Pneumatikoi według gnostyków i Orygene Orygenesa sa
S T U D I A 1 Λ A N T I Q U I T A T I S / C H R I S T I A N A E IL·
GNOSTYCYZM ANTYCZNY I
WSPÓŁCZESNA NEOGNOZA
Materiały Sympozjum (17 października 1996) redakcja
Wincenty Myszor
Akademia Teologii Katolickiej Warszawa 1996
Kolegium redakcyjne: Stanisław Kalinkowski ks. Wincenty Myszor (przewodniczący) ks. Kazimierz Obrycki Iwona Salomonowicz-Górska ks. Emil Stanula
Sympozjum i publikacja finansowane przez Komitet Badań Naukowych
Druk i opracowanie całościowe © Copyright by S O C iefaS ^^ /
Wydawnictwo Fundacji ATK tel./fax 39 82 05 tei. 0-602 213 801 ISBN 83-85737-12-X
Pneumatikoi według gnostyków i Orygenesa Próba równoczesnego ujęcia bogactwa treści, jakie pod słowo pneumatikos podkładali gnostycy oraz Orygenes, ich krytyk zażarty, a jednocześnie dziedzic tych samych trendów kulturowych, zakrawa na zuchwałość; przekonałem się o tym, gdy zacząłem wczytywać się w teksty, by swoje dotychczasowe ogólne idee na ten temat uporządkować. Ale „słowo się rzekło” i trzeba było brnąć. Zdaję sobie sprawę, że temat ten wymaga znacznie rzetelniejszego potraktowania w szerszych ramach całej starochrześcijańskiej antropologii. Obecne wystąpienie proszą więc potraktować jako zarys problematyki, która może doczeka się kiedyś szerszego omówienia. Dla zorientowania się w temacie proponuję na początek fragment z antygnostyckiej wzmianki u Tertuliana: Niektórzy uważają że przybyli tu na ziemią z nieba; głoszą to z taką samą pewnością z ja ką zapowiadają że tam znów kiedyś powrócą. (...) Uczniowie Karpokratesa uważają swe dusze za równe duszy Chrystusa, nie mówiąc ju ż o duszach apostołów, a nawet są zdolne wznieść się jeszcze wyżej, jako że pochodzą one rzekomo wprost od Najwyższej Potęgi, która nie podlega mocom tego świata1. Gnostycy zatem uważali siebie za wybraną część ludzkości, o duszy, to znaczy samej naturze, wyższej niż dusze innych, za równych Chrystusowi. Nie na zasadzie filiacji jednak, czy innej łaski, ale mocą samego faktu bycia tym, kim są samego pochodzenia od Najwyższej Potęgi. Skąd im taka samoświadomość? Uważam za zbyteczne omawiane w tym miejscu całego mitu walentyniańskiego, lub innych gnostyków, o stworzeniu świata, choć w nim nasz problem jest osadzony. Zobaczmy tylko samą istotę rzeczy: Bóg Najwyższy stworzył w procesie emanacji Pleromę Eonów, poczynając od Jednorodzonego, a kończąc na Sophii - Mądrości. Jej pragnienie poznania Boga wprowadziło zamęt w Pleromę, a na nią - ból i cierpienie. Cierpienie to zostało usunięte z Pleromy mocą Bożą Eony otrzymały poznanie Boga przez namaszczenie Duchem Bożym, a Sophia stała się Matką przyszłego świata2. Z substancji wyłączonej stworzył bowiem Bóg, przez swego Syna, w sposób różnie określany w różnych mitach i szkołach gnostyckich, substancję materialną oraz psy chiczną. Substancja duchowa pozostawała bowiem w obrębie Pleromy współistotnej Bogu. Gdyby na tym się skończyło, mielibyśmy prostą dychotomię: duchowy świat 1 Tertulian, De Anim a 23. M.Michalski, Antologia literatury patrystycznej, Warszawa 1975,1.1, s. 237. " Por. W. Myszor, „Anapausis” w teologii chrześcijańskich gnostyków, Studia Antiquitatis Christianae 5, ATK Warszawa 1984, s. 83n.
Pleromy i odrzucony, nie mający nic wspólnego z powyższym, świat bytów material nych i ożywionych, to jest obdarzonych psyche, jednak bez żadnych punktów stycznych między oboma światami. Gnostycy wierzyli jednak, że tak nie jest. Rozpoznawali w sobie coś więcej, coś, co czyniło ich otwartymi na poznanie Boga, czyli - ich zdaniem - wskazywało na jakąś wspólnotę natury z przedwiecznymi mieszkańcami Pleromy. Skąd jednak na tym świecie mogła się wziąć duchowa natura, skoro ten świat został od niej odsunięty? Próbują wyjaśnić: Najwyższe nasienie (=substancja duchowa) nie powstało ja k cierpienie (...) ani jak stworzenie (.,.)ale jak dziecko. Dlatego nasienie zostało zrodzone razem ze Światłem - to znaczy z Jezusem - że Chrystus uczynił je na początku, pomodliwszy się do Eonów. Z nim były przemieszane nasiona kata dynamin i weszły z nim do Pleromy. Dlatego się mówi, słusznie, że Kościół został powołany przed założeniem świata 3. Element pneumatyczny w świecie ma więc zupełnie inne pochodzenie niż reszta świata: nie pochodzi z cierpienia Sophii, ani z jej nawrócenia, nie został stworzony, nie zawdzięcza istnienia, a nawet tylko uformowania Demiurgowi, który panuje najwyżej nad światem psychicznym, ale jest jakby dzieckiem Pleromy. Bycie dzieckiem oznacza zaś posiadanie tej samej natury. W języku mitycznym mówili mniej więcej tak: Sophia Achamoth została zapłodniona przez światłość substancji anielskiej współistotnej z Chrystusem i zrodziła substancję duchową4; znaczy, że substancja ta nie pochodzi znikąd inąd, jak od samego Dobrego Boga, gdyż Eony zrodziły Jezusa i substancję anielską pod twórczą inspiracją Chrystusa i Ducha Parakleta, którzy są emanacjami Boga przez Jednorodzonego5. Ta substancja duchowa została wszczepiona przez Mądrość i Chrystusa niektórym ludziom, tym właśnie, którzy mają zdolność poznawania Boga, którzy są na Niego otwarci6. Słusznie więc uważali, jak przytoczył Tertulian, że ich dusza jest taka sama, jak dusza Chrystusa, gdyż była tej samej co on istoty. Gnostycy zatem, jako Pneumatikoi, posiadali w sobie najwyższe podobieństwo do Syna, dzięki Duchowi Świętemu. Podobieństwo to nie polegało na racjonalności i wolności, gdyż do tego wystarczała uformowana przez Demiurga natura psychiczna, ale na duchowości i boskości natury7. Te elementy przesądzają o możliwości poznania: Kto poznaje, przyjmuje zwykle to, co je st jego, i przyciąga to ku sobie. Kto bowiem istnieje bez gnozy, jest pusty i wielka jest ta pustka, skoro brakuje mu tego, co mago udoskonalić 8.
3
Klemens Aleksandryjski, Excerpta ex Theodoto (= ET) 41, ln. 4 Ireneusz, Adversus H aereses (=AH) I, 4, 5. 5 Por. AH I, 2, 6. 6 H.Jonas pisze: „z doświadczeń Sophii powstały trzy esencje: z jej namiętności s * materia; z jej nawrócenia - dusza; z przyjęcia światła Zbawcy po jej oczyszczeniu - pneuma. Ostatniej esencji, identycznej z jej własną, nie była ona w stanie ukształtować” {Religia gnozy, Wydawnictwo Platan Kraków 1994, 204). Stąd konieczność stwórczego współdziałania Chrystusa. A.Orbe, Antropologia de San Ireneo, Madrid 1969, s. 161n. 8 Ewangelia Pra wdy 2 1 ,1 1 —18.
Złączenie poznania i natury duchowej decyduje o pojmowaniu zbawienia jako czegoś, co gnostykowi przynależy również z natury9. Inna jest sytuacja pozostałych ludzi, to jest materialnych oraz psychików: los pierwszych jest związany z losem materii, którą czeka unicestwienie. Drudzy mogą się zbawić, mają po temu możliwości, ale nie płynie to z ich natuiy, ale zależy od ich wolności. Dosłownie streszczali się ponoć w takich słowach: Pneumatyk zbawia się z natury. Psychik, będąc wolnym, z jedn ej strony je st otwarty na wiarę i niezniszczalność, z drugiej strony - na niewiarę i zniszczalność, według własnego wyboru. Materialny ginie z natury 10 Również między zbawieniem pneumatyków i psychików istnieje różnica. Pneumatyk zostanie zbawiony jakby od wewnątrz, uformowany przez gnozę, która sprawia, że odżywa w nim substancja duchowa. Psychik zostanie tylko jakby przenie siony ze stanu niewoli do stanu wolności11. Natura duchowa, wspólna gnostykom i Eonom, sprawia, że gnostycy wejdą do Pleromy wyzbywszy się wpierw swych dusz, z którymi wstąpili do Ogdoady, gdzie oczekiwali-końca czasów. Wydaje się, że sam fakt doprowadzenia duszy do Ogdoady jest bodaj jedynym ustępstwem na rzecz zmartwychwstania, to znaczy zbawienia razem z elementami tego świata. Psychicy, dysponujący jedynie duszą bez elementu pneumatycznego, będą musieli zadowolić się dotarciem właśnie do Ogdoady12. Podsumujmy. Pneumatikoi są wybraną cząstką ludzkości, przeznaczoną do zbawienia. Posiadają w sobie element duchowy, współistotny duchowemu światu Pleromy, a przez to są współistotni samemu Bogu. To umożliwia im poznanie Boga i uwolnienie się od elementów psychicznych i materialnych. Chociaż Psychicy, utoż samiani przez gnostyków chrześcijańskich ze zwykłymi członkami Kościoła, mogą osiągnąć zbawienie przez wiarę i czynienie dobrą tylko Pneumatikoi dostąpią pełnego zbawienia, czyli udziału w życiu Pleromy boskich Eonów. Różnica między trzema naturami jest nieprzezwyciężalna, gdyż nie zależy od ludzkiej wolności, ale wynika z różnicy źródeł swego pochodzenia: materialna - z cierpienia Sophii, psychiczna - z jej nawrócenia, duchowa - od samego Boga. 9
A
'
Por. Świadectwo Prawdy 45, Inn: „Gdy człowiek pozna siebie samego i Boga, który jest ponad prawdą, to będzie zbawiony i zostanie uwieńczony niewiędnącym wieńcem”; za: W.Myszor, Świadectwo Praw dy (NHC IX, 3), Studia Theologica Varsaviensia 25 (1987) nr 1, s. 202-232. 10 ET 56, 3. O rozróżnieniu trzech natur por. również AH I, 6, 1; I, 7, 5. 11 ET 57. 12 ET 63, 1. Por. W.Myszor, Anapausis, s. 146n. Analogiczne ujęcie zbawienia znajdujemy w gnostyckim tekście niechrześcijańskim, jakim jest Poimandres Hermesa Trismagistorosa: „(24) Najpierw przy rozwiązaniu ciała materialnego przekazujesz to ciało dla przemiany, a postać, którą miałeś, znika. A charakter, jako niezdatny do działania, oddajesz demonowi. Ponieważ zmysły ciała wracają do swych źródeł, są rozczłonkowane i ponownie zestawiane dla działań ... (25) I w ten sposób wyrusza człowiek dalej, w górę układu całości.... (26) Następnie uwolniony od działań układu całości, wchodzi do natury sfery ósmej. Posiada własną moc i śpiewa hymny ku czci Ojca razem z bytami. W szyscy zaś obecni cieszą się wspólnie z jego przybycia. A on stawszy się podobnym do współtowarzyszy wsłuchuje się w słodki śpiew mocy znajdujących się ponad naturą sfery ósmej, które wielbią w hymnach Boga. A wtedy w ustalonym porządku dochodzą (gnostycy) do Ojca i sami zmieniają się w moce - stawszy się mocami trwającymi w Bogu. To jest ostateczne dobro dla tych, którzy posiadają gnozę: stać się bogiem”; tłum. W.Myszor za: G. Quispel, Gnoza, IW PAX Warszawa 1988, s. 160n. Jonas zwraca uwagę, że podobne wstępowanie było przedmiotem wtajemniczeń w misteriach Mitry (Religia gn ozy 18 ln).
Niewykluczone, iż powodzenie gnozy wśród chrześcijan, zwłaszcza w II wieku, wynikało między innymi z podświadomego pragnienia bycia kimś szczególnym i wybranym, w przeciwieństwie do innych. Faktem jest jednak, że takie uczucie jest dość niskie i wielu Ojców potrafiło mu się oprzeć. Gnostyckie założenia i wnioski spotkały się ze zdecydowaną odprawą najpierw Ireneusza, a potem takich autorów jak Tertulian, Hipolit, Orygenes czy wreszcie Epifaniusz - by wymienić tylko naj głośniejszych. Postawa Orygenesa jest w tym gronie szczególnie interesująca, gdyż podobnie jak gnostycy heterodoksyjni również on przypisywał ogromną rolę poznaniu Boga, związkowi poznania i miłości, a także konieczności ciągłego poznawania13. Orygenes sprzeciwia się wprost doktrynie o trzech naturach ludzkich w wielu miejscach: cały jeden rozdział O zasadach (III, 1) jest poświęcony wolnej woli, przeciw twierdzeniom o zbawieniu lub potępieniu na mocy natury. Używa różnych przykładów: Jeśli serce faraona Bóg uczynił zatwardziałym, by nie słuchał Mojżesza, to widocznie nie było takim z natury, gdyż wtedy i tak nie byłoby zdolne do posłu szeństwa Bogu14. Również - a rebour - zbytecznym byłoby udzielanie miłosierdzia przez Boga pneumatykom, ludziom zbawionym z natury. Bo po co im to miłosierdzie?15. Komentując Ewangelię św. Jana, w polemice z gnostykiem Herakleonem, próbuje doprowadzić do absurdu jego założenie, że Samarytanka była pneumatike: Jeśli nierząd uprawiała istota duchowa, to popełniała ona grzech; jeśli zaś istota duchowa grzeszyła, to nie była dobrym drzewem, albowiem wedle Ewangelii dobre drzewo nie może przynosić złych owoców(74)16. Jasne więc, że ich zmyślenia się rozpadają. Jeśli bowiem dobre drzewo nie może przynosić złych owoców, a Samarytanka, jako istota duchowa, jest dobrym drzewem, to zgodnie z tym można stwierdzić, że albo jej nierząd nie był grzechem, albo też ona wcale nie uprawiała nierządu11. Fundamentem Orygenesowej postawy jest przeświadczenie, że jedna jest natura wszystkich stworzeń rozumnych ,8. Nie wynika jednak z tego, że wszyscy są jednakowi. „Bo przecież jeden człowiek mniej, a inny więcej rozumie; więcej rozeznania niż każdy człowiek przebywający na ziemi ma każdy mieszkaniec nieba”19. Istnieje więc różnica, na czymś innym jednak polega, niż u gnostyków: nie na naturze, ale na osobistym nastawieniu do Boga, płynącym z wolnej woli. Komentując w homilii składanie ofiary przez Jozuego podburzeniu miasta Gaj (Joz 9,4), mówi: Moim zdaniem istnieją dwa rodzaje [ludzi], którzy przez wiarą spieszą i dążą do zbawienia: jedni to ci, którzy zapaleni pragnieniem obietnic niebieskich 13
Por. H.Crouzel, Origin e et la „connaissance mystique”, Bruges - Paris 1963. 14 PA III, 1, 7n. Podobnie pisze o Kainie: nie mógł mieć natury przeznaczonej do potępienia, gdyż ani nie byłby w stanie składać ofiary Bogu, ani nie miałby winy za to, że a jego ofiara nie została przyjęta (fragment z kateny Jana Diakona, PLS IV, 1192; za komentarzem H.Crouzela do PA III, 1, 7 w SCh 269, 24). (PA = Peri archon) 15 PA III, 1, 7. 16 Mt 7, 18. 17 JKom XIII, 11, 73n., tłum. S.Kalinkowski, Pisma Starochrześcijańskich Pisarzy (= PSP) 28, Warszawa 1981, s. 285 i n. Dzieła egzegetyczne Orygenesa cytuję podając skrót nazwy księgi biblijnej z dodaniem Kom dla komentarzy, Hom dla homilii, Fr dla fragmentów I Sei dla wypisów {selecta). 18 PA III, 1,22. 19 PA IV, 1,7.
usilnie i pilnie zmierzają do tego, by nie ominęło ich najmniejsze nawet szczęście; oni pragną nie tylko otrzymać błogosławieństwa i uczestniczyć w dziedzictwie świętych10, lecz również chcą stać przed obliczem Boga i zawsze być z Panem. Drudzy również dążą do zbawienia, lecz nie tyle płoną miłością (amore) błogosławieństw lub pragnieniem osiągnięcia obiet nic, co raczej myślą i mówią tak: Wystarcza mi, że nie pójdę do piekła, wystarcza mi, że nie zostanę odesłany w wieczny ogień, wystarcza mi, że nie zostanę wygnany w zewnętrzne ciemności21. Warto zwrócić uwagę na ogromny nacisk, jaki kładzie Orygenes na wolność. W tłumaczeniu Rufina widzimy takie terminy związane z dokonywaniem wyboru: per fidem festinant et properant, summo studio diligentiaque, czy habentes desiderium. Ci, których Orygenes stawia za przykład nie są godni zbawienia na mocy natury, ale mogą się zbawić bo tego pragną i się o to starają. Ci słuchający i dążący do zbawienia są nazywani czasem przez Otygenesa ludźmi duchowymi. O ile wierzyć Rufinowi i jego wersji Komentarza do Listu do Rzymian, tym terminem określał również Dawida i Pawła; Paweł powiedział, że człowiek duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony22 i dlatego mówi też o sobie: Pan je st moim sędzią3. To samo dotyczy Dawida, i to pomimo grzechu uwiedzenia żony Uriasza. Słowa Psalmu 50: przeciwko tobie samemu zgrzeszyłem, Orygenes uzupełnia: wszyscy inni, jako ludzie zmysłowi, nie mogą sądzić mnie, człowieka duchowego, chociaż zbłądziłem™. Zdanie to mogłoby wyglądać na zgoła gnostyckie, gdyby je czytać z gnostyckimi założeniami. W tym samym jednak komentarzu Orygenes podkreśla, że człowiekiem duchowym nikt nie jest z Boskiego nadania, ani z założenia, ale takim może się stać: człowiek, który odnawia się i kształtuje na nowo obraz Boży, nie jest ju ż człowiekiem ziemskim i nie przebywa już na tym świecie, lecz mówi się o nim, że jego mieszkanie jest w niebie (...). Każdy człowiek najpierw jest na ziemi ziemski, gdy nosi obraz człowieka ziemskiego, kiedy postępuje zgodnie z obrazem człowieka ziemskiego, kiedy myśli o ciele i dąży do tego, czego chce ciało, czasem jednak nawraca się do Pana i działa w Duchu Bożym, a będąc człowiekiem duchowym staje się ostatnim Adamem w ożywiającym Duchu25. Człowiekiem ziemskim lub duchowym człowiek się staje, ale nie definitywnie, przynajmniej na tym świecie; Orygenes nie jest nawet jednoznaczny co do defini tywnego charakteru zbawienia po zmartwychwstaniu, gdyż ciągle widzi możliwość wolnych wyborów. Bardzo też boi się, by zbytnie obdarowanie człowieka nie sprowa dziło na niego pychy26. Choć więc zostanie duchowym człowiekiem zależy od woli ludzkiej, łaska uprzedza wszystko: 20 Por. Kol 1, 12. 21 JozHom 9, 7; por. Mt 8, 12, tłum. S.Kalinkowski, PSP 34, 2, Warszawa 1986, s. 57 22 1 Kor 2, 15. * 1 Kor 4, 4. 24 RzKom II, 14, tłum. S.Kalinkowski, PSP 57, Warszawa 1994, s. 141 25 1 Kor 15, 45. RzKom V, 1, tłum. S.Kalinkowski, PSP 57, 251. 26 Por. PA II, 3, 3; JKom VI, 36, 181; moje Wprowadzenie do Św. Atanazy Wielki, Listy do Sera piona, Źródła Myśli Teologicznej 2, WAM Kraków 1996, s. 54.
Właściwością dobroci Bożej jest -wyprzedzanie w udzielaniu dobrodziejstw temu, kto je utrzymuje, prześciganie tego, kto będzie godny, przyozdabianie go zdolnością zanim godnym się stanie, aby po otrzymaniu zdolności zapragnął stać się godnym i aby wówczas, gdy już godnym się stał, nie mógł dojść do zdolności prześcigając szafarza darów i uprzedzając jego łaskę'1. Gdyby bowiem człowiek potrafił sam z siebie, to znaczy z natury, stać się godnym Bożych darów uzdalniających do jakichś wielkich czynów, wyglądałoby na to, że miłość człowieka je st większa od miłości Boga28. Aby doprowadzić człowieka do doskonałości Bóg karmi go różnymi pokarmami, podobnie jak rodzice różnie karmią swoje dzieci, w zależności od ich wieku29. Daje więc najpierw mleko30, potem warzywa, wreszcie pokarm racjonalności i Bożej Mądrości31. Mlekiem jest nauka moralna Starego Testamentu32, konieczna, ale nie wystarczająca do przyjęcia Jezusa Chrystusa. Warzywa są pokarmem chorych, czyli Słowem Bożym, jakim karmią się chrześcijanie, którzy zatrzymują się na poziomie obyczajów żydowskich. Z powodu ich ograniczenia nie umrą z głodu, ale się i nie nasycą33. Pokarmem doskonałych, ludzi rzeczywiście duchowych, jest doskonała moralność Ewangelii i tajemnice Boga34. Przede wszystkim zaś sam Baranek Boży, Słowo, które staje się ciałem i daje się za pokarm35. Mówienie o Bożych pokarmach, dostosowanych do stopnia wzrostu człowieka, wzięło się u Orygenesa prawdopodobnie od dostrzeżenia różnych warstw znaczenio wych w Piśmie świętym. Odnosząc się do Księgi Przysłów, o potrójnym zapisywaniu w pamięci i rozumie Bożych prawd, mówi o Piśmie: Potrójnie więc należy zapisywać w swej duszy wszelkie rozumienie pism Bożych: a to znaczy, żeby każdy prosty człowiek czerpał zbudowanie z samego, że tak powiem, ciała pism a — bo tak nazywamy pojmowanie zwy czajne i historyczne; jeśli zaś ktoś zaczął ju ż czynić postępy i może patrzeć nieco szerzej, niech się buduje samą duszą Pisma; ci zaś, którzy są doskonali i podobni do tych, o których mówi Apostoł: Głosimy mądrość między doskonałymi (..j 36, niechaj jakby z ducha czerpią zbudowanie z samego prawa duchowego, które zawiera cień przyszłych dóbr’1. Nic tu nie ma o duchowej naturze ludzi doskonałych. Ich doskonałość zresztąjest też względna, polega praktycznie tylko na tym, że umieją dotrzeć do najgłębszego 27 JKom VI, 36, 181. 28 Por. moje L'amore in Origene, Augustinianum Roma 1988, 63. 29 Por. H.Crouzel, Origène et la „connaissance mystique", Bruges - Paris 1963, 172 i n. 30 Por. 1 Kor 3, 1-3. 31 Por. PsSel 22, 5 (PG XII, 1261 D). 32 Por. MtKom XV, 6; JKom XIX, 11, 68. 33 RzKom IX, 35n. 34 1 KorFr 12; 1 SamHom I, 9; JozHom IX, 9. 35 Por. O modlitwie 27, 5: „Sądzę też, że słów je den je s t zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, ja da tylko ja rzy ny (Rz 14, 2), nie należy rozumieć w sensie materialnego pokarmu, ale odnieść do Słowa Bożego, które żywi duszę. Umocniony w wierze i dokonały może jeść wszystko, natomiast słaby i niedoskonały zadawala się prostszymi naukami i dającymi siły ”. 1 Kor 2, 6n. 37 Por. Hbr 10, 1; PA IV, 2, 4 tłum. S.Kalinkowski, Oiygenes, O zasadach, Kraków 1996, s. 339 i n.
sensu Pisma. W przeciwieństwie do teorii gnostyckich, według których pneumatikos ma dostęp do samej istoty Boga, poznanie doskonałego chrześcijanina kończy się na cieniu przyszłych dóbr , nie dochodząc jednak do nich samych. Te pozostają ciągle zakryte i niewyczerpalne. Doskonałość jednych nie idzie też u niego w parze z przeznaczeniem na unicestwienie innych: Bóg, mając na celu zbawienie wszystkich swoich stworzeń tak to wszystko urządził niewysłowionym rozumem swego Słowa i Mądrości, iż wszystkie poszczególne duchy lub dusze - czy jak tam nazwiemy istoty rozumne - nie są zmuszane do działania wbrew wolnej woli i wbrew chęciom swego umysłu 38. Można by powiedzieć, że według Orygenesa człowiek duchowy nie jest „skazany” na doskonałość, jak i nikt nie jest z góry przeznaczony na potępienie czy unicestwienie. Warto może zaryzykować twierdzenie, że i gnostycy i Orygenes wychodzili z podobnych przesłanek. Zauważali, że jedni poznają Boga lepiej, inni mniej, inni zaś wcale się tym nie interesują. Wierzyli, że związane to musi być jakoś ze zbawieniem. Z tych przesłanek poszli jednak w różnych kierunkach. Gnostycy chrześcijańscy oparli się na przedchrześcijańskich dualistycznych założeniach, Oiygenes zaś na idei jednego Boga Ojca, Stwórcy całego świata, pragnącego zbawić wszystkich. Od tego zapewne biorą się wszystkie następne różnice.
2Q
PA II, 1, 2, tłum. S.Kalinkowski, Orygenes, O zasadach, Kraków 1996, s. 140.