających karate znalazł „bardzo wspaniałych przyjaciół, naprawdę fantastycznych ludzi, z którymi więcej czasu spędzam teraz niż z moimi kolegami sprzed momentu, kiedy zacząłem ćwiczyć karate”, i dodaje: „jest to fajna grupa, tworzymy fajny klimat, fajnie się napędzamy, fajnie się bawimy, dzięki temu mam 31 lat, a czuję się młodszy, bo spędzam czas z młodymi ludźmi, którzy są energicznie nastawieni, nie jestem takim zgorzkniałym gościem, który już ma rodzinę i siedzi, ględzi” [Z15]. Z kolei inny respondent podkreśla, że „takiego naprawdę bliskiego przyjaciela to miałem jednego od czasów dzieciństwa, przestał trenować karate, ale nadal utrzymuję z nim kontakt. To była taka pierwsza osoba, która mnie wprowadziła w grupę, bo pamiętam, że byłem nowy, byłem najmniejszy i pamiętam, że tak jakby się mną zaopiekował jak starszy brat, to było bardzo przyjemne, jak tak teraz patrzę pod kątem czasu. To była taka czysta przyjaźń, że w ciężkich chwilach ja go wspierałem, a on mnie” [Z8]. Znamienne jest także to, że jeden z respondentów poznał w czasie treningów w lubelskim klubie karate dziewczynę, która później stała się jego żoną. Sam interlokutor ujmuje to następująco: „Żonę znalazłem na treningach. (...) Jesteśmy razem do dziś, pobraliśmy się w zeszłym roku. 309
Grzegorz W. Wróblewski
To dzięki karate, to tam się poznaliśmy” [Z2]. Jak widać, karate może być źródłem nie tylko wieloletnich, jednak nieformalnych przyjaźni, ale również bardziej sformalizowanych współzależności społecznych, czy – ujmując to bardziej precyzyjnie – stosunków społecznych, takich jak właśnie relacja mąż-żona (Sztompka 2007: 89). Można się również zastanawiać, czy w gronie osób uprawiających tę samą sztukę walki poczucie wspólnoty budowane jest również poprzez zewnętrzne gesty. Jednym z tych najbardziej istotnych w przypadku karate jest ukłon składany parterowi. Podczas treningów karate każda współpraca między osobami rozpoczyna się i kończy ukłonem. Jadwiga Skurska podkreśla też, że „taki wzajemny ukłon (otogai-ni-rei) z towarzyszącym mu dźwiękiem »os« jest ważnym momentem pozwalającym przypomnieć sobie, iż współpraca z partnerem musi odbywać się według określonych zasad. Partner staje się naszym pomocnikiem, a niekiedy i nauczycielem. Dzięki niemu możemy rozwijać swoje umiejętności” (Skurska 1996: 65). Autorka dodaje jeszcze, że „ukłon jest również wyrazem szacunku, skromności i uprzejmości” (tamże: 66). Przeprowadzone wśród lubelskich zawodników karate badania wykazały, że faktycznie, według większości z nich ukłon dla partnera jest wyrazem szacunku, niemniej jednak kilku respondentów ze stosunkowo długim stażem w karate (wynoszącym w każdym przypadku ponad 7 lat) zwróciło uwagę na fakt, że ukłon taki jest raczej wyrazem respektu, a nie szacunku dla przeciwnika. Innymi słowy, dostrzegają oni semantyczną różnicę między pojęciem „szacunek” a „respekt”. Według tej grupy interlokutorów ukłon robi się po to, żeby – jak ujmuje to jeden z nich – „(...) nie zlekceważyć przeciwnika” [Z5]. Inny respondent zapytany o sens ukłonu stwierdza: „Nie użyję słowa szacunek, bo to nie o to chodzi. W pewnym sensie oddaje taki respekt, przez chwilę zastanawiam się, doceniam jego (partnera – G.W.) zalety i wady i wiem, że tutaj wychodzimy i każdy z nas chce wygrać” [Z6]. Z socjologicznego punktu widzenia, ważniejszy od samego ukłonu jest jego sens, a więc wzbudzanie subiektywnej postawy w stosunku do drugiej osoby, gdyż to dzięki niej między zawodnikami tworzy się specyficzny rodzaj świadomościowej zależności, jaką jest wspomniana już więź subiektywna. Kolejnym elementem, który może budować poczucie wspólnoty w grupie karateków i zauważy go nawet postronny obserwator, który wejdzie na dojo (czyli – upraszczając – salę ćwiczeń), jest ubiór – cha310
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych ...
rakterystyczne białe kimono, „tradycyjny ubiór treningowy używany w japońskich sztukach walki” (Jastrzębski 2008: 145). Strój ten nazywany jest również karate-gi, co można przetłumaczyć jako „ubiór ćwiczebny do karate” (Miłkowski 1983: 79). Zawodników z lubelskiego klubu zapytano, jaki wpływ ma noszenie białego kimona na postrzeganie pozostałych osób z grupy treningowej. Co ciekawe, okazało się, że tylko niektórzy respondenci stwierdzili, że noszenie podobnego białego ubioru faktycznie przyczynia się do głębszego zintegrowania zawodników karate. Jeden z nich podkreśla, że strój „na pewno ma wpływ taki, że postrzegam ich (karateków – G.W.) jako taką wspólnotę, która właśnie integruje się na macie” [Z2]. Zdaniem innego respondenta, „taki strój podkreśla jedność karateków” [Z13]. Pozostali z badanych zawodników sens noszenia karate-gi tłumaczą oddziaływaniem japońskiej tradycji, dla niektórych jest to także symbol równości, a także czystości intencji oraz czystości duchowej. Szczególnie interesujące są wypowiedzi przedstawicieli tej ostatniej grupy. Jeden z nich stwierdza: „Dlatego mamy białe kimona, żeby pokazać czystość naszego ducha i czystość naszego charakteru, że nie mamy złych intencji, że tak naprawdę trening karate sprowadza się do tego, żeby się rozwijać” [Z15]. Z kolei inny wypowiada się następująco: „Białe kimono przede wszystkim oznacza czystość, czystość duszy. (...) W kulturze japońskiej jak ktoś umiera, to nie wsadzają go w czarny garnitur w trumnę, tylko go na biało ubierają, także biały to jest taki kolor czystości, czyli poprzez śmierć – w Japonii oznacza to doskonałość – czyli oni poprzez śmierć, a to jest też z filozofii Dalekiego Wschodu, osiągają doskonałość” [Z9]. Należy tutaj mieć na uwadze, że z socjologicznego punktu widzenia gesty i ubiór – czyli elementy opisane powyżej – same w sobie nie są jednak elementami konstytuującymi grupę społeczną. Chociażby według Turowskiego, cztery elementy są niezbędne do powstania grupy społecznej, a mianowicie: „zbiór osób, wartości wspólnogrupowe, więź społeczna oraz wewnętrzna organizacja grupy” (Turowski 2001: 78). Pośród opisanych przez Turowskiego elementów konstytutywnych nie ma zewnętrznych emblematów w postaci gestów czy jednakowego ubioru, dlatego też w trakcie analizy socjologicznej należy odnosić się do nich z właściwym naukowym dystansem. Ostatnie zagadnienie poruszone w rozmowie z lubelskimi zawodnikami dotyczyło sposobu, w jaki radzą oni sobie z faktem, że w czasie 311
Grzegorz W. Wróblewski
treningów osoby uprawiające razem z nim karate są zarówno partnerami, jak i przeciwnikami w walce. Okazało się, że wszyscy z badanych interlokutorów mają świadomość tego, że karate uprawia się głównie w celu doskonalenia własnej osobowości i swoich umiejętności, a także umożliwienia rozwoju innym trenującym. W związku z tym, pogodzenie tych dwóch ról społecznych nie stanowi dla nich problemu i nie jest dla nich źródłem wewnętrznego konfliktu. Kowalczyk podkreśla, że „gra sportowa jest oczywiście (...) rywalizacją w dążeniu do zwycięstwa, ale odpowiedzialnie uprawiany sport wymaga również współpracy zawodników” (Kowalczyk 2010: 81), co potwierdzają opinie lubelskich karateków. Jak trafnie ujmuje to jeden z nich: „Jeżeli chodzi o treningi, to raczej nie ma rywala na treningach, bo wiadomo, ćwiczy się po to, żeby doskonalić siebie i żeby też dać szansę poćwiczyć partnerowi” [Z13]. Podobnie zdaniem Wojciecha J. Cynarskiego, „w drodze sztuk walki walka nie jest (w przeciwieństwie do sportu walki) formą kooperacji negatywnej, lecz – paradoksalnie – kooperacji pozytywnej. Nie ma przeciwnika, jest partner ćwiczeń (...)” (Cynarski 2006: 81). Niemniej jednak, z przeprowadzonych badań wynika, że zdecydowana większość lubelskich karateków, gdyby stanęła do walki o ważny tytuł mistrzowski ze swoim bliskim kolegą lub koleżanką z klubu, traktowałaby go nie jako partnera, a przeciwnika. Co ciekawe, fakt ten nie ma jednak negatywnego wpływu na poczucie wspólnoty w grupie karateków. Jak ujmuje to jeden z nich: „To jest taka fajna sprawa w karate, że tutaj na zawodach każdy chce wygrać, każdy chce udowodnić, że jest lepszym karateką, że lepiej ćwiczył, no i tutaj na macie (...) nie może być żadnych takich relacji koleżeńskich, ale schodzimy z maty, przybijamy piątkę i idziemy na przykład w bilard pograć, także to jest fajne w tym” [Z7]. Przytoczona wypowiedź respondenta zgodna jest z filozofią karate mówiącą, że walczy się przede wszystkim po to, aby doskonalić swoje umiejętności, a zawody sportowe „mają być spotkaniem przyjaciół, których łączy wspólna idea, wspólna droga karate” (Skurska 1996: 92). Z przeprowadzonych analiz można wysnuć wniosek, iż uprawianie sztuki walki, jaką jest karate, faktycznie kreuje poczucie wspólnoty w gronie osób uczęszczających na treningi. Respondenci w zdecydowanej większości uznali Lubelski Klub Karate Tradycyjnego za wspólnotę, a relacje panujące między jej członkami za pozytywne lub też bardzo pozytywne. Zawodnicy wysoko ocenili także stopień swojej integracji 312
Czy uprawianie dalekowschodnich sztuk walki przyczynia się do tworzenia więzi społecznych ...
z klubem, do czego z pewnością przyczynia się to, że spędzają oni ze sobą czas nie tylko w czasie treningów, ale także poza nimi oraz różnorodność zachodzących między nimi interakcji. Przeprowadzone rozmowy wskazują również, że wielu z interlokutorów znalazło we wspólnocie karate bliskich przyjaciół, a jedna z owych przyjaźni zawartych w czasie treningów przerodziła się w związek małżeński. Do budowania poczucia wspólnoty wśród zawodników przyczyniają się także takie elementy, jak chociażby gesty (np. ukłon składany pod adresem innych członków klubu), choć nie są one jej elementem konstytutywnym. Mogłoby wydawać się, że respondenci odczuwają pewien dyskomfort psychiczny, kiedy na treningach lub zawodach stają do walki ze swoimi kolegami lub koleżankami z klubu i, że ma to negatywny wpływ na relacje panujące między nimi. Jak jednak wynika z przeprowadzonych badań, wszyscy lubelscy zawodnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że uczęszczają na treningi głównie po to, aby rozwijać swoje umiejętności oraz umożliwić doskonalenie siebie innym współćwiczącym (a temu służy sprawdzian w postaci walki), w związku z czym nie mają oni problemu z pogodzeniem roli partnera z rolą przeciwnika, którą przyjmują konkurując w trakcie zawodów. Na koniec warto jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że konstytuowanie się lokalnych wspólnot sportowych, takich jak ta w Lubelskim Klubie Karate Tradycyjnego, nie implikuje tworzenia się podobnych zbiorowości społecznych na poziomie makrostrukturalnym. Jest to znaczące szczególnie w kontekście postępującej biurokratyzacji instytucji zarządzających sportem w skali krajowej i międzynarodowej, co sprzyja uprzedmiotowieniu stosunków społecznych ludzi sportu. Niemniej jednak, w karate czy – mówiąc ogólniej – w dalekowschodnich sztukach walki, zjawisko nie ma aż tak znaczącego wpływu, ponieważ w tym wypadku relacje między zawodnikami opierają się najczęściej na osobistych kontaktach, co jest możliwe, po pierwsze, dzięki wyjazdom na seminaria szkoleniowe, na które zapraszane są osoby uprawiające karate z całego świata, a po drugie, ułatwiają je liczne interakcje w czasie zawodów organizowanych na szczeblu europejskim oraz światowym.
313
Bibliografia: Cynarski, Wojciech J. 2006. Recepcja i internalizacja etosu dalekowschodnich sztuk walki przez osoby ćwiczące. Rzeszów: Uniwersytet Rzeszowski. Jastrzębski, Jarosław. 2008. Wprowadzenie do japońskich sztuk walki. Kraków: Eikon Plus. Kowalczyk, Stanisław. 2008. Rola sportu w edukacji zdrowotnej. W: T.B. Kulik, B. Wolna, A. Pacian (red.). Edukacja zdrowotna w naukach medycznych i społecznych. Stalowa Wola – Lublin: KUL, s. 71‒79. Kowalczyk, Stanisław. 2010. Elementy filozofii i teologii sportu. Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL. Krawczyk, Barbara. 1974. Społeczne wartości kariery sportowej. W: Z. Krawczyk (red.). Filozofia i socjologia kultury fizycznej. Warszawa: PWN, s. 489‒507. Krawczyk, Zbigniew. 1978. Studia z filozofii i socjologii kultury fizycznej. Warszawa: Sport i Turystyka. Miłkowski, Jerzy. 1983. Karate. Warszawa: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Skurska, Jadwiga. 1996. Karate. Droga doskonalenia. Łódź: JAMPIS. Szacka, Barbara. 2003. Wprowadzenie do socjologii. Warszawa: Oficyna Naukowa. Sztompka, Piotr. 2007. Socjologia: analiza społeczeństwa. Kraków: Znak. Tönnies, Ferdinand. 1988. Wspólnota i stowarzyszenie. Warszawa: PWN. Turowski, Jan. 2001. Socjologia: małe struktury społeczne. Lublin: Towarzystwo Naukowe KUL. Żak, Stanisław. 2005. Kulturowe i pedagogiczne aspekty gier zespołowych. W: Z. Dziubiński (red.). Sport jako kulturowa rzeczywistość. Warszawa: Salezjańska Organizacja Sportowa RP, s. 351‒363.
Jacek Mianowski Uniwersytet Gdański
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca na przykładzie uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego
Wprowadzenie Szeroko pojmowaną aktywność fizyczną możemy rozpatrywać w aspekcie kultury fizycznej i sportu. Obie wyszczególnione kategorie są podstawą podziału sportu na: amatorski – „dla wszystkich” (rekreacyjny), szkolny, sport ludzi niepełnosprawnych, rehabilitacyjny i wyczynowy (profesjonalny, widowiskowy) (Krawczyk 2011: 28). Kombinacja powyższych kategorii tworzy zatem repertuar indywidualnych i kolektywnych wyborów aktywności ruchowej, który pozwala uczestnikom życia społecznego wybrać tę formę, która w ich trajektorii życiowej jest im aktualnie potrzebna. Wypadkową tych możliwości może być aktywne i sprawne społeczeństwo. W ramach podjętej problematyki profesjonalizacji sportu będę analizował aspekt wyczynowości. Teoretyczna refleksja nad wyczynowością w sporcie pojawiła się na gruncie socjologii sportu w latach 60. XX wieku. Badano wówczas m. in. zagadnienia selekcji i rekrutacji do sportu, opinie i postawy wobec sportu oraz społeczne skutki wyniku sportowego. W latach 90., w wyniku refleksji nad problemem społecznych skutków wyniku sportowego rozpatrywano sport w aspekcie socjotechnicznym jako „proces technologiczny, którego celem jest osiąganie maksymalnych rezultatów, wymiernych i porównywalnych w skali indywidualnej i zespołowej” (Kosiewicz 2007: 13). W niniejszym artykule kategorię aktywności sportowej będę postrzegał w aspekcie zbioru nieutylitarnych czynności
Jacek Mianowski
podejmowanych w celu osiągnięcia jak najlepszego wyniku sportowego otwierającego drogę do profesjonalizmu w sporcie. Tak rozumiany sport uprawia się dlatego, że sam przez się jest zajmujący (Znaniecki 2001: 438). W analizie profesjonalizacji roli sportowej skupię się także na społecznym znaczeniu sportu i jego roli w życiu uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego, którzy łączą edukację ze specjalistycznym treningiem. W tym kontekście będę próbował ukazać fenomen człowieka umiejętnego, którego przejawem jest wyćwiczony sposób postępowania (Sennett 2010: 32, 55). Profesjonalizację określam więc w kategoriach fachowości opartej na starannie rozwijanych umiejętnościach i zdobywanych doświadczeniach. Zakładam tutaj, że zasadniczym wyrazem tak rozumianej fachowości (craftsmanship), kunsztu jest pragnienie porządnego wykonywania swej roboty (tamże: 17).
Społeczny wymiar sportu w kontekście europejskim Społeczne znaczenie sportu możemy rozpatrywać na różnych poziomach życia społecznego. W ramach Unii Europejskiej zostały wypracowane dokumenty, które są próbą określenia miejsca tej kwestii w zbiorze priorytetów rozwoju społecznego. I tak: Deklaracja w sprawie sportu dołączona do Traktatu Amsterdamskiego (rok 1997) podkreśla społeczne znaczenie sportu amatorskiego. Deklaracja Nicejska z 2000 roku akcentuje znaczenie sportu jako narzędzia wspomagającego społeczno-kulturowy i zdrowotny rozwój młodzieży. W projekcie pierwszej europejskiej konstytucji z 2004 roku za cel przyjmuje się „rozwój europejskiej przestrzeni w sporcie” (Żyśko 2007: 98‒99). Polskie Ministerstwo Sportu w dokumencie opisującym Strategię rozwoju sportu w Polsce do 2015 roku1 podkreśla znaczenie dochodzenia do wyniku sportowego. Jest to jeden z priorytetów tej Strategii, który ma służyć aktywizacji i poprawianiu sprawności społeczeństwa. Przejawem instytucjonalizacji tego dążenia jest powoływanie do życia specjalistycznego szkolnictwa sportowego, które obejmuje: a) specjalistyczne szkoły sportowe; b) ogólne szkoły sportowe; c) szkoły mistrzostwa sportowego (Żyśko 2007: 103).
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
Profesjonalizacja sportu w wymiarze lokalnym Jedną z placówek edukacyjnych, w których istnieją Szkoły Mistrzostwa Sportowego jest Zespół Szkół Sportowych i Ogólnokształcących w Gdańsku-Żabiance2. Powstał on 1 października 1996 roku w efekcie osiąganych wyników sportowych i potencjału rozwojowego Szkoły. Ministerstwo Sportu wraz z Radą Miasta Gdańska wyraziło wówczas zgodę na utworzenie Szkoły Mistrzostwa Sportowego w dyscyplinach: lekkoatletyka i pływanie. W 1999 roku rozszerzono profil Szkoły o gimnastykę sportową chłopców. Szkoły Mistrzostwa Sportowego są elementem programu szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo, która może w nich rozpocząć specjalistyczny trening i pobierać naukę na poziomie elementarnym (gimnazjum) i ponadelementarnym (liceum)3. Na przełomie lutego i marca 2012 roku przeprowadziłem tutaj badania jakościowe, w których wykorzystałem technikę zogniskowanego i pogłębionego wywiadu audytoryjnego w 5 klasach – Szkołach Mistrzostwa Sportowego, (SMS-ach): dwóch gimnazjalnych – I (6 osób – 1 dz. i 5 ch.) i III (5 osób – 2 dz. i 3 ch.) oraz trzech licealnych – I (6 osób – 1 dz. i 5 ch.), II (8 osób – 3 dz. i 5 ch.) i III (14 osób – 5 dz. i 9 ch.). Warunkiem dostania się do tego typu Szkoły jest osiągnięcie wyróżniającego się wyniku sportowego. W pływaniu, lekkoatletyce i gimnastyce sportowej jest to zajęcie miejsca w pierwszej ósemce (finał A) w Mistrzostwach Polski juniorów. W wieloboju lekkoatletycznym jest to np. zdobycie 4000 punktów; w wieloboju gimnastycznym jest to zdobycie np. 75 punktów. Wynik sportowy jest przeliczany na klasę sportową. Przyjęcie do Szkoły Mistrzostwa Sportowego na podstawie uzyskanych wyników potwierdzają związki sportowe poszczególnych dyscyplin. W opinii jednego z rozmówców: „SMS to jest szkoła, która bierze zawodników o lepszych wynikach, żeby rozwijać umiejętności” (uczeń III klasy gimnazjum). Podstawą wejścia na drogę mistrzostwa sportowego jest zatem osiągnięcie znaczącego i obiektywnie odnotowanego rezultatu sportowego. Fakt ten profiluje początkowe zainteresowania młodej osoby sportem, 2
3
1
http://msport.gov.pl/fs/paragraph_download/download_file/433/815Finalna_ strategia-_12_01.doc_2.pdf (dostęp 12.05.2013).
316
Autor dziękuje Dyrekcji ZSSiO, przede wszystkim Pani Irenie Adamowskiej, za umożliwienie spotkania z uczniami Szkół Mistrzostwa Sportowego i uczniom za udział w rozmowach w ramach przeprowadzonych badań. http://www.zsso.pl/page.11.php (dostęp 12.05.2013).
317
Jacek Mianowski
ponieważ osiągnięcie pierwszych wyróżniających taką osobę wyników sportowych implikuje podjęcie szeregu decyzji, które określają trajektorię osoby utalentowanej sportowo. Jeśli bowiem chce ona uprawiać sport wyczynowo, to musi poświęcić wiele czasu i maksymalnie dużo pracować na treningach, żeby weryfikować już osiągnięty wynik sportowy. Początkowe etapy trajektorii stawania się profesjonalistą w sporcie zależą więc bardziej od osób tworzących bliski krąg społeczny (zazwyczaj są to rodzice lub trenerzy) osoby utalentowanej sportowo niż od niej samej. Uczniowie Szkół Mistrzostwa Sportowego w rozmowie na temat początków ich zainteresowania sportem wskazali, że znaleźli się w szkole za sprawą: a) rodziców, którzy chcieli zagospodarować energię dziecka i popchnęli do sportu; b) taty, nauczyciela wf-u, który pokazał, jak trenować; c) starszego brata, który był przykładem do naśladowania; d) starszych kolegów podglądanych na AWFiS; e) trenerów poszukujących talentów sportowych. f) wskutek udziału w organizowanych przez szkołę podstawową: zawodach szkolnych (np. cykl czwartków lekkoatletycznych); treningu rozwojowym, czyli dodatkowych zajęciach sportowych prowadzonych przez nauczyciela wychowania fizycznego w szkole; programie poszukiwania i rozwoju talentów współorganizowanym przez Szkołę Podstawową i Sopocki Klub Sportowy. Wyróżniające wyniki sportowe trzeba nieustanie potwierdzać, np. przy okazji kolejnych zawodów sportowych. Możliwości takie stwarza Szkoła Mistrzostwa Sportowego, która między innymi dofinansowuje uczniów i umożliwia łączenie specjalistycznego treningu i edukacji na poziome elementarnym i ponadelementarnym. Dofinansowanie uczniów polega np. na pomocy w dostępie do sprzętu sportowego, dopłacie do posiłków, udostępnianiu odżywek i przyznawaniu stypendium za wyniki sportowe. Dla przedstawicieli takich sportów jak pływanie, lekkoatletyka czy gimnastyka sportowa ma to duże znacznie, ponieważ trudno jest pozyskać sponsorów, a za udział w zawodach nie ma wynagrodzenia. Zadaniem Szkoły Mistrzostwa Sportowego jest więc ułatwianie i ukierunkowanie rozwoju przebiegu trajektorii życiowej młodzieży uzdolnionej sportowo. 318
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
W dalszej części artykułu ukażę zrekonstruowany na podstawie badań własnych proces stawania się profesjonalistą w sporcie. Celem moich badań i analizy uzyskanych w ich wyniku danych jakościowych była identyfikacja czynników, które wyznaczają trajektorię stawania się wyczynowcem w sporcie.
Trajektoria stawania się profesjonalistą w sporcie Trajektoria – droga stawania się wyczynowcem w sporcie wymaga pracy i realizuje się w sferze interakcji z partnerami, na których ta trajektoria także wpływa i od których ona zależy. Związana jest z działaniami, umiejętnościami, zasobami, podziałem obowiązków i opiera się na związkach między partnerami, którzy współtworzą jej kształt. Osoby znaczące w procesie stawania się wyczynowcem – rodzice i trenerzy (główni zarządzający, main trajectory managers) wpływają na kierunek pracy nad trajektorią i ostatecznie decydują o tym, jaki ma ona przebieg. Jednakże centralny podmiot trajektorii (w tym wypadku uczeń Szkoły Mistrzostwa Sportowego) może również samodzielnie podjąć decyzję czy dane działanie, umiejętność, podział obowiązków zostaną zrealizowane w ramach konkretnej trajektorii (Strauss 1987: 10; Byczkowska 2007: 162). W związku z tym, profesjonalizacja roli sportowca dokonuje się w polu wzajemnych, dynamicznych relacji (Sztompka 2003: 36) między trenerem, głównym zarządzającym trajektorią stawania się wyczynowcem i centralnym podmiotem tej trajektorii – adeptem sportu. W prezentacji trajektorii stawania się wyczynowcem skoncentruję się na trajektorii rutynowej. Proces stawania się wyczynowcem w sporcie składa się bowiem z typowych i zwyczajnych działań realizowanych w ramach metodycznie zorganizowanej powtarzalności (Sennett 2010: 56), której efektem ma być perfekcyjne wykonanie zadania i zgodność zachowań z określonymi regułami doskonalenia umiejętności ruchowych ukierunkowanych na maksymalizację wyniku sportowego. W szerszym kontekście społecznym, cechy te uzupełniają zasady racjonalizmu i ekonomizmu – główne wyznaczniki późnonowoczesnego kapitalizmu, które przyczyniają się do merkantylizacji i profesjonalizacji ról społecznych, także w sporcie. W związku z tym, aktorzy z kręgu społecznego adepta sportu i on sam, po wejściu na drogę profesjonalizacji roli sportowej, muszą w porządku determinacji prospektywnej uwzględniać naturę 319
Jacek Mianowski
sportu, a przede wszystkim regułę maksymalizacji wyniku sportowego. Z tego powodu, kandydat na wyczynowca zazwyczaj rozpoczyna karierę sportową bardzo wcześnie (np. na poziomie edukacji elementarnej), by nieustannie doskonalić własne umiejętności.
Rodzaj uprawianej dyscypliny i treningu Proces profesjonalizacji roli sportowej zakłada udział adepta sportu w wieloletnim, metodycznym, tj. wszechstronnym, ukierunkowanym i specjalistycznym treningu. Szkoła Mistrzostwa Sportowego na poziomie gimnazjum i liceum taki trening zapewnia. Ogólne zasady treningu są podobne w każdej dyscyplinie sportowej. Jednak w zależności od rodzaju dyscypliny, nieco odmiennie realizuje się je w praktyce. W wieloboju gimnastycznym bardzo ważny jest perfekcjonizm realizacji każdego zadania. Szczegóły ćwiczeniowe muszą być dopracowane w takim stopniu, żeby osiągnąć automatyzm ruchowy. Procedura ćwiczeniowa zakłada tutaj sekwencyjne dążenie do doskonałości w najdrobniejszych szczegółach. Uczniowie, którzy trenują tę dyscyplinę opisują to w następujący sposób: „Uczymy się wciąż czegoś nowego. Jeden element jest powtarzany do perfekcji, a potem zabieramy się za następny, trudniejszy. Do perfekcji trzeba dążyć stale, cały czas o to się starać, ćwiczyć. Mamy 6 przyrządów i na każdym robimy coś innego. To zależy od tego, kto jest na jakim poziomie. Gimnastyk jest zwykle lepszy na jednym przyrządzie, np. na kółkach, koniu, poręczy. Na kółkach są ćwiczenia techniczne. Na skoku trzeba mieć siłę w nogach” (uczeń III klasy gimnazjum). „W gimnastyce trener mówi przed każdym treningiem, jaki mamy przyrząd, co mamy robić, np. trener mówi, że dziś robimy 4 godziny treningu bez siły, albo jest siła (wzmacnianie mięśni). Trener ustala z zawodnikiem, co trzeba poprawić, np. sylwetkę i dlatego trzeba mocniej się wybić czy czystość, tj. obciągnięcie palców u nóg, proste kolana, przytrzymać postawę – bo to jest bardzo ważne w gimnastyce. Idąc na trening obmyślamy sobie, co mamy poprawić. Ułożony plan zakłada naukę np. nowego elementu i wyznaczmy sobie 2 tygodnie, żeby go zrobić” (uczeń I klasy gimnazjum). „W poszczególnych klasach trzeba osiągać inne elementy – coraz trudniejsze, dlatego wcześniejsze wyniki jest łatwiej osiągnąć. Trudność wynika z tego, że podczas wykonywania elementu nie można się skupić tylko na czystości jego wykonania. Jak 320
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
uginam kolana, to tracę punkty. Mogę wykonać ćwiczenie bez uginania kolan, ale czystość w tym elemencie trudno opanować. Trzeba skupiać się na wielu elementach naraz. Jak skupię się na nogach, to na rękach już trudniej się skupić i trzeba to podzielić, a to nie jest łatwe” (uczeń III klasy gimnazjum). Trudność ćwiczeń gimnastycznych polega na tym, że trzeba jednocześnie koncentrować się na kilku elementach o różnym stopniu trudności. Problemem jest koordynacja ich wykonania. Podobnie jest w wieloboju lekkoatletycznym. Również tutaj trzeba opanować, poprawiać i doskonalić wiele różnych od siebie elementów. „W wieloboju LA muszę opanować wszystkie elementy. Jak jestem mocniejsza w płotkach, to idę na trening i robię ciągle to samo. Jak jestem w czymś słabsza, np. w skoku wzwyż, to staram się doskonalić wszystko. Wtedy staram się doskonalić technikę. W wieloboju muszę umieć łączyć wszystkie elementy i godzić je. Np. rozbieg w skoku w dal jest inny niż do płotków. Stopień trudności treningu zależy od planu dnia. I tak: w poniedziałki jest siła, we wtorki jest szybkość, w środy wytrzymałość, w czwartki znowu siła, w piątki szybkość, w soboty wytrzymałość. Na każdym treningu szkolimy inne elementy. Raz jest skok wzwyż, płotki; raz skok wzwyż i w dal” (uczennica III klasy gimnazjum). Pływanie jest specyficznym sportem, bo trzeba poświęcić mu dużo czasu, przepłynąć dużo kilometrów, biegać, poprawiać technikę i ćwiczyć na siłowni. Wymaga to podjęcia dużej liczby czynności i poświęcenia czasu, dlatego trening pływacki odbywa się dwa razy dziennie. Pływacy zaczynają dzień bardzo wcześnie i to jest dla nich bardzo trudne: „Wstaję o 5.00. O 6.00 zaczynam trening, który trwa do 8.30. Od ok. 9.00 do 14.30 jestem w szkole. O 15.00 zaczynam drugi trening, który trwa do 18.00. Wracam o 19.00 i mam czas na naukę. Właściwe nie mam czasu wolnego. W każdym tygodniu treningu na pływalni zapisuję sobie, jaki mam cel, np. żeby poprawić styl, uniesienie ręki, dłuższy nawrót. Staram się poprawiać ciągle tę rzecz” (uczennica III klasy gimnazjum). „Muszę opanować dynamikę (np. w stylu klasycznym), tzn. użyć jak najwięcej siły, w jak najkrótszym czasie, w jak największym zakresie, żeby za jednym razem odepchnąć się, jak najwięcej do przodu – zagarnąć jak najwięcej wody za siebie” (uczeń I klasy liceum). „W pływaniu muszę poprawić wynik o kilka setnych (0,02–0,03) – to jest bardzo dużo” (uczennica klasy III gimnazjum). 321
Jacek Mianowski
W Szkole Mistrzostwa Sportowego treningi w pływaniu są dłuższe, częstsze i bardziej intensywne niż w innych typach klas. Treningi mają przygotować do corocznych Mistrzostw Polski (latem i zimą). Zawody mniejszej rangi mają sprawdzić, jak wyglądają wyniki podczas treningów, „czy to, co trener ma na myśli, jak organizm powinien pracować i funkcjonować w tym czasie, zgadza się z tym, jak jest w rzeczywistości” (uczeń II klasy liceum). Ilość czasu, jaki trzeba poświęcić na treningi, zależy od dyscypliny sportowej. Uczniowie trenujący lekkoatletykę i gimnastykę trenują raz lub dwa razy dziennie, a pływanie dwa razy dziennie, przed i po lekcjach. W każdym przypadku zasadnicze jest zapoznanie się ze schematami ćwiczeniowymi i wypracowanie automatyzmu ruchowego. Cykl treningowy reprezentantów poszczególnych dyscyplin sportowych obrazuje działania podejmowane w wymiarze obiektywnym, faktycznym. W dalszej części artykułu przybliżę także doświadczenia i definicje sytuacji badanych uczniów na tle ich relacji społecznych z trenerami. Dowiemy się z nich, co myślą i mówią oni na temat ich udziału w dyscyplinie treningowej.
Wymiary relacji trenerów i uczniów utalentowanych sportowo Specyfika treningów gimnastycznych, lekkoatletycznych i pływackich określa kontekst roli trenera tych dyscyplin sportowych i jego relacje społeczne z badanymi uczniami, dlatego przedstawię poniżej obszary pracy trenera jako głównego zarządzającego trajektorią rozwoju ucznia Szkoły Mistrzostwa Sportowego. W procesie profesjonalizacji roli sportowej ucznia SMS trener przede wszystkim ustala program i odpowiada za cykl treningowy oraz kontroluje zgodność założeń z realizacją. W wieloboju lekkoatletycznym, który obejmuje takie dyscypliny techniczne jak skok w dal, wzwyż, bieg przez płotki, pchnięcie kulą, potrzebne jest „oko” fachowca. Konkurencje techniczne wymagają więc oceny zewnętrznej i analizy błędów. Schemat ćwiczeń, wytrzymałość i tempo, to elementy, które zawodnicy mogą trenować samodzielnie, bez udziału trenera. Oprócz tego trener musi umiejętnie zarządzać sytuacjami kryzysowymi. Zdarza się, że zawodnicy mimo starań na treningach nie poprawiają swoich umiejętności. Wówczas trener musi zmodyfikować i dostosować tok treningowy do aktualnych możliwości zawodnika. „Jeżeli 322
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
komuś nie wychodzi, to trener stara się zmienić tok treningowy, żeby trochę inaczej to wyglądało, żeby zmniejszyć intensywność lub metraż. Może to być odpoczynek przez 2 tygodnie od własnego stylu pływania. Wtedy mogą odpocząć mięśnie, które zazwyczaj są wykorzystywane” (uczeń I klasy liceum). Jeżeli nie pojawia się oczekiwany wynik sportowy, trener musi określić nowy cel, np. zmodyfikować próg czasu do osiągnięcia na Mistrzostwach Polski. Pływanie i gimnastyka należą do sportów wczesnej specjalizacji i wymagają treningów od wczesnych lat. Tymczasem rozwój osobniczy w aspekcie biologicznym przebiega u uczniów w zróżnicowany sposób. Zależnie od płci i wieku, na poszczególnych etapach rozwoju biologicznego, uczniowie różnie przechodzą zmiany anatomiczne. „Dziewczęta w wieku 9–12 lat mają lepsze osiągi, bo mają bardziej rozwinięte ciało, a potem jest odwrotnie. Trener ustala więc inne zadania dla dziewcząt, np. zadania w wolniejszym czasie, lżejsze, a inne dla chłopców, żeby nie było tak, że chłopcy trenują i nic z tego nie ma, bo trening jest za lekki. Zadania są dopasowane do wieku i płci” (uczeń I klasy liceum). Osiągnięcie wyróżniającego wyniku w wieku 13 lat może być łatwiejsze niż później, ponieważ rozwój biologiczny może być nieadekwatny do skali trudności, jakie trzeba pokonać, żeby osiągnąć kolejny wyróżniający wynik sportowy. Organizm może być zbyt słaby. Zdarza się zatem, że osoby, które w poprzednim etapie rozwoju osobniczego osiągnęły wyróżniające wyniki sportowe, mają później duże trudności. Jeden z uczniów opisał to w skrajnych kategoriach: „Kiedyś byłem najlepszy w sporcie, teraz jestem najgorszy. Teraz mam problem z czystością ćwiczenia” (uczeń III klasy gimnazjum). Granice możliwości współpracy trenera i zawodnika mogą wynikać ze zmian anatomicznych zawodnika, ale także zależą od poziomu kompetencji trenera i warunków, w jakich trenuje zawodnik. Z punktu widzenia zawodnika korzystne jest wówczas przerwanie współpracy i skierowanie go tam, gdzie będzie mógł rozwijać swój potencjał. W procesie profesjonalizacji do roli sportowca trudne są momenty przełomowe, np. złożone kontuzje (zerwanie więzadeł), spadek formy czy konieczność podjęcia decyzji dotyczących własnej przyszłości, które wiążą się z zakończeniem cyklu edukacyjnego (gimnazjum, liceum). W sytuacji złożonej kontuzji „pojawia się myśl czy warto się męczyć, czy nie będę miał problemów z normalnym funkcjonowaniem” (uczeń 323
Jacek Mianowski
II klasy liceum). Podobnie jest w przypadku załamania formy: „Spadek formy demotywuje do trenowania. Trenujemy, żeby pokazać się z jak najlepszej strony” (uczennica II klasy liceum). W układzie społecznym trener – zawodnik istotne jest uzgodnienie zakresu formalizacji. Dzięki temu, łatwiej jest obu stronom porozumieć się, gdy uczeń przeżywa trudniejsze chwile i brakuje mu motywacji i zaangażowania do treningów. Takie mniej sformalizowane relacje z trenerem są bardzo ważne, ponieważ uczniowie spędzają z nim bardzo dużo czasu (bywa, że więcej niż z rodzicami). „Treningi różnią się od siebie, ale generalnie staram się dawać z siebie wszystko. Jak mam gorszy dzień, to odpuszczam i rozmawiam o tym z trenerem. Trener jest bardzo w porządku, więc generalnie rozmawia. Nie zdarzyło mi się, żeby nakrzyczał na mnie, że czegoś nie robię. Na tym poziomie, na którym jesteśmy, to trenujemy dla siebie. W LA trener jest bardzo specyficzną osobą, która bardzo krzyczy, ale nie tylko na treningach, tylko generalnie. Jest kimś, z kim mogę porozmawiać. On wie, kiedy krzyknąć, jak np. nie idzie mi na zawodach, żeby mnie zmotywować. Musi też być przyjacielem, bo trzeba mieć do niego zaufanie i mieć dobre relacje” (uczennica III klasy gimnazjum). „Musimy mieć duże zaufanie do trenerów, którzy np. przytrzymują nas przy wykonywaniu jakichś trudnych elementów” (uczeń III klasy gimnazjum). „W pływaniu musimy mieć wyrozumiałość dla naszych trenerów, bo oni się bardzo starają, pomagają nam, pokazują, jeżeli robimy coś źle. Musi być pewnego rodzaju przyjacielem, żebyśmy się mogli pożalić, rozmawiać z nim. W pływaniu stawałam się coraz lepsza i przechodziłam do innej grupy. Zmieniałam też trenera i miało to trochę znaczenie, jak była kobieta i jak był mężczyzna. Bardziej się angażowałam, jak był ktoś silniejszy, jak to był mężczyzna, np. jak ktoś krzyknął. Łatwiej dociera z zewnątrz doping od mężczyzny. Zdarza się, że kobieta siada i mówi: tutaj przepłyń. Jednak niekoniecznie zależy to od płci, ale jaka to jest osoba. Ale w pływaniu tak przeważnie jest, że to zależy od płci. Kobiety są bardziej ciche i spokojne. Mężczyźni są bardziej zdecydowani w wyrażaniu komunikatów, np. źle to zrobiłeś, jeszcze raz, od początku” (uczennica III klasy gimnazjum). Podporządkowanie życia regule maksymalizacji wyniku sportowego może skutkować instrumentalizacją relacji między trenerem i zawodnikami. Uczniowie najstarszej klasy Szkoły Mistrzostwa Spor324
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
towego, którzy postanowili wycofać się z intensywnych treningów mieli negatywne zdanie na temat podejścia trenera, który forsował ciągłą gotowość do udziału w zawodach nie uwzględniając kontuzji zawodników. Ograniczanie się w relacjach trener – zawodnik do realizacji formalnie określonych zadań stało się przyczyną napięć. Trener z nastawieniem eksploatacyjnym interpretował kontuzje zawodników jako formę ucieczki przed startem w zawodach i artykułował to w rozmowie z nimi, dlatego relacje z trenerem od pływania miały korozyjny charakter. Instrumentalne i eksploatacyjne nastawienie trenera do zawodników budziło sprzeciw i zniechęcało do uprawiania sportu, ponieważ zawodnicy odbierali to jako przypisanie im winy za coś, co nie zależy od nich. W takiej sytuacji uczniowie próbowali reinterpretować motywy uprawiania sportu i nadawali nowe znaczenie doświadczanym trudnościom: „całe życie pływałem dla trenera. W tym roku stwierdziłem, że będę pływał dla siebie” (uczeń III klasy liceum). Ogólnie rzecz biorąc, strategię reinterpretacji motywów uczniowie wykorzystują w: a) bieżących sytuacjach, np. gdy mimo ciężkiej pracy na treningach, nie ma wyników sportowych – „trenujesz i wychodzi na treningach a na zawodach nie idzie. Trudno jest wtedy zrezygnować z czegoś, co trenuje się kilka lat. Tłumaczę sobie, że to jest chwilowe. Ciężko jest robić na każdych zawodach »życiówki«” (uczennica II klasy liceum); b) momentach przełomowych, np. przy okazji zakończenia cyklu edukacyjnego – w ostatniej klasie gimnazjum czy liceum, kiedy trzeba podjąć ważne decyzje w sprawie dalszej przyszłości. Na przykładzie uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego można powiedzieć, że proces profesjonalizacji do roli sportowej to wynik regularnych i intensywnych interakcji między trenerem i zawodnikami. W związku z tym, istotne jest uwzględnianie wzajemnych oczekiwań. Na tej podstawie łatwiej jest obu stronom rozumieć się i wypracowywać spójną definicję sytuacji. Zawodnik pełniej angażuje się w profesjonalizację do roli sportowej, gdy trener uwzględnia ograniczenia rozwoju osobniczego, bierze pod uwagę jego niedyspozycję i tym samym nie traktuje zawodnika instrumentalnie. Jest to szczególnie ważne w gimnastyce i pływaniu, zaliczanych do sportów „wczesnej specjalizacji”, na polu których łatwo o nadmierną eksploatację talentów sportowych. Według jednego z uczniów, decydujące jest wówczas nastawienie i osobowość 325
Jacek Mianowski
trenera – „jak za młodu narzucają jak najcięższe treningi, to robisz wyniki, a potem jesteś coraz starszy i gorszy” (uczeń klasy III liceum).
Etapy stawania się wyczynowcem Proces profesjonalizacji roli sportowca rozciąga się na kontinuum od amatorstwa do zawodowstwa. Na pośrednich etapach tego procesu adept sportu stale musi odpowiadać sobie na pytanie, jakim jest i jakim chce być sportowcem. Wymaga to równoważenia działań w dwóch czasochłonnych obszarach: edukacji i specjalistycznym treningu. Reguła maksymalizacji wyniku sportowego faworyzuje działania w obszarze treningów. Niezależnie od uprawianej dyscypliny (lekkoatletyka, gimnastyka, pływanie) uczniowie podkreślają, że poświęcają bardzo dużo czasu na treningi i udział w zawodach. Trajektoria procesu profesjonalizacji roli sportowej wymaga podporządkowania się reżimowi treningowemu i dyscypliny. Jednak treść indywidualnie i kolektywnie podejmowanych działań w ramach tego procesu jest oceniana pozytywnie. Sport dla większości uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego jest sposobem na życie i na nudę, sensem istnienia i pozytywnym programem życiowym, pasją i hobby. „W pływaniu jest kilka miesięcy ciężkich treningów, a przed mistrzostwami jest miesiąc lżejszych treningów. Przez trzy miesiące są tak ciężkie treningi, że nie możemy oddychać, kręci nam się w głowie. Jak przypływamy i trener mówi, że możemy iść do szatni, to nie mamy siły wyjść z wody. Jednak jak jestem w szatni, to myślę, że dziś zrobiłam 100% tego, co mogłam i to na pewno zaowocuje. A jak to zaowocuje, to jest jakaś siła, która mnie podbudowuje, żeby to dalej ciągnąć. To we mnie pracuje” (uczennica III klasy gimnazjum). Profesjonalizacja zapoczątkowana z chwilą osiągnięcia wyniku sportowego zmusza adeptów sportu do wyboru stopnia profesjonalizacji sportowej, której wskaźnikiem jest podporządkowanie życia regule maksymalizacji wyniku sportowego. Ogólnie rzecz biorąc, stopień profesjonalizacji sportowej zależy m. in. od czynników ekonomicznych, które mogą w mniejszym, bądź większym stopniu stymulować aktywność sportową zawodników. Na tej podstawie możemy określić 4 modele bycia sportowcem: a) model w pełni amatorski – zawodnik bezinteresownie staje się sportowcem i nie otrzymuje z tego powodu gratyfikacji; 326
Amator czy zawodowiec? O profesjonalizacji roli sportowca ...
b) model nie w pełni amatorski – zawodnik poddaje się reżimowi treningowemu i szkoleniowemu; na aktywność sportową wykorzystuje czas, który pozostaje mu z puli czasu po wykonaniu obowiązkowych zajęć, np. zajęć szkolnych; może otrzymywać gratyfikacje nie tylko symboliczne, ale także finansowe; c) model nie w pełni zawodowy – balans między aktywnością sportową i nauką jest coraz trudniejszy, sport staje się bowiem sensem życia i wartością autoteliczną dla zawodnika, pojawia się też stosowne do tego wynagrodzenie; d) model w pełni zawodowy – zawodnik osiąga szczyt perfekcjonizmu w swojej dyscyplinie i staje się „gwiazdą sportową”, która kreuje widowisko sportowe i pobiera wysokie wynagrodzenie (Krawczyk 2011: 376–377). W przypadku badanych uczniów Szkoły Mistrzostwa Sportowego, profil profesjonalizacji roli sportowca w niewielkim stopniu zależy od czynników ekonomicznych. W większym stopniu natomiast zależy od rodzaju uprawianej dyscypliny, czasu przeznaczanego dziennie na trening, który określa stopień ich zaangażowania w pełnienie roli sportowca (im dłuższy staż zawodniczy, tym trudniej zrezygnować z aktywności ruchowej na poziomie profesjonalnym) i relacji z trenerem.
Podsumowanie U kresu edukacji w Szkole Mistrzostwa Sportowego uczniowie pozytywnie postrzegają przebytą drogę. Według własnej definicji retrospektywnej są wyczynowcami, ale spoglądają na przeszłość z dystansem i krytycznie. Jeden z uczniów stwierdził, że „warto uprawiać sport, ale nie wyczynowo. Trzeba znać umiar – co za dużo, to niezdrowo. Jeżeli komuś nie wychodzi, to dobrze jest skończyć po gimnazjum. Jeżeli ktoś jeździ na ME czy MŚ, to warto to robić dalej. Ale jeżeli ktoś nie łapie się do finału MP, to nie sądzę, żeby warto było robić to dłużej niż do gimnazjum” (uczeń III klasy liceum). Przełomowy moment roku maturalnego pobudza badanych uczniów do refleksji nad tym, jak skonsumować dorobek życia spędzonego na treningach, na których liczył się przede wszystkim wynik sportowy. W tym kontekście problem utrzymania równowagi między edukacją, specjalistycznym treningiem sportowym i rozwojem osobowym staje się wówczas szczególnie złożony (Żyśko 2007: 102). Rozwijanie 327
Stanisław Kamykowski
umiejętności w procesie stawania się profesjonalistą w sporcie wymaga zatem wdrażania zasady rozwiązywanie problemów – wyszukiwanie problemów (Sennett 2010: 56).
Uniwersytet Wrocławski
Importowanie sportu na przykładzie polskiego środowiska lacrosse1
Bibliografia: Byczkowska, Dominika. 2007. Proces nabywania tożsamości zawodowej (na podstawie zawodu lekarza). W: K. T. Konecki i P. Chomczyński (red.). Zarządzanie organizacjami. Organizacja jako proces. Łódź: UŁ, s. 155‒168. Kosiewicz, Jerzy. 2007. Socjologia sportu w Europie – perspektywa historyczna i badawcza. W: J. Kosiewicz (red.). Społeczne i kulturowe wartości sportu. Warszawa: AWF, s. 10‒16. Krawczyk, Zbigniew. 2011. Powstanie i rozwój socjologii kultury fizycznej. W: Z. Dziubiński, Z. Krawczyk (red.). Socjologia kultury fizycznej. Warszawa: Wydawnictwa Dydaktyczne, s. 26‒28. Sennett, Richard. 2010. Etyka dobrej roboty. Warszawa: MUZA. Strauss, Anselm L. 1987. Illness trajectories. „Folia Sociologica” 13: 9‒26. Sztompka, Piotr. 2003. Socjologia. Analiza społeczeństwa. Kraków: Znak. Znaniecki, Florian. 2001. Socjologia wychowania. Warszawa: PWN. Żyśko, Jolanta. 2007. Kształcenie młodzieży utalentowanej sportowo w wybranych krajach europejskich a polityka Unii Europejskiej w tym zakresie. W: J. Kosiewicz (red.). Społeczne i kulturowe wartości sportu. Warszawa: AWF, s. 98‒104.
Pomimo że od rozpoczęcia transformacji systemowej minęło ponad dwadzieścia lat, to należy pamiętać, iż „powszechnie przyjęto, że zmiana ustrojowa miała podstawowe znaczenie dla kształtu życia społecznego” (Kolasa-Nowak 2009: 35). W ciągu tego okresu dorosło nowe pokolenie obywateli, którzy mogą korzystać z nowego systemu społeczno-politycznego, nie mając bagażu doświadczeń z poprzedniej rzeczywistości. Oczywiście pośrednie uwikłanie jest obecne poprzez obciążenie całego społeczeństwa, w tym również ludzi i instytucji odpowiedzialnych za proces socjalizacji wspomnianego pokolenia. Jednakże pokolenie to jest dynamiczne i z coraz mniejszymi kompleksami wobec innych społeczeństw wykorzystuje swoją szansę na obecność w świecie. Jest to dziś łatwiejsze dzięki procesowi globalizacji czy rozwojowi technologicznemu ułatwiającemu podróżowanie po różnych stronach świata. Coraz mniejsze wymogi formalne związane choćby z przystąpieniem Polski do układu z Schengen umożliwiają poznawanie nowych kultur i społeczeństw. Obecne czasy proponują także o wiele więcej możliwości dla młodych ludzi – poczynając od programów wymiany studenckiej, które stały się powszechnie dostępną opcją kilkumiesięcznego wyjazdu nie zakłócającego procesu edukacji, poprzez dostępne również dawniej – choć nie w takiej ilości i z większą barierą formalną – oferty pracy zagranicznej, kończąc na krótkiej migracji, wykorzystującej promocje lotnicze. Stały się one atrakcyjną formą wycieczki – mającej charakter okazjonalny, ale będący w zasięgu możliwości finansowych osób młodego 1
Lacrosse to zespołowa gra sportowa rozgrywana na trawiastym boisku, polegająca na umieszczeniu piłki w bramce przeciwnika za pomocą specjalnej, trójkątnej rakiety; uznawana za pierwowzór hokeja na lodzie.
Stanisław Kamykowski
pokolenia wchodzących w okres dorosłości. Oczywiście przynależą oni do Polski nowoczesnej, podróżującej, kosmopolitycznej, a nie wiejskiej, zmarginalizowanej i peryferyjnej (Marody, Giza-Poleszczuk 2004: 263). Konsekwencją wyjazdów jest nie tylko zapoznanie się z elementami nowymi pod względem kulturowym, ale również przyswajanie ich jako atrakcyjnych i próby zaszczepiania ich po powrocie do Polski choćby na skalę lokalną czy środowiskową (Appadurai 2005). Tak zaimportowany element kultury staje się ciekawym obiektem analizy socjologicznej, gdy w konsekwencji okazuje się, że pojawiają się osoby zainteresowane jego rozwojem na tyle mocno, że zaczyna mieć dla nich wartość budującą tożsamość interpretowaną jako tożsamość o charakterze lokalnym lub narodowym (Ossowski 1984). Oznacza to, że element obcy wobec systemu staje się czynnikiem wnikającym weń i działającym na jego korzyść (Simmel 1975). Właśnie tak wygląda socjologiczny mechanizm importowania lacrosse do Polski. Lacrosse jest dyscypliną z bogatą przeszłością. Wywodzi się od Indian, co przekłada się na aktualny stan rozgrywek światowych, w których oficjalną reprezentację „narodową” mają Irokezi. Na początku XX wieku dwukrotnie była dyscypliną olimpijską w 1904 roku w Saint Louis oraz w 1908 roku w Londynie. Aktualnie, rozgrywki odbywające się pod egidą NCAA aspirują do stania się kolejną wielką ligą zawodową, taką jak NBA, NFL, NHL czy MLB. W Polsce sport ten pojawił się w 2007 roku i dzięki temu umożliwia obserwację tworzenia się od podstaw nowego środowiska sportowego. W ciągu niespełna 5 lat zostały zorganizowane podstawowe struktury krajowe, rozgrywki ligowe, powstała reprezentacja mężczyzn oraz reprezentacja kobiet. Z początkiem roku 2012 została powołana do życia Polska Federacja Lacrosse, tym samym instytucjonalizując istnienie tej dyscypliny sportu w Polsce. Środowisko liczące około 200 osób funkcjonuje w blisko 10 ośrodkach. Wśród nich Wrocław, Poznań i Warszawa mają zarówno drużyny męskie, jak i żeńskie. W lidze męskiej występuje ponadto drużyna z Krakowa. Do tego należy doliczyć osoby uprawiające ten sport w ośrodkach takich jak Łódź, Oświęcim, Konin, Szczecin, Opole. Ten stan rzeczy zainspirował mnie do podjęcia badań empirycznych o charakterze eksploracyjnym umożliwiających opis stanu polskiego środowiska lacrosse oraz ich świadomości wobec źródeł całego zjawiska, które początkowo miało charakter wypełniania czasu wolnego (Zo330
Importowanie Importowaniesportu sportuna naprzykładzie przykładziepolskiego polskiegośrodowiska środowiskalacrosse lacrosse
wisło 2011: 250). Badania odbyły się w dwóch turach. Pierwsza, w marcu 2011 roku, kiedy zrealizowałem 7 wywiadów swobodnych z zawodnikami drużyny Kosynierów Wrocław. Dobór respondentów miał charakter celowy. Wszyscy zawodnicy, którzy wzięli udział w badaniu byli również reprezentantami Polski uczestniczącymi w Mistrzostwach Świata w Manchesterze w 2010 roku. Wśród respondentów znaleźli się również: prezes klubu, trener, drugi trener, trener drużyny żeńskiej, zawodnik sędziujący mecze w lidze. Druga część badań odbyła się na przełomie lutego i marca 2012 roku i objęła 7 zawodniczek drużyny Kosynierek Wrocław. Podobnie jak w wypadku mężczyzn, wszystkie zawodniczki grały już w Team Poland – reprezentacji kobiecej. W badaniach brały udział oprócz zawodniczek również aktualna oraz była rzeczniczka prasowa klubu, trenerka II drużyny żeńskiej i członkini zarządu PFL. Zebrany materiał został uzupełniony wywiadem z aktualnym prezesem klubu (pierwszy działacz niemający doświadczenia jako zawodnik). Analiza 15 wywiadów miała udzielić odpowiedzi na następujące pytania: Skąd polskie środowisko lacrosse czerpie wzory rozwoju dyscypliny? Jakie wymiary funkcjonowania środowiska są czerpane z zagranicy? Z jakich krajów są czerpane wzory postępowania? Na ile stan obiektywny różni się od stanu świadomości osób zaangażowanych w funkcjonowanie środowiska? Próbując znaleźć odpowiedź, należy zbudować pewną opozycję, która w sensie obiektywnym jest relacją dwóch różnych poziomów i wcale nie musi się wykluczać, a wręcz może być komplementarna. Niemal wszyscy moi rozmówcy zgodzili się z zasadnością zwrotu „sport importowany” wobec lacrosse w Polsce. Wartość tego pojęcia była jednakże różnie odbierana. Pojawiały się głosy traktujące zjawisko „sportu importowanego” jako coś negatywnego: „Nie uważam, żeby był sportem importowanym, bo sama nazwa sport importowany jest jakaś taka nieprzyjemna, jakby było coś kopiowane” (K, 19)2. A także głosy neutralne wobec pojęcia lub pozytywnie uzasadniające adekwatność pojęcia: „Tak, importujemy z wielu krajów, nie z jednego. Staramy się czerpać co najlepsze, a potem przerabiamy to troszeczkę – jak to Polacy – na swoją modłę” (M, 27). W opozycji do czerpania wzorców rozwoju dyscypliny z zagranicy pojawiły się przykłady innych zespołowych dyscyplin sportu. Piłka nożna, koszykówka, siatkówka czy piłka ręczna były postrzegane jako o wie2
Oznaczenia respondentów w nawiasach: płeć i wiek.
331
Stanisław Kamykowski
le bardziej zaawansowane w rozwoju niż lacrosse – pod względem profesjonalizacji, organizacji, zaplecza infrastrukturalno-instytucjonalnego, finansowego czy czasu funkcjonowania. Pojedyncze głosy dostrzegające ewentualne podobieństwa do innych dyscyplin sportowych odnosiły się do względnie młodych w Polsce aktywności, takich jak futbol amerykański czy baseball. Pojawiły się one zapewne ze względu na projekt Wrocławskiej Triady, czyli współpracy pomiędzy przedstawicielami sportów amerykańskich dla ich wspólnego promowania. Analiza wypowiedzi rozmówców pozwoliła wyodrębnić następujące wymiary, które pozwalają lepiej zrozumieć ideę importowania sportu na przykładzie lacrosse. Wymiar osobowy bezpośredni dotyczy zawodników, trenerów i sędziów. W trakcie Mistrzostw Świata w Manchesterze 8 z 23 reprezentantów Polski stanowili zawodnicy polonijni. Z większością z nich, gracze polskiego środowiska poznali się dopiero w trakcie obozu przygotowawczego na tydzień przed rozpoczęciem turnieju. Poza wypełnianiem roli zawodników byli swoistymi nauczycielami. „Ta trójka, o której wcześniej wspomniałem, to była cały czas, jak byśmy mieli jakieś pytania albo nauka wiązania kija, (…), gdzie my kije wiążemy od dwóch lat i okazało się, że my robimy to zupełnie źle i można zrobić to sto razy lepiej” (M, 21). Selekcja zawodników do reprezentacji odbywała się jednocześnie poprzez system try-outów w Polsce i w Stanach Zjednoczonych. Obecność w drużynie osób spoza Polski przekładała się więc również na inne elementy, jak pokazuje powyższy cytat. Również sztab szkoleniowy to osoby wywodzące się ze środowiska amerykańskiego. Dodatkowo, w sztabie znalazło się trzech zawodników z Polski, których rola miała charakter swoistych łączników, a jednocześnie umożliwiała im obserwację pracy zawodowego trenera z drużyną od środka. Respondenci podkreślali również wpływ trenerów i zawodników czeskich spotykanych w trakcie obozów, na które jeździli jako zawodnicy klubowi. „Uczymy się pod kątem technicznym, uczymy się zasad. U nas ten sport dopiero raczkuje, więc nie mamy skąd czerpać. Tłumaczenie też nie zawsze jest stosowne z jakichś tam angielskich książek. Oglądanie filmików to też taka teoria czysta. Tutaj praktycznie widzimy jak rozwiązuje się pewne kwestie, jak powinno się namacalnie grać” (K, 25). Trzecim elementem w wymiarze osobowym bezpośrednim są sędziowie. O ile w lidze męskiej sędziują zawodnicy drużyny niezaan332
Importowanie Importowaniesportu sportuna naprzykładzie przykładziepolskiego polskiegośrodowiska środowiskalacrosse lacrosse
gażowanej bezpośrednio w rywalizację w danym meczu, o tyle w trakcie rozgrywek kobiet, jak Team Poland w lidze niemieckiej, ich mecze w Polsce (domowe), jak i w Dreźnie (wyjazdowe) były sędziowane przez czesko-niemieckie składy sędziowskie. Poza wymienionymi wymiarami należałoby wspomnieć o trzech osobach mających wpływ na polskie środowisko od wewnątrz, choć ich funkcjonowanie należy rozpatrywać jako przejaw importowania sportu. Są oni szczególnym przypadkiem wpływu osobowego bezpośredniego, lecz na tyle znaczącym i o tak szerokim zasięgu, że postanowiłem dodatkowo ich wyodrębnić. Tymi postaciami są: David – austriacki zawodnik przez dwa miesiące mieszkający we Wrocławiu. Jako członek drużyny podniósł poziom sportowy Kosynierów, choć nie przejął w tym czasie roli trenera. „David chyba raz prowadził sam trening, bo Błażej go o to poprosił, ale on był kimś w rodzaju doradcy. I tak trenerem był Błażej i koniec. Trener to trener i tyle. Dodatkowo mamy Davida i jest ekstra, że się od niego uczymy i jest super, bo nas wiele nauczy i trzeba z nim dużo gadać, jak najwięcej, a że był fajnym facetem to już w ogóle był jednym z nas przez ten czas” (K, 22). David stał się według postrzegania zawodników pełnoprawnym członkiem drużyny i środowiska. Drugą postacią jest Alison (Alicja), która gra w drużynie Sztorm Warszawa. Ma także duży wpływ na funkcjonowanie Team Poland: „One mają Alison przez cały czas. To trzeba przyznać, że one grają pod jej komendę. Co mówi Alison – tak jest – na tej zasadzie. Alison wyuczyła ich paru zagrywek i na tym to polega. (…) Tak gdzieś ta struktura opiera się na Alison” (K, 22). Trzecią osobą jest Glen, Amerykanin mający w Polsce własną firmę. Zaangażowany w drużynę Grom Warszawa oraz w budowanie reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w Manchesterze od strony organizacyjnej, ale również jako zawodnik. Nie znalazł się w ostatecznej kadrze na Mistrzostwa odpadając na ostatnim etapie wspomnianych wcześniej try-outów. Przypisywane są mu bardzo duże zasługi już w związku z samym rozpoczęciem funkcjonowania klubu w stolicy: „Gdyby nie Glen, to Warszawa by nie istniała jako klub albo zaistniała by dużo później. To jest człowiek, który zobaczył lacrosse we Wrocławiu na rynku i stwierdził »Kurczę, lacrosse jest w Polsce, a ja jestem w Warszawie«. Tak się zaczynało rozwijać, parę osób zaczynało rzucać, pojechał, sformułował ich i dzięki niemu w Warszawie zaistniał lacrosse” (M, 27). 333
Stanisław Kamykowski
Obecność tych osób w sposób bardzo wyraźny przekłada się na poszczególne elementy tworzące polskie środowisko lacrosse. Są liderami swoich środowisk i nie są również postaciami anonimowymi dla zawodników z innych ośrodków. Ich wkład ma korzenie austriackie (David) i amerykańskie (Alison, Glen). To, czego się nauczyli, przekładają teraz na polskie warunki. Wymiar osobowy pośredni jest obecny w sposób zapośredniczony. Brak wykwalifikowanych trenerów, instruktorów czy sędziów nie może zostać nadrobiony w sposób skokowy, gdyż nie ma w Polsce osób mogących ich wyszkolić. Wspominani przed chwilą zawodnicy mogący podpatrywać i współpracować z trenerem reprezentacji w trakcie mistrzostw nie mogą w Polsce – na chwilę obecną – zdobyć uprawnień instruktora lacrosse. W wypadku sędziów, padł pomysł realizacji szkolenia zagranicznego, jednakże czy to z przyczyn językowych, organizacyjnych lub innych nie doszedł on do skutku. Jeśli chodzi o elementy szkoleniowe dotyczące Team Poland to są one podobne do sytuacji w reprezentacji męskiej. Zespół początkowo miał prowadzić trener z Dominikany prawdopodobnie jednak ze względów na problemy z uzyskaniem wizy nie podjął konkretnych działań. Potem trenerem został Niemiec – na poziomie deklaratywnym proponował on model analogiczny do wariantu przyjętego w reprezentacji męskiej. „Tamta decyzja była czysto finansowa, gdyż on był w Stanach, tam są pieniądze i są sponsorzy i on mógłby nam coś załatwić. Clark jest w Berlinie i nie ma takich dojść, ale stało się tak jak stało – może i lepiej – a sponsorzy może się znajdą – nieważne gdzie” (K, 23). Kolejnym wymiarem są zasoby materialne. Pierwsze cztery drużyny w Polsce (Poznań, Wrocław, Warszawa, Szczecin, który został później rozwiązany) dostały wsparcie w postaci sprzętu od Europejskiej Federacji Lacrosse. Każdy kolejny ośrodek powstający w Polsce nie może już liczyć na taką pomoc. Inną formą wsparcia zagranicznego zawodników od strony materialnej był udział w Mistrzostwach Świata, gdzie mogli nabyć używany sprzęt od zawodników z innych reprezentacji lub zawodników polonijnych. „Brad Kamedulski, gdy ja połamałem kij, dał mi jeden ze swoich, gdyż on wziął ze sobą z pięć kijów do Manchesteru i mi oddał jeden” (M, 21). Osoby, które uczestniczyły w turnieju otrzymały również komplet sportowy w barwach narodowych, który częściowo jest wykorzystywany w trakcie treningów czy rozgrywek klubowych (np. 334
Importowanie Importowaniesportu sportuna naprzykładzie przykładziepolskiego polskiegośrodowiska środowiskalacrosse lacrosse
kask lub torby). „Rodzice Brada Kamedulskiego chyba zasponsorowali całej drużynie torby, gdy Brad się dostał do reprezentacji, to stwierdzili, że pomogą i był problem taki, że już mieliśmy sporo rzeczy, ale nikt nie miał toreb, które się przydają. Tak jak my spaliśmy, tak jak był Manchester ułożony, to 200‒300 metrów, to całego sprzętu zabrać ze sobą nie dałoby rady, a brać torby, z którymi się przyjechało też nie miało by sensu. Także te torby bardzo się przydały, zresztą także te torby dalej używamy, każdy kto dostał to ich używa na treningach czy wyjazdach” (M, 21). Sprzęt używany przez reprezentację został zakupiony częściowo za fundusze wpłacone przez zawodników, a częściowo od sponsorów. Jednakże tu należy zaznaczyć, że choć sponsorami tj. markami wykorzystującymi wizerunek zawodników było np. Tyskie, czy Żubrówka to nie zostali oni pozyskani w Polsce, lecz w USA. „Pomogli nam znaleźć sponsorów. Tyskie, Żubrówka, paru takich sponsorów, oczywiście nie z Polski za bardzo. Tylko znajdujących się w Ameryce, ale polskie firmy jak widać” (M, 22). Jeszcze jednym elementem ukazującym zewnętrzne wsparcie materialne było sponsorowanie przez rodziców zawodników polonijnych i szeroko rozumiane środowisko polonijne w USA. „Rodzice tych zawodników naprawdę włożyli w to dużo wysiłku, żeby ta kadra miała w ogóle możliwość pojechania na te Mistrzostwa, ponieważ zorganizowali nam zbiórkę pieniędzy, zorganizowali nam sprzęt, którym graliśmy. Praktycznie zorganizowali nam wszystko. Po meczach lepszych lub gorszych zapraszali nas również na kolację, to też spajało to wszystko i oni ze swojej strony pokazywali, o co im chodzi, że przede wszystkim zależy im na tym, żebyśmy my z wiedzą jak najwyższej klasy wrócili do kraju” (M, 24). Przekłada się to na aktualne problemy związane z reprezentacją. Kwestia zmniejszenia ilości zawodników polonijnych w kadrze wiąże się z prawdopodobnym niższym poziomem sportowym reprezentacji (wymiar osobowy bezpośredni), ale również mniejsze zainteresowanie środowiska polonijnego sponsorowaniem takiej drużyny. Następny wymiar pozwoliłem sobie nazwać mianem know-how. Chodzi tu o pomysł na rozwój dyscypliny, system rozgrywek i dalsze dzieje środowiska. Choć elementy takie jak pozyskanie młodych zawodników poprzez wejście z dyscypliną do szkół i zorganizowanie początkowo mini systemu szkolenia młodzieży są obecne w wielu dyscyplinach w Polsce. Pomysł ten jest rozpoznawany w środowisku jako podpatrzo335
Stanisław Kamykowski
ny w Czechach. Choć na poziomie wiedzy obiektywnej trudno byłoby przypisać bezpośrednie inspiracje takiego projektu ze względu na jego powszechność w życiu społecznym i w systemach wielu dyscyplin (nie tylko w Polsce), badani są przekonani o czeskim źródle takiego rozwiązania w przypadku lacrosse. Ostatnim z wyróżnionych wymiarów są wzor y zachowań pozaboiskowych. Badani często podkreślali w swoich wypowiedziach istotność luzu, specyficzność atmosfery i poczucia humoru panujące w drużynie. Dotyczy to zarówno treningów, rozgrywek, wyjazdów. Obecne jest wzajemne wspieranie się drużyn kobiecych i męskich. Respondenci wielokrotnie podkreślali bliskość do modelu czeskiego we wspomnianym luzie i relacjach pozaboiskowych. Niektórzy badani zauważali, że dotyczy to również i innych reprezentacji: „Wchodzimy na śniadanie, nakłada się płatków, zalewa się je mlekiem i przysiada się do jednego z najlepszych zawodników na świecie, przykładowo to był reprezentant Stanów Zjednoczonych. To było coś niesamowitego, bo można było z nim porozmawiać tak jak ja rozmawiam z tobą, z tym, że poziomy, takie sportowe, to jest absolutna przepaść. Mimo wszystko ci ludzie byli naprawdę otwarci. Zresztą całe środowisko lacrosse to jest jedna wielka rodzina, dlatego ja tam czułem się świetnie” (M, 24). Na tle innych drużyn postrzegają samych siebie jako osoby nieprzejawiające dystansu do lepszych zawodników. „Chłopacy – mnie wtedy nie było – część chłopaków poszła wtedy na piwko i poznali drużynę ze Stanów Zjednoczonych, mistrzów świata. W zasadzie jak wszystkie drużyny, jak widzieli drużynę ze Stanów Zjednoczonych, to tak zawsze się patrzyli z respektem. U nas chłopaki podobno po prostu do nich podeszli i zaczęli rozmawiać. I skończyło się tak, że Kujon dostał ochraniacze na łokcie od kapitana drużyny amerykańskiej, człowieka który jest dla nas zupełnym bossem tego sportu, można go tylko na filmikach podziwiać, gdzieś tam w telewizji jak gra” (M, 21). Respondenci, podkreślając bliskość Czech w tym wymiarze, zastrzegali, że odmienne zdanie mogą mieć w tej materii zawodnicy z Poznania, którzy według nich mają być bliżej modelu niemieckiego, charakteryzującego się większym rygorem boiskowym i pozaboiskowym, bezwzględnością w egzekwowaniu przepisów, co przekłada się tym samym na mniej otwartą atmosferę – kładącą większy nacisk na rywalizację niż zabawę. „Tylko to nie jest z jednego kraju. Ludzie myślą, że lacros336
Importowanie Importowaniesportu sportuna naprzykładzie przykładziepolskiego polskiegośrodowiska środowiskalacrosse lacrosse
se jest pochodzenia indiańskiego, ze Stanów Zjednoczonych i wszystko czerpiemy stamtąd. Wszystkie kluby – z tego, co widzę – patrzą, jak to jest realizowane na zachodzie. Przyglądają się i czerpią tylko to, co uważają za dobry wzorzec. Czasami są to różne opinie jak my i Poznań, gdzie Poznań uważa, że lacrosse powinien wyglądać jak w Niemczech, styl sędziowania, a my uważamy, że powinien wyglądać jak w Czechach, gdzie jest dużo więcej swobody na boisku” (M 27). Jak widać, niemal każdy element funkcjonowania środowiska zarówno w klubie, jak i reprezentacji może być rozpatrywany jako zainspirowany z jakiegoś zagranicznego źródła. Należy zwrócić uwagę na wpływ położenia poszczególnych ośrodków związany ze źródłem inspiracji. Przypisywanie wrocławskiemu środowisku sympatii do stylu czeskiego, a poznańskiemu do niemieckiego wiąże się z położeniem obu tych miast. Wspomniane wyżej łączenie roli zawodnika z innymi w klubie i środowisku ogólnopolskim prawdopodobnie będzie wiązało się z reprodukcją tych różnic, tj. nowe ośrodki będące pod silniejszym wpływem Wrocławia (np. Opole), prawdopodobnie będą preferowały czeski styl gry i sędziowania. Opisane wymiary umożliwiają nam rekonstrukcję kierunków wpływów na polskie środowisko. Obrazuje to tabela, w której zostały wyróżnione dwa rodzaje państw postrzeganych jako mające ów wpływ. Do pierwszej grupy zaliczymy USA, Niemcy, Czechy i Austrię – wymienione zostały przez respondentów jako te, którym zostały przypisane konkretne wymiary wpływów. Drugą grupę stanowią Wielka Brytania, Słowacja, Łotwa. Są to wymienione przez zawodników państwa, którym nie zostały przyporządkowane przez badanych konkretne przykłady wzorów, z których czerpano by przy rozwoju polskiego środowiska. Zapewne pojawiły się one jako państwa znaczące dla graczy. I tak z Wielką Brytanią wiąże się największy sukces sportowy, tj. uczestnictwo i zajęcie 9. miejsca na Mistrzostwach Świata, które odbyły się w 2010 roku w Manchesterze. Łotwa była pierwszym rywalem męskiej reprezentacji Polski (11 listopada 2009 r.) i choć wynik nie był korzystny (przegrana 16:2), to jest on wydarzeniem istotnym dla środowiska w perspektywie historii i budowania tożsamości. Słowacja ma podobny charakter jak Czechy – jest miejscem, gdzie odbywają się turnieje. Jednakże okazuje się, że różnica w postrzeganiu znaczenia Czechów i Słowacji, jako istotnych i stanowiących wzory postępowania jest na tyle duża, że w przypadku drugiego 337
Stanisław Kamykowski
Importowanie Importowaniesportu sportuna naprzykładzie przykładziepolskiego polskiegośrodowiska środowiskalacrosse lacrosse
z tych państw, respondenci nie są w stanie podać konkretnych działań, które byłyby dla nich inspirujące w rozwoju dyscypliny w Polsce. Tabela 1. Przykłady elementów importowanych z podziałem na wymiary i wyszczególnieniem państw źródłowych na podstawie badań własnych. Państwo/ wymiar
Osobowy bezpośredni
Osobowy pośredni
Zasoby materialne
Know-how
Wzory zachowań pozaboiskowych
USA
Zawodnicy polonijni, sztab szkoleniowy reprezentacji; Alison, Glen
Wzory trenerskie, podpatrywanie zawodników polonijnych w trakcie wspólnych treningów
Rodzice zawodników polonijnych, organizacje polonijne, sponsorzy
Glen (organizacja reprezentacji), Alison (liderka Sztormu Warszawa)
Atmosfera wokół dyscypliny
Czechy
Sędziowie, trenerzy klubowi
Wzory trenerskie, obozy w Radotinie, styl gry (Wrocław)
Sprzęt od EFL
Wejście do szkół
Styl sędziowania (Wrocław), atmosfera wokół dyscypliny
Niemcy
Sędziowie, trener Team Poland
Szkolenia sędziowskie, wzory trenerskie, styl gry (Poznań)
Styl sędziowania, styl gry (Poznań)
Austria
David
Zgrupowanie w Austrii
Atmosfera (David)
Słowacja
Wyobrażony
Wielka Brytania
Wyobrażony
Łotwa
Wyobrażony
Badanie ukazało jeszcze jeden ważny element wiążący się z importowaniem sportu, a dokładniej – należałoby zmienić kierunek i nazwać to eksportowaniem. Uzyskanie przez Wrocław prawa do organizacji World Games w 2017 roku wiąże się z dużymi nadziejami wśród wszystkich badanych. Poza oczywistym znaczeniem promocyjnym, sprzętem i zapleczem infrastrukturalnym, które ma zostać po imprezie i będzie mogło zostać wykorzystane do przyśpieszenia rozwoju, ma to również znaczenie symboliczne. Europejska Federacja Lacrosse wraz z innymi organizacjami stara się o przywrócenie tej dyscypliny 338
do rodziny sportów olimpijskich. Obecność na World Games zostało wypracowane przez działaczy wrocławskich przygotowujących ofertę dotyczącą praw do organizacji zawodów. Wybór lacrosse przez władze Wrocławia, jako jednej z dyscyplin World Games, doczekał się sprzężenia zwrotnego w postaci poparcia EFL dla kandydatury dolnośląskiego miasta jako organizatora World Games, a nawet lobbowania na jego rzecz. Wspólny sukces jest postrzegany w kategoriach wkładu rozwoju dyscypliny lacrosse w skali globalnej. „Myśmy wystąpili o poparcie World Games. I sam pomysł, że udało nam się przekonać włodarzy do tego, żeby lacrosse był na World Games w kandydaturze wywarło ogromne wrażenie na federacji i ona się włączyła w dużej mierze we wsparcie Wrocławia o World Games. Sądzę, że to był jeden z dużych plusów dla Wrocławia – wsparcie europejskiej federacji, ponieważ lacrosse chce wrócić na Olimpiadę, a przyczynkiem do tego jest powrót na World Games. Myśmy im przynieśli na talerzu coś, o czym myśleli, że im się to w przyszłości uda zrobić” (M, 27). Zatem w ciągu pięciu lat pełnego importowania dyscypliny środowisko doszło do momentu, w którym przestaje być wyłącznie beneficjentem. Okazuje się zatem, że polskie środowisko lacrosse postrzega siebie jako importujące zasoby w wymiarze osobowym bezpośrednim, pośrednim, materialnym, know-how oraz wzorów zachowań pozaboiskowych. Wiele z tych elementów ma pokrycie w rzeczywistości, choć istnieją takie, które należałoby określić jako pozornie importowane. Oznacza to, że jednostki funkcjonujące w środowisku postrzegają je jako podpatrzone w innym kraju, choć analogiczne rozwiązania dokonywane są w Polsce w przypadku innych dyscyplin sportu. Najważniejszymi eksporterami są Stany Zjednoczone i Czechy, w dalszej kolejności Niemcy oraz Austria. Dostrzegany jest również wpływ Słowacji, Łotwy i Wielkiej Brytanii i choć jest on rzeczywisty, to nie na tyle znaczący w świadomości zawodników, by wymieniać jego konkretne przejawy. Istotnym elementem są trzy postaci (Alison, Glen, David), które mają/miały bezpośredni wpływ na zawodników jako członkowie środowiska, choć ich umiejętności dotyczące lacrosse wykształciły się poza Polską. Po pięciu latach pojawienia się w Polsce tej dyscypliny możemy obserwować moment, w którym środowisko przestaje jedynie czerpać ze społeczności międzynarodowej dzięki przyznaniu Wrocławiowi organizacji World Games w 2017. Ten stan rzeczy zapewne nie byłby 339
możliwy, gdyby nie przywoływana na początku, a rozpoczęta ponad dwadzieścia lat temu transformacja ustrojowa oraz nowa rzeczywistość społeczna, z którą obcujemy na codzień.
Bibliografia: Appadurai, Arjun. 2005. Nowoczesność bez granic. Kulturowe wymiary globalizacji. Kraków: Universitas. Kolasa-Nowak, Agnieszka. 2009. Nośność teoretyczna pojęcia enklawy na przykładzie opisów zmiany systemowej w Polsce. W: L. Gołdyka, I. Machaj (red.). Enklawy życia społecznego – kontynuacje. Szczecin: Uniwersytet Szczeciński, s. 35–47. Marody, Mirosława i Anna Giza-Poleszczuk. 2004. Przemiany więzi społecznej. Zarys teorii zmiany społecznej. Warszawa: Scholar. Ossowski, Stanisław. 1984. O ojczyźnie i narodzie. Warszawa: PWN. Simmel, Georg. 1975. Socjologia. Warszawa: PWN. Zowisło, Maria. 2011. Czas wolny – szkic z dziejów i zjawiska idei. W: J. Kosiewcz, M. Piątkowska (red.). Społeczne i kulturowe aspekty sportu. Warszawa: Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie, s. 240–251.
Maciej Brosz Uniwersytet Gdański
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych Celem niniejszego artykułu jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, dlaczego żeglarstwo lodowe – dyscyplina sportowa, której zawody spełniają wszystkie warunki widowiska sportowego, nie istnieje medialnie oraz dlaczego podczas zawodów nie pojawiają się kibice. W artykule zamieszczono: 1) przedstawienie dyscypliny jako widowiska, 2) wskazanie cech żeglarstwa lodowego, które eliminują możliwość jego zaistnienia w przestrzeni medialnej, 3) uchwycenie cech sportu bojerowego jako „nieodwiedzanego świata społecznego”. Bazą empiryczną niniejszego opracowania są doświadczenia autora, który od 20 lat uprawia wyczynowo tę dyscyplinę. Badawczemu wglądowi poddany został element doświadczenia bezpośredniego. Problem przyjęcia perspektywy analitycznej przez uczestnika wydarzeń rodzi wątpliwości natury metodologicznej dotyczącej kwestii jego zaangażowania w badaną rzeczywistość. Niewątpliwie, pełne uczestnictwo w życiu społeczności stwarza ogromne możliwości eksploracyjne. Poddanie zgromadzonego zasobu informacji i doświadczeń blumerowskiej inspekcji, uwarunkowane jest utrzymaniem analitycznego dystansu. Czy został on utrzymany – jest pytaniem, które znajdzie odpowiedź dzięki intersubiektywnemu spojrzeniu niezaangażowanych. Zasygnalizowanie problemu związania ról uczestnika bojerowego świata społecznego oraz badacza dokonującego interpretacji jest, zdaniem autora, obowiązkiem wobec czytających. Żeglarstwo lodowe to dyscyplina sportowa lub forma rekreacji uprawiana na powierzchni zamarzniętych zbiorników wodnych. Ze względu na wymagania klimatyczne warunkujące pojawianie się że-
Maciej Brosz
glownego lodu w okresie zimowym, swoich czynnych zwolenników znajduje w kilkunastu krajach na świecie. W warunkach polskich, sezon bojerowy trwa na ogół trzy miesiące. Pierwszy lód, na którym można bezpiecznie żeglować, pojawia się zwykle w pierwszej połowie grudnia. Z kolei ostatnie ślizgi po tafli jezior mają miejsce w połowie marca. Granice sezonu wyznaczane są zatem nośnością pokrywy lodowej, co pozostaje w ścisłym związku z bezpieczeństwem żeglugi. Zagadnienie to zostanie nieco szerzej omówione w dalszej części artykułu. Wspomniane wyżej czasowe granice sezonu bojerowego mają charakter umowny i są powiązane z pogodą, która jest nieprzewidywalna. Historia sportu bojerowego w Polsce odnotowała przypadki, gdzie pierwsze ślizgi odbywały się w listopadzie, w pierwszych dniach grudnia, ale czasem też pod koniec stycznia. Koniec sezonu zaś, w promieniach wiosennego słońca, przypadał na koniec pierwszej dekady kwietnia. Zbiorowość żeglarzy lodowych w skali międzynarodowej sięga kilku tysięcy. Do przemieszczania się po lodzie stosuje się kilka typów ślizgów lodowych1. Najpopularniejszą konstrukcją wykorzystywaną w zawodach sportowych, jest ślizg klasy DN. Bojer tej klasy został zaprojektowany w Stanach Zjednoczonych przez A. Arrolla, A. Jarretta oraz J. Lodge’a w ramach konkursu na niewielki, łatwy w budowie i transporcie ślizg lodowy. Konkurs ten został ogłoszony w 1937 roku przez dziennik Detroit News (akronim nazwy dziennika stał się nazwą klasy). Do Polski DN zawitał za sprawą Holendra Vima van Ackera w 1966 roku. Według szacunków Witolda Kurskiego, w latach 2002‒2004, uwzględniając liczebność aktywnych zawodników w poszczególnych flotach narodowych, liczba aktywnych bojerowców sięgała 2,5 tysiąca, z czego 500 w Stanach Zjednoczonych, a około 2000 w Europie (Kurski 2008: 4). W Mistrzostwach Świata i Europy startuje do 220 zawodników (liczba ta jest ograniczona możliwościami organizacyjnymi). W Polsce społeczność żeglarzy lodowych sięga trzystu osób, przy czym w zawodach aktywnie uczestniczy do 150 zawodników w poszczególnych kategoriach wiekowych (senior, junior, junior młodszy oraz w klasie Ice-Opti). W 2012 roku w Międzynarodowych Mistrzostwach Polski startowało 51 zawodników z Polski oraz 30 gości z zagranicy. Ciekawą charakterystyką spor1
342
Do określenia jednostek poruszających się po wodzie używa się nazwy jacht lub żaglówka, z kolei w odniesieniu do obiektów napędzanych siłą wiatru, poruszających się po lodzie, stosuje się określenie „ślizg lodowy” lub „bojer”.
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych
tu bojerowego jest obecność zawodników w różnym wieku. Najmłodsi zawodnicy startują od 7‒8 roku życia (na specjalnych mini-bojerach), zaś najstarsi mają po 70 lat i nie są to zawodnicy, z którymi łatwo wygrać. Regaty bojerowe charakteryzują się wszystkimi cechami „widowiska”. Bojery 1) poruszają się po lodzie z dużą prędkością, 2) zawody mają atrakcyjną formę wyścigów, 3) zmagania są doskonale widoczne dla obserwujących, 4) rywalizacja jest przejrzysta i klarowna, 5) podczas wyścigów zdarzają się kraksy i wypadki (jest element ryzyka) oraz 6) podczas zawodów międzynarodowych Polacy odnoszą spektakularne sukcesy. Przy sprzyjających warunkach lodowych i wietrznych, ślizg lodowy klasy DN rozwija prędkość do 150 km/h. Jedynym dźwiękiem, jaki wydaje żeglujący bojer, jest uderzanie stalowych płóz o powierzchnię lodu. Jeżeli lód jest gładki, dźwięk ten brzmi jak świst, jeśli lód jest nierówny, zbliżony jest do chrupania. Ślizg lodowy wyposażony jest w trzy płozy. Podczas żeglugi jedna z nich – nawietrzna – unosi się. Zestawienie dużych prędkości oraz unoszenia nawietrznej płozy znajduje odzwierciedlenie w języku. O bojerze mówi się, że „lata” (nie jeździ, nie pływa, nie ślizga się). Osiągane duże prędkości są wynikiem walorów konstrukcyjnych, niskich oporów „toczenia” oraz działania sił aerodynamicznych. W rezultacie, układ sprężysto-drgający, jakim jest bojer, porusza się około 2,5 raza szybciej od wiatru. Zawody bojerowe polegają na rozegraniu od kilku do kilkunastu wyścigów, w których jednocześnie bierze udział do 60 zawodników. Wyścig trwa (w zależności od wiatru) około 20 minut i polega na przejechaniu trzech pełnych okrążeń wokół ustawionych w linii wiatru dwóch znaków kursowych. Jak przedstawia schematycznie rys. 1., zawodnicy ustawieni są na linii rozpiętej na powierzchni lodu. Start odbywa się z miejsca, bojerowcy rozpędzają ślizgi, wskakują do nich, a następnie żeglują trzy pełne okrążenia. Miejsca zawodników w wyścigu zapisywane są na mecie przez komisję sędziowską. Uzyskane rezultaty w poszczególnych wyścigach są sumowane. Zawody bojerowe rozgrywane są na zamarzniętej tafli zbiornika wodnego, toteż w obrębie „areny zmagań” nie występują żadne przeszkody ograniczające widoczność. Przyjmując założenie, że dzień nie jest wyjątkowo pochmurny, mglisty lub z intensywnymi opadami śniegu czy deszczu, cały przebieg zawodów jest doskonale widoczny z tzw. pola bezpieczeństwa i oczekiwania, znajdującego się poniżej linii startu. W tym miejscu, 343
Maciej Brosz
obserwujący mają pełen przegląd tego, co dzieje się na starcie, a następnie podczas wyścigu i na mecie. Zważywszy na fakt, że bojery poruszają się z dużą prędkością można stwierdzić, że w tych obszarach „dużo się dzieje”. Rywalizacja między poszczególnymi zawodnikami jest bardzo przejrzysta. Doskonale wiadomo kto jest najlepszy, czyli najszybszy. Ten bojerowiec, który jako pierwszy przetnie linię mety, zwycięża. Wyścig rozpoczyna się od zbiorowego startu sygnalizowanego głośnym dźwiękiem oraz machnięciem flagą w charakterystyczną czarno-białą szachownicę. Podobnie wygląda moment ukończenia biegu przez pierwszego zawodnika. Sędzia sygnalizuje wjazd na metę machnięciem flagą. Wiadomo zatem, kto wygrywa wyścig, choć nie zawsze jest oczywiste, który zawodnik zwycięży w całych zawodach. Pod tym względem, żeglarstwo lodowe nie różni się od innych sportów: walka toczy się do końca, a tym jest atrakcyjniejsza, im bardziej wyrównany poziom zawodników. W powszechnej opinii wejście na lód jest bardzo niebezpieczne. Bojerowiec, który to robi jest natomiast odpowiednio wyszkolony i ma ze sobą potrzebne wyposażenie. Przebywanie na lodzie poparte jest odpowiednią wiedzą na temat lodu, pomiarem grubości pokrywy, znajomością zbiornika wodnego (pływy, głębokość oraz obecność cieków wodnych, źródeł i rzek) oraz wsparciem innych bojerowców. Dla obcującego z lodem nie jest niczym nadzwyczajnym, że lód trzeszczy, pęka, przemieszcza się. Tak jak dla żeglarza wodnego nie jest niczym nienaturalnym wywrotka jachtu podczas wyścigu, tak i dla bojerowca nie jest niczym dziwnym, że lód potrafi się załamać. Elementu tego nie można wyeliminować. Żeglarze są do tego przygotowani i wiedzą jak się zachować. Element ryzyka znajduje swoje bardziej czytelne i widowiskowe urzeczywistnienie. Tam, gdzie na ograniczonej, choć rozległej powierzchni porusza się z dużą prędkością kilkadziesiąt obiektów, tam prawdopodobieństwo, że dwa obiekty się ze sobą spotkają, jest bardzo duże. Podczas wyścigów zdarzają się wypadki. Nie są to jednak zdarzenia śmiertelne. Na palcach jednej ręki można wskazać sytuacje, kiedy zawodnik szczególnie ucierpiał. Jeśli na kilkadziesiąt lat historii zawodów bojerowych oraz kilkaset, jeśli nie tysiące rozegranych wyścigów, zdarzyło się kilka otarć, stłuczeń, złamań czy wybitych zębów, to wskaźnik urazowości sportu można uznać za wyjątkowo niski. W porównaniu ze sportami, w których zawodnicy ścigają się obok siebie i rozwijają porównywalne prędkości, żeglarstwo lodowe jest na tym tle praktycznie bezurazowe. 344
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych
Konstrukcja ślizgu lodowego – głównym surowcem jest drewno, sklejka, żywice i tkaniny szklane oraz węglowe – jest lekka i tak pomyślana, aby w przypadku zderzenia rozpadający się bojer pochłaniał nadmiar energii kinetycznej. W rezultacie, podczas kraksy słychać huk i widać sunące po lodzie fragmenty ślizgów. Zawodnicy zaś suną na resztkach swoich bojerów. Po wydarzeniu natychmiast wstają, zbierają pozostałości po swoich bolidach i wracają – najpierw na pole poniżej linii startu, a następnie na brzeg. Poza wyjątkowo poważnymi uszkodzeniami, bojery można w kilka godzin roboczo i prowizorycznie naprawić na tyle, aby następnego dnia przystąpić, jeśli nie do walki o pierwsze miejsca, to przynajmniej dokończyć udział w zawodach. Obserwacja wydarzenia sportowego, w którym może coś się stać jest elementem przyciągającym uwagę. Zmagania zawodników nabierają wartości, jeżeli coś im grozi. Obok wskazanych wyżej cech kształtujących obraz zawodów bojerowych jako widowiska, ważnym elementem jest to, że osiągnięcia polskich zawodników na arenie międzynarodowej wskazują na ich wyraźną dominację. Na tle dokonań narciarzy biegowych, skoczków narciarskich, tenisistów czy rajdowców, ilość medali zdobytych przez polskich bojerowców w mistrzostwach świata, Europy oraz Ameryki Północnej jest nieporównywalna. Zarówno w Mistrzostwach Świata (od 1973 roku) oraz Mistrzostwach Europy (od 1966 roku), czyli w sumie na 78 rozegranych regatach tej rangi, Polacy nie pojawili się na pozycjach medalowych 22 razy. Nie są też odosobnione sytuacje, kiedy całe podium zostało zajęte przez polskich bojerowców. Zdarzały się też przypadki, kiedy w pierwszej dziesiątce najlepszych znalazło się ośmiu Polaków. Podsumowując, podczas zawodów bojerowych dużo się dzieje, wszystko widać jak na dłoni, ślizgi rozwijają ogromne prędkości, nie trzeba długo czekać na rozstrzygnięcia – kto wygrał; dodatkowo jest ryzyko, a Polacy zdobywają medale. Skoro żeglarstwo lodowe spełnia warunki widowiskowości, to dlaczego sport bojerowy nie istnieje medialnie, a podczas zawodów nie pojawiają się kibice? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Po pierwsze, nieprzewidywalność warunków rozgrywania zawodów (grubość pokrywy lodowej, odpowiednia siła wiatru, jakość powierzchni lodu, temperatura otoczenia); po drugie dostępność sprzętu sportowego; po trzecie mała komercyjność sportu bojerowego; po czwarte, zespół utrwalanych stereotypów 345
Maciej Brosz
dotyczący przebywania na lodzie (obraz medialny oraz wyobrażenia osób nie związanych ze sportem odnośnie bycia na lodzie). Czy przebywanie na lodzie jest bezpieczne? Odpowiedź na to pytanie wymaga skorzystania z bogatego zasobu wiedzy i doświadczenia. Adepci żeglarstwa lodowego są szkoleni w zakresie bezpiecznego zachowania na lodzie i oceny jakości lodu. Zasady pomiaru grubości pokrywy lodowej, rozpoznawanie i nazewnictwo rodzajów lodu, wreszcie – dobór stosownego sprzętu i zachowań, to treści przekazywane młodzieży bojerowej przez starszych zawodników i trenerów. Jeżeli lód jest „świeży”, tzw. rodzimy, o jednolitej strukturze kryształu, bez pokrywy śnieżnej, a temperatura utrzymuje się poniżej zera, zaś pomiar pokrywy lodowej pokazuje, że w kilku punktach pomiarowych na przestrzeni kilkuset metrów czy kilku kilometrów, jej grubość przekracza 7 cm i nie ma widocznych dziur (lub zostały one wyraźnie oznaczone), to znaczy, że kilku, kilkunastu bojerowców może bezpiecznie żeglować. Opisana sytuacja ma zwykle miejsce na początku sezonu, kiedy po jesiennym ochłodzeniu przychodzi wyraźne obniżenie temperatury (w nocy mróz sięgający 10 stopni, a w dzień w okolicach 0 stopni) i trwa około dwóch tygodni. Inaczej wygląda sytuacja pod koniec sezonu, na wiosennym lodzie. Mierzona pokrywa sięga wówczas nawet i 40‒50 centymetrów. Jednakże, struktura lodu przypomina siatkę krystaliczną o wyraźnie zaznaczonych połączeniach. Oznacza to, że mimo dużej faktycznej grubości, nośność pokrywy jest niska – przypomina gąbkę. W takich warunkach może dojść do niemal bezszelestnego zapadnięcia się pokrywy pod punktowym naciskiem. Dodatkowo, warstwa lodu nie jest jednorodna. Składa się z lodu rodzimego o obniżonej wytrzymałości, przemrożonego śniegu, który stopniowo namakając, tworzy warstwę tzw. śniegolodu. Lód przypomina wtedy wielowarstwowy przekładaniec i jego wytrzymałości nie można porównywać z pokrywą wczesnosezonową. Stosowane w języku bojerowców określenia lodu i jego powierzchni to: lód „czarny”, „świeży”, „szklanka”, „śniegolód”, „kartoflisko”, „breja”, „chlapa”, „lukier”, „zaspy”, „zmrożony śnieg”, „oparzelisko” czy „podwójny lód”. Powracając do problemu bezpieczeństwa, aby zgodnie z zasadami rozgrywania regat przeprowadzić regaty centralne (kilkadziesiąt osób i bojerów na lodzie) pokrywa powinna mieć grubość co najmniej 12 cm, w przypadku regat międzynarodowych – 20 cm. Dla osoby niedoświadczonej, np. spacerującej nad brzegiem zamarzniętego jeziora, lód nigdy 346
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych
nie jest bezpieczny. Doświadczony bojerowiec potrafi dokonać oceny poziomu bezpieczeństwa, dysponuje bowiem wiedzą na temat osobliwości pokrywy lodowej. Lód o grubości sięgającej 50 cm i nieprzykryty grubą warstwą śniegu jest bardzo wytrzymały (w Estonii w 2011 roku, pokrywa na Morzu Bałtyckim umożliwiała poprowadzenie ruchu drogowego (!) pomiędzy poszczególnymi wyspami – dystanse sięgające 20 km). Specyfiką sportu bojerowego jest przemieszczanie się w poszukiwaniu żeglownego lodu. Nie zawsze bowiem warunki są wystarczające, kiedy przypada termin najważniejszych zawodów – ten zaś nie jest ruchomy. Zgodnie z zasadami organizacji regat miejsce ich rozegrania musi być podane do wiadomości (obecnie przez Internet) najpóźniej 48 godzin przed pierwszym startem. Zawody rozgrywa się w weekendy, a zatem zawiadomienie o regatach publikowane jest w czwartek o godzinie 12. Dla przykładu, Mistrzostwa Świata i Europy 2012 organizowane były przez Flotę Niemiecką, planowanym akwenem było jezioro Müritz w Niemczech. W terminie planowanych regat jeziora dopiero zamarzały, zawody musiały zostać przeniesione w zimniejsze rejony – rozegrano je w Szwecji w pobliżu miasta Örebro. Rok wcześniej mróz i pokrywa lodowa dopisały, ale zalegający śnieg uniemożliwił przeprowadzenie Mistrzostw Europy. Planowana lokalizacja – jezioro Szawle na Litwie, została zmieniona na okolice wyspy Saaremaa w Estonii. Podobna historia miała miejsce w 2010 roku, kiedy Flota Szwajcarska, organizująca Mistrzostwa Świata i Europy na jeziorze Śniardwy, zmuszona została przenieść zawody najpierw na Węgry (Balaton), a kilka dni później do Austrii (Neusiedler See). Przypadki tego typu można mnożyć, dla bojerowców nie są one zaskakujące. Kolejnym czynnikiem tworzącym osobliwość tej dyscypliny jest uzależnienie od wiatru oraz jakości pokrywy lodowej. Wiatru nie może być za mało, bo ślizg nie poleci. Bojer klasy DN do sprawnej żeglugi potrzebuje prędkości wiatru nie mniejszej niż 3 m/s. Wiatru nie może być za dużo. Dzielność konstrukcyjna DN-a sięga 12 m/s. Powyżej tego pułapu żeglowanie jest możliwe, ale niebezpieczne. Prędkość wiatru rozkłada się na akwenie żeglownym nierównomiernie. W niektórych miejscach może utrzymywać poziom 12‒13 m/s, ale w innym może w porywach sięgać nawet i 15 czy 20 m/s. Ocena poziomu bezpieczeństwa należy w tym wypadku do sędziego głównego oraz rozsądku zawodników. Powierzchnia lodu to drugi z czynników warunkujących żeglowność. Sytuacja idealna to bezśnieżny, zmarznięty, suchy i gładki lód. Bywa 347
Maciej Brosz
jednak tak, że na lodzie zalega warstwa śniegu (na ten typ warunków nie wymyślono jeszcze efektywnego typu płozy). Jeżeli pokrywa ta nie przekracza ok. 7 cm, to żeglowanie jest możliwe. Jeśli jednak śnieg zaabsorbuje wilgoć z powietrza, a następnie zamarznie, to nawet 2 cm warstwa śniegu może uniemożliwić żeglugę. Spośród czynników atmosferycznych, najmniej dotkliwym jest temperatura. Żeglarstwo lodowe jest sportem dla osób tolerujących niskie temperatury. Jednakże, możliwości dobrania odpowiedniego stroju oraz umiejętność zorganizowania na lodzie ciepłych napojów czy posiłku, pozwala przebywać na nieosłoniętej tafli zamarzniętego jeziora, przy silnym wietrze nawet 8 godzin. I w tej sferze istnieją reguły bezpieczeństwa. Przyjmuje się, że jeżeli temperatura w ciągu dnia, w pełnym słońcu spada poniżej 10‒15 stopni mrozu, to wstrzymuje się rozgrywanie wyścigów. Nie ogranicza to możliwości rozsądnego trenowania, ale wyklucza przeprowadzenie biegów liczonych do punktacji. W tym miejscu warto nadmienić, że to nie dni szczególnie mroźne i wietrzne są tymi najbardziej dotkliwymi dla bojerowców. Odczuwanie chłodu jest głównie pochodną wilgotności powietrza, dlatego też szczególnie trudnymi warunkami są temperatura bliska zeru, duża wilgotność powietrza oraz zalegająca woda na powierzchni lodu. Zgodnie z przepisami IDNIYRA,2 w trakcie zawodów zawodnicy nie mogą na ślizgach umieszczać żadnych reklam, ani logotypów sponsorskich. Zasada ta jest związana z wpisaną w sport bojerowy regułą dostępności. Zgodnie z nią, każdy może zbudować ślizg i przyjechać na regaty. Warunkami koniecznymi uczestnictwa są klasowość ślizgu – zgodność z przepisami – oraz posiadanie odpowiedniego ubezpieczenia OC. Spełniwszy te warunki, każdy może wystartować w zawodach i zmierzyć się z najlepszymi. Przepisy klasowe oraz plany budowy bojerów są dostępne w Internecie. Podstawowa wiedza szkutniczo-stolarska wystarczy, aby samodzielnie zbudować bojer klasy DN. Tu pojawia się pewna osobliwość. Nie istnieją sklepy ze sprzętem bojerowym. Trzeba go specjalnie zamawiać u szkutników albo można odkupić od innych zawodników. Nie ma możliwości odwiedzenia specjalistycznego sklepu i kupna odpowiedniego sprzętu. Niszowość sportu oraz wartość dostępności w połączeniu z brakiem możliwości umieszczania loga sponsorów przeciwdziałają negatywnemu wpływowi komercjalizacji dyscypliny. 2
348
International DN Ice Yacht Racing Association.
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych
Reasumując, zważywszy na nieprzewidywalność uwarunkowań pogodowych, szanse przewidzenia miejsca zawodów w sporcie bojerowym są znikome. O tym, gdzie zostaną rozegrane regaty, zainteresowani dowiadują się 48 godzin przed pierwszym startem. Ponadto, społeczny i medialny obraz przebywania na lodzie dotyczy przede wszystkim wypadków i zagrożenia, a nie walorów korzystania z jezior zimą. Wartość dostępności – realizowana jako zasada organizująca społeczność – ogranicza możliwości komercjalizacji sportu, przyczyniając się do jego niszowości. Ta zaś, uwarunkowana jest brakiem zainteresowania. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na zasilające się wzajemnie obszary postrzegania zawodów sportowych jako widowiska doświadczanego bezpośrednio oraz pośrednio z pomocą mediów. Tłem refleksji staje się tu rozpowszechniony stereotyp dotyczący przebywania na lodzie. Jak wspomniano wyżej, obejmuje on treści związane z zagrożeniem, wypadkami, brakiem odpowiedzialności i bezmyślnością. Skoro zatem jest niebezpiecznie – a w powszechnej opinii wiadomo, że tak jest – to kibice nie pojawiają się na lodzie, gdzie jest w ich przekonaniu niebezpiecznie i zimno. Co ciekawe, ekipy telewizyjne również unikają wizyt na lodzie ze względu na niskie temperatury oraz strach przed wejściem na lód. Zawodów bojerowych nie zobaczy się więc w telewizji, nie są bowiem transmitowane. Nie zobaczą ich też kibice, bowiem „na lód wchodzą szaleńcy”. Można się zastanawiać, czy motywacja do relacjonowania zmagań żeglarzy lodowych po stronie stacji telewizyjnych jest tak niska, ponieważ nie jest to sport, którym zainteresowani są sponsorzy, co z kolei można łączyć z finansowaniem czasu antenowego na transmisję i organizację przekazu. Wszystkie te czynniki decydują o tym, że sport bojerowy nie istnieje medialnie, zaś kibice nie pojawiają się podczas zawodów. Jeżeli żeglarstwo lodowe to widowiskowy sport, którego nikt nie zobaczy, nie zrelacjonuje, to co zostaje? Jaka zatem „reszta całości” stanowi substancję utrzymującą trwanie i podtrzymywanie dyscypliny? Przesłanek do udzielenia odpowiedzi na to pytanie dostarcza koncepcja świata społecznego. Wieńcząca wywód teza robocza, zakłada, że bojerowcy tworzą nieodwiedzany świat społeczny. Świat ten ma charakter wspólnotowy (communal world) – jest oparty na podtrzymywanej aktywnością członków zbiorowości, zorientowanej wokół działania centralnego (Clarke 1997: 69). Podstawowym działaniem jest żeglowanie po lodzie oraz sportowa rywalizacja obejmu349
Maciej Brosz
jąca wszelkie zabiegi pozwalające podnieść prędkość ślizgu. Centralnymi wartościami działania są zatem prędkość i zwycięstwo. Areną społecznego świata jest zamarznięty akwen oraz fizyczna przestrzeń, w której dokonywane są przygotowania do regat przed sezonem i w jego trakcie. W obszarze świata społecznego, rozumianego jako „obszar efektywnej komunikacji” (Shibutani 1994: 272), obok technicznych udogodnień umożliwiających pokonywanie barier przestrzennych, kluczowym elementem jest język – a raczej socjolekt (profesjolekt sensu proprio). Obejmuje on między innymi nazewnictwo lodu, sprzętu oraz określenia reakcji ślizgu lodowego w ruchu. Działania podtrzymujące istnienie świata związane są przede wszystkim z propagowaniem sportu wśród młodych żeglarzy i zaszczepianie „bakcyla” oraz wspomaganie procesu stawania się bojerowcem u zainteresowanych żeglarstwem lodowym. Szczegółowa analiza i prezentacja bojerowego świata społecznego wykracza poza ramy niniejszego artykułu, dlatego zostały ujęte wzmiankowo. Zwieńczeniem wywodu będzie wskazanie wartości nadrzędnych aktywizujących jednostki zaangażowane w funkcjonowanie tego świata. Wartościami tymi są uczestnictwo i zwycięstwo. Żeglarstwo lodowe jest sportem, w którym nie ma nagród materialnych. Wygrana ma charakter symboliczny. Najważniejsze trofea za zdobycie czołowych miejsc w Mistrzostwach Świata i Europy mają charakter przechodni. Mistrzowie mogą jedynie wygrawerować swoje imię, nazwisko oraz numer widniejący na żaglu na trofeum. Za zwycięstwo nie otrzymuje się specjalnych upominków ani nagród finansowych. Żeglarstwo lodowe, w formie, w jakiej trwa od lat, jest jednym z ostatnich tak zwanych „białych” lub „czystych” sportów.
350
Sport bez kibiców i mediów, czyli o wędrówkach żeglarzy lodowych
Bibliografia: Clarke, Adele. 1997. A Social Worlds Research Adventure: The Case of Reproductive Science. W: A. Strauss, J. Corbin (red.). Grounded Theory in Pracice. Thousand Oaks – London – New Delhi: SAGE, s. 63‒94. IDNIYRA. Materiały dotyczące historii klasy DN oraz zasady rozgrywania regat (IDNIYRA Rules and Specifications). Wersja elektroniczna: http://icesailing.org (dostęp 26.05.2013). Kurski, Witold. 2008. Materiały szkoleniowe – żeglarstwo lodowe. Opracowanie na prawach rękopisu dla instruktorów żeglarstwa lodowego. Wersja elektroniczna: http://www.bojery.pl (dostęp 26.05.2013). Shibutani, Tamotsu. 1994. Reference Groups as Perspectives. W: N. J. Herman, L. T. Reynolds (red.). Symbolic Interaction. An Introduction to Social Psychology. New York: General Hall, s. 267‒277.
351
Marlena Kaźmierczak Uniwersytet Gdański
Taniec towarzyski – sport czy sztuka? Podjęcie niełatwego zadania jednoznacznej kwalifikacji tańca sportowego, wydawać się może zbyt ambitne i a priori skazane na niepowodzenie. Wykreowane przez współczesne media wyobrażenie tańca odbiega znacznie od tego, które funkcjonowało w świadomości społecznej jeszcze kilka lat temu. Jego popularyzacja i upowszechnienie, paradoksalnie doprowadziło do wytworzenia zafałszowanego obrazu. Walka o uznanie tańca jako dyscypliny sportu była długa i mozolna. Mimo tego, że odbywała się głównie in camera Polskiego Towarzystwa Tanecznego (PTT), wytrwałość członków stowarzyszenia uwieńczona została sukcesem. Niełatwo jakkolwiek argumentować „za” uznaniem tańca towarzyskiego za sport, gdy faktyczne, społeczne przekonanie wydaje się być solidarnie „przeciw”. Niełatwo również stanąć stanowczo po jednej stronie, gdy uświadomimy sobie, że taniec jako dyscyplina sportowa, został uznany za takową współcześnie, a jego korzeni jako inicjalnej dziedziny sztuki i integralnego elementu autonomicznego egzystowania, doszukiwać by się można w fazie narodzin cywilizacji ludzkiej. Rozumiany w wymiarze kulturowej działalności człowieka, trudno przypisać do formy aktywności fizycznej w oderwaniu od wartości duchowych, historycznych czy obyczajowych oraz wykluczając res gestae. Potwierdzeniem tego stanu rzeczy, są rozważania Roderyka Lange, które opierają się na ujęciu problemu w perspektywie antropologicznej. Autor, odwołując się do opisów zakreślonych przez Platona i Arystotelesa, stwierdza jednoznacznie, że już u zarania cywilizacji europejskiej oddalono się od zjawiska tańca „jako spontanicznej i powszechnie uprawianej manifestacji życia ludzkiego”, gdyż stało się ono „wyraźnie określoną i kultywowaną działalnością” (Lange 2009: 16). Rozpoczynając poniższe
Marlena Kaźmierczak
rozważania od konceptualizacji pojęcia warto sięgnąć do jego słownikowej definicji: „taniec towarzyski to taniec przeznaczony do tańczenia w celach rozrywkowych” (Bralczyk 2008: 836). Nie odwołując się formalnie do popełnionego definicyjnego błędu logicznego idem per idem, rażące jest jednokierunkowe spojrzenie i utożsamienie tańca towarzyskiego z rozrywką, i tylko rozrywką. Powyższa identyfikacja mogłaby wprowadzić kolejną możliwą klasyfikację, tym razem trójpodział na taniec jako sztukę, rozrywkę i sport, w odróżnieniu od zaprezentowanego w temacie podziału dychotomicznego. R. Lange podkreśla, że ,,samo pojęcie tańca nie pokrywa się z jakimś stałym terminem. Zależy od kontekstu kulturowego. W wielu dawnych społecznościach taniec był ważnym elementem zwyczajów i obrzędów, okazją do udziału we wspólnym wydarzeniu o charakterze rekreacyjnym (…). W lokalnym słownictwie często brakuje słowa „taniec”. Dla przykładu wśród ludów bałkańskich termin „choros” określa nie tylko konkretny typ tańca, ale także zespołowe tańczenie, a nawet miejsce zarezerwowane do takiego zachowania”1. Nadmienić należy, „że o ile propozycje autorów deklarujących podejście naukowe pozostawiają zawsze pewną lukę, o tyle uwagi na temat tańca zawarte w poezji, w dziełach filozofów, w literaturze pięknej, jak również pewne syntezy tańca, jakie odnajdujemy w plastyce i muzyce zawierają w sobie prawdę, która umyka suchym ustaleniom definicyjnym” (Kowalska 1978: 174). Taniec w formie zabawy związany jest ściśle z życiem towarzyskim i integrującymi działaniami grupowymi oraz z formą modnego dziś, aktywnego wypoczynku. Jest źródłem satysfakcji i poczucia zadowolenia. Jeżeli przyjęlibyśmy tezę, że szeroko pojęta kultura rozwija się w zabawie, postulować możemy, za Johanem Huzingiem, aby pojęcie zabawy stało się częścią składową pojęcia kultury (Huzinga 1985: 8). Koncepcja człowieka wprowadzona przez Huzingę, została rozwinięta przez Annę Zadrożyńską. Podejmuje się ona porównania międzykulturowego uświadamiając nam odmienny sens zjawisk, które w różnych kulturach nazywane są podobnie. Charakteryzuje różne typy człowieka pracy – homo faber i człowieka zabawy – homo ludens (Zadrożyńska 1983: 18). W tym zaprezentowanym wyżej ujęciu, taniec jest jednym ze składników szeroko ujętej kultury. Zgodnie z definicją antropologa Bronisława Malinowskie1
354
Zob. http://free.art.pl/instytutchoreologii/wywiad/wywiad.html (dostęp: 15.04.2013).
Taniec towarzyski – sport czy sztuka?
go, która wskazuje na to, że: „kultura jest integralną całością składającą się z narzędzi i dóbr konsumpcyjnych, twórczych zasad różnych grup społecznych, ludzkich idei i umiejętności, wierzeń i obyczajów” (Malinowski 1958: 29), taniec stanowi ludzką umiejętność. Ze względu na fakt, że jego odtwórcą może być każdy, takie ujęcie przybliża nas ponownie do dalej idącego wniosku, iż w tej formie, taniec staje się również elementem kultury. Urbanizacja społeczna i wiążąca się z tym zmiana stylu życia, oddala nas od tradycyjnego spojrzenia na taniec, jako czynnik integrujący grupę. Taniec towarzyski jako rozrywka ma być źródłem przyjemności i spełniać przede wszystkim zadanie funkcjonalno-pragmatyczne. Jego nieoficjalna i swobodna forma, w rozumieniu rozrywkowym, spełnia tę samą funkcję, co przebrzmiałe tańce obrzędowe, w których odzwierciedlały się emocje, następowała integracja grupowa i internalizacja obowiązujących w niej norm i wartości kulturowych. Nie możemy również zapominać, że taniec towarzyski pełni funkcję edukacyjną. „Wychowanie młodego pokolenia zawsze było i jest ujęte w pewien przemyślany system, który uzależniony od poziomu kulturalnego i cywilizacyjnego, a także politycznego danego społeczeństwa – określa cele i zadania tegoż wychowania” (Jakubowska, Stankowska 2012). W obrębie cywilizacji greckiej forma tańca była dostępna wszystkim obywatelom, stanowiąc „ważny element rytuału religijnego, dramatu, wychowania i rekreacji” (Lange 2009: 16). Współcześnie, niemożliwe jest stworzenie kreatywnego, twórczego i jednocześnie świadomego uczestnika życia społecznego, bez „wychowania przez sztukę” (Read b.r.w.: s.), którego celem jest, by „postawa konformizmu i bezmyślnej uległości została u każdego człowieka zastąpiona twórczą aktywnością wyobraźni, (...) która stanie się swobodnym wyrazem jego własnej osobowości” (tamże). Jednocześnie, wychowanie to z założenia powinno stanowić barierę przed zachowaniami patologicznymi w obrębie więzi społecznych oraz problemów przystosowawczych jednostki. Rozwijając kwestię tendencyjnego przekazu prezentowanego przez współczesne media, konieczne wydaje się odwołanie do programu rozrywkowego, który odniósł sukces w wielu państwach europejskich (m.in. w Wielkiej Brytanii, Austrii, Finlandii, Polsce), jak również za oceanem. Taniec z Gwiazdami to taneczne show z udziałem gwiazd, które bezdyskusyjnie spopularyzowało taniec towarzyski, przedstawiając go jednocześnie w krzywym zwierciadle. Media kształtują obraz tańca jako ran355
Marlena Kaźmierczak
king gwiazd, w którym o poziomie tanecznym prezentujących się par decydują telewidzowie. W odbiorze społecznym kształtuje się przekonanie, że w takiej sytuacji niewłaściwe jest porównanie tańca do sportu, z jednoczesnym ustaleniem ich tożsamości. Niemożliwość zidentyfikowania i zdefiniowania tańca towarzyskiego jako sportu, wiąże się z tym, że ten drugi rządzi się precyzyjnymi regułami i zasadami, a jedynymi legitymowanymi do właściwej i przejrzystej oceny są profesjonalni sędziowie. Odpowiedź ministra sportu i turystyki na interpelację nr 12006 w sprawie zapisów rozporządzenia ministra sportu i turystyki z dnia 2 września 2009 roku, jednoznacznie wskazała właściwą interpretację obowiązującego wówczas aktu wykonawczego2. Wyraźnie doprecyzowane zostało pojęcie sportu tanecznego (gdyż nazwa taka funkcjonuje, jako dosłowne tłumaczenie międzynarodowego terminu dance sport), jako „formy aktywności fizycznej – sportu, który pozwala na odejście od uniwersalnej terminologii odnoszącej się do tańca jako dziedziny sztuki”3. Tancerze są zawodnikami, którzy biorą udział we współzawodnictwie sportowym. Według obowiązującego podziału dyscyplin sportowych, wprowadzonego przez międzynarodową organizację kierującą ruchem olimpijskim – Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), taniec sportowy należy do trzeciej kategorii (obok sportów letnich i zimowych) – uznanych przez MKOl dyscyplin wykazanych w Stowarzyszeniu Międzynarodowych Federacji Sportowych (ARISF). Minister, nawiązując do nomenklatury międzynarodowej, nie zdystansował się w pełni od powiązania tańca z kulturą i sztuką. Powołując się ponownie na definicję słownikową, tym razem sportu, która wskazuje na jego dwie zasadnicze cechy: „podnoszenie sprawności fizycznej i dążenie we współzawodnictwie do uzyskania jak najlepszych wyników”(Bralczyk 2008: 780), możemy dojść do wniosku, że te esencjonalne atrybuty sportu odnieść można również do tańca sportowego. Główną przyczyną wątpliwości kwalifikacyjnych może być niewymierność, która podobnie jak inne dyscypliny należące do tej kategorii (gimnastyka artystyczna, aerobik sportowy, itd.), oddala go od „prawdziwych” dyscyplin sportowych. Co może działać na niekorzyść tańca na tle pozostałych dyscyplin niewymiernych, to sposób oceniania, który 2
Zob. http://orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/6007B47C (dostęp 15.04.2013). Tamże.
3
356
Taniec towarzyski – sport czy sztuka?
opiera się na systemie typowania par i hierarchicznym przydziale miejsc w rundach finałowych, w oparciu o brytyjski Skating System. W tańcu sportowym bowiem, o ostatecznym wyniku nie decyduje ilość i sposób wykonania określonych w przepisach elementów, co estetyka, trudność i złożoność choreografii, odpowiednia interpretacja muzyki, właściwa pozycja tancerza, itd. Subiektywne spojrzenie sędziego, który jednocześnie może być trenerem bądź instruktorem ocenianych par, stanowi główną przeszkodę wypowiadania się o tańcu towarzyskim, z dodaniem przymiotnika „sportowy”. Zaprezentowany w tytule artykułu problem: taniec – sport czy sztuka, wydaje się wyraźniejszy, gdy zgodzimy się z poglądem zaproponowanym w literaturze tanecznej, że w dyscyplinach niewymiernych „walka o osiągnięcie jak najlepszego rezultatu jest również dążeniem do uzyskania wyższego poziomu estetycznego. Te dyscypliny sportowe, zwane czasem pięknymi, wiele zawdzięczają sztuce” (Kuźmińska 2002: 38). Czynnikiem oddzielającym taniec sportowy od tańca jako dziedziny sztuki, jest muzyka. W drugim wypadku stanowi ona źródło zespalające, będąc elementem sine qua non. W sztuce, taniec i muzyka tworzą jedną, zespoloną całość, kształtując wyższy wymiar wyrazu estetycznego. W tańcu towarzyskim, muzyka jest jedynie środkiem sportowca do osiągnięcia celu w postaci poprawnego wykonania choreografii w odpowiednim rytmie. Sport ten jest jednak niczym bez elementów teatralnych. Parkiet staje się sceną, na której odtworzona zostaje określona rola. Wydaje się jednak, że zawody, które opierałyby się jedynie na przedefiniowaniu wydajności i uznaniu tego elementu za jedynie właściwy do oceny zawodnika, byłyby uboższe dla odbiorców i zmieniłyby istotę tańca, utożsamiając go z pozostałymi dyscyplinami sportowymi. Taniec towarzyski nie stanowi i nigdy nie stanowił elementu chorei – trójjedni, choć idea ta funkcjonuje i otwiera nowe przestrzenie także dla współczesnego teatru. Uznaję, że taniec towarzyski można zakwalifikować do szerokiej kategorii „tańców znaczących intencjonalnie”, których definicję zakreśla Jolanta Kowalska. Charakteryzują się one celowością przekazywania pewnych treści, posługując się znakami umownymi oraz stworzenie zrozumiałego dla całej grupy systemu transmisji, jakimi są jednostki kodu kinezycznego (Kowalska 1978: 190). Sposób interpretacji zachowań ruchowych nadawcy komunikatu w przypadku tańca towarzyskiego 357
Marlena Kaźmierczak
wydaje się być stosunkowo jednoznaczny, co wynika z obowiązujących w sporcie zasad i reguł. Cechą, która wyróżnia taniec sportowy od sztuki jest motywacja uczestników do jego podejmowania. Każdy, kto chce zrozumieć człowieka, szuka przyczyn jego działania. Kazimierz Obuchowski definiując motyw, jako umożliwiający decyzję rozpoczęcia czynności określonego typu zakłada, że pobudzającymi do działania będą pewne stany napięcia związane z potrzebami człowieka (Obuchowski 1983: 30). W przypadku tańca towarzyskiego sportowiec zaspakaja potrzebę samorealizacji. Oddziałują na niego zarówno motywy wewnętrzne („podniecenie, radość, zamiłowanie do działania oraz możliwość zaprezentowania i poprawy swoich umiejętności”) (Jarvis 2003: 7), jak i zewnętrzne („mogą przejawiać się w formie trofeów, nagród oraz korzyści niematerialnych, jak sława czy pozycja społeczna”) (tamże). Chęć uzyskania wysokiej klasy sportowej (międzynarodowej klasy „S”) oraz zdobywanie najwyższych miejsc na podium jest niezaprzeczalnie wyrazem spełnienia osobistej potrzeby sukcesu, a ten wiąże się nierozerwalnie z realizacją potrzeb wyższego rzędu. W przypadku tańca jako sztuki, tancerze realizują potrzebę przynależności, przyjaźni i akceptacji. Tańce obrzędowe, religijne, mistyczne, ludowe przede wszystkim spełniają funkcję spajającą. Kształtują wrażliwość na wartości i tożsamość kulturową, rozumianej jako wynik identyfikacji grupowo-terytorialnej. Nie możemy mówić o jakimkolwiek czynniku współzawodnictwa, które w tańcu towarzyskim stanowi warunek konieczny. Przyczyn tej podstawowej różnicy między tańcem – sportem, a tańcem – sztuką, doszukiwać się możemy w genezie współczesnego tańca towarzyskiego, będącego pod wpływem rozwoju wielkomiejskich aglomeracji. Powyższe rozważania miały na celu unaocznienie problemu, jakim jest trudność w jednoznacznym skategoryzowaniu tańca towarzyskiego, który uzyskał formalnie status sportu. Jego ścisły związek z kulturą fizyczną jest niepodważalny, a poddanie się treningom, bezpośrednio wpływa na rozwój i kształt sprawności ruchowej człowieka i jego określonych cech motorycznych (Bielski 1996: 108). De lege ferenda, konieczne są jednak zmiany w systemach szkolenia sportowców. Niewłaściwe opracowywanie planów treningowych (krótko- i długoterminowych), brak odpowiedniego przygotowania merytorycznego instruktorów (którzy legitymując się dyplomem instruktora sportu, nie muszą mieć ukończonych wyższych studiów na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu). 358
Taniec towarzyski – sport czy sztuka?
Niewłaściwe podejście do wytyczanych celów, gdzie ważne jest właściwe opanowanie ruchów i podwyższanie ogólnej sprawności fizycznej, bez uwzględnienia procesu regeneracji, oddala taniec od profesjonalnych dyscyplin sportu, a przybliża do rekreacji. Jednocześnie nie możemy dokonać jednoznacznego oddzielenia tańca od sztuki. Ukształtowana dziś dyscyplina sportu, swój obecny wyraz zawdzięcza „świadomości mitycznej” i od tej świadomości odseparowywać jej nie należy.
Bibliografia: Bielski, Janusz. 1996. Życie jest ruchem. Warszawa: Agencja Promo-Lider. Bralczyk, Jerzy (red.). 2008. Słownik 100 tysięcy potrzebnych słów. Warszawa: PWN. Huizinga, Johan. 1985. Homo ludens. Zabawa jako źródło kultury. Warszawa: Czytelnik. Jakubowska, Beata i Anna Stankowska Anna. Rytm-Taniec-Muzyka-w szkolnym wychowaniu fizycznym. Wersja elektroniczna: http://www.oeiizk.edu.pl/ wf/jakubowska/tany.pdf (dostęp 30.04.2013). Jarvis, Matt. 2003. Psychologia sportu. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne. Kowalska, Jolanta. 1978. Taniec jako forma przekazu treści kulturowych. Uwagi wstępne. „Etnografia Polska” 1: 173‒192. Kuźmińska, Olga. 2002. Taniec w teorii i praktyce. Poznań: AWF. Lange, Roderyk. 2009. O istocie tańca i jego przejawach w kulturze. Perspektywa antropologiczna. Poznań: Rhytmos. Malinowski, Bronisław. 1958. Szkice z teorii kultury. Warszawa: Książka i Wiedza. Obuchowski Kazimierz. 1983. Psychologia dążeń ludzkich. Warszawa: PWN. Read, Herbert. Wychowanie przez sztukę. Wersja elektroniczna: http://www. zsbojmie.republika.pl/szt.doc (dostęp: 30.04.2013). Zadrożyńska, Anna. 1983. Homo faber i homo ludens. Warszawa: PWN.
359
Monika Żmudzka-Brodnicka Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki laurowego wieńca „Być może kryje się w tej pasji rekordów […] jakiś korzeń metafizyczny: potrzeba wykraczania poza to, co jest, jakaś dziwnie wyrażona, nieraz w groteskę i absurd przechodząca – jak wszystko co ludzkie, złe czy dobre – nadzieja nieskończoności”. Leszek Kołakowski (2009: 238)
Wprowadzenie Człowiek, określany przez Ernsta Cassirera jako animal symbolicum, nie żyje już w świecie jedynie fizycznym, ale także w świecie symbolicznym, którego elementami są język, mit, sztuka i religia (zob. Cassirer 1974: 69). Z tego powodu, otaczającej go rzeczywistości nie może doświadczyć w sposób bezpośredni, ale wyłącznie poprzez interpretację symboli, poprzez rozumiejącą egzegezę napływających zewsząd symbolicznych znaczeń. Również dla Paula Ricoeura to właśnie medytacja nad symbolami kultury umożliwia dotarcie do pełni sensu, do tego, „[…] co głosi – jak pisze filozof – pierwotna, fundamentalna mowa” (1985: 136). Symbol pełni zatem funkcję poznawczą, pozwala nam zrozumieć istotę własnej egzystencji zanurzonej w pierwotnie obcym, lecz zadanym do zrozumienia świecie. Sens naszego życia, ale także sens świata, nie jest bowiem dany wprost, lecz domaga się wysiłku interpretacji rozmaitych znaków napotykanych w świecie kultury. Stąd, rozumienie symboli staje się jednocześnie samorozumieniem. Człowiek dochodzi do rozumienia samego siebie, przeglądając się w rozległym zwierciadle kultu-
Monika Żmudzka-Brodnicka
ry, którą wytwarza. Słusznie zatem podkreśla Stanisław Kowalczyk, że choć cząstkowym poznaniem człowieka zajmują się różne dyscypliny, to: „Holistyczne wyjaśnienie ludzkiej natury musi uwzględniać wymiar psychiczno-umysłowy, z tego względu niezbędne jest badanie człowieka jako twórcy kultury materialnej i duchowej” (Kowalczyk 2010: 169). Częścią tej kultury niewątpliwie jest sport, który obfitując w liczne symbole (święty ogień olimpijski, flaga z pięcioma różnokolorowymi kołami, medale itp.) oraz w różnorodne symboliczne rytuały (wędrówka ognia z serca starogreckich igrzysk olimpijskich – Grecji, zapalenie olimpijskiego znicza na stadionie, przemarsz za narodowym sztandarem poszczególnych ekip sportowych, uroczyste składanie przyrzeczenia, wreszcie sama sportowa rywalizacja mająca charakter swoistej gry itd.), na drodze hermeneutycznej interpretacji pozwala wejrzeć głębiej w istotę człowieka i lepiej zrozumieć jego kondycję. Można zatem powiedzieć, że sport nie tylko obfituje w liczne symbole, ale że sam jest symbolem (zob. Krawczyk 1996: 11–22). Symbolem ludzkiej egzystencji, niekiedy szczęśliwej, niekiedy tragicznej, a więc przede wszystkim symbolem zmiennych kolei losu. W niniejszym artykule, poprzez interpretację symboliki laurowego wieńca, chciałabym się zastanowić nad wyróżniającą człowieka pasją bicia rekordów, w której można upatrywać nie tylko poświadczenia rywalizacyjnej natury stosunków międzyludzkich, ale jeden z konstytutywnych wymiarów człowieczeństwa przejawiający się w permanentnej niezgodzie na swą własną kondycję oraz w nieustającym dążeniu do przekraczania samego siebie, co wyrasta z wpisanego w ludzką egzystencję pragnienia nieskończoności… A wydaje się, że i dziś – mimo obserwowanej merkantylizacji sportu – pragnienie to nie jest człowiekowi obce.
W stronę hermeneutyki Przedstawiciele hermeneutyki filozoficznej, zwłaszcza Hans-Georg Gadamer i Paul Ricoeur, przenosząc akcent z epistemologicznego podejścia do hermeneutyki jako sztuki interpretacji tekstu pisanego1 1
362
Ujmując rzecz historycznie – nie mamy jednej hermeneutyki, ale co najmniej kilka – starożytną grecką, odnoszącą się do rozumienia głosu wyroczni, a także do samego Hermesa, który jako pośrednik między ludźmi i bogami objaśniał słowa tych drugich; żydowskie: rabinistyczną (wykładnie Talmudu) i mistyczną (wykładnie Kabały); średniowieczną, polegającą na właściwej (poprawnej, tj. zgodnej z doktryną) egzegezie Biblii; romantyczną, mającą na celu, na drodze filologicznej wykładni tekstu, ukazanie śladów egzystencji autora, twórczego autorskiego „ja”; i wreszcie
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki ...
(Mitosek 2004: 424–426), w kierunku hermeneutyki ontologicznej pytającej o sens i rozumienie bycia, uświadomili nam, że wszystkie kulturowe wytwory człowieka są tekstami, które można odczytywać i interpretować, uzyskując dzięki nim lepsze zrozumienie ludzkiej egzystencji i rządzących nią prawideł2. Jednym z takich wytworów uniwersalnej kultury masowej, czyli kultury już nie tylko lokalnej, narodowej, czy kontynentalnej, ale autentycznie światowej (zob. Lipiec 1999: 43–47) jest sport; a być może – w kontekście postępującego procesu atomizacji i dezintegracji społecznej – stanowi on jeden z najistotniejszych jej elementów. Jak podkreśla Józef Lipiec, sport zawdzięcza swą atrakcyjność temu, że „(…) trafia w pewną pustkę kulturową, w której musiał zastąpić dawne małomiasteczkowe i wiejskie zgromadzenia sąsiedzkie, procesje religijne i świeckie oraz wszelkie inne formy częstego świętowania, które człowiek po to wymyślił, aby czuć się razem, wespół z innymi, w gromadzie” (Lipiec 1980: 40). Jest to jedna z wielu funkcji sportu3 (Kowalczyk 2010: 54–55), których istnienie – z jednej strony – wskazuje, jak wiele potrzeb sport zaspokaja, a z drugiej, jak dużo, obserwując sportową aktywność człowieka, możemy się o nim samym dowiedzieć. Służy temu zastosowanie metody hermeneutycznej, będącej jedną z podstawowych metod filozofii sportu, a ściślej – epistemologii sportu4. Stając bowiem na stanowisku, że filozofia sportu jest częścią antropologii filozoficznej (zob. Kowalczyk 2010: 22, Lenk 1990: 20–30, Lipiec 1999: 37–39), metoda hermeneutyczna okazuje się użytecznym narzędziem eksplikacji symboliki i semantyki sportowej, pozwalającym interpretować sport jako wytwór kultury, w którym można odsłaniać jakieś ukryte prawdy o byciu człowieka w świecie.
2
3
4
hermeneutykę filozoficzną, traktującą wszystkie wytwory tworzonej przez człowieka kultury jako teksty, które pośredniczą w rozumieniu bycia i poszukującą w tychże tekstach odpowiedzi na pytania dotyczące ludzkiej egzystencji (zob. Mitosek 2004:424–426). W ujęciu Gadamera i Ricoeura, Heideggerowskie bycie-w-świecie zostało ujęte jako bycie-w-kulturze, ponieważ to kultura należy do najbliższego otoczenia człowieka i jest jego światem. Funkcja ludyczna, hedonistyczna, higieniczno-zdrowotna, rekreacyjna, rywalizacyjna, widowiskowo-teatralna, estetyczna, społeczna, edukacyjna, etyczno-formacyjna, militarno-wojskowa, adaptacyjna do zawodu (zob. Kowalczyk 2002: 54–55). W filozofii sportu bowiem, w myśl klasycznego podziału, wyróżniamy trzy działy: ontologię, aksjologię i, najsłabiej przez filozofów sportu rozwiniętą, epistemologię.
363
Monika Żmudzka-Brodnicka
Sport, ujmowany w aspekcie antropologiczno-ontologicznym, okazuje się zjawiskiem bardzo złożonym. Jest on: „(…) odpoczynkiem, przeżyciem quasi-świątecznym, kontaktem z przyrodą, zabawą, grą, rywalizacją, formą życia społecznego, parateatrem, a także sposobem samorealizacji człowieka” (Kowalczyk 2010: 48–55). W nawiązaniu do ostatniego z wymienionych aspektów, próba hermeneutycznej interpretacji5 symboliki laurowego wieńca pokazuje, że ludzka pasja bicia rekordów, pasja przekraczania wyznaczonych przez poprzednich rekordzistów granic jest wyrazem jednego z najważniejszych pragnień człowieka – pragnienia nieskończoności.
Symbolika laurowego wieńca Jakie zatem znaczenia kryją się pod symboliką laurowego wieńca, czy też samego wawrzynu, z którego ów wieniec jest wykonany? Jak wskazuje Władysław Kopaliński, wawrzyn (laur) ma wiele znaczeń. Rzymscy wodzowie otrzymywali wieńce z jego liści na znak triumfu, ale także oczyszczenia z krwi przelanej na polach bitew (mityczny Apollo oczyszczał się liśćmi laurowymi po zabiciu straszliwego węża-smoka Pytona). Zresztą to właśnie jego atrybutem jako bóstwa jednocześnie solarnego i chtonicznego – Apollo odwracał śmierć, ale też niespodziewanie śmierć sprowadzał (Parandowski 1987: 52–55) – rzucającego ożywcze i śmiertelne promienie-strzały był laur. Później wieniec laurowy stał się emblematem zwycięstwa i triumfu (łac. corona triumphalis) oraz płynącej z nich nieśmiertelnej chwały. Uwieńczano nim głowy zwycięzców na igrzyskach pytyjskich, ale także wieszczów, poetów i śpiewaków. Chrześcijaństwo z symboliki grecko-rzymskiej przejęło między innymi takie znaczenia jak: triumf, cnota i wieczność, a także wieczną pamięć. Listki wawrzynu były wiecznie zielone (podobnie jak Apollo, który zachował wieczną młodość), dlatego też symbolizowały nieśmiertelność (Kopaliński 1991).
Pasja bicia rekordów Kiedy myślimy o rekordach, zazwyczaj stają nam przed oczami sportowcy, którzy dzięki wielkiej wytrwałości, ciężkiej pracy i ogromnej 5
364
„Interpretacja hermeneutyczna okazuje się więc (…) drogą do poszerzenia naszego horyzontu, naszej samoświadomości” (Rosner 1991: 162).
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki ...
sile woli, osiągają – zdawałoby się niemożliwy do osiągnięcia – wynik. Nie oznacza to jednak, że w innych dziedzinach życia rekordów się nie bije, co potwierdza chociażby słynna Księga rekordów Guinnessa, w której ludzie zapisują rozmaite swoje rekordowe osiągnięcia, od poważnych i niekiedy niebezpiecznych, po najbardziej – zdawałoby się – absurdalne i groteskowe. W tym kontekście bicie rekordów okazuje się fenomenem o szerszym zasięgu, ma bowiem wymiar nie tylko sportowy, ale niewątpliwie ogólnoludzki. Swoista pasja bicia rekordów jako przekraczania pewnych wyznaczonych wcześniej, przez wcześniejsze rekordy, granic bierze się – jak można sądzić – z dążenia do zaspokojenia jakichś istotnych potrzeb człowieka; w myśl Freudowskiego przekonania, że każda kulturowa forma ludzkiej działalności po to została wymyślona, by pewne naturalne potrzeby zaspokajać w sposób zastępczy, a jednocześnie dozwolony i społecznie akceptowany. Dlaczego zatem ludzie biją rekordy? Odpowiedź na to pytanie jest złożona, bo i motywy pchające do bicia rekordów są rozmaite. Być może jednym z takich motywów jest sława. Ta jednak zazwyczaj nie jest trwała, każdy bowiem rekord, prędzej czy później, zostaje pobity i de facto niewiele nazwisk dawnych rekordzistów zostaje ostatecznie zapamiętanych. Ponadto, nie każdy rekord gwarantuje sławę. Na przykład bicie rekordu w przez żeglarza pośrodku oceanu, czy mozolna wspinaczka na najwyższy szczyt świata nie odbywają się w blasku fleszy i przy aplauzie tłumów, ale są samotną walką z przeciwnościami natury w poszukiwaniu – jak przekonuje Bogusław Kwarciak – egzystencjalnej pełni (Kwarciak 1980: 125–137). Dodatkowo, sława wymaga nieustannego o nią zabiegania, co w odniesieniu do wymogu bicia kolejnych rekordów okazuje się niezmiernie trudne. Dlatego też nie wydaje się ona zadowalającym wytłumaczeniem interesującego nas fenomenu; choć, bez wątpienia, dla niektórych (lecz tych chyba jest niewielu) stanowi ona jedyny cel podejmowanych prób bicia rekordów, zwłaszcza jeśli wiąże się to z jakimiś wymiernymi korzyściami finansowymi. W biciu rekordów, obok pragnienia bycia sławnym (choćby przez wpis do Księgi rekordów Guinnessa), odzwierciedlają się i inne ludzkie potrzeby, bardziej – jak się zdaje – powszechne i uniwersalne, na przykład potrzeba poczucia i potwierdzania własnej wartości. Jej zaspokojenie leży chyba u podstaw każdej podejmowanej przez człowieka rywalizacji, stąd jedną z zasadniczych funkcji sportu jest – jak już 365
Monika Żmudzka-Brodnicka
wspomniano – funkcja rywalizacyjna. „W ludzkiej naturze zawarta jest chęć konfrontacji z innymi, współzawodnictwa, a nawet walki. Sport jest ujściem dla nadmiaru energii i potrzeby rywalizacji, regulowanym przez ogólnie przyjęte zasady gry sportowej” (Kowalczyk 2010: 54). W rywalizacji, w której Józef Lipiec widzi jedną z tendencji uzewnętrzniania się stosunków międzyludzkich, człowiek usiłuje określić swą wartość poprzez przyrównanie się do pewnego konkretnego innego człowieka; poprzez jego bezpośrednie pokonanie. Trzeba jednak pamiętać, że rywalizacja nie jest tożsama z walką, bo nie o zniszczenie rywala w niej chodzi, lecz o współzawodnictwo w ramach ściśle określonych reguł i w oparciu o te same – przynajmniej w wymiarze idealnym – uwarunkowania zewnętrzne. W tendencji rywalizacyjnej, zwycięstwo ma charakter jednorazowy i jest zakorzenione w konkretnym tu i teraz, nie wybiega zatem ani w przeszłość, ani w przyszłość, lecz jest osadzone w teraźniejszości (Lipiec 1980: 15). Inaczej jest w przypadku tendencji perfekcjonistycznej. Tutaj postulat bycia lepszym od kogoś innego pozostaje na dalszym planie, zaś na pierwszym miejscu znajduje się dążenie do bycia lepszym od samego siebie, czyli takiego, jakim się było uprzednio (Lipiec 1980: 15, Lipiec 1988: 17‒21, 21–26). W tendencji perfekcjonistycznej teraźniejszość ustępuje pola przeszłości i przyszłości, bowiem: „Rekordzista wykreśla (…) swym wynikiem maksymalne osiągnięcia przeszłości, równocześnie stawiając barierę przyszłym próbom jej pokonania (…)” (Lipiec 1980: 13). W rozwoju ludzkości – jak podkreśla Józef Lipiec – obie tendencje przeplatały się wzajemnie, a nawet więcej – warunkowały się dialektycznie (Kowalczyk 2010: 29)6. Bo choć najsilniejszym bodźcem do podjęcia jakiejkolwiek, nie tylko sportowej, aktywności od zawsze była rywalizacja, to w istocie chodziło i chodzi o doskonalenie (Lipiec 1988: 21–26). Na tym właśnie dążeniu opiera się rozwój cywilizacji, od stosunków międzyludzkich począwszy, a na rywalizacji pomiędzy poszczególnymi krajami skończywszy. Można więc powiedzieć, że bicie rekordów, obok potrzeby sławy i potrzeby poczucia własnej wartości, zaspokaja ludzką potrzebę doskonalenia się. Człowiek bowiem – na co zwrócił już uwagę niejeden 6
366
Ujęcie to akcentuje pedagogika personalistyczna, która ukierunkowuje popęd do rywalizacji na wewnętrzne doskonalenie człowieka, co wymaga walki z własną słabością i złem moralnym (zob. Kowalczyk 2002: 29).
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki ...
myśliciel, od Platona począwszy – jest bytem niedoskonałym, ułomnym i pełnym braków. Jednak dzięki jakiemuś wrodzonemu dążeniu do przekraczania samego siebie, dzięki permanentnej niezgodzie na swą własną kondycję, od momentu narodzin do chwili śmierci podejmuje on heroiczną walkę z własnymi słabościami. A to nie byłoby możliwe, gdyby nie konstytutywna otwartość ludzkiej egzystencji, zawsze nieostatecznej i zawsze jakby nieukończonej.
Człowiek jako otwarty projekt Zrozumienie, że ludzka egzystencja jest otwartym projektem zawdzięczamy zakwestionowaniu w wieku XX kartezjańskiej filozofii świadomości i właściwego jej substancjalnego ujęcia człowieka jako bytu wyposażonego w określone właściwości, stałego w swych cechach i niezmiennego w swej tożsamości, a więc definiowalnego. Tymczasem, człowiek nie jest substancją jak otaczające go rzeczy, ale procesem. Oznacza to, że jego egzystencja nigdy nie jest ostateczna, ale otwarta i wychylona w przyszłość. Podobnie istota człowieka, o której Katarzyna Rosner pisze, że nie jest „(…) czymś danym, ale zadanym, domagającym się określenia, przy czym to określenie (samookreślenie) rozwija się w czasie, podobnie jak sama egzystencja jednostki i – dopóki ona trwa – nie jest nigdy ostateczne” (Rosner 2006: 7). Procesualny charakter egzystencji oznacza, że człowiek to ciągle otwarty projekt bycia. Jednakże ten projekt nie jest jakimś na stałe wymyślonym przez człowieka planem, ale czymś, co jest ciągle tworzone. Jakże celnie ujmuje to Heidegger pisząc, że człowiek „(…) nie jest czymś obecnym, czego dodatkową własnością byłoby, że coś może, lecz jest pierwotnie byciem-możliwym” (Heidegger 1994: 184). Zatem człowiek jest człowiekiem jako projektujący. Dopóki bowiem żyje, dopóty jest otwarty na różnorakie możliwości bycia, które przed nim stoją. Wśród nich znajdują się także przyszłe rekordy. Jeśli w biegu na 100 metrów kilku lekkoatletów osiągnęło wynik 9,85 sekund, to możliwością każdego z nich jest osiągnięcie 9,84 sekund, a potem 9,83 sekund itd.; i choć pewnie nigdy nie przebiegną oni dystansu 100 metrów w czasie 9,58 sekund, jak to uczynił Usain Bolt, to nie znaczy, że ów wynik nie jest możliwy. A nawet jeśli dla nich samych jest on faktycznie nieosiągalny, to zawsze mogą bić dotychczasowe swoje rekordy, zawsze 367
Monika Żmudzka-Brodnicka
mogą przekraczać samych siebie ku niezrealizowanym jeszcze własnym możliwościom. W tym sensie każdy człowiek jest oczekiwaniem i niewiadomą, ale oczekiwaniem i niewiadomą jest cała ludzkość, człowiek jako taki, człowiek w ogóle. Zatem rekordziści, czyli wszyscy, którzy podejmują wyzwanie przekroczenia samego siebie, nie znając granicy swoich możliwości i granicy możliwości człowieka w ogóle, wyrażają największe bodaj z ludzkich pragnień – pragnienie nieskończoności, pragnienie bycia nieśmiertelnym. I nie chodzi tu bynajmniej tylko o nieśmiertelność przejawiającą się w nieśmiertelnej – mimo śmiertelności człowieka – sławie; nie chodzi też o pamięć przekutą na spiżowe pomniki i marmurowe tablice, lecz o nieśmiertelność przybierającą postać ciągle otwartego projektu bycia, którym jest człowiek. Bo choć najpewniejszą i najbardziej nieuniknioną możliwością człowieka jest śmierć, to samo bycie-możliwym przejawiające się w twórczym, aktywnym działaniu stanowi zaprzeczenie śmierci będącej kresem i ostatnią z wszelkich możliwości. Rekordzistę można porównać do nietzscheańskiego Dionizosa, będącego symbolem strumienia samego życia, łamiącego wszelkie bariery i ograniczenia, symbolem radości życia i wiecznej odnowy, twórcą czegoś, czego jeszcze nie ma, a więc Stwórcą, który – choć na chwilę – zapanował nad samą nawet śmiercią.
Podsumowanie Sportowiec, i każdy, kto po wielu poświęceniach i dzięki ciężkiej pracy bije rekord, doświadcza poczucia nieskończoności poprzez wykroczenie ponad swoją kondycję. Człowiek jest istotą niedoskonałą i skończoną, ale dążącą do doskonałości, wychyloną ku nieskończoności. To wewnętrzne rozdarcie każe człowiekowi wspinać się ponad samego siebie, przekraczać siebie samego takim, jakim się jest, ku temu, kim może być. Dlatego: „Rywalizacjonizm i perfekcjonizm dysponują też – wedle swych skal wartości – różnymi granicami swych programów; dla pierwszego granicą tą jest być lepszym od wszystkich, dla drugiego – być po prostu bardzo dobr ym, tak dobr ym, jak to leży w możliwościach ludzkich” (Lipiec 1980: 15). Człowiek jest strumieniem potencjalności i stawania się, każde jego działanie jest bowiem wychylone w przyszłość, ku jeszcze niezreali368
Bicie rekordów a pragnienie nieskończoności – próba hermeneutycznej interpretacji symboliki ...
zowanym możliwościom, ale jednocześnie wyrasta z przeszłości, która je określa. Każdy bowiem osiągnięty cel otwiera nową perspektywę, nowe możliwości jeszcze niezrealizowane. Możliwości człowieka są nieograniczone, bo nie zna on ich kresu, nie zna granicy, którą skrywa mrok tajemnicy. Projektując się na własne niezrealizowane jeszcze możliwości, człowiek jest transcendencją, rozumianą jednak nie jako przekraczanie siebie ku obiektywnej prawdzie, ale – jak chciał Nietzsche – transcendencją egzystencjalną, której istotą jest sam akt przekraczania. Ogólnoludzkim sensem nieskończoności jest więc to, że dopóki można jeszcze bić jakiekolwiek rekordy, dopóty istnienie człowieka ma sens, istnienie, w którym chodzi o to, by zawsze móc przekraczać samego siebie i pokonywać wszelkie ustalone wcześniej granice.
Bibliografia: Cassirer, Ernst. 1974. Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury. Warszawa: PWN. Heidegger, Martin. 1994. Bycie i czas. Warszawa: PWN. Kołakowski, Leszek. 2009. Mini wykłady o maxi sprawach. Kraków: Znak. Kopaliński, Władysław. 1991. Słownik symboli. Warszawa: Wiedza Powszechna. Kowalczyk, Stanisław. 2002 Elementy filozofii i teologii sportu. Lublin: KUL. Kowalczyk, Stanisław. 2010. Elementy filozofii i teologii sportu. Lublin: KUL. Krawczyk, Zbigniew. 1996. Sport jako symbol. W: Z. Dziubiński (red.). Sacrum a sport. Warszawa: Salezjańska Organizacja Sportowa Rzeczypospolitej Polskiej. s. 11–22. Kwarciak, Bogusław. 1980. Poszukiwanie egzystencjalnej pełni. W: J. Lipiec (red.). Duch sportu. Kraków: Krajowa Agencja Wydawnicza. s. 125–137. Lenk, Hans. Zadania filozofii sportu. W: J. Kosiewicz, Z. Krawczyk (red.). Filozofia kultury fizycznej. Koncepcje i problemy. T. II. Warszawa: AWF. s. 20–30. Lipiec, Józef. 1980. Sport i świat współczesny, czyli o usprawiedliwieniu sportu. W: J. Lipiec (red.). Duch sportu. Kraków: Krajowa Agencja Wydawnicza. s. 8–41.
369
Lipiec, Józef. 1988. Kalokagatia. Szkice z filozofii sportu. Warszawa–Kraków: PWN. Lipiec, Józef. 1999. Filozofia olimpizmu. Warszawa: SPRINT. Mitosek, Zofia. 2004. Teorie badań literackich. Warszawa: PWN. Parandowski, Jan. 1987. Mitologia. Wierzenia i podania Greków i Rzymian. Poznań: Wydawnictwo Poznańskie. Ricoeur, Paul. 1985. Egzystencja i hermeneutyka. Rozprawy o metodzie. Warszawa: PWN. Rosner, Katarzyna. 1991. Hermeneutyka jako krytyka kultury. Heidegger, Gadamer, Ricoeur. Warszawa: PWN. Rosner, Katarzyna. 2006. Narracja, tożsamość i czas. Kraków: Universitas.
Noty o autorach
Maciej Brosz – socjolog i żeglarz lodowy. Asystent w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Specjalizuje się w zagadnieniach związanych z metodologią badań społecznych, socjologią miasta. Publikował w tomach zbiorowych i czasopismach naukowych (m.in. w „Przeglądzie Socjologii Jakościowej”). Na bojerach żegluje i startuje w zawodach krajowych oraz zagranicznych od 1991 roku. Jacek Burski – absolwent socjologii na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie jest doktorantem w Katedrze Socjologii Kultury Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zainteresowania badawcze krążą wokół sportu, w szczególności piłki nożnej. W ramach prowadzonych badań analizuje mechanizmy rządzące przemianami w społecznej sferze futbolu. Przede wszystkim zajmuje się środowiskiem kibiców piłkarskich. Obok głównego nurtu zainteresowań jest członkiem zespołu badawczego realizującego grant Narodowego Centrum Nauki poświęcony badaniom dyskursywnym nad historią Łodzi. Prywatnie jest kibicem Łódzkiego Klubu Sportowego. Wojciech Józef Burszta – profesor zwyczajny, kierownik Katedry Antropologii Kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, kieruje także Zakładem Badań Narodowościowych Instytutu Slawistyki PAN w Poznaniu, prezes Instytutu im. Oskara Kolberga, redaktor naukowy półrocznika „Sprawy Narodowościowe”, przewodniczący Rady Naukowej kwartalnika „Kultura Popularna”, przewodniczący Komitetu Nauk o Kulturze PAN. Antropolog kultury, kulturoznawca i eseista piszący o rzeczach poważnych i ulotnych. Stypendysta Fulbrighta i Fundacji Kościuszkowskiej, wykładał w Yale, Chicago i Paryżu. Interesuje się muzyką rockową, futbolem angielskim; miłośnik i znawca kryminałów. Od 2005 roku osiadł w Milanówku. W roku 2013 ukazała się jego książka Kotwice pewności. Wojny kulturowe z popnacjonalizmem w tle.
Noty o autorach
Mariusz Czubaj – profesor antropologii kultury w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Autor powieści kryminalnych. Opublikował m.in. książki Biodra Elvisa Presleya. Od paleoherosów do neofanów; W stronę miejskiej utopii; Etnolog w Mieście Grzechu. Powieść kryminalna jako świadectwo antropologiczne; Postfutbol. Antropologia piłki nożnej (razem z J. Drozdą i J. Myszkorowskim). Kierownik 3-letniego projektu badawczego Stadion - Miasto - Kultura. Euro 2012 a przemiany kultury polskiej realizowanego w Instytucie Badań Przestrzeni Publicznej. Richard Giulianotti – profesor socjologii na brytyjskim Loughborough University oraz profesor w Telemark University College w Norwegii. Jest autorem licznych publikacji poświęconych piłce nożnej: Football. A Sociology of the Global Game; Sport: A Critical Sociology; Ethics, Money and Sport (współautor Adrian Walsh) oraz Globalization and Football (współautor Roland Robertson). Redagował i współredagował publikacje poświęcone futbolowi i sporcie, w tym: Football Violence and Social Identity; Football in Africa oraz Globalization and Sport. Gościnnie współredagował wydanie specjalne czasopisma „Urban Studies” (listopad 2011) poświęconemu wydarzeniom sportowym na wielką skalę i związanych z nimi kwestiami bezpieczeństwa, oraz wydanie specjalne „British Journal of Sociology” (czerwiec 2011) poświęconemu tematyce socjologii w światowym sporcie. Jego książki i artykuły zostały przetłumaczone i wydane w językach: niemieckim, włoskim, koreańskim, mandaryńskim, polskim, portugalskim, serbskim oraz hiszpańskim. Poza wieloma przedsięwzięciami naukowymi pracuje obecnie przy projekcie finansowanym ze środków Unii Europejskiej na temat praktyk antydyskryminacyjnych wśród zwolenników i fanów piłki nożnej w Europie. Anna Giza-Poleszczuk – profesor Uniwersytetu Warszawskiego, prorektor ds. Rozwoju i Polityki Finansowej UW, lider Projektu Społecznego 2012. W latach 1994–2005 pracowała w firmie Unilever Polska kolejno jako dyrektor Działu Badań Rynku, dyrektor działu badań rynku w Centrach Innowacyjnych Unilever na region Europy Środkowo-Wschodniej, doradca Zarządu ds. Zasobów Ludzkich; doradca Zarządu ds. Komunikacji Marek. Koordynator ponad 3000 badań rynkowych, w tym około 20% międzynarodowych. Realizator licznych badań i grantów akademickich, także międzynarodowych. Członek zespołów i kierownik wielu projektów realizowanych m.in. na zlecenie instytucji publicznych MPiPS, MRR, MSiT, UOKiK, a także m.in. dla Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Stały konsultant badań 372
Noty o autorach
ewaluacyjnych dla Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Od roku 2009 honorowy prezes Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. Autorka kilkudziesięciu artykułów i dziesięciu książek (w tym trzech autorskich). Laureatka licznych nagród m.in. im. Helmutha Plessnera za całokształt prac z zakresu socjologii teoretycznej (1989), nagrody Ministra Edukacji Narodowej, za książkę „Co nam zostało z tych lat” (1991), nagrody im. Jana Długosza, za książkę Przemiany więzi społecznych (2005). Aleksandra Gołdys – socjolożka, badaczka społeczna i marketingowa. Specjalizuje się w badaniach jakościowych, etnograficznych oraz ewaluacyjnych. Współpracowała z Fundacją Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego, Fundacją Dzieci i Młodzieży, Pracownią Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, Narodowym Centrum Kultury i Towarzystwem Inicjatyw Twórczych „ę”. Honorata Jakubowska – adiunkt w Instytucie Socjologii UAM. Autorka książki Socjologia ciała (2009), za którą otrzymała nagrodę im. Stanisława Ossowskiego, oraz licznych artykułów dotyczących problematyki ciała/cielesności i płci. W ostatnich latach, głównym przedmiotem jej zainteresowań jest sport jako obszar (re)produkowania porządku i granic płci. Jej artykuły na ten temat ukazały się m.in. w „Kulturze i Społeczeństwie”, „Czasie Kultury” czy „Ruchu Prawniczym, Ekonomicznym i Socjologicznym”. Aktualnie pracuje nad rozprawą habilitacyjną dotyczącą tej problematyki. Prowadzi zajęcia „Płeć i sport” na kierunku socjologia. Grant Jarvie – profesor Uniwersytetu w Edynburgu. Wcześniej pracował na University of Stirling. Gościnnie partycypował również w badaniach na uniwersytetach w Toronto i Illinois. Jest doradcą rządowym w Szkocji i Wielkiej Brytanii oraz w UNESCO. Autor ponad stu publikacji naukowych, w tym m.in. książek: Sport, Culture and Society; Sport, Revolution and Beijing Olympics; Highland Games: The Making of the Myth. Stanisław Kamykowski – doktorant w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego, wiceprezes ds. Ogólnych Klubu Uczelnianego AZS UWr, członek redakcji portalsocjologa.pl. Michał Karaś – dziennikarz z wykształcenia, kibic z zamiłowania. Redaktor naczelny Stadiony.net, a wcześniej PortalKibica.pl. Autor projektu kulturalnego Kibicowanie jako uniwersalny język. Absolwent dziennikarstwa UJ, kibic Wisły Kraków. 373
Noty o autorach
Marlena Kaźmierczak – studentka V roku prawa Na Uniwersytecie Gdańskim. Ukończyła studia licencjackie z socjologii na UG. Posiada klasę sportową B w tańcach latynoamerykańskich i standardowych. Instruktor tańca sportowego. Jerzy Klimczak – absolwent studiów licencjackich z zakresu socjologii ogólnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz studiów magisterskich na kierunku socjologia (specjalizacja antropologia współczesności) Uniwersytetu Gdańskiego. Główne pola jego zainteresowań to psychologia społeczna, procesy marginalizacji i migracji oraz fenomeny popkultury. Wcześniej opublikował artykuł: Kozioł ofiarny jako strategia oswajania obcego. Społeczne strategie postępowania w obliczu pandemii na przykładzie HIV/AIDS. Katarzyna Kopecka-Piech – doktor nauk humanistycznych, medioznawca, adiunkt w Zakładzie Komunikacji Społecznej i Mediów AWF we Wrocławiu. Specjalizuje się w badaniach nad nowymi mediami. Zainteresowania naukowe: mediatyzacja kultury, zmiany i innowacje medialne, konwergencja mediów, media mobilne, relacje między nowymi mediami a przestrzenią miejską, rozwój i problemy przemysłów kreatywnych w Polsce i na świecie. Radosław Kossakowski – adiunkt w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Zainteresowania naukowe: socjologia sportu, społeczny fenomen kibicowania, metody jakościowe w socjologii, ewaluacja działań społecznych. Autor dwóch monografii oraz kilkudziesięciu artykułów w czasopismach i tomach zbiorowych. Amatorski piłkarz i biegacz. Laureat nagrody za najlepszą monografię naukową podejmującą problematykę współczesnej kultury i społeczeństwa przyznawaną przez czasopismo „Kultura i Edukacja”. Laureat II edycji konkursu „Wiedza z pasją. Promujemy młodych naukowców”. Barbara Kulesza-Gulczyńska – studentka II roku studiów magisterskich w ramach Międzykierunkowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tytuł licencjata filologii polskiej oraz dziennikarstwa i komunikacji społecznej uzyskała na Uniwersytecie Wrocławskim. Jej zainteresowania naukowe obejmują szeroko rozumianą kulturę i literaturę popularną oraz mechanizmy tworzenia i zachowań społeczności fanów. 374
Noty o autorach
Aleksandra Leszczyńska – doktorantka w Instytucie Socjologii na Uniwersytecie Łódzkim i wieloletnia działaczka Akademickiego Związku Sportowego w Łodzi. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół socjologii sportu, w szczególności wokół zagadnień dotyczących dopingu w sporcie i związków sportu z mediami. Anna Majer – asystent w Zakładzie Pedagogiki, Socjologii i Filozofii w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Absolwentka magisterskich studiów socjologicznych oraz Studiów Doktoranckich z zakresu Pedagogiki i Nauk o Polityce na Uniwersytecie Gdańskim. Pisze pracę doktorską w Zakładzie Filozofii Wychowania i Studiów Kulturowych w Instytucie Pedagogiki UG związaną z obszarem socjologii ciała, męskości i pedagogicznymi wymiarami kultury popularnej. Piotr Małczyński – absolwent Katedry Etnologii i Antropologii Kulturowej na Uniwersytecie Wrocławskim, doktorant Studium Nauk o Kulturze. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół problematyki nacjonalizmu, rasy, etniczności oraz zjawisk kulturowych związanych z piłką nożną. Jacek Mianowski – socjolog, adiunkt w Zakładzie Socjologii Gospodarczej i Zachowań Rynkowych Instytutu Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Główne zainteresowania naukowe i badawcze: socjologia organizacji i zarządzania, socjologia kultury, socjologia komunikacji, ewaluacja. Arkadiusz Peisert – doktor socjologii, pracownik IFSiD UG, przewodniczący Oddziału Gdańskiego PTS, zainteresowania: transformacja społeczna Europy Środkowo-Wschodniej, teoria społeczna, Norbert Elias, społeczeństwo obywatelskie, procedury demokratyczne, ewaluacja, filister Korporacji Akademickiej „Welecja”. Autor książki Spółdzielnie mieszkaniowe – między wspólnotą obywatelską a alienacją. Marta Pikora – studentka socjologii w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego i na Uniwersytecie Fryderyka II w Neapolu. Do głównych zainteresowań naukowych autorki zalicza się socjologia sportu i miasta oraz jakościowe metody badawcze. Współpracowała z Instytutem Studiów Społecznych im. Roberta B. Zajonca w charakterze badacza społecznego oraz z Instytutem Badawczym ARC Rynek i Opinia, biorąc udział w jakościowych i ilościowych badaniach marketingowych. 375
Noty o autorach
Maria Rogaczewska – asystent naukowy w Instytucie Socjologii UW w Zakładzie Psychologii Społecznej. Ukończyła z wyróżnieniem filozofię w ramach Kolegium MISH UW, studiowała ponadto socjologię i antropologię, a także nauki polityczne na Uniwersytecie w Uppsali (Szwecja). Specjalizuje się w badaniach z zakresu socjologii religii, społeczeństwa obywatelskiego, przemian więzi społecznych, rozwoju wspólnot lokalnych. Prowadzi też badania jakościowe, ewaluacyjne i pracuje jako analityk na zlecenie instytucji publicznych i pozarządowych, między innymi dla Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, Stowarzyszenia „Szkoła Liderów”, Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, Instytutu Spraw Publicznych, Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży, Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Krzysztof Stachura – doktor socjologii, pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego. Członek Zarządu Sekcji Socjologii Komunikacji, Wiedzy i Kultury Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego. Prezes Fundacji Ośrodek Badań i Analiz Społecznych. Do jego głównych zainteresowań badawczych należą socjologia mediów i metodologia badań online. Anna Strzałkowska – socjolożka i psycholożka, jest adiunktem w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w Zakładzie Pedagogiki, Socjologii i Filozofii Akademii Wychowania Fizycznego w Gdańsku. Kierowniczka Pracowni Realizacji Badań Socjologicznych Uniwersytetu Gdańskiego. Interesuje się zagadnieniami związanymi z inkluzją społeczną oraz przeciwdziałaniem dyskryminacji i wykluczeniom społecznym grup mniejszościowych. Maria Szymborska – socjolog, absolwentka Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW, doktorantka Międzywydziałowych Środowiskowych Studiów Doktoranckich przy Wydziale Historycznym UW, w ramach studiów prowadzi zajęcia z historii idei. Pracowała jako asystentka Sekretarza Stanu w KPRM. Obecnie zatrudniona w Projekcie Społecznym 2012 będącym innowacyjnym grantem Instytutu Socjologii UW. W ramach PS2012 koordynuje proces partycypacyjnego tworzenia diagnozy lokalnej i pisania strategii rozwoju sportu w jednym z polskich miast. Odpowiada za kontakty 376
Noty o autorach
z Ukrainą. W ciągu ostatnich dwóch lat brała udział w licznych badaniach (jakościowych i ilościowych) dotyczących sportu powszechnego i wolontariatu sportowego m.in. w badaniu społecznego kontekstu funkcjonowania boisk typu Orlik na zlecenie Ministerstwa Sportu i Turystyki i programów społecznych UEFA podczas UEFA Euro 2012 – kampania Respect. Renata Włoch – absolwentka Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, adiunkt w Instytucie Socjologii UW. Zajmuje się głównie socjologią stosunków międzynarodowych i socjologią sportu oraz m.in. teorią społeczną i metodologią. Wojciech Woźniak – doktor socjologii, adiunkt w Katedrze Socjologii Ogólnej na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego. Jego zainteresowania naukowe, koncentrują się wokół problematyki nierówności społecznych, socjologii polityki i mediów oraz analiz dyskursu publicznego (szczególnie fenomenu paniki moralnej), a także fińskiego modelu społeczno-gospodarczego i socjologii sportu. W 2012 roku nakładem Wydawnictwa Naukowego SCHOLAR ukazała się jego książka Nierówności społeczne w polskim dyskursie politycznym. Jest członkiem Międzynarodowego Towarzystwa Socjologicznego (ISA), Brytyjskiego Towarzystwa Socjologicznego (BSA), Europejskiej Sieci Badaczy Polityki Społecznej (ESPAnet) oraz Werstermarck Society, czyli Fińskiego Towarzystwa Socjologicznego. Kibicuje Widzewowi Łódź, bywa na Organice (siatkówka) i Budowlanych (rugby). Grzegorz Władysław Wróblewski – ur. 1982 w Lublinie, absolwent filologii angielskiej i socjologii KUL. Jako dziecko uprawiał taekwondo, a w latach 2001–2004 karate tradycyjne (jego trenerami byli m.in. mistrzowie świata Andrzej Maciejewski i Daniel Iwanek). Doktorant w Katedrze Socjologii Makrostruktur i Ruchów Społecznych na Wydziale Nauk Społecznych KUL. Autor przekładów z języka angielskiego oraz prac z zakresu aksjologii dalekowschodnich sztuk walki publikowanych w wydawnictwach Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej oraz na łamach kwartalnika „Akcent” (2009 nr 4, 2012 nr 3). Agata Zborowska – doktorantka w zakładzie Filmu i Kultury Wizualnej w Instytucie Kultury Polskiej UW. 377
Magdalena Żadkowska – socjolożka w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa UG, badaczka życia codziennego par oraz relacji kobiet i mężczyzn w domu i w pracy. Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego (Socjologia) i Uniwersytetu Jagiellońskiego (Kulturoznawstwo). Autorka i koordynatorka merytoryczna nagrodzonego w konkursie na Dobre Praktyki EFS projektu szkoleniowego KiM – Kobieta i Mężczyzna Liderami Pomorskich Przedsiębiorstw. Ekspertka medialna (RADIO PLUS, TV4, RADIO GDAŃSK, TVN, Dolce Vita). Wykładowczyni kursu on-line w partnerstwie z East Carolina University zatytułowanego Global Understanding. Uczestniczyła w konferencjach w Goeteborgu, Barcelonie, Lizbonie i Genewie. Monika Żmudzka-Brodnicka – absolwentka filozofii i filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim, adiunkt w Zakładzie Pedagogiki, Socjologii i Filozofii Akademii Wychowania w Gdańsku. Redaktor naukowy trzech monografii: Fenomenologia i transgresje. Materiały konferencyjne (razem z E. Nawrocką, A. Borowicz, W. Płotką), Wokół problemów z interpretacją i historią (razem z E. Nawrocką, W. Płotką, J. Żerko), Historia – Interpretacja – Reprezentacja (razem z M. Brodnickim, J. Serkowską-Mąką). Zajmuje się filozofią i etyką sportu, a w szczególności etyką cnoty i etyką języka.