1
/
(48)
2010
i
i i
12
(w tym % VAT)
D VD i
m am lm fi l z fi o GM O
IS! GR A T S
1 0
2 0 0 2 0 1 1 4 6 1 7 7 9
Dwudziesta rocznica wyborów zczerwca 1989r. to idealny moment, by przedstawić opinie, które wwolnej Polsce były marginalizowane.. Temu ma służyć marginalizowane wydana właśnie książka „Gwiazdozbiór „Gwiazdozbiór w Solidarności” – wywiad-rzeka z Joanną i Andrzejem Gwiazdami, założycielami Wolnych Wolnyc h Związków Zawodowych Wybrzeża oraz liderami Pierwszej „Solidarności”.
1
Gwiazdozbiór w „Solidarności” Joanna i Andrzej Gwiazdowie Gwiazdowie w rozmowie z Remigiuszem Okraską
Te czołowe postaci Pierwszej „Solidarności” na przestrzeni ostatnich dwóch dekad były praktycznie nieobecne wmediach. Ostatnio się to zmienia, jednak ich poglądy przywoływane są bardzo wybiórczo. Nicdziwnego: Gwiazdowie byli równie konsekwentni wpostulatach rozliczenia systemu komunistycznego, jak i w krytyce polskiego modelu kapitalizmu. Ostro oceniali historyczną rolę Lecha Wałęsy nie tylko z powodu jego dwuznacznych – związków ze Służbą Bezpieczeństwa, ale także z uwagi na niedemokratyczny niedemok ratyczny sposób kierowania „Solidarnością” „Solidarnością” oraz zdradę interesów środowisk pracowniczych przez rządy tworzone pod jego patronatem. 4 czerwca 2009 r., dokładnie dwadzieścia lat od wyborów będących konsekwencją porozumień Okrągłego Stołu, ukazuje się zapis rozmów zlegendami opozycji antykomunistycznej, wzbogacony owybór rozmaitych unikalnych materiałów dotyczących ich życia i działalności. Wich barwnych, pełnych anegdot opowieściach sporo jest opinii zwanych kontrowersyjnymi, i to dla bardzo wielu uczestników życia publicznego, nie tylko tych, zktórych krytyką Gwiazdowie są kojarzeni. Właśnie ten subiektywny ton stanowi największą wartość książki.
Do książki dołączona jest bezpłatna płyta DVD zlmem prezentującym niezależne, alternatywne obchody 25. rocznicy powstania „Solidarności”. Obchody te były w roku 2005 współorganizowane współorga nizowane m.in. przez Joannę i Andrzeja Gwiazdów oraz pismo „Obywatel „Obywatel””.
Gwiazdozbiór w „Solidarności” Joanna i Andrzej Gwiazdowie wrozmowie z Remigiuszem Okraską 512 stron plus 32 strony wkładki zdjęciowej Cena 49,00 zł (w księgarniach); 44,00 zł bezpośrednio u wydawcy (koszt przesyłki wliczony): Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom”
ul. Więckowskiego 33/126, 90-734 Łódź tel./fax. (042) 630 17 49 e-mail: biuro@obywat
[email protected] el.org.pl Bank Spółdzielczy Rzemiosła
ul. Moniuszki 6, 90-111 Łódź numer konta: 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001 z dopiskiem „Gwiazdozbiór w »Solidarności«” Wszelkich dodatkowych dodatkowych informacji na temat książki udziela Konrad Malec pod numerem telefonu +48 504 268 206 oraz adresem poczty elektronicznej
[email protected] [email protected] Więcej o książce i autorach, oraz zamówienia w Internecie:
www.gwiazda.oai.pl
A K Z S E R A N Y Z R A T A K . T O F
EDY EDY TO RIAL
Praktyka spiskowa Nazwać kogoś wyznawcą spiskowej teorii dziejów to mniej więcej tak, jak przyłapać sportowca na zażywaniu środków dopingujących. Był człowiek– nie ma człowieka. „Wyznawca spiskowej teorii dzie jów” – to t o wy wyrok rok śmierci, nie fizycznej, lecz cywilnej, publicznej. Poniekąd słusznie. Do czasu, gdy z rozmaitymi spiskowymi spiskowymi rojeniami stykałem się sporadycznie, problem wydawał mi się błahy. Dziś,
gdy za sprawą Internetu wszystkiego jest jakby więcej, spiskowi teoretycy przyprawiają mnie nieraz oból głowy i– excusez le mot – – odruch wymiot-
ny. Prawica epatuje wizjami spisków Żydów igejów, lewica pieczołowicie tropi spiski faszystów, mainstream demaskuje spiski terrorystów i pedolów, przeciwnicy mainstreamu przekonują, że chce on nas wykończyć szczepionkami przeciwko grypie, tajemniczym promieniowaniem imega-hiper-utaj imega-hi per-utajnionymi nionymi operacjami nansowymi. A „Ob „Obywatela” ywatela” nan-
suje Kreml lub amerykańscy neokonserwatyści. Czy na sali jest lekarz? Ktoś kiedyś trafnie zauważył, że miłośnicy teorii spiskowych są najlepszymi najleps zymi sojusznikami fakt ycznych spiskowców. Z tego prostego powodu, że produkowany przez tych pierwszych paranoiczny bełkot pozwala tym drugim bardzo łatwo wyśmiać w yśmiać wszelk ie próby analizy działań zakulisowych, niejawnych, unikających społecznej kontroli. Czyżbyś wierzył wknowania
masonów, kosmitów i tajnej sekty masonów, czcicieli św. Graala? – z pogardli-
wym wy m uśmieszkiem uśm ieszkiem pytają, gdy tylko t ylko ktoś wspomni, że coś tu nie gra, że w demokr demokratyc atycznym znym kraju niepoko-
jące rzeczy rz eczy dzieją d zieją się wsposób niedoniedo stępny wzrokowi „gawiedzi”. Tylko wariaci wierzą we wszechobecny wszecho becny spisek. I tylko dzieci wierzą, że wszystko dzieje się jawnie, że wszyscy mają czyste ręce, że różne grupy interesy interes y nie próbują w półmroku załat wić tego, czego w świetle św ietle kamer k amer i fleszy nie udałouda łoby się przeforsować. Dlatego wniniejszym numerze „Obywatela” postanowiliśmy przyjrzeć się zakuliso-
wym wy m wymiarom wym iarom życia społecznego. spo łecznego. Zapytaliśmy profesora Andrze ja Zybertowicz Zybertowiczaa o ojedną jedną z zdzied dziedzin zin jego za zaintere interesowa sowa ń nauk naukowyc owych h – mianowicie oto, co dzieje się, gdy jawność życia publicznego zawodz zawodzii zjakichś przyczyn. Natomiast jego wychowankowie wychowa nkowie z ztoruńsk toruńsk iego uni wersytetu wersy tetu przy przygotowali gotowali dla nas kilka tekstów ukazujących, ukazujących, czym są, jak
przebiegają ido czego prowadzą nie jawne dzi działa ałania nia w różnych sferac sferach h
życia– wmediach, wnauce, wprzemyśle, ażeby całość bardziej osadzić wpolskich wpolsk ich realiach, rea liach, jeden zautorów przedstawia nam swoisty leksykon swoisty leksykon dwudziestu afer gospodarczych
na dwudziestolecie III RP. Tylko głupcy wierzą w spiski? Oceńcie sami po lekturze.
Wiele jeszcze jesz cze znajdziecie wt wtym ym numerze „Obywatela”, ale dwa artykuły chciałbym zaakcentować zaakcentować szcze-
gólnie. Przede wszystkim tekst Joanny Szalachy, notabene również związanej zzespołem uczniów prof. Zybertowicza. Czy żyjemy wdobrym państwie, ajeśli nie, to dlaczego– pyta Autorka. Aja zachodzę wgło wę, dlaczego takie artykuły publikuje
niszowy „Obywatel”, nie zaś wysokonakładowe itzw. opiniotwórcze czasopisma. Może dlatego, że ich redakcjom dobre państwo nie jest do niczego potrzebne, bo wzłym państwie
one iich reklamodawcy urządzili się całkiem nieźle? Szczególnej uwadze polecam także rozważania Jana Koziara, poświęcone „wielkiemu przekrętowi” możli we, że ideologicznemu. Jak to możliwe, na fali ega litarnego i prospołecznego związku zawodowego „Solidarność” doszło do sytuacji, w której dziki k apitalizm zbudowali pospo łu opozycjoniści opozycjoniś ci z „lewicy laick iej” oraz aparatczycy partii robotniczej-komunistycznej, a wszystko to na bazie recept konserwatysty? Brzmi jak ponury żart, ale to coś znacznie gorszego – to ponura rzeczywistość. Wart Warto o się z nią zmie-
rzyć, gdyż historia podobno magistra vitae est . Remigiusz Okraska
3
4
8
13
O dobrym państwie (polskim) – dr Joanna Szalacha Etos lewicy wiecznie żywy – rozmowa z prof. Andrzejem Mencwelem
Wraz z „wielkim otwarciem” nastąpił też wielki przypływ idei liberalnych, które z różnych powodów okazały się atrakcyjne. Z kolei ruchy polityczne, które afiliowały się jako lewicowe, nie nawiązywały do historycznego etosu lewicy prawie w ogóle. Myślę – i mam nadzieję – że te raz nadszedł moment zmiany klimatu dla tych wartości.
21
Zerwany sojusz – Jan Koziar
31
Motyle czy cz y karaluchy? – Jerzy Jacek Pilchowski
Giełda poszybowała w górę, a pensje i premie finansistów przekroczy ły poziom z czasów czasó w nadmuchanej przesz łości. Rośnie jednak wciąż liczba bezrobotnych i ludzi zmuszonych ogłosić bankructwo. Maleją też realne zarobki tych, którzy pracują.
34
W krajach europejskich, niepostkomunistycznych niepostkomunistycznych,, istnieją ośrodki polityczne, decyzyjne, które etykietują się politycznie wewnątrz, jednak wsprawach ważnych na zewnątrz, wkwestiach ich państwowego interesu– są niezwykle narodowo solidarne.
Prawica była początkowo głównym ideologicznym narzędziem niszczenia „Solidarności”, demoralizacji społeczeństwa iprzygotowywania gruntu pod uwłaszczenie nomenklatury. Lewica laicka rozegrała zaś zaistniałą sytuację taktycznie ipierwsza zbiła na niej interes polityczny iekonomiczny, oczywiście kosztem społeczeństwa.
Między urzędem arynkiem – Rafał Bakalarczyk
Spośród kilkunastu przebadanych krajów, do największej liczby organizacji należą Szwedzi (średnio , członkostwa na osobę), Duńczycy (,), Norwegowie (,), Holendrzy (,) i Austriacy (,). O każdym z krajów, które znalazły się w „pierwszej piątce” możemy powiedzieć, że mają silnie rozwiniętą politykę społeczną.
41
Neoliberalizm po turecku – prof. Simten Coşar, Metin Yeğenoğlu Yeğenoğlu
W publicznej świadomości utrwaliło się przekonanie o „konieczności reform”, zamiast zainteresowania tym, jak powinny one wyglądać. Zatrudnionych w sektorze nieformalnym, którzy nie korzystali z żadnych przywilejów w ramach po przedniego systemu, syste mu, przekonano do zawar cia sojuszu z tymi, którzy w rzeczywistej walce klasowej byli ich wrogami.
46
Dokumenty przełomu – Agnieszka Sowała-Kozłowska
O ile w poprzednim ustroju trudne tematy były „z ustawy” pomijane, w obecnym pojawiły się z arzuty zbytniego zb ytniego ich eksploatowania i epatowania widza brutalnością.
50
Bez kombinowania – rozmowa z Cezarym Ciszewskim Za komuny lmowcy potrali dyskutować przez cały tydzień– wgronie samych mistrzów dokumentu!– nad jednym ujęciem. ujęciem. Właśnie Właśnie wtakiej dyskusji dyskusji można debatować debatować osprawach tego świata– anie pomiędzy tworzeniem reklamy audzielaniem się wserialu.
SPIS TRE CI Prezentowany blok tekstów pokazuje, że zakulisowe wymiary Prezentowany życia społecznego nie są zjawiskiem marginalnym. To To często sam rdzeń rzeczywistości. Tajność Tajność wyraża się na przykład wzmowach kartelowych i cenowych, stanowiących orealiach życia gospodarczego. Tajność Tajność wyraża się w nieujawniony nieujawnionych ch opinii publicznej koniktach interesów na styku biznesu inauki, co przekłada się m.in. na poziom ochrony naszego zdrowia. Tajność Tajność leży u podstaw afer gospodarczo-politycznych, wpływających na stan krajowego budżetu.
54
Nie widząc, nie słysząc, nie mówiąc
– dr Daniel Wincenty Tak jak detektywi, powinniśmy zaglądać za kulisy i bezczelnie zapuszczać się na obszary zbyt uświęcone lub wstrętne, aby inni zechcieli się nimi zainteresować.
66
Redukcja do tajności
– Maciej Gurtowski Realny może być zamach na prezydenta, nie zaś potajemne rządzenie światem przez stulecia. Można zaproponować zasadę: im bardziej kunsztowny spisek, tym mniejsza szansa jego przeprowadzenia. przeprowadz enia.
69
20 afer gospodarczych na 20 lat IIIRP
– dr Krzysztof Pietrowicz Cały czas nie wiemy, jak dokładnie przebiegały przebiegały afery FOZZ i Art-B. Tymczasem Grzegorz Żemek stara się o przedterminowe zwolnienie z więzienia (na razie nieskutecznie), Aleksandrowi Gawronikowi Gawr onikowi już udało udał o się wyjść na wolność, natomiast Bogusław Bagsik jest ponownie nieuchwytny.
78
Media masowe jako panopticon:
przypadek Polski – Filip A. Gołębiewski Nie przewidział, że można wymyślić jeszcze doskonalsze narzędzie sprawowania kontroli. Media masowe mają bowiem nad panopticonem tę przewagę, że nie trzeba siłą zaciągać ludzi przed ich oblicza. Sami przyjdą. I pokochają.
84
93
Żyłem zwyprzedzania
– Franciszek Wzgórski Zostawiam materiał y i biorę pieniądze. Żyję z wyprzedzania wyprz edzania na trzeciego. Oni nie wiedzą, kim jestem. Ja nie zdradzam, skąd nagrania pochodzą. Mamy cichą umowę.
Sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga
– rozmowa z prof. Andrzejem Andr zejem Zybertowiczem Wiele wskazuje na to, że zachodzi generacyjne dziedziczenie kapitałów społecznych: społecznych: powiązań, złych nawyków i szkodliwych dla Polski lojalności – kiedyś wobec Moskwy, teraz wobec Brukseli lub Waszyngtonu.
62
5
Za kulisami nauki
– dr Piotr Stankiewicz Aż ponad naukowców przyznało się do popełnienia pope łnienia w ciągu ostatnich trzech lat jakiegoś nieetycznego czynu. Najczęściej była to zmiana sposobu przeprowadzenia eksperymentu lub nawet jego wyników ze względu na naciski ze strony podmiotów finansujących badania.
97
Co za dużo, to niezdrowo
– Michał Sobczyk Źródłem Źródłe m dochodów najbogatszych nie jest zazwyczaj zaz wyczaj ich udział w kreowaniu dobrobytu, lecz specyficzne umiejscowienie w ramach współczesnego kapitalizmu.
102 10 2 Czy zasiłki zasiłk i rozleniwiają? rozleniwiają? – Tomasz Wolicki W szwedzkim systemie sy stemie dominuje „produktywistyczny” paradygmat, zgodnie z którym dorosły, zdolny do pracy człowiek, powinien – poza pewnymi pewnymi wyjątkami – pracować. Presję na to wywiera tamtejsza kultura, ale też sposób, w jaki określa się czas udzielania świadczeń oraz kryteria ich przyznawania.
109 Pożegnanie państwa opiekuńczego? – dr hab. Ryszard Szarfenberg Kryzys państwa opiekuńczego nie spowodował ani jego demontażu, ani nie wywołał radykalnych czy rewolucyjnych zmian na masową skalę, które miałyby polegać na konwer gencji tradycyjnych tradycy jnych modeli w kierunku liberalnego. liberaln ego.
114 Kraj za wielkim miastem – dr Ludwik Staszyński Przyczyną wielkiego regresu na polskim rynku produktów rolnych były inicjowane przez władze państwowe głębokie zmiany w otoczeniu rolnictwa, a przede wszystkim wyprzedaż przemysłu rolno-spożywczego w znacznej części w ręce obcego kapitału, który nie chciał mieć do czynienia z półtoramilionową rzeszą drobnych producentów rolnych.
120 Hipermarkety aspirala ubóstwa – Dorota Janiszewska System niskich cen, oparty na niskich płacach i narzucaniu producentom niekorzystnych warunków, warunków, bazuje bazuje na złej sytuacji społeczno-ekonomicznej lokalnego rynku. Wysokie bezrobocie i ubóstwo skłaniają ludzi do robienia zakupów w tzw. tanich sieciach, by zabezpieczyć podstawy swojej egzystencji. Zwiększona sprzedaż owocuje otwieraniem kolejnych filii, które zwiększają skalę problemów powodowanych przez „system Lidl”.
6
125
A N Z C E Ł O P S A K R A D O P S O G
O własnych siłach (powietrznych) – Michał Stępień Opłacalność produkcji samolotów szkolno-bojowych na terenie własnego kraju dobrze widać na przykładzie Indii. Cena samolotu kupowanego za granicą wynosi ponad mln dolarów, zaś montowanego (a częściowo także produkowanego) produkowanego) na subkontynencie jest o mln niższa.
130 Wspieranie Wspieranie gospodarki społecznej – dr Adam Piechowski Typowym dla francuskiej gospodarki społecznej zjawiskiem jest przejmowanie przez kol ektywy pracownicze pracownicz e likwidowanych małych i średnich firm prywatnych i tworzenie na ich bazie nowych przedsiębiorstw społecznych, najczęściej w formule spółdzielni pracy.
155 15 5
Katolicyzm tam, gdzie go nie widzimy – Wojciech Zaleski NASZE
TRADYCJE :
Być może, że ideał społeczeństwa bezklasowego bezklasowego jest możliwy do osiągnięcia. Nie oznacza to, by wszyscy ludzie mieli mieć równe dochody, ale oznacza brak nieprzebytych murów i różnic między ludźmi, takich, jakie stwarza czy to kapitalizm, czy komunizm z jego niedostępną elitą za murami Kremla.
158 15 8
Będąc głodni, poczęli iść i rwać kłosy – ks. Jan Zieja NASZE
TRADYCJE :
Dlaczego po kryjomu ściągnął bochenek chleba w sklepie? Dlaczego tych dwoje się rozeszło, a tamtych dwoje żyje ze sobą bez ślubu? Dlaczego ta dziewczyna poszła na ulicę? Dlaczego ten chłopiec się rozchuliganił? Dlaczego ten się rozpił? Dlaczego ten fałszował pieniądze, a ten dawał łapówki, a tamten je przyjmował? Trzeba nieraz długo i cierpliwie szukać odpowiedzi na to „dlaczego”. A gdy się zrozumie „dlaczego” – trzeba natychmiast myśleć o tym, jak pomóc temu bratu.
135 Bóg idobro wspólne – rozmowa z o. dr. Marcinem Lisakiem OP W całej tej – w gruncie rzeczy sensownej – wizji społeczeństwa, które ma się rozwijać, brakuje wrażliwości na to, jak wiele jest barier społecznych, które uniemożliwiają rozwój poszczególnym jednostkom. jednost kom. Tego jest mało w myśli neokonserwatywnej, natomiast mnóstwo w Biblii.
140 Religia wsłużbie pracy – Bartosz Wieczorek Jednym z elementów walki międz y największym obecnie na świecie sprzedawcą a IWJ był pokazanie w ponad kościołach, synagogach i minaretach filmu dokumentalnego Roberta Greenwalda „Wal-Mart: e High Cost of Low Price”, piętnującego złe praktyki sieci.
143 Kościół, lewica, demokracja – dr Krzysztof Kędziora To również instytucja, która jako jedna z nielicznych ujmuje się za społecznie i ekonomicznie wykluczonymi: ludźmi biednymi, starszymi, z małych miasteczek i wiosek, gdzie parafia jest jedynym miejscem, w któr ym mogą znaleźć pomoc i zrozumienie. Słowem, tych, których nie obejmuje nowoczesny dyskurs wykluczeniowy, według którego wykluczeni są dobrze zarabiający homoseksualiści, ale już nie starsze osoby żyjące z gł odowych emerytur, tylko dlatego, że słuchają tego a nie innego radia.
147
Kościół aduch kapitalizmu – ks. Stefan Wyszyński NASZE
TRADYCJE :
Duch indywidualistyczny, panujący w życiu gospodarczym, doprowadził do kapitalizmu, który w skrajnej swej formie doprowadził do dyktatury pieniądza. Pius XI zwraca uwagę na smutne zjawisko naszych czasów – w ręku nielicznych jednostek skupia się niebezpieczna potęga i despotyczna władza ekonomiczna.
K „O” ()/ : b a Szymon Surmacz
R H:
Jadwiga Chmielowska, prof. Mieczysław Chorąży, Piotr Ciompa, prof.LeszekGilejko, Andrzej Gwiazda, drZbigniew Hałat, Bogusław Kaczmarek, Marek Kryda, Jan Koziar, Bernard Margueritte, MariuszMuskat, drhab. Włodzimierz Pańków, Zoa Romaszewska, drZbigniew Romaszewski, dr Adam Sandauer, dr hab. Paweł Soroka, prof.Jacek Tittenbrun, K rzysz tofWyszkowski, Mari an Zagórny, Jerzy Za lewski R:
Rafał Górski, Konrad Malec, Remigiusz Okraska (redaktor naczelny), MichałSobczyk (zastępca red. naczelnego), Szymon Surmacz S :
Rafał Bakalarczyk, dr Karolina Bielenin, Marcin Domagała, Joanna Duda-Gwiazda, Bartłomiej Grubich, Maciej Krzysztofczyk, drhab.Rafał Rafał Łętocha, dr hab. Sebastian Mać kowski, AnnaMieszc zanek, drArkadiusz Peisert, Lech L.Przychodzki, drJarosław Tomasiewicz, KarolTrammer, Bartosz Wieczorek, Krzysztof Wołodźko, MartaZamorska, dr Andrzej Zybała, dr Jacek Zychowicz
E I N Z C E Ł O P S % 9 9 W T S E J Y N O Z R O W T L E T A W Y B O
SPIS TRE CI Nowe społeczeństwo polskie, którego stworzenie postulował Popławski, wymagało, aby– jak pisał Norwid w„Promethidionie”– została zasypana przepaść pomiędzy „słowem ludu, asłowem pisanym iuczonym”. Lekarstwem na to rozdarcie miała być demokratyzacja, stopniowe zlewanie się tych warstw wjedną całość.
M E D O R I K S L O P Z
A J Z N E C E R
7
Dawno nie miałem wrękach książki tak kompleksowo, ajednocześnie tak przystępnie opisującej całą komplikację– icałą tragedię– globalnego kapitalizmu, niszczącego pozostałe jeszcze bariery na drodze do ostatecznego zwycięstwa oligarchii.
Ą J A : A R E Obywatel, ul. Więckowskiego /, - Łódź, I B tel./faks: () O P E I E : redakcja@ob
[email protected] ywatel.org.pl N I Y C
[email protected] .org.pl , : biuro@obywatel Z E R Z A O G S :
[email protected] T Y K Z : www.obywatel.org.pl A R D E P W całej Polsce „Obywatela” można kupić wsieciach salonów R Ę Z C prasowych Empik, Ruch, Inmedio, Relay, Garmond Press. A A R R P O A Wybrane teksty z„Obywatela” są dostępne na stronach OnetKiosku I I F Z (http://kiosk.onet.pl). A A R I Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian stylistycznych G N E O Z iopatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. T D O Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Nie wszystkie publikowane O F , R G teksty odzwierciedlają poglądy redakcji istałych współpracowników. W A N Przedruk materiałów z„Obywatela” dozwolony wyłącznie po uzyskaniu T S Y pisemnej zgody redakcji, atakże pod warunkiem umieszczenia pod K E W danym artykułem informacji, że jest on przedrukiem zkwartalnika T „Obywatel” (zpodaniem konkretnego numeru pisma), zamieszczenia Y Z adresu naszej strony internetowej (www.obywatel.org.pl) oraz R O przesłania na adres redakcji egz. gazety zprzedrukowanym tekstem. T U A Nakład: egz.
159 15 9
Przez lud do narodu – dr hab. Rafał Łętocha
165 16 5
Lektura społecznie obowiązko obowiązkowa wa – Krzysztof Krz ysztof Wołodźko Wołodźko
Z POLSKI
RODEM:
RECENZJA:
Co jednak warte podkreślenia, nie postuluje on „zniesienia państwa”, a raczej „oświecony etat yzm”, bazujący na rzeczywistym uczestnictwie inicjatyw społecznych w procesach decyzyjnych o charakterze kulturowym, ekonomicznym czy politycznym .
169 16 9
Ciemna strona biznesu – Marcin Janasik
172
Sojusznicy czy pasożyty? – Remigiusz Okraska
RECENZJA:
RECENZJA:
Mimo przyprawionej „gęby” ideologa gardzą cego wykształ ceniem i pragnącego pognębić inteligencję, dążył on do czegoś zgoła przeciwnego. Jak pisze Dubel, Powszechna inteligenckość to, zdaniem Machajskiego, docelowy stan porewolucyjny.
177
Autorzy numeru
nic śmiesznego… © PIOTR ŚWIDEREK, WWW.BARDZOFAJNY.NET
8
O dobrym państwie (polskim) BNA© MAXGREGOR.WORDPRESS.COM
J S
Minęło lat od wydarzeń związanych z tzw. Okrągłym Okrągły m Stołem. Ważna to rocznica, jeśli symbolicznie uznamy, iż minęło właśnie dwadzieścia lat wolnej Polski. Ważna, gdyż z podobną sytuacją mieliśmy ostatnio do czynienia cz ynienia dziewięćdziesiąt dziewięćdziesiąt lat temu. W sumie więc w ostatnich dwóch wiekach niewiele czasu istniało wolne państwo polskie. Częściej zaś albo go nie było, albo stanowiło atrapę zarządzaną przez w gruncie rzeczy wrogie mu siły. Uczciwie więc biorąc, fakty powyższe skłaniają na pierwszy rzut oka do wsumie mało optymistycznego wniosku: Polacy mają niewielkie doświadczenie związane z tworzeniem ifunkcjonowaniem nowoczesnego państwa. Oczywiście pochopnym byłoby stwierdzenie, iż brak tego doświadczenia oznacza również brak odpowiedniej wiedzy lub choćby zaczątków wiedzy na temat dobrego państwa. To nie to samo, zwłaszcza wprzypadku Polski. Jej historyczne doświadczenia różnych form państwowości oraz ich dziejowa długość, stanowią potencjalnie ogromny rezerwuar wiedzy, mimo niewielkiego doświadczenia aktualnie ż yjących jednostek. Punkt wyjścia dla rozważań na temat dobrego państwa mogłaby stanowić próba porównania dokonań IIRP zIIIRP. Należałoby wziąć pod uwagę początkowy
potencjał, realia geopolityczne, sukcesy iporażki społeczne, cywilizacyjne ikulturowe. II RP jest najbliższym nam modelem państwa, które jednocześnie możemy uznać za niezawisłe, jak i w miarę – z dzisiejszej perspekty wy – nowoczesne. nowoc zesne. Mimo wielu problemów, z który którymi mi się borykała, mia ła ona ogromną ilość sukcesów, sukcesów, m.in. budowę COP-u i portu w Gdyni, stworzenie systemu monetarnego opartego na srebrze, czy w reszcie względne scalenie terenów trzech różnych pod wieloma przecież względami zaborów zaborów.. Nawet najbardziej optymistyczni obserwatorzy III RP prawdopodobnie nie byliby w stanie podać osiągnięć podobnej rangi. Wprawdzie iIII RP podlegała silnym zmianom, częściowo związanym ztransformacją systemową, po części zaś ze zmieniającą się sytuacją
9
geopolityczną, jednak powiązane ztymi zmianami sukcesy mają odmienny charakter niż osiągnięcia II RP. Obrońcy poglądu, że IIIRP dobrze wykorzystała ostatnie dwadzieścia lat, przywoływaliby na pewno trzy fakty: prywatyzację gospodarki państwowej, członkostwo wNATO oraz akces do UE. Jest jednak jasne, że każdy ztych faktów został wygenerowa wyg enerowany ny za pomocą impul impulsów sów zew zewnętr nętrznych, znych, nie zaś poprzez kalkulację irealizację własnej drogi, wramach obranej strategii.
Oddajmy gospodarkę do lombardu, jakoś to będzie Prywatyzacja majątku postPRL-owskiego była szybka, nieprzemyślana oraz przeprowadzona źle. Polska stanęła nad przepaścią modnego wtedy ekonomicznego neoliberalizmu. Nierzadko sprowadzali go do Polski myśliciele inaukowcy, którzy wlatach wcześniejszych, wtaki czy in ny sposób, orędowali ekonomii PRL-owskiej. PRL-owsk iej. Poprzez swoje prominentne pozycje eksperckie, publicystyczne inaukowe byli bardzo wpływowi. wpł ywowi. W prz przypa ypadku dku polsk iej tra transfor nsformacji macji ekonom ekonomiczicznej mieliśmy do czynienia z podobnym casusem, jak podczas Rewolucji Październikowej. Rosja feudalna miała stać się Związkiem Radzieckim, państwem najnowocześniejszym z punktu widzenia historiozofii marksistów, a Polska Ludowa z centralnie sterowaną gospodarką stawała się krajem tak neoliberalnym, jakiego jeszcze Europa nie znała. Niestety, ponieważ na temat takiej operacji podręczniki ekonomistów milcza ły, był to nowy now y iniebe i niebezpieczny zpieczny ekspe eksperyme ryment. nt. Stopniowo wyprze wy przedawa dawano no najleps najlepsze, ze, rozpo rozpoznaw znawal alne ne polsk ie mark marki, i, nierzadko pamiętające jeszcze czasy przedwojenne, atakże całe sektory państwowej gospodarki. Efekt jest taki, że państwo wciąż ma cykliczne problemy z wpływami do budżetu, obywatele Polski nie stali się właścicielami niemal żadnych dużych prywatyzowanych spółek, zaś krajowy rynek – od zupek w proszku po usługi bankowe – jest kontrolowany przez podmioty nie związane z Polską niczym innym, jak wyłącznie doraźnym zyskiem. Realia Polski lat . stanowią zresztą przykład wdrażania wolnego rynku wsposób przeczący ideom swobody gospodarczej. Transformacja prowadziła do prywatnych monopoli, powstających na bazie monopoli państwowych, których właścicielami nierzadko stawały się obce państwa, anie podmioty prywatne (vide przypadek Telekomunikacji tzw. Polskiej, która stała się telekomunikacją państwowofrancuską). Tak rozumiana prywatyzacja pozbawiła Polskę stałych zysków, które mogłyby być efektem planowego pla nowego istopnioweistopniowego przekształcania przedsięb przedsiębiorstw iorstw PRL-owskich wtrwałe spółki o rozproszonym rodzimym kapitale. Jednocześnie pozbawiła obywateli obywateli możliwości part ycypacj ycypacjii w wypraco wanym przez lata (jaki by on nie był) majątku, atak że doprowadziła do faktycznej monopolizacji rynku. Dziś, dla
przykładu, trudno założyć polską rmę, która mogłaby konkurować wsektorze produktów potrzeb podstawowych. Cały ten rynek jest bowiem zdominowany przez zagraniczne, często narodowe – lecz niepolskie – korporacje, które pod utrwalonymi, niegdyś polskimi, znakami to warowymi warow ymi oferują wszyst ko. Konkure Konkurencja ncja z nimi, na ustabilizowanym już rynku, to podręcznikowa fikcja serwowana naiwniakom. Może dziwić, anawet szoko wać nonszalancja, nonszala ncja, zjaką nasze na sze państwo pańs two oddało takie kury k ury znoszące złote jaja, jak przemysł tytoniowy czy alkoholowy. Czyżby nie były one rentowne? Prywatyzacji, a także różnych efektów efektów stanowiących jej pokłosie, nie można uznać za sukces. Jeśli zaś na wet można mo żna dopatry wać się w niej znam znamion ion sukcesu su kcesu,, bo – wmyśl wmy śl mądro mądrości ści populi populistycz stycznej– nej– mogłoby przeci przecież eż być gorzej, to pochwały nie należą się nikomu. Łakomy kąsek, jakim ogromny i niezagospodarowany polski rynek był dla napompowanego kapitałem zachodniego świata, nie w ymagał żadnej reklamy. Jeżeli dołożymy do tego czynnik zakulisowy, związany zbyłymi prominentnymi akty wistami Polski Ludowej, którzy również odcinali kupony od całej operacji, to stanie się jasnym, iż prywatyzacja nie stanowiła procesu wewnątrzsterownego. Ajeśli był jakiś podmiot, który planował ten proces od wewnątrz, to nie reprezentował on polskiego interesu, interesu obywateli obecnych iprzyszłych, lecz interes zewnętrzny wobec państwa, więc de facto nie jest to sukces, na który zapracowaliśmy inie jest to nasz sukces. Jest to efekt oddział oddz iał ywa ywania nia sił zewnętr ze wnętrznych, znych, wspieranych wspiera nych przez– wżyczliwej interpretacji– niefrasobliwych akty wistów we wnęt wnętrznych. rznych.
Oni rządzą lepiej Organizacje międzynarodowe, zwłaszcza o silnie wiążącej strukturze, niewątpliwie dają krajom członkowskim pewne nowe możliwości. Jednocześnie słabszym państwom odbierają jednak podmiotowość na rzecz silniejszych członków. Akces Polski do ta kich orga nizacji, jak ja k Unia Europejska czy NATO, nie jest niczym dziwnym. Dla obu organizacji członkostwo Polski jest bardzo korzystne, zwłaszcza, że Polska nie potra jak do tej pory umiejętnie wpływać na ich politykę. Przyjęcie do NATO i UE -milionowego kraju, o takiej powierzchni i geopolitycznym położeniu jak Polska, wydaje się oczywiste z punktu w idzenia pierwotnych założycieli tych organizacji. To przecież przede wszystkim w ich interesie było wchłonąć słabą i politycznie nieustabilizowaną Polskę, która dużo dawała, lecz niewiele wymagała. Akces do UE pozwolił zresztą obniżyć tym krajom koszty transakcyjne, związane zekspansją rynkową. Zasadnie można stwierdzić, że polscy politycy, którzy przypisują sobie zasługi zasł ugi zracji akcesu do UE iNATO oraz akcentują epokowość tych zdarzeń, kierowali się niechęcią, amoże istrachem wobec budowania podmiotowości Polski
10
na arenie międzynarodowej. Itu również pojawiał się czynnik grubej kreski, czyli zaniechania rozliczenia dawnych decyzji iich sprawców, poprzez wchłonięcie przez silniejszy organizm irozproszenie resentymentu oraz prawnych konsekwencji starych czasów. Nim bowiem nowoczesne państwo polskie powstało, już miało zniknąć w postulowanej magmie państw europejskich. Jest sprawą raczej pewną, że kraje duże, o silnej si lnej podmiotowości, członkowie NATO iUE, mogą być na różne sposoby benecjentami tych organizacji. Polska jest kra jem dużym, duż ym, lecz niestety bezpodmiotowy bezpodmiotowym. m. Pozorna polska podmiotowość, opiewana przez różnego rodzaju media, które opowiadają o upadku państw narodowych w czasach, gdy to właśnie państwa narodowe zaczynają odgrywać gry wać coraz większe znaczenie w polityce europejskiej i światowej, jest jedynie podmiotowością papierową lub elektroniczną , o tym samym sa mym stopniu znaczenia, co iinformacje tych mediów.
Polska przeszła przez terapię szoku: od przedsiębiorstw zarządzanych centralnie do gospodarki tortowej, to jest takiej, wktórej kilkanaście korporacji międzynarodowych podzieliło się najlepszymi inajsłodszymi kawałkami. Resztki wzięły mniejsze rmy zachodnie, a okruchy zostały został y dla tubylców.
Tym właśnie różnią się sukcesy II RP od osiągnięć IIIRP. O ile wtej pierwszej rz ądzono krajem, znając lub przewidując kierunek działań (przynajmniej tych kulturo wych ipolityc i politycznych), znych), o tyle w III II I RP sukc sukcesem esem nazy n azy wa się każdy akt zbycia odpowiedzialności, pozbawienia się podmiotowości. Wtym sensie Polska przedwojenna– ze wszystkimi swoimi wadami– była wewnątrzsterowna, Polska zaś najnowsza wydaje się wyłącznie pasywna ize wnątr wn ątrzs zsterow terowna. na. Jeśl Jeślii za zaśś daje się zau zauwa ważyć żyć jak ąś podmiotowość państwa, to przypomina ona sytuację mebla wsklepie wskle pie meblow ym: może moż e być zadowolony za dowolony ze swego s wego popo łożenia łoże nia iztego, izt ego, że go chwalą, chwa lą, a le ostateczn ostat ecznie ie kupi go ten, te n, kto chce, po tym, kiedy ustawią go tam, gdzie uznają za stosowne.
Polska liberalna, socjalna czy wogóle? Ten dylemat pojawia się wżyciu publiczno-publicystycznym coraz częściej. Jest on jednak najczęściej wykorzystywany
jedyni e w rozgr yw jedynie ywkach kach wyb wyborczych orczych,, jako natu natural ralny ny element gry politycznej. Co ciekawe, postulaty socjalne ostatnimi czasy popierają środowiska pośrednio lub na wet bezpośrednio be zpośrednio postkomuni styczne, zwią związane zane z neoliberalną transformacją, w której trudno było znaleźć znamiona litości dla najbiedniejszych – poza zupkami Kuronia – a ex-ko ex-komuniści muniści nagle stawali się genia lnymi biznesmenami. Zkolei liberalizm jest sztandarowym hasłem tych środowisk, które bądź skorzystały bezpośrednio na transformacji, bądź również działały na rzecz stworzenia iumocnienia oligopolistycznego ipostkomunistycznego charakteru polskiego rynku, wsposób niekorzystny dla polskiego obywatela. Faktycznie jednak „liberalizm”, „socjalizm” czy też inne etykiety, które pojawiają się wprogramach partii politycznych, mają jedynie– wnajlepszym wypadku– charakter orientacyjny. Nie istnieją bowiem uniwersalne wszechświatowe systemy polityczno-ekonomiczne, aprzynajmniej na razie nic na ten temat nie wiadomo. Nie chodzi więc oto, jaka etykiet etykietaa ma m a być dołącz dołączona ona do agi polskiej. Pytanie P ytanie powinno brzmieć raczej, jakie istniejące empirycznie państwo jest naszym celem. Czy chcemy „być” Niemcami, czy raczej Wielką Brytanią? To od tej decyzji mogą zależeć dalsze, konkretne rozwiązania. Warto zauważyć, że w że w krajach europejskich, niepostkomunistycznych, niepostkomunistycznych, istnieją ośrodki polityczne, decyzyjne, które etykietują się politycznie wewnątrz, jednak w sprawac sprawach h ważnych na zewnątrz, w kwestia k westiach ch ich państ państwowego wowego i nteresu – są niezwyk niez wyk le narodowo solidarne. Możemy powiedzieć, że iu nas kiedyś będzie tak samo. Samo to stwierdzenie zakłada jednak istnienie wewnątrzsterowności. Tej jednak wPolsce nie ma, co uniemożliwia pojawienie się choćby zarzewia podmiotowości. Brak we wnątrzsterowności wnątrz sterowności jest bowiem przestr zenią niezagospodaniez agospodarowaną, którą mogą zagospodarować siły zewnętrze. Itak, Polska może wysłać gdzieś wojska, rzekomo wswoim interesie. Może również zlikwidować stocznie, przyjąć limity połowów dorsza, anawet zgodzić się na zmniejszenie produkcji cukru. Wszystko to podobno we własnym interesie, chociaż nikt zpolskich obywateli– poza ewentualnymi łapówkarzami– nie ma wtym nawet grosza interesu.
Czas ikapitały Posiadamy kapitał różnego rodzaju: potencjał demograczny,, terytoria lny, geograczny, jednorodność kulturową ietny niczną kraju. Wprawdzie statystyczny Polak jest raczej niezamożny wporównaniu ze statystycznym statyst ycznym Europejczykiem– aten punkt odniesienia powinniśmy powinniśmy uważać za wiążący– jednakk przy umiejęt jedna umiejętnym nym planowa planowaniu niu waru warunków nków brzeg brzegoo wych rozwoju ekonomicznego ikulturowego możliwe jest stopniowe wzmacnianie zasobów kraju ispołeczeństwa. Koniecznym etapem służącym temu procesowi by łoby posta postawienie wienie na konku konkurency rency jność i samow yst ystararczalność w zakresie dóbr podstawowych, wytwarzanych przez małe i średnie polskie firmy. Jest to krok, który
11
podjęły takie kraje, jak np. Finlandia. Bowiem przy odpowiednim nastawieniu obywateli własnego kraju, najlepszym i najpewniejszym rynkiem zbytu jest własny, solidarny rynek, w ramach którego konkurują sieci i konglomeraty współpracujących ze sobą firm lokalnych. To To tego t ypu inicjatywy inicjatyw y gospodarcze dostarczają największych wpływów do budżetu państwa oraz do budżetów lokalnych. Nie Nie stać ich na kreaty wną księgo wość, a kraju macier zystego nie trakt tr aktują ują jako przejścio wego. Rozwój własnej przedsiębiorczości, podtrzymywanej dzięki trendom obecnym na rodzimym rynku, pozwala po pewnym czasie na ekspansję, czyli zjawisko, które spotkało Polskę à rebours wlatach . ispotyka częściowo do dziś.
Nadwyżki produkcyjne ikapitałowe bogatszych państw zalewają polski rynek, uniemożliwiając wykreowanie miejscowego, silnego sektora wytwórczo-handlowego. Silne gospodarki– gospodark i– od razu dodajmy: narodowe gospodarki– takich państw, jak Niemcy, Holandia, Belgia czy
Francja, miały czas iwarunki by wytworzyć gospodarkę naprawdę własną, wspieraną przez rodzimych konsumentów. Teraz, żeby nie zatrzymywać swojego rozwoju, potrzebują dalszych przestrzeni. Dla nich k rainą wymarzoną, trzebują ziemią obiecaną, stały się państwa byłego bloku sowieckie-
go. Niemalże wszystkie państwa postkomunistyczne od razu skapitulowały, poddając się bez walki, izaakcepto wał y swoją pasy wną rolę. Sprzyjały wały Sprzy jały temu czynni k administracyjny, korupcyjny– zwykle uwikłany wkomunistyczną przeszłość– oraz kulturowy: długoletnie wygłodzenie
społeczeństw, prowadzące do sytuacji wręcz urągających godności obywateli (papier toaletowy jako towar decyto-
wy, darmowe da rmowe torby reklamowe zachodnich sklepów jako przedmiot handlu na bazarze). Na tak zarysowanym polu
biznesmeni zzagranicy jawili się jako zbawiciele, którzy przychodzą sprawić, by nasze życie stało się lepsze. Nie był to więc czas dobry dla nas. Upośledził na lata naszą– naprawdę naszą– lokalną gospodarkę imożliwości jej wzrostu, anastępnie konkurencyjność na rynku ze wnętrznym. wnętrzny m. Jest jasne, jasne, że rozwój silnej, dominującej na rynku wewnętrznym lokalnej gospodarki nie jest ani jedynym środkiem, ani an i jedynym celem, który powinno obierać sobie nowe państwo polskie. Homo economicus powinien nieść ze sobą postęp irozwój wzakresie tych dziedzin, które dla ortodoksyjnych ekonomistów znajdują się poza rachunkiem tak dalece, jak dalece nie można na nich zarobić.
Również rozwój technologii, edukacji, ochrony zasobów naturalnych, natural nych, budowanie spójności narodowej ipokoleniowej, stymulowanie kultury solida rności wżyciu codziennym oraz rywalizacji wpracy zawodowej– muszą być co
najmniej zjawiskami towarzyszącymi budowaniu polskiej przedsiębiorczości. Jak dobrze wiemy, te rzeczy są ze sobą
powiązane. Itak na przykład wspołeczeństwie solidarnym panuje większe zaufanie, które zkolei owocuje lepszą
współpracą współ pracą iikooperacją kooperacją rm. W Wspołecz społeczeństw eństwie ie o nasta wieniu patriotycznym istnieje tendencja do dbania o dobro wspólne, faktyczna niechęć do korupcji korupcji itroska itroska o słabszych.
Te cechy generują gener ują zysk ekonomiczny ispołeczny– ispołecz ny– ten zysk,
odpowiednio zainwestowany, wytwarza takie postawy. Czas na ultranowoczesny kapital izm nie był wPolsce wPolsce dobry. Zwłaszcza, że poza krajami– używając terminologii Immanuela Wallersteina– peryferii oraz półperyferii, nadal funkcjonuje zwykły, klasyczny kapitalizm. Polska przeszła przez terapię szoku: od przedsiębiorstw zarządzanych centralnie do gospodarki tortowej, to jest takiej, w której kilkanaście korporacji międzynarodowych podzieliło się najlepszymi i najsłodszymi ka wałk wa łkam ami. i. Res Reszt ztki ki wz wzięł ięł y mnie mniejsz jszee firmy za zachod chod nie, a okruchy zostały dla tubylców. Korporacje niewiele zostawiły reszcie, poza możliwością pracy na niskopłatnych stanowiskach dla licznych oraz pięcia się po szczeblach kariery dla nielicznych. Zresztą ite kariery okazały się ograniczone. Polscy menedżerowie osiągając wysoki wys oki poziom kierow kierownict nictwa wa w wkraju, kraju, zw zwykle ykle nie mogą
już awa awansow nsować ać da dalej, lej, bowi bowiem em kierow kierownict nictwo wo w wza zakres kresie ie ponadnarodowym dobiera się według klucza narodowego.
Polska może wysłać gdzieś wojska, rzekomo w swoim interesie interesie.. Może również zlikwidować stocznie, przyjąć limity połowów dorsza, a nawet zgodzić się na zmniejszenie produkcji cukru. Wszystko to we własnym interesie, chociaż nikt z polskich obywateli – poza ewentualnymi ewentual nymi łapówkarzami – nie ma w tym ty m nawet grosza interesu.
Itak dla przykładu kierownikiem na Europę Środkową iWschodnią francuskiej korporacji może być jedynie Francuz, zaś Polak– co najwyż ej kierownikiem na Polskę. To kolejny– poza tymi, które ujawnił tzw. kr yzys ekonoe konomiczny– argument przeciwko mitowi o„beznarodowości” kapitału. Skoro zaś kapitał ekonomiczny ma również narodowość iostatecznie jest powiązany zjakiś państwem,
to wniosek nasuwa się sam, jeśli aspirujemy do krajów Wallerste inowskiego Wallersteinowsk iego centrum. ce ntrum. Polska potrzebuje wiernego mu kapitału ekonomicznego, być może gromadzonego latami ipomnażanego pokoleniami, ale skłonnego pracować dla społeczeństwa wcale nie wyzbywając się chęci zysku. Wystarczy spojrzeć– anie przeczytać wmainstreamowych mediach, to nie to samo– jak się to robi wEuropie. Ijest Ijest tylko tyl ko jedna rzecz, która budzi wątpliwość, gdy pytamy się, czy nie mogliśmy stać
12
się jako kraj podmiotem, i to również w sensie gospodarczym. Nie żebrać o inwestycje, lecz produkować samemu i inwestować w innych krajach na zasadach dla nas korzystnych. Nie przyklaskiwać, gdy akceptacji oczekują, lecz zgadzać się wtedy, gdy jest to według nas słuszne, nawet gdy innym się nie podoba. Nie czekać na propozycje innych, lecz samemu inicjować zmiany. Nie patrzeć na silniejszych, lecz samemu tworzyć silne ośrodki decyzy jne, wspólnie z lokalnymi i historycznyhistorycznymi sojusznikami. Łączne spełnienie wszystkich tych po-
stulatów oznaczałoby właśnie wewnątrzsterowność.
się polityczne policje: NKWD iGestapo. Celem ich konferencji– zktórych jedna odbyła się wKrakowie– była wymiana wymi ana danych dotyczących elit polskiego, przedwojen-
nego państwa. Chodziło o to, żeby zidentykować lekarzy, naukowców, inżynierów, prawników, polityków, działaczy, inteligentów, anastępnie ich wymordować. Masowe inteligentów, Ma sowe mordy na polskiej inteligencji, które które rozpoczęły się już we wrześniu
roku, trwały przez całą okupację, auwieńczyły je procesy, wypędzenia iwydalenia wczasach PRL-u. Szacuje się, że wojenni okupanci wymordowali około pięćdziesięciu procent polskiej inteligencji. Tylko Tylko niewielk a część pozostapozos ta łych przy życiu powróciła zrozproszenia, zrozproszenia, ai aipośród pośród tych, co
bardziej niebezpieczne dla systemu jednostki zniechęcano na różne sposoby lub wygnano. Współczesne państwa państ wa są zarządzane zarząd zane przez prze z elity. Różny może być klucz doboru do elit. Wcale nie muszą być one zamknięte dla tzw. klas niższych. Jednak part ycypacja we władzy politycznej, ekonomicznej czy kulturowej oznacza posiadanie wizji, akceptację wspólnego, długodystansowego celu, tworzenie podmiotowości– zarówno wewnątrz,
awięc dla beztroskich mas– jak ina zewnątrz, czyli dla innych państw. Dobre państwo jest bowiem jak okręt. Z dobrą kadrą oficerską oraz sprawną załogą może pokonywać na wet najwięk największe sze fale, a przy nieprzyc nieprzychylnych hylnych wiatr wiatrach ach nadal utrzymywać kurs. Kurs, który czasami może dzi-
/ A A K S W A L C O R W / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H U K N A T E A G
wić, poprzez poprze z halsowanie, ale a le ostatecznie tylko tyl ko ekstremalne ekstrema lne warunki warun ki mogą spowodować, że statek nie dotrze do tego portu, do którego planowano. Wspólna praca załogi, załog i, dowodzonej przez kompetentnych ocerów, daje efekt. Żeglarze nie mogą zmienić warunków na akwenie, ajednak potraą je wykorz wykorzystać ystać do własnych celów, jeśli je śli je mają. Zaprzeczeniem państwa-okrętu jest Latający Holender. Bez załogi i dowódcy. Jest obliczalny obliczalny – popł ynie tam, gdzie popchnie go wiatr. Czy nasze państwo nie jest Latającym Holendrem? Na swych obiegowych monetach, przechodzących przez ręce jej obywateli, II RP deklarowała: SALUS REI PUBLICAE SUPREMA LEX. Czy iw dzisiejszej Polsce
a n b
Czym nasz kraj jest słaby? Chodząc po ulicach Berlina, Londynu lub Paryża iobser wując młodych ludzi, obserw obserwatora atora zdumi zdumiewa, ewa, jak tak ie beztroskie, by nie powiedzieć wręcz bezmyślne zachowa-
nia isposób bycia, złożą się wprzyszłości na kompetentne, konkurencyjne iwewnątrzsterowne państwa, które gotowe są za utrzymanie własnego interesu płacić otrzeźwieniem zdowolnego sentymentu. Podobne nastolatki są również
wPolsce, ajedna k efekt efe kt jest jes t inny. Co C o nas na s różni, róż ni, skoro na pierwszy rzut oka tyle łączy?
Republika jest rzeczą publiczną? Czy dobro Republiki jest najwyższym prawem? Kto dba o to prawo? Społeczeństwo, które nie ma swojej elity– elity, która dysponując większymi szansami społecznymi, jednocześnie ma większą odpowiedzialność, świadomość tej odpowiedzialności ijest
wewnętrznie wewnętr znie ogranicz ograniczana ana własnym etosem etosem–– musi być zez e wnątrzsterowne. Zatem państwo, którego to to społeczeństwo
jest rzekomo suwerenem, musi być tylko fasadą, fa sadą, instytucją inst ytucją stworzoną jedynie po to, żeby wmyśl prawa inne podmioty miały zkim dobijać targu. Takie państwo nie może być dobrym państwem, gdyż wogóle nie zasługuje na miano państwa.
Na początku wojny, na terenach zajętych przez bru-
natnych iczerwonych okupantów, kilkakrotnie spotykały
dr Joanna Szalach Szalacha a
13
Etos lewicy wiecznie żywy – . A M M S
Czy to, co nazwał naz wał Pan etosem lewicy, jest wPolsce wciąż żywe, czy też należałoby raczej traktować traktować go jako swego rodzaju eksponat wmuzeum historii idei?
jakmłodszy odeń Stanisław Stanisław Brzozowski, Brzozowski, Konstanty Konstanty Krzeczkowski dokumentował dorobek Edwarda Abramowskiego iLudwika Krzywickiego itd.
Andrz ej Mencwel: Wtym pytaniu zawarte są dwa odręb Andrzej ne. Jedno odiagnozę– czy wspomniany etos jeszcze i stnieje, drugie– oto, co znim zrobić. Jeśli chodzi opierwsze, to można powiedzieć wsposób dość jasny ichyba mało dyskusyjny, że zwielu różnych powodów etos lewicy jest wzaniku: nieobecny wsporach publicystyczno-ideowych isłabo widoczny w wpostawach postawach praktyc praktycznych. znych. Uwa żam jednocześnie, co jest zapewne dyskusyjne, że wiele jego elementów nadal można dostrzec wtzw. organizacjach pozarządowych, które zresztą wzgodzie ztamtym etosem wolałbym nadal nazy wać organizacjami społecznymi. Widoczny jest on również wdziałalności całkiem licznej rzeszy ludzi iśrodowisk, które robią dużo ważnych, pożytecznych iczęsto bezinteresownych rzeczy. Co do drugiego składnika pytania: bez wątpienia nie jest tak, że wzwiązku ztym, iż etos lewicy tak bardzo osłabł, należałoby go pogrzebać. Przeciwnie, należałoby go ożywić! Myślę zresztą– imam nadzieję, że nie jest to bardzo fantazyjne stanowisko– że wśród młodzieży studenckiej i„przyakademickiej” (mam tu na myśli tych, którzy studia pokończyli izajmują się różnymi działaniami spo łecznymi, łecznym i, np. w ydają czas czasopisma, opisma, nieraz nak ładem wielkiej energii ipasji), istnieje silna potrzeba jego ożywiania ipropagowania.
A.M. : Jeśli spojrzeć na to, co działo się wokresie, którym A.M.: się bliżej zajmowałem, wgłowie się kręci od ówczesnych osiągnięć– tym bardziej niebywałych, że dokonano ich wyłącznie wył ącznie siłam siłamii społec społecznymi; znymi; żadnych środków inst instytuytucjonalnych inansowych nie było, poza tymi, które ludzie sami stworzyli stworz yli izyskali. Tworzono Tworzono wówczas społeczne uczelnie iośrodki naukowe, ale także prowadzono wiele inicjatyw na poziomie elementarnym– przykładem może być choćby działalność „Zarzewia” wśród młodzieży. Kontynuacja była bardzo wyraźna wrozmaitych przedsięwzięciach iśrodowiskach okresu międzywojennego, jak Instytut Gospodarstwa Społecznego, Wolna Wolna Wszechnica Polska czy uniwersytety ludowe. To, że wPolsce historię literatury litera tury uprawiało się głównie zperspektywy „literac „literackoko-autonomicznej”, sprawiało, że zczasem zanikały niektóre przepły wy postaw iwartości, które ucieleśniały ucieleśniały wdwudziestoleciu międzywojennym Maria Dąbrowska, Zoa Nałkowska iwielu innych. Przy czym mówiąc oetosie lewicy nie mam na myśli przynależności partyjnej czy aliacji do określonego programu politycznego, lecz postawę kulturalną wantropologicznym rozumieniu tego słowa: przekształcanie rzeczywistości, tworzenie ludzkich środowisk, inicjatyw społecznych, ruchów emancypacyjnych. Ciągłość jest wyraźna także wokresie okupacji; myślę też, że nawet tuż po wojnie. Dopiero przełom roku /, kiedy wPolsce dokonała się faktyczna stalinizacja, wznacznej mierze tę ciągłość z erwał. Po Październik u , anastępnie wlatach ., powstają nawiązania, ale są już one, można by rzec, jednowątkowe; pewna formacja ijej dziedzictwo zosta ły rozproszone. Nie chcę powiedzieć– zaprzepaszczone, bo do najróżnie najróżniejszych jszych elementów
Pisząc ohistorycznym rozwoju etosu imyśli lewicowej wPolsce, zwraca Pan uwagę, że ich kształtowanie było rezultatem rezultat em ożywionej oż ywionej debaty środowis środowiskowej, kowej, ścierania się rozmaitych poglądów. Wskazuje Pan także na rolę pewnej ciągłości pokoleniowej– pokoleniowej– Wacław Wacław Nałkowski zajzajmował wwielu kwestiach k westiach podobne stanowisko,
14
szkołę antypozytywizmu, awięc iszkołę antydogmatyzmu, co pozostawiło trwałe ślady wtwórczości nawet ta-
tej tradycji się odwoł odwoływano ywano wżyciu intelektualnym (ztakimi publicystami, myślicielami, jak Jan Józef Lipski czy Jan Strzele Str zelecki) cki) oraz ora z wformach wformac h inst ytucjon ytucjonalnych alnych.. Bo To-
kiego prawie-ortodoksyjnego myśliciela, jak Kelles-Krauz.
war zystwo warzys two Kur Kursów sów Nauko Naukowyc wychh i Uniwers Uniwersytet ytet Lat Latając ający y nawet wswoich nazwach były wyraźnym nawiązaniem
Czym się to charakteryzowało? Mówiąc schematycznie– bardzo silnym naciskiem na czynnik subiektywny działa-
do tamtej tradycji.
jący whistorii, zamiast całkowitego cał kowitego ulegania zewnętrznym zewnętr znym
Potem nadeszła cezura r.
determinizmom, jakkolwiek byłyby one formułowane, jako naturalizm czy jako ekonomizm. Zwracali oni uwagę
A.M. : Wraz
z„wielkim z „wielkim otwarciem” nastąpił też wiel ki przypły w idei liberalnych, które zróżnych zróżnych powodów powodów okazał y się atrakcyjne wkraju posttotalitarnym. Dlatego gdy wroku
wydałem napisaną wlatach . książkę o„etosie le wicy”, została ona przyjęta sympatycznie, ale była był a jedynie
kwiatkiem przy kożuchu, który szyli inni. Zkolei ruchy polityczne, które aliowały się jako lewicowe, nie nawiązywały do historycznego etosu lewicy prawie wogóle. Myślę– ima m nadzieję– że teraz nadszedł mome moment nt zmiany klimatu dla tych wartości. Polscy myśliciele lewicowi przełomu XIX iXXw. byli na bieżąco zzagraniczną zzagraniczną myślą polityczną, polit yczną, czerpali zniej inspiracje iprowadzili znią dialog, zdrugiej jednak strony nierzadko sami tworzyli całościowe, nowatorskie koncepcje. Przykładem może tu być Abramowski, który odrzucił „socjalizm państwowy” państwowy” wwersji zarówno zarówno rewolucyjnej, rewolucyjnej, jak ireformistycznej, ireformistycznej, zamiast zamiast niego propagując propagując swoiste swoiste kooperatywne państwo-minimum; idea ta, choć zbieżna zanarchizmem, zanarchi zmem, nie była była znim tożsama. tożsama. Inny przykład przykład prekursorstwa prekursors twa stanowi Ludwik Ludwik Krzywicki, októrym napisał Pan w„Etosie lewicy”, iż „był niewątpli niewątpliwie wie pierwszym nowoczesnym myślicielem wskali powszechnej, który zmarksistowskich zmarksist owskich analiz analiz fetyszyzmu towarowego towarowego uczynił narzędzie krytyki kultury”. Czy Pańskim zdaniem można mówić oczymś wrodzaju oryginalnie polskiej polskiej odmiany lewicowości? A.M. :
Oczywiście. Inie jestem jedynym, który tak uważa.
Bardzo mocnym poparciem tej tezy są na przykład opracowania Andrzeja Walickiego czy Leszka Kołakowskiego, który wswoich „Głównych nurtach marksizmu” poświęcił osobnee rozdział y Krzywickiemu, osobn Kr zywickiemu, Brzozowskiemu Brzozowskiemu iKelles-
-Krauzowi. Przy czym mówiąc, że polska lewicowość posiada pewne własne znamię, nie chodzi mi koniecznie oto, że jest ona „nasza, bo polska”. Chodzi mi oto, że rodzimi myśliciele stworzyli swoiście s woiście odrębną orientację orientację lozoczną, awraz znią– ta kże pewien etos wyrażany wokreślonych wokreślonych postawach praktycznych. Odwołam się do mojej książki, skoro już została wspomniana. Jej podtytuł brzmi: „Esej o narodzinach kulturakulturalizmu polskiego”. Chciałem położyć nacisk właśnie na ten kulturalizm. Dla marksistów polskich, nie tylko tych stopniowo przestających nimi być, jak Abramowski czy Brzozowski, sprawa ortodoksji była drugorzędna. Bardzo wcze-
śnie, bo na przełomie XIX iXX w., przeszli oni bowiem
na to, że zmiany dzieją się wludziach iprzez ludzi, przez ich wewnętrzne wyposażenie, przez idee, których są nosicielami; praca Krzywickiego „Idea ażycie” jest tutaj moim zdaniem klasyczna, ito wskali światowej. Było to zapewne dziedziczone ze specycznie polskiej sytuacji XIX-wiecznej, czyli porozbiorowej. Identyczność zbiorowa była unas sil-
nie związana zczynnikiem subiektywnym. Naród polski nie był deniowany przez państwo, bo go nie miał, ani przez obywatelstwo, bo ono wtedy nie działało. Nie był wzwiązku ztym określany przez instytucje polityczne, lecz przez tożsamość kulturową. Stąd– bardzo silny nacisk na
to, co kulturowe. Zainteresowania te poświadczane były rozlicznymi działaniami praktycznymi. Widać to choćby wtedy, gdy na okres rewolucji - - r., r., która była rewolucją społeczno-polityczną, spojrzy się od strony programów wychowawczych. Intensywnie Intensywnie dyskutowano wówczas także okształcie szkoł y, otym, otym, jak ja k wogóle postępować zdziećmi; jednocześnie powstawały np. programy emancypacji kobiet.
Albo spójrzmy na cał całąą koncepcję wychow wychowawczą awczą Janusz Januszaa Korczaka– ona również wyrasta ztego pnia, jak to napisał Igor Newerly, jest „żywym wiązaniem”.
„Twardzi” materialiści marksistowscy mieli w Polsce bardzo słaby odbiór, natomiast socjalistyczni czy „socjalizujący” idealiści posiadali bardzo duże audytorium ichyba najlepiej najle piej wyrażali zarówno dramaturgię tamtego czasu, jak też inasze– naszych przodków– potrzeby. W „Przedwiośniu czy potopie?” pisze Pan natomiast, że polską myśl myśl polityczną, także po lewej lewej stronie, stronie, cechował cechował niemal całkowity brak idei ipomysłów niebezpiecznych, mogących prowadzić do totalitaryzmów czy zbrodni. A.M. :
Oczywiście zdarzał y się wyjątki, jak Machajski, któ-
ry był jednym znajwiększych ekstremistów lewicowych wd ziejach X Xw. No i wdziejach ibyli byli komuniści, komuni ści, naznaczeni na znaczeni przez marksizm III Międzynarodówki. Jednak Jednak tak że wśród nich
istniało zróżnicowanie– słynna broszura Juliana Bruna, „Stefana Żeromskiego tragedia pomyłek”, jest napisana zducha wspomnianego kulturalizmu, anie zducha komunistycznej ortodoksji. Zresztą Brun został za to potępiony przez swoich towarzyszy. Przejdźmy do aktualnego postrzegania lewicowości. Wodbiorze społecznym słowo „lewica” kojarzy się zjednej strony zpartyjną polityką, zdrugiej– zakademickimi zakademickimi rozważaniami ideowymi, dość hermetycznymi. Trzecim larem dawnego etosu lewicy, wypełniającym przestrzeń
15 między teoretyzowaniem apragmatycznymi grami politycznym, była praca na rzecz powstawania oddolnych instytucji; przywołajmy choćby zaangażo zaangażowanie wanie Marii Dąbrowskiej Dąbrowski ej wrozwój w rozwój spółdzielczości. Współcześnie lewica mało komu kojarzy się zideą samoorganizacji społecznej. A.M.: A.M .: Trudno się temu dziwić. Dawna lewica miała bez-
pośredni kontakt zludźmi– nie zelektoratem, który był na drugim planie, ale zludźmi właśnie. Tymczasem obecnie mamy do czynienia zolbrzymią presją instytucjonalną imedialną, żeby sprowadzać problematykę życia społecznego do wyborów ielektoratu. Co się zresztą obraca wswoje przeciwieństwo wpostaci niskiej frekwencji, bo niewątpli wie ta redukcja jest jedną zprzyczyn tego problemu. Drugą przyczyną zarówno niskiej frekwencji, jak isłabości polskiej lewicy, jest jej niezdolność do formułowania
jakichkolw iek idei iiprogramów jakichkolwiek programów wykr wykraczających aczających poza doraźne odniesienia. Lewica instytucjonalna, którą tworzą partie postpez etpeerowskie (choć dzisiaj to „post” i„PZPR”
można chyba skreślić, nie mają one znaczenia), kontynuuje pragmatyczny wzór zachowania wkontekście wyborczym. Niestety, jak widać, na dobre jej to nie wychodzi icoraz mniej się liczy. Zdrugiej strony, mamy środowiska
młodolewicowe, które na razie znajdują się na poziomie przedpolitycznym– może to idobrze. idobrze. Wyrażają się czasem czase m politycznie, ale nie tworzą twardych organiz acji, mają natomiast pozytywną zdolność zaczynu, fermentu. Wtym fermencie oczywiście, jak wkażdym fermencie, rzeczy słuszne
są pomieszane zniesłusznymi, trwalsze zprzejściowymi, itd. Nikt natomiast nie stara się tworzyć takiej płaszczyzny
krystalizacji postaw , jaka miałaby bezpośrednie odniesienie polityczne. Weźmy problem dostępu do studiów wyższych– jeden zkluczowych, skoro wPolsce studiują dwa
miliony ludzi ipomimo niżu demogracznego ta liczba nie będzie się znacząco zmniejszać. Wiadomo, że obecnie osobiste osobis te perspektywy są silnie związane zwykształceniem.
Oznacza to, że my, którzy jesteśmy po lewej stronie, po winniśmy winn iśmy formułowa formułowaćć tak takie ie zasa zasady dy postępow postępowania ania,, które zapobiegają negatywnej negatyw nej selekcji społecznej. społecznej. Przeciwnie– są
związane zprogramem emancypacyjnym, „podnoszenia” tych, którzy mają więcej trudności wawansie społecznym, kulturalnym, profesjonalnym iintelektualnym. Otóż tego wtej chwili nie można zidentykować na płaszcz yźnie partyjno-medialnej. Nie wiadomo, kto właściwie jest za czym, nie ma jasności postaw. po staw.
Newralgiczną sprawą jest także kwestia relacji państwo– Kościół. Najpewniej, może zwyjątkiem jakichś paleomarksistów, nie ma już takich, którzy wierzą, że religia
jest opium dla ludu. Wszystk ie dokonan dokonania ia human humanisty istyki ki XX-wiecznej, pomijając zcałą świadomością ś wiadomością Jana PawłaII (nie należy się już na niego powoływać, bo dosłownie wszyscy to robią), mówią nam, że religia jest konstytutywnym
MENCWEL Andrzej Mencwel (ur. ) – historyk, antropolog i krytyk kultu kultury, ry, eseista, eseista, publicysta, publicysta, w młodości– dziennikarz. Profesor wInstytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego ina Wydziale Reżyserii Akademii Teatralnej im. A.Zelwerowicza. Wybitny znawca znawca i popularyzator dziejów zaanzaangażowanej społecznie inteligencji przełomu XIX iXXw., doktorat uzyskał za rozprawę oStanisławie Brzozowskim. Wiceprzewodniczący Komitetu Nauk oKulturze oraz Komitetu Nauk oLiteraturze Polskiej Akademii Nauk, przewodniczący Humanistycznego Zespołu Ekspertów Ministra Edukacji Narodowej, członek-korespondent Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, członek Rady Towarzystwa Popierania iKrzewienia Nauk, członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Stowarzyszenia im. Janusza Korczaka oraz Association Internationale de Critiques Litteraires. Wjego dorobku wydawniczym znajdują się m.in. „Sprawa sensu” (), „Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej” (), „Widziane zdołu” (), „Spoiwa. Reeksje krytyczne” (), „Etos lewicy. Esej onarodzinach kulturalizmu polskiego” (), „Przedwiośnie czy potop. Studium postaw polskich w XX wieku” ( (), ), „No! Io non sono morto… Jakczytać »Legendę Młodej Polski«” (), „Kaliningrad, moja miłość. Dwa pokrewne eseje podróżne” (), (), atakże podręczniki uniwersyteckie. Jest współautorem scenariusza do lmu pt. „Sceny dziecięce z życia prowincji (reż. Tomasz Tomasz Zygadło, ). Niedawno ukazało się nowe wydanie jego fundamentalnego dzieła, „Etosu lewicy”.
że nie mają być jasno określone relacje państwa iKościoła.
Że uroczystości państwowe nie mają być cywilne, tylko muszą być każdorazowo pomieszane zuroczystościami kościelnymi. Iztego Iztego też nie wynika, wynik a, że wdziesiątkach innych sytuacji sfera publiczna nie powinna być wyraźnie oddzie-
lona od religijnej. Tymczasem nawet wtej płaszczyźnie, jak sądz sądzęę bardz bardzoo w wPolsce Polsce waż ważnej, nej, środowisk śro dowiskaa lewicowe nie sformułowały żadnych założeń, co do których mogli-
składnikiem życia osobistego ispołecznego, dlatego nikt
byśmy powiedzieć: aha, oni się nie różnią politycznie winnych sprawach, ale wtej kwestii wiadomo, co jest na lewo,
przytomny nie będzie jej zwalczał. Ale ztego nie wynika,
aco– na prawo. To zresztą musi nastąpić, jestem otym
16
przekonany. Nie da się wPolsce zrobić zantyklerykalizmu programu politycznego, bo będzie miał on bardzo krótki zasięg, ale zasadnicze kwestie muszą być podjęte, precyzyjnie określone ipraktykowane.
ideologię, która podszywała się pod socjalizm. Bo unas komunizm nie miał dobrych konotacji– proszę zwrócić uwagę, że wPolsce powojennej niczego nie nazywano „komunistycznym”.
W polskiej debacie publicznej dominacja dwóch języków– konserwatywnego iliberalnego– iliberalnego– jest przytłaczająca. Tłumaczy się to często dziedzictwem PRL-u– PRL-u– idee socjalistyczne są „niemodne”, bo kojarzą się znieefektywnym iniedemokratycznym systemem, systemem, który miał je wypisane na sztandarach.
Jeden ze swoich swoich szkiców poświęcił poświęcił Pan Pan zdławieniu zdławieniu przez komunistów wzarodku pewnej ideologicznej alternatywy, jaką był „socjalizm humanistyczny” Jana Strzeleckiego igrupy „Płomieni”. „ Płomieni”.
Nie chciałbym wdawać się tu wjakiś wielki ekskurs historyczny. Jest prawdą, że bogata, wielowątkowa, także wpraktykach społecznych (kluby sportowe, teatry, domy kultury), tradycja lewicy PPS-owskiej ipozapartyjnej została przejęta, zniekształcona i– delikatnie mó wiąc– wiąc – zdeprawowana zdepra wowana przez komunistó komunistów. w. Ale ta kż kżee zohydzona, bo po ’r. zohydzano społeczeństwu wszystko, co było jakoś związane zdziedzictwem tamtego półwiecza. Zresztą to bardziej skomplikowana kwestia. Także na czas PRL-u trzeba bowiem spojrzeć wsposób bardziej wielowątkowy niż to się dzieje whistoriograi polityczno-policyjnej. Mimo wszystko pewna emancypacja, przekształcenia struktur społecznych się wtedy dokonały, choć bez wątpienia mogło to zostać zrobione dużo lepiej– przede wszystkim wtedy, gdyby było niesione przez autentyczną tradycję socjalistyczną, anie przez narzuconą A. M.:
E I S L E / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H D L E I F T A H C S E L
b
C , , ? ?
Byli też inni, np. Stanisław iMaria Ossowscy. Potrzebne by nam było dziś spojrzenie, które powiązałoby te zerwane nici, pokazywało pewne kontynuacje, które mogły być nawet niszowe, ale były kontynuacjami autentycznymi, do których można by dziś nawiązywać. Choćby przez skład KOR-u, który był wielonurtowy, ale wśród tych, którzy uosabiali tradycję socjalistyczną, były bardzo reprezentatywne osoby. Bez wątpienia zatem jest coś do związania inawiązania. Ktoś może zapytać, dlaczego nie zostawić tego tematu historykom. Czy wdominującym dyskursie liberalno-konserwatywnym (zpewnymi domieszkami, októre wtej chwili mniejsza) ten trzeci głos by coś zmieniał? Otóż ja jestem głęboko przekonany, przekonany, że on by nie tylko odpowiada ł na pewne potrzeby, wyraźne dzisiaj, ale także zmusiłby libera łów ikonserwatystów do lepszego samookre ślenia. Prawdę mówiąc oni, tak jak lewica instytucjonalna, określają się ze względu na scenę polityczną, anie pryncypia ideowe A.M .:
17
izwiązane znimi programy społeczne. społeczne. Mam nadzieję, że takie dookreślanie się będzie miało miejsce. W polskich dyskusjach ohistorii ietosie lewicy nieodmiennie powraca kwestia posłannictwa inteligencji– inteligencji– jej odpowiedzialności wiedzialno ści za losy zbiorowo zbiorowości, ści, tego, czy cz y możliwy jest– ijak miałby wyglądać– jej „sojusz zludem” itp. Jak ta koncepcja przekłada się na współczesną strukturę społeczną iwyzwania, które stoją przed Polską?
Tutaj oczywiście stanowiska są zróżnicowane. Podczas niedawnej dyskusji starłem się wtej kwestii zJerzym Jedlickim, głównym redaktorem redak torem wybitnego dzieła– „Dzie jów inteligencji polsk polskiej”. iej”. Czy Cz y istni istnieją eją dzisi dzisiaj aj ci, którz którzy y określają się jako inteligenci, jakie oni właściwie zajmują miejsce wstrukturze społecznej?– byłbym wdużym kłopocie, odpowiadając na to pytanie. Natomiast bez wątpienia– itego dotyczył przywołany przeze mnie spór– Polska inteligencka, czyli taka, wktórej dominuje wspomniana warstwa,, wjakim warstwa wjakimśś sensie się skończyła. Inne grupy społeczspołeczne współcześnie odgrywają ważniejszą rolę. Wtym sensie można powiedzieć, że to dobrze, iż ta Polska się skończyła, bo inteligencja nigdy nie była unas zbyt liczna izawsze by ła dość izolowana, dlatego d latego musiała posługiwać pos ługiwać się ha słami „sojuszu zludem” czy „łączności zklasą robotniczą”. Stąd brały się różne autentyczne dramaty, wktóre popadali wybitni inteligenci iintelektualiści, rojąc sobie, że przystępu jąc do czegoś, dokonują dokonują takiego utożsamienia. utożs amienia. Struktura społeczna jest dziś wPolsce zróżnicowana, wielopiętrowa i iwielostopniowa. wielostopniowa. Myślę Myś lę oczyw oc zywiście, iście, że ci, którzy uważają się za inteligentów, atakże ci, którzy są intelektualistami, są nadal powołani do tego, żeby formu łować cele c ele iz izadania. adania. To, że wprz wprzeciwieńst eciwieństwie wie do okresu okre su - - inteligencja nie jest dziś dzi ś historiotwórczą warstwą w arstwą społeczną, nie znaczy, że nie ma nic do zrobienia, że nie jest potrzebna. Iże nawiązywanie do jej tradycji nie zda się na nic. Przeciwnie– zwłaszcza, że we współczesnej kulturze pojawił się dodatkowy, quasi-obiektywny czynnik, wiążący się zrewolucją zrewolucją informatyczno-komunikacyjną informatyczno-komunik acyjną izglobalizacją, zwszystkim tym, czego ogarnięcie jest bardzo trudne, ale co bez wątpienia uzmysławia nam ważność bezpośredniej więzi ludzi zludźmi iich wspólnych działań. Co należy do tradycyjnego etosu inteligenckiego wPolsce? Chodź my izróbmy coś razem. To pewne, pew ne, że ludzie będą komunikować się przez Internet czy zwoły wać na manifestacje przez SMS-y. Ibardzo dobrze. Bo jak widać, nawet wTeheranie nie sposób tego opanować. Nie znaczy to, że ważność bardziej bezpośredniego współdziałania się zmniejszy– moim zdaniem przeciwnie, zwiększy się. To jest mniej więcej tak takaa sama s ama różnica, jak między seminarium prowadzonym prowadzonym twarzą wtwarz awykładem najwięk najwięk-szego uczonego, nadawanym przez telełącze. Jedno idrugie jest potrzebne, ale to pierwsze nie traci ważności wraz zrozwojem komunikacji globalnej. Powiedziałbym, że na nim zyskuje. A.M. :
Jest Pan zdania, że inteligen inteligencja cja utraciła utraciła dominującą dominującą rolę już wmiędzywojniu. Pozost Pozostawała awała jednak ostoją ostoją prospoprospołecznego myślenia zarówno wIIRP, jak iwPRL-u, gdzie strzegła humanistycznych tradycji socjalizmu. Jak pod tym kątem można ocenić jej postawę wokresie transformacji ustrojowej iwIIIRP?
To oczywiście wiąże się zodpowiedzią na poprzednie pytanie. Inteligencja już nie miała takiego znaczenia, nie była wstanie zapanować nad procesami związanymi ztzw. obiekty obiektywnymi wnymi koniecznościami ekonomicznymi. Na pewno jednak za słabo dawała świadectwo swoim prospo łecznym poglądom, jeśli oczywi ocz ywiście ście je miała. Pierwsze Pierwsz e lata przemian były wdużej mierze latami dezorientacji. Tu dla mnie wzorcową postacią jest Jacek Kuroń, który wostatnich latach życia właśnie to sobie uświadomił. Iwprost mówił: podczas transformacji t ransformacji powinniśmy powinni śmy lepiej dbać oto, oto, co było naszą tradycyjną społeczną identykacją. A.M. :
Pomówmy teraz oorganizacji politycznej współczesnej lewicy. Wnaszym kraju nie istnieje obecnie wyrazista partia socjaldemokratyczna socjaldemokratyczna czy socjalistyczna, socjalistyczna, która byłaby zauważalna wsondażach, aipostkomunistyczna centrolewica od kilku lat balansuje na granicy progu wyborczego. Może Polacy po prostu nie potrzebują lewicy, podobnie jak choćby Irlandczycy? Tak można by inter pretowaćć np. sukces pretowa sukces wyborczy PiS z z r., który zapewzapewniło tej formacji połączenie po łączenie retoryki socjalnej zkonserwatywną. Co mogłaby wnieść wpolskie życie społeczne prężna formacja formacja lewicowa? lewicowa?
Co się tyczy Irlandii (aznawcy przytaczają iinne przykłady, choćby Wielkiej Brytanii, gdzie tradycyjne wartości lewicowe są wodwrocie), to myślę, że mimo wszystkich podobieństw jest jeden czynnik, który bardzo nas od niej różni. Mianowicie, podstawowa część naszego społeczeństwa pochodzi zawansu społecznego– nie odziedziczyła swoich pozycji ipowinna być wstanie docenić wagę ipiękno tego faktu. Martwi mnie jednak to, że obecnie nasze społeczeństwo raczej zamyka się niż otwiera. Trzeba odpowiedzieć na to wyzwanie. Nasza lewica tego nie potra, jej słabość nie jest jednak charakterystyczna wyłącznie dla Polski. Trwa obecnie jeśli nie światowy, ś wiatowy, to przynajmniej europejski kryz k ryzys ys lewicy socjaldemokratycznej, która przebudowała świat wXX wieku– to przecież jej zawdzięczamy ośmiogodzinny dzień pracy czy wczasy pracownicze. Wyraża się on wkryzysie idei, ale także wodpływie mas partyjnych. Niezwykle znamienne są tutaj wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, zwłaszcza zwłaszcz a wkrajach otradycyjnie mocnej mocnej le wicy, jak Wielka Brytania, Brytan ia, Francja, Niemcy Niemcy czy Szwecja. To To bardzo symptomatyczne, że wsytuacji kryzysu liberalnego kapitalizmu socjaliści niczego nie zdobywają. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego d laczego tak się dzieje inie wiem, czy ktokolwiek na świecie to potra. Na pewno wyczerpuje A.M .:
18
się dotychczasowy model państwa państw a opiekuńczego. Co więcej, dziś wiadomo już, że obezpieczeństwo socjalne wrozwiniętych krajach Zachodu równie dobrze potraą zadbać partie konserwaty wne; czasem nawet lepiej. Więc może nie chodzi chodzi tylko obezpieczeństwo społeczne, ale ocoś więcej– obrak pomysłu na oży wienie idei emancypacyjnej, emancypacyjnej, na stworzenie ruchu, który od wewnątrz zmieniałby struktur y społeczne? Moim zdaniem właśnie tak jest.
Czy są szanse na to, że idee emancypacyjne zostaną ożywione także wPolsce itaki ruch unas powstanie? Według mnie, nie jest to niemożliwe. Jesteśmy słabi wPolsce, ale nie jesteśmy słabi wskali Europy– umiemy np. ziden-
tykować wspólne, ważne problemy społeczne. Możemy wska zać choćby problem dostępnoś dostępności ci studiów wy wyższ ższych ych isformułować jakieś zalecenia, choć na razie nie umiemy tego przekształcić wcałościowy program społeczny. Takiego programu lewica nie ma jednak, oile mi wiadomo, bodaj nigdzie wEuropie ichyba nawet nigdzie na świecie, jeśli nie uznamy za całościowe programów Fidela Castro czy Hugo Cháveza. Czy taki program można stworzyć? Myślę,
że trzeba by się skupić właśnie na wrażliwych ogniwach problematyki społecznej. Spróbować je, na ile to możliwe
bezstronnie, rozważyć– izobaczyć, co one nam mówią. Czy jesteśmy wstanie poruszyć ludzi, żeby pragnęli czegoś
więcej niż dostępu do rynk rynkuu komercyjnego, co lepiej lub gorzej zapewniają im wszystkie rządy? Odważyłby się Pan wskazać te spośród istotnych problemów społecznych iwyzwań cy wilizacyjny wilizacyjnych, ch, już istniejących istnieją cych lub znajdują znajdujących cych się „na horyzoncie”, które mogłyby się stać podstawą nowego projektu emancypacyjnego– innymi słowy stanowi stanowią ą naturalne, acz niezagospodarowan niezagos podarowanee pole dla aktywności akt ywności polskiej lewicy?
To bardzo trudne pytanie. Proszę nie traktować tego, co powiem, jako programu– to są raczej pewne intuicje, zjednej strony st rony z„dołu”, azdrug azdrugiej– iej– z„góry”. Mówiąc
A.M. :
otych pierwszych mam na myśli to, oczym mówiliśmy przed chwilą, to znaczy specykę polskiej struktury spo łecznej, specy specykę kę różnicującego się społeczeńst spo łeczeńst wa. I Itego, tego, że samookreślenia– nie mówiąc opozycjach– są wnim bardzo trudne. Iże to stanowi pewien zespół bodźców, któ-
ry powinien krystalizować się wpostaci jakiejś ideologii. Zkolei intuicje z„góry” wiążą się zkwestią rewolucji komunikacyjnej. My, Polacy, mamy pewną wadę– nie etniczno-charakterologiczną, lecz sytuacyjną. Ponieważ ciągle znajdujemy się wpozycji kraju zacofanego, wyrównywanie poziomów ztymi rozwiniętymi jest dla nas priorytetem, który skazuje nas na pewne zamknięcie horyzontu umysłowego, bardzo często redukując go do problematyki adaptacji, albo dobrej imitacji. Wciągu ostatniego dwudziestolecia do-
sytuacje: przykładowo, wobliczu rewolucji komunikacyjnej, której najbardziej wyrazistym nośnikiem jest Internet
iktóra moim zdaniem będzie miała większą skalę niż re wolucja druku, która zmieniła ca łą Europę, anastępnie ca ły świat, nie jesteśmy jeste śmy wstanie w stanie dyskutować otym, o tym, co c o ona
przyniesie, co jest wniej wartościowe, co może stanowić zagrożenie itp. Jaki mamy wzwiązku znią mieć system edukacyjny? Bo to ona powinna mieć tutaj decydujące znaczenie, anie ambicje kolejnych ministrów edukacji. Dążenie do nieustannego „reformowania” szkolnictwa niskiego
iwysokiego, któremu nie towarzyszy poważna debata na temat celów tych zmian, jest aberracją. Musimy sobie zadać pytanie, jakie powinniśmy uruchomić rezerwy umysłowe
inansowe. Otóż, bardzo wielkim niebezpieczeństwem jest pospieszn pospiesznaa adaptacja nasz naszego ego systemu eduka edukacyjnego cyjnego do procesu bolońskiego istrategii istrategii lizbońskiej. Mechaniczna, Mechaniczn a,
bo dokonują jej urzędnicy, którym jest najłatwiej wszystko wziąć pod jeden strychulec, np. wszędzie wprowadzić studia licencjackie, co wprzypadku wielu kierunków jest
kompletnie bez sensu. Dramatem jest nasza niezdolność wykrocz enia poza ten przymus adaptacji iimitacji, wykroczenia iimitacji, do podpod jęcia problematyki XXIw XX Iw.. (żeby wyrazić się pompatycznie, pompatycznie, czego nie lubię)– wcałej jej dramaturgii ina własną odpowiedzialność. Wydaje mi się jednak, że to na szczęście się kończy iże zaczynamy myśleć ootaczającym nas świecie inaszym wnim miejsc miejscu u zcoraz większym poczuci poczuciem em
odpowiedzialności. Żywię nadzieję, że przekroczymy ten syndrom adaptacji iimitacji iwreszcie zaczniemy mówić coś naprawdę ważnego ioryginalnego. Poza wieloma innymi warunkami, odrodzenie lewicy wymagać będzie odnalezienia przez nią narracji, symboli iautorytetów, które byłyby atrakcyjne iautentyczne dla młodszych pokoleń. Gdzie ich szukać? WPierwszej „Solidarności”, „Solidarnoś ci”, której tożsamość tożsamość zawierała zawierała wszak wiele elementów lewicowego ruchu społecznego? Wzapomnianych tradycjach międzywojennych, inteligencko pepeesowskich? pepeesowsk ich? Amoże Amoże na Zachodzie, Zachodzie, wśród modnych modnych lozofów iartystów deklarujących się jako lewicowi?
WPolsce potrzebne jest przekształcenie wyobraźni zbiorowej, które obecnie dokonuje się wzbyt małym stopniu. Moim zdaniem, powinno ono pójść wstronę umiejętności skupiania się na dokonaniach pozytywnych, oraz na
A.M.:
ludziach, którzy są ich autorami. Choć może to brzmieć zbyt pragmatycznie, gdyż był on budowniczym przemysłu, takim wzorem mógłby być np. Eugeniusz Kwiatkowski, który nigdy nie budził specjalnych zastrzeżeń żadnych sił politycznych, ponieważ był oczywistym ucieleśnieniem etosu pracy pozytywnej, czyli takiej, która stwarza realne efekty. WPolsce ostatniego dwudziestolecia powstały dzie-
konaliśmy olbrzymiego skoku wprodukcji samochodów,
siątki, jeśli nie setki wyższych uczelni. Znaczna ich część jest niewiele warta warta,, ale a le sporo jest poważnymi ośrodka ośrodkami mi
ale prawdę mówiąc nic istotnego ztego nie wynika, bo to jest tylko adaptacja itylko imitacja. Powstają Powstają dramatyczne dramatycz ne
naukowymi idydaktycznymi. Aczyż Jerzy Owsiak nie jest cudem pracy pozyty wnej? Czy nie jest nim Janina Ochojska Ochojska
19
Czyim reprezentantem ma być lewica, żeby posiadać jakąś rację rację istnienia istnienia imieć realny realny wpływ na bieg wydarzeń? Aspirować do roli „propozycji dla wszystkich”, jak starają się to robić liberalno-konserwatywna Platforma Obywatelska czy centrowa Socjaldemokracja Polska, czy też wprost określić się jako wyraziciel interesów określonych segmentów społeczeństwa? Amoże najwłaściwsza byłaby jeszcze jakaś inna formuła? A.M. : To
/ Y E K N O M O T O H P / S O T O H P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H Y E K N O M O T O H P
, ,
b
iwielu, wielu innych? Powinniśmy oderwać się od teg o pościgu polityczno-policyjnego, który jest zresztą karykaturalny, bo Wałęsa jest wnim oceniany nie przez pryzmat pozytywnych dokonań, ale przez to, że można mu coś tam wkieszeniach wkies zeniach w ynaleź ynaleźć– ć– izacz izacząć ąć mówić o wzorcach. ZaZ anim jednak powiemy okonkretnych nazwiskach, powinniśmy pracować nad zmianą samego sposobu myślenia. Analogicznie, powinniśmy pracować nad tym, ż eby nauczyć się postrzegać Polskę Ludową nie zperspektywy kraju satelickiego, lecz tego, jak wówczesnych warunkach potrali śmy się wyemancypować wyemancy pować wsztuce inauce, inauce, atych, którzy wnieśli trwały wkład do tej emancypacji– sprawiedliwie oceniać. Z powyższych powodów nie przedstawię jakichś apostołów lewicy. Natomiast jestem przekonany, że musi dokonać się takie przekształcenie wyobraźni zbiorowej, żeby na pierwszym planie nie były zawsze pomniki czynów zbrojnych, zwykle będących zresztą klęskami, lecz trwałe osiągnięcia. Moim zdaniem arcywzorem może tu być Jerzy Giedroyc. Pomijam idee, którymi się osobno zajmowałem, ale wdziejach świata nie jest znany inny przypadek trwa jącego pół wieku regu larnego wydawania w ydawania miesięcznik mie sięcznikaa na emigracji. Siła budowy niezależnych instytucji wmaksymalnie niesprzyjających warunkach– to jest nam potrzebne! Jeśli dokonamy tego przekształcenia, to różne postaci czy osobistości historyczne zmienią swoje miejsce wnaszej wyobraźni.
jest być może najtrudniejsze pytanie. Oczywiście najprościej odpowiedzieć, że lewica powinna być reprezentantem wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, która stała się główną oarą transformacji t ransformacji ico chwilę jak nie wstoczni to wfabryce widać, jak na swojej sytuacji traci. Na pewno żadna lewica nie może przejść do porządku dziennego nad sytuacją pracujących– jest niewątpliwe, że musi być reprezentantem pracobiorców, anie pracodawców. Nie znaczy to, że ma dzisiaj występować do walki ze starymi ha słami klasowymi. Nie opisują one dzisiejszej rzeczywistości. Pracobiorcy ipracodawcy są położeni bardzo różnie– weźmy, odpowiednio, pracowników uniwersytetów oraz małe rmy rodzinne. Wte drugie koniktu się nie wprowadzi. Po drugie, lewica musi artykułować nie tylko bezpośrednie, doraźne interesy pracobiorców, to znaczy takie, które wiążą się ztym, żeby więcej zarabiać (dochodzą one przeważnie do głosu wtakich lub innych manifestacjach). Musi także wyrażać iartykułować ich potrzeby bardziej długofalowe, októrych już mówiliśmy, takie jak otwarcie społeczeńst wa na zmiany statusu. Gdzieś tutaj wyczuwam– bo nie chcę powiedzieć, że wiem– jakieś nie uchwycone dotąd możliwości formułowania zadań, które mogłyby się okazać spoiwem ideowym lewicy. Po trzecie, wszędzie tam, gdzie dokonuje się uprzedmiotowienie człowieka, lewica powinna być obecna– nie zhasłem, ale zpraktyką upodmiotowienia. Wdanym momencie emancypacja może być niezbędna wjakiejś wsi mazurskiej, winnym– wStoczni Szczecińskiej, jeszcze kiedy indziej– wprzypadku młodych ludzi, kiedy projektowane są reformy dostępu na studia wyższe.
Jak wspomnieliśmy wspomnieliśmy,, ważnym elemente elementem m działalności działalności ietosu lewicy było zaangażowanie wrozmaite inicjatywy oddolne. Czy środowiska określające się jako lewicowe mają pomysł na zagospodarowanie tego rodzaju społecznej energii, iodwrotnie– iodwrotnie– czy rozwijający się obecnie sektor organizacji pozarządowych można uznać za potencjalne zaplecze jakiejś przyszłej formacji lewicowej lub przynajmniej ostoję etosu inteligencko-społecznikowskiego?
Czy istniejące organizacje społeczne staną się zapleczem jakiegoś ruchu politycznego olewicowej identykacji, to się okaże; tego nie możemy przesądzić. Dwie rzeczy są jednak niewątpliwe. Po pierwsze, wszędzie tam, gdzie dokonuje dokonu je się praca społeczna, bez wzglę du na identyk identykację ację
A.M. :
20
tych, którzy się jej podejmują, powinna być ona przez lewicę akceptowana ipopierana. Po drugie, pomijając wogóle
lewicę iprawicę, nie może być po prostu dobrego społeczeństwa bez żywej samoorganizacji. Mamy bowiem wtedy społeczeństwo wdyspersji, wanomii, akimkolwiek jesteśmy, nie możemy do tego dopuszczać– to jest dla mnie aksjomatyczne. Jednocześnie, im żywsza taka gleba obywatelska, którą wPolsce trzeba tworzyć, uprawiać iużyźniać,
bo nie dostaliśmy jej wspadku (przeciwnie, wyrządzono tu bardzo dużo szkód)– tym lepiej dla partii, nie tylko lewicowych. Bo bez tego są one skazane na profesjonalno-medialny korporacjonizm, który prędzej czy później będzie wszystkich od siebie izolował, co jest nieszczęściem. Czy wokresie ostatniego dwudziestolecia partie lewicy instytucjonalnej coś wtej dziedzinie zrobiły? Otóż, ito jest moja największa pretensja, one to świadomie bąd ź nie– zarzuciły; zrobiły bardzo niewiele, jeśli cokolwiek. Aproszę pamiętać, że bywały one dominujące, dysponowały olbrzymimi środkami. Proszę wskazać jedno przedszkole społeczne, które oni założyli, albo szkołę zkorczakowskim programem wychowania! Przecież do tego był potrzebny wysiłek
niewielki, mając na uwadze środki, jakimi dysponowano. Gdyby im policzyć apanaże zróżnych rad nadzorczych, to
A dlaczego miałoby miałoby się nie udać udać zwycięstwo w„wojnie ojęzyk”, będące jednym zgłównych postulatów lewicy akademickiej?
Jest on oczywiście słuszny, problem jednak wtym, że nie można narzucić swojego języka, jeśli się go najpierw nie wypracowało. Pampersi iich następcy zanim osiągnęli sukces, stworzyli pewną postawę ideową, język znią związany itp. Po lewej stronie ta praca, wrozproszeniu, dopiero się dokonuje. dokonuje. Jeśli wciągu najbliższych n ajbliższych lat uda się ją skupić,
A.M. :
być może osiągnie się to, co zrobili prawicowcy. Wydaje mi się, że „Krytyka Polityczna” jest niezłym laboratorium takiej pracy, ale jest jeszcze dużo za wcześnie na „odbijanie”
czegokolwiek. Jest czas na poszerzanie pola, na którym oni sieją izczym można wiązać pewne nadzieje. Ale gdyby, nie daj Boże, przyszło do jakiejś walki otelewizję czy omasową gazetę ioni by ją wygrali– zanim ich wizja się właściwie skryst skrystalizuje alizuje– – obawiam obawia m się, że byłaby to raczej porażka niż sukces. Został nam do omówienia Został omówienia ostatni ostatni zczęsto zgłaszany zgłaszanych ch postulatów: postulató w: budowa nowej nowej formacji na kontrze wobec wobec lewicy postpezetpee postpezetpeerowskiej. rowskiej.
można by prawdopodobnie urządzić całe miasto średniej wielkości… To To jest dramat imoim imoim zdaniem także oni sami tracą na tym, że tego nie robili, że nie są rozpoznani jako społecznicy.
Nie da się tutaj moim zdaniem zrobić czegokolwiek wychodzącc od podziałów. Zacząć należ y oczywiście wychodzą oczywi ście od odbudowy tożsamości ideowej, etosu, ale to musi być robio A.M. :
ne zperspektywy przyciągania, anie– dzielenia. To jest Na koniec chciałbym poprosić oocenę tego, na jakich fundamentach instytucjonalnych mógłby się wPolsce narodzić wartościowy projekt lewicowy. Do tradycyjn tradycyjnych ych propozycji należą: należą: oczekiwany oczekiwany przez niektórych od wielu wielu już lat „zwrot SLD na lewo” lewo” inabranie inabranie przez tę formację formację bardziej ideowego oblicza; „odbicie” zrąk prawicy jęz yka mediów ikultury, co stara się robić lewica akademicka ze środowiska środowis ka „Krytyki „Kr ytyki Politycznej” Politycznej”;; budowa nowej formacji, odwołującej się do tradycyjnego elektoratu lewicy, co usiłują robić rozmaite „partie protestu”. Czy którakolwiek ztych dróg wydaje się Panu Panu obiecująca? obiecująca? A.M .:
Żadna wyłącznie. Tego, że lewica instytucjonalna
oprze się na wartościach ibędzie reprezentować pewną postawę nawet, jeśli wdanej sytuacji na tym straci, nie należ y
się spodziewać. Mogę być niesprawiedliwy, ale nie potrałbym podać żadnego przykładu zostatnich lat, kiedy oni wybralii pryncypia, anie wybral an ie pragmatyczny interes. Zresztą Zres ztą by-
łoby o to trudno t rudno nawet w wsensie sensie „mechanicznym”, „mecha nicznym”, skoro niedawno były wybory do Parlamentu Europejskiego, zaraz będą samorządowe, następnie prezydenckie… Oni nie mają czasu na oddech, musieliby chyba wziąć rok urlopu lub chociaż semestr urlopu dziekańskiego. Nie mają czasu pomyśleć, ijeśli przez tyle lat go nie znaleźli, to nie wydaje mi się, żeby nagle teraz im się to udało.
niewątpliwe, bo środowiska lewicy pozaparlamentarnej są stosunkowo nieliczne. Potężnym czynnikiem działającym
na korzyść prawicy jest Kościół. Mnie jest wszystko jedno, która prawica pod który parasol się chroni– Kościo ła „toruńs „toruńskiego” kiego” czy „łag „łagiewnic iewnickiego”. kiego”. Kluc Kluczowe zowe jest to, że jakkolwiek pojęta lewica nie będzie miała tego rodzaju parasola. Dlatego nie może zaczynać od dzielenia się, może natomiast– od surowej wewnętrznej krytyki, polemik,
wewnętrznych debat itd. Co wyni wynika ka zd zdzielenia zielenia się, antaa ntagonizowania, widać na przykładzie wyników wyborczych
SdPL czy Polskiej Partii Pracy. Wwyborach samorządo wych lepszych nie uzyskają, zwłas zcza, że– ztego, co wiem od moich znajomych znajomych zmałych miast– mia st– przez te dwadzieścia lat potworzyły potworzył y się tam układy. Tamtejsi Tamtejsi politycy się wymieniają, dobrze się już znają… Jeśli ktoś chce tam wejść, niech spojrzy na inicjatywę polityczną Rafała Dutkiewicza, który przecież jest postacią pewnego formatu– w końc końcu u w jed-
nym znajważniejszych inajpiękniejszych polskich miast dostał wI turze głosów. Wszystko wskazuje na to, że jego przedsięwzię prze dsięwzięcie cie ogólnopolskie już umarło uma rło itrudno i trudno lil iczyć, by lewica odniosła sukces idąc taką drogą. Dziękuję za rozmowę.
Warszawa, czerwca r.
21
Zerwany sojusz Od „Solidarności” isolidarności doneoliberalizmu icwaniactwa J K K
W dzia działalnoś łalności ci usł usługowej ugowej intelektu intelektualis alistów tów wobec społeczeństwa iniepełnej tożsamości ich interesów zgrupami
intelektualnego było zaś zezwolenie na odbudowę Zamku Królewskiego oraz ułatwienie podróży na Zachód.
korzystającymi ztych usług tkwią pewne zagrożenia. Dostrzegał je wybitny wybitny,, ceniony za granicą, gr anicą, aniemal nieznany
Po ugłaskaniu chłopów i intelektualistów, można można
unas myśliciel zczasów Polski rozbiorowej, Jan Wacław
Machajski. Zrozumiał on, że duża część radykalnej inteligencji, rozwijającej ruch robotniczy ide ide facto nim kierującej,
powoduje się własnymi celami imotywami. Są to ludzie wykształceni, ambitni, często upokorzeni niedostatkiem, niedos tatkiem, patrzący zniechęcią na bogatych iniezbyt wyr anowanych intelektua wyranowanych intelektualnie lnie kapital kapitalistów. istów. Stanowiąc zbyt słabą siłę społeczną, szukają sojuszu ze światem pracy. Mając jednak monopol na wiedzę, przy intelektualnej niesamodzielności robotników, mogą tych ostatnich oszukać. Przepowiednia Machajskiego spełniła się przy zaprowadzaniu komunizmu oraz przy… jego demontażu. Powojenne stosunki między polskim światem pracy aświatem intelektualnym stanowią dobrą ilustrację tezy
Machajskiego, ajednocześnie przykład, jak rozbieżność interesów grupowych może być przez władze wykorzystana.
było sobie ponownie pozwolić na brutalne potraktowanie robotników, wCzerwcu ‘. Tym razem jednak prawie jednocześnie nadepnięto na odcisk intelektualistom – popo prawkami do Konstytucji. Zawiązał się sojusz pracowniczo-
inteligencki.
Możliwość odwrócenia sojuszu– program Dzielskiego Dziś mało kto pamięta, że wprzededniu powstania „Solidarności” padła propozycja odwrócenia tego sojuszu. Sformułował ją wkwietniu r. nieżyjący już Mirosław
Dzielski, twórca krakowskiej szkoły liberałów iz ałożyciel Krakowskiego Towarzystwa Gospodarczego. Propozycja
zawarta była wtekście „Jak zachować władzę wPRL. Życzenia noworoczne Adolfa Romańskiego dla por. Borewicza”.. Dzielsk i proponuje wnim cza” wnim komunistom reformę ustroust ro-
ju, polegającą na… uwłaszczeniu uwła szczeniu nomenklatury nomenkl atury!! Jego zda zdaniem, niem, sta stary ry syst system em się kończy, w wkraju kraju sł słyy-
Wydarzenia zmarca r. r. igrudnia r. r. zachodzi zachodziły ły na dwóch różnych płaszczyznach. WMarcu ‘ robotnicy nie rozumieli, oco chodzi intelektualistom. Zdjęcie ze sceny ja-
chać „patriotyczne ujadanie iumoralniające jęki”, szykuje się krwawa rewolucja. Lepiej dla rządzących będzie ubiec
kiejś sztuki teatralnej? Co za problem! Zaś wGrudniu‘ świat intelektualny pozostał bierny, mimo masakry dokonywanej na robotnikach.
watny iz izachować achować władz władzęę dyktatorsk dy ktatorską. ą. Pewne, niezbę niezbędne dne wtej syt sytuacji uacji posze poszerzen rzenie ie wolności obywat obywatelskic elskich, h, wp wpełełni zadowoli ludzi pokroju M. Dzielskiego– wpierwszym rzędzie zapewnienie wolności produkowania. Do starych elit gospodarczych dołączą więc nowe. Zgodnie zzamiesz-
Po spacykowaniu strajków na Wybrzeżu władza, czyli c zyli
„Oni”, pokazała, jak się manipuluje grupami wewnątrz pozornie monolitycznego „My”. Zasada jest prosta– gdy jedna grupa się burzy, głaszcze się inne grupy dla ich zneutralizowania. Wtym przypadku zniesiono chłopom kontyngenty ipozwolono kupować traktory. Oznaczało to dalsze istnienie prywatnych gospodarstw chłopskich. Był to istotny ustrojowy retusz, odwracający realizację doktry-
ny wobozie komunistycznym. Ukłonem wstronę świata
sytuację, przesiąść się zkapitału państwowego na pry-
czoną wbroszurze Dzielskiego apoteozą cynizmu– najprostszy sposób takiego dołączenia to udział w rozgrabianiu majątku narodowego. Za konsulting w sprawie zmiany ustroju też się przecież coś należy. Płaszczyzna wspólnego interesu jest tutaj jasno zarysowana. A gdzie reszt resztaa społ społecze eczeństw ństwaa i jej intere interesy? sy? A o czy czym m tu w ogóle mówić.
22
Traktat Dzielskiego jest dobrze sformułowany, ajeszcze lepiej zaadresowany. Porucznik Borewicz to bohater znanego serialu telewizyjnego, synonim milicji iSB. Dlaczego akurat tutaj autor kołacze? Dzielski dokonuje rozróżnienia między nawiedzonymi ideologami, apragmatycznie nastawioną gwardią systemu. Uświadamia tej ostatniej jej rzeczywiste interesy, tłumaczy, że jej autentycznymi wrogami są fanatycy doktryny (wtym czasie był to już zresztą gatunek niemal wymarły) ioczekuje właśnie od niej inicjatywy wprzemianie ustroju. Propozycja Dzielskiego nie tylko nie była skierowana do wszystkich ludzi reżimu, ale również nie wychodziła od szerzej rozumianych kół intelektualnych, które szły wówczas wswojej większości wzupełnie innym kierunku. Stała się ona jednak kamieniem węgielnym późniejszego przebiegu wydarzeń.
Doktrynalne narzędzie rozbijania „Solidarności” Aby przek przekonać onać więk większą szą ilość komunistów i intelekt intelektualiualistów do zarysowanego planu (ajeżeli nie przekonać, to przynajmniej ich zneutralizować), należało przeprowadzić potężną akcję indoktrynacyjną. Odpowiedni ładunek ideologiczny znalazł się na podorędziu. Była nim święcąca wówczass triumf wówcza t riumf y w USA i Angli Angliii ideologia ide ologia neokonser watywna waty wna , do której Dzielski nawiązuje wzakończeniu swej broszury. Dynamiczne odrodzenie anglosaskiego konserwatyzmu było prawdziwym zrządzeniem losu dla władających
Tekst Jana Koziara jest dokonanym przez redakcję „Obywatela” wyborem fragmentów broszury autora
pt. „Zerwany sojusz. Świat pracy na bocznych torach”. Ta, nie publikowana dotąd praca, została napisana wr. irozprowadzona wśród znajomych wkilku kserowanych egzemplarzach. Dalej rozchodziła się wkolejno wykonywanych kopiach ibyła nawet sprzedawana wtej formie na stoiskach ulicznych. Wybrane fragmenty ograniczają się wyłącznie do wątku „negatywnego”, ukazującego przyczyno-
wo rozwój sytuacji sy tuacji wPolsce. Pominęliśmy Pominęliśmy natomiast zbraku miejsca obszerny wątek „pozytywny”, jakim była dokonana przez Jana Koziara prezentacja możliwych alternatywnych form przekształceń własnościowych w Polsce Polsce,, korzystnych dla całej polskiej gospodarki itym samym dla szerokich krę-
gów naszego społeczeństwa, oraz analogicznej wizji stosunków przemysłowych ipolityki gospodarczej państwa. Podtytuł niniejszej wersji oraz wytłuszczenia wtekście pochodzą od redakcji „Obywatela”. „Obywatela”.
Polską komunistów (azczasem (azczasem idla innych). Wpierwszym etapie nie chodziło zresztą wcale oprzesiadkę ztonącego statku na nowy zzachowaniem swych bagaży, lecz orozprawienie się z„Solidarnością”, z„Solidarnością”, która powstała kil ka miesięcy po ukazaniu się listu Dzielskiego do Borewicza iwmig urosła do rozmiarów olbrzyma. Ludzie inteligentni po stronie reżimowej dostrzegli od razu szansę, jaką daje ideologia dzikiego kapitalizmu wwalce ze związk iem zawodowym. zawodowym. Dały się tu iówdzie słyszeć partyjne głosy mówiące otwarcie opopieraniu prawico wych ugrupowań dla osłabienia „Solidarności ”. Plan ten został zrealizowany skuteczn skutecznie. ie. Linia „Solidarnośc „Solidarności” i” zosta ła zwichnięta, zwichnięt a, związek związ ek osłabiony izepchnięty na margines, aspołeczeństwo a społeczeństwo zatomizowane. Teraz nastał czas rea lizacji programu Dzielskiego. Dzielskiego. Stara siła wiodąca przekształca się w nową siłę wiodącą, tym razem w kapitalistycznym biznesie, a z załogami zakładów pracy można się rozpra wić tak, jak nie było można przed pr zed „ok rągł ym stołem” sto łem”.. Polska nigdy nie będzie drugą Japonią, ale rozwinięta wtym kraju planowa gospodarka rynkowa oraz solidary solidaryzm zm wewnątrzzak wewnątrz zakładowy ładowy są nie tylko tyl ko owiele bardziej w ydajne od realizowanego unas gangsterskiego kapitalizmu, ale również bardzo dobrze harmonizowały harmonizowały zlinią „Solidarności”. Obok thatcheryzmu istnieje niemiecka socjalna gospodarka rynkowa, bijąca na głowę „jedynie słuszną” gospodarkę brytyjską m.in. dlatego, że wprzedsiębiorstwach niemieckich działają pracownicze rady zakładowe iprzedsta wicielstwa pracowników pracowni ków wradach nadzorczych. Nie wspomnę tu już oburzliwie rozwijającej się wUSA własności pracowniczej pracowni czej i o w yważonej katolickiej nauce społecznej. Gdzież się podziało to wszystko? Odpowiednio ltrowana ideologia neoliberalna zsamego zsamego narzędzia narzęd zia politycznej walki zniezależnym związkiem stała się ideologią uwłaszczającej uwłaszczającej się– niestety, już nie tylko starej– nomenklatury. Doktryny są niezbędne wżyciu społeczeństw. Służą przede wszystkim ich rozwojowi. Jednak często bywa ją przedmiotem prz edmiotem manipulacji idy idywersji, wersji, aprzykładów a przykładów jest sporo. Neoliberałowie stali się u nas bardzo szybko opozycyjnymi pieszczoszkami systemu, czyli inaczej mó wiąc opozycją koncesjonowaną, a sądz sądząc ąc po potężnej pot ężnej produkcji broszur i książek – w czym przodowała jawnie działająca warszawska Oficyna Liberałów – solidnie dotowaną. Była to produkcja zformy skrajnie antykomunistyczna, lecz ztreści skrajnie antysolidarnościowa. Cóż znajdujemy wpismach neoliberałów? Na przykład pochwałę Jaruzelskiego za wystąpienie PRL zMiędzynarodowej Organizacji Pracy iżal do Reagana, że zwalczając związki zawodowe usiebie, unas je popiera. Dalej– rady, żeby nie bojkotować wyborów, skoro może to przeszkodzić wwyjeździe izarabianiu za granicą. Upo wszechnian wszech nianie ie postaw aspoł aspołecznych, ecznych, konsumpcy konsumpcyjnych jnych i egoistycznych to główna linia działa nia neoliberałów. Walka z komuną miał m iałaa polegać polega ć na w yr yrywa ywa niu jej, czego się da i nabijaniu sobie kabzy. Jeżeli ktoś był na tyle głupi, żeby działać w podziemiu, to też powinien na
23
U , .
/ D L E I F E L O H C S _ M A S / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H E L A T I G I D a n b
tym robić forsę. Wszyscy inni to niebezpieczni wariaci, których należy tępić. Oto alarm podniesiony ztego powodu przez Stefana Bratkowskiego w r.: Jeśli ktoś kt oś Ci mówi, że najpilniejszą sprawą nie jest ustalenie, co i jak powinniśmy razem robić, lecz to, w jaki sposób mamy się różnić między sobą – zastanów się, kto na tym poróżnieniu ma skorzystać? Jeżeli ktoś Ci daje do zrozumienia zrozumienia,, że ż e najlepszą polityką dla Polski jest zostawić politykę wtajemniczonym, siedzieć w domu i pilnować rodziny, byle przetrwać – pomyśl, o co mu właściwie chodzi. Jeżeli ktoś gł osi, że Kościół Kośció ł powinien służyć służy ć wyłącznie wyłącz nie do modlitwy, że studiowanie nauki społecznej Kościoła rodzi więcej zamieszania niż pożytku, a chrześcijanin nie jest w ogóle zobowiązany do czynienia świata lepszym, bo czeka go najlepszy świat po zakończeniu życia, zapytaj go, co też jego samego czyni tak aktywnym w głoszeniu podobnych haseł. Jeśli ktoś tłumaczy, t łumaczy, że potrzeba potrz eba nam więcej wolnoś ci niż równości, akurat w kraju, w którym nie ma ani wolności, ani równości, że należy zerwać z ideą opieki społecznej w kraju, gdzie zrobiono z niej ponury żart , spróbuj ustalić co najwyżej, najwyż ej, z którego spadł księżyca. Tak budowano fundamenty obecnej sytuacji. Nie dziwmy się, że dzisiaj każdy chce zgarnąć, co się da, nawet
jeżeli jest przez obywateli desygnowany do realizowan re alizowania ia innych celów. Ten stan rzeczy jest dostrzegany ibudzi po wszechne zniechęcenie. zn iechęcenie. Niechęć kierowana jes t najczęściej do konkretnych osób. Pytamy: co się znimi stało? Próbu je się też objaśnia objaśniaćć obecną syt sytuację uację demoral demoralizując izującym ym wpł ywem lat komunizmu. Oczy Oczywiście wiście czyn czynnik nik ten nie jest bez znaczenia, ale prawdziwa katastrofa nastąpiła w ciągu ostatnich lat pod wpływem zmasowanej, demoralizującej propagandy, uprawianej pod szyldem antykomunizmu. Wiemy,, czym Wiemy czy m była komuna, ale my my,, właśnie wła śnie MY M Y byliśmy wtedy uczciwsi. Nie dzięki niej oczywiście, ale dzięki temu, co uchroniliśmy zlat wcześniejszych. Dzisiaj ito zostało zniszczone. O tym, jak dawano się zwariować, świadczy publicystyka jednego z opozycyjnych intelektualistów, Piotra Wierzbickiego, Wierzbickiego, który przez dł ugi czas propagował ducha kapitalizmu w formie „cwaniactwa do kwadratu” (ito wpiśmie katolickim– „Tygodniku Powszechnym”).
Prawicowo-lewicowe przyswajanie ideologii dzikiego kapitalizmu Przez pierwsze pierwsz e lata po wprowadzeniu stanu wojennego neoliberałowie traktowani byli jako niepoważna grupa ekscentryków. Nazywano ich „boczniakami”, zastanawiano się
24
wprasie podziemnej „czy to nowa nowa cholera, cholera, czy sposób na starą”.. Ani jedno, rą” jed no, ani drugie– to po prostu była od sa mego początku „stara cholera wnowym przebraniu” inajlepszy sposób zarówno na „Solidarność”, jak ina zwykłą solidarność. Prasa podziemna, notorycznie cierpiąca na brak tekstów, odnotowała ze zdziw ieniem około roku pojawienie się nagle wgrupie „boczniaków” wielu świetnych piór. Rychło można się było zorientować, że to ruszyła do boju kapłańska kasta komuny, chowana wróżnych marksistowsko-leninowskich instytutach. Doskonała znajomość języków, doktryn, współczesnych prądów iprzemian na Zachodzie, perfekcyjna znajomość dialektyki wmanipulowaniu informacją, bolszewickie metody dyskusji, no iświetne zaopatrzenie wmateriały źródłowe.
/ T S I R Y P A P / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H I R R A R Y P A P n b
Elity piszące zajęły się po grudnia głównie historią iliteraturą– to nasza narodowa specjalność, zaś elity działa jące zaczę ły się zwalczać zwa lczać między międz y sobą– to nasza druga specjalność. Zwalczano też, owszem– przy okazji– komunę, która nie od razu inie wcałości zdecydowała się urządzić po nowemu. Już na IZjeździe „Solidarności” odżył stary podział naszych elit intelektualnych na grupę klerykalną i antyklerykalną, które według naszego filozofa Trentowskiego mają najgorszy z możliwych możliw ych rodowodów, wy wodząc się z jezuick jezuickiego iego fanat fanatyzmu yzmu i franc francuskieg uskiego o libertynizmu. W libertynizmu. W opozyc yjnym ża żargonie rgonie grupy te nosi ły naz nazwy wy „prawdzi „prawdziwków” wków” („prawdz („prawdziwi iwi”” Polacy-katol Polacy-katolicy) icy) i„korników” (od KOR-u), czy też inaczej „prawicy” i„le wicy laickiej”.
P ! T
Każda jednak prowokacja opiera się wponad na naiwności jej oar. Nowa zmasowana produkcja, siłą rzeczy, zaczęła wypeł niać próżnię wpodziemnych wpodziemnych gazetkach. Powoli zaczęła zmieniać się świadomość elit wyższych iniższych szczebli. Jak to?– zapyta ktoś– przecież to elity mają kształtować świadomość, aprzez to irzeczywistość społeczną. Właśnie! Itu tkwi nasz największy problem itragedia.
Po grudnia zaczęła się ostra rywalizacja między tymi dwoma dużymi ugrupowaniami, dzielącymi się na pomniejsze frakcje. Do normalnych reguł gry należało wzajemne utrąca utrącanie nie inicjatyw i nicjatyw i iinstru instrumentalne mentalne traktowanie programów. Na pierwszy plan wysunęła się partyjna logika podporządkowana politycznemu interesowi osób igrup, anie prace merytoryczne. Wtej sytuacji łatwo było ostronę merytoryczną zadbać zzewnątrz, co też uczyniono.
25
Pierwsza zaczęła przyswajać nadwiślańską wersję neoliberaneoliberalizmu prawica, jako że neoliberalizm to też prawica. Sam symbol, nazwa, wystarczały, żeby się znimi utożsamić. Natomiast nad tym, co się pod nimi kry je, już się nie zastana wiano. Dlatego możliwe stało się łączenie szyldu szy ldu katolickiego zpatologicznie rozumianym kapitalizmem, przy jednoczesnym ignorowaniu katolickiej nauki społecznej. Lewica laicka kupiła neoliberalizm dopiero po pew-
nym czasie, narażając się wcześniej na zarzuty uwiądu koncepcyjnego. Piotr Piotr Wierzbicki kpił, że lewicy wyładował w yładował się akumulator. akumul ator. Ato właśnie tenże autor autor,, miast mia st rozwijać w„ w„T Ty-
redakcję. Na związkową konferencję wŁęcznej k.Lublina zjechała ekipa neoliberalnych doradców, którzy przeforso wali pogląd, że zwią związek zek wychodz wychodzący ący poza dzia działalnoś łalnośćć re-
windykac yjną nie jest wogóle związkiem zwią zkiem zawodowym zawodow ym iże związkowe współzarządzanie zakładami pracy to model
komunistyczny. Tak więc np. związki niemieckie, szwedzkie czy włoskie, współzarządzające zramienia pracowni-
ków, to wedle nich komuniści! Wszystko to to jednak nic nic wporównaniu wporównaniu zobstawą zobstawą władz
godniku Powszechnym” katolicką myśl społeczną, ładował akumulatory czytelników wspomnianym „cwaniactwem
naczelnych Związku. Wybory prezydenckie roku wydobyły na światło dzienne ścisłych współpracowników Lecha Wałęsy iokazało się, że przez ostatnie lata PRL „Solidarnością” rządził gdański neoliberalny beton. Polski
do kwadratu”. Wątpliwa to koncepcyjna przewaga.
neoliberalizm przedstawia się jako gałąź wyrosłą zpnia „So-
wy normalnych normalnyc h stosunków społecznych, było wśród naszej nas zej
lidarności”. Nic podobnego, to kukułcze jajo wgnieździe „Solidarności”, złożone zboku, które omal nie doprowadzi-
prawicy prawie powszechne. Swego czasu jeden zmoich
ło do zagłady z agłady nieza niezależnego leżnego zwią związku, zku, niszcz niszcząc ąc równolegle
redakcyjnych kolegów, uważający się za prawicę, twierdził, że należy wyry w yrywać wać komunie, komunie, co się da itworzyć ztego pry-
gospodarkę ijak na ironię obciążając obciążając za to związek. związek .
Propagowanie „cwaniactwa do kwadratu” jako podsta-
watne majątk majątki. i. Dałem na to przyk pr zykład ład odbudowy mostu przez Odrę wLubiążu, gdzie musia no powtórnie formować
potężne przęsła, bo stwierdzono wnich niedobór– rozkradanego– cementu. „Na pewno budowano sobie zniego
prywatne domki”– skomentowałem. „No idobrze”– usłyszałem wodpowi wodpowiedzi. edzi. To właśnie nasza prawica była początkowo głów-
nym ideologicznym narzędziem niszczenia „Solidarności”, demoralizacji społeczeństwa i przygotowywania
gruntu pod uwłaszczenie nomenklatury. Lewica laicka rozegrała zaś zaistniałą sytuację taktycznie i pierwsza zbiła na niej interes polityczny i ekonomiczny, oczy-
wiście wiś cie kosztem reszt resztyy społeczeńs społe czeństwa twa.. O ile opozycyjna opoz ycyjna prawica połknęła neoliberalizm przynęcona jego pra wicowością wicowo ścią,, o tyle lewic lewicaa przy przyswoił swoiłaa go na zas zasadac adach h
czysto pragmatycznych. Taki doprowadzony do skrajności pragmatyzm polega na pilnowaniu wyłącznie swego partyjnego interesu igraniu tylko wto, co chwyta, co jest zrozumiałe ipopular-
ne. Jakieś prostowanie pojęć, jakieś studia, to strata czasu idoktrynerstwo. ido ktrynerstwo. Wten sposób zdecydowani, pra gmatyczni
antydoktrynerzy zagrają wnajgłupszą doktrynę, którą ktoś zboku upowszechnił ispopularyzował. ispopularyzował. Itak się stało. W taki tak i to sposób prawicowy i lewicowy odłam intelektualistów, różniąc się nadal na śmierć i ż ycie w kwestii używania prezerwatyw i homoseksualizmu, ujed-
nolicił swe poglądy ekonomiczne i stał się anty pracowniczy w stopniu dorównującym samym komunistom.
Uwzględniając przejście większości tych ostatnich na neoliberalizm, uzyskano tu pełną jedność poglądów iodtąd
kłócić się można było co najwyżej olepszy dostęp do żłobu. Świat pracy zaś wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle. Neoliberalna inltracja miała miejsce również wNSZZ wNSZZ „Solidarność” iprzybierała wręcz wręc z humorystyczne formy. Na
Dolnym Śląsku związkowy organ prasowy wydawany był przez długi czas cza s przez neoliberalną, zgruntu zgruntu antyzwiązkową
Zmarnowany program „Solidarności” Jesienią r. r. „Solid „Solidarnoś arność” ć” sformułowa ła i iuchwa uchwaliła liła
program. Był to program na użytek całego społeczeństwa, anie tylko elit. Bardzo ważną rolę zajmowały zajmowały wnim samorządy pracownicze, które już od dłuższego czasu same się zawiązywały. Wprogramie podniesiono rolę autentycznej spółdzielczości inie zapomniano owłasności prywatnej. Mamy więc całe spektrum gospodarczej aktywności, wktórej każdy obywatel mógł mieć możność brać udział. Program ten stopniowo rozwijano, wprowadzając doń wr.
własność pracowniczą prac owniczą (akcjonariat). (akcjonar iat). Praktyka jednak okazała oka zała się całkiem całk iem inna. Oile Oile załogi czuły potrzebę tworzenia samorządów, traktując je najzupełniej poważnie, otyle intelektualni liderzy tra ktowali je od samego początku instrumentalnie, jako jeden zczynników rozsadzających komunę, nie zadając sobie trudu zbadania izrozumienia ich obiektywnych obiektywnych itrwałych itr wałych wartości war tości ekonomicznych. Tymczasem wystarczyło się rozejrzeć po świecie, by przekonać się, że szeroko stosowany wgospo-
darkach najbardziej rozwiniętych krajów współudział pracowników wzarządzaniu rmami r mami decyduj dec ydujee oskuteczności tychże gospodarek. Łatwo też byłoby przenieść na nasz grunt wypróbo-
wane gdzie indziej relacje relac je między związk z wiązkami ami zawodowymi zawodowy mi aróżnymi organami partycypacji pracowniczej: zachodnioeuropejskimi radami zakładowymi, przedstawicielstwem wradach nadzorczych czy japońskimi komitetami wspólnych narad. Związki zawodowe wszędzie biorą
udział wdziałalności takich organów. Unas natomiast wydumano, że związki isamorządy pracownicze mają pełnić funkcje przeciwstawne iże związek zawodowy może nawet strajkować strajko wać przeciwko radzie pracowniczej pracowniczej.. Oczy wiście ten skrajny nonsens nonsens zantagonizował zantagonizował od razu kadr y związkowe zsamorządami izablokował rozwój ruchu pracowniczego. Przez prawie dziesięć lat trwała księż ycowa dyskusja na temat optymalnych relacji między związkami zawodowymi
26
asamorządami pracowniczymi, bez jakiegokolwiek śladu wiedzy onp. niemieckim systemie Mitbestimmung , który rozwija się pod naszym nosem od lat ., formę dojrzałą osiągając wr. iobejmując prawie całą niemiecką gospodarkę. Wkońcu uznano partycypację załóg za wymysł komunistów i postanowiono ją wykorzenić, nie bacząc na to, że nasi pracownicy wywalczyli ją wbrew komunistom, ani na to, że na Zachodzie staje się ona coraz bardziej uznawanym czynnikiem efektywności ekonomicznej. Po delegalizacji „Solidarności” iodwieszeniu samorządów pracowniczych, te ostatnie stały się idealnym polem działania dla członków ikomisji zakładowych związku. Wchodząc do rad pracowniczych, „ Solidarność” nie tylko t ylko utrzymałaby się jako organizacja masowa, ale wykształci łaby całą armię a rmię kompetentnych kadr, znających się na ekonomii iprawie, umiejących negocjować iorganizować się. Taka „Solidarność” stanowiłaby fundament społeczny dla opozycyjnej czołówki, dając jej owiele większą siłę przebicia. Dostarczałaby także kadr do instytucji społecznych, złożonych zludzi kompetentnych isprawdzonych, anie przypadkowych. Taka „ Solidarność” sama zmieniałaby ustrój, a nie ograniczała się do „zadym”, ostatecznie pozwalając komunistom zmienić go po swojemu. Do nielicznych wyjątków rozumiejących problem należał Stefan Bratkowski, który wr. napisał obszerną broszurę „Co zrobić, kiedy się nic nie da zrobić– rzecz osamorządzie pracowniczym”. Jej treść można było wdrażać jedynie przy poparciu opozycyjnych elit– te zaś zignorowały ją zupełnie. z upełnie. Krajowe kierownict kierownictwo wo Zwią zku, opanowane przez gdańskich gdańsk ich neoliberałów, neoliberałów, siłą rzeczy rze czy nie mogło docenić ruchu samorządowego. Apomyśleć, że dwaj przedstawiciele gdańskiego neoliberalnego betonu, Jan Szomburg i Janusz Lewandowski, to dawni działacze samorządu pracowniczego! To właśnie jest dobitnym przykładem instrumentalnego traktowania św iata pracy.
Wyobcowanie Wyobco wanie opozycyjnych elit Już w w r. r. zaczę zaczęto to dyskutować dyskutować oformule oformule „Solidarności” „Solidarności ”: związek zawodowy czy ruch społeczny? Było wtedy wiadomo, że ruch społeczny to coś, co wyrasta poza związek, czyli że związek stanowi jego społeczną, -milionową bazę. To, co nie było wruchu społecznym związkiem zawodowym, stanowiło nikły procent, chociaż trzeba przyznać, że waga tej składowej była nieproporcjonalnie większa. Nie było tu wkażdym razie żadnej przeciwstawności, było tylko wzbogacenie formuły związku. Po latach, podczas sporu oznaczek „Solidarności” w„Gazecie Wyborczej”, dowiedzieliśmy się ztejże gazety, że ruch społeczny „Solidarność” to zupełnie co innego niż związek otej nazwie, iże rola związku przy tym ruchu była ijest niewielka. Po rozpoczęciu transformacji okazało się to być bliskie prawdy. Jednak nie można zapominać, że gdyby nie strajki wlecie r. igdyby nie masowe wejście świata pracy wniezale żny związek, to sam ruch społeczny niewiele by wskórał.
W latac l atach h - - „Solid „ Solidarno arność” ść” parł parłaa inst i nstynkynktownie i w sposób naturalny w kierunku związku wspó łz łzar arzą ządz dzając ając ego. Ujaw Ujawnia nia no prz przypa ypadk dkii ma marnornotrawstwa, t worzon worzono o samorządy pracownicze, formu formu- łowano łowa no progra my gospoda rcze rcze.. Już wtedy wte dy uwydatni uwyd atni ła się jednak marna obsługa ruchu związkowego przez jego intele intelektu ktualne alne zaplec zaplecze, ze, co przejawiło się najwyraźniej we wspomnianej dyskusji nad stosunkiem związku do samorządu pracowniczego. Nie można mieć pretensji, że ktoś nie wymyślił czegoś nowego, ale zauważenie np. niemieckiego systemu współzarządzania nie było czymś trudnym. W krótkim czasie c zasie po wprowadzeniu wprowadzen iu stanu wojennego większość większ ość zak zakładowych ładowych strukt struktur ur „Solida „Solidarności” rności” przesta przestała ła działać, aite działające robiły niewiele. Zanik składek spowodował spowod ował przestawienie się elit na dotacje zagraniczne. O sile elitarnych ugrupowań zaczęły decydować te właśnie właśn ie dotacje, własna poligra fia i zagraniczne zagranic zne kanał y nagłaśniania. Korzystanie ztych środków powodowało konikty, siłą rzeczy niemożliwe do oddolnego regulowania. Pozamiejsc Pozamiejscowe owe pochodzenie funduszy utrudnia ło także kontrolę ich wydatkowania. Postępy neoliberalnej propagandy dopełniał dopełniałyy reszty w t worzeniu przepaści między elitarnym „ruchem społecznym” a związkiem zawodowym. Związek zaczęto postrzegać jako instytucję wyłącznie rewindykacyjną, wwolnym społeczeństwie mało przydatną, anawet szkodliwą. Dało się obserwować rosnącą pogardę elit dla „roboli”, co bardzo zbliżyło je do punktu widzenia nomenklatury. Główną linię podziału wewnątrz elit wyznaczał rozbudzony, „metazyczny” konikt między wspomnianymi wcześniej „kornikam „kornikami” i” a„prawdziwka a„prawdziwkami”. mi”. Na dole ludzie patrzyli zcoraz większym zniechęceniem na toczące się rozgrywki, a zdrugiej strony coraz coraz trudniej znosili pogarsza jącą się sytuację syt uację materialną. materialn ą. Gdy wkońcu wr wr.. wybuchły strajki, załogi odcięły się od swych dotychczasowych liderów, lideró w, aposłuch zaczęł y zyskiwać grupy radykalne, jak KPN i„Solidarność Walcząca”. Był to bardzo ważny moment. Dotychczas machanie chorągiewką „Solidarności” skutkowało. Poskutkuje również później. Lecz w tym czasie elity opozycyjne poczuły osuwanie się gruntu pod nogami. I w tej tr udnej sytuacji wyciągnęła się do nich przyjazna ręka władz y.
Komuniści biorą zmianę ustroju wswoje ręce Nie wiadomo jak długo trwałaby trwa łaby wPolsce wPolsce sytuacja patowa, gdyby nie strajki ideterminacja strajkujących w w r. r. Był to dla władz ostatni dzwonek. Dla rządzącej czo łówki upadek komunizmu był już jasny i chodziło o to, by zmianę ustroju przeprowadzić własnymi rękami, zacho wując dominującą pozycję. To właśnie w łaśnie to proponował im Dzielski przed ośmiu laty, i w ten właśnie sposób przekonywał Mieczysław Rakowski par tyjny beton na X Plenum Komitetu Centr alnego PZ PR w styczniu ’,
27
twierdząc, że par tia może utrzymać swoją wiodącą rolę, rolę, jeż eli „st jeżeli „stanie anie się siłą uderz uderzeniow eniowąą w refor reformowan mowaniu iu systemu”. Taką siłą byli wtedy– od kilku miesięcy– komuniści. Oczywiście nie partia jako całość, gdyż część „dołów” jeszcze jeszc ze się wnowej gr ze nie orientował orie ntowała, a, ale powsta pow stały ły tuż t uż po strajkach rząd Rakowskiego, korzystający zprzyzwolenia istotnych decydentów, decydentów, oraz uwła szczająca się na potęgę nomenklatura. Warto pam pamięta iętać, ć, kto i kie kiedy dy dokonał u nas przejścia od komunizmu do kapitalizmu i czyj interes był tu siłą rzeczy realizowany. Komunizm upadł „w głowach” komunistycznych decydentów jeszcze przed „okrągłym stołem stołem”” i r ządy Rakowskiego są tego konsekwencją. Podczas ich trwania po wstało wst ało ki kilk lkadz adziesią iesiątt ty tysięc sięc y now nowych ych podm podmiotów iotów gospodarczych, więcej od istniejących przedsiębiorstw przedsiębiorstw państwowych. Były to w zdecydowanej większości pasożytnicze spółki nom nomenklaturowe, enklaturowe, rozkradające ma-
jątek społecz spo łeczny ny i śrubujące śrubując e ceny poprzez poprz ez pośredni pośre dnictw ctwoo sprzedaży. Jedynym znaczącym efektem tej nieproduktywnej przedsiębiorczości była hiperinacja, kumulacja kapitału wrękach nomenklatury nomenklatury ipogłębianie się kryz ysu gospodarczego. Czasy początków realizacji programu Dzielskiego różniły się jednak znacznie od czasów, kiedy został on sformu łowany. Niezbędny był teraz kompromis kompromis polityczny z„jajogłowymi” zkręgów opozycji. Koncepcja „okrągłego stołu” została zatem ogłoszona tuż po strajkach, równocześnie zradykalnym zwrotem wk ierunku uwłaszczania nomenklatury. Problem polegał teraz na tym, na ile uda się wejść wmajątek społeczny przed, ana ile po dogadaniu się zintezintelektualną opozycją. Otym, że można wchodzić ra zem znią, chyba jeszcze wtedy nie myślano.
Tajna klauzula „okrągłego stołu” Nie oddaje się władzy za nic, nawet jej części. „Okrągły stół” poprzedzony był Magdalenką, wktórej zdala od opinii publicznej toczyły się właściwe pertraktacje. Zjednej strony ułatwiło to porozumienie się, azdrugiej– azdrugiej– spotkało zzasłużoną krytyką. Mówiono m.in. o„zmowie elit”, co najlepiej oddaje faktyczny stan rzeczy. Dopatrywano się tajnych tajny ch uzgodnień, będących bazą czy osią całego porozumienia. Dzisiaj zperspektyw y czasu ipo udokumentowaudokumentowanych wprasie wprasie wypowiedziach w ypowiedziach wielu przedstawicieli opozycyjnej elity jest sprawą jasną, że elementem najważniejszym, publicznie nieujawnionym, było przyzwolenie na (zaawansowane już zresztą) uwłaszczenie nomenklatury, według schematu: „My wam trochę władzy i sporo swobód intelektualnych, a wy nam nie przeszkadzajcie w prywatyzowaniu na własny użytek ma jątku jątk u społecznego”. społe cznego”. Na podorędziu znalazło się od razu teoretyczne uzasadnienie tej „transakcji epoki”, kursujące wtakiej mniej więcej więc ej wersji po opozyc opozycyjnych yjnych salonach: „Jeżel „Jeżelii uwłas uwłaszzczy się nomenklaturę, to przekształci się ona wzwykł ych
kapitalistów, których tak bardzo teraz potrzebujemy. Poja wiają się przy tym t ym dwie dw ie kolejne korzyści: korzy ści: po pierwsze oni się najlepiej do uwłaszczenia nadają, bo siedzą już wgospodarce iznają się na niej, po drugie– muszą mieć jakąś rekompensatę za wycofywanie się zwładzy politycznej”. Inaczej mówiąc, im większe szanse da się nomenklaturze na uwłaszczenie gospodarcze, gospodarcze, tym łatwiej będzie ją wy właszczyć zwładzy politycznej. Tak argumentowano na salonach iwtym duchu po jawiłyy się wypowiedzi prasowe Ernesta Skalskiego, Jerzego jawił Surdykowskiego czy Marka Dąbrowskiego. Dą browskiego. Io to wrzecz wrzeczyy wistości chodziło. Nieważne, gdzie to było było powiedziane, jak iprzez kogo. To jest jednak nowa oś obrotu, wokół której zaczęła się kręcić współczesna historia Polski. Porozumienie jest cnotą, byle nie wystawiano do wiatru dotychczasowych sojuszników, awtym przypadku prawie całego polskiego społeczeństwa, awszczególności– polskiego świata pracy. Zpoczątku zresztą jakby się na to nie zanosiło. Wprotokołach „okrągłego stołu” broni się samorządów pracowniczych, przewidywany jest system współz arząd arządzania zania załóg w wprywatnych prywatnych rmach, mówi się ospółkach pracowniczych. Wygląda to jeszcze na Samorządną R zeczpospo zeczpospolitą. litą. Świat pracy jako poputczik liczył się jeszcze, bynajmniej jednak nie jako podmiot przemian, lecz jako narzędzie, taran do kr uszenia poprzedniego systemu. Po czerwcowych wyborach z roku , gdy świat pracy wyniósł swego sojusznika na szczyt władzy, poputczik przestał być potrzebny; co więcej, stał się przeciwnikiem. Okazało się, że wybrana pod znakiem „Solidarności” reprezentacja ma do świata pracy, czyli do zdecydowanej większości swych wyborców, stosunek co najmniej niechętny! Jak stwierdzali już jesienią reprezentanci samorządów pracowniczych, do Sejmu i Senatu zostali wybrani pod płaszczykiem „Solidarności” niemal sami neoliberałowie. I t a właśnie formacja, której wcześniej wcześn iej ugruntowa ny światopogląd światopoglą d ułatw ił zgodę na uwłaszczenie nomenklatury, po wygranych wyborach, odwróceniu sojuszy w kontraktowym Sejmie i uformo waniu własnego rządu – stanęł st anęłaa nagle na gle przed pr zed możliwością włączenia się w proces uwłaszczania.
Pierwsze wybory– kuRzeczypospoli kuRzeczypospolitej tej Pańszczyźnianej Przy prywatyzacji majątku publicznego ito na taką skalę, jak w wprzy przypadku padku krajów postkomuni postkomunistycz stycznych, nych, stru struktuktury władzy państwowej są najlepszym punktem wyjścia do przejmowania tegoż majątku. Rozumiała to grupa rządząca za Rakowskiego, pojęły też szybko nowe elity władzy. Ma jąc władz władzę, ę, można samemu przejmować majątek lub przekazywać przekazy wać go za łapówki. Oto dwie dźwignie naszej nowej gospodarki, gospodarki, a ściślej mówiąc dźw ignie afer i k ryzysu gospodarczego. Wszelk ie oddol oddolne ne prz przeks ekszta zta łca łcanie nie ekonom ekonomii ii jest sprzeczne z powyższą linią postępowania. Nic też
28
dziwnego, że zaczęto je wszelkimi siłami blokować. Na pierwszy ogień poszedł związek współzarządzający isamorządy pracownicze, na drugi– własność pracownicza. Asą to siły, które nie tylko mogły ożywić gospodarkę, ale również z atamować rozwijającą się, nieprawdopodobną falę złodziejstwa, korupcji inadużyć. Wzwalczaniu tych sił imożliwości przestano już zupełnie przebierać wśrodkach, dystansując zakłamanie propagandy komunistycznej. Blokada oddolnych inicjatyw szła wparze zwymuszaniem korzystnych dla elit przekształceń własnościowych. Tu wystarczyło kontynuować program rządu Rakowskiego, polegający na ekonomicznym niszczeniu przedsiębiorstw państwowych. Prywatyzacja poprzez bankructwa! Tak świadomie destruktywnej polityki nie stosowali nawet bolszewicyy. Dla uwłaszczających szewic uwłaszczając ych się elit było to jednak bardzo bardz o korzystne– poprzez obniżenie ceny nabywczej przedsiębiorstw, wytępienie resztek pracowniczego współdecydo wania irea lizację ca łego procederu pod szyldem obiekt ywnych praw ekonomicznych. Nowym narzędziem kontynuowania polityki Rakowskiego stał się plan Balcerowicza. Ba lcerowicza. Wyrastał Wyrasta ł on wsposób wsposób naturalny zpoprzedniej linii postępowania. Jeszcze na długo przed „okrągł ym stołem” liberalna ekstrema głosiła konieczność zupełnego zniszczenia przedsiębiorstw państwowych i budowania prywatnych firm od podstaw. Można się było wtedy pukać w głowę, aż tu nagle ten zwariowany pogląd przekształca się w program rządo wy naszej, niby-solidarnościowej władzy. wład zy. Wcześniej był to tylko niepoważny pogląd ekonomiczny, teraz stał się on narzędziem eliminowania świata pracy z procesu uwłaszczenia. Zdumiewa przy tym cynizm inegatywny stosunek do świata pracy. To po prostu „robole”, których, jak pisał S.Kisielewski, trzeba wziąć za twarz. Norman Davies słusznie zauważa, że Polska jest jednym ze źródeł liberalizmu i że na Zachodzie naszym koncepcjom najbardziej odpowiadał liberalizm właścicieli niewolników z Południa Stanów Zjednoczonych. „Solidarność” zwyciężyła? „Solidarność” przegrała!
Prawica przejmuje pałeczkę wniszczeniu gospodarki Fakt nie całkowitego jeszcze rozgrabienia gospodarki za wdzięczamy wdzięcz amy wewnętrzny wewnętrznym m podzia podziałom łom elit. Jak już wspomniałem, grunt pod realizację panującej obecnie doktryny iuwłaszczenia nomenklatury przygotowała prawica, bazu jąc na serwowanych jej tekstach. tek stach. Prz ygotowany grunt gru nt wykorzystała jednak lewica laicka, będąc główną grupą opozycji przy „okrągłym stole” iforsując po wyborach własnego premiera. Formacja ta, nie bardzo biegła wteorii neoliberalizmu, stała się gorliwym realizatorem tej doktryny wpraktyce, na spółkę znomenklaturą starego chowu, natomiast zasłużona dla krzewienia neoliberalizmu prawica została zgry wyłączona. Jednak nie na długo.
Intensywny proces uwłaszczania starej nomenklatury, chroniony „grubą kreską” iwspomnianą doktryną przesuwania komunistów zpolityki wgospodarkę, wzbudzał wspołeczeń ws połeczeństwie stwie zrozumia łe nieza niezadowolenie, dowolenie, co zosta zostało ło wykorzystane wykorz ystane przez grupę prawicową wk ampani ampaniii prezydenckiej r. To właśnie tamte wybory prezydenckie ujawniły doradcze zaplecze byłego szefa „Solidarności”, Lecha Wałęsy. „Tygodnik Gdański” podał charakterystykę gdańskich neoliberałów: „nie kochają związków zawodo wych”, „własność pracowniczą zwalcz ają jak mogą”. mogą”. Ciąg rządów Rakowskiego, Mazowieckiego iBieleckiego tworzy logiczną iharmonijną całość, mimo że poszczególne etapy oddzielone są wydarzeniami orandze przewrotów. Przypomnijmy, Przypomnijmy, iż rząd Rakowskiego n ie tylko rozpoczął elitarną prywatyzację metodą niszczenia istnie jących przedsiębiorstw, ale również wszedł wpertra ktacje zMiędzynarodowym Funduszem Walutowym, stawiającym warunki antyinacyjne, które pod rządami komunistów doprowadziłyby do wybuchu społecznego. „Okrągły stół” pokonał te trudności. To, czego nie mógł zrobić Rakowski, zrobił Balcerowicz, aproces uwłaszczania nomenklatury mógł rozwijać się bez większych ograniczeń.
Pierwszy wolny Sejm– chwilowe zamieszanie Pierwsze wpełni demokratyczne wybory do Sejmu ujawniły nowe podziały wobozie postsolidarnościowym. Już wcześn wcz eśniej iej tr trudz udz ono się de deniow niowan aniem iem pojęć „praw ica” i„lewica”,, aposzczególne grupy same sobie przypisywa ły i„lewica” różne nazwy. Wnowych wyborach wygrał blok prawico wy. Lecz prawicow y Kongre Kongress Libera lno-Demok ratycz ratyczny ny znalazł się poza rządem. Nie pasowała tu również Unia Polityki Realnej. Warto się przyjrzeć bliżej tym konguracjom, których przesłanki merytoryczne kształtowały się już wcześnie wcz eśniej. j. Jak wspomnia wsp omniałem, łem, kierune k ierunekk lewicowy lew icowy łącz łączył ył wsobie tradycyjnie antyklerykalizm znastawieniem prospołecznym. Kierunek prawicowy był obyczajowo iświatopoglądowo konserwatywny, aprzy tym elitarny, lekceważący doły społeczne wraz zich problemami. Tymczasem le wicowe wico we w kwe kwesti stiii spraw reli religijnych gijnych ugr ugrupowa upowa nie postKOR-owskie, które samo nazwało się kiedyś lewicą laicką, aktórego kontynuatorem została Unia Demokratyczna, stało się skrajnie prawicowe wsprawach społecznych inie różniło się praktycznie niczym wtym zakresie od Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Ten Ten ostatni swoją prawicowość opierał właśnie na elitarnej opcji społecznoekonomicznej. ekono micznej. Antyklerykalny lewicowy światopogląd grupy KLD iUD nie różni się zkolei niczym od ta kiego światopoglądu wchodzących wbiznes komunistów iich partii, SLD. Podział na prawicę ilewicę jest tu zupełnie sztuczny. Możemy Możemy wszystk ie te grupy uznać za lew icę lub za prawicę, zależnie którą częś ć ich tożsamości weźmiemy pod uwagę. Wrzeczywistości reprezentują one to samo.
29
Wstosu nku do Kościoła Wstosunku Koś cioła są to grupy lewic lewicowe, owe, zaś z aś wstosunku do społeczeństwa– ultraprawicowe. Liberałowie zKLD– bardziej ambitni, pazerni ikompetentni wswoim neoliberalizmie, osłabili Unię Demokratyczną, formując osobne ugrupowanie. Zbieżność poglądów pcha jednak obie grupy do sojuszu, jak również do sojuszu zneoliberalnymi postkomunistami. Dodać tu trzeba jeszcze atakującą wszystkich UPR, która jest matką duchową całego obozu neoliberalnego, oraz SLD– partię pokomunistycznych biznesmenów. Te wszystkie grupy to jedno ugrupowanie wielkiego biznesu. Neoliberalizm opanował zresztą w pierwszej fazie wszystk ie elity, elity, tak że mogły one staczać gwał towne walki w sprawie aborcji, natomiast akcjonariat pracowniczy był blokowany przez cały Sejm i Senat.
Wielki Biznes wnatarciu Przez prawie pół wieku po wojnie głównym obcym aktorem na polskiej scenie był wschodni Wielki Brat. Następnie pojawił się inny aktor– jest nim zachodni Wielki Biznes. Jego oddział ywan ywanie ie to nie tylko inwestycje (bardzo zres ztą nikłe), ale przede wszystkim propaganda idyktat ogólnej polityki gospodarczej, do czego upoważnia go rola wierzyciela naszego długu państwowego państwowego.. Istnieje coś, co nazywa się interesem międzynarodo wego k apitał apitału. u. To po prostu silna grupa interesu. Amy jako społe społeczeńs czeństwo two – też mamy swój interes. Ideologia dzikiego kapitali zmu stała się ideologią ideologią uwłaszc zającej się nomenklatury, aprogram Dzielskiego stał się podstawą porozumień „okrągłego stołu”. Jednak neoliberalizm nie został wymyślony w ymyślony wPolsce, wPolsce, a„okrągły a„okrągły stół” go unas nie zaprowadził, atylko usankcjonował. Podkreślmy znów fakt oczywisty, że neoliberalizm został rozdmuchany na Zachodzie, a dziki kapitalizm i program Dzielskiego wprowadzono w Polsce jeszcze przed „okrągłym stołem”, i że u jego podstaw tkwią pertra ktacje z naszymi zachodnimi wierzycielami, którzy takiego kierunku przemian gospodarczych i ustrojowych sobie życzyli. Można się zastanawiać, czy Dzielski sam wymyślił opublikowany przez siebie wr. program. Nie jest to jednak tak takie ie ważne. Wielki Biznes, począws począwszy zy od wczesnych lat ., mógł się już sam, przed Dzielskim, przekonać, że znomenklaturą niekoniecznie trzeba wojować, lecz można znią po prostu ubić interes. Udzielanie państwom komunistycznym ogromnych kredytów ujawniło nie mniej ogromną przekupność ipazerność nomenklatury. Przydzielane kredyty miały wwi wwiększości ększości postać towarową. UpychaUpychano nam przy użyciu uż yciu łapówek różne buble lub po prostu rzeczy niepotrzebne, które przekształcały się później wzłom. Uraczone bublami przedsiębiorstwa próbowały je reklamo wać, ale a le reklamacje rek lamacje dziwnie utykał y wcentralach w centralach handlu zagranicznego. Od czasu do czasu dowiadywano się pocztą pantoową, że za sprowadzone, wybrakowane czy bezużyteczne urządzenia ktoś „na górze” wziął łapówkę– isprawa
/ C N I N I M R E V / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H R A N E S K C O H L U A P
– W B
b
się wyjaśniała. Wczasach Gierka nie było już ideologów. Prawie wszyscy komuniści przy żłobie żywo zareagowali na hasło wodza: „bogaćcie się”. To, co dzisiaj stało się faktem dokonanym, zarysowy wało się zatem z atem dość wyra wyraźnie źnie na horyzoncie hor yzoncie już ju ż w pierwszej połowie lat . Ita perspektywa była chyba wyraźniej widoczna od zewnątrz, zew nątrz, od strony nasz ych kredytodawców, niż zwewnątrz, znaszego podwórka. Dzielski nie musiał więc sam wy wymyślać myślać mechani mechanizmu zmu przemiany pr zemiany ustrojowej, polegającego na podsuwaniu komunistom pod nos kapita łu prywatnego. Przypisy wanie mocy sprawczej sprawczej Magdalence i„okrągłemu stołowi”– to megalomania. Faktem jest, że zaczęło się od Polski, jednak punktem zwrotnym nie była Magdalenka, lecz pertraktacje rządu Rakowskiego zMiędzynarodowym Funduszem Walutowym oraz uruchomione przez tenże rząd uwłaszczenie nomenklatury.
30
„Okrągły stół” był potrzebny tylko do usankcjonowania procesu uwłaszczenia uwłaszcz enia aparatczyków, wdrożenia wżycie wypracowanej wypra cowanej wcześn wcześniej, iej, poza poz a społecz społeczeńst eństwem, wem, polit yki gospodarczej ispacykowania tegoż społeczeństwa. Elity opozycyjne dołączyły do transakcji epoki, zawartej między komunistami aWielkim Biznesem– izaczęły zniej wyciągać własne korzyści. Wielki Biznes był ijes ijestt zainteresowan zainteresowanyy ztrzech ztrzech ważnych powodów, aby kapitalizm został zaprowadzony właśnie przez nomenklaturę. Po pierwsze– pierwsze– umożliwiało to bezkrwawy przewrót. Ten aspekt planu zasługuje na szacunek. Po drugie– gie – tego typu transformacja gwarantowała powstanie pożądanej przez Wielki Biznes wersji kapitalizmu– XIX-wiecznej, antyzwiązkowej. Po trzecie– trzecie– uwłaszczona, siłą rzeczy na zasadzie złodziejstwa, nomenklatura skłonna jest wyprzeda wać interesy interesy własnego społeczeństwa za judaszowe srebrniki. W Polsce Polsce Wielki Wielki Biznes zjednej zjednej strony strony pomagał światu pracy wwalce zkomuną, azdrugiej azdrugiej strony st rony wabił ją pry watnym kapitałem (nie swoim zresztą). Gdy wkońcu– napędzana kijem imarchewką– komuna komuna postanowiła się uwłaszczyć (na naszym wspólnym majątku), Wielk majątku), Wielkii Biznes stał się jej jej najlepszym sojusznikiem. Bowiem nie lubi on wprawdzie komunizmu, ale kocha komunistów uwłaszczonych.
To, czego Wielki Biznes nie lubi najbardziej, to związki zawodowe i własność pracownicza. Uwłaszczający się komuniści są najlepszym gwarantem przeciwdziałania rozwojowi takich instytucji i rozwiązań. Na narzuconym nam przez prz ez obie strony programie pry watyzacyjnym watyz acyjnym stracił nie tylko polski świat pracy, ale a le też gospodarka iprawie całe społeczeństwo. Dotychczasowy sposób likwidacji komunizmu nieodparcie kojarzy się zzakończeniem „Folwarku zwierzęcego” Orwella. Jak pamiętamy, orwellowskie świnie porozumiały się wkońcu ze swym wrogim dotąd otoczeniem otocz eniem farmerów, uwłaszczył uwłas zczyłyy się iz izaachowały swój folwark oraz władzę nad pozostałymi zwierzętami. Okazały się przy tym tak inteligentne, że wcale nie musiały czytać broszurki Mirosława Dzielskiego „Jak zachować władzę w ładzę wPRL wPRL””.
Jan Koziar Koziar
Post scriptum: Od napisania tej pracy minęło lat. Konieczny jest więc wspó łczesny komentar z. Ze względu na brak miejsc a dołączę go do pełnej wersji tekstu, którą zamierzam umieścić na przygotowywanej stronie internetowej. internetowej.
FUNDUSZ FUN DUSZ „OBY „OBYW WATEL TELA A” Twój wkład w działania
„Obywatel” powstaje dzięki zaangażowaniu dziesiątek autorów, autorów, graków, tłumaczy, korektorów iinnych aktywistów, którzy swoją codzienną wolontariacką pracą umożliwiają wydawanie kwartalnika iksiążek, organizowanie dyskusji, prelekcji, pokazów lmowych iinnych działań.
Podoba Ci się to, co robimy? Dołącz do nas! Wesprzyj Fundusz „Obywatela”! Dzięki Twojej wpłacie będziemy mogli wydrukować następny numer gazety, zorganizować pokaz lmowy, dojechać zprelekcjami domałych domał ych miejscowości. miejscowości. Każda podarowana złotówka umożliwia rozwijanie naszych działań.
Wpłaty można przekazywać na konto: Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” ul. Więckowskiego 33/126, 90-743 Łódź Bank Spółdzielczy Rzemiosła ul. Moniuszki 6, 90-111 Łódź numer konta: 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001 z dopiskiem „Fundusz »Obywatela«”
Dziękujemy za wpłaty Janinie Relisz ko ko,, Markowi Stachurze, Stachurze, Rafałowi Krysiowi iiWojciechowi Wojciechowi Trojanowskiemu.. Trojanowskiemu
31
Motyle czy karaluchy? Amerykańska prasa w czasach kryzysu
J J P P
Czytając „Wall Street Journal”, „Forbesa”, „Fortune” i inne podobne pisma, można można pomyśleć, że najważniejszym dziełem whistorii ekonomii jest napisana przez Artura Schopenhauera „Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów”. Sens pytania: dlaczego nikt nie przewidział obecnego
nie rozumieją różnicy pomiędzy CDO (Collateralized Debt Obligations) i CDS (Credit Default Swaps) – i głośno domagają się prostej odpowiedzi na proste pytanie: Gdzie są moje pieniądze? W media mediach ch rozk rozkwitają witają więc naz wisk a nowyc nowych h ekonomicznych poetów. Klasykiem tego nurtu najwyraźniej
chce zostać William D. Cohan. Trudno nie ulec urokowi jego ksią książek, żek, „e Last Las t Tycoons” (historia banków inwe-
stycyjnych) oraz „House of Cards” (historia upadku Bear Stearns). Stearns ). Czyta się je zwypiekami na twarzy. Odkładając
kryzysu gospodarczego?– łatwo podważyć, wymieniając takie nazwiska, jak William White, Nassim Nicholas Taleb, Nouriel Roubini, Raghuram Rajan, nobliści Joseph
te książki na pó łkę, dostrzega się jednak, że ich okładki nie
Stiglitz iPaul Krugman ijeszcze dwudziestu, może nawet trzydziestu innych znanych ekonomistów. Przewidzieli oni,
nagannie skrojonych garniturach. Tacy, Tacy, co to– jak na prawdziwych mężcz yzn przystało– przysta ło– jadą po bandzie nawet wtedy, wtedy,
często bardzo dokładnie, to, co się stało. Ludzie ci byli jed-
gdy śpią. Awtle powinny być koniecznie tętniące życiem
nak zmuszeni mówić szeptem. Licencję na głośne mówienie ogospodarce mieli faceci wkolorowych krawatach. Niezależni i obiektywni ekonomiści mogli najwyżej opisywać część nóg stonogi, w nadziei, że czytelnik sam będzie potrafił zbudować obraz całego straszydła.
ulice Manhattanu, po których spacerują wilgotne brunetki. Są to bowiem ekonomiczne „harlequiny”, pisane po to, aby powtórzyć najmodniejsze obecnie tłumaczenie tego, co się stało: gdzieś w A zji motyl zatrzepotał skrzydłami i wywołana tym fala tsunami zalała Nowy Jork.
Tak było. Dziś świat jest już inny. Naiwnością byłoby jednak oczekiwać, że szybko otworzą się oczy ludzi oślepio-
Życie „majakowskich” nie jest jednak łatwe. Zawsze czają się gdzieś „szpotańscy”.
nych friedmanowską narracją. Tym bardziej, że neoliberalizm wstrzykuje w żył y swoich piewców dużo dużo pieniędzy. Cofnijmy się do roku . Właśnie wtedy James
Gwiazda Matta Taibbi rozbłysła książką „e Great
Burnham opublikował– lecząc kaca po trockizmie– książkę „e Managerial Revolution”. Autor przewidział w niej, że komunistyczną rewolucję zastąpi rewolucja menedżerów. Nie ma bowiem konfliktu pomiędzy k apitałem i pracą. Jest tylko walka o to, kto będzie kontrolował zarówno kapitał, jak i pracę. Komunizm upadł, lecz nomenklatura zWall Street odnosi co jakiś czas olśniewające sukcesy. Ogromna większość społeczeństwa nazywa te sukcesy kryz ysem. Tym razem sukces jest jednak tak duży, że konieczna stała się zmiana narracji. Pisane wstarym stylu artykuły prasowe iksiążki, aco za tym idzie– wypowiedzi telewizyjnych telewizyjn ych post-dziennikarzy, post-dziennikarzy, stracił y swoją s woją ogłuszającą moc. Ludzie przestali się bowiem wstydzić tego, że
korespondują ztreścią. Ich obwoluty zdobić powinni przystojni faceci wnie-
Derangement” (Wielki rozstrój). Taibbi opisał wniej stan świadomości członków judeochrześcijańskiej judeochrześcijańskiej sekty pastora Johna Hagee. Autor przeplata ten wątek obserwacjami dotyczącymi pracy Kongresu USA. Kongres też jest bo wiem sektą sektą,, z tą różnicą r óżnicą,, że tam Bogiem jest je st reelekcja. ree lekcja.
Idąc za ciosem, wdwutygodniku „Rolling Stone” (kwietnia r.), Matt Taibbi opublikował bardzo duży tekst „e Big Takeover” Takeover” (Wielkie zawłaszc zawłaszczenie). zenie). Zaczyna się on zostal iśmy oficjalnie ofic jalnie,, po królewsku , słowami: To koniec – zostaliśmy wydymani. Żadne imperium nie może przetrwać, gdy zrobiono z niego po wsze czasy pośmiewisko.
Szokujący to trochę styl pisania ogospodarce, ale okazało się, że szczypta kuchennej łaciny jest niezbędnym środkiem stylistycznym, aby z żelazną logiką opisać, na przykładzie AIG (American International Group), mechanizm działania działan ia Wall Wall Street. Taibbi stawia wtym tekście
32
/ O P / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H N O S M O H T T N E R B a n b
,
dobrze uzasadnioną iudokumentowaną tezę: kryzys nie został wywołany przez azjatyckie motyle, lecz przez no wojorskie karaluchy. karaluchy. Zajawka artykułu– W globalnym kryzysie ekonomicznym ekonomicznym nie chodzi o pieniądze – chodzi o władzę. w ładzę. O tym, jak animatorzy Wall Street używają pakietu pomocowe go, aby rozpocząć rewolucję – – wydawać się może absurdalna. Sytuacja jest jednak tak absurdalna, że sens mają teraz tylko pozornie absurdalne tezy. tezy. Zbankrutowały przecież wszystkie banki „zbyt duże, aby upaść”, apodatników zmuszono, żeby spłacili ich długi. Mało tego, ci sami ludzie, którzy spowodowali kryzys, mają nas z niego wyprowadzić. W blogosferze artyku ł Matta Taibbi wy wołał burzę. burzę . W telewizji tele wizji i w prasie panował panowałaa jednak jed nak grobowa cisza. W pewnych sytuacjach najskuteczniejsz ą formą cenzur y jest bowiem tzw. zapis na nazwisko. nazwi sko. Uważny obserwator mógł jednak zauważyć zwiększoną aktywność na odcinku odpowiedzialnej krytyki kry tyki AIG. Starano się chyba zmniejszyć zmniejszyć dysonans poznawczy pomiędzy czytelnikami prasy ekonomicznej iczytelnikami „Rolling Stone”. Cenzura cenzurą, jednak w wprasowej prasowej mikroe mikroekonomii konomii liczy się ilość sprzedanych egzemplarzy i„Rolling Stone” wyraźnie nie zamierza oddać bez walki zwiększonego nakładu. Wnumerze tego pisma z lipca r. opublikowany został następny bardzo obszerny artykuł ar tykuł Matta Matt a Taibbi– Taibbi– „e „e Great American Bubble Machine” (Wspaniała amerykańska maszyna do robienia baniek). Tekst ten zaczyna się słowami: Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś wiedzieć, wiedz ieć, jest to, że Goldman Sachs Sa chs jest wszędzie. ws zędzie.
Ten najpotężniejszy na świecie bank inwestycyjny jest jak ogromna pijawka oplatającą twarz ludzkości, przysysająca się do każdego miejsca, które pachnie pieniędzmi. Dalej jest znów żelazna logika, oparta ofakty inazwiska. Tym razem na reakcję nie trzeba było długo czekać. Na początek w ruch poszedł pos zedł napa lm oskar żeń o antysemity ant ysemityzm. zm. Bezskutecznie. Do kontrataku włączyli się więc znani publicyści pism iportali ekonomicznych: Charlie Gasparino ze swoim „Stop Blaming Goldman Sachs” (Przestać oskarżać Goldman Sachs), Michael Lewis z„Bashing Goldman Sachs Is Simply aGame for Fools” (Oczernianie Goldman Sachs to po prostu gra dla durniów), Heidi Moore z„Will Everyone Please Shut Up About Goldman Sachs?” (Niech się wszyscy zamkną na temat Goldman Sachs!) i„Matt Taibbi Is Just Plain Wrong” (Matt Taibbi Taibbi się po prostu myli). myl i). Nie pomogło. Raczej zaszkodziło. Odezwały się głosy stawiające dziennikarzy wkrawa wkrawatach tach wnieciekawej sytuacji. Najboleśniej po łapach dało im prestiżowe pismo „Columbia Journalism Review”, publikując artykuł Deana Starkmana Starkma na „Don’t Dismiss Taibbi” (Nie lekceważmy Taibbi). Tekst ten zaczyna się słowami: Poważne dziennikarstwo finansowe, najlepiej jak potrafi przewraca oczami i ciężko sapie, aby wepchnąć Matta Taibbi Taibbi z powrotem do jamy alternatywnej prasy, skąd przyszedł; dziennikarze ci robią jednak wielki błąd. Amerykańska Ameryk ańska opinia publiczna nie wierzy– wier zy– choć minął już gr ubo ponad rok– wto, wto, że kryzys kr yzys się kończy. FinanFinansiści wzięli ponad miliardów dolarów okupu gotówką, aFED dał im podobno (nikt nie jest wstanie ustalić, ile, gdyż FED zasłania się tajemni tajemnicą cą handlową) przeszło trzy biliony bilio ny wgwarancjach. w gwarancjach. W efekcie efekcie,, giełda poszybowała w górę, górę , a pensje i premie finansist finansistów ów przekroc prz ekroczył zyłyy poziom z czasów nadmuchanej przeszłości. Rośnie jednak wcią ż licz liczba ba bezrob bezrobotnyc otnych h i ludzi zmusz zmuszonych onych ogło ogło-sić bankructwo. Maleją też realne zarobki tych, którzy pracują. Nastroje na Main Street (Ulicy Głównej; symbol realnej gospodarki) są złe. Main Street rozumie, że okup zapłacony bankom przez Paulsona iBernankego nie roz wiązał wiąz ał problemu. Wielkie Wielk ie banki bank i inwestycyjne inwest ycyjne dalej są nie wypłacal wyp łacalne ne iczekają ic zekają na odpowiednią chwilę, chw ilę, aby zaż zażądać ądać drugiego TARP (Troubled Asset Relief Program) wwysokości… aż strach pomyśleć. Na światło dzienne wypływają też nowe informacje. Na przykład otym, że były pracownik Goldman Sachs, Sergey Aleynikow, ukradł kod programu do high-frequency trading . Ten Ten rodzaj operacji giełdow ych, dokonywanych przy pomocy komputerów opotężnych mocach obliczeniowych, polega na superszybkim dokonywaniu transakcji (praktycznie równoczesnego kupna isprzedaży), co pozwala m.in. bez ryzyka zarabiać prowizję prowizję związaną zkażdą transakcją. Mała prowizja pomnożona przez dużą ilość transakcji powoduje „wyjęcie” „wyjęcie” zgiełdy sporych sum. Opinie co c o do tego, czy jest to legalne, są– oczywiście– podzielone. Nie ulega jednak wątpliwości, że HFT nie ma nic wspólnego zetyką. Jest to następny dowód na to, że Goldman Sachs jest zaangażowany zaang ażowany wtransa kcje „budzące wątpliwości” wątpliwości ”.
33
Innym ważnym wydarzeniem jest odrzucenie przez sąd wniosku ozakończenie wdrodze porozumienia stron sprawy przeciw dyrekcji Bank Of America. Adwokat generalny Nowego Jorku, Andrew Cumo, oskarżył ich bowiem onadużycia polegające na świadomym świ adomym zatajeniu informacji mogących mieć wpływ na cenę akcji BofA. Wporozumieniu zawartym pomiędzy BofA iinstytucją nadzoru nanso wego, SEC SEC (Securities (Securities and Exchange Commission, Komisja Papierów Wartościowych iGiełd), proponowano dobro wolne zapłacen z apłacenie ie przez BofA milionów dolarów kary. k ary. Zawarcie takiego porozumienia oznaczałoby uwolnienie od odpowiedzialności karnej ludzi oskarżonych opoważne przestępstwa. Jest to druga, po aferze Bernarda Madoa, wielka kompromitacja SEC. Konieczna jest więc dalsza korekta narracji. Tygodnik „Time” wnumerze z sierpnia opublikował artykuł wspomnianego Williama D. Cohana „e Rage over Goldman Sachs” (Wściekłość wsprawie Goldman Sach s) s).. Dziwny to tekst. Autor, nawiązując do tekstu opubli kowanego w„Rolling Stone” (nazwisko Taibbi nie przeszło mu przez ga rdło) pisze: Blankfein [dyrektor generalny Goldman Sachs] wierzy, że jego firma jest dobra dla swoich klientów, dla światowych rynków kapitałowych – oraz dla Ameryki. No cóż, każdemu wolno wierzyć, ale czy wiara unieważni fakty przedstawione wartykule Matta Taibbi? Jak wszyscy, wszysc y, chciałbym wiedzieć, co c o będzie dalej. d alej. Bardzo dużo zależy od tego, jak w najbliższych najbliż szych miesiącach m iesiącach i latach postępować będzie prezydent Obama. W tej chwili jest on „za, a nawet przeciw”. Wprzemówieniu
S H C A S N A M D L O / G I U U E K S N / E A L B P Ą O L E P A / R M T N O E C . C R D K C E I Z L R F P . W W Ó W K I W / N / : T P A T D T O H P L A J A C N A O R I T T S A N N R O E T M N E I D . U I N E O S / T S G H N C Y A Z S S D A I V W , A D . a . n b
wygłos zonym września łatwo zna leźć wątki wygłoszonym wątk i wskazujące na to, że przygotowywane są reformy, które ograniczą szaleństwa Wall Street. Stała się jednak rzecz bardzo dziwna. Arianna Aria nna Hungton zauważyła, że wtekście dostarczonym dziennikarzom przed przemówieniem, napisano: To embrace serious financial reform, not fight it (należy zaakceptować daleko idące reformy rynku nansowego, zamiast je zwalczać). zwalcza ć). Wtrakcie przemówienia, Obama powiedz iał: … embrace serious reform, not resist it. Czy zniknięcie słowa financial oraz zastąpienie twardego słowa fight (walczyć) miękkim słowem resist resist (opierać (opierać się), to przejęzyczenie, czy też jest to sygnał zapowiadający zmianę planów? Cofnijmy się znów nieco. Wlipcowym numerze miesięcznika „Harper’s” przeczytać można (araczej należy) artykuł Kevina Bakera „Barack Hoover Obama”. Prezydent Herbert Hoover był jednym znajbardziej inteligentnych iwszechstronnie wykształconych prezydentów USA. Gdy obejmował urząd, rozpoczynała się Wielka Depresja. Kadencja Hoovera (-) to czas wspaniałych przemówień, za którymi nie szły konkretne działania. To czas straconej szansy na to, aby Ameryka szybciej imniejszym kosztem uporała się zkryzysem. Wwalce odrugą kadencję Hoover przegrał zFranklinem Delano Rooseveltem iten „arystokratyczny „ary stokratyczny bawidamek” przeprowadził prze prowadził reformy, reformy, które zakończyły kryzys istały się podwaliną rozkwitu Ameryki. Ten tekst Obama przeczytać przec zytać powinien powin ien co najmniej dwa razy. Bardzo uważnie. Jerzy Jacek Pilchowski Pilchowski
34
Między urzędem arynkiem Państwo socjaldemokratyczne aspołeczeństwo obywatelskie na przykła prz ykładzie dzie Szwecji R B
Krytycy socjaldemokracji doszuku ją się rozmaitych zagrożeń, zagroż eń, jakie ona ponoć stwarza. Jeden zzarzutów dotyczy rzekomego tłamszenia społeczeństwa obywatelskiego przez „socjaldemokratyczny reżim” re żim”.. Obawy te próbuje się uzasadniać dwojako. Po pierwsze, państwo opiekujące się obywatelem „od koły kołyski ski po grób” miałoby zmniejszać motywację do różnego rodzaju aktywności ikreatywności, zarówno na płaszczyźnie gospodarczej, jak iwsferze działalności stowarzyszeniowej. Po drugie, realizując rozbudowane funkcje socjalne przy pomocy służb publicznych, państwo wypiera lub ogranicza naturalne instytucje pomocowe, jak rodzina, wspólnoty sąsiedzkie, sto warzyszenia warzys zenia itp. Są to zarzuty popularne szczególnie wśrodowiskach prawicowoliberalnych. Nie mają jednak wiele wspólnego zprawdą zprawdą,, co pokażę od wołując się do empirycznych przesłaprze słanek ilościowych ijakościowych. Na przykładzie Szwecji, uznawanej za kraj najbardziej dojrzałej socjaldemokracji, zobaczymy wręcz, że istnieje pozytywny wpływ welfawpływ welfare state na kondycję społeczeństwa obywatelskiego. Nim obalimy wspomniane mity, warto ustalić kwestie terminologiczne, które bywają przedmiotem nieporozumień.
Po pierwsze, państ państwo wo opieku opiekuńńcze – – wbrew temu, jak termin ów rozumieją jego krytycy– na gruncie skandynawskim nie oznacza paternalistycznego państwa, które organizu je oby watelowi całe życie. Taki model wprawdzie pojawiał się wróżnych koncepcjach, ale ideowo odległych od szwedzkiej socjaldemokracji. Jej dokt doktry ryna na jest real realizowa izowana na wwarunkach wwa runkach demokracji i to nie jako odgórny plan, ale raczej proces rozwoju systemu społecznego. Oby watele są wolni, a pańs państwo two przede wszyst wsz ystki kim m umożl umożliwia iwia korz korzyst ystanie anie znansowanych przez siebie dobrodziejstw, nie zaś do tego zmusza. Nie należy również przesadzać z opiniami o „opiekuńczości”. Polityka socjaldemokratyczna obejmuje wprawdzie wpraw dzie fu funkc nkcje je ty typowo powo opiekuńcze wobec dzieci, osób starych, chorych i niepełnosprawnych, ale z drugiej strony, i to od dawna – państwo od dawna promuje wobec rynku pracy postawę aktywną, mającą motywować ludzi do podejmowania zatrudnienia, zamiast biernej wegetacji na garnuszku opieki społecznej. Warto dodać, że szwedzk s zwedzkie ie państwo opiekuńcze od początku lat . podlegało reformom określanym mianem welfare retrenchment . Polegały one m.in. na decentralizacji układów zbiorowych pracy, atakże
na wprowadzeniu zarządzania systemem świadczeń społecznych wmodule zwanym new public management . Jak pokazują badacze, zmiany te, choć daleko idące zpunktu widzenia zarządzania polityką socjalną, zperspektywy obywatela ijego praw socjalnych nie były aż tak dalekosiężne, gdyż zachowano fundament, czyli uniwersalny system świadczeń socjalnych. Prezentując więc stan społeczeństwa obywate obywatelskiego lskiego w Szwecj Szwecjii wostatnic w ostatnich h dekada dekadach, ch, będę trak traktoto wał ją nada nadall jako opiekuńc opiekuńcze ze państwo socjaldemokratyczne. Jednak odniosę się także do doświadczeń tego kraju wtym zakresie we wcześniejszych latach, by pokazać, że na wet w okre okresie sie jesz jeszcze cze siln iejsz iejszej ej opiekuńczości ze strony państwa, rozwój społeczeństwa obywatelskiego był możliwy, a nawet – do pewnego stopnia – ramy instytucjonalne temu rozwojowi sprzyjały, sprzyjał y, określając zarazem jego charakter.
Skala obywatelskiego zaangażowania W r. opubli kowa kowano no wy nik i międzynarodowych porówna porównawczych wczych badań sondażowych onazwie Euro pean Social Survey S urvey . Zapytano wnich respondentów respondent ów oilość organizacji, do których należą. Spośród kilkunastu przebadanych krajów, do naj więk szej liczby lic zby organi org anizacji zacji na leżą
35
Szwedzi (średnio , członkostwa
na osobę), Duńcz ycy (,), (,), Norwegowie (,), Holendrzy (,) i Austriacy (,). O każdym z krajów, które znalazły się w „pierwszej piątce” możemy powiedzieć, że mają silnie rozwiniętą politykę społeczną, zaś ścisłą czołówkę stanowią kraje skandynawskie (Finlandia ze wskaźni kiem , jest jest nieco
śródziemnomorskich oraz postkomunistycznych, wktórych popularna jest orientacja neoliberalna. Wynik i ESS nie są odosobnio odosobnio-ne. Według Badań Prillera iZimmer z r., wktórych porównano partycypację wT wTrzecim rzecim Sektorze (organizacje pozarządowe) mieszkańców różnych krajów, wynika, że jeśli chodzi oczłonkostwo worganizacjach, jest
Niemniej jednak, jeśli chcemy się trzymać kryterium zaangażowania obywatelskiego, które jest mierzalne także wperspektywie porównawczej, nie sposób pominąć faktu, że kraje skandynawskie, a przede wszystki wszys tkim m Szwecja, okazują się być krajami najsilniejszego ruchu stowarzyszeniowego wEuropie. Jak wyjaśnić ów fenomen?
ono największe wSzwecji (badanych), Norwegii (), Holandii ( ( )) i Austrii ( () ).. Następnie – wśrodku wś rodku rank rankingu ingu – są tak takie ie kraje, k raje, jak Belgi Belgia, a, Niemcy, Ang Anglia lia i Irlandia. Wyraźnie gorzej wypadają Francja (), Hiszpania (), Włochy (), Węgry () iPolska () 2. Niewątpliwi Niew ątpliwiee w przypadku krak ra jów śródziemnomorskich śródziemnomorskich (iponiekąd (iponiekąd także Polski), te wskaźniki mogą być niższe tak że ze względu na to, to, że część osób angażuje się wdziałania organizowane przez Kościół (szczególnie silny wtych społeczeństwach) lub wniesformal w niesformalizowane izowane inicjaty wy na rzecz społeczności. Innym powodem może być silniejsza pozycja rodziny wtych krajach, co z apewne powodu je mniejsz mniejsząą skłonno skłonność ść do integra integracji cji zosobami niespokrewnionymi.
Praktycznie do początku lat . stan Trzeciego Sektora wkrajach nordyckich nie był przedmiotem szczególnego zainteresowania nauk społecznych ipolitycznych, głównie za sprawą tego, że sektor publiczny (państwowy) był wnich motorem rozwoju na skalę niespotykaną winnych kapitalistycznych krajach zachodnich. Stąd też mógł się wziąć przesąd, że owo społeczeństwo obywatelskie jest wkrajach skandynawskich znikome lub ma nie wielkie znaczenie dla samych obywaoby wateli. Co więcej, rozwój publicznego sektora usług społecznych uznawano za wyraz wyra z postępu względem dawnych, nieco „paternalistycznych” form pomocniczości, realizowanych przez organizacje charytatywne. Lata . przyniosły potrzebę racjonalizacji systemu opartego na
/ D N I L M I K A O J / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H D N I L M I K A O J a n b
dalej, ale też wpierwszej połowie rankingu). Na następnych po Austrii miejscach znajdują się kolejno kraje takie, jak Luksemburg, Belgia, Irlandia, Finlandia, A nglia, Niemcy, Izrael (wtej grupie państw obywatel należy przeciętnie do - organizacji). Na końcu rankingu, czyli tam, gdzie obywatel jest członkiem mniej niż jednej organizacji, znajdują się kolejno Francja, Słowenia, Hiszpania, Włochy, Grecja, Węgry iPolska 1. Pomijając niuanse, widać, że na podstawie European Social Survey zr. moglib moglibyśmy yśmy mówić oempirycznym związku między poziomem „opiekuńczości”, aakty aakty wnością stowarzyszeniową obywateli. Naj większa więk sza jest ona w kraja krajach ch ska skandyndynawskich, anajniższa wpaństwach
36
sektorze publicznym, który wzmieniających się okolicznościach ekonomicznych idemogracznych nie mógł już aspirować do samowystarczalności. Wprowadzono wówczas nową strategię zarządzania systemem, wspomniane już new public management . Polegała ona m.in. na przekazaniu pewnych funkcji, dotąd niemal wyłącznie w yłącznie publicznych, publicznych, podmiotom prywatnym ispołecznym. Dzięki temu powstały wewnętrzne rynki wodniesieniu do poszczególnych segmentów społecznych, gdyż wspomniane podmioty musiał musiałyy nien iekiedy konkurować oprzyznanie im określonych określon ych zadań i dotacj dotacjii przez państwo lub gminy. Jednocześnie szwedzki obywatel zachował swoje prawa socjalne, tyle że odtąd państwo zajmuje się głównie projekto waniem, wanie m, finan finansowanie sowaniem m i koordynacją, zaś samo dostarczanie usług w większy wię kszym m niż dotąd stopniu sta ło się domeną organiz org anizacji acji pozarząpoza rządowych. Choć głównym dostarczycielem usług społecznych pozostał sektor publiczny, wzrosło zapotrzebowanie na aktywność organizacji Trzeciego Sektora. Decydenci polityczni ibadacze zaczęli zatem uważniej przyglądać się zasobom kapitału społecznego istrukturom społeczeństwa obywatelskiego.
Historia społeczeństwa obywatelskiego Warto cofn cofnąć ąć się do doś doświa wiadcz dczeń, eń, które stanowiły podglebie dla roz woju civil society . Michele Micheletti
wswej książ książce ce „Civil „Civil society and society and State Relations in Sweden” (), wktórej analizuje szwedzkie społeczeństwo obywatelskie, wychodzi od tezy, że fundamentem jego nowoczesnej postaci były ruchy społeczne, akcje kolektywne iorganizowanie się rozmaitych grup interesu. Na bazie ich rozwoju, autorka dokonała periody periody-zacji ewolucji szwedzkiego civil society . Wyróżniła ona następujące fazy: I. -– czas inicjacji formacyjnej szwedzkich ruchów spo łecznych. łecz nych. W pocz ątko ątkowej wej faz fazie ie ruchy te były nastawione na realizację celów takich, jak wolność (zwłaszcza religijna) iprawo do zakładania stowarzyszeń. Jako pierwsze pierwsze zaczęł y powstawać, jeszcze wpierwszej poło wie XIX w., ruch wolnych kościołów, kościołów, stanowiący przeciwwagę dla hierarchicznego, konserwatywnego kościo ła państwowego, oraz stowarzyszenia stowarzysz enia antyalkoholowe (propagujące umiar w spoż spożyw ywaniu aniu lub cał kowit kowitąą abst ynencję). Oba ruchy ze sobą współpracowały. Wdrugiej połowie XIXw. zaczął się formować ruch związkowy, apod koniec stulecia także ruch na rzecz pokoju oraz ruch praw kobiet. II. do końca lat .– dążenie ze strony st rony ruchów społecznych do demokratyzacji iwpływu na ogólny kształt systemu politycznego. Wówczas niektóre istniejące wcześniej ruchy społeczne uległy umasowieniu iinstytucjonalizacji (ruch związkowy), podczas gdy inne, jak ruch abstynencabst ynencki iwolnych kościołów, kościołów, zaczęły zaczę ły tracić na znaczeniu. Ruchy przekształcały
się wpartie polityczne lub wspierały je, co owocowa owocowało ło upolitycz upolitycznieniem nieniem poszczególnych organizacji obywatelskich iprowadziło do– wzależności od układu politycznego– spadku lub wzrostu wzros tu ich znacz znaczenia. enia. Innymi procesami było skoniktowanie się różnych ruchów oraz wzrost znaczenia ruchu konsumenckiego. III. Lata ., czyli okres tzw. strong society . Wzwiązku zeuropejskim nacjonalizmem, atakże kryzysem gospodarczym, pojawiła się potrzeba konsolidacji społeczeństwa. Ciągle powstawały nowe ruchy, aczkolwiek były one mniej skoniktowane niż we wcześniejszych dekadach. IV.. Lata . i IV ., ., okres tzw. Swedish model . Wówczas zaczął się kształtować specyczny model państwa dobrobytu. Liczyły się głównie organizacje związkowe pracowników oraz podmioty reprezentujące pracodawców. Pomniejsze ruchy raczej upadały lub doświadczały stagnacji. V. Lata i. i.– – fala fal a społecznej radykalizacji. Zaczęto kontestować dotychczasowy, korporacyjny ład społeczno-polityczny,, w którym despołeczno-polityczny cydującą cydu jącą rolę odgrywał y największe organizacje związkowe, posiadające znaczny wpływ na politykę. Wokresie tym nabrały znaczenia ruchy feministyczny ipacystyczny. VI. Lata . i.– wkońcówce lat ., będących okresem kryzysu legitymizacji dotychczasowego systemu, dążono do re-pluralizacji społeczeństwa obywatelskiego, obywatelskiego, atakże do
Wskaźnik zatrudnienia wTrzecim wTrzecim Sektorze ogółu ludności akty wnej zawodowo. Kraj
Wykonujący pracę odpłatnie
Wolontariusze
Działający w Trzecim Sektorze ogółem
Finlandia Norwegia Szwecja
2,4% 2,7% 1,7%
2, 8% 4,4% 5,1%
5,3% 7,2% 7,1%
Średnia wkrajach wysokorozwiniętych
4,7%
2,7%
7,4%
Średnia w36 badanych krajach
2,7%
1,6%
4,4%
Źródło: Johns Hopkins Comparative Nonprot Sector Project (CNP) 2005.
37
Trzeci Sektor Udział Trzeciego Sektora wPKB (%) Zatrudnienie wTrzecim Sektorze wrelacji do ogólnego zatrudnienia (%, wprzeliczeniu na pełne etaty) Zatrudnieni wIII-sektorowych organizacjach zdrowotnych jako odsetek zatrudnionych wsektorze non-prot Zatrudnieni wIII-sektorowych organizacjach opieki socjalnej jako odsetek zatrudnionych wsektorze non-prot Udział wolontariatu wcałości prac wykonanyc w ykonanych h wramach Trzeciego Sektora
Szwecja
Nor wegia
Finlandia
Wielka Brytania
Francja
4,1
3,7
3,9
6, 8
3,8
4,0
15,5
2, 3
3,9
3,0
6,4
5,0
5,1
12,7
5
9
22
4
14
29
41
12
24
17
13
40
39
19
79,5
63,2
54,3
4 4, 2
51,6
40,4
37,1
Niemcy Holandia
Źródła: Lundström & Wijkström 1997; Salamon 1999; Salamon, Sokołowski & List 2003, cytowane za: Eva Jeppsson Grassman, What is the role of the third sector in Nordic care for elderly people? [w:] Aila-Leena Matthies (red.), Nordic civic society organisations and the future of welfare services, Nordic Council of Ministers, Kopenhaga 2006. http://www.sgw.hs-magdeburg.de/projekte/nordic/Aila_Leena_rapport_endelig[1].pdf
powrotu do budowania wspólnoty zsilniej słyszalnym głosem oby wa wateli. teli. Wpły w na to miał y tak że proces procesy y post-industrializacji gospodarki, które rodziły nowe wyzwania, oraz przemyślenie relacji między państwem aspołeczeństwem aspołeczeńs twem obywatelskim.
Szwedzkie civil society dzisiaj Niewątpliwą zaletą analiz Micheletti jest to, że system systematy atyzują zują wied wiedzę zę historyczną na temat społeczeństwa obywatelskiego, wiążąc jego roz wój z ksz kształ tałtowaniem towaniem się pańs państwa twa szwedzkiego. Jej perspektywa ujmu je civil society przez society przez pryzmat wielkich ruchów, nastawionych na zmianę rzeczywistości społeczno-politycznej i realizowanie istotnych celów, celów, jak poszer poszerzenie zenie praw kobiet, pokój, walka zalkoholizmem, ochrona praw pracowniczych, wolność religijna itp. Przywołuje to na myśl polską tradycję wielkich ruchów społecznych XIX iXX wieku, ale zdaje zd aje się nie do końca końca obejmuje to wszystko, zczym zwykliśmy kojarzyć współczesne społeczeństwo czy postawy obywatelskie wwarunkach pokoju. Mam na myśli
ogół oddolnych inicjatyw– zajmu jących się najróżniejszymi sprawami, ale nie zawsze nastawionych na zmianę społeczną czy działanie oogólnokrajowym zasięgu. Wdalszej części przez społeczeństwo obywatelskie będę rozumiał, podobnie jak większość autorów, ogół dobrowolnych organizacji non-profit oraz nieformalną pomoc i opiekę świadczoną przez sąsiadów, znajomych i krewnych spoza gospodarstwa domowego. Narracja zaproponowana przez autorkę kończy się w połowie lat ., awięc wmomencie, od którego możemy zacząć mówić owspółczesnym społeczeństwie obywatelskim wSzwecji. w Szwecji. Wja Wjaki ki sposób jego oblicze było ijest determinowane przez model dobrobytu realizowany dotąd wznacznej mierze przez prze z państwo? Odpowiedź nasunie się, gdy po wiemy o cech cechach ach char charakt aktery erystyc styczznych społeczeństwa obywatelskiego obywatelskiego.. Warto uw zględn zględnić ić tu dwie zasad zasadninicze zmienne: a) główny obszar aktywności b) stopień profesjonalizacji Trzeciego Sektora, mierzony m.in. skalą
zatrudnienia (względem ogólnego zatrudnienia wkraju oraz względem łącznej liczby osób działających dzia łających worganizacjach pozarządowych). Eva Jeppsson Grassman wskazu je, że w że w Szwecji, podobnie jak w pozostałych krajach nordyckich, aktywność w Trzecim Sektorze koncentruje się na takich sferach, jak kultura, sport, czas wolny i rekreacja, zaś w mniejszym stopniu na tradycyjnych funkcjach socjalnych, opiekuńczych i zd rowotny rowotnych ch3. Nordycki Trzeci Sektor, mimo nie mniejszych rozmiarów niż jego odpowiedniki wwielu innych kra jach europejskich, chara kteryzuje się jednocześnie niżs niższym zym stopniem profesjonalizacji. Większość pracy wykonują wolontariusze, wolontariusze, azatrudnienie worganizacjach worgan izacjach pozarz pozarządowych ądowych jest je st bardzo ograniczone. Szczególnie dotyczy to właśnie Szwecji. Spójrzmy na powyższą tabelę. Jak widzi widzimy, my, w trze trzech ch krajach skandynawskich odsetek zatrudnionych wTrzecim Sektorze jest– zwłaszcza w wSzwecji Szwecji– – wyraźnie wy raźnie niższy, choć pod względem powszechności
38
zaangażowania w działani zaangażowania działaniaa organizacji pozarządowych państwa te nie ustępują pozostałym (powyżej średniej dla krajów uwzględnionych wbadaniu ina poziomie średniej dla krajów wysokorozwiniętych). Warto te ż przedst przedstawić awić bardziej szczegółowe dane dla kilku wybranych krajów opodobnym poziomie rozwoju. Choć tabela bazuje na danych z różnych lat, pozwala uchwycić pewne ogólne, zasygnalizowane już tendencje. WSzwecji występuje ponadprzeciętny udział wolontariatu w ramac ramach h civil society . Zdecydowanie mniejszy niż wpozostałych państwach (zwyjątkiem Wielkiej Brytanii) jest udział zatrudnionych worganizacjach non-prot zajmujących się świadczeniami socjalnymi izdro wotnymi. Wynikać to może zdwóch wspomnia wspom nianych nych cec cech h szw szwedz edzkie kiego go sektora społecznego, tj. orientacji na inne dziedziny, tj. sport, kulturę irekreację. Zarówno obszary działalności, jak i stopień profesjonalizacji szwedzkiego społeczeństwa oby watelskieg watel skiego o dają się łatw łatwo o wy tł tłuumaczyć kształtem tamtejszego systemu welfare . Ponieważ wielkość sektora publiczneg publicznego, o, także tak że w zakresie usług socjalnych, zdrowotnych iopiekuńczych, jest szczególnie imponująca nawet na tle pozostałych państw skandynawskich, nie istnia ła przez dłu długi gi czas funkcjona funkcjonalna lna zachęta dla ludzi chcących chc ących dobrowolnie wykony wać te czyn czynności, ności, więc nie zakładali oni wtym celu zbyt wielu organizacji społecznych. Spora część obywateli wiedząc, że państwo dobrze dba onich io tych najbardziej
Finlandia* Szwecja**
potrzebujących, decyduje się wczasie wolnym oddawać działa lności ochao charakterze kulturalnym, sportowym czy hobbystycznym. Nie znaczy to, że nie powsta wał y oddolne orga organiza nizacje cje czy cz y funfu ndacje zajmujące się problematyką zdrowotną. Powstawały, ale ich działalność w mniejszym stopniu koncentrowała się na bezpośrednim świadczeniu usług, bardziej zaś na reprezentowaniu danej grupy, badaniu konkretnego problemu, tworzeniu sieci wsparcia i informacji dla grup nim dotkniętych oraz uwrażliwianiu władz i opinii publicznej na określoną kwestię społeczną. Przykładem może tu być prężnie działający ruch zajmu zajmująjący się problemem AIDS. Organizacje te nie tylko zaoferowały pomoc osobom dotkniętym chorobą, ale także przyczyniły się do upowszechnienia w społeczeń społeczeństwie stwie świadomości istnienia tej choroby oraz jej przyczyn. Liczni badacze (von Walden Laing & Pesto ; Johansson ) sugerują, że dzięki temu ruchowi liczba zarażonych wirusem HIV jest wSzwecji niższa niż winnych krajach.
Przeobrażenia izagrożenia Choć pokłosie opisanych wyżej mechanizmów widzimy we względnie aktualnych danych statystycznych (pokazanych w powyższych tabetabelach), warto jeszcze raz przypomnieć, że system jako całość uległ wlatach . dynamicznym zmianom, co prze łożyło się także na specyczny moduł współistnienia współist nienia welfare state i state icivil civil society . Spójrzmy na poniższą tabelę.
Publiczny świadczeniodawca (%)
Organizacja non-prot (%)
Organizacja pro-prot (%)
1990 87,9 93,0
1990 11,6 3,5
1990 0, 5 2,9
2000 76,0 88 ,6
2000 18,1 3,3
2000 5,9 8,1
Dynamika systemu wpoprzedniej dekadzie pokazuje, że wSzwecji wlatach . udział państwa państ wa wświadczeniu usług w ramach systemu welfare spadł welfare spadł podobnie, jak wFinlandii, ale wodróżnieniu od tego drugiego kraju, nie wzrósł tu udział sektora społecznego, lecz prywatnego. Wprawdzie Wpra wdzie szwedzc szwedzcyy obywatele oby watele nadal mają zagwarantowane prawo do uniwersalnych świadczeń socjalnych oszerokim zakresie, lecz niepokoi tendencja, tendencja, że w pa rze z czę ścio wym wy m wyc wycofy ofy waniem się pańs państwa twa z dostarczania świadczeń nie idzie zauważalny wzrost liczby podmiotów gospodarki społecznej działa jących w tym zak resie. Może to być, jak sądzę sądzę,, wyr wyraz az inst instytucjonal ytucjonalnego nego nieprzystosowania nieprzysto sowania szwedzkiego spo łeczeństwa łeczeńs twa obywatels obywatelskiego kiego do zmiany dominującego prolu aktywności– ze sportu, kultury irekreacji na świadczenie usług socjalnych. Asprostanie, choćby częściowe, temu wyzwaniu wydaje się być potrzebą dość ważną,, szcz ważną szczególnie ególnie wobec postępu jącego jąceg o star zenia się społe społeczeń czeństw stwaa i związanego z tym wzrostu kosztów usług socjalnych socjal nych iopiekuńczych. iopiekuńczych. Niestety, badania pokazują, że sektor usług kierowan k ierowanych ych do osób starszych jest tym segmentem systemu welfare , w któr którym ym udzi udział ał podm podmiotów iotów pry watnych (a nie społecznych) wzrósł najszybciej. Jak się okazuje, prz ywią ywiązani zani do modelu szwedzkiego badacze zgłasza ją obawy dotyczące nie n ie tylko nierównowagi we wzroście udziału sektora pro-prot, pro-pro t, wporó wporównaniu wnaniu zsektorem non-prot, ale ogólnie wobec wycofywania się państwa (także na rzecz Trzeciego Sektora) zrozwiązy wania
Łącznie (%) 100 100
Źródło: * Kauppinen/Niskanen 2005, ** Trydegård 2001; podaję za: Aila-Lee na Matthies, Civic society organisations and the challenges of welfare services [w:] Aila-Leena Matthies (red.) op. cit.
W wartościach liczbowych 1900 11 674 90 000
2000 157 275 80 0 0 0
39
poszczególnych kwestii społecznych. Dla przykładu Marie Nordfeldt, która badała politykę wobec bezdomności wSzwecji, akonkretnie przekazy-
wanie zada zadańń państ państwa wa organi organizacjom zacjom społecznym, zwróciła uwagę na kilka problematycznych aspektów tej zmiany: Problem odpowiedzialności i praw jednostki staje się w systemie welfare-mix mniej czytelny. Na przykład, kto ma wówczas decydować decydować,, czy i jak ja k kierować się zasadą dawania wędkii zamiast wędk zamia st ryby? organizacje izacje biorą na sie Jeśli organ bie odpowiedzialność za zadania adresowane do konkretnych grup, system publiczny może tym uzasadniać swoje wycofan wyc ofanie ie się ze zobowi zobowiąza ąza ń dotyczących owych grup. Organizacje społeczne są wówczas nie tylko zapraszane do współpracy, współ pracy, a le niekiedy n iekiedy podmioty publiczne mogą wykorzystywać ją, by przerzucać na nie odpowiedzialność 4.
Dlaczego państwo dobrobytu sprzyja aktywności obywatelskiej? Niezależnie od przeobrażeń, jakim podlega w Szwec Szwecjiji zarówno zarówno państwo dobrobytu, jak ispołeczeństwo obywatelskie wjego ramach, owo civil society wtym kraju mogło zaist-
nieć oraz sprawnie się rozwijać. Jak pokazują dane statystyczne, samoorganizacja społeczna ma się tam wciąż dobrze, dobrze , przynajmniej wsensie ilościowym. Warto się zasta nowić, jak ie cechy socjaldemokratycznego państwa dobrobytu sprawiły, że ludzie byli w ogóle skłonni angażować się w życie społeczne. Tradycyjnie możmo ż-
na wskazywać na czynniki wynika jące z zkult kultury ury iihistor historii, ii, ale równie przydatna może się okazać analiza czynników bardziej świeżych i doty doty-czących ładu instytucjonalnego.
Pozwolę sobie sformułować kilka własnych hipotez hipotez odnośnie do
pozytywnego wpływu modelu szwe-
dzkiego na rozwój społeczeństwa obywatelskiego wtym kraju. a) Warunki i poziom życia. Szwecja to kraj owyjątkowo niskich
wsk aź aźni nikac kachh w yk yklucz luczeni eniaa spo społec łeczznego iubóstwa. Natomiast wysoki jest tu sta standa ndard rd życ życia, ia, prz przejaw ejawiają iają-cy się wysokim poziomem zaspokojenia podstawowych potrzeb materialnych terialn ych i mieszkanio mieszkaniowych wych oraz uniwersalnym dostępem do wielu dóbr iusług. Wzwiązku zpowyższą charakte charakterystyką rystyką możemy możemy uznać, opierając się na znanej piramidzie Maslowa, że wobec zaspokojenia więk szo szości ści potr potrzeb zeb mate materia rialnych, lnych, ludzie będą lokować swe potrzeby już nie ty tyle le w zapew nieniu materialnego bytu, ale tak że w uczestnictwie i w samorealizacji. Ponadto, w Szwecji kulturowa norma Jantel Jant elage agen n , mówiąca, że społecznie wszyscy jesteśmy równi i nie należy manifestować swej wyższości w niemal żadnym aspekcie, może hamować wolę uczestnictwa w wyścigu wyśc igu po jeszcze jeszc ze większą więk szą ilość iloś ć dóbr konsumpcyjnych i prestiżo wych, wy ch, a zam zamias iastt teg tego o sk skłan łania ia do realizacji indywidualnych zainteresowań oraz zbiorowych aspiracji w ramach społeczeństwa obywatelskiego. b) Poziom nierówności. Szwe-
cja to kraj niewielkich kontrastów społecznych, co jest możliwe dzięki wysokiemu wskaźnikowi redystrybucji podatkowej, ale nie tylko. Również pierwotna dystrybucja dochodu jest tu względnie zrównoważona, dzięki dobrze zorganizowanej reprezentacji klasy pracowniczej, która dba oto, by najniższe zarobki nie
były zbyt niskie. Do tego dochodzi wspomniana zasada Jantelagen Jantelagen,, spra-
wiają ca, że istnieją wiająca, istniejące ce różnic różnicee nie są na płaszczyźnie życia zbiorowego podkreślane przez osoby znajdujące się na wysokich szczeblach drabiny społecznej. Ów niewielki stopień nierówności, jak się wydaje, również może sprzyjać zaangażowaniu, gdyż ludziom, którzy mają podobną sytuację społeczną, łatwiej się
porozumieć i inicjować wspólne działania. Zbyt duże nierówności prowadzą natomiast zwykle do społecznej dezintegracji i powsta wania wan ia niefor nieformaln malnych ych barie barierr między osobami należącymi do różnych warstw. c) Stosunki pracy. Brak wielkich konfliktów w miejscu pracy również sprawia, że ludzie mogą koncentrować się na aktywności pozazawodowej. Nie mam tu na myśli wyłącznie względnie wysokich zarobków wniższych warstwach ani
stosunkowo krótkiego czasu pracy (poniżej średniej unijnej), ale także to, że pracownicy są silnie reprezentowani izorganizowani wzwiązkach zawodowych. Wysoka jest rów-
nież stopa zastąpienia wokresie po utracie pracy, nie pozostaje wreszcie
bez znaczenia stosunkowo niski poziom stresu, jakiego doświadczają pracownicy.
Wszy stki Wszyst kiee tr trzy zy wsp wspomn omnia iane ne czynniki – stosunki pracy pracy,, przyzwoity,, choć niekoniecznie przesadzwoity nie wysoki poziom życia większości obywateli oraz niewielkie kontrasty społeczne– można uznać za sprzy jające rozwojowi społeczeń społeczeństwa stwa oby watelsk wate lskiego iego.. Jedno Jednocze cześnie śnie wsz ystkie one, a szczególnie ich współ wy stępow stępowanie anie,, są w jak jakimś imś stopniu charakter ystyczne dla modelu modelu państwa socjalde socjaldemokratycznego, mokratycznego, z zasady zmierzającego do ograniczania nierówności, zapewnienia dobrobytu szerokim grupom oraz uwzględniającego podmiotowość pracowników najemny najemnych. ch.
Społeczeństwo aktywnych samotników? Rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego zdaje się sprzyjać zarówno nieprzerwana nieprze rwana historycznym historycznymii zawiro waniamii tradycja oddolnych waniam oddolnych ruchów
społecznych, jak iformuła socjaldemokratycznego państwa. Jest natomiast jeszcze jeden czynnik, który zrazu wydawał mi się niesprzyjający zaangażowaniu.
40
Gdy uczestniczyłem na uczelni Högskolan Dalarna wserii wykładów wramach kursu „Wstęp do szwedzkiej kultury ispołecze ństwa”, prowadzący zajęcia profesor Tekeste Negash opowiadał, powołując się m.in. na literaturę, ospecycznej cesze naszych zamorskich sąsiadów,, jaką jest re zerwa wkontaktach dów międzyludzkich (poza osobami najbliższymi), dystans wobec ożywionych relacji. Ponoć gdy Szwed ma pięciu znajomych, może już dumnie mówić, że posiada wielu przyjaciół. Trudno to sprawdzić, niemniej roczny pobyt wtymże kraju skłania mnie do dania wiar y owej diagnozie. Wświe W świetle tle tych ust ustaleń aleń zas zastanaw tanawia, ia, jak ja k to moż możliwe liwe,, że w zin zindy dy widualizowanym, wręcz „wyizolowanym” społeczeństwie, ludzie są jednocze jedn ocześnie śnie ta tak k bard zo skł skłonni onni do stowarzyszania się? Gdy zapytałem oto prof. prof. Negasha, odpowiedział, że wbrew pozorom nie ma tu sprzeczności. Szwedzi, którzy niejednokrotnie są członkami kilku stowarzyszeń jednocześnie, nie muszą przy tym sprowadzać zawart ych wnich relacji relacji na poziom bardziej osobisty, co nie znaczy, że nigdy tak właśnie nie czynią. Na przykład mój rozmówca, który w latac h . d zia ziała łałł w wstowa stowarzy rzyszeszeniu „Solidarności zPolakami”, poznał wnim swoją żonę, zktórą jest do dziś. Pytany, co skłoniło go do udziału w tym ruchu, odpowiedział: „Co innego można robić, tu tak szybko jest ciemno i zimno, ludzie by się zanudzili, gdyby nie działali”. Może właśnie w obliczu owej wypracowanej stabilizacji społecznej i bytowej, która mogłaby przerodzić się w społeczną nudę, Szwedzi stają się bardziej skłonni do aktyw ności?
Państwo nie wadzi Z powyższych analiz wynika, że nie istnieje żaden ujemny związek między państwem opiekuńczym
a społeczeństwem obywatelskim. Wrę cz pr Wręcz prze zeci ciwn wn ie – pa ńs ństt wo wo,, które w granicach rozsądku dba o obywateli, sprzyja raczej ich pozazawodowej zazawodow ej akt ywizacji niż bier bier-ności. Ludzie przepracowani, pozbawieni pracy lub permanentnie obawiający się o jej utrzymanie, zwłaszcza gdy nie istnieje dostatecznie rozwinięty sektor zabezpieczeń społecznych, będą prawdopodobnie mniej skłonni do dodatkowej aktywności. Wpaństwach postkomunistycznych, jak itych zpasa śródziemnomorskiego, poziom pozio m akt ywności w stowarzysz stowarzyszeeniach jest ogólnie niższy niż wkra jach o orozbudowa rozbudowanym nym sys systemie temie zabezpieczeń,, jak Austria, Holandia bezpieczeń czy Belgia, azwłaszcza niż wkra jach ska ndynaw ndynawski skich, ch, które (gł (główównie Szwecja iDania) wyraźnie przodują wtym rankingu. Warto jednak zwrócić uwagę, że to, jaki istnieje istn ieje wdanym kraju model społeczny, określa nie tylko wielkość, ale także prol społeczeństwa oby watelskiego. watelskieg o. W Szwecji spełnia ono wprzewa w przeważającej żającej mierze funkcje nie socjalne, lecz sportowe, rekreacyjne i kulturalne, a jeśli już podejmu podejmuje je się spraw socjalnych, chodzi bardziej obadanie ireprezentowanie grup dotkniętych danym problemem, mniej zaś obezpośrednie świadczenie usług. Tym nadal wprzeważającej mierze zajmuje się sektor publiczny, atakże rodzina, uzyskująca ztego tytu łu wsparcie państwa. pań stwa. Dla przykładu, przyk ładu, wroku szwedzk szwedzkii rząd rz ąd przeznaprze znaczył milionów mil ionów koron szwedzkich (korona była wówczas równoważna około ⁄ euro) dla gmin na wsparcie osób, które opiekują się niesprawny niesprawnymi mi 5 członkami swoich rodzin . Ci obywatele, którzy chcą wolontarystycznie partycypować wdostarczaniu usług socjalnych, zdrowotnych iopiekuńczych, zwykle przyłączają się do już istniejących placówek publicznych, aniekiedy także prywatnych ispo łecznych, zami zamiast ast zak zakładać ładać własne.
Szwecja, która od lat relatywnie dobrze radzi sobie zwykluczeniem inierównościami społecznymi, stoi, jak inne pańs państwa, twa, przed problemami związanymi zdemograą. To nie wynik wy nik zanie zaniechań chań w sferz sferzee społe społeczcznej, ale raczej wyraz ogólnych tendencji cywilizacyjnych. Można na wet powiedzieć, pow iedzieć, że wk wkrajach, rajach, które k tóre więcej więc ej zai zainwestow nwestował ałyy w dobrobyt swych społeczeństw, to ryzyko jest bardziej naglące, gdyż długość życia szybciej niż gdzie indziej osiągnęła wysoki wys oki poziom. Jednocześ Jednocześnie nie kraje te mają większe doświadczenia ilepiej rozwiniętą infrastrukturę instytucjonalną do radzenia sobie zkwestiami społecznymi, wtym demograczną. Niemniej jednak, sam system publiczny ma małe szanse, by tego dokonać. Dlatego już teraz tę kwestię należy traktować jako wyzwanie, zktórym zmierzą się nie tylko instytucje państwowe, ale ispołeczeństwo. Społeczeństwo obywatelskie, miejmy nadzieję.
Rafał Bakalarczyk
Przypisy: .
Diagnoza Społec zna . . Warunki ijakość życia Polaków– raport , J.Czapiński, T. Panek (red.), Warszawa .
.
Zimmer A., Comparing Nonprot Em-
beddedness in the Nordic and East European Countries /w/: Aila-Leena Matthies (red.), Nordic civic society or-
ganisations and the future of welfare services, Nordic Council of Ministers, Kopenhaga . .
Eva Jeppsson Grassman, What is the
role of the third sector in Nordic care for elderly people? [w:] Aila-Leena Matthies (red.), op. cit. .
Aila-Leena Matthies, Selected aspects
of the area of citizens’s organisations [w:] Aila-Leena Matthies (red.), op. cit. .
Care of the elderly in Sweden , Ministry of Health and Social Aairs, Szwecja, październik ..
41
Neoliberalizm poturecku
/ M O C . S E L P A M A S S I L E M / / : P T T H S E L P A M A S S I L E M
n b
. S C, M Y
Od blisko lat turecki kapitalizm przybiera formę neoliberalizmu. Proces ten zaczął się wpóźnych wpóźny ch latach . ibył kontynuowan kontynuowany y po zamachu stanu w wr r.. Przewrót ten odzwierciedlał stanowisko Hayeka, że przejście na „gospodarkę wolnorynkową” może wymagać wprowadzenia dyktatury. Wskutek wyelim wyeliminowania inowania opozycji politycznej ispołecznej, zamach stworzył warunki do przeobrażeń gospodarczych. Prowadzona od lat . polityka zmniejszania importu poprzez uprzemysłowienie kraju, zastąpiona została orientacją na gospodarkę nastawioną na produkcję eksportową. W cza czasie sie tymc tymczas zasowego owego reżi reżimu mu ( (- - ), ), Turcja przeżyła gwałtowne „odpolitycznienie”, co znacznie ograniczyło możliwości sprzeciwu sprzeciw u wobec neoliberalnych reform.
Wszystkie segmenty ruchu związkowego, zw iązkowego, który wpoprzednich latach politycznie wiele zyskał, zostały wykluczone
zpolityki, aczołowi jego działacze– aresztowani. Wybory w w r. r. okazał okazałyy się farsą. Wojskowi Wojskowi przy przywódcy wódcy do udziału
dopuścili jedynie trzy partie, delegalizując wszystkie ugrupowania, które miały powiązania zpolitycznymi organizacjami sprzed zamachu stanu oraz były mu przeciwne. Zwycięzcą wyborów okazała się nowa Partia Ojczyź-
niana, której przywódcą był Turgut Özal, twórca pakietu stabilizacyjnego stabiliza cyjnego z zr r.. Pakiet był kluczową k luczową próbą uruchomienia neoliberalnych inicjatyw: eliminacji systemu zróżnicowanych kursów wymiany wa lut oraz kontroli cen, ograniczenia dostaw podstawowych dóbr i usług, wzrostu wzro stu stóp st óp procentow ych, wprowadzen w prowadzenia ia zachęt z achęt dla produkujących na eksport oraz dla zagranicznych in westorów, a t ak akże że liberali libe ralizacji zacji warun wa runków ków importu. impor tu. Za owym pakietem stały warstwy posiadające idysponenci władzy, wład zy, w ywo ywodzą dzący cy się z zkręg kręgów ów wojskow wojskowych ych i biznes biznesoo-
wych. Przedsięw Prz edsięwzięcie zięcie w ymaga ymagało ło zdławienia zd ławienia zorganiz zorganizowaowanych ruchów robotniczych oraz pozbawienia pracowników
zdobytych praw. Polityka prowadzona przez dwie kolejne kadencje rządów Partii Ojczyźnianej (-) obejmo wała ścisłą kontrolę nad pracą najemną, zmniejszanie zmniejszanie pensji
oraz stopniowe ograniczanie wydatków socjalnych. Jednak zakorzenienie zakorzenien ie neoliberalizmu wymagało czegoś więcej niż reżimu wprowadzonego przez wojsko czy technokratów i ich działań ekonomicznych. Dlatego w konstytucji z r. usankcjonowano zastąpienie „państwa socjalnego” – „państwem regulacyjnym”. W konsek wencji, w momencie zmiany zmia ny charak cha rakteru teru reżimu z wojskowego na cywilny, neoliberalna restrukturyzacja była już zinstytucjonalizowana, akolejne rządy chętnie przyjmowały lub zmuszone były zaakceptować neo-
liberalne mechanizmy. Idea Hayeka przemiany absolutnie każdej sfery życia wkolejną dziedzinę „wolnego rynku”,
wyznaczyła wyzn aczyła chara kter lat . ipóźniejszych ipóźniejszych okresów. Weźmy pod uwa uwagę gę usł ugi socja socjalne. lne. Kolejne programy ipropozycje pokazują, jak stopniowo społeczeństwo zostało zdominowane przez myślenie wkategoriach osobistych korzyści. Wczasie ostatnich trzech dziesięcioleci konsekwentnie kwestionowano publiczne wydatki na
usługi socjalne, dając jednocześnie do zrozumienia, że po winny one zostać z ostać spry sprywatyz watyzowane. owane. Raport Raportyy przygotow pr zygotowyy-
wane przez prze z kręgi kręg i biznesowe wzy wzywał wałyy do zastosowania za stosowania „terapii szokowej”, wzorowanej na modelu chilijskim, mimo iż jego niepowodzenie wograniczaniu ubóstwa nie było dla nikogo tajemnicą. Dla tureckiej burżuazji, „sukces” chilijskiego modelu leżał w stworzeniu przez dyktaturę
42
rzeczywistości, w ramach której siły rynkowe mogły bez przeszkód ograniczać prawa socjalne.
Ubezpieczenia społeczne: racjonalizacja iopozycja Nowe ustawodawstwo socjalne (Ustawa oubezpieczeniach społecznych izdrowotnych) jest wyraźnym krokiem naprzód wtrwającym procesie utowarowiania systemów zabezpieczeń społecznych iopieki zdrowotnej wTurcji. Zapatrzeni wswoją interpretację doświadczeń Ameryki Po łudniowej, tureccy neoliberałowie widzieli wybór między dwiema drogami: radykalną transformacją na wzór chilijski oraz stopniową przemianą, jak wArgentynie. Przebieg wydarzeń wydar zeń sugeruje, ż e w ybrali opcję drugą. dru gą. W pier wszej kolejności, państwo ograniczyło swoje zobowiązania socjalne podczas przeobrażania w model ustroju regulacyjnego. Następnie samo „państwo regulacyjne” poddano demontażowi. Na początku XXIw. wprowadzono regulacje korzystne dla prywatnych ubezpieczycieli. Natomiast wr. uchwalono nowy Kodeks pracy, który faworyzował model państwa nastawionego na skłanianie do zatrudnienia, marginalizował zaś model państwa bezpieczeństwa socjalnego. Obecnie rządząca wTurcji Partia Sprawiedliwości iRozwoju, która doprowadziła do uchwalenia nowego pra wa, jest najbardziej zdecydowanym zwolennikiem wprowadzania neoliberalnego paradygmatu we wszystkich sferach życia, od prawodawstwa począwszy, na kulturze kończąc. Wyborczy sukces sukce s pozwolił pozwoli ł jej na n a odegranie odegra nie kluczowej k luczowej roli wtym wt ym procesie. To jedyne ugrupowanie od lat ., które było wstanie utworzyć jednopartyjny rząd większościowy. Istotne jest również, że mimo stałych prób sprywatyzo waniaa sfery wani sfer y socjalnej socja lnej za czasów swoich pier wszych rządów (-), partia ta uzyskała jeszcze większe poparcie w czasie wyborów w r. Z pewnością ma to związek z jej zdolnością do łączenia w swoim programie islamu i nacjonalizmu, co podoba się konserwatywnej większości tureckich w yborcó yborców. w. Wprzeddzień głosowania, partia wprowadziła także kilka populistycznych inicjatyw, które również przyczynił y się do jej sukcesu. Populizm Pop ulizm PSiR obej obejmuj mujee działania działa nia charytaty wne połączone zodwołaniami do religijnej retoryki. Na korzyść partii zagrało również dziedzictwo politycznego zwrotu lat ., które nadal ograniczało działalność lewicy wgłównym nurcie polityki. Ato właśnie dezintegracja lewicy sprzyja Partii Sprawiedliwości iRozwoju. Sukces ugrupowania pozwolił na przekonanie wyborców onieuchronności dalszych przemian wkierunku neoliberalnym. Obietnice i reformy przeprowadzone przez PSiR wspomagają tworzenie jej wizerunku jako siły umożliwiającej całkowite zerwanie z autorytarną przeszłością. Jednocześnie szłością. Jednocześnie ugodowa polityka partii wstosunku wstosunku do kręgów powiąza nych zarmią zarmią przy konfrontacyjnym podejściu do wojujących sekularystów, pozwoliła jej na uzyskanie wsparcia ze strony konserwatystów. Ową percepcję
wzmocniło względnie wzg lędnie tolerancyjne podejście partii do kwestii etnicznych, m.in. publiczne nansowanie programów wjęzyku w języku kurdyjski m czy c zy włącz włączenie enie kurdyjskie kurdyjskiego go kana łu TRT do państwowej sieci radiowo-telewizyjnej. Można stwierdzić, że Partia Sprawiedliwości iRozwoju uosabia aktualny model prowadzenia centroprawicowej polityki wTurcji. Poprzedni Poprzedni depozyta depozytariusze riusze centroprawicowej tożsamości nie potrali przeciwstawić się wojskowej dominacji oraz skrajnym postawom wdziedzinie sekularyzmu iwobec kwestii kurdyjs kurdyjskiej. kiej. Konkretne posunięcia, będące konsekwencją stworzenia w ramach neoliberalizmu stosunkowo liberalnej mieszaniny islamu z tureckim nacjonalizmem, nacjonalizme m, mogą sprawiać w rażenie postępowych społecznie. Pierwsza kadencja k adencja rządów PSiR (-) może być postrzegana przez pryzmat tworzenia takiej syntezy. Promowany przez partię islam to kulturalny, anie polityczny fenomen. Taki stan rzeczy działa na jej korzyść wtrzech aspektach. Po pierwsze, odniesienia do społeczno-kulturowego wymiaru islamu pozwalają na odpieranie oskarżeń sekularystów oislamistyczny charakter ugrupowania. Po drugie, umożliwia przekonanie zachodnich sojuszników Turcji, że partia ucieleśnia najlepszy zmożliwych, umiarkowanie muzułmański punkt widzenia– taki, który nie neguje ani zachodnich wartości, ani islamu jako zasadniczej cechy kulturowej narodu tureckiego. Po trzecie wreszcie, jest funkcjonalny wodtwarzaniu istniejącego połączenia między tureckością oraz islamem, nadając partii charakter centrowy. Sukces wspomnianej formacji w dwóch kolejnych wyborach wyb orach oraz w postaci szybkiego szybk iego uchwalenia nowego ustawodawstwa (anty)socjalnego, powinien być odczytywany w kontekście: () udanej próby stworzenia syntezy, która jednoczy neoliberalne podejście do ubóstwa
/ D E R F S E L R A H C / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H Y E F F O R S E L R A H C
a n b
43
z tradycyjnymi islamskimi islamskimi instytucjami chary tatywnymi; () braku w ypracowania centrolewicowych propozycji alternatywnych wobec neoliberalizmu; a także ( ()) porażki lewicy w uświadamianiu obywateli co do ich praw,, które wykraczają poza abstrakcyjne, liberalne praw pojęcia równości i wolności. Gdy wr. wr. rząd PSiR zaczą ł podważać zasadność systemu zabezpieczenia socjalnego, wswojej krytyce skupił się na trzech punktach: wymykających się spod kontroli kosztach, niespójności systemu oraz zmniejszaniu przez niego elastyczności rynku pracy. Argumentowano, że dotychczasowy system stał się czarną dziurą, która pochłania ogromne sumy zbudżetu, lecz nie spełnia swoich zadań, ijeżeli taki stan będzie trwał, cał y system upadnie. upadnie. Według neoliberałów, wypłac w ypłacalność alność systemu ubezpieczeń ub ezpieczeń społecznych została zachwiana przez niski wiek emerytalny, wysokie wsk aźnik aźnikii zatrudnienia w„szarej w„s zarej stree”, znaczne nakłady na świadczenia, krótki okres składkowy, dziurawy system ściągania składek oraz wysiłki pracodawców ipracowników, by zaniżać wysokość pensji wcelu zmniejszenia opłacanych składek. Wkonsekwencji, konieczne stało się zwiększenie wymiaru składek iwydłu żenie okresu ich płacenia oraz ograniczenie wypłacanych świadczeń. Problemy wystąpiły także zmechanizmem ubezpieczeń społecznych. Wzałożeniu tworzyły one samonansujący się system, jednak wjego ramach niemożliwe były inwestycje niezbędne dla zwiększenia zasobów. Co więcej, rządy często decydowały ow ykorzystani ykorzystaniu u części s ystemo wych środków do nansowa nansowania nia innych wydatków. Wrezultacie okresowego realizowania populistycznych polityk publicznych, które nadmiernie obciążały system, zaczął on wykazy wyk azy wać decy decytt i imusia musiałł być dona donansow nsowywa ywany ny z zbubudżetu. Destabilizacja funduszy napędziła polityczną histerię kolejnych rządów, której kulminacją stały się propozycjee reform – wszystkie zak ładały, że ich ciężar propozycj poniosą pracownicy najemni. Druga neoliberalna neoliberalna krytyka kr ytyka dotyczyła fragmentaryzacji systemu ubezpieczeń społecznych. Były one wypłacane przez trzy główne instytucje: Urzędniczy Fundusz Emerytalny, Zakład Ubezpieczenia Społecznego dla pracowników najemnych oraz Fundusz Ubezpieczenia Społecznego dla Samozatrudnionych. Dwa ostatnie podmioty miały także specjalne umowy zzatrudnionymi wrolnictwie oraz właścicielami właściciela mi gospodarstw rolnych. Niejednorodny Niejednorodny system instytucjonalny oraz brak wspólnych norm istandardów, doprowadziły do swoistej hierarchii wśród benecjentów ubezpieczeń społecznych. Co więcej, wię cej, w wr. r. utworzono Fundusz Pomocy Spo łecznej i iRozwoju Rozwoju Solidar yzmu, którego zadan zadaniem iem miała mi ała być pomoc biednym iwykluczonym. Nie stworzono jednak dla niego stabilnych podstaw nansowych, aprzyznawane wsparcie miało charakter c harakter uznaniow u znaniowy. y. Kolejne Kolejne rozwiąza nie na rzecz najbiedniejszych miał stanowić system utworzony wr. R ząd rozprowadził wśród najuboższych obywateli specjalne karty uprawniające do bezpłatnego leczenia
wpublicznych szpitalach. Zpoczątku system pokrywał pokry wał tylko koszty leczenia szpitalnego; uznano, że koszty ambulatoryjne iopłaty za lekarstwa będzie brał na siebie wspomniany Fundusz. Wr. ustawę znowelizowano iod r r.. posiadacze Zielonej Karty mogli bezpłatnie korzystać ze wszystkich wszystk ich usług us ług opieki zdrowotnej. zd rowotnej. Podczas gdy inicjaty wa zwięk szyła popula rność partii part ii rządzącej rzą dzącej wśród najbiedniejszych, doprowadziła także do zarzutów, że system zachęca do nadużyć ioszustw. Rzekomo większość korzysta jących zdarmowego leczenia lecz enia wcale nie cierpiała cierpiał a zpowodu ubóstwa. Pojawiło się tak wiele fałszywych informacji, że po pewnym czasie trudno było oddzielić ugruntowane stereotypy od fa któw któw.. Jako panaceum na problem, Partia Spra wiedliwości i iRozwoju Rozwoju zg łosiła pomysł połącz połączenia enia wszystkich insty tucji wjeden wjeden powszechny system. Pierwsze kroki rządu były bardzo dyplomatyczne, odwoływały się bowiem do częstej wśród obywateli frustracji na tle hierarchicznej ifragmentarycznej natury starego systemu. Jednym zposunięć, za pomocą których partia starała się złagodzić konsekwencje swojej neoliberalnej polityki, było ujednolicenie zasad dostępu do opieki zdrowotnej. Każdy ubezpieczony, bez względu na instytucję, do której był przypisany, otrzymał prawo ubiegania się oprzyjęcie do dowolnego szpitala (włączając niepubliczne) n iepubliczne).. Trzecim argumentem była rzekomo sztywna struktura rynku pracy. Przekonywano, że dotychczas obowiązujące ustawodawstwo zniechęcało do zatrudniania pracowników iskłaniało do pracy na czarno. Nowo uchwalony Kodeks pracy oznaczał w kwestii bezpieczeństwa zatrudnienia przede wszystki m bezpieczeństwo pracodawcy. Wneopracodawcy. Wneoliberalnym ujęciu, stanowi ono zachętę do inwestycji oraz skutkuje zmniejszeniem bezrobocia i„szarej strefy”. Państwo ma charakter państwa usamodzielniają cego (enabling state), które istnieje, by gwarantować jednostkom ściśle zakreślony zestaw praw i tworzyć warunki do rozwoju rynków , jak deniuje to Ioannis Glinavos. Natychmiast po uchwaleniu Kodeksu pracy, PSiR przygotowała wr. Program Reformy Służby Zdro wia. Wp Wprowadza rowadzałł on podstawowe po dstawowe koncepcje nowego pra wa ubezpie ubezpieczeń czeń społ społecznyc ecznych, h, które próbowa próbowano no wprowa wprowa-dzić wr. Ustawa została jednak skierowana przez ówczesnego prezydenta Ahmeta Necdeta Sezera do Trybunału Konstytucyjnego, aten orzekł, że narusza ona Ustawę Zasadniczą. R ząd zdecydował wtedy o kontyn kontynuacji uacji reforreformy, wprowadzając zmiany wzapisach zakwestionowanych przez Trybunał. W r. partia takt ycznie, czy może raczej– rac zej– cynicznie, zaczęła poszukiwać przyzwolenia dla swoich działań ze strony Platformy Pracowniczej, utworzonej przez związki zawodowe idemokratyczne organizacje masowe. Jednak ten krok, mający świadczyć o „dążeniu do d ialogu spo łecznego”, był pustym gestem. gest em. Propozycjom Platformy Pracowniczej, na których wprowadzeniu skorzystałaby przede wszystkim klasa robotnicza oraz wykluczeni społecznie, poświęcono niewiele uwagi, a więk szość
44
z nich – odrzucono. Co więcej, rozpowszechniane wmediach informacje onowym prawie pochodziły wwiększości od kierownictwa partii ineoliberalnych ekonomistów. Mimo protestów zorganizowanego społeczeństwa (najbardziej znaczącymi siłami były Platforma Pracownicza oraz Inicjatywa na rzecz Wzrostu Zatrudnienia iPoprawy Warunków Pracy Kobiet), opinie krytyczne były ignoro wane przez środk środkii masowego ma sowego przek przekazu. azu. W ten sposób w publicznej świa świadomości domości utrw utrwali aliło ło się przekon przekonanie anie o „konieczności reform”, reform”, zamiast za miast zainteresowania t ym, jak powinny pow inny one wyglądać w yglądać.. Zatrudnionych Zat rudnionych w sektorz sektorzee nieformalnym, którzy nie korzystali z żadnych przywilejów w ramach poprzedniego systemu, przekonano do zawarcia sojuszu z tymi, którzy w rzeczywistej walce klasowej byli ich wrogami.
Postępy utowarowienia Nowa ustawa oubezpieczeniach społecznych składa się z dwóch części, regulujących ubezpieczenia ubezpieczenia społeczne izdrowotne. Pod wieloma względami ogranicza prawa pracowników, zwiększając ponoszone przez nich koszty, ajednocześnie ograniczając ograniczając wachlarz iwysokość otrzymy wanych świadczeń. św iadczeń. Ubezpieczenia społeczne są finanso wane wył wyłącznie ącznie z bieżących bież ących dochodów pa ństwa ństwa,, dlatedla tego cały cał y system zakłada pobieranie osobnych osobnych składek na ubezpieczenie społeczne oraz zdrowotne, przewiduje dodatkowe opłaty za usługi zd rowotne i pozbawia pozbawia niepłacących składek dostępu do usług socjalnych. Pozytywną stroną wprowadzonego ustawodawstwa jest uczynienie państwa odpowiedzialnym za donansowywanie systemu ubezpieczeń społecznych. Tym niemniej, fundusze dokładane doń zbudżetu zostały ustanowio ustanowione ne na bardzo niskim poziomie: odpowiadają zaledwie czwartej części sumy pobieranych składek. Ustawa ma być odpowiedzią na problemy starego systemu poprzez podniesienie wieku emerytalnego, wydłużenie okresu płacenia składek oraz zmniejszenie wysokości emerytur irent. Wprzypadku ubezpieczeń zdrowotnych, ustawa uwzględnia dodatkowe opłaty za otrzymane świadczenia, ustalając maksymalne stawki tych opłat na wysokim poziomie. Nowe regulacje zakładają stopniowe ustanowienie lat wiekiem emerytalnym emeryta lnym zarówno dla kobiet, jak idla mężczyzn, zobowiązkowym minimalnym okresem płacenia składek na poziomie dni pracy. Zwolennicy reform wskazują na n a starzenie star zenie się społecze społeczeństwa ństwa– – możliwe źródło poważnych problemów wnajbliższej wnajbliższej przysz przyszłości. łości. Turcja ma jednak młodą populację z zrelaty relaty wnie wysok wysokim im wska źnikiem urodzin. Udział seniorów w latach - wynosił społeczeństwa, w latach - natomiast . Jego starzenie się może stwarzać problemy w przyszłości, ale nie najbliższej. To raczej niewystarczająca liczba miejsc pracy jest najpilniejszym problemem, z jakim musi się zmierzyć turecka gospodarka. Tak więc ani diagnoza, ani recepta nie są właściwe.
W Turcji, Turcji, jak jak wszędzie wszęd zie indziej, pracodawcy pracodawcy niechętnie zatrudniają osoby po . roku życia. Gdy na rynku jest nadmiar bezrobotnych młodych, przedsiębiorcy są jeszcze bardziej chętni do zastępowania nimi starszych pracowników, dlatego późny wiek emerytalny może stano wić poważny kłopot. kł opot. Nawet jeżeli ubezpieczeni pracownicy spełniają warunek przepracowania dni, sa mo to nie wystarcza, wysta rcza, by zacząć otrzymywać otrzy mywać świadczenia– świa dczenia– trzeba jednocześnie mieć ukończone lat. Zoczywistych względów nie mogą oni jednak siedzieć zzałożonymi rękami iczekać na . urodziny, tylko zmuszeni są pracować dopóki tylko mają siły isą dla nich jakiekolwiek oferty zatrudnienia. W wielu przy przypadk padkach ach praca aż do osiąg osiągnięcia nięcia wieku emerytalnego nie będzie możliwa, tak więc jest bardziej niż prawdopodobne, że ustanowienie go na poziomie lat zwiększy w Turcji ubóstwo. Pojawia się kolejna kwestia. Czy ci, którzy osiągną wiek emeryta emerytalny, lny, będą w wstanie stanie godnie żyć z zotrzymy otrzymywawanych świadczeń? Wrezultacie innych regulacji szanse na to są niewielkie. W poprzednim ustawodawstwie, ustawodawstwie, pierwsze dziesięć lat zatrudnienia miało największy wkład wprzyszłą emeryturę, gdyż wymiar sk ładki zmniejszał się wraz ze stażem pracy. Wnowym systemie część pensji odciągana na rzecz zabezpieczenia na starość pozostaje na stałym poziomie . Służyć Służ yć ma to dwóm celom. Po pierwsze, ma zachęcać pracowników pracowników do dłuższego pozostawania na rynku pracy. System jednak do tego zniechęca, jeżeli bowiem pracownik zdecyduje się pracować po osiągnięciu wieku emerytalnego, jego płaca ulega zmniejszeniu o. Po drugie, nowy system ogranicza wysokość emerytur. Uprzednio składka emerytalna wynosiła (po uśrednieniu) , pensji, nowe prawo zmniejszyło ją do wspomnianych w spomnianych . Ustawa zmniejszyła zmniejszyła także współczynnik stosowany przy rewaloryzacji emerytur, ze do wzrostu PKB. W przypadku wdów i sierot, wysokość miesięcznej renty jest przeliczana jedynie na podstawie zmian stopy inflacji – grupom tym nie przysługuje żaden udział we wzroście gospodarczym. Podobnie, zniesiono ustawowe minimalne wynagrodzenie dla pracowników sezonowych, tymczasowych i niepełnoetato wych, wy ch, ta tak k samo jak mini minimal malną ną wy wysokość sokość świ świadcz adczeń eń dla ofiar wypadków w ypadków przy pracy lub chorób zawodowych z orzeczonym -procentowym i większym stopniem niepełnosprawności. Ograniczeniu przywilejów towarzyszył wzrost kosztów usług społecznych. Przykładowo, za każdą udzieloną usługę zdrowotną żąda się od ubezpieczonego dodatkowych opłat. Ustawę przedstawiano jako zapewniającą powszechny dostęp do opieki medycznej. Tymczasem Tymczasem wszyscy, za wyjątkiem tych omiesięcznych dochodach mniejszych niż jedna trzecia płacy minimalnej, są zobowiązani opłacać składki sk ładki wwysokości , dochodów. dochodów. Oile składki skład ki dla posiadaczy Zielonej Karty– jeżeli ciągle są wjej posiadaniu po werykacji wery kacji dochodów wprowadzonej wprowadzonej przez nową ustawę– oraz osób poniżej . roku życia są opłacane przez
45
państwo, prawo stanowi jednocześnie, że ci z nieopłacanymi składkami przestają mieć dostęp do leczenia, a zaległości w tej materii podlegają egzekucji komorniczej. Nawet regularnie opłacający składki ubezpieczeniowe nie mają przy tym prawa do bezpłatnych usług. Nowe prawo zawiera rozwiązania, które pogłębiają istniejące niepewność oraz ubóstwo szerokich warstw. Dla grup, których dotykają dodatkowe formy wykluczenia, sytuacja jest nawet gorsza. Jest tak choćby wprzypadku kobiet, największej upośledzonej społecznie grupy wTurcji– formalna równość wobec prawa maskuje rzeczywiste różnice. Jednym zprzykładów jest zrównanie wieku emerytalnego kobiet imężczyzn. Za zróżnicowaniem momentu odejścia na emeryturę przemawia ogólnie niekorzystne położenie kobiet, a także ponoszenie przez nie dodatkowego obciążenia, jakie stanowi nieodpłatna praca domowa. Różny wiek emerytalny jest więc rodzajem pozytywnej pozyty wnej dyskryminacji, która służy uwzględnieniu dodatkowej pracy wykonywanej przez kobiety. Nowe prawo zniosło tę rekompensatę. Poprzedni system ubezpieczeń społecznych także wzmacnia ł mechani mechanizmy zmy przychylne mężcz mężczyznom. yznom. To, co jest nowe, to pogłębia pogłębianie nie patria patriarchalnego rchalnego porzą porządku dku spo łecznego oraz dominacji kapitału, przybierające maskę równości iwolności– iwolności– oczywiście oczy wiście deniowanych wkategoriach rynkowych. rynkow ych. Jak pisze Gülnur Acar Savran wswojej wswojej analizie ustawy, stare prawo oparte było na założeniu niesamodzielności kobiet wobec rodziny oraz ich niezatrudnieniu poza doTymczasem nowe przepisy, mimo traktowan ia kobiet mem. Tymczasem tak samo jak mężczyzn na rynku pracy– wprowadzając wten sposób w życie liberaln liberalnąą wizję w izję równości płci p łci– – pro wadzą jednocześ jednocześnie nie do nasilenia n asilenia upośledzeni upośledzeniaa społecznego kobiet. Krzywdzi je np. obniżka emerytur po zmarłym współmał współm ałżonku, żonku, jako że to one stanowią st anowią większ większość ość osób, które ztakiego ztakiego rozwią zania korzystają. Zkol Zkolei ei ograniczenie praw socjalnych wsprawach takich jak pomoc wdowom wdowom czy karmiącym matkom było skutkiem ubocznym scedowania ich realizacji na państwowego ubezpieczyciela. Przepisy nie deniują wysokości takich świadczeń, dlatego to do niego należy ustalanie ich poziomu, co czyni dostępność pomocy oraz jej wysokość całkowicie arbitralną. W Wedle edle wszelk wszelkieiego prawdo prawdopodobi podobieństwa, eństwa, konsekwencją wprowadzenia nowego ustawodawstwa ustawodawstwa będzie nasilenie „feminizacji ubóstwa” w Turcji. Również wsferze ubezpieczenia zdrowotnego kobiety ponoszą największe koszty zmian. Poprzednie regulacje przyznawały im dostęp do usług zdrowotnych tak długo, jak długo dł ugo były był y zależne zale żne od swoich s woich ojców– nie był y zatrudnione ani zamężne. Nowe przepisy wykluczyły pozostają pozostają-cych na utrzymaniu rodziny mężczyzn z obszar u ubezpieczenia społecznego od momentu ukończenia lat (lub , gdy chodzi o studentów) oraz pozbawiły ubezpieczenia zdrowotnego kobiety znajdujące się pod opieką rodziny. Biorąc pod uwagę niski poziom zatrudnienia kobiet w Turcji, ustawa umieszcza poza parasolem
socjalnym ogromną część społeczeństwa. Pozbawiaj Pozbawiając ąc kobiety uzależnione od swoich rodzin ochrony zdro wotnej, zmusza je a lbo do mał małżeńst żeństwa, wa, tak by mogły korzystać z ubezpieczenia jako za leżne od mężów, albo do godzenia się na niekorzystne warunki pracy pracy.. Co więcej, biorąc pod uwagę patriarchalną strukturę rodziny, to mężczyzna decyduje otym, jak wydawane są pieniądze gospodarstwa domowego. Aponieważ nowa ustawa zakłada dodatkowe opłaty za usługi zdrowotne, jest bardziej niż prawdopodobne, że większość kobiet iwiele dzieci nie będzie miało dostępu do opieki zdrowotnej. Ta synteza neoliberalnej gospodarki ikonserwatywnej kultury jasno pokazuje model model społeczeńst wa, do którego dąży rząd Partii Sprawiedliwości iRozwoju. Wreszcie,, mimo iż rze Wreszcie rzekoma koma nieela styc styczność zność ry rynku nku pracy nie jest wymieniana wocjalnych dokumentach, była ona częstym tematem wystąpień czołowych polityków iekonomistów partii. Bezrobocie ipraca na czarno są głównymi bolączkami tureckiej gospodarki, azwłaszcza systemu ubezpieczeń społecznych. Sytuacja jest niezwykle trudna. Aktywnych zawodowo jest zaledwie Turków, ogromna liczba rodzin żyje na granicy ubóst wa, wiele znich ma niewielki lub żaden dostęp do usług iświadczeń socjalnych. Utowarowienie, innymi słowy zróżnicowanie słowy zróżnicowanie dostępu do usług społecznych w zależności od pozycji zajmowanej na rynku pracy, jedynie pogłębiło nierówności. Ustawa zakłada np. objęcie zabezpieczeniem zabezpieczeniem socjalnym elastycznie zatrudnionych; na ich „życzenie”,, po złożeniu w niosku i zapłaceniu składek, mogą nie” oni korzystać z ubezpieczenia dostarczanego przez system. Obowiązujące prawo formalnie ustanawia zatem mechanizmy „wkluczenia”, jednak w rzeczywistości – wspiera w yklucze ykluczenie. nie. Wysoki poziom bezrob bezrobocia ocia i duż dużaa ska skala la nielega lnego zatrudnienia zadają kłam twierdzeniu, że rynek pracy wTurcji wT urcji ma sztywną strukturę. stru kturę. To, To, co jest sztywne– to zyski kapitalistów. kapital istów. Nie Nie inwestowali oni wprodukcję, ale przynajmniej od wczesnych lat . próbowali zarabiać pieniądz e obracając innymi pieniędzmi, odmawiając natomiast inwestycji wwytwarzanie wwytwarzanie dób dóbrr iusług. Pustą przestrzeń w ytworzoną przez stopniowe wycofywanie się państwa zprodukcji miały zapełnić prywatne przedsiębiorstwa. Kapitaliści tymczasem poszukiwali zysków wobrocie majątkiem dawnych przedsiębiorstw państwowych. Wtakich okolicznościach bardziej właściwym jest mówienie osztywności kapitalistycznej obsesji zysku niż tej rynku pracy.
prof. Simten Coşar, Metin Yeğenoğlu tłum. Marta Zamorska
Powyższy tekst jest skróconą wersją artykułu, któr y pierwot-
nie ukazał się wlewicowym c zasopiśmie „Monthly Review”, Review”, wkwietniu r. Tytuł pochodzi od redakcji „Obywatela”.
46
Dokumenty przełomu A S-K
Reżyser ikrytyk lmowy Piotr Wojciechowski napisał, że okres burzliwych przemian ustrojowych był czasem bezradności kultury wobec historii, zaś publicysta Zdzisław Pietrasik– że nasza kultura cierpi na kompleks arcydzieła, arcydzieł a, którego wostatnich latach zabrakło. Tegorzkie Tegorzkie opinie biorą się zapewne zprzekonania, że momenty zwrotne wdziejach stanowią doskonały impuls do powstawania rzeczy wielkich. Czyżby ta prawidłowość nie zadziałała wprzypadku przełomu r.? Koniec ery spikerów Jego przebieg, oblicze iskutki najwiern iej winien oddawać lm dokumentalny, jako medium zdenicji silnie powiązane zrzeczywistością. W poprzednim ustroju charakter ż ycia kulturalnego– kultura lnego– zdaniem wielu, znacznie znacz nie ciekawszego niż ni ż obecne– wdużej mierze wyznaczało jego państwowe nansowanie. Paradoksalnie, władza, zamotana we własne hasła, nansowała także dzieła owymowie jej nieprzychylnej, choć oczywiście pewnych tematów nie można było poruszać. Poszczególni twórcy wróżny sposób odnajdywali się wobowiązującym systemie.– Mnie systemie.– Mnie on tak brzydził, że nie byłem byłe m w stanie brać pieniędzy na robienie filmów, których oni oczeki wali. wali. Paradoksalnie, z czasem okazało się, że wyszło mi to na dobre – wspomina reżyser Jacek Bławut, który który deklaruje, że zawsze interesował się przede wszystkim drugim człowiekiem.– Za komuny zrobiłem filmy o osobach, które przez nią ucier piały. Nie po to jednak, aby walić w system, s ystem, tylko by opowiedzieć o kondycji psychicznej człowieka. O tym, jaki potrafi być wielki w walce z wrogiem, wrogiem , który chce go zniszczyć. W ogóle nie interesowało mnie przy tym nazywanie tego wroga, zlekceważyłem to – tak samo jak moi bohaterowie. Jego lm „Byłem generałem Wehrmachtu” opowiada oKazimierzu Leskim, wybitnym polskim konstruktorze, uwięzionym tuż po wojnie za działalność niepodległościonajwiększą szą boląc bolączką zką był byłoo to, że prze przezz te lat, l at, wą.– wą. – Jego najwięk kiedy siedział w więzieniu, torturowany, jego wiedza i talent nie mogły być wykorzystywane dla kraju. Nie było w nim ani
śladu myślenia o osobistych rewanżach za poniesione krzywdy, on był zupełnie ponad tym bagnem, które go otaczało. Było to bardzo mi bliskie myślenie – – mówi twórca, który dodaje, że wtrakcie pracy nad lmem wogóle nie rozmawiano na temat reżimu. Upadek systemu spowodował nie tylko załamanie się dotychczasowego, stabilnego nansowania kinematograi, ale izmusił twórców do poszukiwania nowych dróg.– Kino straciło status forum publicznego, tej nieoficjalnej namiastki wolnej wymiany idei. Z klubów filmowych i kin studyjnych politykaa wyniosł a się do parlame polityk parlamentu. ntu. Arty Artyści, ści, podobnie jak księża, przestali być „spikerami narodu”, stracili więc poczucie wyjątkowości swej pozycji i misji publicznej – – pisze krytyk lmowy iliteracki Mateusz Werner.
Hipermarket ztematami Dowolność wpodejmowaniu tematów isposobie ich przedstawiania spowodowała początkowo zagubienie nie tylko utwórców,, ale iu nieprzyzwyczajonego utwórców nieprzyz wyczajonego widza. Przez Prz ez chwilę mówiono wręcz okryzysie dokumentu. Tworzący woparciu owybrakowaną pulę tematów iśrodków, reżyserzy stanęli nagle przed półką półk ą zapełnioną tym „towarem” po brzegi. Wtakich przypadkach przy padkach nietrudno nietr udno ozawrót głowy. Powstał Powstał dylemat: próbować wyjaśniać iodkłamywać przeszłość– czy opisywać trudną teraźniejszość przełomu? Lata . to okres brania na warsztat wielu wydarzeń, o których w reszcie można było głośno mówić. Przykładami mogą być „Polska -” () oraz „Las Katyński”
47
/ L P . I K S L O P M L I F / / : P T T H A K Ł A Z S O K N I C R A M ” E I N E I N T S I „
() Marcela Łozińskiego i„Usłyszcie mój krzyk” (poświęcony samospaleniu Ryszarda Siwca, ) Macieja Drygasa, by wymienić jedynie kilka głośnych tytułów. Jednak także ta kże ta t a druga temat yka została zosta ła podjęta przez autorów dokumentów. dokumentów. Łoziń Łoziński ski na pytanie, pyta nie, co się stało, że nabrał nowego zapału do pracy, odpowiedział: Spadło ze mnie brzemię powinności. I poczułem się wolny. Tak bardzo byłem wciągnięty w tamte sprawy, dotyczące systemu, w jakim żyliśmy, że wydawało mi się, że nic innego nie mam już do powiedzenia. Nagle okazało się, że są obszary, którymi się dotąd nie zajmowałem. Tamto już odrobione, zrobione. Mogę iść dalej. Jak wspomina Monika Chybowicz-Bro Chybowicz-Brożyń żyńska, ska, kurator organizowanego od r. wŁodzi ogólnopolskiego Festiwalu Mediów „Człowiek wZagrożeniu”, na wszystkie jego edycje zgłasza zgł aszano no zarówno z arówno lmy będące rozliczeniem zprzeszłością, zwłaszcza hitlerowską ikomunistyczną, jak itakie, które miał y bezpośredni związek zdokon zdokonującymi ującymi się przemianami.– Były filmy i audycje mówiące o poszukiwaniu własnego miejsca w zmieniającym się świecie. Przykładowo, nastąpiło otwarcie granic, ludzie migrowali – dlatego kwestia poczucia tożsamości stała się bardzo ważna. Mnóstwo młodych ludzi wyemigrowało do Anglii, Irlandii; natychmiast powstawała dokumentalna d okumentalna rejestracja rejest racja– – mówi. Po r., podobnie jak po Październiku r., kiedy powstawała tzw. czarna seria polsk iego dokumentu, rozwijał się typowy dokument społeczny. Doszły do głosu problemy, problemy, które wcześniej ocjalnie nie istniały lub nie były zauważane, jak bieda, przestępczość czy u zależnienia. Nareszcie znalazła się przestrzeń do tego, by opowiedzieć o świecie, który istniał na przekór komunistycznym sloganom: o świecie ludzi fu nkcjon nkcjonujących ujących na marginesie życia czy to z przyczyn od siebie niezależnych, niezależnych, czy też w w yniku złych wyborów w yborów.. „Dokumentaliści-społecznicy” podjęli się
/ L P . I K S L O P M L I F / / : P T T H I K S Ń I Z O Ł L E C R A M ” E T N A T S E R E T S O P „
prezentacji najtrudniejszych tematów. Warto wspomnieć choćby lm „Nienormalni” J. Bławuta (), wprzepięknie niekonwencjonalny sposób poruszający temat niepełnosprawności, albo „Herkulesa” Lidii Dudy (), opowiadającego historię wyjątkowego w yjątkowego chłopca z„typowej” z„typowej”,, biednej śląskiej rodziny, czy „Oni” Ewy Borzęckiej (), bardzo mocny dokument przedstawiający galerię postaci z„dna społeczeństwa”: bezdomnych, uzależnionych, prostytutki itd. Bez precedensu jest również równie ż „Wo „Wolność lność jest darem da rem Boga” () Cezarego Ciszewskiego, Ciszewsk iego, próba przedst przedstawienia awienia środo wiska warszawsk ich narkomanów, która stała sta ła się wstrzą wstrząsasa jącym zapisem stopniowego stopniowego uzależ uzależniania niania się samego twórcy. twórcy. Monika Chybowicz-Brożyńska ocenia: Często są to niezwykłe, przejmujące dokumenty, a ich autorzy angażując się w temat ponoszą ogromne koszty psychiczne. Taki jest np. „Szczurr w koronie” Jacka Bławuta, którego „Szczu kt órego bohater-alkoholik bohater-alkoh olik współuzależnił reżysera od siebie. Ale działanie tych przekazów jest porażające i – miejmy nadzieję – działające ku przestrodze. przestrod ze.
Inne światy O ile w poprzednim ustroju trudne tematy był y „z usta wy ” pomijane, w obecnym pojawił y się zarzuty zby tniego ich eksploatowania i epatowania widza brutalnością. Tadeusz Sobolewski broni jednak tego rodzaju społecznych dokumentów.– W latach „Solidarności”, w czasach stanu wojennego Polacy tak wypięknieli we własnych oczach, że musiała nastąpić reakcja. Te drastyczne filmy, obnażające patologięę psychologiczną patologi psycholog iczną , są może odreagowaniem odreagowa niem nadna dmiaru piękna i dobra, jakie sobie przypisaliśmy w po przedniej przedni ej dekadz d ekadzie? ie? Generaln Gen eralnie ie rzecz rz ecz biorąc, bior ąc, ich dziad ziałanie było był o pozytywne – poznaliśmy, że obok nas, nieraz tuż po drugiej stronie ulicy czy za ścianą, znajdują się inne światy – światy – mówił krytyk wjednym zwywiadów.
48
Zmiana ustroju na demokratyczny sprawiła jednak również, że ludzie nabrali przekonania, iż mają prawo do
prywatności, godności, do własnych opinii. Dlatego etyka wdokumencie wdo kumencie stała się kwestią szczególnie drażliwą. Zwłaszcza, że upadek realnego socjalizmu nie tylko umożliwił poruszanie zakazanych dotąd kwestii, ale i wygenero wał nowe, palące pa lące problemy problemy.. Nagła Nag ła likwidacja li kwidacja PGR-ów, upadek wielkich zakładów przemysłowych, zagubienie dużej części społeczeństwa w drapieżnym kapitalizmie – nie sposób pominąć w dokumencie tych zagadnień. Wy-
razistym przykładem jest tu głośna swego czasu „Arizona” Ewy Borzęckiej ()– dla jednych lm potrzebny ido bólu prawdziwy, dla innych zbyt drastyczny izrealizowa-
ny niezgodnie zetyką dokumentalisty. „Arizona” to nazwa taniego wina, artykułu pierwszej potrzeby inajważniejszego asortymentu sklepu wZagórkach wpowiecie słupskim. Jest ono najlepszym pocieszycielem dla licznego grona by-
łych pracowników PGR-u funkcjonującego tu przez ponad „WOJOWNIK” JACEK BŁAWUT HTTP://FILMPOLSKI.PL/
lat: bezradnych, biernych, wzdychających za „komuną”
izłorzeczących na nową, wrogą im rzeczywistość. „Arizona” powstała ponad dekadę temu. Mogłoby się wydawać, wydawa ć, że świat w wniej niej przedst przedstawiony awiony to odległ a prze-
szłość. Nic bardziej mylnego. Mamy rok ipowstaje lm „Pekin” Dagmary Drzazgi– obraz śląskiej dzielnicy
biedy. Wstarych familokach mieszkają obok siebie Ślązacy iCyganie, pogrążający się wnałogach irozpaczy irozpaczy.. Pojawia jąca się tam na chwilę ekipa ek ipa lmowa, kręc kręcąca ąca lm lm fabularfabu larny, jest jak statek zinnej planety. Mieszkańcy ironicznie
nazywają swoje małe getto „dzielnicą cudów”. Ifaktycznie, jak wtandetnym w tandetnym horrorze, co trzy tr zy miesiące m iesiące autorzy lmu lmu odnotowują kolejny zgon. Jeśli ktoś sam się nie powiesił, to zapił na śmierć lub zmarł wskutek nie leczonych cho-
rób. Co będzie, gdy autorka wróci tu zkamerą za k ilka lat? „Dzielnica cudów” cudów” wymrze, czy c zy nastąpi zmiana warty ido kieliszków zasiądą dzieci obecnych bezrobotnych? bezrobotnych? „NIENORMALNI” JACEK BŁAWUT HTTP://FILMP HTTP://FILMPOLSKI.PL/ OLSKI.PL/
„Półkowniki” IIIRP
Za czasów PRL wśród słów przynależnych działalności lmowej, wjednym szeregu obok „kamery”, „tematu” czy „widza”, stał „cenzor”. Kapryśna, często bezmyślna, cenzura
państwowa stanowiła obyć albo nie być nowo powstałego lmu. Dostępne były trzy drogi: tworzyć wprawomyślnym duchu lub przynajmniej przynajmniej godzić się na cenzorsk ie ingerencje, zasilić zbiór „półkowników”, bądź też, zczego lmowcy korzystali najczęściej, iść na pozorne ustępstwa, szukając jednocześnie jednocze śnie nowych sposobów na pokazanie niewygodnej niew ygodnej prawdy.. Dokumentaliści toczyli swego prawdy s wego rodzaju grę zarówno
zwładzą, jak izwidzem, który nauczył się odczytywania subtelnych subteln ych aluzji idostrzegania ukr ytych symboli. sy mboli. Wydawać by się mogło, że w wolnej Polsce problem cenzury znik nie. Tymczasem Tymczasem na miejsce dyktatury ideologicznej, pojawiła się nowa: mediów, pieniądza, oglądalności. Ponadto nowe grupy nacisku, które doszły do władzy wraz z politycznym przełomem, nie potrafiły oprzeć się pokusie – i powstał nowy zbiór filmów „ONI” EWA BORZĘCKA HTTP://FILMPOLSKI.PL/ HTTP://FILMPOLSKI.PL/
49
zakazanych. Do sztandarowych szt andarowych dokumentów, dokumentów, których emisja telewizyjna była blokowana ze względu na naciski polityczne lub biznesowe, należą „Nocna zmiana” Jacka Kurskiego iMichała Balcerzaka (), poświęcona kulisom odwołania rządu Jana Olszewskiego, atakże nagrodzony „Białą Kobrą” na wspomnianym łódzkim festiwalu lm „Witajcie wżyciu” Henryka Dederki (). Ten drugi obraz demaskuje ma nipulacje rmy Amway, zajmującej się sprzedażą bezpośrednią [obszerny wywiad zautorem na temat tego obrazu opublikowaliśmy w„Obywatelu” nr – – przyp. red.]. Mieczysław Kuźmicki, jeden zorganizatorów festiwalu, tak wspomina list odczytany ze sceny trzynaście lat temu podczas pokazu premierowego: Było to skierowa skierowane ne do Festiwalu pismo kancelarii prawnej reprezentującej korporację Amway i uczestniczących w filmie bohaterów, w którym żądano zaniechania publicznych pokazów filmu. Pokaz filmu po zakończeniu zakończ eniu ceremonii wręczania nagród na gród i wyróżnień wyró żnień był ostatnim publicznym pokazem tego obrazu w kształcie nadanym mu przez reżysera. Sprawie tej Adam Bogoryja-Zakrzew Bogoryja-Zakrzewski ski poświęcił swój dokument pt. „Szlaban” (). Mimo upływu tylu lat, blokada lmu Dederki daleka jest od zakończenia– wpaździerniku r. planowany był pokaz podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego, został on jednak pod naciskiem Amwaya zablokowany przez Telewizję Polską, współproducenta obrazu. Współczesne Współcz esne „pół „półkowni kowniki ki”” nie są jedn jednak ak ska skazane zane na całkowity niebyt. Nowe możliwości stwarza Internet oraz niszowe festiwale ispotkania lmowe, co sprawia, że są one rozpowszechniane pomimo odgórnych nacisków, aczęsto ze względu na etykietę „cenzura” cieszą się dużym zainteresowaniem.
Dokument, czyli portret Przełom polityczno-ekonomiczny bardzo silnie wpłynął na sferę obyczajową. Otwarcie Polski na świat skutkowało dopływem świeżej myśli, większą dozą odwagi, ale też kulturowym zagubieniem. Zrodziło to potrzebę zmierzenia się zdotychczas „obowiązującymi” wartościami. Doskonałym przykładem może tu być debiut Marcina Koszałki, „Takiego pięknego sy na urodziłam” urodził am” () ().. Autor odważył się rzucić wyzwanie mitowi rodziny jako źródłu wszelkich wartości. Na własnym przykładzie ukazał piekło codziennego życia rodzinnego. Obraz wywołał burzę wpolskim światku lmowym, Marcel Łoziński nazwał wręcz reży sera „matkobójcą”.. Niezależnie bójcą” Niezależ nie od nieustających nieustając ych kontrowersji, kontrowersji, lm jest obecnie uznawany za klasykę polskiego dokumentu. Dobrym przykładem na to, jak silnie zmieniła się mentalność Polaków Polaków zaprzęgniętych wwy wwyścig ścig szczurów, jest lm „Wypalony” Anny Więckowskiej (). Jego bohater, starszy już mężczyzna, magister archeologii, od lat pracuje zycznie zycznie przy w ypalaniu węgla drzewnego gdzieś na odludziu. Mieszka wwagonie, wwolnych chwilach czyta poezję. Jak tłumaczy towarzyszom: nie chce gonić za pieniędzmi, gdyż „Człowiek jest niewolnikiem swojego stanu
posiadania”. Gorzki śmiech budzi rewelacyjna scena, gdy wposzukiwaniu pracy przychodzi do wypalarni młodziutki młodziutki absolwent szkoły zawodowej. Wodpowiedzi słyszy od jednego zpracowników: „Nie, nie, dziękujemy dzię kujemy.. Tu Tu kolega ma wykształcenie wyks ztałcenie wy ższe iwłada biegle trzema językami, aczekał na tę pracę trzy lata”. Filmy,, które na pozór prezentują upadek „tradycyjnych Filmy wartości”, wartości ”, stają się impulsem do reeksji is isąą czynni czynnikiem kiem poruszającym rzeczywistość. Budzą nie tylko gorący spór na temat słusznej drogi dla dokumentu, ale ucieleśniają potrzebę zmierzenia się ztym, co nowe. Krzysztof Kieślowski wlatach ., wczasie dużego chaosu społecznego, społec znego, zrealizozrealizo wał „Dekalog”. Jak wyjaśn wyjaśniała iała „Rz „Rzeczpospolitej” eczpospolitej” Beata Beat a Januchta, pomysłodawczyni projektu „Dekalog… po »Dekalogu«”, dokumentalnego cyklu lmowego z r.: Przez kolejne lat znowu bardzo wiele się zmieniło. Na naszych oczach padały świętości, autorytety, łamane były tabu. Dziś ludzie są jeszcze bardziej zagubieni niż wtedy. Tymi filmami próbujemy pytać, czy w naszym życiu są dziś jakieś normy. Tak powstała seria dziesięciu lmów, nad którą patronat objęli Maria Kieślowska iKrzysztof Piesiewicz. S ą to obrazy mniej gorączkowe niż pierwsze dokumenty po przełomie, więcej wnich reeksji ioddechu. Nie wszystki m twórcom udaje się jednak udźwignąć wagę tematu. Jak mówi M. Chybowicz-Brożyńska Chybowicz-Brożyńska wodpowiedzi na pytanie onurt dominujący obecnie na łódzkim festiwalu: Istnieje oczywiście „gorący” materiał filmowy – bieżące rejestracje naszych trudnych spraw. Ale daje się zaobserwować jeszcze coś: film dokumentalny stał się również portretem psychologicznym. Dawniej, kiedy mówiło się o dokumencie, miało się na myśli krótką formę. W tej chwili normą są filmy --minutowe. Być może ludzie przestali czytać książki i film spełnia teraz rolę powieści psycholo gicznej, obyczajowej? Zmieniła się również tematyka filmów. Wyraźnie więcej jest refleksji, pytań o sprawy podstawowe. Trend ten związany jest zresztą nie tylko zprzełomem politycznym, ale itechnicznym. Nowy, cyfrowy sprzęt umożliwił pracę wkażdych warunkach, zbieranie większej ilości materiału, ułatwił też obróbkę całości. Ale również– uwalniając reżysera od kilkuosobowej ekipy zdjęciowej– pozwolił na bliższy kontakt zbohaterem.– Do robienia filmów potrzebny był kiedyś cały sztab ludzi, nowe technologie narzuciły zupełnie inny sposób pracy. Bardzo szybko zrozumiałem, że obecnie dysponuję narzędziem, które pozwala na zbieranie materiałów w sposób bardziej dyskretny, nie nachalny. Nie są już niezbędne tak duże wydatki na sprzęt ani na ludzi, można bardzo długo obcować z bohaterem, przez wiele miesięcy czy nawet lat. To bardzo wpłynęło na sposób opowiadania w dokumencie – – przekonuje J.Bławut. Na wydłużenie czasu trwania przeciętnego dokumentu bez wątpienia istotny wpływ mają również obecne standardy telewizyjne. Nie zawsze jest to korzystne dla jakości powstających dzieł. Jak kwituje to Wanda Mirowska, wyk ładowca PWSFTViT wŁodzi: wŁ odzi: Dawniej reżyser zastanawiał się kilka razy, które elementy zamieścić w filmie, które w ogóle rejestrować. Teraz
50
/ L P I . K S L O P M L I F / / : P T T H I K S L O W Z S A M O T ” A K I N I L K „
czasami zastanawia się, co jeszcze do niego wrzucić, żeby „wyrobić normę”.
Dokumenty proszę! Rozpatrując wpływ przełomu ustrojowego na dzisiejszy dokument, nie można pominąć jego silnego powiązania ztelewizją. Zniesienie cenzury wr. spowodowało, że zaczęły powstawać profesjonalne studia lmowe, zoriento wane na rynek telewizyjny telewi zyjny.. Najtańszą formą produkcji stał się wtym systemie wł aśnie lm dokumentalny. Zwiększył się popyt na formy dokumentalne, zyskały więc one stabilną dystrybucję. Forma „dokumentalna” wykorzystywana jest wwielu produkcjach telewizyjnych, wpostaci programów reportażowych, informacyjno-interwencyjnych („Sprawa dla reportera”, „Uwaga!”, „Interwencja”) czy coraz popularniejszych t zw. teleno wel dokumentalnych dokumenta lnych (docusoaps ( docusoaps ). ). Jak pisze teoretyk lmu, prof. Małgorzata Hendrykowska, cechami charakterystycznymi współczesnego dokumentu są tropienie atrakcyjnych tematów, sensacyjność za wszelką cenę, epatowanie widza ekscytującymi zdarzeniami, niezwykłymi środowiskami i przywiązywanie go do stacji za pomocą obrazów ekstremalnych. Werzee „po Big Brotherze” dużo zmieniło się woczekiw Werz w oczekiwaaniach przeciętnego odbiorcy. Wiele granic zostało przesuniętych, asubtelności tej formy wyrazu– zaprzepaszczonych. Trudna prawda o patologiach społecznych, która kiedyś w telewizji była zakazana, współcześnie bywa sposobem na „uatrakcyjnienie” programu. Jacek Bławut zapytany zapytany oto oto,, czy lm dokumentalny dokumentalny jest jeszcze gatunkiem kinowym, czy już zupełnie zupełnie przynależnym przynależnym telewizji, odpowiada: Nie jest ani jednym, ani drugim. Gatunkiem telewizyjnym dlatego, że telewizja nas nie chce, chociaż na całym świecie panuje na dokument duż e zapotrzebowanie. Najlepiej nie mówmy w ogóle o telewizji, bo dla naszej kultury ona praktycznie przestała istnieć. Kino w niewiele niewiele większym stopni stopniu u przyjmuje dokument i nie odnosi on na tym polu większych sukcesów. Jeśli już w repertuarze kin znajdzie się jakiś dokument, to na zasadzie jaskółki, która wiosny nie czyni.
/ L P . P V T / / : P T T H I K S W E Z S I C Y R A Z E C ” A G O B M E R A D T S E J Ć Ś O N L O W „
Quo vadis, dokumencie? Przykładem prób wyjścia ztej mocno patowej sytuacji jest animowany przez Bławuta projekt „Pierwszy dokument”, którego efektem są debiutanckie, --minutowe obrazy.– Forsujemy ten pomysł z myślą o tym, aby wróciły one do kin jako „dodatki” do pełnometrażowych filmów, tak jak to było kiedyś. Oczywiście podejrzewam, że wszystkie te „kina popcornowe” nas wyśmieją. Zostają jednak je dnak przecież prz ecież kina studyjne, DKF-y, miejsca skupiające prawdziwych miłośników kina. Państwowy Instytut Sztuki Filmowej rozpoczyna właśnie realizację programu tzw. cyfryzacji: ogromne publiczne środki zostaną przeznaczone na wyposażenie niekomercyjnych kin w rzutniki cyfrowe. To tworzy nowe możliwości dla kina, zwłaszcza dokumentalnego, gdyż wyeliminuje problem olbrzymich kosztów przygotowywania kopii i ich transportu. Powstaną miejsca, w których miłośnicy dokumentu, a także ludzie zmęczeni komediami romantycznymi – a mam nadzieję, że ludzie są już nimi zmęczeni – znajdą przyjemność w oglądaniu pięknego kina– kina– mówi reżyser. Zatem obok jednej no wości – bardzo dług długiego iego (w porównaniu porówn aniu do dawnych standardów) dokumentu, dokumentu, ma szansę rozkw itnąć kolejna – bardzo krótka forma. Tym bardziej, że nabiera dynamiki nurt filmów robionych przy pomocy telefonów komórkowych, będący oznaką silnej demokratyzacji i popularyzacji dokumentu. Wszystko to pokazuje, że współc współczesny zesny polski dokument znalazł drogę wyjścia zchwilowego zagubienia spo wodowanego przełomem. A właściw właściwie ie kilka k ilka dróg. K ażda znich niesie ciekawe perspektywy, ale jest wśród nich również ślepa uliczka. Wyzwaniem Wyzwa niem dla twórców jest uniknięcie pułapek pogoni za sensacją, schlebiania masowym gustom oraz lenistwa, wzwiązku zmożliwościami, jakie daje nowoczesna technika. Jak stwierdził wjednym zwy wiadów M. Łoziński: Przed laty dokument wymagał od reżyserów odwagi i mądrości, i choć czasy się zmieniły, te cechy nadal są w cenie. Jesteśmy dopiero na początku poc zątku drogi… drog i…
Agnieszka Sowała-Kozłowska
51
Bez kombinowania – C C A S-K
Jak duże zmiany zmiany wpolskim wpolskim dokumencie dokumencie przyniósł przełom ustrojowy? ustrojowy?
wy powiadając wypowiad ających ych się bohaterów i kil kilka ka pejza pejzaży. ży. Przed Przedee wszystk wszy stkim im trze trzeba ba zaobser wować pewne sceny. Gdy Gd y oglądam lmy, które opierają się na tym, że bohaterowie na
Cezary Ciszewski: Mój mistrz, Andrzej A ndrzej Titkow, za komuny świetnie funkcjonował wswym zawodzie, podobnie jak wielu jego kolegów, moich nauczycieli ze szkoł s zkołyy lmowej. To, co staje się dziś oczywiste po zetknięciu ztymi ludźmi iich twórczością, to fakt, że ucisk komercyjny, który wtej chwili jest podstawowym żywiołem destrukcyjnym dla l-
przemian wygłaszają swoje opinie, opinie, za każ dym razem dziwię się, dlaczego nie powstała ztego audycja radiowa. Wśród
mu dokumentalnego, grozi impotencją znacznie bardziej niż ucisk ustrojowy, który pod pewnymi względami był wręcz żyzny ży zny..
Gdy słuchałem opowieści otym, jak za komuny lmowcy potrali dyskutować przez cały tydzień– wgronie samych mistrzów dokumentu!– nad jednym ujęciem, najpierw się śmiałem, apotem zrozumiałem, że to jest właśnie środowisko do budowania reeksji, metafory, sensu. Właśnie wtakiej dyskusji, niemalże antycznej, można debato wać osprawach tego świata świata– – anie pomiędzy pomię dzy tworzeniem t worzeniem reklamy audzielaniem się wserialu.
nowych lmów zdarzają się jednak także dzieła niezwykłe. Magicznym Mag icznym obrazem są na przyk ład „Nasiona” Wojtka Wojtka Kasperskiego. Najboleśniejsze jest to, że niewielu twórców stać dziś na bycie obłędnymi rycerzami swoich idei. Na bycie mistykiem, który poszukuje, idopóki nie znajdzie, to się nie wypowie. Pamięta m, jak robiłem „Wolność „Wolność jest da rem Boga”,
mój pierwszy lm, który zabrał mi pięć lat życia iwktórym się całkowicie zatraciłem. Przede wszystkim wmaterii kina, skoro miałem poprzez nią przekazać niezmiernie
ważną dla mnie kwestię. Wszystko się kilk kilkaa ra zy łama łamało; ło; tuż przed premierą chciałem swoje dzieło spalić, ślęczałem nad workiem kaset, zastanawiając się, czy to wszystko ma
jak ikolwiek sens, czy zdoł jakikolwiek zdołam am to pocią pociągnąć. gnąć. I Iwtedy wtedy Maciej Drygas powiedział mi: „A co pan myślał? Że będzie
Miałem do czynienia zludźmi, którzy tak właśnie funkcjonowali, choć przecież kiedyś robili wspaniałe do-
pan pływał jachtem po Karaibach ikończył lmy? Pan nigdy nie będzie miał pieniędzy, żona pana zdradzi, koledzy
kumenty. Widziałem, jak Maciej Dejczer, którego zatrud-
będą co najwyżej pili zpanem wódkę, będzie pan chory ibędzie miał wiecznie długi iproblemy. Takie jest życie
niłem do swego programu telewizyjnego „Muzyka łączy pokolenia” (bo przecież ja też żyję ztelewizji), marnował potencjał wserialach ireklamach. Pamiętam, jak powiedział wszystkim na planie: „Mam lat iciągle jestem tylko dobrze zapowiadającym się reż yserem” yserem”.. Był sfrustrowany iwybrał pieniądze; frustratem pozostał do dziś, natomiast przestał robić kino. W stosunku do tego, jak tworzono kiedyś, współczesna kinematograa dokumentalna stanowi całkiem inny świat.
To tak, jakby porównywać literaturę klasyczną do kryminałów iharlequinów. W jednym zwy wiadów stwierdził Pan, że współczesny dokument jest bardzo zubożony formalnie oraz że jedynie nieliczni twórcy świadomie posługują się obrazem.
Wdokumencie nie korzysta się obecnie zczegoś, co jest dla lmu podstawowe – nie operuje się scenami. Żeby opowiedzieć coś obrazem, nie wystarczy mieć
C.C.:
dokumentalisty”. Oczywiście absolutnie tego nie kupiłem, nadal byłem
przekonany, że zżyciem lmowca związany jest komfort pracy. Niestety, to on miał rację: wtej branży trzeba być gotowym na wszystko ibyć gotowym wszystko poświęcić. Tylko kto dzisiaj wszystko poświęci, skoro za dzień pracy przy reklamie dostaje tyle, że musiałby zrobić nie wiem ile lmów dokumentalnych? Akażdy porządny lm robi się tak długo, jak długo spełnia się proces twórczy, aż dojdzie się do momentu, kiedy powiedziało się wszystko. Niestety, większość więk szość twórców woli zrobić kolejny kolejny reportaż iwysłać iwys łać go na jakiś festiwal do wsi takiej atakiej, bo „może coś wygra”. Dlatego nie mam oobecnej kondycji polskiego dokumentu zbyt dobrego zdania. Po pierwsze dlatego, że bardzo dużo go oglądam, ogląd am, po drugie– dru gie– bo mam kontakt zjego twórcami iwiem, co się znimi dzieje. Wtej chwili każdy chce zrobić karierę, awdokumencie nie robi się kariery! To jest bardzo stara, szlachetna sztuka walki, wktórej nie chodzi
52
oto, kto wygra, lecz oto, kto bardziej zbliż y się do prawdy ibędzie potrał opowiedzieć oniej życiem. Aobserwacja ludzi jest bardzo trudna; trzeba być jak drzewo, zżyć się ztym lasem, być wnim imieć potrzebę tego, by posiąść ta jemnicę. Ajej się nie da wziąć tak po prostu, jak hot doga. Odważył się Pan na boleśnie osobistą wypowiedź wpostaci „Wolności…”, teraz jest Pan czołowym propagatorem twórczości za pomocą telefonów komórkowych. Preferuje Prefer uje Pan sztukę skrajnie subiektywną– czy to jest słuszna droga dla dokumentalizmu?
Nie odczuwam potrzeby ujmowania tego tak globalnie. Obrałem taką drogę, ale nie jestem myślicielem, ani teoretykiem. teore tykiem. Oczywiście spotykam się zcałym tym poetyzowaniem na temat moich lmów. lmów. Ale powiem szczerze, szczer ze, że jestem praktykiem, prak tykiem, robotnikiem. Robię lm l m i przepł przepływa ywa przeze mnie wówczas strumień energii; staję wtej rzece ibuduję swoje mosty. Nie zastanawiam się, jaka teoria wynika ztego dla kina, bo zajmuję się głównie przeżywaniem spraw, które są dla moich bohaterów tak bardzo ważne. Jeżeli wdokumencie nie ma świadectwa zpodróży przebytej przez autora, wówczas robienie lmu mija się zcelem. Nie zamierzam nikomu wytyczać żadnych szlaków, bo mam to już za sobą, natomiast natomias t ja kroczę k roczę taki t akim. m. Ito się chyba właśnie nazywa kino autorskie, czyli takie, wktórym od początku do końca to ja odpowiadam za z a proces twórczy. Mam drużynę, która później wstudio dokłada do tego swoje umiejętności, ale nikt więcej nie bierze wtym udziału. To trudna iżmudna droga, bo wszystko trzeba samemu „urodzić”. Zdrugiej strony, strony, jest to wtedy wte dy na pewno wła sne. Czy to jest przyszłość dokumentu? Myślę, że dla czło wieka, który zetkną z etknąłł się zty ztym m świętym św iętym ogniem i zaczyna drążyć swój tunel, innego wyjścia już nie ma. Nie chcę uprawiać żadnych zapasów istać się oarą własnych zapędów, popadając we frustrację, ale widzę wświecie lmo wym wy m bardz bardzoo dużo „kombinowan „kombinowania” ia”.. A Anajwięk największym szym nieszczęściem dokumentu jest właśnie kombinowanie. C.C.:
Większość przeszła przes zła przez tę chorobę, aprzecież aprzecież jak się zrobi serial idwie reklamy, to już się nie wróci do prawdziwego kina… Druga choroba przypada na czas, gdy królował Fidyk. Nastała wtedy epoka „dorównywania” do światowego dokumentu, czyli poszukiwania sensacji. Aże powstawały komercyjne telewizje, znalazły się sceny potrzebujące takiej płytkiej materii. Wcześniej nie było możliwe, aby Kieślowski zrobił lm okimś, kto ma wypisa wypisane ne na twarzy wszystko, czego mamy się onim dowiedzieć. On nie zrobiłby lmu orodzinie ztrzynaściorgiem dzieci, która na dodatek męczy królika, bo wtym nie byłoby nic do odkrycia. Jeśli zrobił lm onocnym portierze, po którym itak miał wielkie wyrzutyy sumienia, to on tę postać wyrzut pos tać ujmował mitologicznie. Filmy Kieślowskiego miały wsobie wielkie uniwersum, to nie były historie robione ku uciesze gawiedzi.
Co dokładnie ma Pan na myśli? C.C.: Ludzie podrabiają
dokumenty, próbują próbują oczymś opo wiedzieć wcałkowicie niewiar ygodny sposób. Najlepiej Najlepiej,, żeby bohater miał wszystkie możliwe zboczenia ikalectwa, awdodatku robił złe rzeczy, chociaż jest księdzem. Zilustruję to przykładami. Andrzej Fidyk iEwa Borzęcka tworzą wten sposób, że kombinują swoje wielkie historie idopiero później dopinają do nich bohaterów idoginają ich do swoich potrzeb. Wpraktycznie każdym lmie Borzęckiej nic nie jest prawdziwe, choć wszystko dzieje się wrzeczy wrzeczy wistości. Myślę, że gdyby rysowała komiksy, to by się wtym genialnie spełniła. Po przełomie ustrojowym dokument dopadły dwie choroby. Jedna, októrej już mówiłem, łączyła się ztym, że wszyscy musieli– imogli– zacząć zarabiać pieniądze.
Dokładnie pamiętam nastanie nowej ery wpolskim dokumencie, bo zaczynałem wówczas pracę wtelewizji publicznej jako dziennikarz interwencyjny. Jeździłem do różnych biduli czy przytułków ichciałem za sprawą telewizji rozwiązywać problemy społeczne. Przez trzy lata pracy doprowadziłem się do ruiny, nie robiąc nic innego. Inagle wszedł TVN T VN iPolsat, iPolsat, iokazało się, że nikogo nie obchodzi obchodzi pomaganie: bohater ma ryczeć, akamera ma być włączona właśnie wtedy, gdy dzieje się najgorzej. najgorzej. Bo to to ma być być show– show– ashow to bieda człowieka, jego wynaturzenie; jeśli go nie ma, trzeba je sprowokować. Nieważne stało się, co twórca ma do powiedzenia, ale to, co życie wrzeszczy. To zaczęło zabijać dokument. Mimo tego wszystkiego, ma on wielką przyszłość, bo ludzie zawsze będą potrzebowali tego szlachetnego
53
opowiadania. Ostatnia edycja Festiwalu Planete Doc Review była bardzo budująca, pojawiło się na nim kilka naprawdę dobrych lmów l mów..
CI SZEW SKI
Odżegnuje się Pan od reportażu społecznego, jednak ja oceniam Pana jako zadeklarowanego społecznika. Po przez warsztaty iakcje iakcje artystyczne (jak np. „przejście „przejście graniczne” na Moście Świętokrzyskim wWarszawie) pro paguje Pan dziennik dziennikarstwo arstwo obywatelskie, obywatelskie, można można zatem nazwać Pana aktywistą. Amoże również utopistą…
Cezary Ciszewski (ur. )– reżyser, scenarzyC.C.: Wyzwolić wczłowieku pewną świadomość– to rzecz
nieoceniona. Wtakim sensie, owszem, jestem społecznikiem ineopublicystą. W nasz naszym ym mani manifeście feście najwa najważniejsz żniejszee są dwa pojęcia: neopublicystyka iwideonotes. Uświęciliśmy tym samym narzędzie okrutne istraszne, jakim jest telefon komórko wy. Bo nie wiem, czy jest we współc współczesnym zesnym świec świecie ie drugie urządzenie, które by tak zniewoliło ludzi itak dalece robiło znimi, co chce. Właśnie ztego narzędzia postanowiliśmy zmoją bandą wykrzesać to, co ludzkie, czyli zamienić czarne na białe. Wideonotes ma przypominać, że każdy może utrwalać swoje reeksje idzielić się nimi. Ztych wideonotatek być może powstaną kiedyś dokumenty, zdziałających wprojekcie dzieciaków wyrosną twórcy, bo doświadczają one tego, czego każdy dokumentalista powinien doświadczyć: zapisują obraz ze swoim skrajnie subiektywnym iintymnym komentarzem, izaczynają zauważać, że wkażdej scenie musi być przeżycie, anie anie tylko techniczne czynności. Włączenie kamery nie sprawia, że nagle zaczyna się ż ycie, ono ono się przeważnie właśnie w tedy dla dokumentu kończy. Genialny reżyser fabularny może wtym momencie zacząć „czarować”, ale dla dokumentalisty chwila, gdy po jawia się hasło „Kamera poszła”, poszła”, to powinien być już koniec. koniec. Tymczasem spójrzmy na lmy takiego Marcina Koszałki. Nikt tak nie przekreował rzeczy wistości wistości,, jak on w„Istnieniu”. Czytałem scenariusz, wktórym zapisano, że główny bohater ma być krojony na stole, jeszcze zanim on umarł. Używam wyobraźni cały czas, unoszę się znią nad ziemią jak balon. Iwiem, Iw iem, że ta ziemia ziem ia ito niebo nie n ie mogą być zafałszowane. Kiedy zaczynamy fał szować, wychodzi znas ta straszna słabość, którą mamy wsobie. Nigdy wten sposób nie powiemy czegokolwiek ważnego iprawdziwego, zawsze będziemy mówić ściszonym falsetem nastolatka przed mutacją. To tyle, jeśli chodzi oprawdę wdokumencie. Jestem aktywistą, aktywist ą, choć mówię to zlekkim żalem, bo to nie jest poezja. Aja kocham poezję igdy nie piszę wierszy, czuję, że jestem tylko stołkiem– do czegoś służę, ale nie świecę. Aktywista to taki zmęczony, wiecznie rozczarowany człowiek, który wierzy wludzi nawet wtedy, gdy już się nie da. Uczymy młodych opowiadać obrazem, pytamy: jak chcesz przedstawić historię własnego życia, po to, by zosta wić swoje świadect wo? Oczywiście Oczyw iście jeśli chcesz, chce sz, bo nie ka żdy musi inie każdemu jest to pisane. Dane świadectwo to
sta, reporter, felietonista idziennikarz muzyczny. Absolwent Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego iWydziału Realizacji Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej iTeatralnej im. Leona Schillera wŁodzi. Założ yciel Fundacji Monte Wideo Foto, przewodzi amatorskiemu ruchowi lmowemu „Miasto wKomie”, stworzył jedyny na świecie program telewizyjny wcałości kręcony telefonem komórkowym komórkowym (www.miastowkomie.pl), który któr y wr. na festiwalu telewizji publicznych Circom został uznany za najlepszy program telewizyjny wEuropie. Współpracował m.in. zPolskim Radiem, Radiem Kolor iTVP, gdzie prowadził m.in. popularny, autorski program „Muzyka łączy pokolenia” oraz hip-hopowy program muzyczno-publicystyczny „WuWuA”. Był redaktorem naczelnym miesięcznika „Hip-Hop Archiwum”, jako reporter i felietonista udziela się m.in. w„Aktiviście” i„Metropolu”. Za swoje lmy komórkowe iklasyczne zdobył ponad nagród wkraju iza granicą.
ogromnie ważna cezura– od tego momentu jesteś innym człowiekiem, wszedłeś na jakąś górkę iteraz już zniej oglądasz świat. Nie znaczy to, że jesteś wyższy iważniejszy, ale że masz perspektywę: objąłeś świat iopowiedziałeś onim. Nie ukrywam, że mam wtym ruchu swój ogromny ideowy interes. Chciałbym, żeby powstała siła, która da odpór temu, co się zowie show-businessem, żeby ludzie nie głupieli wmasie, jak to się dzieje obecnie ipewnie nieprędko skończy. Dzięki temu, że siedzia łem trochę whip-hopie iże wychowałem się na Pradze, wśród tamtejszej rynsztoko wej cyganerii, wiem, że wtych wt ych ludziach są ogromne pokłady wrażliwości. To są nieprzebrane zasoby naturalne tego kraju, tylko że trudno ten potencjał uruchomić, utrzymać irozwinąć. No ale iluś tam zaczęło już kręcić, podobno kilkuset, jak się dobrze policzy– tylu udało się już odnaleźć dla świata. Amy działamy dalej, za chwilę rusza Komórko wa Telewizja Obywatelska. Obyw atelska. Jesteśmy jeszcze jes zcze wpodz wpodziemiu, iemiu, ale coraz mocniejsi.
Dziękuję za rozmowę. Warszawa, sierpnia r.
54
Po stronie dobra wspólnego
W
spółczesne nauki społeczne, mimo pluralizmu tematów, tematów, wielości ośrodków badawczych, mimo publicznego deklarowania wsparcia dla demokratyzacji iotwartości, wciąż niechętnie lub sceptycznie podchodzą podcho dzą do narracji podnoszącej takie tematy, jak tajność, spisek czy zmowa. Ciągle są to zagadnienia z agadnienia rzadko podejmowane, podobno nieeleganckie, „marginalne”, atraktowanie ich jako pasji pasji inaukow inaukowej ej fascynacji fascynacji świadczyć świadczyć musi zdaniem wielu opoważnych opoważny ch zaburzeniach emocjonalnych badacza. Jednym ze środowisk, które może działać dla dobra wspólnego iwinteresie publicznym, bo potencjalnie posiada narzędzia do rozpoznania wielu „podskórnych” mechanizmów społecznych, są socjologowie. To m.in. socjologia powinna bacznie obserwować procesy związane zzakul zzakulisowymi isowymi działaniami, działaniami, które k tóre nierzadko przecież tworzą zjawiska istrukturalne mechanizmy szkodliwe społecznie. Analizy naukowe być może powinny prowadzić nie tylko do lepszego zrozumienia zrozumienia świata, ale ido naprawy takich szkodliwych mechanizmów. Im bardziej nasz świat staje się złożony (aglobalizacja temu sprzyja), tym częściej c zęściej różne różne podmioty dla obniżenia kosztów transakcyjnych własnej działalności posługiwać się będą tajnością. Mając na względzie dobro wspólne, wręcz należy demasko demaskować wać niektóre aspekty zakulisowych wymiarów życia społecznego. Iwten sposób zwiększać obszary obszar y demokratyczności iotwartości. Prezentowany na kolejnych stronach blok tekstów pokazuje, że zakulisowe wymiary życia społecznego nie są zjawiskiem marginalnym. To To często sam s am rdzeń rzeczywistości. rzecz ywistości. Tajność Tajność wyraża się na przykład wzmowach kartelowych icenowych, stanowiących orealiach życia gospodarczego. Tajność Tajność wyraża się wnieujawnionych opinii publicznej koniktach interesów na styku biznesu inauki, co przekłada się m.in. na poziom ochrony naszego zdrowia. Tajność leży upodstaw afer gospodarczopolitycznych, wpływających na stan krajowego budżetu. Czy badacz powinien stawać po którejś ze stron? Ujawnienie mechanizmów działań, które miały wzamiarze inicjatorów wymknąć się kontroli społecznej, już samo stanowi wybór. Dokonując tego wyboru, socjolog może mieć zaś nadzieję, że stanął po stronie wspólnego dobra.
dr Joanna Szalacha
55
Sięgać tam, gdzie wzrok nie sięga – . . A A Z Z M S
Spór na temat zakulisowego kształtowania charakteru transformacji ustrojowej oraz wpływu nań grup interesu ma wPolsce zazwyczaj charakter polityczny. Tymczasem tego rodzaju fenomeny można próbować badać.
Wałęsie podpisanie podpisanie wMoskwie wMoskwie umowy dającej dającej Rosji Rosji prawo prawo
do zakładania spółek na terenach byłych baz Armii Czer wonej wPolsce. wPolsce. Ale wróćmy do lustracji. lustr acji. Na świecie odbywa się mnóstwo konferencji na temat transitional justice (sprawiedliwojustice (sprawiedliwo-
Andr zej Zybertowic Andrzej Zybertowicz: z: Zacznijmy od przykładu: chociaż powstały opracowania na temat Okrągłego Stołu, bodaj
nikt nie „przepuścił” wszystkich uczestników obrad przez archiwa IPN-u lub choćby wykaz osób wystę pujących wrawraporcie zwerykacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Gdy na pewnej konferencji międzynarodowej spytałem: czy istnieje opracowanie, które próbuje systematycznie zhie-
rarchizować aktorów transformacji transformacji pod względem w zględem siły ich oddziaływania, oddziały wania, odpowiedź była negatywna. negatywna. Nie rozważa się, wjakim zakresie transformacja była spontaniczna, które zjej faz były inspirowane ikontrolo-
wane, ajeśli tak, to przez kogo iza pomocą jakich zasobów. Badacze końca komunizmu wEuropie często w ogóle nie zastanawiają się, co faktycznie fak tycznie analizują: obalenie, rozpad czy może demontaż tego systemu? Ajeśli była to miesza-
nina tych trzech procesów, to jak układały się proporcje? Po przeanalizowaniu przez jednego zmoich magistrantów wielu zachodnich zac hodnich opracowań poświę poświęconych conych transformacji, tr ansformacji, okazało okaza ło się, że bardzo rzadko r zadko określono wnich to, co wmewmetodologii todol ogii nazywamy naz ywamy eksplanandum . Tymcza Tymczasem sem inaczej należy wyjaśniać wyja śniać proces celowy, jakim jest demontaż systemu,
ainaczej procesy spontaniczne, np. zmiany postaw wy wo łane przez tzw. efekt efek t demonstracji demonstr acji (wyjazdy (wy jazdy mieszk mieszkańców ańców krajów Europy Środkowo-Wschodniej na Zachód, pokazu jąc różnice poziomów życia, delegitymizował delegity mizował y komunizm). Kiedy transformacja już się rozpoczęła, jednym zkluczowych tematów spornych była kwestia jawności życia publicznego. Konikt Konikt wokół lustracji lustracji spowodował spowodował upadek rządu Jana Olszewskiego.
Na marginesie, premier premier Olszewski uważa, że losy jego rządu zostały przesądzone, gdy uniemożliwił Lechowi
A.Z .:
ści okresu przejściowego), na których analizuje się sposoby rozliczania nieprawości dawnych systemów. systemów. Tymczasem dla polskich nauk prawnych problem transitional justice niemal justice niemal nie istnieje. Dlaczego autorytety naszych nauk prawnych
boją się tej tematyki? Spójrzmy na lustrację jako na rozwiązanie instytucjonalne, które ma trzy wymiar y: ujawnienia/ poinformowania obywateli, konsekwencji prawnych dla
byłych tajnych współpracowników oraz szerszych skutków społecznych. Dostęp do informacji– informacji– kto iwjakim trybie ma go mieć? Prawne skutki ujawnienia: badacze, patrząc zperspektywy porównawczej, wskazują, że wPolsce przy jęto strategię miękką. mięk ką. Zdecydowano, Zde cydowano, że gdy ktoś ubiega się opewne urzędy publiczne, powinien powiedzieć prawdę oswoich związkach ztajnymi służbami starego systemu. Jeśli to zrobi, prawne san sankcje kcje go nie spotka spotkają ją– – prawnie karane jest tylko zatajenie takich związków. Za rządów Jerzego Buzk Buzka, a, gdy ujawniono wspó współprac łpracęę wicem wiceminist inistra ra
gospodarki, który przyznał się do niej woświadczeniu lustracyjnym, został on przez premiera odwołany, mimo że wsensie prawnym nie było to konieczne. koniec zne. Tu dochodzimy dochodz imy do wymiaru wymiar u konsekwencji społecznych. społecznych. Poziom „agenturyzacji” środowisk inteligenckich
wPRLL był tak wysok wPR wysoki,i, że ż e szerokie s zerokie ujawnienie– przy uzasadnionej odrazie, jaką Polacy czują wobec donosicieli– oznaczałoby istotną wymianę elit, wtym akademickich. Dlatego na lustrację warto patrzeć także jako na źródło wiedzy o owewnętr wewnętrznej znej dynamic dynamicee pola interesów różnych aktorów. Tajni współpracownicy– przez nich wiele osób
traciło pracę lub lądowało wwięzieniu– nie mają interesu wujawnianiu swej przeszłości. wujawnianiu przeszłości. Stąd np. głosy kwestionujące kwestionujące to, że donoszenie jest wogóle czymś niechlubnym, przecież były to „legalne służby legalnego państwa”. Gdy pewne elementy eleme nty lustracji, wra mach konwulsji naszego systemu
56
prawnego, mają miejsce, próbuje się tak deniować moralny sens współpracy ztajnymi służbami, aby nie w ydawała się ona niczym niestosownym. Grę interesów wkontekście lustracji można rozpatry wać na tylu poziomach, że naszą rozmowę można by popo święcić tylko tej sprawie. Społeczeństwo jako całość ma interes wtym, żeby za pomocą lustracji demaskować ludzi niegodnych pełnienia urzędów publicznych, postacie omentalności piesków pokojowych lub wykonawców
brudnych poleceń. Ale, rzecz jasna, są iosoby chcące wykorzystywać lustrację do rewanżu osobistego. osobistego. Sam fakt, że ktoś miał kontakt ztajnymi służbami
PRL-u, nie przesądza ojego ocenie. Trafne jest podejście: dopiero dopi ero analiza konkretnego przypadku umożliwia ocenę postępowania postępow ania człowieka. Natomiast sam fakt, że ktoś nie chce, by wiedza ojego związkach zpolicją polityczną komunizmu była ujawniona, ujawniona, azarazem pragnie pełnić urząd publiczny, przemawia przeciw tej osobie. Niektóre osoby publiczne iczęść mediów zdużą pasją atakowały atakow ały przyjęty prz yjęty model lustrac lustracji. ji. Najprostszym, wręcz prostackim prostac kim wytłumaczeniem takiego zachowania, zachowania, było: było: każdy, kto sprzeciwia się odtajnieniu archiwów, robi to po to, by kryć uwikłane osoby ze swoich szeregów.
nazywam to najniższą formą oporu. Ktoś przychodzi na
spotkania, może nawet przyjmuje gratykacje, nie ma od wagi odmówić – ale stara się nie robić świńst ś wiństw. w. Profesor mojego uniwersytetu, gdy był pytany oinne osoby, wy-
migiwał się niewiedzą, jednak gdy szło oto, co wjego odczuciu było neutralne (np. organizacja jakiejś konferencji) albo ojego własne osiągnięcia, wypowiadał się sk wapliwie wapliwie.. Prawdopodobni Prawdo podobniee traktował kontakt ze służbami jako dźwignię kariery, był jednak na tyle przy zwoity zwoity,, że starał stara ł się nie szkodzić innym. Tymczasem lobby antylustracyjnemu udało się te wszystkie rodzaje uwikłanych zgromadzić wjedn wjednym ym obozie.
Przekonano m.in. wielu profesorów, że wwyniku lustracji nawet ktoś, kto nic nie podpisał, tylko np. był raz przesłuchany lub sporządził rutynowy r utynowy raport zwyjazdu naukowego, zostanie społecznie napiętnowany. Naukowcom dość
łatwo namieszać nam ieszać wgłowach wk westiach, wktórych wk tórych nie są s ą fachowcami– wsprawach politycznych politycznych bywają by wają mistrzami naiwności. Wytworzenie antylustracyjnej antylustracyjnej histerii to wielki sukces propagandowy, dzięki któremu uniemożliwiono odróżnienie osób, które co najwyżej nie powinny pełnić niektórych urzędów publicznych, od tych, które wymagają surowej oceny moralnej. Gdyby nazwano rzeczy po imieniu, aosoby mające pewien posłuch wdyskursie publicznym
ka. Dziś jednak wiemy, że część liderów protestu środowisk
promowały rozsądne standardy, inna byłaby jakość sporu olustrację. Dla grających kartą antylustracyjną korzystne jest, aby ten spór nie był cywi c ywilizowany. lizowany. Szum Szu m informacy in formacyjj-
akademickich przeciw lustracji, to dawni tajni współpra-
ny utrudnia bowiem opisanie rzeczywistych mechanizmów
cownicy. Nie sposób odrzucić starą rzymską zasadę cui pro-
starego systemu oraz mechanizmu transferu części jego elit do nowego systemu.
A.Z .: Przez lata myślałem, że ta ka argumentacja jest prostac-
dest ini iniee pytać: pyt ać: kto jest
benecjentem benecj entem zaniechania rozliczeń?
Wpierwszym W pierwszym rzęd rzędzie zie ci, którzy k tórzy byli donosicielami oraz ci reprezentanci starego systemu, którzy znając dawną agen-
turę mogą nimi manipulować. ma nipulować. Wiedza „hakowa”, by zacho wała swą wartość, musi być ekskluzy wna. Inni przeciwnicy lustracji to osoby, które zwymienionymi grupami są wsieciach wymiany przysług lub też są „podczepieni” klientelistycznie. Wdalszej kolejności mamy „użytecznych idiotów” oraz osoby szczerze zatroskane tym, że lustracja– jak każda społeczna procedura obejmująca dużą grupę osób– rodzi
krzywdy osób niewinnych. Ale tak dzieje się przecież również wzwiązku zbłędami wpracy policji, prokuratur, są-
dów, pochopnymi osądami mediów– wtych przypadkach jednak szaty sz aty nie są rozdzierane. rozdziera ne. Świat tak już jest skonstruowany,, że ospołecznej owany ospołe cznej randze problemu nie decyduje skala krzywd, ale społeczny status zainteresowanych. Wokół Wo kół lustracji lust racji rzadko rz adko odbywa od bywa się spokojna dyskusja; obie strony przerysowują argument y. Wefekcie Wefekcie nie powsta-
ła rozsądna rozsąd na typologia postaw pos taw osób uwikłanych uwikła nych wkontakty ztajnymi służbami PRL: od naprawdę paskudnych TW,
donoszących latami, aż po tych, którzy chociaż podpisali zobowiązanie do współpracy, to niebawem ją zerwali, ajedyną ich winą jest to, że wwolnej Polsce nie mieli odwagi się do tego przyznać. Jest też sporo pośrednich form współpracy i„współpracy”; gdy czytam dokumenty, wktórych funkcjonariusz SB pisze: „TW jest znami nieszczery”, to
Udział tzw. nomenklatury wstrukturach władzy II IRP, włączając wto biznes („prywatyzacja wiedzy ” tajnych służb), jest kolejnym tematem uznawanym za „polityczny”.
Wpołowie lat . badania zespołu, wktórym zPolski uczestniczyli prof. Jacek Wasilewski iEdmund WnukLipiński– pokazały poka zały nadreprezen nadreprezentację tację elit ekonomicznych ekonomicznych ipolitycznych starego systemu na stanowiskach k ierowni ierowni-czych wk rajach postkomunistycznych. postkomunistycznych. Ale te badania by ły robione bez dostępu dostę pu do akt tajnych służb sł użb (wPolsce IPN wówczas nie istniał)– i stniał)– były zatem oparte opar te na niepełnej niepeł nej podstawie źródłowej. Wtych badaniach wymiar agenturalny wprocesie zachowywa zachow ywania nia pozycji statusowych statu sowych wogóle nie A.Z .:
był uwzględniony. Podobnie, badania te nie uwzględnia ły pokolen pokolenioweg iowegoo wy wymia miaru ru dzie dziedzic dziczeni zeniaa pozyc pozycji. ji. Tym-
czasem można przypuszczać, że gdybyśmy zbudowali zbudowali listę tysiąca wpływowych osób ze świata polityki imediów, to okazałoby się, że mamy nadreprezentację nadreprezentację dzieci aparatczyków ifunkcjonariuszy tajnych służb. Wiele wskazuje na to, że zachodzi generacyjne dziedziczenie kapitałów społecznych (powiązań, złych nawyków iszkodliwych dla Pol-
ski lojalności– kiedyś wobec Moskwy, teraz wobec Brukseli lub Waszyngtonu). Wydaje się, że zreprodukował się
57
tzw.społeczny kapitał ocharakterze ekskluzywnym, który ogranicza mobilność społeczną. To powinno dawać do myślenia: oto dzieci ludzi, którzy współtworzyli współt worzyli system sys tem opresji, dość często uzyskują uzy skują wpływ wpł yw na kształt ładu instytucjonalnego wnowym systemie. Nie chodzi owskazywanie poszczególnych postaci. Socjologa interesuje, czy nie mamy do czynienia zreprodukcją sieci powiązań iinteresów, które deformują mechanizmy demokracji, państwa prawa iswobody działalności gospodarczej. Tworzy to, zazwyczaj utajone przed opinią publiczną, sytuacje koniktu interesów– np. wprzestrz wprzestrzeni eni medialnej, media lnej, gdy standardy myślenia olustracji kształtują dzieci lub wnuki byłych funkcjonariuszy tajnych służb. Zazwyczaj nie znamy ich generacyjnych powiązań, dlatego mogą jawić się nam jako niezależni komentatorzy, aprzecież mają interes, abyśmy nie poznali pozna li prawdy ozbrodniczej roli ich rodziców, wujków lub dziadków. Wypowiedzi na temat niejawnych aspektów życia polityczno-gospodarczego komentuje się często wsposób ironiczny, jako wykwit mentalności „oszołomskiej”. Choć wprzypadku wielu głośnych spraw poszlaki są bardzo poważne, że że wspomnę tylko aferę aferę FOZZ FOZZ (tajemnicze (tajemnicze zgony Waleriana Pańki iMichała Falzmanna) czy śmiertelny wypadek stoczniowców zGdańska wiozących przedstawicielom rządu dowody „przekrętów” wich przedsię przedsiębiorbiorstwie (zmiejsca wypadku owe dokumenty zniknęły bez śladu)– wyobrażam sobie, że niełatwo oszacować, jak wiele spośród tego typu „zbiegów „ zbiegów okoliczności” okoliczności” było wrzeczywistości efektem zakuliso zakulisowych wych działań. A.Z .: Badanie tak ich wątków, choć praco-
ikosztochłonne, ikosztochłonn e, nie jest technicznie niemożliwe. Przykładowo (dysponu jąc odpowiednią wolą polityczną polityczną), ), można by z archiwów policyjnych wydobyć przypadki niewyjaśnionych śmierci zostatnich dwudziestu lat. Wykluczyć sytuacje kryminalne, przy pozostałych określić pozycje społeczne, odsiać osoby, które nie były zaangażowane wpolitykę i/lub biznes. Izobaczyć, czy statystyka nie pokaże, iż przemoc to jedna zmetod gry biznesowej bizne sowej ipolitycznej wIIIRP. Jest Pan współredaktor współredaktorem em pracy poświęconej poświęconej wpływowi przemocy na kształt naszej naszej potransformacyjne potransformacyjnej j rzeczywistości.
Analizowaliśmy m.in. zjawisko przemocy strukturalnej. Ten typ przemocy powoduje, że ludzie robią pewne rzeczy, których w„normalnych” warunkach by nie zrobili. Albo odwrotnie: nie robią robią rzeczy, które chcieliby i– formalnie biorąc– mają prawo robić. Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, któremu się wiedzie. Ma sieć sk lepów, mógłby przejmować hurtownie, wejść do wyższej wyższ ej biznesowej ligi. Jednak gdy jego interes wykracza poza skalę miasteczka, spotyka się zsygnałami, że albo przystąpi do paki „współudzia łowców”,, albo będą kłopoty. łowców” k łopoty. Może Może mu spłonąć hurtownia, A.Z .:
ZY BER TO WICZ Dr hab. Andrzej Zybertowicz (ur. )– socjolog ihistoryk, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wToruniu, komentator życia politycznego. Naukowo zajmuje się głównie socjologią wiedzy izakulisowymi wymiarami życia społecznego. Studiował historię na uniwersytetach wToruniu (specjalizacja: archiwistyka) iPoznaniu. Doktorat zyskał na tej drugiej uczelni, habilitację (poprzedzoną wieloletnimi zagranicznymi wyjazdami stypendialnymi)– na Wydziale Filozoi iSocjologii Uniwersytetu Warszawskiego, na podstawie rozprawy „Przemoc ipoznanie: Studium znie-klasycznej socjologii wiedzy”. Założyciel ipierwszy kierownik Podyplomowego Studium Socjologii Bezpieczeństwa Wewnętrznego przy Instytucie Socjologii UMK. Pełnił funkcję głównego doradcy ds. bezpieczeństwa państwa premiera Jarosława Kaczyńskiego, od stycznia r. jest doradcą prezydenta RP ds. bezpieczeństwa państwa. Opublikował m.in. „Wuścisku „W uścisku tajnych służb. Upadek komunizmu iukład postnomenklaturowy” (), „Prywatyzowanie państwa policyjnego: przypadek Polski” (Privatizing the Police State: The Case of Poland, zMarią Łoś; ), „T „Trans ransforma formacja cja pods zy ta prze mocą: onieformalnych mechanizmach przemian instytucjonalnych” (zRadosławem Sojakiem; ).
będą nasyłane kontrole skarbówki, sanepidu lub prokuratury, próby zastraszania jego rodziny. Z naszych badań na reprezentatywnej grupie przedstawicieli stawici eli małego iśredniego biznesu biznesu wynik a, że grożenie przemocą nie jest rzeczą nadzwyczajną. Wpewnym okresie transformacji transformac ji pod wpł ywem gróźb rezygnowali oni z roz woju akt aktyw ywności ności biznesowej lub ją ogranicz ograniczali– ali– tego rodza ju deklaracje złożyła aż a ż jedna trzecia badanych! To To pokazu je, że gracze, którzy potrali potra li zmobilizować– z mobilizować– np. przez rmy ochroniarskie, ale iprzez kontakt z„czystym” środowiskiem bandyckim– instrumenty zastrasza nia, powodowali, że ludzie spoza sieci powiązań rezygnowali zwchodzenia wniektóre wn iektóre obszar obszaryy akty wności biznesowej. Na podobnej zasadzie pracownik zastraszony przez pracodawcę nie idzie do sądu pracy, chociaż nie jest to bardzo trudne a ni specjalnie kosztowne, ana dodatek procedury trwają dość szybko.
58
Nie zrobi tego, bo wmałym miasteczku boi się opinii pracownika sprawiającego kłopoty. Pisze Pan także o„przemocy układu”. A.Z .: To model teoretyczny. Mówi on, że sieć powiąz ań za-
gospodarowuje jakiś obszar działalności biznesowej wtaki sposób, że inni gracze bez poniesienia bardzo wysokich kosztów– nie wynikających zrachunku ekonomicznego– nie są wstanie wejść na rynek. Wteoriach rozwoju biznesu mówi się wtym kontekście o entrance fee , czyli bilecie wstępu. Jeśli ktoś odziedzic od ziedziczy zy kilka k ilka set milionów mi lionów złot ych ipoipo stanowi wejść wsektor obrotu np. paliwami płynnymi, to zobaczy, że nie wystarczy mieć fundusze: trzeba jeszcze zostać zaakceptowanym przez dotychczaso dotychczasowych wych głównych graczy. Przemoc sieci powiązań powoduje, że nie wystarczy być sprawnym wsensie czysto biznesowym, by się roz wijać. Trzeba grać inst instrumenta rumentami mi polityc politycznymi, znymi, w wtym tym związanymi ze swoistą prywatyzacją przemocy państwo wej (dr (drRado Radosław sław Sojak naz nazywa ywa to sza rą stref strefąą prze przemomocy)– czyli wykorzystywaniem instytucji publicznych do prywatnych celów. Interesujące byłoby kompleksowe zbadanie graczy różnych sektorów biznesu, mających znaczący udział wrynku, pod jednym kątem: ilu znich prowadziło działalność gospodarczą gospodar czą już wPRL, ilu miało jakieś powiązania znomenklaturą lub służbami, ailu zrobiło fortuny „od zera” wnowej rzeczyw rze czywistości. istości. Warto zwerykować z werykować hipotezę, że że obszary, wktórych sukces odnieśli ludzie niezwiązani ze starym systemem, nie były poddane nadzorowi oligarchów. Gdyby przeprowadzić przeprowadzić taką analizę, dużo byśmy zrozumieli zdynamiki– aw pewnyc pewnych h obszarach jej braku– polskiej gospodarki. Nie słyszałem, by jakikolwiek badacz sporządził tego typu mapę polskiego biznesu wostatnich dwudziestu latach. To nie byłoby strasznie pracochłonne, ale łatwiej zmajstrować konwencjonalny doktorat, w wktórym którym streści się książki innych autorów, niż zrealizować nietypo wy projekt badawczy. Czy znaczenie mogła tu mieć waga tematu ijego „niewygodność”?
Badacze nauk społecznych, nie tylko wPolsce, unikają podejmowania tematów uwikłanych wkonikt polityczny. Nie Nie każdy każ dy ma naturę fightera naturę fightera,, aby oprócz naturalnej, rzeczowej krytyki ze strony kolegów-naukowców, znosić atak ze strony poprawności politycznej lub sił biznesow ych czy politycznych, którym nastąpiło się na odcisk. Atak na książkę ozwiązkach Lecha Wałęsy zSB osiągnął swój cel: umysły badawcze precz od tematów zastrzeżonych! Czer wone światło cał y czas się świeci. A przecież prz ecież to, co najważniejsze najważniejsze,, dotyczy dotycz y właśnie wł aśnie interesów, które są paliwem życia społec znego. Kto robi je pod stołem, nie chce, by jego metody były od słaniane. WPolsce A.Z .:
prowadzi się sporo badań wyranowanych wyr anowanych warsztatowo, ale dotyczących spraw drugorzędnych. Bywa itak, że zdużą maestrią realizuje się badania, których wyniki są następnie powierzchownie powierzch ownie analizowane, bo większość w ysiłku idzie na uzyskanie uzyska nie informacji, anastępnie brakuje pomysłów, by by tabelki nietrywialnie zinterpretować (pisał otym swego czasu nieodżałowany Edmund Mokrzycki). Na zjazdach socjologicznych jest sporo referatów metodologicznie poprawnych, ale kompletnie pozbawionych konsekwencji dla praktyki. Ostatnio zaintrygowała mnie wypowiedź prof. Wiesławy Kozek Koz ek („Obywatel” nr /). /). Poproszona Poproszona orekomendacje praktyczne, odparła: „Jako socjolog, który raczej opisuje świat niż go zmienia, powinnam odmówić odpowiedzi”. Szokuje mnie, że badacz społeczny wogóle mo-
Z C A M R U S N O M Y Z S
a b
że coś takiego pomyśleć. Mentalność, która się tu odsłania, woła o opomstę pomstę do epistemologicznego i ietosowego etosowego nieba. Oto społecznie skonstruowana została cnota rzekomej neutralności badawczej, która powoduje, że pewnie z procent badań społecznych nie ma wartości dla podatnika: ani technokratycznej, ani kulturotwórczej. Pomówmy odemokratyzacji kraju po r. Formalnie, podział władzy wyznacza porządek konstytucyjny, konstytucyjny, jednak– co zresztą nieuniknione– realny układ sił nie zawsze się znim pokrywa. Autentyczne możliwo możliwości ści kształtowania rzeczywistości społeczno-gospodarczej ujawniły się np. przy okazji prywatyzacji. pry watyzacji.
Jedna zdenicji za szaleńca uznaje tego, kto mimo braku efektów uporczywie powtarza te same działania. Awdiagnozach psychologicznych osób podejrzanych
A. Z.:
59
oprzestępstwa powtarza się motyw: „nie posiada umie jętności wycią gani ganiaa wniosków z zwłasnych własnych doświ doświadczeń”. adczeń”. Wyglądaa na to, że nasz Wygląd naszee pańs państwo two dotkn dotknięte ięte jest tego rodzaju szaleństwem. Wr. Leszek Balcerowicz powo łał zespół z espół ds. d s. odbiurokratyzowa odbiurokrat yzowania nia gospodarki. gospod arki. Po trzech tr zech latach, chociaż zespół ten niczego nie załatwił, powołał kolejny– tym razem antykorupcy a ntykorupcy jny jny.. Wmaju r. „Gazeta Wyborcza” spytała Waldemara Kuczyńskiego, ówcześnie doradcę premiera Buzka, b. ministra przekształceń własnościowych: własnoś ciowych: „Czy nie obawia się Pan, że ta inicjatywa skończy się tak samo jak powołanie zespołu ds. odbiurokratyzowania gospodarki, to znaczy nie przyniesie wielkich efektów?”. Odpowiedział: „Decyzja Leszka Balcero wicza, aby podjąć wysiłek wtym kierunku , była absolutnie słuszna. Inna sprawa, wktórą stronę zespół ten ewoluował. Obrósł wpodzespoły ipodkomisje, które zgłaszały kolejne propozycje. Niektóre znich były trudne do realizacji, bo napotykały mur napotykały mur zastygłych grup interesu. Myślę, że wprzypa w przypadku dku zespo zespołu łu w wsprawie sprawie korupcji tak nie będzie” (podkreślenie moje). Dzisiaj wiemy, że on także nic nie uzyskał. Potem był zespół powołany powoł any za rządów PiS-u (może by icoś zrobił, ale nie zdążył), następnie komisja „Przyjazne Państwo” Janusza Palikota. Już opisano, jak hasali wniej lobbyści iwprzyśpieszonym tempie przeprowadzali ustawy korzystne dla wąskich grup. Zkolei Z kolei powołane powoła ne zzadęciem z zadęciem przez premiera Tuska, zreformowane Rządowe Centrum Legislacyjne, które miało być jedynym miejscem generowania nowych ustaw, przez pierwszych miesięcy istnienia nie stworzyło ani jednej. Tak więc mamy diagnozę– przeregulowanie gospodarki absurdalnymi przepisami– oraz metodę: po wołujemy komisję ibędziemy ibędziemy naprawiać prawo. Zmieniają się rządy, aefektu nie ma. Wygląda to na jakieś (systemo we?) szaleństwo. W ekonomii ekonomii istnieje pojęcie politycznych pojęcie politycznych kosztów transakcyjnych. Jedno zujęć mówi, że są to koszty związane zwykreowaniem, monitorowaniem izwymuszeniem posłuszeństwa podmiotów, które mają funkcjonować wramach zmienionych instytucji. Dlaczego żadnemu rządowi nie udało się odbiurokratyzować gospodarki? Przecież nie można powiedzieć, że Balcerowicz, Ba lcerowicz, Kuczyński czy cz y Tusk Tusk nie chcieli tego zrobić (motywacje Palikota to temat na inną dyskusję). Moja hipoteza brzmi: polityczne koszty transakcyjne były zbyt wysokie, jak na zasoby ideterminację wszystkich wszystk ich ekip rządzących. rządz ących. Władza, Wład za, która boi się narażać grupom interesów potraącym doprowadzić do spadku jej notowań, np. poprzez oddziaływanie na media, nie jest wstanie modernizować Polski. Mówił Pan olobbingu wkomisja wkomisjach ch legislacyjnych, co– podkreślmy– jest jest działalnością działalnością zgodną zprawem. zprawem. Jakie są inne metody artykulacji interesów grupowych?
Dodajmy jednak, że jest to zgodne zprawem, gdy lobbyści jawnie działają jako lobbyści. Sposobów zabiegania
A.Z .:
ointeresy grupowe jest całe mnóstwo– tylko niektóre są przejrzyste. Znamienne jest mianowanie przez premiera Tuska Krzysztofa Bondaryka szefem ABW, czyli tajnej służby, która odpowiada m.in. za ochronę kontrwywiadowczą Polski [odchodząc ze stanowiska woperatorze telefonii komórkowej Era podpisał on zobowiązanie, że nie ujawni nigdy informacji, które pozyskał podczas pracy wtej rmie– przyp. red.]. Bondaryk działa bowiem wwarunkach tak złożonego koniktu interesów, że wywiera to negatywny wpływ wpł yw na funkcjonow funkcjonowanie anie kierowanej kierowanej przez niego niego instytucji. W bada badaniach niach nad korupcją zaz zazwyc wyczaj zaj nie bierze się pod uwagę, że nowocześnie rozumiany kontrwywiad może być tu przydatny. Winstytucjach ostrategicznym znaczeniu dla kraju, np. rmach sektora energetycznego, które ztego powodu mogą być obiektem zainteresowania służb obcych państw, posiada on źródła informacji. Jeśli źródła są dobrze umiejscowione, na cza s dowiaduje się np. ozagroozagrożeniu „skręcenia” czegoś przy okazji prywatyzacji zudzia łem podmiotów podm iotów zagranicznych. zagran icznych. Państwo ma wtedy w tedy możli wości nieformalnego nief ormalnego dania „po łapkach ”– przedstawiciel korporacji międzynarodowej słyszy: „Na naszym boisku tak się nie robi, tak to sobie możecie poczynać gdzie indziej”. Wten sposób osłona kontrwywiadowcza jest częściowo także tarczą antykorupcyjną. Spora część sytuacji korupcyjnych związanych zprywatyzacją łączyła się zobecnością kapitału kapitału zagranicznego z agranicznego– – nasi lokalni „załatwiacze” byli pośrednikami. Ongiś, kiedy kolonista jechał na łowy wobcym w obcym kraju, wynajmowa wynajmowałł miejscowego przewod przewodnika; nika; dziś wynajmuje się rmę konsultingową, podpowiadającą komu, ile iwjakim iwjakim trybie t rybie można zaoferować, odcinając się od odpowiedzialności. Jeśli szef sze f największej najwięk szej tajnej sł użby związa zwi ązany ny był przez lata zbiznesem, także energetycznym, to jak wygląda jej gotowość do ofensywnych działa ń antykorupcyjnych wstosunku do rm, zktórymi był kiedyś związany? Jeśli Polska nie n ie stanie st anie się państwem pa ństwem bananow bananowym, ym, hih istorycy nie pogłaszczą Tuska za Bondaryka. Kiedy wyszła sprawa zkoniktem interesów premiera Pawlaka wkontekście jego związków zochotniczymi strażami pożarnymi, Tusk powiedział coś takiego: wPlatformie standardy są wyższe wyż sze niż wPSL-u, ale jest kryzys, azrywanie koalicji wwarunkach wwaru nkach kry kryzysu zysu byłoby nieodpowiedzial n ieodpowiedzialne. ne. Innymi słowy: gdybyśmy mieli pole manewru mane wru koalicyjnego, to bym odwołał Pawlaka uwikłanego wkonikt interesów. Tymczasem jeszcze bardziej rażący raż ący konikt interesów występuje wprzypad w przypadku ku Bondaryk Bondaryka. a. Rzec Rzeczz dotyczy podstaw bezpieczeństwa państwa, anie ochotniczej straży pożarnej. Aszef ABW nie jest mianowany w wwyn wyniku iku uzgodn uzgodnień ień koalic koalicyjyjnych, lecz decyzją premiera– wydawałoby się, że suwerenną. Teoretycznie wystarczyłoby jedno pociągnięcie pióra premiera; jeśli Donald Tusk tego nie robi, pojawia się pytanie, kto jest jego cichym koalicjantem, swoistym milczącym „Pawlakiem”? Kiedyś odpowiedź będzie powszechnie znana izrozumiemy, jak szkodliwe dla interesów państwa jest postępowanie obecnego premiera.
60
Wiele ogólnych kierunków kierunków polityki państwa należy ocenić jako obiektywnie niekorzystne dla racji stanu, jak choćby zniszczenie bazy badawczo-rozwojow badawczo-rozwojowej ej przemysłu, wbrew tendencjom światowym. Prowadzi to niektórych komentatorów komentatorów ibadaczy– wt ym Pana– do przy puszczenia, że że potencjał gospodarczy gospodarczy naszego naszego kraju, będącego lub mogącego być ważnym światowym graczem wwielu branżach, był celowo „rozbrajany”. A.Z .: Systematycznie
tej kwestii nie badałem, ale spójrzmy na nią zperspektywy gier cy wilizacyjnyc wilizacyjnych. h. Część wielkich korporacji Zachodu ma przeszłość kolonialn ą ineokolonialineokolonialną– przez lata wypracowały sposoby neutralizacji konkurencji na rynkach, na które wchodzą: ich natural nym interesem jest takie podejście do warunków lokalnych, by przejąć rynek jak najmniejszym kosztem. Kolega prowadzący badania nad globalizacją rozmawiał zPolakami pracującymi wwielkich bankach zachodnich. z achodnich. Jeden znich był zbulwersowany, gdy znalazł dokument zcentrali, wktórym zalecano: nie kredytować wPolsce rm zsektorów mogących stanowić konkurencję dla biznesu kraju macierzystego banku. Jak wsferze praktycznej praktycznej wyglądało owo „rozbrajan „rozbrajanie” ie” naszego potencjału gospodarczego?
Gdy przychodziły do Polski zachodnie, duże podmioty, doświadczone wtakich działaniach, część dawnych elit– nomenklaturowych, nomenklaturowych, agenturalnych– agentura lnych– oddała się im na służbę. służ bę. Apolskie państwo nie mia ło instrumentów obrony, obrony, bo „nieszczęsny dar wolności” otrzymaliśmy– paradoksalnie– wniesprzyjającej konguracji historycznej. Szansa wejścia do NATO NATO ido Unii Europejskiej, Europejskiej, zczym wiązała się konieczność rezygnacji zczęści suwerenności, pojawiła się zanim zdołaliśmy odrodzić naród isprawne państwo (przy czym nie mówię, że należało opóźniać te akcesje; nie przesądzam sądza m tego, bo to jest temat do osobnej os obnej analizy) analiz y).. Powodu je to, że w grze unijnej, np. wwarstwie lojalności naszych na szych dyplomatów,, jesteśmy słabi. Inne państwa dyplomatów państ wa nie muszą na co dzień posługiwać się retoryką narodową, bo lojalność wobec ojczyzny jest tam wdrukowana wumysł y przedstawicieli administracji państwowej. Liczne kompleksy rodaków powodują, że państwo jest słabe. A silny gracz gospoda gospodarczy rczy zawsz zawszee będzie chciał grać brutalnie, bo to jest zgodne zjego naturą. Rafał Ziemkiewicz użył kiedyś metafory, że obcy biznes jest jak tygrys– sam wybiera sobie teren łowiecki, ale obowiązkiem państwa jest sprawić, aby mógł chodzić jedynie określonymi szlakami. Teoretycznie państwo ma instrumenty, by drapieżnikom narzucić reguły, według których wolno im polować. Zgodnie ztym sposobem myślenia, nie powinniśmy pozwolić, aby poprzez działania korupcyjne czy szantażowanie likwidacją miejsc pracy wjakimś rejonie, biznes uzyskiwał nadzwyczajne renty od polityków. To zresztą kolejny niedostatecznie zbadany obszar zja wisk transformac yjnych. A.Z .:
W naszej rozmowie kilkakrotnie przewinął się motyw przebudowy państwa. państwa. Jest Pan utożsamia utożsamiany ny zjednym zjednym zprojektów jego odnowy, odnowy, zwanym zwanym IV RP. RP. Do jakiego stopnia, Pańskim zdaniem, udało się go zrealizować?
Gdybym chciał być złośliwy, to bym powiedział, że trwałą wartością tego projektu jest to, iż Donald Tusk pamięta, żeby się Putinowi zbyt nisko nie kłaniać. Dwa lata troski ogodność narodu, pokazy pokazywanie, wanie, że będąc członkiem organizmu unijnego, mamy prawomocne interesy, które nie zawsze są uczciwie respektowane przez inne kraje, dało pewne efekty. Ito jest ten owoc, który trał do głowy Tuska. Bo gdyby sądził, że wyborcy na to gwiżdżą, posługi wałby się innym tonem, gdy mówi onaszym onaszym kraju. k raju. Oczywiście są także owoce winnych wymiarach, jak rozwiązanie rozwiąz anie WSI czy powołanie CBA. Te Te osiągnięcia pro jektu IV R P pozwolił poz wolił y na zmniejsz zm niejszenie enie obsza ob szarów rów pogoni za rentą polityczną. Rozwiązując WSI, zlikwidowano instytucję, która była rozsadnikiem nieformalnych obejść winst w instytucja ytucjach ch oraz wzier wziernik nikiem iem Rosji w wstan stan polsk polskiego iego państwa igospodarki. Zkolei powołanie CBA podwyższyło koszty transakcyjne działań korupcyjnych, awiększe ry zyko związ ane zkorupcją zkorupcją sprawiło prawdopodobnie, prawdopodobnie, że ileś osób waha się, zanim zaoferuje łapówkę. Ahisteryczny atak na CBA bierze się stąd, że inst ytucja ta– usta wowo tak zde zdeniowa niowana, na, iż nie może zatr zatrudni udniać ać był byłych ych funkcjonariuszy ipracowników służb PRL-u– jest znacznie trudniej przenikal na dla nieformalnych grup interesu niż inne tajne służby, stanowi zatem większe zagrożenie dla korupcyjnych powiązań. Kiedy CBA przestanie być atakowane przez media wrodzaju „Gazety Wyborczej”, będzie to znak, że udało się je oswoić, że straciło pazury. Anatura Anatu ra prze stępst w korupcy jnych jest taka t aka,, że be z ofensywnych form działania, jak podsłuch czy prowokacja, trudno zdobyć dowody. A.Z .:
Zwolennicy tego, co można Zwolennicy można określić określić jako projekt projekt IV RP, wyjątkowo często posługiwali się pojęciem Układu, przez co rozumieli sieć nieformalnych powiązań politycznobiznesowych, bizneso wych, często zkorzeniami sięgającymi poprzedniego systemu. Przez dwa lata temat zakulisowych wymiarów życia publicznego był intensywnie przywoływany wdebacie publicznej– czy zauważa Pan Pan jakieś wyw ymierne tego skutki?
Na temat patologii związanych ze służbami są wypowiedzi samego Tuska, np. zlutego dla „Polityki” (oklanach iprywatnych armiach szefów służb), ale isprzed wyborów r. r. Orzecz O rzeczywist ywistym ym formacie f ormacie tego polityka świadczy to, że dostrzega on poważne patologie, ale nie reaguje, np. nie mianuje koordynatora, który skutecznie kontrolowałby służby słu żby.. Z punktu widzenia środowiska badawczego, losy po jęcia Układu są takie, że po dwóch latach od przegranych przez PiS wyborów, nawet ci młodzi naukowcy, którzy nie A.Z .:
61
chcieli ulegać poprawności politycznej, czując, jak fascynujące może być badanie zakulisowych wymiarów życia społecznego, boją się te tematy podejmować. Medialne drwiny zwspomnianego zwspomnianego słowa w ykorzystywano do ośmieszania całego projektu IV RP.
PiS-owi nie udało się wejść wdostatecznie szeroki kontakt zwyobraźnią zbiorową, by obronić semantykę ważnych pojęć. Wprzestrzeni komunikacyjnej przekaz tej formacji poniósł wiele porażek.
A.Z .:
Dość popularnym wśród liderów liderów tej partii wytłumaczeniem jest to, że ich propozycja była zwalczana jako niewygodna dla wielu środowisk. Ale powstaje także pytanie, czy została ona społeczeństwu zaprezentowana watrakcyjny ispójny sposób? A.Z .:
Nie.
Jaki więc przekaz przekaz poszedł do ludzi ludzi ijak mieli oni oni prawo go odczytać?
Ale kiedy sporo profesorów jest byłymi kapusiam kapusiami… i… Jak powiedział mi pewien doktorant prawa: jak mógłbym proponować takie tematy mojemu profesorowi? Po pierwsze, nie wiem, czy on nie n ie był donosicielem. Chyba sam nie był– to porządny gość– ale co zjego kolegami, którzy będą moimi recenzentami? Wsytuacji, gdy nie wiadomo, co kto ma za skórą, wśrodowisku akademickim nie toczy się swobodna gra idei (by użyć języka liberalnego), wramach której pewne znich są rozwijane dzięki swej wewnętrznej płodności iatrakcyjności. Przedstawiciele nauki, którymi winien kierować etos poszukiwania prawdy, często zachowują się koniunkturalnie. To razi, ale jest wpełni zrozumiałe, biorąc pod uwagę konikt interesów, wjakim znajduje się część profesury. Konikt między potrzebą zasłaniania swoich biograi acelem nauk społeczny społecznych: ch: odkry waniem mechanizmów rządzących ż yciem społecznym. społecznym. Zgodzę się, się, że przestrzeń przestrzeń była mało sprzyjająca, sprzyjająca, ale isam przekaz był był sformułowany sformułowany wsposób wsposób chaotyczny iniezbyt iniezbyt atrakcyjny.
Oczywiście, można mieć pretensje na przykład do mnie, Zdzisława Krasnodębskiego lub Barbary FedyszakRadziejowskiej, iż nie napisaliśmy książek, które systematyzowałyby projekt IV RP. Ale wotwartej przestrzeni kulturowej pewne idee rosną przez pączkowan ie. Gdy ktoś pisze tak gruntowną rozprawę, rozprawę, jak książka oz wiązkach Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, to może ona być krytykowana– ale rzeczowo. WPolsce urządzono nagonkę. Czy Pan wie, że Cenckiewicz iGontarczyk nie otrzymali zaproszenia na ani jedno seminarium uniwersyteckie, by przedyskutować tezy książki? Niechaj zaproszą ich np. źródłoznawcy
A.Z .:
Wotwartej przestrzeni komunikacyjnej, gdy wysu wa się idee ważne dla dl a zbiorowości, to są one spontanicznie spontanicznie rozwijane. Także Także drogą krytyk kr ytyki– i– jedni jedni wskazują, że coś jest ważne, inni komentują, powstaje wartość dodana. Tak jak zLinuxem. Wpolityce kodem źródłowym jest, dajmy na to, formuła: „Polska „Polska jest krajem, gdzie nie przestępc y nadają ton, lecz ludzie kreatywni”. Przy takim kodzie, gdy przestrzeń kulturowa, m.in. akademicka, jest twórcza, sprzy jająca, młodzi mł odzi ludzie ludz ie piszą doktoraty olustracji o lustracji i powiązaniach post-agenturalnych jako podglebiu gier korupcyjnych. A.Z .:
/ K A Z C R U D _ K E R U J / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H K A Z C R U D K E R U J
a b
62
iwytkną im błędy, punkt po punkcie! Nic ztego. To pokazuje karłowatość przestrzeni akademickiej, wktórej ma tworzyć się kultura narodu. Do jakiego stopnia (czy może– wjakiej perspekt ywie czasowej) możliwa jest wogóle zmiana systemu, skoro wpływy grup interesów są tak mocno zinstytucjonalizowane? zinstytucjonalizo wane?
Gdy „chodzę” po Internecie czy wsalonikach praso wych oglądam dziesiątk i rozmaitych czasopism, czasa czasami mi na dobrym poziomie, jak „Obywatel”, czasem na słabym, to widzę, że mamy ma my wPolsce wPolsce (ale iwśród Polonii) Polonii) rozproszony rozproszony archipelag polskości. Poczynając od środowisk rozmaitych (niekiedy sympatycznych) czubasów ipowolnie myślących tradycjonalistów, po sporą liczbę patriotów na wysokim poziomie. Są też Polacy pracujący wwielkich korporacjach, którzy mają dość postkolonialnej mentalności szefów. Niechby rodacy ze wszystkich tych blogów, kół dyskusyjnych, stowarzyszeń, fundacji, grup rekonstrukcji historycznych policzyli się, zebrali wokół projektu Kongresu Polskości– np. na kanwie Waszej wizji społecznej gospodarki rynko wej. Skupić Sk upić miłośn miłośników ików ojczyz ojczyzny ny z zróżnych różnych środowisk – może udałoby się stworzyć jakąś masę k rytyczną? Powiem językiem język iem ekonomicznym: dając sobie wzajemne wsparcie A.Z .:
POLECAMY
wprojektach społecznych, obniżylibyśmy koszty transa kcyjne bycia praktycznymi patriotami. Zgoda– mamy rażąco niski poziom kapitału kapitału społecznego. Ale czy mamy czekać– jak radzi profesor Czapiński, który wswojej diagnozie jest rozsądny, ale wpomysłach, które zniej wyprowadza raczej d ziecinny– aż wszkole będą prowadzone lekcje, na których dzieci będą się uczyły pracy zespołowej, zamiast indywidualnej, by kiedyś się ztego pomnożył kapitał społeczny? Zadziałajmy oddolnie. Napiszmy projekt wiązki inicjatyw patriotyczno-obywatelskich. Wpół roku później zorganizujmy Kongres Polskości. Przyjmijmy zestaw ogólnych zasad do przyjęcia dla osób zszerokiego pasma ideowego. Zacznijmy się wspólnie zastanawiać. Niech owocem pracy organicznej będzie szerszy organizm. Czy mamy dalej pozwalać, aby procesy globalne pomiatały Polską jak kupą starych liści? Czy mamy bezradnie patrzeć na degenerację sądownictwa? Na budowanie przez PO układu wurzędach skarbowych? Twórzmy struktury, które zakotwiczą tych, którzy poza byciem członkami rodzin ipracownikami, chcą wpraktyce, nie tylko od święta, być obywatelamiPolakami. Dziękuję za rozmowę.
Warszawa, września r.
63
Nie widząc, Nie słysząc, Niemówiąc Polskiej socjologii problemy ztajnością b n STEVEN MILEHAM HTTP://WWW.FLIC HTTP://WWW.FLICKR.COM/PEO KR.COM/PEOPLE/SMILE PLE/SMILEHAM/ HAM/
D W
Tajność zaczyna się tam, gdzie zaczyna Tajność zacz yna się społeczeństwo. Wystarczy grupa trzech osób, aby zaistniał kluczowy mechanizm życia społecznego– społec znego– kontrola. „T „Trzeci” to nie tylko przyjaciel, ale także intruz, intrygant czy kłopotliwy świadek. Istotny wkontekście tajności dystans emocjonalny iinformacyjny między trzema osobami stwarza możliwość powstawania niejawnych sojuszy dwóch przeciw trzeciemu. trzeciemu. „Trzeci” nie musi być przy tym traktowany dosłownie. Zwróćmy tu uwagę na denicję „spisku” wamerykańskiej tradycji prawnej. Mowa tam oporozumieniu zawartym między co najmniej dwoma osobami wcelu popełnienia przestępstwa lub osiągnięcia nielegalnymi środkami celu dopuszczonego prawem. Tu „trzeci”, przeciw któremu się „spiskuje”, to instytucje wymiaru sprawiedliwości, opinia publiczna lub ogół społeczeństwa. Warto też powiedz powiedzieć, ieć, że tajność o ochara chara kterz kterzee spo łecznym ma status paradoksalny. pa radoksalny. Jak pisze bowiem Georg Simmel, minimalna minima lna liczba osób, przy której tajność zyskuje charakter społeczny, społeczny, jest z arazem maksymalną gwarantu jącą jej zachowanie. W Wtajność tajność zatem imma immanentnie nentnie wpiw pisany jest potencjały zdrady oraz konieczność rozwijania różnych mniej lub bardziej wyranowanych form kontroli
społecznej. Zjawiska tajne t ajne wtym ujęciu mają nie tylko bardzo szeroki iuniwersalny charakter (żeby nie powiedzieć– codzienny), ale także względny. Stwarza to oczywistą trudność przy ich naukowej analizie– tajność jest zawsze „czy jaś”, aprzez aprzez to jedno ito samo zdarzenie zdar zenie może mieć różne znaczenie, zależne od konkretnego aktora (tzw. obiad wiedeński inaczej wyglądał zperspektywy Jana Kulczyka, inaczej zperspektyw zperspektywyy Władimira Ałganowa) Ałganowa)..
Funkcje tajności Owa uniwersalność zjawisk tajnych wiąże się także zdużą różnorodnością pełnionych przez nie funkcji. W pierws pierwszym zym rzę rzędzie dzie zwró zwróćmy ćmy uwagę na te, które ukazują możliwość wykorzystywania relacji ocharakterze tajnym jako swego rodzaju zasobu. Tajność redukuje koszty działań, pod warunkiem, że ryzyko wykrycia działań niejawny niejawnych ch o charakterze nielegalnym lub/i nieetycznym jest nieduże. Kradzież technologii może być bardziej opłacalna niż rozwijanie własnych, żmudżmudnych i kosztochłonnych badań, budowanie prototypów, ich testowanie etc. Działania tajne mogą być także narzędziem zdobywania władzy. W sferze ekonomicznej wiąże wią że się to przyk ładowo z alternaty a lternaty wnymi środk środkami ami walki wal ki konku konkurenc rencyjnej yjnej (na konku konkurentów rentów nas nasyła yłam m po cichu kontrolę skarbową, policję lub inne służby) lub rozmaitymi formami oligopolizacji rynku (zmowa kartelowa pomiędzy kilkoma producentami tego samego produktu lub usługi). Na polu politycznym tajność może stanowić cechę ustrojową (reżimy niedemokratyczne,
64
posługujące się tajną policją do inltracji społeczeństwa
ipolityki (rozumianej jako artykułowanie irealizowanie
izwalczania opozycji). Funkcją najbardziej skomplikowaną jest wkontekście instrumentalnego instrument alnego wykorzystywania w ykorzystywania tajno tajności ści multiplikacja tożsamości, rozumiana jako odgrywanie różnych ról przez
polskiej racji stanu) po r. Pomocne będą tu zwłaszcza dwie koncepcje teoretyczno-analityczne: koncepcja władzy
tego samego aktora. Wświecie działań wywiadowczych standardowo wykorzystuje się instytucje przykrywkowe: agencje informacyjne, rmy typu import-eksport, biura handlowe. Zawodowy świat przestępczy częściowo legalizuje swoją działalność wsferze jawnej, prowadząc sieci restauracji, dyskotek, salonów gier. Chodzi tu nie tylko okamuaż, ale również ododatkowe możliwości działania iosiągania korzyści (częściowa jawność świata prze-
stępczego to m.in. sposobność prania brudnych pieniędzy). Podobną rolę wprzestępstwach podatkowych odgrywają „ludzie-słupy”, „rmy-krzaki” bądź „spółki-wydmuszki”, które nie tylko utrudniają wykrycie podmiotów faktycznie odpowiedzialnych za oszustwa, ale także zajmują się
produkcją fałszy wych faktur produkcją fak tur (przypadek mai paliwowe paliwowej) j).. Wnieco innym w ymiar ymiarze ze multiplikacja multipli kacja taka dotyczy również czasem skom skomplikow plikowanych anych działań ocharakterze „ta jemniczego klienta” (mystery shopping ) [chodzi otechnikę pomiaru standardów obsługi, np. w placów placówkach kach handlo-
wych, opartą opart ą oodczucia oodczucia „podstawionych”, „podstaw ionych”, nieza niezależnych leżnych od rmy klientów– przyp. red.]. Świat niejawny wytwarza również swoje własne typy zaufania, lojaln lojalności ości isocjalizacji isocjalizacji.. Opozycja wobec świata jawnego, w tym do jego reguł prawnych i obyczajowych, niesie niebezpieczeństwo postaw cynicznych. Świat tajny może „zniewalać”; wtym kontekście konkretny problem funkcjonariuszy funkcjonar iuszy policji, wprowadzonych wprowadzonych z fałszy fałszywą wą tożsamością wświat przestępczy to kwestia ich lojalności. Zauważmy też, że we współczesnym społeczeństwie istnieje całkiem pokaźna grupa zawodów, dla których „wychowanie do tajności” jest jednym zpodstawowych elementów profesjonalnego treningu. Chodzi nie tylko ofunkcjonariuszy różnego rodzaju służb (policjantów, ocerów wy wiadu itp.) itp.),, ale również księż księżyy (tajemnica spowiedzi), s powiedzi), ad-
wokatów (tajemnica (tajemnica adwokacka) adwokack a) iwszystkie te zawody, dla których zachowywanie różnego rodzaju tajemnic służbo-
wych izawodow izawodowych ych jest codziennośc codziennością. ią. Tajność jest takż ta kżee mechanizmem kreowania prestiżu. Wszystko, co nieznane, wydaje się wspaniałe , jak ongiś stwierdził Tacyt. Dlaczego
tak często czę sto lgną do siebie półświatek/świat przestępczy iartyści, sportowcy, celebryci? Tajność polskiej polityki Interesujący problem to również funkcjonowanie bardziej złożonych,, systemowych, nieincydentalnych itrwał ych rezłożonych lacji ocharakterze tajnym. Innymi słowy, słowy, dylemat wyrażowyra żony wangielskim sformułowaniu bad apples or bad barrels – – co było złe: jabłka czy skrzynki do ich przechowywania– rozwiązujemyy na rzecz „wadliwych skrzynek”. rozwiązujem sk rzynek”. Spróbujmy się zastanowić nad systemotwórczym charakterem tajności wkontekście jakości polskiej demokracji
strukturalnej, wykorzystywana często w pracach Jadwigi Jadwigi
Staniszkis, oraz „zasada podczepienia”, sformułowana przez And rzeja Zybertow Andrzeja Zybertowicza icza.. Wł Władz adzaa str strukt uktura uralna lna,, mówiąc wpewny w pewnym m uproszc uproszczeniu, zeniu, to syt sytuacja uacja,, w wktórej której wybr wybrani ani
gracze decydują oregułach gry zgodnie zwłasnym interesem, wpły wając jednocześnie jednocześnie na warunki funkcjono funkcjonowania wania wszystkich wszyst kich innych graczy. Ich udzia udziałł wproce wprocesie sie decyz decyzyjyj-
nym ma charakter c harakter nieformalny, nieformalny, asam fakt podejmowania czy wpł ywania na pewne decyzje pozostaje wdyskretnym cieniu. W „aferze „af erze Ryw Rywina” ina” proces poufnych negocjacji między domniemanym nieformalnym ośrodkiem decyzyjnym („grupa trzymająca władzę”) a Agorą, dotyczący kształtu ustawy medialnej, miał mieć właśnie znamiona władzy struktura lnej – korzystne dla obu stron rozwiązania miały obowiązywać także wszystkich innych graczy na rynku medialnym. Podob Podobne ne cechy władzy wład zy
strukturalnej mają również zmowy kartelowe. Z kolei „zasada podczepienia” wskazuje na jeszcze inny ważny aspekt systemowej tajności. Zasada ta, opisu-
jąc fun funkcjonowanie kcjonowanie tzw. anty antyrozwojowy rozwojowych ch grup interesu (grup nieformalnych iniejawnych, iniejawnych, których skutki działań dzia łań mogą hamować rozwój cywilizacyjny Polski), modelowo ukazuje trzy warstwy działań. Pierwsza to jawne przedsięwzięcia konstytucyjnych podmiotów państwa; druga to tajne (choć legalne) działania ochronne służb specjalnych; trzecia zaś to nielegalny transfer publicznych środ-
ków wpry wprywatne watne ręce, przy niskim stopniu ryzyk a izapewnionej ochronie ochronie warstwy pierwszej idrugiej. „Zasada podczepienia” mówi opatologiach wrdzeniu państwa; bodaj najlepsza ilustracja tej zasady za sady to „a fera FOZZ”. FOZZ”. Ustawowo powołany wlutym r. Fundusz, posiadający osobo wość prawną, ocjaln ocjalnie ie mia miałł gromadz gromadzić ić środk środkii na spłat spłatęę
polskiego zadłużenia zadłu żenia inimi gospodarować oraz prowadzić księgi zobowiązań inależności państwa ztytułu zagra-
nicznych kredytów igwarancji państwowych– to warstwa pierwsza. Wwarstwie drugiej chodziło owykupienie polskiego zadłużenia na rynkach wtórnych (operacja korzystna, gdyż dolar polskiego długu kosztował tam wokresie działania FOZZ od do centów) centów);; wedle ówczesnego prawa międzynarodowego były to działania nielegalne. n ielegalne. Tu Tu swojej infrastruktury użyczyły wojskowe służby specjalne PRL (rola Oddziału „Y” Zarządu II Sztabu Generalne-
go oraz Grzegorza Żemka, dyrektora generalnego FOZZ, azarazem współpracownika Zar ządu II). Warstwę Warstwę trzecią, trzecią , niezgodną zinteresem Polski, stanowił niejawny inielegalinielegalny transfer środków poprzez sieć różnego rodzaju brokerów, współpra cowników współpracownik ów i agentów na rzec rzeczz bliż bliżej ej niezident niezidentyykowanych podmiotów (np. spółek zarejestrowanych na Antylach Antyl ach Holenderskich lub Guernsey). Instytucja państwowa, powołana pierwotnie do pewnych ważnych zadań, wymknęła się spod kontroli i zaczęła pełnić zupełnie inne funkcje.
65
Czy potramy wskazać uwarunkowania takiej trwałej, patologicznej tajności? Zacznijmy od pewnej hipotezy, zai nspirowanej pracami Roberta Putnama, teoretyka ibadacza demokracji oraz kapitału społecznego. Putnam zapropono wał rozróżnienie między „zamknięt „za mkniętym” ym” (bonding (bonding ) a„otwartym” (bridging (bridging ) kapitałem społecznym. Pierwszy dotyczy relacji pośród grup homogenicznych (np. zorganizowane grupy przestępcze), drugi heterogenicznych (np.amatorskie chóry). Każdy znich tworzy odmienne typy lojalności, rozpięte na skali między strachem azaufaniem. Jakość demokracji (m.in. transparentność) zależy nie tylko od poziomu zaufania społecznego (ten wPolsce jest dramatycznie niski, najniższy wkrajach Unii Europejskiej), ale również od dominującego typu kapitału społecznego. Wczasie transformacji dominował kapitał społeczny ocharakterze zamkniętym, krą żący wnielicznych, wnielicznych, ale dobrze zorganizo wanych środowiskach. Na marginesie ma rginesie zwróćmy tu uwagę na problem, wjak małym stopniu społeczeństwo polskie podczas przełomu r. było partnerem dla elit politycznych wkwestii inicjowania zmian ustrojowych. Hipotezę onegatywnym wpływie „złego” kapitału społecznego na demokrację ipolitykę da się częściowo nasycić empirią. Janine Wedel, Wedel, amerykańska badaczka, która wksią żce „Col lision and a nd Collusion” Collu sion” (Zderzenie (Zderz enie izmowa) iz mowa) analizowała polską transformację, wskazywała zarówno najbardziej prężne grupy byłych aparatczyków partyjnych, jak i niektóre grupy działaczy opozycyjnych. Skutki ich d ziałań w kooperac kooperacji ji z przedstawicielami zachodniego świata biznesu (m.in. instytucje pomocowe, międzynarodowe firmy konsultingowe, doradcy) były w dużej mierze odwrotne od zamierzonych, a zachodnie know-how i strumienie kapitału kapitału zasiliły k liki. Ana liz y dotyc dotycząc zącee uwła uwłaszc szczen zenia ia nomenk nomenklatu latury, ry, kapita lizmu politycznego bądź prywatyzacji państwa policyjnego wskazują na ciągłość iskuteczność pewnych struktur społecznych, powstałych jeszcze wlatach . Struktury te wPRL żerowały na polu dystrybucji rzadkich dóbr. Funkcjonowały wwarunkach trwałego niedoboru, wiążącego się zgospodarką centralnie sterowaną, opierały się m.in. na mechanizmach nomenklaturowych, po części na sieciach zarządzanych przez Służbę Bezpieczeństwa isłużby wojskowe. wojskowe. Szczególny przy padek takich wspólnot dotyczył tych środowisk, które żyły wdwóch światach: socjalistycznym ikapitalistycznym, korzystając zzasobów imożliwości obu. Chodzi m.in. odyplomację, handel zagraniczny izachodnie programy stypendialne. „Brudne wspólnoty” nie zniknęły po r., chociaż świat starych instytucji rozpadł się. Powstały bowiem no we pola dla patolog patologicznej icznej tajnośc tajnościi (jak a była tu doza spontaniczności, a jaka planowania, to temat do odrębnej analizy), przede wszystkim szeroko rozumiane przekształcenia własnościowe. Już samo wyliczenie wszystk wszy stkich ich ujawnionych przy przypadków padków o ochar charakter akterze ze koniktu interesów, dotyczących polskich prywatyzacji, by łoby pouczające. poucz ające.
Zapewne owocne byłoby uwzględnienie tajnych czynników wprzypadku ta kich zjawisk iprocesów znajnowszej znajnowszej historii Polski, jak choćby: k arier biznesowych najbogatszych Polaków (czy ścieżki karier współpraca agentural agenturalna na zSB prezesów Getin Banku imBanku to przypadki odosobnione wświecie polskiej nansjery?); geneza inansowanie partii politycznych („moskiewska pożyczka”, ostatnio zaś rola gen. Czempińskiego wzałożeniu wzałoże niu Platformy Obywatelskiej); faktyczny przebieg procesów legislacyjnych („afera hazardowa”,, „afera zardowa” „af era Rywina”); poziom „dworskości” iklientelizmu wcodziennym życiu partii politycznych (choroba dotycząca całej sceny politycznej).
Socjologowie tak jak rzeka, idą po linii najmniejszego oporu Powyższe sformułowanie, pożyczone od Gary’ego T. Marxa, amerykańskiego socjologa ipioniera badań świata zakulisowego, wskazuje na kolejny istotny problem. Chodzi oniechęć do zajmowania się kulisami życia społecznego bądź ich ignorowanie/bagatelizowanie przez polskich badaczy społeczeństwa. Aby policzyć socjologów polskich, którzy eksplorują zjawiska tajne czy to poprzez analizy teoretyczne, czy empiryczne, wystarczą palce jednej ręki. Dlaczego zjawiska zjawisk a tajne stawiają socjologom opór iwymuszają mechanizmy konformistyczne? Przede wszystkim tajność jest słabo zagospodarowana poprzez teorie socjologiczne. Socjologowie nie mają więc „cz ym myśleć” (choć zapytani kuluarowo, potraą odziwo całkiem sensownie analizować świat niejawny n iejawny). ). Być może zresztą bogatszy „urobek teoretyczny” mają na polu tajności inne nauki społeczne (m.in. kryminologia iantropologia kulturowa). Ryzyko związane ztworzeniem własnych narzędzi koncepcyjnych jest tym więk sze, iż zazwycz za zwyczaj aj badacze zjawisk niejawnych napotykają różne bariery informacyjne. in formacyjne. Ateorie potrzebują dobrego „paliwa empirycznego”. Czasem mamy oczywiście do czynienia zbrakiem lub dużą niekompletnością informacji. Zwróćmy choćby uwagę na dostępność źródeł informacji dotyczących „afery FOZZ” dziesięć lat temu iwspółcześnie, zwła szcza wperspektywie analizy roli służb specjalnych PRL. Zjednej strony informacje prasowe, pozwalające postawić pewne hipotezy, zdrugiej– zdrugiej– możliwość przeprowadzenia kwerendy warchiwach IPN, poświęconej najważniejszym aktorom tej afery, dającej dającej faktyczną wied zę oich związkach ze służba mi. Zresztą wprzypadku wprzypadku zjawisk takich jak FOZZ, gdzie wgrę wchodzą „wielopiętrowe” „wielopiętrowe” działania s łużb specjalnych, trzeba powiedzieć osferze nie tylko „ zdeniowanej ignorancji” (wiemy, (wiemy, czego nie wiemy), ale icał kowitej niewiedzy. Często jednak nie chodzi obraki informacyjne, ale okonieczność składania wcałość różnych strzępów danych. Eleganckie, systematyczne itradycyjnie wykorzystywane dane statystyczne, zebrane dzięki badaniom
66
sondażowym, oznaczają inny komfort komfort pracy niż t worzenie jaki ejś sensownej jakiejś sensowne j syntezy syntez y zrelacji osobistych, osobist ych, wspomnień, wspomnie ń, dokumentów itekstów itekstów prasow ych otrudnej do określenia wiar ygodno ygodności. ści. W pewnym sensie jednak ba riery teoretyczne ibadawcze wiążące się ze zjawiskami zakulisowymi są w tórn tórnee wobec przeszkód ocharakterze kulturow kulturowo-społeczny o-społecznym. m. Nie-
sprzyjająca atmosfera dla badań socjologicznych nad różnymi wymiarami tajności w życiu społecznym jest
w pew pewnym nym sensi sensiee pocho pochodną dną wal walki ki medi medial alnej nej wokó wokół ł lustracji z r. Zwolennicy lustracji przegrali; ich porażka oprócz konkretnych skutków politycznych (upadek rządu Jana Olszewskiego, w dalszej perspektywie tyw ie zwycięstwo postkomunistów w w yborach w
r.) oznaczała także trwałe osadzenie się w debacie publicznej takich negatywnych etykiet, jak „oszołom” czy „wyznawca spiskowej teorii dziejów”. Odtąd naukowiec zajmujący się transformacją zperspektywy jej nieco bardziej ukrytych mechanizmów, musiał zmagać się nie tylko zoporem materii badawczej, ale izopiniotwórczymi mediami (szczególnie „Gazeta Wyborcza”).. Ukazywanie cza”) Uka zywanie znaczenia zjawisk zakulisowych wprocesach społecznych (czyż spiski nie odgrywały istotnej roli whistori w historii?) i?) staje st aje się hołdowa hołdowaniem niem „spiskowej teorii dzie jów”,, atakże jów” ata kże swoistą myślozbrodnią, myślozbrodni ą, popełnioną na socjologicznym rozumie. Wdalszej kolejności także powodem do publicznych dywagacji na temat zdrowia psychicznego badacza zjawisk zakulisowych. Inny element kulturowej bariery, to podchw ycony na początku transformacji imitacyjny model modernizacj modernizacjii wra z z topor topornie nie rozu mia nym liber liberal alizm izmem em ekonom ekonomicz icz-nym (pisał otym m.in. Zdzisław Krasnodębski). Mo-
del ten, utrwalany w mediach, środowiskach opiniotwórczych oraz naukowych, skutecznie hamował wyobraźnię i wysiłek myślowy. Świetnie widać to było w dyskur dy skur sie media me dialnym lnym wokó wokółł pr yw ywaty aty zacji w latac la tach h . – patologiczna tajność (choćby w postaci strukturalnej korupcji) ex definitione nie definitione nie mogła mieć miejsca. Niewielki margines, jaki pozostawiono zjawiskom nie-
pokojącym (niekoniecznie tajnym!), mógł być zagospodarowany jedynie przez kategorie takie, jak „nadużycia”, „błędy” i „nieprawid łowości”. Patologie – owow-
szem, pomówmy o funkcjonowaniu związków zawodowych w pry watyzowanych przedsiębiorstwach przedsiębiorstwach oraz o państwowych formach własności. własności. Wgruncie rzeczy przypominało to klasyczną sytuację opisaną przez Petera Bachracha iMortona Baratza wtekście „Two faces of power” (Dwa oblicza władzy). Władza to nie tylko sfera bezpośredniego wpływania jednego podmiotu na drugi. To także takie kształtowanie opinii publicznej, publicznie wyrażanych dylematów idostępnych opcji wyboru, które jest funkcjonalne ibezpieczne dla elit rządzących. Imitacyjny model modernizacji modernizacji niewątpliwie okaz ał się użyteczny użytecz ny dla patologicznej tajności. tajności.
Opór środowiska naukowego może mieć równie subtelny chara kter. Wskaż Wskażmy my,, że naukowcy mają swój własny, specyczny zestaw poręcznych, pozornie racjonalnych argumentów, ukazujących niestosowność badań świata zakulisowego. Oto ich krótka lista: od najbardziej ogólnego Socjologia nie może bawić się w policję czy służby , przez nieco bardziej szczegółowy Nie szczegółowy Nie można się na gruncie socjologii zajmować osobami (dla osobami (dla badaczy rekonstruujących sposób organizacji konkretnych działań aferalnych), aż po drobiazgowe Teczki są fałszywe/prezentują spaczoną wizję historii lub To przecież jakaś socjologia gazetowa (dla tych, którzy sięgają po archiwalia IPN lub materiały prasowe).
W grę wchod wchodzą zą ta także kże mecha mechaniz nizmy my psycho psychologicz logicz-ne. Z jednej strony, bezlitośnie wskazują nam rachunek zysków i strat – Czy opłaca się robić doktorat lub habilitację z tematu kontrowersyjnego? Zdrugiej zaś usprawiedliwiają przymykanie oczu na pewne zjawiska– dociekanie prawdy burzy nie tylko zewnętrzne status quo, ale także naszą bardzo ogólną wizję świata, zasługującego przecież raczej na zaufanie niż podejrzliwość. podejrzliwość. Odkry wanie ibadanie zjawisk rozbieżnych ztaką wizją jest kosztowne emocjonalnie. ***
Wątpliwy status stat us świata ś wiata zaku zakulisowego lisowego jako przedmiotu badań (trudności teoretyczne, badawcze, środowiskowe ikulturowe) przekłada się bezpośrednio na prakt praktykę: ykę: powstające artykuł art ykuły, y, książki, projekty badawcze. Tajność, Tajność, mimo swojej powszechności wżyciu społecznym, nie stała się dotąd problemem omawianym wpodręcznikach dla d la studentów socjologii. Uniwersyteckie kursy ćwiczeń iwykładów dotyczące świata zakulisowego są rzadkie, zaś pojedyncze prace socjologiczne poświęcone tajności nie przekładają się wzasadzie na pracę zespołową. Oczywiście badacze tajności nie stoją na straconej pozycji. Nie jest to twardy gru nt wydeptanych ścieżek wiodących ku sukcesowi na polu akademickim. Raczej chodzi tu opewną dobrą tradycję isymboliczne korzenie swoistej dociekliwości, nazywanej socjologią. Peter Berger wpopularnym podręczniku „Zaproszenie do socjologii” używa metafory detektywa– sceptycyzm wobec ocjalnych wersji zdarzeń, które podsuwa nam świat, jest pewn pewnąą powinno powinnością ścią zawodową (ajed (ajednocze nocześnie śnie dużą frajdą intelektualną). Tak jak detektywi, powinni śmy zaglądać za kulisy i be zczelnie zapuszczać się na obszary zbyt uświęcone lub wstrętne, aby inni zechcieli się nimi zainteresować. Granice owej bezczelności lub – jak ujął
to swego czasu Stanisław Ossowski – „nieposłuszeństwa w myśleniu”, myśleniu”, wyznaczone wy znaczone są z jednej strony regułami dobrej roboty socjologicznej i uczciwością intelektualną , zdrugiej świadomością, wktórą uzbroił nas Charles W.. Mills W Mil ls ws wswojej wojej „Wyobraźni „Wyobraźni socjologicznej” socjologicznej”.. Kryt K rytyczny yczny socjolog, demaskując działania władzy, powinien działać winteresie społeczeńst wa. dr Daniel Wicenty
67
Redukcja do tajności M G
Sferę aktywności społecznej czło wieka można podz podzielić ielić na dwa wymiary woparciu okryterium jawności. Pierwszym będą działania jawne, czyli takie, którym nie towarzyszy zamiar ukrycia. Pozostała część obejmuje zachowania niejawne, które próbuje się zataić wobawie przed sankcją lub wstydem. Ludzie zwykli współpracować, współpr acować, bo w wgrupie grupie łatwiej osiągnąć pewne cele. Czasami opłaca się utrwalić taką grupę, aby dłużej iskuteczniej służyła swym członkom. Ludzie umawiają się ze sobą, że
będą działać wspólnie. Jeśli aktywność grupy narusza normy otoczenia, wktórym funkcjonuje, może ona zoz ostać ukarana. Zasady życia społeczne-
go ograniczają wachlarz możliwych działań, azakazane formy aktywności bywają skuteczniejsze od legalnych. Grupa, Grupa, dążąc dąż ąc do maksymalnej skuteczności wrealizacji określonego
celu, może zatem utajnić swoją dzia łalność. Ludzie, aby dział działać ać wspólnie
iniejawnie, powołują tajne związki. Kulisy życia społecznego są płaszczyzną szczególnie trudno dostępną dla badacza. Oprócz ograniczeń typowych dla badań społecznych, łączy się znimi znimi kilka kil ka trudności
swoistych. Po pierwsze: jeżeli podmiot podejmujący działanie niejawne, ukrywa je wobawie przed spo łeczną sankcją, sa nkcją, to badacz wydobywaw ydobywa jący je na świat światło ło dzienne– d zienne– naraż a się na jego gniew. Penetrowanie nie jawnej sfery s fery życia społeczne społecznego go narusza interesy grup działających na tej płaszczyźnie. definicyjną Po drugie: cechą definicyjną działań niejawnych jest utrudniona dostępność informacji na ich temat dla podmiotów niezaangażo-
wanych w ta ki proceder. Nie dość, że rzeczywistość sama o sobie nie mówi podmiotowi poznającemu, to dodatkowo inne podmioty celowo utrudniają owe poznanie. To trochę tak, jak by astronomowi, astronomowi, obserwującemu słabo widoczne ciało niebieskie, ktoś dodatkowo zasłaniał obiektyw teleskop teleskopu. u. Po trzecie: osoba badająca kulisy życia społecznego naraża się na uwikłanie w tzw. spiskową teorię dziejów. Problem ten ma dwa warianty. W pierwszym, badacz z własnej winy staje się ofiarą „syndromu konia dorożkarskiego”, którego horyzont poznawczy jest ograniczony przez koncentrację na jego wąskim wąsk im wyc wycinku inku.. Wariant drug drugii to oskarżenie ze strony otoczenia o uprawianie spiskowej teorii dziejów.
I właśnie temu ostatniemu zagadnieniu poświęcony jest niniejszy tekst. Twierdzę, że każde badanie niejawnych wymiarów życia społecznego, może zostać oskarżone o„teoriospiskowość” zprzyczyn metodologicznych. Moim celem jest znalezienie wskazówek umożliwiających identykację rozumowania teoriospiskowego. Dzięki nim badacz kulis
życia społecznego będzie mógł uniknąć uwikłania uwikła nia wretorykę w retorykę spiskowej spiskowej teorii dziejów dz iejów.. Czym jest spiskowa teoria dziejów? Trudno negować istnienie konspiracji, spisków itajnych sprzysiężeń. Trudno również naukowcom wniekwestionowany sposób je udokumen-
tować. Większość historyków jest chyba zgodna co do „tajnych zmów”,
towarzyszących np. nocy św. Bartłomieja, zamachowi majowemu Józefa Piłsudskiego czy paktowi pa ktowi Ribbentrop– Mołotow. Życie społeczne pełne jest brudu, który ludzie spychają za kurtynę inieważne, czy czy nią to, aby uniknąć wysiłku sprzątania, czy dla zachowania pozoru czystości. Spiskowa teoria dziejów, zwana także agenturalną, konspiracyjną lub policyjną, to pogląd zakładający, że wyjaśnianie zjawisk społecznych polega na wskazywaniu działań ludzi inicjujących dane zjawisko oraz planujących planu jących i spisku spiskujących jących w celu jego reali realizacji. zacji. Ważne jest jes t to, że ów pogląd przypisuje znaczenie determinujące dla procesu dziejowego funkcjonowaniu tajnych stowarzyszeń, które kształt ują bieg historii. Taki sposób postrzegania rzeczy wistości wistoś ci społe społecznej cznej ma wiele wad. Najważniejsza to monokauzalizm, czyli zanegowanie złożoności przyczyn zjawisk społecznych. Skutkuje to zafałszowanym obrazem rzeczywistości.
Ciekawe, że retoryka spisko wej wizji rze rzeczy czy wisto wistości ści ma waż ważną ną społeczną funkcję. Przejęcie władzy przez Hitlera związane było zupo wszechnieniem wszech nieniem nienawiści do rzekor zekomo spiskujących Żydów. WPRL-u propaganda lansowała polowanie na „zaplutego karła reakcji”. Faktyczni spiskowcy walczący owładzę (ojej utrzymanie), tworzą wrzeczywistości symboliczne symbolicznejj zakonspirow zakonspirowanych anych wrogów,, co ułatwia im realizację celu. wrogów celu.
Spiskowa wizja dziejów tra ła do świa świadomości domości potocznej. Stała się atrakcyjnym tematem dla pisarzy itwórców lmowych. Mówi się nawet o „syndromi „syndromiee spisku” jako
68
oatrybucie ludzkiego myślenia. Le-
przejęcia władzy nad światem, wcale
szek Kołakowski twierdził, że to wy-
nie oznacza, iż ktoś nie może próbować tego uczynić. Badanie spi-
nik strachu przed irracjonalnością historii. Upowszechnienie tej tematyki isamego terminu powoduje, że
jego sema semantycz ntyczne ne kontur y stają się zamazane. Dlatego nie wiadomo do-
kładnie, co znaczy nazwanie czegoś spiskową teorią dziejów, ale nie ulega wątpliwości, że jest to zarzut. Posądzenie o hołdowanie spiskowej teorii dziejów kojarzy się z ekstremizmem, oszołomstwem i parano ją. Dzięki temu, podmiot pod miot oskarż osk arżaa jącyy zwol jąc zwolniony niony jest z obowi obowiąz ązku ku postawienia konkretnego zarzutu.
Warto zauważ z auważyć, yć, że o otak takąą krytykę najłatwiej wtedy, gdy przed-
sków, które się nie udały, może być ciekawe i pożyteczne. Chodzi więcc o to, aby prz wię przyjmując yjmując opty optykę kę nakierowaną na tematykę konspiracyjną, pozostać pozostać kr ytycznym w stosunku stosu nku do d o jej możliwo moż liwości ści anaa nalitycznych. Jeśli człowiek się zanad-
to na czymś skupi, to nie zauważy, ile wtym czasie mu umknie. Druga ważna rzecz– Daniel Pi-
pes twierdzi, że teorię spiskową demaskuje specyczne traktowanie faktów.. Po pierwsze – ich pogmafaktów twanie, czyli celowa komplikacja wcelu zdezorientowania krytyka. krytyka . Po Po
miot badania związany jest zjakimś
drugie: niechęć do ujawniania źró-
poglądem politycznym czy ideologią. Rozbieżności światopoglądowe łatwo łat wo prze przekł kładaj adająą się na nau naukowe kowe
deł informacji. Po trzecie: poleganie
kontrowersje.
na falsykatach (jak np. „Protoko ły mędrc mędrców ów Syjonu”). Po czw czwart arte: e:
łapka dla badacza kulis życia ż ycia społecz-
bombardowanie szczegółami. Po kolejne: ignorowanie dowodów przeczących spiskowi itraktowanie ich jako
nego. Zagrożenie warto dobrze po-
machinacji samych spiskowców. Po
znać, aby mu nie ulec. Analiza cech
ostatnie: brak kry tyki źródeł. Można ostatnie: uogólnić, że od tych błędów uchroni badacza puryzm metodologiczny ija-
Spiskowa teoria dziejów to pu-
charakterystycznych retoryki teoriospiskowej umożliwi jej identykację
w stud iowa iowanym nym materi materiale ale oraz jej uniknięcie we własnej działalności badawczej.
Cechy charakterystyczne Najważniejszą cechą agenturalnej wizji wi zji historii hist orii jest je st uznanie uzna nie spisków spisk ów za napędową siłę procesu dziejo weg o, cz czyli yli prz przes esąd ądze zenie nie o na naddzwyczajnych, wręcz demonicznych możliwościach spiskowców. Można powiedzieć, że wszechmocni sprzysiężeni pełnią w tym konstrukcie rolę Boga. Trudno
przewidzieć nawet bliskie skutki wy woł wołanej anej celowo zmia ny spo społecz łecz-nej, adziałanie adziałanie spiskow spiskowców ców wymag a planu iprób jego reali zacji. Niccolo Machiavelli pisał, że spisków było dużo, ale mało miało dobry [wznaczeniu efektywny– przyp. M.G.] skutek oraz niezmierne są trudności, na jakie nar naraż ażają ają się spis spiskowc kowc y. Moim
zdaniem, to, że bardzo trudno jest zorganizować spisek zmierzający do
sność wywodu. Najłatwiej onieufność wstosunku do twierdzeń onie jasnej genezie. wskazuj azujee na rolę fa falsylsyPipes wsk fikowalności teorii spiskowej. Jego zdaniem, dobre – z naukowego punktu widzenia – studium o konspiracji, zawiera możliwość obalenia tez poprzez zwykłe czynności sprawdzające. Teoria spisko wa tworzy pas ochronny twierdzeń dodatkowych, które zapewniają odporność na krytykę. Przykła-
dowo: krytyk traktowany jest jako agent spiskowców, ajego argumenty jako ich machinacja.
Teorie spiskowe budowane są według podobnego schematu. Wkaż W każdej dej musi istnie istniećć podmiot spisku– czyli potężna, zła (zastanawiam
się, dlaczego tak mało jest dobrych ialtruistycznych spisków) izakonspirowana organizacja. Wszędzie wy-
stępują nie domyślające się niczego masy ludzkie– obiekt manipulacji oraz nieświadomy wykonawca woli
spiskowców. Na ogół można wyróżnić jeszcze małą grupkę dzielnych iosaczonych demaskatorów spisku, którzy usiłują nie dopuścić do katastrofy. Zwracam uwagę zwłaszcza na pierwszy iostatni element oraz na
opozycję między nimi. Badaczowi można zalecić unikanie osobistego zaangażowania (pisania otakowym wprost) wbadaną wbadaną tematykę, tematykę , azwłaszcza kreowania kreowa nia siebie na obrońcę ludzludzkości czy jakiejś grupy.
Jako narz narzędzie ędzie pozwa pozwalające lające wykryć różnicę między naukowym ma-
teriałem ospisku aspiskową teorią dziejów, Pipes zaleca zdrowy rozsądek. Jego zdaniem, tajne sprzysiężenia najczęściej są zwyczajnie nieprawdopodobne. Realny może być zamach na prezydenta, nie zaś potajemne rządzenie światem przez stulecia. Spisek lokalny przeciwstawiony jest spiskowi globalnemu i ponadczasowemu. Można zaproponować zasadę: im bardziej kunsztowny spisek, tym mniejsza szansa jego przeprowadzenia. Należy rozważyć, czy badane spisku jącee podm jąc podmioty ioty posia posiada dały ły za zasoby soby niezbędne do przeprowadzenia danych działań. Do zamachu potrzebny jest uzbrojony zamachowiec, ajakiego nakładu sił iśrodków potrzeba,
by opanować świat? Pipes wskazuje na rolę wiedzy ogólnohistorycznej wczynności odróżnian odróżniania ia konspiracji od konspiracjonizmu.
Spiskowe wizje historii zazwyczaj jasno wskazują winnych. Są to najczęściej grupy łatwe do odróżnienia od reszty społeczeństwa, budzące
niechęć lub zazdrość, np. Żydzi, cykliści, faceci wokularach. Zbiór wyodrębniony zostaje zatem ze względu
na jakąś cechę, która wcale nie predestynuje go do szczególnej roli. Na
ogół pojawia się założenie oinstrumentalnym charakterze władzy, którą chcą osiągnąć spiskujący.
Kolejne powtarzające się założenie, to przekonanie owinie benecjenta. Jeśli dane zjawisko lub wydarzenie sprawiło, że jakaś grupa jest uprzywilejowana wstosunku do resz-
ty, to musi ona być zaangażowana
69
w jego wy woła wołanie. nie. Prz Przykł ykładowo adowo – atak na WTC dokonał się za przyzwoleniem rządu Stanów Zjednoczonych, aby dostarczyć mu casus belli do napaści na Afganistan iIrak.
Zalecenia Wiemy już, czym jest spiskowa spiskowa teoria dziejów, jakie są jej cechy charakterystyczne oraz jak ich należy unikać. Uporządkujmy więc zalecenia badawcze oraz dodajmy nowe.
/ S S E N N E D Y R A G / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H S S E N N E D Y R A G
a n b
Najważniejsze– spisek odnosi się do czynu, ateoria spiskowa do sposobu postrzegania. Badacz tajnych sprzysiężeń powinien szukać ich w rzeczywistości społecznej, a nie tworzyć własną rzeczywistość przez ich pryzmat. Kolejne zalecenie wypływa zpoprzedniego: lepiej pisać okonkretnych przykładach niż tworzyć generalizacje. Błędem części teorii spiskowych jest to, że na podstawie sensownych przesłanek tworzą bezsensowne wyjaśnienia. Dobrze udokumentowane dane, np. nadreprezentacja osób pochodzenia żydowskiego wśród noblistów, stają się przycz przyczynynkiem do ryzykownych antysemickich tez. Należy unikać stosowania nazw kategorialnych. Rzadko jest
tak, aby dany zbiór społeczny, cały i bez wyjątku, spełniał jaką ś cechę oprócz tej wyróżniającej. Przykładowo, retoryka teorii spisku brzmi: tajne służby są odpowiedzialne za transformację ustrojową. Takie wy raż enie peł pełni ni fu funkc nkcję ję ideologiczną. Bezpieczniej jest stwierdzić: wielu funkcjonariuszy służb specjalnych (nazwiska) robiło na pewno to i to (dowody), a być może tamto (hipotezy).
Ż , , , , Kolejne zalecenie – nie wartoKolejne ściować. Najłatwiej narazić się na posądzenie oretorykę teorii spisku, gdy wbadany w badany problem uwikłane uwik łane są wartości. Można użyć terminów sztucznych (denicje syntetyczne) zamiast zapożyczeń zapoży czeń z języka potoczneg potocznego, o, gdyż te drugie posiadają większy ładunek emocjonalny. „Nie wartościo wać” nie znaczy: nie oceniać. Należy tak zdeniować przedmiot analizy, aby uchronić się przed wpł ywem myślenia teoriospis teoriospiskowekowego. Chodzi o zastosowanie denicji denicji wykluczającej wyk luczającej konsty konstytuty tutywną wną cechę teorii spiskowej– czyli wszechmoc spiskowców. Sama denicja nie wystarczy, należy ją konsekwentnie stosować jako narzędzie analitycznoopisowe. Wprzeciwnym razie będzie
trochę tak, jakby wtekście podejrzanym o „teoriospiskowość” napisać dużymi literami: „To nie jest teoria spiskowa”. Przed zarzutem hołdowania konspiracjonizmowi uchronić może autorytet osobisty lub instytucjonalny badacza. Ostrożność jest wskazana, jeżelii tekst jest podejrz jeżel podejrzanego anego autorstwa lub wręcz anonimowy– wszak nic tak nie pozbawia skrupułów, jak pseudonim. Na wiarygodność badacza dobrze wpływa przyznanie się do nie wiedzy, braku da nych lub błędu. Popełnia je każdy, ale nie wszyscy potraą się do tego przyznać. Georg Simmel wklasycznym tekście poświęconym tajności słusznie zauważa, że to, co niejawne, pobudza naszą fantazję do przypisy wania wan ia zjaw zjawisk iskom om nad nadzw zw ycz yczajnych ajnych właści wła ściwośc wości. i. Co wię więcej, cej, tajem tajemnic nicaa wzbudza wzbud za w wnas nas obaw obawy, y, a to jeszc jeszcze ze bardziej przykuwa uwagę ifascynuje. Przed badaczem kulis życia społecznego stoi podwójnie podwójnie trudne zad anie. Nie dość, że musi on ujawniać to, co tajne, to jeszcze powinien uczynić to w szczególni szczególniee ostrożny i klarowny sposób. Simmel twierdzi, że tajne związki nie powstają bez udziału reeksji człowieka. Są one świadomie konstruowane ikierowane. Na tej podstawie śmiem wskazać metodologiczną zaletę badania nie jawnyc jaw nych h org organ aniz izacj acji: i: st stru rukt ktur ura a intencjonalnie stworzona i kiero wana jest łat wiejs wiejsza za do zbad zbadani ania a ze względu na ograniczoną złożoność. Kolejną zaletą jest fakt, że skoordynowane działania niejawne wymagają ograniczenia ich zasięgu oraz izolacji. Sekrety i tajn tajnee związki towatowarzyszą wielu zjawiskom społecznym. Ignorując je, badacz będzie ślizgał się wyłączni wył ączniee po powier powierzch zchni ni zjawisk . Pozostaje mieć nadzieję, że powyższe zalecenia, wspierane przez sceptycyzm iczujność, uchronią badacza przed oślepiającą magią świata tajnych sprzysiężeń.
Maciej Gurtowski
70
20 afer gospodarczych na 20 lat IIIRP K P
Afery gospodarcze, poza tym, że są niewątpliwie zjawiskami nośnymi medialnie, wydają się być ważne zkilku powodów. Na przykład zbadawczego punktu widzenia, przestudiowanie kolejnych afer daje interesującą wiedzę dotyczącą kształtowania się gospodarki rynkowej wPolsce. Zkolei zperspektywy obywatelskiej, przyjrzenie się poszczególnym przypadkom afer pozwala na uchwycenie dość istotnych patologii życia społecznego. Spróbuję na przykładzie bardzo krótko omówionych dwudziestu wybranych afer (po jednej na każdy rok trwania IIIRP) pokazać pewne specyczne cechy tych zjawisk, które jednocześnie wydają się być ważne dla zrozumienia otaczającej nas rzeczywistości. Przykłady, które wybrałem, nie obejmują wszystkich największych czy najbardziej znanych afer ostatnich dwóch dekad, lecz te, które moim zdaniem dobrze ilustrują istotne zjawiska powiązane ztymi zdarzeniami. Jakie Jak ie zjawis zjawisko ko możemy naz wać afer aferąą gospod gospodarcz arcz ą? Można przyjąć, że jest to rozłożone wczasie, złożone dzia łanie grupy osób, które dąż ą do uzyskania uzyska nia poprzez zmowę nieprawomocnej korzyści kosztem dobra wspólnego. Kluczowe wydaje się tu pojęcie zmowy: jest to działanie ma jące na celu oszust wo, cechujące się m.in. t ajnością, koordynacjąą działań oraz przewagą informacyjną nad osoordynacj bami nie uczestniczącymi w zmowie. W przypadku afer gospodarczych zmowa ma umożliwić uzyskanie niepra womocnych korzyści, korz yści, które k tóre osiąg a się poprzez poprze z m.in. łamanie formalnych i nieformalnych norm i reguł. Zmowa zapewnia poczucie bezpieczeństwa (i poniekąd bezkarności) aktorów zaangażowanych zaangażowanych w działalność aferalną.
Złożoność działania aferalnego przejawia się tym, że aktorzy je podejmujący wykorzystują (awniektórych wypadkach tworzą) rozbu rozbudowaną dowaną sieć powiązań. Oczywiście, grupa aktorów inicjujących aferę nie musi tworzyć z łożonej sieci, lecz wprzypadku afer gospodarczych jednym zistotnych elementów jest ich skala– ata wymaga (świadomego bądź nie) zaangażowania wielu osób. Aferyy gospodarcze poza tym, Afer t ym, że godzą wdobro wspólne, są również działaniami niezgodnymi zinteresem zinteresem państwa. Nie oznacza to jednak, że warunkiem koniecznym dla zaistnienia afery gospodarczej jest złamanie obowiązującego prawa. Niemniej jednak próba uzyskania niepra womocnej korzyści oraz zmowa z mowa (izwiąz (iz wiązana ana znią tajność) świadczą, że aktorzy podejmujący tego rodzaju działania sami deniują je jako potencjalnie nielegalne. Innymi sło wy, dzia łania aferal aferalne ne to takie takie,, co do których któr ych nie istnieją wiar ygodne przes przesłan łanki, ki, że były one skutk skutkiem iem błę błędu, du, następstwem uprawnionego ryzyka biznesowego lub nieprze widzianych okoliczności zewnętrznych. zew nętrznych. I ostatnia sprawa– istniejąca wiedza odnośnie do afer, związana jest zaferami ujawnionymi. Okoliczności ujawniania afer są rozmaite, np. działalność służb policyjnych, prokuratury,, instytucji prokuratury inst ytucji kontrolnych, kontrolnych, konikt y interesów osób zaangażowanych wdziałania aferalne, śledcza dzia łalność łalno ść mediów. Jedna Jednakk ujawnien ujawnienie ie nie jest waru warunki nkiem em koniecznym, aby móc mówić oaferze (choć pojawiają się oczywiste pytania: ile jest afer nieujawnionych, czy różnią się znacząco od tych, które zostały ujawnione itp.). Ujawnienie afery jest jednak ważne, ponieważ może nieść ze sobą istotne skutki strukturalne, odmienne od skutków samej afery. Warto zauważyć, że afery ujawnione po latach również mogą mieć konsekwencje strukturalne (do momentu ujawnienia nieuświadomione), ale wtym wypadku sam fakt ujawnienia niekoniecznie powoduje takie konsekwencje. Spośród trzynastu kolejnych polskich rządów po r., r., przyczyną upadku trzech były m.in. ujawnione przez media afery gospodarcze (chodzi otzw. aferę InterAms, aferę Rywina oraz aferę gruntową).
71 ***
. Zacznijmy od roku – – co prawda formalnie istniał jeszcze wtedy PRL, ale przynajmniej symbolicznie od czerwca tego roku można już mówić oIIIRP. Jedno zpierwszych zjawisk przedstawionych wmediach jako afera, to „afera alkoholowa”. Była ona konsekwencją wykorzystania przez importerów kilku uregulowań dotyczących przywozu alkoholu do Polski. Wszystko zaczęło się, gdy Minister Współpracy Gospodarczej zZagranicą wydał grudnia r. r. zarządz enie, zgodnie zktórym nie była w ymagana koncesja na niehandlowy import alkoholu. Osoby prywatne, sprowadzające alkohol na własny użytek, płaciły tylko niewielkie cło. Wsierpniu r. podniesiono ceny alkoholu izaczął się opłacać jego import na dużą ska lę. Celnicy korzystali zinterpretacji, zgodnie zktórą wystarczało zadeklarować, że dany transport alkoholu jest na użytek własny. W ten sposób na granic y odprawia odprawiano no nawet n awet cysterny wypeł nione alkoholem. Później– wmiarę wmiarę kolejnych zmian wprawie– pojawiały się inne mechanizmy wykorzysty wane dla sprowadzania alkoholu zniskim cłem (m.in. (m.in. wlistopadzie r.– importerzy korzystali korzystal i zluki związazwi ązanej zfaktem, że na towary sprowadzane przez składy celne obowiązywało niższe cło). Wlipcu r. przywrócono kontyngenty na import alkoholu, co można potraktować jako zakończenie „a fery alkoholowej” al koholowej”.. Jest ona dobrym przykł przykładem, adem, w wjaki jaki sposób tego rodzaju zjawiska mogą być generowane przez ułomne regulacje prawne. Przy czym najciekawsze jest to, że pojawia ją się osoby, które od początk początku u wiedzą o otychż tychżee ułomnościach ipotraą znich czerpać korzyści. Pojawia się zatem problem zorganizowanych grup interesów, które są w stanie wy wrzeć wp ły ływ w na proces legislacyjny legislacyjny (czy (czy też na decyzje wysokich urzędników państwa). Jest to zpewnością jeden zważniejszych mechanizmów generujących afery (przykładem późniejszym jest chociażby „afera hazardowa”). . W ro roku ku pojawiły się pierwsze krytyczne wzmianki wzmi anki o odzia działalności łalności Funduszu Obsługi Zadł Zadłużenia użenia Zagranicznego. Fundusz, który miał zajmować się skupo waniem długu zagranicznego Polski, został powołany powołany dużo wcześniej (początki to rok ). Ponieważ Ponieważ cele funduszu f unduszu były niezgodne zobowiązującym wówczas prawem międzynarodowym, prowadził on działalność wsposób tajny iwefekcie osłabiona była kontrola państwa nad jego operacjami nansowymi. Tymczasem zakup wierzytelności okazał się tylko przykryciem dla wyprowadzania ogromnych środków, przekazanych FOZZ przez Ministerstwo Finansów.. Wbrew dekla rowanemu celowi działania, FOZZ Finansów udzielał kredy tów tów,, przyjmował pożyczki, dokonywał skomplikowanych iświadomie zawikłanych operacji na międzynarodowych rynkach nansowych. Tylko część operacji była dokumentowana, aistniejące księgi prowadzono wadliwie. Dodatkowo dziś wydaje w ydaje się pewne, że FOZZ został
/ N E D N A R F E H C / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H N O S R E D E P N E D N A R
b
,
powołany przez wojskowe icywilne tajne służby PRL. Wzwiązku Wzwią zku ztym współucz współuczestniczył estniczył woperacjach nanso wych tajnych służb sł użb razem zprz zprzedsiębiorstwam edsiębiorstwamii państwo państwo- wymi handlu zagranicz z agranicznego nego ispó łkam łkamii handlow ymi hanha ndlu zagranicznego, kontrolowanymi przez państwo. Zakończył on działalność w styczniu r. r. i został poddany kontroli NIK, co doprowadziło do ujawnienia afery. Itu zaczął się interesujący epizod związany zFOZZ: mianowicie rozpoczęły się procesy sądowe. Od skierowania do sądu pierwszego aktu oskarżenia w r., spra wa cią gnęła się prze z kilka k ilkanaście naście lat i zakończyła dopiero wr. Wmiędzyczasie czę ść zarzutów się przedawnił a. „Afera FOZZ” jest interesująca zwielu względów, ale dwa jej aspekty są charakterystyczne dla afer gospodarczych IIIRP. Po pierwsze, w pierwsze, w wielu tego rodzaju sprawach przewijają się się osoby wywodzące się ze środowiska służb specjalnych. Po drugie, znaczna część afer jest zadziwiającym przykładem słabości polskiego sądownictwa. Ciągnące się latami procesy istosowanie wszelakich kruczków prawnych dla ich wydłużania, przedawnienia, zadziwiające umorzenia postępowań– to coś „normalnego” wtych przypadkach. . Rok był niewątpliwie rokiem rmy Art-B. Na początku tego roku rma była jedną znajjaśniejszych gwiazd polskiej gospodarki. Wdrugiej połowie roku jej właściciele właś ciciele – Bogus ław Bagsi Bagsikk i And Andrzej rzej Gąsi Gąsiorowsk orowski i – stali się modelowym wręcz przykładem aferzystów. Jeśli idzie o„aferę A rt-B rt-B””, wiele rzecz y nie jest do d ziś jasnych. Wiemy, że wyk wykorz orzyst ystując ując hiperi nac nację ję i powolny prz przeepły w informacji między między bankam i, spółka Art-B lokowała lokowała „tesame pieniądze” wwielu bankach, stosując mechanizm
72
tzw.oscylatora ekonomicznego. Wyłudzone czeki były wielokr otnie oprocentowy wane. Dodat wielokrotnie Dodatkowo, kowo, Ar Art-B t-B w ykorzystywała sztywny kursu dolara względem złotówki, co wpołączeniu zwewnętrzną wym ienialnością złotówki iwysokimi stopami procentowymi pozwalało na zarabianie na różnicy między oprocentowaniem lokat złotówko wych a aoprocentowa oprocentowaniem niem lokat dewi dewizow zowych ych poza gra graninicami kraju. k raju. Wykorzystywano Wykorzystywano do tego celu tzw. zasłonowe transakcje towarow towarowe. e. Mechanizm wupr wuproszczen oszczeniu iu był następujący. Po pierwsze, uzyskiwano list gwarancyjny na dużą sumę wdolarach od zagranicznego banku. Po zapłaceniu owym papierem wartościowy wartoś ciowym m za importowany do Polski towar, był by ł on sprzedawany wkraju, nawet po zaniż onej cenie. Następnie pieniądze ze sprzedaży wpłacane były na lokatę terminową wbanku wban ku polskim. polsk im. Wreszcie następowało wybranie lokaty wraz z zdużymi dużymi odsetk odsetkami, ami, wykupienie listu gwar gwarancyjneancyjnego ispłata kredytu. Tego rodzaju działania to tylko część aktywności Art-B. Do tej pory nie wiadomo m.in., skąd Art-B posiadała znaczny kapitał, kapitał, niezbędny do opłacalnego zainwestowania woscylator. „Afera Art-B” jest doskonałą ilustracją tego, jak– przynajmniej po części– powstawała elita finansowa wolnej Polski. Naprawdę duże pieniądze zarabiane były nie poprzez produkcję, inwestycje czy innowacje. Mechanizmem wykorzyst ywanym wa wakumulacji kumulacji kapitału była inżynieria in żynieria nansowa, której celem było „przepompowanie” jak naj większej większ ej ilości zasobów publicznych wręce prywatne.
. Pierwszy Komercyjny Bank wLublinie był jednym zpierwszych, które otrzymały licencję bankową po r. Jego głównym udziałowcem był David Bogatin, oby watel amerykański. Zakładając bank oraz pozyskując pozyskując środki na jego prowadzenie, prowadzenie, Bogatin dopuszcza dopuszczałł się działa działań ń będących de facto oszustwami. PKBL oferował bardzo wysokie odsetki od lokat– celem było zgromadzenie dużych zasobów, które następnie byłyby wyprowadzane zbanku przez udzielanie kredytów, które nie zostałyby spłacone. W r. wybuchła „a fera Bogatina”– okaza ło się, że właściciel banku jest poszukiwany wUSA za przestępstwa podatkowe. Pojawienie się tej informacji wprzestrzeni medialnej spo wodowało paniczne wycofywanie wkładów. Natomiast sam Bogatin został przekazany władzom amerykańskim. „Afera Bogatina” nie była szczególnie ważna. Owszem– została nagłośniona medialnie, ale raczej za sprawą ekstradycjii Bogatina do Stanów Zjednoczonych. Przywoekstradycj łuję ją z zjednego jednego powodu – otóż przyg przyglądają lądającc się rozmaitym aferom gospodarczym, łatwo dostrzec, że wmiarę regularnie przewijają się wnich te same osoby. Podobnie było iwtym przypadku– ze sprawą PKBL PKBL powiązane są osoby, które wcześniej ipóźniej pojawiały się winnych zjawiskach aferalnych (takich jak „afera FOZZ”– komisarzem PKBL był Janusz Rejent, dość ważna postać wFunduszu; „afera Polisy”– wspólnikiem Bogatina był A nto ntoni ni Pieniążek, jeden zuprzywilejowanych akcjonariuszy Polisy; „afera PZU”– wPKBL pracował Grzegorz Wieczerzak). Ito, co jest najbardziej frapujące wtym kontekście,
N , ,
/ M O B H E A H C / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H N E H P E T S
a n b
73
to właśnie owo nieustanne krążenie pewnych osób izasobów, tworzących razem sieć powiązań , co sprawia, że sobów, na znaczną część a fer nie można patrzeć jako na zjawiska niezależne od siebie siebie.. . W r. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych powołał spółkę Normiko Holding. Nie przynosiła ona dochodów, inwestowała wprzedsięwzięcia przynoszące straty, co wydawało się być działaniem zamie-
rzonym. Weźmy chociażby operacje nansowe związane zratowaniem Banku „Posnania”. „Posnania”. Normiko przeznaczyła przeznac zyła na ten cel mln zł iza łożyła wtym upadającym banku lokalokatę terminową. Lokatą zapłaciła za bezwartościowe udziały współce wspó łce Jaxa Press, powiąza powiązanej nej z Elektromisem. Elektromis był właścicielem Banku „Posnania”, „Posnania”, którego zadłużenie zadłu żenie spadło dzięki dzię ki opisanej operacji omln zł. Podobn Podobnych ych przy-
kładów można podać więcej. Jedynym źródłem utrzymania Normiko były pieniądze zPFRON. Wmomencie po wstania wr. wr. spółka otrz ymała mln m ln złotych, wrok później kredyt na ,mln złotych. Wr. Wr. oceniano, że wlatach - - PFRON zainwestował wNormiko ponad mln złotych. Część ztych pieniędzy została bezpowrotnie zmarnotrawiona.
Jednym z zczę często sto spotyk spotykanych anych mecha mechanizmów nizmów afera aferallnych, czego przykład stanowi właśnie „afera Normiko”, jest drenaż środków ze Skarbu Państwa ,
przeprowadzony przeprowadzony wtak w takii sposób, że w wagencji agencji pańs państwowej twowej utracona zost zostaa je kontrola nad sposobem, wjaki w jaki wydawane są owe środki. Stwarza to okazję do nadużyć, które mogą wniektórych przypadkach przybrać trwały charakter. Należy dodać, że „afera Normiko” to tylko jedna zafer związanych zPFRON.
Wroku rozpoczęła się tzw. afera sprzętowa. Oszuści przekonywali kierowni k ierownictwo ctwo sanepidów iszpitali, że są gotowi zapewnić od producentów darowiznę wpostaci specjalistycznego sprzętu medycznego. Manipulując .
kierownictwem instytucji, skłaniali je do podpisania dokumentów, które miały być rzekomo tylko nieistotną formalnością. Dyrekcje kilkudziesięciu szpitali ikilku sanepidów dały się oszukać iprzyjęły „darowiznę”. Po pewnym czasie
pojawiało się żądanie dokonania zapłaty za „darowiznę”. Naliczane były przy tym odsetki. Kolejny etap to sprzedaż długów– na rynku wierzytelności były one cenione, jako należące do jednostek budżetowych. Co ważne, jeden zczłonków grupy pracował wMinisterstwie Zdrowia iOpieki Społecznej, dzięki czemu oszuści przedstawiali dokument wydany przez to ministerstwo,
który miał stanowić gwarancję zapłaty za sprzęt ze środków publicznych. Śledztwo wykazało, że oszuści działali wspólnie współkach polskich iszwajcarskich. Na ich konta konta wbankach szwajcarskich wpły wp ływał wałyy pieniądze ztych ztych spółek. Postacią kluczową dla sprawy był dyrektor Biura do Spraw
Prywatyzacji iZamówień Publicznych MZiOS (wlatach -), apóźniej doradca ministra zdrowia– to jego
listem polecającym posługiwali się oszuści. Co ciekawe, osoba ta do roku była dyrektorem Departamentu Techniki Medycznej wMZiOS, zwolnionym po kontroli NIK. Zwolnienie to było skutkiem działania bardzo podobnego do tego przeprowadzonego prze prowadzonego wlatach - -. . Pewna część afer, szczególnie tych zlat . miała swo-
je wy wyraźne raźne korzenie w PRL. Bez odwołania się do wiedzy otamtych czasach nie da się zrozumieć rzeczywistości nas otaczającej (przy tym nie idzie tu obanalną konstatację, że w iększość aferzystów f unkcjon unkcjonowała owała jakoś wcześniej wpoprzedni wpop rzednim m systemie). systemie). Przypadek „afery sprzętowej” jest jest szczególny: oto wlatach . wpewnym sensie powtórzony zostaje mechanizm aferalny, sprawdzony już wlatach ., azatem winnym kontekście społeczno-politycznym. Mechanizm ten ponownie okazuje się skuteczny… . W r. zakończyła się prywatyzacja Cementowni Ożarów Oż arów (rozpoczęta w w r.). r.). akcji kupił Holding Cement Polski (powiązany zkapitałem irlandzkim). Wraporcie NIK zr. zr. wskazywano wskazy wano na szereg nieprawidłowonieprawidł owości związanych zprzebiegiem tej prywatyzacji. Kontrolerzy
NIK zwracali na przykład uwagę na preferowanie przez Ministerstwo Przekształceń Własnościowych oferty HCP, mimo że nansowo była porównywalna zinnymi, adodatkowo budziła pewne zastrzeżenia. Dużo później okazało się, jakie były tego przyczyny. Otóż negocjacje wimieniu wimieniu inwe-
storów prowadził Marek Dochnal. Po aresztowaniu tego ostatniego, stwierdzono, że przekazał on łapówkę dyrektorowi generalnemu wMinisterstwie Przekształceń Własno-
ściowych (do dziś jest ścigany listem gończym). Dlatego zapewne oferta HCP okazała się bezkonkurencyjna.
Nie może dziwić, że prywatyzacje są procesami generującymi afery. Rozważmy rzecz ztakiej oto perspekty wy: to dzięki prywatyzacji prywatyz acji (araczej (araczej dzięki „podłączeniu się” pod prywatyzację) można radykalnie powiększyć majątek i– metaforycznie rzecz ujmując– przeskoczyć zligi okręgowej do ekstraklasy. Innymi słowy, kluczowe są tu pojęcia pośrednictwa i własności własności . Nie może więc dziwić, że afery prywatyzacyjne są relatywnie częste. Wpowyższym przykładzie należy podkreślić jeszcze jedną rzecz: otóż wwielu wwielu
przypadkach raporty NIK wskazują na nieprawidłowości związane zprocesami prywatyzacji, rzadko się jednak zdarza uzupełnienie tej wiedzy ododatkowy kontekst. Wtym
przypadku raport NIK, czytany jednocześnie zinformacjami odziałaniach Marka Dochnala, pokazuje, jak rzeczywiście przebiegała ta konkretna prywatyzacja. Można domniemywać, że wwielu innych przypadkach wyglądało to podobnie. . W r. wramach Programu Powszechnej Prywa-
tyzacji przedsiębiorstw państwowych (ówcześnie było to ok. majątku Skarbu Państwa) zostało przekształconych współki akcyjne, których akcje posiadały Narodowe Fundusze Inwestycyjne. NFI zarządzane były przez rmy,
których wynagrodzenie nie było powiązane zwynikami
74
funduszy. Zkontroli NIK wynikało, że działalność NFI wskazuje na scenariusz mający na celu maksymalizację zysków firm zarządzając zarzą dzających, ych, a nie maksymalizację wartości majątku funduszy. Jak się wydaje, cały proces tworzenia izarządzania NFI był po prostu mechanizmem służącym uwłaszczeniu części klasy politycznej. Jadwiga Staniszkis Stani szkis wielokrotnie wswoich ws woich pracach posługiwała się pojęciem kapitalizmu politycznego. Kategoria ta odnosi się m.in. do działań, poprzez które kapitał polityczny wsposób zorganizowany przekształca się wkapitał nansowy (czy też szerzej– związany zwłasnością), znajdujący się wrękach prywatnych. Jak się wydaje, „afera NFI” jest doskonałym przykładem ilustrującym to zjawisko: oto politycy arbitralnie wybierają rmy, którym przekazywana jest kontrola nad majątkiem Skarbu Państwa. Ijedyne zyski, które się pojawiają, to właśnie zyski owych rm irad nadzorczych funduszy (pozostających całkowicie pod kontrolą polityków) pol ityków)..
, S S P P
/ A M M E G A / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H K I B A B E I R A M A S I L
b
. Wmarcu r. Ministerstwo Finansów (mimo negatywnych opinii niektórych departamentów) pozytywnie zaopiniowało wniosek Laboratorium Frakcjonowania Osocza oporęczenie kredytu inwestycyjnego, udzielonego przez konsorcjum banków. Był to jeden znajważniejszych elementów tzw. afery LFO. Punkt wyjścia był następujący: wMielcu w Mielcu miała zostać wybudowana fabryka osocza krwi, co miało uniezależnić Polskę od dostaw zzagranicy. Pierwsze plany pojawiły się już wroku . . Szybko zaczę ły się dziać dz iać dziwne rzeczy. rzec zy. Skończyło Skończyło się na tym, że rma– nie będą ca technicznie wstanie wybudować fabryki– wyłudziła od
państwa poręczenie kredytu na wykonanie tej strategicznej inwestycji. Państwo zobowiąza ło się wobec konsorcjum konsorcjum bankowego do zagwarantowania spłaty kredytu, ainwestycja nie została zrealizowana. Mimo niedopełnienia warunków umowy idezaktualizacji zobowiązania państwa, banki otrzymały pieniądze. Wcałej sprawie pojawiły się niejasne powiązania polityczne inansowe głównych aktorów– także zpodmiotami zagranicznymi. W przypadku „afery „afer y LFO” (ale (ale też wspomnianej wcześniej „afery sprzętowej”) można zobaczyć, wjaki sposób lokalne mechanizmy aferalne powiązane są z działaniami firm zagranicznych. Aż prosi się wtym wypadku oużycie kategorii wziętych zteorii zależności. Ztej perspekty wy Polska jest krajem peryfer peryferyjnym yjnym czy cz y półpery pó łperyferyjnym feryjnym iidzie oto, oto, by tę peryferyjność peryfer yjność utrzymać. Aby A by tak się stało– czyli wtym przypadku, żeby nie powstało krajowe laboratorium frakcjonowania osocza– prowadzone są działania, które uniemożliwiają powstanie instytucji konkurencyjnych dla tych umiejscowionych wpaństwach centrum. . Wroku kończyło powoli swoje istnienie to warzystwo warz ystwo ubezpieczeniowe Polisa. Jego dzia działalnoś łalnośćć była wtym w tym czasie opisy opisywana wana przez media, stał stałaa się też przedmiotem zainteresowania NIK. Wr. Polisa rozpoczę ła sprzedaż akcji w wobrocie obrocie pozagiełdow poz agiełdowym. ym. Co istotne istotne– – spółki Skarbu Państwa, powiązane ze znajomymi kierownictwa Polisy, ubezpieczały się wniej oraz zostawały jej akcjonariuszami. Emitowane były akcje uprzywilejowane, których sprzedaż ograniczona została do wybranych nabywców. Głównymi posiadaczami pakietów akcji uprzywilejowanych lejo wanych były osoby związane znajwyższ ymi władzami wpaństwie wpańs twie (zasadnicz (zasadniczoo były był y to osoby o soby powiązane powiąz ane równie ż zSdRP). Mimo braku znaczących zysków zdziałalności ubezpieczeniowej, Polisa wypłacała wysokie dywidendy akcjonariuszom, azarazem fałszowane były jej sprawozdania nansowe. Jednocześnie organ uprawniony do nadzoru nad Polisą, czyli Państwowy Urząd Nadzoru Ubezpieczeń, zwlekał zinterwencją mimo posiadanych informacji onieprawidłowościach. Była już mowa okapitalizmie politycznym. Inną kategorią, również spopularyzowaną przez Jadwigę Staniszkis, którą należy wspomnieć wsp omnieć wkontekście wkontekście afer wlatach ., jest postkomunizm.. Postkomunizm postkomunizm Postkomunizm to coś więcej niż dziedzicdzied zictwo PRL. To cały kompleks powiązań izależności nomenklaturowych (wszerokim znaczeniu), który przetrwał upadek komunizmu istał istał się platformą dla rozmaitych rozmait ych działań. działa ń. Część ztych działań, jak wprzypadku Polisy, miała niewątpliwie charakter aferalny. . W r. zfunkcji prezesa PKP został odwo łany Jan Janik. Z Zjego jego działa d ziałalnością lnością od r. zwią związana zana jest „afera „a fera wekslowa”. Przy Przy wykorzystaniu w ykorzystaniu z asobów spółek Skarbu Państwa powiązanych zPKP, wystawione zostały przez zarządzające nią osoby weksle, które które umożliwiały wytransferowanie pieniędzy zPKP. Członkowie zarządu PKP
75
podejmowali niekorzystne ekonomicznie decyzje dotyczące spółek powiązanych zPKP. Wraporcie NIK zr. można przeczytać: Stwierdzono, że środki z dotacji budżetowych i kredytów bankowych wykorzystywane były przez PKP z naruszeniem zasad legalności, celowości, rzetelności i gospodarności. Kontrola wykazała przy tym, że działania niektórych członków Zarządu PKP oraz prezesów spółek Kolsped Sp. z o.o. i Viafer S.A. miały charakter korupcyjny i uzasadniają podejrzenie popełnienia przez te osoby os oby przestępstwa pr zestępstwa.. Ogólna O gólna kwota środków wydatkowana lub rozdysponowana z naruszeniem prawa lub niegospodarnie zamknęła się kwotą blisko mln zł. Istnieje również groźba powstania zobowiązań wekslowych na kwotę ponad mln zł. W największ największym ym skrócie można powiedzieć, że „afera wekslowa” wydaje się sztandarowym przypadkiem trakto waniaa instytucji wani insty tucji państ wowej jako pasa transmi t ransmisyjnego syjnego dla zdobycia zasobów. Co ważne– tego rodzaju instrumentalne traktowanie instytucji państwowych isamorządowych wydaje się być powszechne, aczkolwiek zazwyczaj nie przyjmuje aż tak skrajnej postaci. . Wroku miało miejsce zdarzenie, które później zostało zosta ło określone okreś lone jako „a fera TON AGRO”. AGRO”. TowarzyTowarzystwo Obrotu Nieruchomościami AGRO S.A. to spółka zależna Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Celem jej utworzenia było zapewnienie AWRSP zysków ze sprzedaży szczególnie wartościowych gruntów należących do Skarbu Państwa. AWRSP zaobserwowała bowiem, że nabywcy ziemi położonej wszczególnie korzystnych lokalizacjach, szybko ją odrolniają imogą sprzedać po dużo wyższych cenach. Wten sposób pośrednie ogniwo zarabiało najwięcej, atraciła Agencja. Okazało się jednak, że TON AGRO nie zawsze spełniało dobrze swoje zadania– wniektórych przypadkach było wręcz przeciwnie. Najprawdopodobniej dochodziło bowiem do przekazywania poufnych informacji na temat planowanego przekształcenia gruntów rolnych wbudowlane. Dzięki temu nabywca płacił za z a ziemię uprawną imógł imógł ją po przekształceniu sprzedać drożej jako grunty przeznaczone pod inne cele niż rolnicze lub wykorzystać na potrzeby własnej inwestycji. Najbardziej znana sprawa, w ramach której TON AGRO miało doprowadzić do strat AWRSP iSk arbu Państwa, to sprzedaż działek wBielanach Wrocławskich. Było to , hektara leżących wgminie Kobierzyce, koło trasy wylotowej zWrocławia, przy planowanej autostradzie. AWR A WRSP SP chciała, by grunty g runty sprzeda sprzedano no po uprzednim ich odrolnieniu izleciła to zadanie TON AGRO Wrocław. Jednakk wedł Jedna według ug władz tej spół spółki, ki, wójt gminy g miny Kobierz Kobierzyce yce twierdził, że nie zgodzi się na zmianę wplanie zagospodarowania przestrzennego, ponieważ planuje wpierwszym rzędzie korzystnie sprzedać działki należące do samorządu. Prywatni inwestorzy pomimo takiego postawienia sprawy kupili te , ha wstyczniu r., jako ziemię uprawną, za ,mln złotych płatne wratach. Po zaledwie miesiącu
Rada Gminy Kobierzyce na ich wniosek rozpoczęła procedurę wprowadzania zmian wplanie zagospodarowania przestrzennego, oco miało się rzekomo bezskutecznie dopominać TON AGRO Wrocław (nie znaleziono śladów takich prób). Wlipcu r. doszło do sprzedaży już odrolnionych działek za ,mln złotych warszawskiej spółce. Następnego dnia tę samą ziemię spółka sprzedała za ,mln zł francuskiemu koncernowi Auchan. Półtora roku dzielące styczeń ilipiec r. doprowadziło do osiągnięcia zysku wwysokości ,mln zł. W lutym r. zost został ał zat zatrz rzyma ymany ny prez prezes es TON AGRO Wrocław Wrocław.. Zostały Został y mu postawione zarzuty związane zwią zane m.in. zniegospodarnością przy sprzedaży gruntów, na których budowany był hipermarket Auchan. Wlutym r. do sądu trał akt oskarżenia wsprawie niegospodarności przy tej transakcji. Oprócz prezesa, prezesa, oskarżono oska rżono jego zastępcę itrzy osoby zwarszawskiej centrali AWRSP, które nadzorowały izaakceptowały transakcję. Linia obrony opiera ła się na „hipotetyczności „h ipotetyczności strat”, jakie miał m iał ponieść Skarb Sk arb Państwa. Nie sposób bowiem ustalić, czy straty wogóle zaistniały. Przy braku rzeczywistej imożliwej do ustalenia szkody nie można udowodnić zajścia przestępstwa. Sędzia prowadzący sprawę zaakceptował takie rozumowanie iuznał, że nie udowodniono oskarżonym złamania prawa, atym samym muszą oni zostać uznani za niewinnych. Wyrok tej treści zapadł wczerwcu r. „Afera TON AGRO” wskazuje na pewną fundamentalną sprawę, jeśli idzie oafery gospodarcze. Otóż znaczna część przywoływanych tutaj przez mnie przypadków, to zjawiska, które przebiegały wsposób legalny, bez złamania prawa, albo też prawo zostało złamane jedynie gdzieś na marginesie całej sprawy. Inaczej rzecz ujmując, cechą charakterystyczną znacznej części afer jest to, że litera prawa nie została naruszona, a mimo to dobro wspólne wyraźnie ucierpiało. . Rok to apogeum tzw. afery Stella Maris. SM to wydawnictwo Archidiecezji Gdańskiej, założone w w r. r. Około Oko ło r. jego kierown kierownictwo ictwo zacz zaczęło ęło handlować fakturami. Osoby kierujące spółkami zawierały umowy-zlecenia, umowy odzieło oraz umowy związane zzapłatą prowizji, prowizji, które wrzeczywistości nie miał y związku zwykonaną pracą. Przedstawiane faktury były jednak podstawą zapłaty. Pieniądze traał y na konta spółek konsultingowych, które po potrąceniu prowizji prowizji przelewał y je na konta spółki kościelnej jako podwykonawcy. Zkont spółki kościelnej, po potrąceniu kolejnej prowizji, pieniądze powracały do osób, które zatwierdziły kcyjne umo wy. Spół Spółka ka kościel kościelna na mogła wyk wykazy azy wać dowolnie wys wysookie zyski, ponieważ była zwolniona zpłacenia podatku dochodowego dochodo wego na mocy przepisów regulujących regulujących działanie dzia łanie tego typu insty tucji. Chociaż Chociaż sprawę kwalikowano jako pranie brudnych pieniędzy, mechanizm wniej wykorzystany należy naz wać raczej „brudzeniem pieniędzy”– wypro wadzaniem wadza niem ich zlegalne zle galnego go obrotu na pry watne konta lub
76
do „funduszy specjalnych” rm. System działał do roku iok. spółek przepuściło przez niego ok. mln złotych. Wspomniałem Wspomniał em już wcześ wcześniej niej o zas zasobach obach aferow ych ikrążących osobach. Jak się wydaje zpewnej perspektywy, większość więks zość afer polega na umiejętnej konwersji różnych typów kapitałów. Najczęściej jest to konwersja kapitału politycznego na ekonomiczny. ekonomiczny. Ale nie tylko– t ylko– wprzypa wprzypadku dku „afery Stella Maris” (ale też nieco mniej znanej „afery salezjańskiej”) miała miejsce konwersja kapitału społecznego instytucji instyt ucji religijnych na kapitał ekonomiczny. . W r. nastąpiła prywatyzacja Fabryki Wagon S.A. Zakłady te, zajmujące się budową iremontami wagonów oraz lokomotyw, zostały włączone do Programu Po wszechnej Prywat Prywatyzacji yzacji i iich ich akcje a kcje przekaz prz ekazano ano NFI. NFI Hetman ogłosił przetarg na akcji Fabryki Wagon S.A. wmarcu wm arcu r. r. Jeszcze Jeszc ze przed nadejściem terminu wskazanego w ogłoszeni ogłoszeniu u o przetargu, postępowanie postępowanie zostało zamknięte, ponieważ jako nabywcę wybrano szwajcarską spółkę Partner Marketing AG, powiązaną zinwestorami pochodzącymi ze Słowacji. Nie miała ona jednak odpo wiednich wiedn ich zez zezwoleń woleń wy wymag maganych anych do nabycia ponad akcji spółki iwniosła orozwiązanie umowy. NFI Hetman zgodził się na to iprzystał na podzielenie akcji na dwie części– dla Partner Marketing AG i dla jej warszawskiej spółki-córki Partner Group Sp. zo.o. Nie przeprowadzono ponownego ponownego postępowania przetargowego inie doszło do rozpatrzenia, czy inne oferty nie są korzyst niejsze. Tymczasem spółka powiązana zPartner Marketing AG– Tetrawagon AG– posiadała posiada ła już , akcji FW S.A., kupionych od NFI Jupiter. Jupiter. Wten sposób na przełomie ma rca ikwietnia r. „grupa słowacka” (osoby kontrolujące Tetrawagon iPartner Marketing ) zdobyła pakiet kontrolny wFW S.A.– , udziałów. Po sprzedaży FW S.A. nastąpiło drastyczne pogorszenie sytuacji nansowej spółki. Jej majątek został wdużej części wytransferowany do stworzonej przez Słowaków szwajcarskiej spółki Fabryka Wagon Holding AG. Działo się tak poprzez umowy dotyczące m.in. pośrednictwa spółki szwajcarskiej wzakupie materiałów do produkcji wagonów czy pośrednictwa idziała ń marketingowych. Spółce FWH AG płacono za pośrednictwo, ale nie doprowadziła ona do podpisania żadnego nowego kontraktu. Przez półtora roku działalności „grupy słowackiej” wFW S.A. pogarszały się wyniki nansowe przedsiębiorstwa. Wreszcie września r. została ogłoszona jego upadłość. Była już mowa oprywatyzacjach io tym, dlaczego to warzyszą warzys zą im zjawiska, które można moż na określić mianem afer. Trzeba to uzupełnić ojeszcze jeden element. Otóż oile wprzypadku wprz ypadku cementowni zO zOżarowa żarowa rma zmieniła właściciela, ale przetrwała inadal funkcjonuje, to pewna część działań tego rodzaju prowadzi do upadłości prywatyzo wanych przedsiębiorstw, przedsiębiors tw, po wy wytran transferowan sferowaniu iu ich zasobów. Przypadek Fabryki Wagon jest tu modelowy.
. kwietnia r. wSejmie uchwalono Ustawę ozmianie ustawy ograch losowych, zakładach wzajemnych igrach na automatach. Wsierpniu tego roku pojawi ły się podejrzenia wobec Jerzego Jerz ego Jaskierni iinnych iin nych posłów uczestniczących wpracach nad ustawą– zarzucano im korupcję iniejasne związki (także biznesowe) zprzedsiębiorcami lobbującymi na rzecz jak najmniejszego opodatkowania zysków zautomatów do gier. Główny wątek „afery hazardowej” czy też „afery jednorękich bandytów”, dotyczył właśnie wła śnie opodat opodatkowan kowania ia tych tychże że automatów. W projekcie ustawy przyjęto, że zryczałtowany podatek będzie wynosił euro miesięcznie od automatu. Kontrowersje ipodejrzenia okorupcję okorupcję były zwią zane ze zmianą tego ustalenia wczasie w czasie prac sejmowych s ejmowych na podatek wynos wynoszący zący euro eu ro miesięcznie, który miał rosnąć co roku, aż do osiągnięcia sumy euro miesięcznie. Ustawę forsowano wSejmie pomimo negatywnych negatyw nych opinii policji– policji– nie wprowadzała ona bowiem rozwiązań uniemożliwiających pranie brudnych pieniędzy za z a pomocą automatów. automatów. Cechą charakterystyczną pewnej części afer gospodarczych jest udział osób, które znajdują się bardzo blisko elit władzy. W„aferze hazardowej” hazardowej” (tej (tej opisywanej opisywanej powyżej itej świeżej, ujawnionej w r.) widać to doskonale. Wiąże się ztym zjawisko konfliktu interesów. Mamy oto sytuację podwójnej lojalności osób istotnych dla procesu legislacyjnego: względem państwa iwzględem ludzi, zktórymi prowadzi się interesy albo pozostaje wbliskiej zażyłości. . Do roku przez dziesięć lat trwała „afera korupcyjna wMinisterstwie Finansów”. Grupa skorumpo wanych urz urzędn ędników ików min ministeria isteria lnych, dzia łając wspóln wspólnie ie zgangsterami, zapewniała przedsiębiorcom możliwość uzyskiwania znaczących ulg podatkowych. Za odpowiednią opłatą dochodziło do wydawania korzystnych dla określonych podatników interpretacji przepisów, przepisów, co było sprzeczne zinteresem Skarbu Państwa. Najbardziej znany wymiar tej afery związa ny jest zuzyskaniem przez Henryka Stokłosę uchylenia na poziomie Ministerstwa Finansów decyzji dotyczących podatków. Wlatach - wysocy rangą urzędnicy MF uchylili pięć decyzji wydanych przez Izbę Skarbową wPile, które dotyczyły zobowiązania Stokłosy do zapłacenia zaległych podatków. Zjawiskiem organicznie powiązanym zaferami jest korupcja. Możemy oniej mówić wprzypadku wprzypadku większości a fer, przy czym czasami jest to istota afery (jak wtym przypadku), aczasami występuje ona tylko na jej marginesie. Warto też dodać, że korupcja to jedna zprzyczyn pozostawania wsytuacji koniktu interesów. . Wgrudniu r. sprzedaż swoich usług rozpo. częła rma Digit Serve. Jej oferta zwią zana była zinwestycjami na ry nku walutowym (forex), ajedną zosób, które które rmowały przedsięwzięcie, był Bogusław Bagsik, kluczo wy bohater „afer y Art-B”. Oferując Ofe rując duże zwrot y z inwestycji,, rma wyłudzała pieniądze. Dopóki stycji Dopóki pojawiali się
77
nowi klienci, Digit Serve pozyskiwał środki na wypłacanie– wrzeczy wrzeczy wistości nieistniejących– zysków. Pierwsze oznaki zniecierpliwienia klientów żądających zwrotu zainwestowanych środków spowodowały wytra nsferowanie zysków aferzystów poza zasięg polskiego wymiaru spra wiedliwoś wied liwości. ci. Na prze przełomie łomie czer wca i lipca r. prze prze-rwano wypłaty dla klientów irozpoczęto maskowanie śladów działalności. Wspominałem już ok okrążen rążeniu iu ludzi iz izasobów asobów w kontekście poszczególnych afer– dotyczyło to jednak przede wszystkim wszystk im postaci post aci zdrugiego z drugiego planu. Tymczasem zdarzają zd arzają się też spektakularne powroty aferzystów , jak w„aferze Digit Serve”. Jak się wydaje, jest to przypadek wiele mó wiącyy o wiąc opostrz postrzega eganiu niu świa świata ta przez osoby chcąc chcącee pomnożyć swoje zasoby. Zdawałoby się, że wchodzenie winteresy zBogusławem Bagsikiem, Bagsik iem, wkontekście wkontekście wiedzy wiedz y otej osobie, to przedsięwzięcie bardzo ryzykowne. Tymczasem nie brakowało chętnych do inwestowania znim. Być może kryje się za tym pewien typ racjonalności– spróbujmy go zatem zrekonstruować. Otóż Bagsik (zapewne również inni aferzyści) jest postrzegany jako osoba, która wie, jak zarobić pieniądze. Aże będzie to najprawdopodobniej dział działanie anie po części nielegalne? nie legalne? Cóż– to przecież jedyny sposób, żeby się dorobić. Nie może zatem dziwić, że afery traktowane są jako coś „norma lnego” lnego”..
wyt worzeniu odpowiedniej aury, zatrudnieniu zat rudnieniu polityków imedialnych ekspertów oraz sponsorowaniu sportu ipopularnonaukowych wykładów, pozyskała wielu klientów. klientów. Wpewnym W pewnym momencie organa kontrolne ryn rynku ku nan nansoso wego odkrył y nieprawidłowości nieprawid łowości wd wdziała ziałaniu niu rmy r my.. Przed Prz ed zablokowaniem konta inwestycyjnego WGI, prowadzonego przez amerykańską instytucję nansową Wachovia Securities, zkonta tego wychodziły środki na różne, często nie jasne inwestycje. Odzyska Odzyskano no tylko t ylko częś częśćć pieniędzy, pienię dzy, które zostały ostatecznie zajęte przez amerykański wymiar spra wiedliwości. Większoś Większośćć pieniędzy zainwestowanych przez klientów zniknęła. Zpowodu braków wdokumentacji nie można ustalić, jak duża część to straty wynikające znieudolnego zarządzania powierzonymi pieniędzmi oraz czy iwjakim stopniu doszło do defraudacji. Niemniej jednak wiele wskazuje, że była to świadoma polityk a rmy. rmy. Sporo działań aferalnych, nakierowanych na dreno wanie nie zasobów państwow państwowych, ych, ale a le raczej oszczę oszczędności dności ludzi, osiąga sukces dzięki stworzeniu wizji swego rodzaju elitarności czy też ekskluzywności podejmowanych dzia łań. Stwarza St warza się aurę oka zji, zktórej trzeba skorzystać. Podobnie zresztą było wprzypadku „afery Digit Serve”. Serve”. Jak się wydaje, również wiele mówi to oczęści społeczeń społeczeństwa stwa polskiego io istniejących przekonaniach przekonania ch na temat tego, wjaki wjaki sposób można zarobić.
. W r. zakończyła się „afera Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej”– wkwietniu tego roku Komisja Papierów Wartościowych iGiełd odebrała WGI licencję maklerską. WGI była rmą zajmującą się inwestowaniem pieniędzy pieni ędzy klientów na rynkach wysokiego ryzyka. Dzięki
. Na początku r. Komisja Nadzoru Finanso wego rozpoczę rozpoczęła ła postępowan postępowanie ie kontrolne w sprawie spółki Interbrok. Była to rma zajmująca się pośrednictwem idoradztwem nansowym. Wr. zaczęła inwestować na rynku transakcji walutowych (forex). Szybko zaczęła
/ R A M O O Z / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H R A M O O Z
a b
78
oferować niezwykle atrakcyjne stopy zwrotów zinwestycji. Co ważne: kolejni klienci mogli powierzać swoje pienią-
dze tylko dzięki poleceniu ich przez innego, już zaangażo wanego inwestora. i nwestora. Początkowo Pocz ątkowo spółka spół ka osiąga osi ągała ła zyski, z yski, lecz później działała jak typowa piramida nansowa: to napływ
klientów klientó w zapewniał Inte Interbrok rbrok płynność nansową. Spółka nie reklamowała się, ajedynie korzystał a ztzw. marketingu szeptanego. Takie postępowanie umożliwiało roztaczanie
aury wyjątkowośc wyjątkowościi ielitarności i elitarności.. Wreszcie wlutym r. KNF powiadomiła prokuraturę opodejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicieli właścicieli.. Przykład „afery „a fery Interbrok” pokazuje, że tzw. piramidy finansowe to nie tylko początek lat . (można tu przypo-
mnieć Bezpieczną Kasę Oszczędności Lecha Grobelnego) itransformacj itra nsformacjaa ustrojo u strojowa, wa, ale zjawisko zjawisko,, które regularnie
powraca wnowych wcieleniach. Żywotność tego mechanizmu wydaje się być charakterystyczna dla systemu kapitalistycznego wogóle.
Po pierwsze pokazuje, że podmioty afery, aby uzyskać względ nie niewiel względnie niewielkie kie korzyści, musiał y zmarnotraw z marnotrawić ić ich wielokrotność. Innymi słowy, Skarb Państwa traci kontrolę nad rmami wartymi setki milionów złotych, natomiast wygląda na to, że renta osób zaangażowanych
wc ałą aferę jest stosunkowo niewielka wcałą n iewielka.. Po drugie, dr ugie, jest to przykład długiego trwania afery– mimo raportów NIK, artykułów wmediach itd.
*** Można czasami usłyszeć stwierdzenie, że afery gospodarcze to sprawa zamknięta– coś, zczym mieliśmy do czynienia na początku transformacji ustrojowej. Można też spotkać się zopiniami, że są to zjawiska marginalne, tak ilościowo (zgodnie ztezą, że wśród wielu rozmaitych zja-
wisk, zdarzają zda rzają się iafer i afery), y), jak ijakościowo (bo nie dotyczą one kluczowych zjawisk gospodarki inie są wnie zaangażo -
wane osoby rzeczy rze czywiście wiście ważne wa żne dla gospodarki gospoda rki ipolityki). ipolity ki). Gdy piszę te słowa, jest początek paź dziernika r.
. W list listopa opadzie dzie r. rozpoczęto śledztwo
wsprawie wsp rawie niegos niegospoda podarnośc rnościi w spół spółce ce Chemi Chemiaa Polska. Pols ka. Jego podstawą było zawiadomienie ze strony NIK, stano wiącee efekt kolejnego raport wiąc raportu u dotycz ąceg ącego o tak zwa zwanego nego
Trójkąta Buchacza. Cała Cał a sprawa rozpoczęła się dużo wcz e-
Sprawa „Trójkąta Buchacza” jest nadal aktualna: wkolejnych raportach NIK możemy przeczytać oistniejących nieprawidłowościach. Cały czas nie wiemy, jak dokładnie przebiegały afery FOZZ iArt-B. Tymczasem Grzegorz
śniej– jej początki to rok . To wówczas skomplikowane przekształcenia własnościow własnościowee doprowadziły do tego, że
Żemek stara się oprzedterminowe zwolnienie zwięzienia (na razie nieskutecznie), Aleksandrowi Gawronikowi już udało się wyjść na wolność, natomiast Bogusław Bagsik
powoływane przez państwo spółki (Polski Fundusz Gwa-
jest ponownie nieuchw ytn ytny. y. Nadal Nad al nie mamy w wPolsce Polsce
rancyjny, Międzynarodowa rancyjny, Mię dzynarodowa Korporacja Gwarancyjna oraz Chemia Polska), które zasilane były przede wszystkim
laboratorium frakcjonowania osocza (asprawa związana
należącymi do Skarbu Państwa akcjami przedsiębiorstw,
Procesy Marka Dochnala toczą się powoli, rząd tymczasem planuje kolejne prywatyzacje. Ponownie wraca „afera hazardowa”, wktórą okazują się być wplątani czołowi
obejmowały nawzajem swoje akcje. Wten sposób trzy
spółki kontrolowały się nawzajem, aSkarb Państwa stał się wnich mniejszościowym udziałowcem. Kolejne rządy
zbudową LFO wMielcu została sądownie umorzona).
nie mogły odzyskać kontroli nad majątkiem należącym
politycy rządzącej partii… Długo można by jeszcze wymieniać. Zjawiska marginalne? Sprawy zpoczątku lat .?
do Skarbu Państwa, zpowodu braku na to zgody osób za-
Chyba jednak nie.
rządzających spółkam spółkamii z„trójkąta” z„trójkąta”. Tymczasem pieniądze
tych spółek były marnotrawione (m.in. przez błędne decyzje oporęczeniu kredytów), aone same nie realizowały
dr Krzysztof Pietrowicz
swoich zadań statutowych. Mimo formalnego odzyskania
kontroli przez Skarb Państwa wr.– „trójkąt” (choć już bez Polskiego Polsk iego Funduszu Fundus zu Gwara ncyjneg ncyjnego) o) funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
jest ef ektem prac y zespoł u, k tórego czł onkami są Maciej Gur-
„Trójkąt Buchacza” to afera, na przykładzie której
Niemniej jednak za wszelkie ewentualne słabości tekstu od-
można wskazać na dwie ważne cechy tego rodzaju zjawisk.
4×
+
„Obywatel” wprenumeracie…
= 42 zł
Podstawa niniejszego tekstu (wtym opisy poszczególnych afer) towski, Wojciech Sokołowicz, Jan Waszewski ipisząc y te słowa. powiada autor.
szczegóły s. 183
To się opłaca!
79
Media masowe jako panopticon:
przypadek prz ypadek Polski F A. G G
Jednym znajbardziej interesujących zjawisk, jakimi zajmują zajmują się nauki społeczne, jest od wielu lat kwestia kontroli społecznej. Podstawowym rozróżnieniem dotyczącym kontroli społecznej, jakie funkcjonuje na gruncie socjologii, jest wyszczególnienie jej zewnętrznej iwewnętrznej formy. Forma zewnętrzna to wszelkiego rodzaju artykułowane explicite lub implicite , formalne bądź nieformalne zakazy inakazy oraz przede wszystkim zwią zane znimi sankcje społeczne, jakich doświadc doświadcza za jednostka czy grupa. Krótko mówiąc, odnosi się ona do obserwowalnych zachowań iich konsekwencji dla tychże jednostek bądź grup. Forma wewnętrzna kontroli społecznej wyraża się natomiast głównie winternalizacji, czyli uwewnętrznianiu (uznawaniu za swoje) norm, wartości iwzorów postępo wania przez jednostk jednostkii funkcjonujące w wokreślonych określonych grupach społecznych. Odnosi się ona zatem do nieobserwo walnych systemów ihierarchii, ihierarchii, wzorów zachowań, struktur myślowych, myślo wych, ata kże, w dalszej perspektywie, schematów schematów poznawczych iform percepcji rzeczywistości, jakie funkcjonują wobrębie jednostki, po części zapewne wsposób nieuświadomiony. Powyższy, być może nieco zbyt teoretyczny iakademicki wstęp, powstał tylko po to, aby naświetlić Czytelnikowi, że systemy kar ka r inagród, które funkcjonują wkażdy wkażdym m społeczeństwie, czy to za pomocą formalnych instytucji, czy też bez nich, są tylko częścią „walki” okonformizm jego członków. Tą bardziej widoczną, choć wcale niekoniecznie ważniejszą. Konformizm nie jest tu traktowany zupełnie pejoratywnie– pewna jego doza, ca łkiem zresztą spora, niezbędna jest do utrzymania wryzach jakiegokolwiek organizmu zbiorowego. Potrzebne jest jednak jego wyważenie, gdy jest go bowiem za dużo, brakuje brak uje kreaty wności i śwież świeżości ości wmyśleniu we wszelak ich sferach tak iego organizmu zbiorowego, jakim jest np. państwo. Gdy zaś za mało– nie ma
możliwości koordynacji działań zbiorowych iograniczania sfer niepewności. W tym miejscu przyjrzymy przyjrz ymy się roli, jaką ja ką we współczesnych społeczeństwach „cywilizacji „cy wilizacji Zachodu” pełnią media masowe, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Chodzi konkretnie orolę, jaką owe media pełnią wkwestii kontroli społecznej, adokładniej wjej wewnętrznym aspekcie zarysowanym powyżej.
Wpływ mediów masowych Prawdziwe wydaje się stwierdzenie Anthony’ego Giddensa, iż ludzie współcześnie zapośredniczają swoje doświadczenia– lub rzeczywistość wogóle– poprzez media. Oznacza to mniej więcej tyle, że są one naszym niemal nieod poznawaniu waniu świata, interpreto łącznym łączny m towarz towarzyszem yszem w w pozna waniu go oraz wyznaczaniu ram naszych zainteresowań iświatopoglądów. Jak pisze klasyk medioznawstwa, medioznaws twa, Denis McQuail, media masowe wkwestii pośredniczenia między jednostką atym, co wokół niej, wchodzą wchodzą dziś wrolę, jaką jeszcze k ilka dekad temu pełniły rozmaite instytucje społeczne, przede wszystkim wszystk im rodzina. Ten Ten nowy pośrednik może wzmacniać, zastępować, albo nawet niweczyć wysiłki innych instytucji społecznych, które, wnajbardziej dosłownym sensie, są po prostu bliższe człowiekowi. Z powyższego wynika niezaprzeczalnie, że media ma ją wpły w na to, jakie wartości, normy i wzory zachowań ludzie internalizują chętniej niż inne. Od mediów w dużym stopniu zależy, jakie priorytet priorytetyy ma dana jednostka, co będzie uważać za niestosowne, a co – za pożądane. Wśród znawców tematu nie ma zgody co do tego, jak ja k duży jest ten wpływ. Wwieku XX trwał y spory co do ich skuteczności, atendencje wtej kwestii zmieniały się kilkakrotnie. Wlatach . dominowało przekonanie owszech władzyy mediów, władz med iów, jednak już w wlatach latach .. stwierdz stwierdzono, ono, że że ich wpływ jest niewielki, bo ogranicza się do tego, oczym– anie co– ludzie mają myśleć (na marginesie: raczej trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, iż możliwość narzucania
80
ludziom tego, oczym mają myśleć, jest niewielkim wpły wem, ale to osobna sprawa) sprawa).. W latach . zaczął zacz ął domino wać pogląd, ż e mimo iż poszczeg poszczególne ólne przekazy przeka zy nie wywiew ywierają istotnego wpływu na postawy, opinie izachowania odbiorców, to długofalowe oddziaływanie mediów może pozostawiać ślady wich świadomości. We współczesnym medioznawstwie triumfy święci koncepcja agenda-setting (polskie, niezbyt fortunne tłumaczenie: porządek dnia), wuproszcz w uproszczeniu eniu mówiąca mówiąca,, że to, na co zwracają uwagę media, będzie później przedmiotem zainteresowania (debat, rozmów itp.) odbiorców mediów według takiej hierarchii, jaką ustalają media. Im bardziej one daną kwestię akcentują – tym szerzej będzie ona omawiana w społeczeńst społec zeństwie. wie. Analizując Anal izując powyższe powyższ e spory izasta izastanawiając nawiając się nad tym, czy przekazy medialne mają faktycznie wpły w na postawy izachowania ludzi, warto przywołać jeden, niezwykle banalny argument: gdyby owego owego wpływu wpł ywu nie miał y lub gdyby był on znikomy, znikomy, to nie dałoby się wyjaśnić wyja śnić faktu, że ż e rozmaite rmy, koncerny iinne podmioty od bardzo dawna nie szczędzą pieniędzy na zamieszczanie reklam wmediach. Jest wręcz przeciw przeciwnie: nie: liczba rekla reklam m sta stale le wzras w zrasta, ta, a aich ich koszt (abstrahując od zawirowań związanych zkryzysem gospodarczym) wciąż rośnie. Wnioski wyda wydają ją się si ę być oczy wiste wiste:: media mają bezpośredni wpływ na postawy i zachowania ludzi. Skoro nie ulega wątpliwości, że kupno jogurtu „ x” (reklamo wanego) wan ego) jest duż o bardziej bard ziej prawdopodobne prawdo podobne ni ż kupno jogurt jogu rtu u „y” (niere (nierekla kla mowane mowanego), go), to dlac dlaczego zego wątpl wątplii wościi mia ł yby się pojawi wośc pojawiać ać w kwe kwesti stiii tego, teg o, czy cz y ludzie ludz ie będą powielać np. styl życia prezentowa ny w mediach, a nie powielać tego, który prezentowany nie jest? Paradoksalnie, wtym drugim przypadku prawdopodobieństwo wydaje się nawet większe: oglądając bowiem przykładowe jogurty otrzy mujemy wcześniej wcześniej informację, że są to, wzależności wzależności od rodzaju medium, czas bąd ź przestrzeń wykupione przez reklamodawcę (poza, reklamodawcę (poza, rzecz jasna, tzw. protzw. product placement – – umieszczaniem np. wlmach czy serialach konkretnych marek produktów wsposób zakamuo wany). Możemy Mo żemy zatem wówcza wówczass przyn przynajmniej ajmniej próbować się przed nimi „bronić”. Wprzypadku zaś przekazów japrzekazów jawiących się nam jako neutralne lub obiektywne (np. stylu życia prezentowanego wmediach) pozwalamy im niejako „wdzierać się” do naszych umysłów, często bez najmniejszego zabezpieczenia czy ostrożności, a przede wszyst wsz ystki kim m bez świa ś wiadomości, domości, że na nas n as oddzia odd ziały ły wają wają..
Władza telewizji Nie da się ukryć, że pisząc owpływie mediów na współczesnego człowieka, mamy na myśli głównie wpływ tele wizji. Skłania Skł ania do tego tak także że lektura lek tura książ książki ki Ala Gore’a pt. „Zamach na rozum”, gdzie opisuje on katastrofalne skutki ogromnej popularności telewizji wUSA na przestrzeni ostatnich dekad, która spowodowała stopniowe wyparcie prasy, czy słowa drukowanego dru kowanego wogóle. wogóle. Nazywa Nazy wa on je nawet
upadkiem rozumu, racjonalności racjonalnoś ci ilogiki wdebacie publicznej. Mimo, że swoje twierdzenia iwnioski odnosi głównie do Stanów Zjednoczonych, oczywistym jest, że także wkrajach Europy Zachodniej Z achodniej (wtym wPolsce) mamy do czynienia zpodobnymi zjawiskami. Al Gore do najważniejszych najważ niejszych cech cec h telewizji, telewi zji, które jego zdaniem psują debatę publiczną, zalicza: jednostronnoś jednostronnośćć przekazu i brak dialogu publiczn publicznego, ego, podporządkowanie rozrywce oraz silną koncentrację własności w rękach coraz mniejszej liczby potężnych korporacji, korporacji, które obecnie skutecznie kontrolują większość udziałów w r ynku ynku.. Przyw Pr zywołuje ołuje on sł ynną formułę, która nieformalnie obowiązuje podczas układania programów informacyjnych: If it bleeds, it leads. If it thinks, it stinks (w wolnym tłumaczeniu: Jeśli news jest brutal ny ny,, to jest na szczycie. Jeśli zmusza zmusz a do myślenia, jest do kitu). Gore pisze również, że narzucona przez telewizję sugestywność przekazu wywołuje reakcje instynktowne, bez poddania ich modulacji przez rozumowanie ireeksję. W „Zamachu „ Zamachu na rozum” prz ytoczone zostają z ostają najnowsze odkrycia zdziedziny neurobiologii, zktórych wynika m.in., że emocje, motywy ipragnienia, których jesteśmy ledwie świadomi, wgruncie rzeczy górują nad naszym życiem umysłowym. Połączenia zukładów emocjonalnych do kognitywnych są silniejsze niż zkognitywnych do emocjonalnych. Spędzając przeciętnie ⁄ wolnego czasu na oglądaniu telewizji, jak czyni to przeciętny Amerykanin, jesteśmy skazani na odczuwanie dużo większego strachu niż gdybyśmy telewizji nie oglądali w ogóle. Naukowcy stwierdzili, że wiele zprzekazów telewizyjnych wywołuje wy wołuje tzw. traumatyzację traumaty zację zastępczą, zastępc zą, czyli czyl i przywoł ywanie traumatycznych wydarzeń, które naszemu umysłowi jawią się nicz niczym ym prawdz prawdziwe. iwe. To z kolei powoduje uczucie niemal permanentnego strachu. Osoba przestraszona jest z kolei, jak wia wiadomo, domo, dużo bard bardziej ziej podat podatna na na manipulacje i inne przekazy perswazyjne. Dowiedziono, że nawet gdy statystyki dotyczące przestępczości w danym rejonie maleją, to jego jego mieszka ńcy odczuwają większy więk szy stra strach, ch, gdy wyd wydarz arzenia enia przest przestępcze ępcze są nagł nagłaaśniane przez media. Telewizja ma więc, zdaniem Gore’a, moc wprowadzania odbiorców wstan quasi-hipnotyczny, poprzez pobudzanie zmysłu orientacyjnego niemal co sekundę. Autor stwierdza wprost, że nasze systematyczne obcowanie ze strachem, połączone zinnymi bodźcami produkowanymi przez telewizję, może być wykorzystywane przez specjalistów zdziedziny Public Relations czy marketingu politycznego za pomocą rozmaitych socjotechnik.
Czy można możn a (warto) ufać mediom? Zdaniem autora „Niewygodnej prawdy”, działania administracji prezydenta USA George’a W. Busha tuż po atakach na World Trade Center wr. nastawione były na przekaza nie społeczeństwu zmanipulo zmanipulowanych wanych informacji na temat udziału Iraku iIrakijczyków wtym zamachu
81
terrorystycznym, które miały wywołać aprobatę dla późniejszych działań wojennych na terenie tego kraju. Przekazywanie zywa nie tych informacji odbyło się głównie poprzez media, anajwiększy wpływ na odbiorców, zdaniem Ala Gore’a, miały właśnie przekazy telewizyjn telewizyjne. e. Niezależnie od tego, jaki mamy stosunek do wojny wIraku, warto odnotować, że przekazy media lne odegrały odegrał y wt ym przypadku prz ypadku rolę, nazwijmy na zwijmy ją, konformizującą spo łeczeńst wo. Miały na n a celu wy wołanie postaw pożądanych pożąd anych przez podmiot władzy, wtym przypadku najwyższej władzy formalnej– poprzez internalizację określonych warto-
/ U D I X I X / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H L E U R K R E D N A X E L A
Według raportów TNS T NS OBOP z i i r., każdemu rodzajowi mediów (TV, radio, gazety) ufa przynajmniej Polaków 1. Zkolej zbadań European Trusted Brands zr. wynika, że dziennikarzom w Polsce ufa więcej osób niż przeciętnie w pozostałych k rajach Europy (odpowiednio: i ); jest to jedyna grupa zawodowa, do której zaufanie jest u nas większe niż tamże. Te same badania wskazują, że wciągu ostatnich lat zaufanie do mediów wnaszym k raju utrzymywało utrzymywało się na podobnym poziomie, za wyjątkiem Internetu, do którego zaufanie stale rośnie2.
O , ,, , –
a n b
ści ipostaw, zgodnie zprzywołaną na początku denicją wewnętrznego wewnętrz nego aspektu kontroli społecznej. Ten przykład jest jaskrawy, łatwy do w ychwycenia idotyczy jasno określonej, formalnej grupy interesu (administracja prezydenta USA też jest swego rodzaju grupą interesu), wzwiązku zczym zczym łatwo możemy możemy ją kryt krytykować, ykować, awyborcy mogli pozbawić tę grupę owej formalnej wła dzy wgłosowaniu. Co jednak zpodobnymi zachowaniami– oddziaływaniem poprzez media (lub samych mediów!) wcelu wywo łania wopinii w opinii publicznej określonej postaw y wobec kogoś lub czegoś– które są dziełem nieformalnych, niewidocznych dla opinii publicznej grup interesu? Czy możemy ze stuprocentową stuprocent ową pewnością powiedzieć, że takowych ta kowych nie ma? Pojawia się zatem pytanie ozaufanie do mediów. Biorąc pod uwagę powyższe, wydawać by się mogło, że po winno być ono nieduże – wobec ich przeka przekazów zów stosować winniśmy nieustannie nieust annie zasadę za sadę ograniczonego zaufania z aufania ipozostawać czujnymi. Tymczasem wyniki badań pokazują, że wPolsce media cieszą się całkiem sporym zaufaniem.
Oceniając powyższe wyniki, profesor Janusz Czapiński powiedział: Fenomenem wyróżniającym Polskę na tle Europy jest dużo większe zaufanie do mediów. [… […]] Przy dużej dozie niezadowolenia z władz i większości instytucji publicznych, przy znacznej podejrzliwości co do intencji i uczciwości polityków, urzędników czy prawników, przy przekonaniu o powszechnej korupcji, wielu Polaków traktuje media jako główny organ demaskatorsk demaskatorsko-kontrolny, o-kontrolny, jako ostatniego sprawiedliwego sędziego, który ujawnia, piętnuje i często skutecznie karze złe uczynki. [… […]] Takie, wyjątkowe usytuowanie Internetu i innych mediów w przestrzeni publicznej w Polsce, stawia przed nadawcami, wydawcami i operatorami szcze gólne wyzwanie i szansę sz ansę większego niż w innych krajach oddziaływania na świadomość i zachowania całego społeczeństwa. Z tego względu media w naszym kraju są nie czwartą, ale co najmniej trzecią, a niekiedy wręcz pierwszą władzą. I w tym sensie wszystkie mogą się uważać za misyjne. Pytanie tylko, czy tę misję właściwie wypełniają z pożytkiem dla dobra wspólnego? 3 .
82
Jeśli powyższe słowa są bliskie prawdy, prawdy, to media wPolwPolsce śmiało można by nazwać jednym zpodstawowych– jeśli nie podstawowym– narzędzi kontroli społecznej wjej we wnętrznym aspekcie, tak jak zostało to wcześniej zarysowane. Kluczowa wydaje się zatem odpowiedź na pytanie postawione pod koniec wypowiedzi prof. Czapińskiego: czy media wypełniają swoją misję z pożytkiem dla dobra wspólnego? Nie jest to zadanie łatwe, azcałą pewnością określenie tego wsposób precyzyjny wykracza poza ramy niniejszego tekstu. Spróbujmy zastanowić się jedynie, czy istnieją ogólne, strukturalne warunki do tego, aby wierzyć, że odpo wiedź na to pytanie mogłaby mogła by być twierdząca.
Uwarunkowania Uwarunkowa nia mediów wPolsce Wydaje się, że aby móc spełniać speł niać misję z pożytk pożytkiem iem dla dobra wspólnego, media powinny przede wszystkim być faktycznie (w sposób rzeczywist y) spluralizowane. spluralizowane. A to dlatego, że tylko wówczas mamy gwarancję, iż każda ze stron debaty publicznej będzie miała możliwość zaprezentowania swojej wizji rzeczywistości, recept na rozwiązy wanie problemów problemów czy też pomysłów na to, jak kształtować obywateli. Tylko wówczas mamy gwarancję, że zostaną ujawnione niecne działania władzy, rozmaitych instytucji i organizacji (formalnych i nieformalnych) itp. Przed rokiem wPolsce media były organem propagandowym władzy, stosowano cenzurę pre wencyjną ich przekazów, wzwiązk u zczym nie mogło być mowy ojakimkolwiek pluralizmie. Czy jednak zniesienie cenzury iumożliwienie mediom funkcjonowania na tzw. wolnym rynku spowodowało automatyczne pojawienie się pluralizmu? Oczywiście nie. Przez lata hegemonem debaty
publicznej była „Gazeta Wyborcza”, czego nie kryje nawet jej redaktor redak tor naczelny– naczel ny– Adam Ad am Michnik– Mich nik– który wniedaww niedawnym wywiadzie dla „Przekroju” „Przekroju” stwierdził, że jego gaz eta nadal jest hegemonem debaty na tematy ważne 4. Można by wiele pisać 5 na temat uregulowań prawnych, czynników symbolicznych, medialnej struktury właścicielskiej, struktury rynku itp., aby dojść do wniosku, że istnie ją poważne wątpliwości co do tego, czy mamy Polsce do czynienia zpełnym pluralizmem medialnym. Skupmy się jednak na jednej sytuacji, która jak jak wsoczewce pokazuje, że przed słynną „Rywingate” opluralizmie mediów wnaszym kraju nie mogło być mowy. Chodzi owywiad, jakiego wr. udzielił Janinie Paradowskiej ówczesny premier Leszek Miller. W ow ym wy wiad wiadzie zie znala zł się frag fragment ment dotycz dotyczący ący propozycji korupcyjnej Lwa Rywina w stosunku do Adama M ichnika, jednak redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” poprosił dziennikarkę „Polityki”, aby usunęła wspomniany fragment. Tak też się stało, co jest zupełnie nie do pomyślenia, gdybyśmy mieli do czynienia ze spluralizowanymi mediami. Każde medium wówczas, działając jako osobny podmiot, po dmiot, niepowią niepowiązany zany ani towarzy towarzysko, sko, ani a ni biznesowo, ani jakkolwiek ze swoją konkurencją, dążyłoby do tego, aby odkryć taką informację. Motywacją mogłaby być chociażby najzwyklejsza chęć zysku iuprzedzenia rynkowego rywala wpodaniu interesującej informacji. Sam pomysł poproszenia konkurencji, aby wstrzymała się zpublikacją, wydaje w ydaje się być nie na miejscu, ajednak wPolsce wPolsce się zdarzył– wdodatku wdodatku owa prośba została w ysłuchana. Można tu mówić oistnieniu swego rodzaju zmowy kartelowej– wysłuchanie prośby konkurencji najwyraźniej
J ,, . J , ,
/ C N I N I M R E V / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H R A N E S K C O H L U A P
a n b
83
dało redakcji gazety („Polityki”) większy zysk niż upublicznienie potajemnych targów przy tworzeniu prawa! Zaiste absurdalne. A społeczeństwo, którego informowanie o tego typu „machlojkach” teoretycznie powinno być priorytetem każdej redakcji, schodzi na plan dalszy. Tak oto media, mające działać dla dobra wspólnego, działają de facto przede wszystkim dla dobra jakiejś grupy interesu. Jest jednak jed nak takż takżee inne, strukt strukturalne uralne uwarunkowa uwarunkowanie nie mediów wnaszym kraju, które nie sprzyja realizacji misji dobra wspólnego. Chodzi mianowicie okwestię właścicieli głównych mediów, akonkretnie ich narodowości. Ci, jak
wiadomo, w wdużej dużej mierze pochodz pochodząą z zzag zagranic ranicy, y, przede prze de wszystk wszy stkim im z zNiemiec. Niemiec. Szacuje się, że w wrękac rękachh kapita kapitału łu niemieckiego jest prasy kobiecej i i prasy kolorowe kolorowej. j. Mimo, że Axel Springer wycofał w ycofał się z„Dziennika”, to to wciąż
wydaje najbardziej poczy poczytny tny dzienni dziennikk wPolsce – „Fakt”. „Fa kt”. udziałów w„Rzeczpospolitej” ma brytyjska Mecom Group. Duży udział kapitału zagranicznego, choć ze wzglę-
du na nadawców publicznych mniejszy niż wprzypadku prasy, ma miejsce również na rynku mediów elektronicznych (chociażby (chociażby Grupa Bauer Media). Przyk łady można by mnożyć, ale nie to jest celem tekstu. Zastanówmy się nad konsekwencjami takiej sytuacji.
Dla redakcji fakt posiadania zagranicznego właściciela tylko pozornie jest bez znaczenia. Wistocie dziennikarz, chcący opisać podstawową dla dobra wspólnego
rzecz, jaką jest zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa (wdowolnym wym iarze), ma ogromny problem. Jeśli (wdowolnym problem. Jeśli bo wiem owe zagro z agrożeni żeniaa wyni w ynikają kają z dział dz iałań ań k raju, z któktó rego pochodzi właściciel jego medium, stoi przed niezwykle trudnym dylematem: napisać prawdę i narazić się pracodawcy pracodawcy czy przemilczeć niewygodne fakt y i nadal cieszyć się posadą? Musi wybrać między dobrem wspólnym i dobrem własnym. Zazwyczaj wybierze to drugie. Jak widać, istnieją struktura str ukturalne lne ograniczenia ogran iczenia wpisane w pisane
Przypomnijmy, że ta architektoniczna koncepcja więzienia, zrealizowana wpraktyce tylko częściowo, polegała
wswej w swej modelowej wersji na tym, że cele więz więzienne ienne rozmieszczone miały być wokół wieży strażniczej, znajdującej się pośrodku. Wkażdej znich mógł być umieszczony tylko jeden więzień, który nie miał m iał kontaktu z„ sąsiada sąsiadami” mi” zcel
obok, gdyż oddzielały go od nich boczne ściany. Ściany frontowe zaś itylna, były przezroczyste po to, by nadzorca znajdujący się wwieży strażniczej mógł wkażdej chwili widzieć, co robi skazany skaza ny (kontrolować (kontrolować go). go). Skazany zkolei nigdy nie mógł widzieć, co robi strażnik. Nie mógł nawet wiedzieć, wiedz ieć, czy cz y ten się tam t am w ogóle znajduje. z najduje. Dodatkowo cela była podświetlona podświetlona tak, żeby skazany miał w rażenie, iż jest doskonale doskonale widoczny dla nadzorcy wkażdym wkażdym momencie inawet ciemność nie jest wstanie tego zmienić. Najważniejszą konsekwencją tej genialnej konstrukcji był fakt, że więzień tracąc orientację w kwestii tego, czy jest obserwowany, czy nie, zachowy wał się jakby zawsze tak było – czuł na sobie spojrzenie strażnika. Czyli innymi słowy uwewnętrzniał nadzorcę.
To perfekcyjne narzędzie kontroli społecznej było wstanie idealnie wyegzekwować wyeg zekwować dyscyplinę od skazańców. skaz ańców. Pamiętajmy Pamiętaj my jednak, że nadzorca nie miał żadnego wpły wu
na myśli, przekonania czy światopogląd więźnia. Sprawo wana była kontrola społeczn społecznaa jedynie w wswy swym m zewnętrz z ewnętrz-nym aspekcie. Spójrzmy teraz na media masowe mas owe wPolsce, wPolsce, wraz zniektórymi dotychczasowymi ustaleniami: Wpływają wają one na przek przekonan onania ia iipost postawy awy jednost jednostek ek Wpły przez to, że dostarczają im norm iwartości, które następnie są przez nie internalizowane. Charakteryzują się wysokim poziomem zaufania isą traktowane jako organ demaskatorsko-kontrolny, któ-
ry przynosi ludziom pełne iobiektywne informacje oświecie. Porównajmy medium do nadzorcy, aodbiorcę medium
wsystem ws ystem funkcjonowa funkcjonowania nia nasz naszego ego kraju, które uniemoż-
do więźnia. Zauważmy, że tak jak panopticon sprawował
liwiają realizowanie wpełni misji mediów, polegającej na dbaniu ointeresy społeczeństwa. Zauważmy, że powyższe stwierdzenie ma zastosowanie tylko wówczas, gdy zakłada-
wsposób znakomity kontrolę kontrolę społeczną zewnętrzną, zew nętrzną, odnoszącą się do obserwowalnych zachowań, tak media, wsposób niemal równie znakomity, zna komity, sprawują kontrolę kontrolę społeczną wewnętrzną, wewnętrz ną, a więc odnoszącą się do nieobserwowal nieobserwowalnych nych systemów ihierarchii aksjologicznych, wzorów zachowań, struktur myślowych znajdujących się wewnątrz jednostki. Wszystko w naszej modelowej sytuacji sy tuacji jest tak t ak samo, tyle że idealnie odwrotnie: panopticonie nadzorca widzi więźnia, awięzień nad W panopticonie
my idealistycznie, że podmioty medialne mają dobrą wolę ichęć realizowania jakiejś misji mającej na celu dobro wspólne. Atak przecież wcale być nie musi.
Nowoczesne wcielenie panopticonu Dotychczasowe rozważania miały na celu zarysowanie uproszczonej wizji roli, jaką współczesne media masowe mogą pełnić wsprawowaniu kontroli nad społeczeństwami
zorcy– nie. Wrelacji medium-odbiorca Przeciętny Odbiorca Mediów Masowych (dalej POMM) widzi
zachodnimi, wtym polskim, atakże uwarunkowań, któ-
medium, ale ono go– nie (bo nie ma takiej potrzeby).
re temu towarzyszą. Podsumowując je iszukając dobrego, odrobinę metaforycznego odnośnika, warto porównać rolę mediów do tej, którą którą Michel Foucault przypisywa przy pisywa ł w„Nad-
W panopticonie więzień chce się kontaktować zsąsiadem, ale nie może. POMM może się kontaktować zsąsiadem, ale nie chce, bo musiałby przerwać sobie rozrywkę (powszechnie mówi się oatomizacji społeczeństwa, powodowanej przez media).
zorować ikarać” zaczerpniętej od Jeremy’ego Benthama koncepcji panopticonu .
84
W panopticonie więzień nienawidzi nadzorcy igdyby mógł, to zapewne opuściłby opuści łby to miejsce inigdy nie wrócił. POMM uwielbia kontakt zmediami (np. poprzez oglądanie telewizji) idobrowolnie spędza przy nich większość większ ość swego czasu cza su wolnego; zawsze wraca. W panopticonie panopticonie więzień chciałby dokonać spisku wraz zkompanami wcelu jego obalenia, ale nie ma tak iej możliwości. POMM mógłby zrzeszyć się zinnymi POMM-ami iposiadając odpowiednią siłę, zdelegitymizować istnienie mediów. Nie Nie chce jednak tego robić. W panopticonie więzień wie, że jest więziony (podda wany kontroli) iże nie dysponuje wolnością. POMM nie wie, że jest poddawany kontroli, więc uważa, że jego myślenie jest wolne od wpły wu mediów.
jednak, że można wymyśl wymyślić ić jeszcz e doskonalsze doskonalsz e narzędzie nar zędzie sprawowania kontroli. Media masowe mają bowiem nad panopticone panopti conem m tę przewagę, że nie trzeba siłą zaciągać ludzi przed ich oblicza. Sami przyjdą. I pokochają. Filip A. Gołębiewski
Przypisy: . TNS OBOP, . Zaufanie do mediów, ( www.tns-global.pl/abiwww.tns-global.pl/abin/r//-.pdf, dostęp: IX ) );; Opr. pw, . TNS OBOP ozaufaniu do mediów: Publiczne wdół, prywatne wgórę ,
(http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/,,. html, dostęp: IX ); raporty zlat późniejszych nie są niestety dostępne.
Powyższe odwrot Powyższe odwrotności ności wynikają ztego, że oba narzędzia kontroli społecznej dotyczą przeciwstawnych prze ciwstawnych jej form: zewnętrznej zewnętrz nej iwewnętrznej. iwewnętrznej. Ostatecznie jednak osiągają ten sam efekt: konformizm więźnia/POMM-a.
.
Za: http://informacje.sensors.pl/pr//polacy-bardziej-
ufaja-mediom-niz-pozostali-europejczycy-wyniki-badaniaufaja -mediom-niz-pozostali-europejczycy-wyniki-badaniaeuropean-trusted-brands-, dostęp: IX . .
Tamże.
. „Przekrój” z IV . Michnik: Truchło IV RP jest wśród nas ***
Michel Foucault w„Nadzorować ikarać” pisał oczasach, wktórych media nie odgrywały aż tak istotnej roli jak obecnie. Zachw ycał się geniuszem geniusz em konstrukcji panopticonu, wyliczając możliwości, jakie ten daje. Nie przewidzia przewidział ł
Audycja społeczno-ekologiczna w Studenckim Radiu „Żak” Politechniki Łódzkiej, od1500 do 1800 w każdą ostatnią sobotę miesiąca
Audycja dla tych, którzy szukają wiedzy, anie informacji Do usłyszenia!
icuchnie.
.
Więcej na temat pluralizmu medialnego zobacz: Gołębiewski Filip, . Między totalitaryzmem a(jałowym) pluralizmem. Oła-
dzie medialnym wIIIRP [w:] „Dialogi Polityczne”, nr , czerwiec
.
eter: 88,8 MHz internet: www.zak.lodz.pl podcast: www.czymaszswiadomosc.pl/sub/podcast
www.czymaszswiadomosc.pl
www.obywatel.org.pl
85
Za kulisami nauki czyli eksperci wsłużbie biznesu
P S
Dominujące wyobrażenie postępu technicz nego, które można określić mianem modelu sentymentalnego, opiera się na oświeceniowej wizji naukowca-geniusza, który zamknięty wswojej „wieży zkości s łoniowej” odkry wa tajemnice Natury irządzące nią prawa. Wten sposób powstaje wiedza naukowa, będąca źródłem nowych rozwiązań technologicznych, takich jak koło, kompas, maszyna parowa, żarówka czy bomba atomowa. To, czy dana technologia „przyjmie się” wspołeczeństwie, czy też zostanie odrzucona, ma zależeć od tego, czy traa ona wfaktyczne potrzeby społeczne (ipolityczne).. Wten sposób innowacje pożyteczne (ipolityczne) pożytec zne społecznie rozpowszechniają się, aniepotrzebne traają do muzeów osobliwości. Zgodnie ztym ujęciem, taki postęp nauko wo-technicz ny zapewni z apewniaa cy cywil wilizacji izacji zachodn zachodniej iej znaczn z nacznie ie szybsze tempo rozwoju niż wprzypadku jakiejkolwiek innej znanej ziemskiej kultury, aludzie żyją dłużej, zdrowiej, sąbogatsi, mądrzejsi ibardziej szczęśliwi niż kiedykolwiek wcześniej igdziekolwiek indziej. W tym wyobrażeniu postępu technicznego tech nicznego rozwój nauki itechnologii podporządkowany jest realizacji interesu publicznego. To przekonanie oparte jest na ki lku założeniach. Pierwsze znich mówi o wyjątkowych przymiotach moralnych, którymi cechują się uczeni. Należą do nich uczciwość, oddanie idei prawdy, przedkładanie wartości duchowych nad materialne, służba słu żba publiczna. Ucieleśnia je typ naukowca zkreskówek: rozczochranego, pogrążonego całkowicie wswojej pracy, nieświadomego nieśw iadomego istnienia świata poza laboratorium inie inie potraącego samodzielnie samodz ielnie odnaleźć drogi d rogi do domu. Naukowcy traktowani są przy tym jak „ekonomiczni impotenci”, impotenci”, niezdolni do myślenia wk ategoriach rynko wych, zarabian zarabiania ia pieniędzy ipo ipodporządkow dporządkowywa ywania nia temu swojej pracy. To, co robią, wywodzi się zbezinteresownej potrzeby poznania świata ipragnienia Prawdy. Inawet Inawet jeśli kierują nimi przy tym ambicja, chęć wybicia się ponad innych uczonych, uczonych, zdobycia zaszczytów zaszcz ytów iuznania, to nauka jest tak skonstruowana, iż motywacje te wykorzystywane są do realizacji interesu publicznego (np. poprzez przyznawanie Nagród Nobla za najbardziej wartościowe odk rycia). Drugie założenie, na którym opiera się przeświadczenie opodporządkowaniu postępu technicznego realizacji
interesu publicznego dotyczy niezależności dotyczy niezależności instytucji naukowych,, która ma być wyrazem idei wolności badań naukowych wych. Ucieleśnieniem tego przekonania jest klasyczna wizja uniwersytetu jako miejsca wyizolowanego zcodzienności, swoistej enklawy poszukiwania prawdy, wktórej nie ma miejsca na przyziemne interesy. Uniwersytet ma być takim świeckim klasztorem, gdzie za grubymi murami wybitne jednostki jednost ki pośw poświęcają ięcają się bezintere bezinteresownemu sownemu odk odkry rywan waniu iu praw Natury. Trzecie założenie odnosi się do oddzielenia badań podstawowych od stosowanych, stosowanych, akonkretnie: nauki od techniki. Dzięki temu kierunek rozwoju naukowego miałby nie być podporządkowany bieżącym potrzebom politycznym, lecz kształtować się auto autonomicznie, nomicznie, zgodnie zwewnętrzną logiką nauki. Wtym modelu rozwój techniki podporządkowany jest odkryciom zzakresu zzakresu badań podstawowych, które są źródłem innowacji technologicznych. Ma my tu do czynienia zlinearn ne arnąą wizją wizją post postęp ępu: u: nauka nauka t tec echni hnika ka s społ połecz eczeńs eństwo two.. Takie rozdzielenie ma zapewniać zachowanie niezależności nauki od polityki oraz być warunkiem niezbędnym samego postępu naukowo-technicznego. Na dowód dowód przytacza przytac za się przykłady przykł ady niepowodzenia prób politycznego sterowania roz wojem naukowo-technol naukowo-technologicznym, ogicznym, takie jak klęska frenologii ieugeniki wTrzeciej wTrzeciej Rzeszy Rzesz y czy łysenk izmu wZwiązku Radzieckim. W modelu sentymentalnym sentymenta lnym państ wo odpowiedzialne odpowiedzial ne jest za zapewnienie warun warunków ków nieskrępowanego nies krępowanego rozwoju nauki itechniki (co gwarantować mają powyższe założenia), atakże za zapobieganie ewentualnym niekorzystnym skutkom ubocznym nowych technologii, takim jak szkodli wy wpły wp ływ w na środowisko lub zdrowie ludzi. Do pełnienia tej funkcji przeznaczone są państwowe lub ponadpaństwo we instytucje regulacyjne , odpowiedzialne za nadzór ikontrolę innowacji technologicznych. Woparciu obezstronne irzetelne ekspertyzy naukowe dokonują one oceny oddzia ływani ły waniaa określonych rozwi rozwiąza ąza ń technologic technologicznych znych (nowe substancje chemiczne, składniki żywności, lekarstwa, sposoby wytwarzania energii elektrycznej itp.) na otoczenie. Teinstytucje stanowią sta nowią „ostatnie sito” przed dopuszczeniem na rynek produktów rozwoju technologicznego.
86
Między biznesem, polityką auniwersytetem W rama ramach ch społ społecznyc ecznych h bada ń nad nauk ą i itech technologi nologią, ą, już wlatach . zaproponowano zaprop onowano alternaty altern aty wny model, który można określić mianem niesentymentalnego. Analizu jąc powią zan zania ia międ między zy inst instytucja ytucja mi naukow ymi a aagenagendami państwowymi iprywatnymi rmami, zaczęto wówczas mówić onowym modelu nauki, zwanej nauką post-akademicką (John Ziman), trans-nauką (Alan Weinberg) czy nauką post-normalną (Silvio Funtowicz iJeremy Ravetz). Sednem niesentymentalnego sposobu myślenia o rozwoju naukowo-technologicznym jest zwrócenie uwagi na gęstość gęstość i intensy inte nsywność wność wzajemnyc wza jemnych h powiązań powiąz ań między światem akademii, biznesu i polityki. Wefekcie podważono kluczowe założenia, na których ufundowany był model sentymentalny, zwracając uwagę na fakt, że tym, co nadaje kierunek rozwojowi nauki i technologii technologii,, nie jest interes publiczny, lecz prywatne interesy globalnych koncernów z sektora biotechnologicznego, farmaceutycznego czy energetycznego. Choć nauka nigdy nie rozwijała się wtaki sposób, jak chciałby model sentymentalny, to jednak do lat . XXw. uniwersytetyy iprzemysł funkcjonowały wdwóch osobnych uniwersytet osobnych światach, prowadząc badania bada nia równolegle istykając się ze sobą wbardzo niewielkim stopniu. Sytuacja zmieniła się po współpraca praca międ między zy przemys przemysłem łem II wojnie światowej, a współ i nauką przybrała gwałtownie na intensywności w latach . W ciągu zaledwie dwóch dekad sumy inwesto wane przez prze z prywatny pryw atny biznes w badania uniwersy un iwersyteckie teckie w USA wzros wzrosły ły z milionów dolarów w roku do ponad , miliarda dolarów w r. Wefekci Wefekciee wkład sponsorów prywatnych wnaukę wUSA osiągnął poziom nansowania rządowego. Za ten boom odpowi odpowiada ada przede wszystkim gwałtowny rozwój biotechnologii. Wramach tej dziedziny badania nansowane ze środków prywatnych miały udział o wyższy wyż szy niż winnych sektorach. Wlatach . połowa rm biotechnologicznych wspierała badania prowadzone na uni wersytetach. wersy tetach. W W r. r. pry prywatne watne na nansowa nsowanie nie rozwoju biotechnologii stanowiło wszystkich wydatków przemysłu na rozwój nauki. Nic więc dziwnego, że wefekcie biotechnologia stanowi dziś jedną znajbardziej (jeśli nie najbardziej) sprywatyzowanych dziedzin nauki. W roku patentów patentów zzakresu biotechnologii rolniczej roln iczej było wposiadan w posiadaniu iu pięciu koncernów rolno-chemicznych: rol no-chemicznych: Syngenta, Aventis CropScience (obecnie stanowi część Bayer CropScience), DuPont, Monsanto, Dow. Współpracaa międz y przemys Współprac przemysłem łem a anauk naukąą wspieran wspieranaa jest przez prze z neoliberalną neolibera lną politykę pol itykę rządów r ządów więk szości krajów zachodnich. Najlepszym tego przykładem jest Strategia Lizbońska, posługująca się takimi pojęciami, jak „transfer technologii”, „projekty wdrożeniowe”, „rmy typu spin-off ”, ”, „społeczeństwo oparte na wiedzy” czy „innowacyjna gospodarka” gospod arka”..
Zbliżenie nauki iprzemysłu przy wsparciu państwa musiało zwiększyć ryzyko powstawania konfliktów interesów w nauce . Naukowcy stoją często przed koniecznością dokonania wyboru między interesem publicznym publicznym a interesem prywatnych firm, które finansują ich badania. Najczęstszym obszarem występowania tego typu konfliktu interesów są te dziedziny nauki, w których udział sektora prywatnego jest największy: medycyna, energetyka, produkcja farmaceutyków i biotechnologie. Interesy koncernów produkujących leki, opracowujących nowe technologie medyczne czy wykorzystujących inżynierię genetyczną są zpewnością wwielu punktach zbieżne zinteresem publicznym (walka zchorobami zchorobami trapiącymi trapiącym i ludzkość, głodem, biedą itp.), lecz częstokroć mogą także stać wopozycji wobec dobra dobra wspólnego. Gdy sukces nansowy spó łki zależy od szybkiego opatentowania nowego leku czy produktu biotechnologicznego, interes publiczny, polegający na dokładnym zbadaniu wszystkich wszystk ich ewentualnych skutków ubocznych stosowania danego produktu, może zostać podporządkowany interesowi prywatnemu. A współpracujący współ pracujący z przemysłem naukowcy mogą znaleźć się pod presją przeprowadzenia badań w taki sposób, by nie narażać na szwank szwan k interesu z lecenioda leceniodawcy. wcy. Zagrożenie związane zwystępowaniem wtym obszarze koniktu interesów jest tym poważniejsze, że chodzi przede wszystkim oprodukty potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia lub nawet życia albo stanowiące zagrożenie dla środowiska. Można znaleźć setki przykładów leków wycofy wanych zprodukcji po tym, gdy przedwcześnie dopuszczone do obrotu powodowały liczne skutki uboczne (łącznie ze śmiercią pacjentów). Podobne obawy łączą się ze stosowaniem genetycznie modykowanych mody kowanych organizmów, których obszary zastosowania rozciągają się od medycyny, przez rolnictwo, aż po produkcję materiałową. Warto również wspomnieć oburzliwie rozwijającej się nanotechnologii, kolejnej rewolucyjnej technice produkcji, zktórą łączą się ogromne ilości obaw iniepewności.
Konikt interesów na styku biznesu inauki Spójrzmy na kilka faktów pokazujących skalę pozanauko wych powiązań wych powiązań między biznesem a nauką, nauką, prowadzących do sytuacji potencjalnego koniktu interesów. Takie powiązania mogą przybierać różne formy: od udziału naukowców w ciałach ci ałach doradczych firm (jako konsultantów lub doradców) przez wygłaszanie wykładów na zaproszenie, prowadzenie szkoleń, po zasiadanie we władzach spółki, posiadanie jej udziałów czy własność wła sność patentu na produkt sprzedawany przez daną firmę. Tego rodzaju formalne po wiązania wiąza nia zprzemysłem biotechnologicznym biotechnologicznym miało już pod koniec lat . aż pracowników naukowych wydziału biologii Instytutu Technologicznego Massachusetts (słynny MIT). Na Uniwersytetach Stanforda iHarvarda było to ok. biotechnologów. Zatrudniona na Harvardzie kadra naukowa związana była z różnymi firmami
87 b n a TABER ANDREW BAIN HTTP://WWW.FLICKR.COM/PEOPLE/ANDREWBAIN/
, , , , . .
biotechnologicznymi. Jak podsumowuje te wyniki autor przeprowadzonych badań, Sheldon Krimsky, oznaczało to, że naukowcy zatrudnieni przez tę samą uczelnię pracowali często dla firm konkurencyjnych, a to z kolei powodowało, że wymiana informacji między nimi nie była już rzeczą oczywistą. Jest bowiem zrozumiałe, że gdy kadra naukowa działa na rzecz czterdziestu trzech różnych spółek, to samoograniczanie się co do komunikowania wyników swojej pracy staje się normą, mającą na celu ochronę własności intelektualnej. Ten problem dotyczy jednak nie tylko pojedynczych naukowców. Wspierane przez Strategię Lizbońską tworzenie spółek typu spin-off , wykorzystujących innowacje po wstającee na uniwers wstając uniwersyteta ytetach, ch, może prowadzić do sytu sytuacji acji instytucjonalnego konfliktu interesów . Przykładem takiej sytuacji może być historia Uniwersytetu Bostońskiego, który utrzymywał bliską współpracę ze spółką farmaceutyczną Seragen, wydzieloną ztej uczelni. Udziały wtej spółce posiadali zarówno rektor, członkowie władz, pracownicy naukowi, jak isama uczelnia. Jednocześnie Seragen nanso wała badania bada nia naukowe prowadzone na uniwersytecie. Można uznać, że sam fakt współpracy między biznesem anauką anauką nie jest niczym niczy m zdrożnym, awręcz przeciwnie– sprzyja rozwojowi nauki itechniki, pomaga lepiej wykorzystywać sty wać potencjał uniwersytetów. Jak pokazują jednak liczne przykłady, przykł ady, styk nauki ibiznesu stanowi wyjątkowo podatny grunt dla rozkwitu koniktów interesów. Wefekcie wyniki badań prowadzonych przez naukowców częstokroć tracą wiele zprzypisy zprzypisy wanych im wmodelu wmodelu sentymentalnym cech
niezależności, obiektywizmu, bezstronności, aczęsto nawet gruntownej prawdziwości. Szczególny problem zaczyna się wówczas,, gdy bada wówczas badania nia te stają się podst podstawą awą podejmowania decyzji przez organy orga ny państwowe, powołane do kontroli inadzoru ryzykownych technologii. Zależność polegająca na tym, że uzyskiwane w yniki badań w znacznym stopniu zależne są od tego, kto płaci za ich przeprowadzenie, nazwana została efektem została efektem sponsora . Proste badania statystyczne uwidaczniają, że fakt sponsorowania badań skorelowany jest w znacznym stopniu z uzyskiwaniem stanowiska korzystnego dla przemysłu. Jak podają Deborah Barnes iLisa Bero, badania publikacji naukowych poświęconych szkodliwości palenia tytoniu wykazały, że w przypadku artykułów pisanych przez badaczy sponsorowanych przez przemysł tytoniowy w dowodzą one nieszkodliwości biernego palenia dla zdrowia, podczas gdy w przypadku autorów pozbawionych kontaktów z firmami tytoniowymi z nich dowodzi szkodliwości tego samego biernego palenia. Inny problem związany zprywatnym nansowaniem badań to kwestia własności ich wyników. Jedna zfundamentalnych reguł metodologii naukowej, leżąca upodstaw modelu sentymentalnego, mówi opowszechnej własności rezultatów badań. Stają się one wten sposób dostępne dla innych badaczy, którzy woparciu onie mogą prowadzić dalsze dociekania iprzyczyniać się do stopniowego– „cegiełka po cegiełce”– tworzenia gmachu wiedzy naukowej. Prowadzenie badań na zlecenie przemysłu zachwiało tą
88
logiką, zjednej strony ze względu na kontrowersje związa ne zpatentami zpaten tami (najbardziej wyraźne wy raźne wobszarze biotechnologii ipatentowania genów), azdrugiej ze względu na ograniczenie swobody publikowania wyników badań przez prowadzących je uczonych. Wiele wyników badań finansowanych przez przemysł nie zostaje nigdy opublikowanych, gdyż nie odpowiadają one oczekiwaniom zleceniodawcy. Jest zleceniodawcy. Jest to możliwe ze względu wzg lędu na fakt, fa kt, że naukowcy pracujący dla przemysłu bardzo często są znacznie ograniczeni wdysponowaniu wynikami badań (jak również samymi danymi źródłowymi, które bywają utajniane wcelu wce lu ochrony „tajemnicy handlowej”) inie mogą samos amodzielnie decydować oich rozpowszechnianiu. W ten sposób podważona podwa żona zostaje również funda fundamenmentalna dla metodologii naukowej zasada intersubiektywnej sprawdzalności wyników. Wdużym skrócie, polega ona na tym, że każdy ekspery ment powinien być być tak skonstruowany i opisany, aby był możliwy do przeprowadzenia przez innego badacza i w ten sposób poddany weryfikacji. Staje się to niemożliwe, gdy utajniane są dane źródłowe, a publicznie prezentowane są jedynie (jeśli w ogóle) rezultaty badań. bad ań. Ich wia rygod rygodność ność staje w ten sposób pod sporym sporym znakiem zapyta nia. Często również okazuje się (niestety zazwyczaj dopiero wefekcie śledztwa dziennikarskiego lub procesu sądowego, pozwalającego na odtajnienie dokumentów rmy), że sam sposób przeprowadzenia badań pozostawiał sporo do życzenia. Co jednak zzasadniczym dla d la modelu sentymentalnego założeniem wyjątkowej uczciwości uczonych? Może we wnętrzny kodeks etyczny naukowców stanowi wysta wystarczarcza jące zabezpieczenie przed uleganiem koniktowi interesów
izabezpiecza przed poważniejszymi nadużyciami? Na te pytania częściową odpowiedź przynosi ankieta przepro wadzona przez etyków z zUniwersytetu Uniwersytetu Stanu Minnesota wśród ponad tys. naukowców, naukowców, opublikowana w„Nature”. w„Nature”. Aż ponad naukowców przyznało przyzn ało się do popełnienia w ciągu cią gu ostatnich ost atnich trze trzech ch lat jak jakiegoś iegoś nieetyczne nie etycznego go czynu. Najczęściej była to zmiana sposobu przeprowadzenia eksperymentu lub nawet jego wyników ze względu na naciski ze strony podmiotów podmiotów finansujących badania. Niektórzy rozmyślnie „zapominali” umieścić wpublikacji istotne szczegóły dotyczące sposobu przeprowadzenia doświadczeń. Inni ukrywali d ane, które które przeczyły uzyskanym poprzednio wynikom. Jednym ze sposobów neutrali neutralizacji zacji konik koniktów tów interesów jest obowiązek ich ujawniania. Taki wymóg wprowadziła część amerykańskich uczelni wobec swoich pracownipracowników naukowych. Wymagają one wypełniania oświadczeń ołączących badaczy zrmami z wiązkach, które mogłyby wpłynąć wpł ynąć na rzetelność rzetelnoś ć prowadzonych badań. Chodzi tutaj np. osytuacje, gdy naukowiec przeprowadza testy kliniczne leku produkowanego przez rmę, wktórej ma udziały lub zktórą jest związany na inny ze wspomnianych sposobów. Uzyskanie pozytywnych wyników testów leży wjego interesie, gdyż wten sposób skorzysta „jego” rma, zkolei uzyskanie negatywnych wyników może doprowadzić do niedopuszczenia leku na rynek iutraty zainwestowanych funduszy, które wprzypadku nowych leków idą wmiliony dolarów. dolarów. Często chodzi również równie ż otakie „drobiazgi”, „drobiazg i”, jak przyspieszenie badań iskrócenie procedur, by zdążyć uzyskać patent przed konkurencją. Efektem może być pominięcie pewnych niepokojących sygnałów podczas badania,
/ R U U T R E E N E M / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H N E L A B N A V R U U T
a n b
89
zbyt krótki czas testowania danej substancji, niewłaściwe dobranie próby badawczej itp. Regulacje dotyczące koniktów interesów wprowadza ją tak że czasopisma cz asopisma naukowe nau kowe (głównie medyczne) medyczne).. RedakReda kcje wymagają składania przez autorów tekstów oświadczeń dotyczących nansowania badań, powiązań zrmami, które mogą być zainteresowane ich wynikami itp. Dodatko wym zabezpieczeniem za bezpieczeniem jest publikowanie publikowa nie jedynie tych art ykułów, których autorzy mają zapisane wkontrakcie prawo opublikowania wyników nawet wtedy, gdyby okazały się niekorzystne dla sponsora. Amer Ameryka ykańskie ńskie Towar owarzystw zystwo o Medyczne zaleciło nawet w r. redakcjom czasopism naukowych odmawianie publikowania wyników badań opłacanych przez przemysł farmaceutyczny. farmaceutyczny. W ostatnich latach niektóre czasopisma złagodził złagod ziłyy jednak politykę wzakresie przeciwdziałania koniktom interesów, ze względu na problemy ze zdobywaniem tekstów do druku. Słynący zradykalnego stanowiska „New England Journal of Medicine”, nie dopuszcz dopuszczający ający przez wiele lat l at do druku tekstów autorów znajdujących się wkonikcie interesów (inne czasopisma wymagały jedynie jego ujawniania), ograniczył wr. te obostrzenia jedynie do autorów posiadających „znaczne” interesy nan sowe wrmach wytwarzając wyt warzających ych produkty produkty będące przedmiotem przedm iotem artykułów. Granicę ustalono na poziomie tys. dolarów– teksty autorów otrzymujących honoraria roczne lub posiadających udziały poniżej tej sumy są dopuszczane do druku. Redakcja zmianę swego stanowiska tłumaczyła problemami ze znalezieniem w ystarczają ystarczającej cej liczby wykwa likowany likowanych ch naukowców do pisania artykułów.
Nauka wsłużbie korporacji Potencjał, jaki biznes pr ywatny dostrzegł we współpraPotencjał, cy z naukowcami, doprowadził do powstania zjawiska, które David Michaels nazywa przemysł przem ysłem em obrony obr ony propr oduktów (( product defense industr duktów industry y ). To specyficzna szara strefa na granicy sektora prywatnego i nauki akademickiej, składająca się z firm konsultingowych i agencji PR-owych, zatrudniających naukowców lub wręcz tworzonych przez nich, działających na rzecz wytwórców lub dystrybutorów produktów potencjalnie niebezpiecznych. Działające wtej stree agencje dostarczają analiz iopracowań naukowych dowodzących nieszkodliwości danego produktu, które są następnie wykorzystywane jako dowody wtrakcie rejestracji nowych leków czy produktów biotechnologicznych lub wmateriałach reklamowych ipromocyjnych. ipro mocyjnych. Przedmiotem tak ich analiz anali z mogą być również substancje chemiczne, takie tak ie jak azbest czy freon. Obie znich, zanim zostały wycofane zużycia, były przedmiotem skoordynowanych kampanii (dez) (dez)informacy informacyjnych. jnych. Na przykład trzy duże amerykańskie koncerny samochodowe zapłaciły wlatach - naukowcom pracującym dla „przemysłu obrony produktów” miliony dolarów za pomoc w zwalczaniu żądań odszkodo odszkodowawczych wawczych pracownipracowników wystawionych na kontakt zazbestem znajdującym się
whamulcach samochodowych. samoc hodowych. Najbardziej spektakula rną akcją „przemysłu „przemysł u obrony produktów” produktów” była rozpoczęta wlatach . itrwająca aż po dziś dzień kampania przemysłu tytoniowego, zwalczającego ograniczenia wsprzedaży ipaleniu jego wyrobów. w yrobów. „Przemysł obrony produktów” wykorzystuje szereg strategii PR-owych wcelu zdobycia akceptacji dla określonych wytworów irozwiania dotyczących ich obaw. Począwszy od prostego kwestionowania szkodliwości (oczy wiście za pomocą odpowiednich opracowań naukowych), poprzez podtrzymywanie kontrowersji wcelu zapobieżenia wypracowa wy pracowaniu niu niekorz niekorzystnego ystnego dla rmy konsensu konsensusu, su, akcentowanie braku jednoznacznych dowodów szkodliwości, aż po ukrywanie niekorzystnych danych, dezawuowanie przeciwników iwyolbrzymianie rzekomych zalet produktu. Aby jednak móc skutecznie prowadzić takie ka mpanie, potrzebny jest szereg instytucji, uzupełniających „zwyczajną” współpracę znaukowcami znaukowca mi akademick imi. Tworzone są na przyk ład instytuty o charakterze naukowo-badawczym,, opłacane przez przemysł idostarczające wo-badawczym opracowań naukowych, pozwalających na wsparcie stano wiska przemysł przemysłu u w wspornych spornych kwesti kwestiach. ach. Kla Klasyczną syczną instytucją tego typu jest założona wr. przez przemysł tytoniowy Tobacco Industry Research Council (TIRC), pro wadząca badania badani a nakierowane na podważa podważanie nie tezy ozwią ozwiązzku między paleniem tytoniu arakiem. ZTIRC wyłonił się wr. Tobacco Institute, organizacja lobbystyczna wydająca miesięczni miesięcznikk „T „Tobacco obacco and Health Report”. Był on rozsyłany do setek tysięcy lekarzy iinnych opiniotwórczych osób m.in. zprzemysłu, rządu imediów. Zajmował się poszukiwaniem przyczyn raka płuc gdzie tylko się da ło– whodowan whodowaniu iu ptactwa ptact wa domowego, wirusach, genach, zanieczyszczeniu powietrza– tylko nie wpaleniu papierosów. Również rma Lorillard Lorilla rd Tobacco Tobacco Company wydawała wydawał a wlatach - - magazyn „Science Fortnightly”, Fortnightly”, rozsyłany za darmo co dwa tygodnie do , miliona osób. Jak podsumowuje działania tego typu instytucji David Michaels, miliony stron wewnętrznych dokumentów i opracowań przemysłu tytoniowego, ujawnione podczas procesów sądowych, pokazują,, że pokazują że przez przez dekad dekadyy przemy przemysł sł ten niest niestrud rudzenie zenie zajętyy by ł promowaniem zajęt prom owaniem jedyni jedyniee tych ty ch analiz a naliz , które któr e potwierdzały z góry założone tezy oraz zwalczaniem badań konkurencyjnych. Podobne wykorzystywanie nauki do swoich celów widoczne jest wprzypa wprzypadku dku kampanii prowadzonej przez amerykański koncern DuPont. Zatrudnieni wnim naukowcy na początku XXw. wynaleźli chlorouorowęglowodory (CFC), zwane freonami. Wkrótce koncern stał się największym na świecie producentem tych substancji, wykorzysty wanych w wurz urządzen ądzeniach iach chłod chłodniczych niczych i iaerozolac aerozolach. h. Gdy w w r. r. pojawił pojawiłyy się sygnały wska zujące na przyczynianie się freonów do zaniku warstwy ozonowej, DuPont konsekwentnie zaprzeczał istnieniu związku między dziurą ozonową aCFC, choć wmiędzyczasie pojawiły się dowody iwprowadzane były stopniowe ograniczenia wstosowaniu
90
tych substancji. Firma przez ten okres nie ograniczała się jednak do negowania przedstaw przedstawianych ianych danych naukowych. Wspólnie z innymi producentami chemika chemikaliów liów stworzył stworzyłaa pod auspicjami Chemical Manufacturers Association specjalny Fluorocarbon Program Panel (FPP), (FPP), prowadzący własne badania nad zmniejszaniem się warstwy ozonowej. Do wodziły one, że problem problem dziury ozonowej nie jest jest tak poważpoważny,, jak powszechnie sądzono. ny sądz ono. Jednocześnie DuPont pomógł stworzyć wr. Alliance for Responsible CFC Policy ido r. przewodził opozycji wobec planów kontroli CFC. Poza własnymi instytutami iprogramami badawczymi, „przemysł obrony produktów” posiada także podporządkowane mu czasopisma naukowe. Pozwala to na obejście systemu recenzji artykułów nadsyłanych do druku. Będący tradycyjnym strażnikiem jakości publikowanych tekstów, system recenzji opiera się na zasadzie podwójnej anonimo wości: autor teks tekstu tu nie zna naz nazwisk wisk osób recen recenzując zujących ych artykuł, zaś recenzujący nie znają tożsamości ani aliacji autora. Recenzenci wybierani są przez redaktorów czasopisma spośród współpracujących znim naukowców, sprawdzonych igodnych zaufania, zaufania , oznacznym dorobku wdanej dziedzinie. Takie rozwiązanie ma gwarantować, że przy podejmowaniu decyzji odopuszczeniu tekstu do druku brane pod uwagę będą jedynie jakość artykułu irzetelność przeprowadzonych badań. Pomysł na obejście tego systemu okazał się dość prosty: wystarczy stworzyć własne czasopismo zwłasną siecią współpracujących współ pracujących recenz recenzentów. entów. Ponieważ jedna jednakk tak takii zabieg narażony jest na łatwą demaskację, zręczniej jest prze jąć jakie ś już istnieją istniejące, ce, uzna uznane ne cza czasopismo, sopismo, a anastę następnie pnie wprowadzić do redakcji własnych, wła snych, zaufanych ludzi, powiązanych zodpowiednimi recenzentami. Taki zabieg zastosował przemysł tytoniowy wstosunku do pisma „Indoor and Built Environment”, które wykorzystywane było do rozpowszechniania rozpow szechniania poglądu, że zanieczyszczenie powietrza wbudynkach w budynkach nie jest powodowane dymem tytoniow tytoniowym, ym, lecz wadliwą wentylacją. Można także stworzyć nowe czasopismo, wykorzystując do tego pośrednika wpostaci np. stowarzyszenia naukowego naukowego o poważnie brzmiącej nazwie, tak jak miało to miejsce wprzypadku International Society for Regulatory Toxicology and Pharmacology, które wydaje periodyk „Regulatory Toxicology and Pharmacology”. Zarówno stowarzyszenie, jak i jego pismo zdominowane są przez naukowców pracujących dla przemysłu. Całe przedsięwzięcie utrzymywane jest przez firmy z sektorów chemicznego, tytoniowego i farmaceutycznego. Jednak nawet gdy już się dysponuje czasopismem c zasopismem naukowym, potrzebne potrz ebne są odpowiednie teksty, najlepiej najlepiej pochodzące zróżnych ośrodków. Wten sposób tworzy się wrażenie dominacji określonego stanowiska wśród uczonych. Ponieważ nie zawsze łatwo jest namówić naukowców do pisania artykułów na zamówienie, agencje PR-owe zaczęły wpewnym momencie stosować metodę znaną z naną z literatury popularnej iwynajmować ghost-writerów iwynajmować ghost-writerów . Sami naukowcy proszeni są zaś jedynie (za odpowiednim wynagrodzeniem)
opodpisywanie gotowych artykułów swoim nazwiskiem. „British Journal of Psychiatry” przeanalizował artyku ły poświę poświęcone cone antydepresa a ntydepresantowi ntowi o nazw nazwie ie Zoloft, Z oloft, produkowanemu przez koncern Pfizer. Przygotowywanie tych artykułów art ykułów było koordynowane przez agencję CurCurrent Medical Directions, a ich oficjalni autorz y nie mieli nawet dostępu do danych, danych, na których były one oparte. W trakcie procesu sądowego oka zało się, że art ykuł y te pomijały uboczne efekty zażywania Z oloftu, łącznie ze zwiększaniem skłonności samobójczych u przyjmujących go pacjentów. Naukowcy Naukow cy wykorzystywani są w działaniach PRowych również jako tzw. kluczowi liderzy opinii publicznej (KOLs– Key Opinion Leaders ). ). Pełnią oni funkcję spin-doktorów dla „przemysłu obrony produktów”. Są to zazwyczaj uczeni ougruntowanym autorytecie, cieszący się odpowiednim szacunkiem isławą. Ich zadaniem jest kształtowanie kszta łtowanie opinii wokreślonych środowiskach środowiskach na temat pewnych produktów lub technologii. Mogą to więc być profesorowie medycyny występujący gościnnie na zjazdach lekarzy, lekarz y, profesorowie biotechnologii przemawiający na spotkaniach producentów kukurydzy, eksperci wypowiadający się wprasie branżowej, branż owej, doradcy komisji sejmowych. Wykorzysty Wykorzy sty wanie KOLs opiera się na zas zastosowa tosowaniu niu strategii trzeciej strony , polegającej na wkładaniu własnych argumentów wusta trzeciej, niezaangażowanej strony, cieszącej się znacznym poważaniem izaufaniem społecznym. Takim liderem opinii publicznej może być nie tylko znany profesor, ale także dziennikarz zajmujący się określoną tematyką albo ekspert zniezależnego think-tanku. Nie oczekuje się od nich bezpośredniego zachwalania konkretnych produktów, bo to mogłoby narazić na szwank ich wiarygodność. Ich zadaniem jest tworzenie odpowiedniego klimatu, popieranie określonego kierunk u, trendu, procedury. Zamiast więc w ięc reklamować wprost genetycznie modyfikowaną kukurydzę firmy Monsanto, polscy zwolennicy GMO mówią ogólnie o pożytkach, jak ie przyniesie uprawa roślin genetycznie modyfikowanych. O tym, że jedyną dopuszczoną do uprawy upraw y na n a terenie t erenie UE rośliną jest kuku kukurydz rydzaa linii li nii MON , produkowa na właśnie wł aśnie przez Monsanto, przeciętny odbiorca odbiorca ich przeka zu nie musi już wiedzieć. Liderzy opinii nie muszą być wcale świadomi tego, że działają na rzecz interesów konkretnej rmy czy branży. Często, by nie zrażać potencjalnych ekspertów, przedsta wia się im wpierw w pierw propozycję przeprowadzenia prz eprowadzenia anali analizy zy jakiegoś zagadnienia, anastępnie przedstawienia wyników na jakimś publicznym spotkaniu: konferencji zudziałem polityków, sympozjum, itp. Znając wcześniejsze zapatry waniaa danej osoby na okreś wani określone lone zag zagadnien adnienie ie i idosta dostarczarcza jąc jej dla d la pewności odpowiednich materiałów do badań, można być pewnym pozytywnego pozyt ywnego efektu efe ktu pracy. Nie Nie chodzi przy tym tylko ozdobycie dla siebie odpowiednich ekspertów. Liderzy opinii, by wywierać odpowiedni efekt rynkowy, sami muszą być przekonani owłasnej niezależności
91
iobiektywizmie przedstawianych opinii. Tylko wtedy mogą robić wrażenie wiarygodnych. Dlatego agencje PR-owe często wykorzystują tych samych liderów wdziałaniach na rzecz różnych rm, by uniknąć ich zbytniego utożsamiania zjednym określonym podmiotem. Innym kanałem, poprzez który zdobywa się poparcie dla kontrowersyjnych technologii iproduktów, jest edukacja.. Działania o charakterze PR ukry wane są pod płaszcja
po jej wprowadzeniu) pierwszej szczepionki przeciw rotawirusom, okazało się, że w cia łach doradczych ame-
rykańsk iego Urzędu ds. Żywności i Leków – FDA FDA (który dopuścił szczepionkę do obrotu) oraz w Centrum Zwalczania i Profilaktyki Chorób (Centers for Disease Control) zasiadali ludzie mający liczne związki z jej producentami. Przynajmniej spośród naukowców
czykiem akcji edukacyjnych, szkoleń prowadzonych przez „niezależne” stowarzyszenia i instytuty, gazetek
odgry wających kluczowe role odgrywających role w badaniach nad cukrzycukr zycą, prowadzonych przez Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH), współpracowało z firmą Warner-Lambert, pro-
kierowanych kierowa nych do uczniów, studentów i nauczycieli. Prz y-
ducentem leku na cukrzycę cukrz ycę o nazwie Rezulin. Został Zost ał on
kładowo, koncern Novartis przek azał tys. dolarów dla Instytutu Instyt utu Biotechnologii Biotechnologii w Waszyngtonie na w yda-
wycofany wycof any z obrotu po tym, gdy okazało oka zało się, się , że powodu-
nie i dystrybucję magazynu studenckiego „Your World:
Biotechnology & You”. W Polsce kampanię edukacyjną dotyczącą biotechnologii prowadzi Stowarzyszenie GMObiektywnie. Składają się na nią m.in. szkolenia i oferta dla szkół. Polska Federacja Federacja Biotechnologii Biotechnologii w ydaje bezpłatne kolorowe broszury, takie jak „Biotechnologia przyjazna dla wszystkich!” oraz „Zielona Biotechnologia. Korzyści i obawy”. Ich autorami są oczy wiście wiś cie uznane autorytet autor ytetyy naukowe. Poza wspomnianymi wyżej strategiami, „przemysł obrony produktów” produktów” stosuje również równie ż PR „oddolny” lub „bez pośredni” ( grassroots campaigns ). ). Polega on na tworzeniu oddolnego poparcia dla interesów korporacji. Wtym celu agencje PR wyspecjalizowane w„zmienianiu percepcji społecznej” społeczne j” tworzą t worzą kcyjne stowarzyszenia i organizacj organizacjee obywatelskie. Agencja PR Burson-Marsteller, zaangażowana m.in. wkampanie związane zchorobą szalonych krów (BSE) oraz wyciekiem chemicznym zfabryki Union Carbide wBhopalu wIndiach, zasłynęła stworzeniem– kosztem mln dolarów– National Smokers Alliance, liczącego mln członków, którzy byli następnie wykorzysty wani w wakcjach akcjach na rzecz obrony przemysłu prz emysłu tyton tytoniowego iowego przed regulacjami rządowymi. Agencja Burson-Marsteller przejęła wr. rmę Direct Impact, zajmującą się „oddolnym PR-em”. Na początku lat . Direct Impact zajmowało się m.in. rekrutowaniem mieszkańców Nowego Jorku do kampani kampaniii na rzecz stosowania ukrów ukrów genetycznie zmodykowanych hormonów wzrostu, produkowanych przez Monsanto.
Eksperci jako lobbyści „Przemysł obrony produktów” wykorzystuje naukowców nie tylko do kształtowania społecznego odbioru swoich działań iproduktów, lecz także do bezpośredniego wpływania na urzędników administracji państwowej, polityków i decydentów. Dzieje się to bądź poprzez działalność lobbystyczną, prowadzoną przez organizacje branżowe, bądź przez zdobywanie przychylności ekspertów pracujących wkluczowych miejscach, wktórych zapadają decyzje dotyczące dopuszczenia na rynek nowych technologii iich produktów. produktów. I znów najwięcej przykładów można znaleźć wobszarze rejestracji rejestra cji leków. leków. Po wycofaniu z rynk u (zaledwie rok
je niewydolność wątroby, prowadzącą nawet do śmierci. Wprzypadku komitetów doradczych przy przy Centrum Badań iOceny Leków (Centre for Drug Evaluation and Research) przy FDA, rekomendujących do zatwierdzenia nowe leki, ponad połowa pracujących wnich ekspertów miała w w r. r. powiązania powią zania ze spółka spółkami mi farmaceut farmaceutycznymi, ycznymi, zaz ainteresowanymi treścią wydawanych opinii. Również winnych obszarach podlegających regulacji eksperci narażeni są na działanie wwarunkach koniktu interesów. Gdy w r. dopuszczono do użytku Alar,
substancję regulującą wzrost roślin, która według analiz Agencji Ochrony Środowiska (EPA) miała wywo ływać ły wać raka r aka,, okaza ok azało ło się, się , że na członków cz łonków komitetu komitetu,, który zaakceptował tę substancję, posiadało powiązania z jej producentem. Wr. agencje stanowe i federalne zajmowały się katastrofą ekologiczną, spowodowaną ogromnymi wyciekami ropy do kanału Santa Barbara zplatform wiertniczych należących do Union Oil Company. Wtym okresie przemysł naftowy blisko współpracował zuniwersyteckimi ekspertami wdziedzinie geologii, geozyki iinżynierii naftowej. Urzędnicy stanowi nie byli wstanie nakłonić lokalnych ekspertów, ek spertów, by zeznawali przeprz eciwko Union Oil itrzem itrzem innym spó łkom naftow ym wprocesie, gdzie wgrę wchodziło odszkodowanie wwysokości pół miliarda dolarów. Według prokuratora generalnego stanu Kalifornia, swój brak chęci do współpracy z wymiarem sprawiedliwości tłumaczyli tym, iż nie chcieli stracić fundowanych przez przemysł naftowy dotacji oraz umów konsultingowych. Działalność lobbystyczn lobbystycznaa prowadzona jest przez organizacje, które ocjalnie stawiają sobie za cel „popularyzowanie wiedzy naukowej”, awpraktyce aktywnie lobbują za wprowadzaniem określonych rozwiązań rozwiąz ań prawnych. Do ich członków należą zarówno naukowcy iokreślone instytucje naukowe, jak irmy prywatne, np. przedstawicielstwa globalnych koncernów. Do jednej znajwiększych organizacji tego typu wobszarze biotechnologii należy BIO (Biotechnology Industry Organization), zrzeszająca ponad tysiąc rm biotechnologicznych, biotechnologicznych, instytutów naukowych icentrów biotechnologicznych. Centrala BIO mieści się wUSA, na innych kontynentach działają „klony” tego stowarzyszenia, np. AusBiotech wAustralii, AfricaBio wAfryce, awEuropie– EuropaBio. Warto Warto wspomnieć wspomnie ć również oCouncil for f or
92
Biotechnology Information (CBI). Założona została przez siedem wiodących koncernów biotechnologicznych (Aventis CropScience, BASF, Dow Chemicals, DuPont, Monsanto, Novartis, Zeneca Ag Products) oraz BIO. Sponsoruje m.in. Instytut Biotechnologiczny wWaszyngtonie. Inna organizacja tego typu to AgBioWorld Foundation, określająca się jako oparta na akademickich korzeniach iwartościach,, azałożona iwartościach aza łożona przez Channapatnę S. Prakasha, profesora genetyki molekularnej. Na jej stronie internetowej opublikowana jest deklaracja „naukowców popierających biotechnologię rolniczą”, podpisana przez ponad tys. osób. Jedna trzecia znich związana jest zprzemysłem (zsamym Monsanto), jedna trzecia pracuje na uniwersytetach, pracuje wprywatnych lub rządowych instytucjach badawczych, apozostałe osób nie deklaruje swej przynależności. W Polsce do orga organiz nizacji acji lobbyst yczn ycznych ych nale należą żą m.in. Polska Federacja Biotechnologii oraz GBE (Green
swobody badań naukowych, będącej podstawą postępu naukowego. Po trzecie wreszcie, wraz zrozwojem nowych, częstokroć ryzykownych technologii, którego skutki trudno przewidzieć, na znaczeniu zyskują państwowe instytucje regulacyjne. regulac yjne. Jak widzieliśmy widzieli śmy,, naukowcy pełnią pełni ą wnich istotistotną rolę jako eksperci ikonsultanci, często pozostając przy tym wsytuacji wsyt uacji koniktu interesów. Może to prowadzić do wprowadzania na rynek rozwiązań rozwią zań niewystarcz niew ystarczająco ająco sprawdzonych lub wręcz niebezpiecznych. W szerszym sz erszym wymi wymiarze arze należ należałoby ałoby się zastanowić za stanowić nad kosztami wprowadzania nowych wzorców relacji między nauką iprzemysłem, których przykładem jest Strategia Lizbońska iparadygmat społeczeństwa opartego na wiedzy oraz innowacyjnej gospodarki. Nie kwestionując zalet tych rozwiązań, można zadać pytanie oryzyko powstawania sytuacji koniktu interesów, jakie się znimi wiąże, oraz ospołeczne koszta tego zjawiska.
Biotechnology in Europe). Prezesem PFB jest prof. Todr Piotr Stankiewicz
masz Twardowski, często wypowiadający się w mediach jako profesor Polskiej Ak Akademii ademii Nauk. Jest on jednoje dnocześnie od wielu lat członkiem działającej przy Mini-
sterstwie Środowiska Komisji ds. GMO, gdzie również reprezentuje środowisko naukowe.
Literatura: .
Barnes Deborah E. iLisa A. Bero. . Why review articles on the
health eects of passive smok ing reach dierent conclusions . „Jo-
Konsekwencje koniktów interesów wnauce Zjawisko koniktu interesów wnauce jest owiele bardziej istotnym problemem, niż mogłoby się zpozoru wydawać. Składa się na to kilka przyczyn. Po pierwsze, dominacja sentymentalnego modelu rozwoju naukowo-technologicznego wdebacie publicznej nie pozwala na dostrzeżenie rozmiarów koniktu interesów na styku nauki, biznesu ipolityki. Podejrzewanie naukowców oskłonności do ulegania przyziemnym pokusom nansowym ciągle wydaje się czymś niestosownym. Po drugie, brakuje systemu systemu zarządzania zarząd zania koniktami ini nteresów wtym obszarze. Ani polskie uczelnie wyższe, ani czasopisma naukowe nie wymagają od współpracujących znimi naukowców ujawniania koniktów interesów, nie posiadają też żadnych systemów ich regulowania. Dotyczy to niestety także pracy dla komisji sejmowych, rządo wych gremiów dorad doradczych czych ieksperckich, ieksperckich, przygotowywania przygotowywania ekspertyz. Można podejrzewać, że wysunięcie postulatu wprowadzenia jak ichkolwiek regulacji dla naukowców współpracujących z biznesem i pełniących pełn iących funkcje doradczo-eksperckie napotkałoby – zgodnie z modelem
sentymentalnym – na oskarżenia o próby ograniczania
urnal of the American Medical Association”, : -. .
Elliot Carl. . Not-So-Public Relations. How the drug industry is branding itself with bioethics. bioethics . (http://slate.msn.com/toolbar. aspx?action=print&id=, aspx?action=print&id= , ostatni dostęp .. ..). ).
.
Krimsky Sheldon. . Nauka skorumpowana. O niejasny niejasnych ch związkach nauki ibiznesu, ibiznesu, Warszawa: PIW.
.
Michaels David. a. Doubt is their product. How industry’s assault on science threatens your health, health, Oxford: Ox ford Univ. Press.
.
Paul, Helena iRicarda Steinbrecher. .. Hungry corporations. Transnational biotech companies colonise the food chain, chain, London: Zed Books.
.
Proctor Robert. . . Agnotology. Agnotology. A Missing Term to Desc ribe the Cultural Production of Ignorance (and Its Study) [w:] Proctor, Robert iLonda L. Schiebinger (red.): Agnotology. The making and unmaking of ignorance, ignorance , Stanford, Calif: Stanford University Press: -.
.
Proctor Robert N. . . Cancer Wars: How Politics Shapes What We Know and Don’t Know About Cancer , New York: BasicBooks. Smith Brigitte. . Ethics of Du Pont’s CFC Strategy -. - . „Journal of Business Ethics”, : -.
.
Wadman Meredith. . One in three scientists confesses to having sinned . „Nature” Vol. Issue : -.
… strona 134
93
Żyłem
zwyprzedzania Z okazji rocznicy . Czerwca, dla Sisi
F W
Jestem już na wizji, nagr nagrywa ywany ny tą samą kamerą, której zwy-
Pełności iemergencji iemergencji tej nienawistnej alienacji a lienacji oraz ato-
kle używam uż ywam do rejestrowania emocji innych ludzi. To To moja
mizacji całego stada dodaje izarazem żeruje na nim ropień
własna kamera. Dzisiaj w yjątkowo, aby dodać komentarz, komentar z, kieruję ją na siebie. To, co powiem, stanowić będzie podsumowanie ostatnich lat mojego życia. Życia szybkiego iszalonego jak całe
grup antyrozwojowych. Siłą swojej struktury ipowiązań
wszechmocny, psychologią ps ychologią swego s wego cynizmu c ynizmu oraz bezwst bezwstydydnego– iani wewnętrznie, ani zewnętrznie niepotępianego niepotępianego pasożytnictwa– skuteczny. To cecha, cel isiła grup anty-
lata dziewięćdziesiąte ipoczątek nowego wieku wkraju.
rozwojowych: żerować na nieporządku, paraliżować wolę
Ramy społeczne ikulturowe, wktórych przyszło żyć, dane zostały jako oczywiste. Nasz wybór był pozorny. Te samouzasadniające się warunki brzegowe powstały tak natural-
porządku, tezauryzować brak porządku.
nie, jakby wpisane były wpozaziemski porządek świata.
Wielu znas zna s dopiero po czasie zorientowało się, że stał st ałyy za nimi siły sprawcze. Rozproszone na co dzień. Zjednoczone wtedy, gdy zagrożony stawał się ich ich zamaskowany, zamaskowany, ale wciąż wciąż
żywyy interes. Aco zresztą? żyw zresztą? Zwykli ludzie– społeczne ze swej natury zwierzęta, smagane batem powszechnej powszech nej bezduszności, niekompetencji
instytucji tzw. państwowych oraz wszechogarniającej bezkarności, zwanej eufemistycznie prze z liderów politycznych
wolnością– zaczęli z aczęli dział działać ać bez dalsz dalszych ych celów, biorąc pod uwagę jedynie posiadanie dóbr takich, jak np. antena satelitarna czy kuchenka mikrofalowa. m ikrofalowa. Niestety, kupowanie lub
usiłowanie kupowania tych rzeczy, to był jedyny cel. Tak zresztą przedstawiano ludziom sukces zwią zany zpojawieniem się NIESOWIECKIEGO NIEKOMUNIZMU. NI EKOMUNIZMU. Oto
więc nasta ł czas minimal mi nimalizmu izmu społecznego. społec znego. Zwykli obywatele tego państwa żyją jedynie doraźnodoraźnością. Wdoraźnych, nieskoordynowanych ruchach, społecznie zderzają się, apotem ryczą znienawiści. Ta nienawiść potężnieje po każdym zderzeniu inabiera tempa. Oto tempo, które nie daje już żadnej możliwości uzyskania jakiegokolwiek porządku wsystemie.
Twierdzę więc, że wchaosie, który– według gł ównych
ideologów systemu– ma się sam porządkować, są pewne siły, co stoją na straży chaosu. To, oczym powiem, może być dla nich znakiem. Znakiem, że chaos nie jest bezpieczny dla nikogo. Może też być symptomem nowego. Nie dla wielu, ale dla tych, t ych, którzy czując wsercu, że ż e to nie cel ostateczny naszego kraju, mogą spróbować wyzwolić nową jakość. Mogą rzeźne pomrukiwania ciżby spróbować uciszyć,
asamo stado pokierować ku nowym celom. Wtedy zaś dni pasożytów byłyby policzone. Choć nikłe są szanse, że tak się stanie, trzeba ku nim zwrócić swoje oblicze, bo innych szans już nie ma. Mam trzydzieści trzy lata. Dziś lubię ryzyko iszybkie życie. Może zawsze zawsz e je lubiłem. Wpisałem Wpisałem się wkształt wkształ t naszego społeczeństwa może trochę zwoli, ale bardziej zmusu. Hołduję zasadzie, że cechy indywidualne czło wiek a mogą zna leź leźćć ujśc ujście ie w dowolny m ks kszta zta łcie spo spo--
łeczny m. Wtym Wt ym zaczą z aczą łem parać pa rać się pirac piractwem, twem, winny winnym m mógłbym być rzutkim inwestorem na zagranicznych rynkach, skupującym akcje upadających przedsiębiorstw naszych sąsiadów oraz skarżącym ich rządy za pompowanie wowe przedsiębiorstwa publicznych pieniędzy. Ryzyko to bowiem moje genetyczne przeznaczenie. Lubię
konfrontację.
94
C ,,
/ M A T S T T / E L P O E P / M O C . R K C I L F . W W W / / : P T T H M A T . S . T E C N E R E T
a n b
Urodziłem się wrodzinie zamożnej, ale uczciwej. Jej zamożnośćć była efektem pracy rodziców. Iwyłąc zamożnoś Iwyłącznie znie pracy, bo jak wiemy, czasy owe bez odpowiedniego wsparcia nie sprzyjały ryzyku oraz inwencji. Chociaż uczciwość ta była na miarę czasów, wktórych można było działać, tak samo zresztą jak izamożność, to jednak uczciwości tej niczego bym nie zarzucił. Wowych czasach rodzice moi nie zrobili niczego, co kazałoby nam wnowych czasach bać się dobrych zmian. Wręcz przeciwnie. Zgromadziliśmy kapitał, który nie był znikim powiązany, nie zależał od niczyich decyzji oraz dobrej aobcej woli lub jej braku. Wydawało się więc, że nowe czasy będą dla nas wreszcie szansą, że wkońcu bez żadnego wsparcia będziemy b ędziemy mogli zary zaryzykozyko wać, wdrażając wż wżycie ycie naszą na szą rodzinną inwencję. Wierz yliśmy– awłaściwie wierzyli moi rodzice, gdyż ja miałem wtedy kilk kilkanaście anaście lat lat– – że teraz nareszcie ludzie przedsiębiorczy mogą uczciwie, wramach prawa izprawną protekcją państwa, pokazać, na co nas, obywateli tego kraju, stać, jeśli państwo– nasze przecież teraz państwo– stworzy warunkii prowadzenia działalności warunk dzia łalności gospodarczej gospod arczej iuczciwej rywalizacji.
Rodzice nie tylko wto wierzyli, ale również chcieli tę wizję realizować. Tak wiele przecież mówiono oklasie średniej, ojej decydującej roli wrozwoju infrastruktury społecznej, wdochodach państwa oraz jego stabilności wczasach wczasac h światowych światow ych zawirowań. Mówiono, że nasza nas za niezależność gospodarcza inansowa zależy od obywateli, od tego, na ile będą potrali wykazać w ykazać,, że nie są gorsi od swoich swoich sąsiadów. Na ile będą potrali sprostać wy mogom nowych czasów inowej gospodarki. Jak myślę dzisiaj, dzisiaj, wielu wielu ludzi tak myślało wtedy. wtedy. Sądzę, że część znich była zaangażowana zaangaż owana wwalkę opozycyjną, ale nie wszyscy. Dla przykładu, moi rodzice jedynie czasami słuchali zakazanego radia, aniekiedy czytali ipożyczali nielegalne gazety. gazet y. Słyszeliśmy jednak os osprawach prawach naprawdę naprawdę strasznych, nawet na tamte czasy. Dotykały one ludzi takich ta kich jak my. Czasy miał y się jednak zmienić. Iogromny Iogromny optymizm, który ogarnął początkowo rzesze zwykł ych ludzi, ogarnął również moją rodzinę. Rodzice zaczęli więc planować no we inwestycje, tym razem bez zbytniej spolegliwości wobec urzędów, bacząc jedynie na legal ność, tzw. rachunek ekonomiczny izasadność przedsię wzięcia, anawet– co powiem– jego zgodność zgod ność znaszym z naszym rodzinnym postrzega pos trzeganiem niem moralności, które rodzice mi przez lata wpajali. Deklaracje nowych czasów były tak silne. Oczekiwania rzesz pożądających zmiany wobec wobec sił zmianę tę wy wo łujących łując ych – tak wiel wielkie. kie. Nic dziw dziwnego, nego, że rodzic rodzice, e, chcąc sprostać wizji czasów nowych, poszli dalej niż mogli zakresem własnej zamożności. za możności. To To był obywatelski obowiązek obowiąze k dla wszystkich tych, którzy chcieli budować nowe państwo. Polskie państwo. Dziadek opowiadał nam kiedyś– byłem konusem– jak budowano port wGdyni, jak tworzono Centralny Okręg Przemysłowy. Obywatele wtedy nie szczędzili ani pomysłów, ani kapitału dla dl a nowych czasów– naprawdę wolnych– będąc wjakiejś formie f ormie eksta zy, radości wynikawyni ka jącej zkońca niewoli. My– powiem zbiorowo, czując pokrewieństwo krwi– chcieliśmy tak samo. Nie walczyliśmy szablą, ale chcieliśmy wzmocnić państwo nasze siłą zaanga żowania rodziny wsprawy ekonomiczne. Jej zyskiem cieszyć się izamieni ać go na zysk innych ludzi wtym wolnym kraju. Wzmacniać jego siłę, atę następnie ekspandować na zewnątrz , na inne kraje, wramach uczciwej konkurencji. I na fali tego poczucia oczekiwania rodzice zaczęli działać. Najpierw lokalnie, korzystając zwłasnego kapitału. Jednak czymś tak ważnym, jeśli wtedy nawet nie najważniejszym, było inicjowanie wymiany ekonomicznej zzagranicą. Wszak mieliśmy stać się wprzyszłości częścią większego organizmu ekonomicznego, europejskiego. Otym organizmie– jak rodzice mówili– myśleliśm myśleliśmyy od dawna. Wszak tylko t ylko chwilowo– chw ilowo– historycznie rzecz biorąc– wyłączono nas zEuropy. Przedtem iniemal zawsze to my byliśmy Europą, częścią jej centrum. Nie jej kresami. Kresami nazywaliśmy wschodnie części naszego państwa, które tak gwałtownie gwał townie umknęł y zmapy politycznej, apotem apotem iznaszej iznaszej społecznej pamięci.
95
Wszystko jedna jednakk miało się zmienić zmienić.. I Imoi moi rodzice rod zice –
żadni przecież ideowcy, zwykli ludzie– mając na uwadze kolejne korzyści ikonieczność rozwoju naszej familii, amoże iszerszej społeczności– zaczęli działać. Najpierw nieśmiało. Później zwiększą odwagą, anawet brawurą. Interes był legalny, ale wymagał kapitału. Więcej niż mieli.
Pożyczyli więc zbanku, przedstawili– nazywany tak już wówczas– wówczas – biznesplan. biznespla n. Pan dyrektor– a amoże może już wtedy
iprezes– chętnie się zgodził iekspansja ruszyła. Pamiętam,
nadjeżdżającym autem na wąskiej drodze. Nie przypadkiem telewizja ma te materiały. Mamy cichą umowę. Zosta wiam wumówionym wumówionym miejscu miejscu taśmy zpościgów zpościgów policyjnych oraz możliwych k atastrof atastrof,, których ręką Opatrzności owłos
unikam, chociaż nieustannie je prowokuję. Zostawiam materiały ibiorę pieniądze. Żyję zwyprzedzania na tr zeciego. Oni nie wiedzą, kim jestem. Ja nie zdradzam, skąd nagrania pochodzą. Mamy cichą umowę.
że interes rozwijał się, aperspektywy były coraz bardziej
W moich nieu sta nn nnie ie zmi zmieni eniany anych ch sa samocho mochoda dach ch montuję kamerę. Tę samą kamerę, co dziś. Wychwytu-
obiecujące. Ojciec imatka pracowali dniami inocami, aby
je ona więc więcej ej niż ludzk ludzkie ie oko. ok o. Widać Wid ać potem – k latk latkaa po
spłacić pożyczkę iustabilizować rmę. Nie przejmowali
klatce– jak inni obawiają się czołowego zderzenia. Jak
się tym, co mówili inni– że za szybko, że za dużo, że nie należy tyle budo budować wać itak szeroko działać, jeśli… jeśli nie ma się pleców. Okazało się, iż mieli rację. Nie tylko mentalność zwykłych ludzi, ale także coś więcej zostało ze starych czasów.
ich twarze wyrażają więcej niż zdążyliby pomyśleć. Tak szybko to się dzieje. Chociaż zdrugiej strony, dla mnie,
Kiedy zaczęły się problemy, było już za późno. Nie
trwa ło psychiczne mikrosekundy, dzisiaj nie jest już nawet trwało chwilą, lecz prawie wiecznością. Jestem wstanie zauważyć strach kierowców k ierowców.. Ich poczucie braku kon kontroli. troli. Wyrwanie
wydano wyd ano na n a coś zgody. Przys Pr zyszed zedłł ktoś kto ś zurz z urzędu. ędu. Potem zadzwonił bank. Zaniepokoili się kontrahenci. Dałoby się to jeszc ze zmienić– zmien ić– przecież prze cież chodzi cho dziło ło tylko ty lko ojedną, ojedn ą, standarsta ndar-
najeżdżanie na pę dzące znaprzeciwka limuzy ny ny,, zdnia na
dzień staje się coraz dłuższe. To kwestia czystego przystosowania neuronów– jak wkażdej robocie. To, co kiedyś
dową wtakich wypadkach, decyzję. Nagle jednak lawina problemów zaczęła narastać. Pan prezes-dyrektor nie był
zcodziennej rutyny. To im daję. Tak, żyję zwyprzedzania na trzeciego na ogromnych prędkościach. Uwielbiam wąskie, wąsk ie, zatł zatłoczone oczone drogi, peł pełne ne eksk luzy wnych limu limuzyn zyn
już uprz ejmy. Prz P rzyjec yjecha hali li sta nowcz nowczyy ludz ludzie. ie. Dzie Dziesiąt siąt ki niekonkluzywnych rozpraw wsądzie. Prawnicy, którzy
wyje żdż ając wyjeżdż ających ych na dłu długi gi łikend z zbogat bogatych ych aglomerac aglomeracji, ji, aby hojnie wesprzeć biedotę paroma złotymi wzamian
mówią, żeby odpuścić. Ochroniarze, którzy wchodzą na
za możność poobcowania ztak modną dziś na salonach przyrodą.
naszą posesję. Potem ostrzeżenia, propozycje– groźby
izachęty, iwkońcu iwkońcu bankructwo. bankruct wo. Mój ojciec nie dał sobie
Nie jestem chyba zwyrodnialcem. Mieszczańska mo-
przejąć rmy. Chcieli ją wykupić za grosze, anastępnie
ralność moich rodziców okazała się przeszłością, niedosto-
przejąć strumień pieniędzy, który płynąłby wjej kierunku. Kim byli oni? Wiecie, niby nikt konkretny, ale kiedy przyszło co do czego, to okazało się, że działali wsposób skoordynowany. Mój ojciec nie był rycerzem, ale nie do-
sowaniem. Jestem dzieckiem tych szalonych czasów. To
stali nic. Byłem uwujostwa, kiedy spłonęło wszystko. Moi
rodzice zginęli. Podobno wpożarze. Na własne życzenie. Pewni ludzie mówili, że to nie tak, że było inaczej. Nie było dowodów. Nie było świadków. To nie był kraj dla
uczciwych interesów interesów.. Jedno pamięta pamiętam m na pewno. Tego człowieka, którego ludzie nas straszyli. Widziałem jego twarz. Tylko raz, ale zapamiętałem ją na zawsze inic tego, nawet upły upły w lat, nie zmieni. Niedługo potem robił on podobne interesy wskali całego kraju, apóźniej stał się ważną osobą. Działał wróżnych branżach, jak każdy rzutki biznesmen. Wiele onim słyszałem, ale już nigdy więcej osobiście go nie spotkałem. Nie dziwi mnie to bardzo. Wlatach osiemdziesiątych, jeszcze przed tzw. zmianą, miał podobno siedem paszportów, akażdy na inne nazwisko. Teraz wiecie, jakie czasy m nie ukształ towały. Nie miejmiejcie mi więc za złe tego, czym się zajmuję. Trzeba zcze-
goś żyć, aprzecież musiałem rozpocząć życie zupełnie na nowo. Tak, to ja dostarczam te zakazane materiały do tele-
wizji. Autorskie Autorsk ie nagrania. nag rania. Zapisy tych wariack wariackich ich manewma newrów drogowych, wktórych cudem jakimś uciekam przed
one nauczyły mnie nowej moralności. Czerpię zniej całymi garściami, ale bez zakłamania– może zdrobnym wy jątkiem. Generaln Generalnie ie nie n ie ukry u kry wam jednak swoich intencji. Jestem skurw sku rwysynem, ysynem, choć moja matka mat ka była był a porządną porz ądną koko bietą. Zbyt porządną. Ryzykuję swoim życiem, to pestka. Wiem, że ż e niszczę n iszczę życie innym ludziom. Nie jestem dobry czy coś ztych rzeczy. Muszę przecież zczegoś żyć. Zresztą polubiłem te nowe czasy. Nawet zich hipokryzją, ale ja jej nie uskuteczniam. Wyjątku Wyjątk u nie stan stanowi owi wył wyłączn ącznie ie moja limuz limuzyna yna.. Ta-
ka, którą pokochałby zapewne mój ojciec. Onie, nie tylko to we mnie zostało. Jest we mnie coś, co każe mi dokonać zmiany. Czy będzie to progres? Nie. Powiedziałbym nawet, że regres. Wiem, powiecie, że znudził mi się już ten poziom adrenaliny. Odpowiem: to modne gadanie
nowobogackich. To nie odżyło. To żyło we mnie od lat. Jak co kilka
dni, zatankowałem bak do pełna. Wybrałem drogę, taką, na której nie spodziewają się mnie. Nadal przecież potrzeba
materiałów do programu, który tak lubicie oglądać. Siadacie o. przed swoim plazmowym telewizorem. Wpapciach izpuszką piwa wdłoni. Udajecie zgorszonych, słuchając potępiających komentarzy króla populistyki, redaktora Mariana Olejnika. Czekacie jednak wciąż na coraz
to nowsze inowsze sytuacje imateriały. Nie martwcie się.
96 Będziecie je mieli. Wykonam je dla was. Nie zrobię tego dla pieniędzy. Gdzieś tam, pewien starszy już inobliwie zapewne wyglądający wygl ądający człowiek wsiada zrodziną do swojej limuzyny. limuzyny. Mają plany. Uciekają od pracy istresu, ale za kilkadziesiąt minut będziemy się mijać na drodze. Spotka go stres. Nie ucieknie od stresu. Może będę jecha ł za nim, bo rozpoznam jego długo śledzone śle dzone auto. Wyprzedzę go, zawrócę ki lka kilometrów dalej ipobawimy się. Rozpędzę samochód, zobaczycie mój licznik, przera zicie się prędkością, apotem to, co zwykle. zwyk le. Tak jak to lubicie oglądać wtelewizji. Gra nerwów, których już nie mam. W pędzących pęd zących dla zwyk z wykłych łych śmiertelników ś miertelników drobinach czasu będę delektował się jego chwilowym strachem inicością. Jego bezradnością oraz pozorem luksusu ibezpieczeństwa jego limuzyny. Gdyby wiedział, co go spotka, dałby mi wszystko za odstąpienie od gry. Nie dysponuje on jednak niczym, co by mnie zadowoliło. Poza tym nie może on wiedzieć, co go spotka, bo żyjemy winnych światach. On wszybkich czasach, aja wwieczności chwili, wktórą wszedłem. wszedłe m. On wś wiecie szybkich sz ybkich irzutkich i rzutkich biznesowych decyzji, decy zji, aja aja wświecie niekończącej się melancholii, smutku iwyrachowania. Czy jest sprawiedliwość na tym świecie? Mówicie, że nie ma. Czy jest sprawiedliwość na tamtym świecie? Mówicie, że nie wiecie. Też tego nie wiem. Nawet jednak licząc na to, że Opatrzność sądzi nas po życiu, wierzę wporządek. Czasem przewodnik stada musi gnać ku przepaści szybciej niż stado, aby je wyprzedzić izawrócić od zagłady. Czasem potrzebne są wręcz oary. Trzeba nawet niekiedy wyeliminować tych, co jako fałszywi liderzy, pchają, ciągną stado wprzepaść.
I tym razem przyspieszę, pojadę środkiem drogi. Inajadę jakby na czołowe zderzenie. Wokruchach czasu będę patrzył na twarz. Na znaną twarz. Człowieka, którego tele wizja kupuje ode mnie nagrania. nagrani a. Człowieka, Człowieka , którego twarz pamiętam zdzieciństwa. Twarz człowieka osiedmiu paszportach. Będę bawił się jego strachem iprzedłużał tę chwilę wnieskończoność. Dla niego idla was będą to ułamki ułamków sekund. Dla mnie wystarczająco długo. Wszak żyłem zwyprzedzania. Po to mam jednak kamerę, żebyście na stop-klatkach mogli stać się chociaż po części mną. Widzieć, że to wartościo wartościowe, we, poważane iwpły wowe ciało jest niczym. Marnym prochem. Wyświetlą Wyświet lą to, jeśli nie wtej, to winnej telewizji. telewi zji. Wsumie zazdroszcz za zdroszczęę wam trochę możli wości wracania do tej chwili. Zdrugiej jednak strony prawprawdziwa celebracja jest niepowtarzalna. Bo jakże inaczej nazwać sytuację, syt uację, wktórej wktórej realizuje się ziemska sprawiedliwość? Kiedy już bowiem nawet ja, żyjący zwyprzedzania, przestanę panować nad czasem, nasze samochody połączą się wbezkształ wbezks ztałtną tną magmę, mag mę, anasze anasz e dusze połączone po łączone szubrawą komitywą wejdą razem do najgłębszej piekielnej otchłani, tam gdzie od dawna czeka na nie ich sprawiedliwe miejsce. Czy mnie potępicie? Cóż, chyba zrozumiecie. Byłem przecież dzieckiem tych szalonych iszybkich czasów, których nadejście każą traktować wam jako sukces. Muszę już włączyć silnik mojego samochodu, aby bezpiecznie dojechać do celu. Przedtem jednak przemontuję kamerę na deskę rozdzielczą, tam gdzie zwykle. Aw y weźcie kolejne piwo zlodówki, zlodówki, żeby się zrelak sować iusiądźcie spokojnie przed swoim plazmowym telewizorem. Moje nagranie będą powtarzać tyle razy, że na pewno tego nie przegapicie. Może niektórych zwas poruszy ono naprawdę.
Franciszek Wzgórski
projekt informacyjny realizowany przez Instytut Spraw Obywatelskich
GOSPODARKA SPOŁCZNA Nr 3 MMIX
„O”
C , M S
Przyglądając się „najbogatszym zbogatych”– pochodzeniu fortun czy przepaści, jaka dzieli ich dochody od zarobków przeciętnych obywateli– można wyciągnąć wiele praktycznych wniosków na temat współczesnego kapitalizmu oraz możliwości uczynienia go bardzie bardziejj egalitarnym.
D ? W Wielkiej Bryta nii, podobnie jak wPolsce, publiczna publiczna dyskusja na temat bogactwa jest utrudniona. Sugestie, że dochody powyżej pewnego poziomu są czymś szkodliwym społecznie, czy wręcz niemoralnym, przedsta wiane są jako wyr wyraz az zawiś zawiści ci wobec „tych, którym się udało”. Postulaty Postu laty niwelowania zbyt dużych rozpiętości dochodowych za pomocą polityki państwa określa się jako populistyczne. Nie sposób jednak nie zapytać, czy skala sukcesu finansowego super-bogaczy jest odzwierciedleniem ich osobistych talentów oraz rzeczywistego wkładu w pomnażanie ogólnego poziomu dobrobytu (co byłoby zgodne z powszechnym poczuciem sprawiedliwości), jak twierdzą liberałowie, czy może przede wszystki m – możliwości, które daje im uprzy uprzywilejowana wilejowana pozycja społeczna. Ajeśli tak, to wjaki sposób ograniczyć powstawanie powstawanie „niezasłużonych” fortun? Takich pytań nie boi się Stewart Lansley, autor kilku książek na temat najbogatszych mieszkańców Wysp, atakże m.in. opracowania „Dothe Super-Rich Matter?” (Czy warto się przejmować super-bogactwem), przygotowanego na potrzeby brytyjskiej centrali związkowej Trades Union Congress (TUC).
W : C , ................
C ? ................ ....................
P ? ...............
K ................. .............................. ............. H .... ........ O () ............. W – – F .............................
98 II
GOSPODARK A SPOŁECZNA
W W
W r., r., czyli po zakończeniu Wielkiego Wielkiego Kryzysu Kr yzysu iII wojwojny światowej, wWielkiej Brytanii doliczono się zaledwie
milionerów. Jeszcze wlatach . ogromne majątki były czymś naprawdę rzadko spotykanym. Od początku X Xw. zmniejszały się rozpiętości dochodowe, czemu sprzyjała
aktywna polityka państwa. Trend odwrócił się pod koniec lat.– za rządów Żelaznej Damy. W ostatnich os tatnich dwóch dekadach dek adach mogliśmy obserwować narodziny warstwy super-bogatych: nansistów, przedsiębiorców,, „emigrantów podatkowych”. biorców podatkow ych”. Skala ich osobistych
dochodów przyprawia ozawrót głowy. Jakiś czas temu Richard Desmond, magnat prasowy, wyznaczył sobie pensję
Nr
nansowo-ubezpieczeniowej (). Instytut Studiów Podatkowych (Institute of Fiscal Studies) podaje, że niemal najlepiej opłacanej , społeczeństwa pracuje w pośrednict p ośrednict wie finansow ym. Warto dodać, że wroku podatkowym / City wypłaciło sobie miliardów
funtów premii, przy czym nie mniej niż po milionie otrzymało aż ,tys. osób. „e Sunday Times”, który prowadzi listę brytyjskich bogaczy, dowodzi, że wtej grupie spada odsetek osób, które swój majątek odziedziczyły– z w. r do wr. Jednak Jedn ak przedwczesnym byłby wniosek, że wynika to z coraz sprawniejszego weryfikowania uzdolnień przez r ynek oraz rosnącej mobilności społecznej. Lansley dowodzi, że większość rzekomych self-made manów , zwłaszcza wgospodarce, pochodzi wistocie zmniej lub
na poziomie… miliona funtów tygodniowo. Zkolei sieć sklepów Arcadia, wykupiona w ykupiona przez Philipa Greena zaledwie trzy lata wcześniej, wypłaciła mu dywidendę wwysokości…
bardziej uprzywilejowanych środowisk (wsporcie czy branży rozry wkow wkowej ej bariery awansu społecznego są tradycyjnie
, mld funtów– równowartość rocznych zarobków tys. „statystycznych Brytyjczyków” Brytyjczyków”..
wdzięczają np. staranną star anną edukację eduk ację czy znajomości.
Co więcej, stale rośnie dystans między super-bogatymi aresztą społeczeństwa. Przeciętne roczne zarobki (uwzględniając premie) szefów stu najpotężniejszych spółek notowanych na londyńskiej giełdzie podwoiły się w ciągu zaledwie pięciu lat, by w r. osiągnąć wysokość wysoko ść , mln ml n f untów. W tym czasie pracownicz pracowniczee pensje rosły pięciokrotnie wolniej. wolniej. W r. r. najbog atszy mieszk m ieszkańców ańców Wysp miał
re posiadają co najmniej milionów funtów, jest na Wyspach już około tys.
mniejsze): choć nie odziedziczyli majątków, rodzinom za Jakiekolwiek by nie było źródło ich majątku, osób, któ-
-procentowy udział wmajątku narodowym, w r.–
] / s r a c d o v / e l p o e p /
już -procentowy. Jed nocze nocześnie śnie udzia ł mniej zamo zamożnej żnej połowy społeczeństwa spadł wnim z wr. do
zaledwie w. Między ar. najbogatszy tysiąc Brytyjczyków zwiększył swój stan posiadania onierz ądów lewicy! lewic y! – domal. W latach - – za rządów
m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ N E S L A G R O H T N O S A J
chody procenta najlepiej najlepiej zarabiających w zrosły średnio o ,, znacznie powyżej średniej dla całego spo łeczeńst łecz eńst wa (, (,), ), przy pr zy czy m to przec przecież ież bogac bogacii ma ją znacznie z nacznie więk większe sze możliwośc możliwościi ukr u krywa ywania nia dochodów. Jednocześ Jednoc ześnie, nie, poprze poprzeczk czkaa dla pragn pragnących ących zna znaleź leźćć się na liście dwustu najbogatszych podniosła się z milionów
funtów wr. do mln w r. Wzrost skali ska li „super-bogactwa” dobrze pokazuje zesta wienie aktual a ktualnych nych idawnych idaw nych fortun. fortu n. Gdyby James de Rothschild, największy krezus sprzed pół wieku, żył do dziś izachował swój udział wdo wdobrobyc brobycie ie Wielkiej Bry tanii, jego
majątek wart byłby milionów funtów. Tymczasem naj-
a n b
P P
bogatszy obecnie Brytyjczyk, potentat stalowy Lakshmi
Mittal, jest „wyceniany” na , miliarda funtów. N
W gronie super-bogacz super-bogaczyy dominują hand handlujący lujący nieruc nieruchohomościami igruntami () oraz przedstawiciele branży
Skąd taki wysyp nababów? Jedną zsił napędowych tego procesu była globalizacja, dzięki której dla rzutkich biz-
nesmenów otworzyły się możliwości zarabiania na nowych rynkach. Jednak zdaniem Lansleya, istotniejsze znaczenie miał polityczno-kulturowy zwrot ery thatcheryzmu. Rządzący konserwatyści głosili wtedy kult indywiduali-
zmu oraz pogląd, że problemem powojennej Brytanii był
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
zanik ducha przedsiębiorczości. Rozluźniono system regulacji, m.in. dotyczących banków iich polityki kredytowej iinwestycyjnej, obniżono opodatkowanie przedsiębiorstw inajlepiej zarabiających. Kolejni premierzy wpełni akceptowali dogmat otym, że dynamiczna gospodarka wymaga jak najlepszych warunków dla jej liderów liderów,, azwiązane ztym powiększanie się nierówności jest ceną, jaką warto zapłacić za rozwój roz wój ekonomiczny.
Po Wielkim Kryzysie w krajach anglosaskich ugruntował się pogląd, że jedynie pewna skala zróżnicowania dochodowego jest a kceptowalna. Współcześni
najbogatsi są nie tylko zamożniejsi niż kiedykolwiek, ale i wydają się nie czuć skrępowania swoim statusem, aopinia publiczna patrzy na nich tyleż zniesmakiem, co podziwem. Odzwierciedlają bowiem marzenia zawarte wkonsumpcjonistycznych wzorcach kulturow ych.
C City stara się udowadniać, że niebotyczne zarobki nansistów odzwierciedlają odzwierciedlają coraz większy wkład branży nansowej wgospodarkę wgospod arkę narodową. Wrz Wrzeczy eczy samej, sektor sek tor usług usł ug nansowych ma coraz większy udział wbryt yjskiej gospodarce ijej wzroście, aLondyn staje się nansową stolicą świata.
Względne znaczenie sektora nansowego i sektora produkcyjnego dla gospodarki narodowej Wielkiej Brytanii 25
o t t u r B m 20 y w o j a r K e i c 15 k u d o r P w 10 ł a i z d u y w 5 o t n e c o r P
III
bankowych, w r. – zaledwie ,. W tym samym okresie analogiczny wskaźnik dla sektora finansowego wzrósłł z do . wzrós . Co najmniej dyskusyjne jest także wiązanie rosnących pensjii wyższej pensj w yższej kadry zarządzającej ze wzrostem produktywności czy innowacyjności gospodarki. Wr. typowy szef jednej ze największych brytyjskich spółek giełdo wych zarabiał razy więcej niż średnia średnia krajowa. Osiem lat później– już razy. Było to jednak wynikiem nie analogicznego wzrostu jakości zarządzania, lecz specycznych celów, jakie wytyczane są prezesom przez zarządy. Dotyczą one nie tyle oparcia rm na zdrowych podstawach iskiero wania ich na ścieżkę stabilnego wzrostu, co osiągania łatwo wymiernych, krótkoterminowych rezultatów, zwią zanych zcenami akcji/ akcji/udziałem udziałem wr ynku. Badacze zManchester Business School wykazali, że w lata latach ch - - pod wyżki wy żki pensji dla wy wyższej ższej kadr y zar ządzają cej był y nie współmiernie współ miernie wysok ie w zestaw zestawieniu ieniu z wszelk wsz elkimi imi miarami f unkcjonowania przedsiębiorstw, przedsiębiorstw, jak stopa zysku czy rentowność zaangażowanego kapitału.
Źródłem dochodów najbogatszych nie jest zazwyczaj ich udział w kreowaniu dobrobytu, lecz specyficzne umiejscowieniee w ramach umiejscowieni ra mach współczesnego kapitalizmu. Przykładem może być trend łączenia iprzejmowania rm. Wynika on często cz ęsto nie z zdługofa długofalowego lowego rachunku rachun ku ekonomicznego, lecz jest napędzany pragnieniem prowizji dla akuszerów takich połączeń: szefów rm oraz ich doradców zCity. Efekty fuzji są bardzo różne, ale związanego ztym ryzyka nie ponoszą kadra kierownicza ani doradcy nansowi. Innym przypadkiem braku zależności zysków najbogatszych od realnych procesów gospodarczych, są fundusze hedgingowe. Zajmują się one m.in. handlem akcjami przedsiębiorstw, których wartość rynkową oceniają jako przeszacowaną. Fundusze te sprzedają pożyczone akcje znadzieją, że będą wstanie za jakiś czas odkupić je po niższej cenie, zanim przyjdzie czas ich zwrotu. Innymi słowy,
zysk czerpany jest tu z prawidłowego przewidywania trendów giełdowych, a nie z twórczego wkładu w roz wój gospodark i.
K ?
0
1996
1998
2000
2002
2004
2006
Tyle, że ten wkład może być złudny. Choćby dlatego, że rozwój tego sektora dławi rozwój innych, „prawdziwych”
Gdy zawodzi argument, że zyski najbogatszych są powiązane zkorzyściami ogólnospołecznymi, pojawia się jego słabsza wersja: wzrost rozwarstwienia nie odbywa się niczyim kosztem. Innymi słowy: bogaci się bogacą, kreując dodatkowy dobrobyt „z niczego” nicz ego”.. Tymczasem aktualny kryzys nansowy pokazuje, że duża część aktywności menedżerów instytucji nansowych polegała wistocie na zrzucaniu ryzyka na innych. Cechą
gałęzi gospodarki. W r. na sektor produkcyjny przypadało , udzielonych na Wyspach kredytów
charakterystyczną współczesnego „super-bogactwa” jest nie tyl tylko ko to, że jego dysponen dysponenci ci w najw najwięks iększym zym
Sektor produkcyjny Usługi nansowe Źródło: ONS National Accounts Yearbook
99
100 IV
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
stopniu korzystają z owoców koniunktury, ale i to, że stopniu w duże dużejj mierz mierzee unie unieza zależn leżnili ili się od dekoniu dekoniunk nktur tur y i skutków własnych porażek, których koszty nierzadko Wielki Kryzys K ryzys spowoponosi reszta społeczeństwa. Oile Wielki
dował bankructwo bankruct wo wielu najbogatszych, najbogatszych, współcześni bogacze wychodzą zwykle z wykle bez szwanku, gdy pękają kolejne kolejne bańki (internetowa, na rynku nieruchomości itp.). Zazwyczaj bowiem podejmują podejmują oni ryz ryzyko yko przy wykorzystaniu wykorz ystaniu cudzych pieniędzy, ado ado brawurowego inwestowania zachęca zac hęca ich brak bra k powiązania osobistych zysków zosiąganymi wynikami. Poza tym, wz wzrost rost rozpięto rozpiętości ści dochodow ych sam w sobie ma nisz niszczą czący cy wpł yw na społec społeczeńs zeństwo. two. Dramatycznie zmniejsza się spójność społeczna – specjaliści alarmują, że nasila się rozróżnienie na bogate i biedne osiedla, miejscowości czy regiony, z czym wiążą się zja wiskaa takie wisk tak ie jak przestępczo prze stępczość. ść. Lansley La nsley przypomina, przy pomina, że według wedł ug socjologów wzrost nierównośc nierównościi ogran ogranicza icza mobilność społeczną, zmniejszając dostęp mniej zamożnych do edukacji, opieki zdrowotnej czy mieszkań.
Świetnym przykładem tego procesu są trendy na brytyjskim rynku r ynku nieruchomości, nieruchomości, powiązane zrosnącymi premiami nansistów zCity oraz napływem super-bogatych obcokrajowców, skuszonych korzyściami podatkowymi. Napędzenie spekulacji sprawiło, że podczas pięcioletniego okresu przed połową r., średnia cena płacona za mieszkanie mieszkan ie przez osoby nie mające żadnej własnej nieruchomości nieruchomoś ci rosła - razy szybciej niż płace. Wysyp super-bogaczy zmienił też charakter inwestycji i przestrzeni miejskiej – powstają głównie mieszkania d la dobrze zarabiających, a luksusowe apartamenty wypierają obiekty użyteczności uż yteczności publicznej. C ?
Wiara, że umożliw umożliwianie ianie bogatym dalsz dalszego ego bogacenia jest korzystne społecznie, zbankrutowała wraz zneoliberali-
zmem. Niestety, rządy są wdużym stopniu zależne od tej grupy, zarówno jako sponsorów kampanii wyborczych,
jak iiwef wefekcie ekcie okupowania przez nią klucz kluczowych owych pozycji wgospodarce. wgospodarc e. Lansley dowodzi jednak, że istnieje szereg rozwiązań, których wprowadzenie jest realne z ekonomicznego i politycznego punktu widzenia, a które pomogłyby zredukować zagrożenia związane z lekkomyślnym postępowaniem sektora finansowego, ograniczyć nadmierną kumulację bogactwa oraz zapewnić bardziej sprawiedliwą jego dystrybucję. A wszystko to bez nadmiernej ingerencjii w rynki ingerencj ry nki i bez szkody dla autentycznego autentycznego kreowania wartości dodatkowej. Choć większość tych roz wiązań wiąz ań byłaby najbardziej efektyw na, gdyby wprowadzić je
na poziomie międzynarodowym (UE), państwo narodow narodowee ma wich przypadku pełne pole do popisu. Zmiany powinny zachodzić wczterech głównych obszarach.
] / r e l l e u m k k / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ I A K
a n b
) Stworzenie systemu regulacji, który wspierałby twodobrobytu– bytu– zamiast przechwyty wania go przez wąrzenie dobro skie grupy. Biznes wywalczył system dający mu wolną rękę wcza w czasie sie koniun koniunktu ktury ry i wspa wsparcie rcie public publiczne zne w okre okresach sach kryzysu. Konieczne jest wprowadzenie lepszych standardów wdziedzinie księgowości, wzmocnienie procedur
związanych zzarządzaniem ryzykiem, przemyślenie roli agencji ratingowych oraz zwiększenie przejrzystości systemu nansowego. Lansley postuluje wzr wzrost ost stopy sto py rezer rez erw w obowiązkowych dla banków inwestycyjnych i innych firm działających na rynku finansowym, przy czym instytucje styt ucje regulacyjne powinny mieć możliwość podwajania
lub wręcz potrajania jej wobliczu boomów , by ograniczać skalę udzielanych kredytów. Większą Więk szą prze przejrzy jrzystość stość zape zapewnić wnić może m.in. rozwój niezależnego systemu certyfikacji produktów finansowych, aby było jasne, jasne, jakie wią żą się z nimi ry zyka i kto je ponosi. Co więcej, spółki należące do funduszy kapitałowych typu priv private ate equ ity , powinny podlegać ujawnianiu tego samego zakresu informacji, który wyma w ymaga gany ny jest od spó spółek łek gie giełdow łdow ych ych.. Wreszcie, ko-
nieczne jest wzmocnienie między narodowej kontroli oraz oraz harmonizacja polityk banków centralnych; istotną rolę
do odegrania ma Rada Stabilności Finansowej (Financial Stability Board), nowa organizacja odpowiedzialna za stabilizację globalnego systemu nansowego. ) Powiązanie wynagrodzeń zefektami ekonomicz-
nymi. Dotychczasowy system zachęcał do ryzykownego inwestowania, wręcz je nagradzał, co w ogromnej mierze odpowiada nie tylko za eksplozję indywidualnej zamożności, ale i za obecny kryzys. Dlatego należy
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
stworzyć system, wramach którego odpowiedzialni za ba łagan ponoszą jego koszt y. Jednym zrozwiązań zrozwią zań mogłoby być wprowadzenie za sady, że premie wypłacane są zpewnym opóźnieniem– gdy można już powiedzieć nieco więcej oostatecznym efekcie danej strategii nansowej. na nsowej. Noblista Noblista Joseph Stiglitz suger uje, że rozwiązaniem byłoby nie tyle ograniczenie wysokości premii, co wprowadzenie zasady, że otrz ymujący je mają udział zarówno w zyskach, jak i w stratach. W tym celu można premie składać na depozycie (np. dziesięcioletnim) i zmniejszać, jeśli ujawnią się negatywne skutki danych decyzji. Zdaniem Lansleya, konieczne jest także, by Walne Zgromadzenia Akcjonariuszy były bardziej stanowcze wobec zarządów, które wprowadzają systemy nadmiernych wynagrodzeń. Przedstawiciele akcjonariuszy powinni wchodzić w skład komisji ds. wynagrodzeń, a przewodzić im powinni niezależni eksperci w zak resie wynagrod wy nagrodzeń zeń w biznesie. Wreszcie,, Komisja Ochrony Konku Wreszcie Konkurencji rencji (Competition Commission) powinna przyjrzeć się opłatom pobieranym przez sektor inwestycyjny. ) Stworzenie sprawiedliwego systemu podatkowego. Brytyjski system podatkowy coraz bardziej faworyzuje bogatych. Dość powiedzieć, że wr. miliarderów żyjących żyjącyc h na Wyspach iposiadających fortuny ołącznej wartości miliardów funtów, zapłaciło wsumie zaledwie , miliona funtów podatków. podat ków.
Rosnące przywileje podatkow podatkowee najbogatszych Brytyjczyków (udział całości płaconych podatków w dochodzie brutto) 41 39 37 35 %
33 31 29 27 25 1979
1983
1987
1992
2001
2005
Rok 20% podatników o najwyższych do chodach 20% podatników o najniższych dochodach Źródło: F. Jones, The Eects of Taxes and Benets on Household Incomes 2005-6, Oce for National Statistics, maj 2007, oraz edycje tego opracowania z lat wcześniejszych
V
kapitałowych, wprowadzony przez laburzystów wr. jako prorozwojowy, jest jest powszechnie powszech nie nadużywany. naduży wany. Tajemnicę poliszynela stanowi fakt, że przedsiębio przedsiębiorcy rcy z branży privat privatee equity płacą od wielomilionowych zysków podatki rzędu . Sektor finansowy, choć jego udział w PKB znac znacząc ząco o wz wzrast rast a, ma cora corazz mnie mniejszy jszy udz udział iał w pod podatk atkach ach tra fiają fiających cych do bry ty tyjski jskiego ego budż budżetu etu – spadł on z , w do , w r. (mowa opodatku od przedsiębiorstw ipodatku dochodowy m pracowników sektora). Gwałtownie nasila się także zjawisko unikania przez najbogatszych podatków, np. za pośrednictwem tzw. rajów podatkowych. Wśród rekome rekomendowa ndowanych nych zmi zmian an znajd ziemy m.in. traktowanie zysków z kapitału jak „normalnego” dochodu i objęcie ich identyczną identyczną stawką podatkową. Przy czym dodatkowo różnicowano by dochody wynikające z przedsiębiorczości od tych „nadzw yczajn yczajnych” ych”– – taki system umożliwi walkę zukrywaniem zarobków pod postacią zysków zkapitału. Autor pisze też okonieczności bardziej zdecydowaneg zdecydowanego o ścigania omijaj omijających ących podatki oraz zerwania z preferencyjnym traktowaniem bogaWyspach ach czy-obcokrajowców, zwłaszcza mieszkający na Wysp dłużej niż cztery lata. Kolejna propozycja to zgłoszony przez Towarzystwo Fabiańskie pomysł progresywnego podatku, który zastępo wałby podatek spadkowy, a obejmował wszystk ws zystkie ie darowizny ispadki otrzymane wciągu życia (przy czym darowizny do pewnej łącznej kwoty k woty byłyby zwolnione zpodatku itp.). ) Zmiana klimatu polityczno-kulturowego. Wiele wska wskazuje, zuje, że kończy się społe społeczna czna cierpliwoś ć wobec systemu tak bardz bardzoo fawory faworyzująceg zującegoo wąs wąską ką grupę grupę.. Rząd powinien pójść za ciosem im.in. zacząć finansować niezależne badania, które pozwolił yby uchwycić zmiany w liczbie bogatych i super-bogatych, super-bogatych, rozróżniał y pomiędzy tworzeniem dobrobytu a jego zawłaszczaniem, a także analizował y społeczne następstwa postępującej postępującej koncentracji koncen tracji bogactwa . Istotne będzie znaczenie gestów, np. publiczne deklaracje liderów politycznych, że zzamożnością wiążą się zobowiązania wobec społeczeństwa. Odwrócenie trendu ku koncentracji koncentracji kapitału w ymagać będzie zdecydowanego politycznego przywództwa. Lansley przypomina, że zlicznych zlicznych badań wynika, iż pomimo procesów globalizacji i dezindustrializacji gospodarki, główną przyczyną zróżnicowania poziomó poziomów w nierówności jest polityka rządów. Trudno sobie wyobrazić lepszy moment na taką dyskusję niż okres kryzysu nansowego, uktórego korzeni leżało tolerowanie nadmiernych, obscenicznych wręcz zysków. Michał Sobczyk
Płaca zpracy najemnej jest obecnie opodatkowana dwukrotnie wyżej niż np. zyski ze sprzedaży nieruchomości pod wynajem. System zwolnień zpodatku od zysków
Pełne wersje broszur TUC, wtym omawianą powyżej, znaleźć można na www.tuc.org.uk/touchstone.
101
102 10 2 VI
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
C ? T W
Jednym zzadań zzad ań nowoczesnego państw państwaa jest redystrybucja redystr ybucja dochodu. Dokonuje Dokonuje się ona przez przez ścią ganie podatków oraz transfery socjalne. Oprócz łagodzenia kontrastów dochodowych, umożliwia to wspomaganie tych obywateli, którzy znaleźli się wgorszej sytuacji życiowej czy zawodowej ina gruncie pierwotnej dystrybucji dochodów (poprzez rynek) nie byliby wstanie uzyskać środków pozwalających na życie wgodnych warunkach. Choć idea redystrybucji poza niewielkimi środowiskami sk rajnyc rajnych h liberałów nie budzi większych kontrowersji, to już jej skala i poszczególne narzędzia by wają przedmiotem sporu. sporu. Jedną z najczęściej n ajczęściej podnoszonych wątpliwości w ątpliwości jest to, czy zbyt hojne świadczenia nie wpływają negatywnie na poziom zatrudnienia. Mówiąc ściślej: czy relatywnie (wstosunku do płac) wysokie świadczenia socjalne nie zniechęcają ludzi do poszukiwania ipodejmowania pracy. Szczegółowych analiz na tym polu, popartych empirycznymi badaniami porównawczymi różnych typów świadczeń wposzczególnych krajach, dokonał Lane Kenworthy wraporcie pt. „Government Benets, Inequality, and EmE mployment”. Poddał ocenie związki między wysokością publicznych świadczeń socjalnych apoziomem nierówności izatrudnienia. Po przedstawieniu tych zależności na przykładzie kilku krajów, autor zastanawia się, jaki pakiet
Jeśli chodzi chodz i owpły owp ływ w świadczeń świadcz eń socjalnych na poziom nierówności, zależność ta jest łatwa do przewidzenia. Pokazują to dwa poniższe diagramy: Jak widać na wykresie , , w krajach, w których wy wyższy ższy jest tzw. średni dochód minima minimalny lny (a więc tam, gdzie są wyższe świadczenia dla tych, którzy nie mają dochodu rynkowego lub dochód bardzo niski), nastąpiło
1. Zmniejszenie nierówności dochodowych pod wpływem transferów socjalnych
2. Nierówności dochodowe po uwzględnieniu transferów socjalnych oraz odprowadzeniu podatków
o g e i n i G i c ś o n w ó r e i n a k i n ź a k s w i c ś o k o s y w w a c i n ż ó R
o g e i n i G i c ś o n w ó r e i n a k i n ź a k s w i c ś o k o s y w w a c i n ż ó R
16 Swe Den
Fin Nor UK
09
Ger
Asi Can
Nth
US
02 22
32
42
Średni dochód minimalny ( average minimum income)
świadczeń, zachowując hojność systemu i jego zdolność do redukowania nierówności, stwarzałby jednocześnie zachęty do podejmowania zatrudnienia. W studium porównawczym autor oparł się na danych zdwunastu krajów: Australii, Danii, Finlandii, Francji, Holandii, Kanady, Niemiec, Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Włoch iUSA. Szczegółowo omówił też podejście do świadczeń socjalnych wsocjaldemokratycznych kra jach skandy skandynawskich nawskich (zwłas (zwłaszcza zcza w wSzwecji Szwecji i iDanii) Danii) oraz wkrajach a nglosask nglosaskich ich (wszczególności (wszcze gólności świadczenie św iadczenie o nazwie Earned Income Tax Credit, od kilku dekad stosowane wUSA).
R
34
US UK CanAsi
29
Ger 24
Nor
Nth Fin
Den Swe
19 22
32 Średni dochód minimalny
42
Nr
więk sze zmnie większe zmniejszeni jszeniee nierówno nierówności ści dochodowyc h pod wpł ywem tra transferów nsferów (inequality reduction via transfers ) mierzone różnicą wtzw. wskaźniku nierówności Giniego dla dochodów przed transferami ipodatkami itych po transferach (lecz przed odprowadzeniem podatków). Wykres nr natomiast natomi ast pokazuje, pok azuje, że ż e wkrajach, wkraja ch, gdzie gdz ie dochód minimalny (dzięki transferom socjalnym) jest wysoki (Szwecja, Finlandia, Dania, Holandia), tam nierówności dochodowe po uwzględnieniu transferów ipodatków, wyrażone wskaźnikiem Giniego, również są mniejsze niż wkrajach oniskim dochodzie minimalnym (jak wUSA). Jeszcze Jeszc ze bard bardziej ziej interesują cy jest wp wpły ły w tra transferów nsferów na poziom zatrudnienia. Wtym celu autor skonstruował wskaźnik wska źnik o onazw nazwie ie benefit employment disincentives index (czyli wskaźnik zniechęcenia do zatrudnienia pod wpły wem świadczeń). świadcz eń). Wielkość tego wskaźnika wskaź nika zależna z ależna jest od income floor , czyli wysokości minimalnego dochodu (tj. takiego, który otrzymuje otrzy muje na skutek skutek transferów jednostka, gdy jej dochód rynkow rynkowyy jest równy zero) wstosunku wstosunku do najniższych płac. Tam, gdzie minimalne wynagrodzenie jest nie wiele wyższe wyż sze od dochodu dochodu płynącego płyn ącego zzasiłku, potencjalnie pójście do pracy będzie postrzegane jako mało opłacalne, awięc benefit employment disincentives index będzie przyjmował wysoką wartość. Analogicznie, tam, gdzie różnica między wysokością zasiłku aminimalnym wynagrodzeniem będzie duża, tam obywatele powinni być bardziej skłonni do wchodzenia na rynek pracy. Po zastosowaniu wspomnianego wskaźnika do państw wziętych wzięt ych pod uwagę, wys wyszło zło na to, że ż e najwy n ajwyższy ższy jest on w kraj krajach ach ska skandyna ndynawsk wskich ich i w Holan Holandii, dii, za zaśś najni najniższ ższ y wUSA. Pokazuje to wykres .
) o y a p s g n i n r a e ( a i n a w o k b o r a z ć ś o n l a c a ł p O
VII
GOSPODARKA SPOŁECZNA
6
3.
Warto jednak zauważyć, zauwa żyć, że ta k skonstruowany wskaźwska źnik określa jedynie hipotetyczny wpływ świadczeń na zatrudnienie. Nie zawsze tam, gdzie ów indeks przyjmuje wysoką wartość, fakt f aktyczny yczny poziom zatrudnienia jest niski. nisk i. Dzieje się tak między innymi dlatego, że na skłonność do podejmowania pracy mogą mieć wpływ także inne czynniki, jak np. odpowiednia polityka rynku pracy czy etos produktyw ności jednostki jednostki w danym społeczeństwie. Przeanalizujmy kolejne wykresy: Jak widać na wykresie wyk resie nr , , w w rzeczy rz eczy wistości nie zachodzi wyraźny związek między poziomem zatrudnienia a tym, jak teoretycznie zasiłki powinny zniechęcać świadczeniobiorców świadcz eniobiorców do podejmowania podejmowania pracy. prac y. Wkrajach owysokim wskaźniku benefit employment disincentives , stopa zatrudnienia jest porównywalna lub niekiedy wyższa (Norwegia, Dania, Szwecja) niż wUSA, gdzie ten wskaźnik przyjmuje niższą wartość. Jeśli zkolei zkolei będziemy chcieli doszukać doszukać się związku między benefit dzy benefit employment disincentives index azmianą index azmianą wpoziomie zatrudnienia (wyk res ) wciągu ostatnich lat, to zauważymy, że korelacja ujemna poniekąd występuje, ale nie jest szczególnie szcze gólnie znacząca. znacząc a. Poza tym zowej zależności w yłamuje się Holandia, wktórej wktórej nastąpił radyka lny wzrost stopy zatrudnienia względem końca lat ., ., mimo że zasiłki zasiłk i są tam wysokie względem minima minimalnego lnego w ynagrodzen ynagrodzenia ia za pracę. Zestawiając wyniki badań nad związkiem między wysokością zasiłków anierównościami dochodowymi oraz wysokością za siłków azatrudnieniem, okazuje oka zuje się, że choć w krajach kra jach o szczególnie szcz ególnie hojnym „socjalu” „socja lu” (Szwecja czy Dania) faktycznie w ystępują relatyw relatywnie nie niskie nierówności dochodowe, to w perspektywie porównawczej nie widać negatywnego wpływu wysokich świadczeń
4. Wskaźnik zniechęcenia dozatrudnienia pod wpływem świadczeń
US
CanAsi
5
Den Swe 4
Ger
Nor
Fin
UK
Nor
Fin 3
Nth Ger
2
Swe Nth
Den
1
UK Asi
14
22
30
Dochód minimalny ( income oor ) Opłacalność zarobkowania odzwierciedla średni wzrost dochodów (uwzględniających podatki i transfery socjalne) na każdą dodatkową jednostkę dochodu rynkowego
38
Can US -1,5
0
1,5
103 10 3
104 VIII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
(ani niskiego zróżnicowania dochodowego) na chęć podejmowania pracy. Skoro więc nie sam poziom świadczeń ma znaczenie decydujące, pojawia się przypuszczenie, że zasadniczy wpływ na zatrudnienie może mieć również to, jakiego t ypu świadczenia się stosuje.
Lane Kenworthy wyróżnia kilka rodzajów świadczeń socjalnych (social (social benefits ), ), uwzględniając kryterium, jakim
jest właśnie ich ic h wpływ wpł yw na zatrudnienie. z atrudnienie. ) Pierwsza grupa, zwana wwielu krajach pomocą spo łeczną (social assistance ), ), to świadczenia dla jednostek lub gospodarstw domowych oniskich zarobkach iinnych dochodach. Zazwyczaj ubiegający się oten typ świadczeń są poddawani testowi dochodów (means-test ). ). Ich otrzymywanie nie jest natomiast uzależnione uzależ nione od wcześniejszego ani aktualnego zatrudnienia jednostki. Tego rodzaju świadczenia są adresowane do najuboższych, więc ulegają redukcji lub są
odbierane, gdy świadczeniobiorca zostaje zatrudniony lub powiększa swoje przychody. Dlatego też ten typ świadczeń raczej zniechęca do szukania pracy iwpływa negatywnie na poziom zatrudnienia. ) Na przeciwnym biegunie są tzw. employment-conditional earnings subsidies , czyli przysł ugujące zatrudnionym zatrudnionym subsydiowanie zarobków. zarobków. W pierwszej kolejności świadczenia te mają traać do jednostek lub rodzin oniskich dochodach, zazwyczaj jednak ich przyznawanie nie opie-
ra się na teście dochodów. Świadczenie jest warunkowane zatrudnieniem irośnie wraz zzarobkami. Po osiągnięciu pewnego poziomu dochodów– dochodów– przestaje przysług prz ysługiwać. iwać. Ten typ świadczeń, św iadczeń, wodróżnieniu od poprzedniego, zachęca do
podejmowania pracy.
Nr
takim, które były zatrudnion zatrudnionee wcześniej. Przykłady to zasi łek dla bezrobotnych, be zrobotnych, renta zdrowotna, świadcz ś wiadczenie enie ztytuztyt u łu wyp wypadku adku przy pracy czy płatny urlop rodzicielski rod zicielski.. Teoretycznie wpły w tego typu świadczeń na skłonność do podejmowania pracy jest dwojaki. Zjednej strony, ponieważ uprawnieni są do nich tylko wcześniej zatrudnieni, stano wią one zachętę do podejmowania prac y, ale zdrugiej zdrug iej strony, możliwość korzystania znich może sprawiać, że uprawnione osoby nie podejmą starań opowrót do pracy. ) Czwarta grupa świadczeń to programy usług publicznych, które które tworzą zachęty z achęty do pracy. Przykładem może być tu częściowe dotowanie lub pełne nansowanie ze środków publicznych opieki opieki nad dziećmi, co pozwala poz wala dorosłym dorosły m
wejść na rynek ry nek pracy idłu i dłużej żej na nim pozostać. pozo stać. ) Ostatni wyszczególniony typ świadczeń to transfery
iusługi publiczne nie mające bezpośredniego wpływu na poziom zatrudnienia. Przykładem jest szkolnictwo publiczne czy publiczna służba zdrowia. Ani posiadanie (bądź nie) zatrudnienia, ani wysokość w ysokość dochodów dochodów nie mają wpływu wpły wu na
możliwość korzystania ztych świadczeń. W wielu w ielu krajach k rajach występują oczy oczywiście wiście mieszane stra-
tegie, wramach których stosowane są jednocześnie różne typy świadczeń. P Wprawdzie Wpra wdzie przykłady empiryczne empiryczne potwierdzają to wbardzo wbardzo
ograniczonym stopniu, warto być jednak świadomym, że
) Trzecia Trzecia grupa to programy ubezpieczeń spo łecznych,
które dają korzyści osobom wprawdzie nie pracującym, ale
wysokość świadcz świadczeń eń w stosunku do minimal m inimalnych nych zarobz arobków może zniechęcać do szukania pracy osoby korzystające
5.
6. 80
) % ( 6 0 0 0 0 2 , a i n e i n d u r t a z m o i z o P
20 Nor
Den Swe
75 US UK Can
Nth
Asi 70 Fin Ger 65
y z d ę i ) m % ( a . i r n e 9 10 i 7 n 9 d 1 u a r t 6 a 0 z e 0 i 0 0 m o 2 i z m 0 o e p s r w e y k n o a i m Z
Nth
Can Nor
US Ger
Den
UK Fin
Swe
-10 -1 0 -1,5
0 Wskaźnik zniechęcenia do zatrudnienia pod wpływem świadczeń
1,5
-1,5
0 Wskaźnik zniechęcenia do zatrudnienia pod wpływem świadczeń
1,5
Nr
IX
GOSPODARKA SPOŁECZNA
zzasiłków. Zwłaszcza jest to przestroga dla krajów, które wodróżnieniu od państw nordyckich nie mają etosu pracy tak silnie wpisanego wkulturę. Czy jednak sukces w utrzymy utr zymywaniu waniu w ysokiego poziomu zatr udnienia mimo hojnego systemu świadczeń socjalnych Skandyna wowie zawdzię czają tylko tylk o sprzyjając ym normom kulturowym, ukształ uks ztałtowanym towanym dawno temu? Lane Kenworthy Kenworthy pokazuje, że umożliwia to nie tylko ku ltura i tradycja, ale również przemyślana polityka rynku pracy. Teoretycznie najprostszym sposobem korzystnego kształtowania benefit employment disincentives index było-
by zmniejszanie wysokości zasiłków i/lub zwiększanie płacy minimalnej, tak by różnica między nimi była jak naj większa. większ a. Na istotne i stotne z więks większanie zanie wysokości minima minimalnych lnych zarobków nieraz nie jest zdolna (aprawie nigdy nie jest skłonna) przystać strona pracodawcy, którym którym wprzypadku wprzypadk u
pewnych profesji jest także państwo. Zkolei redukcja wysokości świadczeń może spowodować wzrost nierówności dochodowych, co w tym kontekście uderzyłoby szczególdochodowych, nie wnajuboższych. wnajuboższych. Czy C zy jest inne wyjście? wy jście? Nordyckie kraje
socjaldemokratyczne socjaldem okratyczne pokazują, że tak.
jak iprzeciętny iprzeciętny wskaźnik zastąpienia, obrazujący, obrazujący, jaką część
utraconego dochodu świadczenie zastępuje. Warto tu– za autorem– auto rem– przytoczyć twarde t warde dane. W latach . . i. i. uprawnienia do zasił zasiłku ku dla bezrobotbezrobot-
nych miało ponad populacji badanych społeczeństw. Wskaźnik Wskaź nik za zastą stąpienia pienia wy wynosił nosił w Dani Daniii i - -
wSzwecji. Ponad klasy kl asy pracującej pra cującej ma prawo do renty zdrowotnej, dla której której wskaźnik wskaźni k zastąpienia wynosi wy nosi średnio
wDanii i- wSzwecji. Także względnie wysokie są świadczenia zpomocy społecznej izasiłek ztytu-
łu niezdolności do prac y. Świadczy oty otym m choćby choć by dochód na przyzwoitym poziomie wgospodarstwach domowych, które nie uzyskują żadnego dochodu zpracy. Inną wartą
wspomnienia cechą c echą tych t ych systemów społecz sp ołecznych nych jest świadśw iadczenie publicznych usług, usług , np. wzakresie opieki zdrowotnej.
Oba kraje przeznaczają na nansowanie publicznej publicznej służby zdrowia większy procent PKB niż pozostałe państwa ujęte wporównaniu. Pojawia się pytanie, czy poza hojnym systemem świadczeń socjalnych, państwa te podejmują kroki wspierające zatrudnienie? Okazuje się, że tak. Można wyróżnić trzy
Zgodnie z wszystkimi danymi ilościowymi, jakie jakie przytacza autor, kraje skandynawskie przez okres kilku ostatnich dekad utrzymały, mimo szczególnie wysokiego poziomu wydatków socjalnych, również wysoki jak ich instrumentów instrumentów poziom zatrudnienia. Przy pomocy jakich
współwystę współ występujące pujące czynnik czy nniki,i, które się na to składają. skł adają.
tego dokonano? By to wyjaśnić, wtekście posłużono się przykładami Danii iSzwecji, wktórych to system ubezpieczeń na wypadek bezrobocia oraz utraty zdrowia jest najbardziej na świecie hojny. Miarą tej hojności jest zarówno odsetek siły ro-
zwiększenia podaży miejsc pracy. pracy.
a) Aktywna polityka rynku pracy. Szwecja iDania
od lat realizują na dużą skalę programy służące szkoleniu iprzekwalikowaniu pracowników, pomocy wznalezieniu zatrudnienia, atakże publicznemu zatrudnieniu wcelu Jak pokazuje diagram d iagram , w latach - - Szwecja,
ana drugim miejscu Dania, wydawały największy spośród wszystkich wszyst kich uwzględnionych państ państw w odsetek PKB na ak-
tywną politykę rynku pracy. Przewaga Szwecji tym zakresie
boczej, uprawniony do korzystania zprogramów świadczeń,
jest wyrazista. w yrazista. Osoby, które tracą pracę, mają prawo do
7. Wydatki na aktywną politykę rynku pracy
8. Zatrudnienie w sektorze publicznym
Swe Den Fin Nor
Swe Den Nor Fin
Ger Nth Fr
Fr Ger It
Nth
UK Can Asi US 0
Asi UK Can US 0,5
1 Udział w PKB (%)
1,5
2
0
5
10
15
20
Odsetek osób w wieku 15-64 lata (%)
25
105
106 10 6 X
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
–
Income Tax Credit (EITC). Womawianym Womawianym raporcie szczeszcz ególnie dokładnie analizowany anali zowany jest EITC oraz argumentacja za iprzeciw jego wdrażaniu. EITC wprowadzono wr. ipo wielu modykacjach przetrwał do dziś. Polega na subsydiowaniu gospodarstw, wktórych przynajmniej jedna osoba pracuje idochód ztej pracy sytuuje się poniżej określonego poziomu. Są to zwykle niskopłatne prace, nie wymagające wysokich kwalikacji iumiejętności. Wodróżnieniu od pozostałych typów świadczeń, których liczba użytkowników od poło wy lat . zmalała, zma lała, z EITC wciąż korzysta duży odsetek Amerykanów Amer ykanów – w przybliże prz ybliżeniu niu osób w wieku wiek u produkcyjnym. Dzieje się tak za sprawą wzrostu zatrudnienia (także dzięki temu systemowi) oraz dzięki zwiększeniu wr w r.. zakresu uprawnionych do otrzymywania otrzymywa nia EITC. Za efektywnością tego systemu mają przemawiać następujące argumenty: ) EITC traa bezpośrednio do pracowników iich rodzin. Część badaczy wskazuje, że system taki jest bardziej efektywny niż wypłacanie subsydium nie bezpośrednio pracownikowi, lecz pracodawcy, atak atakże że bardziej skuteczny niż ustalanie płacy minimalnej. Ponadto takie świadczenie przysługuje nie tyle jednostce, co gospodarstwu domowemu, awzałożeniu to właśnie gospodarstwo domowe jest komórką społeczną, do której ma być adresowana pomoc. ) Badania wskazują, że EITC sprzyja partycypacji na rynku pracy, prowadząc do wzrostu ogólnego poziomu zatrudnienia. ) EITC jest stosunkowo niedrogi, jeśli chodzi okoszty administracyjne. Cechują go znacznie mniejsze koszty biurokratycznej obsługi niż pozostałe programy realizowane wUSA, jak AFDC-TANF AFDC-TANF czy Food Stamps. ) EITC jest realizowany poprzez system podatkowy, dzięki czemu świadczeniobiorcy unikają stygmatyzacji, jakiej doświadczają doświadcz ają osoby udające się do urzędu zwnioskiem oudzielenie im pomocy społecznej.
Rozwiązaniem alternatywnym wobec modelu nordyckiego, które utrzymywałoby hojne świadczenia i jednocześnie nie demotywowało ludzi do pracy, byłoby znaczne podniesienie podniesienie najniższych płac, tak aby stały stał y się one istotnie wyższe niż zasiłk i i dzięki temu opłacałoby się szukać pracy. Autor twierdzi, że nie jest ono popularne z tego względu, iż byłoby nieopłacalne dla pracodawców. Wówczas osoby chcące znaleźć zatrudnienie mogłyby napotkać brak woli zawarcia stosunku pracy ze strony pracodawcy. Inną alternatywą dla rozwiązań skandynawskich jest subsyd subsydiowa iowanie nie najni ższ ższych ych za zarobków robków prze z pa pańństwo. Chodzi tu o system świadczeń przysługujących osobom pracującym, które osiągają bardzo niski dochód. Takie rozwiązania są od lat praktykowane wWielkiej Brytanii pod nazwą Working Tax Credit (WTC) oraz wStanach Zjednoczonych pod postacią tzw. Earned
Mimo tych zalet, autor przytacza również szereg argumentów, które nakazują sceptycy zm wobec czynienia z systemu EITC centralnego instrumentu walki z ubóstwem i niskim poziomem zatrudnienia. Zwłaszcza w ta kiej formule, w jakiej ja kiej dzia działa ła to obecnie. Oto kilka najważniejszych najważniej szych zastrzeżeń. Pierwsze dotyczy wpływu EITC na wewnętrzną strukturę rynku pracy. Publiczne subsydiowanie niskopłatnych prac może wiązać się zrezygnacją pracodawców ze zwiększania produktywności. Ogranicza również motywację dla jednostek wykonujących niskopłatne zajęcia, by podnosił y umiejętności wcelu awansu na drabinie zarobków. Wbardziej fundamentalnym sensie, oznacza po prostu a kceptację i wsparcie dla segmentów gospodarki gospodarki o niskich płacach. Niektórzy oceniają to podejście jako niesłuszne, gdyż według nich powinno się raczej dą żyć do poprawy wa runków zatrudnienia isprawiać, by stopniowo coraz większy
bezpłatnych szkoleń w pełnym wymiarze i trwających przez okres od dwóch tygodni do roku. Odpowiednie instytucje rynku pracy pomagają znaleźć zatrudnienie, a jeśli to konieczne, mogą subsydiować zatrudnienie, by zachęcić prywatnych pracodawców lub stworzyć publiczne miejsca pracy. Zatrudnienie wsektorze publicznym wynosi wtych krajach ponad ogółu zatrudnionych, podczas gdy wnieskandynawskich krajach krajach ten wskaźnik zazwyz azwyczaj oscyluje osc yluje wgranicach wgranica ch - - (vide (vide : diagram ). b) Czas udzielania ikry teria przyznawania świadczeń. W szw szwedz edzki kim m syst systemie emie domi dominuje nuje „produ „produkt ktyw ywist istyczyczny” paradygmat, zgodnie z którym dorosły, zdolny zdolny do pracy człowiek, powinien – poza pewnymi wyjątkami – pracować. Presję na to wywiera tamtejsza kultura, ale też sposób, w jaki określa się czas udzielania świadczeń oraz kryteria ich przyznawania. Dla przykładu, by kwalikować się do zasiłku dla bezrobotnych, trzeba wcześniej przepracować przynajmniej rok. Okres, przez który może być udzielane świadczenie, wynosi lat. Tyle samo mniej więcej trwa okres wyp wypłacan łacania ia zasił zasiłków ków dla d la bezrobotnych wDanii. Wobu krajach bezrobotni poddawani po ddawani są s ą wtym wt ym czasie rozmaitym szkoleniom izachętom do jak najszybszego podjęcia zatrudnienia. c) Polityki rynku pracy przyjazne dla kobiet ( women-friendly ). ). Kraje skandynawskie przodują we wdrażaniu roz wiąza ń ułatwiających kobietom wejście wejście na rynek pracy. pracy. Do sztandarowych sztandaro wych rozwiązań w wtym tym względzie należą: publi publiczczna opieka nad dziećmi, wysokopłatny, ale niezbyt długi urlop macierzyński, zatrudnienie w sektorze publicznym, publicznym, wsparcie dla pracy na pół etatu oraz system podatkowy, zachęcający do podejmowania zatrudnienia.
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
XI
budżetowe (tym bardziej, że zamiast państwa koszty pracy wwiększym wwięks zym stopniu ponosiłby pracodawca). pracod awca). Autor tekstu jest jednak je dnak optymi optymistą stą w kwestii k westii obciąż obciążeń eń dla d la budżetu bud żetu wynikając wyn ikając ych ze stosowani stosowaniaa EITC. E ITC. Po pierwsze pier wsze dlatego, że świadczenia te są w ostatecznym rozrachunku tańsze dla państwa niż wypłacanie pełnych zasiłków. Po drugie, uprawnieni do EITC są zarazem płatnikami podatków. Po trzecie, ci, którzy zdobędą pracę zyskując uprawnienia do EITC, uzyskają jednocześnie doświadczenie zawodowe, i być może także podniosą swoje umiejętności i kwalifikacje. Po czwarte, EITC poprzez sprzyjanie zatrudnieniu, zmniejsza liczbę gospodarstw pozbawion pozbawionych ych jakiegokolwie jak iegokolwiek k dochodu.
D EITC E?
był udział zatrudnienia wsegmentach bardzo produktywnych, gdzie dominują względnie dobrze pł atne miejsca pracy dla osób owzględnie wysokich kwalikacjach. Sam autor jest sceptyczny względem tego ostatniego przekonania. Zauważa, że wraz ze wzrostem dostatku spo łeczeństw łeczeń stw rośnie zapotrz zapotrzebowanie ebowanie konsumpcyjne oraz zapotrzebowanie na różne osobiste usługi: ludzie chcą, by ktoś pomógł im opiekować się dziećmi, przygotowywać posiłki, prowadzić dom, prać ubrania itp. Większość prac wtym obszarze jest mało produktywna inie wymaga szcz ególnych umiejętności. Czy powinniśmy zredukować liczbę tego typu prac? Czy może powinniśmy raczej zapewnić ludziom je wykonującym bardziej godziwe warunki i płace? Autor, moim zdaniem słusznie, przychyla się ku drugiej opcji. Inne poważne zastrzeżenie wobec systemu EITC jest tak takie, ie, że umożliw umożliwia ia on pracodawcom utrzy utrzymywamywanie płac na sztucznie niskim poziomie lub nawet obniżanie ich. Jak dotąd sprawa nie jest wystarczająco dobrze zbadana. Przed r. EITC był na tyle niski, że miał zapewne niewielki wpł yw na w ysokość płac. Po Po tej dacie wysokość wys okość świ świadcz adczenia enia zost została ała podwojona wzglę względem dem poprzednich dwóch dekad. Jednocześnie wdrugiej połowie lat . płace wdolnym segmencie drabiny płac istotnie wzrosł y, ale można to tłu tłumaczyć maczyć boomem gospodarczym, jaki miał mia ł miejsce wUSA wtym czasie. Czy gdyby nie owa koniunktura, płace również by rosły, czy może EITC jednak zatrzymałby ich wzrost? Trzecie zastrzeżenie mówi otym, że świadczenia te mogą stanowić zbyt duży koszt dla budżetu, zwłaszcza wobec nowych wyzwań związanych ze starzeniem się społeczeństw. Gdy coraz coraz większe będą koszty związa ne zwypłacaniem emerytur, świadczeniami zdrowotnymi iopiekuńczymi, EITC mógłby stanowić niepotrzebne obciążenie
Idąc tropem autora raportu, można uznać, że system ś wiadczeń EITC broni się pod pewnymi względami. Czy jednak mógłby stać się skutecznym ispołecznie akceptowanym instrumentem socjalnym wkrajach skandynawskich i/lub krajach Europy kontynentalnej? W zasadzie za sadzie tylko trz trzyy kraje k raje europejsk e uropejskie ie – Francja, Holandia i Finlandia – zastosowały w pew nym, bardzo ograniczonym zakresie system nieco zbliżony do amerykańskiego EITC. Wkażdym ztych trzech przypadków świadczenie takie tak ie jest bardzo niskie. We Francji wynosi ono poniżej średniego wynagrodzenia wsferze produkcji, wFinlandii mniej niż , awHolandii awHolandii mniej niż . Dla Dla porównania, EITC stanowi wUSA od około do średniej płacy. Zamiast tego wymienione kraje wprowadzi ły zmniejszenie lub likwidację lik widację podatku po datku dochodowego dla osób oniskich dochodach. Poj Pojawia awia się pyta nie, dlaczego systemy zbliżone do EITC nie znajdują poparcia w kra jach europejsk ich? Lane Kenworthy wskazuje kilka przyczyn. Po pierwsze, wkrajach europejskich (zwłaszc (zwłaszcza za w„starej” Unii) podatki są stosunkowo wysokie, awUSA niskie. Dlatego zwolnienia iulgi podatkowe mogą być dla ludzi korzystających znich wUE dużą pomocą materialną, na co system podatkowy wUSA nie mógłby sobie pozwolić. Po drugie, wiele partii politycznych, związków zawodowych iduża część obywateli nie jest zainteresowanych powielaniem wzorca amerykańskiego, zwłaszcza wkontekście rozległego segmentu prac zbardzo niskimi wynagrodzeniami. Po trzecie– rozbudowa niskopłacowego segmentu rynku pracy oznaczałaby wzrost nierówności dochodów. AwEuropie na wysokość minimalnych zarobków mają wpływ nie tylko państwo ipracodawcy, ale także związki zawodowe. Te zaś są tradycyjnie niechętnie rozwiązaniom prowadzącym do rozwarstwienia dochodowego klasy pracującej, atym bardziej drastycznego spadku dochodów wśród pracowników na najniższym szczeblu.
107
108 10 8 XII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Można więc zauważyć, że system EITC i jemu pokrewne mają szanse powodzenia raczej w ściśle określonym kontekście ustrojowym. Warto na koniec koniec przytoczyć przy toczyć za autorem raportu diagnozę Stefano Scarpetty, Scar petty, który dzieli państwa pod interesującym nas kątem na dwa typy: ) Pierwsze to takie, wktórych tradycji instytucjonalno-społecznej mieszczą się jednocześnie niskie podatki, niskie świadczenia iniskie płace minimalne. Tam podstawo wym problemem jest zachęcenie zachęc enie ludzi do pracy izadbanie izadba nie owzrost wynagrodzeń dla zawodów obecnie słabo opłacanych. Wtych warunkach sensowne wydaje się położenie nacisku na świadczenia dla już pracujących (in-work benefits ). ). ) Wdrugiej grupie państw państ w (np. kraje skandynawskie), dla odmiany, bardziej typowe są wysokie podatki, wysokie świadczenia istosunkowo wysokie płace minimalne. Wtych warunk warunkach ach wysiłki wysiłk i polityki społecznej powinny się skoncentrować na subsydiowaniu zarobków izachęcaniu do tworzenia miejsc pracy dla słabo wykwalikowanych lub niedoświadczonych niedoświadcz onych pracowników.
P
Z omawianego raportu Lane’a Kenworthy’ego Kenworthy’ego wynika kilka kil ka wniosków, które warto wa rto wziąć sobie do serca, myśląc onaszym rodzimym systemie nansów publicznych ipolityce społecznej. Hojne świadczenia socjalne są ważnym aspektem efektywnej redystrybucji, dzięki której można osiągnąć zmniejszenie nierówności dochodowych wspołeczeństwie. Wpierwszych fazach rozwoju wpaństwach
Nr
zachodnich głównym ograniczeniem była trudność w pr prze zekon konan an iu oby wat wateli eli do zw ięk sz szonyc onyc h obc obcią ią że żeń ń skalnych. Na obecnym etapie takie obciążenia stają się coraz bardziej zrozumiałą koniecznością, choćby ze względu wzg lędu na star st arzenie zenie się s ię społec spo łeczeń zeństwa stwa iprzy i przy zw zwycz yczajenie ajenie do wysokiego standardu życia. Wobec tych konieczności, niezbędne wydaje się wspieranie zatrudnienia dającego godziwe warunki życia, tak by można było nansować wysok wy sokie, ie, acz nie niezbę zbędne dne obci obciąż ążeni eniaa budż etowe etowe,, a ta takż kżee zmniejszać odsetek osób, których byt opiera się wyłącznie na transferach socjalnych od tych, którzy na to pracują. Lane Kenworthy anali zuje sposoby, sposoby, na jakie s ystem świadczeń może wpł ywać na poziom zatrudnienia imoimotywacje ludzi do podejmowania pracy. Stwierdza on, że pakiet świadczeń prowadzący do niskiego poziomu nierówności i wysokiego poziomu zatrudnienia może użytecznie obejmować zarówno rozwiązania praktykowane od kilku dekad w krajach skandynawskich, a szczególnie w Szwecji i Danii, jak również uzależnione od zatrudnienia subsydiowanie niskich dochodów (powszechne w krajach anglosaskich). Wydaje się, że to dobra wskazówka dla Polski – kraju, który rozwijał się w innych okolicznościach zarówno niż USA, jak i Szwecja, i wobec tego powinien przemyśleć kombinację różnych systemów świadczeń społecznych. Tomasz Wolicki
Omawiany raport znaleźć można na stronie www.lisproject.org
POLECAMY
wiem,
jaka jest strategia strategia rmy wiem,
czy przedsiębiorstwo nie kuleje nasowo wiem,
czy nie planują zwolnień grupowych
wiem– jestem wradzie w radzie pracowników
I K S V O R T E P E S A V
Centrum wspierania rad pracowników www.radypracownikow.info
[email protected] 042/ 630 17 49
wszechstronna pomoc dla rad
b
Projekt jest realizowany przy wsparciu udzielonym przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego oraz budżetu R zeczypospolitej Polskiej wramach Fu nduszu d la Orga nizacji Po zarz ądowyc h.
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
P P ? Często słyszymy, że globalne procesy wymusiły porzucenie modelu państwa opiekuńczego. Amoże jedynie zmienia się ono, pozostając nadal tym, czym miało być wzamyśle swoich twórców? Jak te zmiany interpre interpretować? tować? Zaangażowanie państwa wsprawy zdrowia, edukacji czy zabezpieczenia wrazie czasowej lub trwałej niezdolności do pracy, zostało uznane za wyznacznik nowoczesnej polityki społecznej. Późny wiek XIX iwiększość wieku XX charakteryzuje rozwój tego rodzaju interwencji wstosunki gospodarcze ispołeczne. Pomijając inne uzasadnienia, globalny iregionalny ruch na rzecz społecznych isocjalnych praw człowieka owocuje licznymi międzynarodowymi deklaracjami, paktami ikonwencjami ztego zakresu, poczynając od kilku artykułów wPowszechnej Deklaracji Praw Człowieka. W latach latac h . na Zachodzie bardzo popularny stał st ał się temat kryzysu takiego modelu państwa lub osiągnięcia przez nie granic wzrostu. Po roku r. zagadnienia reformowania państwowej polityki społecznej stają się coraz bardziej istotne także wpaństwach postkomunistycznych oraz– wraz ze wzrostem zamożności społeczeństw– wkra jach spoza grupy najbogatszych najbogatszych itransformujących się. Czy ztego wszystkiego wynika, że wskali świata żegnamy się zpaństwem opiekuńczym?
N ?
Z ideą ipraktyką państwa opiekuńczego wiąże się wiele nieporozumień. Samo określenie pochodzi zWielkiej zWielkiej Bryta nii (welfare state ), ), gdzie zostało spopularyzowane spopularyz owane we wczesnych latach . jako odpowiedź na niemieckie państwo wojenne (warfare state ). ). Nowy kształt bryt yjskiej polityki polityki społecznej został nadany dzięki współpracy międzypartyjnej wpierwszych latach po II wojnie światowej. To jednak jedna k wPrusach, apotem wzjednoczonych Niemczech rozwijały się pierwsze zalążki nowo nowoczesnych czesnych rozwiązań socjalnych, utożsamiane przede wszystkim zubezpieczeniami społecznymi (lata . XIX w.). Stamtąd też do językaa polskiego tra język trałł termin „polityka socjaln socjalna” a” (Social( Social politik , Sozialpolitik ). ). Wujęciu przynajmniej części polskich badaczy zlat . zdominowana była ona przez funkcje ochronne prawa pracy. Próbowano Próbowano jednak rozszerzać rozszer zać jej
XIII
. R S
zakres na politykę wsprawach ludnościowych, włączając wto kwestię kobiecą iregulowan iregulowanie ie przyrostu ludności oraz nędzę, alkoholizm iprostytucję (polityka populacyjno-spo łeczna wujęciu Zoi Daszyńskiej-Goliń Daszyń skiej-Golińskiej). skiej). Idea państwa opiekuńczego pojawia się więc już po tym, jak rzeczywiste państwa rozwinęły główny nurt nowoczesnej polityki społecznej, czyli państwo we i obowiąz obowiązkowe kowe ubezpieczen ubezpieczenia ia od ty typowych powych ry ryzyk zyk socjalnych (np. choroba, inwalidztwo, starość, bezrobocie).. Do tego należy cie) na leży dodać co najmniej rozwój prawa pracy, publicznej ibezpłatnej opieki medycznej, oświaty (zczasem także ponadpodstawowej) oraz usług zatrudnienio wych (pośrednictwo i idoradztwo doradztwo zawodowe), atak a także że no woczesnej pomocy iopieki iopieki społecznej, opartej opartej na idei idei pełni praw obywatelskich. Te rozwiązania sprawiły, że tradycyjna, uznaniowa iwykluczająca pomoc dla ubogich, organizowana przez gminę lub paraę, zeszła na dalszy plan ijej znaczenie zasadniczo się zmniejszyło. Niekiedy cały ten proces interpretuje się wkategoriach upaństwowienia tego, co wmniejszym lub większym zakresie rozwijane było niezależnie od państwa, np. kasy związkowe, ubezpieczenia wzajemne, profesjonalizujące się organi zacje dobroczynne. Należy przy tym pamiętać, że państwo ma zw ykle wielopoziomową strukturę. WPolsce, licząc od najmniejszych ipodstawowych jednostek terytorialnych, mamy gminy, powiaty iwojewództwa. Ta struktura umożliwia rozdzielenie kompetencji wzakresie polityki społecznej pomiędzy różne poziomy władz iadministracji publicznych. Kiedy mowa o państwowej opiekuńczości, widzieć powinniśmy cały ten system, łącznie z samorządem. Wzależności od ustroju terytorialnego, samorząd może być mniej lub bardziej niezależny od władz iadministracji wyższych poziomów, co znaczy, że poziom opiekuńczości może być silnie zróżnicowany wewnątrz państ wa, anie to, że jej wogóle wogóle nie ma. Nie należy więc utożsamiać państwa opiekuńczego wyłącznie wyłąc znie zwładzą centralną centra lną iadministracją iadmini stracją rządową. Typowa polityka gospodarcza znajduje się poza zakresem znaczeniowym pojęcia państwa opiekuńczego. Zróżnych względów można jednak podważać takie podejście. Nacisk na zapobieganie problemom społecznym, które generuje masowe bezrobocie, musi odwoływać się do instrumentów polityki gospodarczej. Natomiast pozostawienie w centrum uwagi państwa opiekuńczego tylko tych oby wa teli, teli, którym ono bezpośrednio pomaga, może sprawić, że cała reszta będzie je traktować jako zbędne i szkodliwe obciążenie. Jeżeli gospodarkę
109
110 XIV
GOSPODARK A SPOŁECZNA
przeciwstawi się polityce społecznej, zawsze ta pierwsza zostanie uznana za ważniejszą 1.
W pułapkę pu łapkę pozostawienia polityk politykii gospodarczej gospo darczej poza uwagą prowadzą nas już decyzje translacyjne wsprawie wyrażeni wyr ażeniaa welfare state , odwołujące się do opieki iopiekuńczości. Tymczasem Tymczasem wjęzyku w języku angielskim welfare welfare oznacza oznacza przede wszyst kim dobrobyt (opieka to care ). ). Wkonsekwen-
cji, państwo dobrobytu powinno być traktowane jako po jęcie oszerszy os zerszym m zakresie za kresie znaczeniow znaczeniowym ym niż n iż państwo pa ństwo opiekuńcze. Mieściłaby się wnim zarówno egalitarna polityka gospodarcza, jak ipolityka społeczna.
K
Nr
Szwecję iNorwegię, gdzie przez wiele dekad rządziły wy łącznie partie socjaldemokratyc socjaldemokratyczne. zne. Z Zkolei kolei rozwój ro zwój komunistycznego państwa opiekuńczego był wolniejszy, ale podobny do tego, który miał miejsce na Zachodzie, np. rozszerzano zakres zak res podmiotowy iprzedmiotowy iprzedmiotowy ubezpiecze ubezpieczeńń społecznych, szkolnictwo iochrona zdrowia były bezpłatne,
praca socjalna podlegała procesowi profesjonalizacji. Główna różnica polegała na programach gospodarczych państ wa
dobrobytu, których podstawą wrealnym socjalizmie było centralne planowanie iupaństwowiona gospodarka. W perspekty pe rspekty wie rewolucyjnego socjalizmu można by ło spotkać argu argumentację, mentację, że państ państwo wo opiekuńcze jest przeprz eszkodą dla rozwoju społecznego, anie osiągnięciem cywilizacyjnym. Wtaki też sposób interpretowano wspomniane reformy niemieckie– niemieckie– po zakazie działalności dzia łalności socjalistycznej
wprowadza się państwowe pa ństwowe ubezpieczenia społeczne, które Państwo jako takie ma dwie grupy tradycyjnych wrogów– skrajnych liberałów ekonomicznych, wrodzaju Friedricha von Hayeka czy Miltona Friedmana, Friedmana , lub lozocznych, np. wczesnego Roberta Rober ta Nozicka, oraz zlewej zle wej strony– anarchiana rchistów,, anarchosyndykalistów, stów anarchosyndykal istów, ale też marksowskich komuni-
stów, czyli radykalnych krytyków stów, kryt yków państwa burżuazyjnego czy kapitalistycznego, wierzących wobumieranie państwa
mają sprawić, że klasa robotnicza będzie bardziej lojalna
wobec państwa pań stwa kapitalist k apitalistycznego ycznego imniej i mniej chętna chęt na do popierania radykalnych ruchów rewolucyjnych. Za czasów PRL wśród ocjalnych analityków burżuazyjnego państwa opiekuńczego również przeważały opinie krytyczne 2. Dla tych, którzy mieli nadzieję, że nowy
ustrój będzie wsposób oczywisty miał przewagę nad libe-
po rewolucji proletariackiej (czemu doświadczenia realnego socjalizmu wyraźnie zaprzeczyły). Czasem te dwa obozy
ralnym kapitalizmem, rozwój państwa dobrobytu ipaństwa opiekuńczego na Zachodzie musiał sta nowić duży pro-
zbliża do siebie radykalny antyetatyzm; tak jest wprzypadku anarchokapitalizmu. W Polsce wrogowie państ państwa wa mieli miel i duże duż e pole do popisu przed r. ipo r. Wpierwszym przypadku ze względu na ruch r uch narodowowyz narodowowyzwoleńczy woleńczy skierowany prze-
blem. Natomiast większość zachodnich socjaldemokratów
ciwko państwom zaborczym. Wdrugim zaś dlatego, że ustrój PRL był bardzo przechylony ku biegunowi etatystycznemu iztego powodu miał wiele słabych punktów. We wczesnych latach latac h . w otocz eniu zewnętrz zew nętrznym nym panowała wiara w demokrację i wolny rynek, co sprzyjało radykalnym reformom gospodarczym i politycznym. Poza liberalizmem ekonomicznym, którego symbolem stał się prof. Leszek Balcerowicz, nabrała siły radykalna wiara w możliwości społeczeństwa obywatelskiego. Prowadziło to do antyetatystycznych sojuszy między liberalnymi ekonomistami i mniej lub bardziej radykalnymi społecznikami. Jednym zprzykładów tego rodzaju była debata na temat ubóstwa wTVN, zorganizowana przez Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka
Balcerowicza. Oproblemie biedy rozmawiali liberalni ekonomiści (Ryszard Petru iprof. Jan Winiecki) oraz lider-
ka katolickiej organizacji charytatywnej Wspólnota Chleb Życia (Małgorzata Chmielewska), rola socjolożki badającej bezpośrednio te problemy (prof. Elżbieta Tarkowska) była wtej dyskusji marginalna. margin alna.
dość długo żywiła nadzieję na stopniowe przekształcenie
kapitalizmu wustrój socjalistyczny socjalistyczny pod wpły w pły wem reform zwiększających udział państwa wgospodarce iwrozwiązywaniu problemów problemów socjalnych. WWielkiej Bry tanii po
wprowadzeniu wżycie w życie programów progra mów państwa państ wa opiekuńczego opiekuńczeg o po IIwojnie światowej pojawiły się głosy, że wzwiązku
ztymi reformami kapitalizm przeminął. Z naukowego punktu w idzenia, państwo dobrobytu i państwo państ wo opiekuńcze mogą być oceniane na podsta wie wyn wyników, ików, jakie ja kie za ich pomocą osiąg osiągaa się w zak zakreresie ograniczania głównych problemów problemów przypisywanych XIX-wiecz XI X-wiecznemu nemu kapit kapital alizmow izmowi, i, np. wy zys zysku, ku, bezro bezro-bocia, ubóstwa, nierówności. Jeżeli nie prz yjmiemy jajakichś skrajnych założeń co do możliwości nauki w t ym względz wzg lędzie, ie, to na tej podst podstawie awie można próbować rozstrzygać spory ideologiczne. Nie wdając się w szczegó ły, większość większ ość porównań porówna ń tego rodzaju daje mniejszą lub większą więk szą przew przewagę agę modelowi skandy skandynawskiemu, nawskiemu, który zresztą nie okazuje się najdroższy po uwzględnieniu wydat ków na cele społeczne społecz ne netto 3 .
M
Tradycyjni radycyjniee za rozwijani rozwijaniem em państwa dobr dobrobytu obytu –
Kiedy zniknęła real-socjalistyczna alternatywa dla liberal-
awnim państwa opiekuńczego– wramach ustrojów de-
nego kapitalizmu, pojawiły się co najmniej trzy podejścia
mokratycznych, byli socjalliberałowie isocjaldemokraci. Za mokratycznych, najbardziej rozwinięte państwa opiekuńcze uznaje się nadal
do kwestii ustrojowych. Pierwsze, spod znaku „końca historii”, ogłaszało ostateczny tryumf najlepszego ustroju,
Nr
XV
GOSPODARKA SPOŁECZNA
uznając go za uniwersalne rozwiązanie cywilizacyjne, zprogramem upowszechnienia jego zasadniczych cech, np. liberalnej demokracji iwolnorynkowej gospodarki przy minimalizowaniu roli państwa. Drugie opierało się na konstatacji, że istnieją różne modele kapitalizmu, więc można wybierać między międ zy nimi wza leżności od preferencji. Trzecie Trzecie polegało na powrocie do dawnych socjalistycznych alternatyw dla kapitalizmu, odmiennych jednak od etatystycznego komunizmu, np. socjalizm spółdzielczy, syndykalizm, anarchizm itp. W dysku dyskusji sji nad pańs państwem twem opiekuńc opiekuńczym zym od dawn dawnaa był obecny wątek jego różnych modeli. Od prostego podziału na model rezydualny iinstytucjonalny (np. USA przed New Dealem ipo nim, czy USA versus Szwecja), przez trójdzielne zkolejn zkolejnym ym modelem moty wacyjnym (np. Niemcy iich społeczna gospodarka rynkowa), do bardziej złożonych, uwzględniających również państwa postkomunistyczne oraz hipotezy dotyczące tworzenia się nowych modeli. Szybko powiązano główne modele zsiłami iideologiami politycznymi oraz pewnymi rodzinami narodów. Model liberalny reprezentują kraje anglosaskie, model socjaldemokratyczny– społeczeństwa skandynawskie, akonserwatywny (chrześcijańsko-demokratyczny)– państwa zachodniej Europy kontynentalnej 4.
Popularyzacja ujęcia modelowego wperspektywie porównań międzynarodowych łączy się zduńskim naukowcem Gostą Espingiem-Andersen E spingiem-Andersenem. em. Syntetyczne ujęcie jego poglądów zkońca XXw. przedstawia poniższa tabela. Dekomodykacja jest to poziom niezale niezależności żności sytuacji materialnej obywateli od ich pozycji na rynku prac y. Jest on tym wyższy, im bardziej hojne są świadczenia dla osób, które zróżnych powodów czasowo lub trwale są niezdolne do pracy. Zkolei Zkolei defamilizacja defamil izacja odnosi się do poziomu niezależności sytuacji materialnej jednostki od sytuacji jej rodziny. Im więc bardziej musimy polegać na rodzinie wsprawach materialnych, tym niższy poziom defamilizacji. Najbardziej jaskrawymi lukami wtabeli wydaje się nieuwzględnieniee złożonej struktury terytorialnej państwa nieuwzględnieni zmożliwościami systemów mniej lub bardziej zdecentralizowanych, oraz roli społeczeństwa obywatelskiego, wszczególności socjalnych organizacji pozarządowych.
D ? Zapewne nie każda świadomie ś wiadomie dokonana dokonana zmiana wtakim czy innym podsystemie polityki społecznej, wrelacjach między
Trzy światy kapitalizmu opiekuńczego według Espinga-Andersena Model Liberalny
Socjaldemokratyczny
Konserwaty wny
Rola:
Rodziny Rynku Państwa
Marginalna Centralna Marginalna
Marginalna Marginalna Centralna
Centralna Marginalna Pomocnicza
Dom Do min inu ują jąca ca fo form rmaa so sollid idar arno nośc ścii
Indy In dywi wid dua uallna
Uniiwe Un wers rsal aln na
Pokrewieństwo Korporatyzm Etatyzm
Dominujące miejsce solidarności
R y ne k
Państwo
Rodzina
Poziom dekomodykacji
Minimalny
Maksymalny
Wysoki (dla żywiciela rodziny)
Państwo opiekuńcze
Rezydualne
Uniwersalistyczne
Ubezpieczenie społeczne
Regulacja rynku pracy
Słaba
Średnia
Silna
Zobowiązania socjalne rodziny/ poziom defamilizacji
Słabe / Defamilizacja silna
Słabe / Defamilizacja silna
Maksymalne / Defamilizacja słaba (familizm)
Przykład
USA
Szwecja
Niemcy, Włochy
Państwo opiekuńcze:
Dominujące podejście do zarządzania ryzykami socjalnymi:
Źródło: Gosta Esping-Andersen, Social Foundations of Postindustrial Economies, Oxford University Press, Oxford 1999, ss. 84-86.
111
112 XVI
GOSPODARK A SPOŁECZNA
tymi podsystemami, albo wrelacj wrelacjach ach między systemem lub podsystemami polityki społecznej aotoczeniem, zasługuje na miano reformy czy rewolucji. Otej ostatniej była mowa między innymi wprzypadku rozwiązań quasi-rynkowych, np. wobszarze publicznej służby zdrowia (tylko publiczne lub też iniepubliczne podmioty konkurują opubliczne pieniądze, co wymaga oddzielenia płatnika od usługodawcy). Wiele ana liz z lat . i późni późniejszych ejszych sugeruje odchodzenie od modelu państwa opiekuńczego do innego modelu państwa, np. workfare state (państwo state (państwo zachęcające lub skłaniające do pracy), enabling state (państate (państwo umożliwiające, usa modzielniaj modzielniające) ące) itp., a czasem w ogóle od państwa pa ństwa,, np. do welfare society (społeczeńsociety (społeczeństwo opiekuńcze). Zgodnie z tym sposobem myślenia, państwo zaliczone w pierwszym okresie do jednego z modeli państwa opiekuńczego, w wyniku zmian zostaje uznane za workfare za workfare state lub state lub jeden z jego modeli. Taka zmiana wydaje się bardziej radykalna wporównaniu zprzejściem do nowego modelu, który dodano do starej klasykacji. Pozostaje otwartym pytanie, czy to, co nazy wane jest workfare state , stanowi kolejny model państwa opiekuńczego, czy też oznacza coś tak bardzo odmiennego, że nie mieści się już wstarej kategorii, ani wjej odmianach. Wydaje się, iż wiele wypowiedzi wypowied zi sugeruje, że jest to coś zdecydowanie innego, ale czy tak jest rzeczywiście? Co najmniej pięć argumentów może osłabiać przekonanie, że zwiększenie bodźców do pracy jest czymś zdecydowanie nowym w świecie opiekuńczego kapitalizmu. Po pierwsze, najbardziej rozbudowane państwa opiekuńcze typu nordyckiego opierały się na realiz acji zasady pełnego zatrudnienia irozbudowanych usług zzakresu aktywizacji aktywi zacji zawodowej, zawodowej, aprogramy workfare dobrze wpisują się wtę logikę. Po drugie, workfare workfare może może być charakterystyczny dla dynamiki modelu anglosaskiego (wUSA), wktórym w którym rozwijano przede wszyst wszystkim kim pomoc spo łeczną wkierunku wkierunk u oparcia jej na idei roszczeniowych roszczeniow ych praw socjalnych. Po trzecie, można próbować dowodzić, że skłanianie do pracy obywateli zniższych warstw to tylko zmiana akcentów wjednym zpodsystemów polityki społecznej, skierowanym głównie do zdolnych do pracy, apozostałe programy decydujące oistocie państwa opiekuńczego znacząco się nie zmieniły. Po czwarte, nie doszło do zmiany głównego założenia, a mianowicie, że państwo może za pomocą swoich swoich instrumentów wpł ywać na zachowania obywateli w sferze bezpieczeństwa socjalnego 5. Popiąte, państwo opiekuńcze interpretuje się głównie tak, że opiera się ono na gwarancji realizacji obywatelskich praw socjalnych. Jednym z nich jest prawo do pracy lub do wyboru zatrudnienia zgodnie z własnymi preferencjami. Skoro tak, to przeszkody wrealiza cji tego prawa, tkwiące m.in. wsystemie pomocy dochodowej, powinny być zmniejszane, co jest zgodne zlogiką workfare zlogiką workfare . Nie wchodząc wocenę siły tej argumentacji, istotne jest pytanie: jak zmieniło się państwo opiekuńcze pod wpływem
Nr
kryzysowej retoryki zlat . iwy wołanych nią reform oraz ewentualnie innych czynników, wrodzaju wrodzaju nowych wyzwań, wyz wań, kwestii społecznych czy napięć wnansach publicznych. Opierając się na interpretacji wyników uzyskanych przez Barbarę Vis dla lat i ikilkunastu krajów rozwiniętych,, można wywnioskować, że kryzys państwa rozwiniętych opiekuńczego nie spowodował ani jego demontażu, ani nie wywołał wywo łał radykalnych czy rewolucyjnych rewolucyjnych zmian na masową skalę, które mia łyby polegać na konwergencji tradycyjnych modeli modeli w kierunku k ierunku liberalnego lub na ca łkowitym odejściu w kierunku workfare state 6 . Wnioski dotyczące poszczególnych poszc zególnych modeli są następuna stępu jące. Model socjaldemokrat yczny zachował zachowa ł swoją s woją pozycję. Silne zmniejszenie przynależności modelowej Szwecji równoważą zmiany zmia ny polegające na przejściu dwóch krajów do tego modelu zmodelu konserwatywnego (Belgia, Holandia). Model liberalny również zachował swoją pozycję, gdyż odejście Irlandii wkierunku skąpego workfare state zostało state zostało zrównoważone przyłączeniem przyłą czeniem Nowej Zelandii Zel andii (w (w skąpe workfare state ), ), aniewielkie zmniejszenie przynależności modelowej Wielkiej Brytanii iAustralii równoważy jej zwiększenie wprzypadku USA iKanady. Zkolei sytuacja modelu konserwatywnego wyraźnie się pogorszyła, gdyż znaczne zmniejszenie przynależności modelowej Niemiec iodejście Belgii iHolandii nie zostało zrównoważone przy łączeniem się Finlandii Finla ndii7. Wokół Wo kół reform reform wposzczególn wposzczególnych ych działach państwa opieopiekuńczego toczono mniej lub bardziej ożywione spory. Zjednej strony mamy zwykle sceptyków broniących wypracowanych już rozwiązań– nie jako doskonałych, ale lepszych, po ewentualnych zmianach dostosowujących, niż to, co proponują bardziej radykalni reformatorzy. Jednym zcharakterystycznych przykładów są reformy systemów ubezpieczeń emerytalnych. Jedna strona występowała przeciwko przejściu od systemów repartycyjnych ze zdeniowanym świadczeniem do kapitałowych ze zdeniowaną składką (naj (najbardziej bardziej radykalną reformę tego typu ma za sobą Chile za dyktatury Pinocheta), adruga adruga gorliwie je popierała jako ja ko wszechstronnie dobroczynne dobr oczynne oraz ze wszech miar konieczn konieczne. e. Spory tego rodzaju można próbować rozstrzygać na poziomie empirycznym, badając wpływ tych reform na sytuację bezrobotnych, ubogich iwyklucz onych. Jest to trudniejsze wprzypadku zmian winstytucjach emerytalnych (efekty pojawiają się po długim czasie, prowadzone są jednak symulacje). sy mulacje). Nie Nie ma tego problemu, gdy wgrę wchodzą reformy systemów integracji społecznej (pomoc społeczna plus usługi prozatrudnieniowe). Dwa lepiej znane przykłady ztej dziedziny to reformy wUSA (zprzesadą określane niekiedy jako koniec tamtejszego państwa opiekuńczego) iw Wielkiej Brytanii, wobu przypadkach przeprowadzaprzeprowadzane przez „nowych socjaldemokratów” pod wodzą Clintona iBlaira. Wydaje się, że wśród naukowców zobu krajów, po okresie sceptycyzmu iwieszczenia katastrof społecznych, głosy radykalnych krytyków stały się odosobnione. Dzieje
Nr
XVII
GOSPODARKA SPOŁECZNA
się tak dlatego, że czarne scenariusze się nie sprawdziły i wiele badań potwierdziło, i ż zreformowane programy i systemy mają nieco lepsze wyniki, chociażby dlatego, że w ich wyniku nieco zmniejszył się poziom ubóstwa dzieci.
K Jeżeli zda rzy nam się słyszeć sły szeć o pożegnaniu pożegna niu z państwem opiekuńczym, można być pewnym, że dotyczy to jedynie rozstania z jedną z jego wersji w celu wdrażania innej, a i to w bardzo ograniczonym zakresie. Równie pewne jest to, że wiele reform przedstawianych jako radykalne pożegnania to jedynie techniczne zmiany o charakterze organizacyjno-finansowym, mające zwykle na celu oszczędności iwypychanie obywateli na rynek pracy, który daje im większe bezpieczeństwo socjalne. Najbardziej Najbar dziej widoczną zmianą jest tzw. wielosektoro wość. Z Znada nada l dużyc dużych h środk środków ów publicz publicznych nych prze przeznacz znacz anych na politykę społeczną korzystają wcoraz większym stopniu również niepubliczni usł ugodawcy, np. niepubliczniepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, rmy nansowe wsystemie emerytalnym, prywatne agencje zatrudnienia wsystemie prozatrudnieni proza trudnieniowym owym lub organizacje charytatywne wpomocy schroniskowej dla bezdomnych. Czy to coś zmienia zperspektywy profesjonalisty od bezpośredniego udzielania usług społecznych isocjalnych, którego zatrudnia instytucja publiczna, prywatna rma lub organizacja społeczna? Jeżeli utożsamimy tę pierwszą ze sztywnym gorsetem nieżyciowych przepisów, brakiem demokracji iniedonansowaniem, aprywatną rmę iorganizację społeczną zczymś przeciwnym, to zapewne lepiej będzie mu się pracowało wsektorze niepublicznym. Można dodatkowo przyjąć, że rma będzie chciwa, mało demokratyczna inastawiona na wyzysk, chocia ż może lepiej zapłaci, zostaje więc zatrudnienie i/lub wolontariat wtrzecim sektorze. Pomijając już kontrowersyjność tych założeń– instytucja publiczna nie musi być karykaturą weberowskich schematów, arma prywatna nie musi być maszynką do robienia pieniędzy, wyciskającą ludzi jak cytryny– jak się to odbije na dobrobycie obywateli? Amoże wczasach błyskawicznie zmieniającej się „płynnej nowoczesności”, zreeksyjną ipodłączoną do Internetu jednostką wcentrum, nie potrzebujemy już zatrudniać profesjonalistów, może wystarczy wysta rczy sieć grup samopomocowych sa mopomocowych wcyberprzestrzeni wcyberprze strzeni iod czasu do czasu masa krytyczna? Z jednym zpewnością możemy spróbować się pożegnać, amianowicie ze sztucznym zlepkiem „państwo opiekuńcze”,, który prowadzi do kar ykaturalnych w yobraopiekuńcze” żeń jakoby była to głównie tradycyjna rządowa „opieka społeczna”, albo że traktowani jesteśmy jak dzieci, które nie wiedzą, co jest dla nich dobre, aco złe. Z pewnością wszyscy potrzebujemy opieki w różnych formach
i w różnych fazach ż ycia i z pewnością opieka jako taka jest czymś cz ymś ca łk łkiem iem normalny norma lnym, m, a może nawet godnym god nym najwyższych pochwał w czasach dominacji modelu samolubnejj jednostki, oddającej się ekstatycz nym aktom molubne konsumpcji. Nie wyczer wyczerpuje puje to jednak w żadny m razie bogactwa tego, czym jest obecnie państwo w odniesieniu do potrzeb, potrzeb, pragnień i działa ń obywa teli, teli, którzy je tworzą, zmieniają, wspierają wspierają i kr ytykują.
dr hab. Ryszard Szarfenberg
Przypisy: .
Jak się rozumie gospodarkę to już inna sprawa, ale współcześnie w jej centrum znajduje się innowacyjny przedsiębiorca. Na krytykę państwa opiekuńczego z tego punktu widzenia zwracał uwagę m.in. Timothy A. Tilton, Perspectives on the Welfare State [w:] Norman Furniss (red.) Futures for the Welfare State, State, Indiana University Press, Blooming ton i Indianapolis .
.
Mam na myśli przede wszystkim Sylwestra Zawadzkiego i jego „Państwo dobrobytu”. Doktryna i praktyka , II wydanie, PWN, Warszawa . . Interesujący komentarz, również z tamtych cz asów, zob. Andrzej Malanowski, Ekonomia dobrobytu. Prezentacja ipróba analizy , PWE, Warszawa , ss. -.
.
Więcej na ten temat: R. Szarfenber g, Krytyka i armacja polityki społecznej , II wydanie, Instytut Filozoi i Socjologii PAN, Warszawa .
.
Zastanawiające, z jaką agresją można się spotkać, jeżeli zaczniemy pytać o to, który z tych modeli jest realizowany w Polsce. Doświadczyłem jej bezpośrednio ze strony szefa Doradców Strategicznych Premiera, dr. Michała Boniego, i to dwa raz y. Samo wspomnienie, że program polityki społecznej rządu PO-PSL może być liberalny, od razu spotkało się z ripostą o anachronizmie takiego podejścia. Prawdopodobnie jest to wyraz postpolityki: „Chcemy odpowiadać na wyzwania modernizacyjne Polski, nie interesują nas jałowe spory ideologiczne”.
.
Pytanie tylko, czy rzeczywiście idea państwa opiekuńczego opierała się na takim założeniu, czy może przyjmowano, że zatrudnieni przez państwo profesjonaliści pomogą obywatelom w zaspokajaniu ich potrzeb, bez wpły wania na ich zachowania. Wątpliwość tę można od razu zmniejszyć, gdy uświadomimy sobie, że najlepsza i największa część współczesnej polityki społecznej, czyli ubezpieczenia społeczne, wymaga – jako podstawowego warunku uprawniającego do świadczeń – stażu pracy, czyli okresu legalnego zatrudnienia. Stanowi to wyraźną zachętę do tego, aby zatrudniać się ocjalnie i na dłużej.
.
Interesujący dylemat dla zwolennika tradycyjnego państwa opiekuńczego powstaje, gdy skonfrontujemy go z wyborem między modelami liberalnym a workfare workfare..
.
Barbara Vis, States of welfare or states of workfare? Welfare state restructuring in capitalist democracies, -, -, „Policy &Politics”, tom , nr . Dodatkowa analiza i wnioski patrz R.Szarfenberg, Refo rmy welfare state w świetle ilościowych badań porównawczych, . http://www.ips.uw.edu.pl/rszarf/
113
114 XVIII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
K L S
Proces transformacji, zapoczątkowany przed laty, ujęty wodniesieniu do wsi wformę programu wokresie rządów AWS A WS iU W (- (-) ),, trwa tr wa już dostatecznie dostatec znie dł ugo, aby można było pokusić się oocenę jego rezultatów. Znawiązką niestety została zrealizowana zapowiedź zawarta wtym programie, że musimy się liczyć z długoletnim występowaniem na wsi sytuacji ubóstwa wielu rodzin. Rozległą biedę na wsi potwierdzają wiarygodne badania krajowe izagraniczne. W ostatnic h latach bardzo wiele rodzi rodzinnych nnych gospodarstw chłopskich zostało w yeliminow yeliminowanych anych zrynku produktów rolnych. Oto niektóre przykłady. Wr. by ło tys. plantatorów buraków bu raków cukrow cukrowych ych– – w wr. r. prawie sześciokrotnie mniej, bo niespełna tys. Obszar uprawy ziemniaków zmniejszył się prawie czterokrotnie. Po akcesji do Unii Europejskiej w r., ok. tys. dostawców przestało sprzedawać mleko mleczarniom. Liczba gospodarstw chłopskich utrzymujących krowy zmniejszyła się trzykrotnie, świnie– prawie dwuipółkrotnie (wdominujących wPolsce gospodarstwach do ha– aż siedmiokrotnie). Pogłowie owiec zmniejszyło się ponad szesnastokrotnie (z,mln do tys.). tys.). Regres dotyczy tak że wielu produktów ogrodniczych. Tak np. truskawki, których produkcja zmniejszyła się o ⁄ o ⁄ , , uprawia prawie , razy mniej gospodarstw niż wkońcu lat . Zmniejszenie lub zaniechanie sprzedaży bardzo wielu produktów rolnych i ogrodn ogrodniczych iczych to mniejsz mniejszee dochody lub całkowity ich brak. To stało się główną przyczyną ubóstwa. Spadkowi krajowej produkcji rolnej rolnej towarzyszył towarzyszy ł wzrost wartości importu. Wlatach - - wzrosła ona wprzywprzypadku zwierząt żywych iproduktów pochodzenia zwierzęcego oponad , aprzetworów spożywczych oprawie (wcenach stał ych) ych).. Przyczyną wielkiego regresu na polskim rynku produktów rolnych były inicjowane przez władze państwowe głębokie zmiany w otoczeniu rolnictwa, a przede wszystkim wyprzedaż przemysłu rolno-spożywczego, w znacznej części w ręce obcego kapitału, który nie chciał mieć do czynienia zpółtoramilionową rzeszą drobnych producentów rolnych. Niemal doszczętnie został też zlikwidowany, za pomocą instrumentów administracyjnych, lokalny rynek produktów rolnych iniewielkich przedsiębiorstw je przetwarzających. Wraz ztym bieda obejmowała coraz to nowe zastępy ludzi na wsi. Zmniejszenie pogłowia krów przyniosło poważny spadek produkcji (z, do , mldl) ispożycia mleka (o ⁄ (o ⁄ ), ),
przy równoczesnym silnym wzroście cen detalicznych mleka ijego przetworów. Skutkiem tego był oczywiście oczy wiście poważny spadek przychodów wielkiej liczby gospodarstw. Oskali luki wzaspokajaniu potrzeb żywnościowych Polski świadczy wprost katastrofalny spadek spożycia mleka zmld litrów wr. do nieco ponad mld litrów wr. Produkcja mięsa wołowego zmniejszyła się wtym okresie o, ajego spożycie ponad czterokrotnie, przy równoczesnym sporym wzroście cen. Rok przyniósł znów zmniejszenie się liczby dostawców mleka (prawie o ⁄ o ⁄ ). ). Może to oznaczać konieczność rozszerzenia importu mleka ijego przetworów. Sytuację na rynku mięsa ratuje jeszcze drób oraz wieprzowina, ale jej produkcja też jest wczęści zagrożona wskutek spadku pogłowia świń wr. oponad ⁄ , , do poziomu sprzed lat. Rezultaty zmian strukturalnych w rolnictwie i jego otoczeniu, bardzo niekorzystne pod względem społecznym, zaczynają więc także stawiać pod znak iem zapytania samowystarczalność żywnościową Polski i zdolność obecnych struktur do za spokoj spokojenia enia i tak już obniżonego poziomu spożycia. Wygląda na to, że po raz kolejny rzekoma nowoczesność i większa skala produkcji, wbrew pozorom, nadziejom i zapowiedziom, okazują się niewydolne w porównaniu z pracą rąk ludzkich w chłopskich gospodarstwach rodzinnych. Ich zmierzch został niewątpliwie zbyt pochopnie przesądzony. Pociągnęło to za sobą duże szkody iproblemy, iproblemy, nie tylko tyl ko na wsi. Przemiany na wsi nie mogą być sztucznie wytyczonym celem, zgóry zakładającym rozległą idługotrwałą biedę, lecz podobnie jak na zachodzie Europy– rozłożonym na dziesięciolecia naturalnym następstwem procesów demogracznych irozwoju gospodarczego kraju. Program tzw. restrukturyzacji powinien być co rychlej zastąpiony programem gospodarczej aktywizacji chłopskich gospodarstw rodzinnych, celem likwidacji przyczyn ubóstwa na wsi, które stanowi bardzo poważne zagrożenie dla całego polskiego społeczeństwa. Niechętny stosunek do polskich chłopów przejawiają niektóre ośrodki zagraniczne, wśród nich londyński Europejski Bank Odbudowy iRozwoju (EBOR). Wjednym ze swoich raportów EBOR domagał się zdynamizowania – jak twierdził– przekształ przeks ztałceń ceń w polskim rolnictwie, gdzie – pracuje proc. siły roboczej, a jego udział w tworzeniu twor zeniu dod ochodu narodowego nie przekracza , proc. Autorzy raportu nie szczędzili krytycznych uwag (wczęści mylących
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
XIX
inieprawdziwych) pod adresem polskiego rolnictwa, ale nie mieli odwagi żądać przekształceń wrolnictwie Grecji, Włoch czy Portugalii, gdzie rozdrobnienie jest nawet
żyło , mieszkańców miast, wtym wmiastach liczących co najmniej tys. mieszkańców iok. wmia-
większ e niż większe ni ż w Polsce, nie mówiąc już ju ż oNiemczech, o Niemczech, gdzie gd zie również znaczna część rodzinnych gospodarstw ma mniej niż ha.
mieszkańców.
Tego rodzaju poglądy znajdują odbicie wbrutalnej wformie izłowrogiej wkszta wkształcie łcie „restrukturyzacji” „restruktur yzacji” polskiego rolnictwa ijego otoczenia, których skutki możemy obecnie obserwować. Chłopi zostali potraktowani przedmiotowo, nie jak obywatele, ale – jak „za komuny” – jako „ciemna zacofana masa”, którą można dyskr yminować i dowolnie nią manipulować. Wraporcie Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej (przy rządzie Jerzego Buzka) zaprogramowana została m.in. duża idługotrwała bieda na wsi. Omawiając wspomniany raport, Antoni Leopold wypowied wy powiedzia ziałł się przeci przeciw w dopłatom do produkcji rolnej wPolsce. w Polsce. Rolni Rolników ków przes przestrze trzegał, gał, aby nie licz liczyli yli na tak ą
opłacalność produkcji, jaką będą mieli ich zachodni sąsiedzi. Koncentracja produkcji rolnej– według raportu– ma być wpolskim rolnictwie nawet większa niż wUnii Europejskiej, co ma prowadzić do poprawy opłacal ności. Rolnictwo musi dostosować produkcję do wymagań przemysłu, który chce dużych partii jednolitych surowców rolnych.
stach do tys. mieszkańców, natomiast na wsi aż W r. r. – wiejskich dzieci dziec i w wieku do lat należało do rodzin żyjących poniżej poziomu minimum egzystencji. O tempie, w jakim rozszerza się bieda, świadczy wzrost odsetka wiejskich rodzin żyjących poniżej tego poziomu: w r. – ,, w r. – ,, r. – , w r. – ,, w r. – ,. W raporcie GUS za lata - – populacji w Polsce, tj. ok. mln osób, uznano za zagrożone ubóstwem skrajnym, w tym dzieci w wieku do lat. Więcej niż po łowę tej części populacji stanowili mieszkańcy wsi.
Wśród ludności rolniczej roln iczej bieda jest przede pr zede wszystk ws zystkim im skutkiem poważnego zmniejszenia produkcji rolnej oraz tego, że ceny skupu były inadal często są bardzo niskie, awielu produktów rolnych nie ma komu sprzedać. Drobno-
towarowa produkcja rolna nie interesuje dużego przemysłu przetwórczego, arynek lokalny został administracyjnie nie-
mal całkowicie zniszczony. Odbyło się to przed akcesją do UE. Problem ten sygnalizują od dawna ekonomiści rolni:
niezależnie od głównego nurtu polityki restrukturyzacyjnej wsi i rolnictwa musimy się liczyć z długoletnim występowaniem na wsi sytuacji ubóstwa wielu rodzin.
Utrzymująca się od lat dekoniunktura w rolnictwie i znaczne pogorszenie sytuacji dochodowej w ostatnim ost atnim okresie sprawiły, że zmalała aktywność produkcyjna rolników i utrzymywał się proces wycofywania gospodarstw z najmniej opłacalnych i trudno zbywalnych gałęzi produkcji. Wyjściem w tej sytuacji było ograniczenie produkcji tylko do potrzeb rodziny i gospodarstwa lub nawet zaniechanie w ogóle produkcji rolnej – – stwierdza Anna Szemberg zInstytutu Ekonomiki Rolnej
Liczba czynnie zatrudnionych wrolnictwie miała się zmniejszyć wciągu kilku lat z do , agospodarstw in-
iGospodarki Żywnościowej. Drobni producenci ponieśli duże straty m.in. zpowo-
dywidualnych zok. mln do ok. tys. Program nie prze widywałł migracji mieszka widywa mieszkańców ńców wsi do miast. mi ast. Mają pozopoz ostać na wsi, ale autorzy programu, który zakładał likwidację prawie ⁄ indywidualnych gospodarstw rolnyc rolnych h– otwarcie zapowiedzieli, że jego następstwem będzie bieda wielu rodzin. Ma to więc być modernizacja i koncentracja ziemi w rolnictwie kosztem milionów ludzi.
du niemal całkowitej likwidacji bezpośredniej sprzedaży mleka, która zapewniała bardzo wielu jego producentom niewielki, ale stały dochód. Straty ztego tytułu to -,
Za główny cel polityki społecznej igospodarczej wobec wsi raport uznał wprawdzie tworzenie tam miejsc pracy, bez potrzeby migracji, ale– zapewne patrząc realistycznie na
sytuację na rynku pracy– A. Leopold pisał wkonkluzji, że
Efekty społeczne tego programu są przerażające. Sza-
mld zł rocznie. Wmałym gospodarstwie jedna krowa, nie mówiąc już odwóch, to było nieraz dużo więcej niż dzisiejsza bezpośrednia unijna dopłata. W lik wida widacji cji bezpo bezpośredn średniej iej sprz sprzeda edaży ży mlek mlekaa mia miała ła swój udział Unia Europejska, która zdołała narzucić Pol-
cunki Głównego Urzędu Statystycznego oparte na Naro-
sce wyjątkowo mały limit rocznej produkcji. Dodatkowo
dowym Spisie Ludności iMieszkań iMieszk ań wr. mówiły ook. ,mln, tj. ok. ⁄ ogólnej liczby mieszkańców wsi żyjących wskrajnym wsk rajnym ubóstwie. ubó stwie. Liczbę osób niepełnosprawnych niep ełnosprawnych na wsi oceniano oce niano wówczas na , mln osób. Z prowadzonych przez GUS badań budżetów rodzinnych wynikało, że rok
prawie , mld litrów mleka ztego limitu, przewidziane pierwotnie wtraktacie akcesyjnym dla sprzedaży bezpo-
później, w r., poniżej poniż ej minimum m inimum socjal socjalnego nego żyło na wsi ludności (ogólnie w kraju ). Badania te nie obejmowały obejmowały ubóstwa związa nego z ciężką chorobą, starością cz y zjawiskami patologicznymi. Wr. poziom wydatków gospodarstw domowych wsferze ubó-
stwa skrajnego, poniżej minimum egzystencji był przeciętnie o niższy od tego minimum! Na takim poziomie
średniej, zagarnęli, wra z zdochodami ztego tytułu– jego średniej, więksi producenci. Pozbawienie drobnych producentów możliwości zbytu jest nawet dotkliwsze niż niskie ceny skupu. Dotyczy to wielu produktów rolnych. GUS wbadaniach zr. wskazuje na znaczny spadek wagi dochodów
zdziałalności rolniczej oraz na pewien wzrost udziału dochodów rolników zrent iemerytur, zpracy najemnej oraz ze sprzedaży bezpośredniej. Można więc przypuszczać, że polskie gospodarstwa rodzinne, które cechuje tradycyjna
115
116 XX
GOSPODARK A SPOŁECZNA
wola przetrwan prze trwania ia i pewna odporność ekonomiczna – próbują przezwyciężać ubóstwo, dostosowując się do bezprecedensowej sytuacji, gdy rynek już prawie nie przyjmuje wytworów wyt worów ich pracy. pracy. Pewne znaczenie posiadają dopłaty bezpośrednie ze środków UE, naliczane od powierzchni upraw. Wmałych gospodarstwach liczy się każdy grosz, także dopłaty, ale są one tam skromne. Mają raczej znaczenie socjalne, służą bezpośrednim potrzebom bytowym rodzin drobnych rolników, anie posiadanym przez nich gospodarstwom. Spora część drobnych gospodarstw nie otrzymuje dopłat, zróżnych przyczyn. Konieczna wydaje się rewizja zasad udzielania dopłat bezpośrednich. W Polsce najbardziej korzystają z nich gospodarstwa wielkie i duże, m.in. rolnik Henryk Stokłosa (,tys. ha) w r.– ,mln zł, Top Farms Głubczyce – spółka z kapitałem angielsko-ir angielsko-irlandzkim landzkim (,tys. ha)– ,mln zł, RSP wWitkowie (,tys. ha)– ,mln , mln zł, Top Top Farms Wielkopolska, również spółka spół ka angielsko-irlandzka (tys. ha)– ,mln ,mln zł, Przechlewo, Przech lewo, spółka duńska (,tys. ha)– ,mln zł, nadal państwowy PGR Kietrz (,tys. ha)– mln zł, spółka pracownicza Kobylniki (,tys. ha)– ,mln zł, Agro-Skandawa, własność rodziny Boruchów– ,mln zł, szwedzkie gospodarstwo pod Kętrzynem Kętrz ynem (,tys. (,tys. ha)– ,mln ,mln zł, pa ństwowy PGR Szymankowo (, tys.ha)– ,mlnzł. Na jedną osobę, dla której źródłem utrzymania jest gospodarstwo rolne, przypada w gospodarstwach do ha średnio – , ha,
Nr
w gospoda rstwa rstwach ch od do ha – , ha, w gospodarstwach od do ha – nieco ponad ha, w gospodarstwach o powierzchni ponad ha – prawie ha. W gospodarstwach gospodars twach wielkoobsza w ielkoobsza rowych na jedną jed ną osobę przypadają niekiedy tysiące hektarów. Porównanie to (oparte na spisie rolnym z r.) wskazuje, jak krzywdzący dla gospodarstw rodzinnych jest hektarowy system naliczania dopłat. Dane zprzeprowadzonych przez GUS wr. badań wskazują, że restrukturyzacja naszego rolnictwa, polegająca na koncentracji ziemi, postępuje naprzód. Wporównaniu zr. odsetek gospodarstw indywidualnych opowierzchni od do ha zwiększył się z, do ,, agospodarstw prywatnych oobszarze ponad ha wzrósł prawie czterokrotnie (z, do ,). Wr. , gospodarstw indywidualnych (, tys.) miało więcej niż ha, posiadając łącznie tys. ha, tj. , ogólnej powierzchni użytków rolnych należących do gospodarstw indywidualnych. Zmiany te dokonują się wdużym stopniu kosztem biedniejszej części wsi. Zmniejsza się liczba małych iśrednich gospodarstw rodzinnych oraz ich stan posiadania. Od do r. gospodarstwa w grupie obszarowej do ha utraciły ponad tys. ha u żytków rolnych, a grupa gospodarstw o obszarze od do ha – ok. tys. ha tych użytków. Tempo tego procesu, jego skala, a przede wszystkim jego następstwa – kłócą się z sytuacją na pozarolniczym rynku pracy, a także
] / y b o l g e r g / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ I K S Ń I B O Ł Z R O G E Z R G
b
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
z konstytucyjnym zapisem o tym, że podstawą ustroju rolnego państwa jest gospodarstwo rodzinne, tzn. gospodarstwo chłopskie oparte na pracy rodziny, nie korzy-
stające zpracy najemnej. Obserwowane przemiany na wsi zmierzają winnym kierunku. Polityka ta jest podporządkowana interesom właścicieli wielkich gospodarstw oraz zakładów przemysłu rolno-spożywczego, znajdujących się wwiększości wrękach
koncernów zagranicznych, które wogóle nie interesują się społecznymi następstwami przemian na wsi. Zdaniem Józefa St. Zegara, Duże gospodarstwa tworzą silne i wpływowe lobby, co możemy obserwować również w Polsce [… Polsce […]] gdzie […] w parlamencie rolników, i to niezależnie od ugrupowania politycznego – reprezentują przede wszystkim właściciele i użytkownicy dużych gospodarstw rolnych, mający na względzie przede wszystkim własne interesy, a zatem promujący rozwiązania korzystne dla nich, nawet kosztem dominującej liczby drobnych rolników. Za „restrukturyzacją” polskiego rolnictwa, za zamykaniem przed wielką liczbą gospodarstw chłopskich możliwości prowadzenia działalności produkcyjnej produkcyjnej nie kr yją się więc żadne obiektywne względy wzglę dy ekonomiczne ani wa żne cele społeczne. społec zne. Upadek chowu bydła iowiec wPolsce, gdzie ponad
połowę użytków rolnych stanowią liche gleby piaszczyste, prowadzi do znacznego obniżenia kultury rolnej. Produkcja
roślinna opierała się do niedawna wdużej części na nawozach naturalnych, obecnie jednak głównym, a wielokroć jedy nym źród łem skł jedynym składn adników ików pok pokarmo armowy wych ch dla roślin stały się nawozy sztuczne. Badania GUS z r. potwierdziły zmniejszanie się stosowania obornika i innych nawozów organicznych w miarę wzrostu po wier zch zchni ni uż użyt ytków ków rolnyc rolnych h w gosp gospoda odarst rstwie wie.. Gleby jałowieją jało wieją.. Ponad dwukrotnie zmniejszyła się uprawa roślin pastewnych. Zanika uprawa użyźniających glebę roślin
motylkowych (koniczyn, lucerny, łubinów iin.), bogatych wbiałkoo iazot, wbiałk ia zot, będących będ ących niezw niezwykle ykle cennym skład składnikiem nikiem pasz stosowanych stosowanych wżywieniu wży wieniu zwierząt gospodarskich. Ich miejsce wsystemie wielkofermowym wcoraz większym stopniu zajmuje ziarno soi zimportu. Groźnym wskaźni-
kiem jest wzrost uprawy zbóż do ponad , wszystkich zasiewów (w r.– ,). Koncentracja chowu bydła, świń czy drobiu w dużych stadach rodzi także ogromne problemy problemy ekologiczne, związane z gromadzeniem się w jednym miejscu dużych ilości odchodów zwierząt. Tradycyjną chłopską drobnotowarową drobnoto warową produkcję żywca wieprzowego coraz bardziej wypiera produkcja na dużą skalę.
Na początku lat . dochody zchowu świń czerpało ponad gospodarstw gospodarstw indywidualnych, przy czym tylko
XXI
posiadało wr. zaledwie ,tys. gospodarstw opo-
wierzch ni od do iwięcej wierzchni iwię cej ha; prawie – tys. ty s. gospodarstw od do ha. Dominujące w Polsce gospodarstwa do ha (, ogólnej liczby gospodarstw) miały w r. zaledwie całego, w dodatku zmniejzmniejszonego, krajowego pogłowia trzody chlewnej! Za to
w gospodarstwach w gospodarstwac h opowierzchni iwięcej iwięcej ha było wr. ok. mln sztuk sztu k trzody chlewnej– c hlewnej– prawie ⁄ kra jowego pogłowia. Przyczy Pr zyczyniło niło się do tego zapewnienie z apewnienie monopolistycznej pozycji dużym zak ładom mięsnym, aprzede aprzede wszystkim wszystk im koncentracja i uprzemysłowienie ubojów zwiezw ierząt oraz administracyjne zniszczenie lokalnego rynku żywca i mięsa poprzez likwidację tysięcy drobnych zakładów przetwórczych, które nie były w st anie sprostać postawionym przed nimi przez służbę weterynaryjną niezwykle ostrym wymogom sanitarnym, znacznie surowszym niż obowiązujące w innych krajach UE. W tej pozbawionej skrupułów walce, której prawdziwym celem jest monopol (oligopol) mięsny, wzięły niestety udział, po stronie wielkiego przemysłu – mini sterstwo rolnictwa i jego s łużby. Rozwój wielkich ferm wPolsce był wspomagany -
nansowo m.in. przez rząd duński iEBOR. Chodziło prawdopodobnie ousuwanie, przynajmniej wczęści, produkcji wielkofermowej z krajów zachodnich wielkofermowej zachod nich pod naciskiem organizacji ekologicznych iprzenoszenie iprzenoszenie jej do krajów takich jak Polska. Szereg dużych ferm przemysłowych trzody chlew nej
prowadzonych jest przez koncerny zagraniczne. Za pomocą polityki niskich cen skupu iimportu wieprzowiny zZachodu odbierają one chleb setkom tysięcy rodzin chłopskich. Obecność wielkich ferm na polskim rynku rolnym narastałaa od kilku lat w szybkim rastał szybki m tempie, przy przy poparciu lub biernym stosunku organów polskiego państwa. Jakość produkowanej w wPolsce Polsce żywnoś ż ywności ci został zostałaa oceniona bardzo wysoko wopublikowanym wr. wr. raporcie ekspertów zachodnich zOśrodka Współpracy zKrajami
Europy Środkowej iWschodniej przy OECD. Wraporcie tym podkreślono podk reślono,, że małe gospodarstwa mogą zapewnić bardziej efektywne wykorzystanie zasobów [… […]] Niski poziom substa substancji ncji szkodl szkodliwych iwych w żywnośc ży wnościi jest jes t przede prz ede wszystkim wynikiem znacznie niższego zużycia środków chemicznych w Polsce w porównaniu z k rajami zachodnio-europejskimi [… […]] Rolnictwo polskie zużywa średnio dwu-trzykrotnie mniej nawozów nieorganicznych i około siedmiokrotnie mniej pestycydów niż wiele krajów OECD.
Wartość odżywcz odż ywcząą izdrowotną ży wności wPolsce tak ocenił Zbigniew Szlenk, prezes Związku Lekarzy Pols Polskich: kich:
nej ich liczby, awr. awr. robiło to już tylko n iecałe , tj.
W wielkich gospodarstwach do produkcji żywności zarówno pochodzenia pochodz enia zwierz zwierzęcego, ęcego, jak i roślinne roślinnego go używa używane ne są środki chemiczne i biologiczne działające szkodliwie na zdrowie […]] Naturalna produkcja zdrowej żywności może się odby[… wać tylko w warunkach małych gospodarstw rolnych. Według
zaledwie tys. gospodarstw. Ponad pogłowia świń
Lucjana Szponara zInstytutu Żywności iŻywienia, mięso
, gospodarstw gospodarst w miało mia ło ich więcej wię cej niż szt. ( ( r.). r.). Po prawie dziesięciu dziesięciu latach– w r.– liczba gospodarstw prowadzących chów świń zmniejszyła się do ok. ogól-
117
118 XXII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
zwierząt pochodzących zgospodarstw chłopskich ma lepszy smak oraz większą wartość odżywczą wporównaniu zmięsem zwierząt zchowu fermowego. Podobne różnice dotyczą mleka. Zdaniem Dariusza Sapińskiego– prezesa Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita, sztuczne pobudzanie bardzo wysokiej mleczności krów odbija się niekorzystnie na jego jakości. Autorzy wspomnianego raportu OECD wypow wypowiedzieli iedzieli się przeciw intensykacji produkcji wpolskim rolnictwie iprzeciw powiększaniu gospodarstw prywatnych, które jeśli ulegną powiększeniu, staną się bardziej wyspecjalizowane i bardziej zmechanizowane, będą korzystały w większym stopniu z nawozów i środków chemicznych, co [… […]] niesie za sobą ryzyko pewnych zjawisk szkodliwych dla środowiska. Podobnego zdania był niemiecki przyrodnik Lutz Ribbe, który wr. pisał: W krajach UE w rezultacie intensyfikacji rolnictwa mamy do czynienia z poważnym zanieczyszczeniem ziemi, wody i powietrza [… […]] W Polsce powstały lub też zachowały się dzięki produkcji chłopskiej, prawdziwe raje przyrody […] …],, w dużym stopniu zachowały się kolorowe, bogate w wiele gatunków pastwiska i łąki, na których ekstensywnie hoduje się bydło lub uzyskuje uzysk uje siano, podczas gdy w Niemczech dawno już nie mają ekonomicznej wartości i zrezygnowano z nich […] Niewiarygodn Niewia rygodnee bogactwo przyrody w Polsce jest rezul rezul-tatem produkcji chłopskiej. W dalszym ciągu istnieje daleko idąca symbioza z naturą. Są jednak widoczne pierwsze pierws ze tenden te ndencje cje nasuwa n asuwające jące przy przypuszc puszczenia zenia,, że ż e nana dejdą szkodliwie dla przyrody i środowiska zmiany. Rozdrobniona Rozdrob niona struktura agrarna izwiąza ne znią ekstensywne formy gospodarowania mają zatem duże znaczenie ogólnospołeczne, jako źródło zdrowej iwzględnie taniej żywności, awieś jest ponadto swego rodzaju gwarancją dobrostanu środowiska naturalnego. Najważniejszą jednak korzyścią znaszej struktury rolnej była inadal może być praca wgospodarstwach wgospodarstwach rolnych jako podstawa bytu milionowych rzesz rodzin chłopskich. Mówił otym raport unijnego funduszu PHARE, według którego przez którego przez dziesięcioledzies ięciolecia utrzyma się [… się […]] przeludnienie polskiej wsi, gdzie co trzeci mieszkaniec jest bezrobotnym [… […]] rozdrobnienie w rolnictwie jest obecnie dla polskiego państwa korzystne, ponieważ drobne gospodarstwa zapewniają utrzymanie milionom ludzi. Gdyby ich nie było – ten obowiązek musiałoby wziąć na siebie państwo. Sprzyjająca zdrowiu zwierząt zw ierząt iludzi „nienowoczesność” polskiego rolnictwa, jaka istniała jeszcze w r., zaczyna już jednak przechodzić do przeszłości. Wobecnej sytuacji Polski, którą charakteryzuje nadal duże bezrobocie iograniczone możliwości znalezienia pracy wkraju poza rolnictwem, głównym rozwiązaniem dla wielkiej części mieszkańców wsi może być obrona resztek oraz odbudowa i racjonalna organizacja lokalnego rynku rolnego, dostosowanego do potrzeb małych i średnich gospodarstw rodzinnych, wyposażonego we w miarę no woczesną infr infrastr astrukt ukturę. urę. Wiodąc Wiodącąą rolę r olę na tym ryn rynku ku
Nr
powinny odegrać spółdzielczość wiejska i rolnicza oraz samorząd ter ytorialny ytorialny.. Odbudowa irozwój tradycyjnych kierunków produkcji zwierzęcej iroślinnej, wtym ogrodniczej, wniewielkich gospodarstwach rodzinnych, połączona zodbudową imodernizacją lokalnego rynku żywności, stanowić może bardzo skuteczną barierę dla wzrostu cen żywności, co ma szczególnie duże znaczenie wPolsce, wktórej większość ludności żyje na bardzo skromnym poziomie. Drobni producenci mogą sprzedawać taniej wporównaniu zwiększymi plantacjami, ponieważ mogą się obejść bez coraz droższej pracy najemnej, angażując członków rodziny np. do zbioru owoców. Nietrudno wyprodukować, trudniej wytworzone produkty sprzedać. Dlatego potrzebne są spółdzielnie czy choćby grupy producentów wcelu zorganizowanego, możliwie najkorzystniejszego zbytu w ytworów własnej pracy. Znaczące wsparcie powinno uzyskać wiejskie drobnotowarowe przetwórstwo przetwórst wo produktów rolnych. Dla wielu rolników, zwłaszcza wówczas, gdy nie ma nabywcy na wyproduko wane surowce lub gdy ceny spadają, spadają , niekiedy poniżej poziomu opłacalności– ich przetworzenie na sprzedaż może się okazać jedynym rozwiązaniem. Istnieje niewątpliwie potrzeba organizowania kursów produkcji jakościowo dobrych izdrowych przetworów zmięsa, mleka, owoców czy warzyw warz yw w wwarun warunkach kach rodzinneg rodzinnegoo gospodar gospodarstwa stwa rolnego. Producenci owoców i warzyw, a także zbieracze runa leśnego bywają przedmiotem bezwzględnego wyzysku ze strony różnego rodzaju pośredników. Uwolnić ich może od tego tworzenie spółdzielni i objęcie przez nie wiodącej wiodąc ej roli na ryn ku wewnętrzny wewnę trznym m i w eksporcie. Bardzo potrzebne jest również organizowanie targowisk w ośrodkach miejskich dla drobnych producentów warzyw, warzy w, owoców owoców,, grzybów, drobiu, drobiu, jaj itp. Tego Tego rodza ju targowiska, na których producent producent spotyka się bezpośrednio zkonsumentem, zkonsumentem, są obustronnie korzystne kor zystne idzięki idzięk i temu stały się bardzo popularne m.in. na Węgrzech. Sam Budapeszt ma ok. takich targowisk, na których każdy może sprzedać wy twory swojej pracy, pracy, pod warunkiem wniesienia niewielkiej opłaty iuwidocznienia kupującym swoich personaliów. WStanach Zjednoczonych zpowodzeniem roz wijają swoją dział działalność alność „farm „fa rm markety”– stałe lub sezono we targowiska targowisk a ihale targowe, ta rgowe, wktórych można kupić produkty rolne iżywność bezpośrednio od rolników. Tą drogą zyskują oni na otrzymywanej zapłacie, akonsument płaci itak mniej niż za towar kupowany od pośredników, jakimi są hurtownicy, przetwórcy ihandlowcy. Każdy znich dolicza przecież do ceny swoją marżę. Obrót towarowy bez pośredników zapewnia też dobrą jakość iświeżość produktów rolnych czy ogrodniczych, atakże gotowej żywności. Rozwój spółdzielczości powinien dotyczyć nie tylko zaopatrzenia i zbytu, lecz także przetwórstwa, handlu, w tym zagranicznego, a nawet spółdzielczych form organizowania produkcji rolnej, co ma miejsce m.in.
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
wkrajach skandynawskich, wNiemczech, we Francji, także wUSA. Ogromną rolę odgrywa spó łdzielczość wJaponii. Najważniejszą organizacją spółdzielczą rolników jest Nokyo. Stanowi łącznik między rolnikami awładzami tereno wymi, zwłaszc z właszcza za urzędami urzę dami gmin gm in iadministracją iadmini stracją prefektur (województw). Podporządkowała sobie instytucje obsługi rolnictwa, ośrodki postępu rolniczego, atakże przemysł przetwórczy. Jest wistocie formą gminnej spółdzielni obejmującej muj ącej wszystkie dziedziny związa ne zprodukcją zprodukcją rolniczą, sferą zaopatrzenia izbytu oraz przetwórstwem. Jest także organem opiniotwórczym, istotnym ogniwem kształtowania polityki rolnej. Wstrukturze Nokyo występują komisje do spraw towarzystw wiejskich, młodzieży, gospodyń wiejskich, emerytów itp. Jest organizacją organizacją bardzo bardz o wszechstronną; prowadzi również działalność oszczędnościowo-pożyczko wą i ubezpieczeniową, zajmuje się skupem produktów rolnych, usługami maszynowymi, posiada stacje benzynowe, hurtownie isklepy detaliczne, zakłady wylęgowe, anawet salony piękności iwydawnictwa. Zrodziła ją bardzo rozdrobniona struktura japońskiego rolnictwa – Nokyo powstała, aby ułatwiać pracę i życie tamtejszym rolnikom. Także Także w naszy m rolnictwie, w którym większość rolników jest pozostawiona sama sobie, spółdzielczość mogłaby stanowić dla nich zasadniczy punkt oparcia. Inspirujące są także działania podejmowane w Finlandii. Jest to państwo, które stoi na straży interesów rodzinnych gospodarstw chłopskich. Już w wlatac latach h . zdołano tam skutecznie powstrzymać proces nadmiernej koncentracji wrolnictwie za pomocą ustawy, która zapewniała prawo do subwencji rolnych wyłącznie właścicielom gospodarstw posiadającym nie więcej niż krów mlecznych, sztuk bydła mięsnego, świń, kur, tys. brojlerów. Niewielkie przekroczenie tych norm bez utraty prawa do subwencji było możliwe tylko pod warunkiem uzyskania zgody władz rolniczych dystryktu lub nawet Kra jowej Rady Rolniczej. Ustawa oddała więc w ięc decyzje decy zje wtych sprawach samorządom rolniczym. Podobne regulacje są niezbędne ipilnie potrzebne także wPolsce. Ustrój rolny, oparty na rodzinnym gospodarstwie chłopskim, potrzebny jest nie tylko przeważającej części ludności wiejskiej, jako ważne źródło utrzymania. Rodzinne rolnictwo potrzebne jest całemu polskiemu społeczeństwu. Niewielkie gospodarstwa najle najlepiej piej wykorzystują posiadane zasoby, stosunkowo tanio produkują zdrową żywność, wpływają też korzystnie na naturalne środo wisko człowiek cz łowieka. a. dr Ludwik Stasz Staszyński yński
Powyższy tekst stanowi wybór fragmentów nowej książki Autora, pt. „Zmagania oprzetrwanie”, wyd. KMS ResCon, Warszawa . Opracowanie we współpracy zAutorem– redakcja
„Obywatela”.
XXIII
119
120 XXIV
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
H D J
Branża spożywcza to dział gospodarki, obok którego nie można– ze względu na zaspokajanie podstawowych potrzeb ludzi– przejść obojętnie. Zatem procesy, które się wtym sektorze dokonują,, wywierają konują wy wierają newralgiczny newralgiczny wpływ wpły w na naszą codzienność. Od czasu transformacji tra nsformacji ustrojowej wPolsce wPolsce obserwujeobserw ujemy postępujący proces hipermarketyzacji rynku. Spółdzielczość idrobn i drobnee sklepy ustąpiły pola silnie ekspansywnym koncernom koncerno m zagranicznym. Jako przyk ład takowej ekspansji zaprezentowany zostanie niemiecki koncern Schwarz, do którego należą znane wPolsce sieci handlowe Lidl iKauand. Metody zarządzania tym koncernem iich skutki dla otoczenia, nazywam za A. Hamannem „systemem Lidl”. Polityka stosowana przez koncern Schwarz jest wmniejszym lub większym stopniu wdrażana przez pozostałe koncerny handlu detalicznego. W USA
Pionierem systemu jest amerykańska amerykań ska korporacja Wal-Mart, Wal-Mart, zarządzająca największą wskali globu siecią sklepów sklepów detalicznych. Sieć Wal-Mart założył nieżyjący już Sam Walton, otwierając wroku tani dyskont spożywczy wwiejskim iubogim mieście Rogers wstanie Arkansas. Dziś sieć rozrosła się do olbrzymich rozmiarów. rozm iarów. Ponad Ponad tysięcy lii, lii, wktórych robi zakupy milionów klientów tygodniowo, oraz , miliona zatrudnionych na całym świecie, uczyni ło zsieci największego największ ego pracodawcę prywatnego pry watnego wStanach Zjednoczonych. Roczne dochody koncernu wwysokości prawie miliardów dolarów budzą pytania oźródła tego sukcesu. Dewizą Waltona, która uczyniła jego sieć tak popularną, było oferowanie najniższych możliw ych cen na rynku (o(o niższych niż ukonkurentów), szerokiego asortymentu asor tymentu Wkrótce rótce okaza ło towarów iprzyjaznej obsługi klienta. Wk się jednak, iż przyczyny r ynkowego sukcesu sieci WalMart są mroczniejsze, niż można było przypuszczać.
M
Dwa głośne procesy wUSA przeciwko koncernowi odbyły się wlatach -, ujawniając opinii publicznej
niesamowitą skalę wyzysku pracowników. Wpierwszym procesie pozew zbiorowy wniosła grupa nielegalnych imigrantów, zatrudnionych „na czarno” wcharakterze dozorców. Pracowali Pracowali oni siedem dni wtygodniu za stawkę niższ ą od ustawowej płacy minimalnej wUSA, nie mieli prawa do dnia wolnego ani urlopu, zostawali zamykani na noc wsklepie, akoncern akoncern narażał ich ponadto na styczność ztru jącymi substancjami. Proces zosta ł zakończony za kończony ugodą, na mocy której korporacja zapłaciła milionów dolarów odszkodowania na rzecz budżetu USA. Kolejny zbiorowy zbiorowy pozew poze w przeciw sieci złożyła zło żyła wr. grupa , miliona kobiet zatrudnionych wniej wlatach -, oskarżając rmę odyskryminację ze względu na płeć wdostępie do płac iawansów. Skarga ta stano wi jak dotąd najwięks największy zy zbiorowy pozew w whistorii historii świata. Trwający do dzisiaj proces obnażył nieznaną dotąd skalę wyra finowanego systemu systemu wyzysku pracowników w silnie scentralizowanym scentralizowany m koncernie. koncernie. Wypłacanie pensji szeregowym pracownikom oraz kierownikom sklepów na poziomie płacy minimalnej minima lnej powodowało, powodowało, iż mimo pracy na cały etat nie było ich stać na samodzielny wynajem mieszkania ipokrycie wydatków na podstawowe potrzeby życiowe. Pracownicy zarabiali tak mało, iż niejednokrotnie nie było ich stać na kupno przecenionych towarów w swoim miejscu prac y! Notorycznie przedłużano im czas pracy nawet do kilkunastu godzin na dobę, nie płacąc za nadgodziny, łamiąc tym samym ustawowe zapisy oośmiogodzinnym dniu pracy ifałszując ewidencję. Pracownicy byli inwigilowani za pomocą systemu monitoringu, poddawani bezprawnym rewizjom osobistym iponiżani. Kobietom notorycznie płacono mniej niż mężczyznom, nie tylko wtedy, gdy piastowały to samo stanowisko, ale nawet gdy kobieta miała wyższe wyż sze kwali k walikacje kacje oraz większ większyy zakres zak res obowiązków obowią zków iodpowiedzialności. Systematycznie odmawiano też pracownicom dostępu do szkoleń, które były warunkiem uzyskania awansu. Osoby zgłaszające nieprawidłowości w fu nkcjono waniu machiny machi ny koncernu, były natychmiast natychmi ast zwalniane, zwaln iane, najczęściej niesłusznie oskarżane przy tym o kradzież. Korporacja prowadziła szeroko zakrojoną działalność neutralizującą wszelkie próby zakładania związków za wodowych.. Aż trudno uwierzyć, iż do roku w żad wodowych nej zjej lii wUSA zatrudnieni nie mieli swojej związkowej reprezentacji! Wszystkie te działania idodatkowo wymuszanie wymusz anie na dostawcach dost awcach warunków w arunków poniżej progu ich
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
121
XXV
] / y r d n e h / e l p o e p /
m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ Y R D N E H I A K
b
opłacalności, umożliwiały Wal-Martowi utrzymywanie znacznie niższych cen wporównaniu zkonkurencyjnymi sieciami.
N System zarządzania, którego pionierem pozostaje WalMart, kopiowany jest przez innych pracodawców zbranży spożywczej. Pokazuje to globalną skalę problemu, którego źródeł szukać trzeba właśnie wsposobie zarządzania koncernami. Metody te zostaną omówione na przykładzie sieci Lidl, gdyż niedawno wydane dwie tzw. czarne księgi Lidla dokumentują nadużycia przeciwko prawom pracowniczym w Europie, pozwalając ocenić jak filozofia „systemu Lidl” oddział uje nie tylko na pracowników, ale na otoczenie społeczne wszędzie tam, gdzie istnieją filie koncernu koncern u Schwarz. Przedsiębiorstwo Przedsiębi orstwo to powstało w Niem Niemczech czech Zachodnich wlatach . XX w., gdy Dieter Schwarz otworzył pierwszy market wLudwigshafen. Szczególnie korzystnym momentem dla rozwoju koncernu stał się upadek komunizmu wEuropie Wschodniej oraz zjednoczenie Niemiec, gdyż otworzyło to nowe, chłonne rynki zbytu. Ekspansja okazała się na tyle udana, iż wroku sieć liczyła już
, tysiąca sklepów sk lepów Lidl iKauand oraz tys. tys. zatrudniozatrudn ionych w krajach Europy Europy.. Niemiecki koncern rodziny Schwarz, wyraźnie wzoru jący się na systemie sy stemie zarządza zar ządzania nia Wal-Marta, można uznać u znać za prekursora wprowadzania systemu korporacyjnego do branży sieciowego handlu detalicznego wEuropie. Wiele metod menedżerskich rmy Schwarz jawi się jako wprost skopiowane zpraktyki amerykańskiej korporacji. Nie dzie je się to bez be z przyczyny: przycz yny: w ymienione ni żej elementy e lementy za rządzania są powszechnie obecne wpolitykach pozostałych czołowych koncernów branży spożywczej. Można więc uznać je za uniwersalne tendencje wzglobalizowanej gałęzi przemysłu spożywczego.
A „ „ ” ” Omawiany system można pokrótce określić używając sloganu reklamowego sieci Lidl: „Zawsze taniej”. Polega on na oferowaniu przez rmę najniższych możliwych cen jako jak o str strategi ategi i prz przycią ycią gan gania ia kl klientów. ientów. Nadrzędnym celem koncernu pozostaje maksymalizacja zysków przy stałej redukcji kosztów kosztów.. Oszczę dności pozyskuje się głównie poprzez niskie koszty niewykwalifikowanego personelu, wynagradzanego na poziomie płacy
122 XXVI
GOSPODARK A SPOŁECZNA
minimalnej, wymuszanie na producentach i dostawcach sprzedaży poniżej kosztów oraz poprzez niską jakość jako ść sprzedawa sprze dawanych nych produktów produk tów (zawierających (zawieraj ących dużą du żą ilość chemicznych dodatków i organizmów modyfikowanych genetycznie). Zaoszczędzone w ten sposób środki umożliwiają prowadzenie bezwzględnej konkurencji, opartej na agresywnej polityce niskich cen. Polityka ta wykracza poza czysto teoretyczne modele, zgodnie z którymi rynek reguluje ceny. Pozostałe sieci handlowe, jeśli chcą przyciągnąć klientów, również wprowadzają u siebie podobny model zarządzania, który powod powoduje uje nakręcanie „spirali niskich cen” i obniżenie standardów w handlu. Zaznaczyć trzeba, iż tenże system wyniszczającej konkurencji importowany jest do Polski iinnych krajów Euro-
py Środkowo-Wschodniej za pośrednictwem zachodnich koncernów, które dominują wświatowym handlu detalicznym (patrz tab. ). Ma to katastrofalne skutki wodniesieniu do tradycyjnych wschodnioeuropejskich struktur handlowych, opartych głównie na małych przedsiębiorstwach
rodzinnych inie będących wstanie podjąć konkurencji zgigantami handlowymi.
Proces ten zaostrza jeszcze postępująca liberalizacja handlu międzynarodowego, która wydatnie faworyzuje „dużych graczy” na światowych rynkach. Na przykładzie koncernu Schwarz zauważyć można, iż to nie jemu zagraż a konkurencja ze strony państw Europy Wschodniej, dysponujących tańszą siłą roboczą. Przeciwnie: to zachodni kon-
cern wykorzystuje lokalne zasoby taniej siły roboczej do wprowadza nia systemu, który próbuje zdominować z dominować handel detaliczny wbiedniejszych państwach. Na podobnych
wzorcach opierają swą sw ą politykę ekspansji wszyst wszystkie kie zagraniczne sieci handlowe, ja k np. Tesco, Tesco, Biedronka, Carrefour, Intermarché czy Aldi.
Tab. 1. Największe sieci handlowe na świecie Tab. wroku 2003 według sprzedaży wmln dol. 1. Wal -Mart (USA)
2. Carrefour (Francja) 3. Ahold (Holandia) 4. Grupa Metro (Niemcy) 5. Kroger (USA) 6. Tesco (Wielka Brytania) 7. Target (USA) 8. Rewe (Niemcy) 9. Costco (USA) 10. Aldi (Niemcy) Źródło: M+M Planet Retail
256 329
79 609 63 325 60 532 53 791 50 326 48 163 44 251 41 693 41 011
Nr
S S
Niskie ceny mają wysokie koszta społeczne. Pierwszy m z nich jest pogorszenie sytuacji pracowników, a wręcz udokumentowany wyzysk siły roboczej. Zgodnie zraportem Państwowej Inspekcji Inspe kcji Pracy z r., wmarketach sieci Lidl iKauand wPolsce zdiagnozowano następujące przypadki łamania kodeksu pracy: We wszystk wszystkich ich skontrolowanych skontrolowanych sklepach nieprawidło wo prowadzono pracownicze karty pracy; W sklepów nie dotrzymywa no obowiązku zagwazagw arantowania pracownikowi godzin czasu wolnego od pracy między kolejnymi zmianami; W sklepów źle nalicza naliczano no nadgodziny nadgodz iny izaniża iza niżano no ich stawki.
Do tego można dodać za raportem PIP kolejne przykłady, które składają się na obraz rzeczywistości panującej wsklepach Lidl iKau and. Warunki pracy są bardzo bardz o ciężkie istresogenne, abiorąc pod uwagę, iż kobiety stanowią średnio - załogi, dotyka to szczególnie tę płeć. Kobiety wykładające towar na półki musiały dźwigać znaczne ciężary, akasjerkom zalecono skanować kody kreskowe zprędkością minimum (!) artykułów na minutę. Zarobki na poziomie płacy minimalnej, nieuregulowane godziny
pracy ibrak stałych graków, uniemożliwiały pracownikom stabilizację wżyciu prywatnym. Do tego dochodziło notoryczne przedłużanie czasu pracy poza umowę bez wypłacania należnych nadgodzin. Jaskrawy przykład udokumentowany przez PIP stanowiła kasjerka, która podpisała umowę na ⁄ etatu i takie otrzymywa ła wynagrod zenie, a w rzeczywistości pracowała godzin na dobę. Notorycznie odmawiano przerw w pracy, a swoisty rekord pobił w tej „dyscyplinie” „dyscyplinie” pewien kierownik dz iału, który pracował nieustannie przez godzin! Mobbing wmiejscu wmiejscu pracy był na porządku dziennym– d ziennym– pracowników praco wników poniżano, zastraszano i niesłusznie oskarżano okradzieże. Stosowano także ich stałą inwigilacj inwigilację, ę, śle-
dząc przez sklepowe kamery, wedle zasady „zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza”. Za wszelkie próby założenia związku zawodowego karano zwolnieniem, azła atmosfera
wm iejscu pracy iiduża wmiejscu duża rotacja pracowników nie sprzyja ją solidar solidarności ności międz międzyy nimi iiwspólnemu wspólnemu wys występowan tępowaniu iu wobronie swych interesów. interesów.
Mimo podobnych, udokumentowanych nadużyć wsieciach wsiecia ch koncernu Schwarz wc wcałej ałej Europie, ten wątpli-
wy etycz etycznie nie system zar zarząd ządzan zania ia wydaje się jednocze jednocześnie śnie źródłem sukcesu rynkowego rmy. Jej roczne zyski wzrosły bowiem z miliardów euro wroku do miliardów euro wroku , a kary nakładane przez państwowe organy kontrolne za łamanie przepisów stanowią tak znikomy procent zysków, iż nie stają się żadnym impulsem do zmiany polityki koncernu.
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
S Zmiany tej nie wymusza także ogólna sytuacja gospodarcza.
Sklepy takich sieci jak Lidl czy Wal-Mart otwierane są najczęściej wmałych miasteczkach zwysoką stopą bezrobocia iwbiedniejszych iwbiedniejszy ch dzielnicach większych więk szych miast. Im więcej zatem obszarów biedy i bezrobocia, tym bardziej ludzie zmuszeni będą do zakupów w najtańszych sieciach
handlowych. Warto zastanowić się jednak nad aspektem, który poruszają zarówno Featherstone, Simms, jak iHamann: globalne sieci handlowe, prowadząc agresywną politykę niskich cen i płac, prowadzą do powiększan ia się obszarów ubóstwa i bezrobocia. Aby wytłumaczyć powyższą zależność, za leżność, nazwaną przeze mnie spiralą ubóstwa, stworzyłam jej graczne przedstawienie (patrz ryc.). Ryc. 1. Spirala ubóstwa
Bezrobocie i bieda
sytuacja społeczna w punkcie wyjścia w yjścia jest już znacznie gorsza niż na początku. System ten stanowi zatem samonak ręcającą się spiralę, która staje się prawdziwym prawdziwym zagrożeniem z agrożeniem nie tylko dla rodzimej branży handlowej, ale wręcz dla całej polityki gospodarczej. Zwiększony bowiem obszar ubóstwa ibezrobocia wymaga od państwa zwiększenia nakładów na ibezrobocia opiekę społeczną. Państwo isamorządy hojnie wspomagają
nansowo zagranicznych inwestorów wpostaci z wolnień iulg podatkowych czy (prawie) darmowego przekazywania
terenów pod inwestycje. To, że większość zysków koncernów zagranicznych transferowana jest za granicę, do ich centrali, powoduje, iż procesy te dodatkowo zaostr zają itak
już duży decy de cytt budżetowy. budżetow y. T Nie bez znaczenia jest wtej kwestii, iż proces liberalizacji handlu międzynarodowego oraz realizujące go podmioty, jak Światowa Organizacja Handlu czy Bank Światowy, sprzyjają polityce wielkich koncernów. Opinii publicznej wPolsce w Polsce niezna nieznana na jest informacja (nie poda podały ły jej żadne ogólnopolskie media!), iż spółka-córka Banku Światowego (International Finance Corporation) oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju udzieliły koncernowi
System LIDL: Ubóstwo pracownikó pracowników w Ruina producentów Likwidacja małych sklepów
XXVII
Zakupy w LIDL
Graka ukazuje, iż system niskich cen, oparty na niskich płacach i narzucaniu producentom niekorzystnych warunków, bazuje na złej sytuacji syt uacji społeczno-ekonomicznej lokalnego rynku. ryn ku. Wysokie bezrobocie i ubóstwo skłaniają ludzi do robienia zakupów w tzw. tanich sieciach, by zabezpieczyć podstawy swojej egzystencji. Zwiększona sprzedaż owocuj owocujee otwieraniem otw ieraniem kolejnych kolejnych placówek, które zwiększają skalę problemów powodo-
wanych przez pr zez „system „sy stem Lidl”. Lid l”. To oznacza coraz więcej ubóstwa wśród pracowników otrzymujących wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej (tzw. pracujący ubodzy) oraz zwiększenie
Schwarz pożyczki w wysokości milionów euro na ekspansję w Polsce, Chorwacji i Bułgarii w latach . Koncern podkreślił we wniosku, iż „inwestycje te
mają na celu walkę z ubóstwem”… Z tej kwoty na ekspansję wPolsce (wybudowanie marketów Kauand) przeznaczono mln euro. Mimo że wr. Państwowa Inspekcja Pracy ogłosiła swój druzgocący raport na temat łamania praw pracowniczych wsklepach wsk lepach koncernu k oncernu wPolsce, wPolsce , Bank Ba nk Światowy Światow y nie cofną cofnął ł kredytowania. Przewrotnie brzmi wtym przypadku argument walki zubóstwem, zubó stwem, biorąc biorąc pod uwagę fakt, fa kt, iż skutkiem tak iej ekspansji, wspomaganej kredytami, kredytam i, jest postępujące postępujące niszczenie
tradycyjnych struktur handlu wEuropie Wschodniej, opartych na małych, rodzinnych sklepach. Przedsiębiorstwa te są niezorganizowane w ponadlokalnych strukturach i nie mają dostępu nie tylko do kredytów międzynarodowych instytucji finansowych, ale także do wielolet-
bezrobocia wśród producentów, doprowadzonych do ruiny przez narzucenie niskich cen zbytu na ich wyroby, a także wśród właścicieli małych, osiedlowych sklepików spożywczych, którzy zmuszeni zostali do ich
nich zwolnień i ulg podatkowych, które zagranicznym koncernom oferują samorządy lokalne. Wszystkie te okoliczności powodują, iż drobny handel nie ma szans w starciu z profesjonalnie przygotowanymi koncernami międzynarodowymi, które dysponują dużym zapleczem finansowym, prawnym i marketingo-
zamknięcia, nie wytrzymując agresywnej konkurencji ze strony dyskontów.
wy m. Nie może być więc spełniony warunek swobod wym. nej konkurencji i wolnego rynku, które Bank Światowy
Kolejny wzrost stopy bezrobocia i ubóstwa wy-
woła nową falę klient klientów ów tanich t anich sieci, z tym t ym że ogólna
iMiędzynarodowy Fundusz Walutowy Walutowy ogłaszają jako swoje podstawowe zasady działania. Zasady Za sady wolnego handlu nie są
123
124 XXVIII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
realizowane wpraktyce, gdyż jak pokazano na powyższym przykładzie, międzynarodowe organizacje nansowe wspierają nierówną konkurencję. Zjawisko to dobrze podsumowu je szwajcarski ekonomista ekonomista David Bosshart, który stwierdził, iż „kto opanuje reguły gry systemu kredytów, ten opanuje reguły gry współczesnego kapitalizmu”. Koncerny zagraniczne, takie jak Schwarz, opanowały reguły reguł y tej gry doskonale. doskonale. Jednak wciąż otwarte pozostaje pozost aje pytanie, czy my– oby watele, chcemy żyć wświecie wśw iecie opartym oparty m na takich tak ich zasadach, zasad ach, jak „system „ system Lidl”? L idl”? Wydaje się, iż od odpowiedzi na to pytanie zależy nie tylko przyszłość naszego rodzimego handlu, ale także przyszłość naszego społeczeństwa.
.
Gadziński M., Rebelia na Wall Street , „Gazeta Wyborcza” .., http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obca-
sy/,,.html. .
Hammann A., Giese G., Schwarz-Buch LIDL, LIDL, Berlin .
. Jak Lidl inwigil ował swoich pracown ików , „Gazeta Wyborcza” .., http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomo-
sci/,,.html. .
Miączyński P., Wal-Mart niedługo wPolsce? , „Gazeta Wyborcza” .., http://wyborcza.pl/,,.html.
.
Schwarz-Buch LIDL Europa, Europa, red. A. Hammann, Berlin .
.
Sieci Wal-Mart grozi pozew ,mln kobiet , http:// http://nowy.zagan. nowy.zagan.
pl/n.html .
Dorota Janiszewska
Nr
Simms A., Tescopol. Możesz kupować gdzie chcesz, byle wTesco, wTesco , Gliwice .
. Strona internetowa kancelarii reprezentującej dozorców dozorców przeciwko sieci Wal-Mart: http://www.walmartjanitors.com/wmj. Bibliograa: . .
Ehrenreich B., Za grosze. Pracować i (nie) przeż yć , Warszawa
pl?wsi=&websys_screen=polishpublic_operationrollback .. Strona kampanii ver.di, niemieckiego związku zawodowego
.
pracowników usług, przeciw nadużyciom wkoncernie Schwarz:
Featherstone L., Wal-Mart: Frauen im Ausverkauf. Meilensteine im
http://www.verdi.de/lidl
Kampf um Arbeitsrechte, Arbeitsrechte , Hamburg .
O braterstw braterstwie ie w pra prakt ktyc ycee Edward Abramow A bramowski ski
Braterstwo, solidarność, współdziałanie Pisma spółdzielcze i stowarzyszeniowe Wybór i opracowanie Remigiusz Okraska Wspólna edycja „Obywatela”, Krajowej Rady Spółdzielczej i Instytutu Stefczyka Po raz pierwszy pierwsz y w historii w osobnym tomie ( stron) stron) zebrane wszystkie artykuły Abramowskiego poświęcone kooperatyzmowi, współpracy, stowarzyszeniom, oddolnym inicjatywom inicjatywom społecznym, w tym t ym kilka niepublikowanych od roku ! Jako bonus, unikatowy artykuł Jana Wolskiego „Zprzemówień Edwarda Abramowskiego” oraz obszerne posłowie Remigiusza Okraski.
To książka o szlachetnej i wizjonerskiej idei Abramowskiego, który akcentował znaczenie prawdziwej demokracji, oddolnej współpracy, braterstwa i przyjaźni, pr zyjaźni, jako dróg ku lepszemu światu, ś wiatu, pozbawionemu wad kapitalizmu i marksowskiego socjalizmu. Jeden z najwybitniejszych polskich myślicieli, twórca oryginalnego systemu etycznego, wykłada swoje koncepcje nie za pomocą naukowego żargonu iwizji oderwanych od życia, lecz malowniczym iprzystępnym językiem, odwołując się do codziennych ludzkich postaw, problemów społecznych iekonomicznych oraz sposobów ich rozwiązywania.
Cena w księgarniach zł– unas kupisz za zł (koszt przesyłki wliczony)! Prosimy owpłatę takiej kwoty na konto: Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” ul. Więckowskiego /, - Łódź Bank Spółdzielczy Rzemiosła, ul. Moniuszki , - Łódź numer konta: W opisie prosimy wpisać „Abramowski” (brak tej informacji spowoduje odłożenie wysyłki w czasie).
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
XXIX
O () Coraz częściej słyszy się okonieczności zakupu przez Polskę samolotu szkolno-bojowego. Czy nie lepiej jednak zbudować go wkraju? Z analiz przeprowadzonych przez ekspertów lotniczych
wy nika, że wcią gu najbliższyc wynika, najbliższychh trzydziest tr zydziestuu lat Polskie Si ły Powietrzne powinny powi nny posiadać posiada ć co najmniej kilk kilkadziesiąt adziesiąt samolotów szkolno-bojowych, wtym przynajmniej eska-
drę samolotów samolotów szkolenia na wyposażeniu Wyższej Szkoły Ocerskiej Sił Powietrznych. Tymczasem dla kolejnych maszyn posiadanych przez nasz kraj mija resurs, cz yli okres gwarantowanego bezpieczeństwa i sprawności eksploatacji. eksploatacj i. Ciągłe remon remonty ty parku lotniczego są coraz bardziej kosztowne i mają coraz mniej sensu. Wk rótce może się okazać, że polscy lotnicy nie będą mieli na czym się szkolić. Stąd głosy mówiące, że wnajbliższym
czasie niezbędny będzie zakup parku maszynowego maszynowego,, umożliwiającego m.in. efektywne szkolenie pilotów samolotów szko ła lotnicza lot nicza w Dęblinie wielozadaniowych wielozada niowych F-.– F-.– Jeżeli szkoła ma nadal mieć rację bytu, musimy posiadać nowe samoloty szkoleniowe. Inaczej ta zasłużona uczelnia po prostu przestanie szkolić nowych pilotów. Szkolenie za granicami kraju jest zaś nieopłacal nieopłacalne ne – – mówi dr hab. Paweł Soroka, koordynator
Polskiego Lobby Przemysłowego. Jednocześnie Jednocześn ie Polskie Siły Powietrzne już wkrótce potrzebować będą nowego samolotu uderzeniowego, wsparcia pola walki.– W tej chwili główny ciężar zadań szturmowych spoczywa na samolotach SU-. Jednak są to maszyny przestarzałee i za kilka lat nie będzie ich w polskiej armii. Pomimo terzał go, że będziemy mieli maszyn F- i eskadry MiG-ów , potrzebować będziemy samolotów uderzeniowych. To To zadanie może być powierzone samolotom szkolno-bojowym LIFT (Lead-in Fighter Trainer), posiadającym właściwości uderzeniowe – – przekonuje dr hab. Soroka. Absolutne minimum przy polskich potrzebach to maszyn szkolenia zaawansowa-
nego, adla utrzymania utrzy mania odpowiedniego potencjału potencjału uderzeniowego– wobec wycofywania zeksploatacji Su-– musimy mieć dwa razy tyle.
T W roku powstała Sekcja Żeglugi Napowietrznej Napowietr znej Ministerstwa Spraw Wojskowych. Wojskowych. Wraz z zprzejęciem przejęciem od dawnych d awnych
zaborców pierwszych kilkunastu samolotów, stwierdzono potrzebę rozwoju sił powietrznych. Miały się opierać na
M S rodzimej myśli naukowej i technicznej. I tak się stało: polscy konstruktorzy, cywilni i wojskowi, wspierani przez władze państwowe, stworzyli fundamenty krajo wego przemysłu przemys łu lotniczego. lotnic zego. W polsk ich zak z akładach ładach powsta powstało ło wówczas w ówczas kil kilkanakanaście świetnych konstrukcji konstru kcji samolotów wojskowych, m.in.
PZL P- (wraz zjego wersją eksportową, czyli PZL P-), PZL- Karaś (zwersją eksportową, PZL-), PZL- Łoś, atakże maszyny, które niestety nie weszły do produkcji seryjnej zpowodu wojny– PZL- Sum iPZL- Jastrząb. Zeksportu samolotów Polska uzyskiwała wtedy spore środki; maszyny sprzedawaliśmy m.in. Turcji, Bułgarii, Rumunii, Grecji iHiszpanii. Po II wojnie światowej, mimo zerwania kontaktów
zzachodnią myślą techniczną oraz podporządkow podporządkowania ania się „Wielkiemu Bratu” ze Wschodu, powstało kilkanaście udanych konstrukcji. Polscy inżynierowie stworzyli takie maszyny, jak Junak, TS- Bies, TS- Iskra, TS- Grot-,
PZL-TC Orlik, śmigłowce W- Sokół, Anakonda, Kania, śmigłowiec SW-, samoloty rolnicze Gawron, Dromader, Kruk, Kr uk, M- M- („Belphegor”)… („B elphegor”)… – Wyprodukowano ponad egzemplarzy bardzo dobrego samolotu szkoleniowego, szkolenioweg o, jakim bez wątpienia był TS- Iskra. Kolejnych sztuk trafiło do Indii, był nawet moment, że Polska miała produkować właśnie ten samolot na potrzeby lotnictwa szkoleniowego w całym Układzie Warszawskim. Niestety, politycy radzieccy zdecydowali inaczej, wybrali czeskiego Delfina– mówi koordynator PLP.– W latach powstał naddźwiękowy samolot TS- Grot, bardziej bojowy od Iskry. Niestety, znów blokada ze Wschodu sprawiła, że samolot ten nie wszedł do produkcji – – ubolewa.
Ak tualna Aktua lna kondycja prze przemysł mysł u lotniczego lotnic zego pozo pozostawi stawiaa wiele do ż yczen yczenia. ia. Skł Składa ada się na to szere szeregg przy p rzyczy czyn. n. Piętno odcisnęły lata „współpracy” wramach Układu War-
szawskiego. Branża Branż a zbrojeniowa tworzona była woparciu okompleksowe plany przygotowań wojennych państw do niego należących. Duża część przedsiębiorstw uzależniała produkcję od potrzeb Układu. Nowa rzeczywistość obnażyła braki naszego przemysłu lotniczego. Poziom technologiczny uzbrojenia produkowanego w Polsce na przeł pr zełomie omie lat l at . i . był śred średni, ni, a liczba l iczba wyrobów wy robów na najwy naj wy ższ ższym, ym, świat ś wiatowy owym m poziomie poz iomie – nie wiel ka. Ogra nic niczen zenie ie za zamówie mówień ń przy kapit kapitał ałochł ochłononnej strukturze produkcj produkcjii doprowadziło do zadłużenia dużej liczby przedsiębiorstw. Podjęte działania naprawcze, konsolidacje czy pozyskiwanie inwestorów
125
126 XXX
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Błędy iwypaczeni iw ypaczeniaa Warto przypomnieć program „Iryda”, którego początek datuje się na przełom lat . i. XXw. Wtedy to powołano rządowy Centralny Program Badawczo-Rozwojowy, którego celem było skonstruowanie do r. lotniczego systemu szkoleniowego. W jego skład miał wchodzić samolot szkolno-bojowy onazwie ukrytej pod kryptonimem „produkt ” (później nazwano go Iskra-, anastępnie skrótowo– I-). Nowe samoloty miały przede wszystkim zastąpić wysłużone maszyny Lim. Pamiętajmy, że inicjatywa programu „Iryda” wyszła z Insty Instytutu tutu Lotnictwa, który wówczas stanowił siłę przywódczą przemysłu lotniczego, stojącego wobliczu upadku. Celem nadrzędnym programu „Iryda” było uratow uratowanie anie Instytutu wraz z przemysłem. Ponieważ ówczesny przemysł lotniczy wPolsce w Polsce obejmował prawie wszystkie dziedziny związane z budową samolotów, program został tak skonstruowany, aby objął każdą zdziedzin, zapewniając odpowiedni udział każdemu zakładowi. Właśnie ta decyzja przesądziła oniepowodzeniu programu – twierdzi dr inż. Ryszard Szczepanik.– Mimo, że przyznane środki były ogromne, ogromne, awtrakcie realizarealizacji kilkakrotnie je zwiększano, na prace decydujące ojakości samolotu zabrakło pieniędzy. Fundusze zużyto na równoległe podjęte „programy”: silniki, awioniki, foteli katapultowych, uzbrojenia iinnych. Tych funduszy żądały upadające zakłady, a nad „sprawiedliw „sprawie dliw ym” podzi podziałem ałem czuwał y cz czynnik ynniki i związ kowe. kowe. Nie zważano na zgłaszane uwagi, że programyy silnikowe i osprzętu trwają kilkakrotnie program kilkakrotnie dłużej niż płatowcowy iże nikt na świecie tak nie postępuje– podkreśla. I dodaje: Wr. wyprodukowano prototypów nowego samolotu (zczego jeden uległ katastroe). Przez kolejne lat zbudowano seryjnych samolotów iwdrożono je do eksploatacji. Dalej niestety było już znacznie gorzej. Złożyły się na to m.in. kolejna katastrofa Irydy, zwiększające się nieustannie koszty przedsięwzięcia przedsię wzięcia oraz gasnące zainteresowani e programem programe m ze strony strony MON. Płk Andrzej Głuśniewski przekonuje natomiast, że program „Ir yda” przerósł pr zerósł możliwości możli wości krajowej bazy badawczo-produkcyjnej, badawczo-produkcyjnej, ajego koszty rosły niewspółmiernie do efektów. Po kilkunastu latach prac uzy uzyskano skano samolo samolott o duży dużych ch potencj potencjalnie alnie,, ale niewielkich faktycznie możliwościach zastosowania wszkoleniu lotniczym. Myśl inżynierska
Nr
strategicznych, zaczęły się dla tej branży zdecydowanie za późno. Problemem jest również brak spójnej wizji rozwo ju sił powiet rznyc rznych h RP. Rozpoc Rozpoczyn zynaa się kolejne pro jekt y, lecz lec z nie fina finalizuje lizuje ich, a zai zainwesto nwestowane wane środk i bezpowrotnie przepadają. Widać to na przykładzie śmigłowca przeciwpancernego Huzar, który miał powstać na bazie wielozadaniowej maszyny W- Sokół. Początkowo wyposażony wyposa żony był wuzbrojenie isystem k ierowania ogniem
zRPA. W W roku MON zerwał umowę u mowę zWKS Świdnik. Świdnik . Wr.. program Wr program wznowiono zudziałe zudziałem m izraelskiej rmy Elbit System. Zpowodu kontrowersji związanych zofero wanymi prze z Izrael pociskami poci skami NTNT-D, D, wr. wr. kontrakt został unieważniony. Mimo upływu dwóch dekad, Sokół
nadal nie przekształcił przek ształcił się wHuzara. wHuzara. Dopi Dopiero ero ostatnio, przy dużym udziale Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, na bazie Sokoła został skonstruowany prototyp śmigłowca uderzeniowego uderzeni owego Głuszec. Gł uszec. Poza tym wlatach . widać wyraźny spadek nakładów na wyposażenie armii. Po roku sytuacja uległa pewnej poprawie, ale do ideału sporo brakuje. Również sposób nansowania poszczególnych programów bywa wielcee kontrower wielc kontrowersyjny. syjny. W budż budżecie ecie MON zabra kło ki killku milionów dolarów rocznie, aby przystąpić do międzynarodowych programów wsparcia eksploatacji samolotów MiG-, AM oraz F-. Jednocześnie zarezerwowano duże środki nansowe na doprowadzenie do stanu uży walności wiekowych samolotów C- C- Hercules, Hercules, co wtym wtym kontekście było mniej korzystne.
N Aby sektor ten wogóle przetrwał, przetr wał, polskie– choć niejednon iejednokrotnie kontrolowane już przez kapitał zachodni– zakłady muszą mieć zamówienia. Aktualnie przemysł lotniczy zatrudnia ok. tys. osób wponad przedsiębiorstwach realizujących zadania produkcyjne, badawczo-rozwojowe iremontowo-usługowe. Nowy samolot, produkowany częściowo lub w całości w kraju, pomógłby w utrzyma utrzymaniu niu istniejących miejsc pracy i stanowił szansę na powstanie kolejnych. Przemysł lotniczy to nie tylko główne zakłady, ale także rzesze powiązanych znimi rm, dostarczających podzespoły.
Prace projektowe byłyby byłyby też impulsem dla d la naszego zaplecza naukowo-badawczego; środki inwestowane wbadania naukowe inowe technologie zczasem zawsze się zwracają. Za produkcją samolotu szkolno-bojowego w Polsce przemawiają też kwoty, jakie musielibyśmy wydać na zakup maszyn za granicą. Zamówienie nowoczesnych maszyn oznacza koszty rzędu mld zł. W-letnim okresie eksploatacji należy liczyć się zkolejnymi wydatkami na użytkowanie, remonty imodernizację, stanowiącymi --krotność tej kwoty. Wgrę wchodzi zatem wydatek
Nr
XXXI
GOSPODARKA SPOŁECZNA
nie mniejszy niż mld zł, awprzypadku zwiększenia liczby zakupionych maszyn do wspomnianej wielkości (sztuki), wbudżecie MON należałoby na ten cel znaleźć aż miliardów. Opłacalność produkcji samolotów szkolno-bojo wych na terenie ter enie własnego w łasnego kraju dobrze widać na przypr zykładzie Indii. Zakupiły one pierwszą partię maszyn u producenta, a kolejne montują we własnym, kontrolo wanym przez państ państwo wo przedsiębiorst prz edsiębiorst wie (HA ( HAL). L). Cena jednostkowa jednostk owa samolotu kupowanego kupow anego za granic granicąą wynosi wy nosi ponad mln dolarów, zaś montowanego (a częściowo także produkowanego) na subkontynencie jest o mln niższa. Wp Wprzypad rzypadku ku Polski, ze względu na posiadane przez rodzime przedsiębiorstwa technologie iwykwalikowane kadry, oszczędność byłaby przypuszczalnie jeszcze większa. Według wstępnych analiz, wPolsce może powstawać ok. podzespołów mechanicznych i- wyposażenia elektronicznego. Wraz zmontażem oznacza to polski udział wwartości końcowej samolotu na poziomie -, zależnie od zaangażowanego potencjału iliczby samolotów. Należy przy tym pamiętać, że w przypadk prz ypadku u produkcji samolotów „na miejscu”, budżet odzyskuje w postaci różnego rodzaju podatków (VAT, CIT, PIT) - kwot wydatkowanych w rodzimych przedsiębiorstwach. przedsiębiorstwach. Tańsze jest także serwisowanie zakupionego sprzętu, a dodatkowe zyski może przynieść eksport opracowanych z polskim udziałem maszyn, jeśli w negocjac negocjacjach jach zadba się o odpowiednie zapisy kontraktowe. Nieocenioną wartością dodaną będzie również wyszkolenie wykwalifikowanych kadr, zdolnych do opraco wy wan wania ia i eksplo eksploatacji atacji produk produktów tów wy rafi rafinowany nowanych ch technologicznie. Zakup gotowych samolotów szkolno-bojowych poza granicami kraju oznaczałby utratę powyższych korzyści. Nauczką niech będą negaty wne doświadczenia zdotychczasowymi nabytkami sprzętu wojskowego wojskowego zimportu, wtym przede prz ede wszyst kim samolotów F-, F-, oraz ztzw. osetem związanym ztą ostatnią transakcją. Miały się znią łączyć wymierne korzyści dla polskiej gospodarki, jednak realizacja umów osetowych nie przyniosła spełnienia większości większ ości oczekiwa ń.
J Dziś polski przemysł lotniczy raczej nie posiada wystarcza jącego potencjału, by samodziel samodzielnie nie iod iod podstaw zbudować zbudować dobry samolot do celów szkoleniowo-bojowych. Wtej sytuacji, eksperci związani zlotnictwem zaproponowali partycypację podmiotów zagranicznych. Oile panuje zgoda co do sedna koncepcji, opinie wsprawie szczegó łów już się różnią. Generalnie pod uwagę brane są dwa rozwiązania. Dr inż. Ryszard Szczepanik, aktualny dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, chciałby, aby
skupiała się już tylko na tym, dlaczego samolot nie osiąga teoretycznie wyliczonej prędkości dopuszczalnej wnurkowaniu, albo jak wzmocnić dodatkowymi nakładkami ogon samolotu, aby się nie urwał. Jedyną metodą spełnienia wymagań wojska stało się skonstruowanie nowego skrzydła, co powodowało, że ówczesne Ministerstwo O brony Narodowej, Komitet Badań Naukowych iMinisterstwo Gospodarki musiałyby dołożyć kolejne kilkadziesiąt milionów złotych do ponad siedmiuset już wydanych Dlatego wojsko zmuszone było zastąpić Irydę wprzeznaczonym dla niej segmencie procesu przygotowania pilotów pilotów starą starą Iskrą, Iskrą, bezpieczniejszą ikilka razy tańszą weksploatacji. Tego błędu nie można wprzyszłości powtórzyć – – apeluje. Program „Iryda” został ostatecznie zakończony wmarcu r. Pokazał on, że niezasadne jest budowanie polskiego samolotu szkolno-bojowego „od zera”. .
Cytaty w ramce pochodzą zreferatów wygłoszonych podczas seminarium Polskiego Lobby Przemysłowego pt. „Możliwości wyprodukowania polskiego samolotu szkolno-bo jowego nowej gener acji we współpr acy międz ynarodowej”, wWyższej Szkole Ocerskiej Sił Powietrznych wDęblinie, ..r. Materiały zkonferencji znaleźć można wInternecie: www.plp.info.pl
samolot powstał przede wszystkim wPolsce. To tu stworzono by plany jego rozwoju, stąd koordynowano by po wstawa nie projektu, projek tu, pracę pra cę podwykon po dwykonawców awców itp. Oc zy zywiwiście całe wyposażenie samolotu, nie wyłączając napędu, zostałoby zakupione z akupione urenomowanych producentów producentów,, tak ta k jak to powsze powszechnie chnie robi się na świecie ś wiecie wprz wprzypad ypadku ku tego te go typu projektów projektów.– .– Jeśli Jeśli ud ałob ałobyy się sprawi ć, że gł ówny menemene dżer programu nowego samolotu oraz jego zastępca – gł ówny konstruktor, byliby w pełni odpowiedzialni za zakres prac i użycie środków, to sukces jest w pełni realny. Oni też kierowaliby specjalnie powołaną firmą dla budowy samolotu szkolno-bojowego, która opracowałaby projekt, zbudowała prototy prot otypy py i nad nadzor zorował ował a prób próby. y. W cza czasie sie real realiza izacji cji Iry Irydy dy stworzono wielkie biuro konstrukcyjne, a wykonawcą prototypów był największy polski zakład lotniczy – PZL Mielec. Dziś to wszystko jest zbędne i wręcz szkodliwe – – twierdzi R.Szczepanik.– Powszechnie stosowane systemy komputerowego projektowania pozwalają minimalizować biuro do ⁄ tradycyjnego, a użycie kompozytów węglowych do budowy struktury nie potrzebuje wielkiego zakładu. Małe biuro da się szybko zorganizować, potrzebne są tylko komputery i programy, zaś halę do produkcji kompozytów, wyposażoną
127
128 XXXII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
w autoklawy, można postawić w ciągu roku. Wykonanie elementów metalowych oraz modeli do foremników można zlecić kooperantom. W tym wypadku rola zagranicznych firm ogra niczy łaby się do dostarc dostarczan zania ia wybra wybranych, nych, gotowyc gotowych h części c zęści.. Cały ciężar powstawania nowego samolotu spoczywałby na barkach polskiego przemysłu lotniczego. Alternat yw ywne ne podejście reprezentuje m.in. sekreta rz Krajowej Rady Lotnictwa, Tomasz Hypki. Zgodnie znim, należy rozwa żyć rozwój już istniejącej konstrukcji, wspólnie zjej producentem, iwłaśnie na tej bazie zbudować maszynę nowej generacji, generacji, posiadającą właściwości uderzeniowe. Hypki jest zdania, że wpowstające konsorcjum można byłoby włączyć kraje, które również zainteresowane są posiadaniem własnych, nowoczesnych samolotów szkolno-bojowych. Na przykład Węgry iRumunię, aprzede wszystkim wszys tkim – państw pa ństwaa bałtyck ba łtyckie ie (Łotwa ( Łotwa,, Estonia E stonia iLit iLitwa), wa), nie posiadające odrzutowych samolotów bojowych – wramach misji Air Poli Policing cing przestrzeni powietrznej tych kra jów strzegą samoloty innych krajów NATO, NATO, wtym wtym polskie MiG-. Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa stawia na pełną współpracę międzyna międzynarodową rodową w zak zakresie resie budowy nowego samolotu dla armii polskiej. Współpraca przemysłowa o charakterze międzynarodowym, pożądana przy zaprojektowaniu i produkcji samolotu szkolno-bojowego nowej generacji, będzie miała, z natury rzeczy, wewnątrzgałęziowy, a nawet wewnątrzasortymentowy charakter, polegający na wzajemnym uzupełnianiu się producentów zespołów, podzespołów i części takiego samolotu. Zamia Zamiast st rozwijan rozwijania ia w jednym je dnym kraju wszystkich etapów i faz produkcji, składających się na wytworzenie gotowego wyrobu, następuje ich rozdzielenie między współdziałające kraje, zależnie od wydajności produkcji i możliwości technologicznych każdego z nich. Przy czym finalny montaż samolotu może mieć miejsce tylko w jednym z krajów uczestniczących w międzynarodowym programie lub w kilku krajach – jak to ma miejsce w przypadku samolotu wielozadaniowego Eurofighter Typhoon. W efekcie powstaje wyrób gotowy tańszy aniżeli wytwarzany w pojedynkę i bardziej konkurencyjny – – czytamy wjednym zopracowań autorstwa T. Hypkiego idr.hab.Soroki. Przykładem odwrotnej sytuacji są amerykańskie F- iF-. Paweł Soroka zwraca uwagę, że iFż e ich koszt y rosną pra wie bez granic, co stawia pod znakiem zapytania możliwość eksportu czy kontynuowania współpracy międzyna rodowej na warunkach USA.– W Stanach Zjednoczonych mówi się już o możliwości samounicestwienia samounicestwi enia US Air Force, których nie będzie stać nawet na proste odtworzenie potencjału bojowego w związku z niekontrolowanym wzrostem cen tych podstawowych myśliwców wielozadaniowych wielozadaniowych przyszłości przyszł ości – – podkreśla. Poza tym, taki model współpracy tworzy pozytywne relacje pomiędzy krajami biorącymi wnim udział. Nie bez znaczenie są korzyści ekonomiczne, jakie niesie ze sobą
Nr
taki układ: umacniają się więzi kooperacyjne między przemysłami współdziałających krajów, łatwiej jest wspólnie rozwijać nowoczesne technologie czy gromadzić środki na kolejne projekty.
B… ?
Wydaje się, że dla równowagi po wyborze samolotu F- produkowanego przez Amerykanów (i złych doświadczeniach związanych ze „współpracą” gospodarczą nawiązaną przy tej okazji), okazji), pożądane byłoby związanie się z którymś z partnerów (partnerami) europejskich. Umocniłoby to pozycję Polski w Unii Europejskiej, zwłaszcza w procesie tworzenia Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, która przewiduje m.in. współpracę współ pracę państ w członkowsk c złonkowsk ich Wspólnoty w dzied ziedzinie uzbrojenia. Dodatkowymi korzyściami w przypadku współpracy z partnerem europejskim byłaby możliwość otrzymania wsparcia ze strony Europejskiej Europejskiej Agencji Obrony (EDA). Obrony (EDA). – Wybór niezbędnych partnerów zagranicznych musi być oparty na dotychczasowych doświadczeniach polskiego przemysłu lotniczo-zbrojeniowego, a także na ocenie realnych możliwości współpracy współprac y z maksymalną korzyścią dla polskiego wojska i gospodarki – – zastrzega dr hab. Soroka.– Kluczowe decyzje należałoby w tej sytuacji uzgadniać uzgadniać z wł adzami Bumaru, jako narodowego koncernu zbrojeniowego. Obecnie ok. krajów lub ponadpaństwowych koncernów zajmuje się istotną wojskową produkcją lotniczą. Spośród nich, samoloty szkolno-bojowe wytwarzają Chiny (L), Czechy (L-), Rosja (MiG-AT oraz JAK-), Korea Płd. (T-), USA (CHGW), Wielka Brytania (Hawk) iWłochy (M). Poza Wielką Brytanią, każde ztych państw państ w realizuje obecnie nowe programy opracowania ibudowy takich tak ich samolotów, samolotów, oróżnym stopniu stopniu zaawansowania zaawansowa nia terminowego itechnologicznego. Są to więc potencjalnie interesujący partnerzy „polskiego” projektu. – W tej chwili liczącymi się partnerami byłyby przede wszystkim Włochy, Wielka Brytania i ewentualnie Korea Południowa– łudniowa – mówi nam koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego.– To właśnie z którymś z tych krajów warto zacząć współpracę nad programem rozwojowym ich konstrukcji. Na chwilę obecną ci producenci najchętniej sprzedaliby nam gotowe, już ju ż istniejące istniej ące samoloty. samolot y. Dlatego Dla tego konieczne konieczn e jest przedstawienie im korzystnych warunków, a także wykazanie, że nowymi samolotami są zainteresowane inne kraje. Soroka podkreśla, że jeśli producentom będzie się to opłacać, zapewne podejmą się realizacji projektu zmaksymalnym zaangażowaniem polskiego przemysłu ijego zaplecza badawczo-rozwojowego.– Przede wszystkim chodzi tu o włączenie do zaprojektowania i budowy zespołu konstruktorów z Politechnik – Warszawskiej i Rzeszowskiej, oraz z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych– Lotniczych– precyzuje.
Nr
XXXIII
GOSPODARKA SPOŁECZNA
projektowe, instytuty naukowe, wykonawcy części i podzespołów, producent finalny itd. Najbardziej sensownym rozwiązaniem byłoby dopro wadzenie do sytuacji, sy tuacji, wktórej realizacja projektu (przynajmniej wczęści) zostałaby potraktowana jako inwestycja centralna. Wtym przypadku miałaby zapewnione, oprócz środków własnych oraz pochodzących zbudżetu, nanso wanie kredytem kredy tem bezpośrednio bezpośredn io zbanku centralnego. Obecna ustawa oNBP dopuszcza jako jedną zform kredyt na realizację inwestycji centralnych. Wysokość oprocentowania tego kredytu zazwyczaj waha się na poziomie kilku (-) () procent, agwarantem jego spłaty spł aty jest sektor na nsów publicznych.
D , ] / k u . d o m . f a r / / : p t t h [ N O O H P Y T R E T H G I F O R U E
S ? W lipcu r. polski rząd w ysunął koncepcję, zgodnie z którą należałoby zaprzestać kupowania dla naszego wojska technologii technologi i oraz części częś ci pochodząc ych z zagranizagra nicy. Miałoby to przyczynić się nie tylko do oszczędności w armii, a rmii, ale również rów nież spowodować, spowo dować, że więcej w ięcej pieniędz pieniędzy y trafi do firm z Polski; takie przekonanie wyraził sam premier Tusk. Tusk. Eksperci nie pozostawiają pozost awiają jednak zł udzeń– Polska nie ma takiego potencjału, by uzbrajać własną armię „od Ado Z”. Tyczy się to również lotnictwa, gdzie współpraca międzynarodowa jest niezbędna. Program budowy samolotu szkolno-bojowego nie należy do tanich przedsięwzięć. Opłacalne koszty, dla partii wstępnej ipierwszej ipierwszej serii produkcyjnej (liczącej około około - - samolotów) nie powinny być wyższe niż jedna trzecia kosztów pozyskania odpowiedniej liczby samolotów wielozadaniowych, tj. powinny się zamknąć wmln dolarów (ok. , mld zł). Wydatki na realizację programu należałoby ponieść wcią gu - lat, awięc wokresie - -. . Należy pamiętać, że taki projekt, finansowany ze środków publicznych, publicznych, będzie miał z za łożenia charakter inwestycyjny, nie konsumpcyjny. Oznacza to, iż można oczekiwać pojawienia się w gospodarce efektów mnożnikowych, związanych z jego realizacją, a nie t ylko kosztów. Efekty te pojawią się w t ych obszarach gospodarki, które zostaną zaangażowane do jego realizacji – biura
Jeśli Polska chce utrzymać swój potencjał milita militarny rny w zakresie lotnictwa, musi dostarczyć siłom powietr znym nowy, dobry imożliwie tani samolot szkoleniowo-bojowy. Jako kraj będący częścią Unii Europejskiej, aponadto wciąż posiadający dobrze rozwinięte zaplecze techniczno-naukowe, jesteśmy wstanie wznaczącym zak resie partyc ypować wjego budowie. Więcej nawet: wprzypadku takiego projektu, Polska mogłaby na niwie europejskiej odegrać inicjującą iczołową rolę. Niestety, jak dotąd nasze atuty zwykle pozostają jedynie potencjałem, nie przekładają się na realne działania. Istotną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak wizji iodwagi niezbędnej do jej realizacji na najwyższych szczeblach władzy państwowej.– Programy wojskowe to wieloletnie inwestycje, trwające często nawet lat, dlatego siłą rzeczy nie mogą być skorelowane z cyklem wyborczym. W Polsce zapoczątkowane procesy są nagle przerywane, co w większości przypadków jest po prostu głupotą– głupotą– uważa Soroka.– Ostateczna decyzja odnośnie do nowego LIFT-a musi zapaść w ciągu roku. Wojsko chciałoby chciałob y mieć nowy samolot w - lata. W tym czasie nie ma szans na nową konstrukcję, ale w okresie przejściowym przejściow ym można by korzystać korzyst ać z samolotów samolot ów Iskra po g runtownej modernizacji – modernizacji – podsumowuje ek spert PLP. PLP. – W obszarze techniki, nie tylko tyl ko lotniczej, ale w ogóle wojskowej, funkcjonuje od wielu lat tylko jeden formalny rządowy program progra m wielolet wieloletni ni – progr program am samolotu wieloz wielozadaniow adaniowego ego F-. Próby ustanowienia innych nie powiodły się. Polscy politycy obawiają się bowiem rzeczywistej odpowiedzialności za swoje czyny w bardzo trudnym obszarze bezpieczeństwa państwa. Program wykraczający poza okres ich kadencji nie dałby im korzyści politycznych, a na jakiekolwiek jakiekol wiek ryzyko ryz yko odważyliby odważyl iby się tylko tyl ko nieliczni. nieliczn i. Czy w wypadku programu stworzenia systemu samolotu szkolnobojowego będzie podobnie? – – pyta ekonomista drZbigniew Klimiuk. Michał Stępień
129
130 XXXIV
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Nr
W – F A P
Nad Sekwaną funkcjonuje f unkcjonuje generalnie generalnie korzystne korzy stne prawo spółdzielcze (ustawa nr - z r.), nowelizowane wlatach , , i, oraz szereg ustaw dotyczących pewnych specycznych zagadnień spółdzielczych lub poszczególnych sektorów. Dla tych ostatnich pierwsze akty prawne pojawiały się już od ok. r., obejmując obejmując spółdziel-
nie pracy, banki ludowe, spółdzielnie spożywców irolnicze. Modelowym rozwiązaniem dla gospodarki społecznej, na-
zywanej tu często gospodarką społeczną isolidarną, jest no wa ustawa z z r., która która umożliwiła tworzenie tworz enie idziałanie „spółdzielni dobra publicznego” (societés (societés coopératives d’interêt collectif )– )– szczególnej formy spółdzielni, mogących łączyć
członków różnych kategorii (użytkowników, pracowników, atakże osoby prawne, takie jak inne stowarzyszenia, związki zawodowe, anawet władze publiczne), których celem jest zaspokajanie lokalnych potrzeb publicznych1. Francja należy do najbardziej „uspółdzielczonych” „uspółdzielczonych” krajów Europy Europy,, licząc spółdzielni, członków i pracown ików spółdzielni 2 . Dodając do tego stowarzyszenia i towarzystwa wzajemnościowe (tylko takie trzy formy przedsiębiorstw spo łecznych ist nieją w tym ty m kraju) stwierdz st wierdzić ić można, że co drugi Francuz jest członkiem jak iegoś podmiotu gospodarki społecznej. ,mln osób, tj. wszystkich pracu-
w tym aż tys. stowarzyszeń, spółdzielni i wtym towarzystw wzajemnościowych. Prowadzą one rozległą działalność w dziedzinie sportu, kultury, edukacji, handlu, komunikacji, usług bankowych, opieki zdro wotnej i społecznej, społecz nej, ubezpieczeń czy cz y usług usłu g dla rozwoju przedsiębiorczości. przedsiębio rczości. W ostatnich latach szczególnie roz winęły winę ły się te dwie pierwsze dziedziny. dzied ziny. Pierwsze miejsce zajmują zajmu ją natomiast przedsiębiorstwa świadczące u sługi opieki społecznej – pokrywają one obszaru tak ich usług w regionie 4 . Jeśli chodzi oliczbę oliczbę stworzonych miejsc pracy ( ( tys.,
tj. , całego zatrudnienia wregionie), dominującą rolę wśród przedsiębiorstw przed siębiorstw społecznych społec znych odgry wają stowarzyszestowarzysze nia, lecz jeśli chodzi opotencjał gospodarczy– spółdzielnie.
Są wśród nich spółdzielnie rolnicze, pracy, kredytowe iporęczeniowe, spożywców, zdrowia, transporto transportowe, we, rzemieślr zemieślnicze izrzeszające indywidualnych kupców oraz innych przedsiębiorców, budowlano-mieszkaniowe czy szkolne. Za najbardziej reprezentatywne dla gospodarki społecz-
nej uważane są spółdzielnie pracy, określane jako SCOP-y (sociétés coopératives ouvrières de production– production – robotnicze
spółdzielnie produkcji) oraz wspomniana wcześniej nowa forma spółdzielni– spółdz ielni– „spółdzielnie „spółd zielnie dobra publicznego”. Tych Tych
Alp, Prowansji oraz ora z Lazurowego L azurowego Wybrzeż Wybrzeża. a. Zamie Zamieszkiwaszkiwany jest przez ,mln osób. Dzieli się na departamentów,
pierwszych jest wregionie ok. , zatrudniają osób 5. We Francji nie n ie ma wspólnej, silnej si lnej organiza org anizacji cji całego c ałego 6 ruchu kooperatywnego – istnieją natomiast prężne organizacje branżowe, awzasadzie oddział y regionalne federacji izwiązków ogólnokrajowych, reprezentujących poszczególne sektory spółdzielczości. Womawianym regionie są one, wraz ze wszyst wszystkimi kimi struk strukturam turamii innego typu podmiotów gospodarki społecznej, zrzeszone wRegionalnej Izbie Gospodarki Społecznej Prowansji, Alp iLazurowego Wybrze-
zktórych największy to Bouches-du-Rhône, obejmujący
ża (CRES PACA), działającej na rzecz rozwoju iwspierania
Marsylię iokolice (prawie dwa miliony mieszkańców). Gospodarka społeczna rozwijała się tu, podobnie jak wcałej
tego sektora wregionie. Na szczeblu krajowym odpowiada jej Krajowa R ada Izb I zb Gospodarki Gospod arki Społec Społecznej znej (Conseil (Con seil Na-
Francji, od połowy XIXw. ipod względem jej potencja łu region posiada wysoką, choć nie wiodącą pozycję w kraju. Uwa żany jest natomiast natomia st za jeden z tych, w których w ostatnich latach gospodarka ta rozwija się najbardziej dynamicznie. W okresie - - liczba podmiotów gospodark i
tional des Chambres Régionales de l’Economie So ciale– CNCRES), która zkolei reprezentuje te izby wRadzie Przedsiębiorstw, Pracodawców iUgrupowań Gospodarki Społecznej (Conseil des Entreprises, Employeurs et Gro-
społecznej zwiększyła się wregionie o, co oznaczało rejestrowanie nowych jednostek każdego roku. Szczególnie wiele przybywało nowych stowarzyszeń. Na koniec
resortową Delegację ds. Innowacji, Eksperymentów Społecznych i Gospodarki Społecznej (DIIESES), po wołaną woła ną w r., mającą za cel podtrzymy podtr zymywanie wanie dialodi alogu ze św iatem gospodarki społecznej i koordynowanie działań na r zecz jej wspierania, zwłaszcza w kontekście
jących, zatrudn zatrudnionych ionych jest wt wtakic akichh podmiotach. Aż rolników to członkowie spółdzielni wiejskich 3. Zobaczmy, jak to zjawisko wygląda na konkretnym
przykładzie. Leżący na południu Francji region określany w skrócie jako PA wskrócie PACA CA (Provence-Alpes-Côte d’Azur) obejmuje trzy obszary historyczno-geograczne Południowych
r. istniał y tu tys tys.. przedsiębiorstw przedsię biorstw społecznych społ ecznych (, (, wszystkich wszyst kich zarejestrowanych podmiotów gospodarcz ych),
upements de l’Économie Sociale– CEGES). Warto zaznaczyć, że ma ona również partnera rz ądowego – Między-
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
tworzenia nowych miejsc pracy, umocowaną strukturalnie przy Ministerstwie Spójności Społecznej. Charakterystycznym dla Francji zjawiskiem, będącym efektem wspo wspomnianej mnianej polityki, są inicjatywy wspierania wspieran ia przedsię przedsiębiorstw biorstw społecz społecznych, nych, oparte o szes zerokie partnerstwa z udziałem podmiotów publicznych – władz wła dz pań państw stwowyc owych, h, regi regiona onalnych lnych i depa rta menta lnych, publicznych i prywatnych instytucji finansowych (w tym banków komercyjnych i spółdzielczych) oraz samych organizacji gospodarki społecznej. Przykładem
XXXV
typem instrumentu jest pomoc ze środków SIFA (Société d’Investissement France Active– towarzystwa inwestycyj-
nego prowadzonego przez France Active), kierowana do benecjentów necjen tów przez ESIA. Może ona mieć postać wkładów ka-
pitałowych lub pożyczek wcelu wzmocnienia kapitału własnego benecjenta, co zkolei ułatwi mu pozyskanie pozyska nie innych kredytów zbanków komercyjnych. Forma ta adresowana
wy integracji zawodowej igospodarki społecznej. Założony Założ ony
jest przede wszyst wszystkim kim do przedsiębiorstw prz edsiębiorstw tworząc ych nowe miejsca pracy, zwłaszcza dla osób wykluczonych z normalnego rynku oraz na pomoc w wykupie likwidowanych firm przez kolektywy pracownicze. Wynosić może do tys. euro zoprocentowaniem , audziela-
został wr. przy udziale władz krajowych iregional-
na jest na okres do lat. Podobny charakter ma pomoc ze
nych, publicznej instytucji nansowania inicjatyw rozwoju lokalnego Caisse des Dépôts et Consignations izwiązanego
Wspólnego Funduszu Lokacyjnego Integracji Zawodowe Wspólnego Zawodowej, j, prowadzonego przez France Active, akierowana poprzez
znią stowarzyszenia France Active, banku spółdzielczego Caisse d’Epargne d ’Epargne oraz Europejskiego Funduszu Społecznego, wcelu wspomagania konsolidacji gospodarczej inansowej struktur pracujących na polu gospodarki społecznej.
ESIA. Osiągnąć może do kapitału własnego przedsię-
zregionu PACA jest ESIA 7– fundusz f undusz nansujący inicjaty-
Poza udzielaniem im bezpośredniego wsparcia na nsowego, ESIA prowadzi doradztwo wzakresie przygotowywania
projektów izarządzania nimi, analizy nansowej ipomocy technicznej. Benecjentami ESIA mogą być różnego rodza ju przeds przedsiębiorstwa iębiorstwa społec społeczne, zne, stowarz stowarzyszeni yszeniaa dzia łające na rzecz zwiększenia zatrudnienia (zwłaszcza wśród mło-
dzieży), zakłady integracj integracjii społecznej, biura pośrednictwa pracy,, struktury pracy struktur y opieki iusług społecznych, „spółdzielnie dobra publicznego” itp. Fundusz ESIA angażuje się też w pomoc pr zy przejmowaniu pr zejmowaniu przez kolekt kolektyw yw y pracownicze na za sadach spółdzielczych likwidowanych przedsiębiorstw prywatnych, co jest zjawiskiem dość popularnym we Francji. Poza swoją główną siedzibą wMarsylii, posiada dwa oddziały terenowe dla departamentów
Bouches-du-Rhône iVaucluse. ESIA posługuje się pięcioma typami instrumentów -
biorstwa. Ostatni instrument to Wspólny Fundusz Inicjacyjny,, nansowany przez władze regionalne idepartamentalne, ny przeznaczony na krótkoterminow k rótkoterminowee wsparcie (- (- miesięcy), wwysokości -tys. -tys. euro, eu ro, nowoutworzonych i„dobrze zapowiadających się” podmiotów podmiotów pożytku poży tku publicznego bądź
świadczących lokalne usługi społeczne iopiekuńcze, zanim „dojrzeją” do wpełni samodzielnego działania. Poza wsparciem nansowym, ESIA prowadzi doradztwo iszkolenia ekonomiczne inansowe wzakresie pro jektów prz ygotowywanych przez benecjen benecjentów tów,, a aprzede przede wszystki wszys tkim m ocenę propozycji projektów projektów,, zajmuje się szkoleniem ich liderów, promowaniem projektów, wyszukiwaniem dodatkowych partnerów nansowych. Wniektórych przypadkach może się to odbywać poprzez wspomniane oddziały terenowe. Wdwóch wzmiankowanych departamentach ESIA zostało bowiem powierzone bezpośrednie
prowadzenie Lokalnych Planów Wsparcia, prowadzenie Wsparcia, wramach wr amach których wspomaga doradczo inansowo (środki na to pochodzą zfunduszów państwowych, lokalnych oraz Caisse des
nansowych. Pierwszy znich, onajszerszym zastosowaniu, to fundusze gwarancyjne. Poręczenia mogą być udzielane wszelk im podmiotom gospodark i społecznej na kredyt y
Dépôts et Consignations) stowarzyszeń pożytku pu-
średnioterminowe (-lat) (-lat),, zacią gane na cele inwestycji lub
zurzędu bierze udział wkierowaniu takimi planami.
rozwoju bieżącej działalności wwysokości -tys. eu-
Francuskie banki spółdzielcze należą do wiodących instytucji finansowych tego kraju. Grupy banko we Crédit Créd it Agricole Agr icole (roczne obroty obrot y ponad mld euro), eu ro), Caisse d’Epargne i Crédit Mutuel (obroty po ok. mld euro) czy Banques Populaires (ok. mld) zajmują czo łowe miej miejsca sca na liś liście cie najw najwięk iększyc szych h prze przedsię dsiębiorst biorstw w 8 spółdzielczych w Europie . Banki te, realizując swoje spółdzielcze przesłanie, biorą znaczący udział we wspieraniu gospodarki społecznej, czując się jej ważnym elementem. To wsparcie jest zresztą uregulowane prawnie.
ro, przy czym gwarancji podlega wysokości pożyczki dla podmiotów młodszych niż lata i dla starszych.
Koszt poręczenia wynosi gwarantowanego kapitału, zaś źródłem nansowania gwarancji są fundusze państwowe, regionalne ipochodzące ze stowarzyszenia France Active.
Podobnee zastosowanie mają „kontrakty Podobn „ kontrakty wspólnego wkładu” wk ładu” (contrats d’apport associatif ), będące rodzajem nieoprocento wanych pożyczek udzielanych na okres - lat wwysokości do tys. euro; nie mogą one być jednak spożytkowane na nansowanie bieżących wydatków lub pokrycie przeszłych lub przewidywanych strat. Spłata następuje jednorazowo
blicznego lub świadczących lokalne usługi społeczne iopieiopiekuńcze. W pozostał ych departa departamentach mentach regionu ESIA
Szczególną rolę odgrywa tu grupa Caisse d’Epargne, d’Epar gne, która
lub wtrzech ratach. Źródłem nansowania tych pożyczek
status spółdzielczy uzyskała uz yskała na mocy ustawy ustaw y zdn. czerwczerwca r., r., już wcześniej jednak, jedna k, nawet nie mając chara kteru
są fundusze regionalne, departamentalne, Caisse d’Epargne, Caisse des Dépôts et Consignations iFrance Active. Trzecim
spółdzielczego (stanowiła ogólnokrajową sieć kas oszczędnościowych), nościowych ), angażowała się wtaką działalność.
131
132 XXXVI
GOSPODARK A SPOŁECZNA
Wspomniana ustawa zr. zr. obliguje Caisses d’Epard ’Epargne do przeznaczania części zysku na nansowanie Projektów Gospodarki Lokalnej iSpołecznej, zwanych PELS. Są to projekty lokalnego wspomagania osób wykluczonych znormalnego rynku pracy– niepełnosprawnych, wpodeszłym wieku iprzewlekle chorych, długotrwale bezrobotnych czy winny sposób marginalizowanych– wcelu umożliwienia im osiągnięcia samodzielności materialnej iwfunkcjonowaniu na co dzień. Szczególnie preferowane są projekty zmierzające do tworzenia miejsc pracy dla takich osób. Wsparcie Caisses d’Epargne sprowadza się do udzielania subwencji, kredytów, aportów kapitałowych w okreś określone lone prze przedsię dsięwzię wzięcia cia oraz wkł wkładów adów rzec rzeczow zowych ych ipomocy technicznej. Wsparcie przyznawane jest zregu ły poprzez lokalnych partnerów – realiz realizatorów atorów projektu: ośrodki doradztwa wtworzeniu iprzejmowaniu likwido wanych przedsiębiorst w, stowarzyszeni stowarz yszenia, a, funda fundacje cje i iinne inne organizacje non-prot, zakłady integracji społecznej, „spółdzielnie dobra publicznego” itp. Kluczową rolę wprzyznawaniu nansowania na konkretne projekty odgrywają lokalne kasy oszczędnościowe należące do grupy Caisse d’Epargne, które, będąc głęboko zakotwiczone na swoim terytorium, najlepiej znają miejscowe potrzeby iwarunki. Dlatego priorytety wposzczególnych regionach bywają odmienne. Wregionie Provence-Alpes-Corse 9 nacisk kładziony jest na projekty oświato wo-szkoleniowe (np. zdobywanie zdoby wanie kwal kwalik ikacji acji wz wzakre akresie sie nowych technologii), zmierzające do integracji społecznej osób zróżnych względów niesamodzielnych (ludzie starsi, chorzy, niepełnosprawni), tworzenia mieszkań socjalnych, integracji poprzez sport ikulturę, ochrony środowiska, tworzenia iwspomagania nowych małych przedsiębiorstw itp.; część tych projektów adresowana jest specjalnie do dzieci imłodzieży. Wregionie na projekty PELS przyznano wr. w r. ponad , , mln mln euro euro– – jest to najwięcej w wskaskali całego kraju (we Francji wtymże roku snansowano projektów na sumę ponad ,mln euro). Przyznanie wsparcia obwarowane jest spełnieniem określonych warunków, projekty oceniane są przez specjalne komitety. Poza bezpośrednim nansowaniem projektów PELS przez lokalne Caisses d’Epargne, grupa uczestniczy wnansowaniu rozmaitych inicjatyw gospo gospodarki darki społeczne społecznejj poprzez powołane przez siebie fundacje istowarzyszenia. Najważniejsze znich to Fundacja Caisses d’Epargne na rzecz Solidarności, Stowarzyszenie Finances et Pedagogie oraz Fundacja Belem. Współpracuje także zinnymi organizacjami isieciami promowania przedsiębiorczości spo łecznej, tak takimi imi jak wzmi wzmiankowa ankowana na wcześn wcześniej iej France Active, ADIE (Stowarzyszenie na rzecz Prawa do Inicjatywy Gospodarczej) itp. Uczestniczy też wwielu inicjatywach regionalnych, jak wspomniany już fundusz ESIA. Jak wspomniałem wspomniałem,, typowym dla francuskiej gospodarki społecznej zjawiskiem jest przejmowanie przez kolekty wy pracownicze li kwidowanych małych mał ych i średnich firm
Nr
prywatnych i tworzenie na ich bazie nowych przedsiębiorstw społecznych, najczęściej w formule spółdzielni pracy (SCOP). Powody przejmowania mogą być różnorodne – bankructwo lub likwidacja firmy, śmierć lub przejście na emeryturę dotychczasowych właścicieli nie mających następców, ich rezygnacja z prowadzenia firmy z innych przyczyn itp. Ze względu na ważną społecznie rolę takiego przejmowania – utrzymanie, a nawet przyrost dotychczasowych miejsc pracy, kontynuacja produkcji dóbr dóbr bądź usług na n a lokalne rynk i – jest ono wspierane wspierane zarówno przez same organizacje gospodarki społecznej, jak i przez prze z władze wład ze regionalne; istnieją również równ ież ogólnokrajowe regulacje prawne zachęcające do tak ich operacji, np. okresowe zwolnienie z opłat socjalnych. W regionie PA PACA CA kluczową rolę wniesieniu w niesieniu pomocy przy przejmow prz ejmowaniu aniu przedsiębiorstw itworzeniu na ich bazie spółdzielni pracy odgrywa Związek Regionalny SCOP-ów (URSCOP-PACA). To właśnie znim kontaktuje się zwykle likwidator upadłego przedsiębiorstwa (wprzypadkach bankructwa, utraty płynności nansowej itp.), dotychczasowy właściciel (np. zchwilą przechodzenia na emeryturę) czy przedstawiciel grupy pracowników zamierzających wykupić rmę. Związek udziela pomocy na poziomie administracyjnym, przede wszystkim wprzygotowaniu dokumentów niezbędnych do przejęcia przedsiębiorstwa, zarejestrowania rejestro wania nowo nowopowstałej powstałej spółdzielni, a następnie do otrzymania pomocy rządowej czy regionalnej. Ta pierwsza to zwolnienie zobciążeń socjalnych wynagrodzeń 10 przez jeden rok dla wszystkich wszystk ich osób, które zostaną członkami no wej spółdzielni. spółdziel ni. Pomoc regionalna sprowadza się do udzielenia przez Radę Regionu pożyczki ozerowej stopie oprocentowania na wykup przedsiębiorstwa. Możliwe jest również dalsze finansowanie założonej w ten sposób spółdzielni przez związane z URSCOP-PACA instrumenty finansowe. Najstarszym z nich jest powstały już w r. SOCODEN FEC – udzielający, zazwyczaj szczególnie niechętnie przyznawanych przez banki, pożyczek na środki obrotowe, niezbędne do rozruchu przedsiębiorstwa. Jest to rodzaj ogólnokrajowego towarzystwa pożyczkowego systemu SCOP, którego kapitał tworzony jest przez odpisy w wysokości , wartości obrotów wszystkich spółdzielni pracy w całym kraju. Wysokość Wysok ość pożyczki zależy za leży od liczby zatrudnionych– zatrudnionych– wynowy nosić może do tys. euro na osobę. Udzielana jest na okres do lat zpreferencyjnym oprocentowaniem, nie są przy tym wymagane żadne gwarancje, zaś decyzja kredytowa iprzelanie kwoty na konto benecjenta następuje już wciągu wcią gu - - dni. Drugim ważnym instrumentem wspomagania nanso wego spółdzielni pracy jest regionalny fundusz PARGEST, powołany w r., który umożliwia wzmocnienie kapitału własnego spółdzielni, co zkolei ułatwia zaciąganie innych kredytów. kredytów. Itu również wielkość pomocy uzależniona jest od liczby zatrudnionych z atrudnionych (do (do tys. t ys. euro na osobę), forformalności są s ą skrócone iuproszczone, apieniądze benecjent
Nr
GOSPODARKA SPOŁECZNA
może otrzymać już w- dni. Pomoc może mieć formę kredytów,, udziałów kredytów udzia łów wmajątku iin. PARGEST dysponuje kapitałem własnym mln euro, euro, na który składają sk ładają się udziały publiczne (region, (region, departamenty) depart amenty),, najważniejszych najważn iejszych banków spółdzielczych, atakże ata kże pojedynczych SCOP-ów, SCOP-ów, które pragną okazać solidarność zpotrzebującymi wsparcia. Jedna nowopowstała spółdziel spółdzielnia nia otrzymać może pomoc do tys. euro. Przy podejmowaniu decyzji oprzyznaniu kredytu czy innego wsparcia zktóregoś ze wspomnianych funduszy, wykorzystuje się „okrągły stół”, przy którym obok przedstawicieli komitetu nansowego URSCOP zasiadają partnerzy Związku– reprezentanci banków spółdzielczych Crédit Coopératif (dawny Banque Française de Crédit Coopératif) iCaisse d’Epargne, niekiedy również wzmiankowanego wcześniej wcześniej ESIA. ESIA . Brane są pod uwagę nie tylko ekonomi ekonomiczne, czne, ale i społeczne aspekty wspomaga nego przed przedsięwzię sięwzięcia, cia, przy czym powszechnie uważa się, że wykup przez pracowników przedsiębiorstw prywatnych jest najefektywniejszym sposobem rozwoju spółdzielczości. Ocenia się bowiem, że aż powstałych w ten sposób spółdzielni udaje się przetrwać dłużej niż lat, gdy wprzypadku SCOP-ów tworzonych od podstaw, współczynnik wynosi zaledwie nieco ponad . Należy jednak zaznaczyć, że ze wzmiankowanych mechanizmów mogą korzystać również iistniejące, „stare” spółdzielnie oraz te będące w trakcie tworzenia od podstaw, anie poprzez przejmowanie przedsiębiorstw. Wszystk Wszys tkie ie spó spółdz łdzieln ielnie ie mają równ również ież do dysp dyspozyozycji fundusz poręczeń wzajemnych SOFISCOP Sud-Est, utworzony wr. przy znaczącym wsparciu Rady Regionu. Fundusz gwarantuje do (nie więcej jednak niż
] / l a b o l g a n a i s o r b m a / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ S E R U T C I P A N A I S O R B M A
a n b
XXXVII
tys. euro) kredytów zaciąganych przez SCOP-y wbanku spółdzielczym Crédit Coopératif, będącym wtym zakresie głównym partnerem nansowym Związku. Gwarancja udzielona prze z SOFISCOP jest zkolei w poręczana przez Radę Regionu PACA. Spółdzielnie korzystające zgwarancji zobowiązane są do nabycia udziałów wkapitale SOFISCOP Sud-Est wwysokości poręczanej sumy oraz wpłaty na fundusz gwarancyjny; ta ostatnia zwracana jest po spłacie pożyczki. Dzięki temu systemowi SOFISCOP zgromadził ponad tys. euro kapitału własnego iprawie tys. euro na funduszu gwarancyjnym. Dla wszystkich SCOP-ów SCOP-ów Związek prowadzi ta kże szeroką działalność doradczą i szkoleniową, zarówno na etapie ich tworzenia, jak i da lszego funkcjonowania. Sprowadza się ona do czterech głównych kierunków: pomocy w zakładaniu spółdzielni, wsparcia we wpro wadzeniu wadzen iu jej na rynek rynek,, doradztwa doradztw a w zarządz aniu (wraz z prowadzeniem dorocznych lustracji) oraz szkoleń. Dzięki tej pomocy możliwe jest uefektywnienie bieżącego zarządzania spółdzielniami i ograniczenie personelu kierowniczego do niezbędnych, dobrze dobrze w ykwalifikowanych menedżerów. Specjalne programy doradztwa iszkoleń adresowane są do „spółdzielni dobra publicznego”. Pomoc przy zakładaniu spółdzielni to przede wszystkim udział ekspertów Związku wprzygotowaniu dokumentów niezbędnych do prawnej iadministracyjnej rejestracji spółdzielni, studium wykonalności oraz wposzukiwaniu środków nansowych. To ostatnie jest uproszczone dzięki dysponowaniu przez Związek własnymi, opisanymi wcześniej, instrumentami nansowymi, które mogą być wtakim przypadku uruchomione. Zpomocy tego typu korzysta
133
134 XXXVIII
GOSPODARK A SPOŁECZNA
rocznie wregionie ok. - powstających na różne sposoby SCOP-ów,, dających SCOP-ów dając ych zatr udnienie - - osobom. Wsparcie we wprowadz wprowadzeniu eniu spółd spółdzielni zielni na ryne rynek k dotyczy kolejnych - lat po jej założeniu, w czasie których zdobywa ona doświadczenia i może osiągnąć samodzielność. Na tym etapie prowadzone są przede wszystkim szkolenia dla kadr k ierowni ierowniczych czych wzakresie zarządzania spółdzielnią, ze szczególnym uwzględnieniem nowoczesnych snyc h technik kierowania ipartycypacyjnego charakteru przedsiębiorstwa spółdzielczego. Udzielana jest także pomoc księgowa, wtworzeniu ianalizie budżetu, wbudowaniu systemu wynagrodzeń itp. Przez pierwszy rok wsparcie takie jest udzielane bez żadnych opłat, wnastępnych latach jest już płatne, do jego wartości wtrzecim roku. Doradztwo wzarządzaniu to przede wszystkim pomoc wprzezwyciężaniu poważnych trudności, jakie napotykają SCOP-y wswoim działaniu. Często prowadzi więc do propozycji całkowitej restrukturyzacji przedsiębiorstwa oraz opracowania koncepcji takiej restrukturyzacji. Zdoradztwem wiąże się obowiązkowa, doroczna lustracja spółdzielni, która poza spełnianiem zadań kontrolnych, daje również ich kierownictwu istotne wskazówki odnośnie do stanu SCOP-u, jego potrzeb ibraków oraz niezbędnych kierunków zmian. Lustracja dotyczy stanu zasobów ludzkich spółdzielni, aspektów handlowych (produktów, rynku, potencjału sprzedaży), zarządzania bieżącego inansowego oraz aspektów technologicznych itechnicznych produkcji. Jest płatna wwysokości rzeczy rze czywistych wistych jej kosztów. Czwarty kierunek działalności doradczo-szkoleniowej URSCOP-PA URSCOPPACA CA to właściwe wła ściwe szkolenia twórców t wórców spółdzielni iosób kierujących nimi. Są to szkolenia zarówno ocharakterze bardzo konkretnym, dotyczące spraw zarządzania, handlu, zasobów ludzkich, spraw technicznych, ale również iszkolenia iszko lenia ogólno-spółdzielcze, ogólno-spółdzielcze, tł umaczące założycielom, co oznacza status członka spółdzielni, jakie są wa rtości izasady spółdzielcze itp. Prowadzone Prowadzone są przez sam Związek lub słusł uchacze skierowani zostają na kursy iszkolenia organizowane przez instytucje zewnętrzne; wtym za kresie Związek blisko współpracujee zwładzami współpracuj zwładza mi regionu– zRegionalną Dyrekcją ds. Pracy, wspólnie zktórą m.in. nansuje szkolenia 11. Wspieranie Ws pieranie gospodarki gospoda rki społecznej, spo łecznej, a zwłaszc zwłaszcza za spółspó łdzielczości we Francji, podobnie jak we Włoszech, ma charakter zintegrowany z integrowany,, obejmuje zarówno pomoc finansową, jak i doradczą oraz szkoleniową. W szkoleniową. Wee Francji, Francji, która ma tradycyjnie znacznie bardziej scentralizowaną izb izbiurokratyzowaiurokratyzowaną strukturę administracyjną, większa jest rola aktualnej polityki rządu wtym zakresie, niemniej stosunek decydentów
Nr
lokalnych iregionalnych do gospodarki społecznej nie jest bez znaczenia, co widać na przykładzie regionu PACA. Uważa się tu (wRadzie Departamentu Bouches-du-Rhône), że euro zainwestowane w rozwój przedsiębiorczości społecznej przynosi euro oszczędności w wydatkach publicznych! dr Adam Piechowski
Powyższy artykuł oraz zamieszczony w poprzednim numerze tekst poświęcony gospodarce społecznej we Włoszech autor przygotował na bazie swojego artykułu, opublikowanego uprzednio w książce „Obszary gospodarki społecznej. Doświadczenia Partnerstwa na Rzecz Rozwoju Tu jest praca” praca ” (P.Chodyra, (P .Chodyra, E. Leś i M. Ołdak (red.), Warszawa ) ) Przypisy: .
Zob.: Co-operative movements in the European Union , Higher Council for co-operation, Dies , ss. -; -; Biała Księga oprzedsiębiorstwach spółdzielczych, spółdzielczych , Bruk sela , ss. -.
.
Performance Report. Key gures , , Cooperatives Europe, Bruksela , s. .
.
Dane za: Social Economy key gures in Provence-Alpes-Côte d’Azur , materiał udostępniony przez Radę Regionu PACA delegacji polskiej podczas wizyty studyjnej wramach projektu SEED IW EQUAL w r., przygotowany na podstawie danych Institut na-
tional de la statistique et des études économiques za rok . .
Zob.: Social Economy key gures…, gures… , op. cit.
.
Ibidem.
.
Ogólnokrajowe GNC (Groupement National de la Coopération–
Krajowe Ugrupowanie Spółdzielczości) nie ma charakteru organizacji, jest raczej porozumieniem czy wspólną platformą reprezentującą federacje izwiązki ogólnokrajowe poszczególnych sektorów spółdzielczości, mającą za cel obronę ich wspólnych interesów, ogólną promocję kooperatyzmu itp. .
Podstawowym źródłem wprzygotowaniu niniejszego idalszych fragmentów dotyczących Francji, jeśli nie zaznaczono tego wodpowiednim przypisie, były materiały i informacje uzyskane wczasie wizyt studyjnych ispotkań zorganizowanych
wramach partnerstwa ponadnarodowego SEED IW EQUAL. .
Zob.: Performance Report…, Report…, op. cit. s. .
.
Obszary działania Caisse d’Epargne nie pokrywają się ściśle zpodziałem administracyjnym kraju, wtym przypadku zamiast
Lazurowego Wybrzeża Regionu PACA do Prowansji iPołudniowych Alp dołączona jest Korsyka. . Odpowiednik opłat ZUS wPolsce. wPolsce. .. Zob. www.scop-paca.com
… strona 157
135
Bóg idobro wspólne – . . M L OP M S
Na ideały chrześcijaństwa powołują się zarówno liberałowie gospodarczy (np. szkoła austriacka), jak iniektóre ruchy radykalnie lewicowe, zwłaszcza wAmeryce Południowej. Nauczanie Chrystusa pozostawia aż tak szerokie pole do interpretacji interpretacji tego, tego, jak powinno powinno wyglądać sprasprawiedliwe społeczeństwo?
Zgodnie zPismem, zPismem, zbawienie zbawienie bogacza bogacza miało być trudtrudniejsze niż przejście wielbłąda przez ucho igielne, tymczasem katoliccy liberałowie zbudowali „etykę bogacenia się”, apobożny biznesmen jest często stawiany za wzór osobowy, także wpolskim Kościele.
Myślę, że nie powinno się nikogo stawiać innym jako wzorca postępowania tylko woparciu owybrane jego cechy, jak sukces wbiznesie czy nawet działalność charytatywna– azwłaszcza nie powinno się tego motywować religijnie. Uważam jednocześnie, że wkatolicyzmie przez długi czas brakowało docenienia przedsiębiorczości rozumianej jako to, że ktoś potra rozwinąć swoje zdolności, takżee biznesowe, zaplanować konkretne przedsięwzięcie takż przedsięw zięcie ije ije prowadzić. To mogą być jak najbardziej pozytywne cechy danej osoby. Ważne jednak, żeby pamiętać, iż pouczenia moralne, które wkwestii bogacenia się płyną zchrześcijańskiego Objawienia, czyli zBiblii, mówią, że to bogactwo jest dobre, które jest bez grzechu. Możemy się bogacić, nie wsensie chciwości, tylko wsensie rozwoju swoich zdolności, zdolności, ale także majętności, jeśli tylko przy tej okazji nie postępujemy wsposób niemoralny, np. nie oszukujemy innych. Trudno potępiać kogoś za to, że jest kreatywnym człowiekiem biznesu, ale stawianie go za wzorzec nie jest zadaniem religijnym. Osoby zpierwszych stron gazet– przedsiębiorców, ale ipolityków– trudno wogóle wten sposób przedstawiać, gdyż są to zmienni ludzie. Raz robią coś dobrego, kiedy indziej– złego. Dlatego trzeba być ostrożnym z„kanonizowaniem” kogoś za życia. Kościół na szczęście zazwyczaj się od tego powstrzymuje. M.L.:
Ewangelia daje tak szerokie pole do popisu wpewnych kwestiach, ponieważ… prawie wogóle ich nie porusza. Stąd, zjednej strony trudno mówić onadużyciach, zdrugiej– właściwie wszystko jest wyłącznie interpretacją. Chrystus wswoim nauczaniu nie zajmuje się bezpośrednio sprawami społecznymi. społec znymi. Tego Tego rodzaju kwestie, jeżeli pojawiają się wBiblii, to niejako na marg inesie, przy okazji jakiegoś tematu stricte religijnego, jak budzenie do wiaryy czy wiar c zy zaufa zaufanie nie do Boga. B oga. Dlatego można mówić o oininspiracji chrześcijańskiej wróżnych prądach społecznych, natomiast samo nauczanie Chrystusa czy przekaz chrześci jański wjego źródłach, takich jak Objawienie, nie ma na celu porządkowania rzeczywistości społecznej, zwłaszcza wsposób systematyczny. Marcin Lisak:
Zatem nieuprawn nieuprawnione ione jest argumentow argumentowanie, anie, że dany dany sposób organizacji społeczeństwa czy model gospodarczy jest wswoich założeniach zgodny lub niezgodny zwartościami zwartośc iami chrześcijańs chrześcijańskimi? kimi?
Raczej tak, przy czym wydaje mi się, że właściwym kryterium, które może być przekładane na sprawy społeczne, jest koncepcja człowieka wyrażona przez Objawienie. Jeżelii system społec Jeżel społeczny zny czy konkretn konkretnaa rzecz rzeczywi ywistość stość spo łeczna są zgodne zgod ne ztą wizją, sł użą jej urzeczy urz eczywistnieniu, wistnieniu, to można powiedzieć, że mają wiele wspólnego zchrześcijaństwem. Proszę jednocześnie zauważyć, ż e koncepcja takiego systemu nie musi się wcale odwoływać do religii! Dla Chrystusa czy św. Pawła niewolnictwo było czymś naturalnym, jednak wizja człowieka, którą przynosi religia chrześcijańska, pokazuje, że człowiek nie może być czyjąś własnością; wz wiąz wiązku ku ztym, po dł uższ uższym ym czasie cza sie różnych debat społecznych, odrzucono niewolnictwo. Jednak wtekstach biblijnych nie znajdziemy bezpośredniego wezwania nawet wtej oczywistej dla nas sprawie. M.L.:
Mimo tego, na poziomie lokalnym przedsiębiorcy bywają przez niego adorowan adorowani.i. Ito także ci dość dość podejrzanej proweniencji– prowen iencji– niedawno niedawno było głośno głośno owłaścicielu owłaścicielu rmy rmy Vobro zBrodnicy, wktórej panowały XIX-wieczne stosunki pracy, do śmiertelne śmiertelnego go wypadku włącznie, ajednocześnie osoba ta była wychwalana przez miejscowych księży, gdyż wspierała nansowo różne wydatki okołokościelne.
Niebezpiecznym zjawiskiem jest to, że od czasów Konstantyna Kościół jest dość mocno związany ze sferami panującymi, zmożnymi tego świata. Pokusę stanowią ich M.L.:
136
możliwości związane zposiadaniem rządu dusz, kreowa-
ale osiąganie zysku nie jest głównym zadaniem instytu-
Ponieważ Kościół jest tak jednorodny ideowo– mówię oKościele instytucjonalnym, bo jeśli spojrzymy na badania socjologiczne, socjologi czne, to opinie wiernych będą nieraz zdecydowanie odbiegały od tego, co mówią biskupi– właściwie wszystkie
cji kościelnych… Gdy Kościół koncentruje się na takich
perspektywy inne niż konserwatywna są traktowane jako
ludziach, to nie dość, że idzie za swego rodzaju chciwo-
zamach na niego, anie jako dyskusja uprawniona wobrębie wobrębie
ścią bogactwa czy władzy, władz y, ale iwystępuje iwystępuje przeciwko ewan-
katolicyzmu. To dotyczy bardzo wielu kwestii itłumaczy choćby niewielkie znaczenie opcji ekologicznej wpolskim katolicyzmie. Nie ma wręcz możliwości, by wyłaniały się wnim nowe tematy, obozy lub grupy gr upy myślowe. myś lowe. Ża łuję tete -
niem prawa, ale ipo prostu ztym, że mają duże zasoby nansowe. Można itrzeba ztakimi ludźmi współpracować,
gelicznemu przykazaniu, że należy bardziej się troszczyć otych, którzy są słabi iubodzy, niż zabiegać otych, którzy
zajmują pierwsze miejsca przy stołach. Kościół powinien być ostrożny, żeby nie wejść na drogę szukania poklasku iwsparcia nansowego najbardziej wpływowych środo-
wisk iosób. ios ób. Skoro mowa otrosce oubogich: wpolskim katolicyzmie uderza słabość środowisk ipostulatów „socjalnych”. Liberalna optyka patrzenia na kwestie gospodarcze charakteryzuje nie t ylko jedno znajpopularniejszych pism katokatolickich, „Gościa Niedzielnego”, oraz niemal całą polską prawicę „religijną”, „religijną”, ale– zniewielkimi wyjątkami– wyjątkami– także środowiska inteligencji katolickiej, kojarzone z„Tygodnikiem Powszechnym” czy „ Znakiem”. Tymczasem Tymczasem na Zachodzie wdebacie publicznej obecni są zarówno przedstawiciele „Kościoła otwartego” i tradycjo tradycjonaliści, naliści, jak ichadecy, chrześcijańska chrześcijańska lewica, inspirowane religijnie ruchy ekologiczne itp.
go, bo na pewno włonie polskiego Kościoła spotkać można
ludzi ozróżnicowanych poglądach, jednak jak dotąd nie są oni wstanie stworzyć własnych instytucji. Zajmował się się Ojciec naukowo „wolnorynkowym „wolnorynkowym chrześci jaństwem”. Jego propagatorzy propagatorzy udowadniają, udowadniają, że doktryna kapitalistyczna jest wpełni „kompatybilna” zcnotami ewangelicznymi. Doprawdy? M.L.:
Każda instytucja, grupa ludzi czy szkoła myślenia,
zwłaszcza jeśli są to ludzie religijni, ma prawo odwoływać się do swojej religii wdyskusjach na tematy społeczne iwydaje mi się, że nie można tego zbyt mocno potępiać. Kiedyś byłem zwolennikiem wspomnianej wizji, to znaczy przekonania, że zObjawienia wynika, iż trzeba twardo popierać wolnorynkową wolnorynkową gospodarkę, za kładającą,
że każdy ma znaleźć sobie miejsce miejsce na rynku, dzięki własneM.L.: Wskazałbym
dwa powody, dla których tak się dzieje,
mu rozwojowi „do czegoś dojść” itd. Moim zdaniem jednak
chociaż oczywiście jest ich znacznie więcej. Pierwszy jest
taka wizja opiera się na chrześcijaństwie wsposób wtórny. Innymi słowy, nie wypł ywa zrozważań na tematy biblijne; biblijne;
bardzo ogólny. Proszę zobaczyć, na czym polega wPolsce podział prawica– lewica: wynika on nie zróżnic ideowych, ale ma charakter „popeerelowski”. O„lewicowości” stano wi to, czy ktoś (lub ci, których jest na stępcą stępcą)) związany zwią zany był zkomunistycznym establishmentem, natomiast „prawi-
cą” jest właściwie wszystko to, co jakoś łączy się zopozycją czasów PRL-u. Ten czysto historyczny, typowo polski podział sprawia, że „lewicowość” jest przez wiele środo wisk, zwłaszcza kościelnych, czymś całkowicie odrzucanym. Bardzo trudno wtakich warunkach przebić się zwarto-
odwrotnie, mamy pewną rzeczywistość społeczną iktoś głoszący, dajmy na to, konieczność upowszechniania me-
chanizmów rynkowych iograniczania zakresu interwen interwencji cji państwa, zaczyna się zastanawiać, co na ten temat można powiedzieć odwołując się do religii. Rozumiem, że można tak postępować, tyle że to pokazuje, iż wtradycji chrześci jańskiej przeka przekazz religijny r eligijny znajduje z najduje się na innym poziomie, nie służy temu, aby móc na jego podstawie konstruować
wizje społeczeńst społec zeństwa. wa.
ściami socjaldemokratycznymi. Zpodobnych zresztą przy-
W arg argumentacji umentacji wolnor wolnorynkowej ynkowej przy woł ywa na jest
czyn nieakceptowana jest wPolsce teologia wyzwolenia, bowiem działa następująca kalka myślowa: skoro przeżyliśmy komunizm ito było złe, nie możemy dopuścić do
teologia stworzenia, zwezwaniem do tego, żeby czynić so-
tego, żeby podobne tendencje gdziekolwiek się wKościele rozprzestrzeniały. Tyle, że to jest myślenie całkowicie wy jęte zkontekstu. Drugą przyczyną, jak mi się wydaje, jest to, że niemalże wszystkie insty tucje polskiego polskiego Kościoła stanowią wielki
biorczymi, wznaczeniu „iść do przodu, rozwijać się”. Druga rzecz, która jest często podnoszona wtakiej argumentacji,, to Przypowieść ota lenta cji lentach: ch: każdy znas posiada jakieś uzdolnienia, askoro otrzymał je od Boga, powinien je roz wijać. Iznowu, Iznowu, dla ludzi, którzy którzy wierzą wBoga, te fragmen-
monolit konserwatywny. Oznacza to, że właściwie niedopuszczalna jest dyskusja, askoro tak, to mówi się tylko
ty nauczania biblijnego zawierają mądrość na poziomie wizji człowieka: ma on „coś robić”, rozwijać się, czynić świat
jednym głosem. Gdy wszyscy hierarchowie hiera rchowie zwracają na coś uwagę, wypowiada się w yłącznie na te tematy. Dochodzą Dochodzą do tego względy koniunkturalne: media katolickie są uza-
nie tyle sobie poddanym (to kwestia polskiego tłumaczenia), tylko nim odpowiednio zarządzać, żeby był lepszy;
leżnione, także tak że ekonomicznie, od swoich mocodawców, mocodawców, ale
słuszne wezwanie, dlatego możemy apelować do konkretnej osoby: według naszego odczytania Objawienia, Bóg
iod swoich odbiorców odbiorców..
bie Ziemię poddaną: uprawiać ją, zajmować się zwierzętami itd. Traktowane jest to jako wskazanie, aby być przedsię-
po to dostał rozum. Na poziomie indywidualnym jest to
137
chce, żebyś się rozwijał. Ale wywodzić ztego, że ma to być „swobodny rozwój jednostki wsystemie wolnorynkowym”, aim bardziej ten system będzie wolnorynkowy, tym lepiej, bo da to większe możliwości przetwarzania Ziemi irozwi jania jednostkowych ta lentów– to to już nadużycie. W Biblii nie ma mowy otym, który system jest lepszy. lepszy. Decydujące znaczenie będzie miało to, wktórym jednostka będzie mogła się lepiej rozwijać: wsystemie prawdziwie wolnorynkow ym (którego zresztą do tej pory por y nigdzie na świecie nie było), czy jednak takim, wktórym będą jakoś wyrówny wane szanse, będzie istniała pewna redystrybucja– żeby ci, którzy lepiej potraą się rozwijać, dawali coś zsiebie innym, którzy często nie mogą tego robić nie ze swojej winy, ale a le ze wzg względu lędu na położ położenie enie społec społeczne. zne. W Wprzesł przesłaaniu Jezusa odnajdujemy troskę otych, którzy są odrzuceni– głównie chodzi oczywiście ogrzeszników, ale niejako „przy okazji” wskazuje On także na odrzuconych winny sposób: ekonomiczny, kulturowy, społeczny. Jezus pomagał ubogim ichorym, pokazując pewien akcent swojego nauczania: jesteśmy wezwani do tego, żeby się rozwijać, ale także– aby być wrażliwymi na potrzeby tych, którzy nie mają takiej możliwości. Wolnorynkowa myśl chrze chrześcijańska ścijańska również twierdzi, że troszcz y się oubogich– oubogich– przez to, że oferuje im „wędkę z amiast ryby” ry by” oraz umożliwiając umożliw iając ogólny rozwój ekonomiczny, ekonomiczny, który daje wszystkim szansę, by do niego dołączyć. Wydaje mi się jednak, że wcałej tej– wgruncie rzeczy sensownej– wizji społeczeńst społe czeństwa, wa, które ma się rozwijać, brakuje wra żli wości na to, jak wiele jest barier społecznych, które uniemożliwiają rozwój poszczególnym jednostkom. Tego jest mało wmyśli neokonserwatywnej, neokonserwat ywnej, natomiast mnóstwo m nóstwo wBiblii. Doktryna liberalna głosi także, iż dobro wspólne to nic więcej jak suma pomyślności jednostek. Jaka powinna być chrześcijańska odpowiedź na to przekonanie?
Kolejny raz podkreślę, że chrześcijaństwo nie wypracowało żadnej specycznej nauki społecznej, gdyż głównym przesłaniem Chrystusa imisją Kościoła nie jest odnoszenie się do poszczególnych aspektów życia społecznego, ani do idei czy ideologii, które miałyby nim kierować. Odpowiedzią na doktrynę liberalną jest oczywiście doktryna komunitariańska. Jej wprowadza nie wżycie może może być egzemplikacją społecznego nauczania czy społecznej wrażliwości wrażl iwości Kościoła Ko ścioła– – wtedy w tedy,, gdy wolność i przedsiębiorczość jednostki nierozerwalnie nierozerwalnie powiąże zt ym, że stanowi ona część pewnej wspólnoty. Kiedy będzie podkreślała, że jednostki są podmiotami, ale kszta kształtowanymi łtowanymi przez zbiorowości, wktórych wzrastają– rodziny, wspólnoty lokalne czy narodowe. Istotnym uzupełnieniem tej idei powinno być uznanie, że istnieją rzeczy naprawdę wspólne, będące czymś więcej niż połączona własność konkretnych jednostek, które „zrzucają się”, by każda znich mogła korzystać zjakiegoś dobra. Koncepcja „dobra wspólnego” odnosić się musi nie tylko do transakcji ekonomicznych, ale także M.L.:
LI SAK Dr Marcin Lisak OP (ur. )– dominikanin,
socjolog, teolog, dziennikarz. Doktoryzował się na podstawie rozprawy oetyce społecznej Michaela Novaka na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego wWarszawie. Wlatach - - był zastępcą redaktora naczelnego Katolickiej Agencji Informacyjnej, następnie prowadził wykłady na Politechnic Politechnice e Poznańskiej. Od r r.. mieszka wDublinie, gdzie jest duszpasterzem Polaków iIrlandczyków oraz prowadzi badania naukowe wramach wramach Irish School of Ecumenics, Trinity College. Jest adiunktem Wyższej Szkoły Informatyki iZarządzania wRzeszowie, gdzie prowadzi zajęcia na kierunku socjologia idziennikarstwo. i dziennikarstwo. Jego teksty tekst y publikują m.in. „Polityka” „Polityka”,, „Tygodnik „Tygodnik Powszechny” Powszechn y” i„Gazeta Wyborcza”, atakże polskie media wIrlandii. Autor książek: „Elementy etyki wzawodzie architekta”, architekta”, (), „Dwie fale. Przewodnik duchowy emigranta” ( (), ), „Katolicki liberalizm. Etyka społeczna Michaela Novaka” (). Wwolnych chwilach wędruje po górach Wicklow iklifach nad Oceanem O ceanem Atlantyckim.
do „ciepłych”, intensywnych relacji między ludźmi, kłaść nacisk na istniejące między nimi więzi. Sobór Watykański II deniuje dobro wspólne jako sumę środków, sposobów na życie ikoncepcji społecznych, która pomaga rozwijać się wszystkim wszystk im jednostkom uczestnicząc ym wdanej wspólnocie. Myśląc onim zpunktu widzenia chrześcijańskiej wrażli wości, trzeba na pewno za stanowić się nad tym, co można oddać na rzecz słabszych członków wspólnoty, uboższych pod różnymi względami– nansowym, edukacyjnym czy kulturowym. Mówiąc owyrównywaniu szans, przywołał Ojciec metaforę wędki. Podobny postulat, pod postacią tzw. zasady pomocniczości,, formułuje Katolicka pomocniczości Katolicka Nauka Nauka Społeczna. Czy subsydiaryzm postulowany przez Kościół oznacza to samo, co proponują liberałowie?
Zasada organizacji życia społecznego, jaką jest pomocniczość, stanowi jedno znielicznych konkretnych
M.L.:
138
samoorganizacji isamodzielnego zaradzania swoim potrzebom. Jeśli wdanej sprawie jesteśmy wstanie się zorganizować, powinniśmy to zrobić, zamiast oczekiwać, że jakieś insty instytucje tucje ją za nas załatwi za łatwią. ą. Samorządność Samorz ądność nie jest jednak możliwa moż liwa bez pewnej pew nej pomocy. pomocy. Inie chodzi tu t ylko opieniądze (myślenie wyłącznie wtych kategoriach jest dużym brakiem wrozumowaniu neokonserwatystów), ale także opomoc wwypracowaniu pewnego rodzaju struktur, odpowiednie prawodawstwo itp. Otym wkontekście promowania przedsiębiorczości trochę się zapomina. Nie wystarczy wysta rczy apelować do sumień jednostek iudostępniać im kapitał– wszystko musi się bowiem odbywać wodpowiednio skonstruowanej przestrzeni społec znej, wktórej wktórej działają instytucje, stanowione jest dobre prawo itp. ] / s b a l z t l u h c s / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ S B A L Z T L U H C S
a n b
i k n a V a n a i l i m i x a M k s e r F
osiągnięć tego, co ogólnie określa się Katolicką Nauką Społeczną. Nikt jej raczej nie próbuje negować; problem, jak mi m i się w ydaje, polega pole ga na rozło rozłożeniu żeniu a kcentów. ChrzeChrz eścijanie nastawieni liberalnie pod względem ekonomicznym, podkreślają przede wszystkim znaczenie samodzielności oraz zwracają uwagę na niebezpieczeństwa związane zinterwencjami instytucji wyższego rzędu, czyli tych, które według zasady subsydiarności mają pomagać tylko wtedy, gdy gd y jest je st to t o konieczne kon ieczne.. To jest jes t częś c zęśćć słus s łusznej znej arg arguumentacji. Bo jeśli będziemy mieli system silnie etat ystyczny czy paternalistyczny, wówczas państwo zamiast wychowywać słabszych ipomagać im się rozwijać– będzie ich tresowało itłamsi ło. Natomiast Natomiast winnych nurtach katolickiej myśli społecznej, zwłaszcza niemieckich, nacisk kładziony jest na to, że zasada pomocniczości ma przede wszystk wszy stkim im sł służyć użyć tym, którzy są słabi słabi.. I Iże że daje im ona prawo, aby upominać się opomoc wramach tego, zczym sobie nie radzą. Istotą zasady pomocniczości itym, co wniej najcenniejsze, jest promowanie samorządności, tzn. umiejętności
W jaki sposób Kościół, Kościół, zjego terytorialną strukturą, jaką nikt poza instytucjami państwa nie dysponuje, mógłby się włączyć wwyrównywanie szans? Przy niektórych paraach istnieją np. np. biura pośrednictwa pośrednictwa pracy pracy czy punkty wsparcia psychologicznego dla bezrobotnych, odnoszę jednak wrażenie, że obejmują one znikomą część takich placówek iże są przeważnie indywidualnymi inicjatywami konkretnych duchownych lub paraan.
Na poziomie centralnym brakuje wKościele poważnych pomysłów iinstytucji, które zajmowałyby się takimi kwestiami, dlatego „w terenie” wszystko zależy od inicjaty wy poszczegól poszczególnych nych duchownych. Proszę zauważ zauważyć, yć, że ż e mim imo tak dużej siły społeczne społecznejj Kościoła– zaufania, jakim się cieszy, dobrych relacji zpaństwem po r.– nie wypracował on nawet mechanizmów służących posiadaniu budżetu na własne potrzeby. Sprawa tego, zczego się Kościół utrzymuje, nie jest uregulowana, choć wpraktyce wynika, że zoar wiernych w iernych iwjakiś sposób zdochodów zmajątków kościelnych. Na ile znam Kościół, każda diecezja, atak naprawdę każda paraa, radzi sobie na własną rękę. Nie ma więc iż adnych centralnych central nych instytucji, insty tucji, które prowadziłyby jakieś długofa d ługofalowe lowe dzieła społeczne. M.L.:
Co mogłoby nimi być?
Mamy kryzys gospodar gospodarczy czy ibędąc organizacją spo łeczną, ata ką jest Kościół, trudno tr udno się ograniczać do biadolenia imodlitw za bezrobotnych. Włoski episkopat zrobił tak: zebrał mln euro jako fundusz gwarancyjny dla organizacji nansowej, która udziela niskooprocentowanych kredytów czy pożyczek rodzinom wielodzietnym, wktórych matka matk a lub ojciec ojciec stracili pracę. Mia ł do tego środki, bo istnieją tam w tam w ogóle jakieś centralne środki. Jak rozumiem, informacje otym, które zrodzin kwalikują się do pomocy, płyną zlokalnych struktur kościelnych. Oczywiście samych pożyczek udziela instytucja ba rdziej kompetentna, kompetentna, Kościół zaś daje jej gwarancje za tych, którzy ewentualnie pożyczek wcałości nie spłacą. Uważam, że to bardzo dobry przykład działania, które wyrównuje szanse, bo przecież M.L.:
139
owiele trudniej jest utrzymać rodzinę wielodzietną izapewnić wszystkim dzieciom edukację. Bardzo cenne są jednak także mniejsze inicjatywy. WKielcach postanowiono stworzyć katolicką giełdę pracy; czymś takim wramach parai Kościół mógłby się zpo wodzeniem zajmować i inie nie wyma wymagałoby gałoby to z zjego jego strony dużego zaangażowania. Nadal jednak takie przedsięwzięcia zależą od charyzmy poszczególnych osób duchownych, natomiast nie ma żadnej społecznej odpowiedzi całego Kościoła. Proszę zauważyć: odzyskuje on grunty inieruchomości, które utracił wczasach komunistycznych. Isłusznie, ale jednocześnie mógłby mieć trochę wrażliwości społecznej ichociaż zczęści tych środków stworzyć np. podobny fundusz gwarancyjny, jak we Włoszech. Iwten sposób pomagać rodzinom wielodzietnym, anie tylko poprzez koła Caritasu rozdawać im paczki na święta, albo fundować dzieciom zubogich rodzin kolonie wakacyjne. To jest ważna ipotrzebna działalność, ale bardzo doraźna. Nie jest to zgodne zzasadą pomocniczości, która zaleca leczyć przyczyny, nie skutki. Z czego wynika to preferowan preferowanie ie działań doraźnych doraźnych inieiniewielkie znaczenie rozwiązań systemowych na poziomie centralnym? Gdzie Ojciec upatrywałby odpowiedzi na pytanie, dlaczego dlaczego we Włoszech Włoszech powstał taki taki fundusz, awPolsce– nie?
Nie znam dobrze włoskiego społeczeństwa; owiele łatwiej mi powiedzieć powiedzieć,, dlacze dlaczego go nie powstał on w wPolsce. Polsce. Oczywiście jest wiele przyczyn, ale szczególnie ważną wydają mi się prześladowania Kościoła przez władze PRL. Nie były one aż tak wielkie, niemniej jednak Kościół wkwestii swoich nansów właściwie wszystko utajniał, wcelu zabezpieczenia się przed ingerencją państwa. WKościele, który ma strukturę hierarchiczną, decydują głównie ludzie starsi wiekiem; ja bym na to spojrzał właśnie zperspektywy psychologii społecznej. Oni się przyzwyczaili do systemu, wktóry w którym m nan nanse se to rzec rzeczz strz strzeżona eżona – i iukr ukr yta. Bardz Bardzoo rzadko można się wPolsce spotkać ztym, żeby rady paraalne zajmowały się całością nansów parai, tymczasem na Zachodzie nie jest to niczym niespotykanym. Jeśli chodzi opodejście do pieniędzy oraz jawności nansowania życia kościelnego, Kościół polski ma ztym bardzo duże trudności; być może zmiany wmyśleniu przyjdą zmłodszymi duchownymi. Drugą zważnych przyczyn, dla których kościelne inicjatywy społeczne rozwijają się wPolsce słabiej, jest to, że mamy bardzo niski poziom kapitału społecznego. Brak nam umiejętności podejmowania wspólnych inicjatyw, dopiero uczymy się demokracji, czyli publicznego debato wania i iwybor wyboru u kompromisowych rozwią zań. Słabe pod względem „organizacyjnym” „organiz acyjnym” są zwłaszcza starsze starsz e pokolenia, pokolenia, stąd wpolskim Kościele musi być podobnie, bo tworzą go ludzie wzięci ztej samej społeczności. M.L.:
A jakie powinno być być miejsce miejsce lantropii lantropii wwalce zludzką zludzką krzywdą inędzą? Wskrajnych ujęciach dobrowolne dzielenie się zpotrzebującymi, do którego chrześcijaństwo przecież gorąco gorąco zachęca, zachęca, przedstawiane przedstawiane jest jest jako główny główny instrument, za pomocą którego powinna być realizowana sprawiedliwość społeczna.
Jestem zdania, że wwalce z wykluczeniem społecznym lantropia powinna stanowić jedynie dodatek. Nie możemy myśleć tylko wtakich kategoriach, że dopiero jak ktoś ma dużo więcej niż mu potrzeba, wtedy należy apelo wać do jego sumienia, sum ienia, żeby podzielił pod zielił się zpotrzebującym zpotrzebującymi. i. Myślę, że jest sporo racji wzar zucie, że model lantropijn l antropijny y powstał wczasach, kiedy różnego rodzaju więzi międzyludzkie były silniejsze niż we współczesnych społeczeństwach Zachodu, do którego my także przyna leżymy. Poza Poza tym, działania dobroczynne łatwo się sprzedają, są dobre dla wizerunku i publicity i publicity . Nie mówię, że to źle, ale należy mieć świadomość, że wznacznej mierze jest to zwykły produkt marketingowy. Niemniej jednak wydaje mi się, że priorytetowym zadaniem chrześcijaństwa nie jest zajmowanie się tym, jak należy skonstruować system podatkowy, jaka powinna być rola redystrybucji dóbr przez państwo, ajaka– lantropii realizowanej przez pozarządowe organizacje charytatywne. Jest nim n im dbanie o omniejszy mniejszy dystans społeczny, o te więzi w ięzi irelacje, októrych mówiłem wko wkontekście ntekście dobra wspólnego. w spólnego. Charakterystyczną cechą chrześcijaństwa było to, że poszczególne wspólnoty lokalne gromadziły się na modlitwie iprzy okazji tej modlitwy zbierano także datki na rzecz członków społeczności. społecz ności. Wtym kontekście nie jest tak istotne, jaki ma być model redystrybucji dóbr, ale umocnienie poczucia przynależności do zbiorowości, wramach której mamy także osoby zagrożone marginalizacją. Chrześci jańst wo podkre podkreśla śla równość ludzi, gdyż wszys wszyscy cy jesteśmy dziećmi bożymi. Pomocy potrzebującym nie można ograniczyć do lantropii także dlatego, że jest ona najczęściej działalnością interwencyjną: słyszymy komunikat ojakimś nieszczęściu szczę ściu czy niedorozwoju, dotykającym dotykającym okre ślone miejsce świata czy grupę społeczną, iwtedy pomagamy. Jeśli taki komunikat dobrze się sprzed aje wmediach, traa do większej więk szej ilośc ilościi odbiorców iwt iwtedy edy jest je st szansa sz ansa,, że np. ktoś zbogatych zorganizuje imprezę, na której będą zbierane datki na ten cel. Nie deprecjonuję deprecjonuję tego rodzaju działa lności, ale wten sposób nie da się osiągnąć sprawiedliwości społecznej, usunąć wszystkich barier wdostępie do informacji, edukacji czy kapitału. Dlatego moim zdaniem konieczne są systemy redystrybucji dóbr wskali makro, poprzez systemy podatkowe, ale także np. zapewnianie dostępu do tanich pożyczek. M.L.:
Dziękuję za rozmowę.
Dublin, maja r.
TEORIA W PRAK TYCE
140
Religia
wsłużbie pracy B W
Są ludzie, którzy wnajpełniejszym sensie wcielają wżycie słowa Chrystusa omiłości bliźniego ibez reszty poświęcają się pomaganiu innym. Nie ma tu znaczenia ich „formalne” wyznanie, łączy ich poprostu żarliwa, głęboko ludzka solidarność ztymi, którzy zdani są wżyciu na samych siebie. Słabnąca rola Kościoła katolickiego, szczególnie wEuropie Zachodniej, sprawia, iż jego nauczanie nie jest dziś mocno sły słyszalne, szalne, ale Kościół pośrednio ibezpośrednio nadal spełnia pożyteczną rolę, walcząc zwynaturzeniami życia gospodarczego ispołecznego. Zgodnie znauczaniem Kościo ła, stosunki gospodarcze nie są nigdy czysto rzeczowe, gdyż biorą wnich udział osoby ludzkie. Dajmy prosty przykład. Sprzedający może np. zażądać zbyt wysokiej ceny za towar lub może oszukiwać na jego jakości; może też wykorzystywać sytuację drugiego człowieka, zmuszonego do nabycia danej rzeczy ipodnieść jej cenę. Stąd, nie wchodząc wmeandry ekonomiczne, nauka Kościoła domaga się tzw. słusznej zapłaty. Jan Paweł II wswej encyklice poświęconej pracy, Laborem exercens , pisał: Za pisał: Za sprawiedliwą płacę, gdy chodzi o dorosłego pracownika obarczonego odpowiedzialnością za rodzinę, przyjmuje się taką, która wystarcza na założ enie i godziwe utrzymanie rodziny oraz na zabezpieczenie zabezpie czenie jej przyszłości.
Jak to robią wAmeryce Historia religijnych organizacji pomagających robotnikom jest wStanach Zjednoczonych bogata. W r. Charles Stelzle, pastor pa stor prezbiteriański, prezbiteriański, założył w Nowym Jorku kościół Labor Temple. Wkrótce placówka stała się miejscem spotkań pracowników i związkowców. Wr. powstaje działająca do dziś National Farm Worker Ministry, organizacja sponsorowana przez Narodową Radę Kościołów, powołana do całodziennej opieki nad dziećmi robotników. Od r. organizacja prowadziła wpiętnastu stanach programy pomagające robotnikom iuświadamiające im ich prawa. Wlatach - działała zkozkolei Religion and Labor Council of America, organizacja założona przez prof profeesora Willarda Uphausa, która wspierała finansowo różne formy współpracy między środowiskami religijnymi a pracownikami i związkami zawodowymi. Wr. powstaje, działający do dziś Catholic Worker Movement, założony przez Dorothy Day iPetera Maurina [oCWM pisaliś pis aliśmy my w nr – przyp. przyp. re red. d.]. ].
Tradycja współpracy między chrześci jaństwem aświatem a światem pracy jest wciąż kontynuowana. W r., w mieśc mieście ie Apopka (Floryda) powołano Oce For Farm worker Minis Ministry try – organi organizację zację ma jącą pomagać pracowni pracownikom kom na farmach. Założyły ja cztery siostry zkatolickiego zakonu Sisters of Notre Dame de Namur. Wszystko zaczęło się od wizyty sióstr w obozowisku robotników w centrum Florydy. Fatalna sytuacja żyjących tam ludzi tak je poruszyła, iż poprosiły o zezwolenie na pozostanie i pracę wśród nich. Diecezja Orlando sfinansowała ich pobyt i zakupiła dom w ubogiej dzielnicy miasta. Do dziś ponad połowa z tys. dolarów rocznego budżetu organizacji pochodzi z diecezji. Resztę stanowią dotacje idatki, głównie ze środowiska lokalnego. Jak mówi siostra siostra Cathy Gorman, założycielka organizacji: Na początku najtrudniej było dotrzeć do pracowników, którzy nie mieli żadnego wspólne go miejsca spotkań spotkań.. Siostry docierały więc do nich w wkościo kościołach, łach, stołówkach czy szkołach. Wszędzie przekonywały ich opotrzebie zjednoczenia ipoprawy swojej sytuacji. Obecnie siostry pomagają tys. osób pracujących wgajach pomarańczowych iszklarniach wokół miasta Apopka. Gdy siostr siostryy zaczyna zaczynały ły pracę, większość robotników stano wili Afroa Af roamer meryk ykani anie, e, tera z domi dominują nują
141
robotnicy z Meksyku, częściowo robotnicy zHaiti. Siostry sprawiły, iż robotnicy są zorganizowani, mają własną przychodnię, program mieszkalnictwa czynszowego, biuro zasiłkowe i kredytowe. – Otworzyliśmy im drzwi, ale oni przez nie przeszli przesz li – – cieszy się Cathy Gorman. Problemów pozostało jednak wiele. Niskie wynagrodzenie pracowników nie starcza im często na utrzymanie, wielu popada też walkoholizm iuz ależnienie od narkotyków. Solidarność zrobotnikami
Inną podobną inicjatywą amerykańską jest Interfaith Worker Justice (IWJ)– stowarzyszenie ludzi, którzy przez odwołanie się do religijnych wartości wart ości pragn pragnąą zmobiliz zmobilizować ować różne środowiska wyznaniowe wUSA, aby włączyły się wkampanię na rzecz podniesienia wynagrodzeń ipolepszenia warunków pracy, głównie wzawodach niskopłatnych 1. Główne postulaty ruchu to godziwe wynagrodzenie, opieka zdrowotna i świadczenia emerytalne, które pozwalają żyć całym rodzinom godnie; bezpieczne warunki pracy; równa ochrona prawna robotników, także imigrantów imigrantów.. Członkowie IWJ mają też swoje zobowiązania: solidarność zniesprawiedliwie traktowanymi robotnikami oraz pokojowa współpraca zludźmi zcałego świata. Ruch został zos tał zainic z ainicjowany jowany w wr. r. wChicago w Chicago przez Kim Bobo, wcześniej kierującą organizacją Bread for the World. Wykorzystując tys. dolarów swojej babci, Bobo rozpoczęła działalność, na początku we własnym domu. Wr. Wr. organizacja miała mi ała oddziałów wcałym kraju, wr. było ich już .. Organizacja zdążyła się już zaangażować wwiele ważnych działań. Odegrała wiodącą rolę w r. w kr yt ytyce yce sieci Wal-Mart, Wal-Mar t, wyt w ytykayka jąc jej zmuszanie zmusza nie pracowników pracow ników do pozostawania po godzinach, brak odpowiedniej opieki zdrowotnej i wyp łacanie pensji nieadekwatnej nieadekwatnej
do wysiłku. Jednym z elemen elementów tów walki wal ki międz międzyy najwięks n ajwiększym zym obecnie na świecie sprzedawcą aIWJ był pokazanie w ponad kościołach, synagogach iminaretach lmu dokumentalnego Roberta Greenwalda „Wal-Mart: e High Cost of Low Price”, piętnującego złe praktyki sieci. Ten zbiorowy wysiłek licznych środowisk religijnych był skutecznym uderzeniem w reputację WalMarta, firmy chcącej uchodzić za przyjazną rodzinie. – Wszystkie religie głoszą s prawiedliwość, a Wal Mart jest jedny jednym m z najwi najwięks ększych zych sprawców niesprawiedliwości – mówił wtedy William Jarvis Johnson zIWJ2. Jeden z progra programów mów akt aktualn ualnie ie prowadzonych przez IWJ, „Building Justice”, Justi ce”, doty dotyczy czy tru trudnej dnej sy sytuac tuacji ji robotników budowlanych budowlanych z okolic miast Phoenix iLas Vegas, zreguły bardzo źle opłacanych, pracujących ponad miarę (ponad - godzin tygodniowo), nie mających zabezpieczeń socjalnych iopieki zdrowotnej. Wcałych Wcał ych USA liczbę ta kich robotników szacuje się na milion osób. W prz ygot ygotowa owanym nym w maju r. przez delegację IWJ r aporcie–
sprawdzała spraw dzała ona na miejscu warunki pracy robotników budowlan budowlanych ych – czytamy ważną deklarację ideową: Jako ludzie wiary uznajemy, że wszyscy zostali stworzeni na obraz Boga, a zatem zasługują na najwyższą godność i szacunek. Wszyscy ludzie pracujący, włączając w to najmniej zarabiających [… […]] przyczyniają się do wzrostu sił produkcyjnych społeczeństwa i zasługują, by zarobki pozwalały im na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych. Zainspirowani wartościami obecnymi w naszej wierze pragniemy prag niemy dzia działać łać na rzec rzeczz spra spra-wiedliwegoo społeczeństwa, w któwiedliweg rym wszyscy robotnicy otrzymują godną godn ą zap zapłat łatęę i doda dodatki tki wspi wspieraera jące ich ic h rodziny. rodzi ny. Raport zawiera też konkretne zarzuty, głównie pod adresem jednego znajwiększych deweloperów wUSA, rmy Pulte Homes, która wr. wybudowała ponad tys. tys. domów domów.. Pracownicy Pulte Homes powiedzieli powie dzieli wysła wy słanni nnikom kom IW IWJJ o sw swych ych głównych problemach, jakimi są: niebezpieczne warunki pracy, niskie zarobki, długie dług ie godziny pracy, słaba opieka zdrowotna, niepłacenie za nadgodziny. Wszelkie uwagi dotyczące złych
] / e m r e t e p / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ Z L O H R E M R E T E P
a b
142
warunków pracy spotykają się zostrą reakcją rmy, ze zwolnieniami pracowników włącznie. Na stronie IWJ znaleźć można praktyczne wskazówki, jak włączyć się wpoprawę wpoprawę sytuacji 3 tych robotników . Organizacja sponsoruje także „Seminary Summer”– corocz coroczne ne spotkania, wczasie których duchowni różnych wyznań ireligii mogą nauczyć się sposobów angażowania wdziałalnoś wdzia łalnośćć na rzecz rz ecz sprawiedliwosprawiedl iwości społecznej społec znej ipoznać problemy pracowników najemnych.
Księża-robotnicy Tradycja inicjatyw religijnych, odnoszących się do świata pracy nie jest obecna ocz ywiś ywiście cie tylko wUSA. Trzeba jednak przyznać, iż tamtejsze chrześcijaństwo jest bardziej prężne, jeżelii chodz jeżel chodzii o inicjat yw y społe społeczczne, gdyż wolne jest od wielu europejskich uwarunkowań historyczno-politycznych, które uniemożliwiają różnym odłamom chrześcijaństwa dzia łalność we wspólnej sprawie. Jedny m z najci najcieka ekawsz wszych ych ruchów europejskich był ruch księżyrobotników onazwie „Mission de France”.Gdy wr. francuski dominikanin, Jacques Loew, zaczął pracować wdokach Marsylii, nie przypuszczał, że jego przykład będzie naśladowany przez setki katolickich księży istanie się początkiem prze wartościowania wartośc iowania wkwestii powoła nia duchownych we współczesnym świecie4. Loew stał się bowiem jednym zzałoży cieli cieli ruchu księży-robotników. W ków. W r. prac y dominik domi nikanianina przyglądał się z wielkim zainteresowaniem młody Polak – Karol Wojtyła. Warto przypomnieć fragment jego pierwszego artykuł u, opublikowanego wr. w„Tygodniku Powszechnym”, który poświęcił on temu niezwykłemu ruchowi: Nowi apostołowie [… apostołowie […]] zdali sobie sprawę, że muszą startować od zera. Spojrzeli w oczy rzeczywistości i zrozumieli, że wiele przejawów chrześcijańskiego życia to już tylko forma po zbawiona zbawio na głę głębi, bi, a to, co się brał o z t rady radycji, cji, nie ma już żad żadnej nej sił y
oddziaływania. [… […]] Świadczenie o Ewangelii czynem musi się dokonywać w ścisłym zachowaniu jej ducha du cha [… […]]. Stąd duch ubóstwa […]]. Księża i bezinteresowności [… […]] ustalają swoją stopę życiową na [… przeciętny przec iętnym m poziomi poziomiee swego środ środowiowiska, a nawet nieco niżej. Zetknięcie zruchem księży-robotników wdużym stopniu ukształtowało społeczną wrażliwość późniejszego papieża. Ruch nie ustrzegł się włonie Kościoła surowej krytyki za swój radykalizm. Wlatach . do Watykanu zaczęły napł ywać alarmujące opinie opinie o ruchu i jego dryfowaniu dryfowaniu w stronę poglądów lewicowych. Wmaju r. r. Loew wys łał papiestwu papiest wu raport zwyjaśnieniami, ale to nie pomogło. Papież Pius XII swą instrukcją przerywa ten niezwykły eksperyment. Księża-robotnicy spełnili jednak swoje zadanie, działając w okresie, gdy między Kościołem a światem robotniczym istniała przepaść. Iwłaśnie ci księża, podejmując pracę zyczną ijednocześnie ewangelizując świat robotniczy, ową przepaść choć częściowo zasypali. W r. powsta powstała ła z kolei organizacja skupiająca młodych chrześcijańskich robotników, założona przez belgijskiego księdza katolickiego (później kardynała) Josepha Cardijn5, syna górnika. Wr. przybrała ona nazwę Jeunesse Ouvrière Chrétienne (skrótowo JOC, skąd wzięłyy się popularne określenia ruchu wzięł ijego członków, odpowiednio Jocism oraz Jocists; angielska nazwa brzmi Young Yo ung Christian Workers, Workers, YCW). Po uzyskaniu wr. papieskiej aprobaty, rozprzestrzenił się na terenie Francji, apóźniej wniemal kra jach, m.in. wUSA wUSA,, Japonii, Pakistanie, Egipcie ina Ukra Ukrainie. inie. Wr. Wr. w Belgii było tys tys.. członków ruchu, we Francji– tys., awcałej Europie pół miliona. Obecnie do ruchu należy około miliona osób w krajach 6. YCW prowadzi YCW prowadzi liczne kampanie. Jedna z nich uk azuje, głównie poprzez poruszające zdjęcia, dramat ubóstwa i wyk luczenia wśród
młodzieży w Wielkiej Brytanii. Zdjęcia są wysyłane wysyła ne m.in. do członków Parlamentu. Danny Curtin, szef YCW na Anglię i Walię, mówi:
Nasz kraj ma wszystkie potrzebne środki, aby zlikwidować ubóstwo. Nie ma żadnego zrozumiałego powodu, dla którego pozwalamy na istnienie w Wielkiej Brytanii sfer ubóstwa. Według rządow ych statystyk, ludzi wwieku - lata żyje wubóstwie. Ponadto autorzy kampanii podkreślają, iż jedna trzecia młodych pracowników nie zarabia na godne życie, aco piąty nie jest wstanie wygospodarować żadnych pieniędzy na spędzenie czasu cza su wolnego. Liczne przykłady zaangażowania osób lub organizacji odwołujących się do chrześcijaństwa wpolepszenie warunków pracy, szczególnie osób młodych młodych i repreze reprezentują ntujących cych zawody tradycyjnie słabo wynagradzane, ukazują, jak pożyteczna może być symbioza świata wiary ipracy. Korzyści odnoszą obie strony. Chrześcijanie angażujący się wtaką pomoc ukazują, iż chrześcijańska nauka społeczna jest rzeczywistością żywą, anie zbiorem szacownych teorii. Pracownicy znajdujący się wciężkiej sytuacji otrzymują natomiast realną pomoc wwalce oswoje prawa od wielu chrześcijańskich organizacji iinicjatyw. Bartosz Wieczorek
Przypisy: .
http://www.iwj.org/
.
http://religionandpluralism.org/ GranteeArticles/KimBobo_FaihBasedGroupsTakeAimAtWalMart.pdf
.
http://www.iwj.org/template/page. cfm?id=
.
http://www.catholiclabor.org/genart/loew.htm
.
C. R. Prentiss, Debating God’s Economy: Social Justice in America on the Eve of Vatican II , University of Pennsylva-
nia , ss. -. .
http://www.ycwimpact.com/page. php?page=
143
Kościół, lewica, demokracja K K K K
Stosunek lewicy do Kościoła ireligii zreguły był nieprzy jazny, je śli nie wrogi. Oczy wiści wiście, e, stw stwierdzenie ierdzenie to to– – jak każda generalizacja– jest wpewnej mierze nieuprawnione. Na lewicy znajdowały się też ruchy, które religię uzna wałyy za sprawę pry wał prywatną watną obywateli, a areligijność religijność czy jej brak za kwestię bez znaczenia dla ich lewicowej tożsamości; były też ruchy, które bezpośrednio czerpały inspiracje zchrześcijaństwa. Jednak główny nurt myśli lewicowej był antyklerykalny,, a nawet antyreligijny antyklerykalny antyreligijny. O ile antyklerykalizm lewicy jest wpewnej mierze zrozumiały, to jej antyreligijne nastawienie jest nie do przyjęcia. Nie tylko ztego powodu, że interwencja wreligijne przekonania ludzi jest niedopuszczalna, niedo puszczalna, ale ta kże dlatego, że religia (szczególnie chrześcijańska) powinna być dla lewicy źródłem inspiracji. Pytanie orelacje między lewicą aKościołem ireligią może być dobrym pretekstem do przemyślenia na nowo lewico wej tożsamości. W Polsce mia miarą rą lewic lewicowości owości jest stosu stosunek nek wobec PRL-u oraz Kościoła katolickiego. Sentyment niektórych środowisk do Polski Ludowej jest jest zrozumiał y wkategoriach psychologiczno-socjologicznych. Przedstawiciele grup, które zostały wykluczone zkorzyści zkorzyści będących efektem udziału wprzemianach gospodarczych, społecznych ipolitycznych po roku , zaczęli identykować się zpewnym wyobrażonym stanem rzeczy, amianowicie zwyidealizowanym obrazem PRL-u. Czasy tzw. realnego socjalizmu jawią im się jako okres bezpieczeństwa socjalnego oraz względnej równości. Wyobrażenia te są do pewnego stopnia zakorzenione wrzeczywistości. Pracę– podstawę poczucia bezpieczeństwa– ideol ideologia ogia państwowa traktowała jako wartość najwyższą, anawet jako źródło wszelkich wartości, wpraktyce zaś jako obowiązek. Konieczność spełnienia wymogu pełnego zatrudnienia była oczywistością, co czyniono sztucznie kreując miejsca pracy. Wkonsekwencji spora część pracy była niestety społecznie bezużyteczna. Równość społeczno-ekonomiczna była natomiast konsekwencją względnej względ nej niezamożności społeczeńst wa jako takiego. Tam, gdzie społeczeństwo posiada niewiele, tam inierówności
nie są wielkie. Nawet materialny status elit władzy– jakkol wiek uprzy wilejowanych– nie odbiegał rażą rażąco co od statusu st atusu pozostałych członków społeczeństwa. Fasadowość egalitaryzmu ilewicowości polityki PRL-u ujawniła się wpełni tuż tu ż po roku . . Kult pracy prac y szybko zastąpiono kultem wolnej przedsiębiorczości, zaś pojawienie się nowego problemu problemu społecznego– społecz nego– bezrobocia, skutecznie podkopało poczucie bezpieczeństwa. Narastanie rozwarstwienia materialnego szło wparze zp zprzeobrażeniami rzeobrażeniami świadomości społecznej, szczególnie wielkomiejskich elit: duch Korwina-Mikke zaczął unosić się wpowietrzu. Wbre Wbrew w jednak obecnym obe cnym na lewicy obiegow ym opiniom, za ten fatalny stan rzeczy nie można winić jedynie autorów przemian czy zaprzaństwa klasy politycznej. W równym stopniu za charakter polskiego k apitalizmu odpo wiedzialny wiedz ialny jest polski p olski „realny „re alny socjalizm”, socja lizm”, a dokładniej dokładn iej rodzące patolo patologie gie polityczne ubezw łasnowolni łasnowolnienie enie spo łeczeństwa. łeczeń stwa. Tam, gdzie nie ma demokr acji – nie ma też i dobrobytu. Lewica, broniąc PRL -u, broni de facto antydemokratycznego,, antyegalitarnego porządku. tydemokratycznego Stosunek lewicy do Kościoła jest bardziej ba rdziej złożony iwykracza poza lokalny, polski kontekst. Zacznijmy jednak od naszego podwórka. WPRL-u Kościół katolicki pro wadził złożoną politykę. Z Zjednej jednej strony st rony układał ukł adał się z komunistycznym rządem, zdrugiej zaś czynnie wspierał demokratyczną opozycję. Tej dwoistości Kościoła nie należy postrzegać jako hipokryzji. Kościół jest instytucją, której funkcjonowanie nie jest obliczone na jakiś czas, lecz na koniec wszelkiego czasu, musi zatem układać się zwładzą, oile ta ostatnia nie występuje jawnie izdecydowanie przeciwko niemu. Polityczne formy organizacji społeczeństwa przemijają, Kościół ma zaś stać jako ostoja zbawienia. Nie może więc zrezygnować zmożliwości realizowania swo jego wiecznego w iecznego powołania, nawet za z a cenę ustępstw, które zziemskiej perspektywy perspektywy wydawałyby się nie do przyjęcia. WKościele WK ościele znala znalazło zło się jednakż jed nakżee sporo ludzi, którym k tórym poczucie sprawiedliwości kazało wystąpić przeciwko komunistycznym władzom władz om lub wspierać wspierać społeczny opór przeciwko
144
niesprawiedliwym rządom. Kościół– co łatwo zauważyć– nie jest monolitem. Tworzą go różni ludzie, oróżnym po-
dejściuu do rzeczywistości, dejści rzecz ywistości, co być może jest jedną zprzyczyn jego zdolności adaptacyjnych. W okres ok res przemian Kościół katolicki wszedł z zniemaniema łym bagaż ba gażem em moralnego autorytetu autorytet u iniestety zaraz z araz zaczą z aczął ł odcinać od niego kupony: wprowadzenie religii do szkół,
krzyże wmiejscach publicznych, ratykowanie konkordatu, restytucja majątku kościelnego na niejasnych warunkach. To wszystko spowodowało zrozumiały wzrost nastrojów antyklerykalnych. Paradoksalnie, nie pojawiła się jednak wPolsce żadna żad na siła, siła , która by te nastroje zagospodarowała za gospodarowała.. Partie mainstreamu nie były tym zainteresowane, bo albo jawnie popierały ekspansję ek spansję Kościoła, a lbo zróżnych powodów– głównie koniunkturalnych– jej się nie przeciwsta wiał y. Symptomatyczna jest tutaj postawa tzw. t zw. postkomunistycznej lewicy, która będąc uwładzy nie występowała przeciwko Kościołowi, będąc zaś wopozycji puszczała oko do swojego antyklerykalnego elektoratu. Zkolei pomniejsze, krzykliwe partie antyklerykalne, wrodzaju Racji Polskiej Lewicy, nigdy nie znalazły społecznego oddźwięku. Stan rzeczy na dzień dzisiejszy jest następujący: Kościół ma wszystko, co może mieć, społeczeństwo zaś biernie akceptuje status quo. Polacy w większości identyfikują się z Kościołem, nie chcąc zrywać z nim swych instytucjonalnych więzi, nawet jeśli z dogmatycznego punktu widzenia ich katolicyzm stoi pod znakiem zapytania, zarówno jeśli chodzi o kwestie wiary, wia ry, jak i prak tyk tykęę życiową . Polski ant ykle yklery ryka kalizm lizm jest antyk a ntyk lery leryka kaliz lizmem mem pry watny m, nie znajdując zn ajdującym ym ujścia w przestrzeni publicznej i politycznej. Na zachłanność k sięży narzeka nar zeka się wdomu iwśród znajomych, znajomych, tak jak iwdomu iwśród znajomych krytykuje się polityczne zaangażowanie kleru. Nie przekłada się to jednak na polityczne działania idecyzje. Dzieje się tak przynajmniej zdwóch powodów. powodów. Po pierwsze, społeczeńst społeczeństwo wo nie postrzega działań Kościoła jako uciążliwych. Są one irytujące, wątpliwe zmoralnego punktu widzenia, nie mają
jest jedynym miejscem, w którym który m mogą znaleźć pomoc i zrozumienie. Słowem, tych, których nie obejmuje no woczesny dyskurs dy skurs w yklucze ykluczeniowy, niowy, wedł ug którego któreg o wykluczeni są dobrze zarabiający homoseksualiści, ale już nie starsze osoby żyjące z głodowych emerytur, tylko dlatego, że słuchają tego a nie innego radia. Ten fakt umyka jednak uwadze lewicy, która pryncypialnie postrzega Kościół jako uosobienie wstecznictwa ireakcji, nie zaś instytucję, która także występuje wobronie ubogich. Jeśli nawet lewica dostr zeże ten fakt, fak t, to itak ita k poddaje go ideologicznej interpretacji. Kościół katolicki ma miano wicie manipulow manipulować ać i iwykor wykorzyst zystywa ywaćć ludzi, zatru zatruwać wać ich umysły jadem, wpajać im fałszywe wyobrażenie świata. Według lewic lewicy, y, ona sama ma monopol na reprezentowanie interesów wykluczonych, stąd każda inicjatywa wtej materii, która nie wywodzi się ze środowisk deklaratywnie lewicowych, jest podejrzana. Taka postawa lewicy wstosunku do Kościoła nie jest czymś charakterystycznie polskim. Jest raczej w yznacznikiem myślenia lewicowego, aprzynajmniej jego znacznej
części, wogóle. Źródeł nowoczesnej myśli lewicowej szukać trzeba wOświeceniu. To ono traktowało instytucjonalne kościoły jako źródło zacofania, aprzez to barierę dla postę-
pu społecznego. Działalność masowych partii robotni robotniczych czych przypadała przypada ła natomiast na wiek XIX iXX, gdy sojusz kościo-
łów zkonserwaty zkonserwatywnym wnym ikapitalistycznym porządkiem porzą dkiem był dla wielu rzeczą oczywistą. Wte Wtedy dy to antyklerykalizm stał
się istotnym składnikiem lewicowej tożsamości, głównie na kontynencie europejskim. Jedna k to nie wsz wszystko, ystko, bowiem ant antykler ykler yka ykaliz lizmomo wi czę często sto towa towarzy rzyszy szyła ła radyk radykaln alnaa kr kryt ytyka yka samej relig religii. ii.
jednakk poważnych jedna poważ nych konsekwencji konsek wencji dla zw ykł ykłego ego obywatela oby watela.. Po drugie, społeczeństwo polskie jest ideologicznie indyferentne. Spór oneutralność światopoglądową państwa jest dla polsk polskiego iego społe społeczeń czeństw stwaa równie egz egzotycz otyczny, ny, jak ja k lozoczny spór opowszechniki. Kościół wPolsce nie tylko zatroszczył się oswój stan posiadania, lecz także wzamian sankcjo sankcjonował nował przemiany społeczne, popierając uchwalenie Konstytucji, akcesję do Unii Europejskiej, atakże neoliberalne reformy rynkowe. Czynnie– nawet jeśli zgłaszał tu iówdzie pewne obiekcje– wspierał więc budowę nowego porządku. Jednak taki obraz byłby był by jednostronny. Kościół katolicki w Polsce to nie tylko jego hierarchia oraz ideologiczne i majątkowe roszczenia. To również inst ytucja, która jako jedna z nielicznych ujmuje się za społecznie i ekonomicznie wykluczonymi: ludźmi biednymi, starszymi, z małych miasteczek i w iosek, gdzie parafia
] / y r e b n a b s e l i m / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ Y R E B N A B S E L I M
n b
145
Postrzegano ją jako przejaw fałszywej świadomości, która nie pozwala jednostkom icałym grupom społecznym rozpoznać ich prawdziwej sytuacji. Ludzie zaczadzeni religijnymi przesądami– utrzymywała lewica– niezdolni są do podjęcia tutaj iteraz walki osprawiedliwość; ich pragnienia idążenia, aprzede wszystkim tęsknota za lepszym światem, ulokowane zostały wzaświatach. Wten oto sposób religia spełnia swą ideologiczną funkcję, traktując urzeczywistnienie sprawiedliwego porządku jako zadanie, które ma zostać zrealizowane dopiero wporządku innym niż ziemski iktóre ma być być dziełem nie człowieka, człow ieka, lecz Boga. Wefekcie sankcjonuje status quo izniechęca, anawet odmawia prawa do walki znim. Walka osprawiedliwość, próby budowy lepszego świata, kreowania go według własnych wyobrażeń– miały być bluźnierstwem, oznaczały bowiem stawianie człowieka wmiejsce Boga. Reakcyjni krytycy Oświecenia przejęli zresztą ten język, stawiając jedynie znak plus tam, gdzie Oświecenie dokonywało oceny ujemnej. Konikt pomiędzy lewicą lewicą a religią przeniósł przeniósł się wIIpo wI Ipołowie łowie XX w. na inną płasz płaszczyznę czyznę.. Klasa robotnicza nigdy nie była szczególnie wyemancypowana obyczajowo, dlatego też kwestie seksualności i jej w yzwolenia nie stanowiły przedmiotu zbytniego zainteresowania ruchów i part ii lewicowych. Wprawdzie atakowano mieszczańską moralność za jej purytanizm, ale nie tyle w imię seksualnego sek sualnego w yzwoleni yzwolenia, a, lecz w imię im ię autentycznej kultury moralnej moralnej,, gdzie w ierność pewnym zasadom i ideałom stawia się wyżej niż przyziemną chęć zysku i konformizm. Jednak celem partii lewicowych– głównie socjaldemokratycznych– było ustanowienie politycznej podmiotowości klasy robotniczej, zapewnienie jej bezpieczeństwa socjalnego, realizacja gwarancji zatrudnienia oraz tworzenie powszechnego dobrobytu. Wkrajach Europy Zachodniej po II wojnie światowej cele te wdużej mierze osiągnięto. Powstało tam coś na wzór konsensu socjaldemokratycznego. Jak każdy jednak konsens, również ten okazał się po części zgniłym kompromisem, osiągniętym dzięki zmarginalizowaniu pewnych kwestii. Musiały one wkońcu stanąć na porządku por ządku dnia: d nia: młodzi młod zi Niemcy zaczęl i pytać, co robili ich ojcowie podczas wojny, amłodzi Amerykanie oto, dlaczego muszą ginąć wWietnamie. Przyczyny „rewolty” lat . były– jak wprzypadku każdego każde go zjawiska społecznego– społeczneg o– złożone. Nie da się jej spro wadzić do zwyk z wykłej łej ruchawki r uchawki znudzonej młodzież m łodzieżyy. Zwrócono wówczas uwagę na wiele ważnych kwestii: rasizm, seksizm, amnezję historyczną, zagrożenie środowiska naturalnego, nadmierną konsumpcję, erozję autentyczności, alienację itd. Podjęto także problematykę emancypacji seksualnej iobyczajowej. iobyczajowej. Ta ostatnia kwestia określiła okre śliła na dobre charakter myśli (nowo)lewicowej. Już nie praca, lecz seksualność stała się tym, co należ ało wyzwalać, wyz walać, azczasem, azczasem, gdy zakwestionowano pojęcie natury– kreować. Lata . to początek demontażu socjaldemokratycznego konsensu iprób zastąpienia go nowym, neoliberalnym. Stare partie socjaldemokratyczne– jak zresztą wszystkie
liczące się siły polity polityczne– czne– zaczęły brać udział wtym procesie. Kry Krytyczna tyczna myśl lewicowa natomiast natomiast przestała stanowić część szerokiego ruchu społecznego i na dobre zadomowiła zadomo wiła się na uniwersyteckich wydziałach. Sta wała się coraz bardz bardziej iej elita elitarna rna i hermetyc hermetyczna, zna, trac tracąc ąc kontakt z rzeczywistością. Jej głównym adresatem nie byli już robotnicy, którzy, jak się okazało, zostali wedle teoretyków zdemoralizowani przez kapitalizm i ofero wany przezeń pr zezeń dobrobyt. Wkrótce proletariat jako jednorodna klasa przestał itak istnieć, adokładniej uległ rozproszeniu irozczłonkowaniu wwyniku neoliberalnych reform. Zmianie uległ również charakter pracy. Nie wypracowano jednak jej nowego rozumienia, awkonsekwencji– awkonsekwencji– nowego pojęcia klasy pracującej. Co więcej, zakwestionowano pojęcie jedności , uznając je za zgr zgruntu untu totalitarne. total itarne. Nadziei na radykalną zmianę społeczną upatrywa no w zbuntowan zbuntowanych ych studentach, artystycznej bohemie, lumpenproletariacie – słowem, we wszyst wsz ystkich kich tyc tych h grupa grupach, ch, które fu funkcjonuj nkcjonująą na swoistym marginesie społecznym. Ich wielość miała dać wyzwolenie iprzeobrazić społeczny społec zny ipolityczny krajobraz. Podejmowane próby pożenienia myśli myśl i nowolewicowej ztradycyjną problematyką lewicową, są od początku skazane na porażkę: myśl tradycyjni tradycyjniee lewicowa i nowol nowolewicowa ewicowa operują odmiennym zestawem pojęć oraz przypisują kluczowe znaczenie innym wartościom. Radykalna ikrytyczna myśl lewicowa nie była wstanie uporać się zpowstaniem kapitalistycznego welfare state . Okazało się, że społeczny dobrobyt można budować bez rewolucji proletariackiej, proletariackiej, anga żując w to niemalże wszystkie wszyst kie siły społec zne i zachowują zachowującc jednostkowe swobody i uprawnienia. Ba, okazało się, że bez politycznej demokracji oraz liberalnych swobód takiego dobrobytu zbudować nie sposób. Próby wyjaśnienia, dlaczego to kra je realneg realnegoo socjaliz s ocjalizmu mu był y znacząco z nacząco biedniejsze niż państwa, które postawiły na polityczną demokrację, liberalną konstytucję iograniczony, ale jednak wolny rynek, przestały zczasem przekonywać nawet samych autorów. Fakty mówią same za siebie: próby wprowadzenia socjalizmu na wzór mark marksistowsko sistowsko-leninowsk -leninowskii kończy kończyły ły się zaws zawsze ze askiem iprzynosiły tragiczne rezultaty. Nie zmieniłoby tego nawet zmartwychwstanie Lwa Trockiego inapisanie kolejnej „Zdrad zonej rewolucji”. rewolucji”. Wsporze Wsporze między międ zy komunistami asocjaldemokratami, rację należy przyznać tym ostatnim. Widmo komuniz komunizmu mu prze przesta stało ło krą żyć po Europie, a adzidzisiaj już wiemy, że zakwestionowanie demokracji, nawet w imię i mię jej w yższ yższej ej i prawdziwej formy, nie może skończyć się dobrze. Tak jak myśl lewicowa nie potrała sobie poradzić zpowstaniem welfare state , tak inie potra poradzić sobie zjego demontażem. Nie bardzo wie, czy bronić socjaldemokratycznych zdobyczy, skoro sama przyczyniła się do ich zarzucenia lub poddała je krytyce jako reformistyczne, kompromisowe. Nie potra sformułować także żadnej sensownej iatrakcyjnej alternatywy. Dziś widzi rację swojego
146
bytu wwalce odyskr odyskryminowanych yminowanych iwykluczonych, jednak
nie według klucza ekonomicznego, lecz kulturowego.
polityczne, aprzede wszystkim wyrażać się poprzez demokratyczne instytucje, gdzie wszyscy ci, których dana
Walka ta jest jednak walk ą zwiatra zwiatrakami kami prz ynajmniej
decyzja dotyczy, mają udział wjej podejmowaniu. Zasadę
ztrzech powodów. Po pierwsze dlatego, że żadna kultura iżadne społeczeństwo nie są na tyle pojemne, aby pomie-
tę należy stosować jak najszerzej. Nie tylko wwymiarze
ściśle politycznym, politycznym, lecz tak że wmiejscu pracy czy miejscu
ścić iuznać wszystkie style życia za równouprawnione.
zamieszkania. Szeroka partycypacja to nie tylko wymóg
Muszą istnieć jakieś społeczne normy, społeczeństwo bez norm rozpadnie się na wielość zatomizowa nych jednostek
moralny– jest ona również efektywna społecznie i ekonomicznie. Trzeba Trzeba jednak podkreślić, podk reślić, że zasady za sady uczestnictwa
(inną sprawą jest to, jakie to mają być normy– zgodzić się wypada wy pada,, że nietoleranc nie tolerancja ja np. na gruncie gru ncie pewnych preferen-
demokratycznego nie należy stosować do działania zrzeszeń prywatnych, wktórych uczestnictwo nie jest przymuso-
cji seksualnych jest niedopuszczalna). Po drugie, kulturowo rozumiany projekt emancypacji nie ma w sobie nic specyficznie lewicowego. Ma charakter liberalny i przez państwo liberalne jest realizowany (w większym lub mniejszym stopniu), a co więcej – poza nim nie może być zrealizowany. Wydaje się, iż ramy państwa liberalnego są już na tyle szerokie, że bardziej inkluzywnego porządku nie można sobie pomyśleć – każdy bardziej „otwarty” projekt grozi rozpadem spo łeczeńst łecz eńst wa. Dlatego też, po trzecie, emancypacyjne pro jektyy nowej lewicy jekt lewic y są zbyt radyka rad yka lne iidące iidąc e wbrew nie ty lko odczuciom społecznym, które przecież ulegają ciągł ym
we. Hierarchiczny Hierarc hiczny charak ch arakter ter np. Kościoła Kościoł a katolickiego katolick iego jest sprawą tych, którzy do niego przynależą iim pozostawio-
zmianom, ale iprzeciwko naturze społeczeństwa. Lewica, kwestionując istnienie pewnego naturalnego porządku, zakwestionowała zakwestion owała też same podstawy społecznej krytyki. Bo wimię czego wówczas ją prowadzić? Jeśli wszystko
jest społ społeczny ecznym m ikult i kulturow urowym ym konstr konstrukte uktem, m, to wówcza wówczass nie ma czego emancypować, można tylko konstruować.
Jeśl i zaś Jeśli z aś te konstr k onstrukcje ukcje nie mogą mieć cha charak rakteru teru czy czysto sto arbitralnego, musi istnieć jakiś ich wzorzec. Odrzucenie istnienia takiego idealnego wzorca, wydaje nas na pastwę przemocy. Nic dziwnego zatem, że lewicowi intelektualiści odkrywają dla siebie Carla Schmitta, apologetę polityki rozumianej jako czysta przemoc zorganizowana wokół dychotomii wróg-przyjaciel. W ten oto sposób myśl lewicowa odeszła od swoich oświeceniowych korzeni. Ito, można powiedzieć, przypieczętowało jej koniec. Jedynym rozwiązaniem wydaje się więc powrót do ideałów Rewolucji Francuskiej: wol-
ności, równości ibraterstwa. Jednakże trzeba je na nowo przemyśleć iodejść od oświeceniowej ortodoksji, adokładniej mówiąc– od pewnego zideologizowanego wyobrażenia
oOświeceniu. Idea wolności ucieleśniona została wmniejszym lub większym stopniu wkonstytucjach isystemach prawnych państw zachodnich. Trzeba jedynie zadbać, aby te wolności nie pozostały wyłącznie formalne. Nie oznacza to jednak, że należy zastąpić– jak chcieli marksiści– burżuazyjne wolności jakimiś innymi, bardziej prawdziwymi wolnościami. Społeczeństwo musi zapewnić materialne środki, które pozwolą ztych wolności czynić efektywny użytek: powszechny dostęp do edukacji, gwarancje bezpieczeństwa socjalnego, atrakcyjne środowisko kulturowe, które umożliwi dokonywanie wartościowych
wyborów. Ideał równości zkolei zk olei nie może oznaczać homogenizacji społeczeństwa. Musi się on przełożyć na wartości
na powinna zostać swoboda decydowania otym, jak ma
on wyglądać. Rzecz ma się gorzej wprzypadku ideału braterstwa, owiele trudniej go bowiem zinstytucjonalizować. Brater-
stwo jest pewnego rodzaju stosunkiem pomiędzy obywatelami bez instytucjonalnego zapośredniczenia. Jest czymś,
co urzeczy wistnia się wcodziennych wcodziennych relacjach, wtym, jak się do siebie odnosimy, jak osobie myślimy, wtym, czy jesteśmy skorzy do pomocy innym, do brania za nich odpo wiedzialności, wiedzia lności, gdy tylko t ylko zaistn zaistnieje ieje taka ta ka potrzeba potrzeba.. Tymczasem wraz zprywatyzacją życia społecznego wyczerpały się źródła braterstwa. Lewica nie jest dziś wstanie wskrzesić świeckich ideałów wspólnoty isolidarności. Nie jest to na wet wskaz wskazane. ane. Świecki humanizm jest atrakc atrakcyjny, yjny, ale nie do przyjęcia dla wszystkich. wszystk ich. Dla wielu odniesienie odniesienie do jakiegoś transcendentnego porządku stanowi istotny składnik tożsamości inie przystaną na redukcję swojej egzystencji
tylko do w ymiaru doczesnego, nawet jeśli byłby on nasycony wartościami, anie jedynie sprowadzony do konsumpcji coraz to nowych wrażeń. Lewica musi sięgnąć do religijnego rezerwuaru istotnych, elementarnych intuicji moralnych: szacunku wobec życia, troski o słabszych, poczucia jedności. Idee te są obecne w naszej kulturze, trzeba tylko dokonać ich przekładu na język, który będzie do zaakceptowania dla wszystkich, zarówno niewierzących, jak i wierz w ierzącyc ących. h. Europa Eur opa przesta prz esta ła być chr ześc ześcijańs ijańska, ka, ale nie jest laicka. Jeśli lewica chce sformułować atrakcyjną alternatywę wobec obecnego porządku, musi wy praco pracować wać ta taki ki języ język, k, któr ym poroz porozumie umiećć się si ę będ będą ą mogli wszyscy. I będzie to taki język, w którym da się wy raz razić ić idea ideały ły wolnoś wolności, ci, równo równości ści i brate braterst rstwa. wa. Trzeba zrobić krok iwyjść poza instytucjonalny oraz proce-
duralny konsens zaoferowany przez liberalizm ito wtaki sposób, aby zachować liberalne idemokratyczne zdobycze. Tego kroku nie zrobi ekskluzywistyczna prawica. Nato-
miast jeśli lewica chce na powrót zostać znaczącą siłą spo łecznąą i polit łeczn polityczn yczną, ą, musi dokonać istot istotnych nych prze przewar wartoto-
ściowań ina nowo określić swą tożsamość, której częścią powinny okazać się pewne idee zaczerpnięte zreligijnego dziedzictwa. dr Krzysztof Kędziora
NASZE TRA DYCJE
Kościół
147
a duch kapitalizmu . S W
G
rzech pierworodny ma zasiêg powszechny. Ka¿da dziedzina ¿ycia ludzkiego ma swój grzech
na ¿ycie moralne i religijne ca³ych pañstw, narodów
pierworodny; ma go równie¿ ¿ycie spo³eczno-
Czy¿ Koœció³ mo¿e pozostaæ obojêtny wobec tego zatru-
gospodarcze. […]
Powsta³a nowa religia – pieni¹dza i bogactwa. Jej
dogmaty – to nieograniczona wolnoœæ gospodarcza, wolna konkurencja, rozdzia³ kapita³u i pracy, najemnictwo, prawo poda¿y i popytu, mechanizm cen. Jej
i spo³eczeñstw.
moralnoϾ
– to brak
Ca³e ¿ycie ludzkie ocenia Koœció³ sw¹ miar¹ ostatecznej i najwy¿szej celowoœci. I w ¿yciu gospodarczym ta miara jest niez awodna: wszystko, co cz³owiekowi u³atwia u³atwia osi¹gniêcie tego celu, jest u¿yte czne i dobre; wszystko, co
wszelkiej moralnoœci, przewaga kapita³u nad cz³owiekiem i prac¹, dobro produkcji, zysk jako dobry uczynek. Jej o³tarze – to wielkie fabryki, maszyny, narzêdzia, kartele,
odeñ oddala lub drogê utrudnia – jest z³e lub nieu¿yteczne,
¿ycie ludzkie. za wszelk¹ cenê – kto mo¿e i jak tylko mo¿e! Oto bóg œwiata – spogania³y kapitalizm. Wszystko, co odt¹d œwiat spotyka, ³¹czy siê œciœle z tym systemem;
cz³owiek” (Pwt 8, 3). T¹ miar¹ ocenia te¿ Koœció³ wszystkie pr¹dy i kierun-
i choæby najwiêksze zapewnia³o korzyœci gospodarcze – musi byæ odrzucone, gdy¿ „nie samym chlebem ¿yje
ki gospodarcze, tê miarê przyk³ada równie¿ do oceny
kapitalistycznej gospodarki. Zobaczmy, co z niej nale¿y odrzuciæ, co zaœ mo¿na zatrzymaæ.
bowiem „przepaœæ przepaœci przyzywa” (Ps 41, 8). Spogania³y kapitalizm jest rodzonym ojcem wszystkich
kierunków rewolucyjno-spo³ecznych: socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu – tych wszystkich d¹¿eñ, które dzia³aj¹c
na mocy prawa reakcji, stanê³y w obronie pogwa³conych
praw cz³owieka. Ale czy¿ z³e drzewo mo¿e dobre owoce ro dziæ? Grzech rodzi grzech. Grzechowi kapitalizmu przeciwstawi³ siê grzech socjalizmu, komunizmu, bolszewizmu. Herezje marksistowskie dowodzi³y, ¿e technika kapitalistyczna rodzi
ustrój kolektywistyczny. „Bo korzeniem wszelkiego z³ego jest chciwoœæ, której gdy siê niektórzy niektó rzy o ddali, zab³¹dzil zab³¹dzilii w niewiarê i œci¹gnêli na siebie wiele cierpieñ” (I. Tym. 6, 10). Mówicie, ¿e to wygl¹da radykalnie? Ka¿dy grzech jest radykalny, czy to bêdzie indywidual indywidualistyc istyczny zny grzech grz ech kapitalizmu, czy kolektywistyczny grzech bolszewizmu. Wszystkie grzechy nale¿¹ do jednej rodziny, dlatego i z³ota, i czerwona miêdzynarodówka p³yn¹ z jednego W rozwa¿aniach naszych zajmiemy siê przede wszystkim duchem kapitalistycznym, gdy¿ on w³aœnie jest najbardziej przeciwny duchowi chrzeœcijañskiemu; to on rodzi owoce, którymi zatruwa siê ca³e ¿ycie gospodarcze, spo³eczne, polityczne, a swój wp³yw rozk³adowy przerzuca nawet
] / N @ / e l p o e p /
m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ O X _ E L L E O J A
b
KO MEN TARZ
Chleb nasz powszedni Koœció³ jest instytucj¹, której cele nie koncentruj¹ siê wokó³ spraw, nazwijmy to, ziemskich. W sensie „technicznym” jest struktur¹ organizacyjn¹,
obecnych i potencjalnych wiernych. I to w³aœnie temu zadaniu podporz¹dkowane jest sedno j ego aktywnoœci. Z tego wzglêdu próby przykrojenia misji, dzia³añ, dogmatyki i przes³ania Koœcio³a do ram programów politycznych, projektów spo³ecznych, a tym bardziej bie¿¹cych problemów, s¹ w sferze praktyki chybione, gdy¿ ich adresat nie tym siê zajmuje. S¹ równie¿ nieuczciwe etycznie, gdy¿
bazuj¹ na instrumentalnym, czysto pragmatycznym podejœciu, które oznacza po prostu brak szacunku wobec podmiotu takich starañ. Niezale¿nie, czy sojusznikiem Koœcio³a pragnie zostaæ prawica, czy do swych celów usi³uje go wykorzystaæ lewica, s¹ to zazwyczaj próby przejêcia czy podczepienia siê pod strukturê stworzon¹ i przeznaczon¹ do celów zgo³a innych. Nie sposób jednak abstrahowaæ od dwóch kwestii. Chrzeœcijañstwo, którego wyrazicielem i g³osicielem jest m.in. instytucjonalny Koœció³, wp³ynê³o swoim przes³aniem, zasadami wiary
i wskazaniami moralnymi na znacz¹c¹ czêœæ œwiatowego „etosu” zarówno indywidualnego, jak i publicznego, a w naszym krêgu kulturowym jest jedn¹ z g³ównych „idei” – nawet w krajach, które dziœ s¹ silnie zsekularyzowane, a katolicyzm stanowi w nich religiê mniejszoœciow¹. Zreszt¹, samo pojêcie sekularyzacji jest doœæ zwodnicze, bowiem
w skali globu – nie zaœ Europy Zachodniej – liczba wiernych wcale nie maleje znacz¹co. W dodatku, Koœció³ jest istotnym i czynnym podmiotem ¿ycia publicznego,, a jego g³os w kwestiach wykraczapublicznego j¹cych poza poz a w¹sko i dos³ownie pojmowan¹ sferê
I. Kościół wobec urządzeń gospodarki kapitalistycznej Ile¿ to razy w szeregach rozgoryczonych robotników robotników pada³y zdania: „Koœció³ trzyma z kapitalistami”, „Koœció³ zaprzeda³ nas bogaczom”. Komunistyczna propaganda mi prawdziw¹ naukê katolick¹, jeszcze umacnia³y ten pogl¹d. Sami zaœ kapitaliœci nieraz os³aniali powag¹ Koœcio³a swe praktyki, rzucaj¹c cieñ podejrzeñ na tego najwy¿szego stró¿a prawdy i moralnoœci, który z jednakow¹ si³¹ wszystkim przypomina ich obowi¹zki. Nie jest prawd¹, jakoby Koœció³ popiera³ bezbo¿ny kapitalizm.
Jest wielk¹ niesprawiedliwoœci¹ g³osiæ, ¿e Koœció³ tylko robotnikom zaleca³ pos³uszeñstwo i cierpliwe znoszenie niewoli kapitalistycznej, natomiast sprzyja³ przemys³ow przemys³ow-com i ochrania³ plutokracjê. Czy¿ nie s³yszeliœcie o tym, ¿e do ostatnich niemal czasów tylko Koœció³ mia³ odwagê stawiaæ wytrwale czo³o rozpowszechnionej praktyce pobierania procentów od kapita³u, choæ ca³y ówczesny system gospodarczy natrz¹sa³ siê z niego, jako g³osiciela ciemnoty i zacofania. A przecie¿ jak d³ugo dawano pos³uch Koœcio³owi, rozwój kapitalizmu w dzisiejszej jego postaci by³ wœród narodów katolickich powstrzymany. Czy¿ nie widzicie, ¿e to w³aœnie niekatolickie kraje s¹
najsilniejszymi twierdzami kapitalizmu? Czy¿ nie s³yszeliœcie, ¿e w³aœnie Koœcio³owi zarzuca siê, i¿ jego nauka i moralnoœæ zahamowa³y w krajach katolickich rozwój
przemys³u i handlu? […] Koœció³ nigdy nie pochwala³ ani nie popiera³ kapitalizmu, natomiast od najdawniejszych czasów a¿ do naszych dni zawsze zwalcza³ zawziêcie wszelkie rodzaje lichwy. Wszak w okresie najwiêkszego rozprzê¿enia lichwiarskiego Leon XIII potêpia³ „¿ar³oczn¹ lichwê”, któr¹ dziœ ludzie „chciwi i ¿¹dni zysku uprawiaj¹ w nowej postaci” (RN, 2) [Rerum novarum]. A prawo kanoniczne, og³oszone przez Benedykta XV, zabrania wszelkich lichwiarskich kontraktów, a wiêc i wyzyskuj¹cej umowy o pracê, lichwiarzom zaœ grozi karami koœcielnymi (kan. 1543). Tak¿e dziœ mo¿na us³yszeæ w œwi¹tyniach katolickich s³owa Ksiêgi Przypowieœci: Przypowieœ ci: „Kto kryje zbo¿e, przeklnie go pospólstwo, lecz b³ogos³awieñstwo nad g³ow¹ sprzedaj¹cych” (Prz 11, 26). I inne: „Obrzydliwoœci¹ jest u Pana waga i waga; szala zdradliwa nie jest dobra” (Prz 20, 23). Wyzyskuj¹cy i bezbo¿ny kapitalizm jest potêpiany zawsze przez ca³¹ naukê Koœcio³a œwiêtego. Koœció³ odrzuca nie o graniczon¹ ¿adnym prawem wolnoœæ samolubnego kapitalizmu.
Koœció³ broni wolnoœci, gdy¿ wolnoœæ jest nieodzownym warunkiem dzia³alnoœci ludzkiej i najlepiej odpowiada
rozumnej naturze cz³owieka. Zdecydowanie jednak potêpia Koœció³ tak¹ wolnoœæ, która wyzwala z prawa
przyrodzonego i Bo¿ego, z wszelkich nakazów moralnych.
149
bogatego p³ynie niewola ubogiego.
W³aœnie dlatego, ¿e liberalizm gospodarczy g³osi³ wolnoœæ od wszelkiego prawa Bo¿ego, spotka³ siê z potêpieniem Koœcio³a. Nowoczesny kapitalizm odrzuci³ wszelk¹ pomoc Bo¿¹ w ¿yciu gospodarczym. […]
Nie to jest tragiczne, ¿e bezbo¿ny kapitalizm wyrzeka³ siê Boga w fabryce; Bóg chrzeœcijañski zbyt wnikliwie patrzy w serca i na d³onie. Rozpoczêli s³u¿bê bogu – ma-
monie, która nape³ni³a ich kieszenie. Wziêli zap³atê swoj¹ za zdradê Boga – judaszowe srebrniki. A co zyskali na
wiary pozostaje wci¹¿ du¿y – w krajach takich jak Polska nierz adko wrêcz klucz kluczowy. owy. Nie jest zatem obojêtne – niezale¿nie, czy spogl¹damy na
problem z pozycji ludzi wierz¹cych i zwi¹zanych z Koœcio³em, czy te¿ jako adepci innego wyzna
owej instytucji – to, jak ie stanowisko w sprawach „przyziemnych” zajmuje hierarchia lub szeregowi
grzechu, nowoczesn¹ nowoczes n¹ Sodom¹ i Gomor¹, która która tu i ówdzie
wierni. Jak wspomnia³em, nieuczciwa bywa czêsto postawa nacechowana próbami przeci¹gania Koœcio³a na swoj¹ stronê, podpierania siê nim w kwestiach „ziemskich” czy uprawomocniania w³asnych idei za pomoc¹ udawania, i¿ jest siê osobistym przyjacielem i powiernikiem Pana Boga. Jest to równie¿ nieco ja³owe, gdy¿ o ile w kwestii wiary czy w bezpoœrednio zwi¹zanej z ni¹ i daj¹cej siê jasno uj¹æ sferze moralnoœci bezwarunkowo potêpia zdradê ma³¿onka), o tyle w sprawach spo³ecznych czy politycznych nie sposób precyzyjnie powiedzieæ, jakie ono jest. Jeœli papie¿ czy pomniejsi hierarchowie zalecaj¹ dbaæ o godnoœæ ka¿dego cz³owieka, to jednak istnieje ca³e mnóstwo dylematów, w przypadku
zamieni³a siê w Morze Martwe.
których owo wezwanie nie przek³ada siê na jasno
zdradzie Boga robotnicy? Dlaczego wypêdzali Go z fabryk i warsztatów, ze swoich programów, partii i zwi¹zków? Czy po to, by przyspieszyæ zwyciêstwo bezbo¿nego i samolubnego kapitalizmu? W³aœnie ta zdrada praw Bo¿ych przez œwiat kapitalistyczny i przez œwiat robotniczy – ta wspólna wina! – u³atwi u³atwi³a ³a rozbicie gospodarczego organizmu zdrowego ¿ycia zawodowego, zaprowadzi³a nie³ad, a w nastêpstwie – wyzyskanie gospodarczej przewagi kapita³u. Czy¿ mo¿liwe by³o utrzymanie moralnoœci ¿ycia gospodarczego bez praw Bo¿ych? Stara m¹droœæ objawiona mówi³a: „Jako w poœrodku spojenia kamieni kó³ siê wbija, tak i miêdzy sprzedawanie a kupowanie wciœnie siê grzech” (Syr 27, 2). Nic wiêc dziwnego, ¿e
¿ycie gospodarcze wyzwolone z Bo¿ego prawa wspólnym wysi³kiem fabrykantów i robotników sta³o siê krain¹
Koœció³ uznaje godziwe instytucje gospodarcze.
Œwiat Bo¿y jest wielkim domem, w którym ¿ycie ludzkie powinno rozwijaæ siê wed³ug wzorów Bo¿ych. A przecie¿ Bóg jest twórc¹ t wórc¹ tej wspania³ej „maszyny”, o której czytamy w Ksiêdze Przypowieœci: „M¹droœæ zbudowa³a sobie dom, sza³a wino i stó³ swój zastawi³a” (Prz 9, 1-2). […] Cz³owiek jest wezwany do wielkiej pracy stopniowego przebudowywania œwiata. Rozwój gospodarstwa œwiatoweg œwiatowego o j est wynikiem praw postêpu. Nie mo¿e wiêc i wspó³czesny wielki przemys³, sam w sobie, byæ czymœ z³ym i zas³uguj¹cym na potêpienie, jeœli pracuje zgodnie z prawem Bo¿ym, bo „robota sprawiedliwego ku ¿ywotowi” (Przy
10, 16). 16). Ka¿da uczciwa praca ludzka, jeœli po œwiêcona jest tworzeniu dóbr prawdziwie u¿ytecznych, jest wspó³prac¹ cz³owieka z Bogiem w Jego planie wy¿ywienia œwiata. Koœció³ nie potêpia równie¿ gospodarki kredytowej, któr¹ pos³uguje siê wielki przemys³, o ile jest ona prowa-
dzona sprawiedliwie. Pan Jezus postaw¹ swoj¹ da³ dowód, ¿e w ka¿dej dziedzinie ¿ycia ludzkiego mog¹ byæ zalety
i wady, które przy dobrej woli cz³owieka mo¿na mo¿n a naprawiæ. Dlatego przyj¹³ zaproszenie na ucztê u Lewiego, gdzie „wielka rzesza celników i innych z nimi siedzia³a u sto³u” (£k 5, 29); a gdy siê z tego gorszyli ówczeœni purytanie, zapewni³ ich, ¿e i ci ludzie mog¹ wejœæ do królestwa niebieskiego, niebieskieg o, jeœli bêd¹ pe³niæ uczciwie swoje obowi¹zki
Nie wiemy zatem na przyk³ad, czy Koœció³ s¹dzi, i¿ kobieta powracaj¹ca do pracy po urlopie macierzyñskim powinna byæ w ka¿dym kraju, ustroju politycznym i rodzaju dzia³alnoœci gospodarczej
przyjêta na wczeœniej zajmowane stanowisko, stanowisko, czy te¿ pracodawca mo¿e z jakiegoœ powodu odmówiæ jej tego prawa i wys³aæ na bezrobocie. To, To, co nosi nazwê „katolickiej nauki spo³ecznej” zawiera wiele wskazañ i opinii, ale niekoniecznie precyzyjnych
na poziomie szczegó³owych rozwi¹zañ. Nie ma powodu, by formu³owaæ z tego tytu³u jakieœ pretensje. Skoro nie oczekujemy od zwi¹zków zawodowych, ¿e bêd¹ dba³y o zbawienie naszych dusz, tak
samo nie powinniœmy zak³adaæ, i¿ papie¿ przeœle ka¿demu z krajów mniej lub ba rdziej katolickich drobiazgowe uwagi do projektu Kodeksu Pracy.
Co wiêcej, ukierunkowanie aktywnoœci Koœcio³a na kwestie „nieziemskie”, „nieziemskie”, sprawia, i¿ jest on instytucj¹ funkcjonuj¹c¹ poza, a raczej ponad wieloma podzia³ami zwi¹zanymi ze spo³eczn¹ aktywnoœci¹ cz³owieka. Skutkuje to istnieniem w ³onie Koœcio³a przeró¿nych œrodowisk ideowych – o ile katolicy
maj¹ moralny obowi¹zek sprzeciwiaæ siê np. aborcji, o t yle ich duchowi przywódcy nie wymagaj¹ od nich popierania podatku progresywnego czy liniowego. A zatem pe³noprawnymi wiernymi
s¹ zarówno katoliccy libera³owie, jak i osoby przekonane, ¿e zamo¿ni powinni p³aciæ wy¿sze by egalitarny dostêp do edukacji czy lecznictwa. Z tego to powodu nie sposób w wielu przypadkach powiedzieæ, czy Koœció³ jest naszym sojusznikiem,
i inicjatyw spo³ecznych. spo³ecz nych. Nie wiemy tego tak¿e my, prezentuj¹c na ³amach „Obywatela” ró¿ne pomys³y, inicjatywy, opinie i stanowiska. Mamy natomiast coraz czêœciej do czynienia z próbami uprawomocnienia autorytetem Koœcio³a takich przedsiêwziêæ ze sfery idei i praktyki, które w naszym przekonaniu s¹ spo³ecznie szkodliwe. Mam na myœli aktywnoœæ œrodowisk opowiada j¹cych siê za z a daleko id¹cym li berali beralizmem zmem gospodarczym. Dawniej, na przyk³ad w XIX wieku, ideologia liberalizmu gospodarczego by³a podpierana g³ównie argumentami rzekomo naukowymi (jakoby taki system by³ „obiektywnie s³uszny” i najkorzystniejszy spo³ecznie) lub bazowa³a na etyce „zdroworozs¹dkowej” (ka¿dy ma prawo np. tak rozporz¹dzaæ swoj¹ w³asnoœci¹, jak mu siê podoba, gdy¿ to przecie¿ w³aœnie jego w³asnoœæ, nie zaœ cudza). Natomiast dziœ znacz¹ca czêœæ œrodowisk wolnorynkowych, ze szczególnym uwzglêdnieniem tych najbardziej skrajnych, odwo³uje siê w³aœnie do chrzeœcijañstwa i katolicyzmu, twierdz¹c, i¿ Biblia, Ojcowie Oj cowie Koœcio³a, papie¿e itd., uznawali gospodarkê rynkow¹ rynkow¹ w jej jak najmniej regulowanej postaci za optymaln¹, sprawiedliw¹, sprawiedliw¹, godn¹ i jedynie s³uszn¹. Ten maria¿ wartoœci katolickich (lub tylko chrzeœcijañskich) z agresywn¹ promocj¹ liberalizmu gospodarczego widaæ szczególnie mocno w anglosaskim neokonserwatyzmie, który w ostatnich dekadach w wielu czêœciach œwiata przetoczy³ siê jak walec po innych ideologiach spo³ecznogospodarczych. W Polsce zdoby³ wielkie wp³ywy intelektualne w œrodowiskach prawicy i w mediach katolickich,, jak równie¿ w polityce gospodarczej. katolickich Libera³om „bezbo¿nym”, czyli laickim, jak Leszek Balcerowicz czy œrodowisko „Gazety Wyborczej”, sekunduj¹ libera³owie „pobo¿ni”, jak pos³owie AWS-u i PiS-u lub zwi¹zani wprost z Koœcio³em, np. publicyœci poczytnego katolickiego tygodnika „Goœæ Niedzielny” Niedzi elny”.. Nie odmawiamy komukolwiek, a wiêc i katolikom,, prawa do posiadania po gl¹dó kom gl¹dów w liberalnych w sferze gospodarczej. Natomi Natomiast ast sprzeciwiamy siê fa³szywej wyk³adni czy choæby próbie stworzenia wra¿enia, i¿ stanowisko takie jest jedynym uprawnionym na gruncie katolicyzmu. To po
(zob. £k 5, 27-32). Dlatego Chrystus Pan wszed³ pod dach Zacheusza, aby i jego domowi sta³o siê zbawienie; dlatego na aposto³a i ewangelistê powo³a³ Mateusza, aby pouczyæ œwiat, jak pod moc¹ ³aski Bo¿ej mo¿e i powinna siê uœwiêciæ wszelka praca ludzka. Koœció³ równie¿ nie potêpia tego, ¿e robotnicy wspó³czeœni pozostaj¹ w stosunku najemnym do pracodawcy, zachêca tylko do tego, by wysi³ki ludzkie szuka³y innych form tego stosunku, lepiej odpowiadaj¹cych godnoœci cz³owieka. cz³owiek a. Ju¿ dzisiaj jednak Koœció³ ka¿e zabezpieczaæ robotników najemnych przez sprawiedliw¹ zap³atê, rozbudowê ustawodawstwa spo³ecznego, zak³ady dobroczynne i powszechn¹ wolê podnoszenia stopy ¿yciowej robotnika.
II. Co zwalcza Kościół we współczesnym kapitalizmie? Ewangelia œwiêta podaje nam opis uczty zgotowanej przez króla, który przez s³ugi swoje wezwa³ na ni¹ wybranych, ale ci odmówili wziêcia udzia³u w uczcie, „zaniedbali i odeszli, jeden do wsi swojej, a drugi do kupiectwa swego” (Mt 22, 5). Jest to obraz wspó³czesnego ¿ycia gospodarczego, którego organizatorzy i kierownicy zupe³nie nie bior¹ udzia³u w uczcie króla niebieskiego, ca³kowicie oddani swoim wo³om, wsiom i kupiectwu. St¹d siê rodz¹ wszystkie grzechy kapitalizmu kapitalizmu.. Koœció³ odrzuca doczesnoœæ d¹¿eñ gospodarki kapitalistycznej.
Odrzuciwszy prawo Bo¿e, kapitalizm upaja siê z³ud¹ szczêœcia ziemskiego i – podobnie jak komunizm – chce stworzyæ raj na ziemi. W tym celu ¿¹da nieograniczonej wolnoœci dla w³asnoœci prywatnej i odrzuca wszelkie obowi¹zki spo³eczne. Wyznawcom swoim wskazuje jako cel zasadê potêpion¹ przez Koœció³: Naprzód bogaæcie siê, a wszystko inne bêdzie wam przydane. Wraz z t¹ za sad¹ zaleca jako œrodki bogacenia siê: zbyt ³atwe zyski, szybkie zarobki spekulacji, wyrzucanie na bruk robotników i pracowników, panowanie k³amliwej reklamy, podstêpne upad³oœci, oszukañstwo, zamachy gie³dowe, „walkê na no¿e” miêdzy trustami, kartelami, domami handlowymi, wyuzdan¹ rywalizacjê towarzystw akcyjnych – wszystkie te dzikie formy anarchii gospodarczej, wiod¹ce nieliczn¹ garœæ ludzi do opanowania œwiata przy pomocy pieni¹dza i kredytu. Có¿ dziwnego, ¿e Stolica œw. w [encyklice] [QA] A] potêpia zdecydowanie zdecydowan ie te nowoQuadragesimo anno [Q czesne grzechy, z których nikt siê nie oskar¿a i których win nikt nigdy nie naprawia? Prawd¹ jest, ¿e prawa w³aœciciela s¹ wy³¹czne, ¿e dobra przeznaczone s¹ przede wszystkim do zaspokojenia jego potrzeb; ale te prawa nie s¹ nieograniczone, gdy¿ cz³owiek nie jest bezwzglêdnym panem swych dóbr, a tylko ich w³odarzem, a wiêc z w³odarstwa swego, z zarz¹du i u¿ycia dóbr musi zdaæ sprawê przed Bogiem.
151
By ustrój gospodarki kapitalistycznej móg³ spe³niæ
swe zadania, domaga siê od swych kierowników wielu cnót moralnych. ¯adne bowiem spo³eczeñstwo nie mo¿e istnieæ bez cnót moralnych, a có¿ dopiero ca³a dziedzina ¿ycia gospodarczego. Usilnie potêpia Koœció³ ducha zysku, tworzenie bogactw dla nich samych.
pierwsze nieuczciwe, bo jak wspomnia³em – nie istnieje ¿adne szczegó³owe stanowisko Koœcio³a w sferze rozwi¹zañ gospodarczych. Po drugie – jest
to oczywisty fa³sz, gdy¿ równie uprawnio ne i czêsto spotykane na gruncie katolicyzmu s¹ postawy znacznie bardziej „socjalne”, „socjalne”, krytyczne wobec prze-
Kapitalizm istotê swego ca³ego gospodarstwa zas adza³
konania, i¿ nieskrêpowany wolny rynek to system
nie na zaspokojeniu potrzeb ogó³u, ale na mo¿liwie naj-
optymalny i sprawiedliwy, ¿e etyka kapitalizmu idealnie wspó³gra z etyk¹ katolicyzmu. katolicyzmu.
wiêkszym wzbogaceniu jednostek. Tu tkwi najwiêkszy
jego b³¹d – zysk postawi³ p ostawi³ za cel gospod gospodarowan arowania. ia.
Dlatego w niniejszej ods³onie „Naszych Tra-
trudów widzi w osi¹ganiu zysku. W ocz ach jego upadaj¹
dycji” prezentujemy trzy teksty, które prezentuj¹ stanowisko odmienne. Tym razem zreszt¹ nag³ówek „nasze tradycje” nale¿y wzi¹æ w cudzys³ów i nie traktowaæ go dos³ownie, gdy¿ zamieszczo-
ne obok teksty odwo³uj¹ siê w 2/3 nie tyle do
rodzinna, zawodowa, narodowa, religijna – pozostaje tylko
tradycji „obywatelskich”, ile do takich, które na
zwi¹zek pieni¹dza i umowa odp³atna. Cz³owiek taki ma przywi¹zanie tylko do tego, co przynosi zysk. Wszystkie
dzie³a r¹k Bo¿ych nikn¹ mu sprzed oczu: przyroda to ju¿ nie piêkno, ale surowce, to dochody z gleby i hodowli. Ba,
z nich – Stefan Wyszyñski i Wojciech Zaleski – s¹ z punktu widzenia linii pro gramowej „Obywatela”
raczej sojusznikiem incydentalnym ni¿ bliskim
si³¹ najemn¹, rêkoma roboczymi lub te¿ w³aœcicielem
ca³okszta³towi tych tradycji, do których zazwy-
pakietu akcji.
czaj siê odwo³ujemy. W przypadku pierwszego pozostajemy bowiem sceptyczni m.in. w kwestii
W tym te¿ duchu kapitalizm wychowa³ cz³owieka. Cz³owiek rz¹dz¹cy siê duchem kapitalistycznym wszystkie kamienie chce w chleb zamieniæ, ca³y cel swego ¿ycia, prac,
Duch zysku rodzi gor¹czkowy poœpiech i pogoñ za
groszem. Kapitalista d¹¿y do tego, by zyskaæ na czasie, by w³o¿onym kapita³em w jak najkrótszym czasie obróciæ najwiêksz¹ iloœæ razy. Rozpoczyna siê opêtana pogoñ,
wielu wolnorynkowym katolikom. Autorzy dwóch
jego ostro¿nej i dwuznacznej postawy wobec „Solidarnoœci” z lat 1980-81. Drugi z kolei nie wpisuje siê w „obywatelski” etos ze wzglêdu na swoj¹
by oszczêdziæ na czasie, na procencie, na pracy i p³acy robotnika, by umo¿liwiæ now¹ inwestycjê. Oto tajemnica
przedwojenn¹ przynale¿noœæ polityczn¹.
gor¹czkowego tempa nowoczesnej produkcji, maszynizmu,
przedstawiaæ, bo p ostaæ „Prymasa Tysi¹clecia” Tysi¹clecia” jest
akordowej p³acy, w której kapitaliœci id¹ w zawody ze stachanowskimi bolszewikami, w kuszeniu robotnika widokiem zarobku, zarobku, aby go zmusiæ do zwiêkszenia wysi³ku choæby kosztem dobra w³asnej duszy i cia³a.
dobrze znana. Mo¿e z tym drobnym, a znacz¹cym
Pierwszego z autorów nie trzeba w³aœciwie
w kontekœcie prezentowanego tekstu wyj¹tkiem, ¿e ma³o kto pamiêta, i¿ kardyna³ Wyszyñski by³ w m³odoœci nie tylko pasjonatem tzw. katolicyzmu
spo³ecznego, ale tak¿e liderem Chrzeœcijañskiego
Uniwersytetu Uniwersyte tu Robotniczego we W³oc³awku oraz duszpasterzem Chrzeœcijañskich Zwi¹zków Za-
wodowych. Ciekawe s¹ te¿ losy prezentowanego tekstu. Choæ ze wzglêdu na PRL-owsk¹ cenzurê ukaza³ siê on dopiero w III RP, RP, to powsta³ w okre ] / n a h c n a l a / e l p o e p /
m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ N A H C N A L A
a n b
sie II wojny œwiatowej, prawdopodobnie w roku 1942. Na tak gruntown¹ krytykê kapitalizmu ks. Wyszyñski zdoby³ siê zatem w sytuacji, gdy Polska
by³a okupowana przez totalitarny hitleryzm, a od Wschodu zagra¿a³ jej totalizm komunistyczny, a wiêc „normalne” realia kapitalistyczne nie
stanowi³y wówczas ani bie¿¹cego problemu, problemu, ani te¿ kluczowego zagro¿enia. Tekstu kardyna³a
Wyszyñskiego nie trzeba komentowaæ, gdy¿ jego wymowa jest jasna, a zawarte w nim sformu³owania wprost wymierzone w wiele pogl¹dów, czy raczej
dogmatów liberalizmu gospodarczego.
Drugi z autorów jest znacznie mniej znany,
a w³aœciwie niemal zupe³nie zapomniany. zap omniany. Wojciech Zaleski (1906-61) by³ przed wojn¹ dzia³aczem nacjonalistycznym, jednym z ekspertów ekonomiczekonomicz
za³o¿ycieli Obozu Narodowo-Radykalnego, wi¹¿¹c siê z mniej totalistyczn¹ jego „frakcj¹”, ONR-ABC. Napisa³ wówczas g³oœn¹ w ruchu narodowym ksi¹¿kê „Polska bez proletariatu”, w której koncepcjom kapitalistycznym i komunistycznym przeciwstawia³ „trzeci¹ drogê” drogê” w po staci ustroju bazuj¹cego na rozpowszechnionej drobnej w³asnoœci œrodków produkcji, tak aby ka¿dy by³ nie
Jaki¿ z tego owoc? Czy¿ nie staje nam w tej chwili przed oczyma ów gospodarz opisany w Ewangelii Ewangelii,, który zgromadziwszy w nowych gumnach nadspodziewany urodzaj, przemówi³ do swej duszy: „Odpoczywaj, jedz, pij, u¿ywaj”? Ale los ich jest jednaki: „Tej nocy za¿¹daj¹
duszy twojej od ciebie” (£k 12, 19-20).
Œmieræ stoi u wrót chciwoœci. „Nie ma nic niegodziwszego jak mi³owaæ pieni¹dze; bo taki i duszê sw¹ ma przedajn¹, przedaj n¹, gdy¿ w ¿yciu swoim wyrzuci³ wnêtrznoœci swoje” (Syr 10, 10).. Cz³owiek ow³adniêty ¿¹dz¹ zysku „wyrzuca wnêtrzno10) wnêtr znoœci swoje” w nerwowym poœpiechu, w nieustannej pogoni za zarobkiem. Nerwy, nerwy, a st¹d wariaci, degeneraci, degeneraci, zboczeñcy, pó³ludzie, którzy ju¿ nie maj¹ czasu i si³ na nic, co nie j est pieni¹dzem, groszem, zyskiem… Oto nowoczesny homo oeconomicus.
wyzyskiwaczem innych lub nie wyzyskiwanym
przez kogoœ, lecz w³aœcicielem lub wspó³w³aœcicielem swego warsztatu pracy. W czasie wojny Zaleski zwi¹za³ siê z podziemn¹ Konfederacj¹ Narodu, zaœ po wkroczeniu Sowietów uciek³ za
granicê. Przebywa³ m.in. we Francji, pracuj¹c jako ekspert instytucji zajmuj¹cych siê wdra¿aniem Planu Marshalla. Na emigracji wspó³pracowa³ z polskimi œrodowiskami chadeckimi.
Prezentowany tekst pochodzi w³aœnie z okresu powojennego. powojenne go. Jest ciekawy nie tylko dlatego, dlatego, ¿e prezentuje antyliberalne oblicze katolicyzmu i chrzeœcijañskiej myœli spo³ecznej, ale tak¿e z uwagi na konkretne zawarte tam wizje i postulaty. Zaleski
po pierwsze broni zwi¹zków zawodowych, zawodowych, lecz nie tylko w roli obroñcy œwiata pracy. Idzie krok dalej i postuluje ich rolê j ako czynnika wspó³zarz¹dza j¹cego w imieniu imi eniu pracowników pr acowników zak³adem pracy
oraz d¹¿¹cego do upowszechnienia wspó³w³asnoœci
Koœció³ zwalcza kapitalistyczny wyzysk i p oni¿enie ludzi pracy.
Z niezwyk³¹ stanowczoœci¹ ostrzega³ Koœció³ ca³y œwiat przed zgubnymi nastêpstwami kapitalizmu, który uderza³ w godnoœæ o sobist¹ wyzyskiwanego robotnika. Kapitalizm najpierw zrówna³ cz³owieka z maszyn¹, a ludzi sprowadzi³ do rzêdu bezdusznego narzêdzia;
w dalszym ci¹gu uszlachetni³ i wyniós³ do poziomu p oziomu bóstwa maszynê, poddaj¹c jej s³u¿bie cz³owieka. W smutnym
wyniku tego niewolnictwa wysi³ek cz³owieka ci¹gle wzrasta, wyniszczaj¹c przedwczeœnie przedwczeœnie,, wskutek przyœpieszenia tempa pracy, si³y robotnicze. […] Przez daleko posuniêty podzia³, mechanizacjê i racjonalizacjê pracy ugodzi³ kapitalizm w najwiêkszy dar cz³owieka, w jego rozumn¹ naturê, niszcz¹c wszelkie
jego zainteresowania zainteres owania w odniesieniu do przedmiotu pracy. Jak¿e s³uszne jest zdanie Piusa XI, ¿e w epoce kapitalizmu martwa natura wychodzi z warsztatu pracy uszlachetniona,
pracowniczej zamiast indywidualnej w³asnoœci kapitalistycznej. Po drugie zaœ, ten prawicowy
podczas gdy cz³owiek staje siê gorszym i pospolitym. Co
ekonomista pozytywnie wypowiada siê o czymœ, co dla wszelkiej maœci libera³ów stanowi dowód sympatii komunistycznych, mianowicie o planowaniu gospodarczym. Oczywiœcie Zaleski nie wychwala „centralnego planowania” w stylu sowieckim – nb. warto pamiêtaæ, ¿e ekonomiczne absurdy „realnego socjalizmu” skutecznie na wiele lat skompromitowa³y sam¹ ideê planowania gospodarczego, podobnie
zatraci³ wra¿liwoœæ na wszelkie podstawowe potrzeby
jak wiele w iele innych inny ch godnych godnyc h uwagi – lecz aktywn¹,
szeroko zakrojon¹ politykê inwestycyjn¹ pañstwa i instytucji instytucj i publicznych. By³oby to zapewne – sam
wiêcej, zepchn¹wszy cz³owieka poni¿ej maszyny, kapitalizm i warunki ¿ycia ludzkiego. Zdawa³o mu siê, ¿e jak maszyna nie ulega znu¿eniu, a tylko prawom amortyzacji, podobnie i cz³owiek. Dlatego nak³ada nak³ada nañ ciê¿ary, których sam nie
niegodziwych rolników, na których ¿ali³ ¿a li³ siê Job: „Nagiemu dopuszczaj¹ chodziæ bez odzienia, a o g³odzie chowaj¹ tych, którzy ich snopy znosz¹” (zob. Hi 24, 10). Nie liczy³ siê te¿ kapitalizm z potrzebami moralnymi
autor nie podaje konkretów – planowanie znane w Polsce choæby z okresu miêdzywojnia, gdy sanacyjny etatyzm gospodarczy doprowadzi doprowadzi³³ do
i religijnymi cz³owieka, sam¹ organizacj¹ pracy utrudniaj¹c spe³nianie obowi¹zków podstawowych wobec w³asnej duszy i jej zbawienia. zbawien ia. Gdy do tego dodamy lichwê p³acy – sta³e obni¿anie zap³aty za pracê – albo sabotowanie robotników widmem redukcji i bezrobocia, wtedy powody do protestu
powstania Centralnego Okrêgu Przemys³owego,
Koœcio³a stan¹ siê jeszcze bardziej oczywiste.
a wiêc inwestycji, dziêki której ubogie i zacofane
Grozi³ ongiœ Izajasz wyzyskiwaczom: wyzysk iwaczom: „Biada wam, którzy przy³¹czacie dom do domu, a rolê do roli przyczyniacie a¿ do granicy miejsca! Izali wy sami mieszkaæ bêdziecie wpoœród ziemi?” (Iz 5, 8). Chciwoœæ zamyka oczy na tê prawdê
regiony kraju prze¿y³y prawdziwy skok cywili-
zacyjny (gdy efektem dotychczasowej gospodarki wolnorynkowej by³ tam¿e jedynie przydomowy
153
ekonomiczn¹, ¿e zubo¿enie mas odbije siê fatalnie na ich sile nabywczej, a zatem na produkcji i na stanie przedsiêbiorstw. siêbiors tw. Owoce ducha kapitalistycznego s¹ straszliwe. Pracownik zubo¿a³ duchowo, odbieg³ od prawa Bo¿ego i ludzkiego, ratuj¹c siê za wszelk¹ cenê przed gwa³tem
i tyrani¹ gospodarcz¹. Zawiedziony w swym szczêœciu doczesnym, robotnik duszê sw¹ nape³ni³ niepokojem, chciwoœci¹, bezwzglêdnoœci chciwoœci¹, bezwzglêdnoœci¹, ¹, z azdroœci¹, po¿¹dliwoœci¹ zabronionych dóbr ziemskich. Poddany nêdzy materialnej, brn¹³ w nêdzê moraln¹, a zubo¿a³y duchem i cia³em, sprowadzony do poziomu ¿ycia proletariackiego proletariackiego,, niegodnego cz³owieka, uleg³ wszelkim pokusom rewolucji, przewrotu, komunizmu i bolszewizmu. Oto gorzkie owoce grzechów wo³aj¹cych o pomstê do nieba.
wypas gêsi). Ten w³aœnie aspekt jest szczególnie wart uwagi w artykule art ykule osoby, której tyle¿ pogl¹dy, mniejsze sympatie komunis komunistyczne. tyczne. Trzeci z prezentowanych tekstów jest autorstwa ksiêdza Jana Zieji, znanego, wrêcz legendarneg legendarnego o
kap³ana-spo³ecznika (jego sylwetkê obszernie prezentowaliœmy w nr 45). Choæ z dorobku tego
w³aœnie autora spoœród ca³ej trójki naj³atwiej by³oby wybraæ tyrady przeciwko liberalnym koncepcjom gospodarczym i kapitalizmowi, to celowo
siêgnêliœmy po tekst odnosz¹cy siê do owego problemu problem u z nieco innego stanowiska, mianowicie
W bezwzglêdny sposób potêpia Koœció³ plutokra-
ewangeliczno-moralnego. Œrodowiska liberalno-
cjê, czyli panowanie pieni¹dza nad ca³ym ¿yciem
katolickie chêtnie siêgaj¹ po argumentacjê, j akoby
gospodarczym.
wolny rynek by³ ekonomicznie sprawiedliwy
Duch indywidualistyczny, panuj¹cy w ¿yciu gospodarczym, doprowadzi³ do kapitalizmu, który w skrajnej swej formie doprowadzi³ do dyktatury pieni¹dza. Pius XI zwraca uwagê na smutne zjawisko naszych czasów – w rêku
oraz moralnie jeœli nie idealny, to przynajmniej neutralny. Przekonuj¹ oni, ¿e ci, którzy na owym rynku sobie nie radz¹, zazwyc zaj „sami s¹ winni” winn i”,, gdy¿ brakuje im chêci, woli, pracowitoœci itp. Za
nielicznych jednostek skupia siê niebezpieczna potêga
wznios³ymi has³ami religijnymi skrywany jest
i despotyczna w³adza ekonomiczna. A w³adza ta „najgorsz¹ przybiera postaæ w dzia³alnoœci tych ludzi, którzy, jako
tu nierzadko – i nie zawsze starannie – egoizm
typowy dla ideologii liberalnej. Egoizm przejawiaj¹cy siê brakiem zainteresowania nie tylko
i rozdzielaj¹ go wed³ug swej woli. W ten sposób reguluj¹ oni niejako obieg krwi w organizmie gospodarczym i sam ¿ywio³ gospodarczego ¿ycia trzymaj¹ w swych rêkach, ¿e nikt nie mo¿e wbrew ich ic h woli oddychaæ” oddycha æ” (QA, 106). 106). Przez skomplikowany system monopolów, trustów i koncernów cennikowych doprowadzi³a doprowadzi³a ona do opanowania wszyst-
spo³ecznymi skutkami operacji gospodarczych, ale tak¿e przyczynami indywidualnych niepowodzeñ. Ksi¹dz Zieja tymczasem wskazuje, ¿e moralnym
kich œrodków ¿ycia, z pogwa³ceniem sprawiedliwoœci.
Dla egoistycznego bogacenia siê wykorzystywano ró¿ne stowarzyszenia przemys³owe przemys³owe i handlowe handlowe,, ró¿ne u¿yteczne instytucje bankowe i kredytowe, aby odt¹d – zamiast
czy wrêcz upadku. Warto tego rodzaju „kuracjê”
s³u¿yæ dobru obywateli, dla których zosta³y powo³ane do ¿ycia – s³u¿y³y wyzyskowi wyzyskowi ju¿ nie tylko jednostek, ale ca³ych klas, warstw spo³ecznych, narodów i pañstw. Odt¹d – jak mówi¹ w swym liœcie pasterskim biskupi
katoliccy Austrii – plutokracja prowadzi systematyczne
obowi¹zkiem katolika – ponad podzia³ami tycz¹cymi siê pogl¹dów na ró¿ne kwestie, w tym
i gospodarcze – jest dog³êbne zainteresowanie
siê niemal do ³ez rozczulaæ nad „ciemiê¿onymi” milionerami – p³atnikami „horrendalnych” „horrendalnych” podatków, natomiast dla ludzi z do³u drabiny spo³ecznej
maj¹ nierzadko w najlepszym razie obojêtnoœæ i lekcewa¿enie, w najgorszym zaœ – z trudem skrywan¹ pogardê.
okradanie narodów z oszczêdnoœci, planowe zubo¿enie
mas, aby uzale¿niæ od siebie ju¿ nie tylko robotników,
(rem)
ale rzemieœlników, stan œredni, a nawet przedsiêbiorców
i fabrykantów. Œwiat bankierski – czytamy w tym¿e liœcie – doszed³ w poszczególnych pañstwach do no„To skupienie potêgi i bogactw w rêkach niewielu
wej potêgi panuj¹cej, jakiejœ samozwañczej w³adzy nad w³adz¹ pañstwow¹, tak ¿e w³adza ta ju¿ nie jest suwerenna. Zamieniwszy pieni¹dz na towar, który sprzedaje
prowadzi do dalszej, potrójnej walki: naprzód do walki
po lichwiarskich cenach w swych z³oconych kramach
walki o opanowanie pañstwa, aby jego œrodki i j ego w³a-
dzê wyzyskaæ potem do walki gospodarczej” (QA, 103).
bez granic, wpada „w pokusy i w sid³a diabelskie – jak mówi œw. Pawe³ – i w wiele nierozumnych i szkodliwych po¿¹dliwoœci, które pogr¹¿aj¹ ludzi na zatracenie i zgubê” (I. Tym. 6, 9).
o ujarzmienie samego ¿ycia gospodarczego, dalej – do
z urz¹dzeniami pañstwowymi, zwalcza ustawodawstwo
spo³eczne i wszelkie reformy, mno¿¹c liczne grzechy wo³aj¹ce o pomstê do nieba. Oto skromna ich lista:
154
Obarczaj¹ lichwiarskim, nadmiernym oprocentowaniem us³ugi instytucji bankowych i kredytowych; wyzyskuj¹ zarówno robotników, jak i drobnych wytwórców i dostawców przez z³e warunki pracy, niesprawiedliw¹ p³acê i cenê; niesprawiedliwie oprocentowuj¹ albo wprost przyw³aszczaj¹ sobie oszczêdnoœci, zw³aszcza drobne, przez sztuczne bankructwa, in‚acje, sztuczne zwy¿ki i zni¿ki, przedsiêbiorstwa akcyjne itp.; pieni¹dz, który mia³ byæ pomocnikiem, zamienili w kierownika ¿ycia gospodarczego, odrzuciwszy zaœ zaradzanie potrzebom ludnoœci, z zysku pieniê¿nego pieniê¿neg o uczynili cel czynnoœci gospodarczych. Nic dziwnego, ¿e ta olbrzymia potêga doprowadzi³a do powszechnej walki wszystkich przeciwk przeciwko o wszystkim: kapita³u przeciwko pracy, wielkiego kapita³u przeciwko ma³emu, bur¿uazji przeciwko proletariatowi itd.; ¿e wreszcie ow³adnê³a i sponiewiera³a godnoœæ rz¹dz¹cych, sprowadzaj¹c ich do roli niewolników zaprzedanych ludzkim namiêtnoœciom i s amolubnym interesom. […] […] Ale nie koniec na tym! Prowadzi „wreszcie do walki miêdzy pañstwami, czy to w ten sposób, ¿e poszczególne pañstwa oddaj¹ swoje si³y polityczne w s³u¿bê gospodarczych interesów swoich obywateli, obywateli, czy te¿ w ten, ¿e swojej gospodarczej przewagi u¿ywaj¹ do rozstrzygania miêdzynarodowych sporów politycznych” (QA, 108). Tu rozpoczyna siê najstraszliwszy rozdzia³ dziejów ludzkoœci – okrutne, krwawe, bezlitosne wojny, których brudne, handlarskie cele os³aniane s¹ nieraz najszczytniejszymi has³ami; wojny,
które poniewieraj¹ do reszty wszystko, co powinno byæ i œwiête, i wznios³e. ***
Wszelkie nadu¿ycie prawa Bo¿ego ma swój odwet; Bóg nie pozwoli naœmiewaæ siê ze swoich praw. „Korzeniem wszelkiego z³ego jest chciwoœæ, której gdy siê niektórzy oddali, zab³¹dzili w niewiarê i œci¹gnêli na siebie wiele cierpieñ” (I. Tym. 6, 10). Dziwna rzecz, jak niebezpieczne jest nies³uszne zbieranie kosztem duszy swojej (zob. Syr 14, 4), jak wielkie bogactwa podnosz¹ pychê ludzk¹ przeciwko Bogu, a œwiat pogr¹¿aj¹ w materializmie u¿ywania i w niewierze. Có¿ jest dziœ bardziej ateistyczne ateistyc zne – komunizm czy kapitalizm? Kogo wolicie w gumnach waszych – czy jawnego podpalacza, który tr¹bi¹c na wszystkie strony œwiata podk³ada ¿agiew pod wasz dom, czy te¿ skrytego, który o pó³nocy cicho i nieznacznie siê skrada, by ojcowiznê wasz¹ w popió³ obróciæ? Oceñcie sami!
ks. Stefan Wyszyński
Powyższy tekst pochodzi pochodzi z książki Autora pt. „Miłość i sprawiedliwość społeczna. Rozważania społeczne”, fragmenty fragmenty Zbioru III – „Krucjata społeczna”, Wydawnictwo Wydawnictwo Pallotinum, Po-
znań .
K , , ] / l l e b n i w r a d / e l p o e p / m o c . r k c i . w w w / / : p t t h [ L L E B N I W R A D
n b
Katolicyzm
NASZE TRA DYCJE
tam, gdzie go nie widzimy w idzimy W W Z Z
M
iar¹ katolickoœci danego ustroju spo³eczno-go-
wynika nawiasem mówi¹c z b³êdnych za³o¿eñ totalizmu –
spodarczego, wzglêdnie jego tendencji rozwojowych, bêdzie stopieñ realizowania przezeñ warunków zabezpieczaj¹cych wolnoœæ jednostek, ale w taki sposób, by nie powstawa³y jakieœ mo¿liwoœci nadu¿ywania tej wolnoœci, a z drugiej strony, by ustrój umo¿liwia³ i u³atwia³ s³u¿bê na rzecz ca³oœci, by niejako uwydat-
zapominaæ o tym, ¿e ten aparat i to pañstwo s¹ jednak
nia³ solidarnoœæ interesów, a równoczeœnie – dodajmy –
stwarza³ formy rozstrzygania zatargów przez pañstwo, jako najwy¿szego arbitra oraz dawa³ pañstwu mo¿liwoœæ kierownictwa w stopniu zabezpieczaj¹cym przed nêdz¹,
reprezentowane przez ¿ywych ludzi, a abstrakcyjne pojêcie nale¿y tu po prostu zast¹piæ konkretnym obrazem biurokracji. biurokracji. Jest przecie¿ faktem, ¿e w gospodarce np. Rosji Sowieckiej zró¿niczkowanie dochodu poszczególnych warstw jest nie mniejsze ni¿ w krajach najjaskrawszych wybryków kapitalistycznych, a na pewno nie mniejsze ni¿ w wielu krajach o zrównowa¿onej strukturze, które okrzyczano jako „kraje wyuzdanego wyzysku wyzy sku kapitalistycznego”. kapitalistycznego”. Czy¿ wiêc nie widzimy wielkich analogii miêdzy rzeczy-
a zw³aszcza przed bezrobociem. Cech¹ ustroju katolickiego bêdzie te¿ przepojenie ¿ycia spo³ecznego ideami chrzeœcijañskimi, gdy¿ bez tego ka¿-
dy ustrój spo³eczno-gospodarczy wyrodzi siê w jakichœ
i socjalistycznego jest raczej ró¿nic¹ po prostu genezy ni¿ aktualnego stanu rzeczy? Amerykañski socjolog [James] Burnham w swej g³oœnej i uproszczenia) ksi¹¿ce o rewolucji mened¿erów przeprowadza tê analogiê i ma sporo racji. Nie dostrzega jednak nowych si³, przeciwstawiaj¹cych siê dyktaturom mened¿erów, choæ narastanie ich jest faktem oczywistym. Rzecz przy
formach wyzysku. Rzecz w tym, ¿e bez wzglêdu na to,
czy podstaw¹ teoretyczn¹ danego ustroju jest d¹¿enie do ca³kowitej wolnoœci jednostki, czy te¿, przeciwnie, ca³kowite podporz¹dkowanie jednostki celom i potrzebom ca³oœci spo³ecznej – rezultaty bywaj¹ dziwnie podobne. We wspó³zawodnictwie silnych powstaj¹ najpierw du¿e
ró¿nice bogactw, z tego rodzi siê instynkt w³adzy, jak¹ daje bogactwo i tendencje do… usuniêcia usu niêcia wspó³zawodnictwa, czyli do wprowadzenia planowania prywatno-gospodarczego.
Takie planowanie prywatno-gospodarcze prywatno-gospodarc ze rodzi siê najpierw w pewnej dziedzinie ¿ycia gospodarczego, potem obj¹æ
mo¿e dzia³y pokrewne, wreszcie, przewa¿nie z inicjatywy dzia³ów gospodarstwa spo³ecznego i w pewnym stopniu przypomina planowanie socjalistyczne, mimo istnienia
w³asnoœci prywatnej w sensie kapitalistycznym. Co wiêcej, takie planowanie mo¿e byæ wykonywane nawet przez
pañstwo, gdy jego aparat jest poddany wp³ywom pewnych grup wielkokapitalistycznych. Sk¹din¹d Sk¹din¹ d w ustroju planowania socjalistycznego i upañstwowienia wszystkich czy prawie wszystkich narzêdzi
produkcji, rodz¹ siê inne przemiany. Oto zró¿niczkowanie dochodu spo³ecznego postêpuje w miarê jak roœnie faktyczne opanowanie ¿ycia gospodarczego przez aparat kierowniczy. U¿ywaj¹c takich pojêæ, jak „pañstwo socjalistyczne”, czy te¿ „aparat socjalistycznego socjalistyc znego planowania”, planowania”, sk³onni jesteœmy – co
pos³uguj¹ siê zupe³nie rozbie¿n¹ frazeologi¹? Mo¿e ró¿nica miêdzy pewnymi formami planowania kapitalistycznego
tym ciekawa, ¿e pewne szablony socjalistyczne okazuj¹
siê ma³o przydatne w praktyce tam, gdzie w³aœnie rozwój tych si³ – mirabile dictu [rzecz zadziwiaj¹ca] pod has³ami socjalistycznymi – posun¹³ siê daleko. Rosja Sowiecka nie mia³a k³opotów ze zwi¹zkami zawodowymi, poniewa¿ by³y one tam s³abo rozwiniête. Nieco wiêcej k³opotu by³o z nimi ju¿ w Polsce. W procesie Adama Doboszyñskiego1 prokurator, który nawiasem mówi¹c wygadywa³ przy wielu okazjach niestworzone bzdury, powiedzia³, ¿e prawdopodobnie Doboszyñski chcia³ organizowaæ „¿ó³te zwi¹zki zawodowe”. Otó¿ „¿ó³tymi” nazywa³o siê te zwi¹zki, które by³y organizowane przez pracodawcê dla otumanienia robotników i pokierowania nimi w sposób
zgodny z interesami pracodawcy. Wed³ug tego okreœlenia, w dzisiejszej Polsce wszystkie zwi¹zki zawodowe s¹ ¿ó³te i bardzo jaskrawo ¿ó³te, gdy¿ s¹ narzêdziem trzymania
w karbach ¿elaznej dyscypliny rzesz robotniczych, utrudniania im walki o ludzkie ¿ycie, nak³aniania do zwiêkszonej zwiêksz onej wydajnoœci. Ale z pocz¹tku poc z¹tku by³y ze zwi¹zkami zawodowymi
155
156
pewne trudnoœci. Podobne trudnoœci wystêpuj¹ tak¿e w socjalizowanych dziedzinach ¿ycia gospodarczego Anglii i tu nie dadz¹ siê tak ³atwo przezwyciê¿yæ, gdy¿ wolnoœæ osobista jest niemo¿liwa do pogodzenia z socjalizacj¹, jak j¹ pojmuj¹ pojmuj¹ wspó³czeœ wspó³czeœni ni marksiœci marksiœci,, to to znaczy znaczy ze zwyczajnym upañstwowieniem narzêdzi produkcji. Kon‚ikty miêdzy prac¹ a kapita³em nie ustaj¹ przez to, ¿e kapitalist¹ staje st aje siê pañstwo. Now¹ si³¹ spo³eczn¹ s¹ zwi¹zki zawodowe – ich rozwój jest wyrazem emancypacji klasy robotniczej. Otó¿ jest rzecz¹ znamienn¹, znamienn¹, ¿e narastaj¹ce narastaj¹ce nowe nowe si³y si³y spo³eczne spo³eczne
nie znajduj¹ zdrowego ujœcia dla swych energii ani w ustroju kapitalistycznym, ani w ustroju socjalistyczno-marksistowskim jaki wzoruje wzoruje siê na Rosji i polega polega na zwyczajnym zwyczajnym zniesieni zniesieniu u w³asnoœci prywatnej. Jest rzecz¹ nies³ychanie znamienn¹ i powiedzmy dla niekatolika wprost zagadkow¹, ¿e spo³eczna nauka Koœcio³a katolickiego, akceptuj¹c niejako rozwój zwi¹zków zawodowych (nb. zgodnie z dawnymi tradycjami), wyznacza³a mu dalsz¹ drogê w formie zwiêkszonego zwiêkszonego udzia³u robotnika we w³asnoœci ju¿ wówczas, kiedy rozwój zwi¹zków zawodowych ³¹czony bywa³ raczej z tendencj¹ ku zupe³nemu zniesieniu tej w³asnoœci. Dziœ jeszcze nie dla wszy stkich ten dylemat bêdzie zrozumia³y, dlatego, ¿e zwi¹zki zawodowe u¿ywane s¹ przez komunizm do rozsadzania kapitalistycznego porz¹dku rzeczy. Natomiast w razie zwyciêstwa komunizmu, powiedzmy sobie w krajach zachodniej Europy lub w Ameryce, zwi¹zki zawodowe sta³yby siê automatycznie najwiêksz¹ przeszkod¹ dla urzeczywistn ienia komunizmu wed³ug wzorów rosyjskich.
Natomiast organicznie postêpuje proces wzrostu udzia³u robotników we w³asnoœci tak¿e w krajach kapitalistycznych, choæ nie dla ka¿dego proces ten jest widocz ny – przeoczy³ go mianowicie zupe³nie wy¿ej wspomniany Burnham. Je¿eli rady za³ogowe podejmuj¹ wspó³pracê z kierownictwem
przedsiêb iorstwa i uzyskuj¹ – w zgodzie czy w walce – wp³yw przedsiêbiorstwa na to kierownictwo, to oczywiœcie jest to rozszerzeniem w³adztwa robotników, choæ nie jest z tym z³¹czone ¿adne przepisywanie formalnych tytu³ów w³asnoœci. Jestem pewny, ¿e dzieñ, w którym robotnicy rob otnicy General Motors w zatargu o p³ace za¿¹dali przedstawienia sobie kalkulacji produkcji samochodów, bêdzie kiedyœ uwa¿any za pocz¹tek historycz nego prze³omu. prze³omu. Od udzia³u w kierownictwie przez udzia³ w zyskach droga prowadzi nieuchronnie ku udz ia³owi we w³asnoœci. W³asnoœæ prywatnych narzêdzi produkcji nie jest dla Koœcio³a katolickiego dogmatem. Ale w³asnoœæ jest symbolem wolnoœci jednostek, jest te¿ tej wolnoœci zabezpieczeniem. upowszechniona,, Chodzi zatem o to, by w³asnoœæ by³a upowszechniona gdy¿ wolnoœæ, wynikaj¹ca z godnoœci cz³owieka, jest przyrodzonym prawem wszystkich ludzi, a nie drobnej garstki wyzyskiwaczy. Coraz dalej postêpuj¹ce zrozumienie tej problematyki problema tyki jest – czêsto nieuœwiadomi nieuœwiadomionym onym – zbli¿eniem do katolickich idei spo³ecznych. Byæ mo¿e, ¿e idea³ spo³eczeñstwa bezklasowego jest mo¿liwy do osi¹gniêcia. Nie oznacza to, by wszyscy ludzie mieli mieæ równe dochody, ale oznacza brak nieprzebytych to kapitalizm, czy komunizm z jego niedostêpn¹ elit¹ za
C , , , ,,
157
murami Kremla. Droga do urzeczywistnienia idea³u spo-
mog¹ doprowadziæ do kryzysów, niedoli i wyzysku, a s¹
³eczeñstwa bezklasowego nie prowadzi bynajmniej przez zupe³ne zniesienie prywatnej w³asnoœci œrodków produkcji, lecz przez jej upowszechnienie. Katolicka doktryna spo³eczna, w pe³ni œwiadoma wêz³ów ³¹cz¹cych ludzi w spo³eczeñstwo, nie ma powodu do odrzucania planowoœci gospodarstwa. Bêdzie jednak zawsze wola³a planowanie kierunkowe w po³¹czeniu z pañstwow¹ polityk¹ inwestycyjn¹ inwestycyj n¹ od planowania œcis³ego, czyli iloœciowego. Pojêcia te s¹ mo¿e niezrozumia³e dla czytelników, gdy¿ sama koncepcja gospodarki planowanej
takie, które do nich doprowadziæ musz¹. Dlatego same formy ustrojowe nie s¹ jeszcze gwarancj¹ ich dobrego funkcjonowania, ale al e s¹ takie formy, które na pewno dobrze funkcjonowaæ nie mog¹, gdy¿ wyp³ywaj¹ ze z³ego ducha i fa³szywych doktryn, jak kapitalizm i komunizm. Gwarancj¹ dobrego funkcjonowania ustroju nie mog¹ byæ jednak tylko „instytucje”, czyli formy organizacyjne. Nie chodzi przecie¿, jak to siê niektórym ludziom wydaje, o kompromis czy zlepek zaleceñ obu bankrutuj¹cych kierunków, lecz chodzi o syntezê wolnoœci i zwi¹zania obowi¹zkiem moralnym, która musi siê opieraæ o coœ wiêcej ni¿ same instytucje ludzkie. Tylko wtedy bêdzie syntez¹ prawdziw¹, a nie zlepkiem. dajmy ³atwych triumfów syntezy. Ale nie zapominajmy o tym, ¿e œwiat, miotany miêdzy skrajnoœciami, tej syntezy szukaæ musi, musi, bo takie jest jego przeznaczenie. Skrajnoœci s¹ tylko objawami niepokoju poszukiwania, poszukiwania, a rozkosz i triumf znalezienia bywa nagrod¹ za udrêki poszukiwañ.
jest nowa, nowa, a terminol terminologia ogia z ni¹ zwi¹zana nieustalona nieustalona.. Przez planowanie kierunkowe rozumiem stwarzanie waru nków szybszego rozwoju pewnych dzia³ów wytwórczoœci, oparte czy to na przewidywaniu spodziewanego popytu, czy na za³o¿eniach pozagospodarczych, przy pomocy najró¿niejszych narzêdzi polityki gospodarczej bez upañstwowienia narzêdzi produkcji, a co za tym idzie bez przepisywania poszczególnym przedsiêbiorstwom œcis³ych iloœci i j akoœci wytwarzanych dóbr. W po³¹czeniu z zasad¹ subsydiarnoœci [pomocniczoœci] [pomocni czoœci] odbiera to planowaniu ostrze totalistyczne, tak niebezpieczne dla wolnoœci ludzi. Bez daleko id¹cych luzów planowanie sprowadziæ siê musi do narzucenia przez nieliczn¹ grupkê planistów wszystkiego: wszystkiego: rodzaju i spo¿ycia, sposobu pracy i ca³ego ¿ycia. Przemiany – oparte na stopniowej emancypacji mas robotniczych i zwiêkszeniu ich roli w ¿yciu gospodarczym – rozwijaj¹ siê po linii wytkniêtej. Wydaje siê, ¿e wywr¹ one na kszta³towanie siê przysz³ego ustroju wp³yw o wiele wiêkszy ni¿ eksperymenty totalistów, których efektowne, ale krótkotrwa³e sukcesy zewnêtrzne osza³amiaj¹ wspó³czesnych. Na d³ug¹ metê dynamicznoœæ ¿ycia gospodarczego mo¿e byæ o wiele skuteczniej osi¹gniêta przez rozs¹dne zwi¹zanie wynagrodzenia z wynikami pracy, co bywa na ogó³ osi¹gane najlepiej przez pracê na w³asny rachunek. Wielkie kon‚ikty kon‚ikty spo³eczne rodzi³y siê zawsze tam, gdzie masowo wprowadzano pracê najemn¹, przy której tego zwi¹zku nie ma. Problem istotnej przebudowy ¿ycia gospodarczego polega w³aœnie na tym, by w przedsiêbiorstwach wielkich przywróciæ ten zwi¹zek, czyli w ostatecznym rezultacie zlikwidowaæ walkê klasow¹ przez likwidacjê - nia w rozwoju form gospodarczych, powsta³ego wskutek osza³amiaj¹cych postêpów techniki. Oczywiœcie, jak ka¿dy ustrój gospodarczy, tak i ten, którego zarysy staram siê zakreœliæ, mo¿e byæ nara¿ony na niebezpieczeñstwo wyrodzenia siê w jakichœ nowych formach wyzysku. S¹ jednak ustroje gospodarcze, które
Wojciech Zaleski
Tekst zaczerpnięto z książki „Chrześcijańska myśl społeczna na emigracji”, praca zbiorowa pod redakcją Zygmunta Tkocza, Odnowa – Norbertinum, Londyn – Lublin . Książka jest zbiorem artykułów opublikowanych w różnyc h pismach emigracyjnych, jednak redaktor tomu niestety nie podaje dokładnego wykazu miejsc ani dat pierwodruku, toteż nie sposób ustalić, z którego roku pochodzi prezentowany prezentowany tekst.
Przypis: .
Adam Doboszyński (-) – polityk i ideolog ruchu nacjonalistycznego, autor programu gospodarczego, który zakładał przezwyciężenie sprzeczności i negatywnych cech kapitalizmu i komunizmu poprzez rozpowszechnienie drobnej własności
środków produkcji oraz różne formy uspołecznienia dużych za kładów. W międzywojniu był również działaczem związanych z obozem narodowym związków zawodowych „Polska Praca”. W czasie wojny przebywał na emigracji, powrócił do kraju pod koniec roku z zamiarem odbudowy środowiska katolic-
ko-narodowego. W lipcu r. został aresztowany, następnie poddany śledztwu z użyciem tortur. Po pokazowym procesie politycznym, w lipcu r. został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano sierpnia r. W roku Doboszyński został oczyszczony z zarzutów i pośmiertnie rehabilitowany.
… … strona 168
158
Będąc głodni, poczęli iść i rwać kłosy . J Z
U
czniowie szli pierwsi, Ty za nimi. Oni byli g³odni. A Ty? – Ewangeliœci nic nie mówi¹ o tym. Zajêty by³eœ rozmow¹ z gronem tych, którzy Ciê otaczali.
To oni dostrzegli, ¿e uczniowie, id¹cy przodem, zrywali
k³osy, wycierali je w z³o¿onych d³oniach i zjadali zjadali oczyszczone ziarna. Ci, którzy z Tob¹ rozmawiali, nie pomyœleli o g³odzie Twych uczniów i o tym, jak by ich posiliæ podczas podró¿y. Ale j ako „pobo¿ni”, „pobo¿ni”, od razu pomyœleli: p omyœleli: „Jest szabat; tego w szabat nie godzi siê czyniæ; w œwiêto nie wolno ¿¹æ i m³óciæ; a to, co robi¹, to przecie¿ – co prawda
ten fa³szowa³ pieni¹dze, a ten dawa³ ³apówki, a tamten je przyjmowa³? Dlaczego? Trzeba nieraz d³ugo i cierpliwie szukaæ odpowiedzi na to „dlaczego”. A gdy siê zrozumie „dlaczego” – trzeba natychmiastt myœleæ o tym, jak pomóc temu bratu. Tak, to natychmias najpierw: jak pomóc? Rw¹ k³osy w dzieñ œwi¹teczny, zjadaj¹
ziarno nie ze swego pola i powtarzaj¹ to wielokrotnie – widocznie s¹ bardzo g³odni. Gdzie tu jest gospoda, w której bêdzie mo¿na ich posiliæ? Do swych bowiem domów maj¹ daleko. A i ten ich Mistrz te¿ chyba jest g³odny. Trzeba
w ma³ych rozmiarach – ¿niwo i m³ocka! To grzech! Nie wolno!”. Ty, Jezu, stan¹³eœ w obronie swych uczniów. Przypomnia³eœ wolê Ojca Niebieskiego: „Mi³osierdzia chcê!”.
pomyœleæ o tym, gdzie ich wszystkich przyj¹æ i czym nakarmiæ. A potem pomówmy z nimi o szabacie.
I nam jest bardzo potrzebne to przypomnienie. Gdy zo-
czego ten cz³owiek jest taki, a potem skutecznie mu pomóc.
Podobnie mamy postêpowaæ we wszystkich wypadkach, gdy w kimœ coœ nam siê nie bêdzie bê dzie podoba³o. Zrozumieæ, Zrozumieæ, dla-
baczymy, ¿e ktoœ nie zachowuje jakiegoœ przepisu, zwyczaju
ks. Jan Zieja
czy nawet prawa, nie mamy od razu wo³aæ z oburzeniem: „To grzech! Nie wolno!”. wolno!”. Ale mamy siê najpierw zastanowiæ
nad tym, dlaczego ten cz³owiek to zrobi³ lub to powiedzia³. Dlaczego zrywa k³osy, choæ jest szabat? Dlaczego po kry jomu œci¹gn¹³ bochenek bochenek chleba w sklepie? Dlaczego tych dwoje siê rozesz³o, a tamtych dwoje ¿yje ze sob¹ bez œlubu? Dlaczego ta dziewczyna posz³a na u licê? Dlaczego ten ch³opiec siê rozchuligani³? rozchuligan i³? Dlaczego ten siê rozpi³? Dlaczego
Powyższy tekst jest fragmentem książki Autora, pt. „Przyjdź,
Panie! Ewangelia Ewangelia i życie – rozważania”, Księgarnia Św. Wojciecha , wydanie II poprawione i u zupełn ione, Poznań Poznań .
Książka stanowiła zbiór komentarzy do poszczególnych, wybranych fragmentów czterech Ewangelii.
Tak trudno żyć bez mamy. Tak łatwo pomóc osieroconym dzieciom. Nasz numer konta: 07 1240 6247 1111 0000 4975 068
www.wioskisos.org
Przez lud do narodu
Z POL SKI RODEM
Patriotyczne wizje Jana Ludwika Popławskiego . R Ł
R
oman Dmowski w mowie po¿egnalnej na pogrzebie Pop³awskiego stwierdzi³, i¿ to, co jest najlep-
W styczniu 1879 r. zosta³ skazany na oœmioletnie zes³anie w g³¹b Rosji, z którego wróci³ jednak ju¿
sze w zakresie polskiej myœli politycznej, wy-
w 1882 r. dziêki usilnym staraniom rodziny i w zwi¹zku
1
ros³o z ziaren przez Pop³awskiego zasianych . Pisz¹c
z chwilow¹ liberalizacj¹ w Rosji za rz¹dów Micha³a
o pocz¹tkach ruchu narodowego, podkreœla³, ¿e Te m³o-
Loris-Mielikowa. W rok po powrocie do kraju Pop³awski podj¹³ pracê w tygodniku „Prawda”, wydawanym przez „papie¿a po-
³eczeñstwa przekszta³caj¹cego przekszta³caj¹cego siê w kierun kierunku ku nowopolskiej i mia³y wœród siebie cz³owieka o dziesi¹tek
zytywizmu”, Aleksandra Œwiêtochowskiego zytywizmu”, Œwiêtochowskiego.. Doœæ szybko zyska³ w piœmie wa¿n¹ pozycjê wraz ze swoim przysz³ym
lat od swych wspó³pracowników starszego, który tê
szwagrem, Janem Karolem Potockim. W tym samym
rzeczywistoœæ ogromnie jasno widzia³ i o Polsce szer-
roku zosta³ ponownie aresztowany aresztowany i odsiedzia³ t rzy miesi¹ce w warszawskiej Cytadeli, oskar¿ony o dzia³alnoœæ propagandow¹ w duchu rewolucyjnym i utrzymywanie
¿ytnym, mia³y zacz¹tki rozumienia rzeczywistoœci
sz¹, ni¿ ktokolwiek wówczas, wiedzê posiada³. […] By³ to duchowy ojciec nowoczesnej polityki polskiej 2.
*** Jan Ludwik Pop³awski urodzi³ siê 17 stycznia 1854 r.
w Bystrzejowicach pod Lublinem, w rodzinie ziemiañskiej, jako trzeci trzeciee dziecko dzi ecko Wiktora i Ludwiki z Ponikowskich3. W Lublinie uczêszcza³ do gimnazjum, jednak zosta³
usuniêty za awanturê z koleg¹ szkolnym, którego podejrzewa³ o szpiegostwo i donosicielstwo. W zwi¹zku z tym wydarzeniem maturê zda³ eksternistycznie w 1872 r.
W 1873 r. rozpocz¹³ studia na Wydziale Prawa Carskiego Uniwersytetu Warszawskiego i wkrótce w³¹czy³ siê tam w konspiracyjn¹ dzia³alnoœæ studenck¹. W 1877 1877 r. za³o¿y³ z Adamem Szymañskim or ganizacj ê, która funkcjonuje w literaturze przedmiotu pod nazw¹
Zwi¹zek Synów Ojczyzny. Powi¹zana by³a ona prawdopodobnie z galicyjsk¹ Konfederacj¹ Narodu Polskiego.
Organizacja Pop³awskiego stawia³a sobie za cel przygotowanie przygoto wanie w Królestwie struktur organizacyjnych przysz³ego antyrosyjskiego powstania, które planowano wywo³aæ w przypadku wojny pomiêdzy zaborcami. W 1878 r. grupa zosta³a rozbita przez carsk¹ Ochranê, a Pop³awskiego osadzono w X Pawilonie warszawskiej Cytadeli, gdzie spêdzi³ rok.
ski i Potocki odchodz¹ z „Prawdy”, argumentuj¹c
159
160
to polityk¹ pisma, które nie doœæ konsekwentnie mia³o eksponowaæ „kwestiê ludow¹” (w szerokim rozumieniu tego s³owa) – przedstawia³o co prawda nêdzê i wyzysk robotników robotników,, nie wskazuj¹c jednak palcem sprawców tego stanu rzeczy.
itp. W swej publicystyce Pop³awski kontynuuje tematykê ludowo-narodow¹, której wiele uwagi poœwiêca³ ju¿ wcze
w tym okresie. Przede wszystkim samo pojêcie ludu
obejmuje ono nie tylko ludnoœæ ch³opsk¹, ale tak¿e robotników i warstwy poœrednie. Coraz wiêcej miejsca
***
„G³osie” znajd¹ znajd¹ swój wyraz i poparcie przekonania i d¹-
w jego pisarstwie zaczyna wówczas zajmowaæ tematyka znaczenia zachodnich terenów kraju – mo¿na go wrêcz uznaæ za twórcê polskiej myœli zachodniej. W 1887 r. „G³os” „G³os” staje siê de facto ekspozytur¹ nowo-
utworzonej organizacji Liga Polska (LP), natomiast Pop³awski
spo³eczne, polityczne i narodowe skojarzyæ z wyma-
jej komisarz komisarzem em w Królestwi Królestwiee Polskim. Polski m. Z kolei w 1890 r.
Po zerwaniu z „Prawd¹ „Prawd¹””, Pop³awski i Potocki zak³adaj¹ tygodnik „G³os”. W Prospekcie, poprzedzaj¹cym wydanie pierwszego numeru pisma, deklarowano: W naszym
4
ganiami rzetelnych potrzeb ludu . Wœród cz³onków
poznaje debiutuj¹cego wówczas na ³amach „G³osu” Dmow-
zespo³u redakcyjnego i sta³ych wspó³pracowników wspó³pracowników znajdujemy postacie reprezentuj¹ce ró¿norodne kierunki ideowe: marksistów, patriotycznych socjalistów, ludowców – m.in. Ludwika Krzywickiego, Wac³awa Na³kowskiego, Aleksandra £êtowskiego, Mieczy-
stulecia Konstytucji 3 Maja, a w nastêpnym roku wespó³ jeszcze z trzecim „ojcem „ojcem za³o¿ycielem” za³o¿ycielem” obozu narodowego, Zygmuntem Balickim, doprowadz¹ do przekszta³cenia LP
s³awa Brzeziñskiego, Teodora Tomasza Je¿a (Zygmunta Mi³kowskiego) czy Edwarda Paszkowskiego. Ten ostatni
w Ligê Narodow¹ (LN). „G³os” zostaje zamkniêty przez
to autor powieœci opisuj¹cej zespó³ g³osowic zów, w której Pop³awski (powieœciowy Pac³awski) przedstawiony zosta³
manifestacji w stulecie insurekcji koœciuszkowskiej – wspó³-
jako idealista idealis ta i altruista, heroic znie walcz¹cy o realizacjê reali zacjê wyznawanych przez siebie idea³ów oraz niekwestionowany
przywódca ca³ego œrodowiska, góruj¹cy nad nim intelektualnie5. W „G³osie” debiutowali m.in. Stefan ¯eromski, Jan Kasprowicz, W³adys³aw Reymont czy Kazimierz
Przerwa-Tetmajer. Decyduj¹cy wp³yw na kszta³t pisma mia³ w³aœnie
w³adze carskie w 1894 r., po aresztowaniu – w trakcie
pracowników pisma. Po reaktywacji periodyku w 1895 r., Pop³awski Pop³a wski wspó³pracuje z nim ju¿ tylko przez niespe³na rok, do czerwca 1896 r. ***
Wkrótce po opuszczeniu wiêzienia przedostaje siê
nielegalnie do Lwowa. Pocz¹tkowo wspó³pracowa³ tam z wydawanym przez Boles³awa Wys³oucha i Karola
Pop³awski. Obj¹³ on funkcjê redaktora politycznego i sekretarza redakcji, jego autorstwa by³a wiêkszoœæ
j¹³ kier own ownict ictwo wo nad œwi e¿o poz pozysk yskany anym m prz przez ez Ligê
artyku³ów wstêpnych z dzia³u spo³eczno-politycznego
Narodow¹ „Przegl¹dem Wszechpolskim”, który bêdzie
i ekonomiczno-spo³ecznego, sta³y felieton pt. „Z kraju”
redagowa³ do 1902. W tym g³ównym organie teoretycznym LN Pop³awski jest autorem artyku³ów wstêpnych, a tak¿e
oraz powa¿na iloœæ recenzji, omówieñ, krytyk, polemik
Lewakowskiego „Kurierem Lwowskim”, nastêpnie prze-
161
sta³ych felietonów pt. „Z ca³ej Polski”, które podpisuje pseudonimem J. L. Jastrzêbiec lub po prostu Jastrzêbiec Jastrzêbiec,, od swojego rodowego god³a. S³ynne by³y równie¿ jego „korespondencje” z zaboru pruskiego, które preparowa³ na podstawie doniesieñ prasowych z tamtych ziem – jak wspomina³ Dmowski, samym Poznaniakom wydawa³y siê one tak autentyczne, ¿e ich autora doszukiwano siê wœród dziennikarzy ze stolicy Wielkopolski6.
zawodowej. Dodatkowo, jak siê wydaje, by³ w tym okresie doœæ krytycznie nastawiony do polityki realizowanej przez Ligê, wyra¿a³ swoje w¹tpliwoœci wobec anga¿owania jej w bie¿¹c¹ politykê poprzez udzia³ w Dumie oraz wobec uczestnictwa w ruchu neos³owiañskim. Zmar³ 12 marca 1908 r. w Warszawie, bezpoœredni¹ przyczyn¹ by³ rak skich Pow¹zkach.
-
***
nika dla ludu pod tytu³em ty tu³em „Polak”. „Polak”. Formalnie redaktorem reda ktorem pisma by³ Kasper Wojnar, faktycznie zaœ kierowa³ nim Pop³awski, przynajmniej do roku 1901. Pismo by³o prze-
znaczone dla ludnoœci wiejskiej wszystkich zaborów. Nie bez s³usznoœci „Polak” uwa¿any jest za najwybitniejsze osi¹gniêcie publicystyczne Pop³awskiego, spoœród pism
Dwa tematy zdominowa³y publicystykê publicy stykê Pop³awskiego: kwestia ludowa i zachodnia. By³y one œciœle powi¹zane ze spraw¹ odzyskania przez Polskê niepodleg³oœci. Pop³awski poszukiwa³ œrodków, które ow¹ niepodleg³oœæ
obozu narodowego cieszy³ siê on te¿ najwiêksz¹ popu-
mog¹ przynieœæ, zastanawia³ siê, co nale¿y uczyniæ, aby jej osi¹gniêcie sta³o siê realne. Usi³owa³ te¿ wskazywaæ,
larnoœci¹. Pop³awski prowadzi³ w nim regularnie, a¿ do
jak ta niepo niepodleg³a dleg³a Polska winna wygl¹daæ. Rozumie Rozumiej¹c, j¹c,
1907 r., sta³¹ rubrykê „Sprawy polskie”, w której przybli¿a³ dzieje Polski, eksponuj¹c zw³aszcza tradycjê wojen obronnych i powstañ narodowych, a szczególnie udzia³ w nich przedstawicieli ludu (Bartosz G³owacki, Jan Kiliñski), oraz
i¿ niepodleg³oœæ nie jest czymœ danym raz na zawsze,
-
ry, obyczajów i jêzyka. Wszystko to oczywiœcie s³u¿yæ mia³o rozbudzeniu œwiadomoœci narodowej wœród ludnoœci wiejskiej, przetworzeniu tej biernej masy w Polaków rozumiej¹cych sw¹ ponadzaborow¹ jednoœæ oraz w obywatel i zdaj¹cych sob ie sprawê z obowi¹zków, jakie nak³ada przynale¿noœæ do jednego narodu. n arodu.
Zas³ug¹ Pop³awskiego by³ równie¿ ca³y szereg inicjatyw powo³anych do ¿ycia we Lwowie w celu popularyzacji idei wszechpolskiej oraz daj¹cych „kolonii emigrantów” z Królestwa Polskiego sta³¹ pracê i dochód. Mo¿na tutaj wymieniæ: Kasê Po¿yczkow¹, prowadzon¹ przez Ernesta ski; fabrykê fabry kê wyrobów chemiczny ch i kosmetyków „Tlen”, „Tlen”, za³o¿on¹ przez Bronis³awa Koskowskiego; powo³ane w 1897 r. Towarzystwo Wydawnicze, nak³adem którego
ukaza³y siê m.in. „Syzyfowe prace” ¯eromskiego; Zwi¹zek Naukowo-Literacki, Nauk owo-Literacki, którego prezesem zosta³ Jan Gwalbert Pawlikowski, Pawlik owski, bêd¹cy oœrodkiem spotkañ i forum wymiany myœli lwowskich sfer naukowych, artystycznych i dziennikarskich; Szko³ê Nauk Politycznych. W 1902 r. Liga Narodowa naby³a we Lwowie drugi dziennik – za³o¿one
jeszcze przez Stanis³aw Stanis³awaa Szczepanowski Szczepanowskiego ego „S³owo Pol Polskie” skie”.. Pop³awski wchodzi do redakcji pisma, w którym zaczyna
niema³o uwagi poœwiêci³ ziemiom zachodnim i kwestii granic, uznaj¹c, ¿e ich odpowiednia konstrukcja jest równie wa¿na jak samo odbudowanie pañstwa. Jeœli przysz³a Polska nie ma byæ tworem efemerycznym czy te¿ zale¿nym od krajów oœciennych, konieczna jest, jak podkreœla³, jej rekonstrukcja w odpowiednim kszta³cie
terytorialnym. Oceniaj¹c szanse na odzyskanie niepodleg³oœci, Po-
p³awski uznawa³, i¿ jest ono mo¿liwe jedynie w p rzypadku wojny – albo pomiêdzy mocarstwami zaborczymi, albo któregoœ z nich z innym pañstwem – i po³¹czonego z ni¹ powstania narodowego. Nie twierdzi³ jednak bynajmniej, i¿ do tego momentu nale¿y czekaæ z za³o¿onymi rêkami, wygl¹daj¹c z utêsknieniem sprzyjaj¹cego Polsce rozwoju wypadków. Wrêcz przeciwnie – nale¿y ten czas wykorzystywaæ w sposób optymalny, uruchamiaj¹c procesy, które w odpowiedniej chwili umo¿liwi¹ powodzenie zrywu niepodleg³oœciowego. Wytê¿ona praca na ró¿nych polach je st bowiem najlepszym gwarantem tego, i¿ w sprzyjaj¹cym momencie Polacy bêd¹ w stanie odbudowaæ swoje pañstwo. W artykule z 1900 r. pisa³, i¿ kwestia odzyskania niepodleg³oœci politycznej Polski przedstawiaæ siê musi ka¿demu, kto siê nad ni¹ zastanawia, jako rezultat wspó³dzia³ania dwóch czynników: zbiegu pomyœlnych okolicznoœci zewnêtrznych, zewnêtrznych, w bardzo ma³ym stopn stopniu iu od nas zale¿nych lub niezale¿nych wcale i od naszej wewnêtrznej si³y si³y narodowej i spo³ecznej. Nasza polityka
odgrywaæ coraz wa¿niejsz¹ rolê, w sty czniu nastêpnego nastêpnego roku bierze zaœ udzia³ w powo³aniu tygodnika „Ojczy-
narodowa przed 1863 r. zwraca³a szczególn¹ uwagê na
zna”, przeznaczonego dla ludnoœci wiejskiej w zaborze
i zatargi miêdzynarodowe lub ruchy rewolucyjne. Nie
austriackim. W 1906 r. powróci³ do Warszawy, aby przej¹æ po Dmowskim redakcjê „Gazety Polskiej”. W dzienniku tym pracowa³ jednak tylko do jesieni 1907 r., bowiem stan
lekcewa¿y³a ona bynajmniej si³y wewnêtrznej spo³e-
jego zdrowia gwa³townie siê pogorszy³. Od tego momentu
sygna³ ukryte si³y, które zostan¹ zbudzone w odpowiednim momencie. Uwa¿a³, i¿ na tym polu równie¿ konieczna
odsun¹³ siê od dzia³alnoœci politycznej, zaprzesta³ pracy
okolicznoœci zewnêtrzne – kombinacje dyplomatyczne
czeñstwa, jak to niektórzy publicyœci dziœ twierdz¹, s¹dzi³a jednak, ¿e ta si³a istnieje w stanie utajonym… 7
Pop³awski, jak siê wydaje, nie wierzy³ w te czekaj¹ce na
162 16 2
nie s¹ w stanie ad hoc zorganizowaæ i poruszyæ tej drzemi¹cej rzekomo potencji. St¹d te¿ zainteresowanie Pop³awskiego i waga, jak¹ przyk³ada³ do tzw. kwestii ludowej. ***
Termin „lud” oznacza³ dla niego pocz¹tkowo przede
wszystkim ludnoœæ wiejsk¹, której instynktownie narodow¹ postawê, wyra¿aj¹c¹ siê choæby w obronie swej ziemi przed zakusami Komisji Kolonizacyjnej w zaborze pruskim, przeciwstawia³ w¹tpliwej jakoœci patriotyzmowi szlachty
(„G³os” drukowa³ np. nazwiska Polaków sprzedaj¹cych Niemcom swe maj¹tki w Wielkopolsce i na Pomorzu). Lud stanowi³ wiêc dla niego naród in statu nascendi, swego rodzaju potencja³ narodowy, który nale¿a³o zaktualizowaæ i wykorzystaæ. Pop³awski uzna³ nawet, i¿ w Polsce istniej¹ dwie odrêbne cywilizacje – ch³opska i pañska, bêd¹ce […]] wzglêdem siebie przeciwstawne. Po jednej stronie [… stoi ca³a warstwa uprzywilejowana w jakikolwiek sposób, ca³a inteligencja narodu – po drugiej zwarta masa ludowa, zwi¹ zwi¹zana zana tylko nieœwiadomym poczuciem wspólnoœci plemiennej – naród pañski i naród ch³opski. […] Interesy ludu nie tkwi³y dotychczas w interesach narodu. Doprowadzenie dwóch tych liczb do wspólnego mianownika – to zadanie przysz³oœci, ale zadanie nie tak ³atwe, jak siê na pozór zdaje 8. Ch³opi uosabiali dla Pop³awskiego przywi¹zanie do tradycji, obyczajów, ziemi, jêzyka oraz tzw. poczucie gromadzkie, stoj¹ce w opozycji wobec liberalnego indywidualizmu. Tak mocne akcentowanie kwestii ludowej by³o zreszt¹ powodem wysuwanych pod jego adresem zarzutów o powielanie na gruncie polskim wzorców rosyjskiego narodnictwa. Paralele takie wydaj¹ siê jednak zupe³nie
a Pop³awskim jest tego rodzaju, ¿e ci pierwsi idealizowali lud, wyposa¿aj¹c go we wszystkie mo¿liwe przymioty, postrzegali go jako nosiciela prawdy oraz usi³owali nieja-
ko „uludowiæ” „uludowiæ” ca³y naród, przeciwstawiaj¹c sobie te dwa pojêcia. U Pop³awskiego nie ma natomiast jakiejœ naiwnej „ludomanii”,, kultu „swojszczyzny”, programu uczenia s iê „ludomanii” od ludu czy postulatów uludowienia narodu.
Wrêcz przeciwnie – chodzi³o mu o unarodowienie ludu. Jego antyszlacheckoœæ, jak i widoczny czasami antyklerykalizm, równie¿ nie mia³y charakteru programowego.
Krytyka tych warstw wynika³a z prze œwiadczenia, ¿e zbyt ma³o uwagi poœwiêc a³y one sprawom ludu, co niekorzystnie wp³ywa³o na kwestiê narodow¹. Z biegiem czasu Pop³awski rozszerzy³ zakres semantyczny
pracy osobistej. Lud to po prostu zbiorowoϾ wszystkich
klas pracuj¹cych9. ***
Nowe spo³eczeñstwo polskie, którego stworzenie postulowa³ Pop³awski, wymaga³o, aby – jak pisa³ Norwid w „Promethidionie” – zosta³a zasypana
przepaœæ pomiêdzy „s³owem ludu, a s³owem pisanym i uczonym”. Lekarstwem na to rozdarcie mia³a byæ demokratyzacja, stopniowe stopniowe zlewanie siê tych warstw w jedn¹ c a³oœæ. Proces ten jednak oczywiœcie sam z siebie nie jest w stanie zajœæ, potrzebny jest wiêc
ogromny wysi³ek warstw wy¿szych, inteligencji w kierunku podnoszenia ludu, w³¹czenia warstw ludowych w krwioobieg narodowy, stworzenia z nich Polaków œwiadomych, a mo¿na by³oby rzec – wrêcz nowoczesnych, w aktywn¹ si³ê polityczn¹. Gdyby polityka Poznañczy-
cych, a wiêc w³¹czaj¹c równie¿ robotników, inteligencjê
ków – pisa³ Pop³awski w 1888 r. – od dawna wesz³a na tory demokratyczne, gdyby z pominiêciem interesów warstw innych wszystkie usi³owania skierowano ku
i mieszczañstwo. Ju¿ w artykule z 1887 r. pisa³: Osobi-
podniesieniu moralnego i materialnego stanu ludu,
œcie sam nale¿ê do ludu, bo lud stanowi¹ nie tylko ci, którzy ziemiê orz¹ lub w fabryce maj¹ robotê, ale
stworzono siln¹ ekonomicznie drobn¹ w³asnoœæ, tanie instytucje kredytowe, szko³y rêkodzielnicze, stowarzy-
i ci wszyscy, wszy scy, którzy ¿yj¹ wy³¹cznie z rezulta rezultatów tów swojej
szenia wytwórcze itp., kolonizacja niemiecka i próby
tego pojêcia, obejmuj¹c nim ca³oœæ tzw. warstw pracuj¹-
163
germanizacji by³yby raz na zawsze pozbawione podstaw dzia³ania10.
mo¿na powoli, stopniowo osi¹gaj¹c coraz wiêksz¹ autonomiê, doprowadziæ do odzyskania przez Pol-
Bez wspó³pracy wszystkich warstw spo³ecznych, marzenia o niepodleg³oœci pozostan¹ zdaniem Pop³awskiego jedynie mrzonkami, nie maj¹cymi
skê niepodleg³oœci. Przekonywa³ on, i¿ pañstwa
¿adnego pokrycia w rzeczywistoœci. Szlachta posiada³a bowiem tradycje politycznego dzia³ania, lud
oœcienne nigdy z w³asnej woli do tego nie dopuszcz ¹, ¿e jeœli w³asnym wysi³kiem zbrojnym i przelan¹ krwi¹ Polacy do tego nie doprowadz¹, to nie ma
formu³ê podporz¹dkowania interesom ludu interesów
co liczyæ na jej urzeczywistnienie. Praca organiczna, codzienna to œrodek wspomagaj¹cy, pomocniczy jedynie, natomiast sama niepodleg³oœæ musi wi¹zaæ siê ze zr ywem powstañczym, który jednak poprzez tê mozoln¹ pracê
warstw odrêbnych, jego przekonanie, i¿ sprawa ludowa
zostanie w³aœciwie przy gotowany.
natomiast móg³ zapewniæ jej polityczn¹ si³ê. Tak te¿ nale¿y chyba rozumieæ g³oszon¹ przez Pop³awskiego Pop³awskiego
bynajmniej nie zawiera siê w sprawie narodowej jak czêœæ w ca³oœci oraz has³o „nie przez naród do ludu, lecz przez 11
***
lud do narodu” . Pop³awski stwierdza bowiem, i¿ w danym
Wspomniana druga sfera aktywnoœci Pop³awskiego,
momencie historycznym po dporz¹dk dporz¹dkowanie owanie interesów
to kszta³t przysz³ego niepodleg³ego pañstwa polskiego.
wszystkich klas interesom ludu w pe³ni odpowiada inte-
Zas³ugi Pop³awskiego na tym polu to przede wszystkim
12
resom ca³ego narodu, przybli¿aj¹c niepodleg³oœæ . ***
zwrócenie uwagi na znaczenie ziem zachodnich. Mo¿na
œmia³o powiedzieæ, i¿ to w³aœnie za jego spraw¹ dosz³o do przeorientowania przeorient owania polityki w kwestii etnicznie polskich ziem
Wydawa³oby siê, ¿e postulaty Pop³awskiego bliskie blisk ie by³y
zachodnich. Roman Dmowski pisa³ wprost o donios³ej roli
tym, które w owym czasie lansowali pozytywiœci. Jednak bliskoœæ ta jest pozorna. Owszem, zarówno Pop³awski, jak
wspó³twórcy Ligi Narodowej na tym polu, podkreœlaj¹c, i¿ Cz³owiekiem, który otworzy³ oczy naszemu pokoleniu
i pozytywiœci k³adli nacisk na coœ, co mo¿emy okreœliæ mianem „pracy organicznej”, jednak ten pierwszy wcale
na znaczenie ziem zaboru pruskiego dla przysz³oœci Polski, który jasno widzia³, ¿e bez tych ziem mo¿emy
nie mia³ zamiaru w zwi¹zku z tym spychaæ na drugi
byæ tylko s³abym, uzale¿nionym od s¹siadów, stopniowo
plan kwestii niepodleg³oœci. Niepodleg³oœæ bowiem to
topniej¹cym narodkiem, w którego nieocenionych i po
dla Pop³awskiego „wielka idea”, idea”, która winna towarz yszyæ
dziœ dzieñ niedocenionych pismach politycznych ta
wszelkim poc zynaniom Polaków.
myœl przewija siê nieustannie – by³ Pop³awski15. Ten¿e
Program pozytywistyczny, oznaczaj¹cy rezygnacjê
bowiem ju¿ w 1887 r. r. podkreœla³: podkr eœla³: Wolny dostêp do morza,
z d¹¿eñ niepodleg³oœciowych w imiê spokoju, rozwoju
posiadanie ca³kowite g³ównej arterii wodnej kra-
gospodarczego oraz mo¿liwoœci indywidualnego bogacenia
ju – Wis³y, to warunki konieczne prawie istnienia naszego. […] Nasi politycy marz¹ jeszcze o Wilnie i Kijowie, ale o Poznañ mniej dbaj¹, o Gdañsku zapomnieli prawie zupe³nie, a o Królewcu i Opolu
siê, to dla niego obni¿enie idea³ów spo³ecznych. W zwi¹zku z tym stwierdza³ wrêcz, i¿ teza, ¿e w polityce nie wolno rz¹dziæ siê uczuciem, a tylko rozs¹dkiem, jest tyle¿ efektowna, co fa³szywa. Nie mo¿na bowiem jego zdaniem
zaprzeczaæ donios³oœci udzia³u
nie myœl¹ zgo³a16. W zwi¹zku z takimi konstatacjami pilnie œ ledzi³ i ana-
uczuæ w sprawach spo³ecznych, nale¿y owszem liczyæ
lizowa³ Pop³awski dane statystyczne dotycz¹ce area³u
siê z nimi i na nich politykê swoj¹ opieraæ, inaczej bowiem najkunsztowniej zbudowane jej rusztowanie runie przy pierwszej próbie jak domek z kart13.
ziemi i liczby gospodarstw polskich czy te¿ zmian struktury narodowoœciowej w zaborze pruskim. Akcentowa³ negatywne dla Polaków tendencje je¿eli chodzi o stan
Tak wiêc Pop³awski mówi³ nam ni mniej ni wiêcej
posiadania, natomiast pozytywne w sferze przyrostu demo-
to, ¿e w³aœnie prawdziwy realizm polityczny wymaga
17. Ranga ziem zachodnich
liczenia siê z uczuciami, bran ia pod uwagê równie¿ tego
by³a wedle Pop³awskiego tak du¿a, i¿ dopuszcza³
czynnika. Praca organiczna, codzienna, praktyczna – jak
nawet mo¿liwoœæ zrzeczenia siê Litwy, Bia³orusi
najbardziej tak, ale w jej imiê nie mo¿na zapominaæ o celu zasadniczym, poniewa¿ je dynie wówczas ma ona wartoœæ,
i Ukrainy w przypadku, jeœli wymaga³yby tego interesy pozyskania terenów zaboru pruskiego.
ogrzewa i oœwieca p³omienne
Walka toczona na kresach zachodnich by³a jego
s³oñce jakiejœ wielkiej idei 14. Bez tej wielkiej idei nie uda siê nawet skutecznie wype³niaæ owych drobnych,
zdaniem problemem o fundamentalnym znaczeniu dla ca³ego narodu.
codziennych obowi¹z ków, ona bowiem stanowi najlepszy
Przywo³uj¹c ukute po Kongresie Wiedeñskim has³o
sens i znaczenie, gdy j¹
marna
katalizator dzia³añ, nadaje im „ruch i spójniê” i jest dla
„g³upia Polska bez Poznania”, Pop³awski pisa³, ¿e
nich „magazynem zapasowym si³y”.
by³aby ta przysz³a Polska, dla której ¿yjemy i dzia-
Z³udzeniem jest równie¿ wedle Pop³awskiego pogl¹d, i¿ poprzez dzia³ania zmierzaj¹ce do roz-
woju gospodarczego, ¿mudn¹, codzienn¹ prac¹
³amy, ta Polska, której nie doczekamy zapewne, ale któr¹ ogl¹daæ bêd¹ dzieci i wnuki nasze – nie tylko bez Poznania, ale i bez Œl¹ska, bez dostêpu do morza,
164
a wiêc bez Gdañska i Królewca. Te prowincje, prowincje, które dziœ
Jana Ludwika Pop³awskiego”. Pop³awskiego”. Niestety, projekt ten zo sta³
do Prus nale¿¹, s¹ koniecznym warunkiem istnienia
odrzucony g³osami postkomunistów.
pañstwa polskiego, ju¿ dziœ s¹ warunk warunkiem iem utrzymania
dr hab. Rafał Łętocha
potêgi prusko-niemieckiej. Dla nas tym bardziej nie
mo¿e byæ w tej sprawie kompromisu. […] bez tych ziem Polska nie mo¿e istnieæ, ¿e choæby w innych granicach powsta³a, do opanowania tych ziem d¹¿yæ musi. Niemcy 18
ju¿ to rozumiej¹ – my nie wszy wszyscy scy jeszcze j eszcze . Kon‚ikt
polsko-niemiecki w zaborze pruskim w zwi¹zku z tym postrzega³ on jako coœ nieuchronnego ze wzglêdu na strategiczne znaczenie tych ziem nie tylko dla Polski, ale i dla Niemiec.
*** Pop³awski niew¹tpliwie by³ cz³owiekiem, który stworzy³ podwaliny ideowe obozu narodowego, mimo i¿ nie pozostawi³ po sobie ¿adnego zwartego dzie³a. Jego ogromna spuœcizna (rozsiane w prasie artyku³y zdaniem wydawcy jego „Pism politycznych” z³o¿y³yby siê na oko³o 40 tomów tomów 19 po 300 stron ka¿dy! ), nie odesz³a w zapomnienie. zapomnien ie. W latach miêdzywojennych mieliœmy mieli œmy nawet do czynienia ze swego rodzaju sporem o ni¹ miêdzy Stronnictwem Narodowym a ugrupowaniami dysydenckimi, które zdecydowa³y siê na wspó³pracê z rz¹dami sanacyjnymi, argumentuj¹c ten krok trzymaniem siê w³aœnie wskazañ politycznych Pop³awskiego. Nie¿yj¹cy ju¿ wówczas „mistrz” zawsze podkreœla³, i¿ trudno przewidzieæ, przewidzie æ, w jakich okolicznoœciach Polacy zyskaj¹ mo¿liwoœæ odbudowy pañstwa i w zwi¹zku z tym t ym nie mo¿na opracowaæ szczegó³owego planu dzia³ania oraz dokonaæ wyboru œrodków potrzebnych do urzeczywistnienia tego zasadniczego celu. Mimo to jednak, kierunek wszelkich dzia³añ powinien mieæ charakter sta³y. Nale¿y przede wszystkim skupiæ siê na d¹¿eniu do wytworzenia takiego zasobu si³y narodowej, do takiego jej wyæwiczen wy æwiczenia ia i uruchomienia, ¿ebyœmy zawsze mogli w chwili sposobnej skorzystaæ z pomyœlnych okolicznoœci i odpowiednio je wyzyskaæ dla osi¹gniêcia osi¹gniêcia ostatecznego celu polityki polityki narodowej – niepodleg³oœci pañstwowej Polski20. W zwi¹zku ze 150. rocznic¹ jego urodzin podjêto inicjatywê, aby uchwa³¹ Sejmu RP og³osiæ rok 2004 „Rokiem
Przypisy:
T. Kulak, Wstęp [w:] J.L. Popławski, Wybór pism, wybór, wstęp i opracowanie T. T. Kulak, Wrocław , s. . . Roman Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa t. I, Warszawa , ss. -. . Biografia Popławskiego głównie na podstawie książek: T. Kulak, Jan Jan Ludwik Popławski -. -. Biografia polityczna t. i , Wrocław ; E. Maj, Jan Ludwik Popławski. Popławs ki. Poglądy i działalność polityczna , Lublin . . J. Żurawicka, Zespół redakcji „Głosu” (-), „Roczniki Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego” , t. .
.
. . . . . . .
E. Paszkowski, Podniebie. Z kron iki czwartego piętra, Lwów
. Roman Dmowski, Popławski i młodzież jego czasów , „Akademik” nr -, . J.L. Popławski, Podwójna polityka [w:] Tenże, Wybór…, s. . Tenże, Demokratyzacja zasad [w:] Tenże, Wybór…, ss. -. Tenże, Z kraju, „Głos” nr , . Tenże, Łamańce oportunistyczne, „Głos” nr , . Tenże, Lud i naród [w:] Tenże, Wybór…, s. .
. Tenże, Interesy ludu i polityka narodowa [w:] Tenże, Wybór…, . . . . . . .
s. . Tenże, Obniżenie ideałów [w:] Tenże, Wybór…, s. . Tenże, Wielkie i małe idee [w:] Tenże, Wybór…, s. . R. Dmowski, Polityka…, s. . J. L. Popławski, Środki obrony [w:] Tenże, Wybór…, s. . Ibid., ss. -. Tenże, Polityka polska w zaborze pruskim [w:] Tenże, Wybór…, s. . Z. Wasilewski, Na widowni, „Myśl Narodowa” nr , .
. J. L. Popławski, Organizacja sił narodowych [w:] Tenże, Wy-
bór… , s. .
Antykwa Pó³tawskiego Dzia³y „Nasze tradycje” oraz „Z Po Polski lski rodem” zosta³y z³o¿one Antykw¹ Pó³tawskiego – czcionk¹ zaprojektowan¹ zaprojektowan¹ w latach grafa Adama Pó³tawskiego. Jest to pierwszy polski krój pisma zaprojektowany zaprojektowany od podstaw. Antykwa Pó³tawskiego bywa nazywana „polskim „p olskim krojem narodowym narodowym””.
Wiêcej informacji o tradycjach polskiej http://nowacki.strefa.pl/
Lektura (społecznie)
obowiązkowa
RE CEN ZJA
K W
Książka „Samopom „Samopomoc oc isamoorganizacja Polaków Polaków od X IX do XXI w.” Mirosława Wawrzyńskiego nie należy do lekkich lektur. Nie jest to pięknie napisany esej, lecz naukowa rozprawa, która już we wprowadzeniu zmusza do zmierzenia się ztrudnymi zagadnieniami patologii rodzimego życia społecznego, kulturalnego, ekonomicznego, politycznego i– last but not least – – obywatelskiego. Ztych samych jednak powodów należy potraktować ją bardzo poważnie, jako lekturę nie tylko dla społeczników. Autor za z a punkt pu nkt wyjś wyjścia cia przyjmuje obecny stan instytucjii i rozwiązań prawn tucj prawnych. ych. Fakty nie napawają optymizmem: w krajobraz współczesnej Polski wpisane są dziedziczona bieda, niesprawny system ubezpieczeń i ochrony zdrowia, malejąca dzietność, zagrożenie po wrotem ana analfabet lfabetyzmu, yzmu, powszech powszechny ny brak bra k zaufania zau fania do państwa i jego reprezentantów, stosunkowo niski poziom uczestnictwa w decy zjach powszechnych powszechnych (wybory samorządowe, parlamentarne, prezydenckie prezydenckie), ), odnawia jący się, chara charakter kterystyc ystyczny zny dla poprzednieg poprzedniego o ustroju u stroju podział na „my” i „oni”, rozrost i paternalizm państwa przy jego równoczesne równoczesnejj niefunkcjonalności niefu nkcjonalności.. Szanse na wyjście zcywilizacyjnego impasu widzi woży wieniu aktyw ak tywności ności społecznej społe cznej Polaków: […] […] w działaniach oddolnych ludzi tkwi olbrzymi potencjał. Kiedy można by go uwolnić, to jest on w stanie lepiej kwestie i problemy społeczne rozwikłać. [… […]] W oparciu o samopomoc i samoor ganizowanie jednostek jedn ostek możliwe mo żliwe było by ło uruchomienie wielu wiel u pozytywnych zmian w życiu społecznym, gospodarczym. Są na to liczne dowody w przeszłości. Swoje rozważania Wawrzyński oparł na pięciu hipotezach. Pierwsza zakłada, że dla rozwoju organizacji społecznych potrzeba charyzmatycznych char yzmatycznych liderów, liderów, którzy nadają inicjatywie ton, charakter i kierunek. Autor wymienia m.in. Stanisława Staszica (prezes Towarzystwa Przyjaciół Nauk), ks. Xawerego Druckiego-Lubeckiego (twórca Towarzystwa Kredytowo-Ziemiańskiego), Mieczysława Łyskowskiego (współtworzył spółdzielnie bankowe wWielkopolsce), ks. Wacława Blizińskiego (Lisków) oraz Jana Józefa Lipskiego (współzałożyciela Komitetu Obrony Robotników). Druga hipoteza głosi, iż rozwój oddolnych inicjatyw społecznych ma charakter ewolucyjny, bazuje na „długim trwa niu” niu”,, organicznym procesie „wrasta „wrastania” nia” takich
działań w tkankę kulturową danej społeczności, regionu czy wreszcie państwa. Nie da się zatem zadekretować „społeczeństwa obywatelskiego” ani upodmiotowić jakiejkolwiek grupy społecznej za pośrednictwem instytucji centralnych. Bezcenną wartością, powstającą wraz z tworzącymi tworzący mi się spontanicznie spontanicznie – choć po woli – ruchami społecznymi, jest zaufanie. Stanowi ono fundament spo łeczeństwa prawdziwie obywatelskiego, które Wawrzyński porównuje do drzewa– wyrosło dzięki i wbrew różnym naturalnym przeciwieństwom. przeciwieństwom. Człowiek może je ściąć bardzo łatwo i szybko. By nowe drzewo wyrosło w naturze, trzeba wielu lat. Nie jest możliwe, aby nagle pojawiło się ono ukształtowane i mocne w dwa, trzy lata. Podobnie jest z kulturą społeczną. Trzecia zhipotez odnosi się do PRL, jako okresu historycznego, w trakcie którego zniszczona została autentyczna, rodzima kultura społeczna, a próby stworzenia nowej okazały się nieudanym eksperymentem. Zaważyło to na całym ustroju, bowiem nie udźwignął on ciężaru zobowiązań, które na siebie przyjął. Wedle czwa c zwartej rtej hipotezy, ściśle zwi związa ązanej nej z zpoprzedpoprzednią, obecny sposób funkcjonowania organizacji publicznych i społecznych dziedziczy PRL-owskie słabości, nie nawiązuje zaś do wcześniejszej spuścizny. Tu teza tez a autora brzmi mocno ipesymistycznie: nie jest możliwe, aby odrodziła się tradycja działań społecznych znana zII RP oraz wcześniejsz wcze śniejsz ych okres okresów. ów. Jesteś Jesteśmy my jako społec zeńs zeństwo two dziedzicznie obciążeni poprzednim systemem, a jednocześnie, przez nieznajomość dawnych tradycji, wydziedziczeni z własnej historii.
166
Mimo tego, zdaniem Wawrzyńskiego, możliwy jest renesans postaw iorganizacji wspólnotowych woparciu obogactwo kultury narodowej ipozytywne aspekty na-
[…]]; potrafią znacznie lepiej zaspokajać potrzeby, rozinnych [… wiązywać kłopoty [… […]]. We wzajemnych wz ajemnych odnies odniesieniach ieniach pańs państwa twa i ispołecz społeczeńeń-
tury ludzkiej. Piąta hipoteza wskazuje na możliwość koniktu mię-
stwa tkwi ogromny, niedostrzegany potencjał. Tymczasem jednak zapisana wKonst wKonstytucji ytucji jako model społecz sp ołeczno-ekono-eko-
dzy sferą deniowaną przez oddolne działania jednostek, ainstytucjami publicznymi. Napięcie wynika zomnipo-
nomiczny „społeczna „społec zna gospodarka rynkowa” pozostaje pustą retoryczną figurą przydatną do celów propagandowych i politycznych. Stąd, choć nie nazwany przez autora wprost, powraca pomysł „przeszłości dla przyszłości ”: budowy nowej jakości w oparciu o zapomniane lub/i zaprzepaszczone tradycje historyczne. Rdzeń książki stanowi właśnie analiza tej spuścizny, samopomocy isamoorganizacji Polaków na przestrzeni ostatnich wieków. Punktem wyjścia jest czas średniowie-
tencji państwa ijego niejednoznacznego, często niekonsekwentnego stosunku wobec praw iwolności iwolności obywatelsk ich. Skutkuje to poczuciem ubezwłasnowolnienia, rezygnacji, rozwojem klientelizmu. Moloch, który ulega licznym patologiom, tologio m, a swoich działań nie potra fi zoptymalizować, wzmagaa aspołeczne wzmag aspo łeczne postaw postawyy jednostek jednoste k i grup: państwo przekraczając pewną granicę interwencji wyzwal a w ludziach najgorsze egoistyczne postawy. Zachowania te są znane w naukach społecznych m.in. pod nazwą „hazardu moralnego”, „jazdy na gapę”. gapę”. Tworzy się błędne koło, albowiem państwo nie poddane korekcie ikontroli przez oddolne działania społeczne, wykazuje tendencje do nieustannego poszerza-
cza zjego prymatem instytucji kościelnych jako animatora aktywności społecznej. Charakterystycznymi inicjatywami były towarzystwa (asocjacje), Bractwa Miłosierdzia, inicjujące powstawanie szpitali, przytułków, służące zbiera-
nia swoich kompetencji iprzywilejów, kosztem obywateli.
niu jałmużny na rzecz ubogich, chorych, „ludzi upadłych”. Istotnym elementem ówczesnego porządku były cechy rze-
Kłopoty ze współczesną Polską powodują, powodują, iż wpisuje się
mieślnicze atakże gildie kupieckie, zróżnorodną działal-
ona wdenicję „miękkiego państwa”, autorstwa szwedzkiego ekonomisty inoblisty Gunnara Myrdala, stworzoną dla zrozumienia fenomenu krajów Trzeciego Świata. „Miękkie
nością samopomocową samopomocową i silną samoorganizacją w obręb obrębie ie poszczególnych grup.
państwo” opisane jest poprzez niski poziom dyscypliny społecznej, znaczne niedostatki ustawodawstwa i egzekwowania prawa, rozpowszechnienie korupcji, wykorzystanie wła dzy politycznej i gospodarczej do realizacji partykularnych interesów jednostek i małych grup, niską efektywność wykorzystania funduszy publicznych, samowolę i niezdyscyplinowanie urzędników, niską skuteczność we wprowadzaniu reform służących rozwojowi społecznemu i większej sprawiedliwości społecznej. Równocześnie,, Wa Równocześnie Wawrzyński wrzyński wska wskazuje zuje na n a swoistość polskiego modelu społecznego, któr y oscyluje między postsocjalistycznym etatyzmem, modelem instytucjonalnoredystrybucyjnym, redystr ybucyjnym, aż po modele liberalny czy opart y na społecznej nauce Kościoła, nie tworząc spójnej całości. Wychodząc od ukazania uk azania patolo patologii gii państwa, pa ństwa, auto autorr „Sa„ Sa-
wać na terenie kopalń Kasy Brack ie (Spółki Brackie), Brack ie), które
mopomocy…” analizuje następnie koncepcje społecznej gospodarki rynkowej, r ynkowej, zasady pomocniczości, problematykę organizacji pozarządowych oraz dysfunkcje instytucji insty tucji pomocy pomocy społecznej. Wnioski, do jakich dochodzi, brzmią jak oskarżenie. Państwo przez cały okres transformacji uzurpuje sobie główne prawo do decydowania i zaspokajan zaspokajania ia wielu potrzeb społecznych. Głównymi instytucjami uprawnionymi do rozwiązywania problemów obywateli są w pierwszej kolejności instytucje publiczne, samorządowe, a na końcu społeczne – – pisze. Co jednak warte podkreślenia, nie postuluje on „zniesienia państwa”, a raczej „oświecony etatyzm”, bazujący na rzeczywistym uczestnictwie inicjatyw spo łecznych w procesach decy decyzyjnych zyjnych o chara kterz kterzee kulk ulturowym, ekonomicznym czy politycznym, gdyż horyzontalne sieci obywatelskiego zaangażowania sprzyjają kreowaniu wzajemnego zaufania, chęci pomocy, współpracy. Są lepszym „filtrem” chroniącym jednostki przed oportunizmem
W pierwszych dziesięcioleciach XVIw. zaczęł y powstazmniej lub bardziej dobrowolnych składek opłacały np.
zapomogi dla potrzebujących górników (chorych, dotkniętych trudną sytuacją materialną, inwalidów). inwalidów). Około roku powstała przy Akademii Krakowskiej pierwsza fundacja stypendialna, powołana do życia przez ówczesnego
rektora uczelni, Jana Grodka zSanoka. Wnastępnych stuleciach, mimo zmienionych form irealiów historycznych, instytucje te utrzymywały się lub na ich bazie powstawały powstawały nowe. Epoka Oświecenia otworzyła nowe horyzonty: celem
przestała już być np. jałmużna, lecz zlikwidowanie zlik widowanie probleproblemu żebractwa. Zinicjatywy Francuza Le Forta wr. powołano w Warszawie Towarzyst Towarzyst wo Dobroczynności, Dobroczynności, które liczyło członków różnej kondycji, religii i narodów. XIX XI X wiek przy przyniósł niósł nowe wy wyzwa zwania, nia, z których naj większe więks ze wią wiązało zało się z zutratą utratą przez Polskę niepodległoś n iepodległości. ci. Czas niewoli był swoistym probierzem iegzaminem dla praktycznie wyrażanego poczucia wspólnoty narodowej.
Egzaminem, który zdany został przyzwoicie. Jak zauważa Wawrzyński,i, długoletnia praca społeczna działaczy spo Wawrzyńsk łeczno-ekonomiczno-kulturalnych doprowadziła do odrodzenia się Polski w li stopadzie roku. Stał o się to możliwe dzięki wykreowaniu podczas niewoli wartości cechujących społeczeństwo obywatelskie. Wśród inicjatyw inicjaty w powstałych powsta łych wpierwsz wpierwszych ych dekadach dekad ach
XI X stulecia, XIX stu lecia, autor w ymienia np. Świątynię Sybilli, wzniew zniesione wPuławach dzięki staraniom księżnej Izabeli Iza beli Czartoryskiej pierwsze polskie muzeum historyczne (zwymownym (zwymownym napisem na odrzwiach: „Przeszłość „Przesz łość przyszłości”). Polacy, Polacy, dla
zachowania iutrwalenia własnej tożsamości narodowej zaczęli także gromadzić zbiory biblioteczne. Wspomnieć należy
167
Józefa Maksymilia Ma ksymiliana na Ossolińskiego Ossolińsk iego i Tadeusza Czack iego, którzy ściągali którzy ściągali stare księgozbiory klasztorne oraz prywatne zostawione w zrujnowanych dworach, pałacach. Woparciu onie powstało m.in. Liceum Krzemienieckie (-). Wspólnym Wsp ólnym wysiłkiem wysiłk iem ludzi tej miary, co Ossoliński, Ossoliński, Samuel Linde (zpochodzenia zniemczały zniemczał y Szwed, zwyboru– Polak) czy Józef Bem (pracował nad projektem nieodpłatnie), nieodpłatnie),
stworzono iutrzymywano iutrzymy wano także ta kże Bibliotekę Narodową ( ( r.). Na początku XIXw. powstało również Towarzystwo Przyjaciół Nauk, wroku – Towarzystwo Warszawskie Lekarskie, akilka lat później– Towarzystwo Kredytu Wza jemnego. Wtamtych Wtamtych latach działał ta kże Stanisław Stanis ław Staszic, zktórego inicjatywy powstały m.in. Szkoła Akademiczno-
-Górnicza wKielcach (pierwsza (pierwsza polska wy ższa uczelnia techniczna), Instytut Agronomiczny wMarymoncie, Szkoła Przygotowawcza do Instytutu Politechnicznego, Pałac Sta-
szica, Towarzyst Towarzystwo wo Rolnicze, pomniki– pomnik i– Kopernika iksięcia Józefa Poniatowskiego. W Wielkopolsce sposoby modernizacji rolnictwa wespół zideami patriotycznymi szerzył osiadły wTurwi po powrocie zAnglii iSzkocji były adiutant Napoleona, Dezydery Chłapowski. WKrólestwie Polskim działało zaś Towarzystwo Rolnicze, animowane przez Andrzeja hr. Zamojskiego. Warto Warto zwrócić uwagę, uwag ę, że tego typu działalność wiązała się z zagadnieniami stricte ekonomicznymi, elementarnymi dla bytu narodowego iwtym sensie antycypowała idee pozytywistyczne. Niepowodzenie Niepo wodzenie powstania listopad listopadowego owego przyniosło Polakom ograniczenie swobód, nie tylko na terenie zaboru rosyjskiego, ikonieczność szukania nowych sposobów dla inicjowania aktywności społecznej. Itak wr. wGostyniu powstało Kasyno, stawiające sobie formalnie za cel zabawy i wzajemne udzielanie sobie pożytecznych wiadomości, dążących do dobra ogólnego. Wrzeczywistości organizacj organizacjaa ta służyła potrzebom oświatowym igospodarczym Polaków. Kilka lat później wPoznaniu, zinicjatywy dr. Karola Marcinkowskiego rozpoczęło działalność Towarzystwo Naukowej Pomocy, Pomocy, które przetrwa prze trwało ło do r r.. Pracę Marcinkowskiego po jego śmierci kontynuował przemysłowiec Hipolit Cegielski. Kolejnee powstańcze niepowodzenie wroku Kolejn to ponowne zaostrzenie szykan wobec Polaków ze strony zaborców, rosyjskiego ipruskiego. ipruskiego. Na tamten czas cza s przypada dziad zia-
łalność Aleksandra Aleksand ra Świętochowskiego Świętochowskiego czy Konrada PrószyńPrószyńskiego, który na szeroką skalę zainicjował ruch wydawniczy pod egidą dzia łającego wkonspiracji wkonspiracji Towarzystwa Towarzystwa Oświaty
Narodowej,j, apóźniej legalnej Narodowe lega lnej Księgarni Księg arni Narodowe Narodowej.j. Zkolei lata - to aktywność nielegalnego Uniwersytetu Latającego (Uniwersyteckie Kursy Ku rsy dla Kobiet, Tajny Tajny Kobiecy
Uniwersytet), wśród którego słuchaczy była m.in. późniejsza późn iejsza noblistka, Maria Skłodowska. Sk łodowska. Osobne możliwości rozwoju stwarzała autonomia galicyjska, gdzie wczasie zaborów po wstałyy m.in. lwowskie Towarzystwo wstał Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” czy krakowska Polska Akademia Ak ademia Umiejętności. Nie sposób wymienić całego bogactwa inicjatyw, jakie jak ie rozwijał y się w tamtej epoce. Miał y one chara kter
nie tylko oświatowy, ekonomiczny, kulturoznawczy, etnograficzny, ale także choćby sportowy, co świadczy o szerokim zasięgu działań obywatelskich, obejmujących niemal każdą sferę aktywności ludzkiej. Kolejne inicjatywy, jak choćby Polska Macierz Szkolna, Kółka Rolnicze, Towarzystwo Czytelni Ludowych, Kasę im. Mianowskiego, Towarzystwo Przemysłowców Królestwa Polskiego, Rada Zjazdów Przemysłowców Górniczych, dzia łalność Tytus ytusaa Chał Chałubińskieg ubińskiego, o, „najwięks „naj większego zego z zlekar lekarzy zy polskich”, czy księdza Wacława Blizińskiego, atakże roz wój spółdzielczości wposzczególnych zaborach– wszystko to stanowiło zaplecze iżyciodajną glebę nie dla werbalnego utrzymania tożsamości narodowej, ale dla nadania jej konkretnego, spoistego spoistego kształtu. k ształtu. Polska samopomoc i samoorganizacja tworzyły rzeczywistą przestrzeń oddziały wania i dawał daw ałyy rękojmię egzystencji egz ystencji narodowej. Pierwsza wojna światowa to czas ratowania szeroko rozumianych dóbr narodowych zwojennej pożogi. Nie bez przyczyny lata - autor „Samopomocy…” określa mianem wielkiej akcji ratowniczej. Wtedy to działał słabo dziś pamiętany Centralny Komitet Obywatelski, którego członkowie dokonali gigantycznej pracy na rzecz społeczeństwa polskiego. Analogiczne struktury działały wzaborach pruskim iaustriackim (Komitet Poznański, Rada Główna
Opiekuńcza, Główny Komitet Ratunkowy, Książęco-Biskupi Komitet Wojny). Trzeba pamiętać, że obok niesienia doraźnej, materialnej pomocy, pomocy, służyły służ yły one także jako ja ko zaplecze dla perspektywicznych planów stworzenia polskiej administracji po spodziewanym odzyskaniu niepodległości. Okresu II RP Wawrzyński bynajmniej nie traktuje bezkrytycznie, zwracając uwagę na liczne mankamenty, wynikające wyni kające np. znadmiernie rozbudowanego rozbudowanego prawa. Wskazuje przy tym jednak, że dużą rolę w pokonaniu licznych niedostatków, problemów i przeszkód odegrały organizacje społeczne i gospodarcze. Jednak Jednak życie życie społeczne II RP rozkwitało zarówno wsferze nauki, oświaty, jak itzw. wyższej użyteczności (Polski Czerwony Krzyż, Liga Obrony Po-
wietrznej iPrzeciwgazowej, Związek Harcerstwa Harcerst wa Polskiego). Polskiego). Rozwijały się wówczas wPolsce budownictwo społeczne (Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa), uniwersytety ludowe, działało Polskie Towarzystwo Polityki Społecznej czy też powołane powoła ne zinicjatywy PPS Towarzyst Towarzyst wo Uniwersytetu Robotniczego, wktórym udzielali się uczeni tej klasy, co Ludwik Krzywicki. Osobną gałąź akty wności stanowił ruch spółdzielczy, który cieszył się znaczną popularnością ibył autonomiczną autonomiczną sferę gospodarki; temu ruchowi jedna k, jak i icałemu całemu okresowi II RP autor poś więca stosunkowo niewiele miejsca, co stanowi mankament książki. Tematyka ruchu samopomocowego krótkiego czasu niepodległości, najistotniejsza zdzisiejszego punktu widzenia, została przedstawiona zdecydowanie zbyt zdawkowo. Część historyczną zamyka omówienie okresu II wojny światowej iprzemiany czasów PRL, oraz krótka analiza realiów III RP. Wawrzyński prezentuje działalność m.in. Pol-
skiego Czerwonego Krzyża iRady Pomocy Żydom, „Żegota”
168 16 8 (Julian Grobelny, Irena Sendler). Czas PRL przedstawia jako okres niszczenia autentycznej tkank i społecznej i drastycznego ograniczenia oddolnej inicjatywy, poddanej ideologiczno-państwowemu ideologi czno-państwowemu nadzorowi. Centralizacja życia gospodarczego, kultur y, oświaty, przejęcie prywatnych zasobów finansowych, upaństwowienie upa ństwowienie „Caritasu”, ograniczenie społecznej działalności instytucji kościelnych – wszystko to prowadziło stopniowo do erozji postaw obywatelskich, fundamentów f undamentów samopomocy samopomocy i samoorganizacji. W ich miejsce wprowadzano nadzorowane przez państwo „instytucje społeczne”, jak Liga Obrony Kraju, Liga Ochrony Przyrody, PTTK itd. Organizacje te stanowiły swoisty konglomerat postaw społecznikowskich i oportunistycznych. Ruch obywatelski rozwijał się w większej lub mniejszej opozycj opozycjii do do oficjalnych oficjalnych struktur państwowych (Klub Krzywego Krzy wego Koła, Znak, Klub Inteligencji Katolickiej), Katolickiej), autor autor książki książk i omawia też krótko działalność inicjatyw nie podlegających kontroli kontroli państwa, takich ta kich jak Komitet Prymasowski, KOR, ROPCiO, WZZ, które później włączyły się wnurt wnurt działań „Solidarności”. „Solidarności”. Okres III RP (która miała stworzyć dogodną glebę dla aktywności „wyzwolonego” społeczeństwa) ikondycję „społeczeństwa obywatelskiego” na początku XXIw. autor podsumowuje wnastępujący sposób: Odnieść można wrażenie, że proces tworzenia „społeczeństwa obywatelskiego” uległ wyhamowaniu. Wielu Polaków uważa, że to nie „oni” tylko „inny” (państwo, urząd) winien troszczyć się „o nich”. Takie powszechne przeświadczenie prze świadczenie ujawniają badania OBOP
z roku. Pokazują one istnienie dużej „nieodpowiedzialności jednostki za swój byt” oraz silną potrzebę wielu, aby państwo „dziś” ingerowało w życie prywatne jednostek kosztem „jutra”. Deklarowany pogląd jest odległy od chęci tworzenia społeczeństwa obywatelskiego. Jest to przeszkoda w budowaniu silnego państwa, opartego na mocnym i znaczącym udziale jednostek i organizacji w życiu społecznym, publicznym, politycznym. Jest to bliższe wizji państwa bazującego na relacjach „patron-klient”. Książka Mirosława Wawrzyńskiego pozwala zrozumieć, jak trudnym, czasochłonnym iwymagającym wielkiej oarności zagadnieniem jest budowa żywej tkanki spo łecznej, stanow stanowiącej iącej o ojakoś jakości ci życia obywa obywateli teli i ikondycji kondycji państwa. Ukazuje równocześnie, że (re)konstrukcja „społeczeństwa obywatelskiego” możliwa jest nawet wniesprzyja jących warunkach war unkach historycznych, pod warunkiem, war unkiem, iż i ż traktuje się ów projekt zcałą odpowiedzialnością igdy tworzą go ludzie zdolni iautentycznie zaangażowani wżycie spo łeczne. Pozwala też zrozumieć zrozumieć,, że obecny czas znów jest czasem pionierów samopomocy isamoorganizacji, przeciw fasadowym „inicjatywom społecznym” iomnipotencji nie wydolnego państwa. państ wa.
Krzysztof Wołodźko
Mirosław Wawrzyński, Samopomoc isamoorganizacja Polaków od XIX do XXI w., Dom Wydawniczy DUET, Toruń . .
, Nasze działania mają na celu zmiany systemowe, edukację iaktywizację społeczeństwa Przekaż nam podatku przy rozliczaniu PIT-a. Twoje T woje pieniądze pieniądze mogą wspierać wspierać nasze działania: działania: Tworzymy niezależne media: „Obywatel” i jego serwis internetowy (www.obywatel.org.pl (www.obywatel.org.pl), ), mądre książki, audycję radiową (www.czymaszswiadomosc.pl (www.czymaszswiadomosc.pl)) pomagamy pracownikom (radypracownikow.info (radypracownikow.info)) chronimy konsumentów (www.naturalnegeny.pl (www.naturalnegeny.pl)) bronimy ludzi i środowisko przed spalinami (www.tirynatory.pl (www.tirynatory.pl)) … i wiele innych działań, dzięki którym ubywa chorób oraz potrzebujących chleba i schronisk. 1% KROK PO KROKU:
W rubryce: Wniosek o przekazanie podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP) proszę wpisać nazwę organizacji – Stowarzyszenie „Obywatele-Obywatelom”
W rubryce nr KRS proszę wpisać
W rubryce Wnioskowana kwota proszę wpisać kwotę stanowiącą podatku należnego urzędowi skarbowemu – trzeba zaokrąglić do pełnych dziesiątek, np. kwotę , zaokrąglamy do kwoty ,
Ciemna strona
RE CEN ZJA
biznesu M J
Sięgając po „Czarną listę rm” Klausa Wernera iHansa Weissa, spodziew spodziewałem ałem się prostego zestaw zestawienia ienia grzec grzechów hów kilkunastu większych korporacji światowych oraz fundamentalistycznej retoryki, charakterystycznej niestety dla wielu środowi środowisk sk kr kryt ytycznych ycznych wobec neolibera lnej globalizacji. Pozytywnie się jednak zdziwiłem: dawno nie mia łem w rękach książki książ ki tak kompleksowo, a jednocześnie jednocześn ie tak przystępnie opisującej całą komplikację – i całą t ragedię – globalnego kapitalizmu, niszczącego pozostałe jeszcze bariery na drodze do ostatecznego zwycię zwycięstwa stwa oli-
garchii stojącej stojącej za korpora korporacjami, cjami, instytucjami nansowymi, mediami irządami największych potęg gospodarczych. Książka ta jest dla entuzjastów neoliberalizmu neoliberalizmu tym, czym „Czarna księga komunizmu” dla zwolenników czerwonych totalitaryzmów. To obraz wstrząsający– obnaża zcałą brutalnością nie tylko działania największych korporacji na
świecie, machinacje Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego iŚwiatowej iŚwiatowej Organizacji Organiz acji Handlu, ale także tak że dramaturgię dra maturgię fasadowej demokracji demokracji korporacyjnej, korporacyjnej, systemu funkcjonującego funkcjonującego wczołowych państwach świata, wtym UE U E iUSA. Autorzy punktują pun ktują najbardziej najbard ziej znane na świecie świe cie korpokorpo racje za korzystanie zpracy dzieci iniewolników, za świadome niszczenie środowiska naturalnego, naturalnego, wyzysk w yzysk pracow pracow-ników, za stosowanie terroru iwspieranie zbrodniczych reżimów. Dziennikarskie śledztwo prowadzi od złóż tantalu w Kongu, ek sploa sploatowanych towanych pośrednio przez firmy produkujące telefony komórkowe, poprzez chińskie niewolnicze fabryki zabawek dla Disneya i McDonald’sa, plantacje plantacje kak ao na Wybrzeżu Kości Słoniowej, aż po łamanie praw pacjen pacjentów tów przez korporacje farmaceutyczne i prywatne klinik i na Węgrzech. Węgrzech.
Dla polskich czytelników szczególnie cenne będą opisy udanych światowych kampanii bojkotu produktów, nawet
wskazuje jednocześnie, jed nocześnie, że tylko ty lko zmiana zmi ana mentalności mentalnoś ci zegoistycznej konsumpcji na etyczne podejście do tej kwestii daje odpowiedź na pytanie oalternatywy wobec dzisiejszego stanu rzeczy. Jedynym sposobem, aby zahamować zaham ować przenoszenie się firm do krajów oferujących niższe ceny produkcji, uprawiających swoisty dumping w tym względzie, a przez to obniżających standardy socjalne na świecie, jest międzynarodowa solidarność – – piszą autorzy „Czarnej listy rm”.
Poza studium najbardziej najbardziej czytelnych czy telnych przypadków nieetycznych działań korporacji, wksiążce znajdziemy rów-
nież opis najważniejszych organizacji lobbystycznych wielkiego biznesu inajwiększe przypadki ujawni ujawnionej onej korupcji korupcji („System Elf”), proste wyłożenie mechanizmów pułapki zadłużeniowej, charakterystykę funkcjonowania oraz hi-
storię działań międzynarodowych instytucji nansowych.
takich gigantów jak Nike czy Shell. Wkraju, wktórym świadomość konsumencka wydaje się co najwyżej fana-
A przede wszy Aprzede wszystki stkim m zestaw zestawienie ienie grzec grzechów hów ponad najbardziej znanych korporacji globalnych, działających we
berią dzieci zklasy średniej na studiach humanistycznych humanistycznych
wszelk ich gałęziach wszelkich gałę ziach gospodarki. gospod arki. Autorzy wska wskazują zują na największ największyy absurd absurd–– iijednoczejednocześnie największe barbarzyństwo obecnego systemu: systemu: To para-
opłacanych przez rodziców, przykłady setek tysięcy ludzi
wyrażających wyra żających przez codzienne decyzje konsumenckie („głosowanie portfelami”) swoje oburzenie, może przyczynić
się do zwiększenia ilości udanych kampanii bojkotowych lub choćby popularyzacji ruchu konsumenckiego. Książka
doks światowy: Angola, Brazylia, Indonezja, Kongo, Nigeria […]] dysponują prawie niewyczerpalnym rezerwuarem natu[… ralnych bogactw, takich jak ropa naftowa, złoto, diamenty,
170
miedź, drewno szlachetne, kawa, kakao i banany. Jako „właściciele” tych zasobów są one, obiektywnie patrząc, o wiele bogatsze od większości krajów uprzemysłowionych. A mimo to głodują tam większe części społeczeństw i nie mają dostępu ani do leków, ani do szkół. Temat ten przewija przew ija się przez poszczególne studia przypadków– kraje Trzeciego Świata są celowo utrzymywane w stanie destabilizacji przez globalne instytucje finansowe, wywiady mocarstw i międzynarodowe korporacje. Werner Wern er i Weiss pokazują, że stereotypy dotyczące ko-
rupcji i„braku demokracji” wkrajach Trzeciego Świata, choć często częs to prawdziwe, nie dotykają sedna se dna problemu. Tym Tym jest bowiem neoliberalizm, stojący ufundamentów obecnej obecnej formy globalizacji, atakże polityka instytucji nansowych, będących jej głównymi instrumentami. Pod presją potężnych inwestorów i międzynarodowych instytucji finansowych rządom biedniejszych krajów nie pozostaje nic innego, jak usunąć wszelkie utrudnienia inwestycyjne poprzez ekstremalnie niskie standardy socjalne i ekologiczne [… ekologiczne […]]. W ostatnich latach zawiera się coraz więcej międzynarodowych umów handlowych, które niemal uniemożliwiają rządom narodowym wydawanie praw chroniących pracujących, prac ujących, prawa czł owieka i środowisko. Wizjaa autorów, choć wy Wizj wydaje daje się niec nieco o utopijna w formie, oddaje sens idei altergloba listycz listycznych: nych: Rzecz nie w zastąpieniu jednego systemu panującego przez inny. Politycznie chodzi o stworzenie prawdziwego demokratycznego uczestnictwa dla wszystkich ludzi na każdej płaszczyźnie [… płaszczyźnie […]] oraz o prymat spraw społecznych nad zyskami. A zyskami. A w sensie gospodarczym chodzi o zapewnienie, że podstawowe potrzeby człowieka, takie jak prawo do żywności, wody, mieszkania, zdrowia, kształcenia i wiele innych – a przede wszystkim sam człowiek – nie mogą być traktowane jak towar.
Główne uderzenie autorzy kierują jednak, zgodnie ztytułem książki, nie tyle na sam system neoliberalny, co na korporacje. Szczególnie poruszające wydały mi się dwa
fragmenty, przedstawiające wyniki śledztwa dziennikarskiego, prowadzonego przez autorów. Wpierwszym przypadku Klaus Werner przeobraził się wRoberta Mbaye Le-
mana, handlarza surowcami, mającego „dobre kontakty zkongijską sceną rebeliancką”. Zaoferował on ton czystego kongijskiego koltanu (zawierającego tantal, używany m.in. wtelefonach komórkowych) producentom, którzy oficjalnie z tego rejonu rudy nie sprowadzają z powodu wojny domowej, niewolnictwa i korzystania z pracy dzieci. Na haczyk złapali się m.in. dostawcy jednych z największych korporacji – Bayera i Samsunga. Okazuje się, że region dostawczy nie stanowi dla nich żadnego problemu, problemu, podobnie podobnie jak warun ki, w jak ich tantal jest wydoby wany. Zyski z handlu były dzielone między międz y zainteresowane korporacje i obie strony kongijskiego konfliktu. Zadowoleni byli wszyscy, poza oczywiście cywilnymi mieszkańcami Konga… Kolejny rozdział opisuje sytuację nie dość, że wznacz-
nie nam bliższej okolicy, to wdodatku mogącą dotyczyć
Polaków bezpośrednio. Rozdział „Ludzkie króliczki doświadczalne” jest bowiem poświęcony naruszającym normy
międzynarodowe eksperymentom medycznym na pacjentach. Przy okazji warto nadmienić, że autorzy wskazują, iż polityka koncernów farmaceutycznych jest obok jest obok procesu starzenia się społeczeństw jedną z głównych przyczyn kryzysu finansowego kas chorych. Wysokie koszty ich utrzymania są spowodowane przez przypływ niedawno dopuszczonych i drogich leków. Wiele z nich nie jest wprawdzie bardziej skutecznych niż już sprawdzone środki, jednakże maszyneria marketingowa przemysłu farmaceutycznego troszczy się [… się […]] o to, aby lekarze przepisywali właśnie te nowe lekarstwa. Okazało
się, że wjednej zwęgierskich klinik stosuje się zakazane badania zudziałem placebo (mimo istnienia odpowiednich lekarstw) m.in. dla szwajcarskiego koncernu Novartis iangielskiego GlaxoSmithKline. Udawany przez Wernera
„konsultantt farmaceu „konsultan fa rmaceutyczny” tyczny” został popr poproszony oszony owskazao wskazanie „spotkania biznesowego”, czyli krótko mówiąc– znanej również wPolsce– korupcyjnej wycieczki dla zainteresowanych lekarzy. Poza tym nieuczciwe praktyki nie stanowiły dla szefa kliniki żadnego problemu. problemu.
Trzeba przyznać, że chwilami książka jest nieco tendencyjna. Siląc się na obiektywizm, przebija zniej wyraźna
niechęć do globalnych korporacji wogóle, zbliżając autorów, zapewne wbrew ich intencjom, do ideowych pozycji antyglobalistów. Oczywiście można się zgodzić z tezą, że ideologia CSR (Corporate Social Responsibility – Spo-
łeczna Odpowiedzialność Odpowiedzia lność Biznesu) jest tylko zabiegiem marketingowym. Jednak ca łkowite zakończenie korzystania z pracy niewolniczej czy pracy dzieci jest po prostu niemożliwe bez globalnej zmiany systemu społeczno-gospodarczego. Nawet inicjatywy spod znaku Fair
Trade (Sprawiedliwy Handel) pośrednio korzystają znieetycznie wyprodukowanych narzędzi, ubrań, surowców– podobnie jak korporacje, które nie zawsze posiadają bezpośredni wpły w na procesy decyzyjne wskali świata. Oczeki wanie, że korporacje wprowadzą monitoring monitoring umożliwiający stuprocentowy odsiew dostawców łamiących podstawowe standardy socjalne, jest nieco niec o utopijne, utopijne, aautorzy aautorzy kryt ykują nawet rmy, które starają się coś ztym fantem zrobić. Innym problemem jest pisanie książki z perspektyw perspektywy y
sytego, dobrze zarabiającego mieszkańca „starej” Europy. Jako jedna z głównych recept na problemy związane związa ne z wyborem w yborem konsumenckim konsumenckim przed stawiana jest produkcja Fair Trade. I oczywiście jest to słuszne, tyle że nie-
stety większość Polaków stać na takie ta kie produkty jedynie od święta. Jesteśmy na ten luksus po prostu zbyt biedni– ni – iskazani na wspieranie systemu, zktórym walczymy, przez codzienne codz ienne kupowanie nieetycznych nieetycz nych produktów. produktów. Gdy-
by Polacy mieli zacząć płacić uczciwe stawki za jedzenie, ubrania, surowce itp.– bieda byłaby wszechogarniająca.
Tak naprawdę po lekturze książki Wernera iWeissa dojść można do wniosku, że poza sektorem Fair Trade czy lokalnymi rmami nie ma „etycznych” produktów. Wtaki
171
czy inny sposób wszystkie przedsiębiorstwa uwikłane są wglobalny w globalny wy wyzysk zysk czy choćby w wnieetycz nieetyczną ną eksploatację złóż naturalnych. Autorzy piszą oropie: Nie ma „dobrych” koncernów naftowych. Najlepsza alternatywa: mniej jeździć autem, rzadziej l atać samolotami – – jednak logiczne iprzede
działań koncernów, lecz w skali makro jest jedynie półśrodkiem, niezdolnym do zmiany sytuacji na globalnych rynkach. Każdy człowiek chcący świadomie i etycznie konsumować, powinien więc działać na rzecz zmiany systemu społeczno-gospodarczego. Sama a k-
wszystkim wszyst kim konsekwentne byłoby zrezygnowa zrezygnowanie nie zwszelk zwszelkich ich
tywność tyw ność konsumencka nie zwalnia tempa globalnej za-
towarów globalnych korporacji, na rzecz produktów lokalnych, które produkowane są wyłącznie zlokalnych surowców lub wielokrotnie sprawdzonych źródeł. Dochodzimy jednak wten sposób sposób do cofnięcia cofnięcia globalnego global nego obiegu gospodarczego nawet nie do średniowiecza, lecz wręcz do pierwszych osad rolniczych po okresie łowiecko-zbierackim… Jedynym względnie etycznym rozwią rozwiązaniem zaniem jawi się
paści związanej z nędzą, wyzyskiem, niewolnictwem,
skromne życie i poświęcanie maksimum pieniędzy zaoszczędzonych na nieetycznych produktach na działalność, która w dłuższej perspektyw ie czasowej powinna powinna zakończyć się zmianą systemu – i wykorzystaniem w tedy możliwości państwa do realnej pomocy mieszkań-
com Trzeciego Świata oraz nacisku na korporacje i międzynarodowe instytucje finansowe. Tego jednak przesła-
głodem czy wykluczeniem. Wnioski zksiążki zksiążk i nasuwają się następujące: . Wpr Wprowadzenie/wy owadzenie/wywalczenie walczenie przez społeczeńst społeczeństwa wa Po łudnia norm demokratycznych, ekologicznych ekologicznych isocjalisocjalnych samo wsobie nie wystarczy, gdyż nadal WTO,
MFW czy Bank Światowy będą takie państwa niszczyć, zmuszając do przyjęcia neoliberalnych norm; będzie
również wciąż działał mechanizm konkurencji międzypaństwowej onowe inwestycje światowych gigantów.
.
Jedyną szansą jest odzyskanie przez społeczeństwa Północy demokracji wswoich krajach izmiana priorytetów wpolityce zagranicznej (wtym gospodarcz ej) zlogiki zysku na etykę solidarności międzynarodowej, na-
nia, dla Polaków najcenniejszego, wksiążce trochę brakuje. Postępująca monopolizacja rynków zmusza do nie-
wet kosztem poziomu konsumpcji konsumpcji własnych obywateli.
etycznych wyborów konsumenckich, gdyż dla korporacji co-
„Czarna lista rm” powinna stać się moim zdaniem
raz bardziej brakuje alternatywy– akupno „sprawiedliwej”
obowiązkową lekturą szkolną. Wykształcilibyśmy wówczas,
kawy przy nieetycznych produktów wnaszych szafach
zamiast, jak obecnie, rzeszy ludzi nieświadomych ipodatnych na manipulację, pokolenie obywateli świata, zdających sobie sprawę zrządzących nim mechanizmów oraz zglobalnego decytu demokracji, wskazywanego przez autorów nie tylko wkontekście Południa, lecz przede wszystkim– państw rozwiniętych. Choć zzasady unikam podobnych patetycznych tytu łów, to jeżeli jakaś jaka ś książka książk a zasługuje zasłu guje choć trochę na miano „biblii alterglobalizmu”– to na pewno ta właśnie pozycja. Znajomość, choćby powierzchowna, zawartych wniej za-
ilodówkach, jawi się co najwyżej jako tani usypiacz sumienia. Stare ha sło „one solution– revolution” revolution” (jedyne rozwiązanie– rewolucja) staje się aktualne jak nigdy dotąd. To
akurat jednak autorzy na szczęście rozumieją już doskonale. No ijeszcze jedna kwestia. Korporacje oskarżane są
oprodukcję wkrajach niedemokratycznych, oniskich standardach socjalnych, ekologicznych czy dotyczących zrzeszania się pracowników. Pomijając już taki „drobiazg”, że masowe ulotnienie się rm ztakich krajów „dla zasady” oznaczałoby klęskę humanitarną nieporównywalną zobecnym barbarzyńskim wyzyskiem, rodzi to znaczny problem logiczny. Gdybym miał inwestować wyłącznie wkrajach, które uznaję za demokratyczne, względnie transparentne, musiałbym ograniczyć się do Wenezueli, Boliwii ikilku innych krajów zdala od Europy (wliczając wto Polskę!)– anawet tam produkować mógłbym tylko na części terytorium pod kontrolą sił rządowych, anie wspieranych przez CIA władz lokalnych. Takie rozumowanie prowadzi do absurdu, aautorom książki najwyraźniej nie są znane sło-
wa byłego rzeczn rzecznika ika polskiego reżimu zwanego „ludowym”: „ludowym”: „Rząd się sam wyżywi”. Od samych sankcji, bojkotu czy blokad żaden kraj się nie zawali– Birma, Kuba, Irak czy Korea Północna są tego najlepszymi przykładami. Obraz wyłaniający się zksiążki Wernera iWeissa to, wbrew intencjom autorów, ma nifest uderzający nie tylko wkorporacje, lecz również wświatow y ruch konsumencki (aprzynajmniej (a przynajmniej tę jego część, część , która ogranicza się wyłącznie wyłącz nie do działalności konsumenckiej, pomijając krytykę całego systemu ekonomicznego). Pokazuje bowiem, że bojkot może pomóc w piętnowaniu najbardziej nieetycznych
gadnień imechanizmów, jest wmoim przekonaniu niezbędna, by zrozumieć barbarzyństwo obecnego systemu, cały ogrom zła icierpienia, icierpienia, jakie w ywołują neoliberalizm ipolityczna dominacja partii nansowanych przez korporacje
(wksiążce podane są konkretne przykłady, choćby niemieckiej CDU/CSU czy amerykańskich partii wielkiego kapita łu– demokratów demokratów irepublikanów). irepublikanów). Polecam ją zwłasz zwłaszcza cza ak-
tywistom, którzy przytłoczeni są powszechną wPolsce wPolsce ignorancją iapatią, którym brakuje bra kuje energii isą okrok od kapitulacji wnaszej walce olepszy świat. „Cza rna lista rm” to intelektualny „dopalacz”– przeczytanie jej na pewno da każdemu dobremu dobremu człowiekowi siłę ienergię do walk i ze złem. Marcin Janasik
Klaus Werner, Hans Weiss,
Czarna lista rm ,
Wydawnictwo Hi-
dari, Szczecin .
Książkę można nabyć wsklepie wysyłkowym „Obywatela”– patrz katalog na końcu tego numeru.
172
Sojusznicy
czy pasożyty?
RE CEN ZJA
R O
W intelektualnym dorobku ludzkości najbardziej cenię dokonania zarazem zapomniane, oryginalne i… niewygodne dla wielu środowisk. To trochę tak, jak zpracą archeologa– przyjemnie odkrywać coś nie tylko cennego, ale również takiego, czego nikt się nie spodziewał ico burzy dotychczasowe teorie ioczekiwania. Oczywiście na gruncie myśli społecznej trudniej natrać na zjawiska zjawiska całkiem zapomniane, gdyż niemal wszyst kie
tradycje są po wielokroć wałkowane, przypominane, łączotradycje ne wrozmaite konguracje itp. Znajdziemy jednak wśród nich mniej ibardziej popularne, ado tych pierwszych należy dorobek Jana Wacława Machajskiego. Tę postać ijej poglądy przypomina wydana niedawno książka dr. hab. Lecha Dubela, profesora Uniwersytetu Marii Curie-Skło-
Odszedł odeń jednak ku „narodowemu (patriotycznemu) socjalizmowi” grupy Bolesława Limanowskiego. Przyła-
pany na próbie przemytu prasy socjalistycznej zGalicji do Kongresówki, zmuszony został do emigracji, by uniknąć
represji ze strony władz carskich. Wyjechał do Szwajcarii, gdzie wszedł wkrąg osób związanych zII Proletariatem,
aideowo zbliżył się do marksizmu. Podczas próby powrotu do Polski wcelu prowadzenia partyjnej „roboty”, „roboty”, został aresztowany wczerwcu r. r.
iskazany na trzy lata więzienia oraz pięć lat zesłania. Wy wieziony na zsyłkę z syłkę do Wilujska wkraju wkr aju Jakutów, stworzył tam zalążki za lążki własnej własnej,, oryginalnej doktryny. Jak wspominał Lew Trocki, wywód Machajskiego poświęcony był kryt krytyce yce systemu ekonomicznego Marksa i prowadził do niespodziewanego wniosku, że socjalizm że socjalizm jest ustrojem społecznym, opartym na eks ploatacji robotników przez inteligencję. Machajski postawił tezę, że ideologia socjalistyczna,
wbrew swoim hasłom, nie ma na celu wyzwolenia w yzwolenia pracow-
dowskiej wLublinie, pt. „Zapomniany prorok rewolucji”.
ników zycznych, lecz traktuje ich jak mięso armatnie. Wustr W ustroju oju kapita list listycznym, ycznym, zwła zwłaszc szcza za w wjego jego rozwi rozwinięnię-
Machajski to postać zarazem nieznana ilegendarna. Nieznana, gdyż jako ideolog idziałac z polityczny nigdy nie
tych formach, inteligencja– traktowana przez Machajskiego szeroko, jako ogół pracowników umysłowych– zyskuje
zdobył wpływu na masy społeczne ibieg ibieg wydarzeń, zatem jego nazw nazwisko isko nie utrwa utrwaliło liło się w wświadomości świadomości zbiorowej.
na znaczeniu. Pełniąc coraz bardziej istotne funkcje przy
Legendarna, bo jego teoria teoria,, zwa zwana na „macha „machajszc jszczy zyzną”, zną”, była przez różne odłamy myśli lewicowej traktowana jako jedna je dna z najgorszych najgors zych herezji, here zji, poniewa ż wychodząc w ychodząc z podobnych założeń i analogicznie do socjalizmu definiując cele, podważyła jeden z jego głównych dogmaWdodatku, tku, postać Machajs Machajskiego kiego rozsławił zaprzyjaźtów. Wdoda
„obsłudze” aparatu państwa iprzemysłu, awansuje ona spo-
szedł Machajski długą drogę ideową. Wszkole średniej
łecznie imaterialnie, imaterialnie, rozwija się także pod względem liczebnym. Jej rosnące ambicje natra natrafiają fiają jedna jednak k na oczy wistą barierę – środki produkcji i kapitał nadal pozostają w ręk ach burżua bu rżuazji, zji, co sprawia, że „robotnicy „r obotnicy umysło wi” wciąż nie mogą mog ą skupić pełni pe łni władz władzy. y. Dlatego też dążą oni do nowego ustroju – socjalizmu, w którym panowanie burżuazji ulegnie zakończeniu. Socjalizm, który dla wszystkich jest protestem „proletariackim”, był ideologią powstające powst ającejj nowej klas klasyy śred średniej; niej; intele intelektua ktualistó listów, w, specj specjalialistów, techników i „białych kołnierzyków”, a nie robotników fizycznych – tak poglądy Machajskiego streszczał jego daw-
były to fascynacje literaturą romantyczną, ogólny program
ny zwolennik, apóźniej badacz tej doktryny, Max Nomad.
niepodległościowy plus pewna doza wrażliwości społecznej. Na studiach w Warszawi Warszawie– e– początkowo przyrodniczych, przyrodniczych, później medycznych, aprzerwanych zprzyczyn nanso-
Socjalizm nie oznacza zatem wyzwolenia pracowników fizycznych. Mają oni jedynie pomóc obalić kapitalizm. W nowy m ust ustroju roju pozost aną podda nymi, ty tyle le że zamiast służenia dawnym władcom, czeka ich wyzysk ze strony nowej nowej klasy kla sy rządzącej – inteligencji.
niony znim od lat szkolnych Stefan Żeromski, portretując myśliciela jako Andrzeja Radka w„Syzyfowych pracach”, azwłaszcza Zagozdę wdramacie „Róża”. Urodzonyy w Urodzon w r. r. w Busku na Kielecczyźnie, prz e-
wych–– najpierw zwią wych związał zał się zzalą z zalą żkam żkamii ruchu narodowego, który wówczas miał dość postępowy program społeczny.
173
Kierowanie aparatem współczesnego państwa wymaga rozległej wiedzy ikompetencji, te zaś posiadają, zracji wykształcenia, wykszt ałcenia, jedynie inteligen inteligenci. ci. Analogicznie A nalogicznie rzecz rzec z ma się zadministrowaniem przemysłem. Machajski Machajski uważał, uważa ł, że wpołożeniu klasy klas y robotniczej niczego nie zmieni przejęcie środków produkcji produkcji przez państwo czy jakieś formy zarządu zarz ądu społecznego– rady robotnicze, kolektywy itp. Kierowanie gospodarką również wymaga wiedzy ikompetencji, azatem także tutaj stanowiska decyzyjne obejmie inteligencja. inteligencja. Wraz z rozwojem wielkiej kapitalistycznej produkcji, dla robotnika, sprowadzonego do roli dodatku do maszyny, sama produkcja, zbudowana obecnie na naukowej technice, jest teraz taką tajemnicą, jaką zawsze były dla niego abstrakcyjne nauki filozoficzne i wszystkie misteria polityki i rządzenia– rządzenia– pisał Machajski.
Dlatego w socjaliz socjalizmie mie różnice dochodów między wykształconymi wyk ształconymi decydentami decydentami a robotnikami robotnikami odtworzą – a raczej nie zburzą jej – starą strukturę społeczną, w której lepiej sytuowane warstwy umożliwiają potomstwu zdobycie dobrego wykształcenia, zaś pracownicy fizyczni nie są w stanie zapewnić go własnym dzieciom. Tak, jak burżuazja burżu azja przekazuje kolejnym pokoleniom pokoleniom kapitał finansowy, umożliwiający zajmowanie wysokich pozycji społecznych, tak samo dzieci inteligentów dziedziczą kapitał symboliczny w postaci wiedzy, wykształcenia, kompetencji i ogólnego „obycia”. Zpunktu widzenia proletariuszy,, eliminacja kapitału prywatnego letariuszy pr ywatnego niczego zatem nie zmieni, bowiem zarówno decyzje, jak inajwiększe proty zkapitału zkapi tału państwowego skupi wswych rękach inteligencja. Tego typu stwierdzenia, same wsobie oryginalne i„obrazoburcze” na tle ówczesnej myśli lewicowej, wsparł Machajski obserwacją procesów zachodz ących wnowoczesnym wnowoczesnym
społeczeństwie. Doszedł do wniosku, że w że w zaawansowanej gospodarce przemysłowej zmniejsza się znaczenie posiadania kapitału produkcyjnego, rośnie rośnie zaś rola umiejętumiejętności zarządzania nim. Władza przechodzi częściowo w ręce ludzi, których dziś dzi ś nazywamy nazy wamy menedżeram menedż erami. i. Gospodarka zmierza w kierunku, w którym własność środków produkcji stanie się sprawą drugorzędną – istotne będzie to, kto zarządza przemysłem. Upaństwowienie gospodarki oznaczałoby jedynie tyle, że od władzy politycznej i ekonomicznej ekonomicznej zostanie odsunięta stara k lasa rządząca, cz yli burżuazja, a monopol monopol decyzyjny decyzy jny zyskają „kierownicy przemysłu”, już w kapitalizmie czerpiący znaczne korzyści ze swego usytuowania w gospodarce i administracji. Stąd, zdaniem Machajskiego, wynika kilka tendencji politycznych. Ruch socjalistyczny stępia ostrze żądań płacowych płacow ych robotników. Wzrost ich dochodów odbyłby się bowiem kosztem nie tylko burżuazji, ale także tego, co jako czę część ść dochodu narodowego przy przypada pada w wudzia udziale le inteligencji. Walka o podwyż ki zastępowana jest ogólniogólnikowymi hasłami zmagań onowy ustrój społeczny. Jednak wizja przyszłego społeczeństwa bezklasowego to nie realistyczny projekt, lecz miraż mający zwodzić robotników, swoista „socjalistyczna religia”. Nie umieszcza ona raju wniebiosach, lecz na ziemi, ale wprzyszłości odległej inieokreślonej, stanowiąc jedynie mit służący mobilizowaniu proletariuszy do walki wnie swojej sprawie. O tym, że klasa robotnicza jest traktowana przez socjalistów jedynie jako doraźny sojusznik przeciwko „starej władzy”, świadczy świadc zy zdaniem zda niem Machajskiego Machajskie go brak zaintereso wania lub wręcz wręc z pogarda poga rda wobec tych, którzy którz y wypadli w ypadli lub nigdy nie weszli na rynek pracy– czyli wszelkiej bezrobotnej, zmarginalizowanej biedoty, nazywanej obelżywie lumpenproletariatem. Machajski uważał, że ów podział na „prawdziwych robotników” i„lumpenproletariat” świadczy otym, iż socjaliści nie są faktycznymi obrońcami interesów ludu. Przekonują oni natomiast fałszywie, iż sprzymierzeńcem proletariatu fabrycznego są pracownicy umysłowi, twierdząc tak wbrew– zdaniem Machajskiego– wszelkim faktom. Proletariuszem jest [… […]] uczony doktor i jego lokaj, proletariuszami proletariusz ami są też „panowie” zajmujący komfortowe apartamenty, i których służący gnieżdżą się w kuchni i w śmierdzących komórkach. Jak mogłoby być inaczej? Przecież tacy „panowie” w takiej samej mierze mier ze pozbawieni są środków ś rodków produkcji, jak też ich służący – służący – szydził Machaj Machajski ski zgłównego założenia doktryny marksistowskiej. Dlatego też uważał, że nie istnieje wspólnota interesów między pracownikami fizycznymi i umysłowymi. Ci pierwsi bowiem, gdyby zrealizować cel zasadniczy socjalizmu – wyeliminowanie podziałów klasowych i powszechną równość – zyskaliby w sposób znaczący. Drudzy natomiast straciliby, ponieważ ich uprzywile jowane wobec „proli” stanow stanowisko isko odeszłoby do przeszłości. Inteligencja, Inteligencja, choć posługuje się hasła mi prorobotniczymi, nie może dąż yć do powszechnej równości,
174
gdyż występowałaby wówczas przeciwko wła snym interesom. Nawet ci zinteligentów, zinteligentów, którzy nie są w yrachowani inie traktują robotników instrumentalnie, czują podświadomie, że naprawdę egalitarny ustrój społeczny oznaczałby degradację ich własnej pozycji. Dlatego też, pisał Machajski, Robotnicy w walce ze swoją niewolą spotykają na drodze nie „małą garść tyranów”, nie jedną tylko klasę kapitalistów stanowiących jedynie część grabieżców żyjących z nieopłaconego trudu robotników. Walka robotników – to bunt przeciwko wszystkim posiadającym, którzy żyją po pańsku, którzy nie znają pracy fizycznej właśnie dlatego, że cały jej ciężar wrzucili na barki robotnika, pozostawiwszy jemu głodną niewolniczą rację. Walka robotników – to walka przeciw temu uczonemu światu, który uczynił wiedzę swoją własnością monopolistyczną i czym panuje nad klasą robotniczą […]. Polski myśliciel wkwestii programu pozytywnego proponował dwa rozwiązania. Na płaszczyźnie doraźnej– odrzucenie przez robotników wszelkiej walki politycznej izastąpienie jej wysiłkami wcelu poprawy doli ekonomicznej. Strajki Straj ki owyższe ow yższe płace miały miał y zmniejszyć rozpiętość rozpiętość dochodów między pracownikami zycznymi apozostałymi warstwami, co zkolei długofalowo zapewniłoby im (jako klasie społecznej, nie poszczególnym jednostkom) lepszą pozycję startową wzmaganiach odostęp do kapitału symbolicznego, wiedzy. Dlatego gorąco popierał wszelkie robotnicze protesty opodłożu ekonomicznym, ekonomicznym, niezależnie nieza leżnie od tego, czy są one korzystne dla politycznej walki toczonej przez ruch socjalistyczny. Jak pisze Lech Dubel, Machajsk Machajskii gło głosi, si, że przezwyciężenie przezwyci ężenie wyzysku klasowego […] będzie możliwe tylko drogą permanentnych, strajkowych wystąpień robotników fizycznych i bezrobotnych z głównymi główny mi żądaniami żądan iami ekonomicznymi podwyżki płac i zatrudnienia zatru dnienia bezrobotnych. Nie mają to być ugrzecznione i samoograniczające się dotychczasowe praktyki związków zawodowych czy też żądania z góry ograniczone przez socjalistów po to, by robotnicy „nie przesadzali”. [… […]] Walka ekonomiczna robotników i bezrobotnych […] nie może być wstydliwa, traktowana t raktowana jako „proste”, „ordynarne” żądanie ustępstw tylko ze strony burżuazji. Mają to być ustępstwa ze strony wszystkich wyzyskiwaczy, w tym inteligencji. Z kolei wkwestii zmian ustrojowych propagował tworzenie tajnych struktur, tzw. Zmów Robotniczych, zrzesza jących wyłą wyłącznie cznie pracowników zycznych, bezrobotnych irozmaitych „wyrzutków społecznych” plebejskiego pochodzenia. Wdogodnym momencie dokonają one, mocą decyzji swego centralnego kierownictwa, przewrotu społecznego ponad podziałami narodowymi iwten sposób zadadzą kapitalizmowi druzgocący cios, omijając jednocześnie ryzyko przejęcia władzy przez party jne struktury opanowane opanowane przez inteligencję. Wówczas proletariat rzeczywiście sam dokona swego wyzwolenia– jak głosiła znana sentencja Marksa– jednak Marksa– jednak będzie to wyzwolenie zarówno od posiadaczy kapitału finansowego, jak i od posiadaczy kapitału intelektualnego. Po rewolucji nie tylko należy wy właszczyć właszc zyć burżuazję burżua zję ze środków produkcji (uspołecz (uspołecznienie nienie kapitału), ale przede wszystkim dokonać zrównania płac
pracowników fizycznych i umysłowych. W ten sposób w przyszł prz yszłych ych pokoleniach pokolenia ch dostęp do wykszt w ykształcen ałcenia ia będzie równy dla wszystkich, niezależny od dotychczaso wych różnic ró żnic majątkowych majątk owych (uspołecznienie (uspoł ecznienie w iedzy). I tak oto powstanie społeczeństwo bezklasowe. Ci ze „spracowanymi rękami” zyskają dostęp do wszelkich zdobyczy, które dotychczas były zarezerwowane dla „delikatnych dłoni” kapitalistów iinteligentów. Bardzo trafną nazwą zaproponowaną dla poglądów Machajskiego, jest „egalitarianizm” – doktryna dą żąca do powszechnej równości, wbrew determi determinizmow nizmowii wy wyznacz znaczanemu anemu przez kapita ł finansowy i symboliczny. Mimo przyprawionej Machajskiemu „gęby” ideol ideologa oga lumpenproletariatu, lumpenproletariatu, gardzącego wykształceniem w ykształceniem i pragnącego pognębić inteligencję, inteligencję, dążył on do czegoś zgoła przeciwnego. Jak pisze Dubel, Powszechna inteligenckość to, zdaniem Machajskiego, docelowy stan porewolucyjny. Niewiele ztego wyszło. Choć poglądy Machajskiego odbiły się pewnym echem wruchu socjalistycznym (trafnie rozpoznane jako istotne zagrożenie ideologiczne), to ich twórca nie odniósł niemal żadnych sukcesów wkwestii wcielania ich wżycie. Funkcjonowało zaledwie kilka niewielkich grupek jego zwolenników, nie zawsze zresztą złożonych zrobotników. Ponieważ historia „machajszczyzny” pełna jest „biał ych plam”, plam”, trudno jednoznacznie orzec, dlaczego tak się stało. Czy ideologia okazała się nieatrakcyjna dla mas, szczególnie, że jej autor kierował przesłanie do „zwykłych” robotników ibezrobotnych, nie zaś do politycznie bardziej aktywnych iświadomych jednostek z„elity” tych środowisk? Czy „machajszczyzna” pojawi ła się za z a późno, kiedy jej potencjalni potencjal ni zwolennicy byli już na tyle „omamieni” socjalizmem, że nie docenili jej? Czy twórca doktryny pozbawiony był talentu działacza politycznego? Czy przeszkodziły wjej propagowaniu perypetie Machajskiego, aresztowanego, znów zesłanego i– gdy zdołał uciec– błąkającego się na emigracji, po powrocie prześladowanego prześladow anego politycznie, fałszywie oskarżanego, ocierającego się owręcz okarę śmierci? Czy zaszkodz ił– jak nazwalibyśmy go dzisiaj– „czarny PR”, będący efektem tyleż propagandowej wojny wojny wytoczonej „machajszczyźnie” „machajszczy źnie” przez ruch socjalistyczny, co iniefortunnego wydarzenia, jakim było obranie nazwy Zmowy Robotniczej, bez wiedzy izgody Machajskiego, przez bandycką grupę utworzoną przez ex-bojowców kilku grup lewicowych? Zapewne wszystko to po trosze sprawiło, że „egalitarianizm” pozostał niszową ideą, a„generał” nigdy nie doczekał się armii. Na pewno jednak nie można odmówić Machajskiemu trafnego wnioskowania, które już za jego życia znalazło przynajmniej częściowe potwierdzenie wprzebiegu wydarzeń. Machajski na wieść orewolucji lutowej postanowił udać się do Rosji, gdzie ostatecznie przybył pod koniec roku . Chciał sprawić, aby robotnicy nie zostali wykorzystani do celów inteligencji. Fiaskiem Fiaskiem zakończyły za kończyły się jednak jedna k podejmowane przezeń inicjatywy polityczne, nawet dotychczasowi nieliczni zwolennicy „machajszczyzny” opuścili go
175
ipoparli nową władzę. Sam Machajski, zmarginalizowany politycznie (bolszewicka cenzura okazała się bardziej dotkliwa niż carska izablokowała edycję jego tekstów), zmarł wroku . . Pozostał Pozostał y po nim jednak wartościowe analizy analiz y polityczne kształtowania się władzy sowieckiej. Machajski Machajs ki od początku kry tykował jej antyrobotniczy charakter. Uważał, że powolne tempo nacjonalizacji przemysłu, to oczywisty dowód na pakt bolszewików zkapitalistami. Niezależnie, czy jest to podyktowane względami ideowymi, czy pragmatycznymi (jak konieczność zapewnienia ciągłości produkcji), brak natychmiastowego uspo łecznienia środków produkcj produkcjii oznacza niemożność poprawy poprawy sytuacji pracowników zycznych. Polepsza się natomiast położenie pracowników umysłowych, jako tych, którzy awansują wramach częściowo znacjonalizowanego przemysłu oraz współtworzą nową elitę władzy. Dlatego nawet jeśli w końcu ko ńcu władz władzaa sowiecka s owiecka upańst wowi cał y przemysł, to dopiero wtedy, gdy inteligencja będzie w stan ie przejąć go z rąk burżuazji w tak i sposób, aby nie dokonał się awans robotników jako konkurentów konkure ntów w podziale dochodu narodowego. „Inteligencki” charakter rewolucji znamionuje również to, że poprawie doli pracowników umysłowych towarzyszy faktyczne pogorszenie sytuacji robotników. Bolszewicy nie tylko nie dokonali podwyżek robotniczych pensji, ale wręcz – pod pretekstem wymogów sytuacji wojenno-rewolucyjnej – „przykręcają śrubę” pracownikom fizycznym. Przybiera to postać w ymuszanej dyscypliny pracy, zwiększania wydajności produkcji, represjono waniaa wszelkic wani wsz elkich h „nieprawomyślnych „n ieprawomyślnych”” postaw post aw robot niczych, które pod hasłami zwalczania „kontrrewolucyjnego sabotażu” są traktowane da leko bardziej surowo niż kapitalistyczna własność prywatna. Wszędzie tam, gdzie robotnicy upominają się o swoje prawa, gdzie dążą do ekonomicznego awansu, tam sowiecka władza brutalnie zwalcza tak ie postawy. Wynikałoo to nie tylko zinteligenckiego rodowodu elit Wynikał partii bolszewickiej, ale również zniezrozumienia przez socjalistów faktu, że pracownicy umysłowi nie są sojusznikami robotników zycznych. Inteligencja dbała wyłącznie owłasne interesy isabotowała próby przekszt ałceń wdu wduchu chu faktycznie egalitarnym. Ponieważ Ponieważ za ś, zgodnie zdiagnozą Machajskiego, tylko ona posiada cenny kapitał wpostaci władzy ikompetencji „zarządc „z arządczych”, zych”, pod presją buntu tej warstw y muszą ustąpić wszelk wszelkie– ie– wyra wyrażane żane początkowo np.. przez L enina– dą żenia do zrównania praw isytuacji np materialnej ogółu pracowników najemnych. Rosja sowiecka to dyktatura „umysłowych” nad „zycznymi”. Utrzymanie zróżnicowania dochodów między „białymi kołnierzykami” a„robolami” sprawia, że utrzymana zostaje również nieegalitarna struktura społeczna. Dzieci robotników, urodzone w ZSRR, będą takimi samymi niewolnikami, jak potomstwo proletariuszy w kapitali ka pitalizmie zmie – zmienią z mienią się jedynie ich ic h władcy. wła dcy. Rewolucja socjalistyczna byłaby rewolucją winteresie robotników
tylko wtedy, gdyby natychmiast ijednocześnie wywłaszczyć całą prywatną własność środków produkcji, awuspo łecznionym przemyśle wprowadzić jednakowe pensje dla d la pracowników zycznych iumysłowych. Tak się jednak nie stało, dlatego też, Po stłumieniu kontrrewolucji przy pomocy robotników, bolszewicka dyktatura obraca się teraz przeciw masom robotniczym. [… […]] Nadrzędne prawa sowieckiej komunistycznej władzy bardzo szybko przestaną się odróżniać od nadrzędnych praw jakiejkolwiek władzy państwowej w grabieżczym ustroju– ustroju– pisał Machajski wpierwszych latach istnienia władzy sowieckiej. Znając dalsze losy ZSRR iinnych krajów real-socjalistycznych, real-socjalistycznych, można powiedzieć, że trał wsamo sedno. Koncepcja Machajskiego, choć politycznie „bezpłodna”,, okazała się przydatna właśnie dla analizy przebiegu wyna” darzeń wkrajach, które odeszły od kapitalizmu. Dyskusja nad nią odżywała wśród analityków systemu sowieckiego. Kilka uznanych koncepcji– np. „rewolucji menedżerskiej” Jamesa Burnha Burnhama ma czy „nowej klasy” kl asy” wyz wyzyskującej, yskującej, autorstwa Milovana Dżilasa– wykazuje znaczne podobieństwa do wniosków polskiego myśliciela inawet jeśli nie były one nimi bezpośrednio inspirowane, to potwierdzają słuszność wielu jego tez. Ztego Ztego wynika pierwsza pierwsza wartość wartość książki Lecha Dubela, czyli przypomnienie oryginalnej koncep koncepcji cji niemal zapomnianego myśliciela, którego wnioski iintuicje okazały się tak trafne. Nawiasem mówiąc, Machajski to obok m.in. Abramowskiego, Abramowskiego, Brzozowskiego czy K rzywickiego jeden ztych ztych polskich polskich myślicieli, myślicieli, którzy którzy czerpiąc czerpiąc z dorobku Zachodu nie kopiowali go bezmyślnie, jak czyn ią to dzisiaj „lewicowi intelektualiści”, lecz potrafili wskazać jego słabości i zaproponować bardziej trafne spojrzenie. Druga kwestia, nawet ważniejsza, to próba reeksji nad przydatnością tamtych wniosków wdzisiejszych realiach. Na Machajskiego ijego teorię wylano kubły pomyj, czyniąc zeń kogoś nienawidzącego jakoby ludzi wykształconych. Za polemikę zjego analizami uznawano takie „argumenty”, jak ten, że sam przecież nie był pracownikiem zycznym. Przyrównywano Przyrównywano też wyrażaną przez niego nieufność wobec inteligencji do haseł maoistowskiej „rewolucji kulturalnej” itp. Oczywiście tego rodzaju chwyty nie dziwią wpolitycznych pyskówkach, jednak bez wątpienia „machajszczyzna” zasługuje na więcej. Wciąż Wc iąż godna uwagi jest niemal prorocza prorocza teza oobliczu socjalistycznej władzy wpraktyce, daleko bardziej przekonująca niż np. wywody trockistów ozłym Stalinie, kulcie jednostki iasku iasku „rewolucj „rewolucjii wjednym wjednym kraju” kraju”.. Jednak nawet gdy zostawimy ten „anachroniczny” już dziś temat, pozostaną jeszcze inne warte uwagi. Na przykład brak wiary w fak faktycz tyczną ną zbieżność interesów pracowników fizycz fizycz-nych z dążeniami ich inteligenckich mentorów. Cóż bo wiem łączy najmitów ze społecznych społecznych dołów już nawet nie z „paniczami” z przys łowiowej „kawiorowej lewicy”, ale choćby z „postępowymi intelektualistami” rekrutującymi się spośród kadry akademickiej ak ademickiej – wszak są to zupełnie odmienne światy nie tylko w sensie sen sie aspiracji i żywotnych
176 problemów, ale również szans i perspektyw. Bo ikolejna problemów, teza Machajskiego– o„kapitale kulturowym” jako równie ważnym jak jak kapitał kapitał nansowy– nansowy– nie tylko nie zdezaktuali zdezaktualizozo wała się, ale wręcz jest jeszcze bardziej bardziej godna namysłu wczawczasach „gospodarki opartej na wiedzy” irosnącego ekonomicznego znaczenia informacji czy dóbr symbolicznych. Oczywiście dzisiejsze realia są odmienne niż wczasach powstania teorii Machajskiego. Zarówno kr aje „demokracji ludowych”, jak izachodniego kapitalizmu dokonały pewnego „zegalitaryzowania” dostępu do wiedzy, zaoferowały robotnikom iich dzieciom łatwiejsze pokonywanie sz czebli edukacji. Ale pomijając nawet to, że Machajski przewidział taki rozwój sytuacji (jako wymuszony przez wzrost ilości niezbędnych „umysłowych” stanowisk wprzemyśle iadministracji), nadal na samym dole społecznej drabiny pozostają przecież miliony mi liony pracowników zycznych– choćby nawet produkowali dla nas towary wChinach czy Afryce– ibezrobotnych, aich dzieci są skazane na podobny los. Można by się też pokusić otezę, że upowszechnienie dostępu do edukacji nie zniwelowało wznaczący sposób różnic społecznych, gdyż co ztego, że znacznie więcej osób pobiera naukę, skoro potomstwo intelektualistów zostaje absolwentami renomowanych uniwersytetów, zaś dzieci robotników zdobywają wykształcenie wkiepskich prywatnych Wyższych Szkołach Wszystkiego Najlepszego. Co równie oczywiste, należałoby przemyśleć kwestię „ostrości” obecnego podziału między pracownikami zycznymi aumysłowymi. aumysłowymi. Trudno wszak uznać, że wwarunkach zachodniej gospodarki postindustrialnej nadal tak wielkie jak wczasach wczasach Machajskiego są różnice różnice ich pozycji społecznej iinteresów,, podobnie jak to, że każdy iinteresów ka żdy rodzaj rodz aj pracy umysłowej jest lżejszy ibardziej intratny niż ogół wysiłku zycznego. zycznego.
Aczkolwiek o Aczkolwiek o tym, że różnice celów między szerego wymi „prolami” a elitą elitą intelektualną intelektualną są nadal olbrzymie, olbrzymie, a wspólnota ich losów nader wątpliwa – choćby elita owa szafowała lewicowymi lewicowymi hasła mi – świadczą wymownie losy fiaska sojuszu robotników i inteligentów przed zaledwie dwoma dekadami. Sojusz ów zakończył się tak, że niemal z dnia na dzień robotnicy z „Solidarności” tra fili tra fili na bruk. Zaś ich dotychczasowi inteligenccy obrońcy, w rodzaju Kuronia i Michnika, Michnika, stali sta li się – o ironio, wraz z niedawnymi „obrońcami socjalizmu jak niepodległości” z kierowniczych gremiów PZPR – beneficjentami nowego ustroju oraz najlepszymi wspólnikami Balcero wicza i jego jego antyrobotniczej polityki. polityki. Można to interpretować, jak chce prawica, w kategoriach „spisku” i „ukł adu”.. Można też jednak najzwyczajniej w świecie dostrzec, du” że w „nowej Polsce” robotnicy przestali być i nteligencj nteligencjii potrzebni w walce ze wspólnym wrogiem, a ich klasowe interesy i możliwości były zupełnie odmienne. To jednak jedna k już temat temat na zupełnie inne inne rozważania.
Remigiusz Okraska
Lech Dubel, Zapomniany Dubel, Zapomniany prorok rewolucji. Szkic oJanie Wacławie Machajskim,, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-SkłodowMachajskim skiej, Lublin . Książkę można nabyć wsprzedaży wysyłkowej uwydawcy: Wydawnictwo UMCS, pl. Marii Cure-Skłodowskiej , - Lublin,
tel. () () , , e-mail:
[email protected], k sięgarnia internetowa: internet owa: www.wydawnictwo.umcs.eu
Czy lewica to PZPR, UB, łagry, Stalin, „dzieła Marksa i Lenina”? Czysocjalizm to ZSRR, Bierut, Gomułka i Moczar? Czy „polska droga dosocjalizmu” to cukier na kartki, cenzura i strzelanie do robotników? robotników?
Poznaj inną lewicę!
Pierwszy i jedyny portal internetowy poświęcony tradycjom tradycjo m i dorobkowi polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej iniekomunistycznej
wtym unikatowe, niewznawiane od kilkudziesięciu lat.
AUTO R ZY NUMERU Rafał Bakalarczyk (ur. ) – student polityki społecznej na Uniwer-
Marcin Janasik (ur. ) – politolog, działacz społeczny, alterglobali-
sytecie Warszawskim, założyciel Ko-
sta; od r. związany zruchem alternatywnym. W r. był jednym
ła Myśl Myślii Kr yt ytycznej, ycznej, pocz ątk ątkujący ujący publicysta (m.in. prowadzi bloga pod adresem www.wwwrbakalarczyk.re-
dakcja .pl). Interesuje się gerontologią dakcja.pl). gerontologią iedukacją, jest miłośnikiem książek Żeromskiego.. Stały Żeromskiego Stał y współpracownik „Obywatela”.
zinicjatorów zinicjato rów Stowarzyszenia „Lepszy „Leps zy
Świat”, został też wydawcą związaneŚwiat” go znim pisma „Alterglobal”. Organizator protestów ikampanii społecznych, projektów kulturalnych iedukacyjnych. Dystansuje się od archa-
icznych podziałów na lewicę iprawiSimten Coşar (ur. ) – turecka politolożka, profesor Uniwersytetu Başkentt w Ankarze, wykładała takBaşken że na Northern Michigan University; stypendystka Programu Fulbrighta. Naukowo zajmuje się szerokim za-
cę, promu promuje je irozwija ideę centrowego c entrowego alterglobalizmu, uparcie wierząc, że jest możl możliwe iwe wy wypracow pracowanie anie globa l-
kresem zagadnień społecznych, m.in.
ideologiczne; gdy trzeba, nie waha
rolami płciowymi wobszarze kultury
się także przed krytyką ruchu, który współtworzy. współ tworzy.
muzułmańskiej, tematyką medialną, demokracją, globalizacją.
wToruniu. Polem zainteresowań jest wToruniu. szeroko rozumiana komunikacja spo łeczna isocjologia isoc jologia wiedzy (zwłaszc (zwł aszcza za nie-klasyczna) z położeniem nacinacisku na rolę mediów masowych we współcz wspó łczesnych esnych społ społecze eczeńst ństwach wach zachodnich. Zafascynowany procesami stawania się tego, co oczywiste
iniewypowiedziane. Maciej Gurtowski (ur. ) – so-
cjolog, doktorant wZakładzie Interesów Grupowych Instytutu Socjologii UMK wToruniu; naukowo zainteresowany przestępczością gospodarczą, przestępczością białych kołnie-
rzyków imetodologią; imetodologią; pry watnie tropiciel antypolonizmu, miłośnik noży isarmatyzmu.
społecznej, globalizacji igender. Mi łośniczka kolei i idei spółdzielczości spó łdzielczości spożywczej. Wwolnym Wwolnym czasie pł ywa, gra wtenisa, siatkówkę (najchętniej plażową). Publikuje swoje artykuły na stronie www.janiszewska.org.pl. Krzysztof Kędziora (ur. ) –
nego konsensusu iglobalnej zmiany
doktor nauk humanistycznych wzakresie lozoi. Adiunkt wKatedrze
systemowej. Wróg wszelkich funda-
Etyki Uniwersytetu Łódzkiego. Pu-
mentalizmów – od obyczajowych po
blicysta zbożej łaski, amator.
Dorota Janiszewska (ur. ) Filip A. Gołębiewski (ur. ) – doktorant w Zakład zie Interesów Interesów Grupowych Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika
Ministra Nauki iSzkolnictwa Wyższego oraz Prezesa Rady Ministrów. Członkini Polskiego Towarzystwa Demogracznego Oddział wGdańsku. Interesują ją problemy polityki
politolog, absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego (). Obecnie doktorantka w Szkole Nauk Społecznych Społecznych
przy Instytucie Filozoi iSocjologii PAN – pisze doktorat „Polska transformacja - - w świet le austriackiej ipolskiej literatury ekono-
micznej”. Stypendystka Fundacji Pamięć iPrzyszłość (roczny pobyt studyjny wBerlinie /), DAAD,
)) – zwykszt zw ykształceałce Jan Koziar (ur. nia geolog; emerytowany pracownik Uniwersytetu Wrocławskiego, założyciel Wrocławskiej Pracowni Geotektonicznej. Od r. zaangażo-
wany w dzia działalność łalność opozycji antykoa ntykomunistycznej; munistyc znej; wpaździerniku wpaździernik u r. usunięty zuczelni, przez sześć ipół roku prowadził intensywną działalność opozycyjną wścisłym podziemiu, poszukiwany listem gończym przez SB. Od połowy lat ., zaniepokojony rozwijającą się wpodziemiu propagandą neoliberalną, zajął
DOŁĄCZ DO NAS! jest pismem tworzonym społecznie przez ludzi, którzy utożsamiają się zcelami iwartościami zebranymi wmanifeście „Dladobra wspólnego” wsp ólnego”,, który znajdziesz naostatniej stronie gazety gazet y. Jeżeli są one bliskie blisk ie także tak że Tobie, Tobie, dołącz do nas! nas !
Propozycje tekstów: Propozycje tek stów:
[email protected] reda
[email protected] Ilustracje, fotograe:
[email protected] st
[email protected] Inne formy wsparcia, wspa rcia, wolontariat:
[email protected] „Obywatel”, ul. Więckowskiego 33/127, 90-734 Łódź tel./faks: (042) 630 17 49
178
się popularyzacją demokracji gospodarczej (zwłaszcza różnych form własności pracowniczej), etyki gospodarczej oraz racjonalnych form kapitalizmu; autor wielu publikacji na ten temat. Odznaczony Odznaczony Krzyżem Kr zyżem OcerO cerskim Orderu Polonia Restituta. ) –politolog –pol itolog Rafał Łętocha (ur. )
ireligioznawca.Doktor habilitowany nauk humanistycznych, zastępca Dyrektora wInstytucie Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor profesor w Instytucie Politologii Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowejj w Oświęcimiu. Autor Zawodowe Autor książek „Katolicyzm aidea narodo wa. Miejsc Miejscee relig religiiii w myśl myślii oboz obozuu narodowego lat okupacji” (Lublin ) i „Oportet vos nasci denuo. Myśl społeczno-polityczna Jerzego Brauna” (Kraków ). Publikował m.in. we „Frondzie”, „Glaukopisie”, „Nomosie”,„Nowej Myśli Polskiej”, „Państwie iSpołeczeństwie”, „Pro Fide Rege et Lege”, „Studiach Judaica”, „Templum Novum”. Od urodzenia mieszka wMyślenicach ibardzo jest ztego zadowolony. Stały współpracownik „Obywatela”. (ur. ) – zwykształcenia zw ykształcenia socjolog (Uniw. (Uniw. Śląski), zzamiłowania społecznik, publicysta iposzukiwacz sprzeczności. Autor niema niemall tekstó tekstów w zam zamieszieszczonych na łamach czasopism spo łeczno-po łecz no-polit litycznyc ycznychh róż różnych nych opcji (od radykalnej lewicy ianarchizmu po radykalną prawicę) prawicę),, wktórych od r. promował porzucenie przestarzałych starzał ych ideologii, schematów myślowych i podziałów politycznych politycznych oraz wskazywał alternatywne roz wiązania. wiąz ania. Od połowy p ołowy lat . zwią związazany zpolskim ruchem ekologicznym, od jesieni do lata r. był redaktorem naczelnym miesięcznika „Dzikie Życie”, poświęconego radyRemigiusz Okraska
kalnej obronie przyrody. Zredagował
polskie edycje kilku książek z„klasyki” myśli ekologiczno-społecznej (A.Leopold, C. Maser, D. Korten, D.Foreman) D.Fo reman) iinne prace opodobnej
tematyce. Wkwestii poglądów spo łeczno-politycznych sympatyk „starej”
socjaldemokracjii ilewicy patriotyczsocjaldemokracj nej, środkowoeuropejskiego agraryzmu, niemieckiego ordoliberalizmu, dystrybucjonizmu Chestertona iBelloca oraz doświadczeń pierwszej „Solidarności”,, choć z upływem cza su lidarności” coraz mniej przywiązany do etykietek, sloganów iprogramów, bardziej natomiast do dobra wspólnego ikonkretnej pracy na jego rzecz. Często za
dokładnie te same działania czy opinie jest przez tępawych lewicowców nazywany faszystą, aprzez tępawych prawicowców – lewakiem, idobrze mu ztym. Piwosz. Redaktor naczelny portalu Lewicowo.pl, poświęconego dorobkowi itradycjom polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej
i niekom niekomunistycznej unistycznej.. Ws Współzałożypółzałożyciel iredaktor naczelny „Obywatela”. (ur. ) – historyk i działacz spółdzielczośc spółdzielczości.i. Wlatac W latachh - pracowni prac ownikk naukowy Spółdzielczego Instytutu Badawczego, w r. uzyskał stopień doktora historii na Wydziale Historycznym Uniwe Uniwersytetu rsytetu Warsza Warszawskiewskiego na podstawie rozprawy rozprawy o spółdzielczości mieszkaniowej wstolicy w cza czasie sie okupac okupacji. ji. Od r. pracownik Krajowej Rady Spółdzielczej odpowiedzialny za kontakty międzynarodowe. Współpracował jako wykładowca m.in. zInstytutem Krajów Rozwijających się, Instytutem Polityki Społecznej UW oraz Warszawską Wyższą Szkołą Ekonomiczną. Uczestnik projektów zzakresu ekonomii społecznej, m. in. jeden zkoAdam Piechowski
ordynatorów projektu „Tu jest praca”.
W lata latach ch PRL wspó współdz łdział iałał ał z opozycją demokratyczną, m.in. zKOR iNiezależną Ocyną Wydawniczą NOWA. Jego pasją są góry, podróże ifotograa, czemu dał wyraz wyra z wwielu
artykułach iksiążkach, m.in. „Grań Tatr” (; przetłumaczona na jęz. węgierski), „Lud Syriusza. Wposzukiwaniu tajemnic Dogonów”
(), „Bedeker tatrzański” (współautor, Warszawa ).
Krzysztof Pietrowicz (ur. r.) – socjolog, adiunkt wZakładzie Interesów Grupowych Instytutu Socjologii
UMK wToruniu wToruniu izarazem zastępca dyrektora tegoż Instytutu. Interesu je się różnymi sprawami. Od lat mieszka wToruniu, choć zasadniczo jest Wielkopolaninem. Wielkopolani nem. Jerzy Jacek Pilchowski
(ur. ) – od r. działacz KOR-owskiej opozycji: członek kolegium redakcyjnego „Robotnika”, sygnatariusz Karty Praw Robotniczych, reprezentant wrocławskiego Klubu Samoobrony Społecznej, współpracownik Niezależnej Ocyny Wydawniczej oraz Biura Interwencyjn Interwencyjnego ego i Komisji Helsińskiej. Wokresie Pierwszej „Solidarności” wiceprzewodniczący wałbrzyskiego MKZ iczłonek prezydium Zarządu Regionu Dolny Śląsk. Po ogłoszeniu stanu wojennego internowany. Wroku Wroku odznaczony Krzyżem Kawalerskim Kawa lerskim Orderu Odrodzenia Polski. Obecnie mieszka
w USA, gdzie pracuje jako informa wUSA, tyk. Pisze na tematy związane zinformatyką, żeglarstwem, końmi, turystyką oraz amerykańską ameryk ańską ekonomią ipolityką; publikuje wpismach polskich ipolonijnych. E-mail: jacek.
[email protected] pilchowski @gmail.com Michał Sobczyk (ur. ) – dzien-
nikarz obywatelski, zwykształcenia specjalista wzakresie ochrony środo wiska. Z„Oby Z„Obywatelem” watelem” współpracuwspół pracu je od o d kilku k ilku lat, od r. wchodzi wskład w skład reda redakcji kcji pisma, obecnie jest zastępcą redaktora naczelnego. Od urodzenia mieszka na łódzkich Ba łutach. Kontakt: sobczyk sobczyk@obywatel. @obywatel. org.pl Agnieszka Sowała-Kozłowska
(ur. ) – absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego, kierunku pedagogika społeczna, plastyk. Pasjonatka lmu, muzyki isztuki. Współtwórca raczkującego portalu informacyjno-społecznościowego poświęconego lmom dokumentalnym (www. lmowka.pl).
179
Piotr Stankiewicz (ur. ) – dok-
tor nauk humanistycznych wzakresie socjologii, absolwent socjologii i lozoi na Uniwe Uniwersytecie rsytecie Miko łaja Koperni Kopernika ka w Torun oruniu. iu. Doktoryzował się na podstawie rozprawy poświęconej koniktowi wokół genetycznie modykowanych organizmów wPolsce. Pracuje wInstytucie Socjologii UMK. Interesuje się problematyką koniktu interesów, lobbingu oraz kontrowersjami kontrowersjami związanymi zrozwojem nowych technologii. Aktualnie zajmuje się głównie
kwestią możliwości izasięgu demokratycznej kontroli nad innowacjami technologicznymi na przykładzie planów rozwoju energetyki jądrowej
wPolsce. Kontakt:
[email protected] Ludwik Staszyński (ur. ) – ab-
solwent Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, ekonomista ipublicysta, doktor nauk rolniczych. Autor licznych publikacji na tematy związane zwsią irolnictwem irolnictwem na łamach ł amach prasy wiejskiej, rolniczej iekono iekonomicznej, micznej, atakże szeregu książek książe k ztego ztego zakresu. Uczestnik ruchu oporu wArmii Kra jowej, wokresie Powstania Warszawskiego walczył na przedpolach prz edpolach stolicy. stolicy.
Wydał zbiór wspomn wspomnień ień z przy przymumusowych robót rolnych na terenie III Rzeszy oraz opracowanie na temat strat Polski wtym okresie iodszkodowań wojennych od Niemiec.
zakulisowe ipodmiotowe ipodmiotowe w ymiary globalizacji, m.in. rozprawy doktor-
Wykładow Wyk ładowca ca Szk Szkoł ołyy Wyż Wyższe szejj im.
skiej „Podmiotowe aspekty globalizacji. Poza-państwowi aktorzy iglobalna władza strukturalna”; nadal stara się wypracować intelektualnie swoje „gladwellowskie tys. godzin”.
blikował w„Przeglądzie Filozocz-
Ryszard Szarfenberg (ur. )
– specjalność akademicka: polityka społeczna. Doktor habilitowany nauk humanistycznych wzakresie nauk politycznych, zastępca Dyrektora wInstytucie Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Redakcyjnej „Problemów Polityki Społecznej”, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej, ekspert Polskiego Komitetu European AntiPoverty Network. Autor wielu artykułów iksiążki „Krytyka iarmacja polityki społecznej” (Warszawa ). Publikował głównie wczasopismach naukowych: „Polityka Spo-
solwent Uniwersytetu Łódzkiego, kierunku ochrona środowiska. Od r. r. mniej lub bardziej udzielający
się worganizacjach pozarządowych. Rowerzysta, amator żeglarstwa oraz turystyki pieszej pieszej..
nae”, „Znaku”, „Zeszytach Karmelitańskich”, „W drodze”, „Jednocie”, „Frondzie”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Studia Bobolanum”. Stały współprac wspó łpracowni ownikk miesię miesięczn cznika ika „Posłaniec”. Wlatach - sekretarz redakcji miesięcznika społeczno-kulturalnego „Emaus”. Prowadzi
Klub Miłośników Filmu Rosyjskiego „Spotkanie” wWarszawie (www. spotkanie.waw.pl). Autor słuchowiska
radiowego „Akwarium”, zaprezento wanego na Scenie Teatral eatralnej nej Trójki. Stały współpracownik „Obywatela”. Tomasz Tom asz Wolicki (ur. ) – studio-
wał ekonomię iisocjologię. socjologię. Zajmuje się sektorem nansów publicznych ipolityką rynku pracy. Chętnie oddaje się podróżom, podczas których
pilnie przygląda się rozwiązaniom społecznym wodwiedzanych krajach.
nej”. Mieszkał wróżnych miastach,
Miłośnik norweskich ordów itam-
osiadł wWarszawie. wWarszawie. Inne informacje in formacje ipublikacje: rszar rszarf.ips.uw f.ips.uw.edu.pl .edu.pl
tejszej polityki gospodarczej. Krzysztof Wołodźko (ur. )
Daniel Wicenty (ur. ) – dr so-
cjologii, wykładowca akademicki (Uniwersytet Gdański) ipracownik IPN wGdańsku. Współautor książki „Zagubio „Za gubiona na rzeczywistość. O spo-
łecznym łeczny m konstr konstruowaniu uowaniu niewie niewiedzy dzy”” kiem). Pola uprawiane: współczesny dyskurs medialny (lustracja, przeszłość, prywaty zacja zacja), ), zakulisowe wymiary życia społecznego, relacje mię-
– wychował się w Szołdrach, pepegeerowskiej geero wskiej wsi w Wielko Wielkopolsce, polsce, mieszka wraz zŻoną wKrakowie. Doktorant Dokto rant w Zakładzie Filozoi Polskiej wInstytucie Filozoi Uni wers yt ytet etuu Jag Jagiel iellońs lońs ki kiego, ego, wsp współółpracownik platformy hostingowej ww w. w.salon.pl, salon.pl, czasem tłumacz, czasem dziennikarz; lubi pisać imówić oNowej Hucie. Kontakt:
[email protected]. Stały
dzy środowiskami dziennikarskimi isocjolog isocjo logicznymi icznymi a władzą w PRL. Zafascynowany skomplikowanymi
współ pracown pracownik ik „Obywatela”. „Oby watela”.
losami Adama Podgóreckiego.
absolwent prestiżowego Middle East Technical University wAnkarze.
Joanna Szalacha (ur. ) – so-
cjolog, absolwentka stosunków mię-
Bartosz Wieczorek (ur. ) – ab-
dzynarodowych, adiunkt wWyższej Szkole Bankowej wToruniu, badacz
solwent lozoi ipolitologii Uniwer-
wz espole prof. Andrzeja wzespole Andr zeja Zybertowicza, autorka tekstów analizujących
nym”, „Studia Philosophiae Christia-
łeczna” i„Problemy Polityki Społecz-
(Warszawa , wspólnie zR. SojaMichał Stępień (ur. ) – ab-
Bogdana Jańskiego Jańsk iego wWarszawie. wWarszawie. Pu-
sytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Doktorant wInstytucie Filozoi Uniwersytetu Warszawskiego.
Metin Yeğenoğlu – socjolog turecki,
Książki, które każdy OB O BYWA YWATEL TEL powinien pow inien znać…
globalizacja alternatywna altern atywna ekono ekonomia mia niepoprawna niepopr awna politycznie publicystyka ekologia itradycja
Zapraszamy do sklepu wysyłkowego „Obywatela”. Książki znaszej biblioteki analizują iprzestawiają najważniejsze problemy współczesnego świata iPolski, w sposób daleki od utartych schematów.
O stale rosnącej, awciąż niewidocznej władzy międzynarodowych rm nie przeczytasz wmasowych gazetach, które także należą do wielkiego kapitału. Unas znajdziesz wydawnictwa publikujące głos najbardziej przenikliwych kryt yków globalizacji. Jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego państwa tracą suwerenność, duszą duszą się w pętli długów, długów, a ich obywatele mają poczucie, że jest coraz gorzej, mimo, że media huczą, że jest coraz lepiej– sięgnij po p o „ABC Globalizacji”, „Korporację”, „Tescopol”, „Świat po kapitalizmie” Jeśli interesują Cię problemy współczesnej Polski, niezależna publicystyka, myśl wolna iniepoprawna politycznie– „Poza Układem”, „Gazeta Wyborcza– początki iokolice”, „Szanse Polski. Nasze możliwości rozwoju wobecnym wobe cnym świecie”, są właśnie dla Ciebie. Wszystkim, którzy zwracają uwagę na to, co jedzą iwspoi wspominają, że kiedyś chleb smakował inaczej, polecamy książki o ruchu Slow Food, „Powrót gospodarki żywnościowej do korzeni” oraz bestseller „Nasiona kłamstwa”– jedyną książkę wPolsce wP olsce ożywności modykowanej genetycznie, genetyc znie, obnażającą manipulacje ikłamstwa korporacji prowadzących na nas niebezpieczne eksperymenty, wdodatku za nasze pieniądze.
W naszej bibliotece znajdziesz jedyny wswoim rodzaju zbiór lektur obowiązkowych dla każdego Obywatela. Do cen książek wliczony jest koszt przesyłki. Zamówione
produkty przesyłamy po otrzymaniu otrz ymaniu na nasze konto wpłaty zzaznaczonymi na blankiecie symbolami (symbol znajduje się na samym początku opisu produktu, np. K1, KO10 itd.) zamawianych zamawiany ch pozycji ipodanym dokładnym iczytelnym adresem zamawiającego (mile widziany również telefon ie-mail wcelu łatwiejszej komunikacji wprzyszłości). Czas realizacji ok. 2 tygodnie od wpłaty. Nie wysyłamy za zaliczeniem pocztowym, pocztow ym, gdyż byłoby to droższe (tak!) dla zamawiającego o9zł.
Książki mozna zamawiać przez Internet, listownie lub telefonicznie: „Obywatel” ul. Więckowskiego 33/127, 90-734 Łódź tel./fax. /042/630-17-49 e-mail:
[email protected] Pieniądze prosimy wpłacać na konto: Stowarzyszenie Obywatele-Obywatelom Stowarzyszenie Bank Spółdzielczy Rzemiosła wŁodzi nr rachunku 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001
Zapraszamy na stronę internetową sklepu:
www.obywatel.org.pl/sklep
K1
David C. Korten
K5
Joanna iAndrzej Gwiazda
wiat po kapitalizmie. Alternatywy dla globaliz globalizacji acji
Poza układem
Biblioteka Obywatela, 2002, 300 stron
cena 29 zł
Obywatel, 2008, 238 stron
cena 25 zł
BESTSELLER
Jedna znajlepszych na świecie prac omawiających kwestię globalizacji ijej skutków społecznych. Autor jest ekspertem Międzynarodowego Forum ds. Globalizacji, jednym znajtęższych umysłów ruchu antyglobalizacyjnego. Korten to doktor nauk ekonomicznych, wykładowca Uniwersytetu Harvarda, działacz ruchów obywatelskich. To mądra, inspirująca książka, przepełniona troską ogodne życie ludzi istan środowiska naszej planety.
K2
Debi Barker, Jerry Mander
ABC globalizacji
Dokonany przez redakcję „Obywatela” wybór 27 artykułów Joanny iAndrzeja Gwiazdów, Gwiazdów, współzałożycieli i działaczy Pierwszej „Solidarności” iWolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. Ponieważ poglądy autorów na wiele spraw, jak Okrągły Stół, neoliberalne reformy ustrojowe czy lustracja, były niewygodne dla głównych uczestników dyskusji politycznej, wspomnianee teksty ukazywały się głównie w wydawnictwach niskowspomnian niskonakładowych inie miały szans dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Oryginalne,, bezkompromisowe Oryginalne bezkompromisowe i prorocze analizy sytuacji społecznej ipolitycznej wPolsce ina świecie, zzachętą do zawierzenia własnemu rozumowi, zamiast skorumpowanym „elitom” ipropagandzistom i propagandzistom nazywanym we współczesnej nowomowie „niezależnymi ekspertami”. Wstyd nie mieć na półce! Zobacz stronę w ww ksiązki: www.gwiazda.oai.pl www.gwiazda.oai.pl
Biblioteka Obywatela, 2003, 104 strony cena 15 zł
K6
Elementarz opracowany przez Międzynarodowe Forum ds. Globalizacji. Książka przygotowana pod kierunkiem międzynarodowego zespołu eksperckiego kryt ycznie nastawionego nastawionego do skutków procesów procesów globalizacyjnych. Wsyntetycznej formie ujmuje największe zagrożenia związane zglobalizacją: niszczenie rynków lokalnych, dewastację środowiska naturalnego, patologie społeczne itp. Obnaża jej prawdziwe oblicze imotor napędowy: Światową Organizację Handlu, jej reguły, presję icele. Znakomita krytyka następstw globalizacji globalizacji iobalenie mitów ojej pozytywnych skutkach.
K3
praca zbiorowa
Czy globalizacja pomaga biednym? Biblioteka Obywatela, 2003, 130 stron cena 17 zł
Kolejna pozycja ekspertów zMiędzynarodowego Forum ds. Globaliza Globalizacji cji obnaża propagandowy slogan, że na globalizacji wszyscy zyskują. Pokazuje, że wiele krajów, regionów, sektorów gospodarki igrup społecznych jest spychanych wnędzę, wyzysk iupodlenie wimię zysku wielkich ponadnarodowych koncernów. Wśród autorów zamieszczonych wtym zbiorze tekstów znajdziemy takie sławy ruchu antyglobalistycznego, jak Vandana Shiva, Martin Khor i Walden Bello. Oprócz obnażenia globalistycznych mitów, książka zawiera także zbiór cytatów obrazujących ciemne strony neoliberalnej gospodarki oraz kalendarium oporu wobec urynkowienia całego świata.
Obywatel, 2009, 512 stron plus 32 strony wkładki zdjęciowej cena 49 zł 44 zł PROMOCJA!
NOWOŚĆ
Dave Foreman
BESTSELLER
Wywiad-rzeka z Joanną i Andrzejem Gwiazdami, Gwiazdami, współzałożyciel współzałożycielami ami Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża oraz liderami Pierwszej „Solidarności”. Te czołowe postaci opozycji demokratycznej na przestrzeni ostatnich dwóch dekad były praktycznie nieobecne w mediach. Ostatnio Ostatnio się to zmienia, jednak ich poglądy przywoływane są bardzo wybiórczo. Nic dziwnego: Gwiazdowie Gwiazdowie byli równie konsekwentni konsekwentni w postulat postulatach ach rozliczenia systemu systemu komunistycznego, komunistycznego, jak i w krytyce polskiego modelu kapitalizmu. Ostro oceniali historyczną rolę Lecha Wałęsy nie tylko zpowodu jego dwuznacznych związków ze Służbą Bezpieczeństwa, ale także z uwagi na niedemokratyczny sposób kierowania „Solidarnością” „Solidarnością” oraz zdradę interesów środowisk pracowniczych przez rządy tworzone pod jego patronatem. patronatem . Publikacja jest zapisem rozmów ztymi legendami opozycji antykomunistycznej, wzbogaconym owybór rozmaitych unikalnych materiałów dotyczących ich życia idziałalności. Wbarwnych, pełnych anegdot opowieściach Joanny iAndrzeja sporo jest opinii zwanych kontrowersyjnymi, ito dla bardzo wielu uczestników życia publicznego, nie tylko tych, zktórych krytyką są oni kojarzeni. Właśnie ten subiektywny ton stanowi największą wartość książki. Do książki dołączona jest płyta DVD zlmem poświęconym niezależnym obchodom 25. rocznicy powstania Pierwszej „Solidarności”.
K7 K4
Gwiazdozbiór w„Solidarności”
Edward Abramowski
Wyznania wojownika Ziemi
Braterstwo, solidarność, współdziałanie
Biblioteka Obywatela, 2004, 282 strony
Wspólna edycja „Obywatela”, „Obywatela”, Krajowej R ady
cena 28 zł
Spółdzielczej iInstytutu Stefczyka, 280 stron
BESTSELLER Znakomita k siążka legendarnego działacza radykalnego ruchu ekologiczZnakomita nego, założyciela organizacji Earth First!. Po 20 latach działalności Foreman dokonuje rozrachunku. Wskazuje blaski icienie ekologii radykalnej iinstytucjonalnej, iinstytucjo nalnej, wzywa do oporu wobec cy wilizacj wilizacjii przemysłowej, która bezmyślnie niszczy Ziemię iroztrwania dorobek 3,5 miliarda lat ewolucji. Jedna znajważniejszych na świecie książek ztej dziedziny.
cena 24 zł
NOWOŚĆ Pierwsze od 18 lat wydanie tekstów słynnego polskiego myśliciela! Zebrane w osobnym tomie wszystkie wszystkie artykuły Edwarda Abramowskiego Abramowskiego poświęcone szeroko rozumianemu kooperatyzmowi oraz oddolnym inicjatywom inicja tywom społecznym (m.in. „Idee społeczne kooperatyzmu” kooperatyzmu”,, „Kooperatywa jako sprawa wyzwolenia ludu pracującego”, „Znaczenie spółdzielczości dla demokracji”, „Stowarzyszenia i ich rola”, rola”, „Związki Przyjaźni”). Do tego– unikatowy artykuł Jana Wolskiego „Zprzemówień Edwarda Abramowskiego” oraz obszerne posłowie Remigiusza Okraski, redaktora naczelnego „Obywatela”.
KO1 KO 1
Jarosław Urbański Globalizacja akonikty lokalne Federacja Anarchistyczna sekcja Poznań, 2002, 100 stron, cena 13 zł
Ciekawa analiza, analiza, autorstwa socjologa i działacza ruchów społecznych, poświęcona wpływom globalizacji na lokalne społeczności. Autor opisu je, jak globalizacja wpły wa na życie codzienne, przy wołuje kilkadziesiąt przykładów koniktów między mieszkańcami awielkim biznesem, głównie zterenu Wielkopolski.
cywilizacji technologicznej, technologicznej, ukazanie jej słabości i błędów, nakreślenie nakreślenie dróg wyjścia zsytuacji. Trudne pytania ijeszcze trudniejsze odpowiedzi. -stawicieli establishmentu. Nie znajdziesz tu postawy „za, anawet przeciw”. Manifest wojownika naszych czasów. Jeden znajsłynniejszych tekstów końca XXw.
KO20
Andrzej Zybała
Globalna korekta. Szanse Polski wzglobalizowanym świecie Wydawnictwo Dolnośląskie, 2004, 267 stron
cena 28 zł KO2 KO 2
José Bové, Francois Dufour
wiat nie jest towarem Wydawnictwo Andromeda, 2002, 296 stron
cena 27 zł Znakomita książka autorstwa dwóch francuskich rolników, z których jede n, José Bové, stał się symbo jeden, symbolem lem walki z patolo patologiami giami globa globalizacji lizacji.. Książka zawiera ciekawy iprzystępny opis głównych następstw globalizacji, ze szczególnym uwzględnieniem szeroko pojętej produkcji żywności isytuacji rolnictwa. Autorzy opisują także kształtowanie się ruchu sprzeciwu wobec globalizacji ijego sposoby działania.
KO6
Analiza sytuacji Polski wzglobalizowanym świecie. Autor pokazuje, że już kilka lat temu nastąpił odwrót od globalizacji wekonomii, gdyż zglobalizowana gospodarka okazała się niestabilna. Wlatach 90. mieliśmy do czynienia ze znaczną liczbą kryzysów nansowych, m.in. wMeksyku, Azji Wschodniej, Argentynie, Rosji. Również wyniki gospodarcze wtakich kra jach, jak Polska nie są za chęcające. Książk a omawia wpływ wpł yw globalizacji globalizacj i na polską gospodarkę. Uzasadnia, że nasza gospodarka została zbyt szybko i w sposób nieprzemyślany nieprzemyślany umiędzynarodowi umiędzynarodowiona. ona. W efekcie jesteśmy jesteśmy bezbronni wobec licznych zagrożeń, m.in. nie jesteśmy wstanie obronić się przed kapitałem spekulacyjnym czy wręcz kryminalnym przeszukująprzeszukującym światowe rynki wpogoni za łatwym łupem. Porcja solidnej krytyki globalizacji– bez histerii isloganów, za to wiele konkretów. Autor jest współpracownikiem „Obywatela”.
Chris Maser
Nowa wizja lasu
KO26
PnrWI, 2003, 284 s trony,
Szanse Polski. Nasze możliwości rozwoju w obecnym świecie
cena 25 zł Jedna zważniejszych prac powstałych włonie ruchu ekologicznego. Jej autor, przyrodnik ibadacz lasów, ukazuje związki między gospodarowaniem lasami astanem środowiska iprzyrody. Oprócz krytyki istniejącej gospodarki leśnej, Maser proponuje alternatywę– leśnictwo ekologiczne, które pozwoli zachować cenne obszary leśne iochronić różnorodność biologiczną. Książka napisana przystępnym językiem, zawiera wiele przykładów zżycia codziennego, odwołania do kanonu humanistyki, ok. 100 rysunków ifotograi ilustrujących opisane zjawiska itezy. Choć koncentruje się na lesie, to bardzo dużo jest wniej odwołań szerszych, dotyczących związków między człowiekiem aprzyrodą.
KO12
Jadwiga Staniszkis wrozmowie zAndrzejem Zybałą
Wydawnictwo Rectus, 2005, 176 stron
cena 25 zł, unas najtaniej! Książka jest kryt ycznym spojrzeniem spojrzeniem na sytuację, w jakiej znalazła się Polska po 15 latach reform. Jadwiga Staniszkis omawia zasadnicze błędy popełniane przez kolejne rządy, które wkonsekwencji doprowadziły doprowadziły do 20-procentowego bezrobocia, znacznej skali ubóstwa, dewastacji sfery publicznej. Jedna znajwybitniejszych polskich socjologów próbuje naszkicować sposoby wyjścia ztej sytuacji iwskazać realistyczne metody przezwyciężeniaa kryzysu – nie serwuje jednak łatwych przezwyciężeni łatwych i przyjemnyc przyjemnych h recept. Wywiad-rzeka zJadwigą Staniszkis zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń, jego zaletą jest także przystępny język iklarowność wywodu.
Dario Fo
Przypadkowa śmierć anarchisty Anarchistyczna Inicjatywa Wydawnicza, 2002, 122 strony, cena 8 zł
Włoski laureat literackiego literackiego Nobla w swoim dramacie ukazuje represje państwowego systemu przemocy wobec niepokornych aktywistów obywatelskich. Akcja książki oparta jest na autentycznych wydarzeniach, całość poprzedzona obszernym wstępem ukazującym historyczne tło opisywanych wydarzeń.
KO14
eodore Kaczynski (Unabomber)
Społeczeństwo przemysło przemysłowe we ijego przyszłość. Manifest wojownika Wydawnictwo „Inny Świat”, Świat”, 2003, 170 stron
cena 19 zł Słynny manifest antytechnologiczny, napisany przez człowieka, którego FBI poszukiwało prawie 20 lat za zamachy bombowe. Radykalna krytyka
KO27
Waldemar Bożeński
Pęknięty witraż. Człowiek wpułapce globalizmu Andromeda, 2000, 280 stron, twarda okładka,
cena 18 zł Obszerny esej lozoczny poświęcony kondycji współczesnego człowieka i społeczeństwa. Autor z perspektywy humanistycznej krytyku je wiele aspektó aspektów w ideolo ideologicznych gicznych oraz konkre konkretnych tnych zjawisk „Noweg „Nowego o Wspaniałego Świata”. Sednem wywodu jest obrona zwykłych ludzi iwartościowych elementów egzystencji przed totalitaryzmami, wtym przed najnowszym– rynkową cywilizacją globalną. Książka ładnie w ydana, wsam raz na mądry prezent.
KO28
Helena Norberg-Hodge, StevenGorelick Powrót gospodarki żywnościowej do Korzeni
KO31
Stanisław Remuszko Gazeta Wyborcza– początki iokolice (wydanie nowe, poszerzone! poszerzone!))
Zielone Brygady, 2007, 134 strony
Ocyna „Rękodzieło”, 2006, 344 st rony
cena 15 zł
cena 40 zł
Znakomita książka krytykująca proces globalizacji na przykładzie przemysłu rolno-spożywczego oraz wskazująca alternatywy wobec patologii związanych z „nowoczesnym rolnictwem”. Autorzy pokazują, jak wiele problemów społecznych iekologicznych wiąże się zglobalizacją rolnictwa, przetwórstwa ihandlu żywnością. Zksiążki dowiesz się, ile naprawdę kosztuje „tania żywność”, dlaczego „ekologiczna żywność” często jest antyekologiczna, ile nieszczęść niesie ze sobą przemysłowe rolnictwo, jak wiele płacisz za niszczenie własnego zdrowia kupując importowane produkty rolne itp. Poznasz także alternatywy wobec takich problemów. Książka konkretna, dobrze udokumentowana, udokumentowana, daleko wykracza poza problem rolnictwa iprodukcji żywności. Udowadnia to, że alternatywą dla globalizacji jest lokalność produkcji, samowystarczalność, samorządność, kontrola społeczeństwa nad własnymi zasobami isystemem gospodarczym. Patronat medialny: „Obywatel”.
BESTSELLER Trzecie wydanie jedynej wPolsce książki krytycznie analizującej „Gazetę Wyborczą”, zwłaszcza jej pierwszy okres, gdy formowało się „imperium Michnika”. Autorem jest były dziennikarz „Wyborczej”, który prezentuje wiele nieznanych faktów idokumentów. Książka objęta współczesną cenzurą– prawie żadne media nie odważyły się oniej wspomnieć! Spokojny, rzeczowy wywód, prezentacja dokumentów– fakty mówią same za siebie. Nowe wydanie zawiera dodatkowych 100 stron.
KO33
Jerey M. Smith Nasiona kłamstwa Ocyna 3.49, 2007, 304 strony
cena 32 zł KO29
Joel Bakan Korporacja. Patologiczna pogoń za zyskiem iwładzą Wydawnictwo Lepszy Świat, 2006, 254 strony
cena 29 zł, unas najtaniej! Korporacja to opowieść o najpotężniejszej instytucji współczesnewspółczesnego kapitalizmu; opowieść otym, jak zniepozornej formacji owąskim isprecyzowanym zakresie działania, doszło do powstania instytucji potężniejszej niż niejeden rząd iniejedno państwo. Autor twierdzi iudowadnia to, że wielkie, międzynarodowe korporacje są wistocie tworami psychopatycznymi, które za prawnie usankcjonowany cel stawiają sobie wyłącznie interes własny– kosztem jednostek, całych społeczeństw iśrodowiska naturalnego. Korporacje to dziś wistocie groźne „potwory Frankensteina”,, które wymknę ły się spod kontroli ludzi, którzy stworz yli Frankensteina” je prze przecież cież kied kiedyś yś dla własnych celów. Jedna Jednakk ksią książka, żka, opróc z pesym pesymiistycznej diagnozy, zawiera także przesłanie optymistyczne – nie jest jeszc ze zbyt zby t późno, by złe pr ocesy p owstr owstrzyma zymaćć iodw rócić.
KO30
Piotr Kropotkin Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju Ocyna Bractwa Trojka, 2006, 230 stron
BESTSELLER Światowy bestseller, azarazem pierwsza wjęzyku polskim obszerna publikacja nt. niebezpieczeństw związanych zorganizmami modykowanymi genetycznie. Autor wprzystępny sposób prezentuje obawy naukowców wobec tej technologii oraz szczegółowo relacjonuje, na przykładzie USA iWielkiej Brytanii, zagrożenia dla zdrowia publicznego związane zwprowadzaniem GMO, oraz nieuczciwe praktyki lobby biotechnologicznego. Dobrze udokumentowana udokumentowana ipełna faktów książka, którą mimo to czyta się jak najlepszy thrille r.
KO 35
Wojciech Giełżyński Inne światy, inne drogi Ocyna Wydawnicza Branta, 2006, 384 strony
cena 34 zł Pasjonująca książka oróżnorodności kulturowej świata, owadach „jedynych słusznych rozwiązań” (kapitalistycznych ikomunistycznych), oalternatywnych wizjach, poglądach, sposobach życia, modelach społeczeństwa igospodarki. Dobitna krytyka tych, którzy chcą świat ujednolicić inarzucić wszystkim jeden sposób myślenia ijeden styl życia. Pochwała różnorodności, unikalności, rozwiązań lokalnych, aprzy tym zachęta do wymiany doświadczeń, współpracy, czerpania zdorobku innych, do rozsądnie pojętej tolerancji.
cena 20 zł Wznowienie klasycznej rozprawy jednego z głównych teoretyków anarchizmu. Książka prezentuje oryginalną, ciekawą i inspirującą wizję dziejów ludzkości przez pryzmat dobrowolnej współpracy ijej roli wtworzeniu lepszego społeczeństwa. Wmomencie swego powstania była polemiką Kropotkina zmodnymi wówczas (adziś ponownie) skrajnie uproszczonymi, liberalnymi koncepcjami konkurencji iwalki obyt, zaczerpniętymi z teorii Darwina. Autor Autor prezentuje wiele przykładów zróżnych epok historycznych, wskazujących, że samorządność, współpraca iwzajemna pomoc są nie tylko wartościowe moralnie, ale także skuteczne. Jako bonus, do książki włączono dwie inne rozprawy Kropotkina: „Państwo ijego rola histor yczna” oraz „Etyka anarchistyczna”.
KO37
Carlo Petrini Slow Food. Prawo do smaku Twój Styl, 2007, 367 stron
cena 27 zł BESTSELLER Animator międzynarodowego ruchu Slow Food, „kulinarnych antyglobalistów” promujących tradycyjne, zdrowe jedzenie, przekonuje, że jedna zważnych dróg do szczęśliwszego życia, ajednocześnie trochę lepszego świata wiedzie przez… kuchnię. Od tego, co izkim jemy, zależy przecież nie tylko nasze zdrowie, ale także relacje zrodziną iprz yjaciółmi, poczucie tożsamości ilokalne więzi społeczne oraz zachowanie różnorodności kulturowej iprzyrodniczej krajów iregionów. Na naszych talerzach skupia się wiele patologii współczesnej cywilizacji igospodarki, dlatego też dzięki reeksji nad tym, co jemy, można wyjątkowo dobrze zrozumieć, co jest wżyciu naprawdę w ażne. Przez żołądek żo łądek do serca– s erca– irozumu!
KO39
Michael Albert
Ekonomia uczestnicząca. Życie po kapitalizmie Ocyna Bractwa Trojka, 2007, 324 strony cena 29 zł
Odważna próba rzucenia rękawicy neoliberałom, neoliberałom, którzy twierdzą, że „nie ma alternatywy” dla systemu ekonomicznego opartego omaksymalizację zysku ibrutalną konkurencję. Michael Albert wykazuje, że ludzie nie muszą być zdani na kaprysy rynku iłaskę wielkich korporacji. Mogą natomiast odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Niezbędna do tego jest całkowita zmiana myślenia ożyciu zbiorowym: poddanie gospodarki demokratycznej kontroli izorganizowanie społeczeństwa zgodnie zzasadą samorządności iwspółpracy.
anarchistycznego w Polsce. Świat Świat usłyszał o RSA 1 maja 1985, 1985, kiedy zorganizowani przez anarchistów demonstranci zatrzymali ocjalny pochód pierwszomajowy, apóźniej wwalkach ulicznych rozbili oddziały ZOMO, raniąc ponad 70 milicjantów. Wydawnictwo zawiera wspomnienia ipublikacje źródłowe dotyczące samego RSA, ora z grup powstałych wpóźniejszym okresie na jego podstawie. Zebrane materiały tworzą obraz postaw i poglądów opozycji antysystemowej podczas transformacji ustrojowej wPolsce.
KO45
Klaus Werner, Hans Weiss
Czarna lista rm Wydawnictwo Hidari, 2009, 400 stron cena 29 zł
NOWOŚĆ KO42
Peter C. Dienel
Grupy planowania wspołeczeństwie obywatelskim PPH exall, 2008, 118 stron cena 19 zł
Choć nigdy whistorii demokracja nie była tak rozpowszechniona, wszelkie badania wskazują, że coraz mniej osób odczuwa, iż ma jakikolwiek wpływ na procesy zachodzące w ich państwie. Nasza rola sprowadza sprowadza się do wrzucania kartki do głosowania raz na jakiś czas. Jeśli obywatel chce zaproponować zmiany, natraa na mur biurokratycznych procedur lub gęstą sieć niejasnych powiązań. Jak więc osiągnąć realny udział społeczeństwa wpodejmowaniu kluczowych decyzji? To całkiem proste, przez… losowanie! Wyobraźmy sobie, że zawsze kiedy mamy do rozwiązania jakiś ważny problem, decyzję w jego sprawie powierzamy „obywatelskiej ławie przysięgłych”: kilkunastu osobom wylosowanym zpuli wszystkich obywateli. Szaleństwo? Aczy szaleństwem nie jest oddawanie swoich losów wręce polityków?
KO43
Immanuel Wallerstein
Utopistyka
Książka przetłumaczona iwydana wwielu k rajach, wywołała oburzenie, wściekłość iprotesty. Masz szansę dowiedzieć się zniej, jak znane ilubiane marki światowe wspierają współczesne niewolnictwo ipracę dzieci, konikty zbrojne, tortury, szantażowanie lokalnych rządów ubogich krajów, zakazane eksperymenty medyczne, dewastację środowiska naturalnego… Dowiedz się, co nansujesz, kupując produkty takich marek jak Bayer, MercedesM ercedes-Benz, Benz, McDonald’s, M cDonald’s, Benetton, Be netton, Kraft, Shell, Adidas czy Nike.
KO46
Gaston Leval
Wolna Hiszpania 1936-1 1936-1939 939 Ocyna Bractwa Trójka, 2009, 312 stron cena 29 zł
NOWOŚĆ Przyjęte w historiograi określenie „wojna domowa w Hiszpanii” (1936-1939) akcentuje militarny aspekt owego koniktu, tymczasem była to nade wszystko rewolucja społeczna, która rozmachem urzeczywistnianych zmian pod niektórymi względami przerosła rosyjski przewrót roku 1917. Książka Levala przybliża tę mniej znaną rewolucję, szczegółowo opisując życie codzienne oraz aspekty społeczne i ekonomiczne przeobrażeń w uspołecznionych fabrykach i kolektywach rolnych.
Ocyna Bractwa Trojka, 2008, 100 stron cena 16,5 zł
KO47
Wydanie „Utopistyki” jest być może, symptomem rozchwiania, utraty stabilności, hegemonii kulturowej, deniowanej przez pojęcia: neoliberalizm, teoria modernizacji, „wolny rynek”. Późna twórczość Wallersteina, a do niej należy prezentowana książka, to próba wskazania wagi myślenia teoretycznego. Wallerstein nie popada przy tym wakademickie złudzenia ipychę. ipychę. Nie jest postacią spod znaku „kanapowych rewolucjonistów” gdzie myślenie akademickie uzurpuje sobie rolę rewolucyjnego podmiotu. Jego propozycje mają charakter reform strukturalnych, podparte są drobiazgową analizą historyczną istanowią konkretną propozycję zmiany.
KO44
Ruch społeczeństwa alternatywnego alternaty wnego 19831991 19831991 Ocyna Bractwa Trójka, 2009, 170 stron cena 22 zł
NOWOŚĆ Wybór publikacji i dokumentów poświęconych Ruchowi SpołeczeńSpołeczeństwa Alternatywnego (RSA), grupie anarchistycznej powstałej w1983r. w Gdańsku, będącej jednocześnie zaczątkiem współczesnego ruchu
Adam Uziembło
Niepodległość socjalisty Wydawnictwo KARTA, 2008, 324 strony i24-stronicowa wkładka ze zdjęciami, twarda okładka cena 37 zł
NOWOŚĆ Niezwykle ciekawe, barwne i pouczające wspomnienia działacza socjalistycznego (PPS), który po wojnie nie zaakceptował władz komunistycznych i opuścił kraj, kontynuując działalność polityczną na emigracji. Wiele informacji o realiach zaborów, o ruchu socjalistyczno-niepodległościowym, Polsce międzywojennej, okupacji, o Zakopanem i Tatrach itp., wszystko pisane przez wrażliwego i spostrzegawczego człowieka. Eleganckie, ilustrowane wydanie, książka idealna na mądry prezent.
×
+
Czytelniku!
Zaprenumeruj Zaprenumer uj „Ob „Oby y watel watelaa” Warto, bo: Zamawiając prenumeratę, zapłacisz taniej. Wesprzesz przy tym nansowo nasze nasze społeczne inicjatywy (pośrednicy pobierają od nas do aż ceny pisma!) Masz szansę na ciekawe ciek awe icenne nagrody Często dostaniesz drobny upominek dołączony do numeru Prenumerata to wygoda– „Obywatel” wTwojej skrzynce pocz towej Przy zamawianiu prenumeraty, wybrany archiwalny numer dostaniesz gratis (do wyboru nr , , , , , –)
Nagrodzeni
w bieżącym numerze: Jerzy Górski z Zielonki – Świat po Kapitalizmie Maria Dobrowolska-Ładygin
zCzęstochowy – Poza układem Piotr Orłowski z Piaseczna – Czyglobalizacja pomaga Biednym
wiat wg Monsanto otrzymują: Tomasz Pietruszewski z Torunia Ryszard Kostec Kostecki ki z Ząbek Rafał Pacanowski z Włoszczowej Marcin Małyska z Warszawy Jarosław Luleczka z Poznania Grażyna Wostyńska z Marek Anna Radiukiewicz z Warszawy Jacek Kozyrys z Orłowa Murowanego
Wszyscy prenumeratorzy otrzymują raporty „GMO – z czym to się je” oraz „Polityka „ Polityka Transportowa”
Prenumerata naprawdę się opłaca! Chcesz dołączyć do prenumeratorów iotrzymywać obywatelskie prezenty? Opłać roczną prenumeratę wbanku lub na poczcie iczekaj, ic zekaj, aż „Obywatel” sam do Ciebie przywędruje prz ywędruje :-). Możesz też skorzystać znaszego sklepu wysyłkowego, dostępnego nastronie www.obywatel.org pl/sklep
Wpłat wwysokości zł należy dokonywać na rachunek: Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” Bank Spółdzielczy Rzemiosła ul. Moniuszki , - Łódź numer konta: Prenumeratę można rozpocząć wdowolnym momencie, od wybranego numeru.
Celem, do którego dążymy, jest państwo, społeczeństwo ikultura zorganizowane wokół idei dobra wspólnego. wspólnego. Przyświecają nam następujące wartości:
Samorządność, czyli faktyczny udział obywateli wprocesach decyzyjnych we Samorządność, wszelkich wszel kich możliw ych sferach życia publicznego. (Re)animacja społeczeństwa . Sprzeciwiając się zarówno omnipotentnemu państwu, jak iliberalnemu egoizmowi, dążymy do odtworzenia tkanki inicjatyw społecznych, kulturalnych, religijnych itp., dzięki którym zamiast biernych konsumentów zyskamy aktywnych obywateli. „Demokracja przemysłowa” przemysłowa”.. Dążymy do zwiększenia wpływu obywateli na gospodarkę, poprzez np. akcjonariat pracowniczy, ruch związkowy, rady pracowników. ⁄ życia spędzamy wpracy– to zbyt wiele, aby nie mieć na nią wpływu. wpł ywu. Sprawiedliwee prawo i praktyka jego egzekwowania , aby słu żyło społeczeńSprawiedliw stwu, nie zaś interesom najsilniejszych grup. Media obywatelskie, czyli takie, które wwyborze tematów isposobów ich prezentowania prezento wania kierują się interesem społecznym zamia st oczekiwaniami swoich sponsorów. Wolna kultura ku ltura . Chcemy takiej ochrony własności intelektualnej, która nie będzie ograniczała dostępu do kultury idorobku ludzkości. Rozwój autentyczny, nie pozorny. Kultowi wskaźników ekonomicznych iwzrostu konsumpcji, konsumpcji, przeciwstawiamy dążenie dą żenie do podniesienia jakości życia, na którą składają się m.in. sprawna publiczna służba zdrowia, powszechna edukacja na dobrym poziomie, wartościowa żywność iczyste powietrze. Ochrona dzikiej przyrody , która obecnie jest niszczona nisz czona ilekceważona wimię indywidualnych zysków iprymitywnie pojmowanego postępu. Jeśli mamy do wyboru nową autostradę inowy park narodowy– wybieramy park. Solidarne społeczeństwo. społeczeństwo. Egoizmowi iuznaniowej lantropii przeciwstawiamy społeczeństwo gotowe do wyrzeczeń wimię systemowej systemowej pomocy słabszym iwykluczonym oraz stwarzania im realnych możliwości poprawy własnego losu. Sprawiedliwee państwo Sprawiedliw państwo,, czyli takie, ta kie, wktórym zróżnicowanie majątkowe obywaobywateli jest możliwie najmniejsze (m.in. dzięki prospołecznej polityce podatkowej) iwynika iw ynika z różnicy talentów ipracowitości, ipracowitości, skromne dochody dochody nie stanowią bariery wdostępie do edukacji, pomocy prawnej czy opieki zdrowotnej. Gospodarka trójsektorowa. Mechanizmom rynkowym iwłasn iwłasności ości prywatnej pry watnej powinna towarzyszyć kontrola państwa nad strategicznymi sektorami gospodarki, sprawna własność wła sność publiczna (ogólnokrajowa ikomunaln ikomunalna) a) oraz prężny sektor spółdzielczy. Nie zawsze prywatne jest najlepsze zpunktu widzenia kondycji społeczeństwa. Gospodarka dla człowieka – nie odwrotnie. Zamiast pochwał „ globalnego wolnego handlu”, handlu”, postulujemy dbałość oregionalne oregionalne ilokalne systemy ekonomiczne oraz domagamy się, by państwo chroniło interesy swoich obywateli, nie zaś ponadnarodowych korporacji i„zagranicznych inwestorów”. Przeszłość i różnorodność dla przyszłości. Odrzucamy jałowy konserwatyzm isentymen i sentymenty ty za „starymi dobrymi czasami”, ale wierzymy wmądrość gromadzoną przez pokolenia. Każdy kraj ma swoją specykę– mówimy „tak” dla wymiany kulturowej, lecz „nie” dla ślepego naśladownictwa.
– 1% „ „ ” ”
- Nasze działania mają na celu zmiany systemowe, edukację iaktywizację społeczeństwa
Przekaż nam podatku przy rozliczaniu PIT-a. Twoje pieniądze mogą wspierać nasze działania: Tworzymy niezależne media: „Obywatel” i jego serwis internetowy interneto wy (www.obywatel (www.obywatel.org.pl), .org.pl), mądre książki k siążki audycję radiową (www.czymaszswiadomosc.pl) pomagamy pracownikom (radypracownikow.info) chronimy konsumentów (www.naturalnegeny.pl) bronimy ludzi i środowisko przed pr zed spalinami (www.tirynatory.pl) … i wiele innych działań, dzięki którym ubywa chorób oraz potrzebujących chleba i schronisk.
1% KROK PO KROKU:
W rubryce: Wniosek o przekazanie podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP) proszę wpisać nazwę organizacji – Stowarzyszenie „Obywatele-Obywatelom”
W rubryce nr KRS proszę wpisać
W rubryce Wnioskowana kwota proszę wpisać kwotę stanowiącą podatku należnego urzędowi skarbowemu – trzeba zaokrąglić do pełnych dziesiątek, np. kwotę , zaokrąglamy do k woty ,
˚ywnoÊç modyfikowana genetycznie płyta z filmami wydana w ramach kampanii informacyjnej „naturalne geny” Zawartość:
1/ Zagrożenia ukryte wposiłkachdladzieci (28’30”) 2/ Wykład Jereya M. Smitha wfundacjiWestin wfundacjiW estin A. Price (1h24’10”) 3/ Ziarna prawdy (11’30”) 4/ Ministerstwo ryżu (2’05”)
Wsparcie udzielone przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię poprzez donansowanie ze środków Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego oraz Norweskiego Mechanizmu Finansowego, a także ze środków budżetu Rzeczpospolitej Polskiej w ramach Funduszu dla Organizacji Pozarządowych
BIBLIOTEKA OBYWATELA OBYWATELA NR 3
Marie-Monique Robin
Świat według Monsanto
Marie-Monique Robin
3
Świat według Monsanto
Światowy bestseller wydany przez „Obywatela!” Szokujący zapis śledztwa dziennikarskiego natemat działalności rmy Monsanto – największego naświecie koncernu biotechnologicznego biotechnologicznego.. -
-
- -
Autorka, opierając się na bogatej dokumentacji (relacje świadków, „odzyskane” dokumenty itp.), przedstawia haniebne praktyki korporacji posiadającej monopol na produkcję roślin modykowa modykowanych nych genetycznie. Monsanto nie cofa się prawie przed niczym, aby narzucić GMO rolnikom i konsumentom konsumentom,, mimo wielu znanych lub prawdopodobnych negatywnych następstw tego procederu. Przy okazji dowiadujemy się z książki wielu informacji o innych „dokonaniach” Monsanto iich fatalnych skutkach: bydlęcym hormonie wzrostu, pestycydzie DDT, zabójczym defoliancie Agent Orange...
„Nie możemy stracić ani dolara” – tesłowa zawarto w wewnętrznym dokumencie rmy Monsanto. Książka Marie-Monique Robin bezwzględnie obnaża strategię koncernu, który zmierza do celu „po trupach” tru pach”,, stosuje agresywny lobbing, kłamliwą k łamliwą reklamę, fałszuje wyniki badań naukowych. Dziś, gdy w Europie trwa ożywiona debata na temat zdrowotnych, społecznych i ekologicznych konsekwencji uprawiania i spożywania GMO, książkata pojawia się we właściwym momencie. Do książki dołączona jest bezpłatna płyta DVD zlmami edukacyjnymi dotyczącymi organizmów modykowanych modykowany ch genetycznie.
Patronat medialny:
Marie-Monique Robin – „Świat „Świat według Monsanto” 480 stron, cena: 39,00 zł (w księgarniach) 34,00 zł bezpośrednio u wydawcy (koszt przesyłki wliczony): Stowarzyszenie „Obywatele Obywatelom” Stowarzyszenie ul. Więckowskiego Więckowskiego 33/126, 90-734 Łódź tel./fax. (42) 6301749, e-mail:
[email protected] [email protected] Bank Spółdzielczy Rzemiosła, ul. Moniuszki 6, 90-111 Łódź numer konta: 78 8784 0003 2001 0000 1544 0001 z dopiskiem „Świat według Monsanto Monsanto”” Wszelkich dodatkowych dodatkowych informacji na temat książki udziela Konrad Malec pod numerem telefonu 504 268 206 oraz adresem poczty elektronicznej
[email protected] [email protected] Więcej o książce oraz zamówienia w Internecie:
www.naturalnegeny.pl/monsanto